Te pomieszczenie stworzone jest dla muzyki. Na ściany nałożone jest zaklęcie wyciszające, a w środku znajdzie się mnóstwo instrumentów - od małego srebrnego trójkąta po stary, ale nastrojony fortepian. To tutaj zazwyczaj organizowane są zajęcia z Działalności Artystycznej, jeśli tematyką jest właśnie muzyka. Raj dla każdego uzdolnionego muzycznie czarodzieja.
Nie wiedziała, co ją podkusiło aby wejść na piąte piętro i przejść tak długi korytarz. Gdy nagle, zatrzymała się. Zauważyła niedaleko dębowe drzwi. Do kąt one prowadzą? Podeszła trochę bliżej i zauważyła też złotą tabliczkę. Muzyka to największa magia... Tak... Pamiętam jeszcze, jak w domu matka grała na harfie a ojciec na fortepianie... Jakie to było piękne! Otworzyła drzwi i weszła do pokoju. Była zachwycona wystrojem jak i instrumentami. Na czym zagrać? Hmmm... Jest fortepian, harfa, gitary akustyczne, trąbki tamburyny... No proszę! Są też i skrzypce! Wzięła delikatnie skrzypce, usiadła na sofie i zagrała mały, wesoły utwór podnoszący na duchu.
Chodziła bez celu po zamku, chcąc przypomnieć sobie większość z jego pomieszczeń - po wakacjach nie potrafiła się tu jakoś odnaleźć. *Może zbroje się pozamieniały miejscami?* - myślała.
Doszła na któreś z kolei piętro. Zobaczyła drzwi z tabliczką traktującą o muzyce. *Cudownie* - pomyślała z entuzjazmem i weszła przez nie do środka, chcąc przypomnieć sobie grę na fortepianie. Nie minęło wiele czasu od ostatniego razu, ale jednak palce mogły się jej trochę zastać. Miała nadzieję, że nikt jej nie będzie słyszał, jednak w pomieszczeniu już ktoś był.
Zawsze, kiedy coś go trapiło, odnajdował ukojenie w muzyce - tak samo, jak ojciec, zwykle tworzył pod wpływem większych emocji. Z tą różnicą jednak, że ojciec nigdy nie okazywał uczuć. Rozejrzał się po pomieszczeniu... Zastanawiał się, co wybrać, jednak w końcu chwycił gitarę. Usiadł na jednym z kamiennych parapetów i zaczął grać utwór zespołu Nickelback, Far away... z początku tylko grał, dopiero później zaczął śpiewać... cicho, że ktoś siedzący obok nie zrozumiałby wypowiadanych słów... ale on znał je bardzo dobrze, i to wystarczyło...
Szła pewnym krokiem korytarzem na piątym piętrze. Nie wiedziała nawet do końca, dokąd zmierza - właściwie potwornie jej się nudziło, więc postanowiła pochodzić po Hogwarcie w poszukiwaniu zwady. Przechodząc obok jednych z drzwi usłyszała brzmienie gitary, a że lubiła muzykę, a ten, kto grał, zdawał się być w tym naprawdę dobry, zatrzymała się i przyłożyła ucho do dziurki od klucza. Przysłuchiwała się chwilę grze z przymrużonymi oczami, gdy po chwili do instrumentu dołączył czyjś głos. Nie rozumiała słów, ale miała wrażenie, że sam głos jest jej skądś znany. Z ciekawości uchyliła drzwi i zobaczyła chłopaka, którego widziała na lekcji numerologii - nie pamiętała jego nazwiska ani imienia. Wsłuchana, wślizgnęła się do środka i oparła o ścianę przy drzwiach, nie chcąc mu przerywać.
Kiedy Namida grał, cały świat, wszystkie problemu, dosłownie cały ten bajzel przestawał mieć znaczenie... Z zamkniętymi oczami i pochylone nad instrumentem wsłuchiwał się dokładnie, odnajdując przy tym kilka źle zagranych nut... Tak dawno nie grał, że pomyłki mogły mu się zdarzyć... Kiedy uniósł się nieco, i otworzył oczy, chcąc spojrzeć na przeciwległą ścianę, niemalże krzyknął, od razu przerywając grę. Zrobiło mu się trochę głupio, choć nie wiedział czemu - przecież już nie raz występował dla większej, lub mniejszej publiki... Postanowił jednak zachować twarz i uśmiechnął się lekko do dziewczyny. Kojarzył ją, bo była ze Slytherinu, a poza tym widywali sie na lekcjach... - Hej... - przywitał sie cicho, trochę nieśmiało... Nadal jeszcze był w swoim małym świecie i dopiero się wybudzał.
Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust, zakładając ręce na piersi. - Bry. - Uniosła brwi nieco do góry. - Nieźle grasz. Od dawna? - zapytała. Właściwie średnio ją to interesowało, ale o czym innym tu było rozmawiać? Najwyżej pomęczy się trochę słuchając jego opowieści. A może będzie na tyle spostrzegawczy, że od razu zaproponuje inny temat? Przyglądała mu się z uwagą. Miała wrażenie, że zbiła go trochę z pantałyku swoim niespodziewanym i niezauważonym wcześniej przybyciem.
- Odkąd pamiętam. - przyznał cicho, zaczynając brzdąkać jakąś melodie, zupełnie wymyśloną. - Melanie, prawda? Co tam? Nie jesteś na lekcjach, czy coś? - spytał, śmiejąc się cicho. - Może usiądziesz... ? - zaproponował, samemu wstając natychmiast z miejsca Mentalnie strzelił sobie w twarz, żeby siedzieć przy stojącej damie... Coś jego poza dżentelmena ostatnio szwankuje...
Melanie przyglądała się jego palcom tańczącym po gryfie. - Kiedyś się uparłam, żeby się nauczyć - powiedziała z zamyśleniem. - Tata miał ze mną piekło. Uspokoiłam się dopiero, kiedy mi kupił gitarę. Ale miałam za mało cierpliwości i gitara poszła w odstawkę już po kilku dniach. Zaśmiała się w myślach. To były jeszcze dobre, stare czasy, kiedy miała jedenaście lat i nic nie rujnowało idealnego świata jej i taty. Zamrugała szybko, przerywając rozmyślania i przeniosła wzrok z gitary na twarz chłopaka. - Daj spokój - żachnęła się, wywracając oczami. - Mi tutaj wygodnie. Przyglądała się Azjacie chwilę. Próbowała sobie usilnie przypomnieć jego imię. Stwierdziła, że jednak trochę głupio byłoby teraz o nie zapytać.
- Cóż, ja podobno odziedziczyłem talent po ojcu... Wiadomo, że jako dziecko nie bardzo chciałem i mnie do tego przymuszał, a ja na to przystawałem, bo chciałem, żeby był ze mnie dumny... no, a później to mi się spodobało i tak zostało... poza tym, dziewczyny lecą na muzyków. - dodał, wzruszając lekko ramionami. Nie miał pojęcia, czy to prawda, bo mało kiedy mówił dziewczynom, że na czymkolwiek gra i że śpiewa... ale chyba czas zacząć. - Daj spokój i siadaj! - powiedział, niemalże stanowczo, chociaż dalej się uśmiechał. Sam również przesiadł się na kanapę, poklepał miejsce obok siebie, chcąc ją zachęcić, po czym znowu zaczynając coś grać.
Wyłączyła się na chwilę, gdy opowiadał o ojcu zmuszającym do gry. Patrzyła na niego jednak z miną wyrażającą ciekawość i uwagę, chociaż nie dotarło do niej ani jedno wypowiedziane słowo. Kiwała co chwila głową z udawanym zrozumieniem. Dosłyszała tylko kolejną prośbę o to, by usiadła. - Och, skoro nalegasz... - wzruszyła ramionami i zajęła miejsce obok niego. Zatrzymała wzrok na jego dłoniach, obserwując ich zwinne ruchy. Co prawda czasami trochę fałszował, ale było to prawie niezauważalne.
- W sumie, odkąd jestem w Hogwarcie rzadziej ćwiczę, bo nie bardzo jest czas... dlatego wychodzi mi teraz trochę koślawo... Jaką muzykę lubisz? - spytał, zerkając na nią i przerywając na moment. Uniósł dłoń do jej oczu i pstryknął palcami, chcąc zwrócić jej wzrok nieco wyżej... Kiedy patrzyła mu się na dłonie, wyglądało to tak, jakby patrzy zdecydowanie gdzie indziej, a to go dziwnie peszyło... Wolał chociaż odrobinę zmienić temat.
Gwałtownie podniosła wzrok w stronę jego twarzy i uniosła lekko jeden kącik ust w uśmiechu. - Głównie mocniejsze brzmienia. Lubię głównie mugolskie zespoły, więc pewnie o nich nie słyszałeś. To wpływy siostry - odpowiedziała na pytanie. Usadowiła się wygodniej na kanapie. Przekręciła się w jego stronę i umieściła nogi na kanapie, tak, że stopy odziane w czarne trampki stykały się z jego udem. - A ty?
- Ja też... w sensie, że słucham tylko mugolskich zespołów... te inne, ze świata czarodziejów jakoś mi nie podchodzą. - przyznał, na nowo zaczynając grać, jednak tym razem skupił sie nieco bardziej i zaczął grać utwór Metallici, Nothing else matters... - Może lepiej ich utwory brzmią na elektrycznej, ale tak też idzie całkiem nieźle... - przyznał na głos, po chwili spoglądając na Melannie. Dziewczyna była bardzo ładna, chociaż wydawała się średnio zainteresowana.
- Och, no proszę - powiedziała z uśmiechem, znowu przenosząc wzrok na jego palce. Kojarzyła utwór, chociaż na początku nie poznała go, gdy był grany na innej gitarze, niż elektryczna. - Mhm, mhm - przyznała mu rację. - Ale i tak wole rysunek, w nim jestem trochę lepsza. - Zaśmiała się krótko, z niedosłyszalną nutą sztuczności. Chociaż faktycznie o wiele bardziej lubiła ryzować. Między innymi dlatego, ze ryzowanie jako-tako jej wychodziło.
Nami zmienił melodie, tym razem grając nieco szybciej, nie chcąc smęcić. - Rysunek? ... Próbowałem kiedyś... wiesz, ojciec chciał, żebym był wszechstronnie uzdolniony... ale nawet abstrakcje wychodziły mi jakies takie... aż za bardzo abstrakcyjne. - zaśmiał się cicho, przypominając sobie siebie, 9-letniego chłopca, na prywatnych lekcjach plastyki... masakra. - W końcu poszło tylko w muzykę. I tak chyba nawet lepiej. Zerknął tęsknie na fortepian... tak dawno nie grał, że chyba zapomniał... ale wręcz usłyszał w głowie głos ojca, który mówi, że z graniem jest jak z jazdą na rowerze, że tego się nie zapomina. Nie chciał się jednak zbłaźnić przed Melanie, więc pozostał przy gitarze.
- Zawsze byłam zdania, że człowiek powinien ograniczyć się do jednego zainteresowania - powiedziała. - Na takiej samej zasadzie, na jakiej hoduje się truskawki. Przycina się niepotrzebne pędy, żeby cała para szła w owoc. - Właściwie podkradła to porównanie macosze, ale nikt tutaj nie miał prawa jej znać, jako że była mugolką, więc dziewczyna nie widziała niczego złego w wykorzystywaniu jej powiedzeń. - Wiesz co? - Dziewczyna podniosła rękę i zerknęła na wyimaginowany zegarek, bowiem przegub miała pusty, nie licząc niezliczonej ilości rzemyków. - Muszę już iść. Czy się nie mylę czy zaraz się zaczyna... mugoloznawstwo? - strzeliła. Trochę nudziła ją ta rozmowa, a poza tym coraz bardziej schodziła na tematy dzieciństwa i rodziny. A to były przecież tematy tabu! - Miło była. Cóż, musimy to kiedyś powtórzyć. Tylko to powiedziała i już wyszła z pokoju.
Nami patrzył na dziewczynę, uśmiechając się z politowaniem. Od razu było widać, że nie bardzo ja to interesuje... Ale przecież nie będzie jej zatrzymywał. - Jasne, jasne... pomijając fakt, że mugoloznawstwo jest w piątek... - zaśmiał się cicho, grając teraz jakąś smętną melodie. - Narazie. - pożegnał się tylko i na moment przestał grać... Chyba nikt nie zauważy, jeżeli wyniesie stąd instrument, co...? ... Spakował gitarę do futerału i wyszedł z pokoju, od razu kierując się na błonia.
Connie nareszcie dostała się do pokoju muzycznego. Rozejrzała się wokoło w poszukiwaniu jednego z instrumentów, który tak ją tutaj ciągnął. W końcu ujrzała w kącie sali piękny, biały fortepian. Podeszła i przejechała palcami po klawiszach, wciskając jeden z nich. Nastrojony, z idealnym dźwiękiem. Usiadła do niego i dla rozgrzewki zagrała krótką melodię. Dopiero potem zajęła się jedną z ulubionych piosenek. Grała dźwięki, a w wyobrazni słyszała też melodie innych instrumentów. Wspaniała melodia, którą napisała jej mama. Którą zawsze trzymała w sercu.
Było jeszcze trochę czasu do lekcji, więc Nami postanowił pospacerować po szkole... W sumie znowu trafił tutaj, jednak tym razem z pokoju dochodziły dźwięki fortepianu... Nie miał pojęcia, kto to mógł grać... Bardzo cicho otworzył drzwi sali, wkradając się do środka. Kiedy zobaczył grająca Connie, aż zaniemówił... Nie miał pojęcia, że dziewczyna ma taki talent... Nie chciał jej wystraszyć, więc bardzo powoli i po cichu zaczął podchodzić. Zatrzymał się kilka metrów od niej, wsłuchując się w melodie...
Ostatnie nuty, kilka klawiszy i zamknęła fortepian. Z lekkim uśmiechem westchnęła i odwróciła się. Kiedy zobaczyła, że nie jest sama wystraszyła się i usiadła na klawiszach "grajac" przypdkowe dźwięki. -Ups...- Powiedziała szybko wstając. Zerknęła kątem oka na chłopaka i usadziła kuperek na krześle. -Cześć- Przywitała się- Przyszłeś oddać gitare?- Spytała, chociaż oczywiste było, że raczej nie po to chłopak tutaj zmierzał.
- Nie, już dawno odstawiłem ją na miejsce. - powiedział, ruchem głowy wskazując dalszy kąt sali, gdzie było "jego" cudeńko... Co prawda Jego była drozsza i tysiąc razy lepsza, ale tutaj musiał zadowolić sie tym - Piękna melodia... skąd ją znasz?
-A, no rzeczywiście. Nie mam pojęci do gitar- Skoro palce nie śmigały już po klawiszach, musiała się bawić czymś innym. Ostatnio nabrała takiej dziwnej mani, że musi mieć coś w rękach. To też teraz kurczowo bawiła się kosmykiem włosów, który wyśliznął jej się z niskiego kucyka. -Tak czy siak, nigdy więcej mnie tak nie zachodź. Na atak serca umrę- Powiedziała nie do końca poważnie. Właściwie tam bardzo się nie wystraszyła, ale po "muzycznym transie" czasem za późno wracała do siebie. żeby zobaczyć co się dzieje wokoło. -Mama to napisała rok przed śmiercią. Właściwie to jedyne co umiem zagrać. Talentem tobie nie dorównuje- Tego to już zdecydowanie była pewna. Po chwili spytała jeszcze. -Jak się czujesz?- Na wszelki wypadek, gdyby chciał ją oszukać z racji "nie martw sie", położyła mu dłoń na czole, sprawdzając czy czasem nie ma dalej gorączki.
Namida zmrużył lekko oczy, gdy położyła mu dłoń na czole - Już lepiej... Co prawda męczy mnie jeszcze trochę kaszel, ale jest lepiej. - przyznał, choć trochę nieszczerze. Nadal kręciło mu się nieco w głowie, i huczało w niej, ale sprawnie to ignorował. - I nie przesadzaj, nie jestem aż tak utalentowany... Cały czas się uczę.
-No, to dobrze- Wzięła rękę, chociaż dobrze widziała, że chłopak jest trochę niemrawy. Posunęła się na dość wąskim stołku i poklepała znacząco miejsce obok siebie. -Jesteś. Jak zrobię w Hogwarcie konkurs talentów czy coś, to masz mój głos- Powiedziała z uśmiechem. Konkursu talentu pewnie nie będzie, ale jak go namówi to może wystąpi na balu z okazji Hallowen? Zawsze ona by mogła trochę pośpiewać czy coś. Zobaczy się, jeszce dużo czasu do końca października. -Będziesz miał ochotę się wybrać do jakiegoś klubu, w Londynie?- Spytała przypomniająć sobię jej ostatnią rozmowę z Sarą. W końcu miały się tam udać w najbliższym czasie. No, miały też udawać plastiki, ale z tego pomysłu raczej nic nie wyszło i nie wyjdzie.
- Londyn... no, czemu nie. - przyznał - Ale najpierw muszę się wykurować... Lasek raczej nie poderwe na siorbnięcie nosem. - jakby chcąc potwierdzić swoje słowa, pociągnął lekko nosem... Nienawidził chorować... Przysiadł się do Connie i spojrzał po klawiszach... Oh, jak dawno nic nie grał... Aż go korciło... Zaczął grać melodię z jednego z anime, do oglądania którego namówiła go Negai... niewiele z niego zapamiętał, ale ta melodia bardzo zapadła mu w pamięć, tak samo, jak tekst... Po cichu nawet zaczął podśpiewywać po japonsku, starając się sobie przypomnieć cały tekst...