Nikt nie wie czemu właściciel tego miejsca nadał mu taką specyficzną nazwę. Nijak to się odnosi do wnętrza, ani nie ima się to wielu innych spraw, które mogą Ci się kojarzyć z tym miejscem. Nie mniej jednak zaraz po wejściu do środka tego starego budynku nasuwa Ci się myśl, że panuje tu przyjemny półmrok. Jest to miejsca dwupoziomowe. Na górze znajdują się zarezerwowane stoliki oraz te dla członków specjalnego klubu. Jeśli chciałbyś złożyć tu podanie o kartę stałego klienta, aby mieć wynajęty stolik na górze na zawsze musisz skontaktować się z właścicielem i przede wszystkim zasłużyć sobie.
Dolna sala jest przeznaczona dla wszystkich klientów i możesz ją z powodzeniem wynająć na swoje urodziny czy inne kameralne przyjęcie, które chciałbyś zorganizować dla ściśle określonego grona. Kto wie, może wy wszyscy chcecie zagrać w partyjkę tajemniczej gry, która obowiązuje tylko w tym barze?
Kłębolot Dymiące Piwo Simisona Smocza Krew Ognista Whisky Różowy Druzgotek Rum porzeczkowy Malinowy Znikacz Łzy Morgany le Fay Wino z czarnego bzu Uścisk Merlina
Miał nadzieję rozluźnić trochę atmosferę, ale nie bardzo było to możliwe. Wszyscy przeciwko Lucasowi i Oriana pośrodku – to zdecydowanie nie jest najprzyjemniejsze towarzystwo, jakie mogło się dziś spotkać. Cieszył się, że jest w tej bardziej licznej grupie to też korzystał z tego starając się zebrać sympatie Maxa. Szczególnie, że jego zdaniem był niczego sobie. Kurcze, połączenie, które powinno doprowadzić do armagedonu – podrywacz z bratem bliźniakiem i do tego biseksualny. Strzec się musiały przede wszystkim kobiety, ale nie tylko! Jedna obecnie skupiał się przede wszystko na Oriane. Lubił tą dziewczynę mimo że niegdyś ją zranił. Lubił ją i to chyba nawet za bardzo. Może to dlatego widok jej z jakimś wymoczkiem sprawiał, że tak bardzo się irytował? Trzeba niestety uważać, bo Jay jest bardzo agresywny choć na pierwszy rzut oka widać tylko wesołego śmieszka. - W sumie fakt – Odpowiedział na wspomnienie o alkoholu i sam wstał by podejść do baru i puszczając oczko do barmanki zamówić sobie „cokolwiek, byle od ciebie”. Następnie usiadł z czymś bliżej niezidentyfikowanej w szklance (wyglądało smacznie) obok @Maximilian Lamberd. Jakoś tak sobie go upatrzył jako dobrego kumpla. - Stary powiedz mi. Słyszałem plotki, że wasz Salon Wspólny jest cały w żółtym kolorze. To prawda? - Zagadał na pierwszy lepszy, trochę durnowaty temat jaki wpadł mu do głowy. Nie za bardzo wyszło mu udawanie, że poważnie jest tym zainteresowany, co było widać po jego szerokim uśmiechu. Potem odezwał się do niego @Lucas Kray. I po co? Czy ten człowiek miał umysł samobójcy? Najwyraźniej tak. Szkoda Ori, która w razie czego będzie go opłakiwać, jeśli ślizgon powie choć jedno niewygodne dla Jaya słowo. - Na celowniku to ty sobie możesz mieć byle laskę. Ja się kobietami INTERESUJĘ. I tak, jest ktoś szczególny – Powiedział to patrząc na @Oriane L. Carstairs tak widocznie, że po prostu nie dało się tego nie zauważyć. Jednak do ślizgonki tylko się uśmiechnął i już nic więcej nie powiedział.
Uśmiechnęła się uroczo do Des. Nie chciała aby poczuli się niezręcznie. Po prostu według niej pasowali do siebie idealnie i naprawdę byli by dobrą parą. Oriane doskonale zdawała sobie sprawę, że przy Maxie Des byłaby szczęśliwa. Innej opcji nie przewidywała. A może to alkohol zamglił jej umysł? Nie, na pewno nie. W końcu nie wypiła go tak dużo. Co to jedna szklaneczka... Dla niej dużo. Zabolało ją stwierdzenie Lucasa. I to nie dlatego, że on to powiedział. Bardziej dlatego, że była to prawda. Nikt nie wiedział, że Max jest jej bratem. I to niby czemu... Bo była ślizgonką? Bo inni by nie zrozumieli? Bo starała się go chronić? Wszystkiego po trochu i jeszcze wiele innych argumentów. Teraz jednak wydawały się jej one błahe. Max nie zasługiwał na to, a spotkanie z jej znajomymi miało tego dowieść. Nie chciała się więcej z nim ukrywać. Robili to od jej pojawienia się w Hogwarcie czyli... Niecałe dziewięć lat? Chyba tak. - Nikt o tym nie wiedział. - przyznała z bólem i smutkiem w oczach. Salazarze, jaka ona była głupia. Czemu nie doszła do tego wcześniej, no czemu? - Ale teraz się to zmieni. Mam już dość ukrywania i spotykania się przed wzrokiem wścibskich uczniów. Koniec z tym. To jest twój ostatni rok Max w Hogwarcie. Chcę aby był wyjątkowy i warty zapamiętania. - posłała w stronę chłopaka ciepły uśmiech. Z pewnością przytuliłaby go jednak nie miała możliwości podejścia do niego. Żeby tylko z tych emocji nie zaczęła płakać. Zawstydzona trochę swoim zachowaniem wypiła całą zawartość szklanki na raz. Może i miała kolorowy, słodki alkohol, lecz nadal pozostawał alkoholem. Miłe ciepło zaczęło ogarniać jej ciało. Aż poczuła chęć na coś jeszcze. Widząc przechodzącą obok kelnerkę poprosiła o ognistą. Nie miała zamiaru pić kolorowych drinków już. Jak pić to porządnie! Ewentualnie na drugi dzień odchorowywać to... Pytanie Jaya odnośnie pokoju wspólnego wywołało jej śmiech. Nie potrafiła się powstrzymać. Jeszcze nigdy nie spotkała osoby która spytałaby właśnie o to. Nawet jej nie przyszło to do głowy. Nie chciała jednak wdawać się w tą dyskusję. Czemu? Bo chwilę po tym usłyszała pytanie Lucasa. czyżby chciał w jakiś sposób go sprowokować? Nie, na pewno. Nie zrobiłby tego Rii. A może... Miała nadzieję, że @Jay Harper będzie miał więcej rozumu w głowie i oleje to pytanie. Myliła się. Nie spodziewała się jednak TAKIEJ odpowiedzi. Jego wzrok był skierowany ewidentnie w jej stronę. Aż zrobiło się jej ciepło... i to nie za sprawą alkoholu. Miała cichą nadzieję, że Lucas tego nie widział i w żaden sposób tego nie skomentuje. Spojrzała na @Destiny Sharewood. - Des! Skarbie ty mój! Ostatnio słyszałam, że miałaś małą przygodę z jakimś eliksirem... - miała nadzieję, że jej przyjaciółka podejmie tą grę. Oriane doskonale wiedziała, że żadnej przygody nie było. Nie chciała aby Lucas zrobił coś czego później będzie żałował. A może nie chciała aby zrobił coś Jayowi....?
I tak w sumie nie musimy pisać w kolejności xD Za długo byłoby z czekaniem xD
Ta Dedtiny wydawała mu się naprawdę bardzo fajną dziewczyną. Ori jednak zbyt pochopnie wyciągnęła wnioski. Pasują do siebie, a skąd ona może o tym wiedzieć? Tego tak naprawdę nikt nie mógł wiedzieć. Na razie to Max musiał się rozprawić z Rosą, naprawde nie chciał na razie nic konkretnego robić. Sam nie był pewny czy coś do niej czuje czy też nie, a Des nawet nie znał. Jak znał swoją siostrę to ta będzie coś robić w tym kierunku, ażeby ich jakoś ze sobą spiknąć. Niech tam sobie robi co chce, ale czy jak oby dwoje tego nie będą chcieć cokolwiek wskóra? No wtedy to naprawdę będzie jej trudno. Des wydawała się być całkiem inna jak te inne dziewczyny, które do tej pory podrywał. Des wydawała się być mniej osiągalna dla niego. Można powiedzieć, że Max szybko się poddaje. Jeżeli coś mu nie wychodzi to sobie daje z tym spokój. - O właśnie Destiny, masz rację. - przyznał jej rację o humorze jego siostry. Dopisywał jej to na pewno. Spojrzał przelotnie na chłopaka siostry, a potem na nią. Nie chciał, ażeby się przez niego pokłócili mimo iż nie był za bardzo za tym związkiem to jednak rzeczywiście widział uśmiech na twarzy jego siostry, a to jest jednak dla niego najważniejsze. Przeniósł spojrzenie na gryfona, który to usiadł obok niego. Naprawdę z nim czuł, że mógłby się dogadać, ale rzeczywiście był nieco zdziwiony, że gryfon miał takie kontakty ze ślizgonami. Kto wie czy ta teoria już nie przepadła, że to ślizgoni zawsze trzymają się razem. Pewnie, w początkowych fazach nauki na pewno tak jest, ale później? Każdy mądrzeje, poznaje szkołę i poznaje także ludzi. Zaśmiał się ze słów gryfona, ale postanowił mu odpowiedzieć, dlaczego niby nie? Max był zawsze miły, a jeżeli ktoś pyta to on odpowiada i tyle. - Wiesz co można powiedzieć, że nawet masz rację. Niby tylko ściany i te wszystkie firany są w tych kolorach, ale do połowy ściany są pokryte w jasne drewno dlatego też daje taki widok, ale jest całkiem fajny. - odpowiedział gryfonowi, ale rzeczywiście był naprawdę gryfonem swego rodzaju. Kto by się pytał o pokój wspólny innego domu? Czy to było takie ważne? Ale szczerze powiedziawszy każdego dom coś charakteryzuje, każdy pokój wspólny można sobie wyobrazić, a Hufflepuff? Był odmienny od innych, taki można powiedzieć nie znany dla nie wtajemniczonych. Przeniósł jeszcze wzrok na swoją siostrę, która to mówiła o tym, że od teraz będą trzymać się razem i nie będą się wstydzić siebie nawzajem, to było naprawdę chore i dziecinne z ich strony.
Podeszła do baru i poprosiła ognistą. Bez tego spotkanie byłoby za nudne. Potrzebowała alkoholu, żeby się rozluźnić. Napięcie rosło. Destiny zaskoczona pytaniem Ślizgona, popatrzyła na niego z mordem w oczach. Czy on właśnie powiedział, że na kobiety się poluje? Czy ona się przesłyszała? Nienawidziła, kiedy tak mówiono o płci żeńskiej. Tak, jakby były jakimiś zabawkami. Przysunęła się bliżej Jaya, pokazując, że jest po jego stronie. Zaśmiała się, kiedy zobaczyła, że zerknął na Oriane. Wiedziała, że coś się dzieje między nimi.- Ja zawsze mam rację- uśmiechnęła się do Lamberda i patrzyła na niego nieco dłużej niż powinna. Zamienili dwa zdania, a już go polubiła. Wiedziała, że nie powstrzyma Carstairs przed podjęciem pewnych kroków, aby ich spiknąć. Jednak miała nadzieję, że będzie się przy tym dobrze bawić, bo przecież łączenie dwóch kompletnie nieznających się osób musi być zabawne. Słysząc pytanie Gryfona, nie mogła powstrzymać śmiechu. Kto pyta o takie rzeczy? Chyba naprawdę zależało mu na nawiązaniu rozmowy z Maxem. Oczywiście, jej też, ale nie chciała zadawać tak bezsensownych pytań.- Musi być tam ciekawie, prawda?- uśmiechnęła się, pokazując rząd białych zębów. Des poczuła się samotna, ponieważ wszyscy rozmawiali ze sobą, a ona jedyna siedziała cicho. A myślała, że ciche dni jej już przeszły. Uratowała ją przyjaciółka, zaczynając temat, o którym nie miała pojęcia.- Eliksir?- upewniła się.- A tak! Zajęcia profesora Bonmera są coraz ciekawsze i ktoś chciał przetestować Ridikuskus. Wiecie... Tańce i śmiechy... Nie wiem, jaki idiota wpadł na pomysł, aby podać go właśnie mi. Niestety jeszcze nie zdążyłam się z nim rozprawić i miałam nadzieję, że mi w tym pomożesz Oriane- uśmiechnęła się wesoło do przyjaciółki.
Ostatnio zmieniony przez Destiny Sharewood dnia Pią Mar 18 2016, 12:55, w całości zmieniany 1 raz
- Powiadasz że się interesujesz.. no tak, zapomniałem.. wybacz. Jak dobrze mówiła pewna osóbka to INTERESOWAŁEŚ się nią w dosyć szczególny sposób. Chyba zbyt bardzo Cię czasem ciekawią kobiety i się nie kontrolujesz. - Chyba zaraz.. nie, wziął na spokojnie swoją szklaneczkę i zerkał na niego nieco zdenerwowały. Czy zauważył co miał na myśli? Pewnie, kto by tego nie widział. Żeby się nie denerwować przysunął nieco dziewczynę do siebie by była nieco bliżej. Może powinien go po prostu zlać i zająć się zabawą? Wstał po chwili, wyglądało to co najmniej groźnie zwłaszcza że patrzył wtedy na Jaya. Podniósł swoją szklankę i rzekł nieco poważniej. - Cieszę się że wszyscy się tu zebraliśmy, wyszliśmy się nieco zabawić więc oficjalnie mówię.. bawmy się. Nawalmy się jak nigdy dotąd, byśmy wspominali ten wieczór jak należy. Des, Max.. oraz ty Jay.. cieszę się że chociaż w małym stopniu akceptujecie mój związek razem z Ori. Jest to kobieta moich marzeń i mogę szczerze przy was powiedzieć że to niej jest zwykłe zauroczenie, kocham ją i traktuję jak członka własnej rodziny. Dlatego też.. może.. Max, skoro już wszystko jest wiadome na rzeczy możesz mi szczerze powiedzieć co o mnie sądzić? Chciałbym wiedzieć, skoro jesteś tak ważną osobą dla Oriane. - Usiadł z powrotem, zabrał się za picie swojego whisky i po chwili złożył na policzku pocałunek oraz szepnął na ucho krótkie musiałem, wybacz. - Odstawił pustą szklankę na stolik i rozsiadł się nieco wygodniej, zerknął na Des i uśmiechnął się na słowa Des o których wspomniała, chciał być po prostu miły.
- Oczywiście, że Ci pomogę. W końcu, znasz mnie... Pomoc leży w mojej naturze. - co ona plotła do cholery. Przecież każdy zorientuje się w mgnieniu oka, że kłamie, bo kłamać to ona nie umiała. Delikatnie ścisnęła jego udo chcąc go w ten sposób uspokoić. Nie chciała aby doszło do bójki między nimi. Miał to być miły wieczór, spędzony w gronie bliskich jej osób. Gdy przysunął ją do siebie oparła głowę na jego ramieniu wpatrując się w Jaya. Interesowało ją co doprowadziło go do takich zachowań samobójczych. Każdy wiedział, że Lucas jest porywczy. Nawet ona nie byłaby w stanie go powtrzymać, choć na pewno by spróbowała. Gdy Chłopak wstał podążyła za nim spojrzeniem lekko zdezorientowana i wystraszona. Czyżby faktycznie chciał coś zrobić Jayowi? Niepotrzebnie wyznała mu, że jest on jej byłym, jak i to, że poprosił ją o małą przysługę. Teraz tylko były przez to same kłopoty. Nawet do imprezy był sceptycznie nastawiony. Już miała wstać zaraz za nim gdy usłyszała jego słowa. Odetchnęła z ulga przymykając na chwilkę oczy. To było za wiele jak dla niej. Ta ciągła niepewność czy nie wpakuje się w kłopoty. Oczywiście chodziło o Lucasa. Sięgnęła po swoją szklankę i opróżniła ją do dna. - Mam straszną ochotę potańczyć... Szkoda, że tutaj nie można. - nawet nie spostrzegła. gdy jej myśli wyszły na światło dzienne - A co do Ciebie moja kochana Des masz całkowitą rację. Mam bardzo dobry humor i nic nie jest w stanie mi go popsuć.
Naprawdę nie mieli innego tematu do rozmów tylko jego pokój wspólny? To było dziwne pytanie ze strony gryffona, ale można powiedzieć, że naprawdę usprawiedliwione. No bo jak gryffon może wiedzieć jak wygląda pokój wspólny Hufflepuffu? No nie ma o tym zielonego pojęcia, a mimo iż Hufflepuff należał do takich neutralnych i można powiedzieć dziwnych domów to jednak dla większości uczniów był to dom pod wielkim znakiem zapytania. Uczniowie z tego domu naprawdę są bardzo przyjaźnie nastawieni do innych i jeżeli potrzebujesz przyjaciela, a nie masz zaufania do ludzi to najpewniej zaufać właśnie puchonowi. Raczej trzeba mieć pecha, ażeby trafić na kogoś kto jest nieuczciwy i fałszywy z tego domu. Raczej Tiara Przydziału nie pozwoliłaby na takie błędy, bo to jednak całkowite odmienne cechy tego domu. - Ciekawie, nie ciekawie. Każdy pokój ma swój jakiś styl, ale nie powiem, bo nasz pokój jest niesamowicie przyjemny, mógłbym tam siedzieć godzinami. - powiedział do Des, najchętniej to by ją tam wziął. Wiedział, że to nie byłoby mądre posunięcie, ale co? Max przecież słynął właśnie z takich akcji. Co prawda widok slizgonki w pokoju wspólnym puchonów może wywołać wielkie bum, dlatego jeszcze swojej propozycji nie wymawiał na głos. Może dlatego, że nie chciał za bardzo ryzykować zabierając więcej niż jedną osobę. Gdy zakończył drobną rozmowę z Des, nagle odezwał się do niego Lucas. Szczerze powiedziawszy chłopak nic mu nie zrobił, ale gdzieś nie miał do niego zaufania. Bynajmniej na razie. Ori nie mogła mu mieć tego za złe, przecież doskonale wie, że Max nie jest zbyt ufny ludziom. Nie wierzy na słowo. Może kiedyś tak było, ale z tego już po prostu wyrósł, a i też życie go tego nauczyło. - Lucas jest stanowczo za wcześnie, ażebym miał jakiekolwiek zdanie na Twój temat. A niestety alkoholem mnie nie przekonasz. - mruknął do niego, ale właśnie Max do tej pory nawet nie poczuł smaku alkoholu. Dlatego też podszedł do baru i wziął coś... Coś naprawdę mocnego. Przeniósł wzrok na Ori. Był zadowolony z tego, że ona wydaje się szczęśliwa, jednakże coś mu się tutaj nie podobało. Dobrze znał Ori i każdy jej grymas na twarzy. Coś ją gnębiło, szczerze powiedziawszy nie chciał się w to mieszać, to jest tylko i wyłącznie jej sprawa. Będzie chciała to mu to powie, prawda?
@Leila Cameron wyciągnęła go za rękę z wieży i zaczęli wręcz zbiegać ze schodów w kierunku wyjścia. Mikkel dobrze wiedział, dokąd chciał ją zabrać. Do Hogsmeade wbrew pozorom było całkiem daleko, ale postanowił, że się teleportują, jak tylko znajdą się poza terenem zamku. W czasie tej drogi kontynuowali rozmowę, która została nagle urwana nagłym postanowieniem wyjścia gdzieś poza Hogwart. Co on lubił robić? Dobre pytanie. Sam chyba nie bardzo potrafił odpowiedzieć. Poświęcił na to długą chwilę, aby przypomnieć sobie coś, co mogłoby zainteresować krukonkę. - Lubię palić - to chyba było całkiem oczywiste, ale może jednak Leila tego nie wiedziała - Sprawia mi to przyjemność. Wiem, że to szkodliwe, ale cóż. Nałóg - przyznawał się do tego oczywiście. Wiedział, że większość starszych czarodziei karcąco spogląda na młodych palaczy, ale jego to zbytnio nie obchodziło. Po prostu lubił ten smak i zapach. Dziwne? Może. Mikkel wolał to nazywać oryginalnością. Leila pewnie nie miała okazji spróbować jeszcze magicznych papierosów - Może chcesz spróbować? - zaproponował, jak tylko ta myśl wpadła mu do głowy. - Co jeszcze? - myślał na głos - Hm… Może jeszcze pieniądze. Lubię pieniądze. Głównie lubię je mieć, mniej wydawać. Wydawanie wiąże się z ich stratą. A to nie jest już takie fajne - tak więc raczej wolał pieniądze chomikować. A kiedy już nazbierałby ich wystarczająco dużo, wtedy świetnie było pozwolić sobie na coś większego. Obecnie jego celem było mieszkanie. Wolałby mieszkać sam, gdzieś poza szkołą, niż w Hogwarcie. Trochę czuł się ograniczony, a należał do osób, które uwielbiają bycie niezależnym i samodzielnym. W końcu wyszli poza teren zamku. Wciąż czekała ich droga do Hogsmeade, ale jako że Mikkel wypracował umiejętność teleportacji indywidualnej, jak i łącznej, pomyślał, że to idealna okazja, żeby na coś się to zdało. Wciąż trzymał Leilę za rękę, odkąd ta chwyciła go wychodząc z wieży, więc po prostu teleportował ich przed samo wejście do pubu, do którego lubiał uczęszczać - "Pustej Klaty". Miał on swój unikatowy klimat i zawsze dobrze się w nim bawił. Wprowadził dziewczynę do środka i wskazał na stolik trochę oddalony od parkietu. Oj, tańczyć to on nie lubił. Na pewno nie dałby się namówić na takie szaleństwo. - Wiesz co jeszcze lubię? - kontynuował rozmowę - Lubię śpiewać. Ale to jest taki trochę sekret - puścił dziewczynie oczko. Zdecydował się jej o tym powiedzieć, ale nie wiedział jeszcze, czy to dobry pomysł. Jak to mówią, raz się żyje. Przynajmniej nie musiał się wstydzić, że robi to źle. Bo głos miał bardzo dobry. Tylko rzadko używany przy jakiejkolwiek publiczności. Wtedy podszedł do nich kelner i zaproponował coś do picia. Mikkel spojrzał pytająco na Leilę, po czym stwierdził, że i tak wybór pozostanie jemu. Poprosił więc butlkę Ognistej Whiskey i dwie szklanki.
- Zapach tych magicznych papierosów kojarzy mi się z wizytą mężczyzny, który powiedział rodzicom, że nie jestem mugolem - Powiedziała kiedy ten uświadomił ją o swoim nałogu. Nie było po niej widać żeby się tym zraziła, wręcz przeciwnie. Uśmiechnęła się szeroko tak, jakby to wspomnienie było dla niej czymś wspaniałym. Tak właśnie było. Moment, w którym dowiedziała się, że te dziwne zjawiska wokół dziewczyny nie są ani jej urojeniami, ani kolejnym etapem choroby (choć lekarze to starali się jej wmówić), a prawdziwymi czarami był przełomowy w jej życiu. Od tego dnia zorganizowana została dla niej nauka domowa już nie tylko pisania, czytania czy innych niezbędnych rzeczy. Ale również zaklęć, eliksirów, magicznych roślin i zwierząt. To ostatnie najbardziej przypadło jej do gustu. Po cichu marzyła, że może kiedyś będzie mogła zajmować się tym zawodowo. Choć czy po cichu... Pewnie jeśli będzie miała okazję, to się tym pochwali. Z dziesięć razy. - Nie, dziękuję - Odmówiła mimo wszelkim miłym wspomnieniom z tym związanym. Owszem, była bardzo naiwna, ale to nie znaczyło, że nie miała własnego rozumu, który zdecydowanie mówił jej, że nie powinna... No, a dokładnie Dove tak mówiła. Drugi duszek był zajęty chodzeniem Mikkelowi po głowie, dlatego Leila co jakiś czas starała się opanować chęć wybuchnięcia śmiechem. Była zaskoczona, że ślizgon tego nie czuje, ale po tym jak patrzyła na czubek jego głowy mógł się domyślić, że w jej głowie coś się tam wyprawia ciekawego. - Wiesz, że to się trochę ze sobą przeczy? Na papierosy idzie dużo pieniędzy, a ty je lubisz mieć. Dużo masz jeszcze takich sprzeczności?- Rzuciła ciekawa, jak chłopak na to odpowie. Czy to nie jest pewnego rodzaju hipokryzja? Jak zareaguje na to, że Leila to zauważyła? Nie było to aż tak ważne jak fakt, że mogła go coraz lepiej poznać. A już kompletnie zaskoczyło ją wspomnienie o tym, że chłopak śpiewa. Tego by się nie spodziewała. Raczej nie wyglądał na takiego. - Na prawdę? - Podpytała siadając jak grzeczna dziewczynka i pozwalając mu dokładnie na wszystko, co dla niej planował. W końcu obiecał jej kilka fajnych wyjść, więc nie zamierzała niczego popsuć. Chciała by było tak, jak Mikkel miał ochotę. Po barze rozejrzała się dopiero wtedy, gdy usiedli. Ale wciąż była dużo bardziej zainteresowana jego słowami. - Dotrzymam sekretu pod warunkiem, że kiedyś mi zaprezentujesz - Zaszantażowała go jednak puściła mu przy tym oczko, więc mógł być pewien, że i tak by tego nie rozgadała. No dobrze. Teraz miała chwilę by zobaczyć co wziął, gdzie są i kto tu jest. Dlatego kręciła się na tyłku jakby miała pod sobą krzesło obrotowe i obserwowała. Jakaś kobieta patrzyła się na nią jak na wariatkę, na co Leila posłała jej szczery uśmiech pełen białych ząbków i nawet jej pomachała. - Nie piłam jeszcze Ognistej. Myślisz, że powinnam? - Zagaiła kiedy kelner odszedł. Dove krzyczała jej do ucha, że nie powinna. Natomiast Devil odpuścił już zabawę włosami Mikkela i postanowił siedzieć jej na ramieniu i prowokować. Mówił, że po alkoholu jest dobra zabawa. Miała dylemat.
Mugolem. No tak, bo Mikkelowi znowu wypadło z głowy, że dziewczyna nie jest czystej krwi. Ale zaczął się już przyzwyczajać, że nie każdy kogo spotka, będzie pochodził z rodziny całkowicie czarodziejskiej. Musiał to przeżyć. Zastanowił się, jak cudownym uczuciem musiało być otrzymanie tak niespodziewanego listu. Magia dla niego była wszystkim i towarzyszyła mu od dnia narodzin. Nie potrafił sobie wyobrazić, jakby to było, gdyby nie miał pojęcia o istnieniu świata magicznego do momentu skończenia lat jedenastu. Mimo że nie przeżyłby tylu lat bez magii, to trochę go to ciekawiło. - Jak uważasz - nie chciał naciskać. Ale skoro nie chciała być tak do tyłu, to musiała się nauczyć odpowiadać twierdząco trochę częściej. I taki był jego cel. Niektórzy nazwaliby to demoralizacją, ale w jego głowie używał raczej określenia - asymilacja. Palił namiętnie dopiero od roku, ale znał sporo ludzi, którzy palą dwadzieścia lat i jakoś żyją. Nie lubił, jak mówią, że to szkodliwe. Wywracał wtedy znacząco oczami i zaciągał się jeszcze raz na przekór im wszystkim. - Bo widzisz, papierosy to coś innego. To… to jest coś innego - sam nie wiedział, jak odpowiedzieć na to pytanie. Trochę go zbiła z tropu. Wcale nie poradził sobie z tym pytaniem. Eh, krukoni, mruknął pod nosem. Ich to ciężko oszukać. Fakt, wydawał na to dużo pieniędzy. Ale… ale to co innego. Tak przynajmniej przekonywał sam siebie. Bo przecież kto mu zabroni? Ale fakt faktem, można to nazwać hipokryzją, ale nie dla niego. Bo on hipokrytów nie toleruje. - Jestem człowiekiem pełnym kontrastów - bardzo poetycko odpowiedział dziewczynie, uśmiechając się łobuzersko i podnosząc prawą brew. Mina do flirtowania. Bardzo charakterystyczna, przed którą większość dziewczyn zwyczajnie ucieka. Ale nie Leila. Ona była zupełnie inna. Przytaknął, potwierdzając swoje wcześniejsze słowa o swoim muzycznym talencie. Zaśmiał się na takie warunki i zapamiętał, żeby jej o tym nigdy więcej nie przypominać. Może mu się upiecze. Bo nie lubił dawać pokazów. Zauważył, że jakaś głupia baba zaczęła się dziwnie patrzeć na jego towarzyszkę, przez co Mikkel spojrzał na nią znacząco i głośno powiedział: - Proszę się tak nie gapić, to nie wygląda atrakcyjnie - i uśmiechnął się w sposób, który na pewno musiał ją bardzo zmieszać, bo od razu spojrzała w drugą stronę, udając, że to wcale nie było do niej. - Hoho, czy powinnaś? Koleżanko, Ty musisz ją wypić. To nie jest prośba - no tak. Mikkel był pierwszy, jeśli chodzi o namawianie ludzi do picia - Nie będę Ci tylko opowiadał, jak to jest. Sama spróbuj. Zbadamy, jak mocną masz głowę. Kto wie, może i lepszą ode mnie - mrugnął do niej porozumiewawczo, jakby mówiąc że bardzo szczerze w to wątpi. Kto jak kto, ale Carlsson był w tej kwestii nie do zbicia.
U Leili sprawa wyglądała inaczej, niż u każdego innego mugolaka. Dziewczyna i tak już od dawna widziała rzeczy, w które nikt inny nie wierzył. Magia, która pojawiła się znienacka, a już tym bardziej odwiedziny tajemniczego czarodzieja były dla niej bardzo radosne. Nie wiele w niej było zaskoczenia, bo na początku była przekonana, że i to rodzice będą próbowali wyjaśnić jej jako "urojenia". W końcu dlaczego mieliby wierzyć w magię? Tym razem jednak wszystko okazało się być prawdą, a jej życie nabrało zdecydowanie nowego wymiaru. Pięknego wymiaru. To był pierwszy moment w jej życiu, w którym była tak szczęśliwa. Potem jednak nawet tą część jej życia umieszczono między czterema ścianami pokoju, które znała na pamięć. - Mam Cię - Zaśmiała się widząc, ze złapała go w sidła i Mikkel nie potrafi wybrnąć z jej spostrzeżenia. Przy okazji to, że znów w pewnym sensie go speszyła było dla niej plusem gdyż stwierdziła, że wygląda uroczo. A Leila to typ urody, która uwielbia wszystko co urocze, słodkie i kochane. Tylko facetom się zdecydowanie nie mówi takich rzeczy na głos, więc tę myśl zachowała dla siebie. Matko! Byłam przekonana, że ona nie jest zdolna do ugryzienia się w język. A jednak. Kto by pomyślał. Na jego minę podrywacza odpowiedziała bardzo szybko. Przekrzywiła twarz w bok i kilka razy zamrugała szybko. Czy to nie jest doskonała odpowiedź? Flirt oczami i te sprawy. Naoglądała się filmów. Jednak to tylko droczenie się. Nie było z jej strony w tym nic głębszego. Choć kto wie, co może się narodzić w takiej głowie. Mam nadzieję jednak, że Leila nie wymyśli sobie, żeby się w nim zakochać. Nie chodzi o to, ze Mikkel był złą osobą, ale ta dziwna więź która się między nimi narodziła w kilka chwil... Cóż, szkoda byłoby ją jakkolwiek popsuć. Ile razy w życiu człowiekowi zdarza się takie dziwo? Widząc, jak ślizgon zareagował na spoglądającą na nich panią posłała mu wesoły uśmiech. Przywykła do tego, że ludzie się na nią gapią. Dlatego jeśli zamierzało się spędzać czas z Leilą, to trzeba było liczyć się z tym, że może się być w centrum uwagi. Pytanie tylko, czy czasem wiele osób nie będzie przez to wstydzić się jej wśród ludzi nawet, jeśli we dwoje rozmawia się świetnie. - Przyznaj się - Zagaiła biorąc do ręki szklankę i podnosząc do ust jej zawartość. Jednak w pierwszej kolejności ją powąchała. Fuj, to zdecydowanie nie był przyjemny zapach - Chcesz mnie upić, żebym nie kojarzyła faktów i wtedy się ze mną całować - Dodała żartobliwie po chwili wpatrując się w niego przez chwilę, a potem przechylając szklankę i upijając łyka. Na jej buzi pojawił się grymas, co było najlepszym dowodem na to, że pierwszy raz pije coś tak mocnego jak alkohol. - Jezu i tobie to smakuje? - Spytała będąc w szoku, po czym zrobiła coś jakże genialnego... Upiła raz jeszcze, ponownie się skrzywiła i odstawiła szklankę - Ale to pali przełyk! Już wiem czemu "ognista"!
Mikkel zdawał sobie sprawę, że dostanie listu dla Leili było najszczęśliwszym momentem w jej życiu. Będąc z takiej rodziny jak jej, i mając problemy psychiczne jak ona, to musiało być spełnieniem marzeń. Choć też domyślał się, że nie wszyscy wierzyli w wiarygodność listu. Może uważali, że to wymysł Leili. To było całkiem smutne, żeby tak nie brać jej na poważnie tylko ze względu na to, że jest chora. Westchnął w duchu, tak rozmyślając. Uśmiechnął się, kiedy stwierdziła, że go ma. No niestety, dał się złapać. Nie sądził, że taka dziewczyna mogłaby go wprowadzić w zakłopotanie. Ale z drugiej strony, była krukonką. Musiała myśleć logicznie, w przeciwieństwie do niego. Może i Mikkelowi nie spodobałoby się określeniem go jako uroczego, albo słodkiego. Czy cokolwiek w tym rodzaju, ale jednak sam często takiego określenia używał. Nie był pewny, czy większość chłopców używa takich słów, czy nie. Ale nie widział w tym nic złego. Przecież dziewczyny były bardzo urocze. Leila też do takich należała. Może dlatego lubił z nią spędzać czas. Leila odpowiedziała na jego łobuzerską minę, pokazując swoją. Dobrze wiedział, że dziewczyna się z nim droczy. Może właśnie przez to jej lekkie wycofanie, nie dawała się tak łatwo owinąć wokół palca. Normalnie dziewczyna już dawno by go przejrzała i zapewne wyszłaby z pubu, robiąc aferę. W każdym razie Mikkel był złą osobą. Nie był odpowiednim materiałem na chłopaka. Jeśli komuś zależy na dobrym i uprzejmym chłopaku, który dogada się z teściem i teściową, to na pewno nie brał pod uwagę jego jako kandydata. On prędko sprowadziłby każdą dziewczynę na "ciemną stronę mocy". Był raczej niemiły, opryskliwy, wredny, potrafił ludzi wykorzystać. Więc nie nadawał się na partnera. Nie był dobry w związkach. Zaśmiał się na oskarżenia, którymi obarczyła go Leila - Jasne, a co Ty myślałaś? - odpowiedział zadziornie, chociaż też nie do końca niezgodnie z prawdą. Można to odczytać w dwie strony. Już do dziewczyny należało zdecydować, którą wersję przyjmie. Zaśmiał się na krzywą minę Leili po upiciu trochę alkoholu. Zawsze wszyscy reagowali tak samo. - No raczej. Po dziesiątej szklance sama powiesz, że nie piłaś nic pyszniejszego - zażartował z niej Mikkel. No tak to już było z alkoholem. Im więcej pijesz, tym lepszy się staje. Może też tak było z ludźmi? Właściwie tą zależność można by wystosować do wielu rzeczy. Nie tylko alkoholu...
Sam tak naprawdę nie wiedział gdzie zabrać tą niewiastę. Ale gdzieś trzeba było prawda? Szybkim krokiem zabrał dziewczynę z tego deszczu w poszukiwaniu spokojnej knajpki. Miała dać im schronienie przed tą całą pogodą. Gdyby tylko częściej bywał na takich wypadach wiedziałby co jest teraz modne wśród studentów. Bez cienia skrępowania zabrał Melanie w pierwsze lepsze miejsce na ich drodze. Dość osobliwa nazwa jak na tak przestronny Pub. Nie był on wcale pusty jak mogła sugerować nazwa. Szybkim ruchem oddelegował zgrabną dziewczynę w bój -Znajdziesz nam stolik? Coś zamówię- Rzucił posyłając jej oczko. Dopiero teraz zauważył jak atrakcyjną spotkał koleżankę. Thomasie! Choć raz zagraj rycerza w srebrnej zbroi! Szybko wygoniwszy myśli na temat wdzięków dziewczyny podszedł do baru i zamówił dwa razy smoczą krew. To jej się bardziej przyda niż jakaś kawa. Z takim nastawienie wrócił do niej ze szklankami w dłoni. Niby nic specjalnego jednak alkohol rozwiązuje języki prawda? -No więc mów co się stało zanim zajmiemy się obmawianiem rekompensaty za ciuchy- rzucił bez skrępowania siadając naprzeciwko niej i nawiązując kontakt wzrokowy. Nie spodziewał się jakichś specjalnych fajerwerków. Ot kłótnia z chłopakiem albo znajomymi. No maksymalnie bójka z najlepszą przyjaciółką. Nie chciał się zachowywać jak dupek po tym jak zafundował jej małą kąpiel błotną więc dziś pili na jego koszt!
Szli dość szybkim krokiem, a gdy wylądowali przed jednym z pubów od razu do niego weszli. Był on zatłoczony i dosyć głośny. Jednak to on dostała misję znalezienia odpowiedniego stolika. Gdy została sama jej wzrok wędrował po sali aż w końcu odnalazła odpowiednie miejsce. Znajdowało się ono w oddali od wszystkich. Stolik nie za duży mieszczący się na końcu sali w samym roku. Podeszła do niego i na chwile usiadła by poczekać na swojego towarzysza. Gdy już wrócił postanowiła szybko udać się do łazienki by móc się wysuszyć i ułożyć z lekka włosy. -Wybacz ale pójdę szybciutko do łazienki. Nie chce być zbytnio chora -uśmiechnęła się i szybkim krokiem udała się do toalety. Zamknęła się na klucz i ściągnęła kurtkę by móc zobaczyć siebie w opłakanym stanie. Włożyła rękę do swej tory i wyszukała szczotkę oraz kosmetyki, które szybko nałożyła na siebie. Spojrzała ponownie w lustro i była zadowolona, że doprowadziła swoją twarz do ładu. Jedyne co teraz jej przeszkadzało to przemoczone buty jak i spodnie. Wyciągnęła więc swą różdżkę i wypowiedziała zaklęcie, które spowodowało, że była sucha i "piękna". Pozostało jej teraz wziąć głęboki wdech i wrócić do Thomasa. Gdy pojawiła się obok niego powiesiła swą kurtkę przez oparcie krzesła i usidła. -Tak więc wracając do tematu -uśmiechnęła się -Dziękuję Ci bardzo za napój -oblizała lekko usta -A co do rozwiązywania języka, to zgodzę się. Alkohol dość często w tym pomaga -zarumieniła się i wzięła łyk trunku.
No tak, mógł się tego spodziewać. Gdy tylko wyszła z toalety nie widział w niej już tej zapłakanej i roztrzęsionej dziewczynki. Bardziej Kobietę która właśnie wyszła na polowanie. To straszne jak kobiety potrafią zmieniać się w sekundę. Teraz to on wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy przy niej w swoich sportowych ciuchach. Nie żeby był to jakiś mega prawilny dres czy coś w ten deseń, jednak zdecydowanie nie pasował do niej. No cóż, przyszedł tu bawić się w dobrego samarytanina a nie zaciągać ją do łazienki na nie wiadomo co. Choć kto wie? Wyglądała jak solidne dwanaście w dziesięciostopniowej skali i gdyby nie jego odstraszająca aparycja już dawno któryś z gości by do niej podszedł. Cholera, sam Thomas złapał się na wodzeniu za nią błędnym wzrokiem. To na bank nie było dobre dla przyszłej rozmowy -Nie ma za co- Rzucił upijając łyka. Chciał zachować swoja poważna twarz i starał się do niej nie slinić za bardzo. Nie wiele jednak brakowało żeby zaczął tańczyć na jej dłoni z pożądania. Na szczęście, nie wiele u Thomasa to bardzo subiektywne wyrażenie. –No więc? Co się stało że tak tam wyglądałaś? –Nachylił się nad stolikiem opierając się na łokciach. Przed sobą miał dwie szklanki i kobietę dość eksponującą swe wdzięki. Cudowny wieczór. Coś szybko jej przeszedł ten płacz, za szybko wręcz. Musiał uważać żeby nie wpakować się w jakieś kłopoty.
Fakt. Gdy szła do stolika czuła na sobie wzrok mężczyzn. Jedna się do tego przyzwyczaiła. Wiedziała doskonale jak na nich działa i czym może się to kończyć. Uśmiechała się w sumie sama do siebie w duszy. Umiała rozpoznać faceta, który jej pożąda czy też stara się by ona zwróciła na niego uwagę. Taką osobą był Thomas. Jednak jej to nie przeszkadzało. Sama miała myśli nie z tej ziemi związane z nowo poznanym mężczyzną. Ale były one spowodowane raczej brakiem nowych doznać i swoją własną chcicą. Chociaż może się myliła? -Owszem jest za co -uśmiechnęła się do mężczyzny zbierając włosy za swe ucho -Nie musiałeś za mnie płacić - spojrzała w jego ciemne oczy. Gdy zapytał co stało się, że płakała chwyciła za szklankę i upiła więcej niż połowę. W końcu pierwszy raz będzie zwierzać się osobie, którą co dopiero poznała. -Problemy w domu -westchnęła -Nigdy nie zrozumiem alkoholizmu. Rozumiem wypić drinka, dwa czy trzy. Ale żeby pić codziennie? Do utraty przytomności? -zapytała. Jednak nie oczekiwała na to odpowiedzi -Można powiedzieć, że zostałam wywalona z domu, bo zwróciłam uwagę ojcu jak i matce. -przełknęła ślinę -Nie chciałam źle. Chciałam tylko im pomóc. Chciałam by było lepiej -powiedziała cicho, po czym spuściła głowę, a po jej policzkach spłynęły łzy.
Brawo Thomasie, nie ma to jak kupić alkohol dziewczynie z rodziny która ma z tym kłopot. Może od razu zaproponuj jej libacje tłuku? Z miejsca jego codzienna pewność siebie wyparowała. Nie wiedział że popełnia tak karygodny czyn proponując jej alkohol. No cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem jak głosiła jego dewiza. Trzeba było dalej zabawiać damę rozmową. To oczywiste że Thomas miał ochotę ją pożerać wzrokiem, jednak informacje przedstawione przez nią sprawiły że nie do końca wypadało. Upił łyk ze szklanki i postarał się puścić drobny gest kobiety w niepamięć. Miał słabość do zabawy włosami -Cholera, nie wiedziałem – Powiedział przełykając ślinę na wieść o bezdomności kobiety. To jednak nie było tak straszne jak to co zaprzątało jego głowę. Cholera, ona płakała! Co miał zrobić?- Serio aż tak poważna była ta scysja że cię wywalili? Co to za rodzice?!- oburzył się gdy przetrawił resztę wypowiedzi. Chwycił szybko serwetkę ze stolika i postanowił otrzeć dziewczynie łzy. Jeszcze ktoś by pomyślał że to jego wina i było by nie wesoło. –Alkoholizm niszczy ludzi, najgorsze w tym jest to że oni sami tego nie rozumieją- Dodał po chwili próbując nieporadnie załagodzić sytuacje.-Co teraz masz w planach?-Spytał znów ocierając jej łzy.
Widziała zmieszanie na jego twarzy gdy wspomniała o alkoholizmie. W końcu kupił jej hmm.. to co najbardziej nienawidziła u siebie w domu. -Nie masz za co przepraszać -zaśmiała się -Od czasu do czasu nie zaszkodzi się napić. Nie jestem taka jak mój ojciec.- tu się jednak nie powinna zgodzić ze swoją wypowiedzią. Była totalnie jak on. Zapatrzona w swój czubek nosa jak i zadziorna. Nigdy nie pozwalała by ktoś inny miał rację. W końcu ona wiedziała wszystko. W końcu była zawsze córeczką tatusia. Ale skończyło się dwa lata temu gdy on zaczął pić codziennie, bo nie mógł radzić sobie z problemami. Fakt do pracy chodził trzeźwy i odświeżony. Ale wieczorami zatracał się w trunki. Nawet zdarzyło mu się od czasu do czasu uderzyć mamę. Jednak ona nie widziała tu żadnego niebezpieczeństwa. Ale Mel widziała. Widziała doskonale, że to wszystko niszczy ich rodzinę od środka. Chciała pomóc ale nie umiała. -Wywalili mnie za własne zdanie. Za to, że chciałam pomóc -westchnęła -Chociaż może mieli rację z tym, że to już nie mój dom -spojrzała na swoje dłonie -Jestem już dorosła. Powinnam sama o siebie zadbać -spojrzała mu prosto w oczy -Plany? Starczy mi na śniadanie jak i na nocleg w dziurawym kotle..A później? Nie wiem sama. Może porozmawiam z Dyrektorem Hogwartu czy mogę się zatrzymać w zamku na jakiś czas. -uśmiechnęła się lekko.
Gdy zamknęła oczy poczuła ciepłą dłoń na policzku. Była delikatna ale jednak troszkę szorstka, a jej oczy ponownie skierowane zostały na mężczyznę. Nie wiedziała czemu ale mogłaby w nich utonąć. Chciała by spoglądał na nią dalej. Jednak ona zaczęła patrzeć na niego z pożądaniem. Fakt, było to zbyt szybko. Nie powinna mieć takich myśli. Nie znała faceta. Nie wiedziała kim jest. Jakie ma zamiary. Ale jej wyobraźnia i brak doznać przez dłuższy czas dawała znać. Wiedziała doskonale, że powinna zająć się teraz swoim życiem i zacząć bardziej zastanawiać się nad tym gdzie spędzi kolejną noc niż nad facetem by móc go "przelecieć".
Nie było to definitywnie najlepsze zagranie z jego strony. Propozycja alkoholu była całkiem nie trafiona. Jednak widząc reakcje dziewczyny na cały ten ambaras jakoś przełknął tą gorzką pigułkę. On w nie miał takich problemów w domu. Może dlatego że nawet gdyby były to nie zwrócił by na nie uwagi. Jak ktoś chciał rujnować sobie życie, a nie wpływało to na niego, to mógł sobie robić żywcem co chce. Nie ruszało go to za bardzo, miał po prostu jakąś znieczulice. Oczywiście nie mógł pozwolić żeby kobieta to wyczuła. Okazywał jej współczucie każdym gestem i słowem.-Serio wywalili cię z domu?-Spytał niedowierzając. Trochę zbyt rygorystyczne jak na zwykłą sprzeczkę. –To chore, to twój dom tak samo jak ich. Nawet z punktu prawnego. Nabywasz po piętnastu latach mieszkania tam prawa do tego miejsca przez zasiedzenie- dodał po chwili dopijając łyk ze swojej szklanki. Oj gdyby tylko wiedziała jakie on ma na to zapatrywanie to już dawno by od niego uciekła- Całkiem ciekawe. Myślę że Hogwart ci pomoże. Jesteś studentką wiec zamieszkanie w akademiku nie będzie tragedią nie?- Rzucił kompletnie nie skupiając się na wydźwięku swoich słów. Uważał coś takiego za całkiem normalne. Tym bardziej że to fajne doświadczenie, ciągła impreza etc. Starał się być dla niej delikatny, choć sam tak naprawdę nie wiedział na ile może mu to wyjść. Cholera, chyba w pewnym stopniu ulegał jej nie odpartemu urokowi. Coś pociągającego było w smutnych kobietach. Jeszcze trochę a zaciągnie ją do siebie do mieszkania!
Czemu wyrzucili ją z domu? Hmm.. Proste. Melanie wchodzi do domu uśmiechnięta jak i gotowa opowiedzieć rodzicom o kolejnych zajęciach z opieki nad magicznymi zwierzętami. Przekraczając próg mieszkania poczuła smród alkoholu. Wiedziała doskonale, że ojciec znowu się zatracił. Ale nie spodziewała się tego co zobaczy w salonie. Matka siedząca w kącie kanapy. Było coś z nią nie tak. Była zapłakana, a na koszulce miała czerwone plamy. Kiedy przyjrzała się dokładniej zobaczyła również rozwalony kącik ust. Spojrzała później na ojca. W oczach było widać złość i agresję. Podeszła więc szybko do matki, a ze swej torebki wyciągnęła chusteczki by móc otrzeć je łzy. -A Ty co tu robisz gówniaro?!- wypowiedział groźnym głosem ojciec -Wypieprzaj do swojego pokoju! -wstał gwałtownie ze swego krzesła. Podszedł do niej i szarpnął za ramię -Nie wyraźnie coś powiedziałem?! Zdezorientowana dziewczyna wyszarpnęła mu się, a on podniósł rękę i wtedy o waliła się na kanapę trzymając za jeden z polików -Ty jesteś normalny człowieku? Znowu za dużo? -zapytała lekko podniesionym tonem -Weź w końcu się ogarnij! Dosyć, że krzywdzisz mnie to na dodatek mamę!-wykrzyczała. A tuż po chwili odezwała się matka, która kazała jej przestać i iść do swojego pokoju, bo przecież nic takiego się nie dzieję. Młoda czarownica więc wstała i udała się na korytarz. Jednak cała ta sytuacja nie dawała jej spokoju. Po chwili wróciła, a jej ojciec widząc znowu ją w pomieszczeniu rzucił w jej stronę butelkę od whiskey. Wyprowadzona z równowagi Melanie wyciągnęła różdżkę i podłożyła mu ją do gardła -Ty się nigdy nie nauczysz?! -zapytała gniewnie -Nienawidzę Cię!!! -wykrzyczała.. [...] -Szczerze mówiąc nie chce teraz rozmawiać o tym czemu tak się stało. Nie mam nastroju i nawet nie chce o tym myśleć -powiedziała cicho i upiła łyk swojego trunku -Ale wiem, że mogę Ci podziękować za dinka -uśmiechnęła się słodko do mężczyzny i złapała jego dłoń -Masz miłą skórę -stwierdziła i ponownie na jej twarzy pojawiła się odwrócona podkowa - Jesteś uczniem? -zapytała z ciekawości by ominąć temat akademika. Miała nadzieję, że Thomas jest studentem, chociaż nie kojarzyła go ze szkoły. Może po prostu nigdy nie zwracała uwagi? Sama nie wiedziała. Chociaż wiedziała jedno. Chciała go poznać, a jej myśli posuwały się dość daleko. Chciała go poznać w każdej okazałości.
Westchnął głośno słysząc wypowiedź dziewczyny- To było pytanie retoryczne moja droga- Upijając kolejny łyk.-Nie jestem tak niekulturalny żeby wymagać odpowiedzi na tak bolesne pytanie- uśmiechnął się do niej ciepło. Gdy złapała go za dłoń od razu splótł ich palce. Nie miał zamiaru uciekać przed kontaktem fizycznym.-Za Drinka zawsze możesz podziękować, ja ci nie bronię- dodał patrząc jej w oczy- Miło mi, ale jestem trochę starszy. Skończyłem w tym roku edukacje- Uśmiechnął się nadal nie puszczając jej dłoni. Dość odważnie prawda? Bawił się jednak przednio szukając śladów paniki w zachowaniu dziewczyny. Rzadko kiedy bawił się w taki sposób na pierwszej randce. Ba! Na pierwszym spotkaniu. Dość wesołe, choć nie będzie robił z tego zwyczaju.- Aż tak młodo wyglądam?-Zaśmiał się upijając trochę ze szklanki.
Nie ukrywając Mel czuła się mile zaskoczona tym wieczorem. Nie uważała, że może go spędzić z kimś kogo nie zna. Ale widać wszystko jest możliwe w życiu. Poprawiła się na krześle i do końca wypiła swój napój ze szklanki. -Wyglądasz młodo, owszem -uśmiechnęła się -Ale to powinno Cię cieszyć -zaśmiała się głośno, po czym wstała ze swojego miejsca. -Wybacz mi na chwilę muszę skoczyć do toalety. -puściła mu oczko i udała się w ustronne miejsce. Jednak gdy tylko znalazła się w łazience zamknęła za sobą starannie drzwi i podeszła do lustra. Spojrzała w swoje odbicie. Ogarnij się Wood! Nie znasz go, a myśli masz jak jakaś nastolatka! Skarciła się sama w myślach. Jednak nie posłuchała siebie samej. Nadal chciała spędzić z nim resztę wieczoru jak i może nawet noc. Wzięła głęboki wdech i wyszła z pomieszczenia by powrócić na swoje miejsce. Gdy już znalazła się przy stoliku "nie chcący" się potknęła i wylądowała tuż przed chłopakiem. A je twarz znalazła się w miejscu nie odpowiednim do sytuacji. Więc nie ukrywając swego zawstydzenia na jej twarzy pojawił się spory rumieniec -Przepraszam - wyszeptała wstając pospiesznie ze swych kolan. Jednak gdy wstawała miała jego twarz centralnie przed swoją. Przełknęła delikatnie ślinę, a ich oczy spotkały się. Melanie nie mogąc oprzeć się sytuacji dołożyła swoje wargi do warg mężczyzny.
Thomas całkiem przyjemnie bawił się w towarzystwie dziewczyny. Polowaniem bym tego nie nazwał, raczej próbą nawiązania ciekawej relacji. Sam nie starał się jakoś przesadnie kokietować dziewczyny, no dobra… może trochę ją uwodził. Ale nic jakoś specjalnie nachalnego! -Czy ja wiem? Starsi faceci powinni wyglądać poważnie- Powiedział rozsiadając się wygodnie w fotelu. Odwzajemnił oczko puszczone przez kobietę i puścił jej dłoń- Okej, nie krępuj się. Jak wrócisz to może coś jeszcze zamówimy- Dodał gdy kobieta znikała w drodze do łazienki. Wreszcie miał chwilę odpoczynku. Siedzenie przy tym niskim stoliku nie należało do najwygodniejszych czynności. Obrócił się na krześle w stronę łazienki i rozprostował nogi. Mel była faktycznie urodziwą kobietą, zgrabną i z dość ciekawym charakterem. A przynajmniej tak mu się wydawało po tych kilku zamienionych słowach. Widać że nie był jej obojętny, jednak na razie była to mrzonka, nie warta tego aby o niej gdybać. Choć, gdyby tak się zdarzyło że Mel by coś zaczęła to czuł że jego ciało nie było by w stanie odmówić. Gdy tak był pochłonięty w swoich rozmyślaniach poczuł że coś uderza w jego krocze, Nie było to uderzenie z gatunku „Moje klejnoty, takie potłuczone, dużo bólu, ratunku” ale nadal uderzenie. Zerknął wściekły w dół żeby tam zobaczyć akurat Mel. Odważna studentka, trzeba jej to przyznać. Dalej już wszystko potoczyło się dla niego niesamowicie szybko. Nie zdążył nawet powiedzieć że się nic nie stało, a już miał ją na swoich kolanach i się całowali. Nie zauważył nawet kiedy je na nie wciągnął! -Odważnie moja droga, odważnie- Uśmiechnął się do niej pewnie, obejmując w pasie i trzymając na kolanach.
Ta sytuacja stała się nie zręczna dla dziewczyny. Sama nie wiedziała co ją opętało by całować faceta, którego nie zna. Ale można powiedzieć, że tego potrzebowała. Potrzebowała zrobić coś szalonego y odwrócić myśli od sytuacji, która zaszła dziś w jej rodzinnym domu. Owszem czuła się skrępowana i nie pewna czy facet nie pomyśli o niej, że jest jakaś łatwa. W sumie tego się najbardziej bała. Ale co tam. Raz się żyję. Jednak zdziwiła się gdy poczuła dłonie na jego ciele, które podniosły ją na jego kolana. Kobieta oczywiście starała się czuć jego każdy kawałek ciała. Była tak blisko niego. A swoje dłonie położyła na jego polikach. Całowała go namiętnie, aż jej ciało zaczęło wariować. Czuła ciarki, podniecenie i chciała więcej. Gdy chłopak się od niej odsunął by wypowiedzieć parę słów, Mel była lekko zdyszana. Jednak jedyne co mogła zrobić, to uśmiechnąć się. Jednak nie spodziewała się tego, że na jej polikach ukażą się rumieńce. -Czasami odwaga najwięcej pokazuje o człowieku -uśmiechnęła się -chociaż to bardziej nazwałabym głupotą - zaśmiała się. Po czym od razu zeszła mu z kolan -Przepraszam Cię za to, nie powinnam -uśmiechnęła się delikatnie i wróciła na swoje krzesło. -Opowiesz mi coś o sobie? -zapytała -Czym się zajmujesz, co Cię interesuję.
Sama sytuacja była dość komiczna. Nie często się zdarza żeby kobieta wylądowała tak szybko twarzą w jego kroczu. Nie da się jednak ukryć że na pewno nie pogardził by taką integracją z Melanie. Może i starał się udawać dobrego gościa, ale w głębi duszy i tak był drapieżnikiem. Naraził by się na śmieszność gdyby odepchnął pocałunek kobiety. Tym bardziej że nie miał do tego żadnego powodu. Nie myślał o niej źle pod żadnym względem. Czasem nad potrzebami ciała nie ma możliwości zapanować. Ludzie już czasem ulegają pokusom i nie ma w tym nic dziwnego. Oczywiście nie uważał się za przesadnie przystojnego, więc samo zajście sprawiło mu ogromną radość. To wciągnięcie na kolana to czysty instynkt. Bał się że się wystraszy tego pocałunku. Ehh, kogo on tu oszukuje. W tym spotkaniu już dawno zatarły się role łowcy i ofiary. Gdy złapała go za twarz, on w rewanżu położył jej dłoń na karku. Namiętny taniec ich języków mógłby tak trwać w nieskończoność gdyby jej nie odciągnął. Nie da się ukryć. Trochę to spieprzył, skoro dziewczyna tak szybko uciekła z jego kolan. -Dlaczego tak uważasz? Nie sądze żeby twój czyn był głupotą.-Rzucił gdy dziewczyna się zaśmiała.-Za co mnie przepraszasz, za to że zrobił bym to drugi raz?- Zadał kolejne pytanie retoryczne uważnie obserwując kobietę. W jej zachowaniu nie było strachu czy zaskoczenia. O ile to potknięcie mogło być przypadkiem to resztę mogła mieć już dokładnie obmyśloną. Cwana dziewczyna. =Jestem zwykłym absolwentem. Szukam pracy, celuje w ministerstwo. Zupełnie nic ciekawego- Westchnął gdy dziewczyna spytała go o to czym się zajmuje. Wypadało by w końcu skończyć te przedłużone wakacje.
Naeris Sourwolf
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Nie planowała iść do miejsca w którym byłoby mnóstwo ludzi, bo po prostu wolała ciszę i spokój. Urocze kafejki jednak zbyt mocno kojarzyły się Naeris z zakochanymi parkami, których było w nich pełno. A Pustą Klatę lubiła za wystrój i atmosferę. Często podczas spacerów zatrzymywała się tutaj na herbatę i czytała książkę. Pomyślała, że może tu zabrać Rayenera, w końcu co stało na przeszkodzie? Kiedy na niego zerkała miała nadzieję, że mięśnie miał odrobinę bardziej spięte niż parę chwil temu. Nie był też aż taki rozmowny, a Krukonka nie za bardzo wiedziała o czym może z nim mówić. Bo tak naprawdę wcale się nie znali. Bez wytyczonych jasno granic dziwnie się czuła. - Ja? Gram w Quidditcha w drużynie. - odparła, z chęcią podejmując temat swojej ukochanej gry. Co prawda, wyczyny na miotle nie wymagały nie wiadomo jakiej sprawności fizycznej. Ciało Naeris z pewnością była szczuplutkie i słabo umięśnione. Kiedyś miała na tym punkcie ogromne kompleksy, teraz zdążyła zaakceptować większość swoich niedoskonałości. - Czasami pływam, jeśli mam pewność, że nikt mnie nie podejrzy. - dodała, posyłając mu krótki uśmiech w odpowiedzi na jego urocze uniesienie kącików ust. Oczywiście nawiązywała do ich pierwszego spotkania, podczas którego miał okazję dostrzec tatuaż jasnowłosej... Szczęściarz. Nie wiedziała już co o nim sądzić, ale może zdążą się poznać bliżej. Chciałaby, żeby powiedział coś więcej, ale nie umiała tak dobrze prowadzić rozmowy przez swoją nieśmiałość. Poza tym weszli już do pubu, gdzie było bardzo mało osób. Naeris zajęła stolik gdzieś na uboczu, zdejmując kapelusz i odkładając delikatnie na stolik. Torebkę z rysunkami zawiesiła na oparcie - Zamawiamy piwo kremowe czy masz ochotę na coś innego? - spytała, siedząc w dość wyprostowanej pozycji. Rayenera mierzyła nienachalnym wzrokiem, zastanawiając się kiedy ostatnio wyszła z jakimś prawie obcym chłopakiem do knajpy... Do tego tak przystojnym. Poważnie, Naeris czuła że powolutku usidla ją ten czarujący wzrok Ślizgona. Musiał mieć jakąś domieszkę wili w swojej krwi, bo normalnie mężczyźni nie działali tak na Sourwolf. - Jestem wyjątkowo nierozsądna jak na Krukonkę... - stwierdziła ze śmiechem. - W końcu możesz się okazać niebezpieczny albo coś, a ja i tak nie zwracam uwagi na konsekwencje.