Dziurawy Kocioł mieszczący się przy ulicy Charing Cross Road jest jednym z najpopularniejszych czarodziejskich barów, wszystko za sprawą znajdującego się na jego zapleczu przejścia na ulicę Pokątną. Jest to spory bar mieszczący wiele stolików. Zawsze można tu spotkać dużo osób, a wśród nich zapewne trafi się ktoś znajomy. Na piętrze można wynająć tu niedrogo pokój. Natomiast znajdujące się na półkach różnorakie trunki od rumu po whisky, kuszą klientów.
Jagodowy jabol Smocza Krew Stokrotkowy Haust Różowy Druzgotek Ognista Whisky Sherry Malinowy Znikacz Rum porzeczkowy Papa Vodka Tuică Uścisk Merlina Piwo kremowe Dymiące Piwo Simisona Boddingtons Pub Ale Wino z czarnego bzu Rdestowy Miód Łzy Morgany le Fay
Boginy - 10g Volde-Morty - 12g Feniksowe – 13g Lordki – 13g Magia 69 – 14g Pocałunek Dementora – 13g Wynajęcie pokoju na dobę – 15g Danie dnia (zapytaj obsługę)
? ?? ??? Coś takiego. A miały być dwie sprawy, do tej pory przedstawił tylko pierwszą. No, cóż, niech będzie. Morpheus spędził jeszcze kilka naprawdę miłych chwil, gawędząc z barmanem i dopijając ognistą. Gdy tylko skończyły mu się papierosy, opuścił Dziurawy Kocioł.
Po pomieszczeniu rozlegl sie glosny trzask, a potem na srodku pomieszczenia z barem i stolami stali uczniowie trzymajac sie za rece. Byli to oczywiscie Daniel i Morgane, ktorzy ledwo zdolali uciec przed dementorem. Daniel faktycznie byl jeszcze troche oszolomiony. W tamtej chwili cala radosc z zycia doslownie wyparowala, i nawet nie cieszyl sie z powodu milosci Jane do niego. To bylo straszne. Daniel poprowadzil strasznie wyczerpana dziewczyne do jednego ze stolikow. -Wszystko w porzadku? Zapytal troskliwie z cieniem przestrachu na twarzy. Z kad do jasnej cholery wzial sie dementor! czy byl niedobitkiem po ostatniej bitwie z Sami-wiecie-kim. -Morgane? Ponowil probe porozmawiania z Morg. -To nie przelewki. Dementor jest zagrozeniem. Trzeba powiadomic nauczycieli, lub prefektow. Kurde, co tam robil dementor. Daniel jak zwykle gdy byl zdenerwowany wyrzucal z siebie potok slow, nie przemyslajac ich znaczenia. -Morgane. Sprobowal raz ostatni. Chyba zniosla atak gorzej niz on.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Nie reagowała na otoczenie. Nic nie kodowała w swojej rudej główce. Tylko patrzyła w przestrzeń. Robiła wielkie oczy i telepała się. Gdy usiadła roztelepała całe krzesło. Patrzyła się w "martwy punt". Dementor raczej nie wyssałby z niej jakiś wspaniałych wspomnień, ale zawsze tam jakieś są. Na przykład te KWIATKI! One zostały.. Jaka szkoda.. Oparła ręce o stół i wten rozbujała stary stolik. Teraz wszystko wokół niej się telepało. Gwałtownie odwróciła się do Daniela. -Dementor, dementor. Perfekci? On żartuje?- pomyślała. Najgorszym pomysłem byli perfekci, a nauczyciele.. Są jacyś fajni? Aktywni jak potrzeba?! Wzdrygała się. Pewnie i tak tego nie było widać, bo miała cały czas drgawki. Sięgnęła po czekoladę. W końcu tak trzeba po spotkaniu z dementorem. - Ch -c -e -sz? - Strasznie zająkała. Zjadła odrobinkę czekolady. Może tabliczkę. Z trząsnącą się ręką podała słodycz koledze. Sama zaś sięgnęła jeszcze po eliksir energii. Jak uwielbiała jego smak! Napiła się jego tak, by on nie widział. Zrobiła gwałtowny ruch ciałem. Tak Morgane wróciła już pod ten adres. Szybko się z tego wylizała. - Buuu! - Krzyknęła - Już mi lepiej... - Troszkę zwątpiła w te słowa. Po chwili zorientowała się, że Daniel trzymał ją za rękę.. To dla niej lekko kłopotliwe, ale to tylko RĘKA! - Co do nauczycieli. . Okey! Znasz jakiegoś fajnego, który podejdzie do sprawy normalnie? Jeszcze posądza nas o mugolskie używki! - Zaśmiała się - Co do perfektów to uwierz.. Zły pomysł - Przekręciła oczami. -Jeśli on zna poważnego perfekta to super.. Ale Morgane znała jedynie Bell i jej przyjaciółki i nie uśmiecha się do takiej współpracy. Nie żeby Morg jej nie lubiła, bo ją bardzo lubi, ale tylko dzięki temu, że może się przy niej rozerwać... Popatrzyła jakie miejsce wybrała. - Ty wiesz, że nie pamiętam jakie miejsce wybrałam? - Zrobiła znowu te same wielkie oczy. Nigdy tak nie przeżyła teleportacji. Przecież to nie ona, a dementor..
Daniel spogladal na nia z przerazeniem. Trzasla sie strasznie i spogladala z jakimis zamglonymi oczyma. Jego samego glowa strasznie bolala, ale nie przezyl tego tai jak przyjaciolka. Trzeba bylo przyznac, ze mial spotkanie z dementorem juz kiedys, ale na jego szczescie szybko pojawil sie jakis dorosly i wtedy zobaczyl piekne, srebrne swietliste stworzenie, ktore bylo chyba bylo wiewiorka. Zamyslil sie i nagle uslyszal. -Buu! Krzyknal glucho i tak gwaltownie odbil sie nogami od ziemii, ze wyrznal jak dlugi razem z krzeslem. Zupelnie zapomnial gdzie i z kim sie znajduje i, dlatego sie przewrocil. Wstal i podwinal rekaw kurtki. Mial zadrachany lokiec i splywala po nim ciemno-czerwona gesta ciecz - krew. Pokrecil zirytowany glowa i nikogo na razie nie sluchal.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Złapała się rękoma za twarz. Chciała być ostatnio dowcipna, a wszystko wychodziło na odwrót. Teraz zobaczyła znowu co zrobiła. Jej przyjaciel gwałtownie poleciał do tyłu z krzesła. Szybko wstała. - Przepraszam - i w mgnnieniu oka już przy nim była z różdżką. Wzięła chusteczkę i wytarła krew przyjaciela. - Tergeo - Wypowiedziała po cichu, a krew która znalazła sobie miejsce na kurtce przyjaciela szybko zniknęła dzięki zaklęciowi Morgane. Dotknęła delikatnie łokieć. Stwierdziła juz od razu jakie ma użyć zaklęcie.. - Episkey - Wymamrotała zaklęcie, a rana przyjaciela zniknęła. Jak go bolało coś w łokciu musiało juz przestać. - Nic Ci nie jest? Przepraszam.. Przepraszam - Powiedziała szybko. Pomogła wstać przyjacielu i gwałtownie go przytuliła. Miała nadzieję, że Daniel nie będzie na nią obrażony czy coś w tym stylu.. Dobrze wiedziała, ze zachowała się dziecinnie...
Chlopak rozumial ja dobrze. Sama probowala byc zabawna jak on, ale... czasami jej sie udawalo, a czasam nie i konczylo sie to tragicznie, zupelnie beznadziejnie. Ale dlatego nie mial do niej jakichkolwiek wyrzutow. Jej byl wstanie wybaczyc nawet gdyby stracil jakas konczyne. Usmiechnal sie i sam ja przytulil po przyjacielsku. -Morgane, to tylko zadrapanie. Wazniejsze jest czy ty juz wrocilas do siebie. Zastanawial sie czy sprzedaliby mu piwo, ale nie sadzil. Kto by sprzedal trunek 14 latkowi z wygladu. -No chodz Morgane, usiadzmy. Powiedzial i zlapal przyjaciolke za ramie.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Jakby przez Morgane stracił jakąś kończynę to ta by się chyba powisiła albo byłaby do końca jego życia swego rodzaju upierdliwą pielęgniarką. Piwo kremowe może przecież kupić. Nie musi mieć skończonych siedemnstu lat. - Mi nic nie jest.. U ciebie to powazniej wyglądało, a przynajmniej w moich oczach - Tłumaczyła sie. Jak Daniel powiedział tak i się stało. Morgane usiadła. Wpatrywała się w przyjaciela przepraszająco. - Jeszcze raz.. Przepraszam - Było jej strasznie głupio.
-Oj, kobieto czy mowilem Ci juz, ze sie za bardzi obwiniasz. Spojrzal na przyjaciolke ze stoickim spokojem, rozsiadajac sie na miejscu i opierajac wygodnie. Omiotl wzrokiem pomieszczenie. Wlasciwie to nikogo tutaj nie znal. Sami dorosli, a niektorzy z nich krzywo patrzyli na Owa dwojke, ktora w jakze widowiskowy sposob dostala sie do karczmy. Szaro-oki czul sie nieswojo. -To bierzemy cos? Spytal przyjaciolke kladac lokcie na blacie, a na zlaczonych dloniach ukladajac podbrodek.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Zdenerwowała się na przyjaciela. - Po prostu mi na tobie zależy i jak Ci coś jest to jest to normalna reakcja, że się martwię - Wydukała. Wzięła wdech i wydech. Powoli wkurzenie z niej schodziło. Jak mogła być nadal wkurzona na Daniela? No nie mogła! Za bradzo go lubiła. Zerknęła na przyjaciela. - Taak.. Raczej tak. - Poiwedziała jak ochłonęła. Popatrzyła na barmana, który faktycznie dość dziwnei wygląda.. Zreflektowała się i od razu zaczęła patrzeć na menu. - Po proszę.. Ognistą.. i sok dyniowy. - Nie miała ochoty dzisiaj pić, ale miała jednak chęć zapomnienia o dzisiejszej przygodzie.
-Alez masz prawo sie martwic. Tyle, ze ja wstalem i mialem tylko zadrapanie. Gorzej gdybym nie wstal. Pokazal jezyk przyjaciolce, lustrujac barmana wzrokiem. Ten barman byl jakis ponury, stal i spogladal na nich nieodgadnionym wyrazem. Morg juz szukala pieniedzy w torebce. No! co to to nie! blondyn nie upadl tak daleko, zeby placila za wszystko dziewczyna. Byl szybszy. Siegnal do kieszeni i wyciagnal szybko odliczajac na otwartej dloni. Oddal barmanowi nalezne za Ognista whisky, a za sok pozwolil jej zaplacic. Nie mial zamiaru znow wysluchiwac "Ja mam swoje pieniadze, wiem za co placic, to ja zamawialam, bla bla bla bla bla, Danielu poco to zrobiles, bla bla bla bla. Chcial uniknac jeczenia, wiec pozwolil jej zaplacic za sok. Barman oddalil sie, a Dan odprowadzil go wzrokiem.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Jej ręka zaczęła się trząść. Oczywiście, że nie zrobi mu jakiegoś cyrku Pt "Po co zapłaciłeś? Jestem samowystarczającą kobietą". Uśmiechnęła się w podzięce. - Dziękuję.. - Powiedziała - Ale wiesz, że będzie rewanż? - Teraz to i ona pokazała mu język. Barman skrzywił się jak podawał alkohol i sok dla Morg. Ona chciała być chamska i uśmiechnęła sie zawadiacko do niego. Ten jeszcze bardziej skrzywił się i odszedł od nich. Morgane zaczęła się śmiać. - Jak Ci idzie nauka? Jak amsz jakieś problemy to wiesz do kogo wzrócić się, prawda? - Wypytywała. Sięgnęła po ognistą. Trzymała kieliszek z gracją. Miała mały palec odchylony jak przy wykwintnej herbacie. Musiało to dośc sztywnie wyglądać, ale cóż taka jest Morgane. Ułożona, mądra, a zabawna jak ma na to ochotę. Zaczęła bawic się kolczykami jakie dostała od Carmen. BYły one z drewna i niebieskie. Bardzo je lubiła..
Spojrzal na dziwacznego barmana marszczac brwi. Zrobil kolo palcem wskazujacym w kolo ucha, gwizdzac cicho, krotko i dwa razy co bylo chyba dosc wymownym gestem. Zasmial sie cicho zastanawiajac sie, ktora jest godzina. -Wiem, Morgane. Przeciez moge na Ciebie liczyc. Chcialbym, zebys uczyla mnie zaklec, ktorych nie ucza w szkole. Powiedziala, blyskajac tajemniczymi iskierkami w oczach. Przypomnial sobie, gdy utworzyla ta magiczna tarcze, aczkolwiek Dementor i tak sie przez nia przebil. Ciarki przelecialy mu po plecych na same wspomnienie tej okropnej sytuacji. Na szczescie sa daleko od Dementora i maja spokoj. Przypomniale sobie o odtwarzaczu muzycznym. -Morg, znalazlas moze w lesie Mp3? Spytal z nutka nadzieji w glosie i nalal sobie soku do kubka. -Chlusniem bo usniem! Krzyknal unoszac kubek. Upil spory lyk i znow patrzal na Morgane z nadzieja.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Zaśmiała się jak przyjaciel nazwał barmana świrem. Oczywiście nie dosłownie nazwał. - Mp3? To takie mugolskie grające urządzenie? - Spytała. Musiała gdzieś to mieć. W Zakazanym Lesie jest tak często jak na zajęciach. Poszukała w kieszeni. Wyjęła małe urządzenie. Podała je przyjacielowi. - Ale wiesz, że nie będzie działać w zamku? Prawda? - Sprawdziła przyjeciela - Elektronika mugolska tam nie działa.. - Przypomniała. Napiła się jeszcze swojego drinku. Powoli go coraz szybciej ubywało. Morgane nie jest uzalezniona od alkoholu, ale jak zaczynała pić to musiała zazwyczaj się upić. Niby nie ma czegoś takiego jak "twarda głowa", bo zawsze ów główka idzie na sto osiemdziesiąt stopni i staje się podatniejszym na procenty.. Dlatego Morgane raz na jakieś dwa miesiące pozwoliła sobie popić. - Wiesz.. Trzeba to jednak zgłosić jakiemuś nauczycielowi.. - Wymamrotała. Miała oczywiście na myśli Dementora. //Przepraszam jeśli czekałeś.. Jakoś nie zauważyłam, że jest tutaj nowy post//
Jak sie strasznie ucieszyl, gdy zaczela szukac w kieszeni. Normalnie za zachwytu podbuegl do przyjaciolki i sam ja przytulil co bylo akurat dziwne. Nie przytulal jej sam z siebie. Okrazyl stol niemalze w podskokach. Gdy usiadl uruchomil czarne urzadzonko i odwinal kabel od sluchawek. Podniecony wlozyl sobie jeden glosniczek do ucha i uruchomil Mp3. Czekak, az przeminie animacja powitalna i szybko wybral pierwszy lepszy utwor. -Dziala! Wykrzyknal uradowany, a ktos za nimi warknal cos niezrozumialego. Jednak chlopak sie tym nie przejmowal. Byl, az nazbyt szczesliwy. Przysunal krzeslo obok krzesla kolezanki. -Tak, wiem. Odpowiedzial na odczep sie. -Sluchaj. Wlozyl przyjaciollce jedna sluchawke do ucha i puscil utwor, Muse - Super Massive black hole. -I jak?
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
-On mnie sam z siebie przytulił! - wrzeszczała w myślach. Cieszyła się, że on się cieszy. To było takie urocze. Gdy dostała słuchawkę lekko się skrzywiła. Nie lubiła słuchać muzyki. Wolała na żywo. - Znam - Powiedziała z entuzjazmem - Ale proszę ten utwór i koniec - Błagała. Nie lubiła słuchać nagrań. Wolała reakcję ludzi na koncercie.. Tą jedność z zespołem, a publicznością. - Wole jeśli już to słuchać czegoś na żywo.. - Wymamrotała coś cicho. Wypiła do końca trunek i zamówiła dwa kolejne. Szybko barmam przyniósł zamówienie i się zmył. Ludzi chyba bali się ich wyglądu...
Przez chwile nie sluchal jej tylko z zamknietymi oczyma. Jak mu tego trzeba bylo. Gdy w koncu ocknal sie to zdal sobie sprawe, ze nie lubi sluchac muzyki ze sprzetu elektronicznego. Szybko znow wsunal krzeslo pod stol na przeciwko niej i usiadl na nim. Spojrzal na trunek z checia, ale byl za mlody. A moze pozwoli? Usmiechnal sie chytrze, ale odwrocil przed tym, ze niby jest zajety ogladaniem jak barman poleruje kieliszki. Pewnie juz umysl miala przytepiony. Spogladal sie z premedytacja na butelki ognistej.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Mogła słuchać muzyki elektronicznej, ale na żywo.. To jakieś jej skrzywienie. Nie lubiła zremiksowanych, upiększonych wersji piosenek. Jak już sięgała to po klasykę, a później po coś ciężkiego. Pogroziła mu palcem. - Nawet o tym nie myśl - Kiwała głową "nie". Mimo to podała mu jeden kieliszek. To będzie jego test. Sama już wypiła drugą lampkę.
Ucieszyl sie bardzo i przyjal kieliszek. Picie nie bylo dla niego nowym doswiadczeniem. Zdarzylo nieraz upic mu sie w Cardiff. Jednak konczylo sie to urwaniem filmu najwyzej po pieciu lampkach. A rano zastanawianiu sie "gdzie sie podzialy ubrania?" , "gdzie ja jestem?" itd... itp... Wzial lampke do rak. Nalal sobie polowe kieliszka i uwaznie przyjrzal sie trunkowi. Wygladal dosc normalnie, ale pamietal jakie czarodzieje umieja wymyslic dziwy. Krwotoczki truskawkowe, fasolki roznych smakow i wiele, wiele innych. Powachal z podejrzliwoscia ciecz i skrzywil sie. Takiego mocnego zapachu nie czul od innego alkoholu. -Raz kozie smierc. Powiedzial przystawiajac kieliszek do ust i szybko go oproznil. Grymas jaki wystapil po tym byl dosc teudny do opisania-jakby mial zatwardzenie i zostal kopniety w krocze. Zamrugal intensywnie oczami czujac, ze naplynely do nich lzy. Takiego trunku nigdy nie pil.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Zrobiła wielkie oczy z szoku.. - Ty chcesz się upić? Trzeba mieć wytrenowaną głowę, by szybko pić takie drinki! - Zdziwiła się zachowaniem przyjaciela. Nigdy, by się nie domyśliła, że on weźmie od niej alkohol. Miała iskierki w oczach ze złości.. Pozwoliła nieletniemu napić się alkoholu. Jaka ona jest głupia. Szeroko się uśmiechnęła. - Wiesz jak chcesz mogę jeszcze więcej zamówić.. - Powiedziała coś takiego pod nosem. Zamówiła kolejny trunek. Znowu ogista. Jak ją uwielbiała! Tym razem piła wolniej myśląc, że w taki sposób da przykaład przyjacielowi.
Daniel nieco spuscil glowe, gdy go skarcila wzrokiem i slowem. Poczul pierwszy raz ogromna sile w jej glosie. No to juz picia nie bedzie. Odwrocil wzrok. Zaczelo mu byc goraco w twarz i zrobil sie strasznie czerwony. Lepiej, zeby zaden nauczyciel nie zobaczyl co sie tutaj wyprawia. Klienci patrzyli na nich spod byka. Czegoz sie spodziewac... nastolatki pija, wiec ci se mysla, maja okolo 14 lat oboje. Dziewczyna zmienila sie i usmiechnela szeroko. Zamowila jescze wiecej whisky. Chyba juz tracila rozum, ktory tonal w ognistej. Nalal znow sobie i upil lyk nadal sie krzywiac, ale juz nie tak. Jeszcze pare i beda tu rozmawiac na temat beznadziejnego zycia kompletnie nie swiadomi niczego. Po kolejnym kieliszku zaczelo mu odwalac na glowe. Nachylil sie do Morgane przez stol i pocalowal w policzek.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Alkohol szybko udeżył do głowy. Świat stał się bardziej zabawny i prosty. Reakcja opóźniona.. Jak tutaj łatwo o coś głupiego i nie mądrego! To wszystko przez tego Dementora. Zaśmiała się z reakcji Daniela na jej uwagę co do alkoholu. - Trudno, pijmy - Majaczyła już. Napiła się za jedym zamachem drinku. Jakoś to jak jej się podobał Daniel stało się prostrze do osiągnięcia.. Jutro z kacem będzie mieć żal do siebie. Zamiauczała na pocałunek w policzek po czym syknęła. - Tak mało? - Wyśmiała go. Oj droga Morgane.. Upiłaś się i chcesz jeszcze wiecej.. Nie ładnie, nie ładnie. Zamówiła następną kolejkę... Po czym szybko kolejny drink wypiła. Zazwyczaj jak się upijała majoczyła coś, ale nie gadała o smutku życia.. Chyba go już za dużo miała i tak w głowie.. Albo nie pamięta. Ciekawe kiedy jej urwie się film...
Daniel tez wypil kolejna kolejke, ale film nadal lecial, wiec bylo wszystko w porzadku. W porzadku oprocz jego glupiego zachowania. Jego twarz nabierala coraz wiecej czerwieni. Zawsze myslal o Morgane jako swojej przyjaciolce. Teraz jednak bylo inaczej. Oczywiscie pod wplywem alkoholu. -Tak, malo? Wydukal niezrozumiale. Gdy go wysmiala okropnie go to zmotywowalo. Nikt nie bedzie sie smiac z pijanego puchona! pewnosc siebie, zwyciezyla nad resztka rozsadku. Nachylil sid jeszcze raz i polcalowal Morg wsuwajac jej lekko jezyk w usta i myrdajac podniebienie. Szybko jednak przestal i siegnal po kolejny napdlniony kieliszek.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Gdy ją pocałował za pewne urwał jej się już film.. No cóż pomimo tego stanu dała z siebie wszystko. Bawiła się jego językiem robiąc jakieś tam kółka, by sprawić mu przymność. Gdy on przestał ona się głupio uśmeichnęła. - No nieźle całujesz - Pochwaliła przyjaciela. Napiła się jeszcze jednej kolejki.. A co? Jak pić to pić. Zazwyczaj Morgane pilnowała się, by nic nie wyszło spod jej kontroli.. Wiedziała, że Daniel kocha Jane i nie chciała tego zmienić. Dzisiaj neistety już tak nie myślała, bo w ogóle nie myślała! //W nocy się szybciej pisze, albo mi się to tylko tak zdaje xD//
Dumnie wypial piers, gdy uslyszal komplement skierowany w jego strone. Poczul sie jak pan duzych wlosci. Odwaga ponad wszystko, byl, az nazbyt odwazny. -Nie lubie go! Spojrzal wymownie na dziwnego barmana, ktory uwaznie sie im przygladal, gdy zobaczyl, ze oni w niego tez to odwrocil wzrok burkajac pod nosem. Daniel wyciagnal rozdzke kierujac w strone barmana i wypowiedzial nie wyraznie ale jednak. -Nie lubie go. Dretwota! Czerwony pocisk uderzyl w nic nie spodziewajacego sie karczmarza, a zza zaplecze pojawil sie jakis osilek, ktory ruszyl na mlodziana ugniatajac piesci (Przeciez on go rozniesie!). Barman lezal z przerazonymi oczyma za lada. //nom, bo w nocy czesciej odpisuje bo mam wiecej czasu//
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Morgane wzięła butelki z baru do swojej torby jak zauważyła, że coś się szykuje. Taaak miała boski plan. Wzięła za rękę Daniela i teleportowała ich do pokoju nad nimi. W końcu ten bar miał pokoje. No co? Pójdą spać i rano się zdziwią widokiem.. Ochroniarz pewnie myślał, że gdzieś daleko się deportowali, a oni byli nad nimi.. Acha, acha. Morgane jeszcze troszeczkę myśli. //Teraz ty po tym poście usuń swój, a później ja mój i tak aż ten post będzie ostatni...//
Ostatnio zmieniony przez Morgane Charpentier dnia Pią 4 Lut 2011 - 17:13, w całości zmieniany 2 razy
Juz mial ciskac oszalamiaczami w lysego dragala, gdy Morgane chwycila go za reke i teleportowala sie do pokoju nad sala glowna. Na jej pytanie tylko, krotko mruknal. -A, no. Wzial od niej butelke i wyciagnal korek zebami wypluwajac go gdzies. Po chwili przyssal sie do butelki jak dziecko do mleka. Upil spory lyk (wlasciwie to wyrznal, prawie pol butelki duszkiem!) beknal glosna i zsunalsie na podloge, opierajac o lozko. -Wroccce tam i mu poharza. Byl juz tak narabany, ze bylo dziwne, iz jeszcze byl przytomny. -Ja mu poharrrza. Wydukal jeszcze raz.