Dziurawy Kocioł mieszczący się przy ulicy Charing Cross Road jest jednym z najpopularniejszych czarodziejskich barów, wszystko za sprawą znajdującego się na jego zapleczu przejścia na ulicę Pokątną. Jest to spory bar mieszczący wiele stolików. Zawsze można tu spotkać dużo osób, a wśród nich zapewne trafi się ktoś znajomy. Na piętrze można wynająć tu niedrogo pokój. Natomiast znajdujące się na półkach różnorakie trunki od rumu po whisky, kuszą klientów.
Jagodowy jabol Smocza Krew Stokrotkowy Haust Różowy Druzgotek Ognista Whisky Sherry Malinowy Znikacz Rum porzeczkowy Papa Vodka Tuică Uścisk Merlina Piwo kremowe Dymiące Piwo Simisona Boddingtons Pub Ale Wino z czarnego bzu Rdestowy Miód Łzy Morgany le Fay
Boginy - 10g Volde-Morty - 12g Feniksowe – 13g Lordki – 13g Magia 69 – 14g Pocałunek Dementora – 13g Wynajęcie pokoju na dobę – 15g Danie dnia (zapytaj obsługę)
Yuri opowiadał o kupnie statku, co zważywszy na wcześniejszy temat ich rozmowy, nie było pochopną decyzją. Spojrzał w stronę Rosjanina, jakby temat naprawę mógł go zaciekawić, ale wiedział o łodziach niewiele, więc spodziewał się, że może nie być odpowiednim kompanem do tego tematu. - Spirytus? W sensie czysty etanol? - interesował się trochę mugolskimi aspektami eliksirowarskimi więc pojęcie nie było mu do końca nieznajome. Wiedział, że mugolskie rozpuszczalniki mają swoje nazwy zwyczajowe i szeregowe, używane przez nich naprzemiennie. Takie pytanie na pewno było bardziej bezpieczne niż pytanie o typ, czy co to tam jest, statku, o które zapytał niedługo po nim Nicholas. Wychylił kieliszek razem z Rosjaninem. Pod wpływem alkoholu jego policzki nabrały więcej koloru, pokazując rumieniec. Ruch głowy sprawił, że przednie pasma włosów opadły mu na czoło, a ogólny wygląd stał się nieco swobodniejszy niż wcześniej. Jego oczy ponownie zaszkliły się, a na ustach pojawił się subtelny uśmiech człowieka, który czekał na właśnie taką okazję by napić się alkoholu. Można było zauważyć, że powoli jego postawa się rozluźnia, choć do nicholasowej jeszcze wiele mu brakowało. Stres lekko z niego uszedł. Zwłaszcza, że Yuri nie zadawał więcej pytań. Czuł dalej na sobie spojrzenie gryffona. Nie wiązał go z artystycznymi zapędami mężczyzny, bo zwyczajnie o nich nie wiedział. Nie znał go na tyle by móc ocenić na ile to zasługa alkoholu, a na ile jego preferencji. Nie nadinterpretował, a gdy został zapytany o, w swoim mniemianiu, nietypowe aktywności. Uśmiechnął się pobłażliwie, biorąc je za alkoholowe majaczenie. - Nico, wrócimy do tego jak będziesz trzeźwiejszy. - odpowiedział, nawet decydując się na krótszą formę jego imienia, by słowa nie zostały odebrane jako policzek w jego stronę. Wyobrażał sobie, że odmowa równie dobrze może wywołać w nim smutek co wściekłość. Obu wolałby uniknąć, zwłaszcza w obecności wuja, który na pewno stanąłby po stronie swojej rodziny. Temat alkoholu ciągle był mu w głowie, dlatego z powrotem do niego wrócił, czując w nim bezpieczny grunt. - Na Podlasiu jest wiele wysokoprocentowych alkoholi. Sam próbowałem kilku, ale moglibyśmy zainteresować się na miejscu tematem, zobaczyć co w trawie piszczy. - rozsądne myślenie najwyraźniej w tamtym momencie go opuściło, bo przecież Podlasie to było ostatnie miejsce jakie chciał ponownie odwiedzać, a mimo to właśnie zaczął nakłaniać do tego. Nie spodziewał się sam tego po sobie, przez co zaczął poprawiać się na krześle, jakby to mogło sprawić, że alkohol i jego lekka buntownicza natura dwudziestolatka nie znajdą wspólnego języka.
Yuri Sikorsky
Wiek : 34
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Liczne tatuaże, lewa noga pokryta bliznami po walce z mantykorą
Ciągoty mojego kuzyna zaczynały mi działać na nerwy. No bo i jak facet może tak z facetem? Przecież to sprzeczne z naturą. Nalałem Nico kolejny kieliszek i postawiłem przed nim. Lepiej żeby się schlał i przestał wygadywać takie rzeczy. -Nie wiem jeszcze co kupię. Ale rzeczywiście system zanurz-wynurz byłby pomocny przy podróżach. Jak już go kupię to pogadamy. Zwróciłem się w kierunku Bena. -Szczerze mówiąc nie wiem co to etanol. Nie za bardzo się znam na tych terminologiach ale wiem jedno - nic tak nie kopie jak spirytus. Jak pierwszy raz go piłem to zasnąłem nad talerzem zupy i wpadłem do niego. Zaśmiałem się krótko ze zdarzenia, które mi się przypomniało.
Widział, że sytuacja nad stołem z minuty na minutę stawała się bardziej niezręczna. Nicholas bezkrytycznie dalej patrzył na niego jak w obrazek, a wujek najwyraźniej niepocieszony widokiem, narzucił tempo picia alkoholu, tym razem angażując też w to gryffona. Co prawda sam Benjamin nie czuł się w jakikolwiek sposób oceniany, ale miał wrażenie, że to spotkanie zmierza w złym kierunku. Nie uważał, by odcięcie do nieprzytomności gryffona pomogło. Jak nie dziś to kolejnego dnia urodzą się pytania o te historię. Był tego praktycznie pewien. Komentarza o łodzi nawet nie próbował rozumieć, słowa tak szybko jak wleciały jednym uchem tak szybko wyleciały drugim. Zajął się obserwowaniem dynamiki całego spotkania. Dopiero kolejne słowa Yuriego, te już skierowane do niego, wymagały odrobiny uwagi. - Przynajmniej smaczna była? - skomentował lekko usłyszaną historię, doceniając w tym momencie bardziej niż normalnie jej aspekt humorystyczny. Tego właśnie potrzebowali by nie został niesmak na kolejne dni. - To na drugą nóżkę? - zamknięcie ust piciem i jedzeniem też było dobrą opcją do rozładowania atmosfery. Powiedzonko znał od sołtysa grodu, który pewnie z Rosjanami też pijał, więc bardzo możliwe, że Benjaminowi udało się wstrzelić w rodzinne klimaty Yuriego. Nie planował zostawać jego rodziną, choć pewnie Nicholas byłby w skowronkach na taką myśl, ale wypracowanie dobrych relacji z kimś takim jak Yuri na pewno miało więcej zalet niż wad.
Yuri Sikorsky
Wiek : 34
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Liczne tatuaże, lewa noga pokryta bliznami po walce z mantykorą
Uśmiechnąłem się na słowa Bena a kiedy zaproponował kolejnego drinka podniosłem kieliszek i rzuciłem okiem na Nico, który tępo wpatrywał się w sobie tylko wiadome rzeczy. Pokiwałem głową trochę że współczuciem a trochę że zrozumieniem. Tym bardziej, że mi też już zaczynało szumieć w głowie. -Zezowaty Iwan bywa zdradliwy. Czasami nic nie czujesz a potem nagle puffff i zupełnie odcina cię od rzeczywistości. Wychyliłem kieliszek i zagryzłem jakimś mięsem z tacy. Żując je spojrzałem z ciekawością na Bena. -W sumie to wiesz co? Może wybierzemy się we trójkę na Podlasie? Mnie jako łamacza klątw już dawno tam zaprosili ale wcześniej nie mogłem przybyć na miejsce. Masz ochotę? Polubiłem cię.
Yuri najwyraźniej miał sporo racji w tym co mówił, bo Bazoremu po kolejnej kolejce zaczynało robić się równie lekko co Nicholasowi. Lekki efekt wstawienia i zadowolenie, zaczął przeradzać się w uczucie upojenia, którego tak dawno już w sobie nie miał. Nie widział w tym nic złego dopóki organizm go nie zawodził, a jasność myślenia zostawała przynajmniej na poziomie obserwacji. Wiedział jednak, że to powinna być ostatnia ich wspólna kolejka. Propozycja pojechania na Podlasie dla zamroczonego alkoholem mózgu krukona, już wcześniej była kusząca. Zdecydowanie nie powinno go ciągnąć w tamte strony, ale w zasadzie mniej zależało mu na miejscu, a bardziej na towarzystwie. W dodatku nie spodziewał się by w towarzystwie Nicholasa i Yuriego mogło wydarzyć się wiele gorszych rzeczy niż to, co już miał za sobą. - Pewnie, ale pogadamy o tym rano. - stwierdził, zerkając na ledwo przytomnego Nicholasa, wciąż maślanie patrzącego na niego. - Dziewiąta rano przy tym samym stole. Doprowadź go do porządku. - oboje wiedzieli kogo tyczy się ostatnie zdanie. Wstał od stolika, czując w głowie jak szumi mu niemiłosiernie. Widział również jak Yuri podnosi się by zabrać ze sobą Nicholasa od stolika. Wiedział, że nie będzie w stanie teleportować się z powrotem do domu, dlatego skierował się wprost do barmana, u którego wynajął jeden z pokoi. Nie minęło wiele czasu, a już zniknął z głównej sali Dziurawego Kotła.