Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 9 z 39 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 24 ... 39  Next
AutorWiadomość


Thomas Alexander Hill
Thomas Alexander Hill

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 217
  Liczba postów : 226
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6542-thomas-alexander-hill
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6552-thomas-alexander-hill
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyNie Sie 18 2013, 14:22;

First topic message reminder :

Lekko zachwiał się, kiedy chłopak uderzył go w głowę. Już miał rzucić mu pewne zawiści spojrzenie, na szczęście wszystko pozostało w sferze żartów. Na początku nie rozumiał jego zachowania. On naprawdę się martwił. Ale po chwili, gdy Sammy zaczął mu wszystko tłumaczyć, przejaśniło się to niebo, ponad nimi. – Tak, masz racje.. Przepraszam.. – powiedział do niego. Jakby na to nie patrzeć, to nie przeżył tego, co większość uczniów i studentów, jadąca Expressem. Był tam, to prawda, ale w końcu stracił tą przytomność.. Hańba do końca życia. Poza tym mina Sama wskazywała na to, że musiał przeżyć jakąś traumę..
- Tak. Masz stuprocentową rację. Pójdę po koce, chyba, że masz swój, a Ty w tym czasie zajmij nam jakieś łóżka. Pod warunkiem, że nadal chcesz na mnie patrzeć – rzucił mu pełen serdeczności, ale w dalszym ciągu wstydu uśmiech. Może gdyby był do końca przytomny czułby to samo co chłopak? Zasadniczo, wiedział jakie to uczucie. Widział reakcje matki, na samo wspomnienie o Wilkołakach. Doskonale rozumiał. Ich oboje..
- Zaraz wra… - przerwał mu krzyk jakieś osoby, wzywającej pomocy. – Zaraz wracam! – rzucił do niego, po czym pobiegł w stronę drzwi, bo tam znajdowało się źródło hałasu. Ktoś wzywał pomocy! Kolejne Wilkołaki?! A może coś innego! Co by to nie było, na pewno tym razem nie pęknie i uda mu się zwalczyć zagrożenie! Może nawet ta Ślizgonka popatrzy na niego, bardziej przychylnie? Kto wie?
- Co się stało? – zapytał, łapiąc oddech. Sam bieg nie był męczący, choć bieg z przeszkodami… Tak, Thomas nienawidził czegoś takiego. A tu przeszkód była masa, w postaci ciągle chodzących w te i we w te uczniów, łóżek, Skrzatów.. Mimo to jego czas nie był najgorszy.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Amelia Wotery
Amelia Wotery

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołactwo
Galeony : 493
  Liczba postów : 846
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2239-amelia-wotery?highlight=Amelia+Wotery
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5271-sowka-amelii
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7243-amelia-wotery
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyPon Paź 14 2013, 22:09;

Tak, dokładnie. Przez chwilę była zazdrosna, jednak uświadomiła sobie, że to nie ma najmniejszego sensu. Dobrze wiedziała, że Gabriel i tak zrobi co zechce. Wiedziała, że nie jest jedyną dziewczyną w jego życiu i była świadoma wszystkich konsekwencji. Czas zapomnieć o nim i tego wieczoru pomyśleć o sobie. Jednak jak, skoro partnera nie było, a profesor zaraz po tym, jak przyniósł jej drinka ulotnił się? Świetny wieczór.
- Dzięki - mruknęła cicho i uśmiechnęła się z wdzięcznością do profesora. Podniosła drinka do ust i wzięła małego łyka, uśmiechając się lekko, gdy tylko poczuła smak wódki. Ah.. wolność.
Postanowiła więcej nie zerkać w stronę chłopaka. Przeniosła wzrok na prawo od tańczącej pary, przyglądając się innym ludziom, znajdującym się na tej sali. Wyglądali wprost komicznie. Bal przebierańców jest jej zdaniem dobry dla dzieci z pierwszej klasy. Po co wymyślili w ogóle coś takiego? Dlaczego nikt nie pomyślał o tym, żeby zrobić zwykły, miły bal, bez żadnego cholernego wraku statku, w którym łamią się deski i ludzie wpadają do środka, skręcając sobie kostki? Skrzywiła się jeszcze bardziej, dalej patrząc po Wielkiej Sali. Może wreszcie uda jej się dojrzeć wzrokiem kogoś, kto również nie ma pary i upije się przy tym stoliku, bo dalej nie będzie w stanie pójść?
Znów pociągnęła łyka ze swojego drinka. Swoją drogą, ciekawe dlaczego ten pielęgniarz nie kazał jej nic pić? To było dziwne. Jakieś efekty uboczne? Amelia, wyśmienita z eliksirów, nigdy nie spotkała się z tym, żeby alkohol w połączeniu z jakimś eliksirem, wywoływał jakieś niepożądane efekty. Może Avery chciał po prostu oszczędzić sobie pracy? Jedna pijana dziewczyna mniej, o jedne rzygi mniej do sprzątania i o jedną mniej do odprowadzania do dormitorium? Z pewnością o to mu chodziło. Przynajmniej dziewczyna chciała tak myśleć.
A więc siedziała tak sobie przy stoliku, czekając na jakiś cud. No i oczywiście na jakieś towarzystwo.
Powrót do góry Go down


River Quayle
River Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 279
  Liczba postów : 420
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5479-river-quayle#159453
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5483-rzekowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7165-river-quayle#204302
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Administrator




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyPon Paź 14 2013, 23:05;

- Wiem, wiem przecież - rzekł bagatelizując swoje uniesienie brwi i zaskoczenie, jakby i on sam nie pomyślał teraz wcale o niczym złym. Jakby doskonale wiedział od samego początku, że to żart. W gruncie rzeczy, przez myśl mu po prostu przebiegło, iż nieco wyolbrzymia. Był jeszcze trochę przewrażliwiony na słowa Mads i trochę nie wiedział czego się spodziewać. Normalnie potraktowałby takie słowa bardzo żartobliwie, tylko, że dziś niczego nie był pewien, zbyt mocno utkwioną miał w głowie świadomość tego, że Richelieu rzeczywiście mogłaby mieć trochę mu do zarzucenia.
- A może oni uznali, że skoro z nas tacy barbarzyńcy, to uczestniczenie w szkole przetrwania jest dla nas codziennością? - Zasugerował o tak wymyślając różne scenariusze tłumaczące te dziwne wypadki pojawiające się na wszelakich większych wydarzeniach.
Gdy usłyszał, iż Mads będzie się z nim dzielić nową suszarką, aż wesoło klasnął w dłonie. Taki mu świetny prezent zaserwowała!
- Och jesteś kochana, zrobimy sobie taki grafik i będziemy się wymieniać tym grzebyczkiem, rozumiesz, tak w ramach tego mojego rycerskiego ochronienia Cię przed potworem - sprytnie sobie nawiązał do swojego poprzedniego bohaterskiego czynu, zupełnie przy tym ignorując fakt, że za tamto już dostał nagrodę, albowiem niezwykły teleskop. Przy tych słowach nawet wesoło się uśmiechał, jakby rzeczywiście udało im się wrócić do czasów sprzed ostatniej kłótni, jakby nigdy nic się nie wydarzyło, znów było po prostu przyjemnie i lekko.
Tym razem sprzeczkę sprowokowała magiczna luneta. Po teatralnym przyłożeniu ręki do głowy, najchętniej by tu się jeszcze rzucił do jeziora, bo czasem sobie lubił odrobinkę dramatyzować i wyolbrzymiać.
- Że spędzasz sporo czasu z nauczycielami - burknął pod nosem, sam zupełnie nie wiedząc, jak to się stało, że powrócili do takiego tematu i że naprawdę znów to powiedział. Jezus maria, czy teraz przy każdym spotkaniu mieli się kłócić i wracać do tego co już było? Przecież Quayle bynajmniej tak tego nie planował! Ale ale, cóż, uczucia i pewne emocje brały nad nim górę.
- Nie, dobra. Okej, masz rację. Nie było okazji, bo mnie tu nie było - przyznał zraz później, dość szybko wypowiedzianymi słowami, już żałując tego, co powiedział. Guzik prawda, było na pewno wiele okazji wcześniej. Oczywiście, być może i swoim znajomym Madison nie czuła potrzeby mówienia o metamorfomagi, ale on był pewien, że tymi znajomymi w pewnym momencie dobrowolnie przestali być, na rzecz czegoś więcej. Z resztą, nawet gdyby dowiedział się tego nieco później, gdyby nie byli tak świeżo po poprzedniej aferze, to zapewne River nie odebrałby tego jako kolejnej rzeczy o której on nie wie, bo Mads po prostu o niczym najwyraźniej nie chce mu mówić. Byłoby inaczej. Teraz to trochę się kumulowało. Wsunął dłonie w kieszenie swej pirackiej marynarki, nieco nerwowo przegrzebując klucze, cukierki, drobne pieniądze i buteleczkę z eliksirem, które tam trzymał. Gdyby miał pewność, że wylosował Felixa już by go wypił. Niestety ta mikstura uparcie nie mieniła się złotą barwą.
- Przepraszam. Ja w ogóle nie chciałem, żeby to tak wyglądało - niespokojnie przewracając między palcami kolejne monety, spoglądał na Madison z pewną dozą niepewności. I chyba nie mówił tylko o tej sytuacji, która teraz rozgrywała się między nimi, a o całokształcie. Nigdy nie chciał, żeby ich relacja tak wyglądała.
Powrót do góry Go down


Mini Villiers
Mini Villiers

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Galeony : 142
  Liczba postów : 238
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6105-mini-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6156-pani-sowa-ed-pewnie-od-drugiego-imienia-zartownisia#174328
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 01:13;

Muszę przyznać, że Mini miała zajebiste szczęście, bo po pierwsze żadna syrenka nie zaciągnęła jej w końcu na podwodne zwiedzanie rybiego mieszkanka, a po drugie nie musiała uciekać przed swoim partnerem, ani nawet walić go w głowę tą drewnianą pałką, którą tak w rączce dzielnie dzierżyła, bo przyznam to też kilka razy przemknęło jej przez główkę. Nie ma co się martwić, bo ostatecznie jej pomysł przeszedł, kiedy jej syreni wybawca okazał się być całkiem przyjemnym chłopcem, dzierżącym podobny, tematyczny kij, który miał w zamierzeniu być piracką nogą, chociaż obydwoje w zaparte trzymali go w ręku. Przebraniem bardziej przypominał jej obwieszonego muszelkami surfera niż miałby mieć coś wspólnego z piratem, ale broń Boże wcale jej to nie przeszkadzało. Lubiła tych opalonych kolesi na deskach. Mieli fajne mięśnie i włoski, a ona nie miała nic przeciwko piraceniu się za obydwoje. Wszak jako kolesiówa z Jamajki nie wyglądałaby już tak fajnie.
W radosnym uniesieniu prawie rzuciła mu się na szyję, taka wdzięczna była, że uratował ją od dzielenia losu małż i innych tego typu podobnych syrenkowych przyjaciół. W ostatniej chwili jednak się ogarnęła, bo co on by o niej pomyślał jakby jak jakaś głupia małolata rzuciła się z godnym pożałowania piskiem żeby mu dziękować. No ok, miała siedemnaście lat, ale mogła już legalnie pić alkohol, więc o czym my tu mówimy! Wyprostowała się, tym samym prawie wydłubując oczy swoim biustem, gapiącemu się w jej cycki Quentinowi. Na jej wymalowanych na kolor dojrzałej wiśni usteczkach, pojawił się delikatny uśmiech.
- Mini Villiers, takiego wybawcę to ja rozumiem - odparła w odpowiedzi nawet trochę zalotny przybierając wyraz twarzy. Ona sama też go niespecjalnie kojarzyła, a żadne wymyślne relacje jeszcze między nimi się nie natworzyły. Los jednak pchał ich ku sobie, umieszczając Trichteura akurat we właściwym miejscu i właściwym czasie. Magia!
- Jasne, chodźmy! Chociaż byłabym skłonna powiedzieć, że szczęście może i mam, ale jakoś nie do wodnych stworzonek - stwierdziła z przekąsem. Ku jej uciesze mogła dalej podziwiać morskie żyjątka. Postanowiła też, że nie dojdzie już więcej do żadnej sytuacji, w której musiałby ją wybawiać z opresji. Chociaż koniec końców było to całkiem przyjemne zajęcie, a ona nie miała nic przeciwko raz czy dwa jeszcze wpaść mu w ramiona. W ramach ratunku oczywiście, bo jakżeby inaczej.
- Myślałam, że faceci lubią takie rzeczy- mruknęła, wzruszając ramionami. Obleśne stwory dzieliła od nich szyba, więc mogła pobyć sobie dzielną i udawać, że wcale jej to nie rusza chociaż w myślach dziękowała sobie, że jeszcze dużo nie wypiła. Nie przyszłaby przecież zupełnie trzeźwa haloo. Nie chcąc dłużej przyglądać się stworzeniom, upatrzyła sobie nowy cel w postaci fantastycznego piórka, które znajdowało się nieopodal nich. Coś świtało jej w głowie, że to może się okazać cennym artefaktem! Mini często znajdowała się myślami zupełnie gdzie indziej na lekcjach typu ONMS, a książki bardziej ją ciekawiły o tematyce 'jak zrobić komuś krzywdę', a nie 'co zrobi mi krzywdę', toteż kelpia, która pojawiła się nagle obok niej nie stanowiła dla niej żadnego problemu. Kiedy ten uroczy konik chciał zabrać Ślizgonkę w podróż jej życia, coś w tym samym momencie zwaliło ją z nóg. Zorientowała się, że zamiast na grzbiecie fantastycznego kucyka siedzi okrakiem na swoim szwajcarskim partnerze. Nie żeby to jakieś niefajne było, ale grymas złości jaki wykrzywiał mu twarz zupełnie zbił dziewczynę z tropu, która teraz skrzyżowała ręce na piersiach i zrobiła naburmuszoną minę.
- A skąd ja miałam wiedzieć, że najpierw ściągną do Hogwartu aurorów i wprowadzą jakieś idiotyczne godziny policyjne żeby potem zrobić bal, na którym będą krwiożercze kucyki pony? (no na pewno wszyscy czarodzieje słyszeli o kucykach pony grzechem by było gdyby nie!) - pokręciła gniewnie głową, wcale nie spiesząc się do zejścia z przygniecionego przez nią Quentina. Właściwie to wcale nie była zła, ale głupio tak było się przyznać, że jej wiedza na temat morskich demonów była zerowa. Coś jednak nie dawało jej spokoju. Uśmiechnęła się teraz szeroko, dumnie wyciągając przed siebie dłoń i machając piórem przed Trichteurowym nosem.
- Patrz co mam! - wrzasnęła podekscytowana, zupełnie zapominając o swoim nadąsaniu i spojrzeniu pełnym wyrzutów, które było na nią skierowane. - Wiesz w ogóle co to jest?- zapytała z miną znawcy chociaż sama nie miała o tym zielonego pojęcia. Jakiś głosik w jej głowie mówił, że może to jest właśnie ten czas, w którym powinna ogarnąć swoje dupsko i zacząć pełnić na lekcjach jakieś inne funkcje niż tylko dekoracyjne.
- Widzisz, tak się składa, że dobraliśmy się idealnie. Ja zdobywam fajowe rzeczy, a Ty mnie ratujesz. Para idealna - stwierdziła pełna entuzjazmu, dla potwierdzenia swoich słów przyklaskując sobie wesoło w ręce. Ani myślała o przepraszaniu za swój występek, ale to Villiersówna była, więc czego więcej od niej wymagać.
Powrót do góry Go down


Ganoy Nelson
Ganoy Nelson

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 31
  Liczba postów : 22
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6775-ganoy-nelson#192645
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6778-sowa-raika#192654
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 07:37;

Po tańcu Ganoy razem z dziewczyną usiedli na ławeczce przy bardzo długim stole. Chłopak wziął dwie szklanki i nalał do nich sok, który znajdował się w pobliżu na stole. Nie wiedział, czy na balu można było spożywać alkohol, dlatego też nie ryzykował z zaklęciami. Powoli sączył sok, patrząc na dziewczynę. - Mam opowiedzieć o sobie? Trochę dużo czasu to zajmie. - powiedział i się uśmiechnął do partnerki. - Dobra, a tak na serio. Pochodzę z Wielkiej Brytanii, a dokładniej z Londynu. Tam się urodziłem i tam mieszkam w ferie, wakacje. Moje bardzo dalekie korzenie sięgają Francji. Byłem tam dwa lata temu, lecz trudno się przyzwyczaić do nowego otoczenia, klimatu, czy języka. Mam starszego brata, który aktualnie siedzi w Azkabanie. Dawno temu próbował zabić urzędnika Ministerstwa Magii. Jednak mu się to nie udało. Tęsknię za nim. Nie widziałem się z nim przez cztery, czy nawet pięć lat... Ojciec chce, żebym podtrzymał wartość i honor rodziny, toteż wysłał mnie do Hogwartu. Dobra teraz twoja kolej. - powiedział poważnym głosem. Myśli o bracie trochę go przytłoczyły i zasmuciły.
Powrót do góry Go down


George C.Callum
George C.Callum

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 53
  Liczba postów : 65
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6776-matthew-avery#192661
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6780-sowa-pielegniarki-strzesz-sie#192690
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 15:59;

Rozglądał się po tańczących parach wściekły, że on sam nie mógłby sam zatańczyć. Czuł w sobie ten sam żal co kiedyś, kiedy mu zabili rodziców. Poczuł smutek i jego wzrok zatrzymał się na siedziącej przy stoliku popijającą drinka. Poczuł taką wściekłość jak nigdy. Ktoś musiał jej podać drinka, nie mogła sama sobie wziąć drinka, a przy niej był tylko Charlie. - Wiedziałem, że to debil, pożałuje tego - Wstał i szybko podbiegł do dziewczyny - Kto ci pozwolił pić?! Nie rozumiesz, że nie możesz? Na eliksir wypicie alkoholu źle działać i może skończyć się śmiercią! Ile już wypiłaś i co to za alkohol? Myślałem, że jesteś mądrzejsza niż Charlie... - krzyknął lecz mało kto to usłyszał, gdyż jest hałas, ale ona napewno. Czuł w sobie taką złość, że, aż zaczęła go boleć głowa. Odgarnął włosy z oczu i popatrzył na dziewczyne. Zauważył, że coś ją trapiło. Doskonale ją rozumiał, ale to nie oznaczało, że może robić coś co jej zakazano.
Powrót do góry Go down


Klemens Vestergaard
Klemens Vestergaard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 62
  Liczba postów : 61
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6707-klemens-vestergaard
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6750-klemensa-zlosliwy-puszczyk#191530
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 16:38;

Och, Klemens nie mógł lepiej trafić na partnerkę! Jego zdaniem każdy bal powinien rozpoczynać się i kończyć tańcem, toteż szalenie ochoczo przystał na propozycję dziewczyny, toteż niewiele myśląc pochwycił delikatnie dłoń Violet i poprowadził ją na środek parkietu, zgrabnie omijając nieliczne tańczące pary. Zakładając, że muzyka w tle była dosyć spokojna i mało skoczna (całe szczęście, bo chociaż Klemens dwóch lewych nóg nie posiadał, to przy szybkich kawałkach nie bardzo wiedział co zrobić ze swoimi długimi kończynami), Vestergaard przyciągnął do siebie partnerkę, układając lewą dłoń w zagłębieniu jej pleców, nieco poniżej łopatek. Drugą zaś podniósł ku górze, wraz z trzymaną dłonią Violet, tworząc tym samym zamkniętą kompozycję.
- Przyznam się szczerze, moja droga, że szalenie miło mnie zaskoczyłaś. - zaczął, pochylając głowę tak, że nie było potrzeby podnosić głosu wyżej niż normalny ton, bowiem jego wargi znajdowały się gdzieś na wysokości skroni panny Lavoisier. - Nie tylko strojem, który powala i dzięki któremu w przeciwieństwie do pozostałych dziewcząt na sali, które przebrały się za męskich piratów bądź beznogie pół-ryby, wyglądasz szalenie kobieco i olśniewająco, ale także pomysłem, by na balu zacząć od tańca. Oczywiście wszystkie te atrakcje przygotowane przez nasze drogie grono pedagogiczne są szalenie intrygujące, ale niestety odwracają uwagę od tego, co dziś powinno być najważniejsze. Od tańca mianowicie! - dodał, odchylając się przy okazji w tył tak, by móc posłać dziewczynie rozbrajająco uroczy uśmiech.
Odsunął się nieznacznie od Violet, jednocześnie zdejmując dłoń z jej talii tylko po to, by zakręcić swoją partnerką wokół jej osi i ponownie do siebie przyciągnąć, tym razem subtelnie naginając granicę dobrego smaku i przyciągając ją bliżej, niż wymagał tego taniec.
Uśmiechnął się doń zawadiacko, wykorzystując przewagę wzrostu i spoglądając na dziewczynę z góry. Najwidoczniej Klemens, który przeważnie w stosunku do kobiet był poukładany do bólu tym razem zbytnio wczuł się w swoją rolę bezczelnego pirata i rozbójnika, skoro pozwalał sobie na odrobinę poufałości w stosunku do Violet. Chociaż w dalszym ciągu nijak to się miało do bezczelnego zachowania pozostałych męskich przedstawicieli Hogwartu.
Powrót do góry Go down


Daina de Langeais
Daina de Langeais

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 119
  Liczba postów : 150
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5688-daina-ithilien-de-langeais
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5700-skrytka-pocztowa-panny-dainy
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 16:46;

To czy tracił ją bezpowrotnie, to się dopiero okaże. Wszystko zależy od tego czy rzeczywiście mu zależy i w jakim stopniu.. A najważniejsze: czy zrobi coś, by faktycznine to okazać. Wszystko było skomplikowane - a Gabriel najbardziej.Nie potrafiła go zrozumieć, choć na prawdę chciała! Przekrzywiła głowę na bok i wbiła spojrzenie w jego tęczówki. Minę miała zmartwioną a wzrok niemal zmęczony. Chłodną dłoń uniosła, aby dotknąć palcami jego policzka.
- Twoja przeszłość nie jest kluczem do jakiejś wielkiej tajemnicy.. Po prostu chcę Cię poznać z każdej strony, a nie tylko z tej teraźniejszej. Chciałabym wiedzieć co myślisz, a nigdy nie mogę Cię rozszyfrować.. - mruknęła przyglądając mu się z niewinną pobłażliwością w oczach. W tej chwili nie było żadnych barier, czy masek. Mówiła prawdę i okazywała mu to spojrzeniem. Chciała, żeby dobrze zrozumiał to, o czym mówi.
Zacisnęła wargi w wąską linię słysząc jego kolejne słowa. Dłoń, która dotykała chwilę temu jego policzka, teraz spoczywała na ramieniu, jak to powinno być w tańcu. Odwróciła spojrzenie od chłopaka i wbiła je w tłum bawiących się uczniów i nauczycieli. Wyglądali tak radośnie i beztrosko, podczas kiedy ona i Gabriel toczyli taką poważną rozmowę. Nie tak powinno być. Powinni się bawić, śmiać, uwodzić siebie nawzajem i rozmawiać, zamiast stresując. Powinni to odbyć w spokojnym miejscu, zdala od czujnych par oczu które tylko czekają na uchwycenie jakichś zdań z ich konwersacji, by puścić to w wir ploteczek.
Wróciła spojrzeniem do ślizgona i skinęła głową na potwierdzenie swoich słow, które jeszcze nie wypłynęły zza jej zaciśniętych warg.
- Właśnie o to mi chodzi, Gabrielu. Chodzi mi o Twoją zmienność, bo nie wiem co powiesz jutro. Nie wiem, czy nie puścisz tego w niepamięć lub co gorsza - jeszcze mnie wyśmiejesz. Nie chcę po raz kolejny czuć się jak coś, co nie jest Ci do niczego potrzebne. Zanim podejmę jakąkolwiek decyzję dotyczącą Ciebie muszę być pewna, że to co mówisz jest szczere i za chwilę nie zmienisz zdania. Muszę wiedzieć, że rzeczywiście Ci zależy, nie rzucasz słów na wiatr oraz, że to nie jest kolejna z Twoich gierek. - odparła spokojnie, nie spuszczając z niego wzroku. Wszystko co mówiła, było całkowicie szczere i pełne wątpliwości co do tego wszystkiego. Wciąż nie miała pojęcia jakim cudem to wszystko nagle przybrało tak odmienny tor wydarzeń..
Powrót do góry Go down


Gabriel Lacroix
Gabriel Lacroix

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legimilencja & oklumencja, teleportacja
Galeony : 312
  Liczba postów : 302
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6535-gabriel-lacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6537-moxie#183261
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 17:05;

Przecież właśnie cały czas to okazuje czyż nie? Odkąd ją ujrzał stara się i to pokazuje może nie w najlepszym stopniu tak jak, by to zrobili inni, ale i tak robił dużo, jak na siebie samego czy tego nie widać? Cóż miał jeszcze zrobić? Rzucić się do stóp i błagać o litość? Daina chyba znała go najlepiej i wiedziała jaki jest i do czego jest zdolny wiedziała też, że do wielu rzeczy się nie posunie teraz właśnie łamał jedną ze swych zasad, przekraczał granicę specjalnie dla niej, ale i to okazało się nazbyt mało.
- Znasz mnie przecież nie zmieniłem się. – Powiedział patrząc na nią i zbliżając się do niej, gdyż mówił szeptem. – Moja przeszłość jest nie ważna, czy to tak trudno zrozumieć? – Zapytał mając nadzieje, że w końcu odpuści wszak nie opowie jej o sobie w takim miejscu, o ile to kiedykolwiek zrobi. Może i opowie jej o sobie i na pytanie, które ją dręczą, lecz nie tu i nie teraz. Gabriel cały czas się bawił trochę lepiej czasem trochę gorzej, ale nigdy niczego nie brał na poważnie bynajmniej do momentu, w którym nagle komuś udało się przebić przez zasłonę i zbroję aż w konsekwencji dotrzeć do jego serca i tam już zostać na zawsze. Nie potrafił sobie odpowiedzieć na pytanie jak bardzo ważna jest dla niego Daina, ale była dla niego ważna może nawet nosił ją gdzieś w swym serduszku jednak ona widziała problem w tym ze o niektórych rzeczach Gabriel nie chciał rozmawiać, lecz jak mógł rozmawiać i co niby miał powiedzieć? Że jego ukochana zmarła mu na ramionach w dniu, w którym chciał jej się oświadczyć? Może i był zimnym draniem, który nie zważał na problemy, uczucia innych ludzi, ale to się stało po jej śmierci wcześniej kochał i jej śmierć nadal go bolała dla tego o tym nie rozmawiał i dlatego ukrywał, że jego przeszłość jest la niego ważna. Ignorował ją i udawał, że nic się w niej interesującego nie wydarzyło tak było zdecydowanie łatwiej bynajmniej dla niego.
- Nigdy to nie będzie pewne wiesz o tym. Zawsze taki byłem i zawsze taki byłem, więc tu chodzi o coś lub o kogoś innego. – Powiedział, po czym odsunął się od niej troszkę i spojrzał jej w oczy. – Spokojnie rozumiem to. Nie chcesz być z zemną i masz swoje powody może nawet w twych marzeniach pojawia się ktoś inny niż ja, więc niech tak będzie. – Powiedział takim tonem jak, by decydował o dzisiejszej kolacji i czy do niej ma być podane białe, czy też czerwone wino. Czy go to bolało? Może tak może nie o tym przekonamy się za jakiś czas, bo teraz zamknął swe uczucia i pozostawał niezmienny jak, by wszystko dokładnie było tak jak miało być, chociaż przeczuwam, że tak wcale nie jest to mimo wszystko aktorstwo jest jedną z jego nierozłącznych cech.
Powrót do góry Go down


Daina de Langeais
Daina de Langeais

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 119
  Liczba postów : 150
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5688-daina-ithilien-de-langeais
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5700-skrytka-pocztowa-panny-dainy
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 17:57;

Rozumiała jego zaangażowanie i doceniała to, że się starał oraz na swój sposób starał się okazać jej swoje uczucia.. Mimo to jedyne co ją hamowało to strach przed tym, że nagle może zmienić zdanie. Fakt. Znała go doskonale i właśnie dlatego się obawiała tego, co może się wydarzyć.. A może jednak nic się nie wydarzy? Może jednak Gabriel okaże jej swoją cudowną stronę, którą tak uwielbiała..?
- Dobrze, mon cher. Rozumiem Cię.. i akceptuję to. Jeśli rzeczywiście uważasz, że Twoja przeszłość nie ma najmniejszego znaczenia, to Ci wierzę. - powiedziała po krótkiej chwili milczenia i odetchnęła głęboko, posyłając mu słodki uśmiech. Nie chciała, aby ten wieczór był dla nich chwilą rozczarowań i upadków. Chciała go zapamiętać jak najlepiej.
W głębi serca miała nadzieję i wierzyła w to, że kiedyś Gabriel opowie jej o sobie coś więcej.. Ale najwyraźniej ta chwila jeszcze nie była tą odpowiednią. Trzeba czasu i cierpliwości, co Daina doskonale rozumiała. Słysząc jego kolejne słowa, przygryzła wargę. Zauważyła, że poczuł się odrzucony mimo to, że ona nie chciała by tak to odebrał. Ścisnęła jego dłoń i rozszerzyła oczy posyłając mu przepraszające i skruszone spojrzenie. Wyglądała teraz trochę jak zagubiona dziewczynka, która nie wie jak wytłumaczyć mamie o nieporozumieniu, które tu nastało.
- Nie, Gabriel, niee. Nie o to chodzi! Nie chodzi o to, że nie chcę z Tobą być! Zależy mi na Tobie.. Tylko boję się zranienia, co jest zrozumiałe w moim wypadku.. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy nasze relacje były całkowicie przeciwne od tych, które mi teraz proponujesz. W moich marzeniach nie ma nikogo innego.. Ja tylko.. Nie wiem, nie wiem co mam powiedzieć. Okropnie mnie zaskoczyłeś i nie mam pojęcia, co zrobić i jak się zachować. Oh, Gabriel... - mruknęła zdezorientowana i przysunęła się do niego. Uniosła głowę do góry i musnęła wargami jego usta. Przymknęła powieki zatrzymując się w tej jednej chwili, kiedy już nawet nie wiedziała co powiedzieć ani co zrobić, więc po prostu działała pod wpływem chwili. Impulsu i machinalnie zrobiła pierwsze, co przyszło jej na myśl. Bardzo brakowało jej tego starego Gabriela, który nie patrzył na nią z góry z pogardliwym uśmieszkiem na twarzy. Chciała, by tak już zostało, bez żadnych skomplikowanych wydarzeń, których nie rozumiała.
Powrót do góry Go down


Gabriel Lacroix
Gabriel Lacroix

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legimilencja & oklumencja, teleportacja
Galeony : 312
  Liczba postów : 302
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6535-gabriel-lacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6537-moxie#183261
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 18:29;

Strach, niepewność, wątpliwość, niezdecydowanie i wszystko inne. Tak właśnie działał Gabriel. Świadomie lub nie poddawał wszystko w wątpliwość i zamieniał w strach nie wiadomo było czy się z tego cieszyć czy płakać, ale w pewnym momencie można było się złapać, iż tego właśnie w życiu brakuję, gdy nagle znika bezpowrotnie. Odchodzi a życie już nigdy nie jest takie samo jak, by zabierał cząstkę was razem ze sobą jakiś puzzel z waszego życia i nagle, gdy już jest za późno uświadamiacie sobie, że ten puzzel nosił nazwę „szczęście” Lecz już za późno jego nie ma jest przy, nim ktoś inny chcecie ostrzec tą osobę, ale, gdy podchodzicie bliżej dostrzegacie, że są szczęśliwi, że patrzy na nią tak jak patrzył na ciebie. Co czujesz? Gniew i nienawiść, lecz nagle patrzy na ciebie i to wszystko znika znów czujesz przyjemne ciepło i pewność, że tak już będzie. Odwracacie się tylko na ułamek sekundy, jakiś cień, ktoś krzyknął i nagle ten chłód. Jego nie ma, ponownie zniknął pozostawiając was samych…
Tak właśnie Gabriel działał na inne osobę wywołując u nich te wszystkie uczucia przez szereg długich dni, tygodni, miesięcy czasem nawet lat. Tak teraz czuła się Daina, chociaż nieświadomie to i jej zadał więcej bólu niż radości. Cieszyła się, że jest tu znowu, lecz bała się, że odejdzie czy miała do tego powód? Tak jak najbardziej, lecz, z drugiej strony nie mogła mieć też pewności, że naprawdę nie chce przy niej zostać. Jak powiadają, gdy boisz się sparzyć nigdy się nie ogrzejesz tylko próbując możesz mieć nadzieje.
- Nie wierzysz. – Powiedział uśmiechając się wciąż patrząc jej w oczy. – Ale chcesz poczekać na mój słabszy dzień, by go wykorzystać i dowiedzieć się prawdy. To mądre, sprytne i właściwe. – Powiedział głaszcząc ją po policzku nie zważając na to jaka leci muzyka czy wolna czy szybka. Był z nią w innym świecie i już nie liczyło się nic i nikt po za nią i faktem, że jest tu przy, nim, że z, nim tańczy i przez ten jeden krótki moment, o którym będzie pamiętać całe życie naprawdę może mieć pewność, że jest we właściwym miejscu i czasie.
Gabriel milczał nie wypowiadając ani słowa, gdy nagle Daina zrobiła to, co zrobiła. Nie wiedział czy zrobiła to specjalnie czy przypadkowo, ale było to, jak picia dla spragnionego, jak narkotyk dla narkomana, jak mięso dla głodnego..
- Znów mnie hipnotyzujesz… - Wyszeptał dotykając, a raczej muskając jej warg. – Pociągasz mnie i wpychasz w swoją grę wiedząc… - Mówił szeptem tak delikatnym, iż mogło, by się zdawać, że to tylko niewielki podmuch wiatru a słowa to tylko błędny efekt ogólnie panującego hałasu jak, gdyby jakiś duch robił sobie z niej żarty.
- Wiedząc, że ci ulegnę.. – Dokończył w końcu ją całując krótko, lecz czule z pasją i namiętnością. Tak jak, by to miał być ich ostatni pocałunkiem jak, by miał ją stracić już na zawsze i tylko tym jednym pocałunkiem mógł przekazać wszystko to, co pragnął jej powiedzieć. Chciał jednym pocałunkiem wyrazić tysiące słów, bo wszak, choć wypowie tysiąc słów on i tak usłyszy tylko sto zapamięta, zaledwie dziesięć a i tak będzie czekać tylko na to jedno słowo, które będzie przeznaczone i skierowane tylko dla niego…
Powrót do góry Go down


Daina de Langeais
Daina de Langeais

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 119
  Liczba postów : 150
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5688-daina-ithilien-de-langeais
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5700-skrytka-pocztowa-panny-dainy
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 21:04;

Nie można zaprzeczyć, że Gabriel działał na otoczenie dość.. dezorientująco! Sama Daina w jego towarzystwie traciła głowę, a w takich sytuacjach jak ta teraz... Całkowicie miękły jej kolana. Ledwo łapała oddech czując jego cudowny, Gabrielowy zapach pomieszany z jej własnymi słodkimi, jaśminowymi perfumami. Ich oddechy niemal się mieszały - byli tak blisko siebie. Świat zatrzymywał się w miejscu, kiedy ta dwójka była w jednym pomieszczeniu, połączona chociażby spojrzeniami. No bo ile czasu balu już minęło, którego oni nie zauważali? Równie dobrze mogliby być teraz odosobnieni od uczestników balu - na to samo by wyszło. Czyż to nie cudowny widok? Z pewnością nie dla tych, którzy byli zazdrośni o jedno lub drugie.. Lecz czy to faktycznie miało jakiekolwiek znaczenie?
- Wierzę. Naprawdę wierzę w to, że może faktycznie ta Twoja przeszłość nie jest ważna. Oczywiste jest, że chcę ją poznać bo chciałabym znać każdy, nawet ten przeszły fragment Twojego życia.. Ale tak na prawdę liczy się to co jest teraz, a nie to co już minęło. Czasu nie zmienimy.. A los chciał, żebyśmy właśnie tutaj się spotkali. Żeby właśnie to się wydarzyło? I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie? - paplała jak zaczarowana wpatrując się w jego oczy. Nie przeszło jej nawet przez myśl, że coś mogłoby teraz przerwać tę chwilę spokoju i cudownego uniesienia.
W tym momencie na pierwszy rzut oka było widać, że Daina była zauroczona Gabrielem.. trochę bardziej, niż wcześniej kiedy ich relacje tak w zasadzie opierały się jedynie na kilku drinkach i wylądowaniu w łóżku. Może teraz czas przejść na jakiś wyższy etap? Słysząc jego kolejne słowa, uśmiechnęła się uroczo i całkowicie szczerze. Był to tak bardzo szczery uśmiech, że nikt nie mógłby temu zaprzeczyć. Przepełniał go niewinny urok, jednocześnie tak pociągający..
- To nie jest żadna gra.. Uwierz mi. Tym razem wszystko co mówię i robię jest z czystymi intencjami, bez żadnych haczyków, gierek.. Kompletnie Nic. Ale nie jestem w stanie nic poradzić na to, że tak na Ciebie działam.. - zamruczała mu do ust, delikatnie je muskając. Dotknęła delikatnymi palcami jego twarzy, delektując się jego obecnością. Patrzyła mu w oczy wciąż nienasycona barwą jego tęczówek, oraz poruszała delikatnie, zmysłowo biodrami w rytm muzyki. Przesunęła swoje usta do jego ucha przygryzając je delikatnie.
-  Ta noc zabierze Cię w mój świat, tu na Ciebie czekam, nie chcę zwlekać, to ten czas.. Nie wezmę więcej niż mi dasz, w moich oczach ogień płonie, chcę go tobie dać...- mógł usłyszeć jej delikatny i słodki głos w którym po raz pierwszy od dawna nie było słychać ani krzty sarkazmu. Znów jej twarz była naprzeciw jego własnej i przekrzywiła głowę na bok, czekając na kolejny jego ruch.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 21:13;

Grig nienawidził przebieranek. Ostatnio kiedy musiał to robić przyczepił sobie jakiś bat, że niby jest… nie pamiętam już czym, bardziej kojarzy mi się, że Steve był kowbojem, a Effie Fontaine kobietą kotem. A może to Grig był kowbojem? Nieważne.
Dzisiaj Grig nie miał zamiaru zakładać niczego co kojarzyłoby się z łuskami, syrenkami, rybami, trytonami, krabami, piratami czy czymkolwiek w tym stylu. Założył zwykłą, szarą koszulkę, podwinął wąskie dżinsy do stany trzy czwarte i oznajmił lakonicznie swojej partnerce, że jest rybakiem. Taki to był sprytny. Swoją drogą, jak można zobaczyć na avku, Orlov postanowił odrobinę zmienić swoja szaloną fryzurę. Tak naprawdę po prostu eksperymentując w pokoju podpalił sobie część włosów i przez to musiał sporo ją skrócić, ale cii, nieważne. Teraz w każdym razie już średnio mógł związywać włosy, ale za to wciąż równie nieporządnie jak zawsze opadały mu na twarz i były dalej przydługie. Tak, tak to bardzo ważne w jego wyglądzie, widać jakie szalone życie wiedzie teraz Orlov.
Grig parsknął jedynie z uśmiechem na widok przebrania swojej dziewczyny, podpalił sobie papierosa i razem z nią poszedł do WS. Rozglądał się po niej raczej z niesmakiem, a nie z zachwytem. Gdyby impreza była ogniowa, a nie wodna, Orlov całkiem inaczej by do niej podszedł. Tutaj miał tylko wrażenie, że wszystko jest bardziej wrogie. Dał się prowadzić Clarze, wcale nie przejmując się, że od czasu do czasu popiół z jego papierosa spada na czyjąś płetwę, piracki kapelusz czy inne głupie przebranie. Nie był za bardzo zainteresowany syrenami, więc raczej ze znudzeniem kroczył sobie za Hepburn. Zatkał jednak uszy kiedy mu kazała, co nie było proste, kiedy jednocześnie próbował palić szluga. Przyglądał się swojej dziewczynie, kiedy ta robiła głupie miny, nie mogąc się śmiać, bo właśnie trzymał między wargami papierosa, jeszcze by mu wypadł i byłoby nieszczęście. Już chciał pomarudzić trochę i od nich odejść, kiedy jedna z nich rzuciła czymś w Clare. Zirytowany Grig przestał zatykać uszy i powiedział do nich bardzo niekulturalne, rosyjskie słowo określające złą kobietę. Pewnie próbowałby je potopić o ile to realne, gdyby Clara trochę nie odciągnęła ich od tego jeziorka.
- To nie brak twoich stóp przeszkadzałby mi najbardziej – mruknął pod nosem Grig, rzucając żarcik. Ależ to był zabawny chłopak, naprawdę. W każdym razie wziął od niej spinkę, wrzucił papierosa do wody, która ich otaczała i przyczepił sobie do włosów. Niestety nie zamienił się w syrenkę, ani nic, więc wzruszył ramionami i wczepił ją we włosy Gryfonki.
- Chodźmy tam- zakomunikował Grig pokazując na muszlę, w której miały być zwierzątka. Może tam będzie coś ciekawszego. O ile związek z Clarą był idealny, naprawdę, jedyną rzeczą którą mógł tu zarzucić niepokorny Rosjanin to aż przesadna perfekcja. Hepburn zawsze była miła, dobra, słodka, on przy niej starał się być grzeczniejszy i skutkiem tego było często ogarniające go znużenie. Orlov łaził za Clarą mrucząc sobie coś tam pod nosem jedynie raz na jakiś czas. Z nudów kopnął jakiegoś obleśnego szczura, który pałętał mu się pod nogami. I to wcale nie był dobry pomysł. Bo nagle zaczęły się mnożyć. I na dodatek wszystkie szalone zwierzęta zaczęły obgryzać go po kostkach! I nie tylko go, bo chyba uznały, że Clarze też powinno się dostać za jego przewinienia.
- Chyba powinniśmy stąd iść- stwierdził piroman, ciągnąc Clarę za nadgarstek. Zaczął w pośpiechu opuszczać tą przeklętą muszlę, ostatnie kroki niemalże biegnąć. Co za życie!

/ mamy jedynaczkę i możemy mieć szczuroszczeta jak chcesz hehs
Powrót do góry Go down


Gabriel Lacroix
Gabriel Lacroix

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legimilencja & oklumencja, teleportacja
Galeony : 312
  Liczba postów : 302
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6535-gabriel-lacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6537-moxie#183261
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 21:32;

Właśnie sobie przypomniałem, że za każdym razem twierdziłem, iż Gabriela nie w sposób scharakteryzować i może, to jest prawdą, lecz można go w pewien sposób opisać i myślę, że będzie to dosyć trafne.
Gabriel jako mroczny, a może upadły anioł, który wędruje po ziemi od horyzontu po horyzont napotykając na swej drodze wielu ludzi, rozbiera ich życia i układa na nowo, pomimo że z tych samych części to już ich życie nie jest takie samo, bo brakuje jednego kawałka, którym on jest, chociaż widać go tylko przez chwilę on się wkrada w twoje życie działa destrukcyjnie niszcząc wszystko, co znałaś i kochałaś a jednak pragniesz tego, bo jest to wspanialsze niż wszystko inne co w życiu doznałaś. Nienawidzisz go i przeklinasz, lecz tylko do momentu, w którym ponownie go nie zobaczysz daje ci złudne poczucie swobodności i władzy daje ci poczuć, że to ty rozdajesz karty, że to wszystko zależy od ciebie daje ci wybór, lecz to tylko złudzenie. Tak naprawdę wszystko robisz tak jak on tego zapragnie wpadłaś w jego grę nawet o tym nie wiedząc zdajesz sobie z tego sprawę, lecz na ucieczkę jest już za późno i zastanawiasz się czy cokolwiek z, nim związane było prawdą? Jednak stoi przed tobą słaby i podatny na twoją decyzję z jednej strony to widzisz z drugiej nie możesz w to uwierzyć już nie wiesz co jest prawdą, a co kłamstwem nie wiesz czy masz wierzyć w jego słowa czy może to kolejna gra? Nie chcesz brać udziału w tej grze, lecz boisz się, że jeśli odejdziesz okaże się, że on naprawdę cię potrzebował a ty go zostawiłaś…
Tak właśnie działał zawsze tworząc iluzję, zwątpienie dając szczęście, miłość, nienawiść i smutek. Co jest prawdą, a co iluzją? Co było grą, a co okazało się prawdą? Już nic nie jest wiadome. Jest przy tobie, ale czy naprawdę można mieć pewność ze on tu jest, że jest dla ciebie? Nie masz wyboru musisz odejść lub zaryzykować i skoczyć w przepaść czy skoczy za tobą i cię uratuję? Nic już nie wiesz, nie wiesz, czy to twój wybór czy jego. A jednak wciąż tu stoisz, czy to głupota czy miłość? Rozsądek czy jego brak? Jeśli liczysz na to, że poznasz odpowiedź to cię rozczaruje, bo nawet za sto lat jej nie poznasz. Odpowiedź nie istnieje możesz trwać z, nim w tej jednej sekundzie przez całe życie lub odejść i przeżyć całe lata bez niego. To takie okrutne, lecz prawdziwe…
- Kiedyś ci powiem. Nie dziś i nie teraz, bo chwila jest zbyt piękna i nierealne, by ją psuć. Lecz odpowiem kiedyś na wszystkie twoje pytania. – Wyszeptał ponownie patrząc jej w oczy. – Jeśli jesteś w stanie uwierzyć mym obietnicą to uwierz w to, że kiedyś poznasz odpowiedz na swe pytania. – Powiedział głaszcząc ją po policzku. Nie umiem opisać uczuć, które płonęły obecnie w Gabrielu było ich zbyt wiele były zbyt silne, chaotyczne bym mógł je opisać, lecz przecież one odbijały się w jego oczach a Daina zawsze umiała z tych oczu czytać prawda? Więc co tym razem z nich wyczytała?
- Nie winie cię, za to. – Powiedział delikatnie się uśmiechając. – Właściwie to się nawet z tego cieszę. – Powiedział ponownie ją delikatnie całując i przegarniając ją ciut bliżej do siebie.
- Dzisiaj jesteś moją królową i, zanim zapytasz mnie o nadchodzący świt przeżyjmy razem każdą sekundę tej nocy. Czasem lepiej jest przeżyć razem jedną noc tych kilka sekund razem niżby całe życie tak jest z nami pamiętasz? Skomplikowani, nieposkromieni, nieodgadnieni, idealni, niepowstrzymani. Tak nas nazywali, ale nasze serce zawsze biły w jednym rytmem tak jak teraz i nie chcę zamienić tej chwili na nic innego. – Powiedział ponownie ją delikatnie całując. Nawet, jeśli wpadał w jakąś tajemniczą pułapkę własnych uczuć i skomplikowanej gry nie oddałby tej chwili za nic na świecie. Ta chwila była zbyt piękna i niepowtarzalna, by można ją było zamienić i tak po prostu zniszczyć.
Powrót do góry Go down


Merlin Faleroy
Merlin Faleroy

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Ćwierć-wil, rezerwowy obrońca
Galeony : 236
  Liczba postów : 492
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3560-merlin-faleroy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5349-glupia-sowa-merlina
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7199-merlin-faleroy#204423
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 22:17;

Merlin był naprawdę załamany. Gdzie ona była! Przecież jeszcze przed chwilą trzymali się za ręce i chodzili po korytarzach… Nie chwila, może to było wczoraj? Albo przedwczoraj? Kto to wie i co za różnica. W każdym razie niedawno rozmawiali o cudownych gwiazdach… Nie, chyba jednak o tym nigdy nie rozmawiali. Tylko mu to się to śniło. Już sam nie wiedział. Faleroy pałętał się po WS co jakiś czas nawołując swoje Niebo. Gdzież ona była! Piękny wil miał ochotę usiąść i się rozpłakać na środku parkietu.
Swoją drogą jego piękno pozostawiało wciąż wiele do życzenia. Zdecydowanie już za długie włosy, opadały mu na oczy, a on zdawał się nie zauważać, że powinien je odgarniać. Wyglądało na to, ze schudł jeszcze bardziej, co prawdopodobnie było prawdą, zważając na to, że ostatnio często zapominał o śniadaniach, obiadach, czy tam kolacjach. Wyjątkowo było widać szczególnie jego patykowate nogi. Może to był celowy zabieg, ale prawdopodobnie zrobił to całkowicie nieświadomie, z jakimś niesamowitym przebłyskiem, bo Faleory nie miał dzisiaj spodni, ani butów. Ale bokserki, którymi świecił były w trytony, więc na wyjątkowo upartego można to uznać za celowy zabieg. Oprócz tego, że do tego miał czystą, zapiętą, białą koszulę. Bardziej prawdopodobne było, że zwyczajnie zapomniał dolnej części ubrania. W ręku trzymał trójząb, który wygrzebał z odmętów dormitorium. Był całkowicie przekonany, że to musi być znowu oznaka do szukania partnera, jak to było… kiedy? Tego też nie wiedział. W każdym razie Sky na pewno go nie znajdzie, jeśli tego nie będzie posiadał!
Faleroy szukał uparcie swojej partnerki, ale udało mu się jakimś cudem dostrzec Dextera, który stał z Juno na statku. Jego dobry ziomek! Merl zaczął powoli sunąc w jego kierunku, kładąc mu dłoń na ramieniu, kiedy udało mu się do niego dotrzeć.
- Zgubiłem swoje Niebo – oznajmił bardzo smutnym tonem, przekonany, że on go zrozumie. Próbował skupić na nim swoje spojrzenie, ale zamglony i rozbiegany wzrok, wcale nie chciał go słuchać. Mrugał uparcie, jakby to pomogło mu się ogarnąć. Zmartwiony tą całą sytuacją, przejechał dłonią po zapadłym policzku, po czym przetarł powoli oczy, jakby to miało pomóc zarówno na wyraźne cienie pod oczami, jak i przekrwione białka.
Powrót do góry Go down


Quentin Tricheur
Quentin Tricheur

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 329
  Liczba postów : 341
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2673-quentin-tricheur
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6043-quenio#171480
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7211-quentin-tricheur#204514
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 23:14;

Naprawdę, cudownie się złożyło. Szczególnie z tym fragmentem o waleniu pałką w głowę Szwajcara, to byłoby bardzo smutne. I super, że przypominał jej surfera, jakby go zapytała o to czy za niego się przebrał, pewnie by potwierdził, bo sam nie miał pojęcia kim był, a to brzmi całkiem dobrze. Co prawda brakowało mu słonecznej opalenizny, ale co tam, jakoś sobie może Mini poradzi z jej brakiem.
Szkoda, że nie rzuciła mu się w ramiona, on z przyjemnością by ją przyjął. Ale spoko, wynagrodziła mu to najlepszym strojem na świecie. Quentin uśmiechnął się na jej lekko zalotny wyraz twarzy i poruszył zabawnie brwiami.
- Zawsze do usług, Mini- oznajmił odgarniając włosy z twarzy. Swoją drogą może on skojarzył jej nazwisko z Casperem, bo skoro tamten jest jakimś całkiem dobrym ziomkiem Dextera, pewnie Quen też go kojarzy. Ale nawet jeśli, uznajmy, że na razie trochę za bardzo go skołowała swoimi walorami, żeby sobie coś w tym stylu uzmysłowił. Ważne, że udało mu się magicznie trafić na siebie. On też nie miał nic przeciwko jej ratowaniu. Oczywiście o ile nie było to zakończenie niepowodzeniem, ale póki co poszło mu nieźle.
- Nie, ale lubią udawać, że się tego nie brzydzą, by udawać męskich mężczyzn – wytłumaczył swojej partnerce bardzo skomplikowany umysł mężczyzny i ponownie zaczął gapić się na te stwory. W tym właśnie czasie Mini zdążyła mu uciec i o mało nie zostać pożartą przez tego okropnego morskiego konika. Całe szczęście, że ze Szwajcara był taki rezolutny młody człowiek, najwyraźniej słuchający trochę na ONMS. Jęknął trochę, kiedy dziewczyna znalazła się na nim. Po jakimś czasie uznał, że to całkiem przyjemne, ale na początku bliskie spotkanie z gruntem, wcale nie było fajne.
- Gdybyś nie postanowiła zacząć ujeżdżać morskich stworów, zauważyłabyś jak inna dziewczyna została niemalże pożarta przez wodnika kappę – powiedział z wyrzutem. Pewnie również by skrzyżował ręce, gdyby nie to, że leżał na ziemi, więc jego dłonie znalazły się na nogach dziewczyny, w które lekko klepnął na potwierdzenie swoich słów. Na szczęście szybko odwróciła jego uwagę, pokazując bardzo fajne piórko. Tricheur uniósł brwi i podparł się na łokciach, by zobaczyć je dokładniej. Swoją drogą teraz Mini powinna mieć chęć wyciągnięcia jakiś pergamin i zacząć spisywać swoje tajemnice, ale niegrzeczna chyba nie przeczytałaś dokładnie właściwości magicznego piórka. Możemy uznać, że działa z drobnym opóźnieniem! Zakładam, że Quentin jako złodziej kolekcjonujący drogie przedmioty, które można dobrze sprzedać, jest jedyną z moich postaci, która mogłaby chociaż odrobinę zorientować się, że to piórko na pewno nie jest zwykłe. W każdym razie Szwajcar nie podzielił się na razie przypuszczeniami z partnerką i wzruszył jedynie ramionami.
- Tak, idealnie się dobraliśmy – powiedział skupiając się bardziej na piórku, a jego złość zupełnie zniknęła. Odrobinę wysunął się spod Mini (hehe), by być w stanie wyjąć z kieszeni jakiś stary, pomięty list zapisany z jeden strony.
- Może można nim pisać bez kałamarzu – wyjaśnił jej szybko w miarę wiarygodne przypuszczenie, podsuwając jej pustą stronę. W końcu co może zrobić takie ładne piórko!
Powrót do góry Go down


Juno Primrose Kavanaugh
Juno Primrose Kavanaugh

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 182
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5753-juno-kavanaugh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5754-don-vito-poczta-juno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7239-juno-primrose-kavanaugh
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptyWto Paź 15 2013, 23:51;

O proszku ona baba nie pomyślała, mizdrząc się przed lustrem i zupełnie zapominając o kolejnych minutach, które nieubłaganie sobie płynęły. Gdyby jednak chciała być takim Dzwoneczkiem z prawdziwego zdarzenia rzeczywiście powinna się w coś takiego zaopatrzyć. Nic jednak straconego, bo może zdarzy im się takie szczęście, że na balu znajdą ukrytą skrzynię pełną magicznych tabletek albo proszków! Chyba troszeczkę w tym ferworze jej się bajka pomieszała, ale znając obecnych uczniów tak znamienitej szkoły jak Hogwart takie niespodzianki były nawet bardzo prawdopodobne, a jak nie skrzynia to może ktoś się zlituje i obdaruje małą Juno wróżkowym pyłkiem żeby ona i Dexter mogli zaznać prawdziwych odlotów. To znaczy polatać. O to przecież się rozchodziło, nie?
- No cóż, wypadałoby się jakoś zrekompensować, a że chyba jeszcze ani razu Cię nie odwiedziłam, traktuję to jako obowiązek!- przyznała, kiwając z zapałem główką, bo karcenie go było zupełnie bez sensu. Zaprosiłaby go do siebie, ale obecnie pomieszkiwała u Isoldy i chyba o uszka jej się nie otarło co tamta dwójka ze sobą wyczyniała. Taka dobra z niej przyjaciółka aż wstyd przyznać. Przez chwilę zastanawiała się w myślach jak to się stało, że nigdy nie złożyła wizyty w Dexowym mieszkanku, przecież tacy z nich kumple wspaniali byli! Swoją drogą zdarzało się czasami, że w jasnowłosej główce Gryfonki kwitły przeróżne myśli, czasami nawet odbiegające od zwykłego schematu przyjaciół, ale ona i Dexter? Nie, nie, jakoś sobie tego nie wyobrażała. Chociaż może gdyby doszły do jej uszu sensacje z jej przyjaciółką w roli głównej jej obecne stanowisko zmieniłoby się o sto osiemdziesiąt stopni. Poza tym ich ostatnie spotkanie przyprawiło ją o pąsy na bladej buziuchnie. Co do dzisiejszego czy się znowu pojawiły tego się nie dowiemy, bowiem tak się zgrzała kiedy pędziła na spotkanie z Vanbergiem, że jej twarz przybrała koloru dojrzałego pomidora co swoją drogą było niezwykle urocze. Aż normalnie chciałoby się ją przytulić, prawda?
Piracka Wróżka Dzwoneczek, czy za kogo tam ona się przebrała, dumnie wmaszerowała do sali trzymając się kurczowo przyjaciela i czując jak fala gorąca nagle przepływa przez jej ciało. Powodem zapewne był alkohol, którym się poczęstowała, bo przecież takie zawrotne ilości wypiła.
- Jestem za, może nawet uda nam się skołować coś na potem - stwierdziła podekscytowana, bo w duchu liczyła na to, że uda jej się znaleźć ten magiczny pyłek i zrobi muzykowi taką superancką niespodziankę. Nie żeby w ogóle wątpiła w to, że chłopak w domu nie posiada żadnych alkoholi, bo pewnie miał taki arsenał, że niejeden mu zazdrościł, ale przecież nie od dziś wiadomo, że kradzione czy też znalezione lepiej smakuje.
Mieli tak fantastyczne szczęście, że zanim cokolwiek zdążyli odkryć, zajął się nimi jakiś stary pirat, który zaaferowany wymachiwał swoją szablą. Juno bardziej skupiła się na szabli niż na tym co do nich mówił, więc kiedy Dex zgodził się na śpiewanie szant to głupio było tak odmówić. Co prawda wolała grać na pianinie niż śpiewać, bo to raczej robiła pod prysznicem niż publicznością, a co gorsza kiedy popiła zaczynała mylić słowa i bardziej brzmiało to jak bełkot osoby z jakimś poważnym wypaczeniem mózgu, no ale dwójka piratów wydawała się tak podekscytowana tym pomysłem, że zapał udzielił się i Kavanaugh, która zaczęła wyć najgłośniej jak się dało. Nie żeby była jakaś pijana czy coś, bo w rzeczywistości złapała tylko parę łyków z Vanbergowej butelki, ale ostatnio jedzenie przychodziło jej z trudem i taka wychudzona była i w ogóle, że troszkę tam jej w główce poszumiało.
Gryfonka była zachwycona małym, kolorowym ptakiem, który na dodatek gadał. Jej gruby Don Vito totalnie nie umywał się nawet do szponiastych pazurów tej papugi. Proste, że była skora do zatrzymania takiego giftu. Z początku myślała, że może będą się nim wymieniać, na przykład tydzień ona, tydzień on, ale skoro nalegał.
- Ooo jaka fajna, skoro nie chcesz to ją zatrzymam! - stwierdziła, zupełnie nie rozumiejąc czemu Vanberg tak naprędce wcisnął jej papugę. - Wiesz, teraz to ja mam nadzieję, że nie będziemy musieli wymieniać między sobą listów, tylko zaczniemy się częściej widywać jak ludzie! I w ogóle to musimy wymyślić jej jakieś superanckie imię, którego każda sowa jej pozazdrości - dodała, ciągnąc go gdzieś przed siebie, bo przecież alkoholi szukać mieli nie? No i nie daj Merlinie znowu trafi się jakiś pirat, który będzie kazał im śpiewać szanty, a Juno jakoś nie była w nastroju tak przed wszystkimi upubliczniać swoich talentów!

[rzucać dalej kostką w poszukiwaniu trunków, czy lecimy w poszukiwaniu dalszych atrakcji? 8)]
Powrót do góry Go down


Zoe F. Champion
Zoe F. Champion

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, metamorfomagia
Galeony : 0
  Liczba postów : 480
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5421-zoe-champion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5423-albert-czyli-sowa-bez-mozdzka-zoe
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySro Paź 16 2013, 01:26;

/z góry przepraszam Cię za strój jaki ostatecznie dałam Zoe, bo długo się biłam z myślami, ale po prostu mina Percy'ego będzie bezcenna <333

Kiedy tylko Zoe usłyszała o balu, od razu postanowiła że zostanie syrenką. Ogniste, czerwone włosy to nie był problem. Przecież była metamorfomagiem! Co prawda nie miała zamiaru swoich długich, prostych włosów zamieniać w syrenie fale, bo już dawno przestało być to modne, dlatego też pozostawiła je takie jakie były, z tym że zamieniła kolory. Już od dawna miała przyszykowane fioletowe muszelki, które miała zamiar założyć zamiast góry i spódnicę z zielonej łuski. Ostatnie wydarzenia jakie miały miejsce troszeczkę skomplikowały jej prosty tok myślenia i dziewczyna długo biła się z myślami co by tu wykombinować. Jeśli Percy miał się czuć źle przy jej zakrytych jedynie pseudo stanikiem piersiach, postanowiła zmodyfikować nieco swój strój, wyciągając krótki, biały t-shirt i wyczarowując na nim coś na wzór muszelek, w które chciała się ubrać. Poszło jej znacznie lepiej niż ostatnim razem w sali teatralnej, kiedy z Jovenem próbowali uszyć suknię. Trochę głupio jednak teraz do koszuleczki prezentowała się jej spódnica. Postanowiła więc zamienić ją w spodnie z zielonego dżinsu, z fikuśnymi dziurami tu i ówdzie. Oczywiście nie zabrakło tam wytartej rybiej łuski, miejscami przypominającej o tym, że strój wcześniej był typowo syreni. Prezentowała się więc tak z drobnymi poprawkami jakie zamieściłam w poście! Powiedzmy też, że bluzeczka była krótsza niż na obrazku, a ona nie zakładała żadnych okularów, za to wyciągnęła z szuflady wszelakie muszelkowe ozdoby jakimi zaraz się obrzuciła. Standardowo spod łóżka wyciągnęła sporą flaszkę i wrzuciła ją w pośpiechu do torebki. Na nóżki zamiast tych buciorów, nałożyła niebotyczne obcasiki, również w rybią łuskę, a żeby tak od razu nie tracić całej tej syrenkowej koncepcji. Tak jak ostatnim razem i teraz Champion prezentowała się niezwykle oryginalnie.
Spóźniła się tak jak Kopciuszkowy czas oczekiwania nakazywał, ale udało jej się zdążyć przed zamianą w dynię. Widząc Folletta, przebranego za trytona, pisnęła głośno z zachwytu i z rozbiegu wskoczyła mu bez żadnego wstępnego uprzedzenia na plecy, prawie że pozbawiając go równowagi.
- Hej słoneczko, ojej jakie Ty tatuaże masz! A ja myślałam, że wcale Ci się mój pomysł nie spodoba i ostatecznie postanowisz być piratem - rzuciła pełna podziwu, zeskakując w międzyczasie z chłopaka i dając mu długiego buziaka w usta.
- W ogóle to patrz co mam!- krzyknęła uradowana, wyciągając z torby butelkę, którą pomachała Kanadyjczykowi przed nosem. Po Ślizgonce wszystkiego można się było spodziewać, a tego już najbardziej. Chwyciła więc swojego przystojnego trytona za rękę i nie czekając na to aż coś powie, wciągnęła go do Wielkiej Sali, w międzyczasie opowiadając mu na jakie atrakcje ma ochotę i wtulając się w jego nagie ramię.
Powrót do góry Go down


Kai Young
Kai Young

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 0
  Liczba postów : 262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6369-kai-young
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6371-attyla-sliczny-pupilek-kaia
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySro Paź 16 2013, 02:14;

Jedynym co Kaiemu zawsze wychodziło w życiu była zabawa, a mianowicie melanż, dlatego też z zaproszenia na bal postanowił skorzystać. Co prawda pierwotnym planem było wybrać się z na niego z Mathilde, miłością jego życia, jednak sprawy się nieco skomplikowały, a on sam postanowił wybrać się z Casprem i Cedrikiem, z którymi tak się świetnie zakumplował od czasu przyjazdu do Hogwartu. Na before postanowił zaprosić koleżków do siebie co by się zaprawili odpowiednio do boju, a że alkohole kolekcjonował on chadzając z imprezy do imprezy to wybór mieli naprawdę spory. Jakimś dziwnym zrządzeniem losu zupełnie nie odnotował w pamięci faktu żeby zgłaszał się do jakiegoś durnowatego losowania. Przecież był taki zajebisty, że jak chciałby wyrwać jakąś pannę, to nieważne czy byłaby z partnerem czy nie to i tak by ją wyrwał. Poza tym w ostatnim czasie jego melanżowy nastrój się nieco ukrócił, a powodem tego było złamane serduszko, które dalej dawało mu o sobie znać. Fakt więc, że kiedy otrzymał sowę, w której znajdowało się wyjaśnienie odnośnie losowania i tego w co ma się ubrać był kompletnie zalany nie powinien nikogo dziwić. Tak naprawdę sama jestem pełna podziwu, ze Young pokrętnie się tłumacząc kolegom, postanowił wybrać się na bal z nieoczekiwaną partnerką, a nawet przywdział na siebie fioletową płetwę, któłrą przypiął w rodzaju broszki, bo nie wiedział co innego z tym fantem mógłby zrobić. Nie ubrał się jakoś wymyślnie, bo na szyję założył naszyjnik z kwiatów, taki jakie posiadają tancerki hula, a na ręce muszelkowe bransoletki. Na sobie miał postrzępiony, kremowy t-shirt, naznaczony licznymi śladami imprez, a na nogach poszarpane dżinsy do pół łydki. Taki z niego hipsterski pirat był. Jak na pirata oczywiście przystało, zataczał się co i rusz waląc w jakąś ścianę, a takiego zygzaka to niejeden wąż by mu pozazdrościł! Do sali wszedł z kolegami, których z razu zostawił w poszukiwaniu kolejnych przygód, a przede wszystkim swojej tajemniczej partnerki. W sumie to nawet gdyby okazała się być pryszczatą okularnicą to w tym stanie wszystko wydawało się być dla niego piękne!
Po dłuższych zmaganiach zauważył popijającą drinka dziewuszkę, która wcale nie była pryszczata, a buzię i bez wpływu alkoholu miała bardzo ładną. No no, szczęśliwie mu się udało! Teraz tylko musiał ogarnąć łepek i trzymać pion żeby się od razu nie przestraszyła, że chłopak taki sponiewierany wybrał się na bal. Nie kryjąc się zbytnio z butelką trzymaną w łapce podszedł do panny Drayton, kłaniając się przed nią po pas i omalże nie wywracając się aby zrównać swój poziom z podłogą.
- Cześć ładna piratko - przywitał się, prezentując w uśmiech rząd swoich białych ząbków. Oczka miał trochę mętne, ale to była sprawka alkoholu! Dumny był jednak, że udało mu się przezwyciężyć bełkot i przedstawić się w miarę wyględnie.
- Mamy takie same płetwy, to musi być przeznaczenie, jestem Kai - stwierdził bardzo inteligentnie, sadzając swoje cztery litery obok niej. Postawił przed nią butelkę, bo jak to tak sam miał pić! Drink przecież już się jej kończył, a i tak podejrzewał, że te które można znaleźć tutaj legalnie, nie należały do najmocniejszych.
- Musimy się w takim razie razem napić - dodał, wskazując tym razem na butelkę co by Neva miała pewność, dlaczego ją tu postawił.
[b]-
Powrót do góry Go down


Percival M. Follett
Percival M. Follett

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4912
  Liczba postów : 980
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5587-percival-magnus-follett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5589-plomykowka-percivala#161774
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7256-percival-m-follett#205227
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySro Paź 16 2013, 10:45;

Percival właśnie kontemplował wszystkie syreny i piratów, którzy kręcili się po sali, próbując wyłowić z tego tłumu jedną, najcudniejszą syrenkę, kiedy poczuł, że ktoś go atakuje od tyłu, a mianowicie wskakuje na plecy. Zaskoczony zachwiał się i prawie się przewrócił, ale szczęśliwie jakoś utrzymał równowagę i rozkoszny ciężar, który wisiał mu na plecach, szczebiocąc coś do ucha. Roześmiał się, okręcając z nią wokół własnej osi, po czym postawił na ziemi i spojrzał na strój Zoe. No dobrze, najpierw zajął się całowaniem swojej uroczej syrenki, dopiero później zainteresował tym, jak się odstroiła, pełen najgorszych przeczuć- naprawdę nie podejrzewał, że Zoe aż tak weźmie do siebie jego obiekcje na temat biegania z biustem zakrytym wyłącznie muszelkami, więc był przekonany, że przez cały wieczór będzie zajęty mrożeniem wzrokiem napalonych typów, wpatrujących się w piersi Championki, które przecież miał na wyłączność! A tu proszę, taka niespodzianka- Zoe ubrała się bardzo grzecznie i skromnie, bo czymże jest trochę dziur w łuskowatych spodniach! Po chwili namysłu Percy doszedł do wniosku, że jednak woli ją jako brunetkę, ale oczywiście nie podzielił się tą myślą, bo nie był samobójcą. W ogóle poczuł się mile połechtany świadomością, że Zoe przejęła się jego zazdrością i tym, że nie chce, żeby ktokolwiek oglądał jej niemal obnażony biust (oprócz jego samego, rzecz jasna). Uznał, że to prawie jak wyznanie miłosne z jej strony i poczuł przypływ entuzjazmu. Tym bardziej, że Ślizgoneczka wydawała się być zachwycona jego strojem, nad którym naprawdę się nabiedził- gdyby nie pomoc Arthura (raz w życiu się na coś przydał), chyba nie poradziłby sobie, a w każdym razie nie tak dobrze.
- Cześć, kochanie- zamruczał czule, odsuwając od niej trójząb- jeszcze by zrobiła sobie krzywdę.- No co ty, piratów jest tu na pęczki, ale trytona nie widziałem ani jednego. A tatuaże to dzieło mojego brata, podobają się?- spytał, szalenie zadowolony z siebie i jak każdy facet potrzebujący potwierdzenia, że jest TAKI CUDOWNY, przystojny, wspaniały i męski do niemożliwości. Widząc butelkę upchniętą w Zosiowej torebce, roześmiał się tylko i pozwolił się pociągnąć wgłąb sali, słuchając jej radosnej paplaniny i dochodząc do wniosku, że jest po prostu nieprzyzwoicie szczęśliwy.

(wybieraj atrakcje i rzucaj kostkami, bo moje szczęście do nich jest naprawdę wątpliwe xD)
Powrót do góry Go down


Amelia Wotery
Amelia Wotery

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wilkołactwo
Galeony : 493
  Liczba postów : 846
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2239-amelia-wotery?highlight=Amelia+Wotery
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5271-sowka-amelii
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7243-amelia-wotery
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySro Paź 16 2013, 14:43;

Siedząc tak sobie spokojnie i popijając drinka, powoli zapominała o jej wściekłości na Gabriela. Obiecała sobie, że więcej dzisiejszego wieczoru nie będzie sobie zawracać nim głowy i nie zamierzała tego robić. Podziwiała stroje innych uczniów, zastanawiając się, jakim cudem wpadli na takie pomysły? Doszła do prostego wniosku. Nie przyszli na bal z przymusu, tylko sami chcieli się tu pojawić. Amelia była aspołecznym dziwakiem i zawsze wolała zostawać w dormitorium. Dzisiejszego dnia chciała coś zmienić, jednak jak widać nie skończyło się to dla niej dobrze. Stąd też jej strój nie był aż tak wymyślny, jak innych dziewczyn kręcących się po tej sali. Coś tam w niej było z pirata, jednak zdecydowanie wyglądała ładnie, a nie groźnie.
Tak właśnie mijał wieczór dziewczyny, gdy nagle wydarzyło się coś, czego się kompletnie nie spodziewała..
- Cholera, oddawaj! - warknęła cicho w stronę pielęgniarza, który pojawił się przy niej nie wiadomo skąd i wyrwał jej drinka. Jasne, słyszała, że podobno nie powinna pić, jednak nie wierzyła w te jego brednie. Miała zamiar uwalić się do nieprzytomności, a on bezczelnie będzie jej w tym przeszkadzał? Nie ma nawet takiej opcji.
- To mój pierwszy drink, którego zamierzam dokończyć - prychnęła, wstając. Jednak zaraz potem zachwiała się i usiadła z powrotem na krześle. Co to za cholerny pech, że nie może nawet wstać z krzesła. Wkurzyła się jeszcze bardziej, obiecując sobie, że jeżeli Avery nie odda jej drinka zacznie głośno krzyczeć. Wtedy może wyjść na wariatkę, jednak nic jej to nie obchodziło. Nie będzie słuchać się jakiegoś niewiele od niej starszego chłopaczka, który guzik się zna.
Z obrażoną miną odwróciła się od faceta, opierając ręce o stół. Wiedziała, że ten wieczór źle się skończy, jednak nie przypuszczała, że aż tak bardzo. Szczęście, że nie widziała Gabriela, całującego się z tą lafiryndą, bo chyba wyszłaby z siebie i stanęła obok. Siedziała teraz do nich tyłem, więc w żaden sposób nie mogła przez przypadek trafić na nich wzrokiem.
Powrót do góry Go down


Dexter Vanberg
Dexter Vanberg

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 2342
  Liczba postów : 1897
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2680-dexter-vanberg#91111
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2721-dexterkowe-lisciki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7160-dexter-vanberg#204285
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Administrator




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySro Paź 16 2013, 14:58;

Tajemniczym zrządzeniem losu, w ogóle mało kto z uczniów Hogwartu odwiedził Vanberga w Londyńskim mieszkanku. Co dziwne, więcej osób już zahaczyło o ten Luksemburski. Niemniej jednak, Juno mogła czuć się jako pierwszy, honorowy gość. Tak właściwie, to uważam, że mało kto wpadał w jego włości, dlatego, że z uczniami spotykał się po prostu w zamku, wszakże tu też sporo mieszkał, posada pilnego prefekta wymagała. A Vanberg był bardzo grzeczny.
- Nie, żebym nie miał u siebie super trunków, ale jednak nie posiadam pirackiego rumu, a nasze dzisiejsze przebrania zobowiązują - wyjaśnił po co w ogóle mieliby teraz szukać butelek z alkoholem. Swoją drogą, ostatecznie pewnie piratom zdarzało się popijać i zwykłą whiskey, więc końcem końców mogą się pogodzić ze swoim ciężkim losem i nie wybrzydzać. Zwłaszcza, że kręcący się tutaj piraci coś nie kwapili się do tego, by naszej dwójce poszukiwaczy skarbów, wręczyć jakąś mapę do swoich zapasów.
Naturalnie, że słodka, różowa buźka Juno, obsypana rumieńcami, czy to związanymi z biegiem do Hogwartu, czy to piciem alkoholu, czy być może Vanbergowym towarzystwem, wywoływała skłonności, by automatycznie ją przytulić, bo wszakże Dex to od razu uczynił na przywitanie. Natomiast kwestia magicznego proszku w ogóle była tutaj raczej pierdołą, fajnie nawiązującą do bajki, bo Vanberg jakby został obsypany zwykłym brokatem, to pewnie i tak by się dobrze bawił w towarzystwie Juno. A już absolutne potwierdzenie tej teorii przyszło, gdy zaczęli śpiewać szanty z piratem. Oczywiście Dex bardzo odetchnął, gdy dziewczyna tak łatwo przystała na propozycję zaopiekowania się papugą. I już chciał zasypywać ją super imionami dla ptaka, gdy niespodziewanie pojawił się Faleroy. Nie zauważył go wcześniej, bo ten wyglądał zaiste, inaczej. Gdzieś spod chudej i bladej twarzy, wciąż nieśmiertelnie bił urok wila, nawet te przydługie włosy, czy zmęczone oczy, nie potrafiły zmienić tego, kim ostatecznie był. A ten niekompletny strój, chyba tylko jeszcze bardziej przyciągał wzrok.
- Faleroy. Nie mam pojęcia czym jest teraz twoje niebo, ale musi dawać niezłego kopa - rzekł lekko przechylając głowę i jakby oceniając mizerny stan swojego kumpla. Właściwie nigdy go nie widział w takim stanie. Niby prawie jak na kacu, a jednak jakoś znacznie niezdrowiej. Aż tyle się ostatnio nie widzieli, że ten zdążył tak zmizernieć?
- Żebyś po nim promieniał, to na pewno nie można powiedzieć - rzekł ostatecznie, sięgając ponownie po swoją butelkę z alkoholem, aby wpić nieco łyków. Kwestię spodni przemilczał, bo jemu samemu oczywiście wcale nie przeszkadzało, że Faleroy ich nie ma! Mniej mu się jednak podobało, że ten wyglądał jak swój własny cień, jakby w czymś ugrzęzł. Trochę zalatywał tu Wolfem, trochę inaczej.
Swoją drogą, Dexowe napicie się alkoholu chyba zadziałało jak jakiś alarm na piratów, bo jeden z nich od razu podbiegł, zarzucając rękę na Vanbergowe ramię i ponownie zmuszając do śpiewania z nim. Jezusmaria, ostatnio tyle śpiewał chyba rok temu na koncercie jakimś. No więc od nowa zaczęli drzeć się w niebogłosy i ponownie pirat dał im papugę. Może powinien jakieś zoo otworzyć? Aż spojrzał nieco przerażony na Juno.
- Jeśli dłużej tu postoimy, to zamiast z alkoholem, wrócimy z całą papuzią rodziną. - stwierdził trzymając w rękach papugę, która nieustannie, lekko gryzła go po rękach. I nawet Merlowi nie mógł jej wcisnąć, bo ten wyglądał jakby tu zaraz miał paść na twarz. Co za okrutny los.
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySro Paź 16 2013, 15:48;

Boże znowu mnie pochłaniają bezsensowne wykłady, które kradną mój cenny czas i wybijają z wątku, ale mam nadzieję, że mimo to uda nam się w miarę ogarnąć wszystko zanim skończy się bal, bo byłoby trochę śmiesznie! A wracając do tematu, to nasza dwójeczka była teraz uroczo wrażliwa dosłownie na wszystko, każde słowo, każdy gest, dopatrując się drugiego dna i zawoalowanych aluzji i porzucając charakterystyczną swobodę i beztroskę, graniczącą wręcz z nonszalancją.
- Szkoda, że w takim razie nie pomyśleli o tym, że przydałyby nam się wakacje od takiej szkoły, tylko postanowili się nagle upodobnić i dostosować. – stwierdziła niezadowolona, uznając zamieszania, wypadki i ataki w Hogwarcie za wyjątkowo niekomfortowe i zastanawiając się, jakim cudem właściwie rozgrywki wciąż nie zostały przeniesione do jakiegoś bezpieczniejszego miejsca. Szybko jednak porzuciła te smętne rozmyślania i zaśmiała się, widząc radość Rivera wywołaną propozycją dzielenia się syrenim prezentem.
- W ogóle powinniśmy wyczesać tym całą drużynę, bijący od nas blask byłby oślepiający! – dodatkowo ładnie wyglądaliby na zdjęciach pamiątkowych, gdy już zwyciężą rozgrywki, bo przecież pomimo tego, że ostatnio Richelieu wcale nie myślała o Quidditchu, w jej głowie nigdy nawet nie było innej opcji niż pierwsze miejsce. – W sensie jako nagroda? Trochę słabo, jeśli moje życie jest warte tyle, co grzebień. – zażartowała, przybierając trochę urażony ton, chociaż oczywiście nie mogła zaprzeczyć, że Quayle naprawdę uratował jej życie, a fakt, że już otrzymał jakiś inny bajerancki przedmiot jakoś jej umknął, kiedy tak Kanadyjczyk uroczo się uśmiechnął, zupełnie jak kiedyś.
Nauczyciele, romanse i zdrady, jak to możliwe, że te trzy kwestie ostatnimi czasy łączyły się w całość i były dopisywane właśnie do jej nazwiska? Dla Mads było to niepojęte, tak samo jak to, że temat po raz kolejny wypłynął w ich rozmowie, właściwie nie wiadomo z jakiej przyczyny. Byle iskra wystarczyła i już powracali do absurdalnych plotek, tym razem jednak w samym środku Wielkiej Sali, w otoczeniu całej zgrai uczniów oraz pewnie Obserwatora, który jakimś cudem nie dowiedział się o ich niezbyt przyjemnym spotkaniu w garderobie i nie wspomniał o kłótni stulecia. Chociaż nie musiał, bo owe miejsce zastąpił zdjęciem z profesorem Godfreyem, które pewnie bardziej podgrzało atmosferę, ale pomińmy. Następne słowa Indianina wcale nie brzmiały przekonująco, dlatego Richelieu przygryzła dolną wargę z namysłem, nie do końca pewna, co powinna powiedzieć.
- Teraz widzisz, jak bezsensowne są doniesienia Obserwatora? Przecież mogę wyglądać jak tylko chcę, gdybym miała życzenie zdradzać Cię z kimkolwiek, nie ważne czy z uczniem czy z nauczycielem, nie dałabym się przyłapać i zidentyfikować. – odezwała się w końcu, mając nadzieję, że takie tłumaczenia przemówią do Rivera i uświadomią mu, że zdjęcia w plotkarskiej gazetce to obrzydliwe fotomontaże, mające rozpętać piekło. I najwyraźniej odnoszące zamierzone efekty.
- Ja… nie rozumiem, dlaczego nie rozwiązaliśmy do końca naszych spraw. W sensie czekałam, aż napiszesz, jak się namyślisz. Ale nie napisałeś, ani nie porozmawialiśmy wtedy w skrzydle szpitalnym ani na święcie dziękczynienia, mimo że przyniosłam upieczony przeze mnie placek dyniowy, a przecież wiesz, że w kuchni mam dwie lewe ręce i wszystko się kończy katastrofą, więc to wymagało ogromnego poświęcenia z mojej strony i nie wiem, no, czekałam na jakąkolwiek reakcję, ale się nie doczekałam. Nie czujesz jakiegoś niedosytu z tego powodu? To nie tak powinno być, nie wierzę, że było nam pisane takie zakończenie. Ten temat dalej leży gdzieś pomiędzy nami i potykamy się o niego na każdym kroku. – jedno wypowiedziane słowo, po krótkiej przerwie pociągnęło za sobą lawinę następnych. Tym razem jednak na szczęście spokojnych i w miarę przemyślanych, a nie samonapędzających się absurdalnych oburzeń i oskarżeń. I tylko gdzieś tam pod jej morską sukienką i syrenkowym wzorem łusek na bladej skórze zamajaczyło światełko nadziei, że może jeszcze przynajmniej ten wieczór da się mniej więcej uratować.
Powrót do góry Go down


Daina de Langeais
Daina de Langeais

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 119
  Liczba postów : 150
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5688-daina-ithilien-de-langeais
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5700-skrytka-pocztowa-panny-dainy
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySro Paź 16 2013, 16:17;

Rzeczywiście, można tymi słowami opisać Gabriela. Był osobą w życiu innych, która rozdawała karty i każdy musiał się mu podporządkować nawet nie mając pojęcia, że robią to pod jego dyktando. Był wielkim manipulatorem i nie można było temu zaprzeczyć. Daina znała doskonale jego charakter i była cholernie zdezorientowana tą całą sytuacją.
Jej uczucia były bardzo mieszane i sama do końca nie potrafiła ich zidentyfikować. Z jednej strony była dumna i zadowolona, że to właśnie ona jest tą, na której mu zależy.. Lecz czy była jedyną? Właśnie dlatego też obawiała się swojej decyzji, której jeszcze nie podjęła. Gabriel był kobieciarzem, który kobiety owija sobie wokół palca i podczas wszystkich swoich przygód z pewnością było wiele dam, które również go zaingtrygowały i przyciągały do siebie magnetyczną siłą. Chociaż czy Lacroix mógłby być zdolny do takiego posunięcia? W końcu on starał się nie angażować i odsuwał od siebie ludzi od razu, kiedy zaczynali stawać się dla niego kimś więcej, niż tylko zabawą na kilka kolejnych nocy. Być może zobaczył w Dainie coś, co nie pozwala mu się od niej uwolnić i chciałby to wszystko przekierować na wyższy szczebel ich znajomości?
To wszystko są jednak tylko przypuszczeniami. Być może to wszystko jest tylko iluzją, którą sam stworzył i pragnie, aby każdy dookoła w to wierzył dopóki nie zrealizuje swojego diabolicznego planu! Nikt po za Gabrielem nie był w stanie tego wiedzieć.
Przechodząc do kolejnej sprawy którą trzeba poruszyć, to emocje które czaiły się w hipnotyzujących tęczówkach ślizgona. Brunetka wpatrywała się w nie z zaintrygowaniem, aby rozszyfrować te iskierki połączonych ze sobą uczuć.
Strach przez zranieniem i odpowiedzialnością, zainteresowanie osobą Dainy, tęsknota za jej osobowością i ciałem, chęć rozpoczęcia nowego rozdziału, nadzieja, prośba, miłość.. Taką burzę emocji Dainie udało się wyczytać z jego oczu, chociaż to nie wszystko, co skrywało się za nimi. Charakterystyczne przebłyski tajemniczej ciemności również zauważyła, choć znała je już na pamięć gdyż zawsze można było je dostrzec. Jedyne, czego dziś nie widziała to sakrazm, chłod i ironia która tak bardzo charakteryzowała jego osobę.
- Trzymam Cię za słowo, mon cher.. Wierzę Ci i ufam, więc nie drążmy tego dzisiaj. Masz rację, nie psujmy tego wieczoru i cieszmy się trwającą chwilą.. - mruknęła i odwzajemniła jego słodki pocałunek. Posłała mu pełen ciepła uśmiech i odsunęła odrobinę swoją twarz od jego, aby móc dokładnie mu się przyjrzeć. Był tak nieziemsko przystojny, że aż zapierał dech w piersiach.. Patrząc tak na niego z rozbawionymi, a zarazem czułymi iskierkami w tęczówkach, wpadła na pomysł.. Być może nie był taki najgorszy? Spojrzała mu w oczy i przygryzła wargę.
- Hm... Tak sobie pomyślałam.. Pytasz mnie, czy chciałabym zostać Twoją dziewczyną. Jest to bardzo trudne pytanie, więc.. Może spróbujmy? Przejdźmy próbę, po której zdecydujemy co dalej zrobić. Nie żaden otwarty związek bo jest to totalna głupota.. Ale żadne z nas nie wie, jak poradzilibyśmy sobie, prawda? W takim razie moglibyśmy po prostu spróbować. Myślę, że dla nas obojga jest to dobry pomysł.. Co o tym sądzisz? - zapytała po przedstawieniu mu swojej propozycji i przekrzywiła głowę na bok wyczekuąc jego odpowiedzi. Zastanawiała się jak zareaguje, choć jej zdaniem było to najlepsze wyjście w tej sytuacji aby każdy był zadowolony.
Powrót do góry Go down


Neva Ruby Drayton
Neva Ruby Drayton

Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 25
  Liczba postów : 402
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6781-neva-r-drayton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6785-nevowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7201-neva-ruby-drayton
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySro Paź 16 2013, 16:55;

Obserwowanie tego, co działo się wokół nie było najlepszą rozrywką. Wszędzie pary. Moorza i oceany zakochanych, flirtujących, i uwodzących się nawzajem ludzi. Chyba musiała się upić. Nie żeby była wybitnie samotna. Potrafiła to zmienić i załatwić sobie przygodnego kompana, ale ci interesujący spośród obecnych przedstawicieli męskiego grona byli na uwięzi. Czytaj : zajęci. Co, jak co, ale na szarpanie się z jakąś zazdrosną laską nie miała ochoty. Jej nastrój diametralnie uległ zmianie. Nie dziwne, jeśli mówimy o Drayton. Bo chociaż z początku wszystko przypadało jej do gustu, teraz coś nie grało w tym sielankowym klimacie. Za mało koloru, wyrazistości. Za mało.. zabawy. A może tylko ona miała takie odczucia? Pozostali zdawali się spędzać udany wieczór. Cóż, każdemu nie dogodzisz, prawda? Zwłaszcza osobie z nietypowymi upodobaniami i zrytą świadomością.
Opróżniła zawartość szkła, oblizując wargi. Może powinna napić się z lustrem. Zawsze to jakieś towarzystwo. Jakieś, tfu! Najlepsze z możliwych! Już widziała swoje pełne rozbawienia odbicie w tafli, gdy stukała się z nią drinkiem mówiąc „twoje zdrowie, złotko!”. Patologia. Nie, to byłby już akt desperacji, a przecież nie była jedną z tych melodramatycznych panien.
Z sieci własnych bzdurnych pomysłów i rozważań wyrwało dziewczynę przybycie tajemniczego partnera, który przywitał się z nią, wykonując bardzo profesjonalny skłon, podczas którego omal nie zgubił zębów na posadzce. Parsknęła śmiechem, obserwując jego dalsze ruchy. Ktoś tutaj był już porządnie wstawiony przygotowany. Wyśmienity kompan dla szukającej wrażeń Drayton! Wyglądał swobodnie, na luzie. Piratem to on tak do końca nie był, syreną, rybą, czy jeszcze czymś morskim także. Zmieszał kilka elementów w jedno, widocznie z niezbyt dużym przemyśleniem, a pełną improwizacją. I coś jej mówiło, że na co dzień też taki był. Miała rację? Przekonajmy się.
- Twarzowy ten fiolet, Neva. – także uraczyła go uśmiechem. Odrobinę cynicznym, no ale zawsze. Wzmianką o wspólnym piciu zarobił u niej plusa. Może był całkiem możliwym do zniesienia i polubienia typem? Jego postawa wobec balu bardzo jej odpowiadała. Wydawał się być tak zwanym lwem salonowym, czego chyba w tym momencie właśnie potrzebowała. Uniosła brew.
- Musimy. – potwierdziła, przejmując butelkę. Jak wprawny gospodarz polała i podsunęła kieliszek Kaiowi. Ciekawa była, jak długo ten facet jeszcze tutaj pociągnie. Godzinę, dwie? Krótsze dystanse też wchodzą w grę, biorąc pod uwagę, że przyszedł już po obaleniu tego i owego. Choć trzeba było przyznać, trzymał się nieźle. Mężczyźni i ich mocne głowy. Sama nie była jakimś asem w tej dziedzinie, ale łatwo nie dawała za wygraną. Życie wśród Rosjan dobrze ją zahartowało, da.
- Zniszczmy się. – i tą oto propozycją, a prędzej zarządzeniem, wzniosła oryginalny toast, unosząc kieliszek do ust i wychylając do dna. Zapiekło w przełyku, spowodowało mały grymas. Nachyliła się do Young`a z teatralnie konspiracyjnym szeptem :
- To będzie za mało.
Liczyła, że zrozumie o co jej chodzi. Jakieś wspomagacze nastroju, coś tego. Alkohol nie ubarwiał rzeczywistości tak wybitnie, jak co poniektóre specyfiki. If you know what I mean.


Ostatnio zmieniony przez Neva Ruby Drayton dnia Pią Paź 18 2013, 15:11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


George C.Callum
George C.Callum

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 53
  Liczba postów : 65
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6776-matthew-avery#192661
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6780-sowa-pielegniarki-strzesz-sie#192690
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySro Paź 16 2013, 16:57;

- Wiem, że nie masz dobrego dnia widze to, ja też nie mam, ale teraz troszcze się tylko o twoje bezpieczeństwo. żadnych drinków z tego stołu... mógłbym dać ci alkohol, który nie zniszczy twojego zdrowia. Chcesz? - uśmiechnął się. Współczuł jej, że ten wieczór ma totalnie zepsuty, a jeszcze dodatkowo coś ją trapi. - A może byś poszła ze mną do tańca? - wystawił rękę i popatrzył na jej nogę. Szybko wyciągnął różdżke i przywołał maść, którą otrzymał dokładnie wczoraj. Kucnął i otworzył maść. - może troszke zaboleć. Ale tylko chwileczke, a za jakąś minute już będziesz mogła chodzić - podwinął jej rękawki i dał sobie troche na ręke maści i rozmasował ją po jej nodze. - już. To zatańczysz? - wstał i wystawił ręke do tańca. NIe spodziewał się takiego obrotu wydarzeń, nie spodziewał się tańca z kimśkolwiek. Z jednej strony czuł się dziwnie, a z drugiej wspaniale.
Powrót do góry Go down


Florence Laverty
Florence Laverty

Rok Nauki : VI
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 18
  Liczba postów : 12
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6796-florence-laverty
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6809-cara#193717
Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 EmptySro Paź 16 2013, 17:43;

Sala wyglądała zachwycająco.
To jedynie przyszło Florence do głowy, kiedy spóźniona i zdyszana wpadła na bal. Dlaczego się spóźniła? Oh, to bardzo proste. Wszystko przez jej odkładanie wszystkiego na później. Miała sobie przygotować strój na parę dni przed imprezą, jednak za każdym razem, kiedy się do tego zabierała coś jej wyskakiwało pilniejszego, a kiedy wszyscy zaczęli się schodzić do Wielkiej Sali, krukonka przypomniała sobie, że przecież nie ma stroju!
Nie miała już czasu, żeby przygotować coś na miarę porządnego przebrania, a na nic mniejszego nie pozwalała jej godność. W takiej sytuacji znalazła jedno wyjście: wcale się nie przebierać. Ubrała się w białą, zwiewną sukienkę przed kolano, na ramiona nałożyła kremowy sweterek, a włosy rozpuściła, więc ciężka masa loków swobodnie opadała na plecy. Nie malowała się, jak zwykle, a na nóżki założyła balerinki, wzięła też mała torebkę, z której wystawała różdżka. Tak wystrojona wyszła na bal.
Z ciekawością rozglądała się po pomieszczeniu, które wyglądało tak inaczej niż zazwyczaj. Z jednej strony rozciągał się ocean, w którym był pogrzebany wrak statku, z drugiej stała scena, a niedaleko jej były zawieszone w powietrzu stoły. Florence od razu zrozumiała, że taka sukienka była głupim pomysłem, Teraz będzie głodować cały bal, chyba, że znajdzie się ktoś miły, kto zniesie jej trochę jedzenia na dół... I o ile ośmieli się kogoś o to poprosić.
Prawdę mówiąc, czuła się trochę zagubiona w tym tłumie w większości obcych osób, w dodatku w znakomitej większości podpita lub w inny sposób pozbawiona trzeźwości. Rozglądała się więc nieco bezradnie po Wielkiej Sali, szukając wzrokiem znajomych osób.
"Ktokolwiek znajomy, błagam" - prosiła w myślach.
"Ktokolwiek".
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 9 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 9 Empty


PisanieWielka Sala - Page 9 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 9 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 39Strona 9 z 39 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 24 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 9 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-