Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub Jazzowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 10 z 15 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 15  Next
AutorWiadomość


Drake Bennett
Drake Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 301
  Liczba postów : 240
http://czarodzieje.org/t4899-drake-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4902-drastyczna-poczta
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyCzw 23 Maj - 11:18;

First topic message reminder :



Jesteś fanem stylowo urządzonych lokali? A może jazz jest Twoim ulubionym rodzajem muzyki? Lubisz posłuchać muzyki na żywo? Pub Jazzowy zaprasza! Codziennie od 18 występy okolicznej kapeli jazzowej umilą Ci spotkanie w gronie przyjaciół, a miła i profesjonalna obsługa zadba o to, by na Twoim stoliku nie zabrakło trunków!

Dostępne alkohole::

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Henrietta Moseley
Henrietta Moseley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : nawracające: kamica nerkowa, anemia i infekcja na mózgu
Galeony : 241
  Liczba postów : 150
https://www.czarodzieje.org/t16190-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16214-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16211-henrietta-moseley
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyPon 7 Sty - 21:44;

W końcu kelner podszedł do jej stolika i postawił przed Henriettą na stoliku zamówiony przez nią trunek. Kobieta uśmiechnęła się radośnie i upiła łyk wina. Rozglądała się przy okazji po całym lokalu, który z każdą narastającą sekundą zdawał się być w jej oczach coraz to bardziej okazalszy i Henrietta nie wiedziała, dlaczego. W końcu odwróciła głowę przed siebie, i zauważyła, że do jej stolika dosiadła się jakaś młoda kobieta. Nie była brzydka, ale Moseley nie mogła w żaden ze sposobów odgadnąć, ile ta może mieć lat. Nie przejęła się tym. Bo po co? Po co przejmować się takimi błahostkami, zwłaszcza jeśli owe błahostki nie są nikomu do czegokolwiek potrzebne?
Tak czy owak, krawcowa wbiła w nią spojrzenie i już miała powiedzieć coś w stylu "znajdź sobie jakiś inny, wolny stolik', o, albo "jest tu tyle miejsca... czemu usiadłaś akurat naprzeciwko mnie, skoro nawet się nie znamy?" Ale że Henrietta to z natury istota niekonfliktowa, chociaż można polemizować, zważywszy jak te kilka tygodni temu zachowała się w szpitalu wobec dwójki uzdrowicieli, nie powiedziała tego, co pomyślała. Było jej z tego powodu głupio. No ale to był raczej pojedynczy epizod, a nie częste zachowanie, które mogłoby zadecydować o jej charakterze.
- Owszem, ciekawy – odparła beznamiętnie i upiła kolejny łyk wina. Robiła to powoli, sącząc oszczędnie zamówiony trunek, gdyż lubiła się długo delektować smakiem niemalże wszystkiego.
Powrót do góry Go down


Lilyanne Scarlett Craven
Lilyanne Scarlett Craven

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Mugolski tatuaż za uchem, przekleństwa, blizny na przedramionach i udach.
Galeony : 344
  Liczba postów : 198
https://www.czarodzieje.org/t15369-lilyanne-scarlett-craven#412105
https://www.czarodzieje.org/t15373-scarlett#412202
https://www.czarodzieje.org/t15371-scarlett-craven#412159
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyPon 7 Sty - 23:49;

Scar z reguły nie zwracała większej uwagi na wystrój wnętrz takich lokacji. Pracowała i pomieszkiwała kiedyś w naprawdę paskudnych wizualnie spelunkach, które jednak okazywały się mieć świetną atmosferę. Ten pub jednak wyglądał całkiem... przytulnie. W międzyczasie rzuciła okiem na menu. Może i nie była wielką fanką trunków, ale od czasu do czasu lubiła sobie chlapnąć kieliszeczek czegoś dobrego.
Nie zniechęciło jej raczej nieprzyjazne spojrzenie nieznajomej. W ogóle mało co działało na nią odstraszająco. Poza zwierzętami, oczywiście. One odstraszały ją wręcz niewyobrażalnie.
Scar postanowiła, że jeśli kobieta nie podejmie rozmowy, to najwyżej odpuści sobie gadanie i przesiądzie się w inne miejsce. Stolików było w pomieszczeniu całkiem sporo, a nie miała zamiaru szukać znajomych na siłę. Aż tak zdesperowana nie była.
- Na pewno przyjemniej tu niż na zewnątrz - skomentowała Puchonka, patrząc na nieciekawą pogodę za oknem. Nigdy nie była wielką fanką zimny. Po chwili wezwała kelnera i zamówiła rum porzeczkowy. Nie miała jeszcze okazji spróbowania tego specyfiku, ale nazwa brzmiała obiecująco.
Powrót do góry Go down


Henrietta Moseley
Henrietta Moseley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : nawracające: kamica nerkowa, anemia i infekcja na mózgu
Galeony : 241
  Liczba postów : 150
https://www.czarodzieje.org/t16190-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16214-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16211-henrietta-moseley
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyWto 8 Sty - 16:40;

Na początku podchodziła nieco sceptycznie do tego, że dosiadła się do niej nieznajoma. Przez głowę przeszła jej nawet myśl, że ta jest zupełnym no-life i desperacko szuka znajomych, bo wszyscy od niej uciekają. Ktoś mógłby się z tego cieszyć, cieszyć z cudzego nieszczęścia. Ale nie ona. Nie Henrietta. To zupełnie do niej nie pasowało, ba – zaczęła nawet odczuwać swego rodzaju współczucie, mimo, że nawet nie wiedziała, czy jej wstępna teoria w ogóle pokrywa się z prawdą.
Tak, podchodziła sceptycznie. Ale to uległo zmianie, przez co teraz pani krawcowa cieszyła się z jej towarzystwa. Po chwili uznała, że skoro już tu siedzą, na dodatek razem, wypadałoby jakoś zacząć nową znajomość... o ile w ogóle to będzie można nazwać znajomością.
- Więc... – zrobiła krótką przerwę – ...więc, jak ma pani na imię? I mam mówić na "pani", czy na "ty"? – uśmiechnęła się nieśmiało.
Nieważne, jak kobieta która dosiadła się do Henrietty zareagowała na słowa tej ostatniej. No bo tak czy owak, skomentowała jej słowa dotyczące tego, że tu lepiej niż na zewnątrz, a tym, co powiedziała, były słowa mówiące, że całkowicie się z nią zgadza.
Nie mogły jednak wiedzieć, co się za chwilę im przydarzy. Cóż, to że nie znamy przyszłości nie świadczy bynajmniej, że świat nie jest ciekawy, ba, to właśnie go ubarwia, sprawia że naprawdę warto żyć i krawcowa całkowicie zdawała sobie z tego sprawę. Mimo, że miewała chwile zwątpienia, ale, w sumie, kto ich nie ma? No właśnie. I to również ubarwia nasze osoby.
A co zadziało się parę chwil potem? Gdy Henrietta podnosiła nadgarstek, by palcami złapać czerwoną ciecz zawartą w szklanej postaci, przez przypadek, zamiast upić kolejny łyk... potrąciła kieliszek. Krwistoczerwona ciecz rozlała się automatycznie po stole, a że było jej dość sporo, fatalne skutki wydarzenia dotknęły również kobietę siedzącą naprzeciwko. Hen wstała automatycznie i z drżącymi rękoma zaczęła z małego stojaka na stole wyjmować chusteczki. W końcu było ich bardzo wiele, więc panna Moseley okrążyła stolik by ukucnąć nad kobietą i zaczęła równie nerwowo wycierać jej ubranie.
- Przepraszam... oj, jak bardzo przepraszam...
Emocji było wiele. Głównie nerwy, przez co Henrietta bardzo się zestresowała i przejęła. Do tego stopnia, że... poczuła, jak jest jej słabo i tym samym opadła na podłogę.
Panna krawcowa straciła przytomność.
Powrót do góry Go down


Lilyanne Scarlett Craven
Lilyanne Scarlett Craven

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Mugolski tatuaż za uchem, przekleństwa, blizny na przedramionach i udach.
Galeony : 344
  Liczba postów : 198
https://www.czarodzieje.org/t15369-lilyanne-scarlett-craven#412105
https://www.czarodzieje.org/t15373-scarlett#412202
https://www.czarodzieje.org/t15371-scarlett-craven#412159
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyWto 8 Sty - 20:24;

Scar może i nie należała do najbardziej towarzyskich na świecie osób, ale zupełnym nerdem też nie była. Po prostu uważała, że milej jest spędzić czas na rozmowie, nawet z nieznajomą, niż siedzieć w samotności i ciszy. Oczywiście nie zamierzała szukać znajomych na siłę. Scar na ogół w ogóle nie czuła potrzeby zawierania nowych znajomości. Jej ułomność emocjonalna rzadko dopuszczała do świadomości takie potrzeby. Przez lata jednak Scarlett przyswoiła sobie pewne zachowania, które obserwowała u innych. Towarzyskie pogawędki były chyba jednym z nich.
- Jaka znów pani. Scarlett jestem - przedstawiła się Puchonka, uśmiechając się do kobiety. Nie mogła nawet sobie wyobrazić, że ktoś zwracałby się do niej tak oficjalnie. - A jak ja mam się zwracać do pani? - zapytała, na wszelki wypadek wybierając nieco oficjalniejszą wersję pytania.
Gdy dostała od kelnera zamówiony trunek, od razu upiła mały łyk. Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele. A chwilę później coś innego rozlało się po jej ubraniu. Jak się okazało, cieczą tą było wino siedzącej przy stoliku kobiety. Scar już miała zbyć to zdarzenie machnięciem ręki, gdy nieznajoma zaczęła wycierać chusteczkami plamę na jej ubraniu. Było to nieco niezręczne. A nawet bardzo.
- Nie, nic się nie stało. Naprawdę, to nic takiego - zaczęła uspokajać kobietę. Niestety, niewiele to raczej dało, ponieważ chwilę później nieznajoma zemdlała.
W pierwszej chwili Scar nie wiedziała co robić. Szybko jednak zaczęła działać. Ze względu na zakłócenia magii, wolała nie używać czarów do cucenia nieprzytomnej. Zamiast tego uniosła jej nogi i oparła na krześle, jak to uczyli ją kiedyś w mugolskim sierocińcu. Następnie krzyknęła do kelnera, aby wezwał pomoc. Nie miała pojęcia,co jeszcze mogłaby zrobić. Kiepska była z niej ratowniczka medyczna.
Powrót do góry Go down


Henrietta Moseley
Henrietta Moseley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : nawracające: kamica nerkowa, anemia i infekcja na mózgu
Galeony : 241
  Liczba postów : 150
https://www.czarodzieje.org/t16190-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16214-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16211-henrietta-moseley
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptySro 9 Sty - 18:57;

Krawcowa uśmiechnęła się szeroko słysząc, że może do tu obecnej dziewczyny zwracać się po imieniu. Cóż, nie da się ukryć że w ten sposób będzie im o wiele lżej prowadzić rozmowę. Po co bawić się w jakieś uprzejmości, skoro można to załatwić o wiele prościej? No właśnie.
- Na mnie też mów na "ty". Henrietta jestem – odparła Moseley, wyciągając ku niej prawą dłoń. A czy tamta odwzajemniła gest i uścisnęła ją, to zależało tylko od niej – od Puchonki, rzecz jasna.
I od tej pory obie kobiety mówiły do siebie po imieniu. Tak, teraz było zdecydowanie lżej. Chociaż Henrietta nie przywykła do takich początków znajomości, to ucieszyła się, że grono znanych jej osób powiększyło się. Cóż, tylko przez tę jedną osobę, no ale lepsze to niż nic, prawda? Krawcowa wiedziała, że należy cieszyć się z najmniejszych drobiazgów. Tylko wtedy poczujemy się naprawdę szczęśliwi, jeśli będziemy odnajdywać radość w takich banalnych i minimalistycznych sprawach. Potem kelner podał Scarlett to, co zamówiła, a Hen była zadowolona, że teraz obydwie miały co pić. W ten sposób czuła się lepiej, niż wtedy, gdy sama sączyła trunek.
Wszystko szło dobrze, do czasu, aż... Henrietta, oczywiście nieumyślnie, wylała swoje wino, które ubrudziło bluzkę towarzyszki. Potem wszystko zadziało się automatycznie. Panna Moseley zaczęła nerwowo wycierać jej ubranie stertą serwetek. Nie przerwała tej czynności nawet wtedy, gdy zdała sobie sprawę, że to bezsensowne, nie uda jej się usunąć plamy. A potem zemdlała.

Po dłuższej chwili, Henrietta otworzyła powoli oczy. Nadal nieco kręciło jej się w głowie, ale, całe szczęście, odzyskała przytomność. Ciągle była zakołowana, nie wiedziała, co się wokół niej dzieje i nie widziała ludzi, którzy zbiegli się wokół niej, obserwując, co się tu przed chwilą wydarzyło.
- Gdzie.. ja... jestem? – spytała cichym głosem, któremu niedaleko było do szeptu. Zauważyła wtedy, że leży z nogami w górze, ale nie miała wystarczająco dużo siły, by wstać.
Powrót do góry Go down


Lilyanne Scarlett Craven
Lilyanne Scarlett Craven

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Mugolski tatuaż za uchem, przekleństwa, blizny na przedramionach i udach.
Galeony : 344
  Liczba postów : 198
https://www.czarodzieje.org/t15369-lilyanne-scarlett-craven#412105
https://www.czarodzieje.org/t15373-scarlett#412202
https://www.czarodzieje.org/t15371-scarlett-craven#412159
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptySro 9 Sty - 21:11;

Scarlett też wolała prostsze rozwiązania, dlatego uśmiechnęła się, gdy Henrietta zaproponowała, aby mówiła jej po imieniu. To wydawało się też naturalniejsze od rozmów przepełnionych formami grzecznościowymi i niepotrzebnymi zwrotami. Z uśmiechem też uścisnęła wyciągniętą dłoń nowej znajomej. Mimo ułomności emocjonalnej i braku empatii, Scar nie uciekała przed dotykiem innych. Zwłaszcza przed tak naturalnymi gestami.
Dla Puchonki taki początek znajomości nie był niczym niezwykłym. Tyle czasu zarabiała na życie śpiewaniem w barach, gospodach i klubach, że nawiązała w nich w podobny sposób bardzo wiele znajomości, które nadal trwały. Ważni byli ludzie, których się poznało, ich osobowość, a nie miejsce tego spotkania. Przecież wartościowych ludzi można było spotkać wszędzie.
Wieczór zapowiadał się naprawdę miło, póki nie wydarzył się ten mały wypadek z winem. W sumie Scarlett nie zepsuło to zbytnio humoru. Dopiero próba wytarcia plamy z jej ubrania przez Henriettę sprawiła, że Lily poczuła się niezręcznie. Nowa znajoma chyba jednak przeżyła to jeszcze bardziej, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że chwilę później zemdlała.
- Jesteśmy w Pubie Jazzowym. Zemdlałaś i jakiś czas byłaś nieprzytomna - powiedziała powoli Scar, gdy kobieta po ocknięciu zadała pytanie. - Jak się czujesz? Może chcesz do szpitala? - zapytała po chwili Puchonka.
Powrót do góry Go down


Henrietta Moseley
Henrietta Moseley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : nawracające: kamica nerkowa, anemia i infekcja na mózgu
Galeony : 241
  Liczba postów : 150
https://www.czarodzieje.org/t16190-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16214-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16211-henrietta-moseley
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyCzw 10 Sty - 16:47;

Henrietta nie miała bladego pojęcia o życiu nowej znajomej. Może to i dobrze, a przynajmniej na razie? Może na razie lepiej będzie, jeśli nie będą się sobie spoufalać? To trochę nienaturalne, by na samym początku znajomości zdradzać szczegóły swojego życia. I nieważne, czy chodzi tutaj o przeszłość, teraźniejszość albo przyszłość, chociaż... teraźniejszość tak praktycznie rzecz biorąc nie istnieje. Każda mijająca sekunda po ułamku sekundy staje się przeszłością. Odchodzi do historii i nic na to nie poradzimy – na ulotność każdej z chwil.
Nie poradzimy tym samym nic na to, że Henrietta wylała wino. Na to, że zasłabła, chociaż o tym ostatnim nie należałoby mówić, w końcu to czyn zupełnie innej kategorii.
Fakty są następujące: Henrietta wylała dość drogi trunek na blat stolika, czego skutki dosięgły również Scarlett. Ta pierwsza zakłopotała się i z nerwów zaczęła równie nerwowo wycierać serwetkami odzienie nowej koleżanki. Faktem jest również to, iż po jakimś czasie po osłabnięciu ocknęła się i, zupełnie zdezorientowana, zabrała głos. Dość, cicho, to prawda, ale jej towarzyszka najwidoczniej usłyszała wszystko. Dlatego zaraz potem krawcowa otrzymała odpowiedź i... zrobiła wielkie oczy. Przez jakiś czas nie mogła wstać, więc jej starania zakończyły się fiaskiem. Ale odzyskała pełną swobodę mówienia.
- W pubie jazzowym, powiadasz... – początkowo nie była w stanie połączyć faktów, ale i to uległo zmianie, gdyż już po chwili przypomniała sobie wszystko. Dosłownie wszystko. Już nie było jej słabo. Już nie kręciło jej się w głowie. Zdziwiła się tylko, że zemdlała. Wyniki mówiły, że już nic jej nie dolega... więc co to było, do jasnej ciasnej?!
A usłyszawszy pytanie Puchonki, Henrietta aż się wzdrygnęła. Szpital? Nigdy więcej. Już nigdy nie postawi stopy w św. Mungu, i w ogóle w żadnym innym szpitalu. Inną sprawą jest zwykła kontrola lekarska. Wtedy może się pojawić w takim miejscu, oczywiście. Po prostu nie zamierzała się tam kłaść. Ponownie. A tym bardziej na oddziale specjalistycznej opieki.
- Nie trzeba. Naprawdę. Już mi lepiej. – kącik jej ust powędrował ku górze.
Powrót do góry Go down


Lilyanne Scarlett Craven
Lilyanne Scarlett Craven

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Mugolski tatuaż za uchem, przekleństwa, blizny na przedramionach i udach.
Galeony : 344
  Liczba postów : 198
https://www.czarodzieje.org/t15369-lilyanne-scarlett-craven#412105
https://www.czarodzieje.org/t15373-scarlett#412202
https://www.czarodzieje.org/t15371-scarlett-craven#412159
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyNie 13 Sty - 12:20;

Scar z reguły nie rozmawiała o szczegółach swojego życia z nieznajomymi. A przynajmniej o tych bardziej prywatnych szczegółach. Wiadomo, rozmowy o szkole czy pracy, choć zahaczały o życie prywatne, były dosyć powszechnym tematem rozmów, nawet z osobami poznanymi chwilę wcześniej. Jednak rozmów o sierocińcu czy swoim tułaczym życiu unikała na tak wczesnym etapie znajomości. Nie żeby wstydziła swojej przeszłości - po prostu nie widziała potrzeby opowiadania o swoim barwnym życiu, które dla innych mogło wydawać się nędzne. Może i nie było jej łatwo, ale nie zamieniłaby tego wszystkiego na jakieś sielankowe życie.
Scarlett ulżyło, gdy Henrietta odzyskała przytomność, choć wydawała się nie pamiętać wydarzeń z ostatnich kilku minut. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby krótka pogawędka z nią wysłała kogoś do szpitala. Po chwili jednak spojrzenie kobiety zmieniło się, zniknęło z niego zdezorientowanie, co chyba oznaczało, że pamięć jej wróciła.
- To dobrze - odpowiedziała, gdy nowa znajoma powiedziała, że już jej lepiej. Nie widziała potrzeby w wysyłaniu kogoś siłą do szpitala. - Pomóc ci wstać? Chcesz może wody? - zapytała, spoglądając na Henriettę.
Powrót do góry Go down


Henrietta Moseley
Henrietta Moseley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : nawracające: kamica nerkowa, anemia i infekcja na mózgu
Galeony : 241
  Liczba postów : 150
https://www.czarodzieje.org/t16190-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16214-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16211-henrietta-moseley
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyNie 13 Sty - 13:39;

- Nie trzeba. Naprawdę. Już mi lepiej. – kącik jej ust powędrował ku górze.
I zaiste, czuła się już lepiej. No, może nie o wiele, ale i to było postępem, dzięki któremu Henrietta zapewne już niedługo wróci do pełni sił. Największym osiągnięciem było uświadomienie sobie pewnych rzeczy.
Zaczęła sobie przypominać wydarzenia nieco dalsze, które jednak wciąż pozostawały wydarzeniami niezbyt dawnymi. Usiadła sobie w pubie, zamówiła coś (dopiero potem przypomniała sobie, co), a potem dosiadła się do niej nieznajoma, która już nieznajomą nie jest. Przynajmniej dla Henrietty. Przypomniała sobie również wszystkie odczucia, które towarzyszyły jej dniowi dzisiejszemu. Było ich wiele, niczym szeroki wachlarz rożnych emocji i stanów, który otwiera się przed każdym, kogo myśli orbitują wokół tego, o czym teraz myśli pani krawcowa.
A, tak. Co zamówiła? Wino. Wino, które rozlała na stole. Wino, które rozlało się również na odzieniu Scarlett. Jak mogła w ogóle dopuścić do takiego wypadku? Wypadku, w którym nie tylko zmarnowała wiele pieniędzy. Wypadku, w którym poplamiła bluzkę swojej aktualnej towarzyszki. Jak mogła?! Westchnęła głęboko, rozumiejąc, że co jak co, ale nie zmieni przeszłości i nie ma co rozpaczać nad rozlanym mlekiem. No, w tym przypadku – winem. Ciemnym i wytrawnym, jednym słowem: takim, jakie Hen lubi najbardziej. Ale to nie było ważne, przynajmniej teraz.
Już chciała jej powiedzieć, że nie trzeba, wstanie sama, i wtedy dotarło do niej, że to niewykonalne. Nieważne, ile by dała w to wysiłku, jej starania będą się zakańczać fiaskiem. Dlatego odwróciła głowę w jej kierunku na tyle, ile to było możliwe, i odezwała się cichym głosem.
- Uhm, pomoc w wstaniu na pewno mi nie zaszkodzi – uśmiechnęła się blado, a jednak... sympatycznie. Potem, gdy Henrietta ponownie usiadła na swoim pierwotnym siedzisku, już miała powiedzieć, że tak, prosi o szklankę wody, ale w tym samym czasie obok dziewczyn przechodził kelner, więc panna Moseley zaczepiła go i poprosiła o mineralną, niegazowaną. Na dodatek zauważyła, że na stoliku nie ma śladu po wylanym winie. Cóż, najwidoczniej ktoś wcześniej to posprzątał. Najpewniej, gdy leżała nieprzytomna. Henrietta obserwowała otoczenie, by zorientować się, czy podczas jej chwilowej niedyspozycji nie zmieniło się coś jeszcze. Okazuje się, że nie.
Powrót do góry Go down


Lilyanne Scarlett Craven
Lilyanne Scarlett Craven

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Mugolski tatuaż za uchem, przekleństwa, blizny na przedramionach i udach.
Galeony : 344
  Liczba postów : 198
https://www.czarodzieje.org/t15369-lilyanne-scarlett-craven#412105
https://www.czarodzieje.org/t15373-scarlett#412202
https://www.czarodzieje.org/t15371-scarlett-craven#412159
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptySob 19 Sty - 14:28;

Widząc, że Henrietta powoli wraca do formy, Scar wewnętrznie odetchnęła z ulgą. Fakt, że jest upośledzona emocjonalnie nie sprawiał, że życzyła innym źle. Na ogół była raczej życzliwa innym. A przynajmniej na miarę swoich możliwości.
Pozostawało mieć nadzieję, że omdlenie nie wywoła jakiejś trwałej szkody w organizmie kobiety. Póki co sytuacja wydawała się być dosyć niewinna, ale kto wie, jakie mogła wywołać obrażenia wewnętrzne. Scar postanowiła jednak póki co nad tym nie rozmyślać, a skupiła się na chwili obecnej. Henrietta wyglądała już lepiej. A przynajmniej nie wyglądała na poważnie chorą. Może to wszystko spowodowane było jedynie stresem?
- W takim razie podaj rękę - powiedziała, wyciągając w stronę kobiety dłoń. Ostrożnie pomogła jej wstać i usiąść na krześle, które Hen zajmowała przed omdleniem.
- Na pewno dobrze się czujesz? - zapytała, gdy znajoma zamówiła sobie wodę. Nie wiedziała, co jeszcze mogłaby dla niej zrobić.
Powrót do góry Go down


Henrietta Moseley
Henrietta Moseley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : nawracające: kamica nerkowa, anemia i infekcja na mózgu
Galeony : 241
  Liczba postów : 150
https://www.czarodzieje.org/t16190-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16214-henrietta-moseley
https://www.czarodzieje.org/t16211-henrietta-moseley
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyNie 20 Sty - 21:32;

Henrietta złapała dłoń kobiety, którą spokojnie może nazywać już koleżanką i za jej pomocą zajęła ponownie fotel, na którym uprzednio siedziała. Kiedy już woda mineralna w szklanej postaci stała przed nią na stoliku wraz ze szklanką, spojrzała na Scarlett i teraz uśmiechnęła się od ucha do ucha. Tak, teraz odzyskała siły i była w stanie to uczynić.
Dziwne, ale, jak działo się coś złego, zazwyczaj wszyscy są dla niej uprzejmi i pomocni. Dziwne? Raczej nie, ale mówimy tu o tym, jak sprawę widzi sama Henrietta Moseley. Nie wszyscy zachowują się moralnie w takich sytuacjach, co sprawiało, że ludzie byli poróżnieni jeszcze bardziej, co poniekąd było naprawdę piękne, że ludzie są niepowtarzalni. I poniekąd złe, haniebne, że nie wszyscy mają dobre serca. No cóż poradzić...
Tak, zazwyczaj spotykała się z miłosierdziem. Niestety, nie było tak zawsze. A Diana Hazel? Była niemiła, aczkolwiek pani krawcowa nawet nie pomyślała,że za tą maską obojętności, ironii i bycia niezbyt uprzejmą stoi ktoś zupełnie inny. Ktoś, kto naprawdę przejmował się jej zdrowiem.
A jej zdrowie? Było lepiej. Naprawdę lepiej, a tu proszę? Zemdlała. Może jednak to był jednorazowy, niepowiązany z jej problemami incydent.
- Dziękuję ci – odparła i uśmiechnęła się do niej niemalże tym samym uśmiechem, jaki pojawił się na jej ustach dość niedawno. Potem wlała sobie nieco wody do szklanki i upiła mały łyczek. Następnie postanowiła odpowiedzieć Scarlett.
- Tak, naprawdę nie musisz się o mnie martwić.
Powrót do góry Go down


Leonel Fleming
Leonel Fleming

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : blizna po lewej stronie żeber
Dodatkowo : oklumencja
Galeony : 1037
  Liczba postów : 622
https://www.czarodzieje.org/t17243-leonel-fleming
https://www.czarodzieje.org/t17250-leonel-fleming#482708
https://www.czarodzieje.org/t17245-leonel-fleming
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyPon 22 Kwi - 22:10;

22 kwietnia 2019 roku

Miał dzisiaj dobry dzień, może nie licząc tej godziny spędzonej w męczarniach, kiedy to nie mógł uporać się ze skutkami wczorajszego biegu. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przez to cholerne zakwasy przynajmniej nauczył się nowego zaklęcia z zakresu magii uzdrowicielskiej, która to nigdy nie była jego konikiem, a do której przez wzgląd na zdrowy rozsądek, powinien się znacznie bardziej przyłożyć. Jego praca nie była w końcu najbezpieczniejsza, a nie zawsze człowiek nosił przy sobie miliony fiolek z eliksirem wiggenowym. Zdawał sobie z tego sprawę, a jednak często brakowało mu czasu czy nawet i chęci, żeby wziąć w dłoń jakąś księgę z leczniczymi czarami i spróbować swoich sił. Poza tym zawsze miał większe ciągoty do czarnej magii, która sprawiała mu przy tym o wiele mniej problemów, przez co jego ambitne plany treningowe często kończyły się raczej na dążeniu do perfekcji w używaniu zaklęć zakazanych niżeli zabawie w pielęgniarza w św. Mungu. Cieszył się więc, że chociaż dzisiaj poznał tajniki tej bielszej z magicznych dziedzin, ale prawdę mówiąc, to mu na jeden wieczór wystarczało. Potrzebował jeszcze jednego leku na zakwasy (nawet jeśli w rzeczywistości już ich nie miał) i była to Ognista. Teoretycznie mógł udać się do pubu, w którym pracował, może dostałby nawet jakąś zniżkę, ale nie oszukujmy się, Szatańska Pożoga już mu się przejadła i jeśli tylko miał trochę wolnego czasu, wolał odwiedzić inne miejsca na mapie czarodziejskiego świata. Tym razem konkretnego planu nie miał, ale nogi same powiodły go w kierunku centralnej części Hogsmeade. W Trzech Miotłach czy Gospodzie pod Świńskim Łbem był już wiele razy, toteż błądził kolejnymi alejkami, szukając czegoś, co po prostu rzuci mu się w oko. Jak się jednak okazało, jedno miejsce przyciągnęło go nie swoim wyglądem, a wybrzmiewającą z wnętrza muzyką. Leo przez moment myślał nawet czy się nie przesłyszał. Jazz w obecnych czasach nie był w końcu ta popularny, ale na szczęście dało się jeszcze znaleźć ludzi, którzy potrafili docenić ten gatunek, a jak widać, nawet i stworzyć klimatyczny pub, w którym można było posłuchać muzyków na żywo. Tak, młody Fleming przeczytał wywieszone na drzwiach ogłoszenie. Codziennie od 18 grała tutaj okoliczna kapela jazzowa, co wyjątkowo zachęciło go do wejścia i odwiedzenia tego pubu również przy innej okazji.
Ostrożnie wszedł do środka, by czasem nie wyłożyć się o podwyższony próg i musiał przyznać, że czuł się trochę rozczarowany. Nie muzyką, ona była niesamowita. Nie mógł tego samego powiedzieć o wnętrzu, które w jego mniemaniu wyglądało raczej przaśnie. Skoro jednak mógł napić się jakiegoś gorzkiego, procentowego trunku, wsłuchując się w improwizowane dźwięki trąbki, mógł przymknąć oko na pewne inne niedogodności. Nie zajmował stolika, a jedynie odwiesił płaszcz na pobliskim wieszaku, wyciągając z niego uprzednio portfel i paczkę Volde-Mortów. Nie przepadał za nimi, bo i nie był fanem zielonkawego dymu, ale że nie było w sklepie nic lepszego, musiał przynajmniej na chwilę zaprzyjaźnić się z albańskimi zakładami tytoniowymi.
- Podwójną Ognistą na lodzie. – Złożył swoje zamówienie, kładąc przed barmanem odpowiednią kwotę galeonów, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że w pubie nie mają tego trunku. Naprawdę uchował się na rynku jakiś pub, w którym nie sprzedawano Ognistej? Z drugiej strony może to i lepiej. Dopatrzył się dzięki temu w karcie Beetle Berry Whiskey, której nie pił od bardzo dawna.
- W takim razie niech będzie Beetle Berry. – Sprostował więc, po chwili racząc się gorzkawym, alkoholowym napitkiem. I tak uważał, że najlepszą whiskey robią mugole, a już szczególnie Irlandczycy, co oczywiście nie oznaczało, że zamierza się tym spostrzeżeniem dzielić z pracownikiem lokalu. Zresztą w ogóle nie wdawał się z nim póki co w żadne rozmowy. Popijał swój trunek, a w końcu wyciągnął papierosa, którego podpalił koniuszkiem swojej różdżki. W tym przypadku także był zwolennikiem zapałek czy zapalniczki. Cóż, w jakimś sensie można by go pewnie uznać za dziwaka.


Ostatnio zmieniony przez Leonel Fleming dnia Nie 28 Kwi - 2:02, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyPon 22 Kwi - 23:48;

Pociągnęła intensywnie czerwoną szminką po wardze ponownie, kończąc dzieło. Musiała upewnić się, że wygląda nienagannie, wręcz elegancko. Nie prowokujący, ale wyraźny makijaż podkreślał smukłe rysy twarzy Blaithin, a długi płaszcz podobny kolorem pomadce również spełniał swoją rolę. Wyglądała dokładnie tak, jak nie lubiła wyglądać, ale od swoich arystokratycznych rodziców z pewnością uzyskałaby sporo pochwał. To nie była randka ani nawet wyjście ze znajomymi. Jedynie biznesy.
W życiu Blaithin od jakiegoś czasu wszystko sprowadzało się do tego samego. Wpychanie nosa w nieswoje interesy i załatwianie spraw, za które Ministerstwo Magii chętnie wrzuciłoby jasnowłosą za kratki, stało się niemalże rutyną. Niemalże, bo pomimo wykonywania podobnych czynności, zwłaszcza w pracy przy przemycie w Antykwariacie, gdzie normą było przynieś, podaj, pozamiataj, zatkaj komuś usta... nadal zdarzały się różne niespodzianki. Teraz sama sobie taką sprawiła, gdy spotkała się ze znajomymi w szarej, zalanej deszczem Szkocji i posunęła się o krok za daleko. Brawurą potrafiła zyskać bardzo wiele, ale równie wiele stracić w zaledwie paru sekund. Buńczuczny charakter młodej Dear niektórym imponował, innym działał na nerwy. Tym razem nie zdołała dostać informacji, których chciała, a które niewątpliwie powiązane były z hipnozą. Za to dostała zaklęciem, przez które ból głowy towarzyszył jej kolejne pół godziny. Przed teleportacją do Hogsmeade otarła jeszcze krew powoli cieknącą z nosa. Ciśnienie wywołane nieprzyjemnym zaklęciem przestało rozsadzać czaszkę Blaithin, mżawka zdołała schłodzić buzującą w niej złość. Tyle by było z biznesów na ten moment, potrzebowała zalać irytację i zawód sporą dawką alkoholu. Nie zawsze dostajemy to, czego chcemy, a jednak... Fire nigdy nie potrafiła tego zaakceptować. Zdobywanie przychodziło Blaithin naturalnie, jak oddychanie. Makiaweliczne zapędy nieodmiennie towarzyszyły Gryfonce, czy tego chcieli inni, czy też nie. Zresztą, kiedyś będzie mogła sprawić, że sami zechcą.
Cichy trzask zwiastował przybycie dziewczyny w niewielkiej wiosce. Ją także zwabiły dźwięki przyjemnej dla ucha muzyki. Jazzu zdecydowanie nie słuchała na co dzień, ale ten gatunek przywodził na myśl ciekawy klimat. A muzykę kochała w prawie każdym wydaniu. Wychylenie szklanki whisky i posłuchanie czegoś, co uspokoi jej gniewny nastrój pewnie okaże się idealnym remedium. Czym innym mogłaby się pocieszyć? Daleko było Fire do desperatki.
Przestąpiła próg pubu niemalże bezszelestnie. Nieraz wytykała sobie to, jak bardzo przed paroma laty pragnęła zwracać na siebie uwagę. Byleby tylko zgarnąć jeszcze trochę zainteresowania i móc pławić się w świadomości, że jest słuchana i oglądana. Nawet jeśli wciskała wszystkim wyssane z palca kłamstwa i fałszywą wizję samej siebie. Ale każdy w młodości zdążył narobić paru głupot, prawda?
Dzięki Merlinowi, że w końcu z tego zrezygnowała. Może i teraz dużo rzadziej skrywała kąśliwą naturę, ale przynajmniej towarzyszyła temu jakiegoś rodzaju szczerość. Blaithin odpięła sprawnie guziki swojego drogiego płaszcza, po czym zsunęła materiał z ramion na wieszak. Tak prozaiczne czynności kryły w sobie drugie dno, a fakt, że nosiła jasny kapelusz z szerokim rondem nie służył jedynie ozdobie. Łatwiej było obserwować ludzi i umykać jedynym błękitnym okiem, jeśli ktoś stykał się z nim spojrzeniem. Nie wiedziała, czy pragnęła towarzystwa, jeszcze nie.
Przez swoje kalectwo tak czy siak miała ograniczone pole widzenia, więc skupiła się na dotarciu do barmana zamiast na obserwowaniu zebranych tu czarodziejów. Pewnie i tak co najmniej połowa była typowymi moczymordami, z kolei druga panami szukającymi kłopotów. Albo łatwej zdobyczy. Ani pierwsi ani drudzy nie mogli raczej mierzyć się z Fire, w czym zresztą szybko by ich uświadomiła.
Oparła się łokciem o ladę i zgarnęła zwilżone deszczem pukle włosów na prawe ramię. Kucyk utracił na swojej elegancji, gdy kosmyki zaczęły żyć własnym życiem. Wyglądała naturalniej.
- Fleming - zauważyła nagle palącego obok mężczyznę, ale zmrużyła oczy nieufnie, jak gdyby wcale się nie cieszyła ze spotkania. Bo też w gruncie rzeczy się nie cieszyła. Nie wiedziała, jak Leonel zareaguje na to przypadkowe natknięcie się na siebie nawzajem, ale bez sensu byłoby go ignorować. - W samotności ci nie do twarzy - wytknęła. Blaithin podejrzewała, że gdzieś kryło się towarzystwo mężczyzny. Może pudrowało nos w łazience, a może robiło coś innego, pytała tylko po to, żeby wiedzieć, czy należy się wycofać. A może wręcz chciała dać mu szansę, żeby kazał jej w jakiś sposób poszukać zajęcia gdzie indziej.
Poklepała się po kieszeniach jeansów, ale nie wyczuła pudełka papierosów. Ciche przekleństwo uciekło spomiędzy warg dziewczyny, gdy jednocześnie skarciła się w myślach za nieuwagę. Niestety, nabrała ochoty na trochę nikotyny, kiedy poczuła ten zapach otaczający Leonela. Zamiast tego uwagą powróciła do alkoholi, zastanawiając się, który z nich najszybciej zabije tę cierpkość w jej głosie. Albo ogólnie jej świadomość.
Powrót do góry Go down


Leonel Fleming
Leonel Fleming

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : blizna po lewej stronie żeber
Dodatkowo : oklumencja
Galeony : 1037
  Liczba postów : 622
https://www.czarodzieje.org/t17243-leonel-fleming
https://www.czarodzieje.org/t17250-leonel-fleming#482708
https://www.czarodzieje.org/t17245-leonel-fleming
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyWto 23 Kwi - 0:21;

Na muzykę nie można było narzekać, chociaż nie dało się ukryć, że trochę wiało tutaj nudą. A może po prostu on przywykł do miejsc, gdzie ludzie ciskali w siebie urokami i walili pięściami po twarzy? W Szatańskiej Pożodze tego typu sytuacje były na porządku dziennym, a tutaj… było aż nazbyt spokojnie i elegancko, przez co w jakimś stopniu czuł się nawet nieswojo. Może i nieraz potrafił być snobistyczny, ale daleko mu było takiego klimatu. Przez wzgląd na swoją pracę zbyt wiele czasu spędzał na Nokturnie, a tam można było zapomnieć o czymś takim jak ten jazzowy pub. Łatwiej niż wypić kawę było wytaplać się w czyichś ciepłych jeszcze flakach. Trochę przesadzał, jasne. Nikt się tam na co dzień nie mordował i poza szemranymi twarzami zwykle dało się tam spokojnie przejść. A przynajmniej jego nikt raczej nie tykał, najpewniej dlatego, że każdy kojarzył go z Pożogi. Zdarzało się jednak, że na tej najmroczniejszej w czarodziejskim świecie ulicy rozgrywały się dantejskie wręcz sceny, a Leo miał to szczęście, że dość często był ich świadkiem. Rzadziej, choć również bywało, prowodyrem. Niekiedy przetrzepał w końcu komuś skórę, choć starał się jednak działać po cichu, nie przyciągając wzroku innych czarodziejów i nie wzbudzając większych podejrzeń. Nie było mu po prostu śpieszno do Azkabanu, a i pocałunek dementora jakoś nie wpisywał się w zakres jego być może dziwnych, ale na pewno nie samobójczych, upodobań.
Zaciągnął się mocno, wypuszczając po chwili z ust chmurę zielonkawego dymu. Westchnął przy tym ciężko, spoglądając na swoje dzieło i zaczął się zastanawiać nad tym, kto w ogóle wymyśla takie głupoty. Trudno było w tych czasach kupić normalne fajki, których nie zepsuliby czy to dodatkiem jakiejś rozweselającej substancji, czy jakimiś niespecjalnie potrzebnymi efektami, tak jak w przypadku produktu albańskich zakładów tytoniowych. Volde-morty i tak nie były najgorsze, bo chociaż pozostawały mocne, a i ich smak nie został w żaden sposób „podrasowany”, ale nie oszukujmy się, Leo nie był nastolatkiem, by wesoło buchać jakąś zielonkawą parą. No nic, dopóki spełniały swoją rolę, mógł zaakceptować swój los. I tak mógł się cieszyć z tego, że nie tańczył gdzieś wokoło niego kolorowy hologram jednorożca, co zapewne już też do jakichś damskich cygaretek dorzucili jako wspaniały, zachęcający wszystkich czarodziejów do palenia efekt. Żenujące.
Upił kolejnego łyka whiskey, kiedy do jego uszu dobiegł znajomy głos. Miał do nich większą pamięć niż do twarzy, więc nawet nie musiał się odwracać, by wiedzieć z kim ma do czynienia. Zaciągnął się raz jeszcze, dociskając w końcu peta do szklanego dna popielniczki.
- Samotność to moje drugie imię. – Mruknął bardziej do szklanki niż do samej Blaithin. Właściwie nie skłamał. Często można było go zobaczyć siedzącego przy ladzie w jakimś obskurnym barze, gdzie jedyną jego towarzyszką była szklanka dobrego alkoholu. Pił za dużo, lecząc praktycznie każde smutki i nerwy solidną dawką procentów, a że natura obdarzyła go wyjątkowo mocną głową… Nie było raczej sensu się nad tym rozwodzić.
- Może to i lepiej. Jak widać, niektóre znajomości nie kończą się najlepiej. – Dodał dopiero po dłuższej chwili, kiedy to zdecydował się jednak spojrzeć na twarz swojej rozmówczyni. Pierwszym, co rzucało się w oczy była opaska, zakrywająca oko i to właśnie do tego faktu Fleming się odnosił. Nie miał oczywiście pojęcia, co stało się dziewczynie, ale rozsądek podpowiadał mu, że raczej nie zrobiła sobie tego sama. Właściwie ten widok nawet go zaintrygował. Zastanawiał się bowiem, kto ośmielił się szpecić tak piękną buźkę, i chociaż nie zadał na głos tego pytania, po swoim komentarzu liczył na jakieś słowa wyjaśnienia. W oczekiwaniu na nie wyciągnął w kierunku Fire paczkę swoich Volde-Mortów bez słowa, wskazując jedynie delikatnym ruchem głowy, żeby Gryfonka poczęstowała się papierosem. Sam zresztą też wyciągnął kolejnego, mimo że ledwie sekundę temu palił. Pierwszy był stricte dla niego, drugi będzie tym dla towarzystwa.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyWto 23 Kwi - 2:09;

Pamięci do twarzy i imion wyuczyła się już dawno temu. Podobnie jak do zatargów i różnych, nawet drobnych sprzeczek. Chowanie urazy zdecydowanie leżało w naturze Blaithin, chociaż czasem można było ją sobie zjednać. Dzięki dobrej pamięci i bystrości uważała, że posiada większą kontrolę i zmniejsza szanse na zostanie zaskoczoną. Ale w przypadku Leonela dalej mogła postrzegać go jako kogoś z czystą kartą. No, trochę ją zbrukał tym, że palił Volde-morty. Kto normalny wybierał akurat ten rodzaj papierosów? Przez zielonkawy dym raczej nikt, ale jakimś cudem ludzie, którzy je lubili, często intrygowali też Fire. Ona sama paliła często i w taki sposób się rozluźniała, ale teraz pozostawała trochę spięta.
Nie potrafiła jednoznacznie stwierdzić, czy Fleming wyolbrzymia tę samotność. Wyglądał na człowieka, którego... ciężko rozczytać. Blaithin nawet nie umiałaby wskazać jakichś pozorów, jakie Leonel stwarzał. Oprócz takich, że przez tę powagę ciężko wyprowadzić go z równowagi. Czasami dobrze było odpocząć od rówieśników w Hogwarcie i ich często niedojrzałego podejścia do wielu spraw. Fire miała nieraz wrażenie, że nie pasuje do takiego swobodnego traktowania życia. Nie mówiła tego Flemingowi, ale z dorosłymi ludźmi nieraz dogadywała się lepiej.
Komentarz mężczyzny był bardzo trafny. Wyczuwała wyraźne spojrzenie skierowane na czarną opaskę i momentalnie nieco się speszyła. Skryła to za spokojną, zimną mimiką, ale niemalże liczyła sekundy, kiedy szare tęczówki badały tę mocną zmianę w wyglądzie Blaithin. Ludzie reagowali różnie. Brak troski czy obrzydzenia zdawał się odpowiadać dziewczynie najbardziej. Z drugiej strony ciężko było przez to Fire odczytać prawdziwe myśli Leonela. Sięgnęła dłonią do opaski i poprawiła ją nieznacznie, bo nagle wydała się bardziej niewygodna niż zwykle.
- Jak widać. - powtórzyła zimno. Kto wie czy celowo zastosował akurat to słowo. Fire tak często prosiła się wręcz o kłopoty, że większość ludzi (nawet ci, którzy nie znali jej dobrze) wiedziała, że prędzej czy później zrani się na tyle, że nawet najlepsza magia lecznicza nie pomoże. Sprowokuje o jedną osobę za dużo... Pozwoliła, żeby atmosferę między nimi wypełniła wesoła muzyka jazzowa, zanim ułożyła w głowie odpowiedź. Sięgnęła również po zaoferowanego papierosa, którego woń dalej nęciła Blaithin. Przywodziła na myśl całkiem przyjemne skojarzenia i emocje. Przez to niebezpiecznie rozpraszała. Fire chwilę bawiła się Volde-mortem w palcach.
- Ciężko się oprzeć wyzwaniu. I niewiele jest rzeczy bardziej kuszących niż ryzyko. Chciałabym skłamać, że było warto i ostatecznie wyszłam na swoje, ale... spieprzyłam. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Smocza Krew - wzruszyła ramionami i skinęła do barmana głową, żeby przyjął zamówienie.
Nie traktowała Leonela jako osobisty konfesjonał. Zdradzała wyłącznie tyle, ile chciała, a zwłaszcza obcemu człowiekowi. Niedobrze się Blaithin robiło na myśl, że miałaby wymyślać kolejną bajeczkę, byleby uniknąć odpowiedzi. Miała miesiąc w Mungu, żeby przemyśleć sobie parę spraw. Wyciągnęła również kilka ważnych wniosków. Słowa dobierała ostrożnie dopóki jeszcze mogła, bo alkohol często później utrudniał robotę. Wolała nie liczyć na to, że to Leonel z ich dwójki ma słabszą głowę.
Żywsze dźwięki trąby i puzony zdawały się wyrywać ludzi do ruszenia w taniec zamiast siedzenia przy barze, ale Blaithin pozwalała im płynąć. Odpaliła końcem różdżki papierosa i zaciągnęła się lekko. Odkaszlnęła.
- Ty nigdy nie przejechałeś się na znajomości? - zapytała trochę z przekąsem, kierując ku mężczyźnie swój wzrok. Zastukała paznokciami wolnej dłoni o gładkie drewno blatu w takt skocznej muzyki. Szczerze wątpiła w istnienie ludzi nieomylnych, ale w gruncie rzeczy nie wiedziała o nim wiele. Ciekawość stanowiła pierwszy stopień do piekła. Fire zapewne znajdowała się już co najmniej w przedsionku, więc co szkodziło poddać Leonela testowi. Potrafiłby się przyznać do popełnienia ewentualnego błędu? Przez całe swoje życie Blaithin sprawiało to ogromną trudność i do tej pory bywało tak, że zrzucała winę na potknięcia innych osób. Porażka równała się okazaniu słabości, a tego zaakceptować nie potrafiła. Perfekcjonizmu wpojonego w umysł dziewczyny nie dało się wykorzenić tak łatwo. Strzepała odrobinę popiołu do papierośnicy i przygarnęła do siebie zamówiony alkohol. Jak dobrze, że w niewielkiej torebce dzięki zaklęciu powiększającemu mieściło się mnóstwo rzeczy naraz. Nawet nie musiała długo w niej grzebać, żeby odnaleźć galeony.
Powrót do góry Go down


Leonel Fleming
Leonel Fleming

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : blizna po lewej stronie żeber
Dodatkowo : oklumencja
Galeony : 1037
  Liczba postów : 622
https://www.czarodzieje.org/t17243-leonel-fleming
https://www.czarodzieje.org/t17250-leonel-fleming#482708
https://www.czarodzieje.org/t17245-leonel-fleming
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyWto 23 Kwi - 2:46;

Dobrze, że nie zdawał sobie sprawy z tego, jaka w ciągu tych kilku, może kilkunastu sekund, przylgnęła do niego łatka. Fan Volde-Mortów, wspaniale. Brakowało jeszcze tęczy i hasających radośnie po lesie jednorożców. Tak jednak oceniało się ludzi, po pierwszym wrażeniu, po tworzonych zupełnie przypadkiem pozorach. Zabawne, zważając na to, że z każdym uwolnieniem dymu z ust czuł się jak kompletny idiota i gdyby tylko nie był uzależniony od porządnej dawki nikotyny, najpewniej wyszedłby ze sklepu z niczym. A i tak, przy każdym wyciągnięciu papierosa z paczki, w duchu przeklinał właścicielkę, która nie potrafiła zadbać o asortyment zadowalający każdego klienta. Szczególnie tak wybrednego jak on. Przez moment zastanawiał się nawet czy aby nie sprzedają w tym pubie fajek, ale przelotne owładnięcie najbliższej okolicy wzrokiem potwierdziło jego obawy: tego wieczoru nie uda mu się już zmazać tego wstydliwego obrazu zielonkawej niczym wymioty po szpinaku mgiełki.
Nie był pewien czy cieszy się z towarzystwa Blaithin. Kiedy przypominał sobie o Volde-Mortach, myślał sobie, że niekoniecznie chciał tu kogokolwiek znajomego spotkać. Z drugiej jednak strony, nigdy nie wiadomo co się wydarzy, a on sam nie miał na dzisiejszy wieczór żadnych większych planów. Potraktował więc przybycie Gryfonki jako nieoczekiwany dar od losu czy niespodziankę na nie-święta, która być może wniesie w jego życie coś ciekawego, a jeśli nie, to chociaż wymusi na nim wypowiedzenie paru słów więcej niż tylko „podwójna Ognista na lodzie”. Czy wyolbrzymiał tę samotność? Może trochę, w końcu to nie tak, że nie spotykał się z ludźmi. Ba, w samej Pożodze każdego tygodnia przewijały się setki czarodziejów. Chodziło jednak o coś innego: z niewieloma osobami Leo rzeczywiście spędzał czas. Ot, żeby naprawdę się spotkać i opowiedzieć co mu się przydarzyło. Po prostu niewielu ludziom potrafił zaufać, a jeśli mowa o pracy, raczej był samotnikiem.
Zresztą nie należał do tego typu osób, które przyciągałyby do siebie nie wiadomo jakie tłumy. Tak jak „bardzo” przejął się okiem Fire, a raczej jego prawdopodobnym brakiem, tak samo wyrażał i zainteresowanie swoim rozmówcą. Mało kto potrafił go czymś dłużej zająć czy zaintrygować, a klepanie jęzorami o pogodzie raczej nie było w jego stylu. Na tego typu swobodne i luźne gadki pozwalał sobie wyłącznie z tymi, których mógł dumnie nazwać przyjaciółmi. Jednostkami, które jakimś cudem nie omijały go szerokim łukiem i nie obawiały się przebywać w jego towarzystwie. Czego by jednak o nim nie powiedzieć, „jak widać” nie było przemyślaną zagrywką i dopiero po dłuższej chwili Leo zdał sobie sprawę z tego, że mogło to zabrzmieć o wiele bardziej cynicznie niż zamierzał. Niespecjalnie mu to jednak przeszkadzało, właściwie: wydawało mu się, że dzięki temu zyskał i tak bardziej wyczerpującą odpowiedź niżeli mógłby przypuszczać.
- Chyba zbyt mocno wzięłaś sobie do serca powiedzenie, że bez ryzyka nie ma zabawy. – Westchnął ciężko, choć przez chwilę nawet zrobiło mu się jej żal. Była naprawdę atrakcyjną dziewczyną, którą jeden błąd kosztował wiele; i choć ktoś mógłby powiedzieć, że uroda nie jest przecież najważniejsza, że przemija, to jednak każdy zwracał na nią uwagę w pierwszej kolejności. Nawet Fleming, mimo że zapytany najpewniej twierdziłby usilnie, że jest inaczej. Bzdury. Możliwe, że inne cechy były dla niego istotniejsze, ale nie oszukujmy się, że był mężczyzną, a co za tym idzie często wyrabiał sobie już jakieś zdanie o kobietach po samym ich wyglądzie. Inna sprawa, że akurat jego towarzyszka robiła wrażenie nawet z tą przepasaną przez głowę opaską.
Był ciekawy kto i dlaczego zrobił jej taką krzywdę, ale czy rzeczywiście tak bardzo jej współczuł? Domyślał się, że nie stało się to przy okazji bitwy na łajnobomby i że chodziło o coś o wiele poważniejszego. Niebezpiecznego. Cóż, kiedy patrzył na nią miał wrażenie, że potwierdza się jego zdanie o kobietach. Nie było ono może tak skrajne jak mogłoby się wydawać, a Leo nie zamierzał wszystkich przedstawicielek płci pięknej przywiązywać do kuchni, ale… uważał, że niektóre czynności czy zawody powinny jednak pozostać w gestii płci silniejszej. Musiał jednak przyznać, że Blaithin potrafiła się obronić (przynajmniej werbalnie), bo i nie spodziewał się z jej ust takiego pytania.
- Raczej starannie dobieram sobie przyjaciół i kolejne wyzwania. – Odpowiedział jej dokładnie tak jak i ona jemu. Niby zgrabnie, choć w rzeczywistości nie zdradził praktycznie nic. W przeciwieństwie do niej uważał jednak, że przyznanie się do porażki nie było oznaką słabości, a raczej wyjątkowej odwagi. O ile oczywiście te porażki nie zdarzały się nazbyt często, bo wówczas można by się naprawdę zastanawiać czy nie mamy do czynienia z idiotą. Tak czy inaczej i jemu było się trudno do błędów przyznać, raczej tego nie robił, a jeśli już mu się przydarzyło, zwykle samo przyznanie dotyczyło faktów znacznie oddalonych w czasie.
- Za to zdrowe. Zanim znów postanowisz się wplątać w jakieś tarapaty. – Uniósł szklankę w geście toastu, spoglądając przy tym w oczy… a raczej oko dziewczyny. Chociaż nie było po nim widać ani krzty empatii, w jakimś stopniu potrafił jej podejście zrozumieć. On także często ryzykował. Zbyt wiele.
Powrót do góry Go down


Killa Ó Ceithearnaigh
Killa Ó Ceithearnaigh

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : piegi, egzotyczna uroda, lekko odstające uszy, flegmatyczny głos, powolne ruchy, ciepłe spojrzenie
Galeony : 103
  Liczba postów : 194
https://www.czarodzieje.org/t16719-killa-o-ceithearnaigh
https://www.czarodzieje.org/t16758-angha#464946
https://www.czarodzieje.org/t16728-killa-cheyenne-o-ceithearnaigh#463714
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptySro 28 Sie - 16:04;

Poparzona dłoń Killi wyjątkowo brutalnie dawała o sobie znać, kiedy dziewczyna podnosiła do ust butelkę z śmiesznie dymiącym piwem do ust. Od kilkunastu minut czekała na znajomego, nieznajomego, który dość niespodziewanie postanowi odezwać się do brunetki pod sam koniec wakacji. Na początku poważnie wahała się czy aby na pewno zgodzić się na ten wspólny, dość niewinny wypad do Pubu Jazzowego (w którym zresztą nigdy wcześniej nie była), ale głowa przepełniona tysiącem poplątanych i niezbyt spokojnych myśli potrzebowała chwili odpoczynku i relaksu, którą zafundować mógł człowiekowi tylko drugi człowiek.
Nie miała mu za złe tego niewinnego spóźnienia, zdecydowanie potrafiła wybaczyć ludziom dużo gorsze rzeczy, chociaż powoli zaczęła się niecierpliwić albo raczej martwić, bo co jeśli chłopakowi coś się stało? Może leżał gdzieś przygnieciony przez jedną z dorożek ciągniętych przez testrale albo po prostu oberwał zaklęciem od jakiegoś podejrzanego czarodzieja. Westchnęła przeciągle, bo w obu przypadkach raczej nie mogła nic zdziałać, zostało tylko oczekiwać na zbawienie czy wiadomość, że jednak nie zjawi się na miejscu, bo coś mu wypadło.
Wzrok utkwiła na moment w bandażu, który ciasno opatulał dłoń pół-Indianki, w powietrzu unosiła się mocna woń przeróżnych ziół i magicznych, leczących specyfików. Pulsujący ból promieniował aż do łokci, a sama Killa nie potrafiła poradzić sobie z nieprzyjemnościami z nim związanymi, żyła licząc, że alkohol zawarty w piwie chociaż na chwilę rozluźni spięte mięśnie, niestety, Cassiusa jak nie był tak nie było, a ona wiedziała, że nawet zostanie całkowicie wystawiona, będzie tam na niego czekać nawet kilka godzin.

@Cassius Swansea
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptySro 28 Sie - 17:48;

Nie kazał jej czekać aż tak długo, wszak jak na siebie, Swansea zebrał się zaskakująco szybko. Zdołał zapomnieć, że umówili się na godzinę. Przy okazji z głowy wypadł mu również fakt, że w ogóle poprosił Kille o to spotkanie. Zajął się więc własnymi sprawami, bezsensownie przewijając wizzbooka z zapamiętaniem godnym podziwu. Z papierosem między zębami kilka razy oparzył się popiołem zanim zorientował się, że to wcale nie był tak dobry pomysł. Zanim zgasił fajkę o dno świeżo wyczyszczonej popielniczki w kształcie łabędzia, zdążył po raz ostatni się zaciągnąć. Właśnie wtedy też zerknął na zegarek, unosząc dłoń w leniwym, wręcz lekceważącym geście. Przesunął spojrzeniem po wskazówkach i przypomniawszy sobie co miał na dzisiaj zaplanowane, zebrał się wreszcie z miejsca. Zmienił ciuchy, przeczesał palcami splątane po całodziennym lenistwie włosy i zniknął, aby chwilę później pojawić się w Hogsmeade i przekroczyć próg pubu. Stanąwszy na moment w progu, rozejrzał się szybko wokół, aby odszukać w tym umiarkowanym ruchu znajomą mu postać. Namierzył ją, ale zamiast do niej podchodzić, zamówił sobie piwo. Dopiero potem skierował kroki ku miejscu, w którym siedziała, opadając leniwie na fotel naprzeciwko.
- Hej - zaczął, witając się nie tylko werbalnie, ale i unosząc przy tym lekko rękę. Wydawał się rozluźniony i pewien siebie jak zwykle. Nie było w nim ani grama skruchy, jaka byłaby normalna w obliczu spóźnienia, którego definitywnie się dopuścił. Wręcz przeciwnie - zachowywał się tak, jakby przyszedł przed czasem. Lekki uśmiech błąkał się na jego wargach, gdy mierzył ją uważnym spojrzeniem. Skupił się na bandażach otulających jej palce, aby przez kilka sekund analizować je z milczącym zainteresowaniem.
- Włożyłaś rękę do ogniska? - Zapytał, najpewniej po to, aby jakoś przełamać lody. Pomimo faktu, że uczęszczał z Puchonką do jednej klasy, zaskakująco zgrabnie udawało im się do tej pory unikać kontaktu ze sobą. Odzywał się do niej zwykle tylko wtedy, gdy czegoś potrzebował. Dzisiejszego popołudnia nie mogło być inaczej.
Powrót do góry Go down


Killa Ó Ceithearnaigh
Killa Ó Ceithearnaigh

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : piegi, egzotyczna uroda, lekko odstające uszy, flegmatyczny głos, powolne ruchy, ciepłe spojrzenie
Galeony : 103
  Liczba postów : 194
https://www.czarodzieje.org/t16719-killa-o-ceithearnaigh
https://www.czarodzieje.org/t16758-angha#464946
https://www.czarodzieje.org/t16728-killa-cheyenne-o-ceithearnaigh#463714
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptySro 28 Sie - 19:04;

Znudzona tupała nóżką w rytm leniwej Jazzowej muzyki grającej w lokalu gdzieś w tle. Buzię oparła o zdrową dłoń, w drugiej lekko ściskała butelkę i tak całkiem jej przyjemnie było, nawet jeśli siedziała całkowicie samotna. Z tej chwili zamyślenia, senności wręcz, bo spokojna atmosfera zdążyła dziewczynę prawie, że uśpić, a na pewno uśmiercić resztki tlącego wewnątrz niej niepokoju spowodowanego spóźnienie chłopaka, wyrwało Killę delikatne przesunięcie krzesła i ciche cześć. Jakby się ożywiła widząc swego towarzysza, w dziecięcym wręcz geście przetarła szybko przetarła oczy piąstką i poprawiła prostując luźno. Po chwili uśmiechnęła się delikatnie spoglądając na Cassiusa tajemniczo, spod lekko przymrużonych powiek.
Na co dzień skutecznie ignorowała fakt jego niezbyt przyjemnego charakteru; jakby nie zauważała, że kiedy już się odzywa to coś chce i raczej nie traktuje jej, jak równej siebie, ale no cóż, nie potrafiła powiedzieć albo i nie chciała mówić nie. Doceniała towarzystwo ludzi, a że przyjaciół praktycznie nie miała to lgnęła do każdej osoby dającej dziewczynie chociaż odrobinę atencji, przy okazji odwdzięczając się drobnymi przysługami.
Pytanie trochę wybiło pieguskę z pantałyku; jakby jego obecność sprawiła, o nieprzyjemnym bólu, który przecież nawet na chwilę nie zniknął. Spojrzenie przepełnione pretensją zwróciła na rękę, która znów dała o sobie znać. Przeklęta kończyna nawet na chwilę nie chciała z nią współpracować, a przecież dotychczas dogadywały się świetnie.
- Dokładnie tak było - rzuciła z rozbrajającą szczerością i oparła o wygodny fotel, głębiej zatapiając swe ciało w powierzchni miękkiego materiału oraz puszystej poduszki. - Myślałam, że jak zostanę kaleką to mój przyszły mąż zrezygnuje z ożenku, a on stwierdził, że tym bardziej musi mi pomóc, bo najwyraźniej słabo sobie radzę sama skoro pcham łapy w ogień - wzruszyła beznamiętnie ramionami, kierując swą twarz w jego stronę i wlepiając w chłopaka swe orzechowe ślepia. Najprawdopodobniej zupełnie go ta chora sytuacja, w które się w czasie przeszłych, a nawet jeszcze przez kilka dni trwających wakacji znalazła, nie obchodziła. Ale potrzebowała tego, musiała się wygadać, a skoro już był po ręką to musiała skorzystać z tej cennej okazji. - Miły z niego facet, ale zupełnie nie wpasowuje się w moje wymagania. - Strasznie zła była na rodziców, bo przez całe życie ukrywali przed nią fakt małżeństw w ich rodzinie. Killi zawsze wydawało się, że to przebiega zupełnie inaczej, bardziej po ludzku, wiedziała, że najprawdopodobniej skończy w związku z mężczyzną z Ukrytej Wioski, ale o nieposiadaniu najmniejszego wpływu na ostateczni wybór nie zdawała sobie sprawy. Myślała, że na jakiś czas tam zamieszka i się zakocha, a teraz, chyba nie miała innego wyboru. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziała jak się z całej sytuacji wywiązać, bo przecież nie mogła sprzeciwić się rodzinie, tacie i mamie, nie chciała łamać ich zasad, nie miała na to wystarczająco sił, była za dobra.
Westchnęła ciężko, upijając ostatnie łyki piwa, szybko machnęła dłonią w stronę kelnera dając mu znak, że pragnie kolejnej butelki wypełnionej alkoholem.
- Mam nadzieje, że Twoje wakacje były przyjemniejsze, a rodzice nie przedstawili Cię przyszłej żonie - dodała gorzko i zupełnie niepodobnie do niej, by za chwilę zacząć kolejną butelkę zimnego trunku.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyPią 30 Sie - 23:07;

Parsknął krótko, kiedy przetarła oczy. Odebrał to trochę tak, jakby nie wierzyła im w to, kogo faktycznie dostrzegła na fotelu przed sobą. Cassius chwycił się dramatycznie za szczękę i obrócił swoją twarz najpierw w lewo, a potem w prawo, prezentując jej swoje - jak uważał - perfekcyjne profile.
- Coś ty taka zdziwiona? Wypiękniałem przez wakacje? - Ironicznie uniósł brew i cofnął dłoń idealnie w chwili, w której jego zamówienie do niego dotarło. Szybko zamknął palce na chłodnej, zroszonej wilgocią butelce. Uniósł ją do ust, aby pociągnąć długi łyk. Lodowaty napój spłynął mu wzdłuż przełyku z nieomal bolesną intensywnością. Przyjemne orzeźwienie natychmiast nieco go zrelaksowało. Oparł się o podłokietnik, wyciągając się wygodnie i zerkając na Killę z mieszanym zainteresowaniem. Z jednej strony Cassius nie był skończonym skurczybykiem i niektórym ludziom okazywał faktyczną troskę oraz ciekawił go ich los. Sprawa Puchonki była dla niego nieco inna, niż większość tej reszty, która to mu wisiała i powiewała, bo pomimo faktu, że w istocie nigdy nie był dla niej nadzwyczaj uprzejmy, ani też zanadto się nią nie przejmował, tak sam ze sobą zgodnie stwierdził, iż chyba po prostu ją lubi. Tak, bez większego powodu. Chyba, że wystarczającym wyjaśnieniem tego będzie fakt, iż Killa po prostu nigdy źle nie reagowała na jego sposób bycia. Miała w sobie albo wystarczająco dużo cierpliwości, albo masochizmu, aby jego osobę zawsze traktować zbyt dobrze jak na prezentowane jej zachowanie. I chociaż nigdy nie uczynił jej bezpośredniej przykrości, Swansea potrafił to docenić. W jego pojęciu wystarczające było to, co zaraz zamierzał zrobić. No cóż, okazanie zwrotnego zainteresowania w niektórych kręgach zdecydowanie nie kwalifikowało się jako coś ponad podstawowe minimum, a jednak na niego trzeba było brać pewną poprawkę. I właśnie w ten sposób nie zignorował słów, jakie w normalnej rozmowie po prostu puściłby mimo uszu, uznając je za niezbyt ważne.
- Są o wiele lepsze sposoby na pozbycie się narzeczonego. - Stwierdził, kręcąc lekko głową, jakby rozmawiał z amatorem. - Na przykład morderstwo z premedytacją. - Dodał, tak absurdalnie poważny, że wręcz zabawny. - Pomyśl, nie ma faceta to i nie ma problemu, prawda? Jeżeli jesteś wystarczająco sprytna to dasz radę upozorować samobójstwo lub nasłać na niego jakichś łowców skór. - Uśmiechał się lekko i to właśnie ten wyraz twarzy, trochę tak uprzejmie zainteresowany sprawiał, że niezwykle trudno było ocenić czy naprawdę właśnie sugeruje jej zabójstwo czy tylko się z niej naigrywa. - Wolisz niemiłych facetów? - Zapytał jeszcze, teraz to już jawnie się śmiejąc. Głównie dlatego, że oboje zdawali sobie sprawę, iż nie musiała jakoś szczególnie daleko sięgać, aby trafić na jeden z takich egzemplarzy. Nieszczególnie chciał poruszać temat samego aranżowanego małżeństwa, ponieważ u niego w rodzinie takich tradycji zdecydowanie nie kultywowano. Nie miałby się na co pożalić, ani tym bardziej czym pochwalić. A potem cmoknął cicho, przytulając do szyi lodowatą butelkę i przez chwilę szukając odpowiedzi.
- Wakacje były zajebiste, zakończenie roku trochę gorsze. - Stwierdził wprost, spoglądając teraz bezpośrednio w jej oczy. - Będę powtarzał rok, bo nie zaliczyłem egzaminów. Moja rodzina miała wtedy wystawy we Francji i cholera, nie żałuję ani minuty tam spędzonej. Niestety moja mama nie podziela mojego entuzjazmu. - Po tych słowach uśmiechnął się krzywo, jakby chciał dodać „takie życie”. Jak zawsze szczery, chociaż wcale nie musiał się jej z tego zwierzać.
Powrót do góry Go down


Yuuko Kanoe
Yuuko Kanoe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Galeony : 4778
  Liczba postów : 1942
https://www.czarodzieje.org/t17924-yuuko-kanoe#507792
https://www.czarodzieje.org/t17975-yuuko
https://www.czarodzieje.org/t17925-yuuko#507797
https://www.czarodzieje.org/t19163-yuuko-kanoe-dziennik#561975
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyPią 31 Sty - 19:36;

PRACA - KONCERT

Tego wieczora miała grać w pubie jazzowym w Hogsmeade. W zasadzie nie była wielką fanką jazzu i granie go jakoś nie sprawiało jej zbyt wielkiej przyjemności. W zasadzie uznałaby go bardziej za swobodną interpretację muzyki niż jej faktyczny gatunek, który dawał niezwykłą swobodę ekspresji. I to właśnie był jej problem. Wielu muzyków tworzących w tym stylu po prostu grało z serca, a Yuuko? Ona czuła się bezpieczniej jeśli miała pod ręką nuty, na których mogła polegać. I wcale nie oznaczało to, że jej muzyka była w jakiś sposób gorsza lub pozbawiona duszy.
Właściciel lokalu, w którym miała tym razem zagrać chciał pewnej odmiany. Uważał, że w jazzie nie używa się wystarczająco skrzypiec, które są rozpoznawane jako instrument, którego można używać w tym stylu lecz jednak nie są wykorzystywane przez muzyków zbyt często. Dlatego też tym razem została poproszona o ty, by w towarzystwie zaprzyjaźnionego zespołu ukazać prawdziwą magię skrzypiec.
Do występu przygotowywała się przez długi czas: zarówno w czasie prób z zespołem jak i indywidualnych ćwiczeń. Regularne spotkania w czasie których mogła się zgrać z grupą, która często oferowała jej wiele różnych rad i pomagała odnaleźć się w poszczególnych utworach. Co prawda mieli kilka kawałków, które starała się opanować z nut, ale czasami ktoś wpadał na pomysł, że w zasadzie w tym fragmencie można zrobić nieco inaczej i pewnie zabrzmi to lepiej, co oczywiście robili. W samotności z kolei utrwalała sobie to wszystko. W czasie występu nie mieli korzystać z nut także częste powtarzanie utworów było konieczne, by mogła je dobrze zapamiętać i się nie pomylić na scenie.
W końcu jednak nadszedł wieczór koncertu. O wyznaczonej porze wyszła wraz z zespołem na scenę, gdy tylko zostali zapowiedzeni. Całe szczęście nie musiała martwić się o nastrojenie swojego instrumentu skoro robił to sam. Ułożyła skrzypce na swoim ramieniu i przyłożyła smyczek do strun. Chwyciła gryf, rozstawiając palce w odpowiedni sposób na jego długości, przygotowując się do wydobycia pierwszych dźwięków. Zerknęła na resztę zespołu i dopiero uzyskawszy odpowiedni sygnał przeciągnęła smyczkiem po strunach, rozpoczynając występ.
Przez najbliższe niemalże trzy godziny stała na scenie razem z pozostałymi muzykami. Robili jedynie krótkie przerwy między utworami, by nieco odsapnąć. Przez cały ten czas Yuuko starała się pokazać jak najlepiej swój muzyczny kunszt nawet jeśli ograniczała ją konwencja, w której nie czuła się zbyt pewnie. Przez przeszło dwie godziny nieustępliwie tańczyła palcami po strunach instrumentu, wydobywając z niego odpowiednie tony i odtwarzając grane już wcześniej tak wiele razy utwory, które komponowały się z dźwiękami powstałymi dzięki pozostałym muzykom, zlewając się w jedną dosyć harmonijną całość.
Po dłuższym czasie czuła jak palą ją mięśnie od intensywnego przesuwania smyczka, a w przerwach od grania nieprzyjemne uczucie w opuszkach palców, w które wbijały się struny. Mimo wszystko była zadowolona z siebie i nie zważając na zmęczenie grała dalej dopóki nie wykorzystali już całego swojego repertuaru, co tym samym zakończyło cały ich występ.

z/t
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyNie 15 Mar - 17:48;

Naprawdę mury zamku zaczęły ją przytłaczać. Na tyle mocno, że nie potrafiła się już skupić i tęsknymi myślami wciąż wracała do chwil na feriach, patrząc w przeszłość kiedy to szusowała sobie po białym puchu. Nie wiedziała czy może wyjazd był złym pomysłem, czy zwyczajnie miała po prostu dość. Dlatego więc poprosiła swojego brata o towarzyszenie jej w Hogsmeade, chociaż poprosiła chyba najlepszym określeniem nie było. Cieszyła się, że zbyt długo go namawiać nie musiała i niemal od razu się zgodził. Szła więc w te niedzielne popołudnie przez błonia, kierując się do czarodziejskiego miasteczka i korzystając z przywilejów starszych klas w Hogwarcie. Kroki stawiała wolno, zegarek na nadgarstku mówił jej bowiem, że ma jeszcze sporo czasu do umówionej godziny, jednak nie mogła dłużej usiedzieć na miejscu i koniecznie musiała odetchnąć tym zimnym i wilgotnym powietrzem, chociaż zdawało się, że to nic atrakcyjnego – jej pomogło. Miała chyba ostatnio jakiś gorszy czas, tak więc zamierzała oderwać się od zgubnego wiru myśli, a nic nie było w tym tak skuteczne jak jej brat. Nigdy w życiu nie przyznałaby tego na głos, ale nie było osoby, na której zależałoby jej równie mocno i zrobiłaby dla niego absolutnie wszystko. Te emocje jednak skrywała głęboko w sobie i zastąpiła je sarkastycznym rzucaniem gumochłonie w jego kierunku. Nie było chyba jednak w tym nic dziwnego, byli rodzeństwem, wiedzieli o sobie wszystko, musieli się więc kochać, ale prawda była taka, że robili to na swój własny sposób.
Jej stopy twardo stąpały po ziemi kiedy przekraczała bramę hogwarckich granic i kierowała się odpowiednią drogą do miasteczka. Te odkryła już dawno temu, właściwie całkiem szybko po przyjeździe do zamku. Brudna papka na ziemi nieprzyjemnie chlapała z każdym jej kolejnym krokiem. Ręce miała wciśnięte w kieszenie kurtki, a wzrok opuszczony na swoje stopy. Ostatecznie dotarła pod drzwi pubu jazzowego, nie była nawet pewna czy lubi jazz, ale nic jej nie szkodziło sprawdzić. Najwyżej zmienią lokal. Przystanęła przy wejściu i zaczęła żałować, że nie ma żadnych magicznych papierosów. Miała dziwny humor i na co dzień nie paliła, ale nie była kompletnie święta. Sam fakt, że uczestniczyła w nielegalnych miotlarskich wyścigach to poświadczał, a teraz miała też ochotę zapalić, może Adrien będzie miał… Nie mniej jednak nie pozostawało jej nic innego jak stać przed wejściem i czekać na swojego brata. Nie wiedziała czy to on się spóźniał, czy ona była za wcześnie, a w tę mroźną pogodę niespecjalnie już miała ochotę na wyciąganie dłoni na zewnątrz. Stała więc, przestępując co jakiś czas z nogi na nogę i czekała niecierpliwie na swojego bliźniaka.
Powrót do góry Go down


Adrien D. Vegh
Adrien D. Vegh

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : ma szpiczaste uszy i dość cyniczne spojrzenie
Galeony : 224
  Liczba postów : 56
https://www.czarodzieje.org/t18276-adrien-d-vegh#524538
https://www.czarodzieje.org/t18429-adorjan
https://www.czarodzieje.org/t18415-adrien-d-vegh#524537
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyPon 16 Mar - 1:17;

....Nie miał dzisiaj nic specjalnego do roboty. Pobieżnie była to kwestia tego, że siostra poinformowała go o spotkaniu wystarczająco wcześnie, aby nic na dzisiaj nie planował. Z drugiej jednak strony jakby mu coś nagle wypadło, to całkiem możliwe że właśnie nie zmierzałby do destynacji ich spotkania. Uprzednio oczywiście ją o tym informując. Oj dajcie spokój, znał ją już kilkanaście lat, ba! dzielili razem nawet jedną macicę, więc jeśli raz się z nią nie spotka to świat się nie zawali, wszyscy o tym doskonale wiedzieli. Niemniej jednak nie było co gdybać, gdy jego nogi prowadziły go do Hogsmeade, do baru jazzowego, czy jak to się tam zwało i już raczej nie zmieni swoich planów, chyba że nagle dowie się o niespodziewanej ustawce, którą mógłby poprowadzić… no dobrze dobrze, umówmy się, że było sporo powodów, dla których Adrien mógł się dzisiaj nie pojawić. Ale przyszedł. Bo przecież był dobrym i kochanym bratem.
....Niespiesznie zmierzał na miejsce spotkania, niemniej jednak nadal się nie spóźnił. Wyszedł wystarczająco szybko, aby po drodze do Hogsmeade rozejrzeć się tu i tam, być może spotykając na swojej drodze jakieś ciekawe rośliny. W końcu był już marzec! Śnieg stopniał szybciej niż przewidywano, tak więc i natura budziła się do życia w nadzwyczajnym tempie. Nie mógł nie skorzystać z takiej okazji do rozpoznania terenu i chociażby zapamiętania choć kilku bardziej istotnych miejsc, gdzie za parę tygodni mogły pojawić się pierwsze kiełki. W końcu jednak musiał pogodzić się z faktem, że nie może dłużej bawić się w dendrologa i należałoby jednak dojść na miejsce. Westchnął.
....Zarzucił kaptur na głowę jeszcze przed wejściem do miasteczka, aby w takim ubiorze znaleźć się w jego centrum. Szybko skierował swoje kroki pod wyznaczony adres już z daleka dostrzegając sylwetkę swojej siostry stojącej przed przybytkiem i trzęsącej się z zimna, zupełnie jakby nie mogła wejść do środka. Przekręcił oczami na ten widok, ale kiedy zbliżył się do jej osoby, jedyne co rzucił to krótkie „Witaj siostrzyczko” i nie przebierając więcej w słowach otworzył jej drzwi prowadzącego do środka jazzowego baru. Od razu rozejrzał się po jego wnętrzu jak to miał w zwyczaju, kiedy poznawał nowe lokacje. Cóż, interesujące miejsce, zdecydowanie nora w jego stylu. W takich miejscówkach najłatwiej robiło się lewe interesy i aż żałował, że dzisiaj z nikim nie ustalił żadnych przekrętów. Nieważne.
....- Pijemy od razu czy udajemy, że przyszliśmy tu na koncert? – spytał, zdejmując kaptur i odsłaniając swoją mocno zarysowaną twarz. Od razu zerknął na swoją siostrę dość wymownym spojrzeniem niebieskich oczu i uśmiechnął się półgębkiem. O nie, zdecydowanie nie było w jej stylu, aby po prostu tu przyjść i sobie pogawędzić.
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyPon 16 Mar - 12:03;

Sylwetkę brata zobaczyła całkiem szybko, bowiem rozpoznawała go nawet po sposobie chodzenia, co była całkiem dziwne, ale jednak znała go na tyle długo i na tyle dobrze, że za dziwniejsze mogłoby uchodzić gdyby jednak tego nie robiła. Poświęciła nawet swoje dłonie, narażając je na odmrożenia, żeby sprawdzić czy aby na pewno się nie spóźnił i czy przypadkiem nie powinna go, cóż, zjebać. Kwaśno jednak stwierdziła, że był na czas. Swoją drogą, do końca nie była przekonana czy w ogóle się zjawi. Owszem, odpisał jej na list i napisał w nim, że tak, jednak prawda była taka, że Adrienem nigdy nie wiadomo. Prowadził swoje interesy, do których Ann definitywnie nie wnikała i nie chciała tego robić. Byli bliźniakami, tak, ale każdy potrzebował swojej strefy komfortu, która obejmowała pewną dozę prywatności. Nie zamierzała tez w tym uczestniczyć, miała swoje za uszami i własne problemy, chociaż jeśli poprosiłby ją o pomoc – nawet by się nie zastanawiała. Jasne, pomarudziłaby, powiedziała swoje, ale ostatecznie zrobiła to o co ją prosi, przecież od tego była rodzina, prawda?
Kiedy tylko do niej podszedł, targały nią sprzeczne uczucia, czy powiedzieć krótkie „cześć”, czy może dramatycznie rzucić się do objęcia go ze słowami „mój najlepszy bracie na świecie, dlaczego kazałeś na siebie tyle czekać?”, kwaśno jednak stwierdziła, ze w pobliżu nie było nikogo znajomego, więc druga opcja nie miała najmniejszego sensu. Zakodowała ją jednak w głowie, przypominając sobie, że już dawno nie zrobiła mu żadnego obciachu, więc czas najwyższy.
Nie rozumiała dlaczego nosił ten cholerny kaptur, nie był tutaj w interesach, a taką przynajmniej miała nadzieję, więc nie musiał przy niej uchodzić za szemranego typa spod ciemnej gwiazdy. Przewróciła na to oczami, a kiedy otworzył jej drzwi niczym prawdziwy dżentelmen, którym nie był, przeszła przez próg, jednocześnie rozpinając swoją kurtkę. Rozejrzała się po wnętrzu i z zadowoleniem stwierdziła, że było naprawdę przyjemne i fantastycznie urządzone. Ann lubiła takie miejsca, a muzyka na żywo dodawała uroku. Do występu było jeszcze trochę czasu, jednak widziała przygotowującą się kapelę na prowizorycznej scenie. Zachodziła w głowę czy lubi jazz, lubowała się przede wszystkim w starym dobrym rocku, natomiast jazz wydawał jej się nieco snobistyczną muzyką i była przekonana, że ich matka puszczała stare płyty zespołów jazzowych, nie powinno być wcale źle.
Miał rację, nie przyszła tu na idiotyczną pogawędkę o niczym, nie potrzebowała tego. W szkole spotykała wystarczającą ilość osób, z którą rozmawiała o pogodzie i innych absolutnie nieistotnych rzeczach. Musiała jednak trochę się z nim podroczyć, nie byłaby bowiem sobą, gdyby tę część obcowania z Adrienem sobie odpuściła.
Oczywiście, że przyszliśmy na koncert. Kocham jazz. – odparła, rzucając mu niewinne spojrzenie, mówiące „nie kłamię”. – Mógłbyś przestać robić ze mnie alkoholiczkę. – dodała po chwili, w której to znalazła odpowiedni stolik i opadła ciężko na jedno z krzeseł, kurtkę, którą zdjęła gdzieś po drodze, rzuciła na inne. Zupełnie nie potwierdzając swoich wcześniejszych słów, chwyciła w dłonie kartę trunków, które oferował lokal. Zastanawiała się czy może spróbować czegoś nowego, czy postawić na coś, co doskonale już znała.
Powrót do góry Go down


Adrien D. Vegh
Adrien D. Vegh

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : ma szpiczaste uszy i dość cyniczne spojrzenie
Galeony : 224
  Liczba postów : 56
https://www.czarodzieje.org/t18276-adrien-d-vegh#524538
https://www.czarodzieje.org/t18429-adorjan
https://www.czarodzieje.org/t18415-adrien-d-vegh#524537
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptySob 4 Kwi - 22:03;

....Kochała jazz? Oczywiście nie sądził, aby mimo swojego wymownego spojrzenia mówiła prawdę, natomiast to stwierdzenie było tak niespodziewane, że jedyne co mógł zrobić to mentalnego karpika. Uniósł kącik ust do góry w szarmanckim uśmieszku i złapał górną wargę dolną, powstrzymując się od szerszego wyszczerzenia się. Nie wiedząc czemu wyobraził ją sobie grającą w tym momencie na magicznym kontrabasie, z cylindrem na głowie i eleganckimi pantoflami wystukującymi rytm w drewnianą podłogę. Ta perspektywa rozbawiła go tak bardzo, że wkrótce musiał najzwyczajniej w świecie się odwrócić i powoli zaczynać kierować swoje kroku w kierunku baru. Po prostu żeby nie parsknąć jej w twarz, bo uzna go za kretyna większego, niż ma go za takiego obecnie.
....- Jak chcesz, chciałem dzisiaj postawić, ale skoro nie pijesz, to nie. – mruknął na odchodne tyłem wyciągając rękę i pokazując jej niedbale dwa palce w geście tymczasowego pożegnania. Podchodząc do baru, uśmiechnął się delikatnie, acz cynicznie w kierunku osoby obsługującej ten grajkodołek i zamówił coś, co miało w sobie na tyle mało alkoholu, aby go nie zniosło na boki przy powrocie. Nikt przecież nie powiedział, że będą tu wyłącznie kilkanaście minut, bo skoro już przyszli to nie chciało mu się latać po różnych lokalach. Już nawet zniesie ten koncert jazzowy, no niech jej będzie, tylko niech zagra tam pierwsze skrzypce… czy też kontrabas. Parsknął do siebie.
....Otrzymanie przez niego drinka nastąpiło dość szybko, tak więc w spokoju mógł wrócić do siostry i usiąść naprzeciwko niej wymownie sącząc swój napój i lustrując ją swoimi niebieskoszarymi oczami. Z gromkim odetchnięciem zadowolenia, rozłożył się na swoim miejscu dość niedbale i wciąż na nią patrząc wypalił:
....- Co tam siostrzyczko w wielkim świecie Slytherinu?
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 EmptyNie 5 Kwi - 14:29;

W głowie Węgierki nie tworzyły się żadne dziwne pomysły, tak jak w umyśle jej brata, wynikać to jednak mogło z faktu, że zwyczajnie nic jeszcze nie wypiła, co też całkiem szybko zamierzała zmienić. Głowę miała absolutnie słabą jeśli chodziło o alkohol, więc Adrien naprawdę mógłby jej nie podsyłać żadnych głupich planów na ten wieczór, czego jeszcze nie zrobił – i bardzo dobrze. Kto wie, może jeszcze zostanie dzisiaj królową jazzu, pośród zespołu, którego bezapelacyjnie nie znała.
Zmrużyła nań oczy kiedy odszedł w stronę baru. Była jednak przekonana, że jej też coś zamówi, no błagam, to chyba było logiczne, że zwyczajnie się z nim droczyła, robiła to zawsze. Niemniej jednak Adrien wrócił z trunkiem tylko dla siebie, a ona otworzyła usta z niedowierzaniem. Co za…
Ty mendo, ja po prostu nie mam na ciebie słów. – powiedziała tylko i sama podniosła się z krzesła, ignorując jego pytanie i skierowała się w stronę baru. Nie odpuści mu tego, co to, to nie. Zamówiła dla siebie drinka, którego nie piła nigdy wcześniej, nie wiedząc czy dobrze robi, ale raz się żyje, prawda? Uśmiechnęła się uprzejmie do barmana i chwilę potem znalazła się z powrotem przy stoliku, raz po raz mieszając słomka w rumie porzeczkowym.
Nie miała pojęcia jak to smakuje, ale porzeczki brzmiały w istocie zachęcająco, zresztą barman zapewnił ją, że nie pożałuje. Cóż, ona może nie, nie wiadomo jak reszta obecnych w barze… Przewróciła jednak oczami na swoje myśli, wcale nie zamierzała się upić, jeden drink, czy tam szklanka rumu, nikomu jeszcze chyba nie zaszkodziła.
Zamyśliła się nieco, będąc zadowoloną z tego, że bez żadnych zobowiązań siedziała ze swoim bratem w pubie, tak jakby nikt niczego on nich nie wymagał, jakby niczego nie musieli, jakby ona nie musiała. Potrzebowała takiego wieczoru, kiedy tylko będzie mogła zapomnieć o wszystkich zmartwieniach i wszystkich powinnościach, ciesząc się tą jedną chwilą, zupełnie nie patrząc w przyszłość.
Upiła łyk ze szklanki i się nieco skrzywiła, choć udała, że to gest zadowolenia. Merlinie, alkohol wcale taki zły nie był, ale definitywnie spodziewała się czegoś innego. Wydała na to jednak trochę pieniędzy, więc zamierzała wypić do dna, przecież nie będzie marnować.
Wygramy puchar domów, nie macie szans nas dogonić. – powiedziała, przypominając sobie o pytaniu, i spojrzała na swojego brata z lekką wyższością. Nie sądziła, żeby obecna ilość punktów była jej zasługą, za to doskonale wiedziała jak się w życiu ustawić. Była przekonana, że Adriena puchar nie specjalnie obchodził, ale dobrą sprawę nic innego nie miała do powiedzenia, żadnych wielkich przyjaźni nie zawierała, co też dziwne nie było. Ann w gruncie rzeczy była całkiem skrytą osobą, która o sobie nie mówiła. Porozmawiać mogła z wszystkimi, ale do przyjaźni potrzebne było zaufanie. Przekorny los sprawił, że jedyna osoba, której ufała, siedziała naprzeciwko niej. Nie chciała myśleć o ojcu, to przez niego z zaufaniem komukolwiek miała jeszcze większe problemy niż przed kilkoma latami.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub Jazzowy - Page 10 QzgSDG8








Pub Jazzowy - Page 10 Empty


PisaniePub Jazzowy - Page 10 Empty Re: Pub Jazzowy  Pub Jazzowy - Page 10 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub Jazzowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 15Strona 10 z 15 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 15  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub Jazzowy - Page 10 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-