Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub Zimowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 11 z 15 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12, 13, 14, 15  Next
AutorWiadomość


Drake Bennett
Drake Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 301
  Liczba postów : 240
http://czarodzieje.org/t4899-drake-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4902-drastyczna-poczta
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty23.05.13 11:08;

First topic message reminder :


Pub Zimowy

Lokal dobry na każdą porę roku, nie tylko zimę! Przyjdź i zajmij miejsce przy ogromnym kominku, w którym wesoło skaczą magiczne płomienie i który zimą wytwarza przyjemne ciepło, a latem, o dziwo, działa niczym najlepsza klimatyzacja i chłodzi wnętrze. W pubie obowiązuje zakaz palenia, nie kupisz tu również wyrobów tytoniowych.

Dostępny asortyment:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty24.03.18 19:57;

Skrzypce.
Naturalnie, kochała ten instrument. Zarówno w fizycznym sensie, gdy mogła gładzić stare, nieco przetarte drewno i ostre struny, po którym jeździła smyczkiem. Idealnie układały się w dłoni Fire i opierało o podbródek. Ale w metafizycznym sensie były czymś więcej niż rzeczą stworzoną przez paru Lanceley'ów dawno temu. Były najczystszym ukojeniem, na jakie mogła sobie pozwolić Szkotka. Nie szkodziły, jak czarna magia, nie oszukiwały, jak alkohol i narkotyki. Stanowiły swego rodzaju ochronę dla zmęczonej i podniszczonej życiem dziewczyny. Nie wymieniłaby ich na nic innego.
Dlatego też początkowo o występach publicznych myślała bardzo sceptycznie i niechętnie. Nie dość, że wcześniej w ogóle nie próbowała gry przed tyloma ludźmi, to z tyłu głowy świtała myśl, że się sprzedawała. Nie zamierzała otwierać swojej duszy przez byle kim, a skrzypce odsłaniały spory fragment uczuć rudowłosej. Musiała więc grać tak, żeby się nie wczuwać... Co z pewnością plamiło piękno instrumentu. Fire czuła swego rodzaju rozdarcie, gdy już ustaliła z właścicielem pubu zimowego, że zagra. Spięta z zaciśniętymi wargami i pudłem ze skrzypcami w ramionach przestąpiła próg. Tłumów nie było... Poza tym panowała spokojna, mętna atmosfera. Może nikt nawet nie zwróci uwagi na małą, drobną Blaithin? Bardzo by tego chciała. Wtopić się w tło lokalu i odciąć myśli od tego, że w ogóle tkwi tutaj. Bez sensu, przecież nie narzekała na brak gotówki. Umiała się samodzielnie utrzymywać.
Weszła na scenę sztywno, otworzyła futerał i wyciągnęła skrzypce. Wzięła głębszy oddech, chociaż to nie pomogło. Coraz więcej pojedynczych spojrzeń prześlizgiwało się po jej sylwetce. To nie była stricte trema, raczej świrdujące uczucie jakiejś nieprawidłowości... Ona, w jakimś pubie? Grająca dla jakichś chlejusów? Miała wrażenie, że się upokarza, a przede wszystkim, że upokarza swoje własne skrzypce. Niestworzone do miejsc takich, jak pub.
Pociągnęła smyczkiem raz i drugi, a melodia w ogóle nie przypominała tej, do jakiej Szkotka przywykła. Zagrała na początek coś znanego i prostego, ale zarazem cichego. Nie umiała odnaleźć się w wymuszonych dźwiękach, ale po chwili postawiła na coś szybszego. Spędziła tak nieruchomo ponad godzię. Czasami grała nawet parę godzin aż do bólu mięśni, więc nie było to wielkim wyzwaniem. Cóż, wybitnym przedstawieniem to nie było, ale Fire też nie chciała dawać im pełni tego, co potrafiła.
Nie zasługiwali.

Literka: J
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty05.05.18 23:45;

Nie mogła zmarnować całej soboty! Mieli teraz tyle nauki i zajęć, a do tego nocne zmiany w pubie — musiała w końcu zrobić coś dla siebie! Pomimo zmęczenia, podkrążonych oczu i kolejnej, nieprzespanej nocy miała ochotę wyjść. Po wysłaniu listu, do znajomej żmijki, podniosła się leniwie z fotela w pokoju wspólnym. Zabrała książki i pergaminy, kończąc na dzisiejszy wieczór z lekcjami i wróciła do dormitorium. Zostawiła rzeczy, pakując już potrzebne na poniedziałek podręczniki do torby, następnie szykując się do wyjścia. Porzuciła luźną koszulkę i szorty na rzecz bardziej odpowiedniego, nadającego się dla ludzi stroju. Maskując cienie pod oczyma, nakładając szminkę na usta i przeczesując włosy, złapała za torebkę i skierowała się do wyjścia, a następnie prosto na ścieżkę prowadzącą do wioski. Mogła użyć teleportacji, a jednak spacer wydawał się rudej znacznie lepszym rozwiązaniem. Przeciągnęła się leniwie, wydając z siebie mruknięcie zadowolenia, stojąc za zamkową bramą. Poprawiła materiał swetra w ciemnoczerwonym kolorze, który na sobie miała, ponieważ odsłonił zbyt dużo brzucha. Był na długi rękaw, odsłaniał ramiona i szyję, utrzymując się na przedramionach i linii biustu. Miał krótszy krój, ledwo sięgając materiałem do wąskiej, czarnej spódnicy. Sięgała kawałek za połowę uda, zapinana była na rząd złotych, ozdobnych guzików. Bladość nóg ukryła ciemnymi rajstopami, na stopy wsuwając botki na szpilce.
Wieczór był młody, bezchmurne niebo obsypane było srebrnymi gwiazdami, a chłodne powiewy wiatru wzburzały zielone korony okolicznych drzew, wprawiając tkwiące na nich liście w ruch. Było przyjemnie, rześko. Wszystko zwiastowało nadchodzące lato. Nessa westchnęła, przyśpieszając kroku, mając ochotę jak najszybciej na kufel dobrego piwa — ewentualnie szklaneczkę czegoś mocniejszego. Nawet potwór, który unikał alkoholu, poczuł potrzebę zrelaksowania się, wyłączenia na chwilę myślenia o sprawach poważnych, skupiając się tylko na tych błahych. Zgrabnym ruchem przekroczyła próg lokalu, kierując się niemalże od razu w stronę baru, gdzie złapała za kartę napoi, kierując się następnie w stronę środka pomieszczenia, gdzie miała nadzieję znaleźć wolny stolik. Wiedziała, że przy weekendzie lokale we wiosce wypełnione są po brzegi i trzeba było mieć niezwykłe szczęście. Ruda uśmiechnęła się pod nosem, gdy jakiś jegomość zwolnił miejsca w rogu Pubu, niedaleko rozpalonego kominka z wesoło trzaskającym drewnem w środku. Usiadła, kładąc torebkę po prawej stronie i oparła się wygodnie. Omiotła spojrzeniem interesujące wnętrze, zatrzymując wzrok na poszczególnych dekoracjach ścian. W końcu jednak ślizgonka złapała za przyniesioną ze sobą kartę, otwierając ją i przeglądając ofertę drinków. Spomiędzy pomalowanych czerwoną szminką ust wydobyło się ciche westchnięcie niezdecydowania. I na co właściwie miała ochotę..? Ostatecznie dziewczyna ułożyła menu na środku stolika, kładąc dłonie na kolanach i decydując się poczekać na Enzo. Nawet jak zamówi teraz, to potem z piciem będzie musiała czekać na niego, a to było pozbawione sensu. Nie wytrzymałaby! Przez myśl jej przeszło, pytanie, czy Włoch przyprowadzi ze sobą Dear'a, z którym ostatnio tak blisko się trzymał.
Powrót do góry Go down


Enzo Zaccaria
Enzo Zaccaria

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 20
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t16042-enzo-zaccaria
https://www.czarodzieje.org/t16048-poczta-tego-fajnego-slizgona#439055
https://www.czarodzieje.org/t16047-enzo-zaccaria
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty06.05.18 0:31;

Sobota minęła mu bardzo szybko, mimo bardzo wczesnej pobudki, nawet się nie obejrzał, kiedy z szóstej rano, zrobiła się szósta wieczorem, a nim zdążył odsapnąć po dość meczącym treningu, dotarł do niego list od jego ulubionego Gremlina. Uznawszy, że mały wypad ze znajomymi będzie zdecydowanie lepszym wyjściem niż poświęcenie kolejnego wieczora z nosem w mugolskich książkach przysłanych mu przez babcie. Oczywiście niezależnie od tego, czy chciał udać się na spotkanie z rudowłosą, czy może podelektować się słowem pisanym mugolskich myślicieli, priorytetem był prysznic. Kiedy kilkanaście minut później rosły blondyn opuszczał pokój wspólny, był już w pełni oczyszczony po treningu, jednakowo w znaczeniu psychicznym, jak i fizycznym. Zdołał również szybko zrzucić z siebie dresy i tank, w których ćwiczył, by zastąpić je gustowną koszulę w krate i nie mniej szykownymi spodniami w odcieniu głębokiej czerni. W odstawkę poszły także jaskrawe buty do biegania, zastąpione przez w miarę eleganckie buty, oczywiście bez przesady, to tylko wyjście do baru, nie mógł jednak pozwolić sobie na wyglądanie jak byle kto. Pamiętając o tym, co napisała, zabrał ze sobą sporą ilość galeonów, ale i tu pamiętał, by nie przesadzić. Dobrze wiedział, jak mogły się skończyć eskapady do pubu z Gremlinem i spółką. Gdzie by nie szedł, zawsze robił to szybko, nie wiedział, czy było to spowodowane tym, że tyle biegał, czy po prostu chęcią znalezienia się na miejscu przed czasem. Kiedy po tym, jak dość szybko przemknął przez puste o tej porze korytarze szkoły i znalazł się na ścieżce prowadzącej do wioski, przystanął na chwile, by pokontemplować gwiazdy, które w tak dużej liczbie skrzyły się na wieczorny niebie. Mógł, by tak stać godzinami, rozmyślając nad sensem istnienia, ze wzrokiem utkwionym w niebie i ciepłym późnowiosennym wiatrem muskającym jego twarz, ale przypomniał sobie o pewnym oczekującym go rudym gremlinie i czym prędzej ruszył w stronę pubu, w którym się umówili. W końcu dotarł do lokalu i szybko wszedł do środka, płynnie przechodząc ze względnej ciszy panującej na zewnątrz, do hałasu i lekkiego zaduchu sali. Doprawdy Ness miała szczęście, nie była może zbyt wysoko, ale jej intensywnie rudą czuprynę można było dostrzec bez trudu, co znacznie ułatwiło chłopakowi poszukiwania. Kiedy przebił się przez tłoczny środek sali do jednego ze stolików umiejscowionego w jej rogu. Kiedy tylko mógł popatrzyć dziewczynie w oczy, przywołał na twarz kpiący uśmieszek, który nieodłącznie towarzyszył ich utarczką słownym. Zajął miejsce naprzeciwko dziewczyny, a kiedy już wygodnie rozsiadł się w swoim krześle, powiedział. -Dobry Wieczór Panno Lanceley, jak widze zaczekałaś na mnie z zamawianiem czegokolwiek? Poruszające...- To powiedziawszy, ujął w dłonie kartę napoi i obrzucił ją krytycznym spojrzeniem, nie spodziewając się, by w lokalu tej rangi znalazł trunek, który by go zadowolił. -Cóż się stało, że przypomniałaś sobie o swym serdecznym przyjacielu Zaccarim?- Zapytał, odkładając kartę na stół i rzucając szybkie spojrzenie na sale.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty11.05.18 16:21;

Nuciła coś pod nosem, raz po raz rozglądając się po przytulnym wnętrznu pubu. Z początku wystrój wydawał się nieco przytłaczający, ilość rzeczy znajdujących się na ścianach była ogromna, a i brak białego sufitu sprawiał, że pomieszczenie optycznie było znacznie mniejsze niż w rzeczywistości. Właściciel jednak zadbał o to, aby na ścianach znajdowały się lustra, a obudowy kominków wykonane były z jednolitego, ciemnego drewna. Podobnie jak stoły i szynk barowy, do którego dostawione były stołki na wysokich nóżkach, obite skórą w kolorze ciemnozielonym lub czerwonym. Te samo obszycie zastosowano na otaczających stoliki kanapach. Po oswojeniu się z natłokiem wszystko to tworzyło przyjemną dla oka całość. Uśmiechnęła się pod nosem, odgarniając kaskady rudych włosów na plecy, stukając pomalowanymi na czerwono paznokciami o blat.
Robiło się coraz później. Lokal zapełniał się klientami, było coraz mniej wolnych miejsc. Roześmiane twarze, podekscytowane szepty i wspólne snucie wakacyjnych planów — czyli to, co starsi uczniowie i studenci robili najlepiej. Kelnerki ledwo nadążały z podawaniem do stolików pełnych tac przekąsek w towarzystwie kufli wybornego piwa, chociaż przewijały się również na nich kolorowe drinki. Westchnęła cicho, lustrując brązowymi oczyma wszystko dookoła, ostatecznie zatrzymując ich spojrzenie na drzwiach, gdy zauważyła znajomą postać. Na czerwone usta ślizgonki wkradł się charakterystyczny, zadziorny uśmieszek. Mający metr i pięćdziesiąt siedem centymetrów postrach Hogwartu istotnie był łatwy do odnalezienia na sali przez swoją rudą czuprynę. Gdy zasiadł naprzeciw, skrzyżowała ręce pod biustem gotowa do odparcia ewentualnego ataku słownego, mającego być wstępem do jednej z ich słynnych, słownych potyczek.

—Dobry wieczór Panie Zaccaria.—odparła grzecznie, kulturalnie i podejrzanie miłe, kiwając głową na jego kolejne słowa i wzruszając niewinnie ramionami. —Widzisz, jaka ja jestem wspaniałomyślna? Partnerka do picia idealna, co zrobić. Oh już nie bądź taki złośliwy słońce, przecież często widujemy się na zajęciach czy w pokoju wspólnym!
Dodała z nutką rozbawienia w głosie, wywracając teatralnie oczyma. Chociaż nawet po cichu musiała przyznać, że jej życie towarzysko jakoś podejrzanie rozkwitło. Nie czas jednak na to. Lanceleyówna przeniosła wzrok na kartę z ofertą, którą Włoch dzierżył w dłoniach. Przekręciła głowę nieco w bok, przyglądając się jej uważnie — bordowa, wykonana z miękkiej skóry okładka idealnie wkomponowywała się w wystrój pubu.
—Zgubiłeś gdzieś Deara czy mi się wydaje? Ostatnio sporo czasu spędzaliście razem. Myślałam, że go zaprosisz. — kontynuowała z nutką ciekawości w głosie, przenosząc wzrok na twarz chłopaka. Właściwie ona sama chyba z każdym Dear'em miała jakieś relacje. I jeszcze to cholerne wesele Doriena w czerwcu! Na samą myśl wzdrygała się niezauważalnie, zaraz jednak wracając całą swoją uwagą do towarzysza i sobotniego wieczoru. Uśmiechnęła się rozbrajająco, chcąc zadać najważniejsze z dzisiejszych pytań, mające mieć wpływ na resztę spędzonego tu czasu. —Co pijemy?
Miała nadzieję, że przestudiował już kartę i będą mogli zdecydować, czy klasycznie zostają przy piwie czy uderzą raczej w alkohole mocniejsze.
Powrót do góry Go down


Enzo Zaccaria
Enzo Zaccaria

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 20
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t16042-enzo-zaccaria
https://www.czarodzieje.org/t16048-poczta-tego-fajnego-slizgona#439055
https://www.czarodzieje.org/t16047-enzo-zaccaria
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty11.05.18 18:24;

Nie wiedział czemu, Nessa wybrała właśnie to miejsce, natłok wszystkich dekoracji i ozdób wiszących na ścianach, przywodził bardziej na myśl sklep i sprzedawcę, który był zdecydowany umieścić cały swój towar na widoku. To zaś nie kojarzyło się ze zbyt dużym prestiżem ani renomą, zdecydowanie bardziej wolał minimalistyczne i bardziej stonowane wnętrza. Jedynym przyjemnym elementem wystroju, były wesoło trzaskające płomienie oraz kominki wbudowane w ścianę. Przejechał palcami po przyjemnym materiale kanapy. Nawet w tej głośnej i zatłoczonej sali, jego uwagę przykuło stukotanie jej paznokci. Posłał jej najradośniejszy, a zarazem najbardziej kpiący uśmieszek, na jaki było go stać. Dziś był w wyjątkowo dobrym humorze, dlatego perspektywa utarczki słownej z Nessą brzmiała całkiem zachęcająco. Kolejną rzeczą, która niewątpliwie przeszkadzała, był panujący w tym miejscu tłok, już w drodze do stolika kilka razy cudem uniknął oblania alkoholem należącym do innych gości, lub kelnerkę przebijających się do stolików. Nawet teraz raz mimo tego, że kelnerki mijały ich z dość bezpiecznej odległości, a inni goście nie podchodzili do zajętego stolika w kącie sali, Enzo przezornie patrzył na każdego, kto ich mijał. W końcu, kiedy ostatecznie uznał, że raczej na pewno nikt go niczym nie obleje, przeniósł wzrok na dziewczynę. -Jak już wspominałem poruszające i kulturalne, dlatego pytam Lancley, nie pasuje do ciebie.- To powiedziawszy, posłał jej rozbawione spojrzenie i kontynuował swój wywód. -Ja złośliwy? Ranisz mnie. Przecież ja zawsze staram się być miły. Zajęcia i pokój wspólny? Mogę to powiedzieć o każdym domowniku.- Miał nadzieje, że Lanclay nie odbierze tego na opak i nie pomyśli, że on, nie daj boże, byłby zawiedziony takim stanem rzeczy. W karcie nie było niczego ciekawe, same zwykłości, co prawda pozwalało mu to bez dłuższego zastanawiania wybrać swój ulubiony trunek, z drugiej strony zawiodło go, że nie spróbuje dziś niczego nowego. -Eh Gremlinie, po raz kolejny dopowiadasz sobie zbyt wiele, to, że akceptuje jedną z niewielu normalnych osób, z tej zbieraniny, którą nazywasz swoimi znajomymi, nie znaczy, że muszę cały czas z nią przebywać. Poza tym nie wiedziałem, czy chcesz, bym kogoś zapraszał i czy sama kogo nie zaprosiłaś.- Wzruszył ramionami, taka była prawda, nie zwykł nikomu się napraszać. Chyba że była to osoba, z którą wyjątkowo lubił się spotykać. -Nie wiem, czy pamiętasz, ale zwykłem pijać tylko jeden alkohol. Dla mnie Ognista Whiskey.- Lubił mocne trunki, od zawsze, poza tym, piwo, a raczej to, co nazywano tu piwem, nie było zbyt szlachetnym napojem. To powiedziawszy, machnął ręką na kelnerkę, która znajdowała się najbliżej ich stolika. Kiedy wysoka blondynka zanotowała już jego zamówienie, ślizgon zwrócił się do rudowłosej. -To, co dla ciebie?
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty11.05.18 22:36;

Dlaczego Panna Lanceley wybrała akurat ten lokal we wiosce? Po prostu nigdy wcześniej tu nie była! Tak banalna, prosta odpowiedź, której na pewno Enzo się nie spodziewał. Gdyby nie fakt, że pracowała w Oasis i miała serdecznie dość tamtego miejsca, to z pewnością poszliby właśnie tam. A tak, mieli przed sobą sobotni wieczór w tym przytulnym, wcale nie aż tak przytłaczającym pubie. No i zdecydowanie było tu mniej ludzi jak w innych lokacjach we wiosce przeznaczonych do spotkań towarzyskich. Nessa założyła nogę na nogę, nadal trzymając ręce splecione pod biustem. Kosmyki naturalnie wijących się, rudych włosów opadały jej na odkryte ramiona i ciągnęły się niesfornie w dół, żyjąc własnym życiem. Pomimo tego, że ślizgonka była osobą preferującą bardziej ustronne i mniej pełne miejsca, dziś akurat nic jej w tym miejscu nie przeszkadzało. Nawet na marudzenie była zbyt zmęczona i zbyt spragniona dobrego drinka.
—Czy Ty mi właśnie insynuujesz, że nie należą do kulturalnych i poruszających męskie serca kobiet? Hmpf.—westchnęła teatralnie, tonem pół żartem i pół na serio. Oczywiście, że nie należała. Potrafiła zachować się w towarzystwie, które tego wymagało — na drogich przyjęciach swojej rodziny czy innych ustrojstwach, jednak na co dzień..? Cóż, wtedy była po prostu sobą. Duże, zielone oczy otoczone były wachlarzem kruczoczarnych rzęs, wpatrywały się uparcie w obwolutę trzymanego przez niego menu.—Yhym, a ze mnie księżna Cambridge wtedy. Ty pozbawiony złośliwości? Dobry żart żmijko, naprawdę. Oh, czyżbyś umierał za mną z tęsknoty? Słyszę wyrzut w Twoim głosie.
Droczyła się z nim, widocznie szukając jakieś niewielkiej zaczepki czy prowokacji, tak na rozgrzewkę. Wiedziała, że przesadza i wcale tak nie było, ale nie było to żadną wymówką na to, aby obrócić jego słowa niczym kota ogonem z korzyścią dla siebie. Rozluźniła dłonie, przysuwając się do krawędzi stolika i układając na nim ręce. Splotła ze sobą palce, bawią się widniejącymi na nich pierścionkami. Miała naprawdę dużo brzydkich nawyków. Mieniące się niczym płynny miód od napływu kominkowego światła tęczówki, podniosły swe spojrzenie, nieco przeciągłe i zaczepne, prosto na twarz Włocha. Na pomalowanych czerwoną szminką ustach pojawił się cień uśmieszku, kąciki drgnęły nieznacznie ku górze. Zbyt miło. Mógł poczuć, jak to przypadkiem nacisnęła mu na nogę obcasem, uciekając następnie do tyłu.
—Nazwij mnie tak jeszcze raz, a stracisz coś więcej niż uroczą buźkę. Nie chcesz, żebym ja Ci wymyśliła przezwisko. Zbieraniny? Byle kim się nie otaczam.— szepnęła cicho, przemiłym głosem. Jej mimika twarzy mówiła wszystko — większość ludzi była jej obojętna, ale wyjątki takie jak Theo, Marcelina, Caesar czy nawet Enzo — ich zawsze broniła. Nie wspominając o kocie, czy lemurze. W obecnej chwili nawet Calum zaliczał się do grona bliższych, akceptowanych chętniej przez nią ludzi. Westchnęła jednak, przymykając na chwilę oczy. Wyciszając negatywne emocje, bo nie było dzisiejszego wieczora na nie czasu. Nie miała chęci kłócić się jakoś szczególnie mocno, dosadnie, a jeśli chodziło o najbliższych, to zmieniała się w prawdziwego rysia. Pokręciła delikatnie głową, zagryzając na dłuższą chwilę dolną wargę i unosząc leniwie powieki, wlepiając spojrzenie w leżącą znów na drewnianym blacie stołu kartę. Kiwnęła głową w odpowiedzi na jego pytanie, siląc się na uśmieszek. Zła energia i alkohol zawsze tworzyły coś złego.
—To samo dla mnie. Zmieniając temat — co się stało, że tak łatwo przystałeś na moją propozycję? Na lekcjach ostatnio nie przejawiałeś ani chęci do czegokolwiek, ani aktywności. Wszystko w porządku? Czy dzieje się jakiś dramat w stylu włoskim?
Powrót do góry Go down


Enzo Zaccaria
Enzo Zaccaria

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 20
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t16042-enzo-zaccaria
https://www.czarodzieje.org/t16048-poczta-tego-fajnego-slizgona#439055
https://www.czarodzieje.org/t16047-enzo-zaccaria
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty12.05.18 11:58;

Po dłuższej chwili spędzonej w pubie Enzo uznał, że nie jest taki zły, a nawet jest znośny. Gremlin jak zwykle popisał się błyskotliwością, doprowadzając Włocha do cichego śmiechu. I ta jej typowa poza, ręce pod biustem i butne spojrzenie. Widać jednak było, że dziś wolała, by chyba poprowadzić normalną rozmowę, wyglądała na zmęczoną. -Ależ skąd Lanceley, nawet bym nie śmiał. Po prostu przyzwyczaiłaś mnie do czego innego i zdziwiła mnie ta nagła, dobra, zmiana.- Wzruszył ramionami, również używając półżartobliwego tonu. Nie wątpił w jej ogładę, przynajmniej, wtedy gdy była ona potrzebna, ale oboje wiedzieli, że to tylko żarty i nikt nie będzie się czuł urażony. Tym bardziej że Enzo wcale nie chciałby była, jak szlachcice których znał, miał ich zdecydowanie dość. Posłał jej przeciągłe i rozbawione spojrzenie swoich mętnych oczu. -Ależ oczywiście, że jestem pozbawiony złośliwości, niezaprzeczalnie. Nie wiem, czemu mi nie wierzysz księżno Cambridge. Żmijko? Jak słodko. Oczywiście, że tęskniłem, a było to tak bolesne i nieznośne, że myślałem, iż nie wytrzymam zbyt długo. Dziwi cię to?- Zdecydowanie, rozmowa była o wiele ciekawsza niż spotkanie z książkami, które planował na dzisiejszy wieczór. Po raz nie wiadomo, który przywołał na twarz złośliwy uśmieszek, który po chwili delikatnie zrzedł, kiedy ślizgona nadepnęła mu na nogę. Mimo tego postarała się nie dać nic po sobie poznać i powiedział. -A jednak to nie księżna Cambridge, tylko moja Lanceley. Moją uroczą buźkę? Widze, że jesteś bardzo spięta, faktycznie przyda ci się alkohol.- Nie wiedział po co, zaczynał drażliwy temat, jakim byli jej znajomi, wiedział przecież, że wykazywała niezdrowe przywiązanie do tej dziwnej zbieraniny. -Wiem, ja jestem tego najlepszym przykładem, nie przejmuj się tym.- Wiedział, że pod tym względem była nieugięta i nie ma co nawet w żartach, o tym dyskutować. Sam również, kiedy już się do kogoś przywiązał, mógł za niego oddać wszystko. Jej oddanie, było zresztą kolejną cechą, za którą tak lubił i szanował rudowłosą. Zresztą, niektórych z tej zbieraniny lubił tak samo, jak ona. -Od kiedy to pijasz takie mocne alkohole? Naprawdę mnie zaskakujesz.- Kelnerka, przyjąwszy ich zamówienie, odeszła w swoją stronę i wyruszyła po zamówione przez nich trunki. -Coś musiało się stać? Przecież już ci mówiłem, że nie miałem nic lepszego do roboty, poza tym, umierałem z tęsknoty, sama tak powiedziałaś. No ale to nieważne prawda. Jestem, więc opowiadaj, co tam u ciebie Lanceley?- Zapytał, a nim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć, do ich stolika wróciła kelnerka, niosąca na tacy dwie spore szlanki z ognistym trunkiem. Enzo od razu pojaśniał na twarzy, a kiedy alkohol znalazł się na stole, ujął go w dłoń i zatopił w nim usta.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty12.05.18 23:16;

Nie wyglądał już na takiego rozczarowanego tym miejscem jak z początku, więc ruda nie mogła powstrzymać drgnięcia kącików ust ku górze, który zniknął równie szybko, jak się pojawił. Miała naprawdę dobry gust i zawsze trafiała w gusta, czasem tylko inni musieli do tego dojrzeć. Nie bez powodu Lemur sugerował jej rozważenie kariery dekoratora wnętrz! Było to z pewnością zajęcie ciekawe i wymagające równie dużego zaangażowania, co muzyka — jednak biorąc pod uwagę nazwisko, bycie jedynym dzieckiem i przyszłą głową rodu, jej przyszłość zdawała się nakreślona od momentu, w którym przyszła na świat. Nie chcąc jednak dłużej się nad tym rozwodzić, wróciła uwagą do ślizgona, obdarzając go pociągłym spojrzeniem.
—Przyzwyczajenie to bardzo zła sprawa. Powinieneś się tego pozbyć.—zaczęła z delikatnym wzruszeniem ramion, jak zwykle bezpośrednio komentując wszystko dookoła. Najgorzej było, gdy człowiek się przyzwyczajał! Jak często rutyna i nawyki były przyczyną rozpadu przyjaźni czy związku? Ruda przeniosła spojrzenie na ciemny blat stołu. Uwielbiała tak ciemne, eleganckie drewno — podobnie zresztą jak jej rodzice. Posiadłość Lanceleyów miała wiele drewnianych zdobień, podłóg i elementów w swoim wystroju. Pochodzenie z dobrej, czystej rodziny miało swoje plusy, jednak na dzieciaki z nazwiskiem zawsze kładziono znacznie więcej wymagań, miały mniej swobody i bardziej musiały dbać o dobre imię. Enzo akurat jak mało kto to rozumiał, może dlatego pomimo prztyczków ich relacja była dość pozytywna. Zaśmiała się na jego słowa. — Zawsze musiałam ukrywać bycie księżną, teraz się wydało. Cholera, jak mogłeś? Ahh, Ty i te Twoje poczucie humoru. Czasem tak. Czasem wam się wszystkim dziwie, bo ja, zamiast za sobą tęsknić to już dawno strzeliłabym w siebie avadą.
Rzuciła rozbawionym głosem, powracając brązowymi oczyma do twarzy ślizgona. Widziała, jak zachowuje kamienną twarz po tym, jak jej szpilka zaatakowała jego stopę. Powinien wiedzieć, że Nessa w posiadaniu obcasów była stworzeniem niezwykle niebezpiecznym. Znów założyła nogę na nogę, układając dłonie grzecznie na kolanach, poprawiając materiał spódnicy i odgarniając kosmyk rudych włosów za ucho, uwalniając spod nich błysk prostych kolczyków w kształcie trójkąta z zielonym oczkiem. Na jego komentarz prychnęła, przejeżdżając wzrokiem po znajdujących się na ścianach obrazach.
— No tak, Lanceley. Jestem Twoim ulubionym kumplem ze szkoły, nie? Nie ma lepszego partnera do picia i bicia się, kłótni. Dlatego tak sobie cenisz moje towarzystwo. Ah Enzo, jakiś Ty dziś sentymentalny. Nie wiem, co wam się wszystkim w głowach pojebało, żeby potwora oswajać.—westchnęła, teatralnie rozkładając ręce na boki. Naprawdę nie rozumiała. Była dla tylu osób "moją Lanceley" od wszystkiego! Od picia, uciekania, bicia się, motorów, włamań, nauki, sztuki.. Była taka uniwersalnie paskudna, chamska przy tym niemiłosiernie, a mimo to jej wesoła gromadka rosła i rosła. Może ktoś im amortencji dolewał? Nie ma co kłamać, ruda była beznadziejna w sprawach damsko-męskich i przez swoją nastoletnią miłość do pewnego Dear'a, która nie wyszła i w ogóle była tylko głupią fascynacją, całkiem odcięła się od świata uczuć wyższych. Zwyczajnie nie dostrzegała, że ktoś mógłby ją w jakiś sposób romantycznie lubić. Była po prostu uniwersalną Nessą. Kiwnęła głową na jego kolejne słowa, puszczając w niepamięć komentarze o jej prywatnym zoo. Złapała za przyniesioną przez kelnerkę szklankę, następnie niczym chłop, upijając sporego łyka. Magiczna szminka na szczęście nie schodziła pod wpływem trunku. Cierpki, gorzkawy smak wywołał na drobnym ciele dreszcz. Cóż, nie sądziła, że sięgną po mocniejsze alkohole jak piwo, ale co tam. Do zamku wróci, a jak nie to prześpi się gdzieś po drodze, ciepło na dworze.
— Jakoś tak wyszło, do tak zacnych trunków trzeba po prostu dojrzeć. Lepiej rozjaśniają myśli jak piwo. Gdybym Cię nie zaskakiwała, to byśmy pewnie nie rozmawiali. Nudni ludzie są jacyś tacy.. Meh. Nieprzewidywalność to najlepsze, co w rozmówcy możesz trafić. U mnie? Nic. To, co zwykle. Próbuję ratować tyłek naszemu zapuszczonemu domowi. Jezu, Enzo. Nic się u Ciebie nie działo? Żadnych skandali? Zaaranżowanych zaręczyn? Nic?—zakończyła swój monolog, wlepiając ślepia w jego oczy. Miała neutralny wyraz twarzy, obracała w dłoniach szklankę z napojem, sprawiając, że kostki lodu obijały się o szklane brzegi, podobnie jak złoty trunek. Właściwie nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, co u niej — działo się wszystko i jednocześnie nic. Oparła się wygodnie o miękką, skórzaną kanapę. Przetarła oczy wolną dłonią, przenosząc wzrok z twarzy Włocha na blat stołu.
Powrót do góry Go down


Enzo Zaccaria
Enzo Zaccaria

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 20
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t16042-enzo-zaccaria
https://www.czarodzieje.org/t16048-poczta-tego-fajnego-slizgona#439055
https://www.czarodzieje.org/t16047-enzo-zaccaria
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty14.05.18 15:34;

Tia, jak zwykle Gremlin się postarał, oczywiście Włoch nie zamierzał przyznawać jej, że wybrała przyjemny lokal, po takim komplemencie z jego strony mogła, by się stać jeszcze bardziej irytująca niż do tej pory.-Szczególnie złe przyzwyczajenia Lanceley. Na szczęście zmieniasz się teraz na lepsze prawda? Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy,, może w końcu przestaniesz być takim irytującym rudzielcem.-Nagle zrobił zamyśloną minę i udał, że się zastanawia.-Chociaż nie, na to nie ma zbyt wielu szans, jak by to.... jesteś beznadziejnym przypadkiem gremlinie.-Wzruszył ramionami i zastanawiając się, czy aby nie przesadził, cóż, Nessa zapewne rozwieje jego wątpliwości już za chwile. Dostrzegł wzrok, jakim obdarzyła stół i momentalnie zrozumiał, o co jej chodzi, fakt jego rodzina też miała wiele takich mebli, lecz właśnie siedząc na takich krzesłach, przez całe dzieciństwo wysłuchiwał obelg i przytyków swego ojca. To przy biurku z takiego drewna dziadek stosował na dziecku swoje wyszukane kary, za każdym razem, kiedy coś mu nie wyszło. Zdecydowanie nie lubił takich mebli, kiedy dłużej się nad tym zamyślił, złapał się na tym, że cofnął dłoń ze stołu. Miał nadzieje, że dziewczyna nie dostrzegła, gwałtownego ruchu, jaki wtedy wykonał i nie zapyta o przyczynę, na takie pytanie nie było dobrej odpowiedzi. Najwidoczniej nie zauważyła, bo zareagowała śmiechem, a Enzo niezauważalnie odetchnął z ulgą.-Naprawdę udawała? Boże, jesteś świetną, nigdy nie domyśliłbym się, że to chamstwo i złośliwość niegodne księżnej były udawane! Spokojnie nikomu nie powiem, nie musisz się o to martwić.-Puścił jej oczko i posłał szyderczy uśmiech.-Mojej poczucie humoru? Przecież ja nie żartuje. Rzucić w ciebie avadą? Ale jak świat poradziłby sobie bez takiej aktorki, skrzypaczki i księżnej Cambridge?-Zapytał wielce przejęty tym, że Anglia mogłaby nie znieść takiej straty. Obserwując, jak odgarnia włosy, odruchowo poprawił swoje i zastukał palcami w blat.-Jak zwykle nadinterpretujesz, nie używaj, proszę określenia kumpel, drastycznie zmniejsza poziom twojej wypowiedzi. Nie ma lepszego partnera do picia? Nie wydaje mi się, byś mogła wypić, choć połowę tego, co ja, a nie Lubie pić w samotności. Bicia nawet nie skomentuje..... Co do kłótni.... No może i jestem w tym całkiem dobra i sprawia to, że trochę, tylko trochę, Lubie twoje towarzystwo. Tylko nie ciesz się zbyt widocznie, bo zrobi mi się niedobrze.-No teraz to na pewno ego podskoczy jej kilkukrotnie i będzie mu wypominać te słowa do końca szkoły. -Sentymentalny? Oh tak, Lubie wspominać, na przykład to jak oblałaś mnie kawą i cudem uniknąłem poparzeń trzeciego stopnia na twarzy.-Cierpko się uśmiechnął, na wspomnienie tego, jak zaczęła się ich "znajomość". Już pierwszego dnia Enzo spotkał Nesse, a przez wzrost wydała mu się niegroźna, uznał więc, że zabawi się kosztem dziewczyny, cóż trochę się przeliczył, ale z czasem oboje zaczęli to traktować bardziej jako grę niż celowe uprzykrzanie komuś życia.-Oswajać potwora? Że niby ty jesteś tym potworem? Nie wiem, czy Gremlina można zakwalifikować do kategorii potwora.-Obserwując, jak raźnie dziewczyna zaczęła pić whiskey, podniósł jedną brew i sam upił zdecydowanie mniejszego łyka, nauczony z domu, zaczął degustować trunek. Na jego twarzy zagościł błogi uśmiech, czego by nie mówić, o wystroju owego lokalu alkohol mieli przedni. Przyjemny smak pozostał jeszcze przez długi czas na jego języku. Kiedy w końcu skończył rozwodzić się nad smakiem alkoholu, mógł wrócić do rozmowy z płomiennowłosą. Odważył się tylko skomentować prędkość, z jaką pochłaniała alkohol.-Nie przesadzaj Lanceley, nie będę cię nosił do zamku.-Powiedział pół żartem pół serio.-Dojrzeć? I ty uważasz, że to ten moment, w którym ty do nich dojrzałaś? Rozjaśniają myśli jak piwo? Wymyśl lepsze uzasadnienie dla swojego alkoholizmu.-Powiedział, posyłając jej szyderczy uśmiech.-Może i byśmy nie rozmawiali, to fakt. Nudni ludzie, ciekawe określenie, wole nie pytać co oddziela tych nudnych ludzi, od ciekawych. Zapewne odpowiedź byłaby wielce błyskotliwa, mogłaby również mienić mój światopogląd i zapisać się w kanonie wielkich myślicieli, ale dziś zdecydowanie bardziej wole się po prostu napić. Naprawdę Lanceley? Dalej się w to bawisz? Nie wiem, czy zauważyłaś, ale „nasz dom” wbrew wszystkiemu wcale nie jest idealny, mnóstwo w nim idiotów. Wiesz, czym się różnią idioci z naszego domu, od idiotów z innych domów? Nasi idioci są aroganccy, a to najgorsza mieszanka. Właśnie dlatego, jakiekolwiek tego rodzaju próby są skazane na porażkę, to walka z wiatrakami Gremlinie.-Oh tak, niegdyś był święcie przekonany, że to jego dom jest najlepszy i że inne nie zasługują na szacunek, z czasem jednak przekonał się, że należy do tej samej grupy aroganckich idiotów, o których mówił, zmienił się, wciąż był arogancki, lecz na pewno nie był już idiotą, dobrze wiedział, że Dom nie ma żadnego znaczenia, bo liczą się jednostki. Lekko stracił humor przez ten niezwykle drażliwy dla niego temat.-Skandali? Nie, oczywiście wciąż pozostaje "nieczystym bękartem", przynajmniej dla rodziny, poza tym nic. Aranżowane małżeństwa? Po pierwsze, żadna szlachcianka nie poślubi wcześniej wspomnianego "nieczystego bękarta", po drugie, jeżeli ktoś spróbował, by mnie zmusić do małżeństwa, bardzo by tego pożałował. Dobrze o tym wiesz, bo zrobiłabyś na moim miejscu to samo.-Powiedział i upił kolejny łyk mocnego trunku. Naczynie było bardzo zimne i przyjemnie chłodziło skórę jego poharatanej od wiecznych treningów dłoni.-Jakieś ciekawe plany na wakacje?
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty14.05.18 23:35;

Przyzwyczaiła się, że otwarcie nigdy nie przyznałby jej racji, nauczyła się więc dostrzegać aprobatę Enzo w jego oczach czy minimalnych zmianach w mimice twarzy. Znali się już przecież dobre trzy lata, a to bardzo dużo czasu na rozmowy. Jedne były agresywniejsze, inne zaś nieco filozoficzne i prawiące o przyszłości, której wizja dla tej dwójki jeszcze kilka lat temu wyglądała całkiem inaczej niż obecnie. Może to jednak rudej tylko się tak wydawało? Bezgłośnie westchnęła, świdrując wzrokiem ślizgona. Czerwone usta przyozdobił zadziorny, rozbawiony uśmieszek. Nie omieszkało się również wymsknąć prychnięciu, które podkreślić tylko miało jej opinię na temat swojego zdania.
— Oj nie chrzań Zaccaria, bo gdybym była tak irytująca, jak twierdzisz, to buźka na spotkania ze mną aż tak by Ci się nie cieszyła.— odparła tonem, w którym usłyszeć można było nutę satysfakcji i być może aż nazbyt dużej pewności siebie. Wiedziała jednak, że chłopak ma problemy z przyznawaniem się publicznie do jakichkolwiek pozytywnych uczuć i po części również to stanowiło jego urok osobisty. Był dobrym kumplem, od którego zawsze oczekiwać mogła szczerości równie brutalnej, co jej własna.— Uważasz, że się zmieniam? Mnie się wydaje, że jestem raczej stała. Z nas dwoje Ty bardziej przypominasz rwącą rzekę.
Dodała jeszcze z delikatnym wzruszeniem ramion, jedną z dłoni sięgając do swojej torebki. Upewniła się, że pozostaje ona zamknięta i bezpiecznie leży tam, gdzie ją zostawiła. Jedna z jej rąk nadal pozostawała na blacie ciemnego, drewnianego stolika, stukając o niego paznokciami. Druga natomiast, grzecznie ułożyła się na lewym udzie. Nie zwróciła uwagi na wykonany przez niego, nazbyt gwałtowny ruch. Na cień konsternacji, który ukradkiem przebiegł przez jego twarz. Nigdy nie zadawała pytań, które mogłyby jakoś bezpośrednio dotknąć go odpowiedzią, rzucała tylko ogólnikami — czasem tylko może zbyt złośliwie, ale taka była już jej natura. Nie miała za co się na niego wściekać czy też obrażać, nie była pod tym względem ani trochę podobna do reszty dziewcząt w jej wieku. Miała duży dystans do siebie. Kolejna wypowiedź chłopaka rozbawiła ją równie mocno, co poprzednia. Trzeba przyznać, że mocno zaangażował się w całą tę gierkę słowną. Sama bawiła się przy tym wybornie. Z teatralną, aktorską wręcz gracją odgarnęła kosmyk włosów za ucho i puściła mu oczko, siląc się na całkiem sympatyczny, tym razem pozbawiony zadziorności uśmiech.
— Autograf dostaniesz później. Może wspomnę też o Tobie na gali Oscarów.— uniosła zadziornie brwi przy wypowiadanych słowach, przestając uderzać o ten biedny, zmaltretowany blat. Znając ją, zaraz znajdzie inny sposób na zajęcie swoich rąk — był to przykry nawyk kogoś, kto godziny spędzał na graniu na instrumentach. — Poradziłby sobie równie świetnie, jak do tej pory. Wiele takich domniemanych księżnych przecież chodzi po ulicach. Na pewno są mniej nieznośne niż ja. Pomimo to cśśś, to nasza tajemnica. Ten cały tytuł.— dodała w końcu, szeptem. Przyłożyła sobie palec do ust, co podkreślić miało wagę tego światowej skali sekretu. Dziewczyna po chwili jednak zaśmiała się, upijając kolejny łyk ze złapanej wcześniej szklanki z alkoholem. Był mniejszy niż poprzedni, pozwoliła, aby mocny i intensywny smak wzbudził na jej ciele dreszcz. Podniosła na niego wzrok, gdy mówił, posyłając mu przeciągłe i niedowierzające spojrzenie, wymieszane z nieodchodzącą dziś od niej nutką rozbawienia. Jak na osobę z bezsennością i nocnymi zmianami w pracy była naprawdę pełna energii.
— Ohoho. To mnie z tym piciem chyba nie doceniasz żmijko.—zaczęła, komentując jako pierwszą wzmiankę o alkoholu. Ostatnimi czasy jej głowa znacznie się wzmocniła, a ślizgonka zaczęła wlewać w siebie niepokojące nieco ilości procentów. Nikt poza nią jednak o tym nie wiedział, a ona sama nie widziała żadnych powodów do obaw. Nie piła przecież codziennie i gdy piła, starała się nie pozwalać sobie na urwanie filmu. — Przecież jesteśmy kumplami, nie rozumiem, o co Ci chodzi. Więc masz lepsze towarzystwo do picia? No wiesz, teraz mi przykro. Na Merlina, Enzo! Tak ciężko było Ci się przez te trzy lata przyznać, że jestem najlepszym kolegą, jakiego mogłeś spotkać w tej szkole? Ah, zapamiętam ten dzień. Twoje zdrowie.—przerwała rozbawiona, oczywiście nie mogąc powstrzymać się przed wbiciem mu maleńkiej szpileczki. Wiedziała, jak bardzo nie lubił wykorzystywania własnych słów przeciwko niemu. Jak powiedziała, tak zrobiła, biorąc kolejnego, małego łyka whisky. Oparła dłonie o blat stołu, robiąc niewinną minę, wbijając spojrzenie w leżącą na środku, pomiędzy nimi kartę z menu.
— Doskonale wiesz, że zasłużyłeś na gorący prysznic. Twoja wina. Było nie zaczynać. Nienawidzę Cię czasem za tego gremlina, cholero Ty! Jestem bardziej, jak mantykora czy coś.—mruknęła z westchnięciem rezygnacji, opierając się wygodnie o miękkie oparcie obitego skórą siedziska. Szklankę zostawiła grzecznie przed sobą. Przerzuciła włosy na lewe ramię, przeczesując ich pukle palcami. Pozwalając, by kontrastowały z bladą skórą i ciemnozieloną bluzką, która odsłaniała jej ramiona. Na jego stwierdzenie, że nie niósłby jej do zamku uniosła tylko brwi z miną mówiącą "jeszcze zobaczymy". Doskonale wiedziała, że nie zostawiłby jej na pastwę losu i jakichś zboczeńców w stanie trzeźwym, honor by mu nie pozwolił. Prychnęła następnie niezadowolona, mrużąc groźnie oczy. Owinęła rudy kosmyk włosów na palec.
— Nie mam problemu z alkoholem kretynie. Taki brak chęci, ambicji.. Nie powinni mieć tego wpisanego w kod genetyczny czy coś? Tak, wiem. To bezsensu. Mnie jednak sprawia przyjemność zarówno nauka, jak i zdobywanie informacji, aktywny udział w zajęciach. A węże mamy w domu całkiem przyzwoite. Zmieńmy temat, brak samozaparcia wśród noszących barwy Salazara przyprawia mnie o dreszcze. —westchnęła, uśmiechając się delikatnie i z widoczną w owym geście irytacją. Miał rację. Byli aroganccy. On też, ale nie był idiotą — to go ratowało. Zlustrowała jego twarz wzrokiem, czekając na relację prosto z Włoch i jego pokręconej rodziny. Na tle tego, co on musiał przez tę bandę idiotów przeżywać, to ona miała raj na ziemi, pomimo nadopiekuńczości i dostosowywania się do pewnych reguł. Czysta krew zobowiązywała. Złapała szklankę w dłoń, upijając ognistej. W tym samym momencie Enzo wspomniał o małżeństwach i o tym, że postąpiłaby tak samo. Dziewczynie przez myśl przeszedł tragiczny obraz prezentu urodzinowego w formie pierścionka od jakiegoś nadąsanego maga, który został zaakceptowanych przez jej rodziców i otrzymał zgodę na poślubienie jej. Zakrztusiła się na samą myśl, blednąc nieco. Wiedziała, że w rodach jej pokroju nadal tak robiono, nawet Calum miał taką wybraną narzeczoną. Złapała oddech, podnosząc na niego wzrok i mrugając kilkukrotnie. Znał ją. Wiedział, że rozpętałaby trzecią wojnę światową. Żałowaliby tego, poznaliby najgorszą stronę swojego dziecka. Wtedy byłaby prawdziwa próba charakteru. Tego, czego chciała, a tego, co musiałaby zrobić.
— O kurwa, weź, nie mów nawet.— jęknęła, odstawiając szklankę. To byłoby s t r a s z n e. Pokręciła głową, odganiając złe myśli. Czemu teraz jakoś mniej entuzjastycznie czekała na swoje urodziny. Odchrząknęła, skupiając wzrok na jego oczach, wracając myślami do pozostałej części jego wypowiedzi, pomijając już część o ślubach.— Dziwną masz tę rodzinę. Nie rozumiem, czemu Ty obrywasz za grzechy rodziców. Nie masz z tym nic wspólnego. Zmieńmy temat, nie lubisz tego. A co do wakacji.. Hmm, zrobiłam obydwa prawa jazdy na magiczne pojazdy, planuję kupić motor. Nakłamię rodzicom i się wyrwę, może do środkowej Europy albo stanów, pojeżdżę trochę. To jednak tylko wstępny szkic planów. A co z Tobą? Masz coś ciekawego w głowie?
Zakończyła, przekręcając głowę w bok i posyłając mu zaciekawione spojrzenie. Jej palce zacisnęły się na chłodnym szkle naczynia wypełnionego złotym płynem. Nadal miała ponad połowę! Alkoholik nie miałby już nic! Poruszyła szklanką, wprawiając płyn i kostki lodu w ruch, przenosząc na nie spojrzenie. W odpowiednim świetle jej tęczówki przybierały podobną barwę.
Powrót do góry Go down


Enzo Zaccaria
Enzo Zaccaria

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 20
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t16042-enzo-zaccaria
https://www.czarodzieje.org/t16048-poczta-tego-fajnego-slizgona#439055
https://www.czarodzieje.org/t16047-enzo-zaccaria
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty16.05.18 1:25;

Dobrze wiedział, że zna go aż za dobrze i wystarczyło jej jedno spojrzenie, by stwierdzić, co czuje. To było wręcz straszne, dziewczyna znała go tak dobrze, mimo tego, że od zawsze wolał pozostawać kimś, o którym nikt nic nie wie, kimś to wie dużo o innych, a inni wiedzą mało o nim, mimo tego, przez te trzy lata, dużo rozmawiali, aż za dużo i Nesa go poznała, poznała go takiego, jakim jest na co dzień, poznała go także w jego bardziej delikatnej i stonowanej wersji, a także znała go od tej strony, której sam woła by nie znać. Zdecydowanie Lanceley znała go aż za dobrze. Oczywiście wiedział o tym od zawsze, ale nie wiedzieć czemu, uderzyło go to dopiero teraz, nie wiedział czemu, tak nagle się tym przejął. Pocieszająca była myśl, że działało to w obie strony, a on także nieźle poznał rudowłosego gremlina, zapewne wiedział więcej, niż myślała, że wie, tyle że w odróżnieniu od niej, nie okazywał tego tak ostentacyjnie. Do tej pory tkwił ze wzrokiem utkwionym w szklance z alkoholem, teraz podniósł wzrok, by napotkać jej świdrujące spojrzenie i odwzajemnił je równie przeszywającym spojrzeniem swych Mętnych źrenic.
-Nie przesadzasz, aby? Może jeszcze chcesz, żeby powiedział, że cię uwielbiam i że wcale nie "cieszy mi się buźka”, bo bawi mnie twoja przesadzona i naiwna pewność siebie, tylko dlatego, że cię uwielbiam? Przyznam, że to dość ciekawa teoria, ale obawiam się, że nietrafiona. A moje eksplozje radości są spowodowane czymś innym.-Powiedział, po czym przywołał na twarz najbardziej obojętny wyraz twarzy, na jaki było go stać. Zapewne właśnie takiej odpowiedzi by chciała, Enzo dobrze wiedział, jak silnym argumentem w przyszłych utarczkach słownych byłyby takie słowa. Jednak zbyt dobrze go znała, by naprawdę wierzyła, że odpowie jej zgodnie z prawdą. Westchnął i znowu zapatrzył się w trunek.
-Masz racje, nie zmieniasz się, wciąż jesteś tak samo naiwna i tak samo irytująca. Jak rwąca rzeka? A może po prostu znasz mniej gorzej, niż ci się wydaje i coś, co jest dla ciebie czymś nowym, jest dla mnie standardem. Co ty na to gremlinie?-Posłał jej cierpki uśmiech. Zdecydowanie musieli zmienić temat rozmowy, bo szła ona w złym kierunku i czuł, że prędzej czy później, dziewczyna za pomocą niewygodnych pytań, dziewczyna przyparłaby go do przysłowiowego muru i zmusiła do szczerego wyznania i nie daj boże, przyznania się do tego, że ją lubi, a tego by nie zdzierżył. Po raz kolejny rozejrzał się po sali, w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mu posłużyć za podłoże do zmiany tematu. Chciał to zrobić naturalnie, bo gdyby na siłę próbował zmienić temat rozmowy, to poznałaby jeden z jego słabych punktów. Nienawidził mówić o tym, co czuł, a to, że znajdowali się w zatłoczonym, przez co średnio przyjemnym pubie, nie skłaniało go do wylewności. Na szczęście po chwili okazało się, że nic z tego, co zakładał się nie stanie, a zmiana tematu nie była konieczna, bo dziewczyna zrobiła to za niego.
-Nie mogę się doczekać, zarówno autografu, jak i ceremonii rozdania Oskarów! To dopiero będzie zaszczyt, księżna Cambridge wspominająca o mnie zaraz po otrzymaniu Oskara, rodzina w końcu byłaby ze mnie dumna.-Powiedział z przesadzonym, wręcz karykaturalnym entuzjazmem, po czym przywołał na twarz nie mniej entuzjastyczny uśmiech.
-Oh ależ nie wątpię w to, że byś sobie poradziła Lanceley, jesteś bardzo zaradnym i niezależnym gremlinem.-Również przyłożył palec do ust i wyszeptał.-Ależ oczywiście księżno, a to wszystko dla dobra rodziny królewskiej, żyje, by służyć i tak dalej.-Również nie wytrzymał i parsknął śmiechem, jakże gładko przeszli z dogryzania sobie, do całkiem niewinnych żartów, doprawdy rozmowa z rudowłosą była jak loteria, ale chociaż się nie nudził. Również podniósł szklankę ze swych ukochanym trunkiem, by kilka chwil później zatopić w nim swe usta.
-Powiedziałbym, że nie uwierzę, póki nie zobaczę, ale dziś wole nie ryzykować, bo jak już wspominałem, nigdzie nie będę cię nosił.-Oczywiści były to słowa rzucane na wiatr, nie zostawiłby żadnego ze swoich znajomych na pastwę losu, nie był aż takim chujem, tym bardziej że Nessa była dziewczyną, a samotna pijana studentka, nocą w miasteczku, mogła skończyć tylko źle. Zapewne ona także o tym wiedziała, miał jednak nadzieje, że jej zdrowy rozsądek weźmie górę.
-Nie chodzi mi o to, że nie jesteśmy znajomymi, tylko to, że nie Lubie określenia kumpel, bo jest dla mnie głupie. Wbrew pozorom nie jestem aż tak podobny do ciebie i nie zwykłem się alkoholizować aż tak często, nie mam więc przyjemności posiadania grupy znajomych „Do picia”, dziele ludzi tylko na dwie grupy znośnych i tych wkurwiających, możemy uznać, że jesteś w tej pierwszej grupie. Dobrze, niech ci będzie, jesteś najlepszą znajomą, którą poznałem w tej szkole. Zostałaś już szczęśliwym rudym gremlinem? Czy może dawka alkoholu i komplementów jest jeszcze zbyt mała? -To powiedziawszy, podniósł szklankę.-Twoje zdrowie rudzielcu.-Posłał jej pierwszy, szczery uśmiech.
-Ta, wtedy faktycznie przesadziłem, ale nie rozmawiajmy o tym. Mantykora? No chyba bardzo brzydka i z niedoborem hormonu wzrostu.-Powiedział i poczuł się tak rozbawiony swoją szpilą, że sam zaczął się cicho śmiać.-Powiedzmy, że ci wierze mantykoro z zaburzeniami wzrostu. Pasuje ci takie określenie czy wracamy do gremlina? Wpisane w geny? Błagam cię, jedynym co łączy prawie wszystkich ślizgonów, jest arogancja i przekonanie o swojej wyższości. Ja również Lubie chodzić na zajęcia, ale te ciekawe, nie to, co te głupie miotlarstwo, na które mnie ostatnio wyciągnęłaś. Masz racje, po co rozmawiać o czymś nieprzyjemnym w tak doborowym towarzystwie Mantykory z zaburzeniami wzrostu i Włocha z kompleksem wyższości, możemy się tylko cieszyć.-Naprawdę nie lubił rozmawiać o innych członkach swojego domu, większość z nich sprawiała, że chciało mu się wymiotować. Mimo tego, biorąc pod uwagę następny temat, jaki poruszyła, autystyczne węże wydawały się zdecydowanie ciekawszym tematem niż prawdziwe żmije, jakimi byli członkowie jego rodziny. Mimo tego nawet kiedy rozmawiali o tak ciężkim dla niego temacie, rudzielec potrafił go rozbawić. Na jej "o kurwa, weź nie mów nawet", parsknął śmiechem i cudem się nie opluł.
-Czyżbyś nie brała pod uwagę takiej możliwości? Wiesz co, by było żartem ze strony losu? Gdyby się okazało, że mój ojciec dogadał się z twoim, a my nawet nie wiemy, że już szykują dla nas ceremonie.-Cała radość uleciała kilka sekund później.-Nie są dziwni, to po prostu kurwy nie ludzie. Wystarczy powiedzieć, że wszyscy poza matką, woleliby, bym się nie urodził. Tak zmieńmy temat. Nic ciekawego, na pewno nie tak jak twoje plany... Może odwiedzą swoją babcię? Jest już coraz starsza, a podobno jest z nią ostatnio słabo, to jedna z niewielu osób, które szczerze mnie akceptują. Jeżeli chcesz, możesz mnie odwiedzić, we Włoszech. Kto jak kto, ale moja babcia to anioł nie człowiek i z chęcą cie ugości.-Westchnął na wspomnienie prawdopodobnie jednej z trzech osób, która go kocha. Wszystkie negatywne emocje, które nadeszły wraz z tematem rodziny, sprawiły, że opróżnił szklankę i dał znak, by kelnerka przyniosła mu jeszcze jedną szklankę złotego płynu.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty19.05.18 19:36;

Nie potrafiłaby zrozumieć, dlaczego Enzo miałby tak wielki problem z tym, że ktoś go znał. To chyba dobrze, co? Mógł liczyć na szczerą i bezpośrednią konwersację, wyrażanie własnego zdania, a także zrozumienie dla sytuacji. Ta z kolei w przypadku Włocha nie należała do najbardziej kolorowych, miał bardziej przesrane niż niejeden dzieciak z magicznych rodzin o czystej krwi. Nessa natomiast nie była osobą specjalnie zamkniętą w sobie — zawsze odpowiadała, gdy ktoś o coś zapytał. Mówiła otwarcie o swoich przekonaniach czy myślach, potrafiła podać argumenty dotyczące swoje zdania. Nigdy jednak nie poruszała tematu swojej osoby z własnej woli, ucinając go jeszcze w zalążku. Nie miała właściwie nic ciekawego na ten temat do powiedzenia. Znał ją, faktycznie — na tyle, ile na to pozwalała. O wielu jej przemyśleniach czy pomysłach jednak ani on, ani nawet jej ukochana Beatrice nie mieli pojęcia. O tym pociągu do czerni i łamania zasad, które od małego tak skrupulatnie jej wpajano.
— Nie, wcale nie przesadzam. Stwierdzam fakty, pogódź się z tym. Ah tak, czym niby?— odparła z delikatnym wzruszeniem ramion, nie zmieniając tonu głosu i brzmiąc całkiem pewnie. Uśmiechnęła się zadziornie, stukając długimi, czerwonymi paznokciami o brzegi szklanki. — Mhm.. Przytaknę Ci, bo jestem miła i dam Ci poczucie jakieś przewagi, ale tylko na chwilę. Nie przyzwyczajaj się. Co ja na to? Przepadnij. Mówiłam Ci, żebyś tak na mnie nie wołał. Skoro jestem aż tak irytująca, to co Ty tu jeszcze robisz?
Podniosła na niego spojrzenie, nieco może zbyt pełne jakiegoś triumfu. Dziewczyna złapała za szklankę, robiąc kolejnego łyka, poprawiając się i siadając wygodnie, ruchem głowy odrzucając kosmyk włosów z bladej, zmęczonej buzi. Nessa wiedziała, że Enzo ją lubił i traktował niczym brata, najlepszego kumpla. Ruda nie widziała w tej relacji absolutnie niczego złego i dla świętego spokoju, nie drążyła dalej tematu. Wiedziała przecież, że przyznanie się do pozytywnych odczuć względem jej osoby zabiłoby pewność siebie i dumę siedzącego naprzeciw Włocha. Westchnęła, idąc jego śladem i rozglądając się po lokalu. Panował zgiełk, piwo lało się strumieniami, a z głośników dobiegała przyjemna, zachęcająca do rozmów i śmiechu muzyka. Chmielowy zapach wymieszał się z esencją perfum przebywających tu osób, tworząc charakterystyczną kompozycję. I wszystko w asyście pięknych, ciemnych mebli. Lanceleyówna sięgnęła do swojej torebki, wyjmując niewielkie, zamykane lusterko. Okrągły przedmiot miał złotą ramkę, a centralny punkt zdobił obrazek przedstawiający czerwone kwiaty. Dziewczyna przejrzała się, rozbawiona kolejnymi słowami jej towarzysza.
— Dawno powinna być z Ciebie dumna, ta Twoja wielka familia. Masz ten podpis jak w banku, jak będziesz chciał to nawet markerem permanentnym na klacie. — rzuciła wesoło, posyłając mu krótkie, sugerujące o tym, że żartuje spojrzenie. Sięgnęła po czerwoną szminkę, poprawiając nią kolor swoich pełnych ust, a następnie palcami rozczesała kosmyki włosów luźno opadające dookoła twarzy. Westchnęła cicho, chowając przedmioty do torebki. Nigdy nie wiedziało się, kogo można podczas takich wypadów spotkać. — Nienawidzę jak mówisz na mnie gremlin, wzbudza to we mnie agresję — zdajesz sobie sprawę, Zaccaria?
Westchnęła z nutką rezygnacji, wywracając oczyma. Zdawała sobie sprawę, że to niczym walka z wiatrakami i w kwestii tej ślizgon był raczej niereformowalną personą. Doprawdy, tak wiele ładnych przezwisk było, a on wybrał akurat coś takiego! Cieszyła się jednak, że mogła pomóc się mu oderwać od codziennych problemów i mógł się pośmiać, być sobą, nie bojąc się ingerencji w jego zachowanie. Z rudą w tej kwestii bowiem wszystkie chwyty były dozwolone. Siedziała grzecznie, trzymając dłonie na kolanach i na chwilę zostawiając w spokoju wypełnioną jeszcze alkoholem szklankę. Zaśmiała się cicho, do własnych myśli, natrętnie krążących wobec używek wszelkiej maści.
—Obydwoje wiemy, że byś nosił. To ta Twoja rycerska strona osobowości, która nie pozwoliłaby zostawić nietrzeźwej kobiety gdzieś w krzakach. Dlatego właśnie picie z Tobą jest bezpieczne.—machnęła ręką, niedowierzająco całkiem jego stwierdzeniu. Na całe szczęście dla nich dwoje, długa droga i wiele drinków było przed ślizgonką, aby uzyskać stan upojenia alkoholowego, który uniemożliwiał poruszanie się i podejmowanie jakichkolwiek decyzji. Wlepiła w niego swoje duże, orzechowe oczy. Okalane wachlarzem kruczoczarnych rzęs, posyłały mu zaciekawione jego teorią i słowami spojrzenia, podkreślone delikatnie uniesionymi ku górze kącikami ust. Złapała za porzuconą jakiś czas wcześniej szklankę, upijając nieco ognistej. Dzięki magicznej szmince szkarłatny kolor z ust wcale jej nie zszedł! Westchnęła, gdy skończył, rozkładając bezradnie ręce i kręcąc głową, w akcie poddania.
— Może być ta Twoja odpowiedź, akceptuje ją. Chociaż naprawdę, ja się wcale aż tak często nie alkoholizuje.—zaczęła w końcu, milcząc chwilę. Pozwoliła sobie na kolejnego łyka, wcześniej wskazując szklanką w jego stronę i tym razem odwdzięczając się, pozwalając sobie wypić jego zdrowie. Palący płyn w dużej ilości sprawił, że po skórze przebiegł jej delikatny dreszcz, zostawiając gęsią skórkę. No pięknie. Na chwilkę, chociaż postanowiła nie przejmować się ewentualnymi konsekwencjami, które płynęły z głębszych relacji towarzyskich, skupiając się na pozytywnych tego aspektach. Może faktycznie lepiej, że zaczęła się socjalizować z czymś innym, niż instrumenty? Nie. Niedorzeczne. Prychnęła w jego stronę, niby to groźnie mrużąc ślepia.— Mantykory to Ty szanuj. Ładniejsza od gremlinów, które tak wielbisz. Wszystkie lekcje są ważne, zawsze możesz się czegoś nauczyć. Nawet na czymś tak beznadziejnym, jak miotlarstwo. Boże, Enzo — jestem w szoku, jak Ty nas pięknie skwitowałeś. Nie wiem, które z nas jest bardziej wadliwe.
Zakończyła z głośniejszym westchnięciem, któremu towarzyszyło puszczenie mu oczka. Taka była prawda, każde z nich miało dość mocne wady na charakterze. Ness jednak nie zamierzała się zmieniać ani dostosowywać do kogokolwiek. Wiedziała, że urodziła się w takim, a nie innym rodzie i prędzej czy później będzie musiała spełnić ich oczekiwania, jednak chciała to zrobić po swojemu. Nawet jeśli była to dłuższa i bardziej skomplikowana droga, mniej przyjemna dla rodziców.
Złapała oddech, czując wypieki spowodowane zakrztuszeniem się ognistą. Uniosła brwi z niedowierzaniem na jego parsknięcie śmiechem, prychając cicho. Wymownie skrzyżowała ręce pod biustem, wsuwając się w głąb siedziska i opierając się plecami o miękkie obicie.

— Oczywiście, że nie! Zdają sobie chyba sprawę, że próba zmuszenia mnie zamążpójścia zaraz po studiach i to z mężczyzną, którego sama sobie nie wybrałam, zakończyłaby się rozpętaniem trzeciej wojny. Chociaż pewnie ojciec wyciągnąłby te argumenty, na które mnie zazwyczaj brakuje słów.—zaczęła z westchnięciem, wlepiając wzrok w blat stolika. Wbrew wszystkiemu wpoił jej jakieś poczucie obowiązku, dumę i brak chęci zhańbienia rodu — chociaż ta ostatnia bardzo mocno rudowłosą korciła ostatnimi czasy. Było to pewnie kwestią jej wyjątkowo złośliwej i paskudnej natury. Na jego słowa roześmiała się, cicho.— Tak, już to widzę. Ślub roku. Nie sądzę, żeby moja rodzina była przychylna poślubieniu kogoś spoza tutejszych rodów. Taka chora tradycja. Sam zresztą wiesz, jak pojebana bywa szlachta i ludzie dobrze urodzeni.
Dodała, posyłając mu przeciągłe spojrzenie. Gdy zaczął mówić o swoim domu, zamilkła i znów zaczęła stukać paznokciami w materiał swojej spódnicy, tym samym opuszczając dłonie spod biustu. Całe szczęście, że nie postawiła dziś na skórę, a na zamszopodobny materiał i owo stukanie nie tworzyło nawet najmniejszego dźwięku. Na myśl o wakacjach wydała z siebie ciche mruknięcie, uświadamiając sobie, że aż tak ambitnych planów wcale nie miała. Nawet jeśli miała zamiar skomentować jego słowa o rodzinie, ugryzła się w język. Koniec tematu to koniec tematu, nie było sensu ciągnięcia go na siłę, wbrew jego woli i przy braku chęci słuchania. No i z pewnością by przeklinała, a pannie z dobrego domu rzekomo nie wypadało.
— Odwiedzenie babci brzmi świetne. Ooo, mam to uznać za oficjalne zaproszenie? Jesteś pewien, że jak, mój sposób bycia nie pogorszy jej stanu zdrowia?—rzuciła z nutką rozbawienia, pokazując na siebie wolną dłonią. W jego ślad dopiła whiskey, sugerując tym samym kelnerce, aby od razu przyniosła dwie szklaneczki. Wieczór wciąż był jeszcze młody. Znów wlepiła w niego spojrzenie, wypuszczając ze świstem powietrze z ust. Wypiła troszkę za szybko, zrobiło się jej cieplej. Nadal jednak była absolutnie trzeźwa i kontaktowa, ślizgon nie musiał przejmować się perspektywą noszenia jej do zamku. Ruda kiwnęła głową.— Mogę się postarać. Zależy, jak wyjdzie mi z motorem. Chciałabym też zabrać gdzieś Beatrice, dobrze zrobiłby jej babski i szalony wypad. Kto wie? Może poznałybyśmy kogoś ciekawego, może mój kot spotkałby miłość swojego życia. A tak, to pewnie moja rodzina wyda swoje słynne, letnie przyjęcia. Odwiedzę też resztę ferajny.. Poza tym myślałam jeszcze o samotnej wyprawie gdzieś na fiordy. Podobno tamtejsze drogi są przepiękne.
Powrót do góry Go down


Enzo Zaccaria
Enzo Zaccaria

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 20
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t16042-enzo-zaccaria
https://www.czarodzieje.org/t16048-poczta-tego-fajnego-slizgona#439055
https://www.czarodzieje.org/t16047-enzo-zaccaria
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty21.05.18 11:52;

Może i Nessa nie potrafiła zrozumieć tego, co nim kierowało, ale on nie lubił, kiedy ktoś wiedział o nim zbyt wiele. Dlaczego? Bał się, że ktoś, kto będzie wiedział o nim zbyt wiele, będzie chciał wykorzystać te informacje przeciwko niemu. Spotkał się już, z tym że ktoś, kto coś o nim wiedział, wykorzystał to, by bardzo mu dopiec i choć Enzo, jak przystało na włoskiego szlachcica, dokonał vendetty, to niesmak pozostał. Wciąż pozostał człowiekiem w miarę otwartym i szczerym, niebojącym się swoich poglądów, skorym do dzielenia się nimi z innymi. Mimo tego, przeżycia jeszcze z czasów Calpattio, wykształciły jego sercu niepewność. i brak zaufania, dlatego te bardziej osobiste cechy, wolał trzymać w tajemnicy, a świadomość, że niektóre z owych sekretów są znane Gremlinowi, potrafiła być przerażająca. Na szczęście, kiedy sam nie poruszał bardziej osobistych tematów, Nessa nie robiła tego zamiast niego. Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B.-Niech ci będzie Gremlinie, przyznam, że nie przesadzasz, ale skoro tak bardzo interesują cię inne czynniki mogące wywołać mą wesołość, to powiem ci, że mógł, by to być, na przykład, smak tego wybornego alkoholu, który wręcz odstaje smakiem od tego, jaki poziom reprezentuje ten lokal.-Również wzruszył ramionami i posłał jej kpiący uśmieszek.-Teraz to ja nie mogę się zgodzić, ty jesteś miła? Poczucie przewagi? Mówisz o tym tak, jak bym tego potrzebował. Zresztą, nie gadajmy o tak bezsensownych sprawach. Uznajmy, że jesteś neutralna i oboje nie mamy przewagi, bo jeżeli mam być szczery mam dość słuchania twojego skrzekliwego Gremliniego głosu i zdecydowanie bardziej wolałbym zając się rozmawianiem o bardziej normalnych sprawach, piciu whiskey i oblewaniu pogardą pozostałych gości lokalu. Jesteś umiarkowanie irytująca i nie chce mi się nigdzie iść, naprawdę nie ma co o tym gadać.-Kiedy dostrzegł błysk triumfu w jej twarzy, poczuł, że ewidentnie przesadził i zbytnio podbudował jej ego, co ewidentnie odczuje w dalszej części ich rozmowy. Właśnie dlatego, jej kolejne słowa tak go zdziwiły.-Tak uważasz? Musisz im to powiedzieć, ich miny byłyby bezcenne, chociaż wole nie myśleć o tym, jak potem by ze mną dyskutowali. Miałbym przesrane na kolejne kilka lat, a ostatnio i tak jest nieźle. Co do podpisu.... już nie mogę się doczekać księżno.-Puścił jej oczko i posłał zadziorny uśmieszek. Już po chwili zapatrzył się w złotawy trunek wesoło łypiący na niego z prawie pełnej szklanki. Powinni być dumni? Nie chciał tego. Jedynym czego chciał była akceptacja, chciał jedynie, by jego rodzina uznała go za jej członka, nie chciał dumy. Gdyby byli z niego dumni, chcieliby z nim spędzać czas, a tego na pewno nie chciał. Mimo tego od jej słów zrobiło mu się miło.-Oh... Budzi w tobie agresje? Co ja biedny zrobię w obliczu rozsierdzonego gremlina. Niech zgadnę, nic się nie stanie.-Tak naprawdę tylko na to czekał. Gremlin, małe czasami irytujące, a czasami zabawne stworzenia, niezbyt urodziwe i niskie, przecież to idealnie pasowało do rudowłosej. Mimo tego bał się rozwinąć przy niej genezę tego przezwiska.-Świetnie, a więc nie dość, że przemyślne wykorzystujesz moje niewątpliwie zalety i coś, co ja zwykłem nazywać dobrym wychowaniem, to jeszcze przyciągnęłaś mnie tu tylko po to. Świetnie, a ja się dziwiłem, że mnie zaprosiłaś. Poza tym nie zostawiłbym kobiety, nie wiemy, jak sytuacja wygląda z gremlinem, prawda?-Udał, że zrobiło mu się smutno i ciężko westchnął. Wzrok jego zielonych oczu znowu przeniósł się z jej twarzy na alkohol łypiący do niego ze szklanki. Mógł, by powiedzieć coś o jej rzekomym alkoholizmie, ale czy miało to sens? Nie posłuchałaby go, a on nie chciał być niczyją niańką, ani nikogo uświadamiać. Czego by nie myślał, nie chciał, by gremlin pomyślał, że się nią przejmuje.-Przemilczę kwestie mojego uwielbienia dla gremlinów. Co się zaś tyczy lekcji, fakt, większość jest przydatna, ale nie wszystkie, naprawdę nie wiem, w jaki sposób miało, by mi się przydać miotlarstwo. Nie udawaj, że czujesz inaczej, dobrze wiem, że nienawidzisz mioteł.-Roześmiał się na jej kolejne słowa.-Jestem mistrzem w ocenianiu ludzi, ale odpowiedź na to, kto jest bardziej wadliwy, jest bardzo prosta, ale nie wiem, czy chcesz ją poznać.-Kiedy zakrztusiła się alkoholem, znowu miał ochotę parsknąć śmiechem. Powstrzymał się jednak i zatopił wargi w złotawej cieczy. Sam nie wiedział, czemu wpadł na taki pomysł, było to co najmniej abstrakcyjny i nierealne.-Tak też myślałem. Ja mam to szczęście, że moja rodzina dobrze wie, że nikt nie zgodził, by się wydać za mnie córki, a nawet gdyby się zgodził, po kilku dniach sama by mnie zostawiła.-Prawda była taka, że przez reputacje, jaką sobie wyrobił, a także przez to, że nie był czystokrwisty, nie miał co liczyć na ustalone małżeństwo, pozostawało mu jedynie poślubić kogoś takiego jak on, nie do końca czystej krwi, ale z dobrego rodu, tyle że na takie mariaże mało kto się umawiał. Nie wiedzieć czemu poczuł w jej słowach kpinę, nie zamierzał się jednak tłumaczyć, domek jego babci był jedynym miejscem, w którym mógł pokazać swoją bardziej delikatną stronę. O tym także nie mogła wiedzieć, chociaż sam fakt, że ją tam zaprosił, znaczył bardzo wiele, tyle że o tym nie wiedziała.-Tak to oficjalne zaproszenie, ale nie naciskam, jeżeli masz napięty grafik, to nie musisz. Nie, do wakacji na pewno wydobrzeje, poza tym to nic poważnego, wiedziałbym o tym.-Wsłuchał się w jej plan, które brzmiały dość ambitnie, on sam jednak nie chciał takich wakacji, zdecydowanie bardziej wolał rozmowy do późna ze swoją babcią, łowienie ryb z dziadkiem i nudne dla innych zajęcia.-Tak, też o tym słyszałem, cóż, mimo wszystko wole inną formę wypoczynku.-Upił jeszcze trochę przyjemnie palącego alkoholu, a przy stole nastała cisza. -Może nawet zrobilibyśmy u mnie jakieś większe spotkanie? Masz pomysł na to, kogo jeszcze mógł bym zaprosić?
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty22.05.18 20:20;

Wiedziała dużo, faktycznie. Powinien jednak wiedzieć, że Nessa akurat jest osobą godną zaufania, u której tajemnice zostają bezpieczne. Nigdy też nie naciskała, nie była wścibska i nie wypytywała go o rzeczy, przez które mogło być niezbyt przyjemnie w ich relacji. Bądź co bądź Zaccaria był przyzwoitym towarzystwem, dyskusje z nim przybierały ciekawy obrót. Był równie bezpośredni i szczery co ona, nie musiała gryźć się w język, nawet jeśli chodziło o brzydkie słownictwo. Przez to, że byli z tego samego domu i obydwoje korzystali ze szkolnej gościnności podczas studiów, zostając w dormitorium — mieli naprawdę sporo okazji do rozmów. Nie sądziła, że ich dobry kontakt budził we Włochu tak wielkie przerażenie. Ruda była bystra, potrafiła czytać między wierszami, jednak nigdy nie zrobiła czegoś, co mogłoby mu zaszkodzić — nie licząc drobnych złośliwości, które dla tej dwójki były przecież codziennością. Prychnęła z rozbawieniem, kręcąc z niedowierzaniem głową. Nie skomentowała jednak, machając na to ręką. Musiała mu jednak przyznać, że smak tutejszej ognistej był naprawdę wyborny.
— Tak, tak. Oczywiście, nie wątpię. A co, nie podoba Ci się tutejsze wnętrze? Mnie się wydaje niezwykle charakterne i osobliwe, łatwe do zapamiętania.
Odparła z zaskoczeniem jego słowami, rozglądając się jeszcze na boki. Upewniła się tylko co do swojej wyrobionej już na temat tego miejsca opinii, zatrzymując spojrzenie na dłużej na kominku. Ogień trzaskał tak beztrosko i wesoło, tworząc rozchodzące się po izbie fale ciepłego, przyjemnego powietrza. Płomienie miały w sobie coś hipnotyzującego bowiem na kilkanaście sekund odpłynęła myślami gdzieś poza obręb Hogsmade. Zaraz miały przyjść wakacje, a po nich półmetek studiów — wypadałoby podjąć jakieś decyzje odnośnie do przyszłości. Lanceleyówna jednak nie miała pojęcia, czym właściwie powinna się zająć.. Skupić się na muzyce czy transmutacji, a może odnaleźć powołanie w magicznym transporcie? Chociaż to ostatnie wcale nie ucieszyłoby jej wymagających rodziców. Głos Enzo rozbił się echem w jej głowie, a drobne stworzenie powróciło do niego uwagą, przekręcając głowę nieco w bok i przyglądając się mu.
— Sam sobie zaprzeczasz, gubisz się w zeznaniach Enzuś.—zaczęła z prowokacją, wzruszając delikatnie ramionami, posyłając mu jeszcze krótkie, badawcze spojrzenie. Kelnerka wróciła, podając im zamówienie. Szklanki złotego trunku zostawiła na środku drewnianego stolika, sprawiając, że ślizgonka przez chwilę obserwowała kołyszący się w nich lód, wcześniej dziękując dziewczynie kiwnięciem głowy. Była barmanką, znała sporo kelnerek. To była naprawdę przejebana praca. Wróciła jednak zaraz do Włocha, kontynuując swoją rozpoczętą chwilę wcześniej wypowiedź.— Dziwne z Ciebie stworzenie. Twój wewnętrzny upór i chęć wyparcia jest zaskakująca, naprawdę. Będzie, jak chcesz. Porozmawiajmy o czymś normalnym.. Właściwie jesteśmy w tym samym miejscu, zastanawiałeś się już, co będziesz robił w przyszłości?
Nawiązała do wcześniejszego tematu swoich przemyśleń, korzystając z okazji i jego widocznej chęci do zmiany tematu. Nessowego ego wcale nie trzeba było podbudowywać, dziewczyna doskonale znała swoją wartość i wiedziała, jak dalece może sobie pozwolić. Posiadała też ogromne pokłady dystansu do samej siebie, czego idealnym przykładem było ignorowanie przez nią nagminnie używanego przez chłopaka słowa "gremlin". Z bezgłośnym westchnięciem złapała za szklankę, upijając nieco alkoholu i podnosząc spojrzenie na jego twarz, poprawiając się na miejscu i ponownie zakładając nogę na nogę, niczym dama. Chociaż obydwoje wiedzieli, że gdy nie musiała, to wcale nie próbowała nią być na siłę.— Nie musisz mi dwa razy powtarzać. Chętnie im wygarnę, wiesz, że nie mam z tym problemu. Ahh, nazywanie mnie księżną jest takie jakieś.. Nienaturalne, nie? Z nas dwoje to Ty i Twoje szlacheckie pochodzenie zasługują prędzej na jakieś tytuły, niż ja.
Dodała jeszcze, nawiązując do udzielonej przez niego odpowiedzi na temat, który tak uwielbiał. Podkreśliła pewność swoich słów dość poważną miną, której towarzyszył jedynie cień uśmieszku. Była bezczelną kreaturą, a do tego z szanowanej rodziny — nie mogliby uderzyć w nią Avadą czy innym zaklęciem bez poważnych konsekwencji. Dziewczyna naprawdę współczuła mu sytuacji, jednak nigdy nie mówiła takich rzeczy wprost, bo litości i współczucia słuchać było najgorzej. Starała się poprawiać mu humor w inny sposób. Zaśmiała się na jego pełen prowokacji komentarz. Wiedziała, że starał się ją sprowokować do utraty cierpliwości i irytacji, nie zamierzała jednak się poddać. Nie wiedziała też, dlaczego dokładniej wybrał to magiczne stworzenie, jednak z pewnością nawiązywał do jej marnego wzrostu. Nie powinna się obrażać za takie pierdoły, chociaż za aż tak brzydką, jak owe istotki się nie uważała.
— Kiedyś nadejdzie ten dzień Zaccaria, że pokłady mojej anielskiej cierpliwości się skończą, a wtedy marny będzie Twój los.— zaczęła z westchnięciem, które pozostało po jej wcześniejszym rozbawieniu. Świdrowała jego twarz wzrokiem, robiąc kolejny łyk palącego trunku. Brązowe ślepia przez panujące w pomieszczeniu światło, miało barwę podobną do ich napoju. — Tak, wyciągnęłam Cię z dormitorium, żebyś pianą mnie nosił do zamku. Serio Enzo? Nie upadłam tak nisko. Nie mogę się schlać, jutro pracuję. Nie udaję przecież, że je lubię. Nie cierpię tego ustrojstwa.. Nigdy jednak nie wiesz, jaka wiedza może Ci się przydać w życiu? Może kiedyś spodoba Ci się laska z drużyny szkolnej, a Ty zagadasz o tym, jak dobrze czyścisz miotły. Czy coś takiego. Tak wiem, sugerujesz moją osobę po złoty medal w dziedzinie wadliwych osób. Żadne zaskoczenie.
Złapała powietrze, po może nazbyt długim monologu, uśmiechając się czarująco i teatralnie kłaniając, na znak pogodzenia się ze swoim pierwszym miejscem. Odstawiła trzymaną wcześniej szklankę, ponownie układając dłonie na kolanach. Grzecznie i przyzwoicie.
Zeszli na naprawdę dziwne tematy. Nigdy nie czuła się swobodnie, gdy prawiono o małżeństwach czy innych tradycjach, mających na celu przeciągnięcie linii rodu. Nie była jedną z tych dziewcząt, które chwaliły się nazwiskiem i nigdy się nie wywyższała. Była po prostu sobą, Nessą. Nie miała na celu urażenia go, wykpienia. Zdawała sobie sprawę, że ludzie czasem ją tak odbierali przez całokształt, który sobą reprezentowała. Swoją drogą — miał szczęście, nie musiał się martwić o aranżowane zaręczyny i jakąś beznadziejną, nijaką przyszłą żonę. Kto jak kto, ale Enzo potrzebował charakternej i twardej kobiety, bo inaczej niezwykle szybko by się znudził. A przynajmniej rudzielcowi się tak wydawało. Nie zamierzała jednak bawić się w swatki, wszystko miało dziać się naturalnie. Uśmiechnęła się, kiwając głową w jego stronę.

— Dziękuje! W takim razie zrobię wszystko, aby zajrzeć. Nigdy nie miała okazji zwiedzić rejonu Włoch, z którego pochodzisz. Macie tam ładne drogi? Możemy się gdzieś przejechać. O ile rodzice nie spalą mi motoru, gdy tylko go kupię. Masz rację, to nic poważnego.—zaczęła z tym swoim charakterystycznym entuzjazmem w głosie, stukając znów paznokciami o materiał spódniczki. Kosmyki włosów zsunęły się jej z pleców na ramiona, kołysząc się wolno na odkrytej skórze i ciągnąc w dół, przysłaniając dekolt i wystające obojczyki. Każdy spędzał czas tak, jak miał ochotę. Nikt nie miał prawa tego komentować. Indywidualizm sprawiał, że świat był piękny. A taka Lanceley? Nigdy nawet na rybach nie była! Na jego pytanie wlepiła spojrzenie w delikatnie kołyszący się w szklance alkohol, wydając z siebie mruknięcie. Kogo można by zaprosić.. Jej twarz nabierała zaskoczonego wyrazu, gdy uświadomiła sobie, jak wiele osób zna. Wiedziała, że jej życie towarzyskie się rozkręciło i w magiczny sposób zaczęła przyciągać nagle uczniów z każdego ze szkolnych domów, czasem nawet dorosłych czarodziei.. Nadal jednak budziło to w niej konsternację. Przecież jeszcze pół roku temu poza Włochem, Wilkiem, Kotem, Żabą i kuzynostwem nie spędzała czasu z nikim. Nie była wciąż pewna, czy Beatrice miała racje odnośnie do jej socjalizowania się z ludźmi. Nie mogła jakoś uwierzyć, że wyjdzie jej to na dobre. Podniosła spojrzenie na Enzo, unosząc jedną z dłoni i przesuwając opuszkami palców po jednym z kosmyków po prawej stronie, schowała go za ucho. — Wychodzi na to, że lista kandydatów na imprezę w mojej głowie zrobiła się jakoś dziwnie duża.. O zgrozo, gdzie i kiedy oni wszyscy się nazbierali?
Powrót do góry Go down


Enzo Zaccaria
Enzo Zaccaria

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 20
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t16042-enzo-zaccaria
https://www.czarodzieje.org/t16048-poczta-tego-fajnego-slizgona#439055
https://www.czarodzieje.org/t16047-enzo-zaccaria
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty23.05.18 21:11;

W końcu przestał rozmyślać nad tym, co wie, a czego nie, nie było to aż tak istotne, poza tym nie mógł na to w żaden sposób wpłynąć. W sumie nie wiedział, dlaczego nagle uderzały go takie nagłe i dziwne myśli, przez które zaczął podejrzewać Nesse o wykorzystywanie informacji o nim na jego niekorzyść. Myśl owa, była co najmniej abstrakcyjna, jakimi złośliwościami by się nie obrzucali, byli przyjaciółmi, tak przynajmniej mu się wydawało. Doprawdy Enzo popadał chyba w paranoje, jeżeli zaczynał podejrzewać swoich znajomych o knucie jakichś głupich intryg. Czuł się z tym głupio, co zapewne dało się dostrzec w jego mimice. -Taka prawda, prawdziwy zemnie koneser alkoholu i bardzo mi smakuje ten, który nam podano. Może nie powiem, że mi się nie podoba, ale ma w sobie coś, co mi nie pasuje i drastycznie zaniża moją ocenę tego miejsca. Choć wydaje mi się, że może to być po prostu spowodowane twoją obecnością. Łatwe do zapamiętania? Cóż, nie każde wspomnienia są pozytywne.- Taka była prawda, lokal był znośny, nic więcej, nie wydawało mu się, by kiedykolwiek tu wrócił, nie z własnej inicjatywy. Również rozejrzał się po głównej sali lokalu, z całkowitą obojętnością i znudzeniem. -W niczym się nie gubię i nie mów do mnie Enzuś, średnio mi się to podoba.- Już czuł, że wykorzysta to, co przed chwilą powiedział, by zakazać mu nazywania jej gremlinem. Sam nie wiedział, czy nazywanie jej Gremlinem, było warte otrzymywania wiadomości zwrotnej w postaci "Enzusia". Westchnął i pokręcił głową. -Ja jestem dziwnym stworzeniem? Doprawdy jesteś zabawna Lanceley.- Przemilczał jej słowa o zaprzeczeniu i wyparciu, nie zamierzał potwierdzać jej słów, a nie miał aktualnie w głowie żadnego argumentu, który byłby wiarygodnym zaprzeczeniem, tego, co powiedziała. Lecz to jej kolejne pytanie przyprawiło go realny strach i zakłopotanie, nie chciał jej mówić o swoich planach, nikomu o nich nie mówił, nie wiedział też, czy kłamstwo zabrzmiałoby wiarygodnie, uznał więc, że ominie odpowiedź na samo pytanie, odpowiadając na inne. -Jakieś tam plany mam, ale co z tego, że chce robić coś, jeżeli ojciec i tak uzna, że mam robić coś innego.- Odpowiedział wymijająco. Nie wiedział czemu, Gremlin wybrał akurat takie, dość ciężkie pytanie. Chyba wolał, by już zostać przy poprzednim temacie, a jeżeli miał być szczery, odkąd zaczęli rozmowę, schodzili na coraz to bardziej kłopotliwie dla Włocha tematy. Jeżeli konwersacja wciąż będzie podążała w tym kierunku, Enzo będzie musiał wlać w siebie zdecydowanie większą ilość alkoholu. -Cóż, powiedz mi na, kiedy to planujesz, bym zdążył się odpowiednio przygotować. Uwierz, mi też to przychodzi z wielkim trudem. A ty znowu o tym, już ci mówiłem, że dla mojej rodziny prawie nie istnieje, ale dla świętego spokoju uznajmy, że nim jestem.- Oboje należeli do znacznych rodów, między innymi to było kolejnym powodem do utrzymywania z nią kontaktów. -Oh tak, drżę ze strachu, myśląc, o twej możliwej zemście.- Również zbliżył szklankę do ust i upił sporego łyka palącego trunku. -No i wszystko jasne, muszę zapamiętać, by następnym razem się nie zgodzić. Oh tak, czyszczenie mioteł, to jest to, co pewnego dnia uratuje mi życie, wyboraź sobie taką sytuację, zostaje złapany przez okrutnego czarnoksiężnika, a on mówi coś takiego:Jeżeli wyczyścisz mi miotłę i będę zadowolony z jej stanu, ocalisz życie. Masz racje! Wszystko może się przydać! Laska z drużyny szkolnej? Zostały mi dwa lata w tej placówce wątpliwie przydatnej edukacji i nie wydaje mi się, bym zainteresował się kimkolwiek, kto wiążę swe plany z siadaniem okrakiem na kawałku drewna z witkami. Jeżeli zakładasz taki scenariusz, to naprawdę wiesz o mnie mało. Złoty medal w dziedzinie wadliwych osób? Jeżeli laureaci tej prestiżowej nagrody są wyłaniani w drodze jakich zawodów, to przestań już trenować, jestem pewien, że wygrasz i nie musisz mi tego pokazywać.- Kiedy się pokłoniła, zaczął jej bić nieme brawo. Sprawy sercowe chłopaka był co najmniej dość delikatne. Nie lubił nawet o tym myśleć co dopiero konwersować. -Drogi jak drogi, nie zwracam uwagi na takie rzeczy. Przecież ja nigdzie nie jeżdżę.- Wzruszył ramionami, nawet nie próbując odtworzyć w głowie obrazu tego, jak wyglądają drogi w Toskanii. -Jazda motorem z tobą? Nie, aż tak głupi nie jestem.- Był raczej zdania, że kiedy rudzielec otrzyma prawo jazdy, będzie omijał wszelkie środki transportu szerokim łukiem. -Cóż, nie wiem tylko, czy wszystkie z osób, które chcesz zaprosić, sam zobaczyłbym równie chętnie. Zróbmy tak, ty przygotujesz mi listę tych osób, które chciałabyś zobaczyć, a ja ją zmodyfikuje. Miejsca mamy sporo, może i moja mama nie jest czystej krwi, ale jej rodzina nie narzeka na brak pieniędzy.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty26.05.18 20:55;

Miał szczęście, że nie potrafiła czytać w myślach.. Byłaby rozczarowana jego przemyśleniami i postawą względem jej osoby. Nie była wścibska i dwulicowa, nigdy nie wykorzystywała poufnych informacji w celu zrobienia komuś krzywdy.. Nessa należała do kobiet niezwykle bezpośrednich, które nie za plecami, a właśnie w twarz wygarniały wszystko. Otwarcie. Nienawidziła podszeptów czy tanich sztuczek, które tak wielu ludzi w dzisiejszych czasach stosowało. Mimika twarzy ślizgona zdradzała jednak rudej, że myślał o czymś podejrzanym, co jego samego wprawiało w głupie poczucie winy.. A może ten cień grymasu przemknął ot, tak, bez większego celu? Nie będąc pewną, postanowiła tego zwyczajnie nie komentować. Nie chciała prowokować kłótni ani sprawić, żeby Włoch myślał, że wpadła w paranoję.
— Sugerujesz, że jestem tak szpetna, że nawet wnętrze lokalu psuję? Ah Enzo, skarbie, nigdy nie znajdziesz dziewczyny, jak będziesz jej rzucał takimi komplementami. —zaczęła z westchnięciem, uśmiechając się pod nosem pomimo wszystko rozbawiona. Nie obrażała się tak łatwo. I kto tu był z problemem natury alkoholowej? Ona się za konesera wcale nie uważała. Na wzmiankę o wspomnieniach kiwnęła głową, uciekając wzrokiem gdzieś na bok. Nie mogło być zawsze dobrze i pozytywnie. Gdyby tylko takie zdarzenia miały miejsce w ludzkim życiu, to przestałyby być szybko wyjątkowymi. Wpadłyby w rutynę, tworzyły codzienność... Dziewczyna westchnęła, upijając nieco alkoholu i powracając spojrzeniem do towarzyszącego jej ślizgona. —Oczywiście, jak sobie życzysz.. Enzuś!
Posłała mu przesłodki uśmieszek, znęcając się tym samym nad chłopakiem w ramach malutkiej zemsty za notoryczne używanie przez niego określenia "gremlin". Teraz będzie miał przechlapane, skoro już wiedziała, że zdrobnienie to działa na niego niczym płachta na byka.
Upiła kolejny łyk whiskey, przez chwilę zawieszając wzrok na dłoni chłopaka, która trzymała się blisko szklanki z napojem. Nie skomentowała jego słów na temat bycia zabawną lub też dziwną, jak kto wolał. Nigdy nie przeszkadzało Nessie, albowiem to, co ludzie o niej myśleli. Dawała im dowolność. Aczkolwiek zdawała sobie sprawę z własnej nietuzinkowości. Wydała z siebie ciche mruknięcie zaintrygowania, gdy przez twarz Włocha przebiegła cała paleta emocji, począwszy od strachu aż po próbę uzyskania wizerunku wyluzowanego, całkiem obojętnego na zadane pytanie. I ta zbywająca odpowiedź, którą rzucił... Zmarszczyła nos i brwi, posyłając mu krótkie i dość intensywne spojrzenie. Znała go jednak na tyle, aby wiedzieć, że pewnych rzeczy lepiej nie ruszać, dopóki sam z nimi nie przyjdzie. Odpuściła więc, przyjmując to wierutne kłamstwo z delikatnie uniesionymi brwiami. Nigdy nie podejrzewałaby, że pytanie o przyszłość będzie dla niego tak przejmujące. Ogólnie dzisiejsza konwersacja była dość dziwna, przepełniona tymi jego niepewnymi spojrzeniami, których ruda nie potrafiła dosłownie interpretować. Ostatecznie wzruszyła ramionami, jakby do własnych myśli i wróciła spojrzeniem na twarz Zaccari.

—Jeszcze nie zastanawiałam się nad terminem. Dobrze, dla świętego spokoju... Hee? Jestem gorsza i straszniejsza niż Ci się wydaje Enzo, tylko jeszcze nie miałeś okazji poznać tej mojej trudniejszej i niepokornej strony. No, nie licząc tego oblania kawą.
Jego scenariusz skomentowała salwą śmiechu, która zabarwiła jej porcelanowe policzki na różowo. Miał trochę racji, jednak życie było nieprzewidywalne. Mieli w drużynie naprawdę sporo ładnych dziewcząt, podobnie jak w innych domach. Nigdy jednak nie pytała go o to, jakie kobiety mu się podobają. Nie lubiła zabaw w swatkę i sądziła, że gdyby potrzebował jakiejkolwiek pomocy w tych sprawach, to by ją poprosił. Wiedział, że nie miała problemu z nawiązywaniem znajomości i bezpośrednim zdobywaniem informacji. Zero plotek, tylko pytania skierowane do obiektu zainteresowań. Jej myśli powędrowały jednak gdzieś w inną stronę. Nie reagowała na jego prztyczki, była do nich przyzwyczajona. Ich relacja cała tonęła w złośliwościach. Uwagi Beatrice znów odbiły się echem w jej głowie.
— Nie? Przecież to takie ważne! No wiesz.. Co jak co, ale mam talent do pojazdów równie mocny co do skrzypiec. Już zdałam dwa poziomy egzaminu! Został jeden! Jeszcze będziesz prosił o wycieczkę. hmpf! No dobrze, możemy się tak umówić. Ja przygotuję listę, a Ty ją zredukujesz i ogarniesz zaproszenia. Mogę brać pod uwagę również osoby po studiach? Absolutnie nie wyobrażam sobie zabawy bez Beatrice.
Rzuciła z błyskiem powagi w oczach, posyłając mu zadziorny uśmieszek. Wieczór mijał, a studenci spędzili go przy drinkach i rozmowach na tematy wszelakie. Zdążyli obgadać wiele spraw, nadrobić powstałe w ich kontaktach zaległości i wymienić się najnowszymi smaczkami. Nessa zawsze dobrze bawiła się w towarzystwie Enzo. Po kolejnych dwóch kolejkach alkoholu uregulowali rachunek i wyszli, wracając do zamku. Był to spacer pełen złośliwości i śmiechu. W końcu każde z nich wróciło do swojego dormitorium.

z/t x2
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty26.11.19 13:17;

Caelestine nie bywała zwykle w miejscach takich jak to. Barach. Pubach. Nie ukończyła jeszcze siedemnastego roku życia, więc właściciel lokalu z czystym sercem mógł ją wyrzucić, ale kiedy przysiadła przy barze, patrząc dużymi, zielonymi oczami na barmana, ten chyba nie miał serca jej wygonić. Jej wzrok był pełen skoncentrowania i nutki nadziei, że będzie mogła tu zostać. Zmarznięte dłonie wyciągnęła z kieszeni czarodziejskiego płaszcza, ogrzewając je ciepłym oddechem. Zamawiając zwykłą wodę z cytryną nie śpieszyla się z rozsupłaniem szalika, którym owiniętą miała szyję i w którym dalej chowała połowę twarzy. W końcu otrzymała swój napój i należało teraz wybrać miejsce siedzenia. Szybką decyzją swoje kroki skierowała do stolika najbliżej kominka. Usiadła nawet nie przy nim, a na obitym skórą taboreciku przy samym kominku. Najpierw wyciągnęła ręce, w celu pozbycia się sztywności palców i zaczerwienień na skóry. Dopiero kiedy pierwsze skostnienie odpuściło, przynosząc jej odrobinę ulgi, sięgnęła dłonią do wnętrza swojej torby, z której wyciągnęła szkicownik. NIe zdażyła jeszcze rozebrać płaszcza i sciągnać szalika, a już oparła się ramieniem o kominek, z ołówkiem przygotowanym do rysowania. Rozpięty materiał wierzchniego odzienia opadł jej z jednego ramienia do łokcia, ale skoncentrowana na rozpoczętym rysunku, nie zwróciła na to uwagi. Ignorując tak samo piekące od chłodu policzki, zarumienione jeszcze od zimniejszego powietrza z dworu, jak i wszystkich i wszystko inne w pomieszczeniu. Nawet swoją wodę, którą odłożyła za siebie na stolik. Gdyby ktoś chciał ją zaćpać w tym barze, absolutnie by mu się to udało. Szczęśliwie, lokal nie wyglądał na podrzędny klub, w którym ktoś szukałby TAKIEJ rozrywki.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty27.11.19 19:28;

Stukała paznokciami o porysowany blat, czekając na swoje zamówienie. W normalnej sytuacji dostałaby je od razu, ale oczywiście miała to szczęście, że ostatnią butelkę ognistej barman odsprzedał poprzedniemu klientowi i musiał skoczyć do piwnicy żeby móc uzupełnić zapas. Keyira była cierpliwa, bo narzekaniem nie była tu w stanie nic zdziałać; poza tym miała świadomość, że nie należy denerwować człowieka, który ma dostęp do jej drinków... Kiedy barman w końcu wyłonił się zza drzwi, dziewczyna posłała mu uroczy uśmiech. 
Dziękuję bardzo — mruknęła, uiszczajac należną zapłatę i odbierając swoją szklankę. 
Shercliffe już miała wcisnąć się do jednego z bocznych stolików, kiedy jej uwagę przykuła znajoma twarz. A więc nie zdawało jej się i faktycznie mignęła jej wcześniej przy wejściu młodsza Puchonka. Nie zastanawiając się nad tym szczególnie, Key podeszła właśnie do niej i z zaciekawieniem zerknęła na trzymany przez czarownicę notatnik.
Akty też wychodzą ci tak dobrze? — zapytała, nie zawracając sobie nawet głowy modulowaniem głosu do szeptu czy czegoś w podobie. Jakby nie było... Obie siedziały w pubie.
Właśnie, skoro o siedzeniu mowa, Keyira postawiła swoją szklankę na stoliku i przysiadła na stołku, jak najdalej od ognia. Zaraz potem rozplotła szaliszalik i zsunęła go z szyi, by zaraz przewiesić sobie przez kolana. Potem utkwiła w towarzyszce uważne spojrzenie.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty28.11.19 22:16;

Po wyjściu z cmentarza nasi bohaterowie, od dziś tytułujący się jako dwóch i pół ogiera zaliczyli jeszcze szybką rundkę po okolicy w Dolinie Godryka oraz zawitali w lokalnym barze na kolejne szybkie piwerko, nie znaleźli tam jednak ani więcej odstręczających kolegów ani żadnych dziewczyn, chętnych na zawieranie znajomości; oczywiście ani trochę ich to nie zniechęciło i bardzo rozochoceni, skierowali się do Hogsmeade, licząc na to, że tam ich przygoda nabierze jeszcze więcej rumieńców.
Fillin, na mocnej fazie po dwóch piwach, nalegał, żeby pójść gdzieś, gdzie owego trunku nie sprzedają, bo wiedział, że więcej go pić już nie powinien, a gdy tylko zobaczy te ukochane cztery litery w karcie menu, nie powstrzyma się i zamówi kolejne, padnie trupem i nici będą z podrywu; postanowili zatem udać się do Pubu Zimowego, który browaru nie serwował, ale miał za to wiele innych dobrodziejstw, jak na przykład absynt, który mógł być lekarstwem na nadmierne upojenie, zgodnie z (wymyślonym przez nich) prawem, że aby zapobiec fatalnym skutkom picia jednego alkoholu, należy go zrównoważyć innym.
Weszli do środka gęsiego, z Boydem na czele i ghulem zamykającym korowód, i od razu udali się dziarskim krokiem do baru, co by następnie w towarzystwie szklaneczki przyczaić się, rozejrzeć i wyselekcjonować najlepsze kandydatki do błyskotliwej konwersacji, która miała uświetnić ten wieczór. Zamówili wykwintne drinki, nie skąpiąc galeonów, i nim zdążyli się odwrócić, do ich uszu dobiegł dziwny, ale już znajomy dźwięk, a raczej jęk.
Był to rzecz jasna Fillin Ueueueueue Junior (w skrócie, dla przyjaciół, F.U.J.), który, zamiast podążyć za nimi do kontuaru, postanowił zatrzymać się w połowie sali i głośno oraz bezczelnie zaczął nagabywać siedzące przy kominku dziewczęta. Boyd starał się go nie oceniać, bo obie były bardzo atrakcyjne i sam by je chętnie pozaczepiał, ale też zdecydowanie zrobiłby to z większym wyczuciem niż ghul, który, zawodząc głośno, mało subtelnie szturchał je obie na zmianę, a następnie łapczywie wyciągał łapska w stronę szkicownika rudowłosej.
- Nie to miałem na myśli jak mówiłem, że Junior będzie robił za skrzydłowego. – mruknął, siorbnął ze swojej szklanki i szturchnął kompana palcem w plecy – Ruszaj, wybaw panny z rąk złego potwora.
Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty29.11.19 0:36;

Niestety Dolina Godryka była niesłychaną klęską w tej podróży dwóch i pół ogiera. Fortece zbyt opustoszałe, białogłowe nieatrakcyjne, przeciwnicy nieskorzy do niefrasobliwych potyczek. Przynajmniej piwerko było, ale już należało poszukać przygody gdzie indziej.
I to prawda, trochę jęczę jak mój podopieczny, że piwka to już nie powinniśmy, bo przecież Boyd doskonale wie jaki to dla mnie napój zwodniczy, nie bogów. Ale przecież nie możemy tak wrócić do domu, poddać się bez jakiejś walki, bo co jak co, ale moc w naszym narodzie jest. Dlatego kierujemy się dzielnie do Hogsmeade, gdzie planujemy odmienić nasze smutne losy. A po wypiciu, nawet tak małej ilości alkoholu, to faktycznie jestem chętny na coś więcej. W końcu wiadomo, że to tak naprawdę wstęp takie dwa piwka, nawet dla kogoś kto pijany na wstępie jest tak samo jak na koniec.
Dlatego to wchodzimy do baru, od najwyższego do najniższego dumnie i ja i mój irlandzki druh w trymiga znajdujemy się przy barze rozważając, które trunki tu są najlepsze tego pięknego wieczoru. Odrobinę smucę się, że jednak nie ma tego piwka, bo tak naprawdę bym się z przyjemnością jeszcze napił, albo chociaż jako popity użył. Już chcę marudzić na moje niezdecydowanie, kiedy to słyszę zawodzące jęki naszego ogiera numer pół. Rozglądam się niezwykle czujnie i wtedy to widzę jak kompan, którego najmniej o to podejrzewałem już poszedł zaczepiać jakieś nadobne niewiasty. Boyd podchodzi do tego bardzo spokojnie, ale ja, czując się odpowiedzialny za tą pokrakę, zrywam się ze swojego stołka.
- JUNIOR! - krzyczę i stawiam szklankę na blacie, by ruszyć na pomoc. Ale nagle przychodzi mi do głowy, że jeszcze mi ktoś zabierze ją, to z powrotem łapię szkło i biegnę w kierunku atakującego ghula. Mam nadzieję, że za mną biegnie ten wielki małpiszon, Boyd, bo kto wie jak zareaguje FUJ na zaniechanie zaczepek. Dopiero jak jestem niedaleko niewiast, niczym dzielny rycerz (odkładam najpierw swój alkohol), a potem łapię w furii ramię Fuja. Niestety ghul właśnie dopadł iwyrwał z rąk notatnik Caelestine.
- PUSZCZAJ - krzyczę zły na Juniora, ale nie, ghul jest nieposłuszny mi jak jeszcze ani razu dzisiejszego wieczoru. Nie mam wyboru, rzucam się na potwora i oboje z jękiem lądujemy pod nogami nadobnych panien, ale plus jest taki, że szkicownik upada pod nogi właścicielki.
- Zły Fuj, przestań - szamoczę się z obleśnym dziadem po ziemi, co wcale nie jest zbyt przyjemne, nie przyzwyczaiłem się aż tak do tych kontaktów z ghulem. Najwyraźniej bardzo mu się spodobały te obrazki i kartki papieru, bo ghul w dalszym ciągu próbuje je dosięgnąć. Albo chce po prostu zeżreć... jedzenie!
- Jedzenie! - krzyczę i pokazuję na jakieś stare przekąski pozostałe po kimś na stoliku obok. Dopiero kiedy ktoś podaje mi je, a ja wpycham to ghulowi do gardła, ten uspokaja się, wciągając jak odkurzacz orzeszki.
- Boyd, jedzenie - mówię zmęczony i styrany, jak prawdziwy rycerz po rzezi ze smokiem, nie mam siły znowu się z nikim siłować, więc potrzebujemy jakichś zapasów dla naszego kompana, coby nie wszczynał więcej burd. Z trudem podnoszę się do siadu i jeszcze sięgam po drinka, który na szczęście jest na stoliku obok.
- Hej  dziewczyny, poznajcie Fillina Ueueueueue Juniora - witam się uprzejmie, przedstawiając po dżentelmeńsku swojego towarzysza, właśnie próbującego ugryźć szklaną miskę. Siedzę między znanymi mi z Hogwartu twarzami, rozpoznając Keyirę ze Slytherinu i jedną z gałęzi gigantycznego rodu Swansea.
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty02.12.19 1:30;

Drgnęła na dźwięk czyjegoś głosu tuż nad swoim ramieniem. Nie spodziewała się nikogo tutaj spotkać, a chociaż jej zdolności obserwacyjne zwykle wydawały się obejmowac znacznie szerszą przestrzeń, w tym momencie nawet kiedy Keyira zbliżyła się w jej stronę, odnotowując to kątem oka, wyszła z założenia, że dziewczyna ją minie, siadając do stolika za jej plecami. Tymczasem Ślizgonka zaglądała jej przez ramię śmiało i zupełnie bez oporu. intuicyjnie Caelestine przysunęła szkicownik przy sobie, przedramieniem zasłaniając połowę rysunku.
Akty wymagają pewnej, zdecydowanej kreski. Odsłaniają zbyt wiele… skaz.
Mimo wszystko, opuściła ołówek i szkicownik, zerkając na znajomą ze szkoły. Ślizgonów kojarzyła najmniej, szczegółnie dziewczęta, ponieważ o nich koleżanki z domu nie plotkowały tak wiele, niemniej Keyira była jej bardzo dobrze znana. Głównie z faktu bycia córką jednego z ich profesorów.
Na nich ćwiczę anatomię. Chciałabyś pomóc? —uniosła do niej wzrok, zakładając, że jej zainteresowanie mogłoby wynikać właśnie stąd, a nie ze zwykłego kaprysu. Zanim jednak zdążyłaby się dowiedzieć jaka była jej odpowiedź, dołączył do nich niespodziewany gość. Ghul. Caelestine automatycznie wstała z miejsca, cofając się za Ślizgonkę. Nie zdążyła jednak nawet zrównać się z nią ramionami, kiedy ghulisko wyrwało jej własność z rąk. Miała zdecydowanie i asertywnie odmówić istocie takiej zabawy. Nigdy nie przepadała za ghulami. Były wyjątkowo paskudne, a ich odstraszający wygląd wynagradzała jedynie ich znośna naiwność i ufność. Zanim jednak odwołała się właśnie do niej, pojawił się kolejny Ślizgon, a chwilę później walka pod jej nogami przybrała takiego tempa, że intuicyjnie chwyciła się rękawa nowej koleżanki, z ograniczonym zaufaniem patrząc na turlające się pod jej nogami kupki nieszczęścia. Z główną uwagą obserwując jednak bardziej swój szkicownik, który po odegnaniu niebezpieczeństwa spoczywał w rękach Filina.
Caelestine — przedstawiła się po krótce, śpiesząc się z kurtuazją, bo zaraz potem wychyliła się zza pleców Keyiry, żeby odebrać swoją własność i bez słowa cofnąć się z powrotem za ramię Ślizgonki.
Ktoś go powinien wychować — zauważyła niegłośno, tak cicho, że nie była pewna, czy w barze nie usłyszała ją tylko panna Shercliffe.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty04.12.19 18:18;

Kącik jej ust uniósł się nieznacznie, gdy dziewczyna przysłoniła rysunek, jak gdyby Ślizgonka nie miała wcześniej wystarczająco czasu, by się mu przyjrzeć. Był to objaw skromności, a może nagłego zawstydzenia? Oba warianty wydały jej się jednak bezsensowne, bo po pierwsze - tego wieczoru młoda artystka wybrała na swoją pracownię publiczny pub, a po drugie - jeśli była w tym dobra, to jaki był sens obawiać się opinii innych na temat swojego dzieła? 
Pytasz o pomoc w technicznym procesie tworzenia czy o posadę ewentualnej modelki? — dopytała, przyglądając się Puchonce sceptycznie przez kilka sekund, nim pozwoliła sobie na cichą salwę śmiechu, którą zdławiła momentalnie, gdy do ich stolika dołączył nieproszony gość.
Shercliffe skrzywiła się mimowolnie, bo chociaż nie był to pierwszy Ghul jakiego spotkała, nie grzeszyl on ani urodą, ani choćby śladową ilością dobrych manier, co też udowodnił, gdy najpierw je szturchnął (za co Key zdzieliła go ostrzegawczo po łapsku), a potem dobrał się do szkicownika Caelestine. Bitwa, która w następnej minucie rozegrała się pod ich stopami udowodniła, że nie tylko stworowi brakowało wyczucia, bo chociaż wychowankom Slytherinu na ogół faktycznie brak było należnej, ogłady to Keyira była przekonana, że takim widokiem nawet wielu Ślizgonów byłoby zdegustowanych.
Brunetka zerknęła przez ramię na pannę Swansea, dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, że druga czarownica skryła się za jej stołkiem. Do czego to doszło? Młoda Shercliffe pokręciła nieznacznie głową, zastanawiając się czy jej towarzyszka liczyła na ewentualny ratunek, czy też może liczyła na to, że Ghul to ją zeżre jako pierwszą? Na tą myśl prychnęła cicho i pewnym odgarnęła kosmyk włosów z pewnym zażenowaniem, przyglądając się towarzyszom. Przekręciła się na swoim miejscu, by usiąść bokiem do stolika, pozornie niewzruszona. Sięgnęła po swoją szklankę, dziękując sobie w duchu wyboru czegoś mocniejszego. Na komentarz Cael odchyliła się nieco, by móc jej posłać krzywy uśmieszek.
I Juniora też — odparła, zerkając sceptycznie na stwora, a potem na jego właściciela. Nie zamierzała się jednak przedstawiać Ghulowi, a Fillin już ją przecież znał. — Jaką misję obraliście sobie na dzisiejszy wieczór, chłopcy? — zapytała zaraz, upijając łyk ognistej. Bo to, że przyszli się napić było dość oczywiste.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty04.12.19 21:58;

Boyd obserwował uważnie całe nieprzyjemne zajście z niedużego dystansu, zaczajony gdzieś pomiędzy stolikiem dziewcząt a barem i postanowił, że nie będzie interweniował, dopóki krew się nie poleje; podjął tą wspaniałomyślną decyzję w dobrej intencji, żeby cała chwała (czy raczej, jak się potem okazało, żenada…) ze spuszczenia łomotu ghulowi przypadła Fillinowi i tak też się stało, a on sam, w przeciwieństwie do uratowanych koleżanek, był pod wrażeniem zarówno niespodziewanej krzepy swojego ziomka, jak i jeszcze bardziej niespodziewanego błysku intelektu, gdy wpadł na to, że Juniora trzeba zająć jedzeniem. Usłyszawszy jego polecenie, odwrócił się na pięcie i chybcikiem podreptał do baru załatwić jakąś strawę dla ghula (choć w normalnych okolicznościach pewnie odburknąłby, że „sam se przynieś cieciu”; tym razem jednak niezaprzeczalnie musieli działać drużynowo) i załatwił u barmana całe wiadro obierek po ziemniakach, będących pozostałością wypiekanych w lokalu łódeczkach ziemniaczanych, które sam postanowił zamówić dla siebie, ale później; stwierdził bowiem, że takich czipsów czy orzeszków to totalnie szkoda dla Fuja.
- Samotne rodzicielstwo to jest ciężki kawałek chleba – wtrącił, zjawiwszy się przy stole w momencie, gdy panna Swansea ośmieliła się skrytykować metody wychowawcze Fillina – Ale to prawda, chujowo mu to idzie, przydałaby się jakaś POMOCNA DŁOŃ, więc jak jesteście takimi ekspertkami, to śmiało. Komuś obierkę? Nie? - zaproponował jeszcze kulturalnie, zanim podetknął wiadro pod nos ghulowi, a ten na widok resztek kwiknął entuzjastycznie i machnął łapskami w geście „jupi!”, aż zwalił ze stołu szklankę z wodą; oczywiście, zbiła się w drobny mak.
- Ojj. A kto to pił wodę jak zwierzę? – zmartwił się Bogdan, przyglądając się leżącemu smętnie na podłodze plasterkowi cytryny i wtedy się zorientował, że w ferworze wydarzeń nawet się nie przedstawił – W ogóle to Boyd jestem. Sorry za tę szklankę, chcesz coś mocniejszego czy zostajesz przy kranówce? – zwrócił się do Caelestine, gotów zrekompensować jej stratę spowodowaną przez ghula. Starał się też nie oceniać wyboru wody w barze, chociaż było to trudne, ale okej. Może stroniła od trunków bo nie mogła ich pić, może nie lubiła, może dbała o wątrobę, może była w ciąży. Oby nie była w ciąży. Nie chciałby zostać wkręcony w jakieś alimenty, nie życzyłby też tego Fillinowi. Ale o czym to była mowa? Ktoś tu się zainteresował ich planami na ten wieczór. NONO. DOBRZE.
- Nie wiem, Felek, zdradzimy paniom naszą misję, czy jest ściśle tajna? – rzucił do towarzysza nonszalancko, przekazując mu pałeczkę w konwersacji, a sam łyknął sobie hojnie whisky.
Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty04.12.19 23:14;

Moje męskie ratowanie sytuacji poszło nie aż tak dobrze jak mogłem to sobie wyobrażać. Największe wrażenie z obecnie tu zebranych zrobiłem na Bogim, a to bynajmniej nie było moim celem, chociaż dobrze, że ziomek docenił moją bitwę, bo co jak co, ale mięśniami nie mogę się specjalnie pochwalić. Jednak najbardziej niezadowolona z mojej pomocy wydawała się być Keyira. Następnym razem pozwolę Fujowi spać z nią w łóżku, kiedy tylko najdzie mu ochota na przytulanki. Unoszę brwi, jak również unoszę sam siebie z podłogi, kiedy słyszę żarcik Ślizgonki, a w tym momencie przychodzi Boyd z pomocną gadką na temat rodzicielstwa.
- Dokładnie. Junior jest na etapie, w którym ma ciężkie relacje z ojcem. Pewnie wiesz jak to jest - mówię do córki profesora z uprzejmym uśmiechem. Łapię za wiadro Fujka, który już zdążył narozrabiać i przesuwam je odrobinę chociaż dalej, by mój ghul nie siedział tak na środku, bo bynajmniej nie był przyjemnym widokiem.
- Junior - syczę na niego zły za rozwalenie szklanki, a on patrzy na mnie bezmyślnym wzrokiem z gębą wypchaną obierkami, siadając w końcu tam gdzie go proszę, a raczej tam gdzie stawiam mu wiadro. Kiedy wracam na miejsce wypadku stwierdzam, że nie tylko Junior potrzebuje upomnienia.
- Ty jesteś zwierzę - mówię do przyjaciela i kopię go przyjacielsko w łydkę. Rozglądam się po bałaganie, które narobił potwór, a mój ziomek oczywiście nic nie robi, bo on z jego czarami prędzej by rękami pozbierał. Wyjmuję więc różdżkę, zastanawiając się jakie zaklęcie będzie dobre po paru piwkach. Myślę o jakimś reparo, rozglądam się po szczotkę, ale nigdy nie byłem zbyt dobry w zaklęciach gospodarczych.
- Junior już jest niegroźny - mówię do stojącej obok mnie Caleastine i wskazuję na jej stare miejsce, na którym nie zdążył się jeszcze rozwalić Boyd. Albo ja. - Ale chyba zyskałaś wielkiego fana - dodaję, wskazując na szkicownik, spoczywający bezpiecznie u właścicielki. Rzucam też chłoszczyść, ale znika tylko rozlana woda. Wobec tego zaklęciem transmutacyjnym zamieniam też resztki szklanki w wodę i teraz usuwam już wszystko. - Wziąć ci coś lekkiego? - proponuję jeszcze jakże szarmancko Puchonce na te grubiaństwa drugiego Irlandczyka. Zakładam, że to jednak opcja niemożności kupowania alkoholu, a nie chęci wciągnięcia nas w ojcostwo, ale kto wie, może powinienem być bardziej czujny jak mój przyjaciel. Biorę sobie kolejnego łyczka swojego alkoholu i uśmiecham się pytanie Ślizgonki, do której macham zalotnie brwiami.
- Możesz - stwierdzam, ale nie pozwalam ziomeczkowi nawet powiedzieć słowa. - Mówiłem Juniorowi i Boydowi, że jesteś świetną tancerką, Keyira i przemierzyliśmy bary wzdłuż i wszerz, byś mogła z nami zatańczyć - oznajmiam, wskazując głową na mojego przystojnego przyjaciela i klepiąc po ramieniu niewiele od niego gorszego Fillina Ueueueue Juniora, który jakimś cudem znalazł się z wiadrem bardzo blisko mojej nogi. - I powiem ci, świetne miejsce wybrałaś. Wiadomo, że w pubie zimowym są najgorętsze imprezki - dodaję rozglądając się po dość opustoszałym miejscu. Dopóki nie napotykam wzrokiem Caleastine, i jestem gotowy jakby chciała jednak coś innego do picia.
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty05.12.19 2:07;

Obecność Keyiry była w jakiś sposób pokrzepiająca, mimo, ze dziewczyna wydawała się krzywo reagować na puchonkę. Shercliffe miała w sobie jednak taką bezpośredniość, która była łatwa w zrozumieniu dla Caelestine i którą Caelestine potrafiła szybko zaakceptować. Nawet jeśli odczytując postawę Ślizgonki, odkryła siebie w jej oczach jako cudaczny element pubu, który zupełnie tutaj nie pasował.
To samo zdanie musiał mieć Boyd, który chwilę później krytykował dobór trunku, na jaki panienka Swansea się zdecydowała. Jednym było trzymać rezerwę od innych osób, drugim, pozwalanie, żeby ktoś bardzo otwarcie odzywał się do niej w sposób nieprzystający wychowanemu chłopakowi. Splotła w dyskomforcie ręce na piersi, wsłuchując się w słowa Gryfona. Nie potrafiła nie dostrzec w nich bardzo nieprzychylnego charakteru. Mimo, że brzmiał zatroskanie. Nie była pewna czy był tak dobrym aktorem, czy naprawdę martwił się, że mogła się źle bawić, czy tak dobrze kpił z niej, podszywając swoje wypowiedzi pozornym, niegroźnym tonem. Spuściła wzrok na oferowane... obierki i jedyne co zdołała wykrztusić w odpowiedzi to:
Smacznego.
Nie chcąc powiedzieć nic niemiłego, wpakowała szkicownik do swojej torby i poderwała ją z taboretu, z zamiarem odetchnięcia przy barze, odkupienia potłuczonego napoju. Nawet jeśli chciałaby tak bardzo krytykowaną wodę.
Chlopak w jednym szeregu słów nazwał ją zwierzęciem, zaproponował karmienie obierkami, jak paszą i napojenie kranówką, jak podrzędnemu psidwakowi. Nie wiedziała dlatego jak ma się odnieść do jego pytania, dlatego je zignorowała. Odpowiadając dopiero, kiedy Filin, przypadkiem, lub całkiem specjalnie, zagrodził jej drogę do baru.
Herbatę — mruknęła prawie bezgłośnie, oglądając się na ghula, którego w ostatecznym rozrachunku uznała za najprzyjemniejszego, męskiego członka tego wesołego grona. Zastanawiając się jeszcze nad Filinem, czy stał wyżej czy niżej od niego. Boyd zdecydowanie pobił Juniora w konkurencji na największą grubiańskość tego wieczora.
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8




Gracz




Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty05.12.19 3:54;

Miała rację, w mniemaniu Keyiry młodsza czarownica w ogóle tu nie pasowała, z wielu różnych powodów. Jednak jednocześnie ani razu nawet przez myśl jej nie przeszło, że Puchonka nie miała prawa w pubie przebywać. To były dwie, zupełnie odrębne kwestie, przy czym żadna z nich nie była obraźliwa, a więc Caelestine nie musiała się obawiać, że Ślizgonka myślała o niej w ten sposób. Co więcej, uznała ją za tym bardziej intrygującą, kiedy zuchwale splotła ręce na klatce piersiowej, nie dając się stłamsić ich kolejnemu gościowi.
Naprzód Hufflepuff, pomyślała ze szczerym rozbawieniem, chociaż ukryła je za szklanką, nim ktokolwiek je dostrzegł. Taką przynajmniej miała nadzieję.
Następnie przeniosła spojrzenie na Boyda, unosząc brwi w akcie jawnej dezaprobaty dla jego komentarzy, chociaż nie wyraziła jej głośno. Choć może powinna, ale na szczęście ubiegła ją w tym Cael.
Jak miło, że uważasz mnie za autorytet — parsknęła zamiast tego w reakcji na podsumowanie drugiego chłopaka, postanawiając jednak nie odbierać słów Ó Cealláchain'a negatywnie. Nie spodobało jej się natomiast kolejne pytanie Callahan'a, który drażnił ich uroczą znajomą chyba całkiem nieświadomie.
Jego błąd.
Och, bynajmniej nikt jej nie pił. Czekała tutaj na pierwsze lepsze zwierzę, jak to ująłeś... I oto jesteś, wszystko się zgadza — mruknęła, nie potrafiąc tym razem w porę ugryźć się w język i wykorzystując fakt, że to Fillin nazwał tak kumpla jako pierwszy. — Cóż za szkoda, że ten gentelman dobrał się do niej przed tobą — wskazała niedbałym machnięciem na Ghula i puściła mu oczko, jakby stwór w ogóle miał zwrócić na to uwagę nad wiadrem swojej, ekhm, kolacji. — Zmieniłam zdanie, Junior, chyba możemy się zaprzyjaźnić — stwierdziła, przechylając nieznacznie głowę, po czym znów skupiła się na Gryfonie. Wyciągnęła w jego kierunku wolną dłoń. — Keyira — przedstawiła się, bo prawdopodobnie nigdy oficjalnie się nie poznali, nawet jeśli kojarzyli się z korytarzy Hogwartu.
Jej uwagę przykuł na powrót drugi Ślizgon i Shercliffe roześmiała się z wyraźnym powątpiewaniem. Wsparła łokcie na stoliku i zerkała to na jednego, to na drugiego, ciekawa czy omówili to wcześniej przy barze, czy sytuacja była tak absurdalna zupełnie przypadkiem. Mimo wszystko rozluźniła się odrobinę, uznając tę dw... trójkę za zupełnie (no, prawie) nieszkodliwą.
Nieźle, Ó Cealláchain — pochwaliła. — Ale akurat dziś postanowiłam zrobić sobie przerwę — dodała, zaraz jednak przenosząc spojrzenie na Puchonkę. Zmarszczyła brwi i skrzywiła się nieznacznie na myśl, że dziewczyna chce już odejść. — Zostań — poprosiła po prostu. To nie był rozkaz ani żądanie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub Zimowy - Page 12 QzgSDG8








Pub Zimowy - Page 12 Empty


PisaniePub Zimowy - Page 12 Empty Re: Pub Zimowy  Pub Zimowy - Page 12 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub Zimowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 11 z 15Strona 11 z 15 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12, 13, 14, 15  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub Zimowy - Page 12 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-