Podłoga altanki jest wyścielona petami po papierosach, a na ławkach wypalone są dziury po nich. Drewno przesiąknięte jest zintensyfikowanym zapachem dymu papierosowego, a gdzieniegdzie na słupkach czy ławce wyryte są różdżką podpisy uczniów z aktualnych i dawnych lat. Uczniowie i studenci (a czasem i nauczyciele) męczeni nałogiem papierosowym podkradają się tu o różnych porach, by popalać - należy jednak uważać, bowiem kilkoro nauczycieli zna tę miejscówkę i czasami tu zagląda, by przepędzać niesfornych uczniów.
Rylan naprawdę zakładał, że był obecnie jedną z najmniej przyjaźnie wyglądających osób. Szum w uszach nie odpuszczał nawet na moment, a był na tyle irytujący, że grymas niezadowolenia na twarzy chłopaka jedynie się pogłębiał. Co rusz zamykał oczy chcąc się jakoś wyciszyć, być może uspokoić coś wzburzonego wewnątrz siebie. Niestety nie przyniosło to pozytywnych skutków. Założył rękę na rękę i westchnął po cichu czekając jedynie na finalny koniec dziwnego z objawów. Uniósł lekko brwi w geście zdziwienia, kiedy mimo jego dość nieprzyjemnej aparycji jeden z pierwszoroczniaków postanowił do niego zagaić. Coulter delikatnie rozmasował skronie chcąc chociaż minimalnie wyglądać przyjaźniej. Zmierzył delikatnie chłopaka wzrokiem i postanowił mu odpowiedzieć. - Początkowo może cię to nie porwać za specjalnie... - Mruknął. - Wiesz to nadal jest zielarstwo i w sumie wymaga całkiem sporo samozaparcia. - Tak... Rylan zaczął przesadnie filozofować. Tak, jak gdyby właśnie tego oczekiwał od niego młody uczeń. - No ale rośliny przydają się w eliksirach. - Przez jego oczy przemknęła jakby iskierka. Bądź co bądź na nauce ich mu najbardziej zależało. - Ile już miałeś zajęć? Coś wydaje się już bardziej ciekawe niż pozostałe? - Krukon wiedział, że nie możliwym jest bycie dobrym w absolutnie wszystkim. Dlatego też nawet on miał wybranych parę dyscyplin, w których czuł się pewniej, pozostałe zostawiając w odstawkę. - Na dziewiątym. W sensie drugim studenckim. - Odpowiedział jeszcze zanim Vicario zaczęła zajęcia. Szybko potem skupił się na tym co kobieta starała się im przekazać. I w sumie nie było to nic czego by się nie spodziewał. Profesor dopełniała to co udało mu się przeczytać z książki. Doskonale jednak zdawał sobie sprawę z tego, że za teorią idzie już też praktyka. Po rozpoczęciu więc zadania podszedł do zebranych przez kobietę roślin i uważnie im się przyglądał. Kątem oka spoglądał również w kierunku @Caesar U. Badcock sprawdzając jak młody sobie radzi. - Verbena, anyż, szałwia... - Mamrotał pod nosem starając się rozpoznać wszystkie z roślin i w głowie zidentyfikować ich właściwości. Kiedy już nazwy i właściwości znamienitej większości z nich zostały wyklarowane chłopak przystąpił do określania odpowiednich mieszanek. Nie do końca był pewien tego czy postępuje właściwie łącząc niektóre z ziół razem, bądź jak to właściwie powinno się uzupełniać, ale po chwili miał już gotowe mieszanki. Jego zdaniem jakoś powinno to działać. Jakoś niestety nie oznaczało dobrze.
Christina Grim
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 152 cm
C. szczególne : Niski wzrost, chorobliwa bladość, blizny po poparzeniu na lewej stronie ciała, blizny na lewej ręce po nocy z Drejczim. Dziecinny wygląd. Ubrania z motywami mugolskimi.
Przerzuty: zostało 0/3 - 2 przerzuty i trzeci Rozpoznawanie:5 + 1 bonusu za koncentrację = 6 (+2 do kompozycji) Kompletowanie:4 parzyste, 6 nieparzystych Ostateczny wynik: 4 z kości + 2 z rozpoznania + 3 za przygotowanie = 9 prawidłowych - krąg ochronny Krąg na koncentrację: max według posta niżej
Słysząc, że Morgan chce ją ukraść, zamrugała, wyrwana z zamyślenia. Dopiero po chwili połączyła sobie wszystkie fakty, po czym uśmiechnęła się jedynie pod nosem. No raczej nie było z niej wielkiej pociechy, bo do nauki zaczęła przykładać się względnie niedawno. W sumie to nie wiedzieli nawet, czy czeka ich praca w parach, więc nie było co dyskutować. Wpatrzona w bliżej nieokreślony punkt przeczekała pozostały czas, który dzielił ich od zajęć. Dopiero gdy nauczycielka zaczęła tłumaczyć, co będą robić na zajęciach, skupiła na niej swoją uwagę. Wszystko wydawało jej się w miarę zrozumiałe i logiczne, więc po chwili ruszyła do altany, by wybrać swoje rośliny. Najpierw zaczęła kompletować rośliny do kręgu wzmacniającego koncentrację, bo to wydawało jej się bardziej interesujące. Po chwili namysłu sięgnęła po wrzos, a następnie po lawendę. Nie przepadała za jej zapachem, ale to ziele miało moc. Potem dobrała do tego miętę, malwę i kwiaty goździków. Zamrugała i przyjrzała się lepiej zgromadzonym roślinom. Czyli wzrok jej nie mylił i naprawdę widziała tu żeń-szeń. Dodała korzeń do zgromadzonych składników, a następnie dorzuciła też do nich Ginkgo biloba - miłorząb japoński. Następną wybranym przez nią składnikiem były orzechy włoskie. Na koniec sięgnęła po liście zielonej herbaty i rozmaryn. Nie było to zbyt nagłaśniane w świecie magii, ale rozmarynowy olejek eteryczny niesamowicie poprawiał wydajność pamięci i koncentrację. To wydawała jej się całkiem dobra kompozycja. Rośliny do kręgu ochronnego były już nieco trudniejszym tematem. Najpierw wybrała szałwię, tatarak i pigwę. Zapach szałwii zawsze dobrze jej się kojarzył, więc oczywiste było, że wybierze to ziele. Do tych składników po chwili namysłu dodała też piołun i szyszki sosny. Sosna miała tak interesujący zapach, ze Kryśka nie mogła nie sięgnąć po szyszki. Po namyśle sięgnęła też po bazylię. Jej zapach był nieco drażniący, ale wyczytała jakiś czas temu, że kiedyś ziołem tym chroniono domostwa, ponieważ oddala ona złe moce. Nawet duchy! Kolejnym dobranym przez nią składnikiem był czarny bez, który chroni dom, zabezpiecza przed czarną magią, klątwą i niebezpiecznymi czarami. Gdy ujrzała jemiołę i jałowiec, dołączyła je do swojej mieszanki. Obie te rośliny miały potężne i podobne właściwości - chroniły i odpędzały złe moce, zabezpieczały przed czarną magią, klątwą, urokiem i niebezpiecznymi czarami. Świetne składniki kręgów ochronnych. Ostatni składnik wzięła na chybił-trafił, bo osoby za nią zaczęły się już niecierpliwić. Przeszła dalej, by nie tarasować miejsca przy roślinach.
Ostatnio zmieniony przez Christina Grim dnia Czw 16 Wrz 2021 - 0:49, w całości zmieniany 1 raz
Kochani, bardzo Was przepraszam, ale wkradł mi się błąd do mechaniki, powinniście rzucić dwa razy po 10 k6, każda dziesiątka na jeden krąg. Ze względu na to, że to jest mój błąd, osoby, które napisały już posta mogą uznać, że ich rzut dotyczy kręgu ochronnego, a krąg na skupienie macie skompletowany na 10! Oczywiście jeśli wolicie wykonać rzut, to możecie śmiało dorzucić i edytować posta. Wasze bonusy oczywiście liczą się do obu kręgów osobno, czyli jak np. macie +3 do kompozycji to możecie dodać 3 i w jednym, i w drugim kręgu! Pozostali, którzy wykonali rzut, a jeszcze nie napisali, muszą dorzucić przed napisaniem posta i uwzględnić oba rzuty.
Przerzuty: 0/0 Rozpoznawanie:4 → +1 do kompozycji Kompletowanie:5 parzystych, 5 nieparzystych na ochronny 7 parzystych, 3 nieparzyste Ostateczny wynik: 5 + 1 za rozpoznanie + 3 za przygotowanie = 9 dobrych roślin ochronnych 7 + 1 + 3 = 10 dobrych roślin na koncentracje
Zerknęła na Eskila, który postanowił sobie z niej zadrwić i skwitowała jego słowa nieco kwaśnym uśmiechem, ani myśląc odpowiedzieć na zaczepkę. Zdawała sobie sprawę, że były to żarty, ale poczuła się też nieco dotknięta, bo naprawdę lubiła rośliny i chciałaby mieć do nich dobrą rękę. Przyglądanie się jak umierają w męczarniach nie było zbyt przyjemne. Uratował ją, jak na ironię, naburmuszony Whitelight, swoją obecnością i przede wszystkim prezencją odciągając jej myśli od Eskila, który i tak poszedł już dalej denerwować innych ludzi. Zacisnęła usta, które robiły dosłownie wszystko, aby tylko wygiąć się w uśmiechu na widok Harry'ego z przyklejoną do twarzy miną jakby zamkowy skrzat, zamiast uprać mu mundurek, nasrał mu dzisiaj do kapcia. Widoczna irytacja w połączeniu z wizerunkiem dziś jeszcze bliższym żywcem zdjętego z obrazu cherubinka, którego imieniem tak gardził, sprawiała, że miała ochotę parsknąć śmiechem. Powstrzymywała się z całych sił, bo mogłoby nie zostać jej to wybaczone. — Cześć, Harry! U mnie wszystko w porządku, dziękuję, a u Ciebie? — Zaszczebiotała, ani myśląc tak po prostu przepuścić mu brak jakiegokolwiek powitania, nawet mimo miny zbitego psidwaka. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, podniosła rękę, w której trzymała parasol i przysunęła się nieco do Ślizgona, aby móc nim osłonić i jego. Oczywiście nie zmieniało to niczego w kwestii przemoczonych butów, ale nawet gdyby zauważyła, że spotkała go taka przykra sytuacja, była daleka od suszenia go zaklęciami, pełna obaw, że zrobi z siebie domowego skrzata. Teraz padało na nich po równo – na nią od prawej strony, a na niego od lewej. Sztuka kompromisu. — Mogło być gorzej, jak się postarasz to załapiesz się może na drugie śniadanie — zaśmiała się i niechętnie ucichła, gdy nauczycielka rozpoczęła lekcję. Choć była dzisiaj wyjątkowo skoncentrowana, ani myślała wyrywać się do odpowiedzi. Raz, że lepiej było dopuścić do głosu pierwszaków, a dwa, że nie lubiła zwracać na siebie uwagi całej grupy. Spokojnie poczekała aż przejdą do części praktycznej, po czym objęła palcami ślizgoński nadgarstek i poprowadziła go do wnętrza altanki. — Przynajmniej tu nie pada. Widzisz? Same plusy — uśmiechnęła się i puściła jego rękę, z nieskrywanym zainteresowaniem przyglądając się nagromadzonym wewnątrz roślinom. Choć altana nie miała ścian jako takich, ilość świeżych ziół, kwiatów i owoców wypełniała ją gęstą, intensywną, przyjemną, choć nieco drażniącą wonią. Złożyła parasol i zaczęła przeglądać dokładnie rośliny, wybierając te, które powinny jej się przydać do stworzenia kręgu. Była zaskoczona, że poszło jej całkiem sprawnie, na tyle, że rzuciła do Ślizgona konspiracyjne „pomóc ci?” pozerkując na Vicario. Ta jednak, widząc, że Griffin zrobiła swoje zadanie, ruchem ręki pospieszyła ją do wyjścia z altany, więc nie miała innego wyjścia jak wrócić prosto na deszcz.
Przerzuty: - Rozpoznawanie:43 (brak wpływu); 2 (-1 do kompozycji) Kompletowanie Krąg Ochronny:3, 6, 3, 5, 1, 4, 4, 5, 4, 4 (5 parzyste i 5 nieparzyste); przygotowanie + 3 ale - 1 do kompozycji Kompletowanie Krąg Wspomagający Koncentracje:5, 4, 4, 3, 2, 4, 6, 4, 3, 6 (7 parzyste i 3 nieparzyste); przygotowanie + 3 ale - 1 do kompozycji Ostateczny wynik: krąg ochronny - właściwie 7 roślin, a 3 z nich są niewłaściwe krąg wspomagający koncentracje - właściwe 9 roślin, a 1 z nich jest niewłaściwa
Zapewnienia Moiry trochę ją pokrzepiły, może faktycznie da sobie radę i ten rok będzie lepszy niż poprzedni. Jednak tamto uczucie szybko zniknęło, jak się pojawiło, gdy Eskil i Doir zaskoczyli ją i niemalże zepchnęli pod mur, a właściwie altanę z napisem "Nie ma ucieczki". Słowa Doireann zawsze działają na nią pokrzepiająco, nawet, teraz gdy mimowolnie spojrzenie Cassie zsuwa się do ich splecionych dłoni. To koniec, zapewne wymaga amputacji ta owa dziwna więź. Sheenani straci rękę, ale Walker na pewno zadba o nią, utrata kończyny to nic, w porównaniu z wypranym mózgiem i bycie niewolnikiem pówila, a przecież wile zabijały swoich kochanków, potem porzucały dzieci... Brrr! Straszna wizje, kłębiłyby się w głowie puchonki, gdyby nie te wszystkie dziwne, okropne emocje, które przez bezpośredniość Eskila pustoszyły jej myśli, emocje i dodawały rumieńców na twarzy. Ten Clearwater był taki bezczelny, zadufany w sobie i w ogóle... że puchonka, gdyby nie to, że się przestraszyła, zarumieniła, zawstydziła — wszystko naraz; to by się mogła zdenerwować. Zastanawiała się, czy Eskil cierpiał na zaniki pamięci, albo w jakiś sposób wypierał swoje wspomnienia, bo przecież Cassie znała półwila. No, może nie znała, ale jego niewyparzona gęba już raz ją uraziła. Pewnie nawet o tym nie wiedział, jak Doir mogła być z kimś takim, kto miał zadatki na psychopatę. Na litość merlinowską! - Nic... nic się nie stało Doireann. - Mówi, chcąc nie wyglądać na spalonego słońcem buraka, stara się uspokoić. Mając nadzieje, że zakłopotanie zniknie z jej twarzy. Nie wie, co ma powiedzieć. Nie czuje się za dobrze w towarzystwie Eskila, który nic sobie nie robi z jakichś zasad konwersacji i tego, jak powinno się zachowywać przy dziewczynach? - Tak... Nie masz o co się martwić Doir. Nie jestem zła ani smutna. - Dodaje, niemalże zgadzając się ze słowami Clearwatera odnośnie zamartwiania się Sheenani. Milczy, kiedy z ust Eskila padają niestosowne słowa porównujące Moire z jej kuzynką Robin. Boi się, że jeśli coś odpowie, usłyszy coś, czego by nie chciała usłyszeć od narwanego pólwila. Na szczęście zaraz to Vicario rozpoczyna zajęcia. O, Merlinie, dzięki! Puchonka z całych sił stara się skupić na nauczycielce i jej słowach, żeby tylko nie myśleć o tym, co właśnie zaszło. Po wysłuchaniu pani profesor wchodzi do altanki, jak nakazała nauczycielka i przygląda się z gromadzonym tam rośliną. Co prawda rozpoznanie roślin nie idzie jej najgorzej, chociaż zapewne powinna sięgnąć po podręcznik z obrazkami, aby lepiej zapamiętać, jak wyglądają dane okazy, żeby tak jak teraz nie pomylić trzech. Do kręgu ochronnego Cassie wybiera werbenę, jabłko, anyż, aloes uzbrojony, piołun, szałwie i szyszki sosny jednak ostatnie trzy rośliny, które trafiają w jej ręce, nie należą do ochronnych. Podobnie z roślinami wspomagającymi koncentracje tylko, że tam Cassie idzie znacznie lepiej i myli tylko jedną roślinę, za to do tego kręgu dobiera znaną jej lawendę, mięte, orzechy włoskie, winogrona, wrzos, malwa, kwiaty goździków, majeranek i raptuśnik. Oczywiście nie mogła nie usłyszeć, jak Eskil chce zjeść owoce potrzebne na lekcje. Walkerówna, więc dyskretnie zerka w stronę Doir. Jeśli ta dziewczyna nie okiełzna tego chłopaka, to nic dobrego z tego ślizgona nie będzie — zeżre lekcje.
Rozpoznanie: 5 +1 za koncentrację = 6 (bonus +2 do kompozycji) Kompozycja 1: 6 parzystych +2 za rozpoznanie + 3 za przygotowanie = wszystkie udane Kompozycja 2: 6 parzystych +2 za rozpoznanie +3 za przygotowanie = wszystkie udane
Długo nie stała w samotności, gdy jej twarz rozjaśniła się na widok jej ulubionego Deara. -Hunter! No proszę, nawet punktualnie. Oczywiście, że jestem gotowa! Tylko na to czekałam. - Dała mu buziaka w policzek na przywitanie, po czym oczywiście pozwoliła mu przejąć parasol, który niedługo potem przestał być potrzebny ze względu na zaklęcia ochronne wystosowane przez Vicario. -Przypomnij mi, to Ci tę inkantację przypomnę po zajęciach. Teraz się skup. - Wyszczerzyła się do niego, oferując od razu pomoc. Mimo złej pogody była w naprawdę dobrym humorze i czuła się gotowa do działania. Z radością słuchała, jak jeden z pierwszorocznych puchonów odpowiada na pytanie Vicario. Widać rosło ambitne pokolenie, choć nie mogła powstrzymać się od kontrolnego spojrzenia w stronę @Ruth Callahan, która zdążyła już podpaść na pierwszej lekcji miotlarstwa. -Bułka z masłem, co nie Hunt? - Powiedziała do przyjaciela, gdy stało się jasne, co mają dziś zrobić. Od razu wparowała do altanki i bez problemu zidentyfikowała każdą znajdującą się tam roślinę, jakby miała z nimi do czynienia przez całe życie (bo miała), a następnie zabrała się za dokładną selekcję tych,, które miały jej się przydać do utworzenia odpowiednich kręgów. Najpierw zabrała się za rośliny ochronne. Jako podstawę wybrała werbenę, piołun i anyż, a także wspomniane przez profesor wcześniej jabłko. Krąg roztaczał wokół siebie naprawdę przyjemne aromaty. Ciężko było nie zauważyć, że nie dość iż rośliny te były niezwykle skuteczne w działaniu ochronnym, to praktycznie wszystkie wydzielały też przyjemny zapach. Następnie przeszła do tworzenia kręgu mającego wspomóc skupienie. Tutaj postawiła głównie na glicynę i orzechy, z lekkim dodatkiem wrzosu i lawendy. Całość skomponowała tak, że oprócz swojego działania, obydwa kręgi wyglądały też naprawdę estetycznie.
Nie do końca wiedział czemu, ale kiedy młoda krukonka zaczęła notować ucieszyło go to trochę. -Aexteriorem. - Powtórzył zgodnie z jej prośbą. Nie musiał w sumie wiele czekać żeby dziewczyna zalała go lawiną pytań. Na które miał już zacząć po kolei odpowiadać, ale zaczęła się lekcja zielarstwa na której raczej nie będą mieli okazji za dużo porozmawiać. Może później na przerwie dokończą tę dyskusję? Na pytanie pani profesor nie był pewien czy odpowiedzieć, żeby dać szansę się wykazać pierwszoklasistom. I w sumie zrobił tak milcząc kiedy zaczęła się dyskusja na temat jabłka. Następnie zgodnie z poleceniem udał się do altanki i zaczął przyglądać się zgromadzonym tam roślinkom. Do kręgu ochronnego postanowił wybrać roślinki takie jak Anyż, Werbena, Gorczyca, Jabłko, Aloes Uzbrojony, Pigwa, Szałwię, Szyszki Sosny, Tatarak i Piołun. Czyli wszystkie które wiedział że na pewno były odpowiednie, bo wykuł się ich na blachę. Rośliny do stworzenia kręgu koncentracji również w większości zebrał odpowiednie. No może poza jedną. Pomylił się i zamiast winogron wziął tojad. Prawdopodobnie podświadomie. Po zebraniu wszystkich składników opuścił altanę i czekał na dalszy etap lekcji, który prawdopodobnie będzie polegał na układaniu tych kręgów.
Moira Morgana Blake
Rok Nauki : V
Wiek : 18
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 151 cm
C. szczególne : Bladość, kolorowe włosy, jasne oczy. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości.
Przerzuty: 0/0 Rozpoznawanie:3 + 1 za koncentrację = 4- (+1 do kompozycji) Kompletowanie kr. ochronnego:3 Kompletowanie kr. na koncentrację:5 Ostateczny wynik: ochronny - 4 rośliny dobrze dobrane, na koncentrację - 6 roślin dobrze dobranych
Przysłuchiwałam się rozmowie Puchonek z chłopakiem, choć wzorkiem starałam się błądzić gdzieś indziej. Dopiero słowa @Eskil Clearwater przykuły moją uwagę, bo były bez wątpienia skierowane bezpośrednio do mnie. Tylko ja w tej niewielkiej grupie miałam wzrost godny pierwszoklasisty. Zamrugałam, niepewna tego, jak zareagować. Wiedziałam, że wyglądam poważniej i starzej niż moi rówieśnicy. Nic jednak nie mogłam poradzić na to, że śmierć Morfeusza odcisnęła swój ślad nie tylko na mojej psychice, ale też spowodowała, że szybko przestałam być dziecinna. - Cóż, trochę mnie postarzyłeś. Jestem dopiero w piątej klasie - odpowiadam chłopakowi, wzruszając ramionami, wzrokiem na chwilę omiatając jego twarz. Nie miałam pojęcia o kim mówił, ale postanowiłam to zignorować. Akurat pojawiła się nauczycielka i to na niej postanowiłam skupić swoją uwagę. Polecenia wydawały się proste i zrozumiałe, ale wiedziałam, że rozpoznawanie niektórych roślin wcale nie jest takie proste. Miałam jedynie nadzieję, że uda mi się rozpoznać choć część znajdujących się w altanie roślin. Kompletując rośliny do kręgu ochronnego wybrałam najpierw aloes i szyszki sosny. O właściwościach ochronnych tych roślin często opowiadała mi babcia, więc ich wyboru byłam pewna. Dodatkowo sosna, a więc i jej szyszki miały piękny zapach kojarzący mi się z naszym domem. Po chwili namysłu dobrałam też pozostałe rośliny, wśród nich werbenę i jabłko. To ostatnie dlatego, że o ich właściwościach również opowiadała mi babcia. Resztę roślin wybrałam trochę na ślepo. Do kręgu wspomagającego koncentrację wybrałam wrzos i lawendę. Nie dość, że miały właśnie takie właściwości, to dodatkowo uwielbiałam ich kolory. Miętę, majeranek i kwiaty goździków dobrałam nie tylko przez ich wzmacniające koncentrację właściwości, ale też ze względu na cudowne zapachy. Po chwili namysłu do wybranych składników dodałam też orzechy włoskie. Chyba babcia coś mi o nich opowiadała, a także o ich właściwościach. Nie miałam jednak pomysłu na pozostałe składniki, więc wybrałam je na ślepo, licząc na to, że nie zepsują właściwości wcześniej wytypowanych przeze mnie roślin.
@Cassandra Walker żebym mu wyjechała z główki, to chyba musiałby się schylić lub przyklęknąć :< innym razem się zrewanżuję za te komplementy ;3
Hariel Whitelight
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Patrzę zbolały na Hope kiedy ta wita mnie radośnie, chociaż jeszcze przed chwilą była równie skrzywiona jak ja cały czas, o nie umknęło mojemu sokolemu oku. - Co chciał? - pytam zanim odpowiadam jakimś cześć, co tam, odprowadzając wzrokiem chłopaczka, który wyraźnie miał w sobie krew wili. I skłonność do zaczepiania wszystkich wokół. W każdym razie niekulturalnie byłoby nie odpowiedzieć w końcu Gryfonce na jej wesołe powitanie, chociaż moje jest znacznie bardziej ponure. - Hej, Hope, wybacz, że nie zapytałem co u Ciebie. U mnie tragicznie mam mokre buty, nie znam się na zielarstwie, okulary mi przeszkadzają i włosy z pewnością wyglądają idiotycznie - wyrzucam z siebie całą falę nieszczęść, która mnie dzisiejszego dnia spotkała. Odrobinę pociesza mnie fakt, że Hope przysuwa się do mnie i podaje mi swój parasol. Wsuwam się z wdzięcznością pod jej ramię i przybieram pozę znudzonego modela, z partnerką u boku. Nie zdążam nic mądrego odpowiedzieć dziewczynie, bo nauczycielka zaczyna coś ględzić o jakichś ochronnych polach, kwiatach, kompozycjach, ogólnie gubię się straszliwie w tym jej pierdzieleniu i nawet nie chce mi się słuchać co mamy robić. Zerkam na stojącego przede mną @Oliver F. Fox, który odpowiada mądrze na jakieś pytanie nauczycielki. - Czy powinno mi być bardzo głupio gdy jedenastolatek wie więcej niż ja? - pytam Hope na tyle głośno, że i ona i dzieciak mogli doskonale mnie usłyszeć. - Hej, kolego, zrobisz za mnie zadanie. Dam Ci... butelkę whisky - proponuję pochylając się na chwilę do Olivera, by konspiracyjnym szeptem zaproponować mu bardzo mądrą wymianę. Wtedy jednak zostajemy zaganiani do altanki i daję się pociągnąć Hope, by wybierać jakieś rośliny. Nie wiem czy coś pamiętam z lekcji, czy może dzięki temu, że tyle leżałem na hamaku podczas wakacji sprawiło, że nie poszło mi tak źle. Chociaż na początku kompletnie nie wiem co robić błagając spojrzeniem rudowłosą by została i ułożyła wszystko za mnie, bo ewidentnie była niezła z zielarstwa. Jednak ta jest wyganiana przez Estellę, więc prędko kończę swoje zadanie, byleby mieć to z głowy i nie osiągnąć tragicznego wyniku. Wracam do Hope i tym razem staję nie obok niej, tylko za nią, opierając łokcie na jej ramionach i przejmując parasolkę, by potrzymać ją nad nami. Może nie będą nam boki moknąć jak wcześniej, a i przytulanie koleżanki do klaty było poniekąd pocieszające w tym okropnym dniu.
Moja towarzyszka wyraźnie bywa głośna, ale jest też energiczna, a to zdecydowanie jest nasza wspólna cecha. Nie przeszkadza mi jej styl bycia, jest miła i nawet podoba jej się moje imię. Dziwię się bezgranicznie i chyba nawet to po mnie widać, bo nie przywykłem do takiej reakcji, dzieciaki w mugolskiej szkole zwykle po prostu się ze mnie śmiały, wszystko przez tę głupią bajkę. Mam ochotę opowiedzieć jej o tym, jak jedna syrenka zniszczyła moje dotychczasowe życie, ale zastanawiam się nad tym przez moment i dochodzę do wniosku, że głupio byłoby wyprowadzać ją z błędu. Z boku słyszę głos, który poucza mnie, że trzymam w ręce kartę wampirzycy i z zaskoczeniem, przełykając ostatni kęs żaby, odwracam ją, aby przeczytać kryjący się po drugiej stronie tekst. Nim docieram do połowy, gubię wątek i przerywam lekturę, przysłuchując się ich wymianie zdań. Dopiero teraz tak naprawdę przyglądam się chłopakowi i okazuje się, że to chłopak, z którym dzielę dormitorium. Sam nie wiem co o nim myśleć, bo wydaje się wiecznie naburmuszony, ale kiedy już się odzywa, zwykle jest to całkiem miłe. Na wszelki wypadek trzymam się na dystans, również w tym momencie. — Ari jest w porządku, lubię jak ludzie tak nam mnie mówią. Mogę mówić do Ciebie „Rutka”? — uśmiecham się, a policzki szczypią mnie nagromadzonym w nich ciepłem, które nabiera na intensywności, gdy w moich rękach ląduje karta ze żmijozębem. Nie spodziewam się takiego gestu, bo cieszyła się, że znalazła smoka; przez chwilę doszukuję się w tym podstępu, bo wiem, że ludzie nie są mili ot tak bez powodu, ale nie potrafię go znaleźć, przecież to tylko karta. Chowam ją do kieszeni i szybko o niej zapominam, skupiam się na tym, co widzę za plecami Vicario, zastanawiając się, o co w tym wszystkim chodzi. Odpływam myślami tak daleko, że nawet nie dociera do mnie, że Ruth pokazuje nam swojego brata, ba! wracam do rzeczywistości mniej więcej w momencie, kiedy odzywa się jakiś Puchon i zaczynam panikować, bo zupełnie nie wiem, jakie pytanie zadała nauczycielka. Im bardziej próbuję nadążyć, tym trudniej jest mi się skupić, bo zamiast w spokoju słuchać tego, co ma nam do powiedzenia zielarka, szukam odpowiedzi wszędzie dookoła, tak jakbym mógł znaleźć ją na czyjejś twarzy. Gniotę w palcach opakowanie po żabie, a czubkiem buta drążę w ziemi niewielkie wgłębienie, brudząc sobie trampka błotem. Szybko przesiąka, mokra skarpetka sprawia, że jeszcze trudniej mi się skupić. W końcu ludzie dookoła mnie zaczynają zmierzać do altanki i nie mam pojęcia, w jakim w ogóle celu. Patrzę pytająco na Ruth i Emrysa, ale nie formułuję żadnego pytania, nie chcąc zrobić z siebie głupka. — Och, Ruth! Zapomniałbym — mówię z nagłym olśnieniem, jakby to było teraz najważniejsze. Znów się rozpraszam. — Dziękuję za tę kartę, to miłe. Uśmiecham się do niej znowu i uciekam do altanki. Nie mam pojęcia, co powinienem to zrobić, ale obserwuję innych i wyciągam gorączkowe wnioski. W końcu wybieram naręcze losowych owoców i ziół, robiąc dobrą minę do złej gry.
Zanim zdążył odpowiedzieć Jenn, na propozycje dowiedzenia się czegoś o tym zaklęciu, którego użyła pani Vicario, jakiś starszy uczeń odezwał się na ten temat. To też było fajne w tej szkole. W mugolskim świecie starsi ignorowali młodszych, albo im dokuczali. Tutaj zdarzali się tacy, którzy pomagali. Słuchał uważnie @Drake Lilac , chciał to zanotować, ale Jenna wpadła na ten sam pomysł, więc dał sobie spokój. Jej notatki na pewno będą dokładniejsze...i bardziej czytelne. Kiedy Jenna ich przedstawiła, uśmiechnął się uprzejmie i, jak na niego, przyjaźnie. - nie jesteśmy rodzeństwem, tylko kuzynostwem - Sam nie wiedział, czemu podkreślenie tego faktu było dla niego ważne w tym momencie. Ale w tym momencie zaczęła się właściwa lekcja. Wszedł do środka i zobaczył całe mnóstwo roślin i owoców. W mugolskiej szkole lubił Nauki Przyrodnicze, więc z rozpoznaniem większości nie miał problemów, ale kilku nie był pewny, więc zapytał panią profesor, która go poprawiła, za co był jej wdzięczny, bo zrobiła to w miły sposób, a on się dowiedział nowych rzeczy. Właściwie od samego początku pomyślał, że polubi tę nauczycielkę, nie była piłą, ale potrafiła skupić uwagę uczniów w dobrym momencie, a to nie było wcale łatwe. Z komponowaniem obu zestawów już nie było tak rewelacyjnie. Ale chyba nie najgorzej mu poszło, jak na pierwszy raz, no i biorąc pod uwagę fakt, że zupełnie nie udało mu się przygotować do zajęć. Połowa dobrze dobranych składników, a nawet więcej w przypadku drugiego kręgu, to nie był satysfakcjonujący go wynik, ale mogło być zdecydowanie gorzej, patrząc po niektórych. Jennie poszło lepiej, zwłaszcza z drugim, który dobrała idealnie. Jak on to zrobiła? Uczyli się razem i widział, że też miała problem z zapamiętaniem, a tu taki wynik. - Super, Jenn. Zaczynam podejrzewać, że uczyłaś się beze mnie - Zrobił skrzywioną minę, ale jego oczy się śmiały. Był dumny z kuzynki, nawet jeśli była lepsza od niego.
Ostatnio zmieniony przez Christian Hastings dnia Pon 13 Wrz 2021 - 20:28, w całości zmieniany 1 raz
Wiktor Krawczyk
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Przerzuty: ile zostało/całość Rozpoznawanie:74 i 5 5 (+1 do kompozycji)ale mam do k6 +1 czyli 6(+2 do kompozycji) 69–100: (+1 do k6) osoby z przygotowaniem 5 +3 do ostatecznego wyniku. Kompletowanie:krąg wzmacniający: 46 31 44 64 61 krąg ochronny 33 46 34 61 61 Ostateczny wynik: 6 bonusów+7 dobrych z wzmacniajac+5 z ochronnych =18 chyba wzlacniajace złe 3+ ochronne złe 5=8 wzmacniające przyste 46 44 64 6(7 dobrych ) nie parzyste 31 1(3 złe) ochronne przyste 46 4 6 6 (5 dobrych ) nie parzyste 33 3 11 (5 złych)
Wiktor szybko pobiegł do altanki za resztą uczniów i w cągu kilku minut rozpoznał rośliny oczywiście te które pamiętał ich właściwości też co było bez problemu. Jednak mogła dać coś trudniejszego, nauczycielka Vicario! Temat dzisiejszych zajęć był dość interesujący nawet Puchon był skoncentrowany o dziwo cos się dzieje. Rudzielec zaczął kompletować rośliny potrzebne do kręgu wzmacniającego koncentrację, dla chłopaka wydawało jej się dość interesujące. Po chwili zabrał z półek wrzos, a następnie po lawendę. Dobrał do tego miętę, malwę i winogrona, na koniec jeszcze zabrał kwiaty goździków oraz majeranek. To wydaję się całkiem dobra kompozycja Rośliny do kręgu ochronnego były już trudniejsze tematem w doborze. Najpierw wybrała szałwię i werbene. Zapach werbeny z szałwią lubił takie mieszanki więc oczywiste było, że wybierze to ziele. Do tych składników po chwili dodał też szyszki sosny piołun oraz aloes .Przeszedł dalej, by nie przeszkadzać innym czekając dalej co robic.
Doireann Sheenani
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
. Bogowie, była gotowa zapłacić niezliczoną ilość galeonów, złota, a nawet własną duszą, by ogarnąć dynamikę tego, co właśnie miało miejsce. Rozumiała, że cała rozmowa była przejawem eskilowej troski - bo przecież powiedział, że nie lubi, kiedy dziewczyna się martwi - najpewniej wymieszana z tym jego... dziwnym pojmowaniem świata, dzięki któremu był w stanie zamknąć jej monolog w jednym zdaniu, zachowując przy tym cały sens i przekaz. No, chłopak chciał pomóc i jednocześnie nie wysilać się przy tym bardziej, niż było to konieczne. Sheenani była tak trochę zachwycona, troszeczkę też przerażona. Naprawdę, zwykłe “nie wiem” też by jej wystarczyło… Otworzyła usta, by przedstawić mu te swoje koleżanki. Był to jednak ten typowy dla nich moment, kiedy Eskil, pomimo zadania pytania, czy poproszenia jej o powiedzenie czegoś, kontynuował swój słowotok. Doireann nie miała śmiałości się przez niego przebijać, zwłaszcza, że… Półwil powiedział właśnie piętnastolatce, że wygląda starzej od dwudziestolatki. I niby mógł mieć rację, bo Moira wyglądała naprawdę dojrzale i pewnie bez problemu sprzedaliby jej piwo w mugolskim osiedlowym sklepiku, ale nie należało to do rzeczy, które trzeba było mówić. Zwłaszcza, kiedy rozmawiało się z kimś po raz pierwszy. Nie zareagowała na to jednak szczególnie mocno, posyłając Moirze przepraszające spojrzenie. No, Clearwater nie był szczególnie ułożonym chłopakiem. Miał gdzieś maniery i etykietę, ale… Puchonka tak trochę to lubiła - chociaż pewnie w życiu się do tego nie przyzna. Przyjęła więc zapewnienia przyjaciółki, chociaż wciąż niekoniecznie wierzyła w ich uczciwość. Cassandra nie wyglądała w końcu, jakby było dobrze; nastolatka była jawnie spanikowana, miała rozbiegany wzrok i bała się czegoś. - To... dobrze. Porozmawiamy w dormitorium, okej? - Rzuciła pośpiesznie, kiedy nauczycielka zarządziła początek lekcji. Wciąż nie czuła się najlżej. Teraz jednak zmuszona była jakoś kontynuować tę rozmowę... Chociażby po to, by upewnić się, że dziewczyny dobrze zrozumiały intencje jej chłopaka. Naprawdę nie chciała by był w jakikolwiek sposób źle postrzegany tylko i wyłącznie przez brak ogłady. Nadszedł jednak czas, by odłożyć na bok troski i wszystko inne, co związane było z jej nastoletnią dramą. I chociaż nie przychodziło to łatwo, tak w końcu udało się jej skupić na tyle, by móc skupić się na roślinach. W przeciwieństwie do niektórych wcale nie próbowała się śpieszyć. Swoją pracę rozpoczęła od kompletowania odpowiednich składników do kręgu wspomagającego koncentrację. Nie czuła, by miała z tym jakikolwiek problem. Może nie była pewna dwóch, ewentualnie trzech wyborów, jednak wierzyła, że przy jej umiejętnościach, odgadnięcie ponad połowy roślin było wystarczającym sukcesem. Bo może i była mądra i mogła uchodzić za kujonkę tak wciąż przeczytała zdecydowanie więcej książek o botanice, które wyszły spod pióra mugolskich naukowców, niż tych stricte magicznych. Problem pojawił się później, kiedy jej myśli zajął krąg ochronny. Nawet przez chwilę nie wątpiła w jabłko i pigwę; te momentalnie znalazły się w jej dłoniach. Przy kolejnych wyborach zastanawiała się nieco dłużej. Nie tylko ze względu na to, że niekoniecznie ufała swojej wiedzy w tym zakresie. Chciała też mieć pewność, że nie wybiera roślin uszkodzonych, czy tych, których świeżość mogłaby pozostawiać wiele do życzenia. I pewnie jakoś by tak sobie patrzyła w te koszyczki i spokojnie podejmowała te bardzo ważne decyzje, gdyby nie to głośne “PANI PROFESOR, MOGĘ TO ZJEŚĆ?”, które przebiło się do świadomości Sheenani. Chwyciła parę kolejnych roślin całkowicie na oślep, niewiele myśląc już o lekcji, ocenach i tym, że zbłaźni się okrutnie w oczach Vicario. Musiała sprawdzić już teraz, co Clearwater zamierzał zjeść i jak szybko po tym umrze. Bo… To nie tak, że szczególnie mocno wątpiła w trzeźwość umysłu chłopaka, ani w poprawną reakcję nauczycielki. Po prostu uczyła się na podstawie doświadczeń, nawet jeśli pochodziły one tylko i wyłącznie z opowieści; a te pochodzące od Eskila nauczyły ją, że chłopak dość często spożywał coś, co potrafiło wpakować go w dość niebezpieczne sytuacje. To amortencja, tam veritaserum... W paru szybkich podskokach wyskoczyła więc z altanki, by zatrzymać się zaraz obok Ślizgona. - Bogowie, jabłuszko. - Z jej ust wymsknęło się pełne ulgi westchnięcie.
Biblioteka naprawdę pochłonęła Baby. Może to była zwyczajna ucieczka od interakcji z ludźmi, zwłaszcza, że w swoim pokoju wspólnym nie mogła skryć się nawet w wygodnym towarzystwie Olivera. Za to za książką łatwo było się schować, więc kiedy zajęcia zielarstwa się zbliżały, faktycznie do tego usiadła i spędziła trochę czasu nad podręcznikiem. Niemniej, z całą pewnością nie była w połowie tak przygotowana jak Oliver, który od dawna rośliny lubił i wyjątkowo interesował się wszystkim, co było z nimi związana. Sama do tej pory uważała je za nudne i nie podzielała entuzjazmu, ale trzeba było przyznać, że kiedy z zielników przeskoczyła na faktyczne książki, temat wydał się trochę bardziej interesujący. Słuchała uważnie jego ciekawostek, licząc, że faktycznie okażą się przydatne i sama dorzuciła parę faktów, o których przeczytałą poprzedniego dnia. - Czekoladowe żaby? No nie wiem, to brzmi jak strata pieniędzy - zauważyła, bo Baby miała w sobie za dużo oporów do takich dziecięcych zachcianek, nie dlatego że ich nie miała, tylko dlatego że z tyłu głowy wiedziała, że to kieszonkowe może im się znacznie bardziej przydać w razie czego. Jednak kiedy tylko to powiedziała, wiedziała, że prawdopodbnie brutalnie zgasiła zapał Olivera, więc nie pozwoliła ciszy zawisnąć na zbyt długo. - Ale raz na jakiś czas, czemu nie - dodała, uśmiechając się do niego. Oczywiście, uważała to za głupotę i sama nie zamierzała się w to bawić, ale to było bardzo w stylu chłopaka i jeśli miał się przy tym dobrze bawić, nie chciała być tą marudzącą, że nie powinien. Lekcja zapowiadała się dobrze, zwłaszcza, kiedy Ollie poderwał się z odpowiedzią. Uśmiechnęła się do niego, trochę pokrzepiająco, bo w pewnym momencie lekko sie speszył. Sama przyjęła zadanie z zaangażowaniem i dość szybko się z nim uporała. Wydawało jej się, że poszło jej całkiem nieźle. Co prawda nauczycielka pomogła jej z jedną rośliną, ale całą resztę Baby rozgryzła sama i popełniła tylko jeden błąd. Nie wątpiła, że Oliver poradzi sobie jeszcze lepiej. - Jak idzie? Muszę przyznać, że zaczynam widzieć co lubisz w tych roślinach - przyznała i jej wzrok mimowolnie uciekł też do @Emrys A. R. Landevale, głównie po to, żeby zobaczyć, jak jemu poszło. Oczywiście miała nadzieje, że znacznie gorzej, niż jej samej.
Emrys A. R. Landevale
Rok Nauki : I
Wiek : 14
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 145
C. szczególne : Rzadko się uśmiecha, jeszcze rzadziej śmieje; ma na nadgarstku małą bliznę ugryzieniu gnoma
Nie pamiętał, by się rudowłosej dziewczynie kiedykolwiek przedstawiał, uznał więc, że to całkiem miłe, że i tak zapamiętała jakimś sposobem jego imię - co nie powstrzymało go, rzecz jasna, przed pospieszną korektą, gdy jej usta zajęte były memłaniem czekoladowej żaby. - Emrys Ambrose Ray Landevale - wyrecytował, poprawiając po rudowłosej niedbałość, bardziej przejęty tym niż odwzajemnieniem się grzecznościową formułką, bo przecież nie wiedział wcale, czy jemu też fajnie było ją widzieć, skoro o wiele lepiej byłoby jej nie widzieć i nie musieć dziękować ani czuć się tak głupio. Wolał to przemilczeć, skoro rodzice uczyli go, by nigdy nie kłamał, bo od kłamania szło się do Azkabanu. Do lepszego poznania krukońskiego chłopaka też jakoś za bardzo się nie palił w obawie, że Ariel zamiast trzymać dystans, nagle zacznie ujawniać wszystkie swoje denerwujące nawyki - a dopóki był znośnym współlokatorem, to szkoda było to niszczyć. - No, potem już od razu - potaknął, nie tyle nawet chcąc pochwalić talent nauczycielski Ruth, co po prostu lepiej wypaść w jej oczach, a że obie rzeczy wychodziły jednocześnie, to była sprawa drugorzędna. Zachowanie rudowłosej jednak cały czas trochę go konfundowało; spojrzał niepewnie na daną mu kartę wampirzycy. - Nie, nie, musimy się- - Emrys równie dobrze mógłby mówić jednak do pustego portretu, bo miał w rękę wciśniętą kartę i koniec. Samemu sobie obiecał więc, że odda jej najbliższą kartę, którą zdobędzie - chyba że będzie naprawdę super, to wtedy drugą najbliższą. Zaraz zerkał już na rosłego chłopaka, którego pokazywała Ruth. - Och. A czemu ma taką dziwaczną rękę? To też od miotlarstwa? Bo ja więcej nie wsiądę na miotłę, jeśli tak - przejął się, bo skoro już na pierwszej lekcji rozkwaszony został nos, to i uszkodzenia ciała prawdopodobnie miały wzrastać proporcjonalnie - w tym momencie z całą siłą uderzyła go świadomość siedmiu ciężkich lat, które miało przed sobą jego ciało, nienawykłe nawet do wspinaczek po drzewach. To musiało jednak zaczekać, bo ledwie Profesor Vicario się odezwała, a Emrys już wlepiał w nią pełne zaangażowania spojrzenie, zapominając o kartach, żabach i braciach, coby nie uronić ani słowa z instrukcji. Zawahał się, słysząc pytanie, bo może i jakaś odpowiedź przyszła mu do głowy, ale nie odważył się podnieść ręki, w obawie, że będzie zła. Nie chciał popełnić błędu, kiedy tuż obok znajdowała się @Baby O. Macha. Tak był zaangażowany w lekcję, że zupełnie nie zwrócił uwagi na pytający wzrok Ariela; nawet nie przyszło mu do głowy, że ktoś mógł nie słuchać słów nauczycielki. To jednak nie było tak proste, jak się wydawało, bo roślin w altance znajdowało się bardzo dużo i ledwie po pięciu minutach nie wiedział już, do czego nadawała się mięta poza napojem w gorące lato. Nie bał się jednak zapytać nauczycielki, gdy już nie robił tego na forum - dzięki temu udało mu się skompletować przynajmniej połowę poprawnych ziół, co nie było może w pełni zadowalające, więc do ślizgonki na wszelki wypadek obrócił się plecami, żeby nie musieć patrzeć na jej dumną z siebie minę.
Przerzuty: 0/0 Rozpoznawanie:4 - tracę 1 za marną koncentrację, ALE proszę Vicario o pomoc, więc wynik pozostaje 4! Kompletowanie:5 parzystych na krąg ochronny i 7 parzystych na krąg skupienia Ostateczny wynik:Krąg ochronny: 5 + 3 (za przygotowanie na 6) = 8; Krąg skupienia: 7 + 3 (za przygotowanie na 6) = 10
Błyskawicznie ożywił się, gdy dostrzegł, że Krukon wcale nie próbuje go przegonić, tylko bardzo uprzejmie z nim rozmawia. Wyszczerzył się do niego jeszcze entuzjastyczniej, kiwając głową ze zrozumieniem, bo tak słyszał, że Zielarstwo to nie jest dla każdego, ale niezbyt się tym przejmował, bo najchętniej spróbowałby wszystkiego za jednym zamachem. - W sumie, to malutko zajęć miałem, ale były epickie! Na przykład miotlarstwo, bo miałem już miotlarstwo, to tam zaczęliśmy tak z przytupem, bo była bójka - zdradził, chociaż nie była to tajemnica - fakt, że Gryfonka strzeliła z dyńki Krukonkę, na pierwszym roku i pierwszych zajęciach, pewnie dość szybko obiegł Hogwart. - Ale myślę, że latanie będzie fajne, ja bardzo lubię wysokości i tak sobie myślę, że to mi się będzie podobało... ale Zielarstwa też jestem ciekawy, bo ja się w ogóle wychowałem na farmie, to tam mamy dużo roślin i zwierzaków! - Pochwalił się, by zamilknąć dopiero, kiedy głos zabrała nauczycielka. Na szybko wyciągnął z torby jakiś zeszyt, by go pogiąć niemiłosiernie i próbować sobie zapisywać to, co mówi Vicario, nawet jeśli w międzyczasie zalał pół strony atramentem i nabazgrał tylko jakieś pierdoły o kręgach. Ciężko mu było się skupić, co miało się okazać problemem też w momencie, w którym miał rozpoznać odpowiednie rośliny. - Pani profesorko? - Zagadnął grzecznie, z niezręcznym odchrząknięciem. - Czy to jest gorczyca?... - Dopytał, by zaraz odetchnąć, gdy czarownica mu podpowiedziała, podziękować i rzucić się znowu w wir pracy. Cieszył się, że tak dobrze przygotował się wcześniej do zajęć, bo szło mu całkiem nieźle, chociaż przy kręgu ochronnym w czymś tam się pomylił. I chociaż był rozkojarzony, to z kręgiem skupienia nie miał żadnego problemu - a może właśnie dlatego, że był rozkojarzony, to krąg skupienia poszedł mu tak dobrze? Ostatecznie Caesar czuł, że się popisał. Pomachał wesoło do @Rylan A. Coulter, bo wyłapał raz jego spojrzenie, dumnie prezentując swoją pracę.
Szczerze mówiąc, aż do tej pory nie miał pojęcia, że w ogóle istnieje coś takiego jak magiczne kręgi ochronne z roślin, a już tym bardziej nie wiedział jakie niby niesamowite właściwości może mieć jabłko, poza tym że jedzone codziennie odstrasza lekarzy; mimo sporych luk w wiedzy doszedł jednak do wniosku, że lekcja zapowiada się całkiem spoko, układanie badyli w kręgi nie brzmiało jak coś szczególnie trudnego czy wymagającego. Po wysłuchaniu poleceń Estelli, z zapałem pociągnął Fredkę za rękę w stronę altanki, gdzie leżało mnóstwo roślinek do wyboru. - Co ja ci tam obiecałem mówić? Że jesteś w chuj niesamowitą dupą? - zapytał uprzejmie dziewczyny, usiłując sobie przypomnieć ich romantyczne ustalenia sprzed kilku tygodni i przyglądając się dostępnemu asortymentowi. Było tam całkiem dużo kwiatków, więc zamiast skupienia się na zadaniu, które dała im profesorka, zajął się wybieraniem co ładniejszych malw i stokrotek i próbami wplecenia ich Fredce we włosy, oznajmiając jej, że będzie wyglądać jak zajebista leśna rusałka. Resztę roślin wybrał pospiesznie na oślep, bo nie miał pojęcia jakie właściwości może mieć pigwa czy inna sosna - oba zestawy wybranych przez niego roślin były więc średnio trafione, ale w każdym znalazło się po kilka odpowiednich okazów, istniała więc szansa że jego kręgi nie będą kompletną porażką. Choć nawet gdyby były, pewnie niezbyt by się tym przejął.
Przerzuty: 9/9 (nie korzystam) Rozpoznawanie:6 (+2 do kompozycji) Kompletowanie: ochronny: 4, 5, 1, 5, 4, 1, 4, 6, 1, 5 wspomagający koncentrację: 6, 5, 4, 4, 2, 1, 6, 3, 1, 4 Ostateczny wynik: ochronny: 4 parzyste +2 za rozpoznanie +3 za koncentracje -> 9 poprawnie dobranych wspomagający koncentracje: z 6 parzystych +2 za rozpoznanie +3 za koncentracje ->11poprawnie dobranych
-Prosze Cię! Kiedy ja zaspałem na ziele? Na wszystkie inne zajęcia - okej, ale na te, nigdy! - zaśmiał się do @Irvette de Guise, z którą stanął pod parasolem, aby za chwile spróbować swoich sił z zaklęciem odpychającym deszcz. I wyszła kompletna klapa. - Nie trzeba... - mruknął nieco naburmuszony i poirytowany faktem, że kolejny czar mu się nie udał i to przy świadkach. To było okropne uczucie. A potem lekcja się zaczęła i słuchając niczym zahipnotyzowany - jak zawsze - Estelli skoncentrował się na tym co profesorka miała im do przekazania. O kręgach magicznych słyszał już pare razy i zdecydowanie wolał te tworzone z roślin niż za pomocą zaklęć. Z wiadomych względów... Uśmiechnął się do Irv, na jej treściwy komentarz, dotyczący zadania, które mieli przed sobą na lekcji. Skompletować rośliny do dwóch kręgów. Prościzna. Wiele razy robił to chociażby w pracy. Dlatego teraz też nie powinno sprawić mu to problemów. Sięgnął więc po wspomniane wcześniej przez Vicario jabłko i zaczął wybierać pozostałe elementy kręgu ochronnego. Piołun, szałwia, werbena.... Nie minęło kilka minut, a już zabierał się za drugi krąg, a wtedy... usłyszał za sobą głos @Eskil Clearwater i po chwili półwil zawisnął na jego ramieniu, wskazując na niewielki krzak glicynii. - Weź, Clerwater, odsuń się od tego lepiej - rzucił do niego z wyraźnym rozbawieniem, choć teoretycznie nie powinno mu być do śmiechu, bo ostatnio kiedy Eskil miał do czynienia z tą rośliną skończyło się to dla niego dość krwawo. - Ej, a mnie to nie pytasz, jak kradniesz mi termos z herbatą... - dodał jeszcze po chwili, kiedy młodszy Ślizgon zadał pytanie nauczycielce, chcąc poczęstować się orzechami i winogronami. Co za dzieciak... Potem już skupił się na kompletowaniu drugiego kręgu, który miał wspomagać koncentrację. Zawarł w nim właśnie glicynię, winogrona, orzechy, raptuśnik i kilka innych, aby po chwili przyjrzeć się swoim notatkom. Tak, to z pewnością było to.
Freddie Moses
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Ja również chuja wiedziałam o jakichkolwiek kręgach. Skupiona jestem na wiszeniu na swoim Gryfonie i nie jestem pewna co my w zasadzie mamy teraz zrobić oprócz chodzenia po deszczu, wcześniej też pyrgam Boyda, żeby i mi zrobił fancy zasłonę, bo jest znacznie lepszy w zaklęciach niż ja. - Skąd mam wiedzieć co wybrać? - pytam jeszcze Bogdana, który ze znacznie większym zapałem przystępuje do zadania niż ja. - A pewnie, chyba że masz jeszcze więcej niesamowitych komplementów dla mnie - mówię i już zbieram co trzeba. Idzie mi zadziwiająco dobrze, mimo tego że część roślin wyjmuję ze swoich włosów. Mimo prób upiększenia mnie kwiatami, nic nie trzyma się na moich wątłych kłakach i dupa ze mnie nie rusałka. W odwecie jednak wciskam chłopakowi winogrona, orzechy włoskie i inne kasztany, które po prostu obijają mu się po głowie. I chociaż rośliny do kompozycji wybieram naprawdę dobrze, nie mam pojęcia co skupia ludzi, a co chroni, więc trochę robię to trochę na czuja. Na szczęście mój zmysł jest całkiem niezły, w końcu zawodowego jasnowidza i nawet z połowę odpowiednio dobieram. Nie spodziewałam się po sobie takiego wyniku, szczególnie biorąc pod uwagę to jak pilnie przygotowałam się na lekcję oraz jaka skoncentrowana byłam.
C. szczególne : Nadmierna dbałość o dykcję, więc gdy się podekscytuje jego "r" może brzmieć nieco zabawnie; specyficzny, nieco niezręczny uśmiech, który prezentuje niemal cały czas; zapach jabłkowej gumy balonowej; okulary z grubymi szkłami
Przerzuty:0/0 Rozpoznawanie:4 (+1 do kompozycji) Kompletowanie:4 parzyste na krąg ochronny i 8 parzystych na krąg skupienia Ostateczny wynik: Ochronny: 4 + 3 (za max z przygotowania) + 1 (bonus z rozpoznawania) + 1 (za pomoc Vicario) = 9 Skupienie: 8 + 3 (za max z przygotowania) = 11 10
Wykręcił głowę w bok, a później uniósł spojrzenie w górę, aż nie napotkał wzroku pochylającego się do niego @Hariel Whitelight, do którego zresztą błyskawicznie uśmiechnął się szeroko. - Och, jasne, koledzy muszą sobie pomagać - przytaknął mu błyskawicznie, zdecydowanie za mocno napalając się na posłyszane "kolego", by w ogóle przejąć się proponowanym mu alkoholem czy chociażby drobnym szczegółem jakim był fakt, że raczej nie będzie w stanie opanować materiału wyprzedzającego jego rocznik o tyle lat. - Jestem Oliver, kolego! - przedstawił się dramatycznym szeptem, wyciągając drobną dłoń do Ślizgona, by przywitać go energicznym uściśnięciem ręki, zanim nie powrócił do niezwykle pilnego słuchania Vicario (rozpraszając się tylko na tyle, by posłać Baby spojrzenie wyraźnie próbujące przekazać zadowolenie z tego, jak łatwo poznać nowych kolegów w Hogwarcie). Szybko zresztą okazało się, że ich pierwsza lekcja zielarstwa zapowiada się na łatwiejszą niż mógłby się spodziewać. Wcale nie musiał odganiać wszędobylskich robali czy uważać na śmiercionośne rośliny, bo na razie największym zagrożeniem wydawał się być kolczasty aloes, po który sięgnął w pierwszym odruchu, uznając, że nie ma lepszej roślinny od niego na krąg ochronny. Wziął go naprawdę sporo, wyobrażając sobie siebie skrytego w bezpiecznym kręgu tej uzbrojonej rośliny, zaraz też dobierając szyszki, dobrze pamiętając jak bolesne może być nastąpienie na taką bosą nogą. Resztę roślin dobrał zupełnie losowo, czy może dokładniej - podświadomie wybierając te, które kojarzyły mu się z obroną, niezależnie od tego czy te wzmacniać miały ciało czy ducha. Podczas wyboru do drugiego kręgu, gdy z cichym chlupotaniem w bucie krążył po altance, oczywiste wydały mu się orzechy laskowe, które nawet swoim kształtem sugerowały, że wpływają dobrze na mózg, a więc i koncentrację. W końcu każdy wie, że to właśnie dzięki orzechom wiewiórki są tak skoncentrowane na swoich poszukiwaniach. Nie wahał się zbyt długo przy aromatycznej mięcie czy lawendzie, jednak pozostałe siedem składników stanowiła dla niego zagadkę, przez co zdecydował się na losowe wybranie tych roślin, które uważał za pozytywne. W ostatniej chwili zapytał też Profesor Vicario, do którego z obu kręgów trafić powinny jabłka. - Chyba dobrze, chyba dobrze... - odpowiedział siostrze, ciekawsko pozerkując na jej wybory, by zobaczyć ile wybranych przez nią roślin pokrywa się z tymi wybranymi przez niego. - Chcesz szyszkę? - podpytał, wyciągając dłoń z dorodną sztuką, martwiąc się o to, czy kompozycja siostry jest odpowiednio bojowa.
Ruth Callahan
Rok Nauki : I
Wiek : 14
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 138cm
C. szczególne : Kasztanowe włosy, multum piegów, krzywe zęby - sepleni z irlandzkim akcentem
Wyraźnie rozpromieniła się, kiedy Ariel przytaknął na jej propozycję zdrobnienia jego imienia. W jej rudej głowie był to pewien poziom sympatii, na który nie każdemu się pozwalało - nie wyobrażała sobie na przykład, żeby ta zadzierająca nosa Hastings zwracała się do niej per "Rucia". — Rutka, Rucia, mów jak Ci pasuje Ari! — zaświergoliła po irlandzku, szczerząc się od ucha do ucha do @Ariel D. H. Dickson. Wtedy też @Emrys A. R. Landevale poprawił ją, przedstawiając swoje pełne miano - czego Callahanówna w żadnym wypadku nie odebrała jakkolwiek złośliwie, bo i żadnej kąśliwości w tonie chłopaka nie wyłapała. — OMG ale kozacko, ja mam tylko jedno imię! — zachwyciła się jeszcze, odnajdując fajność wszędzie tam, gdzie tylko chciała. A kolegów jednak chciała mieć fajnych! Spąsowiała jednak nieco, gdy Emrys spytał o rękę jej brata - dla niej to nie był jakiś temat tabu, ale wiedziała, że Boyd niespecjalnie lubił o tym rozmawiać. Dla niej ten wypadek dodawał bratu jedynie blasku bohaterskości. NO BO KTO MIAŁ JESZCZE METALOWĄ RĘKĘ??? — A nie, to nie od mioteł — zaczęła nieco ciszej, tak, żeby jej braciak przypadkiem nie usłyszał. — Bo ten, miał no, wypadek w poprzednim roku, w Zakazanym Lesie. Taki duży wilk, psotnik, psutnik czy jakoś tak, mu rękę opendzlował. Ale tylko rękę!!! — wyjaśniła, z pełnym przejęcia dramatyzmem wymachując jeszcze szczupłymi ramionami, żeby zobrazować jak WIELKI był zwierz, który pożarł rękę starszego Callahana. W międzyczasie Pani Vicario zaczęła lekcję, toteż Rutka powściągnęła język, żeby uważnie przysłuchać się nauczycielce. Temat lekcji jej się spodobał - nawet bardzo, bo nie spodziewała się czegoś tak... ciekawego!!! Zielarstwo kojarzyło jej się jedynie z chwastami wszelkiego rodzaju. A tutaj jakieś kręgi ochronne, nośniki magii... — Ari? — Zamrugała nagle, wywołana przez Krukona, który zaraz, zupełnie znienacka jej podziękował i uśmiechnął się ciepło. Rutka poczuła jak oblewa ją miłe uczucie - i przez krótki moment nawet ją zatkało(!), kiedy Ariel już wbiegał do altanki. Zachichotała i pognała za nim, również chcąc jak najszybciej zgromadzić swoje kręgi. Niestety, zielara była z niej jeszcze żadna, toteż nie poszło jej jakoś wybitnie... ale też nie najgorzej. Była niemal pewna, że krąg ochronny zrobiła super-solidny i to na nim się bardziej skoncentrowała.
Tiernán E. Aguillard
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 193 cm
C. szczególne : heterochromia | kolczyk w prawym uchu - na ogół zwyczajna, posrebrzana obręcz | rozwichrzona czupryna | sprawia wrażenie jakby był wiecznie zblazowany
Swoją uwagę od razu skierował ku nauczycielce, gdy ta zabrała głos, rozpoczynając tym samym lekcję. Mimo pewnych problemów ze skupieniem bez problemu nadążał za tokiem lekcji. Temat kręgów wydawał się intrygujący i nawet odrobinę żałował, że nie udało mu się zajrzeć do podręcznika przed zajęciami – zdecydowanie będzie musiał to nadrobić potem. Odczekał parę chwil aż większość przejdzie przez altanę, udając się do niej niemal na samym końcu. Spojrzeniem dwubarwnych oczu powiódł po zgromadzonych tam roślinach i jak z rozpoznaniem większości nie miał większych problemów, bo były to raczej popularne gatunki, tak o wiele większą zagwozdką pozostały ich właściwości, a tym samym przydatność do poszczególnych kręgów. Temat ziół nigdy nie był mu bliski i w pamięci przede wszystkim pozostały mu jedynie podstawowe informacje na ich temat. Po kilku chwilach przyglądania się rozpoczął od próby skompletowania roślin do kręgu ochronnego – ostatecznie jednak tylko jednej był pewien, resztę dobrał trochę na chybił-trafił. Nieco lepiej mu poszło, jeśli chodzi o krąg na wzmocnienie koncentracji – tutaj co do połowy nie miał żadnych wątpliwości, kojarząc, że pozytywnie wpływają na skupienie, resztę – podobnie jak poprzednio – dobrał odrobinę przypadkowo, licząc, że uda mu się trafić.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Przerzuty: 2/7 Rozpoznawanie:6 -1 = 5, +1 do kompozycji Kompletowanie: z kości 4/10 i 7/10 czyli Ostateczny wynik: 5 i 8!
Dopóki zielarstwo nie łączyło się z czarowaniem, zwykle jakoś udawało się jej sobie z tym całkiem przyzwoicie radzić. Co prawda kręgi brzmiały na pozór dość groźnie, ale ostatecznie chodziło wyłącznie o dobór roślinek w odpowiednie grupy i wzorki, a to w swoim dzisiejszym stanie potraktowała z dość wyraźnym przymrużeniem oka. Pech chciał, że najpierw uczepiła się kręgu ochronnego, nie za dobrze znając się na zabawie z tym związanej. Bo i co mogłoby jej bronić z zebranych na blacie ziół? Z pewnością aloes, skoro miał zęby, a do tego koniecznie szyszki sosny. Resztę w dużej mierze nazmyślała - choć z zachowaniem należytych (również trochę wymyślonych) proporcji i odstępów. Ostatecznie, jak na jej talent, poszło całkiem nieźle. Choć jak na jej oceny z zeszłego roku to wysiłki Davies jasno pokazywały, że komuś w czerwcu sporo się poszczęściło. - Broń mnie przed pierwszakami. - poleciła swojemu ochronnemu kręgowi pod nosem, nawet nie kryjąc rozbawienia tym, jak bardzo niewprawnie i rozczarowująco wyglądał jej twór. Za to do drugiego kręgu przyłożyła się jak stary jogin, czy inny czerpiący energię z promieni słonecznych mnich. Nie, żeby dziś było z czego specjalnie czerpać. Natomiast koncentrację zdecydowanie dałoby się wyciągnąć z tego utworzonego wokół jej osoby wianka między innymi wrzosów, lawendy, mięty, czy goździków. Czy fiolet był kolorem dedykowanym dla skupienia?
Ucieszyła się, że uczniami, ktorzy zabrali głos, byli pierwszoroczni. Czyżby miała okazję wyłowić tych kilku ambitnych i zainteresowanych tematem? Przyszłość zielarstwa? — Tak! Dokładnie tak, panno Hastings i pan Fox również bardzo trafnie odpowiedział, oboje otrzymujecie po pięć punktów dla swojego domu. Chwalenie najmłodszego pokolenia w Hogwarcie było więcej niż przyjemne – cieszyła się, że ma ku temu okazję, bo to pozwalało umocnić w nich chęć zdobywania wiedzy z dziedziny, której nauczała, a tego przecież pragnie każdy nauczyciel. — Panie Clearwater, proszę bardzo. Niech pan to tylko przemyje aquamenti, skoro wszyscy uczniowie dotykali tego rękoma! — zwróciła się do @Eskil Clearwater z uśmiechem na ustach. Czy chłopak żartował, czy też nie, jej odpowiedź była zupełnie poważna – roślin i tak miało wystarczyć dla wszystkich. Kiedy ostatnia osoba opuściła altankę i wszyscy ustawili się z powrotem na deszczu, klasnęła w dłonie, wzięła koszyk z naszykowanymi przed sobą roślinami i zeszła do nich na polanę. — Kręgi ochronne mogą zabezpieczać zarówno przed aspektami fizycznymi, na przykład próbą wejścia na zabezpieczony teren a w przypadku silnych kręgów nawet zaklęciami, jak i psychicznymi, czyli np. próbami użycia na nas legilimencji czy hipnozy. Muszę zaznaczyć, że w obu przypadkach stanowią jedynie wsparcie, krąg jak każda inna bariera pęka pod odpowiednio silnym naciskiem. — Mówiła do uczniów i w tym samym czasie niespiesznie układała na trawie rośliny, tworząc wokół siebie obręcz. — Kręgi wzmagające skupienie mają mniej aktywny efekt, są za to bardzo przydatne w nauce! Ćwiczenie w nich zaklęć, zapamiętywanie informacji i koncentracja w odpowiednio przygotowanym kręgu są wyraźnie łatwiejsze. Wyprostowała się i obdarzyła uczniów ciepłym uśmiechem, po czym wyciągnęła zza pazuchy różdżkę. Zanim jednak miała jej użyć, chciała przedstawić im jeszcze kilka informacji. — Tworzenie kręgu to nie tylko ułożenie roślin, należy tchnąć w nie naszą magię, a najlepsza w tym celu będzie różdżka. Bardziej doświadczeni czarodzieje są w stanie zrobić to bez jej użycia. To ma być czysta magiczna moc bez żadnych inkantacji. Spójrzcie na mnie, proszę! — ustawiła się w samym środku swojego kręgu, wyciągnęła różdżkę przed siebie i obróciła się wokół własnej osi, zataczając w powietrzu koło. Osoby stojące najbliżej niej mogły poczuć na twarzach powiew delikatnego ciepła. — I gotowe! Teraz Wasza kolej. Niech każdy z Was znajdzie sobie kawałek przestrzeni – mamy tu jej na szczęście dużo – i ułoży dwa nieduże, jednoosobowe kręgi, a potem spróbuje skupić swoją magiczną moc na roślinach, zataczając różdżką koło. Układacie krąg ze swoich składników, po czym wykonujecie ruch różdżką dookoła siebie. Rzućcie 2x literą (po 1 na każdy krąg):
Magiczne skupienie:
Spółgłoska: skupiasz się, obracasz i...tyle. cokolwiek się zadziało, było to bardzo dyskretne – a może Estella tylko Cię wkręca i nie zadziało się nic?
Samogłoska: koncentrujesz się na stworzeniu kręgu i wyraźnie czujesz otaczającą cię magię. Czy to powiew powietrza na twarzy, ciepło, chłód, czy delikatne mrowienie – jest to bardzo indywidualna sprawa. Nie masz żadnych wątpliwości, że to zadziało. (dodaj +1 do ostatecznego wyniku kręgu)
Uwaga! Literę możecie przerzucić za każde 5 pkt z zaklęć w kuferku!
Następnie odczytujecie wynik, czyli działanie kręgu. Zależy on od wybranych przez Was roślin oraz magicznego skupienia (jeśli wylosowaliście samogłoskę).
Krąg ochronny:
0–1: Estella bez najmniejszego problemu przechodzi przez krąg. Kiedy stoisz w kręgu, czujesz, że coś jest bardzo nie tak. W następnym wątku rozpoczętym po tej lekcji prześladować Cię będzie pech!
2–3: Estella przechodzi do środka, choć przyznaje, że czuła delikatne mrowienie. Stojąc we wnętrzu kręgu, czujesz niepokój i wrażenie to już Cię dzisiaj nie opuszcza. Czeka Cię nieprzespana noc, wspomnij o tym w następnym wątku rozpoczętym po tej lekcji.
4–6: Estella czuje wyraźne mrowienie i opór, może dostać się do wnętrza kręgu po dwóch próbach. Masz wrażenie, że to wszystko pic na wodę, bo kiedy stoisz w środku kompletnie nic się nie dzieje.
7–9: Estella próbuje kilkukrotnie i udaje jej się dopiero za którymś razem. Czujesz się wyluzowany i na czas stania w kręgu masz znacznie lepszy humor. Będzie Ci on towarzyszyć również w następnym wątku.
10: Estella nie tylko nie może wejść do środka, ale też odpycha ją magiczna siła – niezbyt mocno, ale skutecznie. Kiedy stoisz w środku magicznego kręgu, czujesz bezpieczeństwo i spokój, którego nie jesteś w stanie w żaden sposób wytłumaczyć. W następnym wątku będziesz spokojny/a i wyluzowany/a i towarzyszyć Ci będzie dobry humor. Ponadto łatwiej Ci będzie oprzeć się takim umiejętnościom jak urok wili, legilimencja i hipnoza.
Krąg wzmagający skupienie:
0–1: Czy to na pewno powinno tak działać? Dosłownie czujesz jak tracisz skupienie i każdy szczegół jest w stanie odwrócić Twoją uwagę. W następnym wątku będziesz rozkojarzony, z czym wiążą się też trudności z nauką.
2–3: Działanie kręgu wzmaga w tobie senność. W następnym wątku będziesz nieustannie ziewać.
4–6: Masz wrażenie, że to wszystko pic na wodę, bo kiedy stoisz w środku kompletnie nic się nie dzieje. Gdzie koncentracja? Gdzie skupienie? To oszustwo!
7–9: Rzeczywiście coś się dzieje i to całkiem nieźle. Kiedy stoisz sam pośrodku świata kręgu i do głowy napływa Ci cała masa pomysłów i inspiracji. W następnym wątku jesteś skupiony, pewny siebie i chętny do nauki.
10: To było jak objawienie, grom z jasnego nieba. Nagle wiesz, jak będzie wyglądał Twój esej na historię magii i na czym polega twój problem z rzucaniem aquamenti. Czujesz się mądrzejszy, a Twoja kreatywność jest pobudzona jak nigdy dotąd, co odczuwasz również w następnym wątku. Możliwe, że będziesz chętnie chwytać się artystycznych zajęć.
Kod:
<zg>Punkty z Zaklęć i OPCM:</zg> <zg>Kompozycja kręgu ochronnego:</zg> ostateczny wynik z poprzedniego etapu <zg>Kompozycja kręgu na skupienie:</zg> ostateczny wynik z poprzedniego etapu <zg>Litera:</zg> [url=link]wynik[/url]
Czas na odpis macie do: 22.09, do godz. 20:00
Cassandra Walker
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : włosy przeważnie układają się w fale, farbowane na lato na blond, kolczyki w uszach i pomalowane usta, pierścionki na palcach
Punkty z Zaklęć i OPCM: 0 pkt Kompozycja kręgu ochronnego: właściwie 7 roślin, a 3 z nich są niewłaściwe Kompozycja kręgu na skupienie: właściwe 9 roślin, a 1 z nich jest niewłaściwa Litera: krąg ochronny:I + 1 = 8 krąg koncentracji:E + 1 = 10
Moira odpowiedziała spokojnie na postarzenie przez Eskila. Doir powiedziała, że pogadają w dormitorium, więc Cass przytaknęła. No, a Vicario bez problemu pozwoliła zjeść owoce ślizgonowi — tylko najpierw miał je umyć. Walker od razu zwróciła uwagę na @Oliver F. Fox tego słodkiego puchona co razem z Sheenani poznały na rozpoczęciu roku, a który przejął się, że jego siostra nie trafiła do tego samego domu co on — tak czasem bywa. Podobnie było przecież z nią i Liamem. Uśmiechnęła się do niego, zadowolona, że ten dzieciak już zdobywa im punkty dla Hufflepuffu. No i na pewno był odważniejszy niż ona na pierwszym roku. To co mówiła pani profesor, było bardzo ciekawe i interesujące, czyli mogłaby taki krąg rozłożyć w dormitorium, a następnie się w nim uczyć i lepiej przyswajałaby wiedzę? O fantastyczna sprawa, koniec z nadrabianiem materiału! Marzenie, szybsza nauka i zero powtórek lub słabych ocen — to na pewno. Nowa wizja doskonałej przyszłości już na dobre wkradła się do głowy Cassie. Miała nadzieje, że wybrała dobre rośliny, kiedy zaczęła układać je w ochronny krąg i ten od koncentracji. Większość na pewno była prawidłowych, chociaż coś jej w tym kręgu ochronnym nie pasowało. W końcu weszła do niego, uniosła różdżkę i użyła magii. Naprawdę poczuła, jak magiia wnika w rośliny i aktywuje przypisane im właściwości. Mrowienie przeszło przez jej ciało niczym stado mrówek. Cisnęło jej się na usta tylko jedno słowo "Łał", ale nic nie powiedziała, rozkoszując się odczuciami i z uśmiechem, patrząc na Estelle, która nie może przebić się przez jej krąg ochrony, dopiero po kolejnej i kolejnej próbie krąg stworzony przez Cassie zostaje przełamany przez nauczycielkę. Jakoś tak lepiej się na sercu Cassandrze zrobiło. Może i humor nawet się poprawił? Na pewno to drugi krąg ją bardziej zainteresował. No właśnie dlatego, że dobrze byłoby wykorzystać jego właściwości do nauki. Tutaj wydaje się, że puchonka idealnie dobrała rośliny, a gdy wchodzi do kręgu i ponownie wykonuje podobne czynności jak w tym pierwszy — magia znowu otacza ją i wywołuje przyjemne drżenie. Jaka moc kryła się w tej prostej czynności? Któż to wie. Objawienie wypełniło Walkerową głowę i może jeszcze trochę, a poznałaby sekrety życia.
Christina Grim
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 152 cm
C. szczególne : Niski wzrost, chorobliwa bladość, blizny po poparzeniu na lewej stronie ciała, blizny na lewej ręce po nocy z Drejczim. Dziecinny wygląd. Ubrania z motywami mugolskimi.
Punkty z Zaklęć i OPCM: szalone 1 Kompozycja kręgu ochronnego:9 prawidłowych Kompozycja kręgu na skupienie: max, czyli 10 Litera: Ochronny:B - pozostaje 9 Koncentracja:A + 1 = max.
Uważnie obserwowała, jak nauczycielka układa rośliny w kręgi. Słuchała też wszystkich przekazywanych przez nią informacji. Ciężko powiedzieć, by Kryśka była wzorowym uczniem, ale akurat do zielarstwa to się przykładała. Jakoś tak wyszło, że nauka o roślinach i ich właściwościach wyjątkowo przypadła jej do gustu. A że ów kręgi mogły się okazać przydatne, to tym bardziej nadstawiła ucha. Uważnie przyjrzała się temu, jak wyglądało tchnięcie mocy w tworzone kręgi. Wydawało się proste, ale Kryśka była pewna, że naprawdę to nie jest tak łatwo pobudzić te kręgi. Zwłaszcza, że Grimowa w zaklęcia i czarowanie była raczej przeciętna. Gdy jednak nauczycielka wydała polecenie, Kryśka wzięła wybrane przez siebie składniki i zaczęła tworzyć okręgi. Najpierw zabrała się za ochronny, by lepszy zostawić sobie na później. Pierwszą rozłożyła wokół siebie szałwię, przeplatając jej liście liśćmi bazylii. Następnie dołożyła do nich tatarak i piołun. Już sam zapach użytych przez nią roślin był oszałamiający. Następną użytą przez nią rośliną był jałowiec, który włączyła do kręgu razem z pigwą. W małych odstępach rozłożyła na linii kręgu szyszki sosny i jemiołę. Na koniec uzupełniła krąg o czarny bez i ostatni, losowo wybrany składnik. Tchnięcie magii w krąg nie wywołało w niej żadnych specjalnych uczuć. Ale efekt chyba odniosła prawidłowy, bo nauczycielka miała wyraźny problem z wejściem do tego kręgu, ponieważ udało jej się to dopiero za którymś z kolei razem. To poprawiło humor Kryśce, która od razu z lepszym nastawieniem wzięła się za układanie drugiego kręgu. Krąg wzmacniający koncentrację interesował ją o wiele bardziej, dlatego też staranniej przemyślała jego tworzenie. Może i kolejność układania roślin nie miała większego znaczenia, ale dla Kryśki było to w jakiś sposób istotne. Na początku rozłożyła wokół siebie wrzos i lawendę. Ich kolor wyraźnie zaznaczył kolor tworzonego okręgu. Następnie dodała do tego miętę i liście zielonej herbaty, które tchnęły w krąg miłą woń. Potem przyszła kolej na malwę i kwiaty goździków, które dodały do kręgu jeszcze więcej koloru. Po nich dodała do swojej kompozycji liście miłorzębu japońskiego i rozmaryn. Na koniec rozrzuciła na jego granicy orzechy włoskie i żeń-szeń. Czy kombinowała zbyt dużo przy tworzeniu tego kręgu? Niewykluczone. Ale czułą taką potrzebę. Chciała zrozumieć to, co robiła, a nie tylko wykonywać polecenia. Tym razem nawet tchnięcie magii w okrąg wyglądało inaczej. Może właśnie dlatego, że tworzeniu go poświęciła jeszcze więcej czasu? Po obróceniu się poczuła ciepło, a do tego woń użytych ziół stałą się jeszcze bardziej intensywna. To chyba zadziałało, bo nagle poczuła jakąś dziwną jasność umysłu. To było niesamowite.