Podłoga altanki jest wyścielona petami po papierosach, a na ławkach wypalone są dziury po nich. Drewno przesiąknięte jest zintensyfikowanym zapachem dymu papierosowego, a gdzieniegdzie na słupkach czy ławce wyryte są różdżką podpisy uczniów z aktualnych i dawnych lat. Uczniowie i studenci (a czasem i nauczyciele) męczeni nałogiem papierosowym podkradają się tu o różnych porach, by popalać - należy jednak uważać, bowiem kilkoro nauczycieli zna tę miejscówkę i czasami tu zagląda, by przepędzać niesfornych uczniów.
Punkty z Zaklęć i OPCM:26 Kompozycja kręgu ochronnego: 9 poprawnie dobranych Kompozycja kręgu na skupienie: 11 poprawnie dobranych (czy tam 10) Litera: Krąg ochrony:B > F > H > H... Krąg koncentracji:J > J... > J!!!
To chyba nie był jego dzień na czarowanie, ale z początku w ogóle się tym nie przejmował, bo przecież to były zajęcia z zielarstwa. Dużo jako takiej magii różdżkowej na nich nie było. A przynajmniej zazwyczaj nie było, bo już kilka minut później, po krótkim wykładzie na temat kręgów magicznych Vicario poleciła im ułożyć kręgi z roślin i wytworzyć magiczny okrąg za pomocą różdżki! A jak powszechnie wiadomo Hunter nie jest najlepszy jeśli chodzi o posługiwanie się magicznym patykiem, jednak nie mógł już na wstępie się poddawać. Ułożył więc rośliny, zgodnie z zaleceniami i zaraz zabrał się do prób tchnienia magii w krąg. Wydawało mu się, że stara się mocno, ale koniec końców w żadnym z okręgów nie zadziało się zupełnie nic. I nawet jeśli Estella twierdziła, że magia tam jest bardzo dyskretna Dear wiedział doskonale, że to przez to, że ona zwyczajnie go nie słucha. Może to przez jego brak pokory? A może po prostu nie nadaje się do zaklęć...
Doireann Sheenani
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Punkty z Zaklęć i OPCM: 2 pkt Kompozycja kręgu ochronnego: 6 Kompozycja kręgu na skupienie: 9 Litera: krąg ochronny:D = pozostaje 6 krąg koncentracji:E = 10!
. Ach tak, c z a r o w a n i e. Doireann odwlekała moment, w którym musiałaby użyć różdżki jak najdłużej. Ułożenie akceptowalnego okręgu z wybranych wcześniej składników zajęło jej sporo czasu; zdecydowanie zbyt długo, nawet, gdyby przemawiać miał przez nią absolutny perfekcjonizm. I chociaż widać było, że gra na czas, tak… cóż, czy kogokolwiek, kto ją znał, faktycznie mogło to dziwić? Wiedziała jednak, że nie mogła robić tego w nieskończoność, zwłaszcza, że z tyłu głowy miała świadomość, że jeśli nie weźmie się w garść, to nauczycielka w końcu zareaguje. A naprawdę nie chciała zwracać na siebie uwagi. Spojrzała więc kontrolnie po znajomych twarzach, próbując odnaleźć w nich odrobinę motywacji. Wyciągnęła więc różdżkę, choć dość niechętnie i stanęła po środku pierwszego kręgu. Nim jednak zaczęła robić cokolwiek więcej, zerknęła raz jeszcze na znajdującego się nieopodal Ślizgona (@Eskil Clearwater), jakby szukając u niego jakiegoś... pocieszenia. Minę miała co najmniej, jakby ktoś kopnął na jej oczach szczeniaczka. W końcu jednak przymknęła oczy, starając się nieco lepiej kontrolować emocje, bo przecież brakowało tylko wypadku przez jej wewnętrzne roztrzęsienie, odetchnęła głębiej i... Cóż, naprawdę starała się oddać jak najlepiej ruchy nauczycielki, jednak miała wrażenie, że nie zadziało się absolutnie nic. Ostatecznie jednak nie wyglądała ani na zaskoczoną tym, że nie wyszło, ani też na przekonaną zapewnieniami nauczycielki o dyskretności magii. Nie rozumiała więc absolutnie, dlaczego przy kolejnym kręgu coś poczuła. I to wyraźnie, całą sobą, aż przeszedł ją dreszcz. Tym większym zaskoczeniem było to, że faktycznie, zaczarowana lawenda, wrzosy i inne chwasty sprawiły, że nagle poczuła się… jakoś mądrzej, spokojniej i… ogólnie rzecz biorąc, lepiej. Było jej na tyle miło w tym kręgu, że zrobiło jej się autentycznie przykro, że nie może siedzieć w nim przez najbliższe dwa lata.
Moira Morgana Blake
Rok Nauki : V
Wiek : 18
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 151 cm
C. szczególne : Bladość, kolorowe włosy, jasne oczy. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości.
Punkty z Zaklęć i OPCM: 0 Kompozycja kręgu ochronnego: 4 Kompozycja kręgu na skupienie: 6 Litera: Ochronny:I - +1 = 5 poprawnych Na skupienie:G = 6 poprawnych
Uważnie wysłuchałam kolejnych słów i poleceń nauczycielki. To wydawało się naprawdę fascynujące. Niby zwykłe rośliny, a jednak miały w sobie niezwykłą moc. Właściwie to wiedziałam o tym już wcześniej, w końcu babka niejednokrotnie mi to powtarzała, ale to nadal robiło wrażenie. Magia nadal potrafiła mnie zafascynować. Tak samo uważnie przyglądałam się poczynaniom profesor, gdy tchnęła magię w swoje kręgi. To wcale nie wydawało się proste. Zwłaszcza dla mnie. Nigdy nie było mi po drodze z czarami. Nawet radziłam sobie lepiej z przedmiotów niewymagających posługiwania się różdżką. Zabrałam się za układanie swoich kręgów. Najpierw okręg ochronny. Najpierw wyłożyłam rośliny, których byłam pewna. Aloes, werbenę, jabłko i szyszki. Pozostałe dobrałam trochę na ślepo, więc nie wiedziałam, czy naprawdę posiadają odpowiednie właściwości. Gdy tchnęłam w nań magię, poczułam nawet coś niezwykłego, choć nie potrafiłam określić, co to takiego właściwie było. Chyba jednak nie było tak źle, bo nauczycielka miała mały problem z wejściem w mój okrąg. Wydawało mi się jednak, że nie sprawował on należycie swojej roli. Może innym razem poczuję wyraźniej tę moc? Roślin użytych w kręgu wspomagającym skupienie byłam bardziej pewna, ale nawet to nie sprawiło, że bardziej odczułam jego działanie. Ułożyłam rośliny najlepiej jak potrafiłam. Jednak już przy próbie tchnięcia magii w okrąg nie poczułam tym razem nic. Stojąc w okręgu również nie poczułam nic szczególnego. A może po prostu nie potrafiłam skupić się odpowiednio?
Punkty z Zaklęć i OPCM: 0 Kompozycja kręgu ochronnego: 6 Kompozycja kręgu na skupienie: 10 Litera na krąg ochronny:B Litera na krąg na skupienie:A
Caesar wydawał się być dość... Rozgadanym dzieciakiem i starszy krukon był pod wrażeniem jego otwartości. Najwidoczniej jeszcze nie zdążył się zrazić wobec kogokolwiek. Być może w grę wchodziła również natura uczniów pochodzących z domu Godryka Gryffindora. Na dobrą sprawę... Rylan miał kilku znajomych wywodzących się właśnie ze złoto-czerwonych barw i w sumie... Jeszcze nigdy nie zwrócił uwagi na akurat tę cechę charakteru. Nie spodziewał się tego, że wszystkie rośliny wybrał dobrze... Gdzieś tam z tyłu głowy miał, ze dobrze byłoby włączyć zielarstwo do jego kanonu “ważniejszych” dla niego przedmiotów, jednak... Nigdy nie miał na to czasu, a teraz właśnie wychodziły nagromadzone przez lata braki. Westchnął jedynie pod nosem wsłuchując się w kolejne słowa Vicario, kiedy ta opisywała instrukcję tego, jak właściwie powinien zadziałać Ułożył na spokojnie krąg ochronny układając w określonym przez siebie porządku rośliny i po kilku drobnych poprawkach, na ten przykład zamieniając kolejność szałwii z werbeną, wszedł do środka. Nie miał bladego pojęcia czy miało to jakieś większe znaczenie, ale estetycznie bardziej pasowało mu tak. Wyciągnął z kieszeni różdżkę i kierując ją delikatnie przed siebie wykonał obrót wokół własnej osi. Niespecjalnie poczuł cokolwiek. Nie wyglądało to również specjalnie interesująco, a jednak... Kiedy Estella podeszła sprawdzić krąg Coultera początkowo miała trudności z przełamaniem jego mocy, udało jej się to dopiero za trzecim podejściem. Chłopak z pokorą i zainteresowaniem wysłuchał po tym niewielkim teście wszelkich uwag prowadzącej i od razu skierował się do wykonania kręgu skupienia. Układając rośliny czuł się pewniej, bo jakoś... Ich dobór stanowił dla niego mniejszy problem. Szybko też okazało, że uporał się z nim dużo prędzej niż z poprzednim. Dodatkowo, podczas magicznego obrotu energia wręcz zawirowała w powietrzu i naprawdę poczuł się niesamowicie skoncentrowany i skupiony. Od razu natchnęło go by odrobić jak najprędzej zadane przez nauczycieli dnia dzisiejszego zadania domowe. Skrycie w duchu tylko liczył, że nie przeminie to specjalnie za szybko.
Wiktor Krawczyk
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Punkty z Zaklęć i OPCM:12 Kompozycja kręgu ochronnego: max 10 po dodaniu wszystkiego Kompozycja kręgu na skupienie: max 10 po dodaniu wszystkiego Litera: e j
Wiktor zabrał się tym razem za krąg wzmacniający koncentrację interesował się jego ułożeniem i jak go utworzy w kolejności. Jednak po jakimś czasie to było to jak grom z jasnego nieba. Rudzielec już wiedział jak to wszystko ma wyglądać nawet esej na historię magii i na czym polega twój problem z rzucaniem aquamenti. Młody Krawczyk poczuł się mądrzejszy, czymś pobudzony.-H...mm może zapisze się na zajęcia artystyczne.Dla Puchona kolejność nie miała znaczenia. Na początku rozłożył wokół siebie wrzos i lawendę. Następnie dodał do tego miętę i malwe które tchnęły w krąg miłą kwiatową woń. Potem jeszcze dodał owoce winogrona które dodały do kręgu słodki zapach, na sam koniec dodał kwiaty goździków oraz majeranek. Nie zmęczył się dużo na utworzeniu kręgu wzmacniającego koncentracje. Jeszcze tylko tchnięcie magii w okrąg wyglądało by chyba inaczej. Ale Wiktor czuł taką potrzebę ot tak i już. Chłopak obrócił się i poczuł nagły przypływ ciepła i woń użytych wszystkich roślin ziół bedącą bardziej intensywna. Chyba cos zadziałało, bo nagle poczuł jasność umysłu. Zabrał się za ochronny, by lepszy i szybciej go zrobi tak mu się wydawało. Pierwszą rozłożył wokół siebie szałwię, przeplatając werbeną, następnie dołożył kolejne zioła trochę porozrzucanych szyszek sosny. Już sam zapach wszystkich różnych roślin jakie każdy miał był oszałamiające. Puchon na zakończenie kręgu rozłożył na linii piołun oraz aloes. Tchnięcie magii w krąg nie było nic specjalnego. Chyba Pani profesor nie wejdzie dziś mi do środka ,i ją odpycha magiczna moc kręgu Wiktora niezbyt mocno, ale skutkuje. O tak Rudzielec czuł się spokojnie bezpiecznie nawet nie umiał tego wszystkiego w żaden sposób wytłumaczyć.
W następnym wątku będziesz spokojny/a i wyluzowany/a i towarzyszyć Ci będzie dobry humor. Ponadto łatwiej Ci będzie oprzeć się takim umiejętnościom jak urok wili, legilimencja i hipnoza.
Hope U. Griffin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Punkty z Zaklęć i OPCM: 23 Kompozycja kręgu ochronnego: 9 (+1 za A) Kompozycja kręgu na skupienie: 10 Litera:J → A | F → J → H → D, żal linkować
— Pożartować — odpowiedziała, marszcząc delikatnie brwi. Spojrzała na niego pytająco. Martwił się, czy to tylko głupie wścibianie nosa? Rozchmurzyła się bez względu na powód — To u nas norma, ustrzelę go cebulą i mu się odechce — zaśmiała się pod nosem, przypominając sobie walentynkowe gotowanie. Cel godny ścigającej, szkoda tylko, że lepszy w przypadku warzyw, aniżeli kafli. — Mhm... a próbowałeś je zdjąć? — mruknęła, starając się zabrzmieć możliwie współczująco, ale nie potrafiła darować sobie złośliwego uśmieszku. Zaraz zadarła jednak głowę i wyciągnęła wolną od parasolki rękę, żeby poprawić ułożenie mokrych kosmyków — mi się podobają — stwierdziła krótko, zaraz odwracając wzrok i przede wszystkim: cofając dłoń. Zamilkła i dopiero jego komentarz sprawił, że omal nie wybuchnęła śmiechem. Byłoby to bardzo niewskazane, bo po pierwsze byli na lekcji, a po drugie była prefektką. — Harry! — dźgnęła go łokciem w bok, tym bardziej oburzona, że chłopczyk się na to zgodził. — Daj mu za to przynajmniej pudrową myszkę czy jakąś inną czekoladową żabę... nie whisky — to ostatnie mruknęła już bardziej do siebie, jakby potrzebowała uwierzyć, że naprawdę zasugerował coś takiego. Chyba nawet cieszyło ją to, że mogła zagonić i jego, i siebie do pracy na lekcji, strach pomyśleć co jeszcze mógłby zaoferować pierwszakom. — Już ci lepiej? — uśmiechnęła się do niego, patrząc na niego z dołu kiedy odchyliła do tyłu głowę. Oparła się o niego i starała skupić na zajęciach, choć myśli uciekały jej na różne strony. W końcu jednak chęć zdobycia wiedzy o dziwo wzięła w niej górę i kiedy Estella znów zagoniła ich do pracy, była totalnie gotowa na stworzenie swoich kręgów. Pierwszy z nich ułożyła powoli i dokładnie, zwracając uwagę na każdy szczegół. Nie była pewna, co było istotne, a co nie, a więc dbała o równomierne rozłożenie roślin i nawet układała je w odpowiednią stronę. Kiedy zatoczyła wokół siebie koło z różdżką w ręku, poczuła uderzenie ciepła, a zaraz potem spokój i poczucie bezpieczeństwa. Vicario sprawdziła, czy bariera działa jak należy i okazało się, że poszło jej perfekcyjnie. Przy drugim kręgu nie starała się już tak bardzo, uwinęła się szybko, bo wiedziała już co robić. Podświadomie wyczuwała, w czym była rzecz. Tylko w to machnięcie różdżką mogła włożyć więcej skupienia, bo miała wrażenie, że nie podziałało, a w każdym razie efekty nie były tak widoczne jak wcześniej. Co do działania samego kręgu nie miała wątpliwości. To było dziwne uczucie – jakby ktoś naprowadził jej myśli na właściwy tor. Przypomniała sobie o rzeczach, które dawno wyrzuciła z pamięci i wpadła na co najmniej kilka dobrych pomysłów.
Emrys A. R. Landevale
Rok Nauki : I
Wiek : 14
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 145
C. szczególne : Rzadko się uśmiecha, jeszcze rzadziej śmieje; ma na nadgarstku małą bliznę ugryzieniu gnoma
Punkty z Zaklęć i OPCM: 3 Kompozycja kręgu ochronnego: 5 Kompozycja kręgu na skupienie: 5 Litera: Ochronny:I Koncentracja:J
Nachylił się bardziej ku rudowłosej, gdy zaczęła mówić szeptem, ponieważ szeptem zdradzało się jedynie sekrety i odpowiedzi podczas samodzielnych testów. Czuł jak pali go ciekawość, szczególnie od kiedy wyczuł w Callahanównie trochę zmieszania i od kiedy mógł przestać się zamartwiać, że podobnego uszkodzenia nabędzie podczas zajęć miotlarskich. Kiedy jednak w historii Ruth padło określenie "Zakazanego Lasu", z emrysowego gardła wydobyło się gaspnięcie na granicy przerażenia i podziwu. - I pewnie jeszcze potem dostał szlaban - domyślił się, w hierarchii konsekwencji stawiając utratę ręki na równi z karą za złamanie zakazu; jakby jednak na to nie patrzeć, starszy brat Ruth na jedną z tych rzeczy sobie zasłużył. - Ten straszny Profesor z białymi włosami podobno zostawia uczniów w Zakazanym lesie samych i każe im pokonywać to, co spotkają - zdradził poważnie Ruth to, co sam usłyszał od starszych roczników; w obliczu tego jedzącego ręce psotnika wydało mu się to ważną informacją. Nie był pewny, czy poradzi sobie z ułożeniem kręgu w taki sposób, jak zrobiła o nauczycielka; wszystko zadziało się dla niego trochę za szybko i nie zrozumiał w pełni, jak ma tchnąć w kręgi moc. Kiedy jednak przeszedł do praktyki, skupił się tak bardzo mocno, że aż całe czoło mu się pomarszczyło - i faktycznie poczuł falę ciepła, która rozgrzała mu policzki w inny sposób niż zazwyczaj robiło to zawstydzenie lub złość; przypominała bardziej przytulenie Szarlotki i gorąc piekarnika pełnego ciastek. Widział, jak Profesor miała problem z wejściem do kręgu, ale tylko przez krótką chwilę. Uczucie ciepła też bardzo szybko go opuściło; wcale nie czuł się pomiędzy rozłożonymi roślinami bezpiecznie ani spokojnie. Raczej dosyć głupio. Być może te wątpliwości spowodowały, że przy drugim kręgu już w ogóle miał wrażenie, że nic mu nie wyszło - na pewno nie dostał żadnego zastrzyku magicznej koncentracji ani kreatywności; z niezadowoleniem i zazdrością spoglądał więc na te leżące rośliny, to je obwiniając za tę porażkę.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Punkty z Zaklęć i OPCM: 37 (1/7 przerzutów) Kompozycja kręgu ochronnego: 10+ Kompozycja kręgu na skupienie: 10+ Litera:dwie spółgłoski --> B,I (przerzucam dalej już tylko B) --> H --> D --> H --> E! = Ostatecznie wszystko PERFECTO
Przyjemniejsza część była za nią i teraz trzeba było zabrać się za zaklęcia. Z różdżką w dłoni radziła sobie naprawdę dobrze i nie obawiała się specjalnie porażki, ale tutaj nie chodziło tylko o poprawną inkantację. Musiała postarać się i skupić, by wydobyć z utworzonych przez siebie kręgów ich jak największy magiczny potencjał, który sprawi, że ułożone na ziemi rośliny, przestaną być tylko ładną ozdobą. Ułożyła pewniej różdżkę w dłoni i zabrała się do roboty. Na pierwszy ogień poszedł krąg ochronny. Ruda zatoczyła odpowiedni gest nadgarstkiem i nie potrzebowała nic więcej, by wiedzieć, że zaklęcie się powiodło. Poczuła to. Poczuła tę moc, która zaczęła emanować z ułożonych przez nią roślin, a do tego oczywiście widziała, jak Profesor Vicario jest przez nie odpychana. Zadowolona z siebie podeszła więc do drugiego kręgu. Powtórzyła swoje poczynania z maksymalnym skupienie i tym razem również poczuła, jak magia sama zaczyna na nią oddziaływać. Poczuła nagły przypływ weny i wiedziała już, że jak tylko opuści to miejsce, wyciągnie swoje płótno i weźmie się za malowanie. Co by powiedzieć, ta lekcja okazała się dla Rudej naprawdę jednym wielkim sukcesem.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Punkty z Zaklęć i OPCM: 41 Kompozycja kręgu ochronnego: 10 + 1 Kompozycja kręgu na skupienie: 9 + 1 Litera:I, A
No i przyszła pora na tworzenie kręgów z roślinek które do tej pory zebrali. Nie powinno to być ciężkie dla nikogo. No chyba że komuś brakuje podstawowej wiedzy o tym jak wygląda koło. Nie żeby się tego po kimś spodziewał. Znalazł więc jakiś wolny skrawek terenu i zaczął ostrożnie układać swój krąg starając się żeby ten wyglądał też w miarę estetycznie. Pierwszy miał być ten ochronny... Osobiście wolał korzystać z zaklęć ochronnych, ale niedocenienie innych magicznych sposobów byłoby karygodnym błędem. Po ułożeniu kręgu, zgodnie z instrukcją nauczycielki machnął różdżką. Kiedy to się stało jak spływa na niego niewiarygodny, nienaturalny wręcz spokój. Chociaż i tak zazwyczaj był niesamowicie spokojny, więc może nie było tego za bardzo po nim widać. Kiedy przyszło do sprawdzania jego kręgu, okazało się że był na tyle dobry że nauczycielka nie mogła przez niego przejść. Znając życie był jakiś sposób żeby to obejść, ale nauczycielka go im nie demonstrowała. On na przykład jeśli miałby taki krąg zniszczyć, to jakimś zaklęciem ingerującym w teren przerwałby krąg. No to skoro ochronny miał zaliczony, przyszła pora na ten od koncentracji. Nie wyglądał on tak ładnie jak ten ochronny, ale swoją rolę powinien spełnić. Wystarczył tylko ruch różdżką, żeby poczuć przypływ kreatywności co wiązało się z powstaniem co najmniej kilku nowych pomysłów na zaklęcia które mógłby spróbować opracować i powinien sobie je w notatniku zapisać, zanim wylecą mu z głowy. Opuścił też i ten krąg wyraźnie zadowolony tym jak mu poszło.
Punkty z Zaklęć i OPCM: 38 Kompozycja kręgu ochronnego: 4 Kompozycja kręgu na skupienie: 7 Litera:E,I
Kiedy już uzbierali odpowiednie (lub nie) roślinki, nadszedł czas na czary mary. Niezwykle pieczołowicie ułożył na trawie wybrane wcześniej liście i gałązki, trochę ignorując polecenie Estelii by utworzyć z nich okrąg, bo postanowił wykonać kształt serca z romantyczną dedykacją w postaci krzywej litery F pośrodku, a to wszystko z myślą o swojej ukochanej oczywiście. W efekcie niestety zamiast serca wyszedł mu bardziej koślawy trójkąt, ale nieważne, liczyło się zaangażowanie; pospiesznie machnął tam w środku rożdżką, obracając się dookoła i uważając żeby przy okazji nie podeptać tych pięknych kwiatków. Nic nie poczuł, miał wrażenie, że nic się nie wydarzyło - ale ostatecznie chyba coś tam zadziałało, bo sprawdzająca efekty ich pracy Estella miała problem z dostaniem się do wnętrza kręgu ochronnego, a gdy sam stanął w środku tego na koncentrację, poczuł coś w rodzaju niesamowitego natchnienia i inspiracji oraz świetnych pomysłów. Na przykład na błyskotliwe zaloty, bo czemu by nie. Estella przecież nie patrzyła, bo była zajęta innymi uczniami. - Oo mój okrąg tak działa, że jak jesteśmy w środku to musimy się całować bo inaczej spłoniemy, uważaj nie wpadnij do środka!! - zawołał do Fredki, jednocześnie wciągając ją pomiędzy roślinki i zaśmiewając się frywolnie.
C. szczególne : Nadmierna dbałość o dykcję, więc gdy się podekscytuje jego "r" może brzmieć nieco zabawnie; specyficzny, nieco niezręczny uśmiech, który prezentuje niemal cały czas; zapach jabłkowej gumy balonowej; okulary z grubymi szkłami
Punkty z Zaklęć i OPCM: 1 Kompozycja kręgu ochronnego: 9 Kompozycja kręgu na skupienie: 10 Litera:F i A
Był całkiem dumny ze skompletowanych przez siebie roślin i rożlinopochodnych ozdób, szczerze ekscytując się na myśl o ułożeniu ich w zgrabny okręg, ciesząc się z tego, że kolejny przedmiot przyjemnie utwierdzał go w tym, że wcale nie musi być mistrzem zaklęć, by opanować przydatne dla Czarodziejów rzemiosło. Właśnie dlatego gaspnął cicho z oburzenia, gdy tylko usłyszał o kolejnym etapie tworzenia kręgów, bo był nieziemsko pewien, że z kolekcjonowanymi przez siebie elementami jest w stanie stworzyć całkiem dobrze działający okręg nawet bez użycia czarów. Cały sceptycyzm uciekł jednak z niego, gdy tylko zobaczył nauczycielkę podczas obrotu, czując na swoich policzkach przyjemne ciepło ekscytującej magii, zaraz z jeszcze większym zapałem niż wcześniej rzucając się do pieczołowitego rozmieszczenia roślin w dość drobne (bo rozmiarów dostosowanych do pierwszaka!) kręgi. Pozwolił sobie na drobne szaleństwo fantazji i swój krąg ochronny otoczył małymi fortami z szyszek, bo w końcu nic nie daje tak dobrej ochrony jak częściowo zakopany w ziemi fort. Stres uderzył w niego intensywniej podczas przekraczania granicy uzbrojonego w aloes kręgu, wiernie wmawiając sobie, że poczuł ten moment podczas obrotu, gdy magia uciekła z jego ciała i otoczyła wybudowany pierścień ochronną magią. I wierzył w to szczerze aż do czasu ponowienia magicznego obrotu w drugim z kręgów, gdzie ciepłego uczucia pulsowania magii nie dało się pomylić już z niczym innym. Z wrażenia zachłysnął się nieco, opadając w dół, by usiąść w swoim kręgu po turecku, nie potrafiąc jednak odczuć żadnych benefitów z tego płynących, gdy czuł przede wszystkim dudniące mu w piersi serce. Uniósł spojrzenie w górę i przetoczył nim po pracujących dookoła osobach, całym sobą walcząc z chęcią zaproszenia kogoś do swojego kręgu, chcąc podzielić się ogarniającą go radością, jednocześnie jednak nie chcąc przeszkadzać nikomu w jego pracy.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Punkty z Zaklęć i OPCM: 3 Kompozycja kręgu ochronnego: 7 Kompozycja kręgu na skupienie: 10 Litera:C i D, więc wyniki pozostają takie same
Jenna poszła w ślady nauczycielki i stojąc wewnątrz kręgu wyciągnęła różdżkę, zataczając nią pełny okrąg, kiedy sama obracała się wokół własnej osi. Nic. Ale tak absolutnie nic. Jenna zwątpiła w nauczycielkę, czując, że tak swobodna i pogodna kobieta najprawdopodobniej robi ich w balona i jeszcze się przy tym świetnie bawi. Potem jednak nadeszło sprawdzanie efektów i tutaj już sprawa nie była taka oczywista. Jenna z pozytywnym zaskoczeniem stwierdziła, że Estella ma autentyczny problem z przedostaniem się do wnętrza jej kręgu ochronnego. Wreszcie jej się to udało, ale sam fakt, że uczyniła to z takim trudem, bardzo pozytywnie się odbił na jej samopoczuciu. Zielarstwo wcale nie było takie złe. Ba! Było szalenie interesujące! Krąg skupienia wypadł jeszcze lepiej. To, co poczuła, będąc wewnątrz, było absolutnie sensacyjne. Tyle pomysłów, tyle koncepcji! Nagle uświadomiła sobie, jak powinna była narysować wahadło , nad którego perspektywą męczyła się drugiego dnia szkoły. Coś wspaniałego. No i nasunęły jej się bardzo ważne pytania! - Pani profesor - zaczęła, jak już podniosła rękę i uzyskała pozwolenie na wypowiedź. - Czy efekty kręgów się łączą? Czy mogę zrobić krąg ochronny dookoła kręgu skupienia? Albo zrobić podwójny krąg ochronny, by zapewnić sobie większe bezpieczeństwo?
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Punkty z Zaklęć i OPCM: 25 Kompozycja kręgu ochronnego: 5 Kompozycja kręgu na skupienie: 8 (+1) Litera:F i E
Brak konieczności użycia różdżki do tworzenia jakkolwiek funkcjonującej magii całkiem nieźle do niej przemawiał - potrafiła sobie nawet wyobrazić sytuacje, gdzie za pomocą niewielkiego nakładu sił dałoby się te nauki wykorzystać, gdyby rzeczywiście opanowała je wystarczająco dobrze i odrobinę lepiej orientowała się w magicznych właściwościach roślin. Do tego jednak miała przed sobą daleką drogę, którą podążanie niekoniecznie znajdowało się w jej planach na najbliższe miesiące. Uniosła wzrok na nadchodzącą profesorkę, gdy ta zbliżyła się do Davies w celu sprawdzenia działania jednego z kręgów. Kobieta nie miała w zasadzie żadnego problemu z jakąkolwiek barierą, a jednak Gryfonka odniosła wrażenie, że po drodze zawahała się przez krótką chwilę. Czyżby? Jej wątpliwości zostały rozwiane, choć wcale nie przez uzyskanie wiedzy na temat zielarskich wyborów, czy docelowego potencjału takich tworów. Bo kiedy oderwała myśli od tu i teraz, w jej głowie zaczęły kłębić się liczne pomysły, możliwe rozwiązania problemów, szczątki dawnych rozmów, z których teraz mogła wyciągnąć znacznie więcej wątków, aż wreszcie mnóstwo, mnóstwo motywacji. Jakby głęboki wdech dotarł nie tylko do jej płuc, ale i wyobraźni. Zdecydowanie było to uczucie otwierające oczy. Choć może nie do tego stopnia, by uznać Vicario za królową wiedzy zielarskiej albo samego nauczania.
Tiernán E. Aguillard
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 193 cm
C. szczególne : heterochromia | kolczyk w prawym uchu - na ogół zwyczajna, posrebrzana obręcz | rozwichrzona czupryna | sprawia wrażenie jakby był wiecznie zblazowany
Punkty z Zaklęć i OPCM: 0 Kompozycja kręgu ochronnego: 1 prawidłowa, 9 nieprawidłowych Kompozycja kręgu na skupienie: 5 prawidłowych, 5 nieprawidłowych Litera: ochronny - D | na skupienie - J
Z uwagą obserwował jak nauczycielka najpierw sama układa poszczególne kręgi, by następnie tchnąć w nie odrobinę mocy, wsłuchując się jednocześnie w to co miała im do przekazania na ich temat. Było to całkiem interesujące, więc pewnie po zajęciach zajdzie do biblioteki, żeby poszukać czegoś więcej o tych kręgach, bo ograniczony czas zajęć niestety raczej nie pozwalał na szersze rozwinięcie kwestii ich działania. Ciekawiło go też czy może są kręgi roślinne o innych właściwościach niż tylko ochronne czy wspomagające koncentrację, zioła same w sobie mogą mieć w końcu różne przeznaczenia. Udał się gdzieś na ubocze, gdy Vicario poleciła im teraz samemu utworzyć własne kręgi z wcześniej dobranych roślin. Rozpoczął od tego, który miał zapewniać ochronę – utworzył wokół siebie okrąg, starając się, aby był on możliwie jak najrówniejszy, po czym dobył swojej różdżki i obrócił się wokół własnej osi, zataczając nią koło. Chyba coś poszło bardzo nie tak, bo uczucie jakie mu towarzyszyło podczas stania wewnątrz okręgu było co najmniej niepokojące i to mocno, a w dodatku nauczycielka nie miała żadnego problemu z przekroczeniem granic kręgu, więc zdecydowanie nie spełniał on swojej ochronnej funkcji. Krukon westchnął cicho pod nosem, szybko dochodząc do wniosku, że to najpewniej kwestia źle dobranych roślin – w końcu tylko jednej z nich był pewny, resztę dobierając na chybił trafił i niestety w tym przypadku zdecydowanie chybił. Może lepszy rezultat uda mu się osiągnąć przy kręgu wspomagającym koncentrację – tam co do połowy był w końcu pewny, że mają właściwości wpływające na skupienie. Wykonał wszystko tak jak poprzednio i… nic, tak kompletnie. Stanąwszy w kręgu nie poczuł, żeby spłynęło na niego jakiekolwiek cudowne oświecenie ani nic w tym rodzaju. Widać połowa dobrze wybranych roślin to ciut za mało.
Caesar U. Badcock
Rok Nauki : I
Wiek : 15
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Kilka pieprzyków na lewym policzku, randomowe blizny/obtarcia/zadrapania
Punkty z Zaklęć i OPCM: 7 Kompozycja kręgu ochronnego: 8 Kompozycja kręgu na skupienie: 10 + 1 Litera:H -> B i A
Doszedł do wniosku, że Zielarstwo jest całkiem przyjemne - jakoś tak zawsze kojarzyło się z grzebaniem w ziemi, ale przecież mogło być też ładne czy ujmujące. Zresztą, Caesarowi podobało się samo przebywanie na świeżym powietrzu i obcowanie z naturą, więc pewnie również przekopywanie grządek wcale by mu nie przeszkadzało. Z pewną dozą ostrożności zabrał się za przygotowywanie swoich kręgów, nie do końca wiedząc, czy wszystko dobrze rozumie i raz za razem oglądając się na innych, by sprawdzić, czy nie robi czegoś głupiego. Na szczęście rozpoznanie roślin poszło mu na tyle dobrze, że teraz raczej nie miał szans absolutnie wszystkiego zepsuć. Tak jak wcześniej, większy problem miał z kręgiem ochronnym niż tym skupienia... ale i tak, kiedy stał w tym pierwszym, czuł się bardzo bezpiecznie i pogodnie. Z opóźnieniem dotarło do niego, że to może być właśnie magiczny efekt, a nie po prostu duma; fakt faktem, Vicario udało się przerwać jego barierę, ale dopiero za którąś próbą! Z kolei krąg skupienia wydawał się jakby objawieniem, a Caesar aż niemal zaczął skakać w miejscu, przepełniony kreatywnością i energią, które najchętniej spożytkowałby już tu i teraz. Zdecydowanie miał polubić Zielarstwo, po takich zajęciach to na sto procent!
Punkty z Zaklęć i OPCM: 2 Kompozycja kręgu ochronnego: 6 Kompozycja kręgu na skupienie: 7 Litera:G,C
Nie był zadowolony z ilości składników, które zebrał. Ale pani profesor nic nie powiedziała na ten temat, to może wystarczy. Kiedy profesor Vicario opowiadała o działaniu kręgów, był autentycznie zainteresowany. Zwłaszcza ten od skupienia go interesował, mógłby zapamiętywać lepiej, uczyć się szybciej. To by było naprawdę coś. Ale ochronny też mógłby się przydać, oczywiście pod warunkiem, że miałby czas na przygotowanie takiego. Ale ten etap lekcji zmienił jego nastawienie dość mocno. Na początku trochę go nudziło zbieranie roślinek. Było takie mało magiczne. Ale teraz kiedy nauczycielka pokazała, jak posyła magię do swojego kręgu i poczuł coś jakby podmuch, od razu nabrał zapału, żeby to powtórzyć. Ale nie zamierzał dać się ponieść pośpiechowi. Braki w postanowił wyrównać precyzją, każdemu kręgowi poświecił sporo czasu, żeby był jak najbardziej idealny. W końcu stanął w swoim kręgu ochronnym, wyjął różdżkę i obrócił się tak, jak pokazała nauczycielka. Jego entuzjazm nieco przygasł, kiedy nie poczuł zupełnie nic. Ale coś się jednak musiało zadziać, bo pani profesor miała problemy, żeby się dostać do środka. Niesamowicie go to podbudowało, nawet pomimo tego, że nie czuł żadnej różnicy, kiedy próbowała. Za to kiedy krąg skupienia się uaktywnił, Krukon poczuł, jak coś się zmienia w jego umyśle, jakby nagle zaczął myśleć jaśniej, skuteczniej. Ten stan był tak fajny, że pochmurna zazwyczaj twarz Christiana rozjarzyła się uśmiechem. Popatrzył na Jenne, która też wyglądała na zadowoloną. Biorąc pod uwagę, jakie pytanie zadała, zdecydowanie jej tez się udał krąg skupienia. Może potem razem coś wymyślą.
Eskil Clearwater
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Punkty z Zaklęć i OPCM: 21 Kompozycja kręgu ochronnego: 6 rozpoznanych Kompozycja kręgu na skupienie: 7 rozpoznanych Litera: krąg ochronny: H ->przerzucam na E + 1 = 7 krąg na skupienie: I +1 = 8
Nie potrzebował dodatkowej zachęty. Oblał winogrona strumieniem zimnej wody i zjadł kilka sztuk, ale niestety nie zdążył pochłonąć wszystkiego bowiem nim się obejrzał to nauczycielka już opowiadała o kręgach. Nie rozumiał ani słowa więc podszedł bliżej swojej @Doireann Sheenani i chwycił jej dłoń, a potem nachylił się dyskretnie w jej stronę. - Przetłumaczysz mi na ludzki język co my mamy zrobić? - zapytał cicho. Nawet nie starał się zrozumieć instrukcji bo to wiązałoby się z wytężeniem umysłu, a tego Eskil unikał preferując beztroskę i bujanie w obłokach. Po otrzymaniu jaśniejszych instrukcji wyciągnął różdżkę i podrzucił ją sobie w dłoni, zadowolony, że będą rzucać czary na przedmiocie bazującym głównie na babraniu się w ziemi. Zanim w ogóle przystąpił do zadania to poczuł na sobie spojrzenie dziewczyny. - Uda ci się. - stwierdził bez cienia wątpliwości jednak nie miał okazji obserwować jej poczynań bowiem musiał czarować wokół siebie. Nie miał pojęcia czy mu się udało, a dowiedział się dopiero wtedy kiedy profesorka chciała przekroczyć krąg. Wyszczerzył się od ucha do ucha kiedy jego humor uległ znacznej poprawie. - Ej, fajnie to wyszło, chcę jeszcze raz. - uznał to za dobrą zabawę choć żałował, że to Hunter nie próbuje przekroczyć kręgu - mógłby wówczas głośno się z tego ponabijać. Przy kolejnym jakimś kręgu (serio, nie ogarniał który to który, on po prostu robił to, co Doireann mu wyjaśniła i też zerkał co robi Hunter). Oczy mu się rozszerzyły z zachwytu. Odnalazł wzrokiem @Hunter O. L. Dear i pomachał mu. - Mam GENIALNY pomysł na następny weekend. O Merlinie, padniesz trupem z niedowierzania jak ci powiem. Będzie super! Robin zzielenieje z zazdrości! - wołał do kumpla, susząc przy tym zęby tak jak to miewał w zwyczaju uśmiechać się w towarzystwie najbliższych przyjaciół. W ogóle nie zorientował się, że jego nastrój i pomysłowość miała zawiązek z tkwieniem w samym środku magicznego kręgu. Nie dodał dwa do dwóch, a napawał się chwilą i milionem pomysłów, które znikąd zrodziły mu się w głowie.
Ruth Callahan
Rok Nauki : I
Wiek : 14
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 138cm
C. szczególne : Kasztanowe włosy, multum piegów, krzywe zęby - sepleni z irlandzkim akcentem
Punkty z Zaklęć i OPCM: 1 Kompozycja kręgu ochronnego: 6 Kompozycja kręgu na skupienie: 3 Litera:C, J
Czysta magiczna moc, żadnych skomplikowanych inkantacji albo nawet ruchów różdżką... Ale dalej z różdżką w ręku. Ruth wystarczyło powiedzieć, że będzie musiała użyć tego przeklętego kijka, który tylko czekał, żeby sparzyć ją w łapkę. Już jej się odechciewało wszystkiego. Przyszła na zielarstwo, żeby poobcować jednak trochę z chwastami - kręgi ochronne brzmiały super-ekstra, ale takie same z siebie. Bo skoro jednak trzeba było nad nimi czarować... Młoda Callahan z powątpiewaniem dobyła swojej różdżki, spoglądając na nią podejrzliwie. Nie ufała temu kawałkowi drewna - zdecydowanie bardziej wolałaby mieć w rękach miotłę, aniżeli ten patyczek. Lekcja to lekcja jednak - postępowała zgodnie z instrukcjami psor Vicario, choć z odmalowanym sceptycyzmem na piegowatej buźce. Profesorka po tych magicznych czynnościach zaczęła sprawdzać ich kręgi, co spotkało się z jeszcze większym "Eeeeee" w wyrazie twarzy Ruth. To samo również dziewczynka wypowiedziała na głos, kiedy nauczycielka dopiero za drugim razem przeszła przez ułożony przez nią krąg ochronny. Jak nic udawała, żeby Callahanównie nie było głupio, no jak nic. Sama rudowłosa nie czuła kompletnie żadnej zmiany - a właściwie to nawet zachciało jej się spać. No ale przynajmniej dowiedziała się do czego może służyć zielsko!
Hariel Whitelight
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Punkty z Zaklęć i OPCM: - Kompozycja kręgu ochronnego: 6 Kompozycja kręgu na skupienie: 6 Litera:C,J
- Nie wyglądałaś jakby to był przedni żart - brnę dalej w wypowiedź Eskila, który zaczepił wcześniej Griffin; może się martwię, może wścibiałem nos, a może po prostu się nudziłem. Sam nie wiem. Chciałbym zapytać jaką cebulę i marszczę brwi pytająco już chcąc jakichś wytłumaczeń co Hope bredzi, bo naprawdę nie nadążałem za jej niesamowitą metaforą dotyczącej ustrzelania cebuli; ale zaczyna się lekcja, więc ostatecznie zapominam o młodym półwilu i już mam na tyle dość warzyw, że odechciewa mi się pytać o cebulę. W międzyczasie też ignoruję jej przytyk, że powinienem zdjęć okulary, kłuję ją lekko w bok na te słowa zaczepnie, po czym uśmiecham się lekko na komplement dotyczący moich włosów. Lekko, bo nie byłem w najlepszych stosunkach z moją fryzura, która układała się w deszczu w paskudne loczki aniołka. Poprawia mi się humor dopiero jak Gryfonka oburza się na moje mądre słowa do Olivera. - Oj tam... Po prostu zdobywam kolegów, daj mi spokój. Przecież nie wysłałbym mu whisky! To byłoby duże marnotrawstwo - mówię po tym jak ścisnąłem drobną rączkę Olliego który pogrążył się w lekcji. Wykonaliśmy prędko pierwszą część zadania i już stałem sobie za Hope, obejmując ją od tyłu niefrasobliwie. - Trochę lepiej - stwierdzam szczerze, bo taka przyjemna bliskość zdecydowanie poprawiła mi humor w ten deszczowy dzień. W przeciwieństwie do wszystkich zadań, które dziś dostaliśmy. Kompletnie nie widziałem celu w tym układaniu warzyw, roślin i innych kasztanów. Dlatego wcale się nie zdziwiłem, że zarówno mój jeden jak i drugi okrąg - kompletnie nie działają. Estella powymyślała pewnie jakieś farmazony, bo nie miała pomysłu na lekcje i niektórzy mają jakiś efekt placebo, więc są przekonani, że coś im się udało. Nikt mnie nie przkona, że było inaczej. Nawet Hope ze swoimi idealnymi kółkami. Zdecydowanie jedna z najgorszych lekcji w historii! Nadal nienawidziłem zielarstwa.
Freddie Moses
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Punkty z Zaklęć i OPCM: Kompozycja kręgu ochronnego: 5 Kompozycja kręgu na skupienie: 6 Litera:H, J
Może Boyd wszystko robił pieczołowicie i z zaangażowaniem. Ja wręcz przeciwnie. Nanosiłam mnóstwo rzeczy poza altanę i zaczynam się poważnie zastanawiać skąd tyle tego mam, co jest tak naprawdę kogo i czy właśnie nie okradałam kogoś z tych wszystkich rzep. Nawet jeśli - uznałam, że najwyżej do mnie dotrą i mi zabiorą swoje zdobycze. Duża ilość mi nie pomagałą, bo nadal nie wiedziałam co gdzie rzucić. Ustawiam to wszystko byle jak i bardziej podekscytowana jestem faktem, że Boyd mi tu układa serduszko, na co chichoczę wesoło, a potem zakrywam ręką oczy na to jak żałośnie wygląda ta marna warzywna detykacja. Oczywiście do tego uśmiecham się szeroko jak debil, więc chyba każdy zdaje sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nie mam nic przeciwko. Szczególnie, że w moich kręgach gówno się działo, bo chuja w nich czułam. Dlatego też kiedy pada lubieżna propozycja Boyda już wlatuję do jego kręgu i zarzucam mu ręce na szyję, by pooddawać się pocałunkom w nadziei, że Estella jest zajęta czymś innym. Na pewno jest skoro Boydzik mnie zapraszał do koła. Może i nie poszło mi najlepiej w zadaniu z zielarstwa, ale za to byłam doskonała w kwestiach ogarniania się z Bogdanem. Wszak trening czyni mistrza.
Była bardzo zadowolona, że uczniowie i studenci nie tylko posłusznie zabrali się do pracy, ale też całkiem szybko można było zaobserwować pierwsze efekty. Czasem bardziej, czasem mniej spektakularne, ale przynajmniej jakieś. Wędrowała między nimi, od czasu do czasu udzielając jakiejś dyskretnej wskazówki, albo poprostu przyglądając się pracy, a kiedy tylko ktoś się zgłosił, szybko sprawdzała jak spisał się ze swoją pracą. Na dłużej zatrzymała się przy pannie Hastings, która już wcześniej popisała się wiedzą i roztropnością. — Och tak, mogłabyś tak zrobić, chociaż jest to znacznie trudniejsze i wymaga odrobiny praktyki. Oczywiście nie wzmacniają się nawzajem, a po prostu działają, każdy z osobna. — uśmiechnęła się ciepło do dziewczynki, dostrzegając w niej naprawdę duży potencjał jeśli chodzi o przyszłe pokolenie. Zapewniła ją jeszcze, że jeśli będzie potrzebowała pomocy, może się do niej zwrócić i pognała, by sprawdzić kręgi ostatnich z uczniów. W końcu wszyscy mieli jej małą inspekcję za sobą, a ona na nowo weszła do altanki, bo wtedy znajdowała się na podwyższeniu. — Moi drodzy, świetna robota! Jesteście wolni, możecie zmykać. Pamiętajcie, żeby rozgrzać się czymś ciepłym i założyć such skarpety.
| z/t dla wszystkich, którzy chcą!
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Pełnia w pannie. Fenomenalny dzień. A Wacuś zanim zacznie się chować w dormitorium, płacząc nad tym jak boi się wilkołaków i współczując Kryśce przemiany - musiał pozbyć się swojej przeszłości, której naleciałości wiodły się za nim smrodkiem emocjonalnym gdzieś po okolicach karku. Dlatego nienawidził się z dwóch powodów: 1) że tak rano wstał i wyszedł spod ciepłej kołderki 2) zaangażował w to Dori, więc nie miał jak się wycofać. Już pomijając fakt, że przez związek czuł się wobec niej bardzo winny. Jakoby okradał ją z czasu, a to chyba najgorsza rzecz, którą można uczynić osobie, z którą się sympatyzuje. Stąd Puchon starał się ją angażować w każdą rzecz, jaką mógł, czyli taką, której akurat nie robił z Drejkiem. - Opowiem ci wszystko jak będziemy na miejscu - obiecał, bo nie wiedział, co będą robić. Dzień wcześniej poprosił Irlandkę, aby zebrała lub mu zabrała 3 rzeczy jakie jej się kojarzą ze sobą lub bardziej po polsku: co Pani Prefekt kojarzy się z Wacławem. Oczywiście chodziło tutaj o bardzo wyuzdaną część jego osobowości. - Oglądałem Nasze Magiczne Elcanto i wiesz co, kurwa? W polskiej wersji mój krasz - Cezary Pazura podkłada głos Brunonowi i na tym miejscu pojawia się mój problem. Czy Bruno i Brunon to dwa inne imiona? Bo jeśli tak to polska wersja piosenki, gdzie się o kimś nie rozmawia jest błędna. Zacytuje ci - położył na jej ramieniu dłoń w bardzo zmanierowanym geście, czego nawet nie zarejestrował. To wszystko przez przejęcie i ekscytację. - Nie mówimy o Brunie nie nie nie[...] a ja sądzę, że poprawnie mogłoby być Nie mówimy o Brunonie nie nie nie [...] - ale wiem, że piosenki z tłumaczeń muszą iść na niefajne ugody, meh. - Wyżalił się, bo w sumie nie miał komu (miał), ale wiedział, że u Dori dostanie coś wspaniałego - zrozumienie, nawet jeśli ta nie wie o czym rozmawiali. To własnie topiło mu serduszko.
Doireann Sheenani
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
. Doireann uznawała, że pewne rzeczy nie wymagały ani przeprosin, ani wybaczania - i do jednych z takowych zaliczała mniejsze ilości czasu, kiedy motylki wyhodowane w cudzym brzuchu ciągnęły go w zupełnie inną stronę. I chociaż nie gniewała się tym, że Wacława było mało, tak… Och, była to zmiana zauważalna; bo przecież w warunkach wcześniejszych jeśli Drake nie miał zbyt wiele czasu, tak zawsze mogła uczepić się Wodzireja - i na odwrót. Teraz jednak… Cóż, dwójka osób, które uznała w swoim serduszku za absolutnie najlepszych przyjaciół na całe życie i jeden dzień dłużej było razem, zajmując sobie nawzajem czas. Mogła im tylko gorliwie kibicować. I cieszyć się okropnie z tego wspólnie spędzonego poranka. Wcale nie przeszkadzało jej to, że w małej poręcznej torebce ozdobionej brelokiem z puchatym, żółtym pomponem zgromadziła te… atrybuty rozwiązłości cielesnej przyjaciela. I tak oto wylądował tam sławetny ogonek z lekcji transmutacji, tomik z greckimi erotykami oraz - bo owoce te budziły w niej pewne skojarzenia - malutki koszyczek z malinami. Wystarczyło jej zapewnienie, że powody zgromadzenia tego wszystkiego zostaną wyjaśnione później. Mogła więc rozkoszować się rześkim powietrzem i myślą, że te bardzo niedawne zmiany, które zaszły, wcale aż tak mocno nie zmienią tego, co ma miejsce teraz. - Jest takie irlandzkie imię, najczęściej wymawia się je jak Aj-viin. - dość starannie zaakcentowała odpowiednią sylabę. - Ale można je zapisać jako A-o-i-b-h-e-a-n-n, ale też A-o-i-b-h-i-n-n i wtedy powinno brzmieć bardziej jak E-vin, albo A-o-i-f-e i A-o-i-b-h, a one brzmią już całkiem inaczej. To ostatnie to po prostu Eve. - zerknęła badawczo na Wacława, szukając w jego twarzy zrozumienia. Wciąż jednak nie przestawała mówić - Wiesz, zmienia się pisownia i brzmienie, ale to wciąż jedno imię, z tym samym rdzeniem, pochodzeniem i znaczeniem. Czyli… No, to chyba to samo imię. Prawda? - nie była do końca pewna. Nawet nie ukrywała, że do końca nie rozumie, co dokładnie było problematyczne dla Wacława; czuła jednak, że gdzieś go tam ten Bruno, Brunie, czy Brunon uciska, a ona chętnie by to rozojajała. - Giordano Bruno, taki poeta i kosmolog, został spalony na stosie. - dodała jeszcze w ramach ciekawostki. Gdyby mogła udać się na jeden dzień do Rzymu, dobre osiem godzin spędziłaby pod jego pomnikiem. - Nie nazwałabym tak dziecka. - mruknęła, już bardziej do siebie.
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Całego wykładu przyjaciółki słuchał z wytworną uwagą. Ów ludzi, których sam temat najczęściej nie interesował, ale musieli wytrwać, skomentować i zadać pytanie, aby dopełnić kuluarowego obowiązku. Wacław nie musiał, ale skupienie było ważne, aby zrozumieć złożenie imion występujących w historii innego kraju. Wacuś bardzo chciał powiedzieć: tak, absolutnie masz racje. Jednak nie mógł z powodu wielu. Dokładnie było ich trzy. - No to ja ci zazdroszczę, bo u mnie w języku jest chociażby Paulina i Paula. Paula to skrót dla Pauliny, ale jest równolegle oddzielnym imieniem jest, które funkcjonuje w skróceniu. Czego nie wiedziałbym, gdybym nie miał znajomej Pauli, a nie Pauliny właśnie. Podejrzewam, iż z Brunem i Brunonem może być podobnie. Stąd wynika moja ciekawość i frustracja. - Wyłożenie przedmiotu imion polskich było problematyczne, bo ktoś taki jak Wacuś nie mógł się na nich znać. Co najwyżej na podstawach nazwisk - a o nich wiedział tyle, iż ich użytkownicy sami wybierali odmienność bądź nieodmienność własnego nazwiska (chociażby profesor Bańka). - To jedna grupa wyrazowa, może morfem rdzenny byłby taki sam, ale słowotwórczy i gramatyczny nie? - Więc zapewne należało odpalić Dori w tematach jej bliskich, aby rozmową się nie zanudziła. - Powiedziałbym, że to jak z macierzą. Ona jest pewnym zbiorem cyferek, co nie? No i nie każda cyferka jest tym samym. Albo jeden i minus jeden. W sumie to samo, ale w sumie nie. - Totalnie zgadywał, bo oczywiście totalnie nie wiedział o czym mówi. O cyferkach, o! Czyli aż takiej tragedii bez wiedzy nie było. - Nie chciałbym mieć potrzeby nazywania dziecka - wyznał pośpiesznie. - Twój Bruno brzmi jak członek inkwizycji. To postać, która cie jakoś szczególnie zainteresowała? - Dopytał, ciekaw dowiedzenia się może jakieś całej historii romansu Sheenani z panem kosmologiem. Chociażby ten mógłby ująć delikatnie za dłoń, spoglądając w piękno barwności jej tęczówki, po czym miłe usta wypowiedziałyby słodką historię. O dwóch najjaśniejszych gwiazdach nocnego nieba - Altarii i Vedze - kochankach, których głęboka miłość została rozdzielona błyszcząca rzeką Drogi Mlecznej. Jednak co milenium siódmego dnia, siódmego miesiąca Vega płacze z tęsknoty tak mocny, iż wszystkie kruki z ziemi unoszą się, tworząc na niebie most ze swoich skrzydeł, aby kochankowie mogli znów złączyć swoją miłość, w jednej, upojnej nocy.* - Potrzebuję patyka - pożalił się, siadając na schodku altanki. Po czym przypomniał sobie, że ma różdżkę, czyli kawałek badyla. Wziął nią i wbił niczym szpic w ziemię, zataczając nią okrąg. W środku zaś jeszcze zaznaczył symbol gwiazdozbioru Panny. - Mam pudełeczko i w sumie możemy je pokolorować, ale nie mam farb, więc kaszanka. - Wyznał jeszcze.
*Teoria Wielkiego Podrywu
Doireann Sheenani
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
. - Paula… - wypowiedziała imię bardzo ostrożnie, chociaż imię to do skomplikowanych nie należało. Mimo wszystko nie chciała tutaj pogwałcić żadnych praw poprawnej polszczyzny. Sama cierpiała - chociaż cicho i wewnętrznie, by nie dać tego po sobie poznać - gdy ktoś próbując przeczytać jej imię mówił Dorian, nie Diran. - ...brzmi tak, że faktycznie zawsze mogłaby być Pauliną. Ale to trochę, jak z kwadratami i prostokątami. - westchnęła cicho, wciąż myślami tkwiąc przy problematyce onomastyki antroponomastycznej. - Czy jest szansa, że to tylko… Wiesz, spolszczenie? - mało o spolszczeniach wiedziała i nie była pewna, czy w ogóle trafiła. - Wiele imion zostało zaadaptowanych przez inne języki. Zawsze trochę przy tym ucierpi oryginalna wymowa. - naprawdę miała nadzieję, że mówiła sensownie. - Poczytam o tym trochę więcej. - dodała zaraz asekuracyjnie, uznając, że tego tak zostawić nie można. Był problem - a problemy należało rozwiązywać, nim narastały do takich, które nawiedzały biedaków podczas snu. Jej samej czasami śniły się pewne równania - i w snach tych stała przy ogromnych kredowych tablicach, a łzy cieknące po jej policzkach zamazywały z nich kolejne niewiadome. Nie chciała, by Wacław musiał przeżywać coś podobnego. - Och. Och nie! Nic z tych rzeczy. - pisnęła trochę nazbyt nerwowo. Była przecież czarownicą, na dodatek taką po przejściach - a te w szczególności nie powinny wzdychać nad członkami hiszpańskiej inkwizycji. - Kościół go spalił. - sprostowała szybciutko. - Uznali go za czarodzieja, bo trzymał się kopernikowskich teorii na temat budowy układu słonecznego. - właściwie to była to zagwostka - nigdy nie rozumiała, dlaczego Kopernik nie budził w niej tak wiele miłości, co poczciwy Brunon. Prawdopodobnie, gdyby zastanowiła się nad tym odrobinę bardziej, dostrzegłaby pewnie to, ja bardzo symatyzowała z jego bólem. Czym różnił się jego stos od tego, który szykował dla niej jej ojciec? Doireann przyglądała się wszystkiemu z uwagą; począwszy od smutnego Wacława z brakiem patyka, po Wacława weselszego, już z patykiem, który najwyraźniej bawił się naprawdę dobrze bazgrząc nim w piasku. Pudełeczko budziło w niej ciekawość - właściwie to całokształt wydarzenia sprawiał, że tak trochę nie mogła się doczekać, co będzie dalej - jednak nie odważyła się ubiegać faktów jakimś niekulturalnym "A po co to?". - Chlorofil. - wskazała palcem liść całkiem dorodny, który nieopodal wyciągał się do słońca. - T-To znaczy, jeśli natrzemy liśćmi pudełko, to jest szansa, że zrobi się trochę bardziej zielone. O ile… No, nie jest lakierowane. - mruknęła, pochylając się odrobinę nad niepokolorowanym przedmiotem. Mogła zaproponować użycie różdżki i bezproblemowe zabarwienie szkatułki tak, jak tylko by chcieli - ale wtedy nie byłaby sobą. Magia, jeśli już musiała być, była koniecznością.
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Mruknął pod wąsem. Nawet się po nim podrapał, ostrożnie lustrując każde słowo Puchonki, żeby wydobyć z nich jak najwięcej sensu. Nie było to trudne, gdyż dziewczyna zawsze przestrzegała maksym konwersacyjnych Grice'a. Z czego to wynikało? Próżno się doszukiwać czegoś nierealnego w ramach odpowiedzi. Doriś umiała rozmawiać - tyle. - Myślę, że jesteśmy zbyt słabo zaznajomieni z semantyką językową. Nie chciałbym, abyś się męczyła z językoznawstwem, zwłaszcza polskim. Ot, może zainteresuje cie ten temat w pojęciu kognitywnym, co nie? Albo znalazłby się jakiś naukowiec, który podszedłby ci do gustu. Chociażby Teresa Skubalanka - mógł jeszcze odejść od semiotyki, ale problem leżał w innym miejscu. Przynajmniej Wacław chciał przytoczyć tutaj Bolesława Prusa, który był matematykiem i swój pogląd na literaturę własnie na takowym kontekście opierał. - Słusznie uznali go za czarodzieja? - Zapytał jedynie, bo temat ten wolałby podtrzymać z kultury niżeli własnej ciekawości w ciągu dalszym. - Bejbi gurl, stop rajt hir - powiedział to, nie wiem w jakim języku, ale w języku jakimś. Z oburzeniem czy bardziej ze strachem na pomysł jaki opuściły słodkie usta Puchonki. Pomysł był świetny do momentu. Tego, w którym osiągnięty kolor miał okazać się zielonym. Wodzirej uniósł swoją łapkę też jakby chciał Dori uciszyć i nie umiał inaczej. Czuł jak coś nieprzyjemnego się w nim wzbiera, ale to tylko wina jego poglądu na świat. - Zielony to nie kolor - powiedział pełen przekonania. Nie chciał tak krzywdzić pudełka, takim obrazoburczym czymś. Gównem wręcz. Nie bójmy się powiedzieć tego głośno. Gdyby zielony kolorem był - a nie jest - to byłby gówniany. Wacław ułożył pudełko w okręgu, otwierając w wieczku. Ze środka wydobył się jedynie zapach drewna, a kilka niedociągnięć fachu cieśli odznaczały się miłą niedoskonałością na naczynku. Wyciągnął zapalniczkę, podpalając różdżkę z ziół polnych uzbieranych na wakacjach w Polsce roku tamtego. Poczekał aż przyjemny zapach rozniesie się w powietrzu. Zaś zapałkę zgasił, jej osmoloną częścią namalował kilka run w środku. - To co przyniosłaś? - Zapytał, nie ukrywał ciekawości. Był wręcz zdeterminowany i chciał się rozczarować samym sobą, dowiedzieć się o sobie najgorszych rzeczy i poczuć przykrość. Tę, z której wyrasta coś pięknego.