Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wyciszony pokój

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 16 z 20 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17, 18, 19, 20  Next
AutorWiadomość


Drake Bennett
Drake Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 301
  Liczba postów : 240
http://czarodzieje.org/t4899-drake-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4902-drastyczna-poczta
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyWto Kwi 02 2013, 23:07;

First topic message reminder :




Na to pomieszczenie nałożone jest zaklęcie wyciszające. Nie słychać nic z zewnątrz i wewnątrz, bowiem czar jest bardzo skomplikowany i zmaksymalizowany. Świetne miejsce do nauki, ćwiczeń czy potajemnych schadzek.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyWto Cze 29 2021, 18:21;

Szczerze nie widział powodu by to ukrywać, ale też nie chciał marnować czasu na pierdzielenie się z pielęgniarkami. Feli był równie sprawdzony i Max wiedział, że ten raczej nie odmówi mu pomocy. Co prawda, gdyby wiedział o jego urazie zapewne inaczej by podszedł do kwestii własnej choroby, ale cóż.. Było już za późno.
-Daj spokój, nie mogłeś wiedzieć. - Przewrócił oczami, bo choć nie było to zbyt przyjemne, nie obwiniał puchona za ten stan rzeczy. Jakby nie było Max wcale nie musiał pchać swojego dupska do tej fontanny.
Zagwizdał jak pojebany, posyłając przepraszający uśmiech Felkowi. Niezbyt był w stanie to kontrolować, co niezmiernie go wkurwiało. Nienawidził być chory. Całe szczęście nie dostał gorączki, bo wtedy dopiero byłby nie w humorze.
-Jasne, czekam. - Powiedział, a gdy tylko się rozłączyli ponownie kilka razy kichnął, przez co na chwilę stał otoczony parą i echem swojego chorego pogwizdywania. Musiał jakoś zabić ten czas. Nie bez powodu zaczął robić to, co potrafił najlepiej - zatracać się w pracy, choć było to teraz naprawdę utrudnione. Raz po raz coś wypadało mu z rąk, bądź kichał w nieodpowiednim momencie, przez co nie raz coś krzywo naciął, czy zgniótł. Wkurwiony był i nie miał zamiaru tego ukrywać. Potrafił znieść wiele, ale nie to, że coś mu przeszkadzało w robocie.
-No hej. Uważaj nie chcę Cię za.. - No i nie skończył, bo ten już składał pocałunek na jego policzku. Ten mały gest wystarczył, by złość na trochę ustąpiła i Max się uśmiechnął. -Lebiecokurwa? - Zapytał, bo logiczne myślenie poszło gdzieś się jebać zaraz po skończonym egzaminie z uzdrawiania, a że materiału już nie powtarzał to i te wszystkie nazwy powoli przestawały mieć dla niego znaczenie.
-Terapia pieprzowym? Brzmi łatwo i długo. Trochę mi się podoba trochę nie. - Zażartował, po czym zaczął grzebać w swoich rzeczach będąc pewnym, że gdzieś jakieś zapasy jeszcze ma. -Chyba jakiś mi się ostał, jak nie to zaraz ogarnę. Chyba, że chcesz mieć za partnera na balu czajnik, to mów od razu. - Zaśmiał się, co było fatalną decyzją, bo przy okazji zakrztusił się śliną i wpadł w pojebane combo kaszlo-kichnięciowe. Naprawdę miał serdecznie już dosyć tego dnia. Wystarczyło mu, że rozjebał sobie kolano pod pomnikiem lwa, nie potrzebował jeszcze choróbska do kompletu.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyWto Cze 29 2021, 18:38;

To prawda - nie mógł wiedzieć, ale koniec końców pokręcił tylko oczami na te słowa. Mógł przewidzieć. Nie zawsze, ale większość tragedii, do których to przyłożył własną dłoń, pozostawały w zasięgu zdolności ich przesunięcia, gdyby tylko i wyłącznie chciał podchodzić do pewnych kwestii bardziej racjonalnie. Mimo to - jak zdołał wywnioskować z rozmowy poprzez lusterko dwukierunkowe - nie było to coś groźnego. I całe szczęście, choć i tak czy siak zamierzał okryć płaszczem opiekuńczości Maximiliana. Zależało mu na nim i mimo wszystko się zamartwiał. W granicach zdrowego rozsądku, bo przecież nie zamierzał go zamykać w komorze i przywiązywać do łóżka. Chociaż powinien odpoczywać - tak samo jak on, gdy wchodził przez kolejne stopnie, ażeby po przerwie móc ostatecznie wkroczyć do pokoju, w którym miało miejsce wiele rzeczy. Momentami zbyt wiele.
Teraz na to jednak tak nie patrzył, a zamiast tego spojrzał na Solberga, uważnie go lustrując spojrzeniem czekoladowych, poniekąd przenikliwych oczu. Nie było to coś nachalnego, a prędzej wynikającego z troski i zwyczajnego przyglądnięcia się, czy nie występuje coś więcej. Wysypka, plamy, cokolwiek. Na szczęście nic innego nie postanowiło się doczepić.
- Zarazić? - uśmiechnął się, gdy złożył pocałunek, na krótki moment się odsuwając. Doskonale wiedział, że ta choroba nie może przejść na drugiego człowieka, w związku z czym nie widział nic przeciwko temu gestowi. - Taka choroba, Lebeti... Lebeci... Lebieconieważne. - zaśmiawszy się widocznie, najwidoczniej język postanowił gdzieś spierniczyć, a tym samym cała zdolność wymawiania skomplikowanych nazw z książek do uzdrawiania. No ładnie. Dobrze, że tutaj przynajmniej ściany nie miały uszu, bo w przeciwnym przypadku ponownie przystępowałby do egzaminu. Na szczęście wszelkie wydarzenia w tym miejscu pozostawały poza wścibskimi oczami, w związku z czym nie musiał się o nic zamartwiać.
- Trwa krótko. Maksymalnie do dwóch, trzech dni, więc już na samym początku powinieneś odczuć ulgę. - uśmiechnął się, bo jednak mogło być gorzej. - Czemu ci się połowicznie podoba, a połowicznie nie? - usiadł na czymkolwiek - a raczej oparł się, nie chcąc przeciążać nogi, choć sam fakt tego, iż musiał to zrobić, nie przejawiał się zbyt pozytywnie pod kopułą czaszki i ledwo co powstrzymał się od skrzywienia, które chciało nasunąć się na jego twarz. Szlag by to, pomyślał, aczkolwiek niczego nie powiedział. - Ja też mam jakiś, więc dla mnie nie jest problemem, by po niego skoczyć. - odbił się sprawnie od ściany - no, prawie sprawnie - by tym samym podejść do niego i stuknąć parę razy palcem po mostku. - Słuchaj, ja ogarnę, siadaj na dupie. Ewentualnie razem. - zakomunikował, puszczając mu tym samym oczko. Nie zamierzał przecież patrzeć się i przyglądać, jak ten warzy eliksir. - Będziesz mi gotował wodę? - postanowił zarzucić żartem, choć nie było to czymś pozytywnym, gdyż zaśmianie się ze strony Maximiliana zakończyło się zakrztuszeniem, kichaniem i kaszleniem. Lowell od razu chwycił za różdżkę i udrożnił drogi oddechowe, nie zamierzając czekać, aż ten nie powróci do swojego stanu.
- W porządku, kotek? - spojrzał na niego widocznie zmartwiony, tym samym pozwalając na to, by dłoń zawędrowała na obszarze między łopatkami - z przyzwyczajenia, iż zazwyczaj na początek uderza się w te miejsce podczas zakrztuszenia, a także z troski, którą przejawiał.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyWto Cze 29 2021, 19:07;

Gdyby ludzie mieli zdolność przewidywania takich rzeczy byłoby dużo łatwiej ale i też dużo bardziej nudno. Max nie był człowiekiem, który by się wielce przejmował podobnymi małymi incydentami. W większości starał się podchodzić z dystansem i na luzie, a tym bardziej nie obwiniał innych za drobne niewygody.
Normalnie nie przepadał za tym lustrującym go delikatnie wzrokiem, ale wiedział, że w tej chwili musi mu na to pozwolić, jeśli ten szukał jakiś innych objawów. Na szczęście nic więcej mu nie było, co dawało nadzieję na raczej szybki i łagodny przebieg tego gówna. A przynajmniej tak sobie wmawiał.
-Dokładnie tak. - Najchętniej objąłby puchona i na chwilę zatopił własne wargi w jego, ale nie wiedząc jak bardzo zaraźliwy jest w tej chwili, wolał nie ryzykować. -Dobra, chuj z nazwami. Jesteś pewien, że to to? Chyba nic więcej mi nie jest, no ale nie wiem jak się diagnozuje te wszystkie gówna. - Nie wątpił, że Feli po tak krótkim opisie był w stanie wydać wyrok, ale też było to dla Maxa coś rzadko spotykanego. Przyzwyczajony był, że jednak diagnoza zajmowała cokolwiek więcej czasu.
-No ja mam kurwa nadzieję. Nie mam czasu chorować. - Faktycznie mogło być gorzej i Solberg miał nadzieję, że nie będzie a całe to parowanie i gwizdanie dość szybko go opuści. Dobrze, że nie musiał uczęszczać już na lekcje, bo to dopiero byłaby męczarnia. -Bo wolałbym łatwo i krótko. - Wyciągnął w jego stronę język, wyjaśniając swój tok rozumowania który często był dla innych niezrozumiały.
-Daj spokój, nie będziesz nigdzie szedł. - Wtedy to zauważył, że Feli chyba nie do końca ogarnia własną sprawność fizyczną. Uniósł brew w pytającym geście, nie do końca wiedząc, czy powinien pytać, czy też nie. -Nie każ mi siedzieć w jednym miejscu bo dostanę pierdolca. - Powiedział, uparcie zajmując stanowisko przy kociołku i tym samym zgadzając się na wersję wspólnego warzenia. -Ta i czego jeszcze. - Zaśmiał się, po czym kichnął ponownie zamieniając się w ludzki czajnik. Naprawdę miał już tego powoli dosyć.
No i w końcu tyle miał ze swoich żartów, że zaczął się dławić własną śliną. Najchętniej przewróciłby sam na siebie oczami, ale obecnie zamykały się one i otwierały jak pojebane, a do tego zaszły nieco łzami od tego ciągłego kasłania.
-Tak, tak żyję. Bierzmy się za ten pieprzowy. - Powiedział, samemu waląc się złożoną pięścią w klatę powoli czując, jak zaczyna znów oddychać jak człowiek.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyWto Cze 29 2021, 19:51;

Gdyby ludzie mieli zdolność przewidywania każdego, najmniejszego incydentu, chęć do prowadzenia dalej życia zwyczajnie by spadła. Gdy człowiek już wie, co na niego czeka w przyszłości i kiedy może umrzeć, co zdoła osiągnąć, a co zostanie poza zasięgiem jego wyciągniętej do przodu reki, traci momentalnie więcej sił. Bo po co się starać, skoro i tak czy siak pewne granice zostały nakreślone? Lowell lubił zatem spontaniczność, ale nie w takim wydaniu, w jakim to często była mu serwowana.
- To nie jest zaraźliwe. W ogóle. - uśmiechnąwszy się, bez skrępowania zatopił własne wargi w te należące do Maximiliana, by go w tym wszystkim zapewnić. Po zobaczeniu objawów był w stu procentach pewien, iż jest to Lebetius, a więc i siłą rzeczy nie istniała możliwość jego uzyskania. Wynikał on prędzej z wyziębienia lub słabszej odporności, niczego więcej. Nie ciągnął jednak tego pocałunku w nieskończoność, prędzej stawiając na miłą chwilę w całym zgiełku problemów, z jakimi to mieli do czynienia. - Spójrz, w historii wszystkich chorób czarodziejskich tylko jedna daje objaw pary z uszu i przeziębienia. Tylko. - puścił mu oczko. Diagnostyka Lebetiusa nie sprawiała problemu nawet w domowym zaciszu i każdy, kto trochę wiedział na temat uzdrawiania, nie zawracał czterech liter uzdrowicielom, wiedząc o tym, że wystarczy eliksir pieprzowy. Nic więcej, nic mniej.
- Po prostu się nie przeciążaj. Skoro tak szybko cię rozłożyło i przede wszystkim tak mocno, to znaczy, że twój układ odpornościowy poszedł na urlop. - spojrzał na niego dokładniej, nie będąc zadowolonym z takiego obrotu spraw, ale koniec końców nie zamierzał przecież udawać, że wszystko jest w porządku. Choroba wymagała wyleczenia. - Kiedy ostatnio robiłeś badania krwi? - podszedł do sprawy już bardziej profesjonalnie, na krótki moment się uśmiechając, gdy usłyszał słowa z ust Solberga. - Pod każdym względem? - uśmiechnął się w widoczny, śmieszkowy sposób.
Na kolejne słowa, które usłyszał, pokręcił własnymi oczami, biorąc znacznie głębszy wdech. Podniesienie jednej brwi było jednak tym, na co jego oczy się radowały i pojawiłyby się zapewne w nich niezliczone ilości ogników, gdyby nie fakt, że bardziej dotyczyło kwestii nogi. Na bardzo krótki moment miał ochotę przegryźć dolną wargę, przed czym jednak się skutecznie powstrzymał.
- W porządku. - odpowiedział, ale cholera wie, czy to na kwestię urazu. Nadal miał problemy z tak prostymi rzeczami i nie chciał się ani spowiadać, ani tego ukrywać. Nie chciał go denerwować ani stresować. Nie chciał, by ten musiał poprzez pytania dowiadywać się tego, co miało miejsce. - Trochę boli, ale nic poza tym, serio. - przytaknął, bo pytający gest zdawał się być nader przytłaczający, by pozostawić go bez jakiejkolwiek prawidłowej odpowiedzi. Nie chciał też wychodzić z pełną historią zapierdzielania przez błonia z dziewczyną, która utraciła przytomność.
- Baba bez bolca dostaje pierdolca czy jakoś tak to szło. Czyli jesteś babą. - zadziornie się uśmiechnął, pozwalając sobie na wstąpienie humoru bardzo niskich lotów. Nie było to coś, co powinien mówić w obecności innych osób, ale skoro byli tutaj sami, obydwoje chętni do zarzucania nawet najbardziej nieprawidłowymi żartami, nie widział nic przeciwko. Sam do siebie podchodził na luźno i bez przywiązywania uwagi do słów, które wypowiadane były w formie czystej zaczepki oraz żartu. - Śniadanie do łóżka poproszę! - zaśmiał się, spoglądając na raz jeszcze wydobywającą się parę z uszu ukochanego, kiedy potem z łatwością rzucił zaklęcie, zadając proste, aczkolwiek wymagane pytanie. 
- Im szybciej, tym lepiej... Ja się zajmę składnikami. Temperatura pod kociołkiem jest odpowiednia, tak? - z łatwością przypomniał sobie przepis, jako że był to eliksir leczniczy, by tym samym przygotować bazę (o ile wcześniej nie została postawiona), zajmując się odpowiednio składnikami pochodzenia roślinnego. Dłonie były w pełni sprawne i z łatwością obrabiały hibiskus ognisty, który miał silne właściwości rozgrzewające. Raz po raz, na spokojnie, bez pośpiechu - mimo słów, które wcześniej powiedział. - Na Merlina, dawno nie warzyłem eliksirów... - a przynajmniej tych na własną rękę, w związku z czym doglądał samego siebie, czy aby na pewno wszystko jest w porządku. I patrzył raz po raz na Maximiliana, posyłając mu ciepły uśmiech, czasem dłonie łaknęły kontaktu, raz po raz gładząc jego skórę, choć ostatecznie nie zamierzał mu przeszkadzać, w związku z czym te gesty nie były nachalne, a prędzej naturalne.

Powrót do góry Go down


Nicolas O. Czajkowski
Nicolas O. Czajkowski

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.79 m
C. szczególne : Pieprzyki na lewej stronie twarzy, układające się w Gwiazdozbiór Kasjopei. Cichy, małomówny i poruszający się płynnie niczym wiązka energii zaklęcia, która przedziera się przez ramy fizyczności. Jego słowa choć nieczęste są wypowiedziane z akcentem słowiańskim. Tak bardzo nieznanym w tych stronach, a może? Nie często się uśmiecha, czy też krzyczy. Jego emocje są starannie schowane w głębokiej porcelanowej filiżance.
Galeony : 308
  Liczba postów : 34
https://www.czarodzieje.org/t18401-nicolas-o-czajkowski#524180
https://www.czarodzieje.org/t18459-abelard#525655
https://www.czarodzieje.org/t18417-nicolas-o-czajkowski
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyCzw Lip 01 2021, 18:21;


Souhvězdí - Staż III
(październik 2016)


Kostka: 6
Upominek: 2 - 100G

Krzyki i rozmowy uczniów Souhvězdí, wyrywają mnie z zamyślenia. Powoli mój staż dobiega końca. Mam wrażenie, że dzieje się to zbyt szybko. Postanowiłem zostać nauczycielem, czasami zastanawiam się, czy nie uczyniłem tego pochopnie. Powiadają, że to niewdzięczna praca. Nie dostrzegam tego, wydaje mi się, że patrzę przez całkowicie inny teleskop niż moi mentorzy. Lubię stałość, chociaż burzliwe jest moje wnętrze i nieprzewidywalne. Wiecznie toczę ze sobą wojny. Teraz nie jest inaczej, chociaż na zewnątrz uchodzę za wzór — spokojny i opanowany; to mam wrażenie, że ogrom uczuć, a także emocji wzbiera we mnie niczym woda ze studni, a ja stoję na dnie, oczekując zalania, utopienia — bez wyjścia, w pułapce. Gryzę się ze sobą niczym dwa smoki, szukające zwady, chociaż nie ma, po co i o co.
Podjąłem decyzje i może została ona podjęta pod wpływem zakorzenionych blokad i kompleksów. Zawsze szukałem oparcia w szkole, dlatego rówieśnicy nie rozumieli mojej decyzji. Pragnęli się wyrwać z Souhvězdí za wszelką cenę, a ja chciałem tu zostać i nauczać. Przyszłość potwierdziła, że dokonałem słusznego wyboru. Dzięki temu ocalałem, nie licząc się z konsekwencjami swojego wyboru.
Chcieli mnie tu. Nie sprawiałem żadnych problemów. Dyrektor uścisnął mi dłoń i zaproponował etat. Właściwie to, czego pragnąłem, a może tak mi się wydawało; właśnie się spełniało, mimo że nadal moja niepewność męczyła mnie i doprowadzała do szaleństwa, to w końcu poddałem się jej i swojemu losowi.

| zt
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyWto Lip 13 2021, 14:07;

Max sprzed wypadku zapewne i tak miałby wyjebane na takie przewidywanie przyszłości. Nawet wiedząc, jak dane akcje mogą się skończyć uwielbiał pchać się w ryzykowne sytuacje. Szukał adrenaliny, łaknął jej i chłonął każdą komórką swojego ciała. Obecnie sprawa miała się nieco spokojniej, choć bezczynność i tak nie była jego mocną stroną. Musiał być w ruchu, w akcji, by zająć się czymkolwiek.
Skoro Feli tak twierdził, nie widział powodów, by mu nie wierzyć. Z uśmiechem też przyjął pocałunek, tym samym oddając ten gest, na moment zapominając o tym, po co się tutaj w ogóle znaleźli.
-Skoro tylko jedna i jest to ten Lebiechuj, to nie ma co czekać tylko ogarnąć pieprzowy. - Powiedział z werwą. Nieco podniosło go na duchu to, że nie miał przed sobą wizji dłuższego chorowania. Nie było mu to ani potrzebne ani też naprawdę nie miał teraz na to czasu.
-Przecież się nie przeciążam. - Przewrócił oczami, bo choć trochę faktycznie zbyt dużo na siebie nakładał, był przekonany, że mogło być dużo gorzej. Usilnie wręcz powstrzymywał się od większego nadmiaru roboty, by nie wylądować ponownie w Mungu.
Na pytanie o badania krwi nieco pobladł. Nie przepadał za tym tematem, bo o ile monitorował stan rzeczy, to raczej ciężko było powiedzieć, że miał się pod tym względem dobrze. Anemia, której nabawił się jeszcze w styczniu, nieco powróciła i choć w Mungu starali się postawić go na nogi, przez miesiąc nie byli w stanie naprawić wszystkich szkód, a późniejsze zaniedbania też dawały o sobie znać.
-Może z dwa tygodnie temu. - Przyznał ogólnikowo, zdecydowanie nie zamierzając wchodzić w szczegóły tego, jak jego wyniki się prezentowały. Widząc jednak ten śmieszkowy wyraz twarzy, sam nieco się rozchmurzył. -O to się bać nie musisz. - Były elementy, które kontrolował zawsze, gdy coś mogło się zjebać. Kiedyś naprawdę dbał o swoje zdrowie i raczej pilnował tego, by jego ciało było w jak najlepszej kondycji. W końcu był w drużynie i nie mógł pozwolić sobie na spadek formy. Teraz to wszystko przestawało mieć już znaczenie, a sam ślizgon nie widział powodu, by jakkolwiek się tym przejmować.
-Na pewno? - Dopytał jeszcze w kwestii nogi i choć ciekawość i zmartwienie zaczynały powodować ten dziwny ucisk w żołądku, nie chciał przesadnie wylewać tego na puchona. Nie mógł traktować go jak dziecko, które wymaga stałej opieki, choć pamiętając stan, jaki ten objawiał po Nokturnie, ciężko było Maxowi uspokoić wszelkie złe przeczucie, jakie się w nim rodziły.
-Dokładnie tak. Znasz jakiegoś bolca, co by mi chętnie pomógł? - Wyszczerzył się doskonale świadomy, że żarty z polotem to raczej nie były. Cóż nikt nigdy nie mówił, że są wybitnymi komikami i raczej nikt nigdy tego powiedzieć nie zamierzał.
-To akurat da się załatwić. - Puścił mu oczko nie zamierzając udawać, że podobne rzeczy mu przez myśl nie przechodzą. Raczej był fanem takich drobnych gestów, a że i tak wstawał o świcie to zdecydowanie łatwiej było mu podobną akcję zorganizować.
Przeszli sprawnie do roboty, by przyszykować remedium na magiczną chorobę. Max oczywiście siedzieć w miejscu nie zamierzał, ale też pomoc była dziś raczej przydatna. Spojrzał do kociołka, oceniając to, co się tam działo.
-Jest git. Pamiętaj tylko, żeby za chwilę ją zwię....PSIK! - Kończenie zdań nie było łatwe, gdy co chwila coś go swędziało w nosie i niemiłosiernie wkurwiało. Zacisnął więc zęby i zabrał się do krojenia papryczek, które były jednym z nieodzownych składników remedium.
-To łatwizna, przecież umiesz w elki. - Powiedział pewien swoich słów, bo przecież nie raz widział, jak Feli coś tam pichci i raczej nie wiązało się to z żadnymi porażkami.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptySro Lip 14 2021, 11:48;

Lowell z innych powodów powracał do ciągłej adrenaliny. Teraz to wszystko opanował, ale czy mógł być pewien, że uczucie nie powróci? No właśnie. W życiu wiele rzeczy może się przytrafić, niemniej jednak za każdym razem starał się z tego wyciągać jakieś doświadczenie. Choć podejrzewał, że nawet najznakomitszy jasnowidz nie byłby w stanie przewidzieć tego, jak to wszystko się potoczy, to jednak sami mogli na to w jakiś sposób wpłynąć. Chęć do chłonięcia tego hormonu nadal zachować, ale po prostu zmienić źródło. To było jedno z tych lepszych rozwiązań, do których się nieustannie uciekał. Co jak co, ale mimo wszystko i wbrew wszystkiemu cenił swoje zdrowe i to, by Max się nie martwił. Jakby nie było, zależało mu, by im obu żyło się jakoś lepiej. By wiele rzeczy, przez które przebrnęły, pozostawić za sobą w taki sposób, by te nie chciał się z powrotem odezwać. A przynajmniej nie w taki sposób, by raz po raz ciągnąć ich na samo dno.
Łatwo było zatracić się w takich gestach, niemniej jednak student (jeszcze student!) pozostawał świadom tego, że jednak ważniejsze jest przywrócenie do porządku ukochanego. Westchnąwszy ciężko, kiedy ich usta się rozłączyły, nie pozostawało nic innego, jak powrócić do ogarnięcia pieprzowego. I chociaż mogli go zakupić, to jednak nie widzieli w tym żadnego wówczas sensu; pozostawało zatem liczyć na to, iż umiejętności studenta nie przyniosą jakichś bardziej zgubnych efektów. Potwierdziwszy pierwsze słowa prostym skinięciem głowy - bo przecież na tym to wszystko polegało, na kolejne słowa pokręcił oczami. No tak, wystarczy jeden krok za daleko, by z funkcji osoby troszczącej się jako partner przeszedł do trybu zmartwionej matki. Nie powinien się tak zatracać w tym, wszak przecież Max jest dorosły, aczkolwiek trudno było stwierdzić, czy wory pod oczami i zapierniczanie w wodzie były dowodem na odpoczynek.
Odwrócił się w jego kierunku na pięcie, podszedł, stuknął parę razy w mostek zlokalizowany znacznie wyżej. Wziął głębszy wdech, czując, że ta rozmowa zmierza donikąd, a kolejne odpowiedzi, bardzo ogólnikowe, wskazywały na to, że Solberg coś przed nim ukrywał.
- Zawsze się boję. - doskonale pamiętał, jak ten wyglądał przed wydarzeniami w Zakazanym Lesie. Wysportowany, odpowiednio zbudowany. Teraz role się odwróciły i szczerze - wiedząc, że nie działa to zbyt dobrze na organizm - chciał go wesprzeć w powrocie do dawnej formy. Bolało go to, że z czasem samemu zyskał więcej, a chłopak stracił w nadmiarze. Widok ten powodował, że po prostu z czasem nie czuł się swojo, jakby brał więcej, niż w rzeczywistości powinien. - Jeżeli chciałbyś... to wiesz, nigdy nie odmówię ci pomocy. - porozmawiać, powrócić do formy, wysłuchać. Od tego tutaj był. Tak samo samemu mógł podjąć się tego wszystkiego, ale to Max został gdzieś w tyle. I nie bał się tego wszystkiego, wszak dzierżąc przy sobie światło, wiedział, iż to niekiedy może emanować znacznie mniejszymi promieniami. Powoli gasnąć. Chciał podać tę dłoń, by było znacznie łatwiej - im obu.
Powrócił do przygotowywania składników, bo i choć noga bolała, to nie mógł sobie pozwolić na chwilę zwłoki pod względem przygotowywania bardzo prostego wywaru. Mimo to, słysząc kolejne pytanie, wziął głębszy wdech i jeszcze raz podszedł, zawiązując własne ręce na jego biodrach. Lgnął do kontaktu.
- Gdyby to było coś poważnego, na pewno dałbym ci znać. - spojrzał trochę poważniej, odgarniając lekko kosmyki włosów, które nagramoliły się na czoło bliskiej mu osoby. Gest ten wykonał czule - najczulej jak potrafił, spoglądając w oczy, które były charakterystycznej, szmaragdowej barwy. Podejrzewał, że ponowne ukrywanie mogło się wiązać z tymi nieprzyjemnymi emocjami, kiedy to postanowił pomóc Maxowi pod względem syrenich ranek. - A to jest prosty uraz. Byłem w Skrzydle, otrzymałem stosowną pomoc. Za parę dni przejdzie. - chciał go zapewnić, iż wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, a też - pozwolił na to, by ktoś go leczył. To było i tak spore osiągnięcie jak na jego zdolności. Wcześniej nie potrafił poprosić o pomoc, a teraz? Szło mu to w miarę płynnie, tak samo, jak płynnie powrócił do tworzenia mikstury, gdy baza osiągnęła odpowiednią temperaturę, by móc wrzucić odpowiednie składniki do kociołka, lekko się uśmiechając na pytanie.
- Paru znam. Mam dać ci do nich namiary? - uśmieszek pojawił się na jego twarzyczce dość szybko i w widoczny sposób. Lubił to, że potrafili sobie żartować, nawet jeżeli humor był niskich lotów i osoby obok mogłyby po prostu pokręcić oczami na ich dziwne ceregiele. Może nie rozbawiliby całego świata, ale fakt faktem, potrafili się zaśmiać z samych siebie. - Obiecujesz, że mnie nie otrujesz? - jakby podważył jego zdolności kulinarne, ale w sumie wizja śniadania do łóżka zdawała się być iście kusząca. W sumie, fajnie by było się tak obudzić, byleby przygotowany posiłek znajdował się w granicach zjadliwości. Choć nawet z własnej miłości w puchońskim serduszku byłby w stanie wepchnąć w siebie coś, co smakowałoby jak gówno.
Na kichnięcie Maxa Lowell podniósł wzrok znad składników, unikając potencjalnego pociachania się nożem, by tym samym spojrzeć na niego z troską. - Na zdrowie. - lekki uśmiech zawitał na jego twarzy, kiedy to powrócili do tworzenia lekarstwa. Owszem, nie było trudne. Trudniejsze było jednak przyzwyczajenie się do pichcenia z powrotem tego typu rzeczy. Lekkie zwątpienie pojawiło się pod kopułą czaszki, gdy przypomniał sobie, że Aceso nadal leży i kwiczy niemiłosiernie w dzienniczku. - Wiesz, jak człowiek nie praktykuje, to zapomina nawet o podstawowych rzeczach, co nie? - starał się zażartować, kiedy to dodał kolejne składniki do garnka, gdy temperatura została zwiększona - zgodnie z przepisem, który widniał pod kopułą czaszki. Z czasem efekty pracy były widoczne, eliksir raz po raz zmieniał swoją barwę, a do tego osiągał odpowiednie efekty. Papryczka rozgrzewająca miała tutaj szczególne znaczenie.
- Tylko nie dotykaj dłońmi twarzy. - powiedział jeszcze do ukochanego, bo mimo wszystko nikt nie chciałby, by się oślepił.

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptySro Lip 14 2021, 18:44;

Ostatnimi czasy obydwoje zdawali się nieco przystopować. Fakt, że w ich życiu pojawiła się ta druga osoba, dla której warto było się chociażby starać zdawał się być tym, czego potrzebowali. Ślizgon miał co prawda pewne problemy wynikające z tego, jak wyglądały jego ostatnie miesiące, ale uważał, że obecnie już radzi sobie z nimi na tyle dobrze, by nie martwić niepotrzebnie swojej drugiej połówki. Czy kogokolwiek innego szczerze mówiąc. Bardziej wkurwiał go stan obecny, gdy to raz po raz zamieniał się w jebany czajnik.
Sam chętnie nieco dłużej pozostałby przy jego wargach, ale wiedział, że mieli co robić. Bal miał się niedługo odbyć, a on nie mógł iść w takim stanie. Dlatego też chwilowo wszelkie podobne przyjemności poszły jednak w odstawkę, by zająć się przywracaniem go do zdrowia.
Przewrócił lekko oczami, gdy ten walnął go w mostek, choć na ustach gościł szczery uśmiech. Wiedział, że ten ciągle się martwił i sam też nie potrafił jakoś nie przejmować się stanem Felka, choć czuł, że puchon zbyt dużo uwagi poświęca temu, jak Solberg się trzyma. Przecież wszystko szło ku lepszemu. Obecnie złapał jakieś gówno z sadzawki, ale nie brzmiało to jak natychmiastowa wizyta w Mungu, więc nie widział też potrzeby, by się tym przesadnie martwić. Ciężko było ignorować zmiany, jakie zaszły w nich obydwu, ale zdecydowanie łatwiej było po prostu o nich nie mówić. Maxowi samemu ciężko było patrzeć na siebie w tym stanie, dlatego też po prostu unikał luster. Wiedział, że w najbliższym czasie i tak nie ma możliwości powrócić do formy, choć nie wyobrażał sobie rezygnacji z egzaminu z miotlarstwa, choć tym faktem obecnie nie miał zamiaru się dzielić.
-Wiem i dlatego się do Ciebie zwróciłem. - Wyciągnął swoją ulubioną kartę, czyli odwrócenie tematu w ten sposób, by merytorycznie się zgadzało, a jednocześnie mógł uniknąć niewygodnych odpowiedzi na niewygodną rozmowę. Doskonale wiedział, że Feli nie ma na myśli chwili obecnej, ale przecież nie miał zamiaru przyznawać na głos, że marnieje w oczach. Był tego świadom, ale rozmowa o tym była czymś zupełnie innym.
Sam mimo podziału obowiązków, jaki zarządził Felek, chwycił się za sztylet, nie potrafiąc usiedzieć bezczynnie w miejscu. Martwił się utykaniem ukochanego, a jego zapewnienia średnio go pocieszały. Ufał mu jednak, a to pomagało ślizgonowi jakoś znieść ten chory niepokój w jego sercu.
-No dobrze, dobrze wierzę Ci. I cieszę się. - Posłał mu szczery uśmiech wiedząc, że ten doskonale zrozumie o co mu chodzi. To, że Lowell potrafił zwracać się sam o pomoc było naprawdę gigantycznym krokiem naprzód i Max cieszył się, że może być świadkiem tej przemiany.
-Do wszystkich naraz. Coś czuję, że jeden tu nie pomoże. - Wyciągnął w jego stronę język, po czym powrócił do pracy, bo przecież eliksir sam nie powstanie. Może ich poczucie humoru faktycznie czasem było dość prymitywne, ale najważniejsze było, że w tym wszystkim potrafili się odnaleźć i zrozumieć, a to że ktoś czasem nazwie ich debilami jakoś Maxa nigdy nie obchodziło. -Nie obiecuję, ale zrobię co w mojej mocy. - Tajemnicą nie było, że Solberg raczej szefem kuchni nie zostanie, choć mistrzem śniadań akurat był, o czym parę osób miało okazję się już przekonać. Drobny gest, a naprawdę dzięki niemu można było wiele osiągnąć, o czym ślizgon doskonale wiedział.
Podziękował krótko, gdy przestał już kichać. Naprawdę miał dosyć i chciał jak najszybciej zacząć proces chlania pieprzowego, by wyzdrowieć i móc w końcu znów funkcjonować jak człowiek. Parę z uszu jeszcze mógł przeżyć, ale ten katar... Solberg raczej nie był stworzony do chorowania.
-Nie dotykaj? A myślałem, że to poprawi mi.... OSTROŚĆ widzenia. - Zajebał sucharem, doskonale zdając sobie sprawę jak wysokich lotów był to dowcip. Nie miał zamiaru jednak dłubać sobie w oczach rękoma od papryczek, więc trzymał je posłusznie z dala od twarzy.

+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptySro Lip 14 2021, 19:18;

Bycie jebanym czajnikiem zawsze było lepsze od nagłego i niezrozumiałego staczania się na samo dno. Pójście do przodu w ich przypadku było niezwykle widoczne, choć pewne aspekty przeszłości nadal zdawały się wpływać na glinę, z której to zostali ulepieni. Pierwszy związek, pierwsze chwile, pierwsze rzeczywiste starania, by druga połówka czuła się bezpiecznie i zarówno nie musiała się martwić. Co prawda trzeba było wprowadzić jeszcze bardzo sporo poprawek, ale część drogi - zdaje się tej najtrudniejszej - znajdowała się już za nimi i pewne aspekty znacząco złagodniały. Tak samo jak spojrzenie zwierciadeł źrenic studenta, który za niedługo miał stać się pełnoprawnym dorosłym po studiach. Przestał bać się okazywać własne uczucia, co wpłynęło na zgodność pod względem integralności względem własnego ja. Nie oszukując się i starając przy okazji zdobyć odpowiednią pomoc, mógł być lepszym partnerem. I mógł pomagać, gdyby tylko zaszła taka potrzeba.
Uderzenia w mostek były rytmiczne, jakby chcąc wytknąć pewną rzecz, którą z początku Max być może nie zauważył. Może... albo mu się po prostu wydawało, że jest inaczej. Zamiast stawiać na nudną, polegającą tylko na słowach komunikację, lubił ten dotyk, gdyż był po prostu szczery. I uderzenia w mostek - lekkie, bez pozostawiania siniaków bądź bólu - miały na celu zwrócenie uwagi na problem, jaki to znajdował się nie tylko pod kopułą czaszki, ale również pozostawał widoczny. Nie tylko dla niego, dla wszystkich innych - również.
Martwienie się było natomiast czymś naturalnym. Owszem, nie uważał Solberga za dziecko, nad którym trzeba ciągle sprawować pieczę, niemniej jednak, kiedy to eliksir był robiony w kociołku, nie bez powodu starał się mu pomóc. Kierując się nie tylko obowiązkiem, lecz także czystą chęcią.
Na odpowiedź, tę wymijającą i jakoby unikającą tematu, miał ochotę westchnąć widocznie, ciężko, jakoby teatralnie, założywszy dłonie na własne biodra, acz tego nie zrobił. Marniał w oczach. I najwidoczniej nie chciał nikogo tym martwić, ale unikając tematu, przyczyniał się do zaistnienia jeszcze większych wątpliwości. Chciał mu pomóc, acz czym była ta pomoc, jeżeli temat pozostawał zażegnany? Ponowne, piękne, błędne koło. Nie był z tego dumny, ale wiedział jedno - narzucać się nie ma sensu. Jeżeli Solberg będzie chciał czegoś więcej, na pewno się do niego zwróci.
Pieprzowy raz po raz powstawał w odpowiednich krokach. Mniej lub bardziej pokrojone składniki, tajemnicze ingrediencje o perfekcyjnym połączeniu, jakoby tworzące mieszankę będącą rozwiązaniem obecnie istniejącego problemu, no i rozmowa. Czysta, ludzka rozmowa.
- Cieszysz? - przekrzywił na krótki moment głowę, jakoby nie pojmując, o co w tym wszystkim chodzi. Dopiero po chwili ogarnął, co ukochany miał na myśli i speszony zaśmiał się pod nosem, gdyż nie podejrzewał, iż takie zmiany mogą mimo wszystko i wbrew wszystkiemu wpłynąć pozytywnie na cokolwiek. Zmieniał się, to prawda. Nie bał się prosić o pomoc, korzystał z niej wtedy, gdy było to konieczne. Skupiwszy wzrok czekoladowych tęczówek na dłoniach, na krótki moment przerwał kolejne przygotowywanie składników. - Też... też się cieszę. - lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy poczuł przyjemne ciepło w środku własnego serca; jakby nie było, poruszał się cały czas do przodu. Pojął z opóźnieniem, ale podbudowało go to mocno, że jest to zauważalne i jest to doceniane przez najbliższą mu osobę.
- Podejrzewam, że wtedy akurat to by był tutaj problem z podziałem. - prychnąwszy pod nosem, z uśmieszkiem kombinatora wystawił również język, bo jakby nie było, pewne wilcze instynkty się w nim znajdowały. Wbrew pozorom nie chodziło tutaj o mnogość bolców, a o to, jak terytorialny potrafił momentami być. Choć jeszcze tego nie pokazywał i sam o tym na razie nie wiedział, nie bez powodu jego patronusem było właśnie to zwierzę. - No ja mam nadzieję! Chciałbym jeszcze pożyć, pobyć tym asystentem i ponarzekać na gówniarzerię! - zaśmiał się. - Ale, co najważniejsze - z tobą. - ponownie wystawił język, nie mogąc powstrzymać się od tego ostatniego urywku zdania. Co jak co, ale niespecjalnie spieszyło mu się na ten drugi świat, w związku z czym miał nadzieję, że długo będzie im dane jeszcze się na tym pierwszym znajdować. Z lepszymi wspomnieniami, z lepszym wszystkim.
- Za ostry wzrok też potrafi męczyć! - lekko się uśmiechnął. - Wyobrażasz sobie eliksir, który pozwalałby na rozpoznawanie obiektów z kilku kilometrów poprzez ulepszenie wzroku? To by było coś ekstra. - zastanowiwszy się, dodał kolejne składniki do kociołka. - Ale, gdyby zapewne wprowadzić taką modyfikację na stałe, to człowiek by się męczył i miałby migreny głowy. Trzeba byłoby stłumić przez okulary czy coś... - Lowell spojrzał na ukochanego, by następnie okręcić się wokół niego i sprzedać darmowego buziaka w policzek. - Więc nie poprawiaj sobie tej ostrości, bo nie warto. - zaśmiawszy się, powrócił do pracy. Na szczęście eliksir powstawał, a wrzucona papryczka pozwalała tym samym na zwieńczenie efektów, gdy wedle zapamiętanego przepisu przeszli do dalszego procesu. A raczej końcowego efektu. Mikstura powstała i można było ją przelać do flakoników, czym zajął się tym razem Felinus, bo gdyby Solberga znowu wzięła kichawka, zapewne cała zawartość wylądowałaby na podłodze.
- Masz i bierz, napój bogów, twoje zbawienie, za twoje zdrowie, kotek! - wcisnął mu ten flakonik i, upewniwszy się, że ten wziął jedną porcję, zapakował następne do torby. - Jeszcze jutro możesz wziąć jedną porcję i będziesz zdrów jak ryba. I nie, nie mam na myśli świątecznego karpia. - bo te to jednak były brudne, ohydne i jebały gównem. - Ogarnę te rzeczy i odprowadzę cię do dormitorium, co ty na to? Chyba że chcesz spędzić jeszcze trochę czasu w tym miejscu. - lekko się uśmiechnął, pogładził go po biodrze, by następnie powrócić do czynności sprzątających, w ostateczności decydując o tym, co następnie zrobili. By potem każdy z nich mógł udać się we własną stronę, jakoś poradziwszy sobie z problemami, które chciały zepsuć im ten dzień.


+
Powrót do góry Go down


Oberon Lancaster
Oberon Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : donośny, zachrypnięty głos
Galeony : 133
  Liczba postów : 60
https://www.czarodzieje.org/t20664-oberon-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t20670-oberon#655878
https://www.czarodzieje.org/t20665-oberon-lancaster
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyCzw Sie 26 2021, 13:51;

STAŻ ETAP I, RETROSPEKCJA
KOSTKA 3

Nie spodziewał się wielkiego szału po pierwszym tygodniu nauczycielskiego stażu, bo po pierwsze, profesor pod którego skrzydła trafił był człowiekiem niesamowicie gnuśnym i tak wiekowym, że momentami chyba sam zapominał, że jeszcze nie umarł. Przez pierwsze dni w ogóle nie zorientował się, że ten młody, energiczny człowiek, który za nim chodzi i pyta, czy może coś zrobić i w czymś pomóc, jest jego stażystą i dopiero w połowie tygodnia, po trzykrotnym tłumaczeniu, zrozumiał, że Oberon nie jest tylko wyjątkowo namolnym uczniem ostatniego roku, a jego prywatnym podopiecznym, który ma się pod jego okiem nauczyć tego jakże pięknego profesorskiego fachu. Przydzielił mu więc niewielkie biurko w swoim gabinecie, położył na nim stos prac domowych i kazał sprawdzać; była to robota bardzo żmudna, gdyż niestety, zadania zamiast kreatywnych esejów, które często posiadały zabawne sformułowania czy wnioski wyciągnięte z kosmosu, były w formie prostych testów i polegały tylko i wyłącznie na dopasowaniu odpowiednich dat i wydarzeń. Naiwnie liczył na to, że jeśli prędko upora się z tym obowiązkiem, otrzyma jakieś ciekawsze i dające większe pole do popisu - niestety, profesor natychmiast ponownie zapomniał o swoim stażyście, pozostawiając nieszczęśnika samego i cierpiącego okrutne katusze z nudów.
Powrót do góry Go down


Oberon Lancaster
Oberon Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : donośny, zachrypnięty głos
Galeony : 133
  Liczba postów : 60
https://www.czarodzieje.org/t20664-oberon-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t20670-oberon#655878
https://www.czarodzieje.org/t20665-oberon-lancaster
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyPią Wrz 03 2021, 13:40;

STAŻ ETAP II, RETROSPEKCJA
KOSTKA 5

Podczas drugiego tygodnia stażu - co za niespodzianka - nie działo się nic ciekawego. Wypełniał skrzętnie swoje obowiązki, obserwował jak profesor prowadzi lekcje i pomagał mu w wypełnianiu papierów czy ocenianiu prac domowych. Najbardziej fascynującym momentem całego przedsięwzięcia było znalezienie wśród sterty starych pergaminów samopiszącego pióra, które bez wahania sobie przywłaszczył, w imię zasady znalezione nie kradzione. I to by było na tyle.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptySob Wrz 04 2021, 22:43;

staż nauczycielski (I)
Kostka: 2

Wiedział, że to najwyższa pora na podniesienie swoich kwalifikacji; do Profesora Forestera miał wiele szacunku i osobistej sympatii i z chęcią sam chodził do niego po rady, nie chciał jednak musieć tego robić. Nie chciał z każdą małą rzeczą biec do starszego nauczyciela, jakby sam nie potrafił podjąć decyzji i nie chciał dostawać do sprawdzenia stosu prac domowych, kiedy to nie on je zadawał. Był już przekonany, że chce kontynuować tę "przygodę" z nauczaniem, więc wraz z początkiem roku zgłosił się na odpowiedni staż. Wiedział, że jego obowiązki będą się przez ten pierwszy miesiąc trochę różnić od regularnych prac i napawało go to nawet entuzjazmem - przynajmniej dopóki nie dowiedział się, że jego głównym przełożonym, koordynatorem prac i osobą oceniającą postępy będzie stary profesor Craine. Ezra nawet nie łudził się zatem, że będzie to łatwy i przyjemny okres - prawdopodobnie żadna siła nie mogła sprawić, by dobrze wypadł w oczach tego nauczyciela, więc Ezra naprawdę starał się nie przejmować komentarzami i docinkami ani tym bardziej przezwiskiem "Pan Niezdara", które naturalnie inni współpracownicy także zaczynali podłapywać bardzo szybko. Przewracał tylko na to wytrwale oczami, choć pierwszy raz w życiu doświadczał tak silnego działania prawa przyciągania - bo faktycznie wszystkie przedmioty leciały mu z rąk, jakby została na niego nałożona przedziwna klątwa. Cieszył się jedynie, że miał już doświadczenia z prawdziwym nauczycielstwem, bo bez tego mógłby poczuć się mocno zrażony. Kursy i staże miały jednak to do siebie, że najwyraźniej miały hartować przed wszelkimi możliwymi nieprzyjemnościami. Musiał tylko przetrwać te trzy tygodnie.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptySob Wrz 11 2021, 01:07;

Staż nauczycielski (II)
Kostka: 6 i nieparzysta

To naprawdę się nie zdarzało, ale Ezra Clarke miał... pecha. Miał cholernie wielkiego pecha, który ciągnął się za nim już drugi tydzień, jakby próbował sobie z nawiązką odbić za te wszystkie razy, gdy bez żadnego wysiłku Ezra osiągał wszystkie swoje zamierzenia. Z tego też powodu naprawdę nie zdziwił się, kiedy jednego dnia - oczywiście tego jedynego dnia, kiedy było mu to potrzebne - nagle z biurka zniknął dość istotny magiczny przedmiot, który miał dostarczyć do kierownika stażu. Jak przystało na arcyważny artefakt do nie-wiadomo-czego, miał zablokowaną opcję przywoływania przez Accio, więc Ezra już od początku wiedział, że była to przegrana sprawa. Co prawda przerzucił więc pergaminy, poprzestawiał kilka rzeczy na szafkach, a kiedy ten wielki wysiłek okazał się być daremny, stwierdził, że to cholerstwo nie było warte jego nerwów i czasu i postanowił wydać całe dwadzieścia galeonów na odkupienie przedmiotu. No bo kto bogatemu mógł zabronić?
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyPon Wrz 13 2021, 21:04;

Warzenie Eliksiru Czuwania
Użyte składniki: x1 Tojad, x1 Krew salamandry
Posiadany sprzęt: Srebrny kociołek, samoodmierzający flakonik.
Ilość porcji: 3

Niewiele myślał o kwestii zachowywania się co najmniej tak, jak powinien - a przede wszystkim niewiele chciał myśleć o odpowiedzialności, kiedy to czuł, iż nadmiar obowiązków zaczyna go przytłaczać; bezceremonialnie zajmował się zatem odpowiednią obróbką posiadanych przez siebie składników. Zaczął zajmować się wieloma rzeczami jednocześnie, starając się doprowadzić Aceso do ostatnich szlifów, stosując je na sobie - nic złego nie wychodziło, więc testy były jak najbardziej w porządku - ale to nie o to tutaj chodziło. Chodziło o chęć jak największego odciążenia rodziny partnera od problemów powiązanych z nagłymi i dość niespodziewanymi gośćmi. Nic dziwnego zatem, iż nie pozostawał po godzinach w pracy w szkole - przecież nie było to w jego obowiązkach, jeżeli nie został o to poproszony - by zamiast tego wykonywać jakieś drobne zlecenia i móc na tym się nieco odbić. Niestety, jak się zaczął domyślać, doba posiadająca dwadzieścia cztery godziny nie była tą odpowiednią dobą. Przy jego stylu życia powinna zawierać co najmniej trzydzieści pełnych liczb w postaci sześćdziesięciu minut, by wszystko, co chciał zawrzeć, nie zostało w jakiś sposób odtrącone - musiał jakoś zacząć ten system oszukiwać. Prędzej czy później, nawet jeżeli nie przepadał za recepturami zwykłych eliksirów. Nic dziwnego, że korzystał z księgi.
Nic dziwnego, że z domu zabrał ze sobą srebrny kociołek, jakąś ilość rzeczy i przyrządów, by następnie, w odmętach wyciszonego pokoju w Hogwarcie, rozpocząć własną pracę.  
Zajęcie się tojadem nie sprawiało mu żadnego problemu, choć ewidentnie czuł się zmęczony. Od pierwszego września starał się naprawdę wiele rzeczy poprowadzić do przodu. Zagumov napisał w sprawie wspólnej nauki transmutacji, Percy'emu z przyzwyczajenia dawał korki, sam interesował się pomocą uczniom, a do tego dochodziło Aceso, w tym Fluctus inpulsa. A po godzinach, gdy miał czas, zajmował się pisaniem artykułu do Proroka Codziennego - potrzebował czegoś, co pozwoliłoby mu dobę sztucznie przedłużyć. Eliksir Czuwania wcale nie był taki trudny w przygotowaniu, w związku z czym doprowadzenie odpowiedniej temperatury bazy znajdującej się w kociołku pozostawało wyjątkowo łatwe. Przyjemne i pożyteczne.
Następnie do kociołka, gdy odpowiednio wymieszał przygotowaną bazę, do której dodał parę kropel śluzu gumochłona, by przybrał on odpowiednią konsystencję, dodał tojad. Tutaj stosował się do zasad prawidłowych koligacji i powiązań między poszczególnymi składnikami. Pierwsze roślinne, potem zwierzęce. Gdy minęło dokładnie dziesięć minut, a wywar zaczął przybierać innych barw, tym razem to krew salamandry, składnik odzwierzęcy o silnej mocy magicznej, zawitał do środka. Wachlarz kolorów ponownie uległ przemienieniu, natomiast tworzona mikstura zaczynała odpowiednio wyglądać. Ruchy mieszadła zgodne z ruchem wskazówek zegara przyczyniły się do powstania jednolitej konsystencji, a gdy zmienił metodę, z czasem mógł zawitać pełnoprawny i prawidłowy eliksir czuwania. Przelany do odpowiednich buteleczek po ostygnięciu, a z czasem i srebrny kociołek poddał wyczyszczeniu, by zebrać własne rzeczy i się stąd wydostać, tracąc może wolny czas, ale zyskując za to inny, bardziej cenny.

[ zt ]
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyWto Wrz 14 2021, 15:14;

Warzenie Eliksiru Tojadowego
Użyte składniki: x1 Tojad, x1 Suszona figa abisyńska (figa abisyńska), x1 Żabi skrzek
Posiadany sprzęt: Srebrny kociołek, samoodmierzający flakonik.
Ilość porcji: 3

Im bardziej zauważał pewne nieprawidłowości, tym znajdował coraz więcej rzeczy do roboty. Praca asystenta pochłaniała go coraz bardziej, a samemu nie potrafił wygospodarować odpowiednio czasu, gubiąc się w nadmiarze obowiązków, które dobrowolnie zabrał na własne ramiona. Lekcje, asystowanie, pomoc innym uczniom i studentom, w tym zagłębianie się w podstawy jasnowidzenia w połączeniu z wywoływaniem wizji, organizowanie zajęć na kolejny miesiąc w ramach prowadzonego Laboratorium Medycznego, dorabianie sobie po pracy - to wszystko powiązane było z oddawaniem się w ramiona określonego rytmu dobowego. Sam nie wiedział, ile spał, jako że te wartości sięgały naprawdę dziwnych i skrajnie irracjonalnych wartości. Koniec końców zobowiązał się do zrobienia dla Zepha eliksiru - w związku z czym, kiedy to przebywał jeszcze w Hogwarcie i miał trochę wolnego czasu, postanowił go na tę kwestię poświęcić. 
Kwiaty tojadu wymagały odpowiedniej obróbki, gdy uprzednio rozstawił własny sprzęt składający się ze srebrnego kociołka i przygotował prawidłową bazę. Buchające radośnie płomienie powodowały wzrost temperatury w garnku, w związku z czym zawartość powoli ulegała powiększeniu do odpowiedniej temperatury. Nie chciał też przesadzić z gwałtownymi zmianami, w związku z czym dobierał wszystko bardzo ostrożnie, wyciągając z flakonika spreparowany wcześniej żabi skrzek. Eliksiry lecznicze były tym tematem, który nie powodował u niego nagłej niechęci, dlatego czuł się przy nich stosunkowo bezpiecznie. Tym bardziej, że większość składników miała określone działanie lecznicze, które potrafił wytłumaczyć poprzez posiadane doświadczenie w związku z podejmowaną nauką - również tą samodzielną. Przygotowywał zatem składnik roślinny, poddając go uważnemu spojrzeniu, by przypadkiem nie okazało się, iż kwiatostan nie jest odpowiednio oczyszczony i znajdują się na nim resztki potencjalnej ziemi, kurzu bądź brudu. Choć powątpiewał to, jako że pracował w aptece.
Suszone figi abisyńskie były wykorzystywane także do masy innych eliksirów. Gdy dodawane po kolei składniki powodowały zmianę barwy i oparów na te charakterystyczne, choć efekt nie był jeszcze pełny, to właśnie one powodowały poniekąd dojrzenie całości mikstury. Dlatego, gdy odpowiednio je posiekał, by następnie, po odpowiedniej ilości obrotów zgodnych z ruchem wskazówek zegara, dodać do powstałej mieszaniny, nic dziwnego, że zaobserwował dość specyficzną reakcję. Kolejne minuty warzenia. Kolejne, upływające sekundy połączone z chęcią pomocy. Kolejne, upadające na kolana serce - plotki rozchodzą się z dziecięcą łatwością. Sam nie wiedział już, ile czasu minęło, ale nie zamierzał wychodzić z Wyciszonego Pokoju. Dopiero wtedy, gdy lekki, niebieski dym unosił się nad powierzchnią eliksiru, był w stanie stwierdzić, iż receptura zadziałała w pełni. Co prawda nie można było dodać do niej cukru w celu zabicia nieprzyjemnego smaku, wszak wszelkie walory magiczne wówczas ulegały stłumieniu, ale to było to, co pozwalało zachować świadomość umysłu podczas pełni.
Kociołek i samoodmierzające fiolki posprzątał, umył i wyczyścił zaklęciami, by następnie zwrócić je z powrotem do domu; nie potrzebował ich koniec końców na terenie Hogwartu. Po tym - i po czasie spędzonym na warzeniu - pozostawało tylko, po uprzednim przelaniu wszystkiego do szklanych fiolek, wysłać je do studenta obarczonego likantropią.

[ zt ]
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptySob Wrz 18 2021, 23:07;

Staż nauczycielski (III)

Klątwa: 6
Kostka: 2, dorzut na 4
Upominek: 6

Po dwóch ciężkich tygodnia ciągłych pretensji o zupełnie nieistotne głupoty w końcu musiało mu się przytrafić coś dobrego, chociaż drogę do tego i tak wypracował sobie sam - jak wszystko w tym życiu. Sądził, że poddenerwowanie przełożonego odbije się na wszystkich bardzo intensywnie, starał się więc przemykać w cieniu, nie chcąc przecież wchodzić w bezpośredni konflikt na mecie. Od razu jednak wiedział, że coś tu było nie tak, więc gdy tylko nadarzyła się sposobność, zakręcił się przy niedomkniętych drzwiach, wychwytując rozmowę dwóch współpracowników o zbitym wazonie. Przez chwilę uważał, że były to tylko bezsensowne domysły - w końcu dorośli ludzie podczas stażu nauczycielskiego musieli chyba znać takie zaklęcie jak Reparo. Skoro tacy ludzie zamierzali pracować w zawodzie, to nie dziwił się wcale, że poziom nauczania z roku na rok spadał. Na szczęście były na tym świecie jeszcze takie kreatywne i innowacyjne osoby jak on; zręcznie podstawił wazon z bazaru za kilka sykli, zaczarowany w taki sposób, by wyglądał jak oryginał - i proszę, jego życie odmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Wszelkie jego przewinienia i niedociągnięcia zostały wymazane, a on sam z zarozumiałym uśmiechem czającym się w kąciku ust mógł spoglądać na winowajców całej sytuacji. I choć przez cały staż nie spodziewał się, że faktycznie otrzyma jakąś premię, tak po tym wydarzeniu przełożony stał się nad wyraz hojny. Ezra z uśmiechem przyjął te ponad sto galeonów, dopiero w domu orientując się, że może przesadził ze swoim optymizmem - bo oto w jego rękach część galeonów przemieniła się w bezwartościowy metal. Cóż, najwyraźniej nie tylko on wpadł na pomysł, by poprawić swój wizerunek pozorem...
Powrót do góry Go down


Oberon Lancaster
Oberon Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : donośny, zachrypnięty głos
Galeony : 133
  Liczba postów : 60
https://www.czarodzieje.org/t20664-oberon-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t20670-oberon#655878
https://www.czarodzieje.org/t20665-oberon-lancaster
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyPon Wrz 20 2021, 16:44;

STAŻ ETAP III, RETROSPEKCJA
KOSTKA 2+nieparzysta


Mottem trzeciego tygodnia stażu było: chciałem dobrze, wyszło jak zwykle. Ogólnie wszystko szło jak z płatka, aż do przedostatniego dnia, kiedy to dyrektor pojawił się w szkole tak zdenerwowany, że niemalże zionął ogniem jak rogogon węgierski. Tajemnicą poliszynela była wieść o tym, iż dwójka niesfornych profesorów robiła Merlin-wie-co w dyrektorskim gabinecie i stłukła piękny wazon o sporej wartości sentymentalnej, a jego zniknięcie z zaszczytnego miejsca na biurku doprowadziło mężczyznę do białej gorączki. Oberon, jako człowiek z natury dobry i pomocny, nie mógł patrzeć na rozpacz dyrektora (a także chciał spędzić ostatni dzień stażu w spokoju, a nie wysłuchując narzekań przełożonego) i chcąc ulżyć mu w tęsknocie za wazonem, skoczył na bazar po podobny flakon, podrasował zaklęciem i podłożył na miejsce starego. Niestety, bystre dyrektorskie oko zauważyło, że rodzinna pamiątka wcale nie wygląda jak kiedyś i w dodatku doszukał się w osobie Obiego winnego zniszczenia pierwotnego wazonu. Wybuchł skandal, a ostatnie dni stażu były istną porażką, gdyż biedny Oberon musiał znosić nie tylko gniew dyrektora, który obciął mu z pensji galeony, ale i znalazł się pod obstrzałem bardzo oceniających spojrzeń reszty pracowników.
Powrót do góry Go down


Emrys A. R. Landevale
Emrys A. R. Landevale

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : I
Wiek : 14
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 145
C. szczególne : Rzadko się uśmiecha, jeszcze rzadziej śmieje; ma na nadgarstku małą bliznę ugryzieniu gnoma
Galeony : 277
  Liczba postów : 216
https://www.czarodzieje.org/t20450-emrys-a-r-landevale
https://www.czarodzieje.org/t20769-korespondencja-emrysa#660796
https://www.czarodzieje.org/t20484-emrys-a-r-landevale#647515
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyCzw Paź 21 2021, 23:35;

Samonauka z zaklęć

Uwielbiał być jedynakiem i dopiero teraz dostrzegał wszystkie plusy z tego wynikające; do tej pory nigdy nie musiał prosić się, aby ktoś nie świecił lumosem po pokoju, kiedy próbował spać i nie musiał dokładnie podkreślać, że absolutnie nie życzy sobie, aby ktokolwiek dotykał jego rzeczy bez pytania - chociaż sam fakt, że komuś przychodziło do głowy, aby pytać i tak go już drażnił. Miał absolutnie dosyć dzikich pufków, które już zupełnie nic nie robiły sobie z jego odganiania. Miał dosyć ciągłego harmidru pokoju wspólnego, w którym nie słyszał nawet własnych myśli, nie mówiąc już o możliwości skupienia się na czytaniu wcale nie lekkiego tomu Teorii magii. Z trzaskiem zamknął więc podręcznik i wywędrował z wieży Ravenclaw - oczywiście z nosem zadartym wysoko do góry - w poszukiwaniu lepszego miejsca do nauki. I za poradą jednego z przemiłych obrazów dotarł do wyciszonego pokoju. Z przyjemnością odkrył, że nazwa pokoju nie była myląca i nawet ciche kliknięcie zamka nie zakłóciło gęstej ciszy.
Początkowo nieco nieśmiało opadł na miękki fotel; ten jednak zaraz niemal magicznie zassał go w głąb siedziska, jakby chciał go zachęcić do odważnego rozgoszczenia się. Emrys oparł głowę o poduszkę i rozłożył na kolanach książkę, wracając do urwanej wcześniej informacji na temat tego, od czego zależna była poprawność zaklęcia; były to dosyć podstawowe informacje, ale uważał, że warto było czasem wracać do oczywistości, które ulatywały z głowy po cichu. I tak jak skupienie nasuwało się samo, tak odpowiednie chwyty różdżki już mógł sobie przypomnieć. Wyciągnął więc własną hikorową różdżkę; uniósł wzrok znad książki i bez podglądania ułożył sobie różdżkę między kciukiem a pozostałymi palcami, oplatając drewno. Czuł jak jej koniec opiera się lekko o wnętrze dłoni, co dodawało stabilności w chwycie. Był on zresztą bardzo intuicyjny i wygodny, sprawiał jednak wrażenie mało zgrabnego, w przeciwieństwie do drugiego najpopularniejszego chwytu, w którym to różdżka mieściła się między czubkiem kciuka, palca wskazującego i środkowego, na wyciągniętej dłoni. Przypominało to trzymanie piórka. Na dole strony zapisane było jednak wyraźnie ostrzeżenie o potencjalnej utarcie różdżki przy tym chwycie.
Zanim przeszedł do ćwiczeń konkretnych ruchów, zerknął jeszcze ku podręcznikowi, by dowiedzieć się, w jakiej dokładnej kolejności były wypisane, uważając ją za jedyną poprawną. Tak więc na samym początku wymieniony był ruch okrągły nadgarstka, którego najważniejszą częścią było to, by podczas wykonywania obrotu nie widzieć wewnętrznej części dłoni. Emrys musiał powtórzyć to kilka razy - nawet nie dlatego, że tę wewnętrzną część widział, co nie był pewny, czy nie widział, stąd wolał ocenić się mniej pozytywnie niż za szybko przejść dalej. Następny w kolejności był ruch haczykowaty, który od pierwszych zajęć wychodził Emrysowi bardzo ładnie i dynamicznie - chociaż po jednej z lekcji aż go nadgarstek bolał od troszkę przesadnego entuzjazmu w tym obrocie. Ruch kłucia z kolei wydawał mu się wyjątkowo mało zgrabny, na pewno mniej niż ruch puknięcia, często stosowany w zaklęciach transmutacyjnych.
Kolejnym aspektem koniecznym do poprawnego rzucenia zaklęcia była już wymowa i odpowiednie akcenty.
- Zawsze na drugą sylabę od końca. Druga sylaba od końca. Więc LeviOsa, nie LeviosA - mruczał do samego siebie, dopiero później faktycznie testując te proste zaklęcia z różną wymową i różnymi ruchami, aby wyćwiczyć ten najlepszy, najbardziej poprawny i mieć pewność, że nawet w trudnej sytuacji dzięki temu się nie zawiedzie.

[zt]
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyPon Paź 25 2021, 14:05;

Tworzenie zaklęcia
Zaklęcie: fluctus inpulsa
Etap II, post I

Zaklęcie, które tworzył, powoli było w stanie osiągnąć prawidłową formę, a gdy się to udawało podczas testów w terenie, do których uciekał się niespecjalnie często - koniec końców miał do czynienia z urokiem posiadającym zdolność powalenia i ogłuszenia - nic nie stało na przeszkodzie, by sporządzić odpowiednią dokumentację. Bo chciał to zaklęcie udostępnić, niemniej jednak nie do użytku publicznego, a do użytku przede wszystkim służb porządkowych. Nie inaczej miał plany względem Aceso, które jednak jawiło się jako coś, co mogło zostać użyte przez osoby z dwóch różnych stron barykady, ale w tej kwestii nieco musiał poczekać, jeżeli chciał, by działania były współmierne do efektów. Westchnąwszy głębiej, zajmowanie Wyciszonego Pokoju pozwalało mu na spokojną pracę pozbawioną niepotrzebnych stukotów kroków przedzierających się przez korytarze. Musiał poniekąd podczas okienka odpocząć od dzieciaków, do czego dążył dość widocznie, gdy zablokował zamek w pomieszczeniu, by nikt do niego nie wszedł.
Może wcześniej nie posiadał w sobie nadziei, ale wewnętrzny ogień, który się w nim tlił, ulegał znacznemu powiększeniu. Klepsydra może przesypuje nieustannie piach, ale on nie zamierzał stać w jednym miejscu, decydując się na osiągnięcie czegoś więcej, niż tylko sobie zaplanował w postaci pracy parę lat temu. Odzyskanie wiary we własne możliwości było fundamentalne w kierunku tworzenia zaklęć, w związku z czym nie pozwalał sobie na żaden błąd. Perfekcjonizm w sporządzaniu kolejnych dokumentów, gdy pewne notatki z testowania był w stanie zamieścić w bardziej praktycznych celach, zdawał się przedzierać przez końcówkę pióra. Dosłowne tłumaczenie oznaczało nic innego, jak po prostu... falę uderzeniową. Logiczne, proste, pozwalające na zrozumienie, dlaczego zdecydował się właśnie na taki dobór słów. I to był strzał w dziesiątkę - gorzej, jak żeby inaczej, było z ruchem nadgarstka. Tutaj musiał nieco się zastanowić, wstać, odsunąć od notatek, przejść po pomieszczeniu.
W dłoniach dość zgrabnie i prędko między palcami obracał różdżką, zamykając na krótki moment oczy. Czekoladowe tęczówki zniknęły za kotarą rzęs i powiekami, a skupienie przeszyło jego mięśnie, gdy odzwierciedlił idealny ruch, acz bez wydobywania z końcówki drewienka ani krzty magii. Rdzeń z serca buchorożca pozostawał wierny i nie działał niezgodnie z wolą właściciela, co Lowell niezwykle doceniał podczas zarówno pokazywania różnych zaklęć, jak i ich tworzenia na własną rękę. Jeszcze raz, ale otwierając oczy. Wykonał kolejny zamach magicznym patyczkiem, nie pozwalając nadal na kolejne efekty, które mogłyby się przyczynić do dość poważnego huku i interwencji pozostałych pracowników szkoły; przeanalizował dokładnie. Pierwsze ostrożnie, potem nieco szybciej. Parę razy, skrupulatnie, bez żadnych błędów, by nie przyczynić się do wystąpienia potencjalnych problemów podczas składania papierów, gdyby się jednak nie wycofał ze swoim pomysłem.
Zapisał to - ruch podobny do Aquaqumulus, aczkolwiek różniący się nieco łukiem i szybkością, polegający na płynnym przesunięciu różdżki, aczkolwiek z lekkim szarpnięciem do góry na końcu. Oczywiście nieco bardziej profesjonalnie, wszak nie zamierzał niczego tym samym psuć pod tym względem, karta zapełniała się najpotrzebniejszymi informacjami, w tym również ostrzeżeniami o pewnych zagrożeniach względem korzystania z niego. Przede wszystkim zaklęcie wpływało na przestrzeń dookoła, co mogło mieć diametralne skutki w użyciu - i nic dziwnego, że w oczach pojawiło się pewne zawahanie. Skąd tak naprawdę miał wiedzieć, czy zostanie użyte w prawidłowy sposób? Skąd miał mieć pewność, że ktoś nie postanowi go wykorzystać dla własnego pożytku? Przetarł skronie dłońmi, odsuwając na krótki moment pióro. Zaklęcie było niemal gotowe, mógł je udostępnić, a jednak pojawiła się w nim wewnętrzna blokada. Nie chciał mieć krwi na dłoniach, gdyby ktoś postanowił go użyć w nieodpowiednim celu, w związku z czym nie bez powodu chwycił za papierosa, ogień z zapalniczki zapalił znajdujący się w środku tytoń, a samemu odchylił głowę do tyłu. Potrzebował odpocząć.
Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi - jaką gwarancję dawało mu to, że ktoś, kto pracuje na pozornie dobrym stanowisku, nie będzie wykorzystywany dla politycznych zagrywek? Nerwowo zagryzł wargę, czując z czasem metaliczny posmak; warknął niezadowolony, by następnie zebrać to wszystko, gdy dokończył ostatnie, najważniejsze rzeczy, mogąc uznać zaklęcie za oficjalnie istniejące. Ale tylko do jego użytku obecnie.

[ zt ]
Powrót do góry Go down


Ravinger Fairwyn
Ravinger Fairwyn

Dorosły czarodziej
Wiek : 53
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : laska i szrama na twarzy
Galeony : 288
  Liczba postów : 274
https://www.czarodzieje.org/t20909-ravinger-fairwyn-w-trakcie-pracy-nad
https://www.czarodzieje.org/t20925-miejsce-do-ktorego-nie-chcesz-wyslac-sowy#670161
https://www.czarodzieje.org/t20910-ravinger-fairwyn#669657
https://www.czarodzieje.org/t20930-ravinger-fairwyn-dziennik#670
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyPon Lis 01 2021, 00:53;

Staż nauczycielski, etap I

Retrospekcja, przed '97
Kość: 1
karna opłata

Było najgorzej. Nowy rok szkolny oznaczał nowe obowiązki i jakoś tak się składa, że niekoniecznie wszystko Fairwyn rozumiał. Spędzał niekiedy zbyt dużo czasu nad nieistotnymi rzeczami, przez co nie wyrabiał się z terminami dla jego głównych obowiązków. Niekiedy był mylony z uczniami, a szacunek, którym on niegdyś obdarzał stażystów nagle zdawał się czymś wybrednym i niezalanym. Facet wiedział, wręcz oczekiwał, że będzie ciężko, trudno i gotów był na pracę większą niż kiedykolwiek dotąd. Jednak nie spodziewał aż tak negatywnej atmosfery.
Ścieku lejącego się wiadrami na jego czas oraz zaangażowanie. Oddelegowywano go zawsze do najczarniejszej roboty, niekiedy z wrażeniem, że jest poza jego obowiązkami. W niektóre dni nawet sam się po te niekonieczne zadania zgłaszał samodzielnie. Głównie z myślą, że nic innego go tego dnia nie spotka .
I pominięto go z premią! Co było już totalnie oburzające, ale Rav nic nie mówił. Nie chciał stracić stażu.
Za plecami słyszał jakieś nieprzychylne przezwiska. O ile przykre - o tyle również śmieszne, trafne w pewien sposób. Nie buntował się przeciw temu, dopóki sam wyczuwał w nich jakiś smak. Poza tym jakim byłby człowiekiem, gdyby irytował się rzeczami, które zaledwie kilka lat temu sam praktykował? Czarodzieje się zmieniają, prawda, jednak tak skromny okres zdawał się nikłą miarą wielkich zmian. Niewątpliwie intensywnych, ale wciąż nader krótkich.
Powrót do góry Go down


Ravinger Fairwyn
Ravinger Fairwyn

Dorosły czarodziej
Wiek : 53
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : laska i szrama na twarzy
Galeony : 288
  Liczba postów : 274
https://www.czarodzieje.org/t20909-ravinger-fairwyn-w-trakcie-pracy-nad
https://www.czarodzieje.org/t20925-miejsce-do-ktorego-nie-chcesz-wyslac-sowy#670161
https://www.czarodzieje.org/t20910-ravinger-fairwyn#669657
https://www.czarodzieje.org/t20930-ravinger-fairwyn-dziennik#670
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyWto Lis 09 2021, 20:59;

STAŻ NAUCZYCIELSKI, ETAP II

Retrospekcja, przed '97
Kość: 2

Pierwsze dni stażu były katorgą, poniekąd na własne życzenie Ravingera, ale po tym paśmie porażek, smutnej obowiązkowości i gorzkich rozczarowań swojego nauczycielskiego mentora okraszonego smętnymi spojrzeniami zza pleców mężczyzny, Fairwyn odnalazł pewne światełko w tunelu. Wypracowywane nawyki służbowe powoli wychodziły mu w krew, a on swoje obowiązki zaczął wykonywać może jeszcze nie doskonale, ale z pasją. Bądź nawet nie pasją, bardziej zaangażowaniem, które rozpaliło się w młodym czarodzieju przy początku kolejnego tygodnia stażu. Nie bał się o nic pytał, nie lękał się stosowania do sugestii i nawet do krytyki przez uczniów podchodził bardzo otwarcie. Przecież każda wartościowa opinia była budująca i sprawiała, że istota stawała się użyteczniejsza dla otoczenia.
Problemem jedynie okazuje się tło historyczne tegoż stażu. Bitwa o Hogwart nadchodziła dziko niczym styczniowy przymrozek, niszcząc morale uczniów i studentów. Niekiedy nawet samej kadry nauczycielskiej. Wiele składowy odpowiadało za czas, którym Rav gospodarował. Chłopak kończył swoje zadania wcześniej, zatem każdą wolną chwilę chciał poświęcić uczniom, którzy czuli się niedowartościowani. Raczej nie robił im psychologicznych pogadanek o tym, iż stanowią wartość samą w sobie. Bardziej doświadczalnie chciał podbić ich potencjał lub wykrzesać zdolności, dziedzinę, w jakiej są dobrzy. Niekoniecznie należało to do zadań łatwych, wszak Fairwyn nie znał się na wszystkim. Jednak należałoby przyznać, iż czas on nie profanował nigdy.
Oczywistym natomiast, że najchętniej przeznaczał go na treningi z zaklęć lub dodatkowe korepetycje, w których magiczni czeladnicy mogli śmiało korzystać. Zawsze chciał rozbudzić jakąś ciekawość w temacie, który potencjalnie zainteresowałby jakiegoś dzieciaczka i oddałby się własnemu studium ów tematu. Zaś nie umiał ciągnąć tak długo. Dwa tygodnie pracy i dodatkowej pracy w zawisłym niepokoju nieco osłabiły jego chęci do szczerej pomocy. Z urokliwie miłego stał się urokliwie wymagający, tworząc między sobą a aspirującym czarodziejem barierę profesjonalizmu. Nie miał siły, by ktoś męczył go w sprawach prywatnych.
Powrót do góry Go down


Ravinger Fairwyn
Ravinger Fairwyn

Dorosły czarodziej
Wiek : 53
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : laska i szrama na twarzy
Galeony : 288
  Liczba postów : 274
https://www.czarodzieje.org/t20909-ravinger-fairwyn-w-trakcie-pracy-nad
https://www.czarodzieje.org/t20925-miejsce-do-ktorego-nie-chcesz-wyslac-sowy#670161
https://www.czarodzieje.org/t20910-ravinger-fairwyn#669657
https://www.czarodzieje.org/t20930-ravinger-fairwyn-dziennik#670
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptySro Lis 17 2021, 20:03;

STAŻ NAUCZYCIELSKI, ETAP III

Retrospekcja, przed '97
Kości: 1 => 4, upominek: 5

Im dalej, tym gorzej?
Tak, im dalej - tym gorzej. Chociaż ostatni okres był nader przyjemny i dało się w nim odnaleźć miejsce dla siebie. Nawet nie tyle co nisze, ale miejsce, na którym może być każdy, jednak to ty emanujesz tym wigorem, chęcią i pasją, która wypala innych kandydatów poprzez brak ich szczerych chęci. Wszak zapewne niejedna dusza już zrezygnowała z podobnych batalii na rzecz życia w spokoju i mniejszej odpowiedzialności. Ano przecież praca nauczyciela nie ogranicza się jedynie do przekazywania wiedzy, najlepiej w sposób umiejętny. Trzema umieć odnaleźć podejście, do niektórych tematów lub wymusić na podpieczonych dostosowanie się do własnych kanonów. To tak z jednej strony przynajmniej. Można się też znaleźć po drugiej, w której praca wymaga bardziej skomplikowanych zabiegów: angażu w sprawy pozaszkolne uczniów. Emocjonalne wsparcie, dajmy na to. Czemu? Ponieważ każdy może mieć w życiu gorszy okres i bezrefleksyjne spuszczanie się nad młodym czarodziejem najczęściej doprowadza do katastrofy. Dlatego warto ukazać ludzką cząstek w belferskim obliczu. Jednak minione tygodnie stażu pozostawmy samym sobie. Skupmy się zaś na ostatnim etapie zmagań Fairwyna pod czujnym okiem ówczesnego profesora Zaklęć i Uroków.
Rava goniła papierkowa robota, zapewne miało to związek ze zbliżającym się końcem miesiąca czy semestru, gdzie należało wszystko podsumować. Nie dość, że papierologia ze stażu musiała zostać dopięta na ostatni guzik to właśnie dokumentacja szkolna miała największy priorytet. Dodatkowe godziny wcześniej poświęcane uczniom musiały z lekka ustąpić nieciekawym obowiązkom. Jednak cóż jak nie zapał definiuje człowieka? Brunet starał się robić kilka rzeczy na raz, no, przynajmniej tak ze dwie. W każdej wolnej chwili lub gdy biegał z klasy do klasy to uzupełniał śmieszne papierki, których sensu istnienia nie widział. Wiedział jedynie, że jak mus to mus i bez uzupełnienia ich ani on, ani jego merytoryczny opiekun daleko z ze zmaganiami przedzawodowymi nie zajdą. No i los zeźlił się za nadgorliwość - Fairwyn potknął się o skrzynkę pozostawioną na środku pustego korytarza. Pergaminy wzbiły się w górę, a ten szybko podjął różdżkę, aby umiejętnym zaklęciem nie pozwolić wszystkim spaść i się podniszczyć. Sam jednak ucierpiał na tym niemało lub właśnie mało. Ot, leciała mu krew z nosa. W głowie się kręciło. Krok stał się mniej pewny. Postanowił chwile wypocząć, podpierając się o zamkową ścianę. Chłód płytek pomógł w dochodzeniu do siebie, jednak rozrzucone materiały leżały niedbale na ziemi. Może pomylił zaklęcia? A może żadnego nawet nie rzucił, nie miał pojęcia dopóki wśród kolumn nie odbijało się echo tupotu nóg młodego nauczyciela od uzdrawiania. Miło było widzieć człowieka w dość zbliżonym wieku na zaszczytnym stanowisku. Mężczyzna pomógł Ravowi się pozbierać i jego nos przyjaznym zaklęciem z zakresu wykładanej przez siebie magii.

/zt
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyNie Sty 02 2022, 23:29;

Staż na nauczyciela
Etap I, 30 Grudnia 2021
Kostka:
1
Opłata: tutaj

To nie był dobry moment na rozwinięcie skrzydeł w karierze i wszystko usiłowało jej to udowodnić. Nessa była też trochę sama sobie winna, biorąc zwyczajnie zbyt wiele na głowę w zbyt krótkim czasie, który miała na wykonanie zadań. A przecież nie lubiła iść na łatwiznę, nie lubiła wykonywać prac niedokładnie lub w innym terminie. I sama nie wiedziała, jaki czort i czarnoksiężnik ją podkusił, żeby z kiwnięciem głowy i nawet cieniem uśmiechu, podeszła do tego teraz. Akurat teraz.
Była ostatnio rozkojarzona w pracy, spóźniła się odrobinę z raportami i uzupełnieniem dziennika, co kompletnie nie pasowało do tego, co przez ostatni rok sobą reprezentowała. Był jednak ku temu powód, jakim było przygotowywanie lodowego zamku, oprawy muzycznej oraz innych aspektów ślubu, oraz wesela jej najlepszej przyjaciółki z nauczycielem transmutacji w Hogwarcie. I jedynie to mogło sprawić, że była Ślizgonka w jakikolwiek sposób zaniedbała swoje obowiązki czy też zmniejszyła ilość dodatkowych korepetycji, które prowadziła po godzinach z uczniami. Przełożyła również jedną ze swoich lekcji, co spotkało się z jasną dezaprobatą podstarzałej już kadry nauczycielskiej. Była poirytowana, bo zostanie dłużej w tych ostatnich dniach roku, nie było jej absolutnie na rękę, może reagowała zbyt dosadnie i bezpośrednio, zamiast ugryźć się w język. Dostała za swoje, co ostatecznie musiała przecież przyjąć z pokorą. Owe niepasujące do jej grafiku nadgodziny zdarzyły się kilka razy, podobnie jak rozsypanie papierów z teczki przy konsultowaniu ważnych szczegółów uroczystości przez wizbooka, co nie uległo spojrzeniom pozostałych nauczycieli i sprawiło, że kilka docinków lub określenia "niezdarną" poleciało w jej kierunku, na co reagowała uniesioną brwią i chłodnym spojrzeniem. Nadgoniła jednak pracę po godzinach, uzupełniła dzienniki i przygotowała lepsze zadania na zajęcia, które pod okiem Bennett miała prowadzić, nawet jeśli w nieco innym niż pierwotnie terminie. Ucięta premia nie zrobiła na niej wrażenia, bo w gruncie rzeczy wcale dodatkowych galeonów nie potrzebowała, mając ważniejsze rzeczy na głowie, zwłaszcza te związane z lodowym zamkiem. I gdyby mogła wybrać, zdecydowałaby się na inny moment załatwienia papierkowej roboty związanej ze zbliżającym się awansem na nauczyciela, ale nie mogła. Ludzie lubili gdybać, teraz nawet jej się to zdarzyło, gdy z westchnięciem i z przypadku, być może odrobiny zmęczenia, kilka chlustów kawy wylało się z filiżanki na gotowy raport i propozycje dotyczące kolejności zaklęć, którą mieli poznawać uczniowie. Westchnęła ciężko na zasłyszany docinek, siadając przy biurku i zabierając się za sprzątanie bałaganu, który chłodny już napój wywołał. Na szczęście byli czarodziejami, nie musiała przepisywać od nowa, a dobór dodatków na stoły weselne musiał zaczekać do wieczora, przynajmniej tym razem, bo w takim tempie, to nie tylko premia jej ucieknie sprzed nosa, a również rzeczy ważniejsze. Na przykład pozwolenie nauczania i możliwość awansu, który przecież do spełnienia dalszych jej celów oraz ambicji zawodowych, było jej potrzebne.


/zt


Ostatnio zmieniony przez Nessa M. Lanceley dnia Nie Sty 09 2022, 19:50, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Leliel Whitelight
Leliel Whitelight

Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : niewidome oczy, blada cera
Galeony : 270
  Liczba postów : 66
https://www.czarodzieje.org/t21087-leliel-whitelight#678519
https://www.czarodzieje.org/t21092-cosmo#678832
https://www.czarodzieje.org/t21088-leliel-c-whitelight#678523
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyPon Sty 03 2022, 20:42;

Staż nauczycielski
Etap I

Kostka: 1 (-20 galeonów)

Leliel gubi się niejednokrotnie podczas stażu. Zadania są dynamiczne. Obowiązki zrzucają na nią dużą odpowiedzialność. Dla niej droga nie zawsze jest prosta, a zadania, które innym zajmują kilka chwil, jej potrafią zająć kilka godzin. Czasami, jakaś dobra dusza, która odważy się do niej odezwać, oferuje jej pomoc. Wtedy Leliel szybciej znajduje rozwiązanie, jak skończyć zlecone zadanie. W dużej mierze jednak ludzie patrzą na nią z góry. Czuje na sobie ich krytyczne spojrzenia. Ludzie nie wiedzą, że niewidomi czują, w istocie, więcej, na skórę wstępuje jej gęsia skórka, za każdym razem kiedy ją obserwują, patrzą czy się nie przewróci, jak sobie poradzi. Czy po drodze zaliczy dużo przeszkód – ścianę, krzesło, wpadnie na jakiegoś pierwszaka, ale Whitelight się tym nie przejmuje, jest pełna nadziei i pewności, że praktyka czyni mistrzem. Przekonuje się jednak, kiedy przychodzi czas do rozliczeń ich pracy, że droga do tego jest długa, wyboista i kosztuje parę galeonów. Leliel jest jeszcze nieopierzona, jeszcze nie czuje pieniądza, za wszystko płaci ojciec, więc może naiwnie dalej wierzyć, że nic się nie stało. Wszystko jest dobrze. Tak, jak ona przyzwyczaja się do nowej przestrzeni, otoczenia, tak ludzie prędzej czy później przyzwyczają się do niej.

| zt
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyPon Sty 24 2022, 12:34;

Staż na nauczyciela
Etap II, 15 Stycznia 2022
Kostka:
3 -> 5
Opłata: tutaj

Miała znacznie więcej czasu oraz chęci, gdy wesele Trice było już za nią. Lodowy zamek oraz jego zabezpieczanie, ulepszenia magiczne kosztowały Lance wiele wysiłku. Wraz z zakończeniem przerwy świątecznej, wróciła do swoich obowiązków, jako Asystentka w Hogwarcie, dając się wciągnąć w wir korepetycji, zajęć dodatkowych oraz uzupełniania dzienników. Musieli nadgonić program przed zbliżającymi się feriami oraz przygotować raporty dla dyrektora, w czym Bennett pomagała, spędzając dużo czasu w pokoju nauczycielskim. Wiedziała, że po ostatniej serii niefortunnych zdarzeń jest obserwowana, więc tym razem nic nie mogło wylecieć jej z rąk.
Po zakończonych zajęciach została uprzątnąć klasę, bo zaklęcie wybrane przez nadzorującą ją nauczycielkę narobiło bałaganu. Skrupulatnie wybierała czary, wykonując odpowiednie ruchy palców bądź gesty całej dłoni, dzięki czemu gromadzona przez nią już płynnie magia wiedziała, na co się przekształcić. Problem pojawił się przy leżącym w kącie manekinie, który tkwił taki wygięty już od dłuższego czasu, a Nessie wydawało się, że Ursula coś przeklinała na niego pod nosem, ostatecznie dając sobie spokój. Z westchnięciem przetarła oczy, chwilę jeszcze kontemplując nad próbą jego naprawienia, a ostatecznie przywołując go do siebie i zabierając się do pracy. Problem był złożony i czasochłonny, bo uczeń, który na nim trenował, potraktował go zawiłą serią zaklęć, która wywołała cały łańcuch uszkodzeń. Nie śpieszyła się jednak dokładnie i kolejno pozbywając się kolejnych efektów, przytwierdzając urwaną rączkę i naprawiając roztrzaskany tułów. Ostatecznie przyrząd wyglądał, jak nowy i kobieta z uśmiechem wróciła do biurka, zaskoczona widokiem innego nauczyciela.
Po powrocie do pokoju nauczycielskiego okazało się, że Bennett nie chciało się wierzyć w sukces swojej podopiecznej, co ruda skwitowała jedynie wzruszeniem ramion, bo przecież naprawa szkolnego mienia nie była aż tak wysoko na liście jej priorytetów, a pochwały nie były najważniejsze. Przebywający jednak wcześniej w klasie nauczyciel wstawił się za nią, co wywołało zdziwienie na bladej buzi i ostatecznie delikatny uśmiech w jego kierunku, będący widocznie podziękowaniem. Po dłuższej dyskusji otrzymała małą premię do wypłaty i podziękowania, o czym usłyszała, zdając Profesorce dokumenty. Udało się im nawet dłużej porozmawiać, a wskazówki uzyskane od blondynki były cennym dodatkiem do doświadczenia.


|ZT
Powrót do góry Go down


Leliel Whitelight
Leliel Whitelight

Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : niewidome oczy, blada cera
Galeony : 270
  Liczba postów : 66
https://www.czarodzieje.org/t21087-leliel-whitelight#678519
https://www.czarodzieje.org/t21092-cosmo#678832
https://www.czarodzieje.org/t21088-leliel-c-whitelight#678523
Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 EmptyWto Lut 08 2022, 17:34;

Staż nauczycielski
Etap II

Po ciężkim pierwszym tygodniu, kiedy Leliel zapamiętuje układ zamku, praca w końcu zaczyna być mniejszym wyzwaniem, kiedy przestaje wpadać na obiekty martwe. Cały czas zdarza jej się zahaczać jeszcze o rzeczy mobilne, które często zmieniają swoje położenie, jak torby uczniów porozrzucane w każdym kącie, czy miotły, sprzęt sportowy i inne szkolne przybory. Leliel jednak umie prosić o pomoc i z tej pomocy korzysta. Najczęściej angażując chętnych do nich uczniów pierwszorocznych, którzy lubią się czuć potrzebni. Podczas jednej z takich przepraw po zamku, Leliel napotyka na rozbitą doniczkę, na której uczniowie ćwiczyli zaklęcia, nieświadomi zapewne, że wewnątrz niej kiełkowała magiczna roślina - nie był to tylko ozdobny, wyjątkowo brzydki wazon... Leliel doświadczona w pracy z roślinami, choć nie wygląda na to wcale, z łatwością przesadza korzonki do innej doniczki, w końcu spędza nad podobnymi praktykami większość swojego życia, Nie potrzebuje zmysłu wzroku, żeby naprawić szkody. Dopiero wtedy obecny dyrektor Hogwartu zaczyna naprawdę ufać jej instynktom. Wcześniej ma wątpliwości, czy ktoś zupełnie niewidomy, podoła swoim zadaniom. Ludzie zapominają, że przez większość życia Leliel nie widzi i nie potrzebuje wzroku do życia. Dla niej świat ma inne kolory. Czerwony pachnie makiem, niebo powietrzem. Doświadcza świata inaczej i inaczej go nazywa, ale żyje w nim tak samo, jak inni, o ile czasem, nie zetnie jej choroba, przyszpilając ją do łóżka.
Zaskoczony jej wolą życia i umiejętnościami Dyrektor, wręcza jej 25 galenów, na które Leliel, w swoim odczuciu, nie zapracowała, ale są to jej pierwsze zarobione pieniądze, wiec z sentymentem przygarnia je do siebie i nie zapomina szczodrości dyrektora, kiedy jej je wręczał.

Kostka: 3 > parzysta (+25 galeonów)

| zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wyciszony pokój - Page 16 QzgSDG8








Wyciszony pokój - Page 16 Empty


PisanieWyciszony pokój - Page 16 Empty Re: Wyciszony pokój  Wyciszony pokój - Page 16 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wyciszony pokój

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 16 z 20Strona 16 z 20 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17, 18, 19, 20  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wyciszony pokój - Page 16 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
piate pietro
-