Na to pomieszczenie nałożone jest zaklęcie wyciszające. Nie słychać nic z zewnątrz i wewnątrz, bowiem czar jest bardzo skomplikowany i zmaksymalizowany. Świetne miejsce do nauki, ćwiczeń czy potajemnych schadzek.
Staż nauczycielski Przygody pod koniec stażu Kostka: 5, 3upominek
Jak pech to pech. Czyli naczelne hasło, które męczyło go w trakcie tego stażu. Starał się jak mógł, a i tak wszystko legło w gruzach w momencie, kiedy miał donieść turbo-arcy-ważne dokumenty do szefa. Spieszył się, jak gdyby uciekał przed magipolicją, ale to tylko termin na wczoraj, który rozpościeral cienie nad jego głową. Wszystko by się udało, gdyby nie to wiadro z wodą, w którym chwilę później wylądowała cała papierologia. Jęknął zażenowany, nie mając pojęcia jak doprowadzić to do porządku. Prędzej spaliłby pergamin, niż go osuszył, ale musiał coś zrobić, bo udawanie że nic się nie stało nie wchodziło w grę bo szef już go usłyszał. Wszystko na marne. Złapali go w drzwiach, z przemoczonymi od wody rękawami, a co gorsza rozpadającą się w jego dłoniach dokumentacją. Dostał burę stulecia, był przekonany że go zwolnią, ale jakoś udało mu się wyjsc z tego cało. Co ciekawsze... kilka dni później szef jakby zupełnie zapomniał o całej sytuacji i wreczył mu pieniądze na zakończenie stażu. Czyżby ktoś rzucił na niego obliviate?
3/3
Astrid Vodder
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172
C. szczególne : Okulary w rogowej oprawce, często czuć od niej dym papierosowy, wygląda na młodszą niż w rzeczywistości jest, szwedzki akcent, burdel w życiu i na głowie
Jej staż powoli dobiegał końca i Astrid skłamałaby mówiąc, że nie cieszyła się z tego powodu. O ile zdołała naprawdę wiele nauczyć się podczas tego okresu sprawowania częściowej opieki nad uczniami tej szkoły, tak nie mogła się doczekać samodzielnych wyzwań, jakie mogły się przed nią pojawić. Wiedziała, że ze względu na fakt, że było jej bliżej końca niż dalej, pozostawili jej wiele papierkowej roboty. I tak oto, kiedy Astrid przyszła tutaj ostatniego dnia, miała całe kartony papierów do uzupełnienia. Chcąc nie chcą, należało wziąć się za robotę. Niestety, na jej nieszczęście, kiedy to zmierzała po jedno z pudeł, zahaczyła butem o inne. Poleciała jak długa do przodu, uderzyła głową o kant biurka i straciła świadomość. Kolejne, co sobie przypomniała, to wydarzenia znacznie później. Przełożony czym prędzej wcisnął jej w dłoń coś, co wyglądało jak lewitujący kapelusz, a potem odprowadził do drzwi. Cóż, Astrid miała nieodparte wrażenie, że chciał się jej jak najszybciej pozbyć...