Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Park im. Rubeusa Hagrida

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptySob Mar 23 2013, 13:06;

First topic message reminder :


Park im. Rubeusa Hagrida

Przepiękny park znajdujący się w samym centrum Alei Amortencji, dzięki czemu każdy z mieszkańców ma do niego blisko. Jest dosyć duży, porośnięty bujną roślinnością, która jest magiczna - drzewa nigdy nie gubią liści, a jedynie zmieniają barwę jesienią, kwiaty zaś i krzewy nigdy nie więdną. Znajdują się tutaj ławki oraz magiczne lampiony oświetlające park nocą. W samiuteńkim jego sercu jest niewielki most, na którym lubią przebywać zakochani. Plotki głoszą, iż to w tym miejscu Harry Potter oświadczył się niegdyś Ginny Weasley. Czy to prawda? Nie wiadomo.
Czemu Rubeusa Hagrida? Można tu czasem dojrzeć naprawdę niezwykłe stworzenia...



Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32734
  Liczba postów : 108771
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyWto Lis 29 2016, 20:13;

Święta nadchodziły tuż tuż, co za tym idzie – Boże Narodzenie. A także i zima, jak to starzy mędrcy mówili „Winter is Coming. A podobno ten okres zimowy miał być jeszcze zimniejszy.
Mimo, że do świąt jeszcze było trochę czasu, w Parku im. Rubeusa Hagrida, na lampionach powieszono ozdoby świąteczne, zwiastujące nadejście magicznego okresu – dla dorosłych chwilę wolnego czasu od pracy i miłe spędzenie z rodzinom, dla młodszych czarodziei pora prezentów i bitw na śnieżki. W parku rozgościła się wielce świąteczna atmosfera, dlatego wiele czarodziei, mimo chłodu panującego na zewnątrz, wyszli z zamiarem spaceru po pięknym parku.
Tak samo postąpiła Dulce Reina Miramon z Clarissą R. Digori, przechadzając się po parku w dość klimatycznym do tego miejscu.
Na mostku, który sławny był z tego, że zazwyczaj zatrzymywali się zakochani, obie kobiety zatrzymały się, czy to z powodu nagłym kopnięć dzieciątka w brzuchu Clarissy, czy z innego powodu. Miały już ruszać, w dalszą drogę, spacerując spokojnie po parku, kiedy nagle, jakby znikąd pojawiła się Sydney Torres, wpadając na Dulce. Czy to specjalnie, czy ze zwykłego rozkojarzenia, nie było to ważne, gdyż przy okazji rozlała jakiś eliksir na ubranie panny Miramon. Eliksir widocznie był żrący, na ubraniu dziewczyny pojawiła się dziura, przy okazji raniąc dziewczynę. W tej chwili liczyła się każda sekunda. Co stanie się dalej, czy każda z was wykorzysta swoje umiejętności? Wszystko zależy od was!
Zaczyna którakolwiek z was, miłej gry!

______________________

Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Sydney Torres
Sydney Torres

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 196
  Liczba postów : 94
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13651-sydney-evangelina-torres
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13656-sydney-evangelina-torres#363223
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13654-sydney-evangelina-torres
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyWto Lis 29 2016, 23:29;

Sydney od rana miała parszywy humor. Nie wyspała się, po ostatnim upadku nadal bolał ją cały tyłek, a na dodatek już od kilku tygodni nie paliła, a raczek domagał się jedzenia jak nigdy. Postanowiła wybrać się do Hogs, aby poprawić sobie nastrój. Ale niee... Jakaś cholerna, zbłąkana sowa popuściła akurat w momencie przelatywania nad nią i dziewczyna musiała spierać plamę z ulubionej bluzy wodą z kałuży. Potem jakiś dzieciak z pierwszej klasy wpadł na nią przy Miodowym Królestwie, przez co wyrżnęła się jak długa prosto na krawężnik i prawie ułamała następną dwójkę.
I gdy już myślała, że los się do niej uśmiechnął, bo jakiś facet obiecał jej fajka za dostarczenie eliksiru jego znajomemu, wszystko znów szlag strzelił. Wystarczyła chwila nieuwagi i jej przepustka do chwili szczęścia poszła się kochać.
- Merlin by to walił! - warknęła w pierwszej chwili, ale szybko przeniosła wzrok z resztek szkła na wijącą się z bólu dziewczynę, którą kojarzyła ze szkoły. Coś tu było nie tak.
- Zrób coś! - wykrzyknęła druga.
- Niby co? Znam się na magi prawie tak samo jak mugol - warknęła Syd, ale wysiliła szare komórki w poszukiwania jakiegoś przydatnego zaklęcia. Uznała, że powtarzanie rzuconych przez poszkodowaną zaklęć jest niepotrzebne, więc wysiliła się bardziej. - Ferula - mruknęła, celując różdżką w ranę, która już
się nie powiększała.
Spojrzała na drugą, całą dziewczynę. Wyglądała na starszą, więc pewnie znała więcej przydatnych zaklęć niż oporna na wszelaką wiedzę Syd.
Powrót do góry Go down


Philip Connolly
Philip Connolly

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 75
  Liczba postów : 67
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13846-philip-connolly
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13849-philip
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13848-philip-connolly
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptySro Lut 08 2017, 19:11;

Typowym dla Philipa było to, iż każdego poranka miał problem ze zwleczeniem się z łóżka. W takich właśnie chwilach, podczas bezcelowego wylegiwania się, sporo czasu spędzał na rozmyślaniu, właściwie to nad niczym konkretnym, szukał w ten sposób swego rodzaju usprawiedliwienia wobec własnego lenistwa. A żeby tego wszystkiego było mało - ostatnimi czasy nie uczęszczał absolutnie na żadne zajęcia, kompletnie nie poczuwał się do tego typu wyskoków, nie chciał robić nic na siłę. Nie no, idealne wytłumaczenie. Kiedy natomiast dochodziło do sytuacji samej w sobie niesłychanej, znaczy wyjścia Krukona spod cieplutkiej kordełki, rodził się kolejny problem, mianowicie: W co to się dziś odziać? Bez dwóch zdań, ten kryzys nie był aż tak poważny, bowiem w ostateczności mógł wyjąć z szafy cokolwiek, ale silił się na chociażby pozory starannego kompletowania stroju. Kto by pomyślał, że w trakcie wciągania spodni wpadnie mu do głowy idea samotnego wypadu do Felix Felicis w Hogsmeade celem napicia się piwa kremowego? Spieszę z odpowiedzią, otóż mniej-więcej nikt. Wszelakiej maści decyzje podejmował spontanicznie, co niestety często kończyło się ogromnym niepowodzeniem dla Philipa, a czasem nawet także dla ewentualnych osób towarzyszących. Krukon najwidoczniej pałał do swego losu miłością nieodwzajemnioną, choć nie załamywał się z tego powodu, w końcu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, a więc w każdej pechowej sytuacji starał się dostrzegać jej pozytywne aspekty. Nie chcąc długo zwlekać, zaraz po porannej toalecie zarzucił na siebie płaszcz, którego zresztą nigdy nie zapinał, nawet jeżeli temperatura spadała poniżej dziesięciu stopni, i opuścił dormitorium.
Przemierzając uliczki Hogsmeade, celem skrócenia sobie drogi do pubu, postanowił przejść przez park. Szedł przed siebie z opuszczoną głową, totalnie przy tym nie zwracając uwagi na to, co dzieje się dookoła, przez co nie dość, że zderzył się z chyba równie uważnym, jak on, chłopakiem (@Nathaniel Cole), to jeszcze pod wpływem uderzenia przewrócił się na znajdującą się nieopodal górkę śniegu. W ułamku sekundy uświadomił sobie, co właśnie się stało, a wraz z tym powstał z białego pagórka, otrzepując przy tym swe ubranie ze śniegu. - Wybacz, zamyśliłem się. - odparł, siląc się na wykazanie choć odrobiny pokory na poczerwieniałej od zimna twarzy, jednocześnie ewidentnie podchodząc do całej sytuacji w sposób żartobliwy, wszakże delikatnie się uśmiechnął, chcąc tym poniekąd podkreślić swą nieporadność.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Cole
Nathaniel Cole

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 753
  Liczba postów : 165
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12664-nathaniel-cole
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12677-nathaniel-cole
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12679-nathaniel-cole
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyCzw Lut 09 2017, 15:18;

Nathaniel ostatnimi czasy bez przerwy bujał w obłokach i nie potrafił znaleźć sobie odpowiedniego miejsca. Wieść o tym, że dostał się do pierwszego składu Nietoperzy z Ballycastle okazała się dla niego najwyraźniej zbyt przytłaczającą, a chłopak najchętniej nie schodziłby z miotły. Bardzo długo trenował, bo nie chciał podczas swojego debiutanckiego meczu dać plamy, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że nie może przesadzać. Musiał czasem odetchnąć, przejść przynajmniej parę kroków po stabilnym gruncie. Dlatego po dzisiejszym treningu zdecydował się odwiedzić Hogsmeade. Nie miał w tej wizycie żadnego konkretnego celu, więc przechadzał się alejkami, oglądając, co też nowego sklepy wystawiły w swoich witrynach. Wstąpił nawet do Miodowego Królestwa, chociaż ostatecznie nie kupił nic, bo i tak nie miał ochoty na nic słodkiego. Mimo wszystko, cieszył się, że zdecydował się na spacer po wiosce. Nawet, jeśli nie wydał ani jednego galeona, miło było popatrzeć na te wszystkie kolorowe, magiczne przedmioty i słodycze.
Co dalej? Puchon nawet nie myślał o celu swojej wędrówki. Po prostu szedł tam, gdzie go akurat poniosło. Po jakimś czasie trafił na Aleję Amortencji i do znajdującego się w jej centrum parku Hagrida. Chłopak zawsze lubił to miejsce. Niezależnie od pory roku było tutaj pięknie. Nagle Cole poczuł jednak dość silne uderzenie, które otrzeźwiło jego umysł i zmusiło do bardziej wnikliwej obserwacji. Okazało się, że jakiś chłopak, którego Nate nie znał, a jedynie kojarzył ze studiów, wpadł na niego, a następnie runął w śnieżną zaspę.
- Nic Ci nie jest? - Mruknął zatroskany, podchodząc do równie nieuważnego, co on, Krukona. Nie zdążył wyciągnąć do niego ręki, jako że Philipowi już samemu udało się uwolnić spod białej pierzynki.
- Dobra. Jasne, że Ci nic nie jest. Przecież nie spadłeś z urwiska. - Dodał po chwili, śmiejąc się przy tym. Stwierdził, że zgrywanie zatroskanego młodzieńca sprawi, że chłopak poczuje się jeszcze gorzej. Przynajmniej Cole nie chciałby, żeby ktokolwiek na niego chuchał i dmuchał w takiej sytuacji. Było już wystarczająco dziwnie i niekomfortowo.
- Właściwie... Kojarzę Cię z zajęć, chociaż dawno Cię na żadnych nie widziałem. Nathaniel Cole. - Przedstawił się więc, już bez większych ceregieli, mając nadzieję na to, że Krukon szybko zapomni o kłopotliwym incydencie. Podał przy tym chłopakowi rękę, pokazując, że zupełnie nic się nie stało.
Powrót do góry Go down


Philip Connolly
Philip Connolly

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 75
  Liczba postów : 67
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13846-philip-connolly
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13849-philip
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13848-philip-connolly
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyCzw Lut 09 2017, 16:28;

Drobna kolizja nie była w stanie wyprowadzić Philipa z równowagi, wszak przy zestawieniu jej z innymi sytuacjami, które miały miejsce w niedalekiej przeszłości, był to mały pikuś, dlatego nie dziwne, iż doprowadził się do porządku tak błyskawicznie, nie oczekując przy tym żadnej pomocy, ba - nawet się jej nie spodziewał. Niewątpliwie los postanowił tym razem ulitować się nad chłopakiem, nie stawiając po drugiej stronie przerośniętego osiłka, pragnącego trochę naszego Krukona wyjaśnić. W gruncie rzeczy był poniekąd na to przygotowany, może była to swego rodzaju motywacja, aby z zaspy śniegu podnieść się nieco sprawniej?
- Jeszcze chyba żyję, a przynajmniej się staram. - odparł z uśmiechem na twarzy. Nieopisane zaskoczenie owładnęło jego umysł, ostatecznie nieczęsto ktoś wyrażał zainteresowanie jego stanem zdrowia, zwłaszcza w takich sytuacjach. Nieznajomy jegomość mógł po prostu zbluzgać i ominąć, a więc tym bardziej doceniał nawet choćby najmniejszą troskę.
- Taa... - spojrzenie przeniósł na niebo, po chwili jednak powracając nim na swego rozmówcę. - ...Całe szczęście, że nie było to urwisko. - choć wrodzone powodzenie Krukona sprawiłoby, że ten zapewne nawet nie przejąłby się takim epizodem w swoim życiu lub tym, co z niego po wypadku zostało. Od nikogo nie wymagał nadmiernej atencji, koniec końców nie był już małym dzieckiem i potrafił o siebie zadbać. W miarę możliwości.
- No tak, ja siebie też ostatnio nie widziałem na zajęciach. - zaśmiał się, inaczej nie był w stanie skomentować swoich nieobecności, zwyczajnie nie miał po drodze do żadnej klasy. - Philip Connolly. - przedstawił się, jednocześnie podając Puchonowi prawą dłoń, tym samym odwzajemniając jego gest. - Zajmujesz się teraz czymś ważnym? - zapytał ciekawskim tonem, przecie wypadało jakoś przeprosić za to, co przed momentem się wydarzyło, toteż postanowił zaprosić Nathaniela do Felix Felicis, gdzie osobiście tym momencie się wybierał, jednak na samym początku wypadało zapytać czy będzie miał na to czas.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Cole
Nathaniel Cole

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 753
  Liczba postów : 165
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12664-nathaniel-cole
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12677-nathaniel-cole
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12679-nathaniel-cole
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyCzw Lut 09 2017, 18:30;

Nathanielowi zdecydowanie daleko było do rosłych osiłków. Był wysportowany, to prawda, ale dzięki wielu treningom quiddicha, a nie pakowaniu. Nie wyglądał więc wcale jak atleta, a jego postura nie wzbudzała strachu - i dobrze, bo nie powinna. Chłopak wolał bowiem zawsze unikać wszelakiego rodzaju mordobić. Często nawet robił stronom za mediatora, byleby zapobiec ewentualnym konfliktom. Natomiast trzeba było powiedzieć, że zatroskanie przejawione względem Philipa przez tego Puchona było dla niego zupełnie normalną reakcją. Młody Cole nie potrafił nigdy przejść obojętnie, kiedy komuś działa się krzywda. I teraz, może sytuacja nie wyglądała groźnie, ale student zdawał sobie sprawę z tego, że niepowiedzenie niczego na pewno nie poprawiłoby Krukonowi humoru.
- Oj, całe szczęście. W każdym razie, gdybyś się koło jakiegoś znalazł, lepiej uważaj. - Nate pozwolił sobie tym razem na żart, chcąc rozładować dość napiętą atmosferę. Cóż, nie oszukujmy się, nie był mistrzem w zawiązywaniu nowych relacji, dlatego nie do końca wiedział, co ma powiedzieć. Wydawało się jednak, że na razie i tak szło mu nienajgorzej, bo stojący obok niego chłopak nie postanowił jeszcze uciec w podskokach.
- Nie wnikam. - Dodał znowu wesoło, kiedy Philip wspomniał, że sam nie widział ostatnio siebie na zajęciach. Puchon, co prawda, zaczął się zastanawiać, jaki był tego powód, ale nie śmiał zapytać. Właściwie tymi słowami chciał Krukonowi dać do zrozumienia, że jeśli ten będzie chciał, to sam mu powie. Nate nie miał zamiaru wtrącać się w czyjeś sprawy nieproszony.
- Poza tym, że siłą woli przewracam ludzi w parku? Nie... nie robię zupełnie nic. Krzątam się po Hogsmeade bez celu. Wiesz, jestem na odwyku od miotły. - Odpowiedział wreszcie po chwili namysłu, kiedy Connolly przedstawił mu się i zapytał o jego plany. Cole nie skłamał - nie miał żadnych, a nie chciał się przeforsować podczas treningów quidditcha. I tak ostatnimi czasy przesadzał. Dzisiejszego ranka odczuwał nawet dość mocne bóle stawów i to właśnie ten fakt sprawił, że chłopak postanowił trochę wyluzować.
Powrót do góry Go down


Philip Connolly
Philip Connolly

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 75
  Liczba postów : 67
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13846-philip-connolly
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13849-philip
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13848-philip-connolly
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyCzw Lut 09 2017, 19:37;

W pewnej mierze to właśnie aparycja Nathaniela doprowadziła do uspokojenia się Krukona, wszak nie wyglądał on na typowego łobuziaka i choć starał się nie oceniać ludzi po wyglądzie, to takie właśnie pierwsze wrażenie utarło się w jego nieuczesanej główce. Osobiście również nie był nadzwyczajnej postury, raczej przeciętnej, nigdy specjalnie nie przykładał się do sportów czy też ćwiczeń, sylwetka Philipa kształtowała się sama w okresie jego dojrzewania i zapewne nadal to robi bez jakiejkolwiek ingerencji z zewnątrz. Unikanie rękoczynów i podobnych im awantur było dla chłopaka wartością nadrzędną, chyba, że w nich nie uczestniczył, wtedy z wielką chęcią przyglądał się tego typu działaniom, w szczególności, jeżeli brały w tym udział osoby, których nie darzył nadmierną sympatią. Zachowanie Nathaniela, nawet motywowane przyzwyczajeniem, wzbudziło u Krukona ogromne uznanie względem niego, ponieważ nieczęsto ludzie byli skorzy do pomocy innym, co więcej - nawet on sam prawdopodobnie nie pochyliłby się nad potrzebującym, tłumacząc się brakiem czasu.
- Nie no, czasem spoko wpaść w jakąś dziurkę. - oznajmił, a na twarzy wymalował mu się dwuznaczny uśmieszek. Kiedy natomiast uświadomił sobie, z jakiego właśnie wystrzelił kalibru, w dodatku w obecności osoby wprawdzie nieznanej, spalił buraka, co mogło być niezauważalne ze względu na i tak już rumiane z chłodu policzka. Niejednokrotnie Philipowi zdarzało się walnąć jakąś głupotą bez wcześniejszego zastanowienia, zdecydowanie nie należał do grona osób, które ważyły słowa, mówił to, co ślina mu na język przynosiła.
Nie wnikam skwitował jedynie lekkim uśmiechem, będąc ewidentnie wdzięcznym za nie ciągniecie tematu. Nie miał ochoty tłumaczyć się ze swoich nieobecności, nie wiedziałby nawet co odpowiedzieć, sam z chęcią odkryłby powód swego lenistwa.
- To może pozwolisz sobie na przerwę w przewracaniu ludzi i wybierzesz się ze mną na przeprosinowe piwo kremowe? - uśmiechnął się. - Odwyk od miotły? Czyżbym wpadł na jakąś gwiazdę Quiddicha i powinienem poprosić o autograf póki mi jeszcze nie uciekła? - zapytał, z pozoru może lekko sarkastycznie, ale fakty były takie, że nie orientował się zbytnio w świecie sportu, nie znał tamtejszych sław, sportowi dygnitarze mogliby mijać Krukona na okrągło, a on nawet nie zwróciłby na to większej uwagi.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Cole
Nathaniel Cole

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 753
  Liczba postów : 165
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12664-nathaniel-cole
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12677-nathaniel-cole
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12679-nathaniel-cole
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptySob Lut 11 2017, 18:09;

Nate spojrzał na swojego rozmówcę zaskoczony, kiedy usłyszał ten dziwny komentarz. Nie dlatego, że był zniesmaczony. Raczej początkowo nie zrozumiał o co Krukonowi chodziło. Kiedy wreszcie do niego dotarła dwuznaczność tej wypowiedzi, uśmiechnął się tylko, bo i nie miał przygotowanej odpowiedniej riposty. Nie zauważył, że policzki Philipa nabrały koloru przez wzgląd na mróz, chociaż pewnie, gdyby nawet dostrzegł te zmiany, nie powiedziałby nic, żeby bardziej nie deprymować chłopaka. Jemu też czasami zdarzało się chlapnąć jakąś głupotę i nie uważał, żeby była to jakaś ujma na honorze. Przecież, gdyby nie takie głupkowate nieraz teksty i komentarze, na świecie byłoby nudno. Zresztą Cole nieszczególnie przepadał za ludźmi bez poczucia humoru, którzy patrzyli na innych z góry, kiedy tylko ci postanowili sobie z czegoś zażartować.
- Tak... myślę, że świat na tym nie ucierpi, jeśli zrobię sobie małą przerwę. Szczególnie na kremowe piwo. - Odparł, kiedy Connolly podłapał jego "przewracanie ludzi". Perspektywa rozmowy z kimś sympatycznym przy smacznym, kremowym piwku, wydawała mu się w tej chwili świetnym pomysłem.
- Gwiazdę? - Mruknął zaraz bardziej do siebie niż do Philipa. Nie do końca wiedział, jak ma zareagować, bo nie spodziewał się, że chłopak weźmie go za jakiegoś super-zawodnika. Nathaniel, co prawda, dostał się do pierwszego składu Nietoperzy z Ballycastle i mógłby w tym momencie zacząć się chwalić i zgrywać wielkiego bohatera... tylko, że takie zachowanie do niego nie do końca pasowało. Był dość skromnym chłopakiem i nie chciał robić z siebie nie wiadomo kogo.
- Na razie żadna ze mnie gwiazda. Dopiero zacząłem grać w Nietoperzach. To taka irlandzka drużyna. Fajna sprawa. Kto wie, być może kiedyś spełnię marzenia i rzeczywiście będę mógł rozdawać autografy, ale na razie dajmy spokój. - Wreszcie, po dłuższej chwili namysłu, odpowiedział Krukonowi. Nie chwalił się przesadnie, ale nie ukrywał przy tym swojej napoczętej właśnie "kariery". Stwierdził, że chyba dobrze to obmyślił.
- To co? Idziemy? - Rzucił jednak szybko z uśmiechem, jako że żadnego autografu ostatecznie podpisywać nie musiał.
Powrót do góry Go down


Philip Connolly
Philip Connolly

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 75
  Liczba postów : 67
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13846-philip-connolly
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13849-philip
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13848-philip-connolly
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyNie Lut 12 2017, 00:12;

Ponowił swój soczysty uśmiech, jednocześnie delikatnie przygryzając dolną wargę, tym samym wzbraniając się przed wypaleniem kolejnego śmiesznego żartu, który to wręcz kłębił się na końcu jego języka. Czasem trudno było zachować samokontrole, zwłaszcza w takich sytuacjach, kiedy na usta cisną się dowcipy, jednak nie chciał zasypać Puchona swoimi sucharami już na początku ich rozmowy, wszak ten mógłby się doszczętnie wysuszyć i wtedy Krukon musiałby powrócić do koncepcji samotnego wypadu. Philip akceptował właściwie wszystko, choć może był bardziej zobojętniały na otaczającą go rzeczywistość, aczkolwiek nie chorobliwą powagę, w pełni rozumiał, że można mieć zły dzień, tydzień, a nawet miesiąc, ale żeby tak w ogóle się nie śmiać? Oczywiście, sam miewał momenty, kiedy zamiast żartów wolałby strzelić sobie w łeb, ale całe szczęście nie zdarzały się one nazbyt często i - pomimo ciążącego nad nim fatum - optymistycznie spoglądał w przyszłość.
- Myślę, że ucierpi, ale będzie musiał sobie z tym jakoś poradzić. - odparł iście poważnym, a zarazem teatralnym tonem, równolegle swe dłonie składając w piramidkę, niczym typowy polityk, który pragnie przekonać swych obywateli do oddania głosu właśnie na niego. Wyniosły stan rzeczy nie potrwał długo, wystarczyło kilka krótkich chwil, aby chłopak wybuchnął śmiechem. Uwielbiał śmiać się z własnych żartów, nie mógł postępować inaczej skoro były takie zabawne.
- Ach, wybacz... Nigdy specjalnie nie interesowałem się sportem, mam w tym temacie pewne braki. Świetnie, że starasz się spełniać. - uśmiechnął się. - Pierwszy autograf właśnie rozdałeś. - wyrzekł, po czym prawą dłonią pomacał się po obolałym czole. Nie miał za złe Nathanielowi tej 'kolizji', po prostu chciał wykorzystać okazję do zbagatelizowania tamtej akcji, o czym świadczyć mógł szeroki uśmiech, który to po raz kolejny zawitał na twarzy Krukona.
- Chodźmy. - odparł, łagodnie przy tym poklepując swego rozmówcę po ramieniu.
- Często tak samotnie spacerujesz po parku? - zapytał z wyczuwalnym zaciekawieniem, gdy już oboje przemierzali parkowe alejki celem dotarcia do wcześniej wyznaczonego punktu.

(z/t x2, lecimy tutej, także tam rzuć posta.)
Powrót do góry Go down


William Walker
William Walker

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Galeony : 398
  Liczba postów : 467
https://www.czarodzieje.org/t14149-william-walker?nid=12#373965
https://www.czarodzieje.org/t14185-william-walker
https://www.czarodzieje.org/t14184-william-walker
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyPon Maj 22 2017, 22:52;

Nie miałem pojęcia, o której Lotta się zjawi. Co prawda mogła się w ogóle nie pojawić, nie dopuszczałem takiej możliwości, ale jednak nieco się denerwowałem. Miałem na sobie płaszcz, bo pogoda o tej porze znacznie się pogorszyła. Trzymałem w ręku bukiet kwiatów i opierałem się o barierki mostu. Zerknąłem na zegarek na moim nadgarstku i spostrzegłem, że jest jeszcze trochę czasu. Musiałem się rozluźnić. Nie miałem pojęcia gdzie podział się mój naturalny sposób bycia. Przecież miałem w swoim życiu masę randek. Jednak żadna z nich nie była taka jak miała być ta. Zaplanowałem każdy szczegół, miało być idealnie. Przełknąłem ślinę i zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem byłem po prostu szczęśliwy.  Obserwowałem wodę i zastanawiałem się co dokładnie powiem Hudson, gdy ta już przyjdzie.  Układałem słowa w swojej głowie, ale żadne stworzone zdanie nie było dobre. Postanowiłem, że będę działał spontanicznie. Zwykle tak w moim przypadku było, więc to nic nowego.  Znając siebie rzucę jakimś cytatem. Co chwila zerkałem na kwiaty, by skontrolować czy na pewno wszystko z nimi w porządku. Rzecz jasna – było, ale i tak dawało mi to jakieś większe poczucie spokoju, który był mi tak potrzebny w tej chwili. Śledziłem wzrokiem płynący liść i pozwoliłem, by moje myśli błądziły wokół przypadkowych rzeczy. Nie wierzyłem, że coś się nie uda. Park był prawie pusty, nie było co się dziwić, może i dnie były coraz dłuższe, ale to nie była pora na przechadzki z dziećmi. Sam lubowałem w wieczorach i cóż, tak chyba było bardziej romantycznie. Kto by się spodziewał, że pod moją wierzchnią skorupą kryje się taki romantyk. Pisząc do niej list, postarałem się. Za to jej odpowiedź sprawiła, że parsknąłem śmiechem w pustą przestrzeń w dormitorium, a inni uczniowie spojrzeli na mnie jak na kompletnego debila. No Hudson, zobaczymy. Wiedziałem po jej słowach, że będę ją nazywał Charlotte. W końcu się przyzwyczai, a do tego czasu troszkę ją poirytuję. Godzina naszego spotkania się zbliżała, a ja ponownie stawałem się coraz bardziej spięty. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, ale dochodziłem do wniosku, że to raczej normalne. Przypominając sobie jej list lekko się uśmiechnąłem, była niemożliwa. Kto by pomyślał, że taka święta Lotta jest zdolna do takich rzeczy. Chociaż chyba już się przekonałem do czego Hudson jest zdolna. Nie bez powodu wybrałem to miejsce. „Aleja Amortencji” powinna jej się z czymś skojarzyć, a ja nie byłbym sobą gdybym nic takiego nie odwalił. Stałem i niecierpliwie czekałem na Lottę.

@Lotta Hudson daję znaki dymne XD
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1879
  Liczba postów : 1235
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyWto Maj 23 2017, 00:07;

W moim mniemaniu Will był totalnie niemożliwy - z jednej strony wciąż bywał sarkastycznym gnojkiem jakiego kojarzyłam z czasów przed naszym spotkaniem w kuchni, z drugiej jednak momentami zachowywał się jak totalnie niepoprawny romantyk. Te osobowości były strasznie skrajne i prawdopodobnie nie byłabym w stanie stworzyć relacji z żadną osobą, która miałaby tylko jedną z nich - u Willa dwie przeciwstawne postawy przenikały się co sprawiało, że żadna z nich nie była jakaś szczególnie upierdliwa.
Nie podobało mi się, że nazwał mnie w liście Charlottą - nie znosiłam tego imienia, mało kto wiedział, że w ogóle je noszę - używali go głównie nauczyciele. Mimo to postanowiłam nie rzucać Walkera na pożarcie smokom, tylko w najbliższej przyszłości dość delikatnie wyperswadować mu pomysł nazywania mnie w ten obrzydliwy sposób.
Jego list wywołał we mnie zarówno śmiech, jak i wzruszenie. Trudno było odmówić chłopakowi polotu - z jednej strony to wszystko było urocze i piekielnie romantyczne, z drugiej trudno było nie zaśmiać się ani odrobinkę.
Nie zamierzałam go wystawić - trudno ukryć, że większość naszych spotkań odbywała się w warunkach bardzo codziennych - chodziliśmy razem na zajęcia, uczyliśmy się, jedliśmy razem obiad, więc wyjście na randkę było dla mnie przemiłą odmianą. Jasne, powinnam się uczyć, ale jeśli jeden raz przyjdę nieprzygotowana na zajęcia to niebo się nie zawali.
Ubrałam się dość elegancko, ale nie odświętnie - do koszulowej bluzki dobrałam czarną spódnicę i lekkie buty na niskim obcasie, narzuciłam na siebie skórzaną kurtkę (oczywiście z syntetycznej skóry!), delikatnie podkreśliłam oczy i patrząc na zegarek dość sprawnym krokiem podążyłam w stronę parku, gdyż było już dość późno - na szczęście udało mi się zdążyć na czas.
Zastanawiało mnie skąd dobór tego miejsca - czyżby park położony w Alei Amortencji był jakimś złośliwym pstryczkiem w nos? Starałam się odepchnąć tego typu pomysł - chłopak na pewno nie miał złych intencji, może wybrał ten Park ze względu na interesujące magiczne stworzenia? Jakie to miało zresztą znaczenie w tym momencie - gdy zobaczyłam go, stojącego na pomoście zapomniałam o wszystkich głupotach, które jeszcze przed chwilą zaprzątały mi głowę.
Podeszłam do chłopaka i przystanęłam przy poręczy pomostu, kilka metrów od niego. Stał z kwiatami, ubrany oczywiście adekwatnie do okazji - serce dziwnie mi przyspieszyło, ale mimo to zachowałam spokój. Delikatnie się uśmiechnęłam i wciąż zachowując dystans powiedziałam:
- Dzień dobry Panie Walker, serdecznie dziękuję Panu za zaproszenie.
Trochę z niego kpiłam, tak jak w moim liściku, jednakże moje słowa były mieszanką ironii i czułości, swego rodzaju czułym przekomarzaniem się.
Powrót do góry Go down


William Walker
William Walker

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Galeony : 398
  Liczba postów : 467
https://www.czarodzieje.org/t14149-william-walker?nid=12#373965
https://www.czarodzieje.org/t14185-william-walker
https://www.czarodzieje.org/t14184-william-walker
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyWto Maj 23 2017, 10:37;

Trudno nie zauważyć, że trochę mnie poniosło. Zresztą byłem pewien,  że Hudson się podoba,  a nazwa ulicy była tylko zabawnym dodatkiem. Co prawda dziewczyna była skazana na moje przytyki do końca swoich dni. Zerknąłem na zegarek,  a następnie odniosłem wzrok na Lottę,  która stała kilka metrów ode mnie.

- Możesz podejść bliżej,  panno nigdy-się-nie-spóźniam.

Nie spóźniła się rzecz jasna,  no może trochę. Ale to była raczej kwestia mojego rozregulowanego zegarka. Nie było co się dziwić,  niegdyś należał do mojego ojca,  liczył sobie długie lata,  a mimo to wciąż świetnie działał. Była to jedyna rzecz,  która została mi po rodzicach. Nawet nie pamiętam skąd go mam. Patrzyłem na dziewczynę z czułością. Byłem zadowolony,  że spędzimy razem czas gdzieś indziej niż w zamku. To co napisałem w liście było prawdą. Chciałem żeby każde jej wspomnienie, w którym byłem też ja,  było jej ulubionym. Dlatego zanim zdążyła zareagować,  zmniejszyłem dzielący nas dystans do minimum. Przyciągnąłęm ją siebie i złożyłem delikatny pocałunek na jej wargach.

- Znalazłem na śmietniku i stwierdziłem,  że się nadają,  w sam raz dla ciebie. - powiedziałem,  wręczając jej kwiaty.

To był oczywisty kant z mojej strony. Wybierałem te kwiaty chyba z godzinę,  a i tak piekielnie się  bałem,  że nie trafię w jej gust. Ciężki mój żywot. Mimo to, nie byłbym sobą nie rzucając jakiejś uwagi tego typu. To było całkiem normalne. Wiedziałem też, że Lotta nie weźmie moich słów do siebie.

Złączyłem nasze ręce, moja dłoń była jak zawsze chłodna i spojrzałem jej w oczy. Nie jestem typem chłopaka,  który będzie ogrzewał ręce swojej ukochanej, skoro moje zawsze były zimne. Nie wiedziałem co ta dziewczyna ze mną robiła,  ale nie specjalnie mi to przeszkadzało.

Uśmiechnąłem się lekko do niej i wziąłem ją pod rękę. Rozpocząłem spokojny spacer w świetle zachodzącego słońca. Czułem jakbym się cofnął w czasie. Byłem jednak zdania,  że takie tradycje powinny być podtrzymywane. Jakoś nie przekonywały mnie współczesne zwyczaje. Tak było bardziej romantycznie. Co prawda niebywale rzadko coś takiego robiłem. Nie da sie ukryć, że moje wcześniejsze relacje opierały sie tylko na jednym... W każdym razie już tak nie było,  a mi wciąż towarzyszyło uczucie, że powinienem się bardziej starać. Okropnie bałem sie straty.
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1879
  Liczba postów : 1235
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyWto Maj 23 2017, 17:25;

Nawet nie zdążyłam wykonać jego prośby - zanim ruszyłam się z miejsca chłopak był już przy mnie i delikatnie całował moje wargi. To był cudowne uczucie, nie zdążyłam jednak zatracić się w tym pocałunku, gdyż William dość szybko przerwał to zbliżenie wręczając mi dość imponujący bukiet.
- Jak na wygrzebane ze śmietnika są całkiem niezłe - rzuciłam ze śmiechem mając oczywiście świadomość, że tak naprawdę kupienie tak pięknego bukietu musiało mu zająć sporo czasu. Wsadziłam głowę w bukiet rozkoszując się zapachem kwiatów, po czym stanęłam na palcach i w podzięce delikatnie ucałowałam jego policzek - Są naprawdę piękne, dziękuję.
Kciukiem pogłaskałam dłoń, którą mi podał - moje palce ginęły w niej, wyglądały jak palce małej, niewinnej dziewczynki, która ściska dojrzałego mężczyznę. W gruncie rzeczy przy Williamie wyglądałam na bezbronną i niewinną drobinkę, bo chociaż byłam dość wysoka jak na dziewczynę to chłopak zdecydowanie mnie przewyższał, poza tym nie byłam zbyt dobrze zbudowana.
Rozpoczęliśmy nasz spacer - mój mężczyzna trzymał mnie pod rękę, a w drugiej dłoni wciąż dzierżyłam otrzymany od niego bukiet. Ramię w ramię przemierzaliśmy parkowe alejki ciesząc się pięknem wieczoru. Rozejrzałam się wokół siebie i lekko uśmiechnęłam się pod nosem pytając:
- Dlaczego akurat to miejsce?
Było zupełnie inaczej niż na moich poprzednich randkach, tak.. romantycznie? Nie byłam pewna czy to dobre słowo, ale czułam się w tych warunkach naprawdę cudownie.
Powrót do góry Go down


William Walker
William Walker

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Galeony : 398
  Liczba postów : 467
https://www.czarodzieje.org/t14149-william-walker?nid=12#373965
https://www.czarodzieje.org/t14185-william-walker
https://www.czarodzieje.org/t14184-william-walker
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyWto Maj 23 2017, 20:31;

Byłem szczęśliwy, że kwiaty się jej spodobały. Napięcie nadal mnie całkiem nie opuściło, ale z każdą chwilą było coraz lżejsze. Im więcej czasu spędzałem z dziewczyną, tym lepiej się czułem. Miała w sobie coś takiego, co sprawiało, że znajdowałem więcej chęci do życia. Cieszyłem się, że dziewczyna doskonale rozumiała kiedy żartowałem, a kiedy moje słowa były całkiem poważne. Pamiętam jak spotykałem się z dziewczyną, która obrażała się na każda moją sarkastyczną uwagę – to była katorga.
Górowałem nad Lottą. Nie była niska, ale przy mnie mało kto okazywał się wyższy. Jeśli mam być szczery, byłem zadowolony, że dziewczyna jest ode mnie tyle niższa. Czułem, że ją chronię i zapewniam bezpieczeństwo, a przecież tylko o to mi chodziło.
Jest tu ładnie, lubię to miejsce, miałem nadzieję, że ci się spodoba... – odparłem patrząc na Hudson, a po chwili dodałem. – Chyba, że coś ci to przypomina, Charlotte?
Specjalnie użyłem jej pełnego imienia. Nie chodziło mi o to żeby jej dopiec. Powiedziałbym raczej, że były to z mojej strony zwykłe zaczepki. Dajmy spokój, dziewczyna była dla mnie zbyt ważna, żeby ją krzywdzić, ale czasem po prostu musiałem zrobić jej na złość.
Zarzuciłem jej rękę na ramiona i się głośno zaśmiałem, widząc jej krzywą minę. Była taka urocza.
Coś nie tak? Charlotte?
Czy dobrze się bawiłem? Owszem, jej reakcje mnie bawiły i śmiałem się wniebogłosy.
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1879
  Liczba postów : 1235
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyWto Maj 23 2017, 21:42;

Czułam się w towarzystwie Krukona bardzo swobodnie i bezpiecznie - ta relacja dawała mi piekielnie dużo satysfakcji i sama nie mogłam uwierzyć, że czuję się w niej aż tak pewnie. Dość szybko przywykłam do sarkastycznego sposobu bycia Williama - w gruncie rzeczy nawet mi on odpowiadał. Trudno ukryć, że Calum, mój najlepszy przyjaciel i wielki wróg Willa, był w tej materii odrobinę do niego podobny - też operował sarkazmem w dość dużych ilościach, więc przez tyle lat udało mi się przyzwyczaić do wiecznego balansowania między żartem, a obelgą.
Mimo wszystko w niektórych chwilach wciąż nie mogłam uwierzyć, ze był mój. Po tym wszystkim co razem przeszliśmy trudno było mi przyzwyczaić się do faktu, że nie muszę się już bać iż chłopak wzgardzi moimi uczuciami - teraz obawiałam się jedynie, że stanie się mu krzywda.
Wszystkie moje obawy odeszły na bok, stało się to również z tymi pozytywnymi myślami, gdy tylko Will nazwał mnie "Charlotte". Początkowo jedynie wzdrygnęłam się, delikatnie krzywiąc twarz z nadzieją, że nie zrobił tego celowo. Dopiero gdy ponowił "obelgę" (wiem, że wiele osób lubi to imię, ja totalnie go nie cierpiałam, mimo że nie było brzydkie) spojrzałam na niego piorunującym wzrokiem, po czym strzepnęłam jego rękę ze swojego ramienia odsuwając się lekko.
- Nie mów tak do mnie - szepnęłam chłodno opuszczając wzrok - Ojciec tak mnie nazywa.
Dla wielu osób to imię mogło być piękne, ale fraza "Ojciec tak mnie nazywa" była w moim mniemaniu dosyć dobrym wyjaśnianiem mojej nienawiści do tego imienia. Nie miałam zbyt dobrych relacji z Thomasem Hudsonem, więc na sam dźwięk słowa "Charlotte" przypominał mi się jego zawiedziony moją osobą głos artykułujący każdą głoskę w wybitnie wkurwiający sposób.
Powrót do góry Go down


William Walker
William Walker

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Galeony : 398
  Liczba postów : 467
https://www.czarodzieje.org/t14149-william-walker?nid=12#373965
https://www.czarodzieje.org/t14185-william-walker
https://www.czarodzieje.org/t14184-william-walker
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyWto Maj 23 2017, 22:11;

Zmarszczyłem brwi. Może i robiłem to specjalnie, ale przecież tylko się z nią drażniłem, nic poza tym. Przystanąłem na chwilę i przyciągnąłem do siebie dziewczynę. Nie chciałem jej zasmucić. To miał być świetny wieczór i nie zamierzałem tego psuć, miałem tylko nadzieję, że już tego nie zrobiłem.
Hej... Słońce, wybacz mi, już nie będę. – powiedziałem patrząc jej w oczy.
Jej słowa trochę we mnie uderzyły. Zdawałem sobie sprawę, że nie dogaduje się z rodzicami, skoro nigdy o nich nie mówi, ale nie sądziłem, że było aż tak źle. Liczyłem na to, że kiedyś się przekona i mi o tym opowie. Nie zamierzałem jednak jej naciskać. Były rzeczy, o których wolimy nie wspominać, bo są zbyt bolesne. Cóż, coś o tym wiedziałem, miałem wiele takich tematów. Chociaż teraz miałem wrażenie, że znała mnie całkowicie.
Ująłem jej twarz w dłonie i zacząłem głaskać kciukiem jej policzek. Miałem nadzieję, że szybko jej przejdzie. To było tylko imię, a ja nie wypowiedziałem go ze złym zamiarem. Musnąłem lekko jej usta i się delikatnie uśmiechnąłem, patrząc skruszonym wzrokiem na Lottę.
Przepraszam, Lottey. – użyłem zdrobnienia, które kiedyś obiło mi się o uszy.
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1879
  Liczba postów : 1235
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptySro Maj 24 2017, 11:45;

Nie potrafiłam długo się na niego gniewać - jego ciepłe przeprosiny zadziałały na mnie niemal natychmiast, widziałam, że to nie było celowe i chłopak naprawdę nie chciał sprawić mi przykrości, więc postanowiłam odpuścić. Pozwoliłam mu się dotknąć i pocałować, nawet odwzajemniłam jego subtelnego buziaka, by po chwili wtulić się w jego klatkę piersiową i szepnąć ze skruchą:
- Niepotrzebnie się tak uniosłam. - westchnęłam cichutko i kładąc głowę pod jego głowę dodałam - Jak bardzo chcesz możesz tak do mnie mówić, byle nie za często
Jeśli podobało mu się to imię byłam gotowa to znieść - czyżby związek nie polegał na kompromisach? Nie chciałam psuć naszego spotkania zbyt dokładnym rozpatrywaniem pewnych spraw, ale czułam, że jestem mu winna chociażby krótkie wyjaśnienie - on otworzył się przede mną niemalże całkowicie, nie mogłam zamykać się przed nim w tak błahej sprawie jak moja rodzina.
- Mam bardzo dobry kontakt z mamą, ale totalnie nie dogaduję się z ojcem - powiedziałam podnosząc głowę by chociażby trochę widzieć mojego rozmówcę - Wiesz, on bardzo chciał, żeby była uzdrowicielką tak jak on.
Westchnęłam i roześmiałam się gorzko by dodać:
- Nigdy nie spełniałam jego oczekiwań. Całe życie uganiałam się za zwierzakami, a w Mungu pojawiałam się głównie, żeby leczyć moje ugryzienia albo przywlekać domowe skrzaty z połamanymi nogami. Albo ewentualnie, żeby pod wpływem narkotyków sikać na chodnik przed szpitalem - tym razem roześmiałam się zupełnie szczerze przypominając sobie sytuację, o której już kiedyś opowiadałam Willowi - Zawsze chciał ze mnie zrobić kogoś kim nie byłam, a nasz kontakt pogorszył się jeszcze mocniej, bo mściłam się za to.
Trudno ukryć, że nie byłam święta - celowo dostawałam słabe oceny z zielarstwa, którego szczerze nienawidziłam albo z magii leczniczej (która nie była taka zła, ale i tak to robiłam) tylko po to, żeby dopiec ojcu. Teraz już unikałam tego typu zachowań, ale gdy byłam młodsza dobierałam sobie niektórych znajomych tak by nie podobali się oni mojemu ojcu, potrafiłam na jego oddziale złośliwie flirtować z jego stażystami tylko po to, żeby go wpienić. Nie byłam zbyt dobrą córką - trudno to ukryć, ale on również nie był szczególnie dobrym ojcem.
Powrót do góry Go down


William Walker
William Walker

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Galeony : 398
  Liczba postów : 467
https://www.czarodzieje.org/t14149-william-walker?nid=12#373965
https://www.czarodzieje.org/t14185-william-walker
https://www.czarodzieje.org/t14184-william-walker
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptySro Maj 24 2017, 16:59;

Ulżyło mi gdy Lotta oddała mój pocałunek i się nieco rozluźniła. Naprawdę nie maiłem złych zamiarów, to miało być zwykłe przekomarzanie się. Cóż wyszło trochę inaczej, więc cieszyłem się gdy zostało to raczej zażegnane. Uśmiechnąłem się do dziewczyny, gdy ta zaczęła mówić. Tak naprawdę nie potrzebowałem tego, a już na pewno nie chciałem jej do niczego zmuszać. Jednak skoro sama zaczęła się przede mną otwierać, z uwagą słuchałem. Nie wiedziałem jak było u niej w domu, tak naprawdę niekoniecznie wiedziałem jak to jest mieć rodzinę. Jedyną osobą, którą miałem był Jules. Ale odkąd skończyłem szkołę i zacząłem sam na siebie zarabiać, nasz kontakt nieco ucierpiał. Regularnie wymieniałem z nim listy, w końcu traktowałem go jak... nie jak ojca, raczej jak dobrego wujka, bądź co bądź wiele mu zawdzięczałem.
Przysłuchiwałem się słowom dziewczyny i tworzyłem w głowie obraz tego o czym mówiła. Chciałem jej jakoś pomóc, ulżyć, ale nie do końca wiedziałem co powiedzieć. Rzadko się to zdarzało, ale zwyczajnie nie potrafiłem postawić się w jej sytuacji. Sam uparcie dążyłem do tego, żeby być jak rodzice. To był mój główny cel odkąd pamiętam. Rozumiałem jednak, że Lotta nie chciała tego co chciał dla niej ojciec. To akurat nie trudno było zrozumieć. Sam nie lubiłem się podporządkowywać, nie miałem autorytetów i chodziłem własnymi ścieżkami. Rozumiałem więc poniekąd, o czym mówiła mi dziewczyna.
Zaśmiałem się gdy wspomniała o swoim pewnym incydencie. Wspominała mi już o tym. Któż by pomyślał, że taka z pozoru grzeczna dziewczynka ma tyle na swoim koncie?
Nieważne jakbym się starał, nie jestem w stanie postawić się na twoim miejscu, przepraszam. – powiedziałem zgodnie z prawdą, gładząc jej policzek.
Nie było sensu wymyślać jakiś idiotycznych mądrości, skoro nie miałem pojęcia jak to jest.  Nie byłem ignorantem, no powiedzmy, że nie byłem, w pewnych rzeczach byłem na pewno. Ale nie chciałem udawać głupio mądrego, nie lubiłem robić bezsensownych rzeczy.
Posłuchaj, skoro nie chcesz, to nie będę cię tak nazywał, ale nie zrobiłem tego żeby cię urazić, okej?
Odpaliłem papierosa i chwyciłem wolną ręką jej dłoń. Ponowiłem nasz spacer, a słońce coraz bardziej chyliło się ku zachodowi. Ten park był naprawdę ładny, bywałem tu przedtem kilka razy. Zależało mi na tym, żeby nie był daleko od szkoły. Nie uśmiechało mi się jechać do Londynu, a szkolne błonia były przereklamowane. Park coraz bardziej się wyludniał, a mi to w ogóle nie przeszkadzało. Nawet lepiej, ceniłem sobie towarzystwo dziewczyny. Zerknąłem na nią i rzuciłem słowa Petrarki.
”Błogosławiony niechaj ów dzień będzie,
Czas, miejsce, chwila, miesiąc i rok cały,
Gdy mnie poraził na zawsze i wszędzie
Blask dwojga oczu, które mnie spętały.”
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1879
  Liczba postów : 1235
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptySro Maj 24 2017, 20:54;

Rozumiałam, że Will chciał się przekomarzać, dlatego powiedziałam mu, że może to robić, ale nie za często - trudno ukryć, że nie potrafiłam sobie zbytnio poradzić z alergiczną reakcją na to imię.
Uświadomiłam sobie, że William nigdy nie doświadczył tak błahego problemu jak kłótnie z rodzicami - w gruncie rzeczy nie udało mu się prawie w ogóle poznać swoich bliskich, więc nie był w stanie zrozumieć mojej sytuacji. Nie miałam mu tego za złe - chciałam tylko być z nim szczera, nie zależało mi na tym, żeby stawiał się w tej sytuacji.
- Nie ma za co przepraszać - powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
Do niedawna byłam dość negatywnie nastawiona do palaczy, jednakże w czasie moich kłótni z Willem sama popalałam z nerwów, więc mimo że ten okres już minął to nie zamierzałam go ganić - zwyczajnie przestało mi przeszkadzać, że ktoś kopci w moim towarzystwie (chociaż w przyszłości zamierzałam przekonać Willa by palił trochę mniej, ale to raczej z troski o jego zdrowie)
Znowu coś cytował - z jednej strony to było bardzo romantyczne, z drugiej odrobinę pompatyczne i zabawne. Uśmiechnęłam się - trochę z rozbawienia, a trochę ze szczęścia i zapytałam:
- Jak Ty to robisz, że tak zapamiętujesz te wszystkie cytaty?
Wiedziałam, że Will musi dużo czytać, pewnie znacznie więcej niż ja, nie zmieniało to jednak faktu, że jego pamięć do cytatów była wręcz nieprawdopodobna.
Przemierzaliśmy kolejne alejki mijając ławki i piękne rośliny, które robiły wrażenie nawet na mnie, chociaż nienawidziłam zielarstwa. Kątem oka zobaczyłam, że w zaroślach mignęło mi jakieś drobne stworzenie.
- Widziałeś to? - zapytałam chłopaka ściskając jego dłoń
Powrót do góry Go down


William Walker
William Walker

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Galeony : 398
  Liczba postów : 467
https://www.czarodzieje.org/t14149-william-walker?nid=12#373965
https://www.czarodzieje.org/t14185-william-walker
https://www.czarodzieje.org/t14184-william-walker
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptySro Maj 24 2017, 22:20;

Nigdy nie przejmowałem się swoim zdrowiem. Fakt może coś tam kiedyś słyszałem, ale gdyby nie papierosy rozniósłbym wszystko. Wierzcie lub nie, ale one naprawdę uspakajały. Nie miałem co ukrywać, byłem cholernie uzależniony, ale nie myślałem kiedykolwiek o tym żeby rzucić. Nie przeszkadzało mi nawet to, że w gruncie rzeczy paliłem jak smok. Lepsze to niżeli bym ćpał, albo stał się jakimś pieprzonym alkoholikiem. Bądź co bądź lubiłem sobie wypić, ale raczej nie miałem z tym problemu.
Nad jej pytanie musiałem chwile pomyśleć. Nie specjalnie się nad tym zastanawiałem. Faktycznie często rzucałem cytatami, ale to dlatego, że te po prostu pojawiały się w mojej głowie.
Cóż, widocznie twój facet ma niesamowity talent. – rzuciłem i wyszczerzyłem się do dziewczyny.
Nie wiedziałem jak to się działo. Naprawdę wiele czytałem. Lubiłem tę odskocznie od świata. Moje życie nie było zbytnio kolorowe, a kiedy antagonizowałem od siebie wszystkich, czasem doskwierała mi samotność, całkiem spora samotność. Czytając zatracałem się w tym i zapominałem, że cokolwiek poza lekturą istnieje. Mówi się, że słowa mają moc zmieniania ludzi, ale nie wiedziałem czy w to wierzyć. Czytałem przeróżne książki, nawet kiedyś wczytywałem się w strony jakiegoś poradnika o wróżbiarstwie. Nie znosiłem tych lekcji i nie do końca wierzyłem w to całe wewnętrzne oko. Bzdury i tyle. Ale przeczytałem, bo wpadło mi w ręce, po prostu.
Ale chyba chodzi o to, że swego czasu książki były moimi jedynymi przyjaciółmi. – dodałem.
Tak, to chyba było to. Miałem dobrą pamięć, a coś czemu oddawałem się z taką pasją musiało zostawić ślad w mojej głowie. Chyba to jednak nie było takie skomplikowane jak mi się wydawało na początku.
Gdy Lotta cała się rozpromieniła nie wiedziałem o co jej chodzi. Byłem tak skupiony na jej sylwetce, że zupełnie nie zwracałem uwagi na inne rzeczy. Mógłbym rzec, że w tamtej chwili była dla mnie całym światem. Pokręciłem głową. Trochę z niedowierzaniem, jako reakcja na jej zachowanie, a trochę w odpowiedzi. Przypominała mi teraz małą dziewczynkę, która dostaje swoją wymarzoną zabawkę. Po raz pierwszy zobaczyłem u niej taką fascynację, no może nie licząc ostatniej lekcji ONMS.
Nie Lottey, nie wiedziałem nic. – zaśmiałem się i przestałem wpatrywać się w krzaki, by znów spojrzeć na dziewczynę.
To było urocze. Ścisnęła moją dłoń, a ja nigdy nie wiedziałem żeby jakaś, zapewne wiewiórka, wywołała w kimś takie emocje. Patrząc na Hudson można by rzec, że wyglądała jakby zobaczyła pięknego trolla.
Teraz mnie zostawisz w pogoni za gryzoniem? – zapytałem rozbawiony, naprawdę wyglądała jakby chciała rzucić wszystko, by tylko przekonać się co biega w krzakach.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32734
  Liczba postów : 108771
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptySro Maj 24 2017, 22:42;

Wzrok Lotty nie zawodził, bo istotnie w krzakach niedaleko przechadzającej się pary coś przebiegło. Nie było jednak powodów do zmartwień, ponieważ tajemniczym stworzeniem okazał się być zwykły kuguchar. Gryzoń też był, ale niestety zdążył uciec, ponieważ przestraszył się zbliżających ludzi. Zwierzę wyłoniło się z krzaków, strzygąc uszami zakończonymi długimi frędzlami. Obdarzył dwójkę Krukonów obojętnym spojrzeniem i wydawało się, że odwróci się i zniknie z powrotem wśród niskich gałęzi krzewu, jednak kocur zrobił na przekór i pokazał się studentom w pełnej okazałości. Był naprawdę potężny, a jego wielkie łapy zaopatrzone były w ostre pazury. Mimo wszystko wyglądał na przyjaźnie nastawionego, wręcz na udomowionego, na co wskazywał zupełny brak stresu w towarzystwie ludzi. Usiadł przed nimi na asfalcie i wlepił w nie swoje ogromne, żółte ślepia, jakby na coś czekał.
Czy któreś z Krukonów odważy się pogłaskać znajdę?

Jeśli chcecie pogłaskać kuguchara, rzućcie kostką:
1, 2 - zbliżacie się, ale kuguchar reaguje agresywnie, syczy i zamierza się pazurami. rzućcie jeszcze raz: parzysta - unikacie pazurów, nieparzysta - kocur drapie was. (rana może się trochę paskudzić ;) )
3, 4 - początkowo jest nieufny, ale w rezultacie daje się pogłaskać raz czy dwa, po czym sygnalizuje, że na więcej pieszczot nie ma ochoty.
5, 6 - bez problemu zbliżasz się do kota, głaskasz go, a kuguchar przymila się i nawet pomrukuje. Musi Ci dobrze patrzeć z oczu!

______________________

Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1879
  Liczba postów : 1235
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptySro Maj 24 2017, 22:56;

- Mój facet ma niesamowity talent do przechwałek - rzuciłam ze śmiechem. Świadomość, że William ma dużo dystansu do siebie i nie obrazi się za tego typu żart dawały mi bardzo dużo swobody. Zresztą trudno ukryć, że wypowiadanie frazy "mój facet" sprawiało mi mnóstwo dziwnej satysfakcji - poczucie, że Krukon w jakiś sposób należy do mnie było zarówno niesamowite, jak i przerażające. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, że to nareszcie się stało.
Zrobiło mi się odrobinę żal Willa - tak długo chciał chronić innych przed sobą, że zostal zupełnie sam i chociaż świat książkowy był na pewno niesamowity, to nawet nie umywał się do prawdziwego. Na szczęście teraz miał mnie i Theo, ale mimo to uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco.
Po chwili z krzaków wylazł piękny i dorodny koguchar. Położyłam bukiet na ławce zachwycona.
- Miałam rację! - wyszeptałam Willowi do ucha, pełna entuzjazmu z trudem panując nad swoją radością. Pokazałam mu paluszkiem, żeby nie był zbyt głośno, po czym powoli podeszłam do koguchara i zaczęłam go delikatnie głaskać.
- Cześć Mruczulku - szepnęłam do zwierzaka, który zaczął się przymilać do mnie, a nawet mruczeć! Trudno było ukryć, że koguchary wybitnie mnie fascynowały, podejrzewałam nawet, że mój Kafel jest z nimi jakoś spokrewniony, ale nie miałam na to żadnego dowodu, poza jego wyglądem i wybitną inteligencją.
Spojrzałam na Willa i delikatnie wezwałam go do siebie ręką.
- Chodź do nas, skarbie - powiedziałam głosem małej dziewczynki, która właśnie dostała gwiazdkę z nieba - Tylko powoli
Zwierzak przytulił się do mojej dłoni pomrukując coraz głośniej - miałam nadzieję, że z takim samym entuzjazmem zareaguje na Willa.

Kostka: 6
Powrót do góry Go down


William Walker
William Walker

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Galeony : 398
  Liczba postów : 467
https://www.czarodzieje.org/t14149-william-walker?nid=12#373965
https://www.czarodzieje.org/t14185-william-walker
https://www.czarodzieje.org/t14184-william-walker
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptySro Maj 24 2017, 23:27;

Nie wątpiłem w wzrok Lotty. To nie jest tak, że widzi się i słyszy co chce? Nie spodziewałem się innej reakcji niż ta dziewczyny. Nie bez powodu wybrałem park, w którym można spotkać wiele ciekawych stworzeń. Sam je lubiłem, ale to nie była jakaś tam wielka fascynacja. Nie było jednak tak, że się krzywiłem. Gdy wyszedł kuguchar spojrzałem na niego nieufnie. Niekoniecznie chciałem, by coś się stało Lotcie, a jego pazury do małych nie należały. Ten jednak usiadł na asfalcie i jakby czekał.
Cóż, nie musiało wiele minąć żeby dziewczyna się przy nim znalazła. Nie zdążyłem nawet zareagować, a ona już głaskała go w najlepsze. Na Merlina, czy ona miała jakikolwiek instynkt samozachowawczy?
Podszedłem powoli do stworzenia i ukucnąłem przy nim. Nie żebym był jakimś znawcą, ale chyba nie wyglądało na to żeby zaraz się na mnie rzucił i poharatał moją piękną twarz. Nie sądziłem też żeby chciał mnie zjeść. Pogłaskałem go lekko, ale delikatnie się zjeżył, więc szybko cofnąłem rękę. Był potężny, a mi nie uśmiechało się leżeć w Mungu. Raczej nie przepadałem za szpitalami. Wierzcie lub nie, ale zapach wiszącej w powietrzu choroby mnie odpychał, jak w każdym takim miejscu. Nie, nie chciałem tam wylądować.
Zerknąłem na dziewczynę, której oczy się świeciły jakby właśnie wygrała na loterii. Zastanawiałem się czy jak powiem „to tylko kuguchar”, to pozbędę się jednej nerki. Nie chciałem chyba ryzykować, więc podniosłem się do pozycji stojącej i podałem Lotcie rękę. Byłem zdania, że lepiej nie przesadzać z dzikimi zwierzętami, nawet jeśli te z pozoru wydawały się bezpieczne. Oswojony czy nie, nawet mój własny kot potrafił mnie zaskoczyć, więc liczyłem na to, że Lotta już zostawi go w spokoju.
Właściwie chodziło mi tylko o jej bezpieczeństwo. Moja piękna buźka to jedno, ale jej także nie chciałbym widzieć skrzywdzonej.
Domyślam się, że ten kotek jest dużo bardziej fascynujący ode mnie, ale myślę, że powinniśmy zostawić go w spokoju, droga Pani. – rzuciłem i się lekko zaśmiałem.
Miło było patrzeć na takie oczarowanie Hudson zwierzęciem, ale wolałbym żeby nie przesadzała za bardzo. Nie ufałem nawet swojemu kotu, ale ten to faktycznie był wredny, bardziej niż ja – tak, to widocznie możliwe. W każdym razie, lepiej nie nadużywać „gościnności” takiego kuguchara. Obawiałem się jednak, że odklejenie teraz dziewczyny od niego będzie trudniejsze niż wyciągnięcie kogoś z Azkabanu.

kostka: 4
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1879
  Liczba postów : 1235
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyCzw Maj 25 2017, 00:06;

Wiedziałam, że Will się o mnie martwił, ale w moim mniemaniu był odrobinę przewrażliwiony - radziłam sobie ze zwierzętami lepiej niż ktokolwiek inny z naszego otoczenia, dlatego jego obawy nie były dla mnie zbyt jasne, tym bardziej, że wbrew powszechnie utartej opinii koguchary nie były aż tak groźne, pod warunkiem, że miało się wobec nich odpowiednie podejście.
Czasami irytowało mnie, że Krukon traktował mnie jak maleńką dziewczynkę - jasne, byłam dosyć wątła i delikatna, ale wszystkie "niedoróbki" w tej materii nadrabiałam moim podejściem do magicznych stworzeń - nie lubiłam się przechwalać, ale moja wiedza na ich temat była naprawdę ogromna, w towarzystwie zwierząt czułam się totalnie spełniona i wiedziałam, że gdy tylko wyprowadzę się na swoje mój dom będzie wypełniony zwierzętami.
Miałam ochotę wziąć koguchara na ręce ale powstrzymałam się, bo mimo wszystko nie chciałam drażnić Willa - spotkaliśmy się tutaj, żeby miło spędzić czas, więc jakiekolwiek kłótnie nie były szczególnie wskazane. Chociaż chłopak się śmiał to miałam świadomość, że nie jest wybitnie zadowolony ze spotkania z kiciusiem, więc chwyciłam jego wyciągniętą w moją stronę dłoń i podniosłam się.
- Nikt nie jest bardziej fascynujący od Ciebie, drogi Panie - szepnęłam kładąc dłonie na jego ramionach. W międzyczasie koguchar (chyba zniesmaczony naszą postawą wobec niego) schował się w krzakach. Uśmiechnęłam się do chłopaka słodko i stanęłam na palcach by delikatnie musnąć jego wargi. Pocałunek był dość krótki, zanim chłopak zdążył porządnie wpić swoje usta w moje odsunęłam się od niego ze śmiechem. Na moment zamilkliśmy. Z fascynacją wpatrywałam się w jego twarz, by po chwili, która trwała niemalże wieczność powiedzieć cichym, lekko niepewnym głosem:
- Chyba troszkę Cię kocham.
W końcu się na to zdobyłam, zwerbalizowałam moje uczucia względem chłopaka - w moim przypadku tego typu wyznanie było już bardzo poważną deklaracją, jednakże nawet w tym wypadku musiałam dorzucić tam jakieś asekuracyjne zwroty typu "chyba" i "trochę". Opuściłam wzrok niepewna jego reakcji.
Powrót do góry Go down


William Walker
William Walker

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Galeony : 398
  Liczba postów : 467
https://www.czarodzieje.org/t14149-william-walker?nid=12#373965
https://www.czarodzieje.org/t14185-william-walker
https://www.czarodzieje.org/t14184-william-walker
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 EmptyCzw Maj 25 2017, 16:50;

Nie chodziło wcale o to, że nie wierzyłem w Lottę. Bardziej o to, że się o nią martwiłem. Byłem zdania, że naprawdę nie należy przesadzać. Mimo, że dziewczyna była w tej materii wybitna. Po prostu nikt nie siedzi w głowie tych zwierząt, a te z kolei kierują się głównie instynktem. Jeden źle odczytany nasz ruch i może dojść do tragedii. Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, że Lotta wie co robi, nie wątpiłem w to. Moje zachowanie wynikało z troski o dziewczynę. Nie chciałem żeby coś jej się stało.
Gdy ujęła moją dłoń lekko się uśmiechnąłem. Nie chodziło mi o to żeby nie wiadomo jakie kazania jej prawić. Po prostu jeśli chciałaby jeszcze zostać, zrobiłaby to, a ja bym trochę poczekał. Ten wieczór miał być dla niej, więc nie zamierzałem traktować jej jak małej dziewczynki. Oczywiście w moich oczach była delikatna i drobna, zupełnie jakby była całkiem bezbronna. Zdawałem sobie jednak sprawę, że tak nie było. Jeśli w grę wchodziły magiczne stworzenia - nie miała sobie równych.
Podniosła się i na mnie spojrzała, a ja w tamtej chwili przestałem myśleć o czymkolwiek innym niż o dziewczynie przede mną. Miałem szczęście, że ją spotkałem. Może nie zmieniłem się jakoś bardzo pod jej wpływem, ale gdy tylko znajdowała się w pobliżu wiedziałem, że moim głównym celem jest chronienie jej.
Uff, już się bałem, że postanowisz mnie porzucić, na rzecz tego kota... – odparłem rozbawiony i zrzuciłem peta na ziemię. Wiedziałem, że to nawet nie wchodziło w grę. Byłem wręcz nieziemski, żadne stworzenie nie mogło mnie zastąpić.
Kolejne słowa, które padły z ust Lotty były dla mnie bardzo ważne. Moje oczy się rozszerzyły. Nie popędzałem jej z tym. Nie nalegałem, a byłem pewien, że nie bez powodu Lotta z tym zwlekała. Wiedziałem, że te słowa mają wielką moc. Moja twarz się rozpromieniła. Spojrzałem na nią i delikatnie przygryzłem wargę. Zetknąłem nasze czoła i spojrzałem jej w oczy jednocześnie splatając nasze dłonie.
Chyba troszkę? – zaśmiałem się.
Nawet jeśli wplotłaby to niepostrzeżenie w sam środek zdania i tak te słowa miałyby dla mnie ogromne znaczenie. Pocałowałem ją czule .
Przyznaj się lepiej, że ledwo się powstrzymujesz przed napaścią na mnie i zerwaniem ze mnie ubrać. – rzuciłem i się zaśmiałem.
Takie uwagi były dla mnie typowe. Lotta była dziewczyną, która sprawiała, że zupełnie inaczej patrzyłem na świat, ale nawet to nie sprawiało, że mój sarkazm znikał.
Objąłem ja jedną ręką i wznowiłem nasz spacer.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 QzgSDG8








Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Park im. Rubeusa Hagrida

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 7Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Park im. Rubeusa Hagrida - Page 3 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
-