Chyba najfajniejsze pomieszczenie w całym Hogwarcie. Wystarczy coś sobie wymarzyć, a już to mamy. Niestety, nie można tam wyczarować jedzenia, ani picia, także jeśli chce się przygotować romantyczną kolację, posiłek trzeba przynieść samemu. Jedną z większych zalet jest, że gdy jesteś w środku osoba która nie wie czymś stał się dla ciebie ten pokój nie może dostać się do środka. Aby pojawiły się drzwi, przez które można wejść, należy przejść trzy razy wzdłuż ściany, myśląc o odpowiedniej rzeczy.
UWAGA: Aby wejść obowiązkowo należy rzucić kostką w pierwszym poście. Nieparzysta – udaje Ci się wejść, parzysta – niestety nie udaje Ci się wejść. Jeśli już raz odkryjesz lokację możesz odwiedzać ją bez ponownego rzucania kością. Zezwala się zdradzić lokalizację tematu dwóm osobom towarzyszącym.
- Skąd wiedziałam, że to powiesz? - zapytała Hayley ze śmiechem. - Zadajesz bardzo trudne pytania. Ale chyba w Bułgarii ze smokami. Chodziłeś kiedyś z dziewczyną starszą od siebie?
- Bo nic nie mogę wymyślić! Hayley zapatrzyła się w sufit, zastanawiając się nad tym. - Nie wiem. Specjalnie zła nie jestem, ale fajna też nie. - Spojrzała na niego ze złośliwym uśmieszkiem. - Ja cię o to nie będę pytać, bo dobrze znam odpowiedź, tak jak i chyba cały zamek. - Zamrugała słodko oczami. - Ulubiona pora raku?
- Mogłabyś rozwleklej odpowiadać na moje inteligentne pytania- powiedział wywracając oczami- Cały zamek? Bez przesady. Tak się wam wszystkim tylko wydaje. - Jesień- dodał po chwili- Największa Twoja wada, której u siebie nie lubisz?
- Jeśli już, to raczej niechcący - powiedziała. - Dzięki mojej wyżej wymienionej wadzie. Obróciła się na bok i podłożyła dłoń pod głowę, a nogi podwinęła tak, że kolana stykały jej się z łokciem. - Co byś zrobił, gdybyś wygrał milion galeonów?
- Kupiłbym wielki dom w Kalifornii i zostałbym alfonsem- wymyślił na poczekaniu, wyobrażając sobie ową piękną wizję. - Jak byś chciała, żeby wyglądała Twoja przyszłość?
Hayely spojrzała na niego z ukosa z dziwną miną. - Ale ty masz pomysły... - przygryzła wargę. - Smoki, Bułgaria, przecież już ci kiedyś mówiła. Znowu się okazuje, że mnie nie słuchasz - wywróciła oczami. - A jakie ty masz plany?
- Cały czas powtarzasz to samo- stwierdził z przekąsem- Smoki, Bułgaria... - Ja nie mam żadnych sprecyzowanych planów, zobaczymy jak będzie. Czego we mnie nie lubisz, a co lubisz?- zadał kolejne egoistyczne pytanie, skoro ona kopiuje jego pytania, to on może zadać parę idiotycznych.
- Bo cały czas o to samo pytasz. - Pokazała mu język. Zastanowiła się chwilę. - Lubię twój sposób bycia, nawet ten twój straszliwy egoizm, i poczucie humoru. A nie lubię całej reszty - uśmiechnęła się złośliwie. - Kreatywność mi siada. To samo.
- Czyli wszystko we mnie lubisz- stwierdził, kiedy usłyszał jej odpowiedź.- Ja lubię, że zawsze masz jakąś odpowiedź dla mnie, nie płaczesz z mojego powodu i potrafisz być czasem miła. Wymarzony chłopak?
- Miałeś jeszcze powiedzieć, czego we mnie nie lubisz - przypomniała mu. - Nie tworzę swojego ideału. Ważne tylko, żeby nie był tchórzem bez honoru. Nie znoszę typów, którzy oddali by moje życie za własne. - Wywróciła oczami. - Ile czasu dziennie spędzasz przed lustrem?
- Nie chciało mi się wymieniać- powiedział, czochrając ją po blond włosach z uśmiechem. - Wiem, że wyglądam, jakbym właśnie wyszedł od fryzjera, ale uwierz, biorę tylko rano prysznic. Gorzej z szukaniem ubrania. Jest jakaś osoba w Hogwarcie, z którą nie mogłabyś się zaprzyjaźnić?
Hayley zaśmiała się i odepchnęła jego rękę, jednocześnie drugą wygładzając włosy. - Christine. Ilekroć zaczynam na nią przychylniej patrzeć, czymś mnie do siebie zniechęca. - Hayley przewróciła się na plecy. - Jaki jest dla ciebie najważniejszy dzień w roku?
- Nie dziwę Ci się- powiedział z powagą, kiwając głową. - Nie wiem... Moje urodziny? Nigdy nie miałem takiego dnia...- stwierdził, mówiąc pierwsze, bo mu przyszło do głowy. - Najbardziej romantyczny dzień w życiu?
- Nie każ mi tego wspominać - powiedziała wypuszczając głośno powietrze. Zastanawiała się chwilę nad pytaniem. - Znudziła mi się ta gra. Skończyły się pytania - powiedziała, wyjmując z kieszeni nową gumę i wkładając ją sobie do ust.
- No to co teraz?- zapytał, ponownie kładąc się na łóżku. Przymknął lekko oczy, poczuł zapach czekolady. Nie wiedział, czy to tylko mu się zdaję. - Idziemy spać?
- Ale ja stary wujek Jay, wolę iść spać, a nie biegać i hałasować- powiedział jej cierpliwym, pouczającym tonem. Przewrócił się z powrotem na plecy i skulił lekko, by zasnąć w jakiś sposób.
- Ale ja nie chcę spaać. - Jej słowa zagłuszyło przeciągłe ziewnięcie. - No dobra, chcę. Ułożyła się wygodniej. Zwinęła się prawie jak kot, tak, że mogła dotknąć nosem kolana i ziewnęła ponownie, zakrywając buzię ręką.
Nawet nie usłyszał słów Hayley, pomyślał o kołdrze, która natychmiast się pojawiła tuż obok. Nakrył się nią i zasnął. O tak, zdecydowanie świetne wyjście. - Tylko na chwilkę- mruknął po czym zapadł w sen, chrapiąc cicho.
Hayley było niewygodnie. Zdecydowanie niewygodnie. Zgramoliła się z łózka i ułożyła na ziemi. Dużo lepiej, pomyślała. Chwilę później jej oddech wyrównał się i zasnęła. - Taak - mamrotała przez sen. - Tak, ja też tak chcę...
Chciała się szamotać, wyrwać, ale odpuściła. Nie chciała sprawiać jeszcze większej przykrości krukonowi. I tak pewnie musiało mu być smutno, poprzez jej zachowanie. najpierw jest wspaniale, a nagle wszystko leży w gruzach. - Bo życie jest niesprawiedliwe i niektórym nie jest dana długowieczność. Dostajesz sygnały, że Twoje życie jest bez sensu, tak samo jak i Ty. Chcesz dostać coś od życia, aby nie było takie smutne i monotonne, ale jednak Ci nie wychodzi. Wtedy właśnie dochodzisz do wniosku, że jednak śmierć jest najlepszym rozwiązaniem. Nie oznacza to jednak, ze tak postąpisz. Ludzie boją się śmierci. Boją najbardziej na świecie. Ja tak samo - przyznała cicho. Weszli do PŻ. Pokój był dość duży, utrzymany w jasnych barwach, jakby miał zachęcać do uśmiechu. Był w nim jedynie stolik oraz dość duże łóżko i fotel. nic więcej. Wspaniałe miejsce do rozmów.
Postawił ją, gdy znaleźli się w środku. Zmarszczył czoło patrząc na Andreę. - Andy, nie rozumiem Cię - powiedział cicho, sam nie wiedział, jak dobrać słowa - życie jest sprawiedliwe, jedynie trzeba się z nim ostrożnie obchodzić. Mówisz, że chcesz dostać coś od życia. Czy na prawdę nie ma takiej rzeczy, która mogłaby Cię uszczęśliwić ? Zrobię wszystko... - tu urwał. Czuł się zakłopotany całą sytuacją, nie wiedział co miał zrobić. Chciał ją do siebie przytulić, jednak powstrzymał się, kiedy zdał sobie sprawę, że pewnie oberwie kolejny raz. I co teraz ?- zapytał się w myślach.
Usiadła na łóżku, odgarniając włosy z twarzy, które przysłaniały jej widok. - Ja sama czasami siebie nie rozumiem - odpowiedziała. - Gdzie Ty widzisz sprawiedliwość? Ja jej niestety nie widzę. Gdzie jest sprawiedliwość w tym, ze inni żyją bez problemów, a ja mam ich w nadmiarze? Skuliła się, jakby w obawie przed czymś. - Dostałam to, czego pragnęłam, ale nie potrafię tego wykorzystać. Ranię osobę mi najbliższą. Co mi po takim szczęściu, jeżeli jest ono jednostronne?