Do tej przytulnej klasy na szczycie wieży północnej, można jedynie wejść przez klapę w podłodze, do której prowadzi srebrna drabina będąca na siódmym piętrze. Wnętrze klasy wyglądem przypomina poddasze, bądź też herbaciarnię. Znajduje się tam około dwadzieścia stolików, a wokół nich małe pufy. Na co dzień okna są tu zasłonięte grubymi zasłonami, co sprawia, że pokój jest oświetlony jedynie dzięki wielu lamp w czerwonych kloszach. Na półkach w rogu pomieszczenia znajduje się natomiast wiele filiżanek i szklanych kul.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Wróżbiarstwo
Wchodzisz do klasy Wróżbiarstwa, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Wróżbiarstwo. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Griffin Robertson oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Ardeal. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Pierwszy egzamin czeka Cię z ceromancji, czyli wróżenia z wosku lanego na taflę wody. Oczywiście, tym razem nie są dostępne książki, które powiedziałby Ci znaczenie odlanego symbolu. Druga część egzaminu dotyczy aleuromancji, czyli sztuki wróżenia z mąki, a zasadzie za pomocą niej. Nie jest to najprostsza sztuka, jednak na egzamin idealna. Tym razem jednak wszystkie kształty z niej są już przygotowane, tak samo jak opisy, które musisz odpowiednio przyporządkować.
Zasady: Rzucasz dwiema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z astronomii i wróżbiarstwa można dodać +1 do punktów.
Opis wyników:
zadanie nr 1:
wynik:
1 – Odlany kształt to ni mysz, ni wydra, coś na kształt świdra. Całkowicie nie wiesz jak się do tego zabrać, postanawiasz więc napisać znaczenie symboliczne kleksa z atramentu. Ciekawy sposób, jednak chyba nie to przedstawia odlew. Wielka szkoda! 2 – Rozpoznajesz odlew, jednak nie znasz jego znaczenia. Wielka szkoda, że ten dział w książe ominąłeś, uznając go za dziecinnie prosty. Najwyraźniej taki nie jest, bo twoje proroctwa całkowicie nie mają sensu. 3 – Wosk rozlał ci się w pojedyncze kropelki, najwyraźniej za wolno go lałeś. Przez to nie da się z nich wiele wyczytać. Wyjmujesz się więc z wody w kolejności, w jakiej je złapałeś, po czym układasz obok siebie i piszesz znaczenie otrzymanego kształtu. Może parę punktów ci za to policzy komisja. 4 – Nie jest źle, stworzony z wosku kształt nie jest najprostszym, ale przynajmniej coś o nim wiesz. Piszesz swoją odpowiedź bez większego problemu, masz jednak nadzieje, że w kluczu nie ma na ten temat więcej informacji. 5 – Odczytanie symbolu nie sprawiło ci większej trudności. Po chwili przechodzisz do kolejnego zadania, uznając to za banalne. Cóż… Spodziewałeś się, że ten egzamin do najtrudniejszy nie należy. 6 – Twój odlew okazał się tak prosty, ze by podnieść jak najbardziej wynik za to zadanie, postanawiasz napisać dodatkowo jego znaczenie w innych kulturach. Z uśmiechem na twarzy przechodzisz rozwiązywać dalej egzamin.
zadanie nr 2:
wynik:
1, 2 – Niestety źle przyporządkowałeś większość opisów. Najwyraźniej trzeba było się uważniej wczytać, bo wbrew pozorom tam wszystko było napisane. Ach, te skutki stresu! 3, 4 – Większość przyporządkowałeś jak należy, jednak nie okazało się to tak proste, jak mogło by się wydawać. Wszystko przez tę małą ilość czasu, na zrozumienie czytanego tekstu, jakby komisja sądziła, że każdy uczeń zna te opisy na pamięć. 5, 6 – Opisy okazały się być miłym zaskoczeniem, gdyż nie trzeba było posiadać ogromnej wiedzy, by przyporządkować je dobrze, tak jak to w twoim przypadku było. Skoro już wszystko zrobione, to teraz tylko czekać na wspaniałe wyniki!
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - astronomia i wróżbiarstwo:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Kostka - zad. 1:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Kostka - zad. 2:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek za zadania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Autor
Wiadomość
Valeria Albescu
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : przenikliwe spojrzenie, bladość, silna obecność pomimo milkliwości, ciężki akcent, blizna po poparzeniu na lewym ramieniu powyżej łokcia
Pokazała Maxowi gestem, żeby chwilę zaczekał. Chciała porozmawiać z nim spokojnie, bez innych uczniów, dlatego w pierwszej kolejności podeszła do swojego biurka, z którego wzięła białą laskę. – Pani Strauss – zwróciła się do Violetty. Na chwilę jej usta wykrzywił uśmieszek; pamiętała, co usłyszała o dziewczynie w pokoju nauczycielskim. Zapewne zważywszy na to ostrożnie podchodziłaby do przydzielania jej odpowiedzialności za jasnowidza, ale widziała, że dwójkę łączyła jakaś więź, a więc pewnie i zaufanie. Podając jej własność Fabiena, spojrzała dziewczynie w oczy, z poważną miną wypowiadając następne słowa: – Proszę się upewnić, że jest z nim wszystko w porządku – poprosiła. Kiwnęła do niej głową, dając znać, że może się oddalić.
Dopiero kiedy Violetta wyszła, zwróciła swoją pełną uwagę na Gryfona. – Pan Brewer. – Przysiadła na skraju biurka, przyglądając mu się uważnie. Wyglądał na zmęczonego, a kiedy jej lewe oko przesunęło się leniwie, ostatecznie znikając gdzieś pod powieką, zobaczyła kołtun wyrysowany boleśnie jaskrawymi barwami. Gdy zamrugała, jej oko wróciło na miejsce. Przez chwilę zastanawiała się, od czego zacząć; ewidentnie w obrębie tematu, który chciała poruszyć, kryły się w chłopaku jakieś zmagania. Nie żeby była zaskoczona – dobrze wiedziała, jak bardzo męczące i konfundujące potrafiły być wizje. W końcu do dzisiaj niektóre z nich zostawiały ją rozłożoną na łopatki, z głową pełną staczających walki myśli. – Pana praca domowa była jedną z lepszych. Świetnie też sobie pan poradził z zadaniem. Trzy zmysły... – wyliczała, jakby mówiąc do siebie. Urwała na chwilę, przeciągając spojrzeniem po jego twarzy, jak zwykle czujna, gotowa chwycić wszystkie ślady wychylające się zza maski mięśni i skóry. – Nie jest pan nowicjuszem we wróżbiarstwie, ale nawet w siedem lat trudno jest opanować aż trzy zmysły bez odpowiedniego daru – dotarła wreszcie do sedna. Nie pytała, nie naciskała – czekała na jego odpowiedź na te słowa.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Nie zamierzała zostawać zbyt długo. Max mógł odczekać te trzydzieści sekund lub nieco dłużej, aż szybko załatwi to co chciała i mógł dalej swobodnie rozmawiać z wróżbiarką. Zresztą nawet mogliby zacząć rozmowę w jej obecności. Nie bardzo interesowały ją sprawy innych uczniów, więc zapewne nie zwróciłaby większej uwagi na to, co omawiali. Uśmiech, który zamajaczył na wargach Albescu dał jej wystarczający znak, że raczej nie była dla niej pierwszą lepszą uczennicą i pewnie miała gdzieś na jej temat własną opinię. Jakoś jej to nie dziwiło. Voralberg ostrzegł, że będzie rozmawiać ze wszystkimi nauczycielami na jej temat przez co niektórzy z nich mogliby na nią nieco inaczej spoglądać ze względu na jej... talent do wpadania w kłopoty. Mimo wszystko Valeria zdawała się jej nie osądzać. I nie miała nic przeciwko temu, by oddać jej własność Fabiena, którą Krukonka chciała mu zwrócić. Wyglądała jedynie przy tym niezwykle poważnie. - Taki mam zamiar, pani profesor - odpowiedziała jej w podobnym tonie po czym skinęła jeszcze głową, oddalając się w kierunku wyjścia. - Do widzenia. Załatwiła już to co miała. Teraz pora odnaleźć Fabiena i skłonić go do wyjawienia, co właściwie miało miejsce na lekcji.
z|t
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Był zmęczony. Kurewsko zmęczony i właściwie miał wrażenie, że daje dostęp do swoich myśli, a co za tym idzie, pozwala, żeby przyszłość sama do niego napływała. Czuł powolne pulsowanie w skroniach, ale nie było to znajomym, gwałtownym bólem, hukiem, uderzeniem, które mogłoby go zmieść z powierzchni ziemi, czy cokolwiek takiego. Wsparł się o biurko, ale nie siadał, bo nie wiedział, kurwa, czy mu wypadało, w końcu to nie do końca powinno tak wyglądać, czy coś, do chuja pana, więc sterczał i patrzył na profesor, jednocześnie zastanawiając się, czy ona wie. Wydawało mu się bowiem, że pod pewnymi względami nadają na podobnych, jebanych falach, które być może dadzą mu w końcu wytchnienie. Przypomniał sobie Rose i przez jego twarz przemknął grymas bólu, prędko jednak zduszony, tym bardziej że zaraz uniósł brwi, dość mocno zdziwiony jej słowami, po czym zaśmiał się gorzko. - To dar czy przekleństwo? Bardzo długo wmawiano we mnie chorobę psychiczną, pani profesor - powiedział na to, uśmiechając się, niby to zaczepnie i nieco wyzywająco, ale jego głos brzmiał dziwnie, był wręcz przesycony goryczą, która zdawała się zmuszać jego język do cierpnięcia. Nie sądził, żeby musiał mówić coś więcej, w tym przynajmniej temacie, i jedynie potarł ręką kark, co miało mu pomóc uspokoić się, ale nie szło tak dobrze, jak powinno. Zamknął oczy, by zaraz gwałtownie je otworzyć, bo obrazy uderzyły w niego z taką mocą, że myślał, iż zaraz się po prostu porzyga. Odetchnął głębiej, starając się uspokoić ciało, ale to miało najwyraźniej własne pomysły na przyszłość, a on siedział w pierdolonym gównie i nie do końca wiedział, jak z tego wyjść. Tak się w tym wszystkim zatracił, że nawet nie wiedział, że Strauss z nimi została, że potem wyszła, że cokolwiek się działo, skupiał się tylko na tym, co kręciło się w jego głowie, skupiał się na tym, co pani profesor miała do powiedzenia i chociaż czuł się z jednej strony nieco podbudowany, bo kurwa, komu nie byłoby miło, gdyby usłyszał takie, a nie inne słowa, to jednocześnie czuł, że dotknęła go do żywego, że sięgnęła tam, gdzie sięgać nie powinna. Szukał kogoś, kto mu pomoże, tak. A jednocześnie bronił się przed tym rękami i nogami, nie był najlepszy w zjednywaniu sobie innych, w szukaniu u nich wsparcia, walczył jak z wiatrakami, zachowywał się okropnie i pewnie można by tak w nieskończoność wymieniać, ale sądził, że pani profesor i tak dobrze wie, co się z nim dzieje, jak bardzo mu odpierdala, ba, sądził nawet, że kobieta doskonale wie, czemu tak jest.
Valeria Albescu
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : przenikliwe spojrzenie, bladość, silna obecność pomimo milkliwości, ciężki akcent, blizna po poparzeniu na lewym ramieniu powyżej łokcia
Gorycz w jego śmiechu a później głosie zmroziła ją odrobinę, budząc wspomnienia dawno osiadłe kurzem, odstawione na tyły świadomości jako te, do których zaglądanie nie przynosiło już żadnego postępu; przypominały jej jedynie, skąd przyszła, jaką drogę przebyła. Każdy jeden raz, w którym przypominały jej się białe, surowe ściany, metalowe leżanki, zbyt mocno wykrochmalona pościel i rytmiczne dźwięki ostro odbijające się od wnętrz nieznających żadnej miękkości, podobna gorycz gnieździła się w spojrzeniu Albescu. – I jedno, i drugie. – Paradoksalnie, lekki uśmiech wstąpił jej na twarz. Nie było w nim jednak wesołości – prędzej nostalgia za prostszymi czasami. Dla niej to była zamierzchła historia – jedyne takie czasy, jakie znała, skończyły się wraz ze śmiercią Vasylii, która odgrywała rolę tarczy pomiędzy nieświadomie zaczepioną w eterze Valerią i niezrozumieniem ojczyma. – Kiedy miałam osiem lat, zdiagnozowano mój dar jako schizofrenię. – Od dawna nikomu o tym nie wspominała. Nie było powodu, a Valeria nie szukała współczucia – te dziwne, ciemne lata, te przytłumione silnymi mugolskimi lekami wspomnienia nie były miejscem, do którego lubiła wracać i nie chciała oddawać im nad sobą władzy, pogrążając się we wciąż żywym wspomnieniu rozpaczy niezrozumianego dziecka. Teraz jednak chciała, żeby Gryfon mógł zobaczyć, że znajdzie u niej zrozumienie – stąd decyzja, aby się tym z nim podzielić. Wodziła wzrokiem po przestrzeni, chociaż wydawałoby się, że wcale nie widzi po prostu wnętrza klasy. – Tylko dlatego, że nikt w moim otoczeniu nie rozumiał, skąd brały się szepty, które słyszałam, uznawane były za coś niebezpiecznego. Do dzisiaj się z tym spotykam... nawet u czarodziejów. – Nawet tych bliskich. Mimowolnie pomyślała o Dragosie, w którego spojrzeniu już na samo słowo "wizja" pojawiał się paraliżujący ją chłód i niechęć. Spojrzała z powagą na Maxa. – To nie jest łatwa droga. I nikt nie wstępuje na nią na własne życzenie. Ale proszę pamietać, że chociaż została nam przeznaczona taka, a nie inna... to tylko od nas samych zależy, dokąd nią dojdziemy. – Jej głos przybrał belferski ton; zniknęła z niego nostalgia. – Jeśli będzie pan ćwiczył, posługiwanie się darem stanie się z biegiem czasu łatwiejsze. Ale... wiedzenie pewnych rzeczy, których nie wiedzą inni... zawsze będzie wyzwaniem. Rozumie pan? – Naprawdę chciałaby powiedzieć coś innego – zapewnić, że z biegiem czasu tę drogę zaczną ścielić róże – ale kłamałaby.
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Jedno i drugie. Nie był w stanie powstrzymać krzywego uśmiechu, który gwałtownie wypełznął na jego usta, po prostu się, kurwa, nie dało. Nie umiał patrzeć na to jak na dar, chociaż Rose walczyła z nim jak szalona przez kilka lat, chociaż próbowała ustawić go do pionu i pokazać mu, że to nie jest wcale tak złe, jak mu się wydaje, a on jednak nadal znajdował się w tym chujowym miejscu, w którym właśnie był. Nie wiedział, jak z niego wyjść, jak wypełznąć z tego pierdolonego gówna, w którym cały się zanurzył, jak poradzić sobie z całą tą jebaną sytuacją, a teraz... prawie się zakrztusił oddechem, kiedy profesor Albescu bez najmniejszego skrępowania przyznała się do tego, że próbowano wmówić w nią chorobę psychiczną. Spojrzał na nią niepewnie, jakby chciał jej zapytać, co do kurwy nędzy i czy dokładnie tak wszystko tutaj wygląda, czy każdy jebany jasnowidz dostaje w ten sposób po dupie, czy może jednak nie i to jakiś koszmarny, mało śmieszny żart. Wiedział jednak, że się z niego nie napierdala i to było w tym wszystkim jeszcze gorsze, poczucie, że z każdego z nich robią wariata, podczas gdy posiadają dar, jaki mógłby niejednego jebanego zasrańca uratować. Jak tego złamanego kutasa. Kurwa. Musiał aż głęboko odetchnąć, bo zmęczenie, emocje i napierające na niego obrazy miały chyba ochotę rozpierdolić mu łeb na kawałki. - Wiem. Już... ktoś mi to tłumaczył, pani profesor - powiedział sztywno i zamknął oczy, ale to tylko spowodowało, że zrobiło mu się niedobrze, więc spróbował jakoś nad sobą zapanować, chociaż nie wiedział jak, zaczął więc spacerować, robiąc małe kółka, chociaż miał wrażenie, że nogi mu się trzęsą. Za dużo na raz, tego był absolutnie pewien, ale nie wiedział, w którą stronę zrobić ruch, żeby przeżyć i nad tym zapanować. Nie wiedział, jak się dokładnie zachować i co zrobić, spojrzał znowu na kobietę. - Umie pani nad nimi, cóż, jakoś panować? Czy przychodzą dalej, kiedy chcą? - zapytał w końcu. Bo trudności z wizjami to jedno, ale drugą sprawą było to, czy dało się je utrzymać w ryzach, czy dalej musiał się liczyć z tym, że nie powinien pływać, ani latać, bo po prostu może, kurwa, umrzeć. To nieco go blokowało, ale starał się do tego nie przyznawać, nie zamierzał robić z siebie klasycznej pizdy w rurkach, próbował żyć normalnie, ale nie umiał tak całkowicie odsunąć do siebie myśli i świadomości, że pod wieloma względami jest po prostu w głębokiej dupie. Nie żeby latanie jakoś go pociągało, czy coś, ale jednak - było dla niego nieosiągalne. Pływanie - niebezpieczne w chuj. Prowadzenie pojazdów? Motor? Samochód? Kurwa, ograniczeń było tak wiele, że czasami wolał o nich nie myśleć. Wiedział jednak, że musi nad tym pracować, bo jeśli chciał być uzdrowicielem, to chujowo byłoby wbić komuś nóż w oko, bo właśnie zobaczyło się jebane zaświaty.
Valeria Albescu
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : przenikliwe spojrzenie, bladość, silna obecność pomimo milkliwości, ciężki akcent, blizna po poparzeniu na lewym ramieniu powyżej łokcia
Pokiwała głową na jego słowa, nie bez pewnego uznania. Z jednej strony cieszyła się, że już wcześniej otrzymał pomoc w znalezieniu kierunku, z drugiej, słysząc ton jego głosu i obserwując, jak krąży niespokojnie, wyczuła znów dziwnie znajomą rozterkę, której jednak nie potrafiła dopasować do własnych doświadczeń – jakby nie była nawet związana z tematem ich rozmowy, a jednak... poczuła znajome ukłucie w sercu. Nie potrafiła tylko stwierdzić, skąd dokładnie je zna, jakby bariera relacji nauczyciel-uczeń nie pozwoliła jej na dokonanie pełnego rozpoznania. Skupiła się więc na jego następnym pytaniu. – Czasami przychodzą, kiedy ja tego chcę. W tym sensie, tak, mogę nad nimi panować – powiedziała. – Zablokowanie wizji nie jest niemożliwe, ale nie jest to praktyka, którą bym polecała. Wracają z jeszcze intensywniejszymi objawami – wyjaśniła i chociaż ciągle starała się mówić jak najbardziej rzeczowo, w ostatnim tonie tego zdania przebiła się gorycz – nie dotycząca samego stwierdzonego faktu, a raczej sposobu, w jaki się o tym przekonała. To jednak nie była już historia, którą była skora opowiadać – niechętnie sama przypomniała sobie o istnieniu tego wspomnienia, następstwa otumaniających farmaceutyków. Chociaż była wtedy bardzo młoda – i wciąż nie do końca świadoma, na czym dokładnie polegają jej umiejętności – lekcja była tak dotkliwa, że nigdy później nawet nie próbowała zatrzymać wizji, niezależnie od sytuacji i niewygód, jakie czasami ze sobą przynosiły. – Na wszystko jest czas i miejsce, panie Brewer. – Kącik jej ust znów uniósł się nieznacznie. – Moment, w którym pojawiają się konkretne wizje, nigdy nie jest przypadkowy, proszę o tym pamiętać. Nieuszanowanie tego zawsze niesie ze sobą konsekwencje, czy to fizycznymi dolegliwościami, czy przegapieniem chwili na reakcję. – Znów poczuła ucisk w klatce piersiowej. Wracanie do tych tematów zawsze było dla niej trudne – ale właśnie po to została nauczycielką. Jeśli mogła pomóc komuś chociaż w drobnym stopniu z uporaniem się z wyzwaniami, jakimi było upstrzone życie jasnowidza, to jej własne bolesne doświadczenia zyskiwały przynajmniej odrobinę więcej sensu. Podniosła się z biurka. – Cieszę się, że angażuje się pan w lekcje wróżbiarstwa, ale wymiar godzin, w jakim odbywają się zajęcia, niestety nie jest wystarczający do pana potrzeb. Mogę panu za to zaproponować dodatkowe spotkania ze mną. Nie chcę się wtrącać do tego, w jaki sposób zarządza pan swoim wolnym czasem, ale bardzo bym zachęcała – powiedziała, po czym uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco – miała przynajmniej jedne dobre wieści: – Nie musi pan robić tego sam.
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Łączyło ich więcej niż mógłby przypuszczać, ale w ich obecnej sytuacji i w obecnym położeniu, najwyraźniej żadne nie chciało powiedzieć zbyt dużo. Max w pewien sposób to rozumiał, bo serio, kurwa, nauczycielka miałaby zwierzać się jakiemuś gówniarzowi? Chociaż mieli ze sobą wiele wspólnego, chociaż dzielili podobne bóle i troski, to jednak nadal stał między nimi mur, którego nie dało się tak łatwo przejść, przebić, czy ominąć, przynajmniej na razie, ale w miarę jak profesor mówiła, Max czuł, że doskonale wie, co się za tym kryje, że doskonale wie, z czym się to łączy, jak smakuje i jak bardzo gorzkie musiało być jej życie. Niespokojnie poruszył szczęką, mając wrażenie, że jeszcze chwila i po prostu zacznie bluzgać na lewo i prawo, a tego, mimo wszystko, nie chciał. Ostatecznie bowiem nie zamierzał zrazić do siebie kobiety, a na dokładkę nie chciał odstawiać kabaretu, który doprowadziłby tylko i wyłącznie do jakiejś niezrozumiałej dla nikogo tragedii. - Jak... jest pani w stanie je przywołać? - zapytał, starając się zdusić w sobie całą resztę, ale nie był w stanie całkowicie tego od siebie odsunąć, więc niespodziewanie dla samego siebie warknął: - Wiem - a potem zaczerpnął głębokiego tchu i zaczął spacerować po sali, starając się opanować. Profesor nieoczekiwanie wywołała w nim wspomnienia wszystkich tych razów, kiedy bronił się przed wizją, kiedy starał się pokazać ojcu, jakie jest normalny, jak nic mu nie jest, a teraz aż z furii zaciskał pięści, zagryzał wargi, bo zalewała go fala goryczy i wściekłości, rozczarowania, poczucia niesprawiedliwości, odtrącenia, którego sobie nigdy nie życzył i o jakim nie marzył skrycie. Kręcił się teraz po okolicy, starając się jakoś nad sobą zapanować, ale to nie było wcale takie łatwe, ostatecznie jednak wrócił na swoje poprzednie miejsce i uważnie spojrzał na kobietę, mając nadzieję, że wybaczy mu ten wybuch. Rozumiała jednak wiele, widział to i czuł podświadomie, najwyraźniej bowiem dzielili podobne wspomnienia z przeszłości, było coś, co ich łączyło, a to powodowało, że Max czuł, jak jego serce mocno napierdala, bo mimo wszystko rzadko kiedy spotykało się kogoś, kto miał tak samo popierdolone w życiu jak ty i rozumiał, co się z tobą działo, kiedy wszystko zaczęło napierdalać i zachowywać się, jakby zamierzało zdechnąć, bo tak. - Ja... do dzisiaj źle na nie reaguję - powiedział w końcu, a potem pociągnął za nieco za długie kosmyki ciemnych włosów, by ponownie spojrzeć na kobietę, kiedy wypowiadała swoje ostatnie słowa, a potem złapał głębszy oddech, starając się znowu nad sobą zapanować, by nie wpadać w niepotrzebny entuzjazm, albo, co gorsza, kurwa, nie odrzucić tej propozycji z powodu jakiejś dumy, czy zranionych dawno uczuć, nad jakimi już nie panował, ani teraz, ani tak naprawdę nigdy. - Miałaby pani dla mnie czas? - zapytał zatem zadziwiająco niepewnie, bo właściwie nie wiedział, jak ma się odnieść do tej sprawy. Wydawało mu się, że profesor ma całkiem sporo na głowie, ale widać miała poczucie, że powinna mu pomóc. Max miał wrażenie, że ze stresu aż mu się pocą dłonie.
Valeria Albescu
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : przenikliwe spojrzenie, bladość, silna obecność pomimo milkliwości, ciężki akcent, blizna po poparzeniu na lewym ramieniu powyżej łokcia
Nie spodziewała się, że ta rozmowa wyzwoli w niej takie emocje, że odsunie szufladę w pamięci, którą kiedyś zatrzasnęła gwałtownie, uznając, że z tego rozpamiętywania nic już nie wyniknie. Sądziła, zamykając się na te wspomnienia, że robi to dlatego, że pogodziła się z ich istnieniem. Ale teraz – teraz nie była już tego taka pewna. Dopiero przy tej ponownej konfrontacji z przeszłością, przez te łączące ich podobieństwa, uświadomiła sobie, że ona wciąż dotkliwie kłuje, że ten temat nigdy nie został domknięty. Zamyśliła się na chwilę. Nie wierzyła w przypadki – jeśli już, uważała je za najlepszy dowód na istnienie przeznaczenia – i teraz wydawało jej się znaczącym, że los akurat teraz postawił na jej drodze tego zagubionego chłopaka, idącego drogą podobnej do jej drogi. Jakby miał jej uświadomić, że jej nauka też jeszcze się nie skończyła – że być może nigdy się nie skończy. Może na każdym etapie życia te ciężkie początki będą odbijać się echem. Nie tylko Max nauczył się dzisiaj czegoś nowego. – Nie jest to łatwe – stwierdziła, i zaraz uniosła na chwilę jedną brew, uświadamiając sobie, że to truizm. Czy cokolwiek związanego z darem było łatwe? – Używam wizualizacji. Te drzwi, o których mówiłam na zajęciach... wyobrażam sobie, że przekraczam próg – powiedziała. – Przeważnie udaje się w ten sposób wywołać jakąś wizję, ale trudno jest sprowokować pojawienie się takiej dotyczącej sprawy, o której chcę się czegoś dowiedzieć. Czasami pomaga posiadanie związanego z nią przedmiotu albo obecność odpowiedniej osoby – tłumaczyła. – Nie zawsze działa. Nawet my możemy dowiedzieć się tylko tego... czego możemy się dowiedzieć. – Zmarszczyła brwi, z namysłem wypowiadając słowa, niepewna tego, jak zrozumiale uchwycić ostatnią myśl, rozproszona kolejnym wspomnieniem, tym razem dotyczącym siedemnastu długich lat próżnych prób dowiedzenia się czegokolwiek o Rose. Zaskoczył ją odrobinę jego nagły wybuch – ale nie, nie miała mu go za złe. Chociaż nauczyła się już lepiej panować nad swoimi emocjami, znała przecież dobrze ten gniew, który w latach jej nastoletniości targał nią z chwilami porównywalną gwałtownością. Domyśliłam się, pomyślała na jego wyznanie. I uśmiechnęła się. – Proszę dać sobie trochę czasu i cierpliwości – powiedziała łagodnie. – Nie zaczęłam radzić sobie ze swoimi dopóki nie skończyłam... dwudziestu jeden lat? – zmarszczyła brwi, w myślach robiąc szybkie rachunki. Minęło już dziesięć lat od jej pobytu w Taktshang? Ciężko było w to uwierzyć. – A to i tak był dopiero start bardzo długiego procesu, który tak naprawdę trwa do dzisiaj – przyznała. Przez chwilę przeszło jej przez myśl, że może, jako nauczycielka, nie powinna dodawać tego ostatniego – właściwie w obojętnie jakiej roli występowała, przyznawanie się i opowiadanie o swoich słabościach nie było jej mocną stroną – ale nie, za chwilę stwierdziła, że wcale nie było to nieodpowiednie. Niewygodne, jak zwykle, ale nie nieodpowiednie. – Oczywiście – zapewniła. Na wszystko jest czas i miejsce. A to – to było jej miejsce, takie miała wrażenie. Więc i czas na pewno się znajdzie. – Mój gabinet zawsze stoi dla pana otworem. A jeśli mnie pan tam nie zastanie, proszę pisać – dodała. A propo czasu. Spojrzała na zegarek. Nie chciała przerywać rozmowy, ale musiała też powoli zacząć myśleć o reszcie swoich obowiązków. – Byłby pan uprzejmy odprowadzić mnie do gabinetu? – zapytała, zbierając swoje papiery z biurka. Z naręczem dokumentów, wraz Maxem skierowała się do wyjścia z klasy.
C. szczególne : przenikliwe spojrzenie, bladość, silna obecność pomimo milkliwości, ciężki akcent, blizna po poparzeniu na lewym ramieniu powyżej łokcia
Egzamin z wróżbiarstwa składa się z dwóch etapów – z części teoretycznej oraz z części praktycznej. Wszelkie odpowiedzi z części teoretycznej można umieszczać w poście. Odpowiedzi nie są liczone do oceny. Ocena będzie wystawiona od razu po napisaniu egzaminu, a decyduje o niej suma punktów uzyskana w obu etapach. Maksymalnie można zdobyć 20 punktów. Poniżej znajduje się skala ocen:
Do zdobycia w tym etapie jest 10 punktów. Test składa się z dziesięciu pytań. Po wejściu do sali wróżbiarstwa widzicie, że wewnątrz stoi kilka rzędów pojedynczych ławek, na każdej treścią do dołu spoczywa pergamin. Na sygnał Valerii możecie odwrócić swoje testy i zacząć pisać.
kostka - literka
Rzut określa, na ile pytań zdołaliście odpowiedzieć poprawnie. A - jedno pytanie, B - dwa pytania itd. Za każde 10 punktów w kuferku z wróżbiarstwa dodajecie 1 punkt. Dodatkowy punkt można też otrzymać, jeśli pojawiłeś się na lekcji organizowanej przez Valerię i wysłałeś odpowiedzi na min. 2 zadane przez nią prace domowe. Nie ma przewidzianego bonusa za wejście na pułap powyżej 10 punktów, ale jeśli np. wylosujecie literkę J, a w kuferku macie 10 punktów, to ten 1 punkt bonusu przechodzi na następny etap egzaminu.
nieobowiązkowa! kostka - k6
Jeśli nie jesteście zadowoleni z wyniku pierwszej kostki, możecie rzucić dodatkową. Uwaga, wiąże się z tym ryzyko! Możecie równie dobrze uratować swój egzamin, jak i go zaprzepaścić i dostać szlaban. Jeśli po rzucie bonusową kostką wasz wynik wejdzie na minus, te punkty będziecie musieli odjąć sobie w drugim etapie. Po wyrzuceniu tej kostki masz obowiązek ją uwzględnić!
1 Po przeczytaniu pytań masz wrażenie, że nie zrozumiałeś ani słowa – chyba się tego nie uczyłeś… ale nic nie zaszkodzi pozmyślać, a nuż trafisz? I masz szczęście, najwyraźniej twoja intuicja zadziałała – do wyniku dodaj 4 punkty. 2 Czasami improwizacja przy odpowiadaniu na pytania nie działa na twoją korzyść – starałeś się, ale wyszło na to, że twoje odpowiedzi były po prostu bełkotem. Od wyniku odejmij 2 punkty. 3 Nie uczyłeś się, ale to nie znaczy, że nie przyszedłeś przygotowany – w twojej kieszeni spoczywa odpowiednia ściąga. Szkoda tylko, że nauczycielka wróżbiarstwa jest jasnowidzem… natychmiast zostajesz pozbawiony oręża i ukarany szlabanem. Od wyniku odejmij 4 punkty. 4 Miałeś nadzieję, że obok ciebie usiądzie ktoś mądry… ale niestety – siedzisz w ławce sam. Na szczęście i tak możesz liczyć na wsparcie kolegów – chociaż nie wszystko udaje ci się odczytać z ruchu warg i migowego twojego znajomego, trochę poprawia on twoją sytuację. Do wyniku dodaj 1 punkt. 5 Czujesz się zdesperowany, wszystko zdaje się nie mieć sensu… ale może chociaż ściągnąć ci się uda? Na szczęście osoba, która siedzi obok ciebie trzyma swój pergamin na widoku i zdaje się wiedzieć więcej od ciebie. I faktycznie tak jest – do wyniku dodaj 3 punkty. 6 Ściąganie jest ryzykowne – zawsze istnieje możliwość, że ktoś, od kogo przepisujesz, sam nie ma o niczym pojęcia, ale chce tylko zapełnić swój pergamin. Od wyniku odejmij 3 punkty.
pytania
Pytania podaję, abyście wiedzieli, jakie zagadnienia były poruszone na teście, gdybyście chcieli nawiązać do tego w swoich postach. Przypominam, nie musicie podawać w poście odpowiedzi, i tak decydujący jest rzut kostką.
1. Czym dokładnie jest intuicja? Wymień wszystkie zmysły wchodzące w jej skład. 2. Wymień 5 narzędzi do dywinacji. 3. Na czym dokładnie polega praca wróżbity? 4. Wymień cztery dwory tworzące Małe Arkana. 5. Ile kart wchodzi w skład Wielkich Arkanów? 6. Która z kart tarota oznacza szybką akcję lub coś niespodziewanego? 7. Który dwór jest powiązany z żywiołem powietrza? 8. W ikonografii której karty tarota pojawia się owoc granatu? 9. Jaka karta jest uważana za najszczęśliwszą w tarocie? 10. Z jakimi znakami astrologicznymi łączy się dwór kielichów?
etap II - część praktyczna
Po części teoretycznej wszyscy wychodzą na korytarz. Na egzamin praktyczny każdy wchodzi do sali w pojedynkę. Ławki zniknęły, a wszystko wygląda tak jak zawsze, oprócz tego, że w centralnej części sali ustawione trzy czarodziejskie obrazy. Pierwsze, co musisz zrobić, to wybrać jeden z portretów. Zadanie polega na odczytaniu za pomocą dowolnego narzędzia historię przedstawionej na obrazie postaci. Możecie użyć czego tylko chcecie – kart tarota, kryształowej kuli, chiromancji – jeśli tylko będzie dobrze łączyło się to z wróżeniem portretowi, czyli np. herbaciane fusy odpadają.
Rzut pierwszy – literka
Tak jak możecie zobaczyć poniżej, szczegóły w historii portretów są ponumerowane. Literka, którą wylosujecie, oznacza ilość szczegółów, które udaje wam się wywróżyć. A to 1 szczegół, B – 2 itd. Wynik ten może się zmienić w zależności od wyniku rzutu innych kostek. Jeśli przy poprzednim etapie ilość twoich punktów przekroczyła 10, to jest miejsce, w którym dodajesz te punkty. Jeśli byłeś na minusie po rzucie bonusową kostką – również odejmujesz je tutaj. Jeśli znowu ich ilość przekroczy 10, punkty te mogą zniwelować ujemne efekty późniejszej kostki. Nie ma przewidzianych bonusów za przekroczenie końcowego wyniku. Możecie dowolnie wybrać szczegóły, które udało się wam wywróżyć, wcale nie muszą być to te kolejno po sobie występujące.
Rzut drugi – kostka k6
Ta kostka określa, który z portretów wybieracie. Niektóre postaci są trudniejszymi rozmówcami od innych. Jeśli posiadasz genetykę jasnowidza i/lub jeśli pojawiłeś się na lekcji organizowanej przez Valerię i wysłałeś odpowiedzi na min. 2 zadane przez nią prace domowe, przysługuje Ci 1 przerzut tej kostki (czyli aktywni wróżbiarsko jasnowidzowie mają do dyspozycji 2 przerzuty).
Rzut trzeci – kostka k6
Ta kostka określa, jak wyglądała twoja interakcja z portretem i generalny przebieg egzaminu. W zależności od wyniku, możesz stracić lub zyskać punkty wylosowane literką. Za każde 10 punktów z wróżbiarstwa w kuferku możesz dodać 1 oczko do wylosowanej kostki.
portrety
1, 4 łyska, skrzywiony czarodziej, wyraźnie nieprzychylnie nastawiony do ludzi (1.) Czarodziej na wylosowanym przez ciebie portrecie był łamaczem klątw żyjącym w XVII w. (2.) Zaraz po ukończeniu czarodziejskiej szkoły wyjechał na dzisiejsze pogranicze argentyńsko-chilijskie (3.) by asystować przy Wulkanie Llullaillaco (4.) gdzie Inkowie składali ludzkie ofiary z dzieci. (5.) Pewny siebie i nonszalancki czarodziej założył, że jedynie pozostawione w tym miejscu artefakty są objęte klątwą (6.) i nierozważnie dotknął jednej z mumii. (7.) Efekt nie był widoczny od razu, stopniowo rozwijała się u niego coraz większa paranoja, (8.) znacznie utrudniająca dalszą pracę jak i stwarzająca problemy w życiu prywatnym. (9.) Pod koniec życia zabunkrował się w swoim domu, nie dopuszczając nikogo do środka. (10.) Umarł śmiercią głodową.
kostki przebiegu:
1 Sam nie wiesz, co się z tobą stało, ale podważasz wszystkie zdobyte informacje, z góry uznając je za błędne. W dodatku wydaje ci się, że wszyscy się na ciebie uwzięli, a po wyjściu z egzaminu masz wrażenie bycia śledzonym. Czyżbyś zaraził się od czarodzieja paranoją? Uwzględnij to w swoim następnym wątku, a od wylosowanego wyniku odejmij 3 punkty. 2 Niezależnie od tego, co mówisz i w jaki sposób, czarodziej z portretu wykrzykuje oszczerstwa w twoją stronę i oskarża o kłamstwa. Przez to szybko się poddajesz. Od wylosowanego wyniku odejmij 2 punkty. 3 W trakcie rozmowy z portretem zostajesz przez czarodzieja poinformowany o tym, że dosięgnęła cię klątwa. Brzmi przy tym bardzo przekonująco i chociaż nie jest to prawda, ty stajesz się nerwowy, przez co mylisz kilka faktów. Od wylosowanego wyniku odejmij 1 punkt. 4 Podczas trwania egzaminu wszystko wydaje się przebiegać jak najbardziej normalnie, ale zaraz po wyjściu z sali czujesz się nieswojo. Masz ochotę zaszyć się w swoim dormitorium, jak najdalej od wszystkich ludzi. W następnym prywatnym wątku jesteś wyjątkowo - lub jeszcze bardziej – aspołeczna. 5 Czarodziej na portrecie jest bardzo trudnym rozmówcą, ale udaje ci się przebrnąć przez egzamin bez większych niespodzianek – stajesz się tylko niesamowicie głodny. 6 Z jakiegoś powodu czarodziej z portretu wzrusza się w trakcie waszej rozmowy. Twierdzi, że gdyby spotkał cię jeszcze za życia, na pewno potoczyłoby się ono zupełnie inaczej. Do wylosowanego wyniku dodaj 1 punkt.
2, 5 postawna, rudowłosa czarownica o zawadiackim uśmiechu (1.) Portret przedstawia żyjącą w średniowieczu zielarkę (2.) która przez większość życia mieszkała pośród mugoli. (3.) W jej wiosce o paranie się magią niesłusznie oskarżono młodą mugolkę. (4.) Aby zapobiec śmierci niewinnej osoby, przed publicznym sądem czarownica dodała do posiłku władz wioski wywar z blekota, (5.) co doprowadziło do chaosu, w wyniku którego żadna decyzja nie została podjęta. (6.) Sąd został przełożony na inny termin, ale za każdym razem, gdy do niego dochodziło, sytuacja się powtarzała. (7.) Ostatecznie mieszkańcy wioski wznieśli bunt przeciwko swoim władzom, (8.) a niesłusznie oskarżona mugolka została uwolniona. (9.) Kilka lat później czarownica sama została oskarżona przez mugolkę, którą uratowała, postawiona przed sądem i skazana na spalenie na stosie. (10.) Po rzuceniu zaklęcia zamrożenia płomieni, opuściła wioskę i dożyła spokojnej starości.
kostki przebiegu:
1 Gdy tylko egzamin się zaczyna… czujesz przemożną chęć, aby mówić, mówić i mówić – jakby dosięgnął cię efekt blekota. Wygadujesz straszne głupoty i nie starcza ci przez to czasu na dokończenie zadania. Od wylosowanego wyniku odejmij 2 punkty. 2 Nie wiadomo skąd w połowie egzaminu budzi się w tobie ochota, aby przechytrzyć system. Starasz się podchwytliwymi pytaniami wyciągnąć z czarownicy odpowiedzi, które powinieneś wywróżyć – Valeria szybko jednak ukróca twoje próby. Od wylosowanego wyniku odejmij 1 punkt. 3 W trakcie rozmowy nagle czujesz łaskotki na całym ciele – zupełnie jakby spowijał cię ogień, na który rzucono zaklęcie zamrożenia płomieni. Nie możesz powstrzymać się od śmiechu, który doprowadza cię wręcz do łez. Udaje ci się dokończyć egzamin, a po wyjściu z sali efekt powoli maleje, ale jeszcze przez dwa następne wątki raz na jakiś czas wybuchasz niekontrolowanym śmiechem. 4 Nachodzi cię niesamowicie dobry humor! Nie dość, że dzięki temu nagłemu przypływowi szczęścia egzamin wydaje się prostszy niż myślałeś, to jeszcze efekty tej radości utrzymują się jeszcze po nim. W następnym prywatnym wątku jesteś chodzącym słoneczkiem. Do wylosowanego wyniku dodaj 1 punkt. 5 Zaskarbiasz sobie sympatię czarownicy, która ukradkiem pomaga ci odgadnąć elementy jej historii, których nie udaje ci się wywróżyć. Do wylosowanego wyniku dodaj 2 punkty. 6 Czarownica słucha cię z ogromnym zaangażowaniem, dzięki czemu egzamin przebiega bardzo szybko. Uznając cię za fantastycznego rozmówcę, opowiada ci co nieco o swoim życiu i pasji – zielarstwie. Do wylosowanego wyniku dodaj 3 punkty. Zdobywasz też 1 punkt do kuferka z zielarstwa.
3, 6 poważna, blada i ciemnowłosa czarownica o bystrym spojrzeniu (1.) Czarownica na obrazie to jasnowidzka żyjąca na początku XIX w. (2.) Została ona prywatnym doradcą rumuńskiego Ministra Magii. (3.) Złożyła mu przysięgę wieczystą, obiecując, że (4.) przez cały czas trwania tej współpracy, będzie on jedyną osobą, której będzie zdradzać swoje wizje. (5.) Kilka lat później zobaczyła wykolejenie się pociągu z Siedmiogrodu do Mołdawii. (6.) Związana czarem, nie była w stanie ostrzec odpowiednich osób. (7.) Po tym wydarzeniu usunęła się z życia publicznego (8.) i postanawia używać swojego daru jedynie pro bono. (9.) Umarła w samotności w swoim położonym na odludziu domu usytuowanym w górskiej dolinie, (10.) a do końca życia w wizjach i snach nawiedzały ją widma ofiar wypadku.
kostki przebiegu:
1 Niezależnie od tego, co zdołałeś wywróżyć… nie chcesz niczego zdradzać. Przezwyciężenie tej blokady okazuje się niezwykle trudne. Od wylosowanego wyniku odejmij 2 punkty. 2 Egzamin rozpoczyna się dosyć spokojnie, ale w pewnym momencie… zaraz, co to za ruch w kąciku oka? Może ci się przywidziało? Za chwilę coś znowu odwraca twoją uwagę do zadania, jakby jakaś ciemna sylwetka kręciła się dookoła – ale znika, kiedy tylko próbujesz skupić na niej wzrok. Rozprasza cię to do tego stopnia, że nie zdążasz ze wszystkim. Widzisz cienie jeszcze w następnym prywatnym wątku. Od wylosowanego wyniku odejmij 1 punkt. 3 Wszystko przebiega bez problemów i niespodzianek podczas egzaminu, natomiast po wyjściu – czujesz przemożną chęć doradzania wszystkim naokoło, czy proszą o radę, czy też nie. Uwzględnij to w swoim następnym prywatnym wątku. 4 Oprócz szczegółów układających się w historię czarownicy z portretu, udaje ci się wywróżyć coś jeszcze. „Nie ufaj starej czarownicy” – przecież to nijak się ma do wszystkiego, prawda? Nie do końca wiesz, co masz z tą informacją zrobić. Tuż przed wyjściem z sali postanawiasz powiedzieć o tym Valerii, która wygląda na poruszoną i nagradza cię tablicą Quija. 5 W pewnym momencie trwania egzaminu stajesz się bardziej spostrzegawczy, niż zwykle. Udaje ci się połączyć kilka luźnych faktów w historii, które wcześniej zdawały się od siebie odstawać. Do wylosowanego wyniku dodaj 1 punkt. 6 Nie wiesz, co cię nawiedziło, ale czujesz się, jakbyś znał wszystkie tajemnice wszechświata. Nie dość, że egzamin idzie ci lepiej, niż się spodziewałeś, to jeszcze przez jakiś czas po nim jesteś bardziej przenikliwy i przewidywawczy niż zwykle. Chociaż po jakimś czasie efekt znika, to czujesz, że przez to doświadczenie udało ci się co nieco podłapać. Uwzględnij efekt w swoim następnym wątku. Zdobywasz także dodatkowy 1 punkt z wróżbiarstwa do kuferka. Do wylosowanego wyniku dodaj 2 punkty.
kod do postów
Na początku swojego posta umieśćcie uzupełniony poniższe kody:
Kod:
<tkod>Etap I</tkod> <div class="kod"><zg>Wylosowana literka:</zg> link do rzutu <zg>bonusowa kostka:</zg> jeśli nie losowałeś bonusowej kostki, usuń ten podpunkt <zg>Punkty w kuferku:</zg> <zg>Aktywność:</zg> jeśli uczestniczyłeś w lekcji i wysłałeś prace domowe, zalinkuj tutaj posty – jeśli nie, usuń ten podpunkt <zg>Suma punktów z pierwszego etapu:</zg></div>
Kod:
<tkod>Etap II</tkod> <div class="kod"><zg>Wylosowana literka:</zg> link do rzutu <zg>Kostka na obraz:</zg> <zg>Kostka na interakcję:</zg> <zg>Punkty w kuferku:</zg> <zg>Aktywność:</zg> jeśli uczestniczyłeś w lekcji i wysłałeś prace domowe, zalinkuj tutaj posty – jeśli nie, usuń ten podpunkt <zg>Dodatkowe:</zg> jeśli wylosowałeś przedmiot lub punkty do kuferka, napisz o tym tutaj – nie chodzi o punkty za egzamin, to uwzględnijcie w podpunkcie poniżej <zg>Suma punktów za etap II:</zg> <zg>Ocena końcowa:</zg> wpisz sumę punktów z obu etapów i odpowiadającą ocenę</div>
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Wylosowana literka:H Punkty w kuferku:32 Aktywność:Zadanie I; Zadanie II; Lekcja Suma punktów z pierwszego etapu: 10 (2 dodane za 20 punktów z wróżbiarstwa)
Etap II
Wylosowana literka:B Kostka na obraz:5 Kostka na interakcję:6 Punkty w kuferku:32 Aktywność:Zadanie I; Zadanie II; Lekcja Dodatkowe: 1 punkt z zielarstwa do kuferka Suma punktów za etap II: 7 (2 + 2 za 10 punktów z wróżbiarstwa oraz aktywność + 3 z zadania) Ocena końcowa: 17 punktów, czyli Powyżej Oczekiwań
Egzamin z wróżbiarstwa był, mimo wszystko, czymś, do czego podchodził na spokojnie, na dokładkę z poczuciem, że nie powinno wydarzyć się nic złego. Może nie traktował tego w ogóle w kategoriach jakiegoś sprawdzianu, było to bowiem dla niego naprawdę dość naturalne i odnosił wrażenie, że nie spotka go tutaj nic złego. Całkowicie spokojnie spoglądał na pytania, kiedy odwrócił pergamin. Sprawy intuicji, czy też pracy wróżbity były dość proste, rozpisał się zatem w tym zakresie dość obszernie, niektóre zagadnienia dotyczące tarota uznał za podchwytliwe i musiał spędzić nad nimi zdecydowanie więcej czasu, by nie pomylić się jakoś szczególnie mocno, ostatecznie bowiem nie chciał mimo wszystko wypaść kiepsko w oczach pani profesor. Najtrudniejsza okazała się dywinacja oraz połączenie dworu kielichów z astrologią, być może dlatego, że z tą ostatnią dziedziną nie było mu aż tak po drodze, jak mogłoby się wydawać. Starał się jednak odpowiedzieć na wszystko, co zostało mu przedstawione i miał nadzieję, że nie zawiedzie oczekiwań nauczycielki. Ostatecznie wyszłoby chujowo, gdyby okazało się, że jasnowidz, niezły wróżbita, nie ma pojęcia, czym się właściwie, kurwa, zajmuje. To byłoby tak w chuj do dupy, jak tylko się, kurwa, da. Po napisaniu wszystkich odpowiedzi zostali wyproszeni na korytarz, a później wołano ich pojedynczo do sali. Max nie wyglądał na zbyt zdenerwowanego, przyjmował to całkiem spokojnie i dokładnie tak samo było, kiedy okazało się, że ma wyczytać przeszłość danego portretu za pomocą dowolnego narzędzia wróżbiarskiego. Odetchnął głęboko, kiedy stanął przed obrazem wyobrażającym postawną, rudowłosą czarownicę, która uśmiechnęła się do niego naprawdę zawadiacko. Przywitał się z nią, ostatecznie sięgając po karty tarota, bo to one zawsze najlepiej z nim współpracowały i postanowił zacząć opowiadać historię, jaką był w stanie z tego wszystkiego wyczytać. - Była pani zielarką i żyła w średniowieczu, ale nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy dokładnie... - zaczął, z pewną dozą namysłu. Dostrzegł w tej historii niesłuszne oskarżenie o czary, skierowane na pewną mugolkę i zdecydowane działania wiedźmy, która teraz go słuchała. Rzucił dziwnie jak na siebie łagodnie, że chyba musiała podać coś władzy, ale nie jest pewien co dokładnie i ze zdziwieniem usłyszał, iż był to napar z blekotu. Nie spodziewał się, że czarownica zacznie z nim rozmawiać, że wejdzie z nim w taką dyskusję, ale podobało mu się to. Przeczesał włosy palcami, opowiadając jej dalej o tym, co widział. O chaosie, jaki zapanował, a później o zamieszkach, ostrożnie dodał również, że dostrzegł tutaj coś o oskarżeniach skierowanych ostatecznie ku rudowłosej. Kobieta pokiwała lekko głową, a ponieważ najwyraźniej była zaciekawiona rozmową z nim, a może jego zdolnościami, zaczęła mu co nieco dopowiadać, jak również podzieliła się częścią własnej, zielarskiej wiedzy. Kiedy Max opuszczał klasę transmutacji, czuł się naprawdę dobrze, bo mimo wszystko egzamin przebiegł sprawnie i w zadziwiająco miłej atmosferze. Miał teraz tylko nadzieję, że część teoretyczna poszła mu dostatecznie dobrze, żeby ostatecznie tego nie spierdolić.
z.t
Łucja 'Lucy' Kowalski
Rok Nauki : V
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 1.65 m
C. szczególne : różowe włosy, makijaż, pluszowy jednorożec, którego wszędzie zabiera
Wylosowana literka:G Punkty w kuferku: 21 Suma punktów z pierwszego etapu: 9
Etap II
Wylosowana literka:J Kostka na obraz:5 Kostka na interakcję:1 Punkty w kuferku: 21 Dodatkowe: - Suma punktów za etap II: 10 Ocena końcowa: 19 punktów, Wybitny (W)
Pastelowa dziewczyna nie należała do wybitnych uczennic ani tych bardzo dobrych, może nawet i średnich. Nie miała pojęcia o wielu rzeczach. Uczyła się tak, aby zdać, bo co innego zaprzątało jej głowę, a były to marzenia. Niespełnione, piękne marzenia. Na egzamin z wróżbiarstwa ubrała się stosownie. Wyglądałaby całkowicie normalnie, gdyby nie te różowe włosy. Jednak taka była moda wiele dziewczyn w Hogwarcie szalało z kolorami. Nic nadzwyczajnego, no nie? Wszystko byłoby idealne, ale gdy weszła do sali, miała ze sobą jednorożca z tęczową grzywą, bo ten pluszak, jej przyjaciel, mentor i talizman szczęścia; musiał jej towarzyszyć w tym trudnym dla niej stresującym dniu. Wiele razy spotykała się z dziwnymi spojrzeniami, o których nie miała pojęcia i chichotami. Nie zwracała na to uwagi, ponieważ bardziej niepokoiło ją, gdy nauczyciel kazał odstawić, albo wynieść maskotę za drzwi. Mogła położyć go na bok, czy pod ławkę. Nie miała z tym problemu, ale za drzwi? Tam czyhały na niego niebezpieczeństwa. Tak, to był on - Pinkie Pie, no tak się zwał. Lubiła czytać przyszłość, obserwować, dowiadywać się przeróżnych rzeczy i przeglądać karty tarota z intrygującymi, chociaż czasem przerażającymi obrazkami. Czy dlatego postanowiła zdawać wróżbiarstwo? No nie. Po prostu sądziła, że uda się jej uzyskać tu wysoką ocenę, bo była w tym dobra - tak uważała. Przy części teoretycznej zasiadła do ławki, pełna skupienia zaczęła przeglądać pytania. Większości znała. Niektóre z nich były dla niej zdecydowanie banalne. Takie typu, na czym polega praca wróżbity albo wymień pięć narzędzi do dywinacji. Prosta sprawa. No i oczywiście pytania z tarotem. Wszystko to było bardzo fajne, łatwe i ciekawe. Tylko na jedno pytanie nie była, w stanie udzielić odpowiedzi. Na ostatnie odnośnie znaków astrologicznych, które łączą się z dworem kielichów. Na pewno wiedziała, ale nie mogła sobie w tej chwili przypomnieć. Może to po prostu stres. Jednorożec sprawdzał się, nawet jeśli pani profesor postanowiłaby go wystawić za drzwi. Jednak nauczyciele od wróżbiarstwa zapewne byli bardziej otwarci na talizmany szczęścia w postaci pluszowych misiów niż jacyś od paskudnych eliksirów. Po części teoretycznej przyszło czas na praktykę. Wszyscy wyszli na korytarz, aby potem wchodzić pojedynczo. Zadanie polegało na odczytaniu za pomocą dowolnego narzędzia historii przedstawionej na obrazie postaci. Oczywiście nasza pastelowa dziewczyna wybrała karty tarota i obraz rudowłosej czarownicy o zawadiackim uśmiechu. Widziała tu niemal wszystko, ale zamiast gadać do rzeczy, zaczęła gadać od rzeczy. Nie wiedziała, dlaczego tak się dzieje, czyżby ktoś rzucił na nią zaklęcie bełkotu? Jednak jakby nie było, to i tak egzamin poszedł jej całkiem dobrze. Po zsumowaniu wyników z części teoretycznej i praktycznej pastelowa dziewczyna otrzymała wynik Wybitny.
|zt
Cali Reagan
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Wylosowana literka:C Punkty w kuferku: 0 Suma punktów z pierwszego etapu: 3
Etap II
Wylosowana literka:J Kostka na obraz:3 Kostka na interakcję:2 Punkty w kuferku: wciąż zero Dodatkowe: - Suma punktów za etap II: 10 -1 = 9 Ocena końcowa: 9 + 3 = 12 - Z
Nie zdołała sobie odpowiedzieć na pytanie co robi na egzaminie z wróżbiarstwa. Nie wiedziała czemu się na niego zapisała, ale była pewna jednego – nie należało tej dziedziny ignorować i przede wszystkim lekceważyć. Zdołała się przekonać, że ufanie własnej intuicji zawsze sprzyja, a według niej, właśnie na tym, mniej więcej, polegało wróżbiarstwo. Czy przygotowywała się z teorii? Raczej w niewielkim stopniu, pobieżnie przeglądając podręczniki i notatki, które z trudem wyciągnęła od innych. Sama niezbyt często z własnej woli czytała cokolwiek na ten temat, raczej skupiając się na innych przedmiotach. Usiadła w ławce i nieco znudzona wpatrywała się w Valerię, czekając aż wreszcie skróci ich cierpienia i pozwoli im pisać. Gdy zerknęła na pergamin, skrzywiła lekko usta w geście zrezygnowania, chwyciła za pióro i rozpoczęła tę farsę. Pytania o karty od razu pominęła, nie będąc nawet w stanie zmyślić odpowiedzi. Rzadko kiedy po nie sięgała, twierdząc, że bez odpowiedniej wiedzy i tak jej chuja pomogą. Kartkę oddała z pełną świadomością, że to, co się na niej znajduje, przyprawi profesor Albescu o dreszcze zażenowania. Cóż. Nie pierwszy i nie ostatni raz sprawia nauczycielowi zawód swoją ignorancją i brakiem odpowiedniego przygotowania. To ona decydowała na czym skupiać będzie całą swoją uwagę i zazwyczaj były to rzeczy niezwiązane ze szkołą. Część praktyczna, mimo że z opisu cholernie trudna, nie zrobiła na Reagan najmniejszego wrażenia. Spokojnie podeszła do portretu, jaki od razu zwrócił jej uwagę i dokładnie przyjrzała się postaci, którą przedstawiał. Nie wiedziała co ją do niej przyciągnęło – czy to poważna mina, uderzające podobieństwo do nauczycielki, która z pewnej odległości jej się przyglądała, czy też to bystre spojrzenie, które zawsze mocno ceniła u drugiej osoby. Przywitała się cicho, zachowując szacunek; miała świadomość ilu uczniów już się tutaj przewinęło i maglowało osoby z dzieł dla jak najlepszej oceny. Ona tego nie zamierzała robić. Dłuższą chwilę zastanawiała się z jakiego narzędzia skorzystać – czegokolwiek by nie wybrała, efekt będzie równie marny, co test, który przed momentem oddała. Ostatecznie zdecydowała się na szklaną kulę (jak wielką ignorantką była, wybierając ją głównie ze względów estetycznych?). Pozwoliła sobie usiąść na podłodze przy obrazie i wykonała kilka głębokich, oczyszczających oddechów, które w jakimś stopniu pomogły jej się wyciszyć i uspokoić – na tyle, na ile mogła to zrobić w klasie. Przymknęła powieki, blokując wszystkie niepotrzebne myśli, a następnie zaczęła wpatrywać się w kulę. Proces wyciągania informacji o czarownicy z portretu właściwie szedł jej bardzo dobrze. Maksymalnie skupiona, wyłapywała kolejne szczegóły, tworząc w głowie zarys jej historii, która była na tyle interesująca, że brnęła w to dalej nie tyle dla oceny, a co dla zaspokojenia własnej ciekawości. Po raz pierwszy rozproszył ją ruch w okolicy oka; zignorowała go, zwalając wszystko na zmęczenie. Ale kiedy dostrzegła ciemną sylwetkę, niespokojnie krążącą po sali, momentalnie wybiła się z rytmu, w który już potem wejść nie potrafiła. I gdy Valeria ogłosiła koniec czasu, brakowało jej tylko jednego szczegółu, który dopełniłby całą opowieść, jaką zdołała odczytać z kuli. Z klasy wyszła mocno skonfundowana – nie tyle oceną, której nigdy w życiu by się nie spodziewała, a tym kim była owa czarownica z portretu. I zamiast iść się uczyć na kolejny egzamin, swoje kroki skierowała do biblioteki, w celu znalezienia odpowiednich informacji.
/zt
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Wylosowana literka:C Punkty w kuferku: 6pkt Aktywność:lekcja, PD 1, PD 2 Suma punktów z pierwszego etapu:4pkt
Etap II
Wylosowana literka:E Kostka na obraz: 4 przerzucone na 6 Kostka na interakcję: 1 Punkty w kuferku: 6pkt Aktywność:lekcja, PD 1, PD 2 Suma punktów za etap II: 3pkt Ocena końcowa: 7pkt (O)
Na egzamin z wróżbiarstwa wybrała się głównie ze względu na to, że nieco ciekawił ją ten przedmiot, a w dodatku profesor Albescu wydawała jej się być naprawdę sympatyczną nauczycielką. Może dlatego nie obawiała się tak bardzo tego, że zrobi coś źle w czasie testu, który przygotowała dla nich wróżbiarka. Chociaż może powinna spędzić nieco więcej czasu przy książkach poświęconych wróżbiarstwu, bo już sam egzamin w części teoretycznej przysporzył jej pewnych problemów, bo z pewnością nie udzieliła prawidłowej odpowiedzi na wszystkie pytania. Nawet nie wiedziała czy udało jej się to zrobić z połową z nich. Następnie nadeszła pora na praktykę. Puchonka weszła do sali, gdy tylko została wywołana przez Albescu i zajęła miejsce naprzeciw jednego z portretów. Jako metodę wróżenia zdecydowała się na karty tarota. Wydawały jej się najlepszym i najbardziej jej znanym sposobem w jaki mogłaby uzyskać odpowiednie informacje. Powoli przetasowała karty, a następnie rozłożyła je w odpowiednik układzie krzyża celtyckiego, by następnie po kolei odsłaniać każdą z nich. Przyglądała się przy tym uważnie widniejącej na obrazie czarownicy. Nie wszystko było dla niej jasne, ale udało jej się wyczytać z kart pewne szczegóły z życia sportretowanej kobiety. Jednak... nie czuła się zbytnio komfortowo z myślą, że miałaby się podzielić tym wszystkim na głos. Dopiero po jakimś czasie przezwyciężyła ową niechęć i podzieliła się z Albescu tym, co udało jej się wywróżyć. Nie sądziła jednak, by było to wystarczająco, by mogła uzyskać satysfakcjonującą ocenę. Nieco się zawiodła, ale w końcu mogła przewidzieć, że dziedzina, an której nie znała się znowu aż tak dobrze będzie dla niej sporym wyzwaniem.
z|t
Hanael Whitelight
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 162 cm
C. szczególne : Jasne, niemal białe włosy, przeszywające spojrzenie
Wylosowana literka:H Punkty w kuferku: 7 Suma punktów z pierwszego etapu:
8
Etap II
Wylosowana literka:B Kostka na obraz:2 Kostka na interakcję:6 Punkty w kuferku: 7 Dodatkowe: 1 pkt z zielarstwa Suma punktów za etap II: 3 Ocena końcowa: 11 - Z
Na egzamin z wróżbiarstwa stawiła się w odpowiednim czasie i bez zbędnego stresu. Ten przedmiot był jednym z nielicznych, które wzbudzały jej zainteresowanie, ale jednocześnie był na tyle nieprzewidywalny, że dość trudno było się do niego przygotować. Teorię łatwo było przyswoić, ale praktyka pozostawała wielką niewiadomą. Weszła do sali wraz z innymi uczniami i zajęła miejsce w jednej z ławek. Gdy tylko dostała pytania, chwyciła za pióro i zabrała się za pisanie. Szło jej całkiem sprawnie, chociaż nie była pewna wszystkich swoich odpowiedzi. W Kilku zadaniach musiała trochę strzelać, a trochę pozmyślać, ale w ogólnym rozrachunku zapełniła cały pergamin i większości zadań była dosyć pewna. Oddała swój egzamin, a chwilę później przyszedł czas na część praktyczną, która z pewnością była nieco trudniejsza. Kiedy weszła do sali po raz drugi, jej oczom ukazało się kilka zasłoniętych obrazów. Wybrała jeden z nich bez większego zastanowienia, na chybił trafił, a kiedy usiadła naprzeciwko niego, a zasłonka opadła ukazała jej się rudowłosa czarownica. Hana grzecznie się z nią przywitała, a następnie jako swój rekwizyt wybrała kryształową kulę, bo na ostatnim spotkaniu koła IKE bardzo dobrze jej się z nią współpracowało. Wpatrując się w magiczną kulę, początkowo nie widziała zbyt wiele i dopiero po dłuższej chwili zaczęła dostrzegać szczegóły. Kobieta zbierająca zioła, strona w zielniku przedstawiająca blekot, wrząca w kociołku woda, zdezorientowani ludzie w średniowiecznej wiosce. Spróbowała to wszystko jakoś poukładać i udało jej się odgadnąć, że postać na obrazie była żyjącą w średniowieczu zielarką, która, aby zapobiec śmierci niewinnej osoby, dodawała władzom do posiłku wywar z blekota. Niestety to było wszystko co udało jej się ujrzeć, ale temat zainteresował ją na tyle, że wdała się z kobietą w krótką rozmowę na temat tego interesującego zioła. Może nie do końca o to chodziło w tym zadaniu, ale ostatecznie Valeria wystawiła jej ocenę Zadowalającą, a Hana wyszła z sali bogatsza o kilka zielarskich ciekawostek.
Wylosowana literka:I - 9 pytań Punkty w kuferku: 11 Suma punktów z pierwszego etapu: 9+1=10
Etap II
Wylosowana literka:A Kostka na obraz:5 Kostka na interakcję:4 Punkty w kuferku: 11 Suma punktów za etap II: 1+1+1=2 Ocena końcowa: 10+3=13, czyli Z; dodaję bonus za miejsce w drużynie i ostatecznie jest PO
Egzaminy powoli zbliżają się do końca. Część z nich poszła mi bardzo dobrze - nic zaskakującego, biorąc pod uwagę, że były to przedmioty do których po prostu się przykładałam i je lubiłam. Do innych (Zielarstwo) podeszłam z rozsądku, wiedząc, że ich obecność na świadectwie może mi się po prostu przydać. W końcu, kto to widział, żeby warzyć eliksiry bez chociaż małej wiedzy na temat roślin? Z wróżbiarstwem jest inaczej. Spędziłam dużo czasu na czytaniu teorii - i nawet nie można było nazwać tego wkuwaniem, po prostu mnie to ciekawi. Nic więc dziwnego, że kiedy przychodzę na egzamin, to bez problemu odpowiadam na wszystkie zadane pytanie. I to bezbłędnie, jak mi się wydaje. Gorzej jest już z samym wróżeniem. Zupełnie nie wiem od czego to zależy - raz idzie mi świetnie, jestem w stanie odczytać znaki w szklance fusów czy to co mówią karty tarota, innym razem opowiadam różne głupoty. Chyba za dużo jest tutaj zdawania się na własną intuicję - mówię to co pojawia mi się w głowie, co mi się wydaje, często po prostu puszczam wodze fantazji... Po wejściu do sali i zobaczeniu trzech obrazów czuję przede wszystkim niepewność. Odczytanie w dowolny sposób całej historii postaci zdecydowanie nie brzmi na łatwe zadanie. Decyduję na użycie kryształowej kuli - głównie dlatego, że ostatnio na kółku IKE to robiłam i chociaż wtedy nie udało mi się zobaczyć nic konkretnego, to może tym razem będzie lepiej? Wydaje mi się, że jest narzędziem, w którym rzeczywiście mogę coś odczytać - moja umiejętność wróżenia z karta tarota nie jest jeszcze dostatecznie dobra i pewnie za dużo rzeczy musiałabym się domyślać. Wybieram do rozmowy rudą czarownicę. Najpierw ją zagaduję, staram się być możliwie miła a potem siadam i wpatruję się w szklaną kulę, próbując pozwolić umysłowi się oczyścić. Ostatecznie, coś tam udaje mi się zobaczyć - jestem z siebie nawet zadowolona, bo zobaczyć cokolwiek w szklanej kuli to i tak wyczyn jak na mnie. Dowiaduję się więc, że kobieta była zielarką, która mieszkała wśród mugoli... i parę innych szczegółów, które jednak niespecjalne udaje mi się złożyć w całość. Moja ocena na koniec okazuje się powyżej (moich) oczekiwań, wpływa na nią zapewne głównie świetnie napisany testy, bo nie mogę powiedzieć, żebym była jakoś bardzo zadowolona z części praktycznej.
zt
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Przyszłość nigdy go nie interesowała, a na wróżbiarstwie pojawiał się tylko ze względu na opiekunkę Hufflepuffu, która nauczała tego przedmiotu, jednak pod ciężarem niedawno doświadczonych wydarzeń i brakiem kontroli, której tak gwałtownie doświadczył zwyczajnie... poczuł potrzebę, by spróbować zapanować i nad przyszłością. Mania kontroli wzmogła się w nim gwałtownie, a ilość teczek, segregatorów i wypełnianych tabelek pomnażała się z każdym dniem i nawet jeśli tak uparcie powtarzał sobie, że we wróżby nie wierzy, tak jednak złamał się w swojej desperacji, potrzebując poczuć, że robił cokolwiek, by przygotować się na nieznane. Zupełnie odruchowo poprawił włosy i krawat mundurka, zanim wspiął się do klasy wróżbiarstwa, ciepłym uśmiechem i donośnym w niskich brzmieniach "dzień dobry" witając się z ledwie sobie znaną nauczycielką. Ściągnął delikatnie brwi, gdy tylko jasny wzrok zatrzymał się na stoliku, bo nie musiał posiadać nadnaturalnych zdolności jasnowidzenia, by domyślić się, że przykryty na nim przedmiot to nic innego jak kryształowa kula, z którą miał już styczność kilkukrotnie i cóż, nigdy nie polubili się zbytnio, mając problem z konwersacją, bo ta milczała przed nim, nie chcąc ukazać mu żadnych kształtów. Zajmując jedno z wolnych miejsc nieco nerwowo wygładził dłonią materiał białej koszuli, próbując skarcić się w myślach i nastawić pozytywnie na kolejną próbę, która może nie odkryje przed nim głęboko ukrytego daru, ale chociaż przybliży go do zrozumienia, czego właściwie powinien doszukiwać się w mlecznych obłokach.
Wróżbiarstwo. Tak niedawno odrabiał z niego dwa zadania domowe, a zapłata aż pięćdziesięciu galeonów zachęciła go do tego nielegalnego procederu. Ot, cicha wymiana gotówki, list spalony, a na plotki nie zważał, choć ostatnio brał je bardzo często pod uwagę. Jakby nie było, to znajdował się pod czujnym okiem prefektów, choć i oni nie stanowili dla niego bezpośredniego zagrożenia - spokojne kroki, jakie to stawiał, kiedy starał się dotrzeć, nie przyprawiały go w żaden sposób o zawroty głowy bądź przykładowe krwawienia z nosa. O dziwo dzisiaj czuł się wyjątkowo dobrze - nawet jeżeli pomijał poprzez czystą ignorancję dawki. Zdrowie dla niego zawsze było czymś, o co niespecjalnie walczył; miał tylko nadzieję, że Solberg nie zwróci na to żadnej szczególnej uwagi, bo mimo że mu się zwierzył z własnych problemów, to jednak nie potrzebował specjalnego kalendarzyka i przypominajki chodzącej na dwóch nogach. Przekroczywszy próg sali - a raczej klapę - zauważył tylko i wyłącznie jedną osobę. @Skyler Schuester zdawał się być jedną z nielicznych, które przyszły tak wcześnie. Sam Felinus zmrużył oczy, spoglądając mimo wszystko i wbrew wszystkiemu na kule, które to były przykryte płachtą materiału. Chudymi, kościstymi palcami musnął przez moment jeden ze stolików, ostatecznie opierając się o ścianę i tym samym zapadając w odmęty własnego umysłu. Sam nie wiedział, co ich tutaj będzie czekać, niemniej jednak kule zapowiadały jedną rzecz... A może nie będzie tak łatwo? Przybliżył do siebie bardziej bluzę, jakoby odczuwając nieprzyjemność powiązaną z obecnością w takim miejscu; lato powoli zanikało, ustępując miejsca różnobarwnej, aczkolwiek zazwyczaj błotnej, jesieni.
Finn Gard
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Odkąd zaczął się trzymać z Maxem to dziedzinę wróżenia zaczął traktować poważnie. Nic więc dziwnego, że przyszedł na zajęcia, którymi niegdyś gardził. Wszedł do klasy dosyć wcześnie i jedynie rzucił okiem kto już jest. Zdziwił się widząc dwójkę Puchonów. Ruszył w ich kierunku po drodze poprawiając plecak na ramieniu. - Siema Puchoni. - wyciągnął rękę, aby uścisnąć najpierw dłoń Skylera, a następnie Felinusa. Nie wdawał się w zbędne pogawędki tylko usiadł w ławce równoległej od Schuestera. Rzucił plecak obok krzesła i rozsiadł się wygodnie. Doskonale widział jak wygląda oglądanie przyszłości wszak zadawał się z jasnowidzem. Co z tego, że wciąż było trochę skłóceni. Oczekiwał, że Max się grzecznie pojawi skoro obiecał, że będzie zajmować się naprostowaniem swojego daru. Czyż lekcja wróżenia nie powinna być drobnym krokiem do osiągnięcia celu? Zarzucił ręce na kark i na moment zamknął oczy, otwierając je jedynie kiedy ktoś wypowiadał jego imię bądź wchodził do klasy.
| A ja zapraszam @Maximilian Brewer, ale kto chce może się dosiąść czy coś |
Zoe Brandon
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Przyszłość interesowała ją dużo bardziej niż przyszłość - bo była owiana tajemnicą, ekscytująca i mogąca przynieść dosłownie wszystko, dlatego też w dniu zajęć z wróżbiarstwa znalazła się w klasie i w dodatku udało jej się nie spóźnić, bo w wielkim podnieceniu przeskakiwała co trzy stopnie w drodze na wieżę. Oczywiście skończyło się to zadyszką, ale też rozgrzało ją nieco od środka, tak że mogła na chwilę wyswobodzić cię ze splotów grubego swetra, którym od rana była opatulona, wszak nie do końca miała kiedy przyzwyczaić się do zimnych hogwarckich murów. - Dzieńdoberek! - zaświergotała wesoło do znajdującej się w pomieszczeniu nauczycielki i jednocześnie kilku obecnych już uczniów, których obdarzyła grupowym, przelotnym uśmiechem, bo żadnego nie znała na tyle, by zwrócić się doń osobiście, po czym przysiadła na jednej z pufek, rzuciła szmacianą torbę gdzieś pod nogi i z zainteresowaniem zerknęła na stolik, na którym znajdował się okrągły przedmiot przykryty materiałem. Wiedziała, że to musi być kryształowa kula, ale i tak delikatnie odchyliła materiał, by zajrzeć pod jego rąbek i zobaczyć na własne oczy, czy naprawdę, naprawdę będą dziś wróżyli z kul. Ach, jak cudnie! Była przekonana, że zobaczy w swojej same wspaniałości.
zapraszam na wspólne ekscytowanie się wróżeniem!
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Naprawdę nie wiedziała czemu zdecydowała się na to, by przyjść na lekcje wróżbiarstwa. Może po to, żeby nie powtórzyć swojej porażki z ostatniego egzaminu także na koniec dziewiątej klasy, bo zapewne jeśli będzie miała taką możliwość to przystąpi do tego egzaminu. Po wejściu do sali uśmiechnęła się na widok Skylera, który już znajdował się w sali. Tym razem to on był pierwszy na miejscu. Poprawiła pasek od skrywającej podręczniki torby na ramieniu i podeszła do prefekta naczelnego, by się z nim przywitać. - Hej - niemal automatycznie jej dłoń powędrowała do ramienia Schuestera, gdy tylko koło niego przechodziła. Nie miała zamiaru go ściskać zaraz przed rozpoczęciem lekcji, ale z pewnego powodu trudno było jej powstrzymać się od jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z przyjacielem. Tym bardziej, że ostatnio Skyler przeszedł naprawdę wiele. Miała wrażenie, że potrzebował po prostu czyjejś bliskości. I nawet jeśli teoretycznie miał od tego wilkołaka to i tak nie znaczyło, że przestałaby się o niego troszczyć. Minęła go, uznając, że zapewne prefekt czeka już na kogoś innego i zasiadła przy pobliskim pustym stoliku, zerkając jeszcze w stronę Felinusa, który również był już w sali. Wyglądało na to, że Puchoni w tym roku byli dużo bardziej zmobilizowani. To dobrze. Może w tym będą mieli realne szanse na zdobycie pucharu domów?
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Lekcje wróżbiarstwa... Sama nie wiedziała czy faktycznie było na nich coś, co ją interesowało czy może po prostu lubiła Albescu, która wydawała jej się być naprawdę bardzo dobrą nauczycielką. I chyba właśnie w tym tkwił pewien sekret: odpowiednie podejście nauczyciela do przedmiotu i uczniów skutkowało większym powodzeniem jego przedmiotu. W sali pojawiła się jak zwykle przed czasem. Nie marnowała czasu na witanie się ze znajdującymi się już w stali po czym podeszła do jednego z wolnych stolików, by zająć przy nim miejsce i przyjrzeć się spoczywającemu na nim przedmiotowi. Wróżenie z kryształowej kuli? Na pewno będzie zabawnie. Od razu wyjęła ze swojej torby czysty notatnik oraz przybory do pisania, bo czuła, że akurat to będzie jej potrzebne w czasie tej lekcji po czym rozsiadła się wygodniej na obranym krześle, czekając na rozpoczęcie zajęć.
/kto chce może się dosiąść
Bird Burroughs
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 155
C. szczególne : kwiatowy zapach, szeroki uśmiech i radosne iskierki w spojrzeniu; piegi; na szyi zawsze nosi medalik ze św. Antonim.
Może i Bird nie miała szczególnego talentu wróżbiarskiego, ale nie zmieniało to faktu, że ekscytowała ją możliwość odczytywania przyszłości. Pomijając już fakt, że akcesoria do wróżenia wydawały jej się wyjątkowo piękne – czy to barwne karty tarota, czy kryształowe kule i wahadełka. A jeśli już siedzieć w zamczysku, to zdecydowanie w klasie wróżbiarskiej, która bardziej kojarzyła jej się z kawiarnią, niż z lekcyjną salą. Dlatego dość chętnie doczłapała się na siódme piętro, przywitała pogodnie rycerza na obrazie, po czym pchnęła klapę w podłodze, wspinając się po drabinie. Zdyszana (podróż z lochów na drugi koniec zamku to było zdecydowanie wiele dla jej marnej kondycji fizycznej), znalazła najbliższą pufę z możliwych. – Mogę? – zapytała blondynkę z Ravenclawu, ale nie czekała na jej odpowiedź, bo uwagę przykuł przedmiot na stole. – Czy to kryształowa kula? – zapytała rozochocona, oczy jej rozbłysły. W zasadzie przedmiot pod płachtą mógł się nawet okazać kulą gnoju, a ona i tak byłaby zafascynowana tym, że z czegoś takiego można wyczytać losy. – Ale czadersko – westchnęła. Miała tylko nadzieję, że nie wywróży sobie znowu uciekających galeonów.
Nie przywykła do ochoczego chodzenia na lekcję wróżbiarstwa. W ogóle ostatnimi czasy nie miała głowy do zajęć i obowiązków szkolnych, ale chciała zagłuszyć nieznośne myśli, które ją torpedowały od środka - i pójście gdziekolwiek, gdzie zajmie się czymś innym, wydawało jej się jedyną słuszną opcją. Gdy wychodziła z dormitorium Krukonów, po raz pierwszy doceniła, że chwilowo nie mieszka w lochach - nie musiała pokonywać niemal całego Hogwartu, aby dostać się do klasy wróżbiarstwa. Otworzyła klapę i zajrzała do środka, uważnie lustrując pomieszczenie. Kiwnęła głową w kierunku nauczycielki, zbyt zmęczona i zrezygnowana, aby mówić dzień dobry. Opatuliła się szczelnie swetrem i zajęła pierwsze wolne miejsce, na które natrafiła - tuż obok @Violetta Strauss. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że nie ma na sobie szkolnej szaty; usiadła na pufie (w myślach przeklinając brak jakiegokolwiek oparcia), wyciągnęła z torby podręcznik i zaczęła bawić się różdżką, przekładając ją między palcami, kątem oka zerkając na Krukonkę. Słyszała plotki, dotarły do niej wieści dotyczące stanu dziewczyny. Czy w nie wierzyła? Było jej wszystko jedno. Chciała po prostu u swego boku kompana, którego darzyła szacunkiem i który bez powodu się nie odzywał (a jeśli Strauss faktycznie została niemową, nie mogła trafić lepiej). Jeszcze się lekcja nie zaczęła, a już zaczęła żałować, że opuściła swój bezpieczny schron i naraziła się na kontakt z całą bandą idiotów, podekscytowanych wróżeniem ze szklanych kul. Westchnęła cicho i zgarnęła z twarzy zbłąkany kosmyk, spoglądając tęsknie w kierunku wyjścia.
Cassian H. Beaumont
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Cassian zdecydowanie nie zaliczał wróżbiarstwa na poczet przedmiotów, z których naprawdę musiał mieć najlepsze oceny... Niespecjalnie wierzył w jakiekolwiek predestynowanie własnego losu, opierając swoją drogę życiową bardziej na stwierdzeniu powszechnie znanym i powiązanym z kowalstwem. Niemniej jednak, skoro już tak, jak mu się wydawało, powszechnie szanowana szkoła jaką był Hogwart decydowała się na nauczanie takiegoż przedmiotu – nie chciał tego kwestionować. Co innego, gdyby był jasnowidzem... Ale tego tematu nigdy nie chciał poruszać za specjalnie, wiedząc jak bardzo ten drażnił... Chociażby Maxa.
Powolny krok, prawie że spacerowy powlókł ciało i umysł chłopaka finalnie w rejony klasy wróżbiarstwa, w której oczywiście zjawił się dość nieoczekiwanie za wcześnie. Niemniej jednak postanowił nie oszczędzać sobie tych ekstra minut na przeczekanie go przed salą lekcyjną i po prostu przyłączył się do grona uczniów, którzy powoli zdawali zajmować sobie swoje miejsca. I on wypatrzył odpowiedni stolik. W połowie drogi dopiero zorientował się, że... Jedynie być może oczywiście, pozwolił sobie wybrać stolik zdecydowanie zbyt blisko stanowiska nauczyciela. Przygryzł dolną wargę i posłał życzliwe spojrzenie czekającej już na uczniów profesor, po czym z jego ust wyrwał się cichy, ledwie słyszalny szept powitalny.
Kolejno jego wzrok wędrował od zebranych w sali na stoliki i przedmioty się nań znajdujące. Nie miał specjalnych wątpliwości względem tego co może znajdować się pod otuliną materiałową, ale postanowił jej nie ściągać... Przynajmniej bez wyraźnego polecenia nauczyciela. To nie był przedmiot, w którym chciałby się wyrywać przed szereg.
Ignacy Mościcki
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Ignacy nie odczuwał zbyt wielu skrajnych emocji, gdy myślał o lekcji wróżbiarstwa. Nie miał w zwyczaju ich unikać i szukać wymówek, aby na nie nie uczęszczać, ale też nie czuł zbytniej radości na wieść, że będzie musiał po raz któryś z kolei wspiąć się po dziesiątkach, jak nie setkach stopni, aby dotrzeć do sali położonej na siódmym piętrze. Jeśli już by został zmuszony do zaliczenia tych zaklęć do jakiejś kategorii, to prawdopodobnie wylądowałyby one w towarzystwie tych, które należało jakoś przeżyć i po prostu nie rzucać się zbytnio w oczy, aby nie narazić się prowadzącemu. Wystarczyło przetrwać w ten sposób semestr i po prostu dbać o to, aby się nie potknąć na którejś z kartkówek, aby na koniec roku zarówno stan wiedzy, jak i umiejętności zadowalał nauczyciela. Zobaczymy, jak będzie w tym roku, pomyślał, poprawiając ręką zbłąkany kosmyk włosów, aby chwilę później wkroczyć do sali z lekkim uśmiechem na ustach. Widząc panią profesor siedzącą za biurkiem, ukłonił się lekko, witając ją zwyczajową i dosyć niewyróżniającą się formułką. Ku jego zaskoczeniu, w klasie nie zebrała się jeszcze większość grupy, więc spora część stanowisk była wolnych. Gdy po dokładniejszej inspekcji, dostrzegł parę znajomych twarz, skinął uprzejmie głową @Yuuko Kanoe, @Skyler Schuester aż jego wzrok zatrzymał się na pewnym gryfonie, który w ostatnim czasie coraz częściej pakował go w kłopoty. W końcu, jak można było inaczej nazwać ich niespodziewaną i nieplanowaną wycieczkę na Malediwy? Gdyby nie to, że zaciągnął go akurat do cieplarni numer trzy, w ogóle by tam nie wylądowali, a to ściśle łączyło się z tym że prawie by się tam nie utopił. Cóż, przynajmniej udało im się jakoś wyjść cało z tego niefortunnego incydentu. Puchon zajął bezpardonowo miejsce obok @Cassian H. Beaumont i dopiero teraz zwrócił uwagę na przedmioty, które były rozłożone na stolikach. – Jak myślisz? – spytał niespodziewanie, wskazując na zasłonięty płachtą obiekt. – Kolejny świstoklik czy raczej butelka, w której zamknięty jest podmuch dzikiej magii? Uśmiechnął się pod nosem, nie mogąc się doczekać reakcji na te słowa. Zdecydowanie zbyt łatwo przychodziło mu pogrywanie z siedemnastolatkiem.
Po ostatnich zajęciach z Profesor Alabescu wahała się pomiędzy utrzymywania dobrego wrażenia po zajęciach, a poczuciem, że być może nie powinna pojawiać się na następnych, jeśli wywowylaly one w niej takie, cóż, emocje. Mimo wszystko weszła do sali, wzrokiem szukając znajomych twarzy. @Yuuko Kanoe siedziała sama, dlatego zajęła miejsce obok niej. Z początku miała się w ogóle nie odzywać, ale już po trzydziestu sekundach milczenia odczuła ciążące na sobie poczucie winy bycia nieuprzejmą, dlatego uniosła spojrzenie z nad rozkładanego na ławce szkicownika, rzucając krótkie: - Cześć. I podsunęła Yuuko otwarty szkicownik pod nos, znajdując kompromis dla rozmowy. - Napiszesz mi jedno słowo motywu dla szkicu?