Do tej przytulnej klasy na szczycie wieży północnej, można jedynie wejść przez klapę w podłodze, do której prowadzi srebrna drabina będąca na siódmym piętrze. Wnętrze klasy wyglądem przypomina poddasze, bądź też herbaciarnię. Znajduje się tam około dwadzieścia stolików, a wokół nich małe pufy. Na co dzień okna są tu zasłonięte grubymi zasłonami, co sprawia, że pokój jest oświetlony jedynie dzięki wielu lamp w czerwonych kloszach. Na półkach w rogu pomieszczenia znajduje się natomiast wiele filiżanek i szklanych kul.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Wróżbiarstwo
Wchodzisz do klasy Wróżbiarstwa, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Wróżbiarstwo. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Griffin Robertson oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Ardeal. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Pierwszy egzamin czeka Cię z ceromancji, czyli wróżenia z wosku lanego na taflę wody. Oczywiście, tym razem nie są dostępne książki, które powiedziałby Ci znaczenie odlanego symbolu. Druga część egzaminu dotyczy aleuromancji, czyli sztuki wróżenia z mąki, a zasadzie za pomocą niej. Nie jest to najprostsza sztuka, jednak na egzamin idealna. Tym razem jednak wszystkie kształty z niej są już przygotowane, tak samo jak opisy, które musisz odpowiednio przyporządkować.
Zasady: Rzucasz dwiema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z astronomii i wróżbiarstwa można dodać +1 do punktów.
Opis wyników:
zadanie nr 1:
wynik:
1 – Odlany kształt to ni mysz, ni wydra, coś na kształt świdra. Całkowicie nie wiesz jak się do tego zabrać, postanawiasz więc napisać znaczenie symboliczne kleksa z atramentu. Ciekawy sposób, jednak chyba nie to przedstawia odlew. Wielka szkoda! 2 – Rozpoznajesz odlew, jednak nie znasz jego znaczenia. Wielka szkoda, że ten dział w książe ominąłeś, uznając go za dziecinnie prosty. Najwyraźniej taki nie jest, bo twoje proroctwa całkowicie nie mają sensu. 3 – Wosk rozlał ci się w pojedyncze kropelki, najwyraźniej za wolno go lałeś. Przez to nie da się z nich wiele wyczytać. Wyjmujesz się więc z wody w kolejności, w jakiej je złapałeś, po czym układasz obok siebie i piszesz znaczenie otrzymanego kształtu. Może parę punktów ci za to policzy komisja. 4 – Nie jest źle, stworzony z wosku kształt nie jest najprostszym, ale przynajmniej coś o nim wiesz. Piszesz swoją odpowiedź bez większego problemu, masz jednak nadzieje, że w kluczu nie ma na ten temat więcej informacji. 5 – Odczytanie symbolu nie sprawiło ci większej trudności. Po chwili przechodzisz do kolejnego zadania, uznając to za banalne. Cóż… Spodziewałeś się, że ten egzamin do najtrudniejszy nie należy. 6 – Twój odlew okazał się tak prosty, ze by podnieść jak najbardziej wynik za to zadanie, postanawiasz napisać dodatkowo jego znaczenie w innych kulturach. Z uśmiechem na twarzy przechodzisz rozwiązywać dalej egzamin.
zadanie nr 2:
wynik:
1, 2 – Niestety źle przyporządkowałeś większość opisów. Najwyraźniej trzeba było się uważniej wczytać, bo wbrew pozorom tam wszystko było napisane. Ach, te skutki stresu! 3, 4 – Większość przyporządkowałeś jak należy, jednak nie okazało się to tak proste, jak mogło by się wydawać. Wszystko przez tę małą ilość czasu, na zrozumienie czytanego tekstu, jakby komisja sądziła, że każdy uczeń zna te opisy na pamięć. 5, 6 – Opisy okazały się być miłym zaskoczeniem, gdyż nie trzeba było posiadać ogromnej wiedzy, by przyporządkować je dobrze, tak jak to w twoim przypadku było. Skoro już wszystko zrobione, to teraz tylko czekać na wspaniałe wyniki!
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - astronomia i wróżbiarstwo:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Kostka - zad. 1:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Kostka - zad. 2:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek za zadania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Okej, zadanie wykonane szybko i sprawnie. Zgodnie z oczekiwaniami Thomasa sam wybór karty nie wyszedł mu zbyt dobrze. Naprawdę był przekonany że Moc pasuje do jego charakteru. No, ale Cesarz też nie jest złą kartą. Chłopak zdecydował się wykonać zadanie grupy B z pomocą herbaty. Po zaparzeniu wziął filiżankę w dłoń i rozsiadł się wygodnie przy swoim stoliku. Jego spokoju nie może w tym momencie nic zmącić. Jest prawdziwą oazą spokoju, nie irytuje go nawet to że był w najgorszej grupie. Nie do wszystkiego można mieć talent przecież. Najważniejsza jest ciężka praca nad sobą, te zajęcia przynajmniej pokazały mu obszar w którym musi się poprawić. Ach! Nic tak nie koi nerwów jak dobra herbata. Nie rozumiał ludzi którzy wybierają kawę. Nigdy nie potrafił zaakceptować jej smaku. Sama w sobie wydawała mu się dziwna. W szczególności gdy słyszał jak "najlepsze" z nich powstają. Z odchodów! Serio! Thomas nigdy by czegoś takiego nie wypił. Po wypiciu tego niesamowitego napoju przyjrzał się fusom, a to co tam ujrzał bardzo go zaciekawiło. Żółw oznacza krytykę. Ha! Niech próbują. Krytyka to tylko jeden z nawozów sukcesu! Nawet się nie zorientują kiedy będą zmuszeni odszczekać wszystkie niepochlebne słowa skierowane w kierunku chłopaka. W tym co w sobie ma nie przydarzy mu się nic złego. Po zakończeniu zadania wrócił do relaksowania się przy stoliku
Saga uśmiechnęła się pod nosem, kiedy usłyszała, że ma zalążek talentu. W sumie to nie było takie trudne, Rydwan po prostu do niej pasował. A Cesarzowa... no cóż. Profesor chyba wie co mówi. Kiedy usłyszała pokrzykiwania Hat przewróciła oczami. Nie miała na to ochoty. Pokazała jej Głupca, na co Saga zareagowała delikatnym uśmiechem. - Zatrzymaj ją. Tobie bardziej pasuje! - Doskonale wiedziała co oznacza Głupiec. Spojrzała na swoją talię. Przez chwilę wpatrzyła się w kartę z kościotrupem i chciała ją nawet wyciągnąć by pokazać Hat. Profesor jednak przydzielił ich do grup i powierzył zadanie. Skarciła się w duchu, to byłoby już przegięcie... Mieli wróżyć z fusów. Może tym razem pójdzie jej lepiej, w sumie fajnie byłoby gdyby wywróżyła sobie coś przyjemnego. Uwagę młodszej gryfonki puściła mimo uszu. Trochę zszokowało ją, że chciała życzyć jej śmierci i chwilowo nie mogła na nią patrzeć. Zresztą i tak nie rozumiała o co jej chodziło z tą herbatą. Sama zaparzyła sobie pyszną herbatkę i ostentacyjnie przeszła koło Hat. Chciała "przypadkiem" uronić na nią kilka kropel napoju. Ale stwierdziła, że szkoda herbaty, a może wciąż było jej trochę głupio. Kiedy usiadła obok Caramelo stuknęła w jej filiżankę, jakby wznosząc toast. Powoli rozkoszowała się herbatą. W sumie nie była taka zła. Kiedy na dnie zostały same fusy, Saga przyjrzała im się z uwagą. Przypominają... opasłego węża. Może to znaczy, że trafiła do dobrego domu. Zajrzała do podręcznika. Nie, to nie wąż. Teraz dobrze widziała, że to nóż. Zerwanie stosunków z kimś bliskim, różnica zdań, zdrada. Bzdury! Zamknęła podręcznik z impetem. Złapała filiżankę w obie dłonie. Ciekawe o kogo może chodzić...
Raphael poczuł się niemile tym wszystkim zaskoczony. Było na świecie kilka rzeczy, których był pewien - między nie miał wątpliwości co do swojego talentu do wróżbiarstwa. Nauczyciel wydał mu się pod każdym względem antypatyczny, niekompetentny i krótko mówiąc okropny. Tak jak od biedy mógłby się zgodzić na przypisanie mu innej karty tarota, która właściwie nie była całkowicie sprzeczna z jego charakterem, mimo że Gwiazda pasowała zdecydowanie lepiej, tak czuł się głęboko zraniony i urażony przypisaniem do grupy osób pozbawionych talentu. Mimo wszystko nie odezwał się ani słowem, nie patrząc nawet na tego okropnego amerykańskiego bufona, który nie miał bladego pojęcia o wróżeniu. Lanie wosku? Raphael prychnął pod nosem i zajął właściwe miejsce, po czym zapalił świecę i nakapał odrobinę płynnego wosku do miski. Rzucił niedbale okiem na kształt, który był tak prosty do rozszyfrowania, że Francuz prawie się roześmiał. Kiedy podszedł do niego profesor, Raphael był bardzo sztywny i bardzo uprzejmy w nietypowy dla siebie sposób, który komuś, kto lepiej go znał, natychmiast by zdradził, jak bardzo niezadowolony i urażony jest ten łagodny puchon. - Nożyczki. Sprzeczka w domu - powiedział z ostentacyjnie francuskim akcentem, nie siląc się nawet na brytyjskość. Nauczyciel wyglądał na zaskoczonego i nawet pozwolił Raphaelowi wykonać zadanie "lepszej grupy". Chłopak wahał się przez chwilę, ale w końcu przestał się boczyć (nigdy nie należał do specjalnie dumnych osób) i ruszył do grupki, która raczyła się kawą i herbatą. Zauważył ślizgonkę, (@Saga Demantur), która ostatnio pomogła mu na zaklęciach i uśmiechnął się do niej sympatycznie i skinął głową. Zaparzył sobie kawę i odetchnął jej aromatem, czując, jak powraca mu zwykła pogoda ducha. Po chwili wysączył kawę do końca i przyjrzał się uważnie fusom. Oho, książka. Najwyraźniej jego postanowienie, że weźmie się ostro za naukę i zostanie pilnym studentem poruszyło nawet siły kosmiczne. A może oznacza to, że naprawdę odniesie sukces na polu naukowym? Kto wie? Musi opowiedzieć o tym Serenie, na pewno się ucieszy!
Z jednej strony Courtney próbowała skupić się na zadaniu, z drugiej słuchała słów dziewczyny, która ją potrąciła. Kiedy Naeris powiedziała, że Wieża by do niej pasowała, spojrzała na nią z niedowierzaniem, lekko zaskoczona, wzrokiem mówiącym "serio?". Zaraz jednak wzruszyła ramionami, i w lekkim zamyśleniu odparła: - Skoro tak mówisz, to może być w tym trochę racji - może faktycznie Panna-Niezdara jest dobra w te klocki, więc to nieładnie od razu kwestionować jej zdanie. Natomiast na wzmiankę o festiwalu Hill poruszyła się niespokojnie. - Nie wiem jeszcze. Fajnie jest u was na czymś takim? Kalifornijka nie wiedziała, jak to wszystko wygląda - może nie warto tracić czas, może to jakaś głupota dla nudziarzy? Ale przejść się nie zaszkodzi! Och, gdyby jeszcze miała z kim... Jej znajomi szczerze ją nudzili od niedawna, potrzebowała trochę od nich odpocząć. Może Naeris byłaby dobrą towarzyszką? - Ty pewnie idziesz? Okazja której nie powinno się przegapić, co? - uśmiechnęła się, bo w istocie, znani jej Hogwartczycy mówili od niedawna tylko o tym. W tym momencie profesor podsumował pierwszy etap zadania. Ech, jednak Courtney nie jest tak nieomylna, jak o sobie myślała. Innym uczniom poszło zdecydowanie lepiej, ale cóż - wróżbiarstwo nigdy nie było jej konikiem. Następnie wszyscy zostali podzieleni na grupy. Salemkę rozdzielono ze swoją nową koleżanką, Naeris, która trafiła chyba jeszcze gorzej. Ciężkie życie! I właśnie w tym momencie na horyzoncie pojawił się całkiem przystojny młodzieniec, który swoim jakże przeszywającym spojrzeniem, osłodził dziewczynie gorycz porażki. - Na to wygląda. Courtney, miło poznać - odparła słodziutko, wymieniając z chłopakiem uścisk dłoni. Po tych słowach szybko się odwróciła i zajęła nowym zadaniem. Prosta sprawa, powinno pójść szybko i przyjemnie! Tak sobie myślała Hill i najwyraźniej się pomyliła, bo ten cholerny wosk nie chciał uformować się w żaden konkretny kształt. Na domiar złego profesor w niemiły sposób skomentował jej nieudolne wysiłki, na co tylko przewróciła oczami i w odruchu złości skrzyżowała ręce na piersiach. Zachowanie godne na miarę pięciolatki, ale na swój sposób urocze! - Jak ci idzie? - zagadała po cichu dziewczynę siedzącą obok, a była to Vittoria Brockway. Może chociaż ona wie jak się za to zabrać, chociaż teraz to już nic nie wyratuje Courtney z opresji.
Ale... Ale jak to?! Nie dość, że źle dobrała sobie kartę to jeszcze trafiła do najgorszej grupy! Grupy DoDupy! Spoglądała na Dove i Devila, którzy nad jej uszami przyjęli wielką rozpacz, a ona sama starała się zachować powagę. Wzięła grzecznie szklaną kulę i z wymalowanym na twarzy smutkiem wzięła się za jej polerowanie. Już jej się nie podobają te zajęcia. Też chciała powróżyć z fusów! Niestety nie było jej to dane, więc jedyne co pozostało to zakończenie jak najszybciej tego nudnego zadania. Dzięki temu mogła przejść się po klasie i zobaczyć, co robią inne grupy. Jej radość była wielka, gdy zauważyła, że w klasie magicznie pojawił się @Mikkel Carlsson. Przykro mi bardzo, ale krukonka podleciała do Ciebie z jakże ogromną radością na twój widok i rzuciła Ci się na szyje. Złożyła też na twoim poliku wielkiego cmoka. - Cześć! - Przywitała się z nim w ten jakże otwarty sposób, a potem spojrzała na @Courtney Hill, której chwilę temu się przedstawił – Cześć, jestem Leila. A to jest Dove i Devil – Standardowe przywitanie ze wskazaniem na jej wyimaginowane duszki, które teraz latały jej nad głową – Jesteś bardzo ładna – Skomentowała krukonka tak, jakby to było coś oczywistego. Jednak da osób, które ją znają nie było nic dziwnego w tym, że Leila kocha ludzi i otwarcie mówi to, co o nich myśli. - Co robicie?! - Zagaiła spoglądając @Courtney Hill przez ramię i przyglądając się jej dłonią tak, jakby robiła coś niesamowicie ciekawego.
W trakcie gdy jeszcze kapała woskiem i Ettie starała się najwyraźniej jakoś ją wspomóć swoim gadaniem nie mogła przestać się śmiać. Ręka drgała jej jeszcze bardziej, ale hasła jakie rzucała @Harriette Wykeham po prostu ją rozbrajały. No cóż. To, że została za karę zdegradowana do grypy niżej będzie mogła zwalić na nią. - Nigdy więcej nie pójdę na łąkę – Skwitowała nie mogąc przestać się śmiać. W sumie faktycznie mogła spróbować celowo coś nakapać, ale jak to zrobić, kiedy ona nawet nie może trafić dwa razy w to samo miejsce?! Masakra... - Jeszcze gorzej, niż tobie – Odpowiedziała @Courtney Hill pokazując jej swoje byle co stworzone w misce. No, potem podszedł profesor i z poprzedniego posta wiadomo, co się stało. Teraz już czyściła kule.
Hmm... Nie dość, że wpadła na lekcje spóźniona jak nigdy, to jeszcze dostała punkty dla swojego domu. Nieźle. Może następny razem też postara się spóźnić. Kto wie. Wsłucha się w słowa nauczyciela mając nadzieję, że zrobią coś naprawdę fascynującego i choć trochę dowie się o swojej przyszłości. Pewnie będzie to coś nudnego, ale co tam. Nikt nie powiedział, że fusy prawdę Ci powiedzą. Zaparzyła sobie jedną z herbat znajdujących się w szklanych słojach i poczekała aż się zaparzy. Nie chciała przecież pić jakiś sików. Dopiero po tym wypiła herbatę oglądając dokładnie co też jej wyszło z tych fusów. Czyżby była to jakaś tkanina? A może... Nie! Z przerażenia odstawiła filiżankę na swoje miejsce. Dziewczyna momentalnie zrobiła się blada, a jej ręce zaczęły się trząść. Z tego co wyczytała znaczyło to, że już niedługo wyjdzie za mąż. Parsknęła sarkastycznie śmiechem. Nawet ta głupia filiżanka wróżyła jej przyszłość z jakimś nieznajomym. A może chodziło to o Lucasa? W końcu on też się jej oświadczył. Nie miała jednak zamiaru dłużej nad tym myśleć. założyła ręce na piersi i czekała na kolejne wydarzenia podczas tej lekcji.
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Naprawdę była aż tak beznadziejna w tym... No cóż. Nie we wszystkim się jest dobrym, a tym bardziej jak przychodzi się na zajęcia raz kiedyś. Trudno. Słysząc swoje imię odwróciła się w tamtą stronę. Mikkel. - Cześć. - odpowiedziała grzecznie i przeszła do reszty osób ze swojej grupy. Skoro nie miała talentu do wróżbiarstwa to nie lepiej byłoby ich zwolnić? Nie! Zdecydowanie zabawniejsze dla profesora było danie im do czyszczenia kule. Aż miała ochotę je wszystkie potłuc. Niestety, nie mogła. A może nie chciała... Ciekawe. Szybko uporała się z powierzonym jej zadaniem i poszła do pierwszego stolika który wydał się jej w miarę przyjazny, a mianowicie @Edmund Cormac i @Carma C. Charisme. Usiadła obok nich spoglądając na filiżanki. - Błagam, powiedźcie, że jest to o wiele bardziej ciekawe niż czyszczenie kul. - spojrzała na nich błagalnie biorąc filiżankę Edmunda w dłonie. Przez chwilę zastanawiała się co też mieli tam zobaczyć. Przecież były to tylko zwykłe fusy. - Ciekawa chociaż ta przepowiednia? - spojrzała na gryfona odstawiając naczynie na stolik. Nie chciała w końcu go zbić.
Ale się ucieszyła, kiedy Saga naprawdę pojawiła się na wróżbiarstwie! Na te zajęcia ludzie przychodzili z rzadka, więc ciężko dojrzeć tu kogoś, kto byłby na ponad połowie. Kilka osób wpadało tu wyłącznie z nudów – nie zapisali się, ale nikt im nie zabronił się pojawiać. Profesor cieszył się z każdej osoby więcej. Nawet Candy często zapominała, że istnieje tak absorbujący przedmiot i ostatnio chyba mijała się z Sagą. Krukonka podniosła na dziewczynę wzrok znad tasowanych kart, żeby się przywitać. Saga była jedną z nielicznych, które Candida zapamiętała z taką łatwością i nie chciała zapominać. W końcu jak można puścić w niepamięć ucieczkę przed czarodziejami-szamanami? Może to dlatego Głupiec ją wybrał? Jeśli wierzyć we wróżby, to było całkiem prawdopodobne. Pokazała przyjaciółce kartę ze znaczącym uśmiechem. Dziewczyna powinna szybko się domyślić, do czego pije. Zaraz rzuciła okiem na kartę, którą wylosowała ślizgonka. Gwiazda? Nic jej to nie mówiło, więc wysłuchała profesora. Nie tylko ona zmarszczyła brwi, najwyraźniej Sadze też coś tym opisie nie pasowało. – Cesarzowa zdecydowanie do ciebie pasuje – przytaknęła. – Tylko po drodze nie zapomnij, że istnieję! – zażartowała. – Bo kto pomoże ci w dotarciu do celu? Czasami przydają się ludzie do brudnej roboty. Profesor zaraz do nich wrócił i kiedy Candy pokazała wybraną Kapłankę, mężczyzna nie mógł się nie zgodzić. Chyba nawet był z niej dumny, jednak nie tak bardzo, jak mógłby, gdyby od razu wylosowała tę odpowiednią. Jednak czy krukonka żałowała, że nie jest ulubienicą wróżbiarza, skoro po cichu kpiła z tych wszystkich sposobów przepowiadania przyszłości? Uśmiała się w duchu – wszystko zrobiła całkowicie przypadkowo, nawet nie trafiła z pierwszą kartą, ale i tak jej się udało, bo zdobyła aż dziesięć punktów dla domu. Musiała pogratulować Sadze, w końcu obie należały do grona tych utalentowanych i mogła zaparzyć sobie herbatę… Jedynym plusem całej sytuacji było to, że wypije dobry i ciepły napój. Minusem to, że zapewne żadnego kształtu nie dojrzy… Nim jednak ruszyła po herbatę, dostrzegał tę dziewczynę, której pomagała w pieczeniu ciasteczek, a która właśnie chyba… kpiła z Sagi? – Zaraz… Sagan? – W jej głosie przebrzmiewało autentyczne zdziwienie. Mogła wymyślić wiele, ale Sagan? Gdzie to do ślizgonki pasowało? – Wyjaśnisz mi to – zadecydowała i nie wtrącała się w… wymianę zdań. Gdy one rozmawiały, Candy zaparzyła sobie herbatę i wróciła z nią do stolika. Saga zaraz do niej przyszła i mogły stuknąć się filiżaneczkami. Dziewczyna zaraz upiła ciepłego napoju, jednak mimo chęci jak najszybszego opuszczenia sali, musiała rozkoszować się fusiastą herbatą. Dopiero po dłuższej chwili opróżniła naczynie i mogła spojrzeć na fusy. – Stało się coś? – zapytała. Wyczuwała, że coś wisi w powietrzu, ale chyba nie była tak spostrzegawcza jak jej się wydawało. – Wąż? Ja tu nie widzę węża – jęknęła żałośnie, z niechęcią patrząc na swoją filiżankę. Na dnie faktycznie ułożył się jakiś wzór, ale co to mogło przypominać? Jeża? Nie… chyba że rozpłaszczonego. Może słońce? Obwódka była, jakieś promienie… Ale czemu tylko cztery? Może to zwierzątko? Gdy przyjrzała się uważniej, dostrzegła nawet jakieś wzory na jego ciele. – Żółw! – podniosła głos, zdecydowanie za głośno. Gdy tylko wyczytała znaczenie symbolu, zakryła usta ręką. – To jest głupie… – szepnęła do przyjaciółki. – Teraz będę sobie wmawiać różne rzeczy, spójrz – wskazała na odpowiednie fragmenty z podręcznika: W najbliższym czasie ludzie będą Cię obserwować dokładniej niż zwykle. Zostaniesz poddany krytycznej ocenie, która może nie być do końca zgodna z tym, co o sobie myślisz.
Oho, ktoś tu jest ukrytym talentem z tej zabawnej dziedziny. Carma z niedowierzaniem wpatrywała się w profesora, który przydzielił jej do jednej z lepszych grup. W sumie to do najlepszej, bo nikt nie był ponadprzeciętny. Kręcąc głową westchnęła ze zrezygnowaniem, doprawdy zastanawiając się, co podkusiło ją na tyle, by uciekając od siebie samej, pójść na wróżbiarstwo, które w dość sporym stopniu nawiązuje do nas samych. I gdy już miała się wewnętrznie zagotować, złość zdusił w niej wredny tekst @Mikkel Carlsson odnośnie Rekina. Rzuciła Ślizgonowi spojrzenie w stylu "Błagam cię", z pewnością nawiązujące do tego, że po pierwsze - co to za brzydkie wścibianie nosa w nie swoje sprawy, a po drugie... Wyobrażacie sobie @Rasheed Sharker na wróżbiarstwie? Chciała zagadać Mikkela i może w jakiś sposób z nim porozmawiać, poplotkować, narażając się na ujemne punkty dla domu, ale chłopak został przydzielony do gorszej grupy, do której zresztą wspaniale pasowałaby także sama Carma. Jej samotność nie potrwała jednak zbyt długo, bo po chwili dosiadł się do Charisme jakiś bliżej niezidentyfikowany Gryfon. - Ça va - odparła dość chłodno na zaczepkę, przypominając sobie twarz chłopaka z ich mało przyjemnego pierwszego spotkania. Wtedy, co to spadł na nią z drzewa. Cholerni Gryfoni, nie mają nic innego do roboty? Zawsze włażą tam, gdzie nie trzeba. Jej mina zdecydowanie nawiązywała do postaci samego Edmunda, a nie lekcji - chociaż znając życie to obydwie sprawy nękały ją równie mocno. Nie zdążyła nawet nic odpowiedzieć na jego propozycję przyniesienia herbaty, bo ten poleciał po nią dosłownie w ułamku sekundy. W ciszy wypili paskudny napój, a gdy dziewczyna miała już możliwość sprawdzenia swoich fusów, Gryfon zadał jej dość niewybredne pytanie. - Mam już narzeczonego i biorę ślub w sierpniu, na mnie nie patrz - skłamała ze stoickim spokojem, przeglądając podręcznik w celu odnalezienia... żółwia? Przynajmniej coś takiego przypominały jej te całe fusy. Ostatnio miała jakąś wenę do wymyślania durnych wymówek na męskie zaczepki, tak jak zbyła Doriana tłumacząc się tym, że ma brudną krew. W rzeczywistości miała to gdzieś, bo przecież jej były chłopak również do najszlachetniejszych krwią nie należał. - Równie dobrze mogłabym czyścić kulę. Wróżba mi mówi, że niebawem ktoś będzie mi się uważnie przyglądał - na swoje stwierdzenie uniosła brew i spojrzała w kierunku wgapiającego się w nią Gryfona. Zabawne, jak jasna cholera. Była tylko ciekawa czy @Clarissa R. Grigori usłyszała jej deklarację o ślubie i czy będzie miała zamiar ten temat pociągnąć. Oby nie...
Ucieszyła sie, że nie było z nią tak najgorzej, a w zasadzie to była w czołówce dzisiejszych uczestników zajęć. Zdecydowanie lubiła, kiedy była w czymś powyżej przeciętnej. Cóż, w końco to chyba ona siebie znała najlepiej, więc przecież wie, która karta najlepiej do niej pasuje. Zastanawiała się, czemu kilka osób nie potrafiło tego do siebie dopasować. Może jednak na prawdę jest trochę zdolna. Wysłuchała polecenie profesora i poszła zaparyć kawę. Świetnie się złożyło, bo w sumie miała ochotę się jej napić. Odczekała chwilę, żeby się dobrze zaparzyła, a potem stojąc obejmowała kubek i dmuchała w gorący, czarny płyn, mając nadzieję, że to przyspieszy znacznie proces stygnięcia. Zaczęła pić małymi łyczkami, a kiedy wystarczająco ostygła dopiła ją kilkoma większymi łykami. Zajrzała do kubka, aby zobaczyć co też takiego pokazały jej czarne fusy. Tak, to zdecydowanie przypominało jej gołębia. Czyli miała pogodzić się z odwiecznym wrogiem? Przecież ona nie posiada wrogów, przynajmniej tak jej się wydaje. Coś musiało pójść nie tak, może wróżby nie zawsze były trafione. Postanowiła nie zastanawiać się nad tym dłużej i grzecznie poczekać na następnie polecenie lub koniec lekcji.
Nauczyciel był w klasie już przed rozpoczęciem się lekcji. Jako że sala ta znajdowała się na samym szczycie wieży, siedział oparty przy oknie, domyślając się, że uczniom zajmie trochę czasu wdrapanie się tak wysoko. W jego ręku spoczywał papieros, którego popalał co jakiś czas. W okół niego unosił się dym. Spodziewał się tego, że na zajęciach mogą pojawić się przeciwnicy palenia, więc w pewnym momencie wyszeptał zaklęcie Essentia Mirabile, dzięki któremu w otoczeniu rozniosła się woń o zapachu innym dla każdej osoby. Dla Ethana był to jednak nadal zapach palącego się tytoniu. Po pewnym czasie na lekcje zaczęli schodzić się uczniowie. Ethan poprawił jego ciemne włosy i przyjął pozycję stosowną dla nauczyciela. Omiótł salę wzrokiem i zwrócił się do przybyłych. - Jak mogliście zauważyć przygotowałem wam herbatkę- uśmiechnął się w ich stronę pobłażliwie i wskazał na stolik zapełniony filiżankami- Proszę niech każdy weźmie po jednej. Nie wiem czy już się domyśliliście, ale dziś będziemy wróżyć z fusów, więc nie połknijcie żadnego. Gdyby ktoś nie wiedział jak to działa, już wyjaśniam. Pierwsza część jest niezwykle przyjemna- wystarczy, że opróżnicie kubeczki. Druga natomiast może być trochę trudniejsza. Technika odczytywania przyszłości z fusów jest jedną z najbardziej skomplikowanych. Jako że każda wróżba będzie za pewne się różnić, no chyba, że drogi pewnych osób się ze sobą połączą, z chęcią je z wami skonsultuje. Pod koniec lekcji postaramy się wspólnie określić ich znaczenie, wyznaczę wam również dodatkowe zadanie.
Dodatkowe zadanie:
Pod koniec lekcji wyróżnię parę osób, które same postarają się odnaleźć znaczenie swoich fusów i określić ich kształt oraz opiszą je w poście i odpowiednio to podkreślą. Dostaną one dodatkowe punkty do kuferka, ilość będzie zależna od pracy włożonej w opis bądź ich faktyczną trafność.
- Cóż mogę więcej powiedzieć? Bon appétit! Mam nadzieję, że herbata przypadnie wam do gustu.
Pierwsza część lekcji:
Pierwszym zadaniem jest wypicie herbaty oraz rozpoznanie kształtu fusów. Względem tego proszę abyście rzucili dwiema kostkami.
Kostki:
”Kostka parzysta i…:
1. Czujesz, że to jest twój szczęśliwy dzień. Cóż, bynajmniej do picia herbaty, bowiem twoje fusy nie przedstawiają żadnego wyraźnego obrazu… Może jeśli poobracasz trochę filiżanką w prawo i w lewo to w końcu coś ujrzysz? Zawsze warto spróbować. W pewnym momencie przed oczyma mignął Ci lekki zarys czegoś na wzór motyla. Chyba można to uznać, prawda?
2. Niechlujnie łapiesz filiżankę i ta wypada Ci z dłoni, po czym rozbija się na malutkie kawałeczki. Świetny początek. Wylosuj jeszcze jedną kostkę: Parzysta- nauczyciel od razu zauważa zamieszanie jakie narobiłeś i szybko ogarnia bałagan. Całe szczęście przygotował więcej herbaty, niż przybyło uczniów. Tym razem wypijasz herbatę ze spokojem i ostrożnością i z dumą zauważasz fusy, które ułożyły się w wyraźny kształt węża. Nieparzysta- przez chwilę nie wiesz co zrobić, jednak jedyne co przychodzi Ci w tym momencie do głowy to pozbieranie fusów. Kto wie, może coś objawi Ci się na ręce? Widzisz tam jednak tylko niezgrabnie zebraną kupkę pozostałości po herbacie. Już chyba nic więcej nie zrobisz.
3. Zupełnie zamyśliłeś się kiedy nauczyciel opisywał wasze zadanie. Zdezorientowany rozglądasz się po sali, aby zobaczyć co robią inni. Najwyraźniej na razie nic nie robią tylko częstują się herbatką. Miło ze strony nauczyciela. Wzruszony tak uprzejmym gestem częstujesz się napojem, gdyż zaschło Ci w gardle po wspinaczce na wieżę. Picie idzie Ci bardzo dobrze, jednak pod koniec zaczynasz krztusić się fusami i połykasz kilka. Gdy już odzyskujesz oddech napotykasz wzrok rozbawionego nauczyciela, który spokojnie tłumaczy Ci jakie było zadanie. Ze skruchą jednak próbujesz rozszyfrować co znajduje się w filiżance.
4. Wypijasz herbatę i wtedy… nie dzieje się nic niezwykłego. W filiżance również nic takiego nie znajdujesz. Cóż, po prostu poczekaj na dalszą część lekcji, może dowiesz się jakie przeznaczenie kryje się w twoim kubku.
5, 6. Od samego wejścia do sali poczułeś, że będzie to coś niezwykłego. W końcu gdy opróżniasz filiżankę, swoją drogą ze smakiem, widzisz jak fusy cały czas zmieniają swoje położenie. Przerażony odkładasz kubek na pierwszy lepszy stolik i z pewnej odległości przyglądasz się formującemu się kształtowi. Czy to jakiś zły omen?
”Kostka nieparzysta i…:
1. Pewny swoich wróżbiarskich umiejętności bierzesz herbatę. Już masz ją wypić, gdy jakaś osoba ( post nad tobą, lub pierwszy post pod tobą, jeśli jesteś pierwszą osobą, która pisze po nauczycielu) przypadkowo Cię popycha. Niezdarnie wpadasz na nauczyciela i oblewasz mu spodnie. Lepiej żebyś był charyzmatyczny i podkreślił swoją wypowiedź albo Ethan się zirytuje i odejmie punkty twojemu domu. Tak czy inaczej, gdy spoglądasz do filiżanki jedyne co w niej widzisz to kwadrat. Prosty kwadrat. Ciekawe co można wywróżyć z kwadratu.
2. Szybko opróżniasz kubek. Jednak gdy spoglądasz na fusy, świat w okół ciebie zaczyna wirować. Czyżby była to jakaś wizja? W tym krótkim przebłysku zdążyłeś zobaczyć jedynie gorejące słońce. Gdy znów spojrzałeś w filiżankę, kształt który w niej się znajdował zupełnie nie przypominał gwiazdy z twojej wizji. Może lepiej byłoby zgłosić to nauczycielowi? Albo obwinić o halucynacje unoszący się w okół dym.
3. Zamiast zająć się zadaniem obserwujesz innych uczniów. Gdy zorientowałeś się ile czasu już minęło wziąłeś duży haust herbaty. Połknąłeś wszystko za jednym razem! Niestety razem z fusami. Nauczyciel nie ma już dla ciebie dodatkowej porcji, więc równie dobrze możesz opuścić salę. Zawsze możesz też użyć accio i przywołać trochę nowych liści do zaparzenia. W takim wypadku ponownie rzuć kostką i zobacz co się stanie, wybierając tym razem spośród opcji z pierwszą kostką parzystą.
4. Jesteś w trakcie popijania napoju, gdy nagle tracisz równowagę i wywracasz się na ucznia, który siedzi przed tobą. Nie dość, że oblałeś tamtą osobę, to ty też jesteś cały mokry. Mimo to zupełnie o tym zapominasz, gdy na plecach tej osoby fusy ułożyły się w idealny kształt kropli wody. Teraz lepiej przekonaj tą osobę, żeby nie ruszała się przez jakiś czas, żebyś zdążył chociaż opisać to nauczycielowi. W końcu ona/on nie jest z cukru!
5. Nauczyciel tak się rozgadał, że na chwilę przysnąłeś. W końcu sala jest cała wypełniona miękkimi poduszkami. Jednak gdy się budzisz, twoja filiżanka jest pusta. Rozglądasz się po sali szukając złodzieja herbaty. Tym bardziej irytuje Cię fakt, że z fusów nie da się nic wyczytać.
6. Jako jedna z niewielu osób podchodzisz do zadania poważnie. Powoli opróżniasz kubek, tak aby nie naruszyć żadnego z fusów. Wtem na dnie naczynia ukazuje Ci się zarys półksiężyca. Skoro tak łatwo przyszło Ci rozpoznanie kształtu, może tak samo dobrze pójdzie Ci z wywróżeniem czegoś z niego?
Wróżbiarstwo. Ostatnim czasem dość często odbywały się lekcje z tego przedmiotu. Po tym jak usłyszała, że ma wyjść za mąż, zresztą z filiżanki!, nie miała zamiaru już na nie przychodzić. Dziś jednak coś ją pchało aby przyjść. Być może był to wpływ pogody..., a może czuła podświadomie, że lekcja ta nie będzie nudna. Weszła do pomieszczenia w który już znajdował się nauczyciel. Przywitała się, jak na uczennice przystało, i usiadła w jednej z ławek. Przyjemny zapach czekolady wypełnił jej przestrzeń osobistą. Nie miała pojęcia skąd się on tutaj wziął. W szczególności, że nauczyciel palił papierosa. W sumie jego dym nie przeszkadzałby jej za bardzo. Sama lubiła zapalić. Teraz pozostało jej czekanie na pozostałych uczniów. Nie trwało to jednak długo. Sala po chwili zapełniła się osobami dzięki czemu mogła przystąpić do zadania i jak najszybciej stąd wyjść. Wzięła w swoje dłonie jedną z filiżanek znajdujących się najbliżej niej. Rozsiadła się wygodniej na poduszkach i wypiła ostrożnie herbatę. Musiała przyznać iż była ona smaczna. Nie za gorzka, ale również nie za słodka. Gdy cała zawartość naparu zniknęła z filiżanka zajrzała do niej chcąc określić kształt. Było to naprawdę trudne, gdyż z każdą kolejną chwilą fusy zmieniały swoje ułożenie. Przerażona odłożyła swoją filiżankę na stolik starając się uspokoić. A jeśli jest to zły omen? Jej myśli biegały z szybkością światła po umyśle. Jednak nie mogła się temu poddać. Zaciskając ręce w pięści złapała swoją filiżankę, która momentalnie się uspokoiła. W jej wnętrzu ułożyło się coś na kształt... materiału? Nie, to nie był materiał. Bardziej przypominało to welon. Widząc to jednak Ria prychnęła. Co jak co, ale ten welon prześladował ją od pół roku. Skoro nawet na wróżbiarstwie był on jej przeznaczeniem to może powinna się temu poddać? Wzięła jedną z ksiąg, aby sprawdzić znaczenie jego. Tak jak się spodziewała. Oznaczał on rychłe za mąż pójście. Jednak było pod spodem jeszcze jedno znaczenie. A mianowicie: utrata ukochanej osoby jak i pozostanie na wieki samotną z tęsknoty do niego. Za pierwszym razem nie zauważyła tego. A może nie chciała tego widzieć. Odłożyła filiżankę pogrążając się w swoich myślach.
Jakoś ostatnio lekcje wróżbiarstwa były bardzo przyjemne dla Lilitki. Postanowiła to wykorzystać i pojawiać się jak najczęściej, by dowiedzieć się jak najwięcej. Wiedza jest potężnym kluczem, który trzeba wykorzystywać w życiu codziennym. Informacje czasami mogą ocalić komuś życie, ale również mogą sprawić, że będzie ono zagrożone. Trzeba się nauczyć nimi posługiwać. Im więcej wiesz tym bardziej możesz to wykorzystać. Mała Lilith niekoniecznie chciała wykorzystywać zdobyte informacje do czegokolwiek. Była po prostu ciekawa świata, a na lekcjach mogła się dowiadywać bardzo wielu istotnych i przydatnych rzeczy. Przy okazji miała szansę spotkać osoby, z którymi dawno nie rozmawiała. - Dzień dobry! – wystrzeliła z progu do profesora z wielką radością i entuzjazmem. Wielki uśmiech na jej twarzy potwierdzał jak dobry humor ma dziewczyna. Widząc w oddali znajomą twarz wparowała od razu siadając koło @Oriane L. Carstairs. - Cześć! Dawno się nie widziałyśmy – wydukała widocznie zadowolona z ponownego spotkania. O tym właśnie mówiłam. Popijając herbatkę w końcu zaczęła się lekcja, a ona przeszła do wykonywania zadania. Kiedy skończyła pić przyjrzała się uważnie zawartości i… Jej mina bardzo dobitnie mówiła o tym, że nie widzi nic konkretnego. Ostatnio poszło jej o wiele lepiej na zajęciach, a dzisiaj trochę… nie była w stanie… WIEM! Nic nie widzi, bo jej przyszłość nie ma określonego kształtu! Lilith ty geniuszu! Na pewno o to chodzi. Chociaż... tak szczerze, to wymyśliła to na poczekaniu... ale przecież musiała coś powiedzieć, ne?
Wróżbiarstwo znowu! To już będzie druga lekcja, ale i tak była bardzo podekscytowana szczególnie, że miał być tym razem inny nauczyciel. Tym razem również wparowała do sali jednak już tym razem nie miała potrzeby oglądania każdego kątu - w końcu już je doskonale znała! Wróżbiarstwo jest super! Ostatnio nie poszło mi dobrze, ale może miałam po prostu zły dzień? Zresztą przeszkadzały mi podpowiedzi Devila. Dziś Dove obiecała, że będzie go pilnować, więc powinno być dobrze. Chciałabym potrafić przewidywać przyszłość. Mogłabym wiedzieć... O! LILITH Kiedy weszła bez zastanowienia podleciała do @Lilith Nox i uściskała ją przyjaźnie. Zaraz z tym zrobiła to samo z @Oriane L. Carstairs. - Cześć! - Przywitała się niezwykle wesoło z dziewczynami, które uznała za swoje przyjaciółki nawet, jeśli nie miała do tego podstaw. Potem zajęła się tym, co nauczyciel ustalił im do roboty. Fusy! Ostatnio nie miała tyle szczęścia, była zajęta myciem kul, co nie podobało jej się zbyt bardzo. Cieszyła się, że teraz weźmie udział w lekcji w trochę inny sposób. Wzięła się do tego bardzo poważnie. Wypiła herbatkę... BYŁA PYSZNA! ...bardzo ostrożnie, a gdy ukazał się przed jej oczami półksiężyc wzięła podręcznik i zaczęła szukać jakie może być jego znaczenie.Podobno półksiężyc te początek poznawania żeńskich aspektów swojej osobowości, początek poznawania i spełniania swoim marzeń. Może to być też sygnał ostrzegawczy - każe uważać na to, co się rozpoczyna. Ah, i jeszcze to objawienie cech osobowości, które się głęboko w sobie skrywało. A pro po związków miłość ma się rozwijać. Leila zastanowiła się dokładnie. Nie była w związku, a jej charakter był jak otwarta książka - wszystko o niej było wiadomo. Swoje marzenia właśnie spełniała! Bycie w Hogwarcie zdecydowanie należało do jedno z nich. W końcu niedawno udało jej się uwolnić od nauczania domowego i bardzo nadopiekuńczych rodziców. Ostatecznie Leila uznała, że najbardziej pasuje właśnie ta opcja. No i może troszkę te żeńskie cechy... W końcu ostatnio zdarzyło jej się nawet flirtować!.
5,6
Naeris Sourwolf
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Ostatnie wróżbiarstwo budziło w niej mieszane uczucia. Z jednej strony nie było takie złe, a z drugiej profesor uznał wtedy, że nie ma żadnego talentu w tej dziedzinie. Co według Naeris było niesprawiedliwością. Wspinając się teraz do wieży myślała o tym, że na tej lekcji znacznie bardziej się postara. Musiała w końcu udowodnić samej sobie, że zasługiwała na miano potomkini jednej ze sławniejszych angielskich wróżek. Przywitała się grzecznie z nauczycielem, z trudem powstrzymując się od niechętnego spojrzenia na palonego przez niego papierosa. Jednak zamiast zapachu dymu, którego tak nienawidziła, poczuła woń bzu i agrestu zdziwiła się. Przecież dzisiaj nie używała perfum. Domyśliła się, że to zapach dymu został zaczarowany i choć dalej uważała, że nauczyciel nie powinien palić, to jakoś to zniosła. Miała mieszane uczucia co do prof. Aufiery'ego. Usiadła sama i krótkim accio przywołała sobie filiżankę z herbatą. Picie jej to był już jakiś zwyczaj na wróżbiarstwie. Miała nadzieję, że na lekcji będzie coś jeszcze oprócz tego. Po opróżnieniu filiżanki przyjrzała się fusom z zaciekawieniem, bo była ciekawa czy i tym razem wróżba będzie dotyczyć miłości. Chciała im się przyjrzeć, ale poczuła się nagle dziwnie. Filiżanka w jej dłoni zadrżała, a Naeris doznała wrażenia, jakby przed oczami na chwilę pojawiło się coś czerwonego i gorącego... Chyba słońce. Zmrużyła oczy, ale błyskawicznie zniknęło, zostawiając jej mętlik w głowie. Po krótkim upewnieniu się, że nikt nie widział, jak na chwilę odlatuje, spojrzała z lekkim przestrachem na dno filiżanki. W ogóle nie przypominało to słońca, raczej jakąś bezkształtną plamę. Naeris zastanowiła się, czy po prostu nie nawdychała się za dużo dymu, tak przyjemnie pachnącego jej perfumami, ale do głowy przyszła jej inna myśl. Może to miało dotyczyć jej przyszłości? Piękne, gorejące słońce musiało oznaczać szczęście, radość i kojarzyło jej się z przyjemnymi uczuciami... Ale potem zniknęło. Czy to znaczyło, że niedługo coś straci? Nastaną jakieś mroczne, złe czasy? Czeka ją cierpienie, a jej słońce przygaśnie? Otrząsnęła się z tak ponurych myśli i odłożyła filiżankę z brzękiem na spodek. Nie żeby była jakoś mocno przesądna, ale trochę wiary w przeznaczenie miała.
Wyszła z dormitorium znacznie wcześniej niż zamierzała, ale i dobrze. Powiedzmy, że miała kawałek do przejścia. Klasa Wróżbiarstwa znajdowała się, właściwie na samym szczycie wieży. Szła i szła... Co jakiś czas nawet zatrzymywała się, żeby odpocząć. Chyba miała problemy z kondycją i powinna więcej jeść, bo jeszcze zasłabnie, kiedy znów będzie musiała się wspinać po tych schodach. W końcu dotarła do sali, a kiedy weszła... Co!? Jakiś pożar? Pali się? Na szczęście nie. Okazało się, że nauczyciel smakował w papierosach. Po ilości dymu można stwierdzić, że prawdziwy był z niego nałogowiec. Jednakże nie czuć było woni, tego papieroska, tylko... Ach, tak! Zaklęcie Essentia Mirabile. Typowe. Jolene usiadła w ławce i spojrzała na herbatkę. Wróżenie z fusów, ale fajnie. Zwłaszcza pierwsza część zadania. Można się napić herbatki! Poszła po filiżankę i wypiła szybko - najwidoczniej była spragniona po tym wchodzeniu na wieżę. Może i zabrzmi to komicznie, ale połknęła te całe fusy przez przypadek. Suuuper. Postanowiła, że spróbuje jeszcze raz i zaparzy na nową herbatę. Niestety przez nieuwagę stłukła filiżankę. Tak. Wiem. Wróżbiarstwo to konik Jolene. Normalnie ekstra! Na szczęście nauczyciel okazał się pomocny, a także przezorny i ślizgonka mogła, w końcu spokojnie wypić herbatę. Spojrzała na dno naczynia. Wąż! Ale co to mogło oznaczać? Nie miała pojęcia. Wąż, jak Slytherin. Heh.
Wróżbiarstwo? Znów? No spoko, nie na na co narzekać. Ostatnio poszło chłopakowi nie najgorzej, więc stwierdził że można spróbować jeszcze raz. Wszystko było by okej gdyby nie te cholerne schody. Kto wpadł na pomysł żeby robić klasę tak wysoko. No ale cóż, w tej szkole mało co było normalne dla kogoś wychowanego wśród Mugoli. Po otrzymaniu herbaty od Profesora rozsiadł sie w swoim ulubionym miejscu na końcu sali. Ostatnio zaczepia go ogromna ilość osób. Ciekawe co teraz go spotka. W głębi ducha liczył jednak na jedne, spokojne i samotne zajęcia w czasie których mógłby się spokojnie delektować herbatą. Zamiast słuchać profesora chłopak odpłynął w swoje marzenia. Patrząc na kobiety w sali wypił szybko całą herbatę razem z fusami. W sumie nic złego się nie stało. Szybkie Accio Liście i parzenie herbaty uratowało sytuację Profesor wyjaśnił znów Thomasowi o co chodziło w zadaniu, a on od razu przystąpił do pracy. Praca przez picie herbaty? Któż by tego nie pragnął? Relaks w najczystszej postaci. Nie ma co, na relaksie Thomas znał się jak mało kto. Utrzymywanie się w ciągłym napięciu i stresie możliwe jest tylko jeśli potrafi się odpowiednio zarządzać czasem wolnym. Gdy Thomas spojrzał znów w swoje fusy niestety nie zauważył tam nic ciekawego. Ot, zwykła kupka fusów. Totalnie nic specjalnego. Chłopak westchnął, a następnie rozłożył swoje ogromne cielsko na poduszkach w oczekiwaniu na dalszą część lekcji
Zielarstw, opieka nad magicznymi stworzeniami… Chyba powinna zmienić upodobania. W Hogwarcie wszystko było odwrotnie niż powinno. Nawet nie było zajęć z gotowania! Uboga ta szkoła, ale jednak wszystko lepsze niż Calpiatto. Jeszcze ten namolny @Lope Mondragón ciągle do niej pisze i nie potrafi zrozumieć, że Candy nie ma ochoty nawet na niego patrzeć. Jednak przede wszystkim nie chciała spotkać Leo ani innych znajomych. To nie byłaby najlepsza impreza życia. Ale postanowiła zapomnieć o tym przez chwilę i pójść na wróżbiarstwo – ostatnio została pochwalona przez profesora, więc stwierdziła, że może i tym razem sobie poradzi. Ciągnęła za sobą @Nathaniel Cole, żeby tylko nie być samą. Oboje nie przepadali za wróżbiarstwem, ale i tak nie mieli nic do roboty. Może znowu wypiją herbatki… O, herbatka. – Zobacz, jak nam się trafiło! Ludzie zdążyli już się rozsiąść, więc Candida przysiadła się do samotnej krukonki, @Naeris Sourwolf, bo widziała na jej stoliku jeszcze dwie filiżanki. – Cześć – przywitała się. – Mam wypić i coś dostrzec? – upewniła się. Zmarkotniała. Ostatnio już to robiła i wyszło jej, że będą dużo o niej gadać. – Jeśli trafię na zły omen, to się zaszlachtuję – stwierdziła i zaczęła pić. Powoli, żeby przypadkiem nie połknąć wszystkiego. W starej szkole jej się zdarzyło i… wyrzucili ją z sali. Och, nieprzyjemnie było. Prawie nie zdała roku. Nawiedzona profesor. Teraz udało jej się nie uronić ani kropki, a do tego fusy nawet zaczęły się w coś układać. – Ptak? – zapytała towarzyszy. Tak, zdecydowanie ma skrzydła. Ale też jakiś długi tułów… Bocian? Może zmutowany złoty znicz? – Czy to wam przypomina znicz…? – Zmarszczyła czoło. Przecież ona nie potrafiła rysować, jak mogła nagle dostrzec coś w tych liściach?! – Może to motyl? Ma jakieś takie kółka na tych skrzydłach… i kilka fusów ułożyło się w cienkie patyki. – Dobra, miała dość. Równie dobrze mogła tu widzieć patelnię. – Wiecie, co znaczy motyl? – zaryzykowała.
Ostatnio zmieniony przez Cándida Feliciana Miramon dnia Nie Maj 22 2016, 18:28, w całości zmieniany 1 raz
Nie przepadał za wróżbiarstwem, bo nie wierzył w żadne wróżenie z fusów, lotu ptaków, czy innego rodzaju głupoty. W tym przedmiocie nie było dla niego ani krzty magii; poza tym był przeklęcie nudny. Nic więc dziwnego, że Nathaniel wolałby sobie powagarować. I najpewniej by tak zrobił, gdyby nie to, że wpadł na Cand, która tak usilnie namawiała go, żeby poszedł z nią na lekcję. Nie miał wyboru - dziewczyna zaciągnęła go do sali, toteż usiadł obok niej, układając się wygodnie na poduszce. Nie sądził, że ta poduszka okaże się jego zgubą. Kiedy tylko nauczyciel zaczął mówić, puchoński student zasnął jak niemowlę. Obudził się dopiero wtedy, kiedy jego przyjaciółka z Ravenclaw chyba przypadkiem uderzyła go w ramię. - Co jest? - Zapytał głupio, rozglądając się po sali, bo przez krótką chwilę zupełnie nie ogarniał, co się dzieje. Miał wrażenie, że nadal śni na jawie, ale przypomniał sobie, że przyszedł tutaj z panną z Calpiatto na lekcję i że powinien chociaż spróbować się ogarnąć. Uniósł więc kubek, który nagle wydał mu się całkiem lekki. - To Ty mi wypiłaś herbatę? - Westchnął ciężko, po czym machnął ręką. Teraz to nie miało żadnego znaczenia. Co oni w ogóle mieli zrobić? Jakie było ich zadanie? - Mamy coś wywróżyć z tych fusów? Przecież to nie przypomina... niczego. - Mruknął bez krzty entuzjazmu. Widać było, że te zajęcia zupełnie mu nie leżą i przyszedł tutaj tylko przez wzgląd na Krukonkę. Mimo wszystko, zajrzał jeszcze raz do swojego kubka. Tak, postanowił podjąć jeszcze jedną próbę. Dla niego te fusy wyglądały jednak zupełnie jak fusy i nie potrafił doszukać się w ich ułożeniu żadnego obrazu. - Ty cokolwiek w tym widzisz? - Zapytał wyraźnie zaskoczony swojej towarzyszki, nie wierząc, by ktokolwiek coś mógł odnaleźć w tych pozostałościach herbaty. A jeśli ludzie rzeczywiście nie blefowali i widzieli różne obrazy, to chyba mieli jakieś nadprzyrodzone zdolności.
Naeris Sourwolf
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Z lekkim zaskoczeniem, ale bardzo pozytywnym, dostrzegła Candy, która się do niej przysiadła. Spodziewała się, że resztę lekcji spędzi sama, ale to była nawet miła odmiana. W dodatku Krukonka przyprowadziła jakiegoś chłopaka. - Naeris. - przedstawiła się, podając mu rękę. Bo kultura jest najważniejsza. Wydawał się niezbyt zainteresowany lekcją, pewnie to Candy go tu zaciągnęła. - Tak. Wiesz, wewnętrzny wzrok i te sprawy. - uśmiechnęła się do niej promiennie, podając filiżankę z ciepłą jeszcze herbatą. - Złe omeny to codzienność. - wzruszyła lekko ramionami, przypominając sobie, co przed chwilą zobaczyła. Gasnące słońce... Nie umiała tego rozpatrzeć w jakikolwiek pozytywny sposób. Zajrzała ciekawie przez ramię Krukonki. Prawie od razu zobaczyła tam motyla i zaśmiała się z rozmyślań Candy. Znicz? Naprawdę? - Zgaduję, że pogoń za czymś nieuchwytnym. - powiedziała. - Albo podążanie za marzeniami. Ewentualnie przeobrażenie, jakaś zmiana. Jak gąsienica zmienia się w motyla... Może z tobą będzie podobnie. - posłała jej pokrzepiające spojrzenie. Bardzo chciała, by wróżba dziewczyny była pozytywna. Spojrzała jeszcze raz na dno swojej filiżanki. Fusy układały się w wielką, czarną plamę. Wtedy obudził się Nate i Naeris zorientowała się, że ktoś wypił mu herbatę. No to nieźle. Mógł nie przesypiać połowy lekcji. - Zawsze możesz poprosić o drugą. - zaproponowała nieśmiało spoglądając na Puchona. Nie chciała się wtrącać między nich, więc po prostu znów wpatrzyła się w swoją filiżankę, choć dalej nic w niej nie widziała. Miała nadzieję, że nauczyciel jej to wytłumaczy.
Przyszłam na lekcję wróżbiarstwa z taką samą niechęcią jak na każdą inną. Wspinaczka po schodach nie należała do najprzyjemniejszych czynności, jakie dzisiaj wykonałam, ale nie było wcale tak źle. Właściwie to nie do końca rozumiem, dlaczego wszyscy tak nie znoszą wróżbiarstwa. Ten przedmiot właściwie jest pewnym źródłem rozrywki dla mojej skromnej osoby. Nie traktuję wróżb jako coś niesamowicie ważnego, ale one chyba w dużej części się sprawdzają. Więc jaki problem? W każdym razie oczekiwałam czegoś ekscytującego. Ku mojemu zdziwieniu nauczyciel już był w klasie, co kazało mi się zastanowić, czy przypadkiem nie jestem spóźniona. Spojrzałam na zegarek i wydawało się, że lekcja nie powinna się jeszcze zacząć. Usiadłam przy jednym ze stolików, na których rozstawione były filiżanki z herbatami. Zaczęłam rozmyślać o… właściwie wszystkim. Nie rozmawiając z nikim, jak zwykle. Wtedy zorientowałam się, że nauczyciel chyba właśnie opisał nam, co mamy zrobić. Zdezorientowana, rozejrzałam się po klasie. Wszyscy zdawali się w spokoju pić herbatę, więc też zaczęłam swoją sączyć. Już prawie skończyłam. Połknęłam parę fusów, ale nie widziałam w tym nic złego. Do czasu aż zorientowałam się, że mamy z nich wróżyć. Pospiesznie odłożyłam filiżankę i zaczęłam się przyglądać efektom. Kształt fusów przypominał trochę jakby literę E? Nie, to była chyba raczej szczotka. Tfu, grzebień. Zdecydowanie to wyglądało jak grzebień. Ale co to miałoby oznaczać? Zaczęłam rozmyślać, czy nie przeczytałam gdzieś kiedyś czegoś na ten temat. Coś mi świtało. To w jakiś sposób oznaczało przyjaciela? Chyba. Ale raczej nie w pozytywnym znaczeniu… Raczej coś kojarzyło się jej z fałszem? No ale zostało jej tylko poczekać na wyjaśnienie od profesora.
Saga cieszyła się na wróżbiarstwo. Szczególnie, że ostatnio dowiedziała się, że może mieć do tego talent. W klasie było już całkiem sporo osób i... dym? No nie. Skrzywiła się patrząc na nauczyciela. Co z tego, że nie było tego czuć. Sam fakt palenia ją wkurzał. Rzuciła okiem na uczniów i poszła oczywiście tam gdzie największe skupisko ludzi. Nana, Caramelo i... Puchon? Wzruszyła ramionami i usiadła przy tym samym stoliku. - Cześć! - uśmiechnęła się krótko, przysuwając bliżej pufkę. Wysłuchała nauczyciela i przywołała sobie herbatkę. Ostatnia wróżba z fusów nie była zbyt przyjemna. Więc piła bardzo, bardzo powoli. W pewnej chwili zauważyła, że puchon, który z nimi siedział przysnął. Akurat siedziała obok niego, a Nana i Candy zajęte były rozmową. No cóż, biegła całą drogę... była spragniona. Uśmiechnęła się przebiegle i za jednym zamachem wypiła filiżankę drzemiącego kolegi. Dziewczyny niczego nie zauważyły, a ona dalej sączyła niewinnie swoją herbatkę. W końcu opróżniła filiżankę. Na dnie ukazał się... idealny półksiężyc. Zmarszczyła brwi. Co to ma oznaczać? W sumie do głowy przychodziły jej same złe rzeczy... Zagryzła wargę i przeniosła wzrok na innych, próbując zajrzeć im do filiżanek.
Kostki: 3 i 6
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Od kiedy ulubiona nauczycielka Garetha Hampsona, Betty, wreszcie przestała nauczać wróżbiarstwa, te zajęcia nagle przestały wydawać się taką torturą jak zazwyczaj. Niemniej jednak, Rasheed nigdy nie był wielkim fanem tego przedmiotu, gdyż po prostu nie wierzył w takie głupoty jak przepowiadanie przyszłości. Ufał jedynie wieszczom - po nich od razu było widać, że wróżba nie jest zmyślona… a może po prostu chciał w to wierzyć? Cóż, w każdym razie właśnie tak było i wspinając się do wieży, zupełnie nie sądził, że uda mu się wynieść z tych zajęć coś więcej poza ujemnymi punktami dla domu za demotywowanie wszystkich swoimi komentarzami. Mimo wszystko, kierowała nim zwyczajna ciekawość, a kiedy zajmował miejsce w dziwnie pachnącej słoną wodą sali (nie ma to jak szalone efekty zaklęcia), był jakoś jeszcze bardziej nachmurzony niż zwykle. Nie, nigdy w życiu nie uznałby częstowania herbatą za coś miłego. W Wielkiej Brytanii, brak herbatki o odpowiedniej godzinie zakrawał na skandal narodowy. Po prostu się zamyślił i zwyczajnie za dużo połknął. Cóż, kiedy już przestał dusić się fusami i powstrzymał się od wygłoszenia komentarza na temat spisku, mającego na celu wysłanie go do grobu, skoncentrował się na próbie rozszyfrowania zawartości swojej filiżanki. Cóż, jak dla niego to to były po prostu rozmiękłe fusy i nic więcej, ale wiedząc, że powinien bardziej się postarać, odnalazł w dziwacznie rozlazłych liściach kształt trójnogu. Najwięcej z nich skupiło się na wysokości uszka od filiżanki, co podobno zwiastowało wróżbę na temat spraw uczuciowych i nagle jakoś tak zaczęła go ta wróżba interesować. Zaintrygowany zasięgnął porady podręcznika, dowiadując się z niego, że kształt, jaki ujrzał na dnie swojej filiżanki oznacza… odkrytą tajemnicę? Znaczy, że co? @Carma C. Charisme nagle wyzna mu miłość? Zatrzasnął książkę, starając się nie wyglądać na poirytowanego. No pewnie…
Lekcja wróżbiarstwa wręcz musiała być jej odskocznią od nieprzyjemności dnia wczorajszego. Sheila ostatnimi czasy miała tak niewiele powodów do radości, że kiedy przychodziło jej do kolejnego zamartwiania się pokręconą rękawicą, coś czuła, iż jeszcze chwila i naprawdę któreś z nich nie wytrzyma... albo ona, albo tamta druga! Cóż, rozwalanie czarnomagicznego artefaktu nie wchodziło w grę, więc zaciskała zęby i raz po raz walczyła z jej wymykającą się spod kontroli mocą. Była tym na tyle zmęczona, że wyjątkowo nie wzięła jej ze sobą na lekcje. Tyle, że dało to odwrotny skutek niż był zamierzony. W konsekwencji, Villadsen wydawała się tak rozkojarzona na wróżbiarstwie, jak jeszcze nigdy wcześniej, a gdy piła swoją herbatę, nieumyślnie za mocno się zaciągnęła. Zakrztusiła się fusami, ale kiedy skończyła pluć i prychać, niepocieszona swoim roztargnieniem, zakręciła trzykrotnie filiżanką, odstawiając ją na chwilę do góry dnem. Kiedy reszta płynu spłynęła na serwetkę, zaczęła wróżyć. Na jej spodzie ujrzała równomiernie rozprowadzone miękkie fusy, co, jeśli dobrze pamiętała, miało oznaczać urozmaicenie jej życia. Westchnęła w duchu, tego akurat wcale jej nie brakowało, ale nie zamierzała być wybredna. Tyle, że kiedy w kupce fusów dostrzegła śmiecie, nieco się zasępiła. Chaos… wspaniale. Przy tej okropnej rękawicy, naprawdę brakowało jej jeszcze więcej chaosu i niekontrolowanych skoków w czasie. Kiedy odkładała filiżankę na stolik czuła, jak na ramiona wpełza jej gęsia skórka.