Na szóstym piętrze znajduje się niewielka klasa przeznaczona do zajęć z numerologii. Wewnątrz, na jej ścianach, wiszą różne tablice pełne cyfr i systemów liczenia. Na półkach natomiast, widnieje kilka grubych tomów dotyczących znaczenia liczb.
- Cała czwórka ma rację, a i dziękujemy panno Tortugo za przywołanie historii Numerologii. Czy ktoś z Was pamięta jak się robi portret numerologiczny? Bo właśnie dziś chciałam go z Wami zrobić. Może panna Bjort nam coś o nim powie. - spojrzała w kierunku uczennicy.
- Czy dziś będzie jakaś praktyka na zajęciach? Ćwiczenia, cokolwiek, aby człowiek mógł się zainteresować - zapytała głośno i wyraźnie nauczycielkę. Bez pretensji w głosie, po prostu chciała wiedzieć na co ma się przygotować, lekcja w końcu nie trwa całego dnia, a zadawanie tego typu pytań jest po prostu zupełnie bez sensu. Tymbardziej gdy człowiek jest w VII klasie i to wszystko już zna i rozumie.
Melanie z dezaprobatą założyła nogę na nogę. Nie rozumiała, po jaką cholerę niektórzy z obecnych na sali zapisali się na numerologię, skoro potrafią odpowiedzieć na każde pytanie w najdrobniejszych szczegółach. Ona osobiście zamiast tego wybrałaby spędzenie wolnego czasu na czymś ciekawszym miejscu, w Zakazanym Lesie, dla przykładu. Westchnęła ostentacyjnie i zgarnęła włosy z twarzy. Oczy zaczęły już boleć od długotrwałego wpatrywania się w jeden punkt.
- O ile się nie mylę, jest to sumowanie cyfr w dacie swojego urodzenia. W ten sposób powstaje cyfra, która wskazuje na nasze cechy charakteru. - odpowiedziała, tym razem już grzeczniej Pani Pavettcie.
Skoro pytanie było skierowane do jednej osoby, to Nami postanowił to przemilczeć. Swoją całą uwagę skierował na Melanie, dziewczynę z jego roku... Niczego sobie, ładna... może udałoby się koło niej zakręcić... Zerkał co chwila na nią, uśmiechając się lekko... Może być ciekawie...
- Specjalnie dla panienki możemy zrobić. - powiedziała dość obojętnie patrząc na Soffię. - Proszę teraz o wykonanie wyzwań z wytłumaczeniem co to jest. Czekam na wasze pracę do końca lekcji. Zostaną one ocenione na następne zajęcia, a Ci, którzy nie wykonają polecenia dostaną dodatkowe zadanie. Czy teraz panience odpowiada? - zapytała. - Proszę zabierajcie się do pracy. - usiadła na biurku obserwując klasę.
Musiała troszkę dać sobie na wstrzymanie. Nie warto sie narażać na pierwszych zajęciach. Z resztą już jej znudzona mina mówiła wszystko. Po prostu Soffia tak już miała - praktycznie zawsze była zniechęcona i uświadomiła to sobie dopiero w V klasie. Niejednokrotnie starała się coś z tym zrobić, ale zawsze bez skutku. Ok, panujemy nad minami, nie okazujemy tak bardzo swoich emocji. Spróbować zawsze można. Zabrała się do jakże interesującej pracy.
Z lekkim niedowierzaniem spojrzała na nauczycielkę. Wyzwania? O masakra Skrzywila sie lekko, ale wzięła się do pracy. Rozłożyła pergamin, podpisała się i zaczęła rozpisywać wywanie.
Spanikowana zajrzała do swojej książki - innej niż były zalecane. Nie było tam nic na temat portretu numerologicznego, mimo że numerologii poświęcony był cały dział. Coś jej się jednak obiło o uszy, przystąpiła więc do pracy.
Melanie katem oka dostrzegła spojrzenia ślizgona siedzącego niedaleko. Odwróciła głowę i ich spojrzenia się skrzyżowały. Uniosła pytająco brwi, zastanawiając się, czy wygląda dziwnie, czy dobrze. Raczej wykluczała pierwszą wersję wydarzeń, bo nie zdarzało jej się zapominać o ważnej części garderoby ani o uczesaniu włosów. Gdy usłyszała słowa nauczycielki odwróciła głowę z powrotem w jej stronę. - Może pani nam najpierw wytłumaczyć, jak to zrobić - odezwała się głośno, delikatnie wychylając się na krześle do przodu. Nie było to pytanie. Raczej sugestia.
Ostatnio zmieniony przez Melanie Thomason dnia Sro 8 Wrz - 19:59, w całości zmieniany 1 raz
Kiedy spojrzenia jego i Melanie się skrzyżowały, uśmiechnął się tylko szerzej i puścił jej oczko. Tak na zachętę. Kiedy usłyszał, co mają robić, skrzywił się lekko... kompletnie nie pamiętał, jak to się robiło... Jakby czytając mu w myślach Ślizgonka się o to spytała, więc troche mu ulżylo.
Miała nadzieję, że nauczycielce chodzi o to, o czym pomyślała Soffia. Czyli sumujemy cyferki i wszystko powinno się zgadzać Jednak nie była w stu procentach pewna. Spróbowała sobie przypomnieć to zadanie z zeszłego roku. - no trudno, najwyżej nie będzie się zgadzało, cholera wie o co jej chodzi, mogłaby to chociaż wytłumaczyć - burknęła, tak aby nikt nie słyszał i dalej zastanawiała się nad wyzwaniami.
Nie bardzo wiedziała czy dobrze robi, ale lepiej było zrobić coś niż siedziec bezczynnie. Przyglądając się książce dokładniej, znalazła rozdział o obliczaniu kilku liczb ważnych w życiu. Tym więc się zajęła.
1 - liczba indywidualisty - czytała z "Księgi wiedzy czarodziejskiej". - Jedynki są niezależne, skoncentrowane i skupione na realizacji własnych zamierzeń i uparte. Stawiają sobie cel i do niego zmierzają. Są przewodnikami i wynalazcami. Trudno im współpracować z innymi i niechętnie przyjmują polecenia. Zdarza się im myśleć wyłącznie o sobie, są egoistyczne i dominujące. Często bywają samotnikami. Uśmiechnęła się. Wszystko się zgadzało. Przeszła na następną stronę Księgi, by znaleźć kolejne znaczenia.
3 - trprezentuje kompletność i całkowitość, jak znane triady "przeszłość - teraźniejszość - przyszłość", czy "umysł - ciało - dusza"... nie chciało jej się tego wszystkiego przepisywać, do końca lekcji zostało dosłownie parę minut. Ominęła nudniejszą część i spisała co było ważne. - Trójki to zwykle ludzie, którym sprzyja szczęście, prostolinijni, bogaci, odnoszący nadzwyczajne sukcesy, ale to także osoby roztargnione, powierzchowne i zdolne obrazić się o byle co. To zupełnie do niej nie pasowało.
4 - jest jak stół mocno stojący na czterech nowach. Są przewidywalne, uparte, podejrzliwe, nadmiernie praktyczne i skłonne do wybuchów gniewu. Konflikty zdarzają się im dwa razy częściej niż dwójką. Tak w telegraficznym skrócie. Ale również sie zgadzało.
Ta lekcja miała sens - pomyślała i zamknęła książkę. Odłożyła pióro i usiadła wygodniej.
- No właśnie to jak to zrobić mieliście napisać, ale dobrze. Wyzwania liczy się na trzy różne sposoby. Pierwsze robi się w taki sposób, ze odejmuje się od siebie dzień i miesiąc urodzenia lub odwrotnie. Zależy od tego która z liczb jest większa i właśnie mniejszą odejmuje się od większej. W drugim także się odejmuje, ale miesiąc i rok urodzenia i tak jak w pierwszym mniejszą od większej. Trzecie wyzwanie, wyzwanie główne także polega na odejmowaniu, ale wyzwania pierwszego i drugiego. Także mniejsza liczbę od większej. - spojrzała na zegarek. - To będzie wasza praca domowa. Macie tydzień na oddanie. Proszę o wykonanie wyzwań z opisaniem ich, a także co one przedstawiają. Panna Thomason, Tortuga, Fiddle i pan Kirei otrzymują punkty dla swych domów. Do widzenia. Możecie już iść. Chyba, ze ktoś ma jakieś pytania.
- ja mam pytanie - powiedziała Angie podnosząc się z ławki. - W drugim wyzwaniu od pełnego roku urodzenia czy ostatnich dwóch cyfr? W wypadku wszystkich czterech każda liczba będzie znajdowała się w przedziale 1900 - 2000. Tak ma być?
Cieszyła się, że mogła zadać to pytanie przed wyjściem nauczycielki.
Melanie uśmiechnęła się lekko pod nosem. Nie zdarzyła nawet wyciągnąć niczego potrzebnego do lekcji, a ta już się kończyła! Nie zapisując pracy domowej podniosła się z krzesła. Zasunęła je niedbale nogą, jednocześnie schylając się po torbę. Jeszcze raz spojrzała na Ślizgona, Kireiego, marszcząc brwi z ciekawością. Zastanawiała się, jak daleko się posunie. Zamarudziła tylko jakieś piętnaście sekund i ruszyła w stronę wyjścia.
Weszła do klasy ze swoim dumnym uśmieszkiem. -Spóźniłam się? Chyba tak- Rozejrzała się widząc, że kilka osób już zaczęło wychodzić. -No trudno- Zaśmiała się lekko i jeszcze raz rozejrzała. Krótka była lekcja, ciekawe o czym i ile zrobił punktów Slytherin.
Wiedziała, że zajmie się tym w pierwszej kolejności jak tylko przyjdzie z zajęć. Lekcję zaliczyła do tych mniej udanych, głównie przez swój niewyparzony język. Jednak długo się tym nie przejmowała. Pozbierała swoje rzeczy, poprawiła czuprynę loków i z szybkością światła wyparowała z sali. Nie miała ochoty z nikim już dzisiaj rozmawiać, tak naprawdę rzadko spotykała się z pozostałymi uczniami, zachowywała zawsze i wszędzie dystans. Czasem zupełnie niepotrzebnie.
Na pustym pergaminie szybko, zamaszystym pismem zanotowała co jest na zadnie i wrzuciła go do torby. Lekcja całe szczęście w miarę szybko minęła. Oczywiście pytań żadnych nie miała, w głowie tylko sobie już rozważała gdzie zaraz po lekcji się uda. Z taką też myślą, w zupełnym zamyśleniu skierowała się do wyjścia. Miała ochotę się gdzieś przejść. Musiała się przecież jakoś po tej pasjonującej lekcji rozbudzić.
Nami westchnął tylko cicho i mruknął "aha", po czym wziął z ziemi swoja torbę, i wyszedł z klasy. Jeszcze zanim to zrobił wymienił spojrzenie z ciemnowłosą Ślizgonką, po czym wyszedł z klasy niedługo po niej. Nie chciało mu się już czekać na odpowiedź nauczycielki... W wejściu jednak zobaczył Connie więc uśmiechnął się lekko - Trochę Cię ominęło. - zaśmiał sie. Fakt, dziewczyna "troszkę" się spóźniał...
-Chcesz się przejść? To mi przy okazji strescisz lekcje numerologi i transmutacji - Uśmiechnęła się lekko widząc Namidę. A już myślała, że nie bedzie od kogo odpisać. No, ale chłopaki się w końcu na coś przydadawać muszą. Właściwie dobrze, że nie przyszła. Cały dzień był dzisiaj dla niej tak dołujący, że wcześniej rozsiewała wokół siebie złowrogą, mroczną aure. Teraz trochę jej przeszło i była w stanie rozmawiac.
- Jasne... co prawda na transmutacji nie byłem, ale wiem z dobrego źródła, ze jej nie było... Gdzie chcesz iść? - spytał szybko. Właściwie też chętnie spędzi z kimś czas, bo chociaż ma teraz siostrę obok siebie i musi jej pilnować, to nie ma z nią za bardzo o czym rozmawiać...
-Umarłabym bez ciebie- Powiedziała tonem z wyrazem podziękowania. -Gdzieś na błonia?- Mówiac to wyjęła bluzę z torby. Własciwie to zapewne przydałaby się kurtka, bo robi się coraz zimniej, ale na razie miala tylko to, a nie chciało jej się schodzić na nowo do lochów. Wystarczył jej pościg przez szkołe z najdzieją zdąrzenia na lekcje. Dalej była trochę zmeczona, ale wolała nie pokazywac tego.
- Choodźmy. - powiedział i od razu razem z Connie wyszli z klasy. Co prawda martwił go brak czegoś cieplejszego do ubrania, bo przecież nienawidził zimna... Ale jest mężczyzną, poradzi sobie!
Nawet nie wiedziała dlaczego, ale pewnie z nudów weszła do klasy 5 minut przed początkiem lekcji. Zajęła miejsce w środkowej ławce, rozpakowała się i czekała na nauczycielkę oraz resztę uczniów. Ciekawa była, jak psorka zareaguje na to, że to jej pierwsza w życiu lekcja numerologi, gdyż nie uczyła się jeszcze tego przedmiotu. Angie miała nadzieje, ze nie będzie wypytywać o powód przy wszystkich. W końcu ta historia jest trochę skomplikowana.
Wszedł do klasy i jego twarz rozjaśniła się, kiedy zobaczył Angie. - Angie, muszko moja, jak dobrze, że cię widzę! - powiedział wesoło i usiadł obok niej, tyle że na ławce, machając przy tym niespokojnie nogami. Nie miał przy sobie żadnej torby z książkami, czy chociażby rolki pergaminu, więc łatwo było wywnioskować, żeby nie przyszedł na lekcje. Ot, tak, był w pobliżu i coś mu podpowiedziało, żeby tu zajrzeć. Ach, ta intuicja. Zrobił puchonce na głowie małe czochru-czochru, przez co jasne kosmyki włosów zabawnie się ułożyły. Uśmiechnął się na ten widok i zrobił to samo ze swoją czupryną.