Na szóstym piętrze znajduje się niewielka klasa przeznaczona do zajęć z numerologii. Wewnątrz, na jej ścianach, wiszą różne tablice pełne cyfr i systemów liczenia. Na półkach natomiast, widnieje kilka grubych tomów dotyczących znaczenia liczb.
Schowała, no a raczej wrzuciła wszystkie rzeczy jakie wypakowała do torby. -Pytałeś osoby z innch domów o Negai? Może rzeczywiście nie trafiłą do Slytherinu? Wzięła wręce i przycisnęła do piersi cały swój "sprzęt" i zrobiła krok w stronę drzwi. -Masz ochotę gdzieś się przejść?- spytała niepewnie. Sama najchętniej by coś zjadła. Może uchowały się jakieś ciastka?
Spojrzał na Connie trochę niepewnie... Widać lubiła spędzać z nim czas, a on właściwie nie ma temu nic przeciwko, więc odpowiedział szybko, z uśmiechem na twarzy - Mam ochotę na coś słodkiego! ... tylko, ze później będe musiał poćwiczyć... dotrzymasz mi towarzystwa? - spytał, robiąc kocie oczka... Miał nadzieje, że uda im się naprawdę zakumplować.
Westchnęła przeciągając się i uśmiechnęła się delikatnie. Naprawde odpowiadało jej towarzystwo Namidy. No, a może po prostu od tak dawna nikogo nie miala za przyjaciela, że dzialala zbyt pochopnie. Czesto siebie o to pytala ale odpowiedzi jak nie bylo, tak nie ma. -Ja też. Załatwisz mi mam nadzieję ciasto czekoladowe z ananasem- powiedziała. W końcu był tu dłużej, a ona nie miała pojęcia co własciwie gotuje. Uznała, ze jakis zwyczajny kucharz i pomocnicy. -Zależy co poćwiczyć- dodała po chwili. Spojrzała na niego z lekkim politowaniem. Po czym powiedziała jeszcze. -Tą miną nic nie wskurasz, nienawidze kotów- zasmiała się pod nosem.
- Ojj,... coś sie zawsze znajdzie... Wiesz, Hogwart ma to do siebie, że czyta w myślach... Jeżeli masz na coś ochotę, to to zawsze znajdzie się na stole w Wielkiej sali. - powiedział pewnie - Kiedyś miałem mega ochotę na Indyka po prowansalsku w sosie pomarańczowym.... i zgadnij, co było na obiad... - mruknął konspiracyjnym szeptem, chwycił Connie pod ramie i wyciągnął ją z klasy prosto do Wielkiej Sali.
Pewnym krokiem weszła do klasy Numerologii. Ubrana dziś dość elegancko, gdyż miała na sobie białą garsonkę i szpilki na nogach. W ręce trzymała małą szarą aktówkę i pióro. Rozejrzała się szybko po sali rejestrując czy zaszły tu jakieś zmiany. - Nie ma to jak wrócić tu po takiej przerwie. Powiedziała z lekkim uśmiechem i usiadła za biurkiem. Zaczęła przeglądać papiery w oczekiwaniu na uczniów.
Weszła, wolała być wcześniej niż - jak to ostatnio miała w zwyczaju - się spóźnić. Nauczycielka siedziała za biurkiem. Angie skierowała więc się do środkowej ławki po prawej. Nie chciała siedzieć z samego przodu, jednak siedząc z tyłu dużo rzeczy pewnie rozpraszałoby jej uwagę, a Numerologia była przedmiotem który zdecydowanie uderzał w jej upodobania. - dzień dobry pani profesor - powiedziała jeszcze, uśmiechając się lekko.
Przeczesując palcami włosy weszła do klasy Numerologii. To były drugie zajecia na których sie pojawila w ostatnim czasie, więc miała nadzieję, ze dużo nie straciła z nich. - Dzień Dobry Pani. - powiedziała w kierunku profesorki. A ona co sie tak odstawiła? Przeszło jej przez głowę, ale nic nie powiedziała. Zerknęła na dziewczynę w sali. Znała ją? Możliwe. Usiadła w jednej z pierwszych ławek.
Nami wszedł trochę niepewnie do sali. W sumie miał olać te wszystkie przedmioty, wrózbiarstwa czy inne runy... ale pomyślał sobie, że chociaż jeden z tych przedmiotów wypadałoby zaliczyć... ze wszystkiego złego wybrał numerologie. - Dzień dobry... - mruknął tylko i usiadł gdzieś bardziej z tyłu, nie chcąc się rzucać w oczy.
Gdy drzwi się otworzyły i weszła trójka uczniów podniosła wzrok z papierów i przyjrzała się im. Na jej twarzy nie malowały się emocje, chociaż w środku cieszyła się, że ktoś jeszcze ma zamiar uczyć się tego przedmiotu. - Dzień dobry, moi drodzy.
Effie, uwaga, wcale się nie spóźniła. O konkretnej porze opuściła lochy i skierowała się do klasy na szóstym piętrze. Dzięki swojemu dziś niemalże fenomenalnemu wyczuciu czasu, przyszła w samą porę. Otworzyła drzwi prowadzące do klasy i przekroczyła próg. - Dzień dobry - rzekła w stronę nauczycielki i nie zwlekając zajęła sobie wolne miejsce pod oknem w jednej z tylnych ławek. Właściwie w ostatniej chwili zdecydowała się na kontynuowanie Numerologii w tym roku. Aczkolwiek miała nadzieje, że była to słuszna decyzja. Uderzając smukłymi palcami o blat stolika czekała sobie, aż lekcja się rozpocznie.
Na szczęście Veronique nie była spóźniona. Wyszła dosyć wcześnie i po kilku minutach zaszła pod klasę. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Siedziało już kilka osób. - Dzień dobry - powiedziała do nauczycielki i zajęła jedną z ławek. Miała tylko nadzieję, że ta lekcja nie będzie aż tak nudna. Jeżeli będzie nieciekawie, to po prostu się wypisze.
Weszła do sali jak zwykle spóźniona, tym razem jednak tylko o parę minut, a nie jak to bywało w zeszłym roku o kilkadziesiąt. Znudzona, zmęczona i zniechęcona rozglądnęła się po sali i uważnie zaczęła się przyglądać uczniom. - Witam Panią Profesor - burknęła pod nosem i siadła do ostatniej z możliwych ławek.
Ostatnio zmieniony przez Soffia Bjort dnia Sro 8 Wrz - 19:10, w całości zmieniany 1 raz
Przyglądając sie nauczycielce nie zauważyła, że ktoś wszedł do klasy. Dopiero, gdy ją mijał spostrzegła go. Spojrzała za Ślizgonem, a potem przenioszła wzrok na przybyłą Effie. Usmiechnęła sie lekko widząc jak narazie dość znajome twarze i wróciła do porzedniej pozycji, a więc do gapienia się na profesorkę.
Melanie poprawiła torbę uwierającą w ramię i z całej siły pchnęła drzwi, tak, że te z impetem uderzyły w ścianę. - Ups... - powiedziała tonem wskazującym na to, że raczej nie jest jej z tego powodu głupio. - Bry - dodała po chwili, rzucając torbę na ziemię przy jednej z najbardziej oddalonych ławek. Usiadła i zaczęła rozglądać się obojętnym wzrokiem po sali. Co prawda lubiła numerologię najbardziej ze wszystkich przedmiotów, ale i tak nie odpowiadało jej, że musiała tu przyjść.
Zrobiło się liczniej, to podniosło ją na duchu. Transmutacja była przyjemna, bo poznała nową koleżankę. Brak nauczyciela i innych uczniów trochę ją zaniepokoił, ale cóż. Cieszyła sie że numerologia nie będzie niewypałem.
Namida po raz kolejny rozglądał się po sali... Byla kilka osób bardziej mu znanych, i nieco mnie. Sporo dziewczyn z jego domu i... dopiero po chwili zorientował się, ze jest Jedynym facetem w klasie... aż się lekko skrzywił... trafił mu sie bardzo babski przedmiot... - Bosko... - mruknał zrezygnowany, krzyżując ramiona na ławce i opierając o nie czoło.
Soffia była zniecierpliwiona. Phi, numerologia zaczęła się zastanawiać właściwie po co tu przyszła. Numerologię zna bardzo dobrze, jednak jakiś przedmiot trzeba zaliczyć, może mniej będzie ślęczenia nad książkami i w końcu zajmie się swoją hodowlą szczurów. Po chwili była już myślami zupełnie w innym świecie.
Rozejrzała się po przybyłych uczniach, po czym wstała i stanęła przed biurkiem. - Witam Was na lekcjach Numerologii. - zaczęła przenosząc wzrok z jednego ucznia na drugiego. - Niektórzy z Was mnie znają, inni pewnie chodzili na te zajęcia, bo chodzili i nic z nich nie wynosili. Przedstawiać się nie muszę, ale dobrze by było, gdybyście od przyszłych zajęć nie siadali w tylnych ławkach. Tak mówię to do panien Thomason, Bjort, Fontaine i pana Kirei. Nie przeszkadza mi to osobiście, ale jak Was więcej chodzić nie będzie to łatwiej będzie pracować mi gdy będziecie bliżej. - zatrzymała się przy jednej z pierwszych ławek. - Zaczniemy od tego czego nikt nie lubi. Od teorii. Kto nam wszystkim przypomni czym jest Numerologia? - zapytała.
Gdy nauczycielka zadała pytanie myślała o swojej nowiutkiej kredce do oczu, o tym, że trzeba w końcu wymienić szczurom pokarm i nauczyć je czegoś nowego. Lekcja jak zwykle ją nie interesowała. Jednak nie chciała wychodzić z sali jeśli już do niej weszła. No nic. Siedzimy i czekamy na przebieg wydarzeń.
- Nauka o liczbach - odezwała się bez podnoszenia ręki Melanie. Oparła się łokciem o blat ławki, a głowę położyła na dłoni. Znudzonym wzrokiem wodziła po twarzach uczniów. Nikogo nie znała specjalnie dobrze, najwyżej z widzenia. Zdecydowana większość była z jej domu i Mel często widziała ich w Pokoju Wspólnym.
Rozejrzała się, większość miała dziwne miny, na pewno nie takie rozanielone jak jej mina na myśl o cyfrach, liczbach i ich znaczeniu. Ale cóż, nic na to poradzić nie mogła. Z torby wyciągnęła kałamarz z czerwonym atramentem, swoje najlepsze pióro w zielonym kolorze i grubszy zwój pergaminu. Różdżkę wsunęła do kieszeni - na tej lekcji nie będzie jej ona na pewno potrzebna.
Skrzywił się lekko, kiedy o nim powiedziała... mimo to wyprostował się, jednak milczał. Znał odpowiedź, nie był głupi i przed lekcjami trochę poczytał, ale nie chciał się ani wywyższać, ani specjalnie pokazywać... chciał tylko zaliczyć te lekcje... Później jednak sobie pomyślał, że może dostanie za to jakies punkty, więc zgłosił się i powiedział - Numerologia, to wróżenie z liczb, opierające sie na wierzeniu w to, że numer przyporządkowany do danego obiektu ma związek z jego losem.
Eff zawsze siadała w końcowych ławkach, przecież to idealne miejsce, aby w razie wyjątkowo nudnej lekcji pogapić się przez okno, czy też po zebranych. Przednie ławki absolutnie się do tego nie nadawały. Teoria, wiadomo pierwsza lekcja tego roku. Właściwie mogła się zjawić dopiero na drugiej lekcji, tak, tak to byłoby rozsądniejsze wyjście. Słuchała nauczycielki, jak i osób odpowiadających ze średnią uwagą. Znała to przecież z poprzedniego roku.
- nauka o liczbach i przede wszystkim o ich znaczeniu - powiedziała Angie podnosząc rękę. - Bada się ich wpływ na życie ludzkie, a każda liczba lub cyfra oznacza coś innego. Można tego używać do określenia czyjegoś charakteru lub wróżb. Pomaga ona ludziom odnaleźć i rozwinąć mocne strony i zdolności, pomaga rozwiązywać przeszkody i wytyczyć drogę, którą powinniśmy obrać w przyszłości...
Ostatnio zmieniony przez Angie Fiddle dnia Sro 8 Wrz - 19:31, w całości zmieniany 1 raz
Po cholerę ona się tak stroi. Pomyślała o nauczycielce. Zerkała to na nią, to na jeden róg sali, to na drugi. Wolałaby już jakieś zajęcia praktyczne, nawet jeśli miałaby robić to samo, co wykonuje w domu. Byłoby to ciekawsze niż pieprzona teoria. Nie miała ochoty odpowiadać na pytania i najchętniej położyła by się spać.
Podstawowe pytanie. Pomyślała. - Numerologia to nauka o magicznym, ukrytym znaczeniu liczb. Powstała w czasach starożytnych, jak chiromancja czy astrologia. Pitagoras stworzył koncepcję opartą na twierdzeniu, że liczby mają magiczne znaczenie pozwalające opisać świat. - powiedziała cicho patrząc na profesorkę.