Na szóstym piętrze znajduje się niewielka klasa przeznaczona do zajęć z numerologii. Wewnątrz, na jej ścianach, wiszą różne tablice pełne cyfr i systemów liczenia. Na półkach natomiast, widnieje kilka grubych tomów dotyczących znaczenia liczb.
Za jakie grzechy tego świata @''Gemma Twisleton'' musiała usiąść akurat tutaj? Za co...? - I ciebie również miło widzieć, przebrzydła jędzo - odrzekł najmilej jak tylko potrafił. Olii nawet lubił tę dziewczynę, ale dzisiaj nie miał ochoty na droczenie się. I jak na złość William podpadł już na starcie i to jeszcze tak chamsko z samego rana. Kochany opiekun wężowego domu. Oparł łokieć o ławkę i spojrzał na nauczyciela. - ''Podaj mi swe imię a opowiem ci kim jesteś'' czy coś w tym stylu. Dla mnie numerologia to jeden z ciekawszych przedmiotów i często niedocenianym przez innych. Dzięki numerologii można dowiedzieć się ciekawych rzeczy o każdym z nas, na przykład dlaczego panna Twisleton jest taką jędzą. - odparł.
Uniosłem pytająco brwi na widok karcącego spojrzenia nauczyciela, ale przyjąłem do wiadomości, że oczekiwał zabrania głosu WSZYSTKICH uczestniczących w lekcji. Zazwyczaj na zajęciach tylko słuchałem, nie lubię się wychylać, ale skoro jest taka potrzeba, zadanie wykonam. Zresztą nie miałem zamiaru wieszać psów na numerologii, tak jak już wspomniałem, to bardzo wdzięczny przedmiot. - Ogólnie numerologia od niedawna leży w spektrum moich zainteresowań. Długo nie potrafiłem odnaleźć piękna, jakie w sobie posiada. A poza tym ja doceniam wszelkie dziedziny wiedzy, które pozwalają mi poznać sens życia i istnienia - dodałem, lekko pompatycznym tonem. - Tak poważnie to cenię wszystko co choć trochę przybliża mnie do zgłębienia tajników tego świata. I choć metody numerologii znacznie różnią się od tych uczonych na wróżbiarstwie, każda z nich coś w sobie ma i jestem otwarty na ich poznawanie - dokończyłem i zorientowałem się, że podczas tego krótkiego wywodu wychyliłem się do przodu. Ponownie oparłem plecy o krzesło i czekałem na dalszy rozwój wydarzeń na lekcji. W międzyczasie dojrzałem @Roksana Delamar. Weszła spóźniona na zajęcia. Posłałem jej bardzo znaczące spojrzenie i zdusiłem śmiech, gdy błyskawicznie odwróciła ode mnie wzrok. Bajecznie.
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Numerologia to dziwny przedmiot, już tyle razy obliczał jaką jest liczbą, jaki powinien mieć charakter, jak postępować. Ile ma procent szansy na dotarcie na następne zajęcia z tego przedmiotu. W jego życiu nie było miejsca na tego typu zajęcia, ale czego to się nie robiło dla Pucharu Domu? Tak, tak... jak zwykle, nikomu na nim nie zależy, ale wszyscy go chcą, w mniejszym lub większym stopniu. Ale wszyscy chcą go zdobyć i tym samym utrzeć nosa innym uczniom. A klepsydry z wynikami wyglądały na prawdę świetnie i bardzo obiecująco. To też należało dołożyć wszelkich starań by ten wynik utrzymać. A sam Cortez był tym typem, który to chciał go zdobyć bo zawsze stawiał na najwyższe osiągi, nie zadowalało go nigdy drugie miejsce, o ile nie wynikało to z jego nastawienia i przyjemności jaką dawała mu sama walka. I tak musiał przyznać, że wolał numerologie od wróżbiarstwa. Dlatego na tych zajęciach był od czasu do czasu widywany. Na tamtych w ogóle. - Dzień dobry panu, przepraszam za spóźnienie - powiedział do profesora zatrzymując się w wejściu i czekając na jego reakcję. Może miał gorszy dzień i nie wpuszczał na zajęcia spóźnialskich? Jednak dostał pozwolenie na wejście i dołączenie do grupy uczących się, na co skinął lekko głową w podzięce i ruszył wgłąb sali. Tak się składało, że usłyszał końcówkę wypowiedzi swojego kolegi z domu, co wywołało u niego szeroki uśmiech i pewien złowrogi plan. Ruszył ku @William ''Olii'' Olsson, ale nie zajął miejsca po jego drugiej stronie, tylko bezczelnie wcisnął się obok @Gemma Twisleton zamykając tym samym rudego Puchona pomiędzy dwoma Ślizgonami. - Siemka Olii - wyszeptał do kolegi, oczywiście pomijając obecność mugola znajdującego się między nimi. Napawając się jednocześnie jej reakcją. No ale dobra koniec z pogaduszkami, w końcu przyszedł tutaj chyba po to by się czegoś nauczyć, a nie jedynie uczyć. - Za pozwoleniem profesorze, ale dla mnie ta dziedzina jest... Średnio interesująca i dająca jednoznaczne odpowiedzi. Nie można wszystkiego i wszystkich wrzucić do jednego worka i kazać zachowywać się tak jak tego oczekuje numerologia. W końcu nie ma dwóch takich samych osób. Nawet te same liczby numerologiczne mogą być względem siebie całkowicie różne. I jak jeden będzie typową powiedzmy ósemką... Tak drugi będzie wypisz, wymaluj antyósemką. - Odpowiedział profesorowi cały czas przy tym gestykulując, może aż nadto przez co szturchał Gemmę łokciem. - Tak więc jak mogę podchodzić do danego wyniku na poważnie, jak mam go zaakceptować, skoro nie daje on konkretnej odpowiedzi? Nie daje gwarancji, a jest jedynie typowym gdybaniem. Co może się zdarzyć. I jeśli ktoś obliczy kataklizm świata i ten się wydarzy to będzie: A nie mówiłem!? Natomiast jeśli nic takiego się nie stanie, to rozłoży bezradnie ręce i z wyrzutem rzuci: To chyba dobrze, że się nic nie stało, prawda?! - dodał do swojej wcześniejszej wypowiedzi po przerwie na złapanie oddechu. - Ale i tak ma więcej sensu niż wróżbiarstwo. Dlatego tutaj jest ogromny plus dla Pana przedmiotu - rzucił jeszcze na koniec uśmiechając się szeroko do @Aden Morrisa.
Jakie to życie bywało zabawne. Trafiła do sali akurat w momencie, w którym Aleksander kończył swój jakże ciekawy wywód. Pełnym gracji krokiem przemaszerowała między ławkami, słuchając uważnie słów Ślizgona. - Przepraszam za spóźnienie - przywitała najpierw nauczyciela a potem zajęła miejsce niedaleko swojego byłego chłopaka. Czyli dalej nie uwierzył, że jest jasnowidzem i dalej uważał wróżbiarstwo i wszelkie podobne dziedziny za wymysł. Cudownie. Zastanawiała się co musiałoby się stać, żeby wbił sobie do tego pustego łba jak bardzo się myli. - Pan pozwoli... - uśmiechnęła się lekko do nauczyciela, przenosząc natychmiastowo wzrok na Aleksandra. - Oczywiście, bo coś czego nie możesz objąć swoim rozumem od razu jest bez sensu, tak? - rzuciła na głos do Corteza, spoglądając to na niego to na nauczyciela. Miała nadzieję, że @Aden Morris nie obrazi się za tę krótką obronę swojej urażonej dumy i w zasadzie wypowiadanie się na temat. - Numerologia nie polega na wrzuceniu wszystkiego do jednego worka i kazaniu innym się tak zachowywać. W niej chodzi o pewne zależności między zachowaniami u osób spod numerologicznej piątki, czy dziewiątki. Oczywiście znajdziesz różnice, ale to samo jest ze znakami zodiaków. Kiedy w którymś znaku jedna z planet jest kapryśna przekłada się to na samopoczucie tej osoby. Ale tylko kompletny ignorant nie będzie w stanie tego zauważyć - kontynuowała spokojnie, chociaż słowa Aleksandra w duchu nieźle ją zdenerwowały i prawdopodobnie o tym wiedział. W końcu znali się od pierwszej klasy, więc swoje zachowania, maski i emocje mieli w małym paluszku. - Co do kataklizmów, mój drogi, każdy w coś wierzy i każdy ma swoje racje. Tak samo jedni wierzyli, że nadludzka siła stworzyła świat a potem się zdenerwowała i go zgładziła. Inni wierzyli, że obliczyli koniec świata zgodny z ICH kalendarzem, a kalendarz się zmienił... nie oznacza to, że oszukaliśmy przeznaczenie. Numerologia jest idealna, jeśli chcesz coś zaszyfrować, bo przecież każdą nazwę możesz przełożyć na cyferki i na odwrót, każdą literę podporządkować cyferce - oparła się wygodniej o krzesło, po czym uznała, że czeka ją długa przeprawa przez tę lekcję. - Każdy ma prawo do swojego zdania, ale umówmy się, w naszym półświatku nic nie jest normalne. Dlatego powinieneś przyłożyć większą uwagę do przedmiotów, które uważasz za bezsensowne, bo... no wiesz, nic nie dzieje się bez przyczyny - zakończyła, patrząc porozumiewawczo w stronę nauczyciela i jednocześnie krzyżując ręce na biuście.
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Ettie chodziła na numerologię tylko i wyłącznie ze względu na nauczyciela. Nie dlatego, że był nieziemsko przystojny, czarujący, ociekający seksem czy inne bzdury, które doceniała w nim większość dziewczyn - na te zalety profesora była niewrażliwa. Uwielbiała natomiast prowadzone przez niego lekcje historii magii i wiedziała, że nie było tak tylko dlatego, że lubiła ten przedmiot. Profesor Morris zawsze prowadził zajęcia w ciekawy sposób, doszła więc do wniosku, że pewnie uda mu się zainteresować ją nawet tak naciągany zagadnieniem jak numerologia. - Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - przywitała się z nauczycielem i usiadła na pierwszym lepszym wolnym miejscu. A więc miała powiedzieć co myśli o numerologii. Śliski temat... Na podobne pytanie na ostatnim wróżbiarstwie odpowiedziała "Gówno prawda" czego tym razem, z szacunku do profesora, powtarzać nie zamierzała. Weszła w połowie wypowiedzi jakiejś Ślizgonki, więc postanowiła się do niej odnieść. - Mogłabym nawet w to wszystko uwierzyć, gdyby nie te różnice właśnie. No bo jaki jest margines błędu? Tak naprawdę w każdej numerologicznej liczbie można znaleźć coś co nas opisuje i odwrotnie. Z wróżbami jest podobnie. Nie neguję przeznaczenia, wpływu planet itp., ale nasze "prognozowanie" z liczb opiera się na psychologicznym zagraniu - każdy odczyt można zinterpretować na różne sposoby.
Na numerologi ostatni raz była... No właśnie. Sama nie wiedziała kiedy. Chyba zanim poszła na studia. Przedmiot ten był dla niej tak odległy jak zeszłoroczny śnieg, którego nie było, ale to nie ważne. Chodziła na zajęcia aby zapomnieć. Odciąć się od pewnej osoby na chwilę i dać sobie czas na przemyślenia. Może właśnie dlatego zapisała się na organizowane przez Hogwart ferie nie mówiąc nic nawet Lucasowi. Gdy będzie na miejscu napisze do niego list, aby się nie martwił, jednak nie chciała aby i on pojechał. Spóźniając się dość mocno weszła do nieznajomej sali. Nauczyciel prowadził zajęcia nawet nie zwróciwszy na nią uwagi. To nawet lepiej. Po cichu zajęła miejsce w pierwszej ławce, nie zwracając na siebie jak i innych uwagi. Póki nie zadał pytania. Chcąc nadrobić utracone punkty przez tą rudą gryfonkę odpowiedziała od razu. - Liczby bardzo mocno wpisane są w nasze życie. Mamy konkretną datę urodzenia, numer domu czy mieszkania, PESEL w przypadku mugoli. Wszystkie te liczby są nam niezbędne do normalnego funkcjonowania i mają ogromny wpływ na nasze życie. Nie tylko codzienne, ale i to bardziej magiczne. Sama tylko data urodzenia, gdy znamy znaczenie liczb, może wskazać, jak potoczy się nasze życie dziś, jutro i w odległej przyszłości. Odczytywaniu informacji zapisanych w liczbach służy horoskop numerologiczny, a o jakości naszych obecnych lub potencjalnych związków mówi numerologia partnerska. - całe szczęście, że przerobiła kilka stron podręcznika jak i pamiętała co nieco z młodszych lat. - Jednak nie sądzę abyśmy mogli polegać na tym całkowicie. Są to tylko liczby. Nie ma stu procentowej pewności, że akurat się to spełni. Są to jedynie zapiski z obserwacji mających kilkaset lat. Wszystko może ulec zmianie. - wzruszyła ramionami odgarniając swoje włosy.
Coraz mniej mu się tutaj podobało. Nie miał przy sobie niczego, co mogłoby być potrzebne na zajęcia. Czuł po prostu, że widać, że nie chce tutaj być. Nie lubił takich sytuacji. Wolał mieć wszystko zaplanowane, ułożone... Nie wspominając już o tym, że nigdy się nie spóźniał. Teraz czuł się wyjątkowo niezręcznie, opierając ręce na ławce i delikatnie badając jej nawierzchnię. Przynajmniej nie wkopał się w to wszystko sam, albo z kimś, kogo nie lubił. Obecność Candy w pewien sposób go uspokajała - chociaż nie powinna, bo to przecież ona go tutaj władowała! - Nawet nie chcę wracać do tamtych zajęć. Koszmar. - Odparł cicho w stronę dziewczyny. Jakoś nie poszła mu praca ze Ślizgonką i dalej żałował, że nie był w parze z Hiszpanką. Może na numerologii będzie im dane porobić coś razem? Chociaż, tutaj to akurat pewnie powinni się rozdzielić i znaleźć osoby, które znają się na temacie. Felix czuł, że się wynudzi, ale dopóki uda mu się prowadzić cichą rozmowę z Krukonką... Może jakoś da radę? - Tak, no właśnie, tylko ja niezbyt wierzę w to, że to cokolwiek znaczy. Na tej samej zasadzie nie uważam, że osoba urodzona tego samego dnia co ty, ma z tobą cokolwiek wspólnego. Nawet jeśli jest to dla mnie przypadek, zbieg okoliczności. Przepraszam, profesorze - dodał z lekkim uśmiechem, bo jego opinia wyszła na wyjątkowo negatywną. No cóż, już i tak otrzymanie punktów dla Slytherinu było ogromnym sukcesem, którego wcale się nie spodziewał. Liczył się z tym, że raczej ta lekcja skończy się jedną wielką porażką. - A co lubisz, skoro numerologia odpada? - Spytał jeszcze cicho Candy.
Gemma Twisleton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
- A tu się mylisz - wesoło i z lekką satysfakcją w głosie odpowiedziała @William ''Olii'' Olsson - każdy wie, że to przez włosy. Chciała jeszcze dodać coś przebrzydle wrednego jak na jędzę przystało, ale usłyszała głos Heńka. Nawet się nie przywitał. Pewnie się znowu o coś obraził i domyślaj się teraz człowieku o co - piętnaście lat to fatalny wiek. Ale to nie młody Puchon ostatecznie zepsuł jej humor, a Cortez, który z jakiegoś powodu usiadł koło niej. Rzuciła mu krótkie spojrzenie kątem oka, po czym nie tracąc czujności, z marsowym wyrazem twarzy, przeniosła wzrok przed siebie. Równie dobrze mógłby koło niej usiąść troll. Zniknęła cała jej wcześniejsza wesołość. Skupiła się teraz zupełnie na siedzącym obok rasiście, tak jakby miał ją zaraz zaatakować. Musiał coś knuć skoro tu usiadł i chociaż nie powinno to być nic wielkiego z uwagi na to, że znajdowali się na lekcji, Gemma nie dać wziąć się z zaskoczenia niczym. Zastygła w bojowej postawie niczym kot - z opanowaniem uważała na ruchy przeciwnika, by w ostateczności rzucić się do ofensywnej obrony. Atak w końcu nadszedł, ale Puchonka nie uznała go za wystarczający. Nie sądziła, żeby wybrał to miejsce po to, żeby trącić ją łokciem. To miała być zwykła prowokacja. Uniosła nieznacznie brwi słysząc komentarz i uśmiechnęła się gorzko w duchu. - Wygląda na to, że cię rozgryzła, Cortez - cicho i spokojnie, wycedziła przez zęby, nie zaszczycając go spojrzeniem. Tak, to bardzo dobrze dobrze go opisywało. Miał tak ciasny światopogląd jak najstarsi mieszkańcy jej zapyziałego Elstow. Najwyraźniej widzieli to też jego koledzy ze Slytherinu.
Jak na wróżbiarstwie postanowiła się udzielić i odnieść do wypowiedzi innych uczniów, tak na numerologii zachowywała się najciszej jak potrafiła i udawała, że nie istnieje, chociaż rozgorzała całkiem ciekawa dyskusja o przedmiocie. Candy pozwoliła innym dyskutować, skutecznie zagłuszali jej rozmowę z Felixem. Uśmiechnęła się z zadowoleniem, bo jeszcze minutę temu obawiała się, że to będzie najgorsza lekcja w życiu, jednak profesor skupił się na rozmowie z uczniami, więc nie zwracał aż takiej uwagi na milczącą parę. Candy w każdej chwili będzie mogła powiedzieć, że tłumaczy coś Felisowi. Pokręciła głową. Podsumowała w ten sposób tamta koszmarną lekcje, której nie oboje nie chcieli pamiętać i przez chwilę słuchała profesora. Dostali dodatkowe punkty, co uznała za dobry znak i z mniejszymi już oporami zajęła się dyskusją ze Ślizgonem. – Kiedy masz urodziny? – zainteresowała się. Profesor mógł mieć jeszcze złudne nadzieje, że to próba pociągnięcia tematu numerologii. Może trochę, jeszcze się okaże, że obchodzą urodziny jednego dnia… – Gotować! – odparła z ledwo pohamowywaną radością. Starała się powiedzieć to cicho, jednak nie do końca jej to wyszło. – Wiesz, próbowanie tych wszystkich nowych smaków, tworzenie własnych specjałów. – Prawie się rozmarzyła. Zeszła zaraz na ziemię. – Z przedmiotów to bardzo lubię zielarstwo, chociaż ostatnio nic nie idzie po mojej myśli – mruknęła, krzywiąc się. – Ale wiesz, gorzej radzę sobie tylko z magicznymi zwierzętami. Ostatnio uczyliśmy się o jakichś… żaboczymś. Wkurzające, małe stworzonka. Jakbyśmy nie mogli zająć się niuchaczami! – wyrzuciła z siebie z przejęciem. Żabojad nie umywał się do niuchacza!
Ludzie napływali powoli, jakby niezbyt chętnie przychodzili na numerologię. Niewiele też osób się odzywało. Krukonka ze Ślizgonem przez chwilę prowadzili rozmowę, ale szybko przestali i nie doszli chyba do porozumieniami. – Panie @Felix U. C. Keane, nie dziwię się, że nie wierzy pan w numerologię, zapewne wróżbiarstwo też pana nie przekonuje, jednak, jak słusznie zauważyła panna @Gemma Twisleton, niektórzy przez długi czas nie wierzyli w magię. Panie @Eanruig Chattan, dlatego dzisiejsze zajęcia będą proste i gwarantuję, że będzie musiał pan za dużo liczyć. Bardzo spodobała mu się odpowiedź Williama i przymrużył oko na docinki w kierunku Gemmy. Chętnie wynagrodziłby chłopaka dodatkowymi punktami, ale wyszłoby na to, że faworyzuje niektórych. – Może pan, panie @Calum O. L. Dear, wyjaśni panu @Aleksander Cortez, co jest interesującego w numerologii? Odnoszę wrażenie, że pan Aleksander potraktował mój przedmiot bardzo po macoszemu. Numerologia nie jest liczbowym odzwierciedleniem wróżbiarstwa czy przepowiedni. Są kierunkiem interpretacji rzeczywistości i muszę przyznać, że są bardzo oględne, jednak trafne. Panna @Andrea Jeunesse trafnie wyjaśniła, czym jest ten przedmiot. Proszę częściej jej słuchać – uśmiechnął się znacząco. Uczniowie wciąż dochodzili, więc co chwila przerywał, żeby wysłuchać ich odpowiedzi. – Panno @Harriette Wykeham, proszę tylko posłuchać panny @Oriane L. Carstairs. Obie macie rację, liczby są nieodłączną częścią naszego życia, teraz pojawiają się częściej niż kiedyś i o wiele łatwiej jest nami manipulować, aczkolwiek proszę zauważyć, że nie zawsze to, co o sobie myślimy, jest prawdą. I nawet jeśli, przypuszczalnie, pani cyfrą życia jest trzy, a czuje się pani siódemką, to nie znaczy, że ma pani rację – uczulił. Już chyba nikt nie zamierzał przychodzić i Aden mógł przejść do właściwej części lekcji. – Zakładam, że każdy z was potrafi obliczyć własną liczbę urodzenia, dlatego dzisiaj przejdziemy do czegoś, co na pewno bardziej wam się spodoba, a mianowicie zajmiemy się interpretacją wibracji roku i wibracją daty urodzenia. Niektórzy będą rozczarowani, jednak w ten sposób możemy nakreślić tegoroczny horoskop dla danej osoby. Wystarczy zsumować cyfry zawarte w obecnym roku tak, aby powstała jednocyfrowa liczba, a potem dodać do tego liczbę osobistą. Opisy poszczególnych wyników znajdziecie w podręczniku na stronie 123. Jeżeli go nie macie – uśmiechnął się pobłażliwie – na pewno znajdziecie jakiś na końcu klasy – poinstruował. Zakładał, że uczniowie nie będą mieli z tym problemu i nie tłumaczył nic więcej. Po rozmowie wnioskował, że większość wiedziała, o co w numerologii chodzi. – Proszę ustosunkować się do wróżby, na głos – podkreślił, żeby nie było wątpliwości.
Rzucacie dwiema kostkami. Jeżeli suma będzie wyższa niż pięć – wykonujecie zadanie bezbłędnie, jeżeli mniejsza – nie poszło wam najlepiej. Wyszła wam liczba inna, niż powinna, jednak i tak traktujecie wróżbę poważnie (czyt. nie domyślacie się, że popełniliście błąd). UWAGA: za każde dwa punkty w kuferku z numerologii możecie dodać sobie jedno oczko. @Felix U. C. Keane, @Cándida Feliciana Miramon i @Gemma Twisleton do wyniku mogą dodać sobie jeden punkt.
Kod:
<zg>SUMA KOSTEK:</zg> <zg>PUNKTY Z NUMEROLOGII:</zg> <zg>SUMA:</ZG>
PRZYKŁAD:
Liczba życia (tworzona z daty urodzenia): 23.04.1945 -> 2+3+4+1+9+4+5=28=10=1 Lata osobiste (suma cyfr w roku i liczby życia): 2+0+1+7+1=10=1
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Wyciągnął różdżkę i przywołał do siebie wymieniony przez profesora podręcznik. Przekartkował go. Znalazł to czego szukał i czytając opis roześmiał się. - Jestem numerologiczną dziewiątką. strona 24 Faktycznie cały ja. Wypisz, wymaluj panie profesorze. - Odpowiedział i unosząc książkę pomachał nią na otwartej stronie gdzie był opis jego charakteru. Powstrzymywał się z całych sił by nie parsknąć mu prosto w twarz. - O tym właśnie mówię. Wrzucanie wszystkich dziewiątek do worka i przyklejanie im tylko jednego opisu. Tutaj nie ma co mi tłumaczyć Pan Calum. Książka mnie zinterpretowała. Jest to błędna interpretacja mojej osoby, co za tym idzie wszelkie dalsze obliczenia związane z moim rokiem numerologicznym mogę uznać za błędne. Skoro już początkowy wynik nie jest prawidłowy. Oczywiście mogę się sugerować propozycją jaką to ma dla mnie książka, gwiazdy na niebie, ich ułożenie i wszystko inne. Ale to będzie tylko kolejna sugestia, skierowana do wszystkich dziewiątek. No a przecież słaba ze mnie dziewiątka, więc i równie słabo może wyjść dla mnie efekt końcowy sugerowania się tym co gwiazdy mi przepowiadają. - Odpowiedział wykonując młynka oczami wzdychając przy tym. Odłożył książkę i spojrzał się na Andreę. - Nie widzę nawet powodu dlaczego miałbym się włączać w tę dyskusję skoro skomentowałaś jak zwykle to co chciałaś usłyszeć, a nie całą moją wypowiedź - powiedział do Ślizgonki i znów spojrzał się na nauczyciela. Oczywiście nie miał zamiaru opuszczać sali tylko po to, że nie wierzył w to co mu wyjdzie i dalej miał zamiar wykonywać polecenia mężczyzny. To, że miał własne zdanie na temat przedmiotu, nie zwalniało go z pracy i zadań zleconych przez profesora. Otworzył więc na stronie 123 i przeczytał to co tam było. Oparł twarz na ręce, patrząc na to wszystko. Zamknął trzymając palec na odnalezionej stronie, przeczytał imię i nazwisko twórcy tego... Dzieła. Znów otworzył na stronie 123 i kontynuował czytanie. Chociaż i tak prawdziwe załamanie miał przeżyć kiedy będzie odczytywać swój wynik. Wyciągnął jakąś kartkę i pióro, po czym zaczął spisywać swoje liczby.
16.01.1999. = 36=9 2016 + 9 2 3 9+9=18=9
- Wyszły mi "Generalne porządki" - wymamrotał do nauczyciela kończąc jako pierwszy. Zamknął książkę, odsunął daleko od siebie. Ten język, forma przekazu był straszny i czytanie tych opisów aż bolało.
SUMA KOSTEK: 9 Ta liczba mnie prześladuje!!! PUNKTY Z NUMEROLOGII: 0 SUMA: 9 - Czegokolwiek by to nie była suma... I tak będzie 9 :P
Z przymrużeniem oczu patrzyła na nauczyciela głoszącego swoje uwagi co do odpowiedzi. Sam kazał się im wypowiedzieć, a teraz ich poprawia? Przecież to nie miało żadnego sensu. Jak można poprawiać wypowiedź czyjąś na jakiś temat? Każdy przecież miał swoje zdania. Najwidoczniej nie na numerologi. Nie chcąc jednak tracić cennego jej czasu na głupoty wstała po podręcznik. Oczywistym było, że takiego nie nosiła ze sobą. Nigdy nie był jej potrzebny i nie sądziła, że kiedyś będzie. Może ten dzień zapisze w kalendarzu jako wyjątkowy. Otworzyła książkę na wskazanej stronie i przyjrzała się liczbą. Jeśli cokolwiek one mogły powiedzieć o człowieku to była bardzo ciekawa co powiedzą o niej. Czy będą miały rację, czy może pomylą się i wróżba wybrana dla niej będzie całkowicie beznadziejna. Po obliczeniach przyjrzała się swoim liczbą. W momencie gdy jeden ze ślizgonów skończył mówić zabrała głos. - Nie wiem czy jest sens powtarzania słów kolegi. Mi również wyszła dziewiątka. Dwa razy. - westchnęła spoglądając na chwilę na Aleksandra. - Czy pasuje to do mnie? Sądzę, że tak. - Zamyśliła się na chwilę szukając odpowiednich słów. - Oceniono tutaj dziewiątkę jako "generalne porządki". Być może coś w tym jest. Nie przywiązuję się do niczego co jest stare, lub straciło swoją wartość. - uśiechnęła się słodko do nauczyciela i powróciła wzrokiem na wypisane przez siebie liczby.
Liczba życia: 2+5+0+4+1+9+9+6=3+6=9 Lata osobiste: 2+0+1+6+9=1+8=9
SUMA KOSTEK:8 PUNKTY Z NUMEROLOGII:3 SUMA:11
Gemma Twisleton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
Dziewiątka była widocznie popularną osobowością, bo i jej wyszła. Od razu wydało jej się to podejrzane - ona i @Aleksander Cortez nie byli raczej ulepieni z tej samej gliny. Nie chwaląc się nikomu swoim wynikiem zaczęła czytać opis dziewiątki. Nie zajmowała się nigdy wnikliwie oceną swojego charakteru. Właściwie bardzo rzadko zajmowała się sobą w ogóle. To co czytała stawiało ją w tak dobrym świetle, że wstydziła się przed samą sobą przyznać temu rację. Jakieś tam niezaprzeczalne podobieństwo jednak było. Tylko czy była to kwestia gwiazd? Gdyby nie została adoptowana na pewno nie byłaby osobą, która "wywierałaby miłe wrażenie", nie byłaby też ani wesoła, a już z całą pewnością nie towarzyska. Altruizmem też pewnie by nie grzeszyła. Zawsze wydawało jej się, że tę "szlachetność i altruizm" zaszczepili w niej Twisletonowie. Pewnie wcale nie była to jej wrodzona cecha - ona tylko robiła to co jej rodzina, żeby być jej częścią. Czytała właśnie podrozdział "Powołanie", który był o tyle przydatny, że ona w ogóle nie miała pomysłu na siebie i każdy, nawet z dupy rzucony, pomysł na przyszłość mógł ją do czegoś natchnąć, kiedy Cortez zaczął się pluć. Gemm może i by go zignorowała, ale skoro już miał tę samą wibrację co ona: - A przeczytałeś chociaż całość? - spytała znad swojego podręcznika - Bo do negatywnej dziewiątki pasujesz całkiem nieźle. "Agresywne", "wyniosłe", "egoistyczne". O! Albo to: "Nie znoszą wszelkiego sprzeciwu, są przy tym gwałtowne, agresywne i wyniosłe. Mają skłonność do wyolbrzymiania cudzych błędów, do swoich zaś wad odnoszą się z pobłażaniem." Myślę, że ktoś się z tym może zgodzić - mrugnęła porozumiewawczo do @Andrea Jeunesse, po czym wróciła do Corteza i spytała go z troską - Czyżbyś był rozgoryczony i sfrustrowany? Rok mieli ten sam, więc teoretycznie mogła założyć, że wibrację roku też będzie miała taką jak Ślizgon. Na wszelki wypadek przeliczyła jednak sama. Dwa razy, bo wyszło jej inaczej. Była to jednak na tyle prosta matematyka, że wykluczyła możliwość pomyłki dwa razy. - Dziewiątkom wychodzi jedynka - zauważyła uśmiechając się lekko usatysfakcjonowana, że mogła wytknąć błąd Cortezowi - Nowe możliwości. Przeczytała opis i na na forum klasy oceniła wróżbę. - No więc 1 - nowe możliwości... czyli powinnam wziąć się za jakieś zmiany w tym roku, bo mam ogromne szanse, że zakończą się sukcesem. Dla mnie bomba, skoro akurat w tym roku kończę szkołę. Nawet jeżeli to lipa, to i tak napawa entuzjazmem i daje jakiegoś kopa do działania. Ja tam daję okejkę - kiwnęła głową z aprobatą, unosząc kciuki do góry.
Liczba życia (tworzona z daty urodzenia): 4+4+1+9+9+9=3+6=9 Lata osobiste (suma cyfr w roku i liczby życia): 2+1+7+9=1+9=1+0=1
SUMA KOSTEK: 10 + 1 za odp PUNKTY Z NUMEROLOGII:0 SUMA: 11
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Cortez spojrzał się na dziewczynę obok kiedy ta zaczęła omawiać negatywne cechy dziewiątek. Zrobił dzióbka stukając w brodę palcami. Po kolei, od palca piątego do kciuka, wielce zainteresowany tym co tam wyczytała. - O dziwo widzę tutaj duże podobieństwo, ale część z nich pasuje i do ciebie wiewióreczko - odpowiedział uśmiechając się przesłodko. Na kolejne słowa schował twarz w rękach i spoglądając na Gemmę potrząsnął z dezaprobatą. - Możesz mi powiedzieć Gemma których z tych zdań nie rozumiesz? "Lata Numerologiczne trwają od października do października", a także "Każdy Rok Numerologiczny rozpoczyna się dokładnie w dniu nowiu księżyca po 4 września". Może spróbuję inaczej ci to przedstawić. Dopiero w październiku będzie rok 2017, na razie jesteśmy jeszcze w 2016 roku NUMEROLOGICZNYM. Resztę obliczysz już sobie sama. I może zacznij czytać to co musisz, a nie wtykasz swojego kartofla w nie swoje sprawy, ziemniaku - odpowiedział z cały czas przesłodzonym akcentem uśmiechając się na koniec od ucha do ucha. Chłonąc oczyma każdą sekundę, jej miny, kiedy to chcąc wytknąć rzekomo jego błąd sama się pogrążyła.
(To w przykładzie jest mały błąd Albo test na czytanie ze zrozumieniem xD)
Gemma Twisleton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
- Owszem - uniosła głowę znad książki zaskoczona tym, że dla kogoś mogło to nie być oczywiste. Perspektywa posiadania tej samej wibracji co Cortez wydała jej się początkowa straszna, jednak po chwili zastanowienia dotarł do niej inny fakt - jakim okropnym odkryciem musiało to być dla niego, skoro tak bardzo nią pogardzał. Nawet jeżeli w to nie wierzył, to chyba dbał o swoją reputację, tę zaś łatwo można było zszargać rozpowiadając wszystkim, że mają tę samą liczbę życia - Kto by pomyślał, że jesteśmy ulepieni z tej samej gliny, huh? Pomyślałabyś? - zapytała jakąś pierwszą lepszą Gryfonkę, która tylko oderwała wzrok od książki, którą zawzięcie kartkowała i wzruszyła ramionami, nie wiedząc o co chodzi. Gemma nie miała najmniejszego problemu z zaakceptowaniem swojej osobowości, nawet jeżeli przedstawiała się ona inaczej niż by tego chciała. Nie uznawanie swoich wad uniemożliwiało pracę nad nimi. Może to właśnie różniło ją od Corteza - ona walczyła ze swoim egoizmem, mściwością i agresywnością, zamiast się nimi chełpić. I chociaż życie nie dało jej wielu okazji do bycia wyniosłą, teraz, uświadamiając to sobie, czuła się ponad nim. Jeżeli była sobie w tej chwili za coś wdzięczna, to za to, że nie odstawiała takiej triumfalnej szopki jak teraz Cortez, gdy wytykała mu błąd. Pomyłka zabolałaby wówczas znacznie bardziej. Faktycznie się pomyliła, ale tak już miała - nigdy nie czytała całych instrukcji, od razu przechodziła do fragmentu, który był jej bezpośrednio potrzebny. Miałaby to w głębokim poważaniu, ale pycha w głosie Ślizgona sprawiała, że nóż się w kieszeni otwierał, pomimo że od dziecka była przyzwyczajona do kpin pod jej adresem. "Jesteś lepsza od niego, jesteś lepsza od niego...", powtarzała sobie w myśli, z obojętną miną słuchając przytaczanych przez chłopaka cytatów. Serce co prawda biło jej mocniej ze złości, ale po raz tysięczny w swoim krótkim życiu przełknęła dumę i spojrzała we własny podręcznik śledząc fragmenty, które jej wytknął. - Rzeczywiście - odparła siląc się na obojętność - Dziękuję. Zaczęła czytać opis dziewiątki, ale ostatecznie nie wytrzymała i po pierwszym zdaniu zwróciła się do chłopaka głosem, w którym pobrzmiewało zarówno zmęczenia jak i irytacja. - Wiesz Cortez, musisz się zdecydować. Nie możesz być wrednym, aroganckim złodupcem i pasywno-agresywną zołzą jednocześnie - nie denerwowało ją to co mówił, ale jego ton i pretensjonalne zachowanie. Nic tak nie przyprawiało jej o wymioty jak nieautentyczność - W imieniu wszystkich dziewiątek proszę: zaniechaj postawy rozkapryszonej czwartoklasistki, bo gwałcisz nasze dobre imię. Dlatego lepiej dogadywało jej się z chłopakami niż z laskami. Byli bezpośredni. Kiedy mieli do kogoś jakiś problem, nie bawili się w durne podchody tylko walili prosto z mostu. A teraz siedział tu taki pseudosamiec-alfa i zachowywał się jak typowa baba. Jak żyć? Wróciła do czytania podręcznika. Jej uwagę przykuło zdanie: "To czas refleksji nad poprzednimi ośmioma latami(...)". Czy to nie osiem lat temu nastąpiła jej wielka przemiana? Może jednak było coś w tych cyklach... Była to dość osobista sprawa, więc zostawiła to przemyślenie dla siebie. - W sumie dużo to nie zmienia. Tylko tyle, że zamiast zaczynać nowy rozdział, powinnam domknąć stary. To nawet lepiej, że się o tym dowiedziałam, dzięki temu od października będzie mi łatwiej - wzruszyła ramionami - Podtrzymuję zdanie. Jak dla mnie całkiem to spoko. Nie zaszkodzi się zastosować.
Wpierw wstał po podręcznik, ostentacyjnie dość, coby rzucić się w oczy temu oślizgłemu frustratowi. O ile lubił mieć komplet książek, o tyle jakoś z numerologii żal mu było kasy. Kupił chyba wtedy jakiś gadżet związany z Quidditchem. -Nie dziwię się, że taki frustrat, skoro uczy takich durnot. Wymamrotał, gdy wrócił do swojej ławki i zaczął kombinować z numerami. Niby sprawa prosta, ale cholera jasna, jakoś dziś miał umysł ociężały i kompletnie gubił się w najprostszych obliczeniach. -Nauka, mądrość, rozwój wewnętrzny. To czas wycofywania się do swojego wnętrza. Poszukiwanie czasu dla siebie, miejsca odosobnienia, kontaktu z naturą – aby się wyciszyć, uspokoić, rozmyślać, kontemplować, medytować. Czas wycofywania się z otoczenia, czas „samotności”. Nooo.. To się ustosunkowuję tak, że w taki horoskop może wierzyć mugol. Wiedział, że bezczelnie poruszył wrażliwą strunę. Ale jeżeli nauczyciel tożsamy ze Ślizgonami mu odejmie za to punkty, to on gorzej na tym wyjdzie, jako mugolub, a nie on. I tak już jego szanse na bycie prefektem kiedykolwiek przepadły, dzięki wszelakim łajzom. Więc tylko bezczelnie uśmiechał się do siebie, patrząc w pergamin.
Liczba życia (tworzona z daty urodzenia): 0+2+0+2+2+0+0+1=7=7 Lata osobiste (suma cyfr w roku i liczby życia): 2+0+1+6+7=16=7
Zmarszczyła nos na uwagę profesora, dając tym samym do zrozumienia, że nie dała się przekonać. - Nie neguję przeznaczenia, wpływu gwiazd i takich tam, ale uważam, że nie umiemy ich jeszcze odczytywać - uśmiechnęła się do nauczyciela zadziornie - I tego dowiodę. Wspaniale! Jakieś wyzwanie. Chwyciła za podręcznik i ignorując wszystko w koło (z krótką przerwą na wysłuchanie polecenia) zaczęła wertować strony, zatrzymując się na niektórych na dłużej i notować coś na kawałku pergaminu. Już prawie miała wszystko co chciała, gdy zaczepiła ją jakaś Puchonka. Ettie nie miała pojęcia o co jej chodziło i przez chwilę skonsternowana spoglądała to na nią, to na Ślizgona, o którego chyba ją pytała. W końcu wzruszyła tyko ramionami i nie chcąc tracić czasu, wróciła do pracy. - No dobra, mam - zwróciła się do profesora, odkładając pióro i zamykając podręcznik - Zacznę może od tego, że moją wibracją jest 7, ale zanim to policzyłam zrobiłam rozeznanie w pozostałych liczbach szukając tam swoich cech, takich, którym trudno byłoby zaprzeczyć - wzięła pergamin - 1: "Chcą pozostawić po sobie trwały ślad i wyróżnić się z otoczenia"; "Jedynki spędzają czas na podróżowaniu, zwiedzaniu albo planowaniu czegoś nowego", "Jedynka (...) czuje, że wyróżnia się spośród otoczenia, co daje jej szczególną satysfakcję", "Nie znoszą wtrącania się do ich życia, ingerowania w ich projekty. Potrafią bronić swych przekonań". I to nie jest koniec, ale szkoda życia, więc przejdę do 3: "cechuje je ogromna ciekawość świata oraz liczne zainteresowania", "Lubią być ośrodkiem zainteresowania, cieszą je pochlebstwa i komplementy", "Trójki bowiem czerpią wiele radości i satysfakcji z przyjmowania gości", "Brakuje im jednak czasami wytrwałości w realizowaniu swych celów", "Lubią być ośrodkiem zainteresowania, cieszą je pochlebstwa i komplementy" itp. 5: " Zawsze gotowe są poznać i doświadczyć wszystkiego, co nieznane, niezwykłe czy nowoczesne, pociąga je wszystko, co oznacza, wolność i zmianę"; "Są przy tym bardzo zmienne i ciekawe wszystkiego, a ich uwaga na ogół skierowana jest jednocześnie na wiele spraw, co powoduje, że najczęściej ulegają „słomianemu zapałowi""; "Wiecznie w pośpiechu, chcą być wszędzie, gdzie się coś dzieje, we wszystkim uczestniczyć, wszystkiego doświadczyć"; "Piątki uwielbiają podróże, zmiany otoczenia, zwiedzanie odległych, egzotycznych miejsc"; "w przypadku, gdy ktoś je sprowokuje, także agresywności; zgryźliwych, mogących zranić do żywego wypowiedzi". 8: "problemy są dla nich wyzwaniem"; " Zawsze są gotowe do walki, ale tylko po to, aby zwyciężyć"; "Jeśli jednak ktoś je sprowokuje, wybuchają z niezwykłą gwałtownością". Resztę najpierw olałam, bo ogólny opis był moim zupełnym przeciwieństwem. uznałam więc, ze moją liczbą będzie 1,3,5 albo 8. A potem sobie policzyłam i wyszło mi, że jedna z nich (7), to właśnie moja wibracja. No więc, do niej wróciłam i jak już wiedziałam czego szukać, to faktycznie coś tam znalazłam: "Osoby te nigdy nie przyjmą żadnej prawdy czy faktu tylko dlatego, że tak chce „vox populi”; każda informacja przechodzi najpierw przez „sito” ich krytycznego osądu."; "Pasjonuje je wszystko, co tajemnicze, interesują się starożytnymi cywilizacjami, religiami świata, a także wiedzą tajemną" i to w sumie tyle. W 2,4,6 i 9 też coś tam sobie znalazłam, chociaż najważniejsze cechy tych osobowości są moim zupełnym przeciwieństwem - odłożyła pergamin i spojrzała na nauczyciela - I okej, rozumiem, że mogę nie znać się dobrze, nawet na tyle, żeby wiedzieć czy lubię przebywać w samotności. Ale dlaczego mam w to wierzyć? Skąd wiadomo, że jest to prawidłowy sposób obliczania swojej wibracji. Prawda jest taka, że gdyby ustanowić zasadę, że będzie nią czwarta liczba po przecinku pierwiastka z iloczynu co drugiej liczby w dacie urodzenia skuteczność tej metody byłaby pewnie nie gorsza niż ta teraz. Oparła się o krzesło, czekając na jakąś odpowiedź nauczyciela. Miałą nadzieję na jakąś ciekawą dyskusję. - A! - przypomniało jej się - Numerologiczny rok: 8 - żniwa. Ale póki co i tak tego nie kupuję.
Lekcja spokojnie toczyła się dalej, a odpowiedzi na forum klasy Felixa i Candy chyba zostały przyjęte dość pozytywnie. W każdym razie, profesor się na nich nie denerwował za to poszeptywanie do siebie. - Pierwszego lipca - nie, numerologia zupełnie do niego nie przejawiała. Żmudne liczenie i wmawianie sobie, że przypadkowe cyfry coś oznaczają. Fuck starał się nie urazić niczyich poglądów i przyjmował argumenty innych osób - zwyczajnie się z nimi nie zgadzał i nie sądził, aby mogło się to zmienić. Przyjemnie słuchało się tego rozmarzonego tonu Candy, gdy wspominała o gotowaniu. Ślizgon chyba nie miał aż takiej pasji, chociaż Zaklęcia i Obrona Przed Czarną Magią wiele dla niego znaczyły. Nie wiedział tylko, czy nie dzieje się tak z powodu jego drobnego... "Wypadku". - Akurat mam niezłą rękę do zwierząt, chociaż nigdy do tego większej wagi nie przykładałem. Wystarcza mi Colly - uznał, po czym zaśmiał się cicho na wzmiankę dziewczyny o niuchaczach. - Och, posiadanie niuchacza by się opłacało! Tylko pewnie ciężko nad takim potworkiem zapanować... - Zauważył. Z tego, co wiedział, były to stworzenia niezwykle urocze i kochane, ale przy tym łobuzowate i, no cóż, chciwe. Profesor kontynuował lekcję i musieli przejść już do liczenia i sprawdzania swoich wyników. Felix westchnął cicho, ale teatralnie na tyle, by jego towarzyszka poczuła jego utrapienie. 1 + 0 + 7 + 1 + 9 + 9 + 5 = 32 = 3 + 2 = 5 Doskonale, z datą urodzenia sobie poradził. Teraz musiał jeszcze dodać rok... 2 + 0 + 1 + 6 + 5 = 14 = 1 + 4 = 5 Odnalazł w podręczniku wskazany przez profesora temat. Książkę miał już przetłumaczoną na alfabet Braille'a, także nie miał większego problemu z odczytaniem odpowiedzi. - Swoboda, nowość, zmiany, potrzeba niezależności... - Podsumował w dużym skrócie opis piątki. - Czy ja wiem? Pewnie coś w tym jest, ale uważam, że te opisy są bardzo uniwersalne. Każdy znalazłby wszędzie coś, co będzie do niego pasowało. Miał nadzieję, że udało mu się poprawnie wykonać zadanie...
SUMA KOSTEK: 10 (+1) PUNKTY Z NUMEROLOGII: 0 SUMA: 11
Słuchałem tego, co działo się w sali, z obojętną miną na twarzy. Zupełnie nie chciało mi się wchodzić w dyskusję z kimkolwiek, a już na pewno nie zamierzałem tłumaczyć Cortezowi czegokolwiek. Chłopak poradzi sobie beze mnie. Nie byłem zbytnio pocieszony, że mamy pracować z książką, ale przynajmniej była to praca samodzielna. Z drugiej strony zupełnie nie wiedziałem, czego innego mógłbym się spodziewać na tym przedmiocie niż podręczników. Swojego zapomniałem, więc podszedłem na tył klasy i wziąłem sobie jeden, wytrwale znosząc pogardliwe spojrzenie nauczyciela. Usiadłem w ławce i otworzyłem na wskazanej stronie, wyliczyłem sobie te wszystkie potrzebne liczby i zacząłem czytać dalej, co też ten podręcznik o mnie mówił. Wynikało z tego, że czekają na mnie jakieś zmiany i miały być one wynagrodzeniem poprzedniego roku, a także powinienem uważać na swoje wybory, bo miały mieć one długotrwałe konsekwencje. - Jestem piątką i w tym roku muszę być ostrożny, bo czekają mnie liczne, poważne zmiany z długotrwałymi efektami - powiedziałem, gdy dokończyłem czytanie akapitu. - Bring it on - dodałem. Byłem gotowy w zasadzie na wszystko. Do tej pory niewiele działo się w moim życiu ciekawego, dlatego czytanie tak pokrzepiających informacji podniosło mnie na duchu.
– To późno – stwierdziła. – A do tego wakacje. – Była tym bardziej niepocieszona, bo przecież wtedy będą na dwóch różnych kontynentach i na pewno rodzina zadba o to, aby Ślizgon miło wspominał swoje święto. W Hiszpanii zapominanie o takich uroczystościach było niedopuszczalne, więc Candy ciężko przyszłoby zrozumieć, że nie każdy musi urodziny obchodzi. Dlatego też zawsze piekła torty i inne słodkości. Myślała nad nieszczęsną datą, więc jedynie jednym uchem słuchała tego, co mówią uczniowie. Umknęło jej wiele istotnych informacji, dlatego nie włączała się do dyskusji o tym, czy liczby naprawdę mają znaczenie. Spodziewała się sporej rozbieżności i nie dziwiła się, że @Harriette Wykeham znalazła tyle swoich cech w innych cyfrach niż te, które były jej wynikiem. – Myślisz, że jakbyśmy byli razem, to by mnie polubiły? Colly jest piękna – przytaknęła i wyciągnęła rękę w kierunku psidwaka. Akurat nie prowadziła Felixa, więc Candy uznała, że chwila przyjemności nie zaszkodzi. Zaśmiała się na komentarz Ślizgona. – Jasne, że by się opłacało! Nie musiałabym martwić się o to, czy utrzymam lokal – stwierdziła. – Ale nie chciałabym być na miejscu potencjalnych ofiar niuchacza. – Stworzonko może i było trudne do wychowania, ale przeurocze i tyle. Oczywiście było mnóstwo innych zwierząt, które każdy chciałby mieć, jednak Candy prawie zawsze odbiegała od norm. Gdy ona zastanawiała się, gdzie trzymałaby niuchacza, profesor przeszedł do dalszej części lekcji i zdążył przepytać prawie wszystkich i wreszcie nadeszła pora na nią i Felixa. Felix uporał się z poleceniem szybko, a Krukonka głowiła się dłużsża chwilę, nim dobrze wyliczyła liczbę życia. – 2 + 9 + 0 + 2 + 1 + 9 + 9 + 6, to 37… czyli 10… to daje 1… – Zaczęła czytać o jedynce, ale coś jej nie pasowało, więc spróbowała jeszcze raz dodać wszystkie cyfry do siebie. – A nie, to przecież 38! Czyli 11, a to daje mi 2. – Zanotowała na pergaminie i zajrzała do podręcznika. Nawet się zgadzało. Potem zajęła się dodawanie do liczby życia dzisiejszy rok. – 2 + 2 + 0 + 1 + 7 daje 12, czyli… 3. – Jak zauważyła, wszystkim wychodziła taka sama cyfra w obu przypadkach, a jej nie… Co się stało w takim razie? Zajrzała jednak do podręcznika (który wzięła z szafki, bo przecież nawet nie planowała tu przychodzić. – Chcę zawiązać nowe przyjaźnie i odnowić stare. Każą mi chodzić na wszystkie możliwe imprezy. I chyba przewidzieli, że często biorę na siebie za dużo i mówią, że powinnam się odprężyć i sukcesywnie kończyć, co zaczęłam – przeczytała. – Rzeczywiście bardzo oględne.
SUMA KOSTEK: 6 PUNKTY Z NUMEROLOGII: 0 SUMA: 7 (plus jeden za odpowiedź)
@Aleksander Cortez, miałeś wyliczyć lata osobiste, nie numerologiczne. Nie wiem, co teraz zrobić, bo wszyscy mają źle przez twój błąd.
Numerologia nie była w Hogwarcie szczególnie popularnym przedmiotem - trudno powiedzieć czy, było to spowodowane, ale przez niską frekwencję Morris skupiał się zdecydowanie bardziej na prowadzeniu zajęć z historii magii, które cieszyły się zdecydowanie większą popularnością. Tym razem postanowił jednak, że zadba o frekwencję przygotowując zajęcia, które mogły przyciągnąć nie tylko stałych bywalców jego lekcji, ale również zupełnych laików, którzy nigdy nie chodzili na jego lekcje albo już dawno zaprzestali to robić. Wszedł do klasy i napisał na tablicy pytanie: Czego możemy się dowiedzieć z numerologii? To nie była kartkówka, a jedynie swego rodzaju wstęp. Usiadł na swoim miejscu oczekując na uczniów - każdą osobę, która wchodziła do sali prosił o udzielenie trzech odpowiedzi na kartce.
Zasady:
1. Nie rzucacie kostkami - Wasza postać pisze odpowiedź na pytanie na kartce. Możecie ją bez problemu znaleźć po wpisaniu pytania w google, możecie też spróbować się wykazać. Proszę o trzy odpowiedzi. 2. Koniecznie zaznaczcie ile macie punktów w kuferku i czy Wasz postać uczęszczała już kiedyś na numerologię. 3. Ciąg dalszy 21 czerwca!
Will był dzisiaj królem, vipem, cesarzem, barakiem, starym blondasem, najważniejszym człowiekiem na świecie. Jako pierwszy przekroczył próg sali, a zawsze był tym ostatnim, spóźnialskim. - Dzień dobry - mruknął. Powolnym krokiem podszedł do trzeciego środkowego rzędu i usiadł w ławce. Spojrzał na nauczyciela, który poprosił o udzielenie trzech odpowiedzi na pytanie "Czego możemy się dowiedzieć z numerologii?". Kartkóweczka z rana jak śmietana - pomyślał, śmiejąc się pod nosem. Pytanie niby banalne, ale jak coś jest łatwe to zawsze ma swoje drugie dno, więc warto się choć odrobinę wykazać i zabłysnąć. William wyjął kartkę papieru, pióro i atrament. Oparł policzek o zaciśniętą w pięść dłoń. Pomyślał chwilę i powoli zaczął skrobać odpowiedzi. Ślizgon ma okropny charakter pisma, więc starał się pisać jak najbardziej czytelnie. Odpowiedź numer 1. Dzięki numerologii możemy dowiedzieć się czegoś o nas samych jak i o innych ludziach, np. jakie ktoś ma cechy charakteru lub talenty i dlaczego jesteśmy tacy a nie inni. Odpowiedź numer 2. Dzięki numerologii możemy dowiedzieć się jaki zawód będzie dla nas odpowiedni. Mam nadzieję, że pomoże mi to w szukaniu pracy, jak skończę przedłużać sobie młodość i w końcu dorosnę. Odpowiedź numer 3. Dzięki numerologii możemy dowiedzieć się jaki typ partnera będzie dla nas odpowiedni, ale to dobre dla dziewczyn. Po paru ładnych minutach wstał, wziął kartkę, zaniósł ją na biurko nauczyciela i wrócił na swoje miejsce.
Theo zawsze bardzo lubił numerologię, więc nie mogło go zabraknąć na tej lekcji. Celowo wyszedł z Pokoju Wspólnego Ravenclaw trochę wcześniej, aby nie zrobić sobie kiepskiego wejścia związanego ze spóźnieniem. Odnalazł salę bez większego problemu - zaczynał już orientować się w Hogwarcie! Przywitał się uprzejmie z profesorem Morrisem i zajął miejsce w jakiejś wolnej ławce. Cóż, był drugą osobą w sali... Wyjął podręcznik i trochę pergaminu. Jego spojrzenie padło na pytanie napisane na tablicy i Theo musiał przyznać, że było ono dość ciekawe. W dodatku miał podać aż trzy odpowiedzi... 1. Numerologia może wyjaśnić sytuacje, które zaszły w czyimś życiu. 2. Numerologia może pokazać zależności pomiędzy poszczególnymi zjawiskami. 3. Dzięki numerologii można lepiej zrozumieć samego siebie. Oddał pergamin profesorowi i wrócił na swoje miejsce, aby nieco leniwie przejrzeć podręcznik. Ciekaw był, na czym będą się skupiać na tej lekcji...
Kuferek: 0pkt Fabularnie nie był na żadnej lekcji
Leonardo O. Vin-Eurico
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Na numerologię to Leo przyszedł chyba dla ozdoby, bo kompletnie nie znał się na tym przedmiocie. Poważnie, nie był nawet pewien, czy wie na czym on polega! Był jednak o tyle zdołowany zbliżającym się końcem roku, że przychodził na każdą możliwą lekcję, chcąc pokazać się z jak najlepszej strony. Już poomijał tyle, że i tak nie miało szansy go nic uratować - ale nadzieja matką głupich, prawda? - Dobry - rzucił dość ponuro. Był jedną z pierwszych osób w klasie, a to nowość! Zajął wolne miejsce i oparł się wygodnie, wzdychając cicho. Miewał ostatnio takie huśtawki nastrojów, jak kobieta w ciąży. Zupełnie nie wiedział, co się dzieje, ale łatwiej mu było w towarzystwie. Wiedział już od dawna, że przy znajomych zachowuje się zupełnie inaczej - nie chcąc ich smucić lub martwić, na siłę poprawia własny humor, przez co zaczyna wierzyć w jego pozytywność. Miał odpowiedzieć w TRZECH podpunktach na jedno pytanie, podczas gdy na pierwszy rzut oka nie był w stanie podać nawet jednej odpowiedzi. Wyjął jednak kawałek pergaminu, pióro i kałamarz, a następnie zaczął kreślić jakieś wyjaśnienia. 1. Możemy się dowiedzieć, że cyferki są ważne 2. Możemy się dowiedzieć, że cyferki mają jakieś większe znaczenie 3. Możemy się dowiedzieć, że nie rozumiemy cyferek. Narysował z brzegu kartki coś, co na początku miało być wieszającym się ludzikiem, ale koniec końców przerobił to na dziwny kwiatek. Nie chciał niepokoić profesora... Oddał swoją "pracę" tekstem do dołu, aby mężczyzna przypadkiem nie wpadł na sprawdzanie jej w tej samej chwili. Wrócił na miejsce z nieco głupim, niepewnym uśmiechem. Oj, nie zda.
Kuferek: 0pkt Nie był nigdy fabularnie na lekcji
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Może to nie było zbyt mądre posunięcie, aby pojawiać się na lekcji nauczyciela, którego metody nauki niedawno się obrażało. W słowach Ezry pobrzmiewało wtedy jakby zarzekanie się, że zajęcia profesora Morrisa to dawny epizod jego życia. Tymczasem z wesołym uśmiechem na ustach wchodził do sali i nawet posłał w kierunku nauczyciela entuzjastyczne "dzień dobry", jakby to nieszczęsne spotkanie w obserwatorium wcale nie miało miejsca. Należało jednak pamiętać, że to była numerologia, a nie historia magii (dlatego jego zdaniem nie powinno liczyć się mu w statystykach. Na historii magii jego stopa nigdy więcej miała nie postać.) Spojrzał po trzech chłopakach znajdujących się już w sali i nie trudno zgadnąć, że miał w planach dosiąść się do znajomej twarzy. (Nawet jeśli miał świadomość, że przez to będzie go kusiło, żeby przeszkadzać. A Morris i tak już go nie lubił.) @Theo Romeo U. Evermore leniwie przerzucał kartki podręcznika i nie wyglądało to na czynność bardzo absorbującą. Natomiast @Leonardo O. Vin-Eurico był po prostu sobą. Co zatem zrobił Ezra? Bez wahania wybrał najgorszą opcję z całej trójki. (A może gdyby wcześniej przeanalizował numerologicznie swój dzień, wiedziałby już teraz czy to dobre posunięcie?) Najpierw jednak kartkówka, oczywiście.
1. Numerologia pomaga w zrozumieniu i wykorzystaniu całego potencjału energetycznego, jaki niosą litery składające się na nazwisko, podpis czy cyfry z daty urodzenia. Choć astrologicznie los i charakter dwóch osób urodzonych w tym samym czasie może być niemal identyczny, przez wpływające na nich inne zmienne mogą okazać się nawet swoimi przeciwieństwami. 2. Numerologia może ujawnić predyspozycje i słabości danej jednostki, a co za tym idzie, pomóc w doborze ścieżki kariery i zawodowym spełnieniu się. 3. Numerologia może ocenić potencjalną zgodność z drugą osobą i zwiększyć swoją szansę na rozpoczęcie dobrego i trwałego związku lub rozwiązanie problemów w już istniejącym.
Skrobał tym piórem po pergaminie i skrobał, dłużej niż pozostali. Właściwie to z jego wypowiedzi wynikało, że numerologia była odpowiedzią na wszelkie problemy tego świata... Ale no w sumie chodziło trochę o to, żeby pokazać się z lepszej strony. W końcu Ezra nawet lubił numerologię, a już zdecydowanie bardziej niż zwykłe wróżbiarstwo. Liczby zwyczajnie nie sprawiały mu problemu i był czas, kiedy się nią po prostu interesował. Jak się okazało, niektóre rzeczy wciąż pozostały w jego głowie. - Wreszcie jakaś całkiem prosta kartkówka, nie? - zagadnął do Leo, dopóki lekcja jeszcze się nie zaczęła.
Co ona sobie myślała? Że będzie sprytniejsza od całego Departamentu Katastrof? Że będzie mogła w nieskończoność ukrywać swój związek i do emerytury nikt się nie zorientuje, że partner, z którym jeździ na akcje jest jednocześnie partnerem, z którym jeździ na wakacyjne wycieczki? Ruth dobrze wiedziała, choć wypierała tę myśl zdecydowanie zbyt długo, że w końcu szef Analityków postawi przed nią i przed Dorienem propozycję nie do odrzucenia - któreś z nich musiałoby opuścić Departament Magicznych Wypadków bezpowrotnie, a przynajmniej do czasu, w którym drugie by tam pracowało. Dla Doriena ta praca to było życie. Kilka lat, niedługo miał objąć posadę zastępcy szefa, miał wiedzę, doświadczenie i analizę katastrof we krwi, a ona? Ona była tylko studentką, której największym marzeniem, marzeniem, którym karmiła się latami była praca w tym departamencie. Poświęciła swój czas, pieniądze, nawet poprzedni związek, żeby tylko dosięgnąć swojego celu... Cieszyła się jak mała dziewczynka, kiedy przyjęli ją na staż od marca, a na Grenlandii nie potrafiła się skupić na niczym, planując sobie każdą minutę w nowej pracy. Była tak blisko osiągnięcia sukcesu, że wręcz czuła go pod palcami... I kiedy już go miała, już kładła na nim dłonie, rozprysnął się na kilkaset kawałków, których część ugodziła kobietę prosto w serce. Z ich dwójki któreś musiało prędzej czy później pożegnać się z tą pracą, nikt nie wyrazi zgody na uczestnictwo w akcjach pary zakochanych... Wiecie, ile zajęło Ruth podjęcie decyzji? Dziesięć sekund. Dokładnie tak szybko opadła na szali jej miłość do Doriena, kiedy ważyła ją razem ze swoimi aspiracjami zawodowymi. Kochała go tak szczerze, że gdyby nawet nie nadawał się na analityka to i tak Ruth poświęciłaby swój wakat, ale... Nadawał się. Nadawał się jak nikt inny, bo był bystry, przewidujący i piekielnie ambitny, a poza tym miał aspiracje na zastępcę szefa Departamentu, a stamtąd już niedaleka droga do objęcia stanowiska kierowniczego, które należało mu się z całą świadomością tych słów. Był jeszcze jeden problem. Ta miłość wydawała się nie być jednostronna. Ruth dokładnie wiedziała, jak Dorien zareaguje na jej plan nieskładania papierów o przyjęcie do Analityków, bo ze wszystkich kontrargumentów istniał jeden zasadniczy - nie miała dokąd iść. Kto zatrudni studentkę, która zdawała tylko cztery przedmioty i nie potrafi robić właściwie nic, prócz rzucania zaklęć? Poza tym, Ministerstwo nie rozdawało staży jak pączków, każdy miał prawo tylko do jednego. Teoretycznie mogłaby pójść pracować za śmieszną pensję do któregoś z biur i umrzeć tam z nudów po tygodniu, ewentualnie spróbować w komitecie samego ministra, wcześniej ukrywając związek przez kilka miesięcy i z Katastrof postarać o przeniesienie, ale żadna z tych opcji nie wydawała się realna po głębszej analizie. Została więc ostatnia ewentualność. Wizengamot. Ruth robiło się zimno na samą myśl, że jej matka dopięłaby swego i po tylu latach walki, celowego bojkotowania run i historii magii, szalonych kłótni i ciskania przedmiotami w rodzinnym domu w Uppsali szanowna sędzia Larsson posadziłaby w końcu swoją jedyną córkę na wizengamockim stołku. Tyle lat uciekania od przeznaczenia na marne... Nie było jednak innego wyjścia. Staż w Wizengamocie był jedynym realnym do załatwienia przez właśnie profesję matki Ruth i choć sama krukonka zaczęła widzieć jasne promyczki pracy jako prawnik, nie siedziała uśmiechnięta nad nauką historii magii. Szwedka weszła do sali ponownie obdarzając nauczyciela spojrzeniem, jakby go pierwszy raz w życiu widziała na oczy, ale nie miała zdziwionej miny. Kiwnąwszy głową, bez słowa usiadła w przedostatniej ławce, omijając pozostałych uczniów (nawet @Ezra T. Clarke) szerokim łukiem. Ostatnie, czego jej było trzeba to zainteresowanie innych studentów. Morris dostał od niej swoje przeprosiny, wyjaśniła, że nie wierzy w krzywdzące plotki i tak naprawdę przestał dla niej istnieć. Potrzebny był jej za to jakikolwiek papier z numerologii lub chociaż szczątkowa wiedza, bo i o nią (nie wiedzieć czemu) pytali na rozmowie w Wizengamocie. Stąd też ten cudowny przedmiot znalazł się na "ToDo" liście Ruth, mimo że nie planowała go zdawać. Leniwie wyciągnęła pergamin, podpierając brodę pięścią i zaczęła skrobać literki w równych rządkach.
praca:
1. Numerologia, choć w gruncie rzeczy jest nauką matematycznej analizy liczb, pomaga w odkryciu nawet najbardziej ukrytych cech człowieka, jego osobowości, predyspozycji. Wskazuje, jak widzimy samego siebie i jakim w istocie powinniśmy się widzieć, ujawnia nasz charakter, emocje, uczucia a także aspiracje życiowe, jednocześnie pokazując, czego naprawdę pragniemy i jakie są nasze faktyczne potrzeby, mimo że często mózg oszukuje nas, podsuwając błędne interpretacje. 2. Dzięki temu numerologia pozwala na odkrycie pewnych dziedzin, czy raczej obszarów, które powinniśmy rozwijać nie tylko odnosząc się do charakteru - korygowanie charakteru polega tu raczej na możliwości naprowadzenia go na najlepszy tor dla naszego życia i pełnego wykorzystania rozwoju interpersonalnego, a co za tym idzie przede wszystkim zrozumienia samego siebie, naszych prawdziwych potrzeb, a nie bardzo ludzkiej, choć zupełnie nie podlegającej matematyce (miarom) żądzy. 3. Numerologia daje informację także na temat wyboru pracy...
Nie skończyła trzeciego punktu. Z piórem w jednej dłoni, drugą zasłoniła twarz i wbiła wzrok w ławkę, zaciskając mocno oczy, z których na papier spadły dwie okrągłe łzy, zostawiając niewielkie ślady na pergaminie, szczęśliwie wysychające po minucie, czy dwóch. Zrobiło jej się tak okropnie żal, tak okropnie przykro...Była tak blisko, żeby centymetry przed metą dostać strzał w pierś.
kuferek:0 fabularnie nie była na żadnej lekcji(a ogólnie to i tak była na tych zajęciach wazonem)
Ostatnio zmieniony przez Ruth Wittenberg dnia Nie Cze 18 2017, 14:27, w całości zmieniany 1 raz