Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Łazienka Prefektów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 21 z 24 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22, 23, 24  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyPią Cze 11 2010, 18:06;

First topic message reminder :


Lazienka prefektów


Duża łazienka, przeznaczona specjalnie dla perfektów. W końcu oprócz pilnowania wściekłych bachorów muszą mieć też jakieś przywileje. W samym centrum znajduje się spory, dość głęboki basen, a naokoło krany z ilością płynów do kąpieli, o tak szerokim wyborze kolorów i zapachów, że trudno sobie wyobrazić. Uczniowie często ryzykują dostanie szlabanu i przychodzą tu, by popluskać się w ciepłej wodzie choć przez chwilę.

Jeśli nie jesteś nauczycielem, prefektem, kapitanem drużyny, bądź takowy Ci nie towarzyszy, obowiązkowo powinieneś rzucić kością w pierwszym poście w tym temacie:

Parzysta - zakradłeś się tu w taki sposób, że nikt Cię nie złapał. Możesz korzystać z łazienki prefektów przez cały wątek bez obaw, że znajdzie Cię tu ktoś niepowołany.
Nieparzysta - masz pecha. Po kilku Twoich postach w tym miejscu przyłapuje Cię (wraz z twoim towarzystwem!) profesor Harrington. Masz do wyboru - zgłaszasz się po szlaban do MG/nauczyciela albo tracisz 20 punktów i musisz to zgłosić w odpowiednim temacie. Mistrz Gry ma ten temat pod kontrolą, a więc uchylanie się od tej kostki będzie dodatkowo karane.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Administrator




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyCzw Paź 07 2021, 23:13;

Nie wiem jakim cudem potrafiła to zbalansować. Ja wręcz przeciwnie - miałem wrażenie, że idę za każdym razem z krajności w skrajność syn idealny, bądź marnotrawny. Buntownik lub złoty chłopak. To skakanie to w jedną to w drugą stronę nie męczyła nawet jedynie mnie - najbardziej męczyło moich rodziców.
Ale póki ostatnie co miałem w głowie to problemy mojej rodziny. A przynajmniej kiedy błądziłem ręką po plecach Irvette, całowałem jej szyję, delektowałem się tą bliskością w łazience, oczywiście chcąc iść dalej. Taki już byłem, trudno mi czasem nie powielać starych schematów. Dlatego kiedy ta odsuwa mnie od siebie jak jedynie niewinni muskam jej biustonosz powstrzymuję się z całej siły od wywrócenia oczami. A próbuję zamaskować tę irytację spowodowaną niepotrzebną, przesadną cnotliwością, uprzejmym uśmiechem. Jak zwykle. Nie chcę pokazać po sobie, że nie wolałbym już kompletnie zatracić się w danej chwili.
- Skoro tak mówisz - zgadzam się potulnie i odchodzę o krok, kiedy jej nogi opadają, a ja odrobinę uspokajam oddech. Daję jej przestrzeń, by poczuła się komfortowo i odpływam odrobinę od dziewczyny. - Chodźmy, ja już się napływałem na cały rok - oznajmiam i już zwinnie wyskakuje z basenu (znacznie zwinniej niż kiedy wskakuję do niego). Osuszam się prędko i zakładam ubrania, grzecznie nawet odwracając się, by Irv mogła zrobić to samo. W tym momencie moje myśli ponownie wracają do rodziny. Przy de Guise mam niezdrową tendencję do wspominanie ich. Pewnie dlatego, że zauważam jak idealną kandydatką dla mnie mogłaby być.  
- Co do moich urodzin. W piątek mam kolację rodzinną i mam przyjść z osobą towarzyszącą. Będzie mi miło jak pójdziesz ze mną. Ale oczywiście nie musisz jeszcze odpowiadać - mówię kiedy już czekam w pełni ogarnięty przy wyjściu i otwieram jej po dżentelmeńsku drzwi, jak zwykle uśmiechając się miło.
+
ztx2


Ostatnio zmieniony przez Hariel Whitelight dnia Pią Lis 26 2021, 14:53, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyNie Paź 17 2021, 20:45;

Wieczorne chodzenie po korytarzach zawsze wiązało się albo z nudnymi wydarzeniami w postaci absolutnej ciszy i braku łamania regulaminu szkolnego, albo z czymś, czego raczej nie powinno być. Nadal nieco podchodził łagodniej niż inni do uczniów, jako że był przecież rok temu studentem, a też - nie potrafił uderzać karami na lewo i prawo, w związku z czym starał się raczej nie chodzić niczym robot stworzony tylko i wyłącznie do łapania nadwyrężeń poszczególnych punktów kodeksu ucznia. Stukot kroków pozostawał cichy w swym spektrum, gdy przemieszczał się poprzez kolejne korytarze, raz po raz bawiąc się poniekąd własną różdżką poprzez obracanie jej w palcach.
Od czasu do czasu, jak żeby inaczej, patrzył oczywiście w kierunku własnego Wizbooka, gdzie miał otwartą rozmowę i prowadził ją w wolnych chwilach. Na szczęście dookoła było cicho i nie musiał się o nic martwić, choć nadal - uczniowie mieli prawo do przechodzenia między korytarzami. Najwidoczniej przygotowania do kartkówek i sprawdzianów powodowały, że było ich wyjątkowo mało, a większość siedziała w pokojach poszczególnych domów, by jednocześnie zająć się zadanymi przez nauczycieli pracami domowymi.
Dzień mijał spokojnie, na obecny moment nic się nie działo, a godzina dyżuru powoli zbliżała się do końca, w związku z czym nic dziwnego, że myśli Lowella pojawiły się głównie przede wszystkim wokół powrotu do domu i spędzenia czasu w domu w Inverness. Niemniej jednak, gdy przebywał na piątym piętrze, okazało się, że wcale nie jest na nim tak samotny. Wielkie drzwi, które wyróżniały się na tle innych, co prawda były zamknięte, aczkolwiek nie oznaczało to, że nic z nich nie słyszał. Nie kojarzył, by prefekci udawali się w kierunku łazienki, w związku z czym był nieco tym zaniepokojony. Może to było coś, co po prostu mu się przewidziało? Przesłyszało?
Postanowił na krótki moment przeczekać tuż nieopodal wejścia, nie wydając żadnego dźwięku, ażeby mieć pewność, czy przypadkiem to nie umysł płata mu figle, a specyficzny dźwięk naprawdę miał odzwierciedlenie w rzeczywistości. Cicho wydostał z końca różdżki zaklęcie wyciszające kroki, by tym samym ewentualnie nie zdradzić własnej obecności, czekając na to, aż ponownie otrzyma sygnały na tyle sprzeczne, że te zaczną go coraz to bardziej interesować.

Powrót do góry Go down


Barry Markiewicz
Barry Markiewicz

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.87 m
C. szczególne : Okulary na nosie | trzy niewielkie pieprzyki po lewej stronie przy ustach | A w ustach wiśniowe dropsy
Galeony : 242
  Liczba postów : 92
https://www.czarodzieje.org/t20799-barry-markiewicz
https://www.czarodzieje.org/t20823-karkarow
https://www.czarodzieje.org/t20803-barry-markiewicz
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptySob Lis 06 2021, 20:16;

Nie byłem typem, który łamał zasady ot, tak dla jaj. Zazwyczaj przestrzegałem regulaminu, trzymałem się na uboczu. Należałem do tych grzecznych, niewyróżniających się krukonów. Tak też samego siebie postrzegałem. Nie obawiałem się szlabanu i z pewnością dzielnie zniósłbym karę. Gdy Julek w liście napisał mi o łazience prefektów, od razu zgodziłem się na pomysł kumpla. No bo właściwie miał racje, rzadko kto tam chodził. Zresztą to była taka łazienka dla elity. Hmm... Nawet Hogwart tworzył swego rodzaju hierarchie. Odkąd zacząłem naukę w szkole magii, do tej pory nie mogłem zrozumieć tego, że prefekci mają specjalne przywileje, a tym przywilejem była właśnie ekskluzywna łazienka, kto by pomyślał?
Muszę przyznać, że głęboki basen na środku robił wrażenie. Kranów było tyle, że nie byłem w stanie tego policzyć. No i ta ilość płynów do kąpieli. Tyle kolorów i zapachów — niesamowite. To ja nawet w swojej rezydencji nie miałem takiego przepychu w kiblu. Musiałem przyznać, że warto było zaryzykować spotkanie. Zrelaksować się w wannie pełnej piany i poczuć się jak elita Hogwartu. No, no, no... Siedziałem w wodzie i chlapałem przez chwile jak małe dziecko.
- Powiem ci Julek, że miejscówkę to ty zawsze potrafisz wybrać , doskonale.- Pochwaliłem kolegę za pomysłowość. - To jak, otwieramy szampana? - Zażartowałem, spoglądając na napoje i eliksiry, które przyniósł Rauch. Wiadomo, w końcu mogliśmy pogadać, ale też polać się szampanem jak w Zakopanem.

Powrót do góry Go down


Mererid Tew
Mererid Tew

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 155
C. szczególne : królicze ząbki | kolorowe ubranka | pachnie wypiekami
Galeony : 188
  Liczba postów : 295
https://www.czarodzieje.org/t20866-mererid-tew
https://www.czarodzieje.org/t20873-gruba-sowka-mer#668081
https://www.czarodzieje.org/t20868-mererid-tew
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Moderator




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyPią Lis 19 2021, 03:48;

w innym czasie

kostka:
3 ofc

- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł - mówię szeptem do przyjaciela, starając się pociągnąć go w dół na tyle mocno, żeby dosięgnąć chociaż trochę jego ucha. Czy często łamię szkolny regulamin? Nie jestem pewna, po prostu szybko i impulsywnie zgadzam się na niemądre pomysły. Często to uwzględnia niestosownie się do zasad całkowicie przypadkiem. Tak jak teraz kiedy odrobinę zestresowana trzymam za rękaw Jamesa, który kieruje mnie na niezapomnianą wycieczkę do łazienki prefektów. A przynajmniej tak mi obiecał. Nigdy w niej nie byłam, więc z wielką przyjemnością chciałam zobaczyć jak wygląda w środku, a Farris wydawał się być całkiem pewny tego, że zna hasło.
- Skąd je masz? Wasza prefektka Ci dała? - pytam nieprzekonana. Pewnie gdybym poprosiła Hope też by mi szepnęła, ale nie chciałam jej broń boże stawiać w niekomfortowej sytuacji! Mogłam też iść z nią, ale powiedzmy sobie szczerze. Zakradać się ze starszym Ślizgonem czy wybrać się na bezpieczne pluskanie z koleżanką z roku? Chyba każdy rozumie mój wybór. Na pewno nikt się nie zorientowałby co planujemy. Na przykład to jak widowiskowo ułożyłam włosy z pewnością nie wskazywało na konieczność kąpieli. W końcu podchdzimy do odpowiedniego miejsca. James mamrocze hasło pod nosem i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu - okazuje się ono poprawne. Z chichotem wchodzę za chłopakiem i aż otwieram szeroko buzię kiedy znajdujemy się w środku.
- To jawna niesprawiedliwość! Czemu ktokolwiek ma takie łazienki z to, że nauczyciele ich bardziej lubią?! - wykrzykuję rozglądając się po całym tym dobytku. Poawanturowałabym się dłużej, ale jestem zbyt podekscytowana możliwością kąpieli. Rzucam swój dobytek kąpielowy na kafelki i podbiegam do najróżniejszym kranów. Włączam to jeden to drugi szukając odpowiedniego zapachu. Aż w końcu wybieram mocny zapach białej czekolady, który wypuszczam, by napełnił ten niesamowity basen wraz z normalną wodą.
- James! James! Jaki lubisz zapach. O matko! Bańki? Co jeszcze można tu robić! - ekscytuję się naciskając wszystko po kolei. Wszystko musi być gotowe zanim nie ściągnę z siebie ciuszków i nie wskoczę do perfekcyjnie słodkiej wody.
Powrót do góry Go down


James Farris
James Farris

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : mała blizna na czole, heterochromia centralna, zarysowane kości policzkowe, dziwne stroje i jeszcze dziwniejsza biżuteria
Dodatkowo : Hipnoza, Prefekt, Konkubina
Galeony : 257
  Liczba postów : 185
https://www.czarodzieje.org/t20908-james-farris#669597
https://www.czarodzieje.org/t21008-poczta-jamesa#674590
https://www.czarodzieje.org/t20939-james-farris#671856
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyPon Lis 22 2021, 02:14;

nawet nie rzucam, bo mer nam szlaban zafundowała latif

Zdobycie hasła do łazienki prefektów zajęło mi sporo czasu. Musiałem się nieźle natrudzić, nauśmiechać, wykorzystać swoje znajomości i skrzętnie skrywane umiejętności, żeby ostatecznie dostać to, czego chciałem. Z namową Mererid już nie było tak ciężko - wystarczyło szepnąć kilka słów, że to wspaniały pomysł i że nie mamy nic do stracenia, za to wiele możemy zyskać, żeby się zgodziła i spotkała ze mną na piątym piętrze, gotowa do zrealizowania mojego kolejnego nierozsądnego planu. - Nie pożałujesz - zapewniam ją, lustrując jej twarz wzrokiem i nachylając się, żeby mogła dosięgnąć do mojego ucha, w którym dyndał wyjątkowo skromny i nierzucający się w oczy kolczyk. Doceniałem zaangażowanie Gryfonki - tę finezyjną fryzurę, szeroki uśmiech i pewność, że cokolwiek nie robimy, ja kontroluję sytuację i jestem w stanie powstrzymać nieprzyjemne konsekwencje. W przeciwieństwie do przyjaciółki, raczej starałem się być dyskretny z naszym wyjściem i wyjątkowo pilnowałem, aby nie przyciągać spojrzeń innych. No, wciąż miałem na sobie wąski dresik w kolorze soku dyniowego, a do tego cytrynową koszulę, ale to akurat nieszczególnie traktowałem jako wyróżnianie się z tłumu. Wręcz przeciwnie, czułem się niewidzialny, szary i nijaki. Szybko jednak zapomniałem o swoich rozterkach i prowadziłem Mererid prosto do łazienki prefektów. 
Przez chwilę zastanawiam się jak sprytnie wybrnąć z pytania o to jak się tam dostaniemy. - Wykorzystałem jedną przysługę - ostatecznie decyduję się na drobne kłamstwo, bo w zasadzie wykorzystałem z pięć przysług, czasami po prostu uzmysławiając komuś, że jest mi ją winien, naginając prawdę. To nie było jednak istotnie. 
Pod wejściem podaję hasło i podzielam zachwyt Gryfonki. - Co nie? Bez sensu, jak nas ktoś przyłapie to właśnie taki argument podamy - mówię beztrosko, zapominając, że dziewczyna jeszcze chwilę temu stresowała się czy przychodzenie tu było dobrym pomysłem. Przywykłem do jawnej niesprawiedliwości, i pewnie zanurzyłbym się w ponurych rozmyślaniach jak to całe życie byłem ignorowany i traktowany jak nieudacznik, ale prędko udziela mi się radość przyjaciółki. Rzucam swoje rzeczy tuż obok tych jej i podbiegam do kranu, w międzyczasie odpinając guziki. Łapię za pierwszy kurek z brzegu, a gdy go odkręcam, dociera do mnie okropny ziołowy zapach. Skrzywiam się. - Tego nie dotykaj, bo skończymy w kąpieli w moich rzygach! - krzyczę do niej, wskazując na kran, którego musi unikać, żeby nasze popołudnie przeminęło bez nieprzyjemnych ekscesów. - Każdy, który kojarzy ci się ze świętami - odpowiadam na pytanie i gdy sobie uświadamiam, że faktycznie zaraz mogę zanurzyć się w wodzie, która pachnie cynamonem, goździkami, piernikiem i imbirem, uśmiecham się szeroko. Ściągam koszulę, demonstrując niezbyt okazałe czy umięśnione ciało. - Możemy się zrelaksować - mówię, niepostrzeżenie zmniejszając dystans między nami. - Albo zrobić bitwę na bąbelki. Albo dorobić sobie z piany wąsy i brodę - zmyślam najróżniejsze pierdoły, byleby tylko zająć ją, żeby nie zauważyła, że jestem na tyle blisko, że mogę ją złapać, co oczywiście robię, realizując kolejny świetny plan, na jaki właśnie wpadłem. - A możemy też spróbować zrobić konkurs kto kogo pierwszego wrzuci do wody! - proponuję wesoło, trzymając Mer tuż nad taflą wody, wciąż się jednak wstrzymując przed wrzuceniem jej z impetem do basenu. - Chyba przegrałaś - oznajmiam dziewczynie z szerokim uśmiechem.
Powrót do góry Go down


Mererid Tew
Mererid Tew

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 155
C. szczególne : królicze ząbki | kolorowe ubranka | pachnie wypiekami
Galeony : 188
  Liczba postów : 295
https://www.czarodzieje.org/t20866-mererid-tew
https://www.czarodzieje.org/t20873-gruba-sowka-mer#668081
https://www.czarodzieje.org/t20868-mererid-tew
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Moderator




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyWto Lis 23 2021, 01:55;

Gdybym wiedziała ile się natrudził, jeszcze bardziej bym doceniła wysiłek, który w to włożył. Chociaż nie wiem czy to jest możliwe, bo obecnie jestem niesamowicie podekscytowana. Co jakiś czas łapię dłoń Jamesa, by upewnić się, że jest to dobry pomysł (jakby jego ciepła dłoń była wystarczającym potwierdzeniem). A po jego zapewnieniach już w niepamięć odchodzą jakiekolwiek obiekcje i jedynie kiwam pośpiesznie głową. Oczywiście, że mu wierzyłam w pełni - nie dał mi nigdy powodów, bym nie przystawała na jego niezbyt nawet niezbyt mądre pomysły, bo nie kończyły się zazwyczaj gorzej niż te moja. Z nim robienie głupot miało też swój urok taki, że miałam kompana we własnej głupocie.
Kiedy znajdujemy się pod łazienką prefektów, a przyjaciel odpowiada mi odrobinę wymijająco na moje pytanie, mrugam pośpiesznie i wlepiam w niego sarnie spojrzenie. - No dobrze - zgadzam się jakbym całkowicie przyjmowała jego wersję, postanawiając nie brnąć w dotarcie do prawdy. Z pewnością to, że nie wiedziałam co dokładnie robił i na kim mógł wykorzystać swój dar sprawi, że nie będę mieć sama wyrzutów sumienia.
Widząc jak cudowna jest łazienka prefektów, jakiekolwiek wątpliwością topią się w kolorowej wodzie i znikają jak słodkie bańki mydlane. - Którego? Tego też nie dotykaj! - krzyczę najpierw rozglądając się za korkiem, którego mam unikać, a potem odkręcam jakiś o równie leczniczym zapachu na krótką chwilę. Unoszę głowę kiedy Farris rzuca swój świąteczny pomysł. - Jesteś geniuszem - oznajmiam z pewnością i z szacunkiem kłaniam się na te słowa. Znajduję kran który wypuszczał coś imbirowego, cynamonowego i jakaś inna przyprawa, która mi osobiście kojarzyła się ze świętami. Już chcę pytać Jamesa co on znalazł, ale ten mówi coś o relaksie, znajduje się bliżej niż wcześniej i na dodatek jest bez koszulki. Aż mi się zapomniało co ja miałam pytać, mówię jakieś eeee i chrząkam głupio, nie wiem gdzie posiać wzrok; macam dalej te krany, udaję że nic się nie dzieje. Co oczywiście jest niemądre, bo to mój przyjaciel, nie powinnam zwracać na to uwagi, ale trudno mi powstrzymać tego odruchu. Dlatego nawet nie musiał mnie rozpraszać słowami, bo za bardzo skupiałam się, żeby wyglądać na całkowicie nie-zawstydzoną. Więc aż piszczę ze zdumienia kiedy bierze mnie w ramiona i wrzuca do wody.
Na początku spanikowana wynurzam się, dotykając swojej głowy.
- Moje włosy! - piszczę i sprawdzam dłońmi czy nic się nie stało z moimi wałkami, nawet nie otwieram jeszcze oczu. Kiedy stwierdzam, że loki są jedynie mokre, przecieram w końcu powieki i zerkam na przyjaciela, odrobinę pokasłując.
- James! - krzyczę i podpływam do brzegu wanny gdzie siadam na brzegu i zrzucam z siebie spodnie wraz z bluzą, by zostać w zwykłym, białym kostiumie. - Teraz mi to wysusz! - żądam i rzucam mu ubrania z naburmuszoną minką. Wchodzę jednak z powrotem do basenu, by piana jak najszybciej zakryła moje pół nagie ciało. - Tylko szybko. Pościgajmy się. Jestem niesamowitym pływakiem - oznajmiam kompletnie niezgodnie z prawdą, ale co tam. Mam zbyt dobry humor, łazienka pachnie świętami, a mój przyjaciel był tu piękną ozdobą tego miejsca. Mogło być lepiej?
Powrót do góry Go down


James Farris
James Farris

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : mała blizna na czole, heterochromia centralna, zarysowane kości policzkowe, dziwne stroje i jeszcze dziwniejsza biżuteria
Dodatkowo : Hipnoza, Prefekt, Konkubina
Galeony : 257
  Liczba postów : 185
https://www.czarodzieje.org/t20908-james-farris#669597
https://www.czarodzieje.org/t21008-poczta-jamesa#674590
https://www.czarodzieje.org/t20939-james-farris#671856
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyWto Lis 30 2021, 01:47;

Pokazuję Mer na kran, którego pod żadnym pozorem nie można przy mnie odkręcać i zerkam też na ten kolejny zdradziecki kurek, przed jakim ostrzega mnie Gryfonka. Potem również kłaniam się nisko na jej słowa, że jestem geniuszem, bo miło słyszeć takie komplementy i to jeszcze z ust przyjaciółki, która przecież zna wszystkie moje słabe strony, a zależy mi, żeby myślała o mnie jak najlepiej. Majstrujemy przy innych kranach i nagle czuję mieszankę najpiękniejszego zapachu na świecie, który przywołuje wspomnienia świąt - jedynego okresu w roku, kiedy mogę udawać, że mam rodzinę i dom jak z bajki. - Koniecznie musisz w tym roku zrobić te swoje imbirowe pierniczki, błagam. Nawet moi rodzice o nie pytali! - spoglądam na nią z ekscytacją, bo na samą myśl o ciastkach Mer robi mi się ciepło na sercu i oczami wyobraźni widzę jak je moczę w gorącej czekoladzie, siedząc w najbrzydszym świątecznym swetrze, jaki kiedykolwiek ktoś wydziergał. - Albo możemy zrobić razem - proponuję wesoło, bo uznaję, że takie wspólne pichcenie musi być niezłą zabawą, w trakcie której będę mógł wysmarować jej drobny nos mąką. 
Muszę przyznać, że z Mererid u boku również czuję ten wyjątkowy klimat, bo po pierwsze, na moich ustach non stop gości szeroki uśmiech, po drugie, nie muszę nikogo udawać ani nie zważać na żadne słowa i po prostu być sobą, a po trzecie - nikt mi się tak nie kojarzy z wypiekami jak właśnie ona. Dlatego szczerzę się jak głupi, gadam głupoty i odwracam jej uwagę, żeby po chwili trzymać ją w ramionach i obserwować skonfundowaną twarz, gdy z łatwością podnoszę ją z ziemi. Pisk przyjaciółki sprawia, że wbrew pierwotnemu planu (chciałem się tylko podroczyć) wrzucam ją do środka, obserwując z satysfakcją jak z cichym pluskiem wpada do basenu, a potem wypływa na powierzchnię, rusza ustami jak karp pozbawiony powietrza i poprawia nieudolnie resztki swojej skrupulatnie układanej fryzury. Nawet z tak oklapniętymi lokami wyglądała ładnie, więc wykrzywiam wargi w geście rozczulenia i czekam cierpliwie aż dojdzie do siebie. W tym samym czasie ściągam dresy i siadam na brzegu, beztrosko mocząc stopy w wodzie. Tew bardzo szybko idzie w moje ślady (zrzuca resztę ubrań), rzuca je w moje zupełnie nieprzygotowane na to ręce (przez co jej bluzka wpada do basenu, bo nie zdążyłem wszystkiego złapać) i żąda, abym to wysuszył, na co marszczę brwi. Nie widziałem sensu w sięganiu po różdżkę i rzucaniu silverto, bo zamierzałem tu siedzieć dopóki się nie rozpuszczę w tej przyjemnie pachnącej wodzie albo przynajmniej do momentu, kiedy moje całe ciało będzie śmiesznie pomarszczone jak u stulatka. - Przecież jeszcze nie idziemy - zwracam jej uprzejmie uwagę. - Zawsze też możemy konkurować potem o to kto lepiej prezentuje się w przemoczonych ubraniach - rzucam kolejnym świetnym pomysłem, bo nie widzę nic złego w paradowaniu po szkole w mokrych ubraniach. Pewnie by wygrała, ale wcale mi to nie przeszkadza - rywalizowanie z nią nigdy nie było moim priorytetem, gdyż cieszę się z jej sukcesów równie mocno jak z własnych. No, może poza tym wyzwaniem, które mi właśnie rzuca. Wskakuję do słodkiej wody, bo wyścigi brzmią jeszcze lepiej niż samo łamanie regulaminu będąc w łazience. - OKEJ! - zgadzam się, gotowy do szaleńczego pokonywania basenu. - Ten kto wygra to wymyśla wyzwanie dla przegranego - stwierdzam radośnie; pływam w miarę często (choć tego po mnie nie widać) i nie ma szans, abym przegrał. - Trzy-czte-ry! - rozpoczynam odliczanie, a następnie zanurzam się w wodzie i płynę przed siebie, byleby tylko jako pierwszy dotknąć drugiego brzegu.

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyPią Gru 03 2021, 10:35;

Nie dało się ukryć, że Doppler zaszła jej nieco za skórę swoim wpisem po pamiętnej bójce między nią, Julkiem i Callahanem. Urazy nie żywiła jednak długo. Koniec końców uzmysłowiła sobie, jak małostkowo się zachowywała. Dziewczyna wykonywała tylko swoją pracę, czyli pisała, a pretensje Krukonka mogła mieć tylko do siebie. No dobra, bardziej winiła tego jednorękiego cymbała z Gryffindoru, ale wciąż. Zresztą, było minęło. Przeszłość to przeszłość. Jedynie przyszłość była warta dyskusji. Kiedy więc ślizgonka napisała do niej list z propozycją rozmowy, zgodziła się, gotowa zakopać ten wyimaginowany, istniejący tylko w jej kruczej głowie topór wojenny. Nie było jeszcze dziewiętnastej, ale za zamkowym oknem panowała już nieprzenikniona ciemność, a zimny wiatr kołysał łysymi koronami drzew. Był to ten rodzaj pogody, który zachęca do siedzenia przy kominku, picia herbaty z prądem i słuchania Fatalnych Jędz. Krukonka miała jednak lepszy pomysł. Skoro po raz pierwszy w swojej szkolnej karierze miała dostęp do Łazienki Prefektów, to głupotą byłoby z tego nie korzystać. W klapkach na stopach, owinięta grubym szlafrokiem w kruczych barwach i z ręcznikiem przewieszonym przez ramię, czekała przed wejściem do łazienki, rzucając towarzyszącemu jej dzisiaj Harry’emu serowe kocie chrupki, za którymi ten tak przepadał. Gdy pojawiła się Doppler, Julka otworzyła bez słowa drzwi do tego przybytku rozkoszy i teatralnym wręcz gestem zaprosiła ją do środka. Na Merlina, jak ona kochała to miejsce. Teraz, odkąd stały się całkowicie legalne, wizyty tu straciły nieco na wyjątkowości, bo nie ryzykowała niczym, ale połączenie ciepłej wody, gęstej piany i pięknego wnętrza, wciąż uzależniało tak samo mocno. Jak już opuści ten pieprznik zwany Hogwartem, z pewnością będzie jej brakowało tej łazienki. No i kanapek Gwizdka.

- A, właśnie – odezwała się w końcu, zdejmując z siebie szlafrok i klapki. – Gratulacje z okazji zdobycia nagrody. Srebrny pisklak, tak? Brzmi dumnie – uśmiechnęła się lekko, podchodząc do kraników z aromatycznymi olejkami i odkręciła ten z lawendą. Po kilku sekundach pomieszczenie wypełniła gęsta para o jej ulubionym zapachu, a Krukonka powoli wsunęła się do gorącej wody, która przyjemnie rozgrzewała jej przemarznięte na tym mrozie i wietrze ciało. Kot tymczasem usiadł na parapecie i wbił znudzone spojrzenie w towarzyszkę swojej Pani.

@Robin Doppler
Powrót do góry Go down


Mererid Tew
Mererid Tew

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 155
C. szczególne : królicze ząbki | kolorowe ubranka | pachnie wypiekami
Galeony : 188
  Liczba postów : 295
https://www.czarodzieje.org/t20866-mererid-tew
https://www.czarodzieje.org/t20873-gruba-sowka-mer#668081
https://www.czarodzieje.org/t20868-mererid-tew
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Moderator




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptySob Gru 04 2021, 23:05;

To prawda komplementy z ust najbliższych zawsze brzmiały cieplej i byłam przekonana, że są szczere. Dlatego teraz ja obdarzona jednym z nich uśmiecham się skromnie do Jamesa. - Naprawdę, pytali? - nie powstrzymuję się od dorównującej mu ekscytacji. I oczywiście kiwam głową, że na pewno to zrobię. Ale jego propozycja brzmi jeszcze lepiej. - Okej, ja z przyjemnością cię nauczę! - mówię i aż klaszczę w dłonie z radości. Wspólne gotowanie to dla mnie najlepsza zabawa. A z Jamesem na pewno będzie jeszcze lepiej niż z kimkolwiek innym. Na mnie również nostalgicznie działa ta cała świąteczna otoczka i aż wzdycham z rozmarzenia.
- Aż miło w tym świątecznym zapachu, co? - mówię niemalże czytając mu w myślach, ale to nie trudne przy takiej atmosferze piernikowej.
Jednak te piękne nastroje przerywa brutalnie James wrzuceniem mnie do wody. Udaje mi się odrobinę ogarnąć, zdjąć mokre ciuchy i rzucić Ślizgonowi parę spojrzeń pełnych odrobinę udawanego oburzenia. Pokłóciłabym się jeszcze z nim jeśli chodzi o ubrania, ale ma rację. Dlatego jedynie prycham niczym bardzo potulna dzika kotka, tym sposobem zgadzając się z jego słowami. No nie wszystkimi. - Nie będę chodzić mokra po szkole! - oznajmiam prędko buńczucznie, bo nadal nie doczekałam się przeprosin za to zrujnowanie włosów.
Niestety moje sztuczne bocznie się nie trwa zbyt długo, bo już jesteśmy w ciepłej wodzie i czas na szalony wyścig. Doskonale wiem, że nie ma opcji, że wygram ten zakład w prawdziwej, czystej rywalizacji. Dlatego ledwo James rusza do wyścigu ja wyciągam rękę i łapię jego kąpielówki. W obliczu możliwości wygranej jestem bardzo zdeterminowana, więc z całej siły ciągnę portki Farrisa, by żenująco zsunęły mu się tak nisko, by musiał się ratować przed kompromitacją. Albo jeśli mu to nie przeszkadzało, żeby nie mógł machać nogami. Ja zaś mknę jak najszybciej na drugi koniec basenu, starając się nie zerkać co zostawiłam za sobą. Kosztowało mnie to wiele samozaparcia, ale przynajmniej udaje mi się odrobinę szybciej dopłynąć do brzegu. W tym wyścigu liczyły się ułamki sekund!
- Wygrałam! - wrzeszczę radośnie, unosząc piąstki do góry i skaczę wesoło w wodzie. Rzuciłabym się na szyję przyjacielowi, ale nie jestem pewna czy założył kąpielówki, a nie zostawił ich po drodze byleby wygrać. - Hu hu!! Ale z Ciebie frajer. Frajerris - mówię szczerząc królicze zęby. - Ubrałeś się, zbereźniku? Kurczę, nie wiem co ci wymyśleć. Co byś mi wymyślił? - zasypuję go pytaniami dotyczącymi wyzwania. Nurzam się w ciepłej wodzie, przywołując dłonią Ślizgona do siebie.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyPon Gru 06 2021, 10:01;

Była kompletnie nieświadoma tego, jaką niechęcią pałała względem niej Julia. Gdyby tylko o tym wiedziała, prawdopodobnie mocno zastnaowiłaby się nad tym, jak temu zaradzić. Mówiąc szczerze, nie podejrzewała, że jej artykuł na wizbooku sprzed ponad pół roku, mógł wzbudzić w Krukonce takie a nie inne odczucia. W końcu Robin tylko wykonywała swoją pracę. Pisała artykuł odnośnie meczu, gdzie było bardzo duże zainteresowanie tym wydarzeniem, nie tylko w Hogwarcie. Za to jej właśnie płacili. Za rzetelne informacje. Niestety to sprawozdanie nie postawiło Julii w najlepszym świetle, choć Robin nie podejrzewała, że to będzie aż taki problem. Pewnie gdyby to wiedziała, to zastanwoiłaby się dwa razy nad tym wywiadem, aby przypadkiem nie podpaść jej jeszcze bardziej.
A tu proszę, kompletnie nieświadoma właśnie kroczyła dziarskim krokiem w stronę łazienki prefektów. Już teraz wiedziała, że ten wywiad na pewno zostanie opublikowany w Proroku Codziennym. Wielu chciało dowiedzieć się więcej o naprawdę wybitnej zawodniczce quidditcha, która była jednocześnie reprezentantką kadry narodowej. Nic dziwnego, że Robin dopisywał humor. Komu by nie dopisywał w podobnych okolicznościach?
Dzierżyła na ramieniu swoją czarną torbę, pełną wszystkich potrzebnych przyborów pisarskich, aby jak najlepiej przeprowadzić wywiad. Mimo, że miały pluskać się w ciepłej wodzie, to zamierzała zachować pełen profesjonalizm! Nie mogła inaczej.
- Oh, dzięki wielkie, ale to w sumie nic takiego - zaśmiała się dźwięcznie, po tych słowach. Faktycznie tak uważała. Dla niej ta nagroda była nic nie warta, bo celowała znacznie wyżej i nie kryła się z tym faktem.
Nie musiało minąć dużo czasu, aż wielki basen w łazience prefektów napełnił się wodą i wonnymi olejkami. Robin wyciągnęła ze swojej torby samopiszące pióro i ustawiła je odpowiednio, nim zanurzyła się w wodzie. Głośne westchnienie wydobyło się z jej ust. Tak, zdecydowanie tego było jej trzeba.
- To co, zaczniemy? - zapytała jeszcze, dając jej ostatni moment na rozmyślenie się. Choć miała nadzieję, że Krukonka tego nie zrobi. Oparła się łokciami o krawędź basenu, zerknęła na samopiszące pióro, czy aby na pewno zaczęło już pracować. - Dobra, to może zacznijmy od samego początku. Nie ma co ukrywać, osiągnęłaś niesamowite rzeczy w swojej dziedzinie i to w tak młodym wieku. Możesz mi opowiedzieć o tym, jak w ogóle rozpoczęła się twoja przygoda z quidditchem? - zapytała, przyglądając się Julii. Wiedziała z doświadczenia, że obserwowanie rozmówcy jest ważne. Dzięki temu można zrozumieć więcej i wyczytać z jej zachowania to, czego nie powie słowami.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyPon Gru 06 2021, 10:34;

Stosunek do innych był pogoda w Szkocji. Zmieniał się nieustannie. I tak było w tym wypadku. Na spotkanie z Doppler Krukonka przychodziła z czystą głową, w gruncie rzeczy zaciekawiona, co sobą reprezentuje Ślizgonka, bo znała ją jedynie z widzenia. Oczywiście zamierzała się pilnować, żeby nie palnąć niczego głupiego, ale taką samą postawę wykazałaby w stosunku każdego innego dziennikarza. Na pewno była w pewien sposób zaintrygowana, bo dziewczyna sprawiała wrażenie osoby ambitnej, a tę cechę, obok pracowitości, doceniała u ludzi najbardziej.

- A tam, nic takiego. Nie umniejszaj sobie. Zresztą, każdy większy sukces jest wypadkową tych mniejszych. Jak choćby wybrania owsianki na śniadanie zamiast tostów z Nutellą. Albo wstania o szóstej i pójścia na trening czy zajęcia, choć masz ochotę zakopać się w pościeli i spać do południa – uśmiechnęła się delikatnie, wskakując po chwili do gorącej i pachnącej kąpieli. Pióro i notes młodej dziennikarki wylądowały w bezpiecznym miejscu, z dala od mokrej posadzki, a pałkarka zrobiła kilka szybkich długości, ciesząc się odprężającym ciepłem. Nie przyszła tu jednak pływać, tak więc gdy Robin zadała pytanie, zanurzyła się jeszcze szybko, odgarnęła mokrą grzywkę z oczu i usadowiła się wygodnie na krawędzi, subtelnym skinieniem wyrażając zgodę na rozpoczęcie wywiadu. Nie zastanawiała się zbyt długo nad odpowiedzią, bo jej początki ze sportem nie należały do jakichś odkrywczych czy wyjątkowych. Właściwie, to nie różniła się pod tym względem od większości uczniów.

- Cóż… - zaczęła, przecierając nieco senne spojrzenie. – Pochodzę z niemagicznej rodziny, tak więc swój pierwszy kontakt z miotlarstwem miałam już w Hogwarcie. Zawsze uwielbiałam sport, wcześniej grałam w futbol, ale w magicznym świecie nie ma piłki, tak więc skupiłam się na lataniu. I co tu dużo mówić, od razu to pokochałam. Wysokość, prędkość, adrenalina… uwielbiam to, jak się czuję w powietrzu. Choć szczerze mówiąc na samym początku nie tyle interesował mnie quidditch, ile właśnie samo latanie. Jak wsiadałam na miotłę i byłam w górze kompletnie sama, to wszystkie moje problemy znikały. To było jak terapia. Zresztą, dalej jest – westchnęła cicho. Kochała miotlarstwo bardziej niż cokolwiek innego na tym świecie, a wyraz na jej uśmiechniętej bladej buźce nie pozostawiał wątpliwości, że jest inaczej.

@Robin Doppler
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyWto Gru 07 2021, 17:22;

Odprężająca kąpiel to było właśnie to, czego Robin tak bardzo obecnie potrzebowała. Czuła, jak każdy mięsień w jej ciele rozluźnia się, jak opada napięcie nagromadzone nawet nie wiadomo kiedy. Przymknęła powieki, całkowicie zatracając się w tym odczuciu. Że też wcześniej nie wpadła na pomysł pojawienia się w łazience prefektów… Na Merlina, czasami potrafiła być naprawdę durna.
Rozchyliła swoje powieki słysząc słowa Julii. Uśmiechnęła się z wdzięcznością, choć mimo wszystko, swojego zdania nie zmieniła. Dalej uważała, że jeszcze wiele pracy przed nią i że to osiągnięcie nie znaczyło zbyt wiele w porównaniu do tego, co zamierzała osiągnąć w przyszłości.
- W sumie to bardzo ciekawe, co mówisz - stwierdziła, kiwając z uznaniem głową, bo dzięki temu przyszło jej na myśl kolejne pytanie, które mogła skierować w stronę Krukonki, prócz tych, które już miała zapisane w swoich notatkach.
Słuchała jej uważnie, gdy dziewczyna opowiadała, jak w ogóle rozpoczęła się jej przygoda z quidditchem, która na przestrzeni lat ewoluowała w wielką, sportową karierę. To było naprawdę imponujące. Dziewczyna wyraźnie nie bała się mówić wprost o tym, jak to wszystko wyglądało, co znacząco ułatwiało Doppler pracę. Ślizgonka nie lubiła ciągnąć za język swoich rozmówców i unikała tego, jak ognia. Widać tutaj nie było takiej potrzeby.
- To uczucie, pochłaniało cię, sprawiało, że czułaś, że żyjesz - stwierdziła, uśmiechając się przy tym delikatnie. Tak, znała doskonale to uczucie. Każdy odnajdywał je w czymś zgoła innym. Dla Julii było to latanie, dla niej pisanie. - Ale skoro poruszyłyśmy temat wyborów i mniejszych sukcesów. Powiedz mi, czym dla Ciebie jest quidditch? Sposobem na zarobienie pieniędzy, czy przede wszystkim pasją? Jak wiele musiałaś poświęcić, aby znaleźć się tu, gdzie obecnie jesteś? - Wiedziała, że podobne rzeczy na pewno zainteresują czytelników, toteż nie bała się o nie pytać. Poza tym, taka wiedza potrafiła być bardzo przydatna. Dzięki temu mogła poznać lepiej swojego rozmówcę, na co w tym wypadku liczyła. Niewiele wiedziała na jej temat prywatnie. Chyba czas to nadrobić.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptySro Gru 08 2021, 18:58;

Odprężająca kąpiel była tym, dzięki czemu Brooks jeszcze nie palnęła sobie w łeb i co utrzymywało ją przy względnej równowadze. Zwłaszcza teraz, gdy pogoda za oknem była tak paskudna, a wielogodzinne siedzenie na miotle można było przypłacić odmrożeniami na zadku. I w sumie nie tylko na zadku. Zima to zło i gdyby to od Brooks zależało, grzałaby się teraz na południu Francji i moczyła stopy w ciepłym morzu, popijając zimne piwko i popalając „merlinową strzałę”. Niestety, nie zależało to od niej, więc jedyne pocieszenie znajdowała w gorącej kąpieli. No i zimnym piwku i „merlinowych strzałach”.

Do wielkiej kariery Krukonce jeszcze sporo brakowało. Dopiero zaczynała swoją przygodę z profesjonalnym quidditchem i choć zaczęła z dużego C, to zdawała sobie sprawę, jak przewrotny jest los. W jednej chwili jesteś na szczycie, a w drugiej giniesz w otmętach zapomnienia i pozostaje po tobie jedynie grawer na starym pucharze w Izbie Pamięci. Tak jak Robin wiedziała, że stać ją na dużo więcej i pomimo mistrzostwa Wysp w pierwszym sezonie, już myślała o kolejnych zwycięstwach.

- Chyba tak to można nazwać – zgodziła się, ponownie nurkując w parującej i pachnącej wodzie. I tak jak wcześniej, wynurzyła się z grzywką przyklejoną do czoła i zakrywającą duże brązowe oczy.

Usłyszawszy kolejne pytanie, prychnęła z rozbawienia przez nos. Ze wszystkich możliwych pytań, padło chyba to najcięższe, jako że Krukonka nigdy się tak naprawdę nie zastanawiała, co dla niej znaczy quidditch. Quidditch po prostu był w jej życiu i nie wyobrażała sobie, żeby mogło go w nim zabraknąć, ale nie rozważała tego nigdy w kategoriach pasji, pracy czy czegokolwiek innego. Prychnięcie zamieniło się w westchnięcie, a ciemnobrązowe tęczówki wbiły się w sufit, jak gdyby w poszukiwaniu odpowiedzi.

- Szczerze? To nie wiem, co ci odpowiedzieć – uśmiechnęła się lekko zmieszana. – Jak tylko myślę nad Twoim pytaniem, to pojawia mi się w głowie milion odpowiedzi, serio. Quidditch to radość po zwycięstwach i złość po porażkach. To złamane nosy i wieczne odciski na dłoniach. Quidditch to deszcz, skwar, śnieg i wichura. Quidditch to bez wątpienia obsesja, ale i praca, w której chcę być jak najlepsza. Ale chyba przede wszystkim quidditch to jedyna rzecz na tym świecie, dzięki której czuję się w pełni sobą i która daje mi więcej frajdy, niż cokolwiek innego. A czy musiałam wiele poświęcić? Wiesz… nie uważam, abym musiała poświęcać cokolwiek, skoro zamiast tego robię to, co kocham najbardziej. Choć nie pogardziłabym kilkoma dodatkowymi godzinami w ciągu doby – uśmiechnęła się ciepło, zerkając kątem oka na samopiszące pióro. Ciekawe czy nadążyło? – A Ty dlaczego piszesz? – zmieniła niespodziewanie temat. – Czy to Twoja pasja? Zwykłe hobby? A może chcesz udowodnić wszystkim dookoła, że jesteś kimś więcej, niż córką swojej matki? – zapytała, a z wyrazu na jej twarzy wyczytać można było, że to nie złośliwość, a czysta ciekawość.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyCzw Gru 09 2021, 14:18;

Rozmowa toczyła się dalej i przebiegała w bardzo przyjemnej i płynnej atmosferze. O ile sama Robin postanowiła cieszyć się po prostu chwilą i rozkoszować ciepłą kąpielą, tak wyraźnie Krukonka nawet w takich momentach nie traciła czasu, gotowa w jakikolwiek sposób rozruszać swoje ciało. Nic dziwnego, że Doppler uśmiechnęła się szeroko widząc, jak ta ponownie nurkuje pod wodą, znika pod jej powierzchnią. Ona sama siedziała wygodnie w jednym miejscu, jedynie leniwie poruszając palcami u stóp w sobie tylko znanym rytmie. Była tak bardzo odprężona, że prawie zapomniała, po co w ogóle tutaj jest i co ma zrobić. Musiała bardzo się pilnować, aby cały czas pamiętać pytania, które chciała jej zadać. W innym wypadku z wywiadu prawdopodobnie nie wyjdzie nic dobrego, a wtedy ludzie z Proroka nie będą zadowoleni.
Wiedziała, że jej pytanie nie należało do grona łatwych i przyjemnych. Nie nawykła takich zadawać. Wolała usłyszeć coś, czego Julia nie miała sposobności mówić innym dziennikarzom. Słysząc jej pierwsze słowa, uśmiechnęła się i pokiwała delikatnie głową, jakby zachęcała ją do tego, by kontynuowała.
- Czyli dla ciebie quidditch, to wszystko. Nie jest to tylko sposób na zarobek, czy wypromowanie siebie. Robisz to, bo to kochasz - podsumowała jej słowa. Zaśmiała się dźwięcznie gdy Julia wspomniała o kilku dodatkowych godzinach w ciągu doby. - Oj uwierz mi, że nie tylko ty ich potrzebujesz - odpowiedziała, dalej mocno rozbawiona. Bo w zasadzie sama potrzebowała tego równie mocno. Nie wyrabiała się ze wszystkim, choć usilnie starała się tego dokonać. A próby dokonania niemożliwego nigdy nie kończyły się dobrze.
Krukonka zgrabnie odbiła piłeczkę w jej stronę, czego Robin się nie spodziewała.
- Off the records - powiedziała, a samonotujące pióro z trzaskiem upadło na pergamin, po którym dopiero co śmigało. Zaczarowała je tak już dawno temu, aby mieć pewność, że jeśli jej rozmówcy nie chcą, aby jakieś słowa były publikowane, to wyraźnie mogli zauważyć, że nie będą. Dłuższy czas milczała, zastanawiając się nad tym, co mogłaby jej odpowiedzieć. W końcu postawiła na prawdę. - Wiesz, to jest faktycznie bardzo rozległa kwestia. Przede wszystkim uwielbiam pisać i zawsze sprawiało mi to niesamowitą radość. Ale myślę, że chciałabym też pokazać, że mogę coś osiągnąć samodzielnie, nie posługując się do tego dokonaniami mojej matki - przyznała w końcu. Wydawało jej się, że te słowa mogą wyczerpać temat, choć nie miała nic przeciwko, by Julia pytała dalej. Czuła się w jej obecności na tyle swobodnie, że mogłaby z nią rozmawiać na wiele więcej tematów.
Niemniej, miała przecież wywiad do przeprowadzenia!
- On - powiedziała, a samonotujące pióro z powrotem zawisło nad pergaminem, gotowe notować wszystko to, co powie ona, bądź Brooks. - Skoro już ustaliłyśmy, że jak na tak młody wiek, osiągnęłaś naprawdę wiele, powiedz, czy są takie rzeczy, których żałujesz, że zrobiłaś? jakieś decyzje podjęte pod wpływem emocji, czy nieodpowiednio przemyślane posunięcia? - zapytała, patrząc na nią, bardzo ciekawa tego, co usłyszy.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyNie Gru 12 2021, 13:07;

Trochę wywiadów w swoim życiu Brooks zdążyła udzielić, ale ten? Ten był czymś zupełnie innym i bardziej przypominało to zwykłą pogawędkę między dwójką znajomych, niż coś, co miało się znaleźć w Proroku. I co tu dużo mówić, było to ciekawe i całkiem przyjemne doświadczenie. Doppler była wdzięcznym rozmówcą, a anturaż jedynie w tym wszystkim pomagał, rozluźniając zarówno ciało, jak i umysł. Krukonka kiwnęła głową w zamyśleniu, potwierdzając tym samym słowa młodej ślizgonki. Dziewczyna się nie myliła. Dla Brooks quidditch faktycznie był wszystkim. Stanowił integralną część jej życia, nie wyobrażała sobie, żeby mogłoby go w nim zabraknąć. Ponoć dwa najważniejsze dni w ludzkim życiu, to dzień, w którym człowiek się rodzi, i dzień, w którym odkrywa po co. Brooks już odkryła i dzięki temu z jej życia zniknęła niepewność. O wiele prościej wstaje się rano z łóżka, kiedy się wie, jaka jest stawka i dlaczego się robi to, co się robi.

- Kocham to mamę, tatę i tę rudą mendę. - Ruchem głowy wskazała na kota, który najwyraźniej znudził się przyglądaniem ślizgonce, bo spał teraz wyciągnięty jak struna na jednym z parapetów. - To, co czuję do quidditcha, jest znacznie silniejsze - wyszczerzyła się wesoło, odgarniając włosy z czoła i zaciągając się lawendową parą, unoszącą się w łazience.

Kiedy magiczne pióro, pod wpływem komendy Robin opadło ciężko na pergamin, Brooks wlepiła tęczówki w młodą dziennikarką, uśmiechając się przy tym tajemniczo. Blondynka poniekąd potwierdziła jej przypuszczenia, ale wiedziała, że za tymi wielkimi oczami kryje się dużo więcej. Nie miała więc oporów, żeby pytać dalej.

- A nie obawiasz się, że nawet pomimo najszczerszych chęci, możesz nie być tak dobra, jak tego od siebie oczekujesz? I że już zawsze będziesz postrzegana przez pryzmat tego, kim jest twoja matka? – zapytała jeszcze, zanim to usłyszała kolejne pytania. A kiedy to w końcu padło, Krukonka po prostu zmarszczyła brwi w zamyśleniu, po raz kolejny zagięta trudnością i kompleksowością pytania. Doppler znała się na swojej robocie, co do tego, nie miała wątpliwości. Była to ciekawa odmiana.

- Nie żałuję niczego. Zawsze robię to, co w danej chwili uważam za słuszne. Nawet jeżeli potem muszę się mierzyć z konsekwencjami swoich czynów. Jeżeli chciałaś w ten sposób nawiązać do tego, co się działo po meczu ze Slytherinem, to odpowiedź wciąż pozostaje taka sama. Nie żałuję niczego i czasem są ważniejsze rzeczy, niż zawieszenie czy ujemne punkty dla domu – dodała, nawiązując do niesławnej, pomeczowej bójki z Callahanem i Julkiem.

–Zresztą, gdyby nie ta bójka, to nie miałabyś o czym pisać, bo sam mecz był krótki i nudny, tak więc nie ma za co. – Puściła jeszcze oczko, zanim nie podpłynęła do kranu. Tym razem zakręciła kurek z lawendą i odkręciła ten z miętowym olejkiem.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyWto Gru 14 2021, 10:13;

Instynktownie podążyła wzrokiem za spojrzeniem Julii. Uśmiechnęła się z czułością, zerkając na kota, o którym wspomniała. Chyba pod tym względem doskonale rozumiała dziewczynę i jej miłość do zwierzaka. Sama również uwielbiała swoją gromadkę, każdego gagatka z osobna. Dlatego wiedziała, że powinna bez problemu porozumieć się z dziewczyną. Wbrew temu co pierwotnie sądziła, wyglądało na to, że naprawdę sporo je łączyło. Miłe odkrycie, musiała przyznać.
Naprawdę cieszyła się, że ten wywiad w chwili obecnej wyglądał jak zwykła, może nieco zawiła, ale jednak wciąż rozmowa dwóch koleżanek, które spotkały się w łazience prefektów. Julia była naprawdę bardzo dobrym rozmówcą i nie bała się wciągać Robin w swoje pytania. Ślizgonka nie wiedziała, co nią kierowało, ale była to miła odmiana z pewnością. Dzięki temu nie było czuć w powietrzu jakiegoś skrępowania czy niepewności, jedynie coraz to bardziej narastającą ciekawość. Bo zauważyła u siebie, że naprawdę była ciekawa Julii, ciekawa tego, jak postrzega świat, jak zapatruje się na niektóre kwestie. I schlebiał jej fakt, że ta odwzajemniała się dokładnie takim samym zainteresowaniem.
- Wiesz, taka obawa zawsze gdzieś się pojawia - przyznała, leniwie odrzucając na plecy pasmo mokrych, blond włosów. Nie patrzyła w tamtym momencie na nią, a na sufit, który w tym pomieszczeniu był bardzo ciekawie przyozdobiony. Dopiero po chwili przeniosła spojrzenie czekoladowych tęczówek na Krukonkę. - Prawda jest taka, że myślę tak za każdym razem. Jestem swoim najbardziej surowym krytykiem, cholernie dużo wymagam od siebie i swojej pracy. I tak, cały czas boję się, że nie zapracuję dostatecznie mocno, by kojarzono mnie poprzez moje dokonania, a jedynie poprzez to, co zrobiła w swoim życiu moja matka. Myślę, że dlatego wciąż staram się osiągać jeszcze więcej, niż to możliwie i nie przejmuję się takimi małymi nagrodami jak ten pisklak, bo wiem, że to nawet nie jest ułamek tego, co jeszcze mogę w życiu osiągnąć - nie bała się odpowiedzieć tak szczerze na to pytanie, co było ciekawym odkryciem. Zazwyczaj musiała chwilę się zastanowić nad tym, czy warto coś podobnego robić, czy nie. Tutaj nie miała obiekcji. Coś jej podpowiadało, że kto jak kto, ale Brooks zrozumie jej determinację i nie będzie zadawać zbędnych pytań “po co” tak harujesz, po co się tak przemęczasz, dlaczego nie odpoczniesz. Nie, to nie był ten tym kobiety. Była silna i zdeterminowana, czyli wyznawała te same wartości, co Robin.
Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, że jej pytanie nie było dla Julii łatwym. Prawdopodobnie obie byłyby już nieźle znudzone tym wywiadem, gdyby nie to, że Robin nie zadawała standardowych pytań. Zaśmiała się głośno i wprost, gdy wspomniała o meczu, który to był zrelacjonowany przez Ślizgonkę na wizbooku i ta sama relacja ukazała się w Proroku. Ładnie wróciła do tematu, musiała jej to przyznać.
- Mam nadzieję, że nie jesteś zła o to, co wtedy zostało napisane - powiedziała, nieco skruszonym głosem, choć tak w rzeczywistości, gdyby miała jeszcze raz zrobić tę relację, napisałaby ją dokładnie tak samo. Nie dlatego, że kogoś lubiła, czy nie lubiła, jednak dlatego, że już dawno obiecała sobie być szczerą w tym, co robi i co pisze. - W sumie to bardzo mądre nie rozpamiętywać tego, co się zrobiło, jedynie iść do przodu, świadomym, że każda porażka czegoś nas uczy i jest nam potrzebna. - zaciągnęła się mocno miętowym zapachem, który zaczął rozchodzić się po pomieszczeniu i na sekundę czy dwie przymknęła oczy, aby się skupić. To pozwoliło przywołać jej pytanie, które również pragnęła zadać Krukonce. Ponownie przeniosła na nią spojrzenie, choć zdecydowanie bardziej rozleniwione, niż jeszcze sekundę czy dwie temu. - Błędy są nieodzowną częścią życia, prawda? dodatkowo mówi się, że czarodziej uczy się na błędach. Czy możesz przytoczyć jakiś błąd, który popełniłaś, a który ostatecznie nauczył cię o wiele więcej niż jakikolwiek sukces, który osiągnęłaś? - uśmiechnęła się, bo skoro wcześniej Julia sądziła, że zadawane przez nią pytania są trudne, to nie chciala wiedzieć, co pomyśli o tym.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyWto Gru 14 2021, 12:28;

W milczeniu słuchała odpowiedzi Robin, kiwając delikatnie głową i uśmiechając się mimowolnie. Z każdą minutą blondwłosa dziennikarka stawała się dla niej coraz mniejszą enigmą i właściwie, to zaczynała ją powoli traktować jak pełnoprawnego rozmówcę, a nie kogoś, kto po prostu miał przeprowadzić z nią wywiad. Background miały zupełnie różny. Każdy wiedział, kim jest matka Doppler i Robin, wchodząc w te same buty i starając się uszczknąć nieco sławy tylko dla siebie, pokazywała, że ma spore cojones, bo bardzo łatwo mogła ulec zaszufladkowaniu, jako po prostu córka słynnej podróżniczki. Tymczasem ślizgonka wierzyła w siebie i zdawała się kompletnie nie przejmować presją. Imponowało jej to, choć nie mówiła tego na głos. Sama Brooks różniła się od niej pod wieloma względami. Od niej nikt nigdy niczego nie oczekiwał. Nazwisko Brooks znaczyło kompletnie nic poza potoczkiem i dziewczyna, jak już coś udowadniała, to nie mamie, tacie czy bratu, a sobie. A że tak jak Doppler była swoją największą krytyczką, to udowadniać musiała coś każdego dnia, bo przeciętność jej nie zadowalała.

- Hmm – mruknęła w zamyśleniu Julka, jak gdyby chciała coś dodać, jakoś podsumować to, co powiedziała młoda dziennikarka. Zakończyła jednak na tym, doceniając przy tym szczerość i odwagę do tego, by bez ogródek mówić o własnych celach i marzeniach.

Kiedy powrócił temat pamiętnego artykułu, Brooks przewróciła teatralnie oczami, nawet nie próbując ukryć drobnego uśmieszku rozbawienia, który wykwitł na jej twarzy. Było, minęło, wypadałoby powiedzieć.

- Szczerze mówiąc, to byłam. Ale nie dlatego, że o tym napisałaś, a dlatego, że nikt nie zainteresował się, czemu w pierwszej kolejności do tej bójki doszło. No ale! Stało się i nie ma co do tego wracać.

Niektóre sprawy faktycznie należało zostawić tam, gdzie ich miejsce. W przeszłości. Rozpamiętywanie ich przynosiło jedynie frustrację i ból, a życie samo w sobie było wystarczająco popierdolone, tak więc dokładanie sobie kolejnych zmartwień było ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę. Życie jest zbyt krótkie, by chodzić w czystych trampkach i przejmować się drobiazgami.

O ile poprzednie pytania ją zagięły, to obecne zapędziło ją w narożnik, niczym rasowy bokser, gotowy wykończyć rywala. Przede wszystkim Brooks nie spodziewała się, po raz kolejny, takiego pytania. Po drugie, samo pytanie wymagało od niej otworzenia się na innych, a nie była pewna, czy jest na to gotowa. Jak już dzieliła się z kimś swoimi wątpliwościami czy porażkami, to z kotem, bo miała pewność, że nikomu tego nie powtórzy.

- Niech cię, Doppler – wyszczerzyła się, kręcąc z niedowierzaniem głową. – Nie mogłaś mi zadać jakiegoś prostszego pytania, w stylu: „Jaki jest Twój ulubiony kolor?” albo „Co jadasz na śniadanie?”. Tak off the record, jadam owsiankę, a mój ulubione kolory to butelkowa zieleń i róż. Wracając jednak do porażek… nie wiem. - Spojrzenie Krukonki ponownie wbiło się w sufit w poszukiwaniu odpowiedzi. - Popełniłam mnóstwo błędów, czy to w szkole, czy na boisku, czy w kontaktach z innymi. Jedne były większe, drugie błahe, jak to w życiu. Na pewno zbyt długo słuchałam innych, zamiast tego, co podpowiadała mi intuicja i męczyłam się przez lata na pozycji ścigającej, bo przecież jesteś za chuda i niska na pałkarkę. Z drugiej strony może to właśnie ten brak wiary w to, że potrafię, sprawił, że mam dziś w sobie tyle zapału i ambicji, aby pokazać wszystkim, że są w błędzie? Nie wiem, naprawdę nie wiem. To chyba jedno z tych pytań, na które nie ma prawidłowej odpowiedzi.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyWto Gru 21 2021, 11:18;

Lubiła rozmawiać na tematy, których nie podejmowano w normalnych wywiadach, jakkolwiek to brzmiało. Uważała, że tego typu rozmowy są o wiele ciekawsze, niż zwyczajowe pytania, które za bardzo nie przybliżały czytelnikom sylwetki danej osoby. Wolała zgłębiać to, co na co dzień nie było pokazywane opinii publicznej, stąd też decydowała się na tego typu podejście względem Julii. Jak widać, jej sposób myślenia działał, bo nie raz i nie dwa dostrzegła wyraźną konsternację na twarzy Krukonki, która to była zmuszona do tego, aby głowić się nad odpowiedzią.
Teraz miały chwilę czasu aby wyjaśnić sobie niektóre sytuacje, co miały miejsce w przeszłości, jak chociażby ten nieszczęsny artykuł popełniony przez Doppler. Robin nie chciała w nim nikogo urazić i to była szczera prawda. Niemniej, jako dziennikarce, zlecono jej relacjonowanie tego, co działo się na meczu. Zapłacili jej za to grube galeony. Nie mogła pominąć takiego aspektu, jakim była bójka. Przez nią właśnie artykuł sprzedał się znakomicie!
- Teraz to mogę cię jedynie za to przeprosić - powiedziała z wyraźną skruchą w głosie. Bo co innego w obecnej sytuacji jej pozostawało? Czasu nie cofną, stało się i prawdopodobnie obie doskonale zdawały sobie z tego sprawę.
Uśmiechnęła się szeroko, gdy dotarło do niej, że zadała Brooks kolejne pytanie z kategorii tych trudnych do przeanalizowania. Oj odpowiadało jej to. Czuła się niczym ryba w wodzie, co wyraźnie odmalowało się na jej twarzy.
- A kto by chciał czytać o tym, co jesz na śniadanie? - zapytała, dalej się szczerząc. Taka była prawda, podobne tematy nie interesowały czytelnika. Zdecydowanie woleli oni zgłębiać zagadnienia, które nie były oczywiste i trywialne, dlatego też tam brnęła Doppler.
Słuchała jej słów z ogromnym zainteresowaniem, coraz bardziej upewniając się w swoim przekonaniu, że Julia nie jest jednym spośród tych rozmówców, gdzie szybko zapomni o tym wywiadzie. Jej odpowiedzi były dalekie od oczywistych i tych, o których mógłby pomyśleć przeciętny czytelnik. Dobrze, coś takiego zawsze dodawało wywiadowi potrzebnej pikanterii.
- Czasami dobrze jest jednak uwierzyć w swoją intuicję i się nią kierować. Wydaje mi się, choć to tylko moja osobista opinia, że intuicja wie najlepiej, co jest dla nas odpowiednim rozwiązaniem, a czego powinniśmy się wystrzegać - skomentowała jej słowa. Pukała się w zamyśleniu w wargę, jeszcze przez chwilę czy dwie kontemplując nad usłyszanymi dopiero co słowami. Było jeszcze tyle rzeczy o których chciałaby z nią porozmawiać, choć większość z nich prawdopodobnie nie nadawała się do publikowania w artykule, który zamierzała przygotować z tego spotkania. Nic dziwnego, że miała coraz większą ochotę na spotkanie Brooks poza sferą zawodową, gdzie obie będą mogły porozmawiać bez uczucia presji samonotującego pióra wiszącego wciaż nad czystym arkuszem pergaminu. - Musisz mi jeszcze odpowiedzieć na to pytanie, bo zabiją mnie, jeśli go nie zadam; cały czas jesteś związana z jednym klubem i nie ma co ukrywać, że na przestrzeni ostatnich miesięcy, twoje notowania znacząco wzrosły. Pojawiły się jakieś intratne propozycje ze strony innych klubów? - uh, nie lubiła wchodzić w takie szczegóły. Z doświadczenia wiedziała, że gracze nie lubią rozmawiać o ewentualnych transferach. Niestety, taka praca…
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyCzw Gru 30 2021, 22:19;

Brooks nie była jak wszyscy. Dawała temu, nieświadomie, przykład w każdej możliwej okazji. Bo i jak miało być inaczej? Niewiele było kobiet na jej pozycji, zwłaszcza takich, które pochodziły z niemagicznych rodzin. Nie przeszkadzało jej to i w gruncie rzeczy cieszyła się, że może przecierać szlaki przyszłym pokoleniom. A że trafiła jej się wdzięczna rozmówczyni i klimat łazienki temu sprzyjał, to otworzyła się bardziej niż zazwyczaj. Inną sprawą był fakt, że Doppler należała do tych dziennikarek, które zwykły używać mózgu, zamiast odczytywać kolejne pytania z kartki, zamiast dopasowywać się do flow rozmówcy.

Nieszczęsny artykuł Doppler? Zdążyła o nim zapomnieć i jeżeli już go wspominała, to w jednym konkretnym celu. Chciała nieco zamieszać i wprowadzić w konsternację swoją rozmówczynię dla swojej własnej satysfakcji. Innego celu nie miała.

- Oj tam, cichaj. – Machnęła dłonią lekceważąco, bo w końcu nie było tematu. – Życie jest zbyt krótkie na generyczne artykuły i pierdolenie o Szopenie – stwierdziła, mając gdzieś fakt, że dziewczyna może nie zrozumieć tej mugolskiej aluzji. Jak była wystarczająco mądra, to wyciągnie ją z kontekstu.

Kto by chciał czytać, co je na śniadanie? Gdyby chodziło o innego gracza Quidditcha, to z pewnością sama Brooks, która wszędzie szukała inspiracji do tego, żeby szukać przewagi nad resztą. Choćby ta przewaga kwitła w kuchni. Wbrew powszechnemu przekonaniu, największe postępy robiło się „trzymając michy” i śpiąc po 8 czy 10 godzin na dobę. Trening był istotny, ale bez odpowiedniej diety i odpowiedniej ilości snu, człowiek nie był w stanie dawać z siebie fizycznie siebie stu procent. Albo i więcej, jeżeli chciało się być na szczycie.

- A kto by nie chciał? – zapytała lekko, ponownie zanurzając się w gorącej, lawendowej wodzie.

Słysząc opinię Robin na temat intuicji, pokiwała milcząco głową. Nie oznczało to jednak, że zgadzała się z nią w stu procentach. Było wręcz zupełnie inaczej.

- Wiesz, intuicja to gówno – stwierdziła prostacko, choć w pełni wierzyła w swoje słowa.
– Intuicja jest jak światło latarni na morzu. Wskazuje kierunek. Jednak to kapitan łajby musi stwierdzić, czy podróż w tamtym kierunku ma sens, bo czasem można wsadzić się na mieliznę. Wiesz, o co mi chodzi? - zapytała. - Wiedziałam, że fizycznie nie daję rady reszcie pałkarzy. Jestem niższa, lżejsza i nie mam tyle siły, co dwumetrowy chłop, który waży setkę. Z drugiej strony jednak miałam świadomość, że jestem od  nich szybsza i co ważniejsze, inteligentniejsza. Nie był to więc bezmyślny skok na głęboką wodę, a raczej skok na głęboką wodę, ale w dmuchanych rękawkach do pływania – skończyła i oblała kota wodą, tak dla frajdy, bo Harry powoli już przysypiał.

Słysząc ostatnie pytanie, prychnęła z rozbawieniem przez nos. W tym konkretnym przypadku Doppler jej nie zaskoczyła. Słyszała bowiem to pytanie raz za razem.

- Pomidor – odpowiedziała, puszczając jej oczko. - Dopóki studiuję w Hogwarcie, nie ruszam się z Wysp. A później? Merlin sait.


+
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyWto Sty 11 2022, 18:47;

Wiedziała, że ich czas powoli dobiegał końca, co wcale nie napawało jej optymizmem. Naprawdę dobrze rozmawiało się jej z Brooks i już teraz wiedziała, że z chęcią powtórzyłaby to ponownie. Niekoniecznie w obecności samonotującego pióra i z wizją publikowania wypowiadanych przez Krukonkę słów. Ot tak, po prostu, jak koleżanka z koleżanką, o ile w ogóle mogła w taki sposób wyrażać się na temat relacji, która między nimi powstała.
Uniosła zaskoczona brew na jej słowa, po czym zaśmiała się głośno i dźwięcznie. Nawet nie zamierzała udawać, że zrozumiała cokolwiek z tego, co Brooks właśnie jej zaserwowała. Tak, kompletnie nie wiedziała, co miała ona na myśli, o jakie "pierdolenie o Szopenie" chodziło, ale prawdą było to, że wykiełkowało w niej zainteresowanie co do faktu, czym jeszcze mogłaby ją zaskoczyć. Po tym gdy w końcu przestała się śmiać, przeciągnęła się w mało wdzięczny sposób, ale jednocześnie pozwalający jej na rozprostowanie kości. Co prawda wcale nie chciała tego robić, ale chyba wypadało. W tej wodzie było tak cudownie przyjemnie, bezstresowo. Nie musiała martwić się niczym ani nikim i chyba właśnie tego potrzebowała tym razem.
Słuchała jej dalej z naprawdę nieskrywanym zainteresowaniem. Delikatny uśmiech wykwitł na jej wargach, gdy Julia z taką pewnością w głosie obwieszała jej, że intuicja nie jest ważna. Pokiwała nawet głową, jakby się z tymi słowami zgadzała.
- A nie sądzisz, że gdyby nie intuicja właśnie, to dalej tkwiłabyś na tej samej pozycji? - zauważyła i nie dając jej zbyt wiele czasu do namysłu, kontynuowała. - Wiesz, ja osobiście nie interpretuję intuicji jako wyłącznie przeczucia. Prawda jest taka, że jest to podświadomy, niekontrolowany proces dochodzenia do wniosku odnośnie nurtującego zagadnienia. Widzisz, wiedziałaś, że nie pasujesz z jakiegoś względu na pałkarkę. Nie brnęłaś więc dalej w to, ślepo wierząc, że w końcu coś zaskoczy. Szukałaś rozwiązania problemu i dla Ciebie było to zmiana pozycji w drużynie. Jak myślisz, w jakim stopniu zadziałałaś intuicyjnie? - nie była pewna, czy w ogóle dziewczyna chciała brnąć w takie filozoficzne zagadnienia, ale kiedy Robin zaczęła, to nie chciała przestać.
Oczywiście nie spodziewała się usłyszeć odpowiedź na ostatnie pytanie, ale i tak musiała spróbować. Na niewypowiedzianą głośno komendę, samonotujące pióro upadło na pergamin i razem z nim zwinęło się w schludny rulon.
- Wiesz, to była naprawdę ciekawa i pouczająca rozmowa - przyznała w końcu. Jeszcze raz upewniła się, że zadała wszystkie pytania, na których jej zależało. Uznawszy, że to wszystko, ponownie przeciągnęła się. - Daj znać, jakbyś chciała pogadać bez obecności samonotującego pióra - dodała po chwili, dalej się uśmiechając w kierunku Krukonki. Jak to było... Merlin sait.

zt x2
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptySob Cze 18 2022, 00:46;

10.06.2022 | po lekcjach | Łazienka Prefektów
doireann sheenani & hawk a. keaton

Jest... lepiej. Nie najlepiej, to oczywiste, niemniej jednak akceptowalnie. Zmęczone mięśnie przestały odczuwać ciężar dni codziennych, kiedy to spojrzenie połączone ze zwierciadłem duszy z łatwością oddaje się pustym, prowadzącym w sumie do niczego więcej poza spotkaniem z przyjaciółką, kroków. Będące przedstawieniem rozgrywanym na scenie theatrum mundi, ażeby koniec końców wszystko upadło i stało się jedynie niechcianym elementem scenerii, koniecznie nadającym się do porzucenia do kosza, ażeby wprowadzić nowy ład i nowy porządek. Żyjemy. Jakoś żyjemy, chociaż zdecydowanie nie jest najlepiej. A mogłoby być, gdyby tylko kości losu nie były na tyle zrzędliwe, bardziej przychylne, a przede wszystkim pozbawione piętna przeszłości, której nie da się zmyć. Inaczej: da się. Z pamięci swojej, pod odpowiednim pretekstem, w rękach odpowiedzialnego czarodzieja. To jednak nie zmienia niczego poza życiem w błogiej nieświadomości otulającej duszę pod kurtyną rzęs układających zmęczone ciało do snu. Nawet Cud zachowuje się niespokojnie. Aktywnie, widocznie reagując na każdą ewentualną zmianę albo ponownym rozpięciem guzików od koszuli bądź zawiązaniem razem sznurówek od obuwia.
Jakby efekt pustej szklanki i lekkiej głowy mógł być utrzymany przez dłuższy czas - zdecydowanie niższym kosztem - acz równie niebezpiecznym, skłaniającym się ku niemożliwym do cofnięcia efektom. Nie, to nie jest rozwiązanie - i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Przebywając przed Hogwartem, na tolerowanym terenie, wypalam jednego papierosa w paczce po Błękitnych Gryfach. Jakby nałóg trzymał za dłoń i wprowadzał w tę rzeczywistość ze zdecydowanie mniejszym bólem. Doprawiony mieszanką nieszczęść i nadchodzących problemów.
Skóra nieco powróciła do dawnego blasku i kolorytu, nadal odbiegając od typowych standardów, aczkolwiek z pewnym działaniem na nieco wątpliwy, stawiany pod znakiem zapytania plus. Serce uderza pod sklepieniem i klatką cierpienia w postaci żeber w sposób znaczący, kiedy to kolejne kroki prowadzą mnie przez całkiem psotliwe schody. Nie ulega wątpliwości to, iż ostatnie miesiące pozostawały zbyt ciężkie w odbiorze dla społeczności ogółem. Być może nadal pozostają, tylko w zdecydowanie mniejszym stopniu. Wzdycham. Może nie będzie tak źle. Pod względem egzaminów - no cóż, nie jest zbyt łatwo. Inaczej. Jest tragicznie i nie mam zamiaru liczyć na jakiekolwiek ulgi.
Poza jedną.
Dotarcie do Łazienki Prefektów nie jest niczym dziwnym. Popularne miejsce spotkań osób, które mają bezpośredni dostęp, nie bez powodu jest sprawdzane przez sztab Hogwartu zdecydowanie częściej. Historia lubi się powtarzać; omijam grupki młodszych roczników znajdujących się przed jedną ze sali w celu ostatecznego powtórzenia materiału. Wszyscy wydają się żyć w sumie egzaminami, co z jednej strony świadczy o chęci wpłynięcia na swoją przyszłość, a z drugiej strony stanowi dla mnie coś na razie trudnego do osiągnięcia. Nie chcę o tym myśleć, w związku z czym, widząc Dori przed wejściem do pomieszczenia, obdarzam ją lekkim, aczkolwiek nadal częściowo bladym uśmiechem.
- H-Hej, Dori. - Wizzenger ma to do siebie, że nie wymaga bezpośredniej interakcji. Strach nadal się jawi, ale nie przed osobą opiekuńczej Puchonki - a tym samym pani prefekt - a właśnie przede mną. Będzie dobrze - powtarzam sobie pod kopułą czaszki, jakoby wiele razy powiedziane kłamstwo miało stać się słodką rzeczywistością. Wygodniej jest mi mimo wszystko w ubraniach, które nie wymagają nadmiernej schludności, dlatego może i moje ubranie nie jest do końca w pełni zadbane, aczkolwiek jak najbardziej poprawne. - Jak minął ci ostatni t-tydzień? - pytanie opuszcza moje usta.
Cud trzepota skrzydełkami w kierunku Puchońskiej mamy. Jedną z rzeczy, którą muszę przyznać, to fakt, jak bardzo specyficzną i poprawną politycznie rodzinę ma on nad sobą. W końcu jak często się zdarza w naturze, by stworzonko miało dwóch ojców i jedną matkę? Pomijając bycie Cudem wręcz świątecznym, stanowi Cud również pod tym względem. Jakby połączył on ze sobą trzy dusze o różnych podejściach do życia, ale na tyle pasujących do siebie, iż bez problemu prowadzących dalej rozmowy i relacje międzyludzkie.
- Zauważyłem, że zrobiły Ci się odrosty od farby i... h-hej, przyniosłem coś z łazienki. To znaczy, tej domowej. - mówię, zanim to wchodzimy do środka. Elf, który spokrewniony jest z chochlikami kornwalijskimi, nie bez powodu stara się odnaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia względem Sheenani - być może pragnąc tym samym jej atencji.

Mechanika:

Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyNie Cze 19 2022, 12:58;

Kostka: Dwa!

.  Doireann wierzyła w wiele prawd, półprawd i całkiem logicznie brzmiących kłamstw na temat funkcjonowania świata, działania Sprawiedliwości i czegoś, co większość istniejących na przestrzeni dziejów religii nazywało zagładą absolutną, armagedonem, bądź końcem wszystkich końców - który, jak się spodziewała, jej mała osoba była w stanie sprowadzić na ludzkość całkowicie samodzielne i do tego zupełnie przypadkowo. Dość jasno kwalifikowała się przez to do grona ludzi niekoniecznie dobrych. Miała w sobie jednak dużo więcej wyrozumiałości wobec każdego, kto nie był nią samą. Zniknięcia Hawka nie były więc ani dobre, ani złe, ani też wymierzone w nią i Przyjaźń (cenioną tak bardzo, że myśleć mogła o niej jedynie przez duże "P") - były one, bo był i Hawk. I tak, jak jego jasne włosy i blada cera były jego częścią, tak i znikanie na czasy różnie-długie ściśle wiązały się z jego obecnością. Nijak nie przeszkadzało to więc w kochaniu, podtykaniu mu kanapek pod nos i pełnej życzliwości radości, kiedy w chwilach oddalenia dostawała wiadomość, że wszystko jest okej. Tym bardziej, kiedy okej zmieniało się w chcesz się spotkać?.
  Naprawdę łatwo przyszło jej zmienić swój bardzo zajęty czas na wolne popołudnie; bo prawda była taka, że całkowicie specjalnie kierowała swoimi planami tak, by nie mieć zbyt dużo okazji, by usiąść i pomyśleć. Myślenie wychodziło jej bowiem na tyle dobrze, że zawsze musiało kończyć się źle. Trochę jak u naukowca, który w odmęcie pracy nie zauważał spakowanej walizki w progu i żony kurczowo trzymającej dłoń ich dziecka chwilę przed odejściem. Z tym, że to nie niespodziewany rozwód doganiał Doireann, a paraliżujący strach po zrozumieniu, że wcale nie musi być w trybie wiecznej gotowości i przepracowania. Koniec końców i tak nic nie zależało od niej, a wszelkie poczucie kontroli było złudne.
  Wiedziała jednak, że Keaton nie przyczyni się do podobnych konkluzji. I tak oto, po skończonych zajęciach, postanowiła już tak bardzo się nie śpieszyć do miejsc, w których wcale nie musiała być. Zamiast tego, w nienagannie wyglądającym mundurku, ruszyła w stronę łazienek, przy okazji udając, że nie widzi biegających po korytarzach pierwszaków. Dzisiaj nie miała zamiaru prosić nikogo, by chodził spokojnie, bo szkoda zębów.
  - Dzień-dobry-miło-cię-widzieć-Hawk. - zdanie zostało wypowiedziane jednym tchem. Zaraz potem Puchonka zatrzymała się przed chłopakiem, obdarzając go uśmiechem godnym personifikacja golden retriever'a. By wzmocnić efekt wyciągnęła przed siebie ramiona, jasno dając znać, że teraz powinno nastąpić przytulenie. Miała jednak wystarczającą świadomość hawkowych nastrojów, by w razie czego nie zmuszać chłopaka do niczego, co byłoby niekomfortowe. - I cześć, Cudzie. Słoneczko moje. - dopowiedziała jeszcze, kiedy elf pofrunął nad jej głowę, najwidoczniej szukając odpowiedniego miejsca do lądowania. Dzisiaj nie wyprostowała włosów - a wiedziała, że zabawy loczkami jej bardzo mały adoptowany syn sobie nie odpuści. - Był spokojny. Myślałam dużo o okiennicach i o tym, że stare kamienice z czerwonej cegły z zielonymi parapetami naprawdę ładnie wyglądają. I chyba mogłabym mieszkać w takiej. - była to zaledwie kropla w morzu rzeczy zajmujących, ale jednocześnie kropla ta niosła ze sobą miłe uczucia. A nimi Sheenani dzielić się lubiła.
  - Och tak. - mechanicznie skierowała dłoń w stornę pukla włosów. - W ogóle bardzo szybko się sprała. To chyba wina tego, że mam ciemne włosy, wiesz. - westchnęła, niekoniecznie zadowolona z tego, jak sprawy się potoczyły. Z jednej strony cieszyła się, że na własnych zaręczynach nie biła po oczach wściekłą żółcią, a z drugiej… tęskniła do tego widocznego znaku przynależności. - Ojej, chcesz to powtórzyć, prawda? - dłonie Sheenani odnalazły policzki właścicielki, tworząc ramkę wokół zachwyconej twarzy Doireann. Dobre emocje pozwoliły z łatwością zignorować dziwnie silne szarpnięcie włosów. Szybko jednak pojedyncze pociągnięcie przestało być samotne - a serii ciągnięć nie dało się już niezauważyć. - B-Bogowie, Cudzie…
  Palce przesunęła wyżej, starając się odnaleźć elfa. Pod opuszkami wyczuła dość chaotyczną mieszankę loków i małych kończyn. - Hawk, HAWK, dziecko nam się miota. - był to jęk matki zaniepokojonej, która oczekiwała ojcowskiej interwencji. Zaniepokojonej jednak na tyle, by również nie do końca współpracować.

Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyNie Cze 19 2022, 19:41;

Być może prawda na temat funkcjonującego świata znajduje się ponad wszystkimi, ponad nawet tymi, którzy - naszym zdaniem - posiadać tę wiedzę powinni. Nie wątpię w to, iż wiele rzeczy pozostaje przed nami ukrytych, jakoby pozostawionych przede wszystkim pod pierzyną słodkiego, pełnego wiary snu, ale po części też próbujemy w jakiś sposób uzasadnić własną niechęć do sięgania po to, co powinno być naturalne i ludzkie - niczym poprzez sięgającą odmęty umysłu możliwość wyłuskania własnej dziecięcej ciekawości. Bo, kiedy jesteśmy młodzi, pytamy dużo. Szukamy odpowiedzi na rzeczy, które nie wydają się dla nas być aż nadto oczywiste, a z czasem - choć i horyzonty się rozszerzają - pytań jest jednak mniej. Znikają, stają się mniej zauważalne, mniej okrywające sylwetkę w postaci chęci zdobycia odpowiedzi. Biblioteki, Wizbook i inne źródła wiedzy stają się potęgą, która jest postępem, ale także i potępieniem, gdy odróżnienie prawdy od fałszu staje się coraz to bardziej widoczną koniecznością - odczuwalną na własnej skórze.
Obecność Doireann wydaje się być tym samym w pewnym stopniu kojąca poprzez to, iż ciężko jest wypatrzyć w jej oczach jakichkolwiek złych emocji. Jakoby pod skorupą, która to kryje duszę widoczną poprzez zwierciadła źrenic, tę nie tknęła żadna dłoń, która mogłaby ją skazić. Po części niesamowite, po części niepokojące. Jakoby człowiek chce od razu, odruchowo, dłonią nie tyle matczyną w moim przypadku - choć ewidentnie troskliwą - piersią i nawet, ochronić przed złem całego świata.
A świat potrafi być okrutny. Zdaję sobie z tego doskonale sprawę każdego dnia, każdej godziny i każdego wieczora, gdy gwiazdy wydają się szeptać zdecydowanie więcej, niż zazwyczaj jest to spotykane. Przymykam oczy, gdzie tęczówki jasne, koloru błękitnego, wydają się skrywać równie coś więcej. Trudno jednak ukryć jeden element mimiki twarzy - uśmiech.
Przybliżenie i przytulenie - bo w końcu jesteśmy tylko ludźmi. Wobec Doireann udaje mi się w jakiś sposób przedostać poprzez narastającą niepewność, jak to jednak będzie. Gdy człowiek podchodzi do siebie w sposób, który nie pozostaje akceptowalny, samemu dzierżąc pod sklepieniem skóry kwestię tak delikatną i wrażliwą, nic dziwnego, iż pozostaje wyjątkowo dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. Pytań już sięgających nie dziecięcych wspomnień, a dorosłych problemów.
- Tęsknił za tobą. - dodaję. - Wiesz, w końcu trudno, aby było inaczej, skoro to ty go pierwsza znalazłaś. - odpowiadam, biorąc głębszy wdech. Wiem, że jąkanie się w moim przypadku czasami pozostaje kompletnie losowe, ale też - nie spodziewałem się, jakiej reakcji mogę oczekiwać ze strony Sheenani. Zdaję sobie sprawę, jak często jestem i jak często mnie nie ma. Cieszę się, że opiekuńcza natura dziewczyny opiera się na podsuwaniu jedzenia, zamiast napieraniu na zdania zakończone pytajnikiem i napieranie. - Czasami chyba... powinien pozostawać z Tobą na dzień lub dwa. W-Wiesz, ostatnimi czasy zwierzęta były niespokojne. - mruczę pod nosem, nie chcąc mimo wszystko nawiązywać do tego, jak wszystko się zmieniło. Świat czarodziejski daje rozwiązania, ale też jest źródłem problemów. Możliwość dzierżenia magii to tylko i wyłącznie sankcje nakładane na własny kręgosłup moralny.
- To prawda, wyglądają ładnie. Mają swój... urok? - uśmiecham się lekko, kiedy to wchodzimy do środka Łazienki. Uważam na torbę, nie chcąc przypadkiem wylać znajdujących się tam niektórych rzeczy, bądź co bądź, uszkodzić. - Zastanawiam się, czy na Pokątnej są takie. Będzie trzeba kiedyś sprawdzić. - może i nie mam co myśleć o przyszłości w takiej kamienicy, aczkolwiek miło jest pomyśleć.
Nawet jeżeli to powoduje zaciśnięcie łańcucha bardziej i świadomość pogodzenia się ze swoim losem.
- Też, nie było jej bodajże dużo, jak dobrze pamiętam. - odpowiadam, wyciągając z torby wszystkie potrzebne rzeczy, aby następnie ją zamknąć. Struktury materiału kryją w sobie zdecydowanie więcej; w sumie, w ramach konieczności, wszystkie elementy zabranej z własnej łazienki farby. - Więc... n-no, możliwe, że to dlatego. I, nie oszukujmy się, nie dało się tego zrobić precyzyjnie. - odpowiadam, przypominając sobie, ile wówczas alkoholu się polało. Doireann nie powinna widzieć mnie i Wacława w takim stanie, ale z drugiej strony coś nam się od życia należy. Sądzę jednak, iż dla każdego to była chwila wytchnienia - nawet jeżeli niedługo po tym Patton uznał flaszkę po wódce za element niewłaściwy do zabrania na lekcję, tolerując natomiast zabawkę erotyczną.
Długo o tym nie myślę, bo, gdy otwieram usta, żeby udzielić odpowiedzi, Cud przejmuje kontrolę nad włosami Puchonki. Jęk matki zatroskanej o własne dziecko z łatwością dociera do moich uszu, powodując automatyczną reakcję w postaci podejścia do elfika.
- Oj, Cudzie, c-czekaj chwilę... - to chyba cud, że się zdołał aż tak zaplątać, gdy to staram się jak najostrożniej wydobyć elfa z pukli długich, kręconych włosów. Gdyby te były wyprostowane, może uratowanie stworzonka pozostawałoby w kwestii zdecydowanie łatwiejszych do osiągnięcia zadań. Niestety - trwa to nieco dłużej, niż mógłbym przypuszczać. - Już, chwileczkę jeszcze... - mówię, starając się nie uszkodzić niebieskawych skrzydełek, które wynikają z domieszki chochliczej krwi. Tuż po tym elf wydostaje się z pomocą ludzkiej dłoni, mogąc z powrotem wylądować na głowie, ale tym razem zdecydowanie ostrożniej. A na pewno bez wplątywania się z powrotem. - Już powinno być w porządku... chyba się za tym trochę stęsknił. - mówię, prowadząc ku środkowi Łazienki Prefektów. Powoli, raz po raz stawiając kroki w miejscu pustym i pozbawionym innych dusz.
- Co do pytania.... Tak. Ładnie ci było w tych włosach, a ja wówczas byłem a-adoptowanym Puchonem. - nie ulega wątpliwości to, że zapewne część Krukonów nie tolerowała wyboru koloru i chociaż konkurencja jest na swój sposób ważna, tak nie powinna niby przewyższać innych elementów życia społecznego. Wzdycham ciężej, powoli biorąc się do roboty. Powoli, modląc się w duchu, by wszystko poszło w porządku. - Masz ze sobą szczotkę? T-Trochę trzeba je rozczesać po inwazji Cudu. - pytam się jeszcze, biorąc się powoli za przyszykowanie farby.

Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyPią Cze 24 2022, 14:13;

.  Mając nie tak znowu wiele lat Doireann przeczytała w pewnej bardzo mądrej książce - zapewne noszącej tytuł w stylu "Tysiąc jeden ciekawostek na temat zwierząt" -  informację, że młode pewnych gatunków rodziły się z wielkimi oczami, słodkimi pyszczkami i kurtyną długich rzęs nie tylko przez to, że jacyś wielcy kreatorzy, czy też inne ewolucje, uznali, że jest to miłe dla oczu. Podobno ogrom słodyczy miał zmniejszać ryzyko wystąpienia agresji. Trudno było jej jednak wyobrazić sobie głodnego wilka, który rezygnował z zagryzienia koźlęta daniela, kiedy dorastała w domu, w którym jej wielkie oczy i "dziecięca słodycz" nie potrafiła zdziałać podobnych cudów. Podniesiona ręka zawsze ostatecznie opadła, zdając ogrom bólu - i dlatego nigdy nie przypuszczałaby, że mogła budzić w kimś chęć ochrony. Oczywiście lubiła myśleć, że miała gdzieś tam swojego rycerza (bo owszem, miała), jednak winna temu była obietnica zwieńczona pierścionkiem. Nie ładne oczka.
  - Za matkami się tęskni od tak, po prostu. - odpowiedziała machinalnie, trochę w celu podkopania poczucia własnej wartości, a trochę z doświadczenia, które sama nabyła. Nie spodziewała się jednak tego, jak dużo goryczy będzie kosztowało jej podobne stwierdzenie. Mogła pocieszać się, że przynajmniej w tym wypadku nie była matką, której brakuje, ale której ostatecznie nie chce się mieć w zasięgu najbliższych ośmiu hrabstw. Lub lepiej, dwóch kontynentów. - Ale wiesz, to naprawdę dobrze, że ostatnio był z tobą. Ten księżyc źle działa na wszystko i... - wzruszyła niepewnie ramionami, jakby okrutnie wstydziła się tego, co miała zamiar powiedzieć. - Czasami te stare klątwy wracały do ludzi. Tak chwilowo, na parę minut. A mnie wtedy bały się wszystkie magiczne stworzenia, a... Wiesz, nie chciałabym go niechcący wystraszyć. - prawdą było to, że nie do końca wiedziała, czy i u niej zdarzyła się powtórka z rozrywki. Nie była też pewna, czy do ludzi wracały dokładnie te same przypadłości, jednak wolała nie sprawdzać, czy w chwili nieuwagi nieśmiałki znów nie próbowałby jej pobić. - A-Ale to trzeba będzie nadrobić. To znaczy... Byłoby miło, gdyby zostawał ze mną na dzień, albo dwa. - odetchnęła cicho. Trochę bała się, że przez dłuższą chwilę brzmiała jak ktoś, kto nie miał ochoty opiekować się własnym dzieckiem i tylko szukał wymówek.
  - Podobają ci się takie? - szczere, pozytywne zdziwienie pojawiło się na twarzy dziewczyny. - Wydawałeś mi się być bardziej typem człowieka z lasu. Wiesz, z drewnianą chatą, ale... mniejszą, niż twój dom. I ogródkiem, w którym hodowałbyś własne warzywa, a potem wściekałbyś się na to, że krety niszczą ci plony. - w swojej wizji nie uważała też, by Hawk denerwował się naprawdę. Bardziej "tak na niby", żeby nie musieć przyznawać się przed samym sobą, że obchodzą go podziemne, ślepe ssaki na tyle, by sadzić rośliny tylko dla nich. Bo na obrazku Hawk miał też stary rower z wielkim koszykiem, którym na spokojnie jeździł sobie do wszelkiej maści spożywczaków.
  I z jakiegoś powodu były to sklepy zupełnie niemagiczne - podobnie jak i las, rower i chata.
  - Ale jeśli chcesz, to możemy kiedyś zwiedzić Pokątną. Dałabym wtedy znać Thaddeusowi, że znalazłam coś ładnego i... - nie dokończyła. Zamiast tego uśmiechnęła się promiennie, starając nie skupiać się na tym, że tak naprawdę widują się dość mało jak na parę, która szuka dla siebie potencjalnego domu. W końcu - z drugiej strony - uważała się za osobę cierpliwą i naprawdę wolała czekanie od wszechogarniającej, nachalnej obecności. - O-Oh, to prawda. Połowa tej farby, którą mieliśmy i tak wylądowała na podłodze. - przyznała z niewielkim zakłopotaniem. Te parę dni spędzonych u Hawka zdecydowanie należały do puli godzin szczęśliwych, jednak wciąż budziły w niej pewne zażenowanie. Nie przez fakt, że było tak miło, że można by się rozpłynąć - a przez to, że zasypiała w miejscach różnych, a potem budziła się w jeszcze innych. O kacu nie wspominając.
  Chwilę później wszelkie zmieszanie przeminęło, a ona sama myślała jedynie o wplątanym we włosy Cudzie. Wyraźnie czuła, że narasta w niej gotowość, by ogolić sobie głowę, byleby tylko bezpiecznie go wydostać. - H-Hawk, tylko... - wydukała, pochylając się do przodu, by jakoś ułatwić dostęp do czubka swojej głowy. - B-Bogowie, jak trzeba ciąć, t-to mi powiedz... - brzmiała raczej żałośnie; trochę jak dziecko, które dobrze wie, że bardzo ładnie jest się dzielić, ale wcale nie chce rozstawać się z drugą babeczką.
  Przez cały proceder oczy miała zamknięte, a jej noga nerwowo tuptała, mając w zupełnym poważaniu to, że właścicielka owe drgania próbowała opanować. Dopiero uczucie pewnego luzu we włosach dodało jej odwagi, by unieść spojrzenie na chłopaka. - Och. - odpowiedziała elokwentnie, pośród tego całego stresu próbując znaleźć jakiekolwiek słowa. Czy też inne wyrazy dźwiękonaśladowcze. - O, ojej. - dodała po krótkiej chwili namysłu. - M-Może powinnam obciąć kosmyk i wam dać? Ż-Żeby tak n-nie tęsknił. Wacław też powinien. - zaproponowała cicho, starając się nie myśleć o tym, że w każdych innych warunkach uznawałaby podobne gesty za okrutnie romantyczne. Tutaj chodziło przecież o stabilność emocjonalną elfiego dziecka i na tym należało się skupić.
  - Adoptowanym Puchonem jest się zawsze. - poprawiła go, pozwalając sobie na okazanie, że bolało ją trochę myślenie w inny sposób. Sprana miodowa farba nie odejmowała w końcu ani grama miłości z puli, którą Doireann zdążyła włożyć w relację z dwójką przyjaciół. - Aleee... - ton momentalnie się zmienił. Znów był miły i ciepły. - Ja to zawsze chętnie powtórzę. - przykucnęła, kładąc swoją torbę na mniej mokrym kawałku podłogi. Nie była do końca pewna, czy miała pryz sobie szczotkę, jednak szanse zawsze istniały. Zwłaszcza, że w odmętach torebki, poza książkami i sporą ilością długopisów, zauważyła trzepaczkę, samosiekający nóż i mieszankę przypraw, którą trudno było jej teraz rozpoznać. - Tobie też było ładnie. - mruknęła, wzruszając lekko ramionami, kiedy w jej dłoni pojawił się grzebień. - Wszyscy wyglądaliśmy, jak lukrowane cukiereczki.

Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyPią Cze 24 2022, 20:03;

Prawo natury bywa okrutne - i zdaję sobie z tego sprawę. Zapewne, gdyby nie interwencja Doireann i Wacława, tego elfa albo nie byłoby z nami, albo stadko rzuciłoby się do pomocy. Choć, to rzecz jasna, zależy. Chciwe na pochwały i inne tego typu rzeczy istoty mają własne, specyficzne humorki, z którymi to nie da się kłócić. Inaczej: można przekupić dobrymi słowami, skupieniem uwagi, tudzież podarowaniem czegoś, w czym stworzonko będzie ładniej wyglądało. Jest okrutne; prawo natury zawsze skupia się na działaniu jednostek silniejszych, bardziej godnych, o poszczególnych predyspozycjach biologicznych. Jeżeli jest się słabym, nie ma co oczekiwać na długie życie, a prędzej na szybką, bezbolesną śmierć. Hodowanie krogulca o niezwykłej możliwości pogoni za zdobyczą dało mi wiele do zrozumienia.
- Mówisz? - podnoszę brwi, bo sam raczej z moją matką, no cóż, nie mam jakoś bardzo dobrego kontaktu. Inaczej: wychowanie poprzez zastosowanie zasad trudnych do złamania w końcu prędzej czy później wyniosło ze mnie coś więcej. Chęć buntu, walki o własne imię, połączone to wszystko na wskroś z działaniem ojca tudzież w tymże kierunku. Pogarda, choć tak naprawdę połączona z hipokryzją. Nienawiść, która tak naprawdę opiera się na zazdrości. Atencja, której tak mocno potrzebowałem, a która była wykorzystywana. - Ale już jest... no cóż, lepiej-? A przynajmniej już nie wracają... - mówię, ciągnąc niepewnie końcówkę zdania. - Od momentu wyprawy, rzecz j-jasna. - nie ulega wątpliwościom to, że sytuacja została opanowana, ale na ile będzie trwał spokój? - Jeszcze wakacje są, co n-nie? Będzie to akurat okazją do tego, aby mógł skorzystać z naszej uwagi... - nie wiem, z kim będzie nam dane dzielić pokój, kto z kim będzie mieszkał, ale jedno jest pewne - nieważne gdzie, ważne, żeby rodzina była w całości. Nawet jeżeli obowiązywałoby to krótkie spotkania, być może nie do końca zadowalające pod względem długości, prowokowane w ten sposób zapewne poprzez mnogość czynności do wykonania. Ważne, że razem.
- Sugerujesz mi, że j-jestem wybredny? Żartuję sobie, oczywiście. - podnoszę brwi, aby następnie się uśmiechnąć i zaśmiać w sposób pozbawiony jakiegokolwiek obarczania winą. Nie wiem nawet, czy obrócenie tego w żart się udało, co nie zmienia faktu, iż nie mam złych zamiarów. - To prawda. Z dala od cywilizacji, z dala od zgiełku, z dala od wścibskich oczu...- - zastanawiam się na ten krótki moment. Własny dom w sumie można postawić różdżką, o ile posiada się odpowiednią ilość wiedzy z zakresu transmutacji, jak również pasujący do tego dryg. Być może to jest nawet i tańsza opcja od miesięcznych kosztów wynajmu, jeżeli zrobi się spory dom we własnej przyczepie... Zastanawiam się nad tym nieco bardziej, niż mógłbym się tego po sobie spodziewać. - To brzmi jak.... bardzo intrygująca emerytura. - mówię, choć wiem, że zapewne nie tak będzie wyglądała. Poprawka: w ogóle nie będzie wyglądać. Staram się jakoś rozwiać te chmury wątpliwości.
- Och, chętnie... Tylko... czemu przerwałaś? J-Jeżeli mogę zapytać. - nie chcę być jakoś wścibski, ale zależy mi na tym, by wiedzieć nie wszystko, a raczej to, co najbardziej ciąży na duszy Puchonki. W międzyczasie mieszam i przygotowuję powoli stanowisko pracy. Coś mi nie gra w tym nagłym urwaniu, uśmiechu - jakby coś nie było tak, jak powinno być. Zawsze chcę dla bliskich, nawet jeżeli nie mam ich zbyt dużo, jak najlepiej. Nawet jeżeli znikam bez słowa, by po paru dniach się pojawić z powrotem. Albo tygodniu - albo dwóch. - I trzeba było to czyścić... - tyle, ile razy rzuciłem "ja pierdolę, w pizdę ruchana" przy szorowaniu paneli, raczej nie wyszło nawet z ust Merlina. Przypalona różdżka do niczego się już nie przydawała, w związku z czym do zabawy musiały wejść manualne metody usuwania zanieczyszczeń. To, ile jednak wątroba wycierpiała za tego czasu, zapewne jest warte powtórzenia - nie przez znajdujący się w powijakach narząd - a przez to, jak zacieśnił więzi. Z kacem, który chciało się wybić młotkiem z głowy.
- Nie trzeba, spokojnie-e.... - mówię, rozplątując Cud z włosów Puchonki. - Piękności, coś tak się rzucił? - mówię jeszcze, prawiąc komplement istocie. Zdaję sobie sprawę, że jest to nieco decydujące o relacji z elfem, ale wpływ na to jest ogromny. To tak, jak z dawaniem Bobo kanapek bądź jakiegokolwiek innego pokarmu w akompaniamencie założonych przez niego różowych kapci. - To nie jest to samo, co nie...? - odpowiadam na informację o podzieleniu się kosmykiem. Szkoda włosów. Zdaję sobie z tego doskonale sprawę, a możliwe, że stworzonko brnie tak naprawdę do innych aspektów funkcjonowania ludzkiego ciała. - Myślę, że może i nawet bezpieczniej byłoby jakiś element garderoby, ubranie. - naprawdę by mi szkoda było ponownego zapuszczania jednego z kosmyków u Sheenani. - Masz może w sumie jakąś chustę? Arafatkę... czy c-coś w ten deseń? - pytam się, kiedy to tubka z farbą ulega podgrzaniu - poprzez strumień gorącej wody - do odpowiedniej temperatury.
Powinno być dobrze - myślę sobie, choć obawy się jednak ujawniają pod kopułą czaszki.
- Zawsze, na zawsze. - nie przeszkadza mi to. Popieram rywalizację, ale czy to oznacza, że muszę przynależeć do jednego domu? Nie. Pozostałość poprzednich lat, być może nawet i niekonieczna, zostaje zakorzeniona w tradycji zamku od stuleci. Bez tego w sumie ciężko byłoby ufarbować włosy i mieć możliwość stwierdzenia, że przynależy się do konkretnej grupy. Podobno oksytocyna wpływa na interakcje społeczne i przynależność, ale na ile i w jakim stopniu - nie mam bladego pojęcia. - Ja też. Powinno to być teraz, ze względów, e-ehkm - przerywam na krótki moment, kaszląc - trzeźwości, lepiej trzymające się i ogólnie prawidłowe. - dorzucam (chyba ponownie).
- I Wacławowi też. - przypominam sobie demoniczne obrzędy, które się jeszcze działy, pozwalając sobie na mimowolny, acz ciepły uśmiech. Piec się wreszcie do czegoś przydał; chwytam za ręcznik i podkładam go na plecy, pod włosami, ażeby nie doszło do zabarwienia ubrania. - I byliśmy lukrowanymi cukiereczkami. - prycham z rozbawienia, kiedy to powoli zaczynam nakładać farbę pędzelkiem. - Gdybym wiedział, że jest to bezpieczne, to może nawet C-Cud mógłby mieć takie miodowe włosy... - zastanawiam się nad tym, ale stawiam bezpieczeństwo ponad własne zachcianki. - Ale nie wiadomo w sumie- - wzdycham ciężej, raz po raz pokrywając włosy dziewczyny kolejnymi naniesieniami farby.

Mechanika:

Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 EmptyPon Lip 11 2022, 11:32;

Kostki: Cztery przerzucone na cztery Łazienka Prefektów - Page 21 3094467927

.  Dziewczyna na krótką chwilę przymknęła powieki. Te dwie sekundy wystarczyły, by myślami zawędrowała do jednego z równoległych wszechświatów, gdzie nie mająca pojęcia o czarodziejskim świecie wersja jej samej ekscytowała się wizją wakacji. Tamtejsza Doireann - chociaż w tamtym miejscu była pewnie zwykłą Dorothy - ściskała w dłoni plik broszur, starając się wybrać studia jak najmądrzej. Zastanawiała się pewnie, na jakiej uczelni łatwiej byłoby jej dostać się na eksperymentalny licencjat, gdzie mają najlepsze dofinansowania i czy pieniądze idą ramię w ramię z odpowiednio wyposażonym laboratorium. Potem otworzyła oczy i zrozumiała, że wakacje budzą z niej niepokój. Nie wiedziała, na czym skupić się podczas swoich studiów, czy chciałaby podjąć pracę, ani czy czas ten potoczy się tym razem miło, spokojnie i bezpiecznie. Jednak przede wszystkim nie wiedziała, co tak naprawdę powinna była zrobić. Była już dorosła, a chłopak, którego imienia wolała nie wspominać powtarzał jej, że wtedy mogłaby zrobić, co tylko będzie chciała. A oznaczało to ucieczkę Hogwartu i Doliny Godryka, zerwanie kontaktów i wyrzucenie różdżki.
  Musiała zastanowić się, na ile strach przed jej światem góruje nad miłością absolutną względem paru osób. Była pewna, że nieco łatwiejsze życie, chociażby na te dwa miesiące, pozwoliłoby dojść jej do odpowiednich wniosków.
  Ewentualnie ładny pokój, w którym spotkałaby się cała Rodzina z Elfiego Wyboru również mógłby przyczynić się do dokonania wyboru. - Będziemy go zabierać? - odezwała się po chwili. Nie była o tyle zdziwiona, co raczej - biorąc pod uwagę swoje wakacyjne doświadczenia - zaniepokojona. Taki Derwisz zabiłby go na miejscu, głosząc potem, że było to zrobione w celu nauki radzenia sobie ze stratą.
  Wizja Hawka z lasu była przemiła; chociaż w swoim krótkim monologu zapomniała wspomnieć, że wcale nie był w niej tak daleko od wścibskich oczu, bo ona sama mieszkała zaraz po sąsiedzku. Podobnie, jak i Drake z Wacławem. Domyślną opcją w głowie Sheenani było to, że bez względu, jak nie potoczą się jej losy, uda się jej jakoś upchnąć swoich bliskich na jednej przestrzeni. Gdzieś tam spychała na bok świadomość, że było to jednak zbyt samolubne.
  - C-Chyba... wyleciało m-mi z głowy, co chciałam p-powiedzieć. - było to bardzo słabe kłamstwo i Doireann była tego jak najbardziej świadoma. Wiedziała jednak - a przynajmniej chciała w to wierzyć ze wszystkich sił - że Hawk nie będzie gniewać się o tak wymijającą odpowiedź. Oboje byli przecież skryci; na dwa, zupełnie różne sposób, jednak skryci.




  - Wstążka się nada? - spytała, zerkając na Cud. - Taka... wiesz, nie na tyle wąska, żeby mógł sobie nią zrobić krzywdę. Mam ich sporo. - bo prawdą było, że jak na osiemnastoletnią, młodą kobietę miała zadziwiające dużo wstążeczek, falbanek i koronek. Mam moment zatrzymała się nad tą myślą, zastanawiając się, czy nie było to coś, co wypadałoby zmienić - i to w trybie możliwie jak najszybszym.
  - Zawsze. - powtórzyła raz jeszcze z przekonaniem, stając wysoko ponad wszelkimi domowymi podziałami. Czuła, że odkąd świeciła odznaką Prefektki nie wypadało jej głosić, że przynależność nie ma znaczenia. Była jednak sam na sam z przyjacielem - i to przyjacielem czeszącym jej włosy. Atmosfera sprzyjała odrzuceniu konwenansów, nawet bez udziału alkoholu. - Ale... nie jestem pewna, czy trzeźwość nam pomoże. Chyba musimy liczyć na Cud. - mówiąc to uśmiechnęła się lekko, zachwycona grą słów i wyciągnęła dłoń w stronę elfa. Lubiła go. Lubiła chyba wszystkich na świecie.
  - Możemy za to uczyć mu coś żółtego? - zaproponowała w ramach tego bezpiecznego zamiennika. Wizja Cudu w żółtych włosach, idealnie wpasowanego w ich pijacką estetykę była w prawdzie rozkoszna, jednak w pełni podzielała zmartwienia Ojca Numer Jeden. Bądź Dwa? Nigdy nie była pewna, jakimi liczbami powinna mianować którego.
  I w pewnym momencie uznała, że tak właściwie to posiadała w sobie ogromną potrzebę, by o Ojcu Numer X porozmawiać.
  - Myślisz, że Wacław się zakochał? Tak na dobre? - spytała po chwili, uważnie przeglądając się Keatonowi. - Bo ja myślę, że Drake'a trafiło. Tak mocno trafiło, z całej siły i chyba chciałabym, żeby oni oboje lubili się równie mocno. On... - wzruszyła lekko ramionami. - W-Wiesz, Drake chyba nie miał nikogo wcześniej. Trochę... mogę się trochę martwić. N-Nawet jeśli nie powinnam, bo przecież Wacław to dobry chłopak jest. No nie?

Powrót do góry Go down


Sponsored content

Łazienka Prefektów - Page 21 QzgSDG8








Łazienka Prefektów - Page 21 Empty


PisanieŁazienka Prefektów - Page 21 Empty Re: Łazienka Prefektów  Łazienka Prefektów - Page 21 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Łazienka Prefektów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 21 z 24Strona 21 z 24 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22, 23, 24  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Łazienka Prefektów - Page 21 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
piate pietro
-