Duża łazienka, przeznaczona specjalnie dla perfektów. W końcu oprócz pilnowania wściekłych bachorów muszą mieć też jakieś przywileje. W samym centrum znajduje się spory, dość głęboki basen, a naokoło krany z ilością płynów do kąpieli, o tak szerokim wyborze kolorów i zapachów, że trudno sobie wyobrazić. Uczniowie często ryzykują dostanie szlabanu i przychodzą tu, by popluskać się w ciepłej wodzie choć przez chwilę.
Jeśli nie jesteś nauczycielem, prefektem, kapitanem drużyny, bądź takowy Ci nie towarzyszy, obowiązkowo powinieneś rzucić kością w pierwszym poście w tym temacie:
Parzysta - zakradłeś się tu w taki sposób, że nikt Cię nie złapał. Możesz korzystać z łazienki prefektów przez cały wątek bez obaw, że znajdzie Cię tu ktoś niepowołany. Nieparzysta - masz pecha. Po kilku Twoich postach w tym miejscu przyłapuje Cię (wraz z twoim towarzystwem!) profesor Harrington. Masz do wyboru - zgłaszasz się po szlaban do MG/nauczyciela albo tracisz 20 punktów i musisz to zgłosić w odpowiednim temacie. Mistrz Gry ma ten temat pod kontrolą, a więc uchylanie się od tej kostki będzie dodatkowo karane.
Cass nagle poczuła jak czas jej maksymalnie zwalnia i traci grunt pod nogami. Była w powietrzu, a w dodatku Will miał ją na rękach. Zarzuciła mu dłonie na szyję, próbując nie zaśmiać się czy pisnąć. Przymknęła oczy, aby poczuć smak niespodzianki. Nagle przystanął. - Gdzie jesteśmy? - szepnęła przy jego uchu.
Trzymał Cassie na rękach przez całą drogę, praktycznie nie czując jej ciężaru. Z resztą miejsce, jakie wybrał, było tak kuszące, że nogi dosłownie same go niosły. Przystanął przy drzwiach, o których tyle słyszał i powiedział hasło, które kiedyś podała mu Effie. Jeszcze nigdy tu nie był, ale czuł, że będzie musiał podziękować za zdradzenie sekretu. - W łazience prefektów. - odpowiedział cicho, stawiając dziewczynę ostrożnie na marmurowej posadzce.
Stanęła ostrożnie na podłodze, nie mogąc ukryć podziwu do wnętrza. Basen aż sam zachęcał do kąpieli! Spojrzała na niego. - Prefektów? Rozumiem, że mam nie pytać o szczegóły. - dodała ze śmiechem, spoglądając na jego szatę, czy przypadkiem nie zadaje się z prefektem. Jednak nic tam nie zauważyła. - Już wiem, dlaczego prefekt to taki zaszczyt!
Jego uśmiech poszerzył sie, gdy obserwował poczynania Cassie. Dlaczego kojarzyła mu się z małą dziewczyną, która trafiła do wielkiego sklepu z pluszakami? Zaśmiał się z własnych skojarzeń. - Wiesz... dobre kontakty z odpowiednimi osobami nigdy nie zawadzą. - powiedział wymijająco. - Sam w życiu nie zostałbym prefektem, nie ma opcji. - dodał od razu, widząc jej spojrzenie zatrzymujące się na jego szacie. - Tak, dla tej łazienki warto się namęczyć. - zaśmiał się, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Dobre kontakty, tak to się teraz nazywa? - spytała, spoglądając na niego i chowając kosmyk włosów za ucho. Wydawało jej się, że obserwował jej poczynania. Podeszła do kurków i odkręciła je. - Będziesz tak stał, czy chcesz skorzystać z niepowtarzalnej okazji wykąpania się w takim basenie? - spytała, spoglądając na niego z tajemniczym uśmiechem.
Pokręcił głową z niedowierzaniem. - Słońce, nie doszukuj się czegoś, czego nie ma. - powiedział z niezmiennym uśmiechem. Zdawał sobie sprawę, że "kontakty" w jego wykonaniu mogą być kontrowersyjne, ale w tym przypadku mógł mówić z czystym sumieniem. - Przyrzekam, że nie próbowałem uwieść żadnej ani Prefekt, jeśli to Cię uspokoi. - dodał, siląc się na powagę. Pytanie Cass potraktował za retoryczne. Wywrócił oczami, po czym zaczął ściągać zbędne warstwy odzieży.
- Nie mam na to dowodów, mój drogi. - odkręciła jeszcze ostatni kurek z pianą i jakimś olejkiem. Podniosła się z klęczek i przez chwilę patrzyła się na napełniający się basen. Spojrzała na niego, nie usłyszawszy odpowiedzi, jednak zaczynał się rozbierać. Zaśmiała się. Czyli w taki sposób chce wywrócić świat do góry nogami? Rozpięła sweter, rzucając go na podłogę obok kolumny. Teraz została sukienka... - Pomożesz mi z zapięciem? - spytała niewinnie.
- A potrzebne Ci dowody? - zapytał, nie potrafiąc powstrzymać się od złośliwego uśmiechu. Dowody na to, że nie uwodził? Ciekawe jak by to miało wyglądać. Przez chwilę znowu się zastanawiał, o czym myśli Cass, ale nie wypadało pytać. - Jasne. - odpowiedział, odrzucając koszulkę na bok trochę bardziej ostentacyjnie niż miał to w zamiarze, po czym ruszył w stronę dziewczyny. Wiedział, że w normalnych warunkach nie miała by problemów z rozebraniem się, ale William chętnie jej pomoże. - Jesteś niemożliwa. - szepnął, odpinając zapięcie jej sukienki i delikatnie muskając jej skórę. Przymknął lekko powieki, wdychając jej zapach, którego nie był w stanie zidentyfikować.
- Nie wiem, jak to zrobiłeś, że znasz hasło, chyba nie chcę wiedzieć, ważne, że jesteśmy tu - uśmiechnęła się do niego, puszczając oczko. Zmierzyła jego klatę spojrzeniem, powstrzymując się mruknięcia czy rumieńców. Gdy poczuła jego dłonie na zapięciu, przeszedł po jej plecach zimny dreszcz - Niemożliwa? Dlaczego? - spytała niewinnie, zrzucając z siebie sukienkę i zostając w bieliźnie. Odwróciła się do niego przodem, czekając na odpowiedź.
Wzruszył ramionami. - Zwykła koleżeńska przysługa, nic wielkiego. - wytłumaczył, mając nadzieję, że teraz już nie będzie miała żadnych wątpliwości. Po raz kolejny zarejestrował jej spojrzenie i uśmiechnął się nieznacznie. - Ta minka mnie rozwala. - zaśmiał się, mimowolnie omiatając ją spojrzeniem. Skąd u niego wewnętrzny opór przed wykonaniem kolejnego kroku? Nie miał pojęcia. Wydawała się być taka krucha i delikatna.
- Wierzę Ci, Will - szepnęła, ujmując jego dłoń niepewnie. No tak, jedno jego spojrzenie i rumieńce pojawiły się na jej twarzy. Zawstydziła się nieco, jednak pociągnęła go lekko w stronę basenu. - Która minka? - spytała ponownie tym samym głosem, stając nad brzegiem. - Ta? - dodała i wrzuciła go do basenu. Ups...
- Dobrze, że wierzysz. - powiedział równie cicho, gładząc jej dłoń. Widział wyraźnie rumieńce na jej policzkach, co sprawiło, że jego uśmiech delikatnie się poszerzył. Oczywiście niczego się nie spodziewał, a tu proszę. Dziewczyna zepchnęła go z krawędzi. Nie wiedzieć jakim cudem, w ostatniej chwili złapał ją za nadgarstek i pociągnął za sobą, więc także wpadła do wody. - Właśnie ta. - zaśmiał się, gdy już się wynurzyli.
Pogładził jej dłoń i ta drgnęła. Była ciekawa, ile jeszcze razy te rumieńce ją zdradzą! Gdyby mogła, to by je zagryzła. Wyłoniła się z wody, zaczesując włosy do tyłu, tak, aby długie kosmyki nie zakrywały jej twarzy. - Idealna temperatura! - rzekła zadowolona. Jeszcze dodatkowo pozbyła się piany i podpłynęła do niego - Tylko mnie nie morduj!
Tak pięknie się rumieniła... Patrzył zadowolony jak płynie w jego kierunku i sam zrobił kilka kroków po dnie basenu. - Nie zamorduję, coś Ty. - powiedział z naganą w głosie. Naprawdę wydawał jej się być do tego zdolny? Może kogoś innego, ale nie ją i nie w takich okolicznościach. - Chrzanić temperaturę, Ty jesteś idealna. - szepnął ze szczególnym naciskiem na "Ty", jednocześnie jakby nieśmiało wodząc opuszkami palców po jej policzku.
- To niesprawiedliwe... Jesteś tak wysoki, że możesz chodzić po dnie - jęknęła i poruszała nogami, aby utrzymać głowę nad powierzchnią wody. Gdy poczuła jego dłoń na swoim policzku, przymknęła oczy jakby rozkoszując się chwilą. - Pochlebiasz mi, Will. - rzekła cicho, chcąc, by ciągle głaskał ją po policzku, by po prostu był przy niej.
- Faktycznie, duży plus. - zaśmiał się, drugą rękę odgarniając kłębiącą pianę. Był ciekaw, czy gdyby ktoś wszedł, zauważyłby ich wśród tej całej góry piany i chmur pary. - Raczej sobie. Albo obojgu. - stwierdził, wpatrując się prosto w jej oczy. - Chodź do mnie. - wymruczał i przyciągnął ją do siebie, gdy po chwili dotarło do niego, że w przeciwieństwie do niego, dziewczyna nie ma pod nogami gruntu.
[no i jak mówiłeś zamruczałeś ^^] - Nawet nie wiesz jak bardzo. - dodała ze zbita mina, pokazując mu tym samym, ze potrzeba wiele wysiłku, aby utrzymać się nad woda. Gdy spojrzał w jej oczy, znów zalała się rumieńcem. Cholera jasna! Williamie! Kiedyś Cie zamorduje i wydrapie Ci te oczy! Objęła go, uśmiechając się szeroko. - Tak o wiele lepiej. - szepnęła, nie mogąc oderwać wzorku od jego tęczówek.
[z dedykacją dla Ciebie xD chociaż mruczeć będę kiedy indziej ;P] - Wiadomo. - zaśmiał się gardłowo, słysząc komentarz dziewczyny. Wciąż wydawał mu się być taka krucha... Niemal automatycznie ją oplótł ręką jej talię, żeby się nie przewróciła. - Hej, co to za smutna minka? - zapytał, ujmując delikatnie jej podbródek i unosząc do góry, by spojrzeć jej prosto w oczy. Wydawało mu się, że targają nią jakieś emocje, których nie potrafił zinterpretować. - Coś się stało?
Carpe Diem, Cass. Wtuliła się w niego, czując dokładnie ciepło, jakie biło od jego ciała. Nie potrafiła określić, co w nim jest takiego, że tak przyciąga, że tak pragnie jego towarzystwa. Tym razem "zmuszona" spojrzała w jego tęczówki - Stało się. Masz za bardzo hipnotyzujące oczy. To one tak działają na ludzi. Ja to wiem, coś w nich masz... takiego... - westchnęła - Nie mam pojęcia co. Jakąś iskrę, która czaruje i uwodzi. - dodała, uważnie analizując jego oczy. Tak, aby zapamiętaj każdy szczegół.
Po raz kolejny głęboko nabrał powietrza. Przez tą całą parę i wilgoć, miał wrażenie, że wszystkie zapachy stały się jeszcze wyraźniejsze i mocniejsze, więc zapach Cassie doprowadzał go niemalże do obłędu. - Za bardzo? - powtórzył z namysłem. - Nie mieszczą się już w granicach "przyzwoicie hipnotyzujących"? - zaśmiał się cicho, wciąż wpatrując się w jej oczy. - Czyli jednak jestem niebezpieczny? - zapytał po chwili.
Nie brała już pod uwagi, że są w samej bieliźnie, ani to gdzie się znajdują. Przylgnęła do niego bardziej, chcąc się lekko ogrzać. - Nie mieszają się w żadnej granicy, Will. Zgodzę się, możesz być męską wilą - szepnęła, głaszcząc go po policzku. - Działasz na ludzi...
Objął ją jeszcze ściślej, jednocześnie wodząc palcami po jej plecach wzdłuż kręgosłupa i wcięciu w talii. - Jeszcze trochę i zacznę żałować, że nią nie jestem. - uśmiechnął się jednokącikowo, po czym dłoń, którą przytrzymywał jej podbródek, przesunął niżej, na szyję. - Jak działam? - zapytał ledwie słyszalnie.
On naprawdę chciał, aby nagle przestała oddychać... Lub zwariowała, chociaż nie, ona już dawno to zrobiła. Nie mogła przestać patrzeć mu w oczy. Czuła się jakby zerkała w jego duszę. Tu nie był Ślizgonem, tylko czarującym młodym mężczyzną. - Działasz... Gdybyś zaczął to wykorzystywać... Mógłbyś podbić świat... Zwabiać niewinne dusze do basenu - szepnęła, uśmiechając się czarująco, wodząc dłonią po obojczyku chłopaka.
[to "są powody do mruczenia" kojarzy mi się z reklamą Whiskasa ;P]
Wciąż nie mógł uwierzyć, jakim był kretynem, że nie interesował się nią wcześniej. Automatycznie przypomniał sobie wyprawę po kota Cass i to, jaki wtedy był arogancki i odpychający, zupełnie bez sensu. Naprawdę musiał aż tyle czasu zmarnować, żeby uświadomić sobie to wszystko? - Świat to za mało. - zacytował swojego ojca, po czym zaśmiał się. - Zwabiać do basenu i następnie topić? - zapytał, wciąż uparcie wpatrując się w jej oczy i nie mogąc się na nic zdecydować, co było zupełnie nienormalne jak na niego.
- Więc co chciałbyś jeszcze zdobyć, mój drogi? - spytała cicho, unosząc podbródek w górę, zaciekawiona jego pytaniem. Mówił, że jest niebezpieczny, ale czy morderstwo w Łazience Prefektów to dobry pomysł? - Czy chcesz mnie utopić? To nie zachowanie dżentelmena... - jęknęła cicho przy jego uchu, a następnie lekko się odsunęła i palcem dotknęła jego nosa, zostawiając na nim troszkę piany.