- Ja się napinam? - zapytała. - Jestem całkowicie rozluźniona! - odpowiedziała z pretensją. - Chociaż to może przez tę nudę, dawno nie szalałam. Ty wiesz, że z nikim jeszcze nie flirtowałam?! Szok, doprawdy, no nie wiem jak to możliwe! A jak się u ciebie sprawy mają, hę? - zapytała.
- Od Murrey'a? - popatrzyła na nią zdziwiona. - Chyba żartujesz? No, to będzie baaardzo nieprzyjemny i pracowity szlaban - dodała ironicznie, unosząc brew. - Wiem, że dobre - wyszczerzyła się. Lubiła takie podejście.

- Nie jesteś rozluźniona - odparła. - Lei, ty nie flirtowałaś z nikim? No nie, niemożliwe stało się możliwe - skomentowała. Bya zdziwiona tym faktem, co roku zawsze były plotki na temat, kogo tym razem dorwała Lei, a tu taka zmiana.
- Tak, od niego. I nie, nie żartuję. I zdaję sobie sprawdę z tego, jaki to będzie baaardzo nieprzyjemny i pracowity szlaban - zaśmiała się, używając słów Lacey.

- Och, no wiem - jęknęła. - Ale nie mam kogo podrywać, skoro jestem najstarsza. A jakoś nie widziałam nikogo konkretnego. No wiesz, na wakacjach wybrałam się z Namisiem do Londynu, ale ile tego było, posiedzieliśmy trochę w klubie. Zawsze wolałam swój przedział wiekowy, ale pan Kirei jest świetny, jak mu odmówić? - zrobiła słodką, niewinną minkę. - Ponawiam pytanie, kochana. Jak się bawisz, hm? Ilu już wyrwałaś? - uniosła brew.
- Och, Ariane, ja też chcę taki szlaban! - oburzyła się, kładąc ręce na biodrach. - Jak to możliwe, że łamię tyle reguł, a nie dostaję takich kar? - jęknęła zrezygnowana. - A taki baaardzo nieprzyjemny i pracowity szlaban jest bardzo budujący - pokiwała głową, udając poważną.

- Taa, Nami to Nami - przyznała. - Choć ostatnio spaczył mu się gust, widziałaś na pewno Connie Tenebres. Co ona tu robi, nie mam w ogóle pojęcia - wyraziła swą irytację.
- Na razie żadnego, wiesz, jak trudno o jakiegoś interesującego. Niestety, tak to jest, jak się jest w ostatniej klasie.
Nie zdziwiła się, że Elise pytała tylko o płeć męską. Widocznie zapomniała, że Ariane gustuje także w kobietach. Szczerze mówiąc, nie obnosiła się z tym zbytnio. Mimo wszystko, ludzie nie byli tak tolerancyjni, jak mogłoby się wydawać.
- Po prostu ja mam szczęście - uśmiechnęła się znacząco. - A ty trafiasz nie na tych nauczycieli, co trzeba.

Erin siedziała tu od jakiegoś czasu kartkując strony jakiegoś mugolskiego pisemka, które już od dłuższej chwili wydawało się jej okropnie nudne. Wszak obrazki bez ruchu przyklejone do stron nie mogły się równać z pięknem fotografii magicznych na których postać wprawiona była w ruch. Nic więc dziwnego, że po chwili odrzuciła magazyn w kąt pomieszczenia. Pismo zanim ugodziło w ziemię odbiło się od ściany.
Podciągnęła nogi pod brodę opierając czoło na kolanach. Mimo iż przespała całą noc czuła się niezwykle zmęczona, tak jakby uszło z niej życie.Przez głowę przeszła jej myśl jakoby to koszmary nie pozwalały porządnie się jej wyspać. Męczyły ją już od kilku dni, choć nigdy nie mogła przypomnieć sobie ich treści.

Connieś, jak zwykle spacerowała sobie po Hogwarcie bez celu. W końcu trzeba było odkryć jeszcze wiele miejsc, a i miała nadzieję na wejście do pokoju życzeń. Tych drzwi jeszcze nie widziała. Otworzyła je z nadzieją i rozejrzała się. Nic nadzwyczajnego. To mysiał być salon wspólny, o którym już słyszała. Był prawie pusty, jednak zauważyłas kuloną Gryfonkę.
I znów doskwiera brak pamięci do twarzy. Wparywała się usilnie w nią zastanawiając się, czy znaja sie chociaż trochę. Bezskutecznie, pusta. Usiadła na jednej z kanap i położyła nogi na stolik. Odwróciła bez słowa głowę do sufitu.

Podniosła głowę gdy tylko usłyszała, że ktoś odwiedza pomieszczenie. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, ale gdy tylko dostrzegła w niej Connie Tenebres szybko zmienił się w grymas. Najwredniejsza ślizgonka, jaką zdołała poznać, lub raczej ocenić po jej zachowaniu, bo nigdy nie miała okazji osobiście z nią porozmawiać. Wiadomo było tylko, że jej pasją jest męczenie innych i ewentualnie pyskowanie nauczycielom. Urocze hobby, które bardziej irytowało niż bawiło. Tym bardziej, że czarnowłosa jest dopiero czwartoklasistką, a zachowuje się jakby miała o kilka lat więcej.
Podniosła wzrok na sufit ignorując obecność ślizgonki i namiętnie obserwując plamy na suficie, które najwyraźniej były pozostałością nieudanych zaklęć.

/Schlebiasz mi ^^/

-Moja obecność najwyraźniej nie wprawiła cię w zachwyt- Powiedziała dość obojętnie, kiedy to kątem oka dostrzegła uroczy grymasek na twarzy dziewczyny, której nadal nie indentyfikowała. Nie było widać jakiego kolwiek ruchu ze strony Connie, dalej patrzała w sufit bez jakiegoś szczególnego entuzjazmu. Zdecydowanie dzisiejszy dzien nie należał do najfajniejszych. Wojna z Veronique, Candy, Hanną, Nami chory, a Negai nie potrafiła znaleźć. Mozna by go zaliczyć do jednego z najgorszych. Westchnęla odwracając wreszcie głowę w stronę towarzyszki.

/taka moja rolna Koni < 3

- Coś w tym dziwnego ? - Przeniosła wzrok z kształtów na ścianie na Connie, nawet się nie uśmiechając. -Nie tylko mnie jedną nie cieszy Twoje towarzystwo, powinnaś się przyzwyczaić.
Ironiczny głosik dotarł do Connie dość szybko po pierwszej wypowiedzi Erin.Wodziła wzrokiem po twarzy ślizgonki, a gdy tylko dotarła do tęczówek przeniosła go na swoje paznokcie o uroczej jasnoróżowej barwie z małym kwiatkiem na każdym palcu.

-No njajwyraźniej, skoro mnie to dziwi. Raczej mało znane mi osoby starają się być od początku uprzejme- Powiedziała nawet nie obdarzając jej ironicznym uśmieszkiem. Nie warto marnować go przynajmniej na razie, dla takiego gryfiątka.
-Zaskoczę cię. Raczej większosć cieszy moje towarzystwo. Z powodów pozytywnych, lub z nadzieji na wojnę- Dodała chwilę puźniej cicho, odrzucając włosy do tyłu, które to już od jakiegoś czasu nie zasłaniały jej twarzy. Zdąrzyła sie do tego przyzwyczajić, chociaż była coraz bliżej odkrycia zaklęcia na porost włosów. Odzyskałaby wreszcie grzywkę.

- Najwyraźniej nie jestem tak naiwna jak te osoby i nie liczę, że ty także będziesz uprzejma. - Odparła wymijająco unosząc wzrok na sufit i po chwili przenosząc go na Connie obdarzając ją kpiącym uśmiechem.
- Raczej to drugie. - Mruknęła cicho pod nosem prychając trochę głośniej. Czy Connie na prawdę myślała, że ludzie lubią tak egoistyczne i nieuprzejme stworzenia jak ona ? A ludzie mówili, że ślizgoni nie są tak naiwni jak reszta mieszkańców Hogwartów. Najwyraźniej obecni ślizgoni z Tenebres na czele postanowili obalić ten stereotyp.

-Naiwność nie ma tutaj nic do rzeczy. Do zależy tylko od mojego humoru i dobrej woli- Ah, najwyraźniej coraz wiecej ludzi wątpiło w to, że Connie potrafi wykrzesać z siebie trochę uprzejmości. I co się dziwić, była dla wszystkich wredna, nawet dla przyjaciół.
-Owszem, cześciej to drugie. Jednak wierz mi, że są jeszcze dajmy na to idioci, który nie chcą mnie zabic przy każdej okazji- Tak obojętnego tonu to chyba jeszcze nie używała, a siliła się na niego trochę. Nie wiele ją interesowała ta rozmowa, a i nie miała przynajmniej narazie zamiaru zacząć rzucać cynicznych uwag. Tym razem pobawi się przyjmując inną strategię.

- Serio ? - Zakpiła obdarzając ją idiotycznym wyrazem twarzy i ironicznym spojrzenie. Już wiedziała dlaczego Connie, ma opinię wrednej osoby.Choć to dziwne, jeszcze od nikogo nie usłyszała miłego słowa o pannie Tenebres.Zazwyczaj zawsze znalazł by się ktoś kto odkryje tą lepszą stronę osób niemiłych, ale najwyraźniej w przypadku ślizgonki zasada ta zwyczajnie się załamała.
- Tak to zdecydowanie idioci. - Potwierdziła przewracając teatralnie oczami. - Choć ja wolałabym określenie tchórze, którzy wolą nie wchodzić Ci w drogę. Ale nie łudźmy się to nie znaczy, że Cię lubią.

-Tak, serio. Jednak dzisiaj zdecydowanie nie mam humoru na to, żeby znaleźć nową... tolerowana osobę- Dobrą znajomą to zdecydowanie byłyby za duże słowa, skoro i tak akurat tego rodzaju bliskich miała dość mało. Nikt się tak właściwie nie nadawał.
-Nie do końca mądre jest nazywać tchórzami osobę, która jest w stanie nademną... powiedzmy, że w pewnym sensie zapanować. Może niektórzy są na tyle mądrzy, żeby tego dokonać?- No i stało się. Uniosła kącik ust w cynicznym uśmiechu. Podwinęła nogi pod siebie, siadajac na nich i obrzucała ciekawskim wzrokiem dziewczyne naprzeciw.

- Tenebres - mruknęła z lekkim obrzydzeniem. - Nie wiem, co on w niej widzi. Ej, a może majstrowała przy amortrtencji? Nie zdziwiłabym się, gdyby nie był do końca świadomy tego, co robi - westchnęła i pokręciła zrezygnowana głową.
- Ale w twoim przypadku nie znaczy to, że nie miałaś okazji poflirtować, prawda? - zapytała, choć znała odpowiedź na to pytanie. Chłopaków mogło nie być, ale dziewczyny to co innego, ich było pełno. Lorelei nie przepadała za takimi kontaktami między tą samą płcią i sama była pewna, że nie zdecydowałaby się na takie rzeczy. Nie znaczyło to jednak, że nie tolerowała takich pobudek. Przede wszystkim nie był to jej interes. Jeśli chce - niech się zadaje z kim się podoba. Ona nie potrzebowała wtrącać wszędzie swojego zdania.
- Ach, w zasadzie to tylko Jay jest nauczycielem godnym zainteresowania - rzuciła nieco obojętnie. No bo i racja, kto inny był w miarę interesujący? Selivian? A w życiu.

Usłyszała kilka razy swoje nazwisko, ostatnio chyba była zbyt częstym tematem rozmów. Dokładniej ona i Namida, chociaż nauczyła się już to wszystko ignorować. Teraz jednak coś podkusiło ją, żeby odwrócić się i spojrzeć kto to tak bezczelnie plotkuje na jej temat. Lorelei i Cirilla. No to się nie zdziwiła, że jest wzmanka o niej. Zbytnio za sobą nie przepadały, co było niepodwarzalnym faktem. Przysłuchała się bardziej...
-Amortencja? No proszę cię. Niby na kim miałabym to zastosować?- Spytała nie dokońca wiedząc, o kogo świadomości mówią, w końcu wcześniej była dość zajęta rozmową z Erin, która teraz milczała.
-No i przy okazji, jeśli mówisz o kimś, siedzącym niedaleko to ciszej. Nie każdy ma pragnienie usłyszeć przekształconą już plotkę na swój temat.

Weszła do pokoju i rozejrzała się. Nie za bardzo wiedziała gdzie się podziać. Była nowa i nie wiedziała gdzie, co jest. Wyprostowała się by chodź trochę pewniej wyglądać, chociaż sama wątpiła by mogło by to w czymś pomóc. Usiadła w jednym z foteli i sięgnęła po jedną z książek ze swojej torby. Nie mogła się skupić na czytaniu, bezmyślnie tylko przejeżdżała wzrokiem po każdym zdaniu i od czasu do czasu przewracała kartkę.

- W sumie to jedyne sensowne rozwiązanie - przyznała rację Lacey. Podrapała się w zamyśleniu po głowie, czochrając przy tym lekko włosy.
- Connie, nie wtrącaj się w rozmowę starszych od ciebie - rzuciła do Tenebres, nie przejmując się nią zbytnio. Cirilla wstała z fotela. Nie chciało jej się tu dłużej siedzieć, nie gdy tyle osób było tu i z prywatnej rozmowy nici.
- Tak, tak, to prawda - przyznała. - Opuszczę cię, moja droga Lacey Elise, liczę, że zrozumiesz dlaczego. Do zobaczenia - dodała, po czym wyszła z pomieszczenia.

Prychnęła głośno słysząc kolejne wypowiedzi Connie.
- Właśnie widzę jak zawierasz nowe przyjaźnie. - Ironizowała stukając przy tym paznokciami w buty na których uwiecznione były kolorowe kropki.
- Och, no i w Twoim wypadku trudno usłyszeć plotkę. Większość to raczej czysta prawda. - Oznajmiła jej kończąc melodię wygrywaną na butem ostatnim mocnym stukotem. Wygodnie oparła się o fotel wyrzucając nogi z sofy na ziemię. Pomieszczenie wydawało się jej dziwnie przesłodzone, ale możliwe, że to tylko jej odczucia.

-No wiesz, są bajki, że złe odczucia najczęśniej przeradzają się w jakieś prawdziwe przyjaźnie- Kilka takich głupot słyszała od babci.
-Może nawet bede kolejną królewną, która nienawidzi swojego księcia?- Powiedziała sarkastycznie obserwując z pogardą ruchy dziewczyny. Najwyraźniej ma ADHD, skoro wiecznie i bezprzerwy w coś puka czy stuka, albo rozgląda się po pokoju. A może się denerwuje rozmową z tak przeuroczą ślizgonką jaką była Connie?
-A jeśli chodzi o plotki, to która ci się wydaje taka prawdziwa?- Prychnęła pod nosem.

Znów bezmyślnie przewróciła kartkę. Poddała się, włożyła książkę do torby, po czym skierowała się w stronę okna. Szybkim, zwinnym ruchem wskoczyła na parapet i wyjrzała za szybę. Na podwórzu lekko mżyło, nie za bardzo przepadała za taką pogodą. Od razu świat nabierał szarych kolorów, a ona sama na nic nie miała ochoty.

- Kto Ci takich historyjek naopowiadał ? - Mruknęła głośno parskając melodycznym śmiechem. Błagam, czyli Connie jednak jest naiwna. Nikt nie uwierzy w przejście od nienawiści do przyjaźni. Chyba, że między tymi wersami znajdzie się jeszcze pożądanie, ale to już tylko w przypadkach damsko-męskich.
- Każda. - Odparła ironicznie przerzucając na nią chłodne spojrzenie. - Dosłownie każda. Po Tobie można się spodziewać wszystkiego.

-Oj wiele osób. Jednak są zdecydowanie mało prawdopodobne- Mruknęła pod nosem odrzucajac głowe do tyłu i spogladajac w sufit. Założyła nogę na nogę i spojrzała po twarzach innych osob, które wchodzily i wychodziły.
-Każda? Skoro tak wiele ich słyszałaś. To muszę być popularna- Jej ironiczny uśmieszek zdecydowanie się nasycił. Jakoś nigdy nie dąrzyła do tego, a tu nagle co rozmowę jakieś słowo jej dotyczące. Schlebia.

- Tak też myślałam. - Zakpiła, nie obdarzając Connie kolejnym spojrzeniem. Zamiast tego znów skupiła się na dość sporych rozmiarów plam, które gościły na suficie i nagle zaczęły ją interesować. Najbardziej ciekawiło ją przez jakie zaklęcie powstały, bo była pewna, że są skutkiem złego wycelowania różdżki.
- Tak bardzo. - Zadrwiła oblizując koniuszkiem języka górną wargę. - Jednak nie szczyciłabym się za bardzo, gdyby to mnie spotkał zaszczyt takiej popularności wyjechałabym ze szkoły i zaszyła się w brudnych ulicach Londynu. Tobie szczególnie to polecam.

-Uciekanie od problemów widzę, jest twoja specjalnością. A mnie szczerze mówiąc podoba się taki układ. Przynajmniej nikt nie zawraca głowy serią pytać, "Co tam przyjaciółeczko" i tym podobnych- Powiedziałą spokojnie, po czym prychnęła pod nosem.
-Ty najwyraźniej rówzniez nie masz przyjaciół, skroro siedzisz tutaj ze mną za miast z nimi- Po tych słowach prychnęła i dodała jeszcze
-Niewidzalni i zmyśleni się nie liczą.

- Chyba masz złe wyobrażenie na temat przyjaźni, Connie. - Zaakcentowała jej imię słodkim tonem, któremu towarzyszyło wywrócenie oczami, a następnie grymas, który nieco oszpecił jej twarz. - Jesteś po prostu na tyle zdzirowata, że nawet nie chcesz zasmakować jak to jest się z kimś przyjaźnić.
- Mam przyjaciół i sama się zastanawiam, co tu z Tobą robię. Chciałabym jednak zaznaczyć, że przyszłam tu pomyśleć, a ty bezczelnie się wtrąciłaś. - Słusznie zauważyła krzyżując ręce na piersi. O nie, ona nie zamierzała się stąd wynosić. Zostanie tutaj ile będzie chciała, cały czas mając nadzieję, że ślizgonka ruszy swój tyłek i zostawi ją samą. - Niewidzialni liczą się bardziej niż ty.