By uczniowie z innych domów mogli się bardziej z integrować, równocześnie odpoczywając po ciężkim dniu nauki powstał Salon Wspólny. Jego wnętrze jest wypełnione barwami wszystkich czterech domów. W wielkim kominku naprzeciwko kanapy zawsze miga wesoło ogień. Wokół niego rozstawione są żółto- czerwone sofy. Oprócz tego można tu znaleźć niewielkie stoliki razem z pufami, by móc przy nich na odrobić lekcje. Są one rozstawione przy ścianie, naokoło kominka. Na co dzień z ogromnych okien padają promienie słoneczne, rażące w oczy siedzących blisko nich uczniów. Zaś sufit Salonu Wspólnego posiada malunki zwierząt czterech domów razem z przynależnymi do nich kolorami.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Nie Cze 20 2010, 23:56, w całości zmieniany 1 raz
- Nie.. idź sama. Zobacz, Walle na ciebie czeka - wskazała głową chłopaka, tańczącego gdzieś tam po drugiej stronie pokoju. Początkowe szaleństwo zaczynało opuszczać Bell i zamiast tego pojawiało się zmęczenie i, jak na razie, lekki ból głowy.
Meg kołysała się w rytm piosenki, gdy zauważyła, że July z kimś się witała. Puchonka uśmiechnęła się do gryfonki, i tanecznym krokiem powędrowała gdzie siedziała Bell. Ruszając delikatnie w bok biodrami spojrzała na krukonke. - Bell, wszystko w porządku? - Jej twarz była zmęczona i jakoś źle wyglądała. Meggie usiadła koło niej i przeczesała swoje włosy dłonią.
Aaron spojrzał na Blaise, która poszła oprzeć się ościanę. ''Chyba alkohol dał się we znaki" - pomyślał, chciał już do niej podejść, kiedy przy jego zdziwieniu zauważył, że ona tańczy już przy jego boku. - Blaise wszystko ok? Źle sie czujesz? - spytał trochę zdziwiony a przy tym zaniepokojony.
Nastria: - Wszystko wporządku? - spytała Bell i spojrzała na Puchonkę obok. Zaczął udzielać jej sie nastrój nowo poznanej Krukonki. Usiadła z jej drugiej strony i patrzy na obie dziewczyny.
Meggie spojrzała na puchonkę, jej chyba nie znała. Tak jak ona chciała wiedzieć jak Bell się czuje. - Jestem Megan - przedstawiła się i podała dziewczynie ręke w powitalnym geście.
Nastria: Usmiechnęła się lekko do dziewczyny. - Ja jestem Nastria. - uścisnęła delikatnie dłoń Megan, tak jak to uczyli ją Eredin z Gloriandą, a teraz powtarzali jej to rodzice za każdym razem.
Megan: Megan była już nieco zmęczona, oparła głowę o ścianę i patrzyła na osoby tańczące na środku pokoju. - Miło mi cię poznać Nastria - na te słowa Meg uśmiechnęła się do dziewczyny. - Ja ci się podoba impreza?
Nastria: - Mi ciebie również. - powiedziała i tez spojrzała na innych. - Impreza super, tylko, że jakoś nie pcha mnie tam gdzie nikogo nie znam. Zawsze wtedy wolę stać gdzies w oddali i obserwować innych.
Megan: Racja na imprezie było dużo osób, których nie znała, jednak po to go zrobiły. Tutaj można było poznać nowych ludzi, jej się udało. Poznała Nastrię, ale także i innych. - Hmn mnie jedynie przeraża to w jakim tempie znika Ognista Whisky, miejmy nadzieję, że wszystkich nie będzie trzeba wynosić na rękach. - Puchonka czuła w powietrzu zapach alkoholu, a nawet jego nadmiar.
- Jasne, czuję się świetnie - powiedziała i na dowód swoich słów uśmiechnęła się. W końcu zmęczenie ani ból głowy nigdy nie przeszkadzały jej w tak naturalnych odruchach. Mogły co najwyżej uniemożliwić skakanie, bieganie i inne gwałtowne ruchy.
Nastria: Przyjrzała się Bell, ale nic nie powiedziała. Skoro mówi, że nic jej nie jest to niech tak zostanie. - Megan masz rację. Jeszcze troche i trzeba będzie ich wynosić.
Meg uśmiechnęła się na słowa koleżanki, dobrze, że Bell nic nie było. -O tak... wiecie co, jest tu cała skrzynka Ognistej, a ja ani razu jej nie skosztowałam. Może i dobrze - Puchonka spojrzała na osoby, które chwiały się na boki i to nie w rytm piosenki, tylko z nadmiaru alkoholu. ''Pięknie''
Nastria: - Ja jakos nie przepadam za Ognistą. Nie ciągnie mnie do tego. - powiedziała. - Chodź czasem mam ochotę na właśnie coś takiego. - odgarnęła włosy z twarzy i patrzy to na nie, to na innych w Salonie.
Megan: Megan dawno już nie słyszała aby jakaś dziewczyna nie lubiła Ognistej Whisky, jedynie takie co to pija, a czasem nawet do nieprzytomności. Puchonka uśmiechnęła się do nich. - Hmn a mnie się pić zachciało, no dziewczyna macie ochotę na sok pomarańczowy? - Meg spojrzała wyczekująco na Bell i Nastrie.
Nastria: - Por supuesto, si. - powiedziała z uśmiechem kiwając głową. - Znaczy się, oczywiście, że tak. - poprawiła się i spojrzała na Bell. Wstała z podłogi, wygładziła materiał sukienki i oparła się o ścianę.
- Pomarańczowy nie... może być jabłkowy - powiedziała. Nigdy nie przepadała za sokiem pomarańczowym, tak samo zresztą jak za samym owocem. Widząc, że Nastria wstaje, domyśliła się, że maja pójść po napoje. A już myślała, że Meg przyniesie... złapała się reki Puchonki i również wstała.
-Przepraszam, że nie zaczekałam z upiciem się na ciebie - westchnęła teatralnie do Blair. - A tak na serio, to nie wiedziałam, że przyjdziesz. Gdzie się podziewałaś ? - zapytała, nieprzypominając sobie obecności B. podczas ostatnich dni.
Iv udało się uśpić Ann, więc mogła się na chwilę wyrwać. Weszła do salonu, z pogodnym uśmiechem na twarzy i rozejrzała się. Jak na razie pozostała z boku, by uważniej przyjrzeć się przybyłym.
- Hmm... Gdzie się podziewałam? - zaczęła się zastanawiać - tu i tam. Ogólnie to po prostu w szkole było nudno - a jak jest nudno, to i mnie nie ma. -A ty ostatnio co porabiałaś? - zapytała biorąc kolejny łyk ognistej.
Gabrielle, gdy tylko ujrzała twarz Ivette, od razu podbiegła do niej i uścisnęła ją mocno, może nawet za mocno. - Kochana, jak ja cię dawno nie widziałam! - wykrzyknęła, ciesząc się z jej obecności.
Megan wstała z podłogi i powędrowała po napoje, dwa pomarańczowe dla niej i Nastrie, i jeden jabłkowy dla Bell. Za nim odeszła, zabrała jeszcze na tace pare ciasteczek i jakieś owoce, oprócz pomarańczy. Zawsze dbała, aby każdemu dogodzić. Z uśmiechem na twarzy wróciła na swoje miejsce i podała koleżankom napoje oraz poczęstowała je smakołykami.
Weszła na salę jakby trochę zmieszana. Co jak co dawno nie widziała tylu osób w jednym miejscu. Uśmiechnęła się blado i opadła zmęczona na kanapę, która chyba jako jedyna była wolna. Przez ostatnie dni w ogóle nie potrafiła się wyspać. Kiwnęła głową wszystkim osobą które znała i od czasu do czasu rzuciła jakieś hasło pod tytułem 'świetnie wyglądasz'. Szczerze miała dość monotonni dnia, dlatego też przyszła tu z nadzieją, że uda jej się z kimś porozmawiać chociaż na chwilę. Jak zwykle naszła ją ogromna ochota na winogrona, dlatego też rozglądała się jak wariatka za jakimś koszem z owocami. Niestety oparcie kanapy było za wysoko, a jej się nie chciało dźwigać, więc odmówiła sobie tej przyjemności.
Aaron spojrzał ze zdzwinieniem na Blaise. Wyglądała tak blado, chciał ją złapać za rękę i pomóc jakoś ale dziewczyna tak szybka wyszła. Nie zapominając o tym jak mówiła o jedzeniu, podszedł do stolika i zabrał ze sobą jakieś banany, małe kanapeczki, coś do picia i wyszedł.
Megan popijając sok pomarańczowy rozejrzała się po salonie i nagle zobaczyła ją. Siedziała sobie brstrosko na kanapie, obserwując tańczących uczniów. '' Nie, chyba śnie''. - Christine - zawołała, ale muzyka ją zagłuszyła. - Wybaczcie dziewczyny - rzekła do Bell i Nastrie i pobiegła do puchonki. Złapała Christine i mocno ją przytuliła, po czym spojrzała na nią z szerokim uśmiechem. - Wybacz, ale nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że cię widzę.
Spojrzała na Blair. -Właściwie cały czas siedziałam w pokoju wspólnym. - powiedziała ze znudzeniem - miałam nadzieję, że uda mi się pochodzić trochę na lekcje, ale jakoś nauka wylatuje mi z głowy - dodała - jak tam twoja kotka ? - zapytała i zaczęła lekko kołysać się w rytm muzyki.
No tak i pewnie dalej siedziałaby sobie w spokoju, jednak z tego transu wyrwał ją znajomy głos. Nawet nie zdążyła się obrócić, bo ta osoba już zawieszała jej się na szyi. Zerknęła na Megan z rozbawieniem w oczach i bardzo szerokim uśmiechem. - No, no, no - powiedziała dość głośno, żeby było ją słychać pomimo tego, że leciała głośna muzyka - to kiedy znowu idziemy do domritorium poczarować, hę ? Dopytała jeszcze z cwaniackim uśmieszkiem na ustach. Przez okna wpadała duża ilość światła, oświetlając jej ciemno brzoskwiniową cerę. Natychmiast wpadła na świetny pomysł i chwyciła Megan za rękę. - Chodź ! - krzyknęła w jej stronę i wyszły, a kiedy wróciły miały w rękach różne prześcieradła i materiały. Christine uśmiechnęła się szeroko pod nosem i otworzyła usta, jednocześnie wyciągając różdżkę z kieszeni. - Wingardium leviosa - mruknęła i wykonała delikatny ruch nadgarstkiem, dzięki czemu jedno z prześcieradeł uniosło się w górę i zawiesiło, zaczepiając się na oknie. W pokoju zapanował niemal mrok, a dziewczyna ni z gruszki ni pietruszki zaczęła się głośno śmiać.
Megan miała teraz przed oczami dwie dziewczyny wyczarowujące z różdżki, małe ptaszki. Puchonka uśmiechnęła się do wspomnień, już miała coś powiedzieć gdy nagle Christine pociągła ją za rękę i wyprowadziła z salonu. Kiedy Megan dowiedziała się o planie Christine, pomogła jej rozwieszać prześcieradła. Teraz w pokoju było zupełnie ciemno. Jedynie światełka rozjaśniały środek pokoju i uczniów tańczących w rytm muzyki. - No teraz to prawdziwa dyskoteka - Megan zaśmiała się i pociągnęła puchonkę do tańca.
- U niej to jest spoko, prawie cały dzień śpi - powiedziała - o co tam u twojego kocura? Nagle zrobiło się ciemno. No cóż, nocy jeszcze nie było, więc to była czyjaś zasługa. Chociaż Blair nawet się to podobało, teraz impreza przypominała mugolską dyskotekę.
-Właściwie to dawno go nie widziałam, cały czas poluje, widuje go tylko rano i wieczorem jak jest głodny, ale i tak go uwielbiam - powiedziała. - Hm... robi się smętnie, musimy wymyślić coś Co powiesz na karaoke? - zapytała July, widząc, że impreza przygasa.
Christine rozwiesiła prześcieradła tylko dlatego, że słońce za bardzo ją raziło, a z tego co widziała nie była jedyną osobą, którą światło atakowało ze wszystkich stron. Położyła ręce na swoich biodrach i patrzyła jak uczniowie dalej się bawią. Nie długo jednak tak stała, bo Megan ciągnęła ją do tańca. Jej pierwszą reakcją było lekkie skrzywienie ust, bo w końcu nie lubiła tańczyć. Nagle przypomniała sobie swoją kuzynkę, która zawsze kochała porywać się w rytm muzyki. Kręcenie biodrami, ruszanie nogami i rękoma raczej nie było dla niej. Westchnęła cicho i nachyliła się nad uchem Meg, żeby ją usłyszała, gdy będzie mówiła. - To nie dla mnie - powiedziała, uśmiechnęła się przepraszająco i usiadła z powrotem na kanapie przeczesując ręką swoje włosy. Nie liczyła na to, że po prostu wróci się za nią i będzie próbowała z nią porozmawiać. Zapewne bawiła by się razem z nią, gdyby nie fakt, że nie spała już parę nocy i była wykończona.
Na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech. -A masz pomysł jak to zorganizować ? - zapytała. Pamiętała, że ma w dormitorium jakieś mugolskie płyty z karaoke, ale zupełnie nie miała pomysłu jak je odtworzyć.
- Hmm, płyt to ja mam mnóstwo, więc tą kwestię mamy już załatwioną - powiedziała - ale odtwarzacz tu raczej nic nie da. I właśnie dlatego nie cierpiała tej blokady mugolskich urządzeń w Hogwarcie. A przecież zwykli ludzie mieli tyle przydatnych wynalazków!
-TO na czym to odtworzymy? Wiesz, zawsze możemy śpiewać a capella, ale nie jestem pewna czy to dobry pomysł. - powiedziała, wyobrażając sobie pieszczące uszy fałsze. Uśmiechnęła się sama do siebie. -Taak, mogło by być ciekawie
Megan uśmiechnęła się do Christine na znak, że rozumie i zaczęła tańczyć w rytm piosenki. Światełka na suficie zaczęły się obracać i mienić we wszystkich kolorach, ruszając się po ''parkiecie''. Nastrój był niesamowity, a to dzięki też pomysłowi Christine. Prześcieradła sprawiały, że było zupełnie ciemno, oprócz rzecz jasna mały świetlików, które oświetlały całe pomieszczenie.