Wielkie regały z książkami sięgają niemal do sufitu. Można tu spotkać przede wszystkim osoby lubiące się uczyć, czytające dla przyjemności lub po prostu grupki dziewczyn chcące obgadać coś w spokoju. Całe pomieszczenie wypełnia zapach starego pergaminu, a niektóre półki pokrywa cienka warstwa kurzu. Jest tu przestrzeń na której stoją stoliki z krzesłami, by można było przeczytać książkę której nie można wypożyczyć, bądź w ciszy odrobić lekcje
- Internet, telefon komórkowy... Widocznie macie kompetentną nauczycielkę, która wie, co zaciekawi uczniów - odparła. - Rose, ty na nauczyciela? - zapytała. - No w sumie... Czemu nie? - zastanowiła się... Przyszło jej do głowy pewne pytanie. - Co byście chcieli robić w dorosłym zyciu?
- Smoki - powiedziała Hayley z uśmiechem, jednocześnie wyjmując z torby pióro i atrament. - Chciałabym studiować smoki w Rumuni. Dziewczyna odkręciła buteleczkę i zmoczyła w niej koniuszek pióra. Zastanowiła się chwilę, po czym zaczęła pisać. Napisała dwa zdania, po czym przyjrzała się dziewczynom. - Moje wypracowanie to będzie totalne lanie wody.
- Nie wiem - przyznała. - Może pójdę na Aurora? Chociaż bardziej interesuje mnie wymyślanie zaklęć i ważenie eliksirów. Mugoloznwstwo również, że na nauczyciela się nie nadaję. - westchnęła. jak one mogą myśleć o przyszłości? Ona dopiero się uczy... Nakreśliła jeszcze kilka zdań i uśmiechnęła się triumfalnie. - Skończyła - pokazała dziewczyną pergamin. Można powiedzieć, ze napisała bardzo dużo, w bardzo krótkim czasie.
- Smoki... - westchnęła Krukonka. - W Rumunii? Hmm... - zaczęła zastanawiać się. - A ja tam uważam, że napiszesz coś z sensem - powiedziała miłym głosem. Słysząc Rose, odpowiedziała jej. - Ja tam chcę zostać aurorem. Przyszedł jej do głowy pewien pomysł... - Hayley, słyszałam, że tobie i Rose podpadł pewien Ślizgon o imieniu Oliver... Postanowiła nie owijać w bawełnę. - Czy chciałabys się na nim zemścić?
Hayley zaczęła obracać pióro w palcach. Czy chciała się zemścić na Oliverze? To prawda, był zadufanym w sobie dupkiem i go nie lubiła. Fakt, sama wzmianka o nim budziła jej irytację. Ale Hayley miała dość kłopotów, chciała spędzić spokojnie chociaż tydzień - bez żadnych intryg, niespodzianek i irytujących ludzi. - Raczej nie - powiedziała. - To znaczy... mam ochotę mu przywalić, ale nie chcę mieć wrogów w Hogwarcie. Starczy mi, że wszyscy mają mnie za dziwaczkę...
- Ach, no cóż... Bo my z Rose planujemy odegrać się na Oliverze Kim-To-Ja-Nie-Jestem Evans. I myślałyśmy - zwróciła się w imieniu swoim i Puchonki - że nam pomożesz. No ale twoja decyzja - rozczarowała się Gabrielle.
- Mam dość intryg, potrzebuję trochę spokoju. - Heyley uśmiechnęła się do niej. - A co planujecie? - Zapytała. Zamoczyła pióro jeszcze raz i zawiesiła je nad pergaminem, aż zrobił się spory kleks.
- Żałuj- mruknęła. W tej samej chwili do stolika podeszła bibliotekarka. - Chciałaś coś?- zapytała kobieta. - Tak, ale już znalazłam. Przyjaciółka pomogła- uśmiechnęła się i kobieta odeszła. - Pomóc Ci z OPCM? Jakoś napisałam, więc może i Tobie w czymś pomogę, co? Gab, to napiszesz, czy ja mam napisać? Tylko, ze mi grozi wywalenie ze szkoły- mruknęła niezadowolona.
- Możęsz pomóc - powiedziała Hayley. - Nigdy nie uwielbiałam tego przedmiotu, a moim zdaniem wypracowania o zaklęciach to bezsens. Po co mamy wiedzieć kto je wymyślił i w ogóle? Tylko nam się wszystko miesza.
- Rose, napiszę do ciebie - odpowiedziała Gabrielle. Nagle zaczęła ziewać. - No nic, czas na mnie. Przepraszam, ale jestem bardzo śpiąca. Nie gniewajcie się. Gabrielle wstała ze swojego miejsca, zebrała swoje rzeczy i wyruszyła w kierunku wyjścia. - Dobranoc - powiedziała na odchodne.
- Dobranoc - pożegnała się i zajrzała przez ramię Hay do jej wypracowania. - Jest całkiem dobre- skwitowała. Dała jej jeszcze kilka rad i w razie jakiegoś błędu to poprawiła go. Po przeczytaniu całości dodała kilka wiadomości, które wiedziała z głowy, a potem pokazywała najważniejsze fragmenty w książce. - Widzisz, wcale nie jest tak źle. Jeśli chodzi o zaklęcia... Uważam, że to jest ważne, ale nie wszystko. Skutki działania i kto wynalazł może się przydać, ale po co rozpisywać się na całe stopy o jednym zaklęciu? Nie lepiej napisać esej o kilku, najważniejszych zaklęciach?
- Dobranoc. - Zgadzam się - powiedziała Hayley. Ziewnęła przeciągle, zakrywając buzię ręką. - Wybacz. Chyba wezmę przykład z Gabrielle i pójdę spać - powiedziała. A jeżeli nie zasnę, znów będę się szwendać po zamku, dodała w myślach. Spakowała się pospiesznie, dziękując w międzyczasie Rose za pomoc przy eseju i wyszła z biblioteki, przekonana, że jednak nie zaśnie.
Dziewczyna została sama. Zabrała ze stolika książkę i oddała bibliotekarce. Zajrzała jeszcze między regały, zabierając stamtąd trzy książki. Nie miała dużo nauki, prawie wszystko odrabiała w jeden dzień, a resztę wieczorów miała wolnych. Wyszła z biblioteki i poszła do dormitorium. ,,Tak, przydałoby się iść spać - pomyślała''
Dziewczyna została sama. Zabrała ze stolika książkę i oddała bibliotekarce. Zajrzała jeszcze między regały, zabierając stamtąd trzy książki. Nie miała dużo nauki, prawie wszystko odrabiała w jeden dzień, a resztę wieczorów miała wolnych. Wyszła z biblioteki i poszła do dormitorium. ,,Tak, przydałoby się iść spać - pomyślała''
Rudowłosy przechadzając się korytarzami skierował się wprost na czwarte piętro, gdzie też znajdowała się biblioteka. Gdy znał się w pomieszczeniu pełnym książek, jak zwykle nie śpiesząc się skierował się do działu poświęconego Astronomii. Postanowił bowiem, że pora poczytać coś interesującego. Naturalnie nie z nudy! Valentin nigdy się nie nudził. Spoglądając na stare tomy, co jakiś czas sięgał po jeden i szybko przeglądał. Niestety żadna z książek nie wydała mu się wystarczająco interesująca. Jednak po pewnym czasie, gdy wziął do rąk jeden z tomów ustawionych na najniższej półce z zainteresowaniem zaczął przeglądać poszczególne strony. Czyżby znalazł to czego szukał?
Weszła do biblioteki. Miała chwilę wolnego, więc wpadła do biblioteki po książkę do numerologii. Nie opłacało jej się wracać do lochów, więc postanowiła zostać tu. Pomyliła działy i weszła na ‘Astronomię’. Zanim się zorientowała przeszła kawałek. Nie zauważyła rudego chłopaka, czytającego jakiejś książki. Zahaczyła o niego, wpadając na jeden z regałów.
Gdy stał sobie spokojnie przeglądając właśnie ciekawy temat dotyczący planety Wenus, ktoś o niego bezczelnie zahaczył. Szybko się obrócił i dostrzegł wpadającą na regał dziewczynę. Zdziwiony uniósł lekko brwi. Pijana, ślepa, czy co? - Uważaj jak chodzisz - mruknął ze swym charakterystycznym akcentem.
- Sorry - powiedziała. Natychmiast poprawiła sobie włosy, które opadły na jej twarz. - Nie zauważyłam Cię. Chwyciła się za bolącą głowę. Rozejrzała się, w poszukiwaniu źródła dźwięku. Musiała się obrócić, aby stanąć naprzeciwko chłopaka. Z tego co zobaczyła był ślizgonem.
Zauważył, że owa wywracająca się dziewczyna jest z jego roku, kojarzył ją. Przez chwilę zastanawiał się jakim cudem go nie zauważyła. - Szłaś tyłem? - zapytał szukając sensownej odpowiedzi na owe zajście. Jakoś jemu raczej nie zdarzały się podobne sytuacje. Z resztą po co on znów dopytywał? - Nie ważne - odpowiedział ponownie przenosząc swój wzrok na wyniszczony tom, który to trzymał w rękach.
- Nie. Zamyśliłam się – zbyła go. Tak, myślała o książce. Nawet nie znała tytułu, a szukała czegoś. - Niestety pomyliłam działy – zmarszczyła czoło. – Jesteś tu nowy? – spytała inteligentnie. - Jakoś Cię nie kojarzę. Spojrzała przez ramię, co czyta. Prychnęła. Kolejny ‘astronom’. Jak na razie jej marzenie się spełniało. Nie spotkała Javier’a od incydentu przed wrzeszczącą chatą.
Juliette: Nagle do biblioteki weszła Juliette. Rozejrzała się i spojrzała niezbyt przychylnie na bibliotekarkę. Pewnym krokiem skierowała się w stronę regałów z książkami. Przy jednym z nich stała dwójka osób.
Valentin: Spojrzał na nią zastanawiając się, czy jest oby na pewno normalna, skoro zamyśla się tak, że przewraca się o innych. Wydało mu się to co najmniej dziwne. - Tak, przyjechałem tu wczoraj - zamknął książkę z głośny trzaśnięciem, kiedy dziewczyna spojrzała na nią. Zawsze go dziwiło, że też ludzie nie wiedzą z kim są na roku.
- O co Ci chodzi? - O, przyjechałeś wczoraj? Cudownie – zacmokała ustami. – Może oprowadzić Cię o zamku? – zapytała z drwiną. Miała dobry humor, więc chciała się podroczyć. Wyrwała mu z rąk książkę i zaczęła przeglądać. Kiedy próbował odebrać ‘swoją’ własność odwracała się. Przyjemnie było patrzeć jak jego irytacja rośnie. Jakaś dziewczyna ciagle im się przyglądała.
Juliette: Juliette uniosła brew, widząc dziecinne gierki Ślizgonki. Wyrywanie sobie książek? Przeszła pomiędzy nimi i stanęła przy regale obok. Zaczęła zawzięcie szukać odpowiedniej książki. Chociaż, tak naprawdę chyba bardziej zależało jej, by dowiedzieć się, jak dalej przebiegnie tak akcja.
- Na spacery po zamku mam już niestety zapewnione towarzystwo - odpowiedział z udawanym żalem. Gdy dziewczyna zabrała mu książkę i nie zamierzała jej oddać skrzyżował ręce i przyglądał się jej poczynaniom. Nie zamierzał bawić się z nią w jakieś idiotyczne gierki. Kontem oka dostrzegł, że pojawiła się kolejna dziewczyna, a tej już chyba nie kojarzył. Kto by pomyślał, że dział Astronomii jest taki popularny?
Juliette: Pech chciał, że książka, której szukała, znajdowała się na samym dole regału. Niechętnie ukucnęła i wyjęła ją. Uśmiechnęła się pod nosem. No, w końcu ma to, co chciała! Zerknęła na dwójkę. Raczej nie była to przyjacielska pogawędka. Uśmiechnęła się zalotnie po czym oparła się o ramię chłopaka. - Tak, on już ma towarzystwo.. - powiedziała dobitnie, patrząc na dziewczynę. Gdy ta nie patrzyła, mrugnęła do niego porozumiewawczo. Lubiła takie gierki.
- Masz dziewczynę? Ciekawe… Zauważyła, że przygląda się brunetce. Uśmiechnęła się szeroko. Może chociaż ona nie będzie taka sztywna jak on. Przeszło jej przez myśl. - To ona? – spytała dosyć głośno, aby dziewczyna to usłyszała. Jednak nie musiała. Ślizgonka stała w pobliżu i najwyraźniej chciała czegoś podsłuchać. W bibliotece robiło się coraz więcej ludzi.
Może minimalnie obrót spraw go zaskoczył, jednak oczywiście nie dał tego po sobie poznać! - Jak widzisz - odparł potwierdzając słowa nieznajomej. - Nie przypominam sobie, abym stwierdził, że mam dziewczynę, co najwyżej wspomniałem coś na temat zapewnionego już towarzystwa - stwierdził i tym samym szybko zabrał z rąk Ślizgonki swoją książkę. - Ale widzę, że Ciebie to bardzo interesuje - dodał przenosząc wzrok z książki na Ślizgonkę.
Juliette: Juliette odsunęła się do Valentina. Jednak nadal pozostawała w niedalekiej odległości. Przyjrzała się uważniej Ślizgonce, która wyglądała na zainteresowaną całym zajściem. Pozornie niedbale odgarnęła włosy na plecy. Obserwowała dwójkę intensywnie wyrazistymi, zielonymi oczami.
- Och, tak. Nazywam się ciekawość, coś jeszcze? Spojrzała zirytowana nia dziewczynę. A ta tu czego szuka? Kłopotów? - Miło by było, gdybyś i Ty się przedstawił – mruknęła słodko. – Ty też – dodała jakby od niechcenia. Odwróciła się lekko do tyłu. Na jednym ze stolików zobaczyła pożądaną książkę. Tytuł sam wskazywał na to, że znajdzie tam potrzebne informacje. Na dodatek leżała bezużytecznie i raczej nie należała do żadnego ucznia. Nic się nie stanie jeśli ją na chwilę ‘pożyczy’. Zostawiwszy dwójkę ślizgonów samych sobie podeszła do stolika. Chwyciła książkę przypominając sobie, że nie oddała jeszcze Valentin’owi podręcznika do astronomii. Wróciła do działu: Astronomia. - Masz – podała mu książkę. – Mało ciekawy temat. Jakbyś nic nie wiedział o gwiazdach.
Juliette: Juliette uniosła brew. - Nie każdy jest godny znać moje imię.. - uśmiechnęła się ironicznie do Ślizgonki. Patrzyła na dziewczynę sceptycznie, aż ta oddaliła się. Po chwili 'Ciekawość' podeszła ponownie. Jul wywróciła oczami i zerknęła na okładkę książki. - Tylko laik nie docenia książek o astronomii. Jakiejkolwiek. - syknęła.