Wielkie regały z książkami sięgają niemal do sufitu. Można tu spotkać przede wszystkim osoby lubiące się uczyć, czytające dla przyjemności lub po prostu grupki dziewczyn chcące obgadać coś w spokoju. Całe pomieszczenie wypełnia zapach starego pergaminu, a niektóre półki pokrywa cienka warstwa kurzu. Jest tu przestrzeń na której stoją stoliki z krzesłami, by można było przeczytać książkę której nie można wypożyczyć, bądź w ciszy odrobić lekcje
Nic wystarczająco ciekawego nie wpadło jej w oko, niezadowolona przechadzała się między kolejnymi regałami, gdy dostrzegła przechodzącego nieopodal pewnego nauczyciela. Zaraz, zaraz czego on uczy? Zapytała w myślach starając sobie przypomnieć jego nazwisko. Chodziła na niewiele lekcji, co za tym idzie nie znała wielu nauczycieli, a już szczególnie nie takich, którzy nie za często opuszczali swój gabinet. Powróciła do przeglądania książek, jednak w myślach zastanawiała się od czego jest ten profesor, była przekonana, że ktoś jej o nim wspominał. Leniwie przechodząc wzdłuż regału wpadło jej do głowy owe nazwisko Ach tak, Selivian, od OPCM. Uśmiechnęła się pod nosem widząc, że jej pamięć nie jest, aż taka najgorsza i ruszyła w stronę książek o zaklęciach. Patrzyła na zakurzone tomy ze średnim zainteresowaniem. Kontem oka natomiast dostrzegła, że owy nauczyciel ponownie przechodzi z książkami w ręku. Odłożył je na półkę i zaczął czytać jakieś inne. Ku jej zdziwieniu w bardzo szybkim tempie opuścił bibliotekę. Spojrzała na regał, a owe książki z którymi szedł nadal na nim leżały. Zagryzła usta i podeszła do lektur zostawionych przez profesora. Cicho westchnęła widząc, jak interesujące znalezisko wpadło w jej ręce. Czarnomagiczne eliksiry. Lepiej być nie mogło. Spojrzała na bibliotekarkę, która to nie zwracała na nią większej uwagi. Gdyby chciała je wziąć dla siebie zapewne zaraz zostałaby na tym przyłapana. Ale dlaczego by właściwie nie pójść zanieść nauczycielowi ową książkę, ale wcześniej ją oczywiście przejrzeć? Zabrała więc oba tomy i opuściła szybko bibliotekę.
Cassandra weszła do biblioteki, rozglądając się po pomieszczeniu. - Dzień dobry! - przywitała się miłym i radosnym głosem. Uśmiechnęła się na wejściu, poprawiając zakręcone lekko kosmyki włosów. Dziś ubrana w sukienkę, wyglądała wyjątkowo kolorowo. Jeśli za oknem jest tak ponuro, postanowiła, że sama pobawi się w wiosnę. Torba na ramieniu wisiała otwarta. W jej środka wydobywało się ciche mruczenie. Szybkim krokiem odeszła jak najdalej bibliotekarki i udała się do regałów tematycznych. Dziś postanowiła poczytać o nikim innym jak wilach. Palcami wodziła po tytułach książek, szukając tej odpowiedniej. - Och, ucisz się wreszcie - rzekła, wkładając dłoń do torby i targając coś w niej. Można było usłyszeć prychnięcie oraz jęk Cass. Wzięła książkę, a następnie usiadła do pustego stolika. Otworzyła szerzej torbę, zaciskając dłoń na karku kota. - Kociaku, spróbuj mnie jeszcze raz podrapać, a skończy się spanie pod kołderką. - podrapała go za uszkiem i schowała ponownie do torby. Co i raz go głaskała, a drugą ręką przeglądała książkę.
Prosto z lekcji Bell przyszła na biblioteki. Zajęła stolik przy samym oknie. Na oparciu krzesła powiesiła torbę i poszła poszukać jakiejś książki gdzie znalazłaby informacje o Kassandrze. Póki co, nie miała pojęcia kto to jest. Pierwsza książkę znalazła w dziale mitologii. ...Zakochany w niej Apollo dał jej dar widzenia przyszłości, jednak Kasandra nie odwzajemniła jego miłości... przeczytała. To mogło się przydać, jednak trzeba było coś więcej. Tu było zdecydowanie za mało informacji. Może po prostu zwykła książka z podstawowymi informacjami o wróżbiarstwie?. Nie była pewna czy tam coś znajdzie, udała się jednak do odpowiedniego działu. W jednym nic nie było, a w drugim... też nic. Gdy w "Znanych Wróżbitach" nie znalazła wiele więcej niż w mitologicznej książce, wróciła do stolika i zaczęła pisać.
Vivien weszła do biblioteki. Usiadła przy wolnym stoliku, położyła na krześle torbę. Wyjęła pergamin i swoje czerwone pióro. Podeszła do książek o tematyce mugoli. Mugoloznastwo było jej ulubionym przedmiotem, a nie było już jej na dwóch lekcja... w sumie półtora, bo na jednej weszła w połowie. Wzięła tyle książek ile zdołała i zaczęła pisać na temat komórek, komputera, dvd, nadrabiała też informacje o kamerze... Wszystko co inni przerobili już na lekcji, a na co ona, głupia, nie przyszła. Było jej trochę głupio, jedyną osobą, która miała takie samo pojęcie o mugolach, czyli żadne, była Bell. Inne dziewczyny zdawały być się całkowicie oblatane w tym temacie. Szkoda, że akurat fascynuje mnie coś, co inni znają doskonale, a ja dopiero się tego uczę... . Viv westchnęła i zabrała się ochoczo do roboty.
Wreszcie. Odetchnęła z ulgą, gdy uznała, że napisała już wystarczająco. Prześledziła tekst wzrokiem, sprawdzając czy wszystko się zgadza. Było nawet nieźle. Miała nadzieję, że profesor Harriet będzie podobnego zdania. Zwinęła zapisany pergamin, a kałamarz i pióro wrzuciła do torby. Jeszcze tylko odstawiła książkę na miejsce... i z torbą na ramieniu poszła do wyjścia. Widząc Viv przy jednym ze stolików, rzuciła jej Cześć. Miała zamiar od razu wysłać pracę domową.
Weszła do biblioteki. Przeważnie przychodziła tu dla przyjemnośći, ponieważ kochała czytać książki. Jednak teraz szukała wiadomości o zaklęciu Sectumsempra. Była to jej praca domowa. Szukała książek na temat zaklęć takich jak Sectumsempra. Jak Rose mogła go użyć... Czyżby naprawdę, za powłoką grzecznej dziewczyny, krył się potwór? Nie, to niemożliwe - rozmyślała, szukając jakiejkolwiek choćby wzmianki o Sectumsemprze.
Uniosła głowę zza książki. Zaczął panować tu mały ruch. Czyżby uczniowie polubili lektury? Dopiero teraz uświadomiła się, że tematem książki nie są wile, a zaklęcia raniące ciało. Pokręciła głową z dezaprobatą nad swoim roztrzepaniem. Zaczynała przechodzić samą siebie. Zostawiła torbę z kociakiem i podeszła do regału, gdzie stała blada brunetka. Wcisnęła książkę na miejsce, tak aby na jej grzbiecie można było przeczytać tytuł "zaklęcia kaleczące ciało". Zaczęła się zastanawiać, czy owa księga nie powinna znaleźć się w Dziale Ksiąg Zakazanych. Spojrzała ponownie na brunetkę i lekko się uśmiechnęła. - Może Ci w czymś pomóc? - spytała cicho. Nigdy nie lubiła mówić głośno. Jeśli ktoś chciałby, na pewno ją usłyszy. Jej ton głosu był jak zwykle miły i ciepły.
Usłyszała głos dochodzący zza jej pleców. - Pomóc, w sumie, czemu nie... Odwróciła się do żródła głosu. I dodała po chwili. - Jak najbardziej. Szukam wiadomości o zaklęciu Sectumsempra. Zastanowiła się... Widziała już nieraz tą dziewczynę, ale chyba nie znała jej osobiście. - My się chyba nie znamy... Gabrielle Papillon. Miło mi cię poznać.
Uśmiechnęła się przyjaźnie, ignorując prychnięcie kota dochodzące z jej otwartej torby. - Cassandra Lancaster, lecz proszę, mów mi Cass lub Cassie. - uścisnęła jej dłoń lekko. Stwierdziła, że imię Gabrielle bardzo pasuje do dziewczyny. Sięgnęła po książkę, którą uprzednio włożyła na miejsce. - Przez przypadek ją wcześniej wzięłam, jednak, o ile się nie mylę, tam znajdziesz to zaklęcie. A tak w ogóle, dlaczego ono Cię interesuje? - spytała zaciekawiona. Och tak. To była rzecz, z której Cass słynęła. Niepojęta ciekawość. A może teraz była to troska o innych? Wskazała Gabrielle stolik, gdzie uprzednio siedziała, zapraszając ją do zajęcia miejsca.
Gabrielle zajęła miejsce wskazane przez Cassie. - Cóż, Cassie, mnie samą nie interesuje to zaklęcie, aczkolwiek jest ono tematem pracy domowej zadanej przez nauczyciela OPCM. Ty chyba nie chodzisz na tą lekcję, prawda? - zapytała Gabrielle, gdyż nie widziała Cass na żadnej lekcji OPCM.
Usiadła na przeciw niej, kładąc swoją torbę na kolanach, aby mały kiciuś przestał szaleć. Doprawdy nie rozumiała jego zachowania. Przecież nie dawała mu żadnych ziół. Zaśmiała się na jej uwagę. - Wiesz... Byłam na jednej... Jednak jeśli uświadomiłam sobie, ile punktów może stracić mój dom i ile pracy czeka mnie, aby dostać marne stopnie, wypisałam się. - wytłumaczyła dość szybko. - Co dokładniej musisz wiedzieć o tym zaklęciu? Przecież jest bardzo... - urwała, chcąc powiedzieć 'skuteczne'. Musiała odciągnąć ponownie wychowanie państwa Lancasterów i spojrzała na Gabrielle - okrutna!
- W sumie twoja decyzja, czy chodzisz, czy nie... Ja postanowiłam się nie dać. - Cóż, mam opowiedzieć, dlaczego szukam wszystkiego, co się da o tym zaklęciu? Wypowiadając te słowa, przypomniała sobie cały pojedynek. Nie chciała o tym mówić.
Włożyła dłoń do torby i zaczęła drapać kociaka za uchem. Odpowiedział jej cichym mruczeniem. Uśmiechnęła się. - Jeśli chcesz, to możesz. Wysłucham Cię. Wracając do profesora... coś po prostu czuję, że ze zwierzakami będę szczęśliwsza - odpowiedziała wymijająco.
- Pewnie tak... Spojrzała na Cass i zaczęła opowiadać. - Otóż... Na lekcji OPCM Selivian chciał, aby ktoś pokazał swoje umiejętności praktyczne. Nikt nie kwapił się do tego, dlatego ja, aby nie denerwować go, zgłosiłam się. Postanowiłam zrobić pojedynek. Profesor zgodził się i wybrał Rose Stuner z Hufflepuffu, aby ze mną walczyła. Mówiła, starając nie tracić odwagi. Nie było jej łatwo o tym mówić. - No i walczyłyśmy... Na początku było wszystko w porządku... Ale zaczęła nas ogarniać nas chęć wygranej, szczególnie Rose... No i ona rzuciła zaklęcie Sectumsempra... Ja na szczęście się przed nim obroniłam...
Weszła do biblioteki. Musiała oddać wypożyczone książki i znaleźć tą, o której wspominała Gabi. Podeszła do bibliotekarki. - Chciałam oddać książki i poszukać innej - powiedziała. - Chwileczkę, proszę je tam położyć - wskazała na biurko. - Za chwilę do Ciebie podejdę. Odwróciła się, a tam zobaczyła Gabriellę. Podeszła do niej. - Hej. Cieszę się, ze tu jesteś. Powiesz mi jak nazywała się ta książka, w której znajdę to zaklęcie? - uśmiechnęła się prosząco. - Zapomniałam tytułu.
Hayley weszła do biblioteki. Chciała w końcu odrobić pracę domową z Obrony Przed Czarną Magię i wolała się do tego nie zabierać w ostatniej chwili. Gdy tylko przekroczyła próg dostrzegła znajomą twarz. - Cześć Rose - przywitała się z uśmiechem.
- Hej - przywitała się. Spojrzała raz na jedną, raz na drugą dziewczynę. Nie, chyba się nie znały. - To jest Gbrielle Papilon - wskazała na krukonkę - a to Hayley Splend - pokazała gryfonkę. - Poznajcie się. - Hay, Ty też będziesz odrabiała OPCM? - zagadnęła. - Ja właśnie szukam książki o tym zaklęciu, a Gabi mi w tym pomaga.
- Cześć - Hayley uśmiechnęła się do Gabrielle. - Właśnie po to przyszłam - odpowiedziała na pytanie Rose. - Kompletnie nic nie wiem o tym zaklęciu. Ale wiem mniej więcej, w której książce można je znaleźć.
Tak zajęła ją rozmowa z Cassie i przepisywanie wiadomości o zaklęciu Sectumsempra, że nie zauważyła, jak dwie czarownice zbliżają się do niej. I nie usłyszała też, jak do niej mówią. Gdy skonczyła pisać, wyprostowała się. Dopiero zorientowała się, że obok niej stoi Rose razem z nieznaną jej Gryfonką. - Witaj, Rose. Witaj... - urwała. Nagle ją olśniło. Przecież to Hayley Splend! - Witaj, Hayley. Miło mi cię poznać - dodała. - Rose, mam tą książkę, której szukasz. Zamknęła książkę i spojrzała na tytuł - "Zaklęcia kaleczące ciało". Podała ją Puchonce. - Tak, to powinno być to.
- Dzięki- odebrała książkę. Zajrzała na spis treści. Owszem, była tam wzmianka o tym zaklęciu. Miała nadzieję, że znajdzie tu wystarczająco dużo wiadomości na jego temat. Usiadła do stolika. - Hay, siadasz?- podniosła głowę do góry. Przy okazji zobaczyła wypracowanie Gabi. Jakie ono było długie! - Gab, więcej się nie dało?- spojrzał sugestywnie na pergamin.- Przecież to tylko jedno zaklęcie!
Hayley usiadła i wyjęła z torby rolkę pergaminu. Zerknęła na wypracowanie Krukonki i jęknęła - jej miało zaledwie dwa krótkie akapity. - Jak ty to robisz? - zapytała zdziwiona, wskazując palcem na wypracowanie Gabrielle. - Ja mam dopiero tyle i nie wiem, co dalej napisać.
- Jedno zaklęcie, jedno. No i przecież nie ma tak dużo - wskazała na wypracowanie. - Popatrzcie na moje pismo. A pismo Gabrielle było niezbyt ładne. A w tym przypadku okropne. Nierówne litery, jedna większa od drugiej (lub odwrotnie), raz ściśnięte, a raz rozlazłe. - Gdyby to napisać ładnie, nie zajęłoby to tyle miejsca - dodała czarownica. Ni stąd, ni zowąd włosy Gabrielle przybrały barwę czerwieni. Krukonka od razu to zauważyła. Od razu zmieniła kolor swych "strąków", jak je czasem nazywała, na brąz, który najbardziej pasował Gabrielle. Oby tylko nikt tego nie zauważył...
- Twoje pismo... nieważne. Ja pisze małe literki i wszystko zajmuje mi mało miejsca, a nauczyciele piszą: ,,Za krótka praca''- zaśmiała się. - Co to było?- dziewczyna była szczerze zdziwiona. Jesteś...- urwała. Nie wypadało mówić takich rzeczy przy wszystkich. Sama nie chciała, aby jej tajemnica, że jest animagiem tak szybko się rozeszła. - Hay, chodź pomożesz mi, a ja Tobie i się szybko z tym uwiniemy. Napisałaś już na mugoloznawstwo?- zmieniła temat. Może tylko ona zobaczyła zmianę koloru włosów Gabi? Spyta więc ją jak będą same.
- Na mugoloznawstwo? - Hayley zrobiła wielkie oczy. - A co było na mugoloznawstwo? Chyba przegapiłam to, jak Bosil o tym mówiła... Wskazała palcem włosy Gabi i otworzyła szerzej usta, ale zamknęła je z powrotem. Penie jej się przywidziało, w końcu w ogóle nie spałą w nocy.
- "Za krótka praca", też mi coś - prychnęła. - Rose, później ci powiem. Albo napiszę, jak będziemy uzgadniać zemstę na Oliverze. - Mugoloznawstwo... omawiacie jakieś ciekawe rzeczy? Czy tylko jakieś głupie regułki? - zapytała. Sama żyła w swoim domu praktycznie jak mugolka. Najpierw zmuszała ją do tego praca matki, później się do tego przyzwyczaiła. To, co dla wielu czarodziejów było czymś niezwykłym, dla niej stało się czymś normalnym.
- Okey - puściła jej oczko. - Och! Mugoloznawstwo jest bardzo ciekawe. Wcale nie uczymy się regułek. Ostatnio uczyliśmy się o internecie, a wcześniej o telefonie komórkowym. To bardzo ciekawa lekcja. Profesor powiedziała, że nadaje się na nauczyciela i tłumacze lepiej od niej- parsknęła cicho.- Na szczęście ja już napisałam wypracowanie. Dokładnie wczoraj, w pokoju wspólnym puchonów. Nie poszło mi tak źle... Znów zwróciła wzrok na książkę. Natychmiast zaczęła szukać strony i zaklęcia. Było o nim całkiem sporo, więc zabrała się za pisanie. W książce znalazła wyjaśnienie, na czym polega zaklęcie, kto je wynalazł, użył jako pierwszy i ostatni. Była zadowolona z poleconej lektury. Przypomniała sobie, ze Hay nie wie, co trzeba na Mugoloznawstwo. - Hay, trzeba napisać o tym, dlaczego internet jest tak ważny dla mugoli.