Wielkie regały z książkami sięgają niemal do sufitu. Można tu spotkać przede wszystkim osoby lubiące się uczyć, czytające dla przyjemności lub po prostu grupki dziewczyn chcące obgadać coś w spokoju. Całe pomieszczenie wypełnia zapach starego pergaminu, a niektóre półki pokrywa cienka warstwa kurzu. Jest tu przestrzeń na której stoją stoliki z krzesłami, by można było przeczytać książkę której nie można wypożyczyć, bądź w ciszy odrobić lekcje
Do dziś Jiro uważał, że Tiara popełniła fatalny błąd przydzielając go do czerwońców. Zdecydowanie lepiej czuł się w zielonym, a i ludzie częściej brali go za Ślizgona, niż Gryfona. Może i był odważny, może i za przyjaciółmi wskoczyłby w ogień, ale... naprawdę nie czuł się Gryfonem. Dlatego w ogóle nie przejmował się tym, że nie wygrali Pucharu Domów, czy tym, że są na końcu w punktacji. Nie przepadał za swoimi kolegami z dormitorium i każdą wolną chwilę spędzał z ludźmi z innych domów. Głównie właśnie z Ikuto i Aileen, która była jego najlepszą i jedyną przyjaciółką. Do tego też kpił sobie z Gryfonów w towarzystwie pewnej Ślizgoni, która chciała zawładnąć światem. Ale w tym wszystkim wcale nie chodziło o dom. On po prostu nie zaprzyjaźnił się z nikim z Gryffindoru. Pozwolił sobie na to kiedyś raz, tylko raz i potem cierpiał przez to długi czas. Ale i przez swoją głupotę. Uniósł brew, gdy ta zaśmiała się, sam będąc wyraźnie niezadowolony z faktu, że pozwolił się jej tak zaskoczyć. Nie wyglądała na nauczycielkę, Jiro dałby jej góra dwadzieścia lat, nie przypominała większości kobiet w tym zamku. Wyglądała jak jego koleżanki, jak młoda studentka. -A więc uczysz od niedawna, tak?- spytał, od razu przechodząc z nią na "ty". Uważał za zbędne te wszystkie ceregiele z tym związane. Bezpośredniość górą! -Poprzedni nauczyciel zaklęć był okropny. Zawsze, gdy stał nade mną, dysząc jak nie wiem co, miałem ochotę zademonstrować na nim kilka zaklęć. Był strasznie rytujący- wzruszył delikatnie ramionami, na sekundę spoglądając przez okno. -Dobrze, że w końcu jest ktoś nowy- dodał i posłał jej jeden z tych swoich czarujących, łobuzerskich uśmieszków.
Gianna za czasów szkolnych również uczęszczała do Hogwartu. Wtedy to trafiła do Ravenclaw i nie dziwię się. W końcu nie chwaląc się swoją inteligencją przewyższała niektóre osoby. Choć może zdolność łapania wszystkich informacji i szybkiego zapamiętywania ich nie była niczym związanym z mądrością. Ale tak czy siak zawsze dużo się uczyła, była osobą spokojną i opanowaną. Może była pracowita, ale do puchonki jej daleko. Odważna... No nie do końca więc Gryff odpada. I jej pogodne nastawienie nie pasowało do Slytherinu. Przerażająca Gianna szarżuje wśród uczniów. Zdobywa ich przyjaźń, a potem nagle wyłania się z mroku i daje Trolle. Nic, tylko uciekać, gdzie pieprz rośnie. Uważaj, czai się za rogiem i zawsze może cię zaskoczyć! A wtedy to dopiero pocierpisz... A tak naprawdę, to muszę powiedzieć, że nie była obiektywną nauczycielką. Gnębiła uczniów, którzy w prywatnym życiu zaszli jej za skórę i faworyzowała znajomych. Więc akurat dla niej lepiej być miłym. - Tak. Chociaż starałam się o tą posadę od jakiś dwóch lat – Opowiedziała nawet nie przejmując się momentalnym uniknięciem „per pani”. Naprawdę nienawidziła, gdy pierwszoklasiści latali po korytarzy i wołali „pani psor”, „pani Gianno”, „panno Sorrentino”. Oszaleć można. Nie jest jeszcze tak stara, żeby nazywać ją panią. - Słyszałam, że pluł na odległość pierwszego rzędu jak mówił, a jak się awanturował, to zdarzało się, że tak się zasapał, że nie był wstanie do końca lekcji nic powiedzieć. I miał usta jak rybka – Powiedziała mu to, co usłyszała od uczniów na lekcji jednocześnie składając usta w rybkę chcąc zaprezentować ów minę nauczyciela. Szybko zrozumiała, że musi w ten sposób wyglądać komicznie, więc odwróciła twarz w bok rumieniąc się delikatnie. Świetnie. Ośmiesza się przed osobą poznaną chwilę temu.
-Tak, on był naprawdę przerażający- roześmiał się, co naprawdę rzadko mu się zdarzało. Śmiał się albo szczerze, albo w ogóle. Więc kobieta mogła się naprawdę poczuć zaszczycona, choć pewnie jeszcze nie miała o tym pojęcia. Jej "rybka" rozbawiła go jeszcze bardziej, ale tym razem stłumił śmiech, parskając jedynie cicho w geście aprobaty. Potem chrząknął i spojrzał na jej profil. Ładnie wygląda, przemknęło mu przez myśl. Na pewno zaliczała się do grona tych pięknych, zjawiskowych dziewcząt obok których nie można było przejść obojętnie. I w pewnym stopniu jej uroda odpowiadała ideałowi Jiro. Najbardziej spodobały mu się jej włosy i nadgarstki. Uwielbiał te części kobiecego ciała, z dziwnych niewyjaśnionych przyczyn potrafiły wywołać u niego szybsze bicie serca. I porzeczki. Porzeczki działały na niego niczym najcenniejszy afrodyzjak, a dziewczyna która właśnie tak pachniała musiałaby znosić Jiro wiekami. Albo zmienić perfumy. -Myślę, że gdybyś ty tak robiła nikt nie miałby nic przeciwko- powiedział, podpierając się znowu na dłoni. Zmrużył oczy i uśmiechnął się delikatnie, spoglądając wciąż na jej zarumienioną twarz. To nieładnie tak kokietować mężczyzn, którzy są zupełnie bezbronni wobec takich zagrywek. Czemu? Bo jedyne o czym Jiro był teraz w stanie myśleć to jej słodko zaczerwiona buźka, jej włosy opadające na plecy, jej drobne ciało, które miał ochotę chociażby dotknąć. To zdecydowanie nie fair. -A więc skąd przyjechałaś?- spytał, chcąc wymusić na niej by się w końcu odwróciła. Mimo iż mógłby patrzeć tak godzinami to jednak wolał porozmawiać, nie chcąc jej dłużej peszyć swoim spojrzeniem. Bo teraz nie starał się być ani trochę dyskretny.
Gdyby wiedziała o tym, jak rzadko można doświadczyć jego śmiechu, to na pewno czułaby się w tym momencie wyniesiona pod niebo, a wokół latałyby ćwierkające skowronki... Szczerze mówiąc nie wiem, co te ptaszki maja do tego, ale ogólnie pasowały mi do scenerii, jaka pojawiła mi się w głowie. … Czy mi się wydaje, czy Gianna jest skroplona delikatną wonią perfumu z czarnych porzeczek? Ale żeby to poczuć, trzeba było się do niej zbliżyć troszkę bardziej. Jestem pewna, że gdyby Jiro chciał dojść właśnie tę odrobinkę bliżej, to nie miałaby nic przeciwko. W końcu są sami w bibliotece, to raz. A po drugie, ona nigdy nie widziała problemu pomiędzy przekraczaniem granic uczeń:nauczyciel czy to w przyjaźni, czy to w czymś więcej. - O, to może faktycznie użyję tych niesamowitych sposobów nauczania młodzieży. Chociaż myślała, że na ogół krótka spódniczka wystarczy, żeby ściągnąć na lekcję tłumy. Ciekawe tylko czemu to byli tylko chłopcy – Powiedziała udając, że naprawdę bardzo mocno się nad tym zastanawia, ale nie jest w stanie pojąć tej zależności. Potem przekrzywiła lekko głowę w bok nie mogąc pozbyć się uniesienia kącików ust. Ledwo zaczęli rozmawiać, a ona już miała ogromną ochotę spotkać się z nim jeszcze kiedyś i jeszcze kiedyś. Może znów w cztery oczy mogąc pozwolić sobie na pełną swobodę w swoich komentarza. Odwróciła buźkę w jego stronę przez kilka chwil mając jeszcze wzrok uparcie skierowany w ścianę. Nadal jej było trochę głupio, ale skoro się śmiał, a nie potępił, to chyba nie było z nią jeszcze aż tak źle. Dlatego też zerknęła ponownie na Jiro zakładając za ucho kilka kosmyków, które uparcie chciały leżeć jej cały czas na środku twarzy. Nigdy więcej nie będzie sobie sama obcinać włosów. Potem ma nierówną grzywkę i tak to się kończy. - Włochy – Szepnęła troszkę ciszej tak, jakby ich rozmowa była w jakiś sposób zakazana. Jakby ktoś, kto usłyszałby ich zza drzwi mógłby sprawić, że mieliby spore kłopoty. Oczywiście wybrzmiała tak machinalnie. Nie myślała o tym. Ale to dodało jej tonowi trochę zagadkowości i potrafiło wzbudzić gram adrenaliny, czy czegoś podobnego. Zastanawiała się dlaczego patrzy się na nią w ten sposób. Była skromna w gruncie rzeczy, dlatego też dziwiły ją podobne spojrzenia i bardzo cieszyły komentarze na temat urody. A tak, nie tylko dziwiły, ale i ogromnie peszyły, co dało się zauważyć, kiedy ponownie odwróciła twarzyczkę w bok, jakby nagle regał z historycznymi książkami okazał się być bardzo interesujący. Nawet, kiedy nie oglądała jego twarzy, to miała ją przed oczami. Nie rozumiała tego, ale i wolała się nie zastanawiać.
Och, gdy tylko wyczuje tą woń nie da jej spokoju. No i może być pewna, że nie ominie żadnej lekcji zaklęć. I będzie jeszcze chodził na dodatkowe zajęcia, by się podszkolić. W końcu jest taki kiepski...! Oczywiście zakazany owoc smakuje najlepiej. Dlatego też teraz Jiro szumiało przyjemnie w głowie, a palce lewej dłoni kurczowo zaciskały się na materiale złości, co można było odczytywać w dwojaki sposób; albo był bardzo zdenerwowany, albo bardzo podniecony. On sam jednak nie wiedział, czym jest to spowodowane. W końcu nauczycielka może i była w jego typie, ale to wciąż nauczycielka. Należałoby zachować chociażby pozory, że nie robi na nim żadnego wrażenia. Czy on był przystojny? Cóż... miał raczej trudną urodę, nie typową dla większości uczniów Hogwartu, choć co jakiś czas wpadał na innego skośnookiego ucznia. Nie podobał się wszystkim, to jasne. W końcu są gusta i guściki, a Jiro wcale nie zależało na tytule "ciacha roku". Sądził, że dziewczyny lgną do niego z innego powodu; był pewny siebie, do tego jego głos był niesamowicie głęboki, niski i miękki zarazem. Może jeszcze podobała się im świadomość, że mogą mieć, chociaż na jedną noc, tego niedostępnego, chłodnego Gryfona. -Ja na pewno przyjdę, obiecuję- uśmiech po prostu nie schodził mu z ust. Uniósł do góry dwa palce. -Słowo harcerza. Czemu nie zdziwiło go to, że jest Włoszką? Miała tamtejszą urodę i znowu przeklął w duchu, że był na tyle głupi, by tego nie zauważyć. -Ja pochodzę z Korei, ale obecnie mieszkam w Stanach. Moi rodzice to typowi Amerykanie i śmiesznie wyglądamy, gdy razem gdzieś idziemy. Oboje są blondynami o niebieskich oczach, a ja...- parsknął cicho. No proszę. Otwierał się przed nią i to całkiem szybko. Zadziwiło to nawet jego samego, gdyż w zwyczaju miał odpowiadać tylko na pytania i mało dawał od siebie.
Dodatkowych zajęć to raczej Gianna nie prowadzi. Ponieważ korepetycje kojarzą się tylko i wyłącznie z jednym w obecnych czasach. Ale może zacznie dla tego jednego ucznia? Albo po prostu mu da szlaban i nie będzie miał wyboru. Będzie biedak siedział i czyścił jej gabinet! O! Dziewczyna chyba już po raz trzeci zmieniła pozycję. To wskazywało na to, że i nią targają dziwne i nieodgadnione emocje. W tym momencie założyła jedną szczupłą nogę na drugą i położyła na niej obie swoje dłonie. Nie była w stanie zamaskować tego, że ta sytuacja jest dla niej niepokojąca. Nie to, że nigdy nie rozmawiała z uczniami samemu o takich luźnych tematach. Ale w tym chłopcu było coś innego. I się dziwnie na nią parzył! A ona zdecydowanie... Może nie tyle co bała, ale zbyt ciekawiła się tym specyficznym spojrzeniem. Czy się chce, czy nie kobiety zwracają na urodę bardzo dużą uwagę. Wprawdzie są takie, które będąc modelkami chodzą z małym grubaskiem, ale to rzadkie ewenementy. Więc skoro tyle dziewczyn adorowało Jiro, to chcąc nie chcąc nie chcąc musiał być chociaż w pierwszej piątce największych ciach w szkole. No i oczywiście promieniejące, ślizgońskie zło robi jeszcze więcej. Która kobieta nie chce niegrzecznego chłopczyka mówiącego „Spierdalaj od mojej laski?”? - Na twoim przybyciu mi zależy przede wszystkim – Powiedziała jakby naprawdę była ucieszona jego gwarancją przyjścia – Ale harcerzem pewnie nigdy nie byłeś, mam rację? - Skomentowała puszczając mu oczko i jednocześnie wytykając w jego stronę język. Mówiłam, że się nie zachowuje jak nauczycielka. Ale to dobrze, prawda? - A w Korei się wychowałeś, czy tylko urodziłeś? - Zagadnęła nie pytając o to „Dlaczego rodzice wyglądają inaczej?”. To by było chyba najgorsze głupstwo, jakie można popełnić. Po pierwsze, gdyby zapytała o to w ten sposób wyszłaby na idiotkę, a po drugie nie pyta się na pierwszej randce o adopcje... Dlaczego ja napisałam na pierwszej randce?! A odnośnie tego, że był adoptowany, to na pewno by go nie potępiła. Sama ma zamiar w końcu zaadoptować synka. Może nawet w tym roku?
Bo wszystkie dziewczyny myślą, że niegrzeczni chłopcy naprawdę się dla nich zmienią! Chcą takiego ujarzmić, ale tylko niewielu się to udaje. Jiro wie to z własnego doświadczenia... Dobra, to zabrzmiało głupio. Bo przecież sam nigdy nie próbował poskromić złego chłopca! To go raczej nie rajcowało, a poskramianie złośnicy też nie było w jego stylu. Jego wymarzona dziewczyna była grzeczna, nieśmiała i po prostu urocza. Taką, którą mógłby przedstawić swoim rodzicom, pójść z nią do restauracji i zasypywać komplementami. By dała mu się zdominować, bo kobiet które w związkach górowały po prostu się bał. Nie żeby był staroświecki, ale... po prostu nie lubił niegrzecznych dziewcząt. Jego była i jedyna dziewczyna "na poważnie" taka właśnie była. Ale potem Jiro wystraszył się uczuć, które zaczęły się w nim rodzić i po prostu z nią zerwał. To było łatwe. Dopiero później zaczął się męczyć; za każdym razem, gdy widział ją na korytarzu miał ochotę do niej podejść i przytulić, tak jak kiedyś. Drgnął, słysząc jej słowa. Miał je odebrać jako żart, czy mówiła poważnie? Kobiety kiedyś doprowadzą mnie do szaleństwa, pomyślał, spoglądając na nią spod ciemnej grzywki, która znów zaszła mu na oczy. -Nie byłem. Ale ty wcale nie musisz o tym wiedzieć- powiedział, zamykając książkę i zwijając pergamin. Chciał schować to wszystko do torby, ale dziwnie by to wyglądało. Gdy już zejdą się inni uczniowie, a on będzie tu sobie gawędził z nauczycielką tak o, po prostu... to będzie wyglądało dość dziwnie. Musiał wiec mieć jakiś pretekst. Otworzył znowu książkę, a pergamin rzucił na stół byle gdzie. -Tam tylko się urodziłem. Potem przeprowadziłem się do Stanów i mieszkam tam już dłuższy czas. Tak naprawdę to w Korei także się wychował. Jeśli pobyt w domu dziecka przez sześć lat można tak nazwać. Widząc, że kreci się na krześle, najwyraźniej nie mogąc znaleźć sobie pozycji podsunął jej jeszcze jedno krzesło. -Jeśli chcesz, połóż na tym nogi. Będzie ci wygodniej- wzruszył delikatnie ramionami. Źle z nim.
Okiełznanie takiego niegrzecznego chłopca było dla dziewczyny niesamowite. Jeśli było się w stałym związku z kimś, kto zmienia dziewczyny jak rękawiczki można śmiało się czuć, jak ta najwspanialsza, ta jedyna. Gdyby Gianna doświadczyła czegoś takiego pewnie byłaby najszczęśliwsza na świecie wiedząc, że najbliższa jej osoba poświęciła się aż tak bardzo ustatkowując się. Chłopak bez uczuć, który nagle poczuł do kogoś mięte dawał równe emocje. Takie życie było inne, niezwykłe. Pełne wyzwać na co dzień. Ekscytujące. A zresztą kobieta, która lubi być zdominowana tak jak ona zawsze musi mieć kogoś górującego. Inaczej by do siebie nie pasowali. Jak np. taka parka Lilly i Kaoru – porażka! Może dlatego Gin jest sama? Bo nie ma odwagi próbować się zbliżyć do kogoś takiego? Albo po prostu jest za bardzo wybredna. Przegryzła delikatnie dolną wargę. Miała wrażenie, że rzuciła niewłaściwy lub kompletnie nietrafiony komentarz. Spuściła głowę w dół. Tym razem niezwykle interesujące okazały się być panele podłogowe. Te wszystkie łączenia? No poezja dla ocząt. - I jak ci się podobają Stany? Szczerze mówiąc byłam już prawie wszędzie, ale nie tam. To jakby taki ostatni punkt podróży – Powiedziała cicho. Swego czasu kiedy cały świat stał przed nią otworem była naprawdę wszędzie. Nie pomyślę. Indie, Australia, Japonia, Francja, Anglia oczywiście, Ukraina, Szwecja, Walia... Było tego tak dużo, że nie jestem w stanie wymieniać. Ale jak sama powiedziała – Stany to taka wisienka na torcie, chociaż sama nie ma pojęcia dlaczego. - Um... Dziękuję... Chyba po prostu ubrałam się trochę niewygodnie... - No ale palnęła! Jeszcze brakuje tylko Więc może mnie rozbierzesz? naprawdę musiało to zabrzmieć tragicznie, skoro podświadomie pomyślała o takim dalszym ciągu. Ułożyła stópki na krzesełku i rozpaczliwie szukała kolejnego punktu, w który mogłaby uparcie spoglądać.
Jiro miał uczucia! Tylko ukrywał je gdzieś bardzo, bardzo głęboko. Otwierał się naprawdę jedynie przed garstką osób, którym mógł zaufać i które akceptowały go bez względu na wszystko. Na przykład- jego przyjaciółka była właśnie taką osobą. Do tego sypiali ze sobą, a jej to całkowicie nie przeszkadzało! Gdzie można znaleźć druga taką dziewczynę? Dla Jiro była ważna, miał nadzieję, że działa to w obie strony, ale wiedział, że kiedyś będą musieli z tym skończyć. Dla tej jedynej dziewczyny- jeśli go poprosi- będzie w stanie skończyć z takim życiem, choć wiedział, że nie będzie to łatwe zadanie. On nie był typem wiernego, grzecznego chłopca, a z wiekiem robił się coraz gorszy. Więc chyba szybko potrzebuje kogoś, przy kim się ustatkuje. Zdecydowanie należał do typów dominujących, męskich po prostu. Facet, który nie może okiełznać własnej kobiety nie zasługiwał na miano faceta. A Jiro potrafił chwycić i uderzyć o ścianę, rzucić dziewczynę na łóżko, ale i przytulić ją delikatnie, kupić tuzin róż nie tylko w Walentynki. I zawsze pamiętał takie błahostki jak na przykład ulubiony kolor wybranki, czy imię jej pieska z dzieciństwa. -Są... ogromne. Właściwie to średnio mi się podobają. Wszędzie jest pełno ludzi i naprawdę nie ma, gdzie po prostu odpocząć, zrelaksować się. Wszyscy wyglądają identycznie- powiedział i położył głowę na blacie stołu. Przymknął delikatnie powieki, lecz wciąż śledził wzrokiem każdy jej ruch. -Ale jeśli ci się to podoba- jedź. Mogę robić za twojego przewodnika jeśli będziesz chciała- zaproponował. Wiedział, że są na to raczej marne szanse, ale powiedział to ot tak, po prostu, nie myśląc nad tym zbytnio. To była zupełnie luźna propozycja. -Ale za to ładnie- skomentował. Ani przez chwilę nie myślał o tym, o czym kobieta i dlatego też nie widział w tym nic niewłaściwego.
Ughm. Jak można spać ze swoją przyjaciółką? Przecież druga strona zawsze poczuje coś więcej, jeśli dojdzie do tak bliskiego kontaktu. Nie ma możliwości, by pozostało to tylko na etapie łóżka, szczególnie jeśli do tego wszystkiego dobrze się rozumieli i byli sobie bliscy. Zresztą, to nienaturalne. Bycie z kimś tak blisko dla zaspokajania potrzeb, to tak, jak bycie zwierzęciem. Gin zdecydowanie potępia takie zachowanie i sama nigdy, przenigdy nie porwałaby się na coś takiego... Em. Ciekawe czy ma coś do tego fakt, że mimo tak wielu latek na koncie jest jeszcze dziewicą? Romantyczny i brutalny. Dla takiego połączenia warto góry przenosić. Można by powiedzieć, że jak tak sobie czytam, to Jiro jest wręcz idealny. Ale przecież nie można poznać człowieka tylko o nim czytając. Wpierw trzeba go poznać, ale to już zadanie ślicznej nauczcielki. - Catolica, to takie miasto, gdzie nigdy nikt nie śpi. Dlatego jestem przyzwyczajona do takich miejsc. Ale faktycznie chyba lepiej mieć możliwość zaszycia się gdzieś samemu w jakimś spokojnym miejscu, by chociaż trochę pomyśleć – Zerknęła na niego. Kiedy tal leżał miała ochotę wystawić dłoń i pogłaskać jego włosy. Podświadomość nakłaniała ją, by sprawdziła jakie są miękkie w dotyku, czy tak aksamitne na jakie wyglądają. - Raczej nie potrzebuję przewodnika. Podróżuję sama – Odpowiedziała mu szczerze, chociaż oczywiście nie miałaby najmniejszego problemu z tym, by ktoś dotrzymał jej towarzystwa, gdyby faktycznie kiedykolwiek wybrała się do miejsca jego zamieszkania. - D-dzięki – Odpowiedziała teraz to już całkiem przez niego dobita. Zaplatała i odplatała z palca jeden kosmyk swoich włosów tworząc z niego loczek. Czy tylko ona zawsze ma myśli, które mają za zadanie ją zawstydzać, lub speszyć? Pewnie tak. I chociaż nie wyglądała, to jednak czuła się naprawdę swobodnie. Nienaturalnie aż.
Jiro idealny? To już zależy od gustu. Jeśli ktoś lubi dzikie jazdy na rollercoasterze to proszę bardzo- nasz student nadaje się do tego idealnie. Wzloty i upadki, rozstania i powroty- Jiro zafunduje ci to wszystko. Ale potrafi być dobrym chłopcem, naprawdę. W końcu jedna dziewczyna wytrzymała z nich dłużej, a kilka proponowało mu coś poważniejszego. Coś w tym musi być. Przyjaźń i seks? Jiro nie widział w tym nic złego, oczywiście do momentu, gdy sam się w kimś nie zakocha. Wtedy jego dziewczyna- JEGO- byłaby najważniejsza. Nie pozwolił by jej dotknąć żadnemu innemu mężczyźnie. Ale z Aileen to było coś innego. Przyjaźnili się od długiego czasu, byli sobie naprawdę bliscy, ale nie w ten intymny sposób. Nie miał ochoty odgarniać jej włosów z czoła, nie chciał obsypywać jej różami. No i mieli jedną, drobną zasadę- zero całowania w usta. Seks, tak. Ale pocałunki, przynajmniej takie, nie. Wtedy mogliby się w sobie zakochać, a to byłoby niebezpieczne. -Znam budkę z naprawdę dobrymi zapiekankami. I z lodami, tak kolorowymi jak tęcza- powiedział cicho, przypominając sobie owe miejsca. Nigdy nie był tak z żadnych ze swoich przyjaciół, bo po prostu nie miał ku temu okazji. Na wakacje zazwyczaj wracał do Stanów, ale jego przyjaciele nie mogli się z nim tam wybrać, czego bardzo żałował. -Wiesz, że bez przewodnika się zgubisz? Ale ja cię znajdę- powiedział, zupełnie nieskrępowany. Wręcz przeciwnie; jak zwykle był pewny siebie i swoich słów. Co z tego, że była starsza? Co z tego, że była nauczycielką i pewnie patrzy na niego jak na jednego ze swoich uczniaków? Jiro się podobała. A osoby, które sobie upatrzył miały przechlapane. -Ja także dziękuję. Za pomoc w zadaniu- kiwnął lekko głową i położył ją na splecionych dłoniach na stole. To naprawdę niesprawiedliwe. Nawet nieświadomie powodowała u niego szybsze bicie serca.
Idealność można rozumieć na wiele różnych sposobów. Mógł to być wygląd, charakter. Albo po prostu stan, w jakim się zawsze i wszędzie istniało dla pewnej osoby nawet, jeśli się nie posiada jej ukochanych cech. Zresztą, jak wspomniałam na razie nie mam co oceniać. A Gianna nawet nie powinna. Jest nauczycielką i powinna zrobić swoje i wyjść zająć się prowadzeniem lekcji, przygotowaniem do nich, czy coś. Tymczasem głęboko żywiła nadzieję, że nie zrobi czegoś głupiego nim to Koreańczyk wyjdzie z bilbioteki. Mimo wszystko nie było to coś akceptowanego przez nią. Sama naprawdę wolałaby trzymać swoje ciało tylko dla tego jedynego. Bo jaką by miała wartość kobieta, która powie „Czy z kimś spałam? A tak. Regularnie ze swoim przyjacielem.”. Żadną. Mężczyźni to co innego, im się na takie coś pozwala bez przymrużenia oka. I gdzie tutaj sprawiedliwość ja się pytam? - Przekonałeś mnie tymi lodami – Odpowiedziała mu przez chwilę faktycznie wyobrażając sobie wspaniałe, waniliowe lody oblane kilkoma polewami i posypane kolorowymi cukiereczkami. Łatwo ją przekonać, prawda? Jakże prosta i łatwa dziewczyna zdaje się. - Raczej łatwo mieszam się w tłum – Odpowiedziała zaczepnie słysząc, że chłopak i tak ją zawsze znajdzie. Mówisz? Zobaczymy, zobaczymy. - Em, zawsze do usług – Skomentowała słysząc o zadaniu. Zrobiła mu zadanie, powinieneś się zakochać w takiej nauczycielce momentalnie! Ale skoro już powodują na sobie podobne odczucia jak szybkie bicie serca, zakłopotanie u dziewczyny to pewnie coś jest na rzeczy patrząc autorskiego punktu widzenia.
Jak wspomniałam; jego ideał dziewczyny jest skromny, grzeczny i nieśmiały. Jakoś nie widział siebie z buntowniczką, która zadziera nosa i litrami wlewa w siebie alkohol, przeklinając co drugie słowo. Ta rola należała do mężczyzn; a dziewczęta miały być uprzejme i miłe, miały nosić sukienki w kwieciste wzorki i kwiaty we włosach. Tacy chłopcy, jak Jiro powinni im padać do stóp. No cóż... trzeba było urodzić się facetem! Mają dużo lepiej, łatwiej. Bo właśnie takie rzeczy, w większości przypadków uchodzi im na sucho. Jiro, mimo iż nie stronił od przygód na jedną noc to wolałby by jego wybranka była właśnie dziewica. By to mu przypadł największy skarb. Nikt nie chciał mieć przecież w posiadaniu "używanego modelu". -Szczerze w to wątpię- powiedział, otwierając jedno oko i spoglądając na nią. Miesza się w tłum? Jiro był innego zdania. Była po prostu zbyt zjawiskowa, by można było ominąć ją wzrokiem. -Nie mów tak, bo jeszcze wezmę to na poważnie- uśmiechnął się łobuzersko i zaczesał grzywkę do tyłu. Na szczęście niedługo egzaminy, potem wyrwie się jakoś do domu i tam obetnie włosy. Jakoś wątpił w umiejętności swoich kolegów, którzy nie raz chcieli obciąć mu włosy. Doceniał ich intencje, ale w końcu nimi jest piekło wyłożone, prawda? No i nie naraziłby swoich włosów na takie ryzyko. Wystarczyło, że dzielnie znosiły jego eksperymenty z kolorami; teraz były ciemne, ale już za kilka dni planował strzelić sobie blond, a nie tak dawno temu paradował sobie w czerni. Ale ta grzywka naprawdę go denerwowała... A już naprawdę nie miał siły by jakoś stylizować swoje kudły, zwłaszcza teraz, gdy miał milion innych rzeczy na głowie. W innej sytuacji poradziłby sobie z nieznośna grzywką za pomocą zwykłej gumy do włosów, której pełno kupował w mugolskim świecie. Włosy stały mu wtedy do góry, lub były ładnie ulizane- wedle uznania. -Umiesz trzymać nożyczki?- spytał nagle. Oczywiście, że umiała. Ale mu chodziło o to żeby mu je obcięła- kiedyś, jak nadarzy się okazja. Miał nadzieję, że wie o co chodzi, zważywszy, że wciąż zagarniał tą wredną grzywkę do tyłu. Hola, hola. Jiro nie tak łatwo było w sobie rozkochać. To, że teraz serce biło mu szybciej znaczyło tylko tyle, że kobieta go oczarowała. Więc była na dobrej drodze, by go w sobie rozkochać. Ale to z czasem.
Faktycznie faceci mieli w takich wypadkach dużo łatwiej. Chłopak mający sporo dziewczyn jest zajebisty, a dziewczyna jest od razu dziwką. No i nie mają miesiączki, nie rodzą. Dlaczego ona się nie urodziła chłopakiem? Może dlatego, że taka była najpiękniejsza i taką właśnie pragnęli ją chłopcy. Są plusy bycia dziewczyną, skoro mężczyźni powinni jej padać do stóp, jak to świetnie ująłeś. - Nie znasz mnie na tyle, dobrze by móc być czegokolwiek pewien – Odparła przechylając twarz w bok. Podrapała się delikatnie po ciemnym policzku i westchnęła cicho. W pewien sposób chciała uspokoić zmysły, które szalały i nie mogła zrozumieć dlaczego. Niestety nie za bardzo jej się powiodła ta sztuka więc pozostawało starać się, by pozory były zachowane a maska spokoju wciąż widniała na jej twarzy. Choć nie wiem, co by zrobiła, gdyby ją zdjęła. Naprawdę nie wiem. - Wątpisz w powagę moich propozycji? Jak możesz? - Skomentowała tworząc na swojej twarzyczce sztuczny grymas niezadowolenia, który miał pokazać mu, jaką wielką gafę popełnił. Brakowało jeszcze słów „Błagaj na kolanach o przebaczenie”, ale te są zakazane dla wszystkich poza Corin wiszącą nad żałosnym kmieciem. Słysząc jego pytanie w pierwszej chwili zamrugała lekko zaskoczona. Zerknęła na niego kątem oka by momentalnie zrozumieć o co chodzi. Niee, to był bardzo zły pomysł. Wystarczy, że jej się ręka zatrzęsie i już będzie miał nierówno połowę włosów obciętą – mniej więcej tak, jak ona teraz. Na szczęście ma fale, a więc to znika w kaskadzie opadającej na ramiona. Zresztą... Ładnie mu było tak jak teraz. I muszę przyznać, że ten gest, przy którym odgarniał ów grzywkę był naprawdę seksowny i pasował mu. Jakby robił to specjalnie, żeby oczarować kobiety. I jeśli tak było, to w pełni mu się to udawało. - Powinieneś tak zostawić. Jesteś naprawdę przystojny – Powiedziała szczerze jednocześnie idealnie formułując swoją wymówkę i starając się nie spłonąć po raz kolejny rumieńcem. Widząc, że po raz kolejny kilka kosmyków opadło mu na oczy wystawiła w jego stronę dłoń i przejechała opuszkami palców po jego czole, by po chwili założyć je troszkę do tyłu. Jeśli już tak bardzo chce je ściąć, to może lepiej mugolski fryzjer?
Zamek, który daje się otworzyć każdym kluczem jest zupełnie nieprzydatny. Ale klucz, który otwiera wszystkie drzwi... to co innego. Co szło jakoś tak, prawda? A więc faceci, którzy zdobywali wszystkie dziewczynie nie musieli się martwić wyzwiskami. Oni nie byli puszczalscy; oni byli po prostu zajebiści, byli zdobywcami. Ale dziewczyny od razu nazywane były wywłokami, nikt takich nie chciał, przynajmniej na dłuższą metę. Bo czemu by się z taką nie zabawić? skoro była naprawdę chętna, a akurat nie było innej pod ręką? Czemu by nie, prawda? On także nie umiał obchodzić się z nożyczkami. Prace ręczne był mu obce, od małego nie miał do tego wyczucia. Choć to dziwne, bo świetnie rysował. O tyle o ile nienawidził techniki, plastykę kochał. Gdy był młodszy matka zapisała go do pobliskiego domu kultury, by tam chłopak rozwijał swoją pasję. Szybko jednak odkrył, że to nie dla niego, bo tamtejszy styl rysowania zupełnie mu nie odpowiadał. Do dziś dnia kształci się pod tym względem sam i całkiem nieźle mu to wychodzi. Ma nawet jedną modelkę, całkiem sympatyczną Gryfonkę. Mogła czuć się zaszczycona, bo odrzucił kilka dziewczyn, starających się jakoś do niego zbliżyć. Był po prostu wybredny, a Lilly- może ze względu na podobne rysy twarzy- bardzo mu odpowiadała. I o dziwo nie chciał jej zaciągnąć do łóżka. -Tak uważasz? We wrześniu mam zawsze krótko ścięte włosy, odrastając pomału, a tutaj wolę nie ryzykować i nie zdawać się na kolegów- powiedział, a czując jej palce na czole zadrżał. Jeśli Tobie się podobam, to w porządku, miał ochotę powiedzieć, ale słowa uwięzły mu w gardle. Pierwszy raz od naprawdę długiego czasu. Ostatnio czuł się tak przy Courtney, czyli wieki temu... Te dziewczyny, z którymi się zabawiał bywały czułe, ale w większości Jiro nie zwracał na to uwagi, bo wiedział, że się rozstaną. To z tymi włosami to wychodziło mu zupełnie nieświadomie! Nawet ja, autorka, nie podejrzewałabym, że może to komuś wydać się pociągające. Miał nieco inne sposoby uwodzenia, których jeszcze na nauczycielce nie zastosował. Niech się więc strzeże! -Myślę jednak, że gdy wrócę do domu będę musiał je trochę podciąć. Moi rodzice i tak siłą by mnie zaciągnęli do fryzjera. Poza tym w krótkich włosach też wyglądam zniewalająco- powiedział i wyszczerzył się do niej łobuzersko.
No no, muszę przyznać, że porównanie jest naprawdę świetne. Dlatego niektóre biedaczki – np. nimfomanki mają już od zawsze spieprzone życie. Ale właściwie nie musimy nad tym się jakoś szczególnie rozwodzić, bo jak mówiłam Gianna taka nie była, nie będzie. I pewnie potępi, ale nie na tyle, by kogoś znienawidzić lub gardzić nim. Chyba nawet nie potrafiła tak po prostu. Nie potrafiła mieć wrogów. Nie no coś tam nożyczkami umiała zrobić. W końcu skoro planuje mieć dziecko, to nie może jej być obce szycie, a więc i cięcie materiałów. Jakieś prace do przedszkola, szkoły. Przy tym wszystkim będzie trzeba pomóc. Ale włosów naprawdę lepiej, żeby nie dotykała. Właściwie, to zastanawiam się, czy to nie jest kolejny powód samotności tej kobiety. W końcu nie każdy mężczyzna chciał odpowiedzialności. Raczej szukał przygody i tak dalej. A jeśli z nią się związać, to raczej na stałe. Właśnie dlatego, że już od jakiegoś czasu w jej domu jest tworzony specjalny pokój dla dziecka i jest na dobrej drodze, by faktycznie zabrać do domu jakiegoś malutkiego, ciemnowłosego chłopczyka o czekoladowych oczkach. Ona nie miała za grosz talentów plastycznych. Jednak uzupełniała to tym, że naprawdę idealnie gotowała. Jej ciasta były chwalone przez ogrom ludzi. Powinna zostać cukiernikiem, a nie nauczycielką w Hogwarcie. Ale ważniejsze było dla niej przezwyciężanie ograniczeń niż korzystanie z hobby. Ponieważ byłą perfekcjonistką i wszystko, co jej się nie udawało w końcu musiała doprowadzić do momentu, kiedy będzie idealne. Ej, ona też chce być modelką. Dlaczego się wcześniej nie poznali? Ja się tak nie bawię... Dlaczego mam w tym momencie głowie jakże uroczą scenę z Titanica z naszyjnikiem.. I tylko naszyjnikiem? Ehehe... - Postaw je po prostu jakoś fikuśnie i będzie doskonale. Z krótkimi niewiele zrobisz. Wiem z doświadczenia – Odpowiedziała odsuwając się i wskazując znacząco na swoją nieokiełznaną burzę na głowie. Sama dziwnie się poczuła w momencie, kiedy pierwszy raz go dotknęła. Nawet nie zauważyła, jaki to był czuły i delikatny gest. Tylko jeden, a jak widzę może zdziałać prawdziwe cuda. A co do sposobów podrywu: Dawaj maleńki, czekam na tą twoją wspaniałość. Zobaczymy czy ci się uda, bo w gruncie rzeczy ta kobieta jest bardzo nieufna wobec ludzi a już z pewnością wobec mężczyzn rozwiązłych. - Skoro tak mówisz, to może faktycznie warto obciąć. Tylko nie wiem, czy odpędzisz się wtedy od stada fanek. Oh Jiro! Jiro spójrz nam nie kocham cię! Wyjdź za mnie! Pocałuj mnie! - Powiedziała najpierw spokojnie by od „Oh” sparodiować szaloną dziewczynkę, która nie ma nic innego do roboty jak platoniczna miłość. Z tego wszystkiego aż ją uciszyła bibliotekarka. Ją?! Nauczycielkę. W ogóle skąd ta kobieta się tu wzięła? Ninja...
On za to miał kilka(naście?) wrogów. Po prostu nie trawił niektórych ludzi, a on nie trawili jego i tyle w tym temacie. A to, że czasem zdarzyło się, że jakaś zajęta dziewczyna poszła z nim do łóżka to już zupełnie inna sprawa. Wtedy jej zazdrosny chłopak chciał bić się z Jiro na śmierć i życie i zazwyczaj- jaka szkoda- przegrywał. Nasz student potrafił się bić i to całkiem nieźle i od takiego rozwiązania problemu nie uciekał. Jeśli rozmową nie można było nic wskórać to podwijał rękawy i po prostu rozprawiał się z delikwentem. Jiro i dzieci...? Sam, będąc dzieckiem ich nie lubił i dość szybko dorósł, ale gdzieś tam w głębi serca naprawdę marzył o szczęśliwej, kochającej się rodzice. Mógłby wtedy jej bronić, a małemu synkowi czytałby do snu i uczył go grać w pokera, gdy dorośnie. Choć na chwilę obecną nie widział się w roli troskliwego tatusia to gdyby zaszła taka potrzeba- byłby gotów od zaraz. Ale miał dopiero dwadzieścia lat, wciąż się uczył! Chciał się wyszaleć, wyszumieć, po prostu dobrze bawić, by później mieć coś wspominać na starość. Ha! Jiro chętnie nauczy ją, jak się trzyma ołówek i kredki i nawet pomoże postawić kilka pierwszych kresek. A potem to już z górki! Co do modelingu... raczej nie wybrałby jej, bo na pewno nie mógłby się skupić na rysowaniu. Za bardzo go rozpraszała, nawet teraz, gdy tylko rozmawiali. W zasadzie nie znał przecież tej kobiety, ale czuł, że nawiązali cienką nić porozumienia. To zawsze coś. -Fikuśnie, mówisz?- spytał i wydął wargi, jak niezadowolony pięciolatek. On za to był wyczulony na każdy taki czuły, delikatny gest. Odbierał go podwójnie, zważywszy, że rzadko miał okazje spotkać się z takimi kobietami; delikatnymi i subtelnymi, które nie chciały od razu iść do łóżka. To była miła odmiana. -Widzę, że masz w tym wprawę- powiedział, spoglądając katem oka na złą bibliotekarkę. Proszę, proszę. Uciszyła ich? Niespotykane. -Pewnie codziennie tak do kogoś wzdychasz.
Ona od dawna pragnęła takiej słodkiej rodzinki. Pokazywałaby synkowi najpiękniejsze mugolskie bajeczki jak królewna śnieżka i krzyczałaby na męża, że demoralizuje go i uczy hazardu. Graliby na dworze w koszykówkę podnosząc go na barana i przystawiając do samego kosza, żeby nie płakał, że jest jeszcze za malutki. Instynkt macierzyński szalał w niej i nie miał szansy na ujście. Może po części stąd te wszystkie plany? Jejku! O takich ciekawych korepetycjach z rysunku, to można tylko marzyć. A gdyby tak usiadł za nią i złapał za jej dłoń, by poprowadzić wraz z nią ołówek.. Ah! Czyż to by nie było słodkie? Chociaż wtedy serce na poważnie rozsadziłoby jej klatkę piersiową i jeszcze długo łomotało będąc poza nią. Masakryczna wizja, ale faktycznie zaczynała się tego powoli obawiać. To było... Niecodzienne. Nie jest przyzwyczajona do dziwnych reakcji organizmu. - Co jest nie tak ze słowem fikuśnie? - Spytała cicho, a gdy zobaczyła minę nie mogła powstrzymać się przed pogodnym roześmianiem się. Wyglądał w tamtym momencie naprawdę zabójczo. Przez jakąś minutę nie była w stanie opanować fali wesołości, która a propo dodała jej znacznego uroku. - Wzdycham tylko do wyjątkowych osób – Odpowiedziała mu jakże znacząco. Oczywiście dość szybko spostrzegła, że komentarz był troszeczkę nachalny i nie na miejscu. Przegryzła więc delikatnie dolną wargę w geście zakłopotana. Aj... Znowu się wygłupia.
Hazard wcale nie był czymś, czym można było demoralizować ludzi. W pewien sposób Jiro uważał, że całe życie przypomina właśnie hazard. By wygrać trzeba było mieć naprawdę dobre karty, asa w rękawie, ponadto zachować twarz pokerzysty, co studentowi wychodziło naprawdę dobrze. Jeśli nie umiałeś ukryć prawdziwych uczuć- byłem łatwym przeciwnikiem. Do takich właśnie zasad Jiro się stosował, w niemal każdej dziedzinie życia. W przyjaźni, w miłości, a nawet gdy był naprawdę zdenerwowany nie okazywał tego. Za to pogardę okazywał aż nazbyt wyraźnie. Prychał, warczał, niczym rozzłoszczony kociak i nie ominął okazji, by nie wdeptać drugiej osoby w ziemie. Taki był i tyle; bezczelny i dość arogancki, choć nie zawsze. Bywał (bywał!) miły i sympatyczny, nawet uroczy, jak teraz. To wszystko sprawka tej kobiety! -Nic. Poza tym, że głupio brzmi- wzruszył delikatnie ramionami i wyszczerzył się do niej, mrużąc przy tym oczy. Wciąż nie podnosił głowy ze stołu. -Nie wiem, co znaczy "fikuśnie", więc mi pokaż- zaproponował nagle, lekkim uśmiechem komentując jej następne słowa. Wyprostował się na krześle i pochylił głowę w jej stronę. Palce obu dłoni zacisnął na krawędzi krzesła i zamknął oczy. Grzywka opadła mu w dół i teraz nauczycielka mogła zobaczyć jak długa jest. Trącił głową jej ramię, delikatnie, bardzo ostrożnie, tak jednak, że na pewno to poczuła. -No, dalej- powiedział miękko, nie chcąc jej jednak poganiać. Na pewno musieli wyglądać dość dziwnie, choć wątpił, by ktoś wziął Giannę za nauczycielkę; wyglądała młoda i Jiro zawsze mógł powiedzieć, że to tylko jego koleżanka.
Granie na pieniądze zdecydowanie nie było czymś dobrym. Dreszczyk emocji, jaki czuło się przy wygranej mógł uzależniać i prowadzić do ogromnych nieszczęść. Ludzie bankrutowali, zabijali się i w ogóle powstawało zło na świecie. Pewnie trochę przesadzam, ale Gianna była od zawsze nauczona widzieć w takich sprawach tylko nieciekawe scenariusze. Ale jestem pewna, że ktoś w końcu zmieni jej postrzeganie na świat. Jej uczucia zazwyczaj łatwo wychodziły na wierzch. Gdy była wesoła po prostu się śmiała. Gdy była zawstydzona rumieniła się. Gdy była zła krzyczała a przy smutnych zdarzeniach potrafiła zaszyć się w pokoju i płakać. Oczywiście kiedy chciała potrafiła ukryć to i owo, ale sprawiało jej to pewną trudność. Dlatego dobrze, że Jiro nie był w stosunku do niej podły i nieczuły, bo nie mogłaby nie pokazać tego, że jest jej przykro. A taki miły i sympatyczny chłopak zdecydowanie obudzi w niej kiedyś miłe wspomnienia nawet, gdyby po wyjściu stąd mieli się tylko i wyłącznie minąć na korytarzu czy zerkając na siebie kątem oka na lekcji. - Prosisz nauczycielkę, by układała ci włosy. To nie jest normalne, wiesz? - Przewróciła oczami niby to z dezaprobatą. Potem jednak, kiedy trącił jej ramię głową westchnęła wesoło i zabrała się za... Tak moi mili, rozczochranie go tak po prostu. Nie ma przy sobie ani gumy do włosów, ani pianki. Więc cóż poradzi? - Tylko teraz nie opuszczał głowy, tworzę arcydzieło – Powiedziała niby to wielce skupiona na swoim zadaniu. Podłożyła palec pod jego podbródek by po chwili podnieść go do góry i spostrzec, że nagle tak jakoś dziwnie blisko się znalazł. Oblizała nieznacząco (a może znacząco?) dolną wargę i po raz kolejny zmierzwiła jego włosy starając się, by stanęły mu we wszystkie strony. I udało jej się to idealnie. I mimo iż powinien wyglądać co najmniej tragicznie, to było całkiem przeciwnie. Naprawdę było mu tak dobrze. Cóż poradzić na naturalny urok osobisty?
Jiro nie był uzależniony od hazardu,, ale nie przeczę- grywał czasem. Tak samo jak czasem wstrzykiwał coś sobie w żyłę, choć za narkomana się nie uważał. I czasami pił, ale pijakiem nie był. Czasami podkradał ostatnie ciastka z kuchni, ale przecież daleko mu do bandziora. Tak samo było z hazardem. Grał i lubił to, ale znał w tym wszystkim umiar. Nawet, gdy dwa razy wygrał pod rząd małe sumki wcale nie miał ochoty grać znowu, wiedząc, że nawet to może stracić. A! To błąd. Chociaż takie rumieńce były słodkie, to wiedz, że kiedyś zostanie wykorzystane to przeciwko Tobie. Zawsze tak jest, bo świat pełen jest ludzi dobrych i złych. Tak właśnie uważał student i nie istniało dla niego nic pośrodku; każdy był na tyle samo zły, co dobry i tylko od nas zależy, jacy będziemy. Dlatego tak bardzo unikał bliższych kontaktów z innymi osobami. Więc czemu jej nie unikał? Czemu po prostu nie wstał i nie wyszedł, jakby zrobił to normalnie. Czemu nie burczał i nie parskał pod nosem, jak miał w zwyczaju to robić w podobnym sytuacjach? Gianna była... dobrym człowiekiem. -Nie ruszam się- powiedział cicho, ledwo otwierając usta. Nie widział wprawdzie co robi z jego włosami, ale czuł, że źle się to skończy. O dziwo, wcale go to nie martwiło, a tym bardziej nie denerwowało. Gdy skończyła i uniosła jego twarz ku górze, automatycznie otworzył oczy i bach...! Czemu kobiety są takie podstępne? Ładnie to tak doprowadzać mężczyzn do szału? Nie ładnie. Znalazł w sobie jednak na tyle silnej woli, by nie ruszyć się ani o centymetr bliżej w jej stronę. Ale też i nie odsunął się od niej, po prostu trwając w tej pozycji przez chwilę. -Wyglądam pięknie?- spytał, rozluźniając się powoli i odsunął się troszkę. Tak będzie bezpieczniej, dla nich obojga. Jiro i urok osobisty? No ba! Miał go pełno, tylko zawsze był gdzieś schowany. To miło, że ktoś go w końcu odkopał.
Dobrze wiedziała, że to, jaka jest tworzy wokół niej ogromne ryzyko i pole do popisu dla osób, które tylko marzą, by kogoś zranić. Zbyt bardzo otwierała się do niektórych osób, jednocześnie będąc nieufną w stosunku do tych, którzy wcale nie planowali wobec niej niczego złego. W swej prostocie była troszkę naiwna. Dlatego jeśli już kiedykolwiek z kimś będzie, to musiałby być to osoba, która chętnie by się nią zaopiekowała, pokazała pewne granice i nie wypuszczała ze swoich ramion, gdyby ktoś chciał zrobić jej krzywdę. Jej mina była niezwykle skupiona, a jednocześnie widać było, że chce jej się śmiać. Naprawdę lepiej, żeby ona nie dotykała niczyich włosów. Na twoim miejscu bałabym się, że skończysz z warkoczykami spiętymi wysoko różową kokardką. Wtedy na pewno Jiro nie byłby już taki przystojny! Może więc powinna to zastosować? Na pewno nie peszyłaby się przy nim aż tak bardzo. Właściwie dlaczego ona się oszukuje? Jej reakcje tak czy siak byłyby takie same. Wypraszam sobie. Gianna wcale nie jest podstępna, tylko czasem robi coś nie przemyślanie i oczarowuje tym całe otoczenie wokół siebie. A szczególnie takich Gryffońskich studentów. To Jiro tak wspaniale odrzuca grzywkę, że przyprawia ją o zawał! Więc to raczej na niego powinniśmy krzyczeć. No, teraz właściwie nie ma co odrzucać, bo grzywka zatonęła gdzieś pomiędzy resztą rozczochranych włosów. - Jak demon, który zstąpił na ziemię, by mamić śmiertelniczki – Powiedziała ten jakże rozwinięty komplement ku jego osobie. Szczerze mówiąc nie do końca podobało jej się to, że się odsunął, ale przecież sama nie będzie się znowu do niego przysuwać. To by nie wyglądało zbyt... Poprawnie. W końcu czy chce, czy nie nadal jest nauczycielką, a przed ią siedzi uczeń... Przed którym się rumieni i któremu zniszczyła fryzurę. To i tak już jest wystarczająco nie poprawne!
Właśnie dlatego Jiro wolał nie pokazywać prawdziwego siebie, nie odsłaniać się. Bycie sobą oznaczało po prostu bycie nagim, bezbronnym wobec całego świata. Nie chciał tego. Nie chciał znowu być zraniony. Od dziecka był zamknięty w sobie, a gdy już się przed kimś otworzył skończył ze złamanym sercem i mokrymi oczami. Nie miał zamiaru powtarzać tego błędu, choć jego przyjaciółka nie raz już mówiła mu, że gdy się zakocha kompletnie stracił głowę i nawet nie będzie o tym wiedział. Coś może w tym jest. A raczej na pewno. Może rzeczywiście z różową kokardą nie wyglądał by dobrze. Ale zacznijmy od tego, że nigdy nie pozwolił by się tak ubrać! No, chyba, że w czasie zabawy z córeczką... Ale to inna sprawa. Chociaż muszę przyznać, że różowy kolor był jednym z jego ulubionych, a niewiele osób o tym wiedziało. Prawie zawsze miał na sobie coś różowego, co jednak nie zawsze było widoczne. Różowy miał wiele odcieni, a Jiro podobały się wszystkie. Lubił także niebieski i któregoś razu pofarbował włosy na ten kolor- nie był to jednak dobry pomysł. Wyglądał tragicznie, naprawdę źle. Nigdy więcej sobie tego nie zrobi; jego koledzy mieli potem z niego niezły ubaw, a on cały ten czas przechodził w czapce. A było lato. Nie muszę chyba mówić, jak ciężko mu było. I gorąco. -Czyli tak jak zawsze- powiedział, przybierając niezwykle poważny ton, co naprawdę dobrze mu wychodziło! Chyba powinien zapisać się do kółka teatralnego, byłby naprawdę nie do zdarcia, bo umiał pokazywać niemalże wszystkie uczucia i emocje. Robił to praktycznie codziennie, uśmiechając się do dziewczyn, uwodząc je i rzucając. Byłby świetnym aktorem! -Teraz moja kolej- dodał, sięgając po kilka pasemek jej włosów. Zaczął robić... warkoczyki, tak, proszę państwa, warkoczyki. Nauczył się tego lata temu, gdy pracował jako asystent w zakładzie fryzjerskim, choć miał tylko 10 lat. Właściwie "pracował" to złe słowo. Pomagał wujkowi i ciotce.
Gdy Jiro się zakocha jestem pewna, że od razu się otworzy, stanie się nagi (w przenośni i dosłownie) i faktycznie może się nawet nie spostrzec kiedy to się stanie. W końcu istnieje miłość od pierwszego wejrzenia. Jeden dotyk, jedno czułe spojrzenie potrafi zdziałać naprawdę wszystko. Przypadkowe otarcie się o drugą osobę, w końcu prawdziwa bliskość i człowiek traci głowę nic nie mogąc na to poradzić. A kobiety miały swoje sposoby, by dopiąć tego w bardzo szybkim czasie, więc chłopak zdecydowanie powinien się strzec. Nawet by nie zauważył, gdyby tak teraz Gianna dorwała go wraz z różową kokardką. Ale sama nie za bardzo o tym myślała, gdyż zdecydowanie coś innego w tym momencie zaprzątało jej głowę. No proszę, lubił różowy kolor. To takie... Mało męskie muszę przyznać, ale wydaje mi się, że jednocześnie jeśli chodzi o Koreańczyka, to nie sprawiało to żadnej ujmy na jego męskości. Jak dla mnie, to nawet mu to pasuje. Ale może piszę tak tylko dla tego, że pewne myśli Gin tak na mnie wpływają? Nie muszę ich zdradzać i nie zamierzam. To już tajemnica. - Ale na pewno lepiej niż chwilę temu. Jak widać moje ręce potrafią zdziałać cuda – Nieskromnie wypowiedziała komplement o swojej osobie, co właściwie rzadko robiła. Mógłby zabrzmieć iście dwuznacznie, ale w ustach kobiety chyba nigdy nic takiego nie miało miejsca. Co i tak nie przeszkadza autorce w upadku z krzesła ze śmiechu. - Nie no błagam cię. Naprawdę lepiej nie – Powiedziała broniąc się słownie jak może, przed dotykaniem jej włosów. Ale jakoś szczególnie się nie wyrywała, także już chwilę później spoglądała, jak chłopak z niezwykłą wprawą robi jej warkoczyki. Już sobie wyobrażam, jak będzie pociągająco wyglądać. Niesamowite nauczycielka z pięknymi warkoczykami na głowie! Jeszcze brakuje grzecznej szaty i okularków. Zrobiłaby furorę tak chodząc po szkole. - Skoro już sobie tak przyjemnie rozmawiamy, to może powiesz mi o sobie coś jeszcze? Czym się pasjonujesz? - Zagadnęła chcąc jakoś skleić rozmowę, nim mogłaby poczuć się przytłoczona dziwnie patrzącą na nich bibliotekarką. Świdrowała ich oczkami jakby właśnie znalazła idealną, nową ploteczkę dla Obserwatora i miała w każdej chwili przekazać mu nowiny. Już widzę te nagłówki „Nowa nauczycielka zaklęć dorwała studenta i gwałcą się w bibliotece”. Do ów czynu na pewno nie dojdzie, o czym pewnie kobieta nie wie. No chyba, że wzrokiem. To na pewno lada chwila zaczną się rozbierać, jak tak dalej pójdzie.
Oczywiście, że nie odejmowało mu nic z jego męskości! Wiele w nim było sprzeczności; lubił, gdy ktoś pachniał słodkościami, ale sam za nimi nie przepadał (prócz lizaków, oczywiście). Sypiał z głośnymi, wyzywającymi dziewczynami, ale jego ideałem była cicha myszka. Uważał, że mężczyzna powinien być po prostu męski, a strojenie się jest domeną kobiet, choć sam potrafił przekopać szafę w poszukiwaniu odpowiednich spodni na randkę. W domu spał z pluszową maskotką, ale kolegów wyśmiałby, gdyby dowiedział się, o czymś podobnym. Był hipokrytą? Nie sądzę. Był jaki był, nic na to nie można poradzić. -Widać- potwierdził delikatnym skinieniem głowy, nie przerywając zabawy z jej włosami. Czy to nie jest trochę... gejowskie? O matulo! Jiro właśnie o tym pomyślał i zamarł na chwilę, rozglądając się dyskretnie po bibliotece. Na szczęście wciąż byli tu sami, prócz oczywiście bibliotekarki, która mierzyła ich dość... ciekawskim wzrokiem. Obserwator miałby o czym pisać, gdyby informacje o tym popołudniu dostały się w jego ręce, student był tego pewny. Czuł się teraz troszkę jak przedszkolak. Czasami chłopcy i dziewczynki bawili się razem, a gdy się przyjaźnili to- z tego co pamiętał- robili czasem takie rzeczy. Wprawdzie nie doświadczył tego na własnej skórze, ale tak mu się wydawało. Nie miał w dzieciństwie przyjaciółki, a jedyna dziewczyna która wytrzymywała z nim dłużej to Desiree. Była w pewnym sensie jego opoką... I uwielbiał ją za to, że właśnie była. -Coś o sobie?- spytał, przyglądając się jej włosom i przesypując je między palcami. -Lubię dip serowy i porzeczki. Dużo rysuję i pływam. Kiedyś, gdy byłem jeszcze w podstawówce mama zapisała mnie na basen i tak to się zaczęło. Od tamtej pory w wodzie czuję się znakomicie. Nie umiem gotować. Gdy jestem sam żywię się zupkami w proszku i kisielem na szybko. Uważam, że białe wino jest najlepsze, a koty słodkie i miłe. Pięć razy przeczytałem "Borisa" i chcę założyć własny zespół. Wciąż plótł jej małe warkoczyki, które jednak nie wytrzymywały zbyt długo. Nie mieli gumek ani nic w tym rodzaju, ale fale które zostawały po owych warkoczykach były naprawdę ładne.
Bardzo wiele osób jego pokroju cechuje się właśnie tym, co już podchodzi powoli pod hipokryzję. Ale na takich osobników nic się nie da poradzić. Trzeba po prostu zaakceptować, polubić i pokochać, no nie? Zresztą nawet jeśli Jiro taki był, to Giannie nie dane było to zauważyć i pewnie jeszcze długo nie spojrzy na niego w taki sposób. W końcu jakie są szanse na to, że trochę lepiej go pozna? Nic już nie powiedziała. Czy ja wiem, czy to było takie gejowskie. Bardzo dużo chłopców uwielbia bawić się kobiecymi włosami na różne sposoby. Albo wplatając w nie palce, albo tylko dotykając czy wąchając. Ja w tym nie widzę nic złego. Zresztą gdy ma się tak długie kosmyki pachnące porzeczkami, to kto nie chciałby ich dotknąć? Szczególnie będąc fanatykiem takiej woni? Słuchała, kiedy to tak dużo mówił jej o sobie. Spodziewała się po nim raczej pół słówek, dlatego uśmiechnęła się, gdy miło ją zaskoczył większą ilością zdań. Faktycznie z czasem rozkręcił się. I na szczęście jak widać nie potrzebował go za dużo. - Zazdroszczę. Szczerze mówiąc ja pływam fatalnie. Potrafiłabym się utopić chyba nawet na metrze głębokości – Westchnęła jak udręczona. Czuła się źle będąc w wodzie bądź na niej. A pod wodą? Chyba by od razu spanikowała i tym bardziej nałapała wody do płuc. Unika basenów jak ognia, a jeziora w Hogwarcie tym bardziej. Odbija się to niestety na uczniach, którzy to najczęściej od niej dostają szlaban za kąpiele w wymienionym chwile wcześniej miejscu. - O, to zapraszam do mnie. Jak już dopadnę kuchenkę, to zazwyczaj robię jedzenie dla połowy armii. A co do zespołu to na czymś grasz, czy śpiewasz? - Dopytywała się czując rosnącą ciekawość, która koniecznie musiała zostać zaspokojona nim ją rozsadzi. Siedziała grzecznie czekając, aż któryś z warkoczyków może jakimś cudem utrzyma się odrobinę dłużej.