Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Biblioteka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 33 z 39 Previous  1 ... 18 ... 32, 33, 34 ... 39  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty11/6/2010, 17:36;

First topic message reminder :


Biblioteka


Wielkie regały z książkami sięgają niemal do sufitu. Można tu spotkać przede wszystkim osoby lubiące się uczyć, czytające dla przyjemności lub po prostu grupki dziewczyn chcące obgadać coś w spokoju. Całe pomieszczenie wypełnia zapach starego pergaminu, a niektóre półki pokrywa cienka warstwa kurzu. Jest tu przestrzeń na której stoją stoliki z krzesłami, by można było przeczytać książkę której nie można wypożyczyć, bądź w ciszy odrobić lekcje
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty4/11/2012, 15:49;

Mamy już koniec roku i wakacje? Chyba za bardzo nie ogarniam całego roku, aby wiedzieć, że są jakieś lekcje a dopiero jakieś wakacje. Czy nie zbliżaliśmy się do wielkiego balu bożonarodzeniowego? W każdym razie, chyba nieuważnie przeczytałam, stąd pomińmy tę kwestię. Cassandra nie była pewna, czy powinna ubrać jakieś normalne ciuchy czy cokolwiek zrobić, bo Bartka naprawdę nie widziała naprawdę długo. Pewnie znów zrobi błędy w wymowie jego imienia. Zdecydowała się tylko na spięcie włosów w koka, chociaż tak naprawdę mogłaby zasłonić swoją twarz, aby nie widział zmęczenia i nie wysłał ją ponownie do łóżka.
A tego bardzo by nie chciała. Nieważne jakie miała kontakty z bibliotekarką, z której mężem chyba kiedyś była na randce i niezbyt powinna się tu pokazywać, bowiem to był szalony okres odreagowywania, a że się napatoczył! Boże Cassandra nie była nawet świadoma jego miłości. Jak można nie wiedzieć, że ktoś tak bliski pokochał, a nagle jego świat przestał mieć jakiekolwiek znaczenie? Przecież mogliby sobie przybić piątkę, wypić z tego samego kieliszka i tym podobne. Byli dokładnie w tej samej sytuacji!
Na koszulkę zespołu rockowego zarzuciła kocyk, którym zakrywała swoje łóżko, aby chociaż aż tak nie grzeszyć, pokazując swoje ciało. Może w ogóle to nie byłby za dobry pomysł, żeby szła w takim stroju? Popchnęła mocno drzwi od biblioteki, przechodząc między regałami i szukając tego, co nie pozwoli się jej zatracić. Opuszkami palców wodziła po grzbietach książek, rozmyślając o tym, czy nie wygląda zbytnio jak jakaś zjawa opatulona cała tym kocykiem. W końcu zobaczyła czytającego. Oparła się o regał i zaczęła go obserwować.
Powrót do góry Go down


Bartolomej Jaro
Bartolomej Jaro

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak lunarny
Galeony : 44
  Liczba postów : 40
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty4/11/2012, 16:18;

Oh kochanie, naprawdę przyda ci się dzisiaj sen, zupełnie nie ogarniasz o czym czytasz i co piszesz. Ale spokojnie, dzisiaj wyśle cie spać o wiele wcześniej. Co powiesz na dwudziestą trzecią? To i tak najpóźniejsza z moich opcji.
Jego jasne oczy wodziły po tekście dość powoli. Widać zagłębiał się w tą lekturę, wszystko po drodze analizował. Nigdy nie miał problemów z umiejętnością szybkiego czytania, gdyby mu nie zależało na pewno dawno skończyłby już ten rozdział. A jednak nie zapowiadało się na to. Nie przerwał nawet kiedy usłyszał skrzypnięcie drzwi i czyjeś kroki rozdzierającą wszechobecną ciszę. Nie musiał podnosić wzroku i zacząć jej szukać żeby wiedzieć kto wszedł do środka i że ma chwilę czasu. Dziewczyna nie znała go przecież od wczoraj. Doskonale zrozumie i poczeka, da mu tą chwilę na rozkoszowanie się wiedzą, na czytanie w świętym spokoju. Mimo tego, że była jedną z garstki osób której wolno było przerywać mu jego świętości. Jakby się dobrze zastanowić czy istnieje ktoś oprócz tych dwóch kobiet, który uszedłby cało po przerwaniu mu lektury bądź modlitwy? Wątpie. A mimo to ona czekała. Czuł na sobie jej spojrzenie kiedy przewracał stronę w książce, wiedział że stoi na przeciwko, nie spieszył sie. Na szczęście nie musiała czekać nie wiadomo ile. W końcu podniósł się z miejsca, wsunął książkę na swoje miejsce, dopiero teraz na nią spojrzał. Powinna ubrać bluzkę Rozczochranych Hipogryfów, w końcu to jego ulubiony zespół. Nieważne. Podszedł do blondynki, złapał ją za rękę i poprowadził za sobą. Chciał dojść do jednego z okien, usiąść z nią pod regałem obok niego i tak też właśnie zrobili. Przejechał kciukiem po wierzchu jej dłoni, którą wcześniej ucałował kiedy wreszcie usiedli, a ona dokładnie opatuliła się kocem.
- Potrzebujesz trzeźwej rozmowy czy ucieczki w filozofie? - zapytał sięgając do kieszeni i wyjmując doskonale znany jej woreczek z ulubionym przez ciebie ziołem legalnym na terenie zamku, jakkolwiek to brzmi. Cóż, po czymś takim zawsze włączała mu się ciekawa gadanina. A jak taki filozof jak on zaczyna filozofować jeszcze bardziej to jest fascynujące już kompletnie. Przeniósł wzrok na woreczek obracając go w palcach. Chyba głosował za tym, widać za bardzo się za nią stęsknił żeby znosić to na spokojnie. I pomyślec, że po raz kolejny stawała się bardzo nielicznym wyjątkiem z którym był w stanie wprowadzić umysł w stan nietrzeźwości.
Powrót do góry Go down


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty4/11/2012, 20:33;

Nie wiem, o której mnie zmorzy i nie sądzę, aby to było wcześnie, więc chyba będziesz musiał przeżyć. Ciesz się, że nie zasypuję Cię zagadnieniami na jutrzejsze kolokwium, na które jedyne co zrobiłam to narysowałam kota na podręczniku. To dopiero szaleństwo, może profesor uwierzy w mój skryty talent artysty i od razu dopuści mnie do laborek! Marzenia.
Są czynności, podczas których można się dowiedzieć dużo o człowieku. Na przykład to w jaki sposób pali, patrzy na drugą osobę lub czyta książki. W tych trzech rzeczach krył się pewien rodzaj desperacji i uwielbienia. Targały zawsze kimś emocje. Mógł on nerwowo przewracać kartki, delektować się każdym słowem, opuszkami palców wodzić po stronie jakby chciał dotknąć każdego słowa z osobna, pieścił je, wypowiadał cicho pod nosem. W ruchach tkwiła jakaś tajemnicza energia.
Obserwowała jak zaciska usta. Był zatracony w lekturze, a ona nawet nie śmiała mu przerywać. Czuła się nieco jak mały zboczeniec, ale to było… coś niesamowitego. Autentycznie znajdowała się w zakątku duszy Bartka, którą niewielu znało. Mimo tego, że czynność ta wydawała się tak codzienna i prozaiczna, a sprawiała jej tyle… radości? Kiedy Cassandra ostatnio zatonęła w lekturze? Chyba zamiast uciekać w dzikie związki, powinna przyjść do biblioteki i czytać przez całą noc. Uśmiechnęła się, kiedy wstawał z podłogi i odkładał książkę. Nawet specjalnie zerknęła, co czytał, lecz chyba wróci tu dnia następnego, odnajdzie to miejsce, a następnie sama wszystko sprawdzi. Gdy tylko złapał dłoń Cassandry, poczuła się jeszcze lepiej. Aż wzięła głęboki oddech, tracąc na chwilę nad nim panowanie. Ułożyła głowę na jego ramieniu, rozczulona gestem.
- Mm… – zamruczała, nie wiedząc, na co się zdecydować i jakie zioło jest cholera jasna legalne w Hogwarcie. Chyba że zerwał trawkę z błoni, a następnie ją ususzył, co nie zmieniało faktu, że nie mogą tutaj palić. Dlatego spojrzała na niego pytająco, czy aby na pewno to jest legalne. – Potrzebuję Ciebie, to najważniejsze
Powrót do góry Go down


Bartolomej Jaro
Bartolomej Jaro

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak lunarny
Galeony : 44
  Liczba postów : 40
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty5/11/2012, 00:20;

No i popatrz. Chwila po północy, ja piszę tego posta obracając sobie czasem palcami kieliszek, a ty już dawno poszłaś spać. I bardzo dobrze, tak powinno być, na zdrowie ci to wyjdzie i takie tam różne. Śpij kochanie śpij, jak to śpiewała Kayah za starych dobrych czasów.
Bartolomej zdecydowanie podchodził do tego poważnie, z wielkimi emocjami. Czytanie i każdego rodzaju inna nauka była dla niego jedną ze świętości. Rozkoszował się każdym słowem, nigdy nie niszczył kartek. Kiedy sie denerwował, przejmował tym co czyta zdecydowanie szybciej latał po tekście, wodził po nim palcem i przewracał strony z cichym świstem. A teraz? Najwyraźniej był zafascynowany. Nie mamrotał nigdy pod nosem kiedy czytał. Jeśli na głos komuś to na głos, nigdy tak samemu sobie. Do szału go doprowadzało kiedy ktoś tak robił, zero zachowania intymności. Czy chciałby żeby wiedziała co czytał? Cóż, wolałby zachować swoje wilkołactwo dla siebie, nie musiała wiedzieć. Sama była odmieńcem, ale na całkiem innych zasadach. Nie wiedział jak przyjęłaby wiadomość o tym, że raz na miesiąc potrzebuje krwistego steku i dodatkowej depilacji.
Swoją drogą, serdecznie gratuluje użytkowniczce znajomość regulaminu. Cytuje punkt drugi kodeksu uczniowskiego. W szkole jest całkowity zakaz posiadania cięższych narkotyków i poprzez zaklęcia, te w zamku od razu ulegają zniszczeniu. Jeśli jakieś postacie chcą mieć przy sobie coś odurzającego, możliwym do posiadania jest tylko alkohol, trawa, czy też odurzające eliksiry. Mam Cie kochana. Ja doskonale wiem co robie, nie zdarzają mi się tak proste błędy. W końcu jest się jedynym mózgiem w ekipie prefekciarskiej. Matko jak miło, że moje posty oprócz ciebie czyta tylko ten debil, którego nie ma.
- Masz mnie na zawsze, masz mnie na bank nie ma co myśleć czy masz mnie, bo tak jest. Masz w poniedziałek, masz w listopadzie, masz mnie co dzień na stałe i na nie. Masz mnie od święta, w swych rękach mnie masz Cass, bo tylko o Tobie myśleć potrafię - zanucił jej do ucha obejmując ją jedną ręką i przy okazji wyjmując wszystko z torebeczki zgrabnie to wszystko skręcając, poprawiając bibułki, słowem sprawne palce poszły w ruch. Swoją drogą, trafiała na niezłych śpiewaków to trzeba przyznać. Miała szczęście do skrywanych talentów muzycznych, no ciągnęły do niej niesamowite talenty.
- A ja w końcu potrzebuje pozwolenia od ciebie na morderstwo - wyszeptał całując jej włosy i podsuwając piękne, halucynogenne dzieło pod jej ręce. Gdyby tylko chciała zabiłby każdego kto winien jest jej nastrojom i złym chwilom. Można zabijać dla wyższego dobra, zło musi odejść w zapomnienie choćby i w taki sposób. A jednak wciąż nie dostał takiego pozwolenia. Dziwna sprawa, wyjątkowo dziwna. Cóż, po tym jak mocno ją trzymał próbując zasłonić przed całym światem mogła być przynajmniej pewna, że cieszy się, że przyszła właśnie do niego.
Powrót do góry Go down


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty5/11/2012, 13:36;

Widzę, że wyznajesz filozofię Hemingwaya: write drunk edit sober. Zostawić Cię tylko na godzinę, ledwo poszłam spać, a Ty bach za kieliszek i tworzysz nową rzeczywistość. Nie powiem, żeby się tego nie ceniło (za podpis bardziej <3), ale to tak nieładnie. W sumie, biorąc pod uwagę, że większość pisarzy albo piła albo ćpała (ach to wdychanie amoniaku), w szczególności Mickiewicz, to chyba czas ostro zaoszczędzić na używki. Pijesz, piszesz, pijesz, piszesz, po trzech miesiącach masz gotową książkę, chorobę alkoholową i zaliczkę od redaktora. Teraz pytanie: skąd wziąć tyle pieniędzy? W końcu lepiej nie płacić za jabole w naturze.
Do wszystkiego, co się kocha, podchodzi się poważnie, jednak opowiada się o tym z humorem. Przynajmniej tyle wyniosłam z pierwszych wykładów. Ludzi cudownie można było obserwować, gdy palili papierosy. Każdy z palaczy uważał to coś za rzecz, bez której się nie obejdzie. Albo mocno zaciągał się dymem, albo inaczej układał dłoń, albo delektował się smakiem, co wbrew pozorom było abstrakcyjne, jeśli weźmiemy pod uwagę smród papierosa. Innych, co było bardziej związane z hobby niż powolnym umieraniem, można obserwować podczas słuchania muzyki. Jak lekko im drży skóra, pojawiają się małe kropeczki na niej, a po karku przebiega zimny dreszczyk. Mogli zamykać wtedy oczy, gryźć wargę – wyglądali wtedy po prostu cudownie. Bartek natomiast czytał książki. Cassandra była aż tak bardzo wyczulona na czyiś głos, że nie przeszkadzało jej mamrotanie. Każda fala dźwiękowa o niskiej sile pieściła jej skórkę, zostawiając po sobie elektryzujący dreszcz. Mógł jej śpiewać, dotykać wargami płatków uszu, a ona czuła się jak we własnej świątyni. Sama często zamykała oczy, grając na fortepianie, chcąc delektować się muzyką. To był najlepszy sposób, aby na chwilę przestała się nakręcać, rozmyślać, o wszystkim, co złe. Pragnęła wejść do takiej świątyni Bartka i obserwować. To było tak cholernie podniecające!
Widzisz, jesteś takim ekspertem w używkach, więc co mam z Tobą rywalizować? Od razu widać, które punkty regulaminu znasz najlepiej. Cassandra była taką grzeczną dziewczynką, że jedynie wiedziała, gdzie ludzie chowają alkohol i jak można im go skutecznie ukraść, a nie czy istnieją odurzające eliksiry i dragi, których kompletnie nigdy nie próbowała. „ten debil co czyta, ale go nie ma” zaraz zmusi mnie do zapoznania się z regulaminem, ale na pewno będzie miła dla mnie, a dla Ciebie nie bo nazywasz kochanie debilem. Bad, bad boy!
Otuliła się bardziej kocem, w końcu kokon zawsze w modzie, zarzucając na niego nogi. Tak było zdecydowanie wygodniej się opierać i być po prostu przy nim, słuchając na drży mu grdyka i śpiewa coś, co niezbyt kojarzyła, ale na pewno to wina trzeciej nad ranem. Ach, jego sprawne palce! Słuchała go, zamykając oczy. Jakie to było… elektryzujące. Czuła jak pojawia się jej gęsia skórka, a jego dotyk potęgował tylko doznania. Cassandro, opanuj się, wrażliwcu jeden. Otworzyła oczy, widząc jak zawija trawę. Robił to jakby co najmniej codziennie skręcał używkę. Chciałaby wiedzieć, czy sama by potrafiła tak zrobić.
- Morderstwo? A jeśli ja sama dla siebie jestem destrukcją, zabiłbyś mnie? – chwyciła w dłonie jointa, zastanawiając się, co tak naprawdę się z tym robi. Nie wiedziała, czy technika jest podobna do tej papierosowej, a bała się ośmieszyć. W końcu kto by pomyślał, że Cass to taka dziewica zielarska (o matko ale to dziwnie brzmi!). Czuła się teraz bezpiecznie, niesamowicie wyjątkowo. Wiedziała, że o tej trzeciej nad ranem nic złego ją nie spotka, dopóki będzie z nim.
Powrót do góry Go down


Bartolomej Jaro
Bartolomej Jaro

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak lunarny
Galeony : 44
  Liczba postów : 40
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty5/11/2012, 16:05;

Oje kochanie, jaki masz ładny podpis. Ciekawe skąd jak i dlaczego, prawda? No po prostu niesamowita sprawa tak się nim cieszę. Ale juz mniejsza z tym podpisem. Mickiewicz oh. Znasz moje słabostki. Dobrze jednak wiesz, że mi jest mimo wszystko bliżej do Miłosza. Cóż, też na M. Wprawdzie inna epoka i inne podejście, ale jak już chwalić wielkich poetów i ich dziwactwa to nie można pomijać.
Oh Bartek był cholernie podniecający, co się tutaj dziwić, że i jego czyny i sposób bycia sprawiały, że wszystkim dookoła robiło się gorąco? Nie ukrywajmy i nie udawajmy skromnych, mało jest teraz takich osób jak on. Szczególnie w tej szkole. Może to i lepiej? Na swój sposób się wyróżnia. Choć trochę żałuje, że nie ma jeszcze kilku takoch jak on. Zaszkodziłoby to komuś? Co tu kryć, że świat był zepsuty i tak łatwo się nie naprawi. Czy zmieni coś dziesięciu Bartków zamiast jednego? Zastanawiał się nad ty niewiele, zawsze dochodził do wniosku, że to za mało, że nie ma tak łatwo i nie ma co o tym marzyć. Właściwie w ogóle nie powinien za często marzyć i faktycznie raczej tego nie robi. To zdecydowanie zdrowe. Dla cery i ducha, że tak powiem.
Puszczałem ci tą piosenkę kochana. No widzisz, tak własnie słucham kiedy ja ci angażuje żeby pokazać ci coś ładnego. A jak już zaczynam ci pokazywać ostrzejsze klimaty to marudzisz, że się nie podoba, no ja nie wiem. I jeszcze Peszek nie lubisz. Ale chociaż nie masz nic do Markowskiej, dobrze pamiętam? Oh coś czuje, że źle pamiętam. Jejku, jejku! Dla mnie też musi być miła, bo mnie ten debil bardzo lubi. A ja nie robię nic złego, już się zdążyłem stęsknić za tym debilem, a tu cisza i ciszaaa. Długo to ona tak beze mnie nie pociągnie. Lofczi.
Uśmiechnął się pod nosem widząc jej niepewność na widok skręta. I pomyśleć, że ktoś uznałby ją za specjalistkę w ciągnięciu. z Jointa. A szczególnie w obecności Bartolomeja. A tu nic? Oh zawsze możemy założyć, że zawsze to było wiadro czy cokolwiek w tym rodzaju. No, nieważne. Miała przecież jego, a on miał swoją różdżkę, mógł spokojnie podpalić końcówkę
- Nie raz zabijałem cie w swoich myślach i snach - stwierdził kiedy płomyczek na końcu różdżki wreszcie podpalił bibułkę. Wsunął skręt między wargi od razu pokazując swoje umiejętności w ciągnięciu. No przecież nie może im zgasnąć na dzień dobry. Nie dokończył swoje myśli od razu, trzymał go jeszcze przez moment w dłoni jednym z palców głaszcząc bibułkę. Milczał, milczał, wciąż miał jeszcze w płucach dym, nie miał się gdzie spieszyć. W końcu jednak podsunął jej ten o wiele zdrowszy papieros wydmuchując smutną końcówkę spore bucha na jej policzek omiatając tym samym ją słodziutkim zapachem.
- Marzyłem, że wbijam sztylet w twoje serce, że patrze ci w oczy kiedy powoli osuwasz sie na podłogę, że wbijam ostrze we własne serce w chwili gdy uchodzi z ciebie duch. Marzyłem, że wreszcie mogę głaskać twoje długie włosy wśród panującego spokoju, że nie piecze mnie serce, a krzyż na piersi na kłuje winą. Marzyłem, że pozwalasz mi głaskać swoje biodra, czytać po stokroć twój tatuaż nie czując wyrzutów sumienia - wymieniał zniżając głos do szeptu. Nie spuszczał z niej wzroku snując swoje fantazje. Obserwował jej szczupłe palce między którymi trzymała skręta, badał wargi wykrzywiające się w rozmaitych grymasach i pochłaniające dym, wzrokiem szukał pod bluzką jej tatuażu na żebrach, który przecież znał na pamięć, rozkoszował się widokiem jej długich blond fal, które najwyraźniej wolał w tej niż krótszej formie.
Powrót do góry Go down


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty5/11/2012, 21:29;

Ach, czy też publicznie muszę dziękować Ci za rewelacyjny podpis, odzwierciedlający naturę Cass? Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jaka jest naprawdę smutna i stosunkowo zakłamana. Jakim trzeba być człowiekiem, aby zabijać się każdego dnia, a wciąż się uśmiechać? Wszystko co było szare, kryła głęboko w sobie, a na ciele było widać tylko kolejny spadek wagi, kilka obić, otarć. Ostatnio, gdy już alkohol przestał działać, uderzała małymi piąstkami w ścianę, obijając sobie knykcie. Może w ten sposób zmuszała się do tego, aby nie wymiotować czekoladek zjedzonych z przyjacielem? Wątpię, aby jednak jej się do udało. W końcu poczucie winy ciąży…
Patrz, tylko jedno słowo zauważyłeś i już stworzyłeś cały akapit! Z ludźmi było tak, że trzeba było być wyjątkowym, aby powiedzieć komuś „beze mnie nie dasz rady, bo nie ma drugiego mnie”. Człowieka nie wolno zastąpić. To znaczy, można, jeśli się chce, ale to nie zmienia faktu, że jeśli się z kimś przyjaźni, to żadna chwila potem nie będzie miała miejsca po raz kolejny – nieważne czy będzie w tym samym miejscu, za rok, za dwa, osoba będzie już inna.
(Chciałam napisać, że człowiek to nie chemia, gdzie wystarczy kilka kropel i nowa zlewka, aby wyprodukować coś równie dobrego i po taniości, na przykład aspiryna. Jej produkcja, tabletki że w sensie, to koszt poniżej 80 gr. Każda z nich jest taka sama, daje to samo szczęście na kacu i przy chorobie, ale czy to oznacza, że spełnia funkcje przyjaciela? Albo kochanka – miłości, ukochanego i w ogóle drugiej duszy, pewnego powietrza, bez którego każdy poranek jest bezsensowny i gorszy od najgorszego poniedziałku?)
Smutek, że Cassandra w porównaniu do całego Hogwartu uchowała się jako „ta niepaląca zioła”. Ona uciekała w zupełnie co innego, coś czego nie można było porównać z takim chilloutem. Wolała opuszkami palców wodzić po swoich żebrach, brzuchu i biodrach, aby snuć scenariusze o przyszłych tatuażach, podróżach czy przeczytanych książkach niż szukać dilera, a następnie wbijać się w ekipę, która nigdy jej nie spasuje. A może po prostu chciała zostawić całe te „pierwsze przeżycia” na coś naprawdę wyjątkowego? Taką sytuację jak dziś, w której mogła ująć wolną dłoń chłopaka i bawić się nią, splatając i odplatając ich palce ze sobą.
- Szkoda, że tylko tam. – nie wierzyła, że to powiedziała, nawet gwałtownie uderzyła się otwartą dłonią w czoło. Miało to oczywiście znaczyć „weź zapomnij tej i w ogóle jak tam, co jadłeś na śniadanie?”. Właśnie niech porozmawiają o jedzeniu. To był bezpieczny temat, przynajmniej byłaby nasycona. Ciekawe, czy zioło działa podobne jak alkohol. Nie jesz i umierasz. Gdy tylko zaczął wydmuchiwać na nią dym, odwróciła szybko się, rozchylając lekko usta. Tak potrafiła palić! Jej, w końcu coś po staremu. Wciągała delikatnie dym, który przeszywał ją na wskroś. Nie był zupełnie podobny, było w nim coś za równo słodkiego jak i gryzącego. Cassandra aż zaczęła kasłać, przerywając to całe studenckie szaleństwo.
- A jakich wyrzutach mówisz? – spytała, czując się oczarowana słowami. Jednak, aby wydobyć z siebie jakikolwiek głos, musiał poczekać chwilę, aż opanuje ten lekki napad płucno – gardłowo – oskrzelowy. Nie wiedziała, czy miałby wyrzuty z powodu zabicia czy dotykania jej. Nie przypominała sobie, kiedy zepchnęła dłoń chłopaka i w ogóle nie pozwoliła mu na czułości. Czuła dziwny zawrót głowy, a widząc zapalonego skręta, prędko chciała go zdusić. Próbowała zrobić dokładnie tak jak Bartek. Jednak znów skończyło się to na kaszlu i wielkim grymasie.
Powrót do góry Go down


Bartolomej Jaro
Bartolomej Jaro

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak lunarny
Galeony : 44
  Liczba postów : 40
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty7/11/2012, 17:10;

Nie ma opierdalania sie, siadam i ci odpisuje i tak ma kurna być. Skup się debilu i wyrzuć wreszcie z siebie te zdania. Nie ma to jak motywacja, prawda?
Żadna chwila nigdy nie będzie taka sama. Nieważne czy sie człowieka zastąpi czy zostawi tego samego, czy sie będzie w tym samym miejscu i w ogóle czy wszystko. Wszystko dzieje się tylko raz i nie ma na to rady, przeznaczenie sobie z nas igra i wymyśla niestworzone historie, tylko raz. Patrz jakie jest kreatywne, no kto by pomyślał. Zaplanuje ci całe życie tak żeby nic się nie zdarzyło dwa razy, bo nic nigdy nie jest takie samo. Najmniejszy i niepozorny szczegół różniący dwa zdarzenia może wywrócić dalszy bieg zdarzeń do góry nogami i całkowicie wszystko odmienić. No taka smutna prawda. Ale niech mu będzie chwała i przyklaskanie za ową kreatywność, też by sie chciało być takim szprytnym i yntelygentnym.
Dobiłaś mnie tym akapitem o chemii. I jeszcze napisałaś go mniejszą czcionką. I po co? Muszę sie jeszcze postarać żeby to przeczytać, potem zrozumieć i jeszcze wysnuć własną teorie. Nie ma tak dobrze, ja nie będę filozofować na temat chemii. Ty nie chodzisz na filozofie tylko historie rock n rolla, o której mi właściwie i tak nic nie opowiadasz, to ja sie tutaj nie będe angażować, pf. Ale proszę bardzo, też potrafie pierdolnąć długim akapitem. I masz, sobie poczytaj o czym ci ostatnio wspominałem, że lubie bardzo. Taki skromny fragmencik. Zbrodnia to niesłychana, Pani zabija pana; Zabiwszy grzebie w gaju, na łączce przy ruczaju. Grób liliją zasiewa, zasiewając tak śpiewa "Rośnij kwiecie wysoko, jak pan leży głęboko; jak pan leży głęboko, tak ty rośnij wysoko." Potem cała skrwawiona, męża zbójczyni żona, bieży przez łąki, przez knieje, i górą, i dołem, i górą; Zmrok pada, wietrzyk wieje; Ciemno, wietrzno, ponuro. Wrona gdzieniegdzie kracze I puchają puchacze. Bieży w dół do strumyka, gdzie stary rośnie buk, do chatki pustelnika, stuk stuk, stuk stuk. "Kto tam?" - spadła zapora, wychodzi starzec, świeci; Pani na kształt upiora z krzykiem do chatki leci. "Ha! ha!" zsiniałe usta, oczy przewraca w słup, drżąca, zbladła jak chusta; "Ha! mąż, ha! trup!"
- Szkoda. Przynajmniej możemy mieć pewność, o ile w to wierzymy. No wiesz, trochę jak z rozbitym lustrem. Możesz je posklejać jak najdokładniej, a i tak będzie widać ryskę, gdzieś zabraknie fragmentu. Dopiero kiedy sięgniesz po nowe wszystko jest w porządku. A tam lustro się nie zbije - może metafora dość idiotyczna, fakt. Może niepotrzebnie w ogóle ciągnął ten temat, fakt. Może powinien zwrócić uwagę na jej kasłanie, fakt. Ale nie teraz była na to pora. Dziwne porównania w jego tradycyjnych przemyśleniach i spokój większy niż zazwyczaj to coś co zawsze towarzyszyło obecnemu stanowi. A to ciekawostka. Ktoś taki jak Gilbert zapewne latałby jak kot z pęcherzem i śmiał się jak hiena. A Bartuś spokojnie stara się koić jej duszę.
- Poczekaj. Nie bierz tak dużo do płuc, spokojniej. Jak papieros. Tak, dobrze. Nie otwieraj buzi. Już dobrze? Teraz możesz mówić. Widzisz, samo się rozprowadziło. Jak papieros - zanim jeszcze odpowiedział na je pytanie musiał oczywiście dać jej lekcje palenia, przez kolejne kasłanie już zauważył, że dziewczyna troche przesadza i nie radzi sobie z tym jak powinna. Ot ciekawostka, ludzie starają się nie wiadomo jak i w końcu krztuszą sie słodkim dymem, a ciągną ostro z tych paskudnych filtrów i na gryzący nikotynowy nie narzekają. I weź tu takich zrozum. No nieważne. Szło jej coraz lepiej, to dobrze. Był cudownym nauczycielem. Zasługiwał na buszka, w nagrodę za zasługi dla świata.
- Przypominam, że jestem Krukonem. I mam oczy. Wiem jak rozsadza ci głowę po każdym większym obiedzie bądź bliższym badaniom twojego ciała - oh jego tak łatwo sie nie oszuka. Co z tego, że nie syczała jak wściekły kot kiedy tylko ją dotknął? Nie była normalna i żadne z nich tego nie ukrywało. Jej dziwne reakcje były naturalne dla tej nienaturalności, on nie chciał tego ukrywać.

Powrót do góry Go down


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty7/11/2012, 18:44;

To skad pojawialo sie powiedzenie, ze historia lubi sie powtarzac? Chwile moga miec jakies tam powtorki. Chwila szczescia, smutku, zwatpienia czy zawodu. Takie momenty w zyciu czy chcemy czy nie powtarzaja sie. A co na nie wplywa to zupelnie inna bajka. Przeciez nasze nastroje (musze) sa efektami mnostwa reakcji chemicznych. Nawet alkohol jest forma chemiczna na "poprawienie" nastroju. Nie wiemy, co sie wydarzy za piec minut a co dopiero jak to wplynie na nasz humor. Czasem wystarczy jedynie slowo, aby zaczac tanczyc ze szczescia i jedno, zaledwie jedno, mrukniecie, aby zamknac sie w pokoju, patrzac tempo w sciane, modlac sie o zakonczenie dnia dzisiejszego i lepsze jutro. To dopiero jest czyms niezwyklym. Dla wielu szczescie czy smutek beda mialy zupelnie inna wartosc. I nie zmienia to faktu, ze ich nastroje roznia sie od tych co uwazaja smutek za najlepsze, co mozna spotkac w zyciu. Rzeczywiscie dana chwila nie bedzie miala miejsca za jakis czas, ale mozna starac sie do niej powrocic i wtedy ozywic. Taka zombie chwila!
Jak uroczo, ze ja poswiecam sie tworczo, a Ty cytujesz wielkiego czlowieka ( chcialam napisac poete bo slowacki wielkim poetom byl ale ni jak to pasuje!). Jak dobrze nie miec polskiego i nie musiec na nowo analizowac tego fragmentu, stad ogolnie bardzo mnie zawiodles! Haha, moj mr Gilbercik to trup!
- Sadzisz, ze to co mialo miejsce w snach nigdy sie nie wydarzy - jej pytanie zapewne mialo glebsze znaczenie. Rzadko kiedy snilo jej sie, ze ktos ja morduje. Nikt nie chcial ulzyc Cassandrze. Ale ona snila czesto o czyms milym. Na przyklad o czekoladzie, ktora nie tuczy, o tym ze jest kochana, ze wszystko jest po prostu dobrze. Ze snow i marzen, a to bylo w sumie bardzo pokrewne, nikt nikogo nie moze okrasc. Sama przeciez w swoich listach zalewala go opowiesciami, kto wystapil w snie i co tam robili. Te historie traktowala bardzo osobiscie. W koncu wielu pisarzy opisalo kiedys swoje sny i teraz sa wielkimi (bo slowacki wielkim poeta byl...). Przy tym jak przelewala wszystko na papier dla Bartka czula sie naga i bezbronna. Wiekszosc listow potem wyrzucala, w koncu nie potrafila mu napisac "dzis przestalam zyc, anoreksja zabila moje cialo, zjadla kazdy centymetr moich miesni, zniszczyla kosciec i w koncu zabila. Myslalam, ze umre od papierosow, a ona mnie zaskoczyla...". W trakcie monologu Bartka wodzila czubkiem nosa po szyi chlopaka, konczac to lekkim musnieciem ust w niewiele od platka ucha. Obserwowala jak sam wypuszcza dym i zaczela stosowac jego rady. Na Merlina, Lancaster, palisz w bibliotece!
- Od kiedy Ty to jestes taki niegrzeczny? - nie mogla powiedziec, ze ziolo bylo zlym pomyslem. Czula jak rozluzniaja sie jej miesnie brzucha i nie miala potrzeby utrzymywac postawe, dlatego zgarbila sie, opadajac ciezko na jego bark. Nadal opierala glowe o zaglebienie szyi.
- Lubie czyis dotyk, nie musze kochac jedzenia - niedobrze ze znal az tak jej mysli. Czy czasem czul sie jak Cassandra? Po takim duzym obiedzie miala ochote zwymiotowac wszystko. Jedzenie palilo sciany zoladka, a ona zaczynala powolna psychiczna agonie. Nikt nie powinien sie tak czuc. Gdy byla wychudzona, piesciami uderzala w brzuch, glowe, aby uciszyc wszystkie wyrzuty sumienia, ktore na pewno nie pojawialy sie przy kochankach. Cassandra mogla byc idealna anorektyczka, niskie bmi, za duzo snu, perfekcyjnosc jedzenia, wykonywania cwiczen, ale jej libido ni cierpialo ani zainteresowanie ludzmi. Ona kochala obserowac, a seks spalal duzo kalorii, po co mialaby z niego rezygnowac?
Powrót do góry Go down


Bartolomej Jaro
Bartolomej Jaro

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak lunarny
Galeony : 44
  Liczba postów : 40
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty9/11/2012, 16:51;

Już po prostu chciałem pogrążyć się w tą szaloną filozofie i włączyć tryb rozważań i wielkich niepewności, ale całkowicie zabiłaś mnie tym ostatnim zdaniem. Zombie chwila? Przywrócona do życia? Szkoda, że jeszcze nie dodałaś, że w obdartych ubraniach, śmierdząca zgnilizną i poruszająca się koślawo i powoli. Pasowało by to tak idealnie, że sprawa wrecz nie do wyobrażenia sobie. Eh, dziecko dziecko. Swoją drogą, mogłem ci zrobić weselszy podpis. Tak piszę to i piszę i zapewne zanim nie zapełnię tego oknienka i nie zacznę schodzić w dół to ciągle będę go widział. A zaczyna mnie pomatluku przerażać. Oho, trochę zeszło. Nie widzę już napisu, tylko same obrazki. I schodzić przestało, wygląda na to, że kółkiem muszę przesuwać całe forum. Eh dobra, nad czym ja myśle.
- Przypuszczenia nie sprawdzają sie nigdy w stu procentach, a sny czy marzenia do takich należą. Biorąc pod uwagę też fakt czym są sny, to co ja mogę. Nie chce w pełni zaufać zbieraninie myśli z całego dnia i przypadkowych wspomnień - nie ma to jak być religijnym myślicielem, a zarazem suchym realistą prawda? Bardzo dziwny człowiek z tego Bartka, określenie go jakkolwiek jednoznacznie czy próba pojęcia jego zagmatwanej psychiki nie jest chyba możliwa. Może właśnie dlatego Kostka od niego uciekła? Miała dość ciągłego zadawania pytań przez Jaro i przez nią samą. Za dużo wątpliwości na tym świecie, to ją przewyższyło? Zastanawiał się nad tym nie raz i nie dwa. A co ciekawe, przez takie zastanawianie się nadal wywoływał w sobie odruch stawiania ciężkich pytań no i weź tu się czego oducz. A ona powinna oduczyć się unikania pisania mu o czymkolwiek, wyrzucania własnych słów w ogień i tłumienia tego wszystkiego wciąż we własnym otoczeniu. Taka lektura byłaby jedną z jego ulubionych, to na pewno. Zaczytywałby się w to godzinami i błogosławił słowo pisane o wiele częściej niż zazwyczaj. Moze przy tym weszłoby mu w nawyk mamrotanie czy głaskanie słów i papieru? Na pewno byłoby to jedno z bardziej pasjonujących doświadczeń.
- Od kiedy ty jesteś taka grzeczna? - odpowiadanie pytaniem na pytanie też wydawało się nie być w jego stylu, a jednak. Pozory mylą moi państwo. Bartolomej przestaje wydawać sie taki idealny i ułożony. Czy to wyjdzie mu na plus? Cholera wie.
- Powinnaś je tolerować - z jego humoru natychmiast wyparowała nuta fascynacji, przemyśleń i spokoju czyli tego wszystkiego co kipi od niego i z jego głosu praktycznie bez przerwy. Ton stał się o wiele bardziej suchy, a jednak nie oskarżycielski. Jakby trochę skrzywdzony, niepewny dlaczego stało się właśnie tak, a nie inaczej i z jakiego powodu to boli jak zglanowanie? Cóż, nie miał zamiaru skakać z radości mówiąc i myśląc o jej przyzwyczajeniach.
Powrót do góry Go down


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty10/11/2012, 00:12;

Jak bardzo mnie znienawidzisz za tego posta? Mam nadzieję, że nie wyjdzie za długi i za przytłaczający i za wszystko

Ile ludzi chciałoby powiedzieć do własnego odbicia w lustrze „je ne regrette rien”? Cassandra sama nie wiedziała, czy na pewno niczego nie żałuje. W końcu tyle się wydarzyło… szalone życie. Zdecydowanie zbyt szybko przywiązywała się do ludzi, wierząc, że teraz będzie wszystko w porządku. Jednak ta obietnica zwykle kończyła się klapą i Cassandra nie miała już w co tak naprawdę wierzyć. Modliła się przecież już do wszystkich bogów, prosząc o ich łaskę. Zatracała się w alkoholu, paliła prawie dwie paczki dziennie francuskich papierosów, błagając dzień dzisiejszy, aby ten jutrzejszy był o niebo lepszy. Wolała wierzyć w zombie chwile, czyli te, które zostały zapisane jako wspomnienia i nigdy nie wrócą, niż zaciąć ciąć własne ciało z tej całej nienawiści. Przeszłość niestety chodziła w podartych ubraniach, śmierdziała zgnilizną i nie potrafiła czasem kogoś puścić, aby poszedł dalej przez życie. Ile razy czułeś, że wspomnienia zabierają Ci dzień dzisiejszy?
Nic mi nie rób z tym podpisem, bo ukatrupię! Jest najcudowniejszy, przedstawiający Cassandrę z tych dwóch „twarzy”. To przykre, może powinnam dopisać do karty jakieś rozdwojenie jaźni… W każdym razie, taka była jej natura. Nie było problemu, aby zatajała przed kimś, ile zjadła i czy przypadkiem wstając z łózka, nie opadła na niego ponownie, bo po prostu nie miała siły wstać. Zawsze się uśmiechała, bo uśmiech był najlepszym makijażem kobiety, co nie znaczyło, że mogłaby pozwolić sobie na chwilę słabości i pokazać komuś, jak bardzo jest źle. Nie wliczała się w to oczywiście garstka osób, przy której chwycił ją podły nastrój. Ale przecież i tak uciekała od tematu anoreksji. Jej „czarno – białe życie” zaczynało się od wskoczenia na wagę, która stała się wyznacznikiem humoru. Wymiotowała, gdy każdy karmił ją czym popadnie, bo wydawała się już straszyć innych. Cassandra wiedziała jedno: kiedy wszystko wyjaśni się z jej miłostkami, ona znów wróci do normy i nawet skusi się na drożdżówkę (z lekkimi wyrzutami sumienia) i kawę czarną (bo bez kalorii i kwintesencja smaku). Najtrudniej było ogarnąć samą siebie.
- Dlaczego nie chcesz się poddać chwili i czasem pomarzyć? – spytała, bawiąc się swoimi końcówkami włosów. W tych snach ostatnio to jedyne, co jej wychodziło. Chciała być szczęśliwa, bach w śnie pomykała po łące wśród polnych kwiatów razem z bliską osobą. Gdy pragnęła czego innego, zawsze się to pojawiało. Po co więc było kontrolować coś, co miało przynosić przyjemność? Cassandra po prostu marzyła o tym, aby wystąpić w jego śnie. Chciała go tam otulać ciepłym oddechem, gładzić skórę na szczęce, lekko pokrytą zarostem. Musiała o tym usłyszeć! Dlaczego nie śnił o niej? Psia krew, zmień to!
- Nie jestem Krukonem, który z samego założenia unika zła – pokazała mu język, ciągnąć za jakiś skrawek ubrania. Cholera, skoro jedno spotkanie i on już jest taki niegrzeczny, to co będzie potem? Stanie się jeszcze ślizgonem, uzależnionym od zioła, seksu oraz alkoholu. Naukę oraz wiarę odstawi na bok, i co wtedy będzie, proszę Pana? Tolerancja a akceptacja jedzenia jest zupełnie dwoma różnymi rzeczami. Możemy tolerować czyjeś krewetki na talerzu, ale sami ich nie tkniemy. Z resztą, po co miałaby w ogóle tolerować jedzenie? Trawi je, czyli toleruje, trawi to, co lubi i wyszło za dużo powtórzeń, aaa. Wstała z jego kolan, nie przejmując się tym, że jest w samej koszulce oraz majtkach, a koc został na ziemi, cytując znany mu fragment, na pewno znany, zaczęła iść w stronę półek. Ba, nawet do nich podbiegła! Opuszkami palców znów wodziła po grzbietach, czekając aż poczuje przyjemny dreszcz w okolicy szyi i będzie wiedziała, że ta książka jest po prostu jej pisania. Z każdym krokiem, dotknięciem książki, wciąż mówiła ten cytat. Można było powiedzieć, że nawet coś tam sobie nuciła, nadając słowom melodię.
- I tylko przyjdź. Dotknij mnie czule, i przytul tak, abym zapomniała o wszystkim. Pocałuj tak, abym na przekór samej sobie poczuła się szczęśliwa. A wtedy pójdę za tobą na koniec świata.
Powrót do góry Go down


Bartolomej Jaro
Bartolomej Jaro

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak lunarny
Galeony : 44
  Liczba postów : 40
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty11/11/2012, 15:58;

Wspomnienia nie są ważne, są szkodliwe i niepotrzebne. Psują pogląd na świat, psują mnóstwo chwil i nigdy nie odchodzą. We wspomnieniach nie ma absolutnie nic przyjemnego i nigdy nic takiego się nie znajdzie. Nie warto sie nimi zajmować, nie warto kurczowo chwytać się zombie chwil, właściwie strasznie dużo spraw na tym świecie nie warto. A tu prosze, prowadzimy na ten temat dyskusje pryzmując, że to wszystko istnieje, a jakby tego było mało, jest niezbędne. To bardzo złe i dobijające, niedopuszczalne, a przy okazji nieuniknione. I gdzie tu sprawiedliwość na tym świecie? Ah no tak. Sprawiedliwość jest tylko marą, bogiem, wymysłem, bzdurą. Lata mijają, człowiek to wie. Wiesz co przytaczam?
- Przestałem marzyć już dawno. Ponoć kiedy człowiek przestaje marzyć, umiera. Do mnie najpierw przyszła śmierć - obserwował uważnie jej włosy wciągając w płuca jeden z ostatnich kłębów dymu, który miał zapewnić im odpowiedni nastrój i sposób myślenia. Przecież im nie zaszkodzi, według ich rozumowania oboje byli martwi. Czy można cokolwiek zrobić duszy, która nie czuje? Na logikę nie da rady, ale od kiedy to na tym świecie gdziekolwiek jest logika? I weź tu się człowieku w czymkolwiek połap i nie strać rachuby. Łatwiej było zwyczajnie nie śnić i nie marzyć. Dać odejść od siebie tej zagmatwanej sferze żywota ludzkiego i żyć o wiele prościej, choć może z większą dawką szarości. Minimalnie, dla niektórych wręcz wcale. W końcu to właśnie to czego unika Bartek zaczerniało jego świat. Oh to takie dyskusyjne kwestie.
- Nie skupiam się na unikaniu zła. Jestem Krukonem, który przyjmuje zło. Wyższe dobro jest warte ofiar - oh tak, ta jego sławetna filozofia na życie niezrozumiana praktycznie przez nikogo na tej parszywej planecie. Ot dziwactwo Bartolomeja, można byłoby powiedzieć i dać sobie spokój z zastanawianiem się, a potem wrócić do zabawy czy innych harców. Całe szczęście, że on tak nie potrafi. Wyższe dobro było dla niego tematem tak do bólu fascynującym, że nie byłby go w stanie uniknąć. A jak się ma bycie po prostu niegrzecznym do czynienia chocby najmniejszego zła? Nie była to nawet kropla w morzu. Mógł sobie pozwolić na takie ekscesy. Oczywiście niezbyt często, to przecież nie w jego stylu, on tego nie potrzebował.
Wodził za nią spojrzeniem kiedy wstała odrzucając koc, kiedy badała półkę z książkami. Słuchał jej uważnie kiedy mamrotała pod nosem, zdecydował sie podnieść z podłogi dopiero po chwili. Wziął oczywiście ze sobą zostawiony przez nią koc, nie mógł pozwolić żeby sobie jeszcze coś odmroziła po drodze. Zatrzymał się za nią chcąc otulić ją ciepłym materiałem. Objął ją mocno obracając przy okazji przodem do siebie. Ogrzewał materiałem i własnym dotykiem, szukał jej lekko zamglonego spojrzenia, opuszkami palców głaskał policzek. Wąskimi wargami ucałował jej ramię z którego właśnie zsunął się koc. Oczywiście zaraz potem to poprawił, przecież był grzecznym Krukonem.
- Teraz skupiam się tylko na tym by nie zapomnieć oddychać - wyszeptał te słowa wprost w jej usta zanim ich wargi wreszcie złączyły się w pocałunku, którego oboje potrzebowali już od dawna. Obejmował ja mocno, trzymał blisko siebie, całował zachłannie, na pewno nie był grzecznym Krukonem. Zastanawiał się czy w głowie wiruje mu od jej pocałunków czy może od tego co przed chwilą palili? A może po prostu za szybko wstał? Pchnął biodrami przesuwając ją o kroczek do tyłu tak żeby oparła się plecami o regał, który zachwiał się delikatnie. Oparł rękę na jednej z półek, zacisnął palce na drewnie przysuwając się do niej jeszcze bliżej, dokładnie przypasowując ich ciała do siebie. Nie zwracał uwagi na swój gwałtowniejszy ruch, choć raz książki nie były dla niego świętością, pozwolił upaść niektórym z nich z cichym hukiem na podłogę.
Powrót do góry Go down


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty12/11/2012, 05:09;

Jeśli wspomnienia nie byłyby ważne, to dlaczego ludzie wciąż robią zdjęcia i spisują przeżyty dzień w pamiętniku? Wiara boi się nie pamiętać. Czasem uważają to za swoją największą słabość, zwłaszcza to starsze pokolenie. W końcu jak bardzo musi boleć to, kiedy przestajemy pamiętać imiona bliskich osób? Oczywiście niektórzy to takie nie ogary, że wypada im, jak nazywa się ich własna siostra, ale to są przypadki szczególne! To co było wbrew pozorom ma olbrzymi wpływ na nas. Niektórzy przestają pić whisky, szampana, a inni unikają miejsc, z którymi wiążą się jakieś wspomnienia. Jest kilka takich rzeczy, do których nie chce się po prostu wracać, a do innych wręcz codziennie. W końcu po coś dziewczyny zabierają bluzy mężczyznom, śpią w nich i wdychają zapach, to na pewno jest dla wspomnień.
- A mimo wszystko jesteś żywy i boisz się marzyć. – jej ton był nieco oskarżycielski. Chwyciła uprzednio jego dłoń, aby sprawdzić, czy na pewno ma puls, bo jak można siedzieć na kolanach zwłok? Przecież gdy się przytulała, zawsze słyszała, jak przyspiesza mu serce, jak cicho oddycha, głaszcząc jej włosy. Tego nie robią przecież nieżyjące istoty. Nawet jeśli ich dusze są pogrzebane, a psychika iście pokręcona, oni wciąż żyją i muszą walczyć o lepsze jutro. Albo o taki bilet na maraton bajek. Albo o spędzenie czasu z Bartkiem, nie musieliby nawet rozmawiać. Chciałaby patrzeć, jak czyta książki. Powstrzymałaby się nawet przed dotykaniem go, a przecież Cassandra praktycznie wszystko poznawała dotykiem. Po prostu pragnęła czuć jego obecność. Z duszą było chyba tak, że ona zamrażała się na jakiś okres czasu z cyklu „do wesela się zagoi”. Ona nie czuła, nie istniała, dopóki znów nie poznało się osoby, która zawróciła w głowie. Albo nie odnalazło czegoś, co chce się doprawdy robić w życiu. Bo po co było się męczyć z pracą, która była po prostu durna? Po to były marzenia. Chcę być chemikiem, nie śpię po nocach, ucząc się. Chcę być mistrzem w literaturze, zagłębiam się w niej dokładnie, poznając wszystkie jej sekrety. Po prostu chcę kimś być, żeby na grobie nie było tylko napisane „Cassandra Lancaster, blondi z długimi nogami, depresją i anoreksją, która za szybko przywiązywała się do ludzi”. Wolała mieć wyryte „pracownik MM” niż „niestabilna emocjonalnie”. Nawet jeśli była martwa w środku, marzyła o tym, aby znowu czuć, żeby powiedzieć komuś „thanks for loving me”.
- Co w naszym przypadku nazwiesz dobrem, a co ofiarą? – maksyma Bartka wcale taka głupia nie była, o ile nie dotyczyłaby ich samych. W końcu co jeśli to Cassandra okaże się znowu ofiarą? Dobrem byłoby zaspokojenie chwilowych pragnień, a potem znów zniknięcie. Nie zrozumiała go, co ma to dobro w danej sytuacji, jak do obydwojga zaraz dotrze wypalona porcja zioła i zaczną się dzikie wizje godne „Dziadów” Mickiewicza. Ludzie różne rzeczy traktują jako swoją „odskocznie”, narkotyk, po który sięgają na co dzień. Dla jednych to alkohol, seks, a dla drugich muzyka i książki. Ale ten świat jest dziwny! Myślała, że aż tak szybko ją nie znajdzie, nawet jeśli głos był dobrą wskazówką do Cassandry. W końcu chciała znaleźć jakąś książkę, aby czytać coś mu dalej na głos, bowiem nie pamiętała na pamięć całego fragmentu z Hamleta. Może wyjęłaby Wichrowe Wzgórza, opowiadają o miłości Katherine i Heathcliffa? Okręcała się wokół własnej osi z książką, którą kartkowała, szukając jakiegokolwiek fajnego fragmentu. Nawet nie miała pojęcia, co tam trzyma, czy to było ważne? Przecież Bartek mógł zgadywać! Zanim otworzyła usta, aby zacząć czytać fragment, już poczuła jego dłonie na sobie. Zdecydowanie za szybko, za szybko, Krukoniku! Nawet nie zauważyła, kiedy wypadła z rąk Cassandry książka na podłodze, a ona już go obejmowała, układając dłonie na karku. Nie przejmowała się tym, że kocyk spada z jej ramion, najważniejsze było, że pocałował mały fragment skóry, a ona praktycznie już drżała.
- Nie chcesz oddać się zapomnieniu? – może niekoniecznie chciała, aby zaczął się tutaj dusić, próbując udowodnić, że potrafi łykać tlen przez skórę, jednak wszystko wyglądało tak… nierealistycznie. Zupełnie jak w snach. Nie sądziła, że radę o pamiętaniu o oddychaniu powinna traktować na poważnie. Zaraz zabrakło jej tchu, więc korzystając z okazji, prędko wykonała szybki oddech. Jakkolwiek to brzmi! W każdym razie, wszystko było w końcu tak jak powinno. Czuła się przy nim bezpieczna, mogła zatracać się bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia. Dodatkowo była już odprężona, nie miała zielonego pojęcia, czy to skutek palenia zioła czy jego obecność tak działała na Cassandrę. Nie zauważyła, kiedy koc spadł z jej ramion czy gwałtownym ruchu. Skupiła się na oddawaniu pocałunków, na zaciskaniu paznokci na karku i wędrowaniu drugą dłonią po jego plecach. Kiedy włożyła mu ją pod bluzkę? Chciała poznać na nowo każdy napinający się mięsień, dzięki któremu plecami uderzyła o regał. Aż na chwilę odsunęła się od niego, słysząc jak książki spadają na podłogę. Bała się dostać którąś z nich w głowę! Wplotła smukłe palce we włosy Bartka, lekko za nie pociągając i stając na palcach, aby znów odnaleźć jego usta. Czy to na pewno było tylko zioło? Złe, złe narkotyki! Oplotła jego biodra nogami, czując jak boleśnie zaczynają pulsować jej łydki. Tak przynajmniej nie będzie musiała stawać na palcach, aby móc go pocałować, pogładzić po policzku, wyszeptać coś na ucho i lekko ustami objąć kant szczęki, wsłuchując się w jego oddech.
Powrót do góry Go down


Bartolomej Jaro
Bartolomej Jaro

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak lunarny
Galeony : 44
  Liczba postów : 40
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty15/11/2012, 17:44;

Powinienem się obrazić ta te ogary, ale szczegół. Te ogary to zapewne bardzo inteligentni i wspaniali ludzie, którzy nie zaprzątają sobie głowy takimi bzdurami jak czyjeś imiona. A dlaczego ludzie tak bardzo pragną wspomnień i lecą do nich jak ćmy do ognia i w ogóle jedna wielka masakra? Bo ludzie to idioci, no co na to poradzisz
- Mam sprawne funkcje życiowe, to wcale nie oznacza że żyje. Wypłowiała dusza nie jest w stanie tak zwyczajnie żyć - chyba nadużył słowa "żyć", ale dobra. Trudno. Miał nadzieje, ze zrozumie o co mu chodzi. Mogła do woli sprawdzać sobie jego puls i oddech, wszystko było w normie. Na okrągło mogła mu robić rozmaite testy wydolnościowe, upewniać się jak jest z jego zmysłami. Sprawdzać każdą możliwą normę organizmu. Bartolomej był święcie przekonany, że wszystko byłoby doskonałe. Nie ukrywał, że ma doskonałe ciało, przecież do owej doskonałości od dawna dążył. A teraz, z dodatkowymi umocnieniami, wszystko stawało się jeszcze bardziej idealne. Bardzo chciały odzyskać tą duszę, którą miał kiedyś. Zanim Kostka wdeptała go w ziemie, bo na pewno nie tą, którą miał zanim ją poznał. Tamta również była niechciana, niepełna i bezwartościowa. Przez ten krótki okres miał w sobie coś idealnego, coś co wymknęło mu się z rąk i nie chce za nic wrócić, jakkolwiek by się starał. Jemu nie zależy na tym jak go postrzegają. Wbrew wszelkim pozorom nie jest ważne jak wiele w życiu osiągnie, dokąd dojdzie, co pokona, a z czym zwycięży. Nie obchodzi go czy będzie wielkim uczonym zwykłym śmieciem, biednym kapłanem, a może bogatym bezbożnikiem. Nie ma dla niego również wartości czy będzie wciąż tym samym Bartolomejem Jaro. Niestety, jego beznadziejna miłość nie trzymała się tego kurczowo. Dla niego nie miało znaczenia czy będzie tym kim zwykle czy kimś całkowicie nowym. Ważne żeby cząstka duszy, którą wyrwała mu Gryfonka do niego wróciła, oczywiście razem z dziewczyną. Ale na to chyba nie było opcji.
- Ofiarą jesteśmy my sami. Nasze egzystencje jednocześnie tak puste jak i potrzebne sobie nawzajem. Tak zniszczone jak i nieskazitelne. Coś przez co po prostu musimy przejść zanim dojdziemy do końca, do szczęśliwego i błogiego finału o którym już wspominałem - oh mieli jak widać bardzo różne poglądy i myślenie. Może ona uzna to za bolesne? Może ją to zrani i wcale nie będzie zadowolona, no kto wie? Dla niego jednak nie był w tym nic złego. Tak po prostu musiało być. Ich obecne żywota były złem koniecznym, które musieli pokonać zanim dotrą do wyższego dobra. Proste? Pozornie, bo wymagało od nich bardzo wiele. Ale na pewno osiągalne, w to nie wątpił nigdy.
- Nie chce z niego potem wychodzić - chłopak przyciągał ją do siebie, nie dał się odsunąć ani na moment. Zachłannie chłonął jej bliskość, pocałunki, ją samą. Potrzebował tego jak nigdy wcześniej, wiedział że ona ma podobnie. Pogłaskał jej włosy na moment wbijając jasne spojrzenie w jej tęczówki. Tyle spokoju, tyle Jaro było w tych jego patrzałkach, że to aż nie do uwierzenia. Zdecydowanie mówiły jedno, gwarantowały jej bezpieczeństwo. Trudno było nie zauważyć niepewnego drgnięcia jakie wykonała kiedy książki postanowiły runąć na podłogę. A on nie był w stanie znieść myśli, że mogłaby sie przy nim źle czuć, że nie pokładałaby w nim pełnego zaufania i nie odpychała strachu na dalszy plan, że nie czułaby się po prostu bezpieczna. Obejmował ją silnymi ramionami chcąc uspokoić jej duszę, a rozjuszyć ciało. Odsunął się od regału kiedy oplotła wokół niego nogi, chciał jej dać swobodę biorąc jej (niewielki) ciężar ciała na własne barki. Cóż, dobrze że znał tą bibliotekę jak własną kieszeń. Nie musiał otwierać oczu ani się od niej odsuwać, by przejść parę kroków i posadzić ją na mniejszym regale. A może to był drabinka? Nieważne, dobrze że siedząc była mniej więcej jego wzrostu. Odrzucił koc, który zsunął się gdzieś na podłogę. Wsunął ręce pod jej bluzkę, chłodnymi dłońmi drażnił jej skórę podsuwając przy okazji materiał do góry, aż cały przeszedł przez głowę dziewczyny oczywiście znów niszcząc jej fryzurę. Nieważne, teraz bluzka i tak leżała gdzieś obok. Jego palce dokładnie badały je chude ciało, usta całowały każdą wystającą kość. Błękitne oczy tylko na moment skierowały sie na książkę leżącą niedaleko, tą którą sama wybrała i nie zdążyła przeczytać
- Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśli­wy, i noc ma spo­kojną, i dzień nietęskliwy - wyrecytował zapewne jej fragment, który natychmiast wpadł mu do głowy po ujrzeniu okładki. Ale i ona nie miała przecież teraz znaczenia, co to za różnica? Chciała żeby się zatracił, właśnie to robił. W głowie wciąż mu wirowało przez mieszankę adrenaliny i marihuany, jego palce na każdym skrawku jej ciała wciąż były zimne, a z nich coraz szybciej znikały pojedyncze części garderoby, których brak wcale nie oziębiał ich ciał.
Powrót do góry Go down


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty16/11/2012, 18:37;

Naprawdę uważasz, że czyjeś imię jest na tyle nieistotne, aby wyrzucać je z pamięci? Oczywiście są jednostki „niewarte zapamiętania”, lecz czy było by na tyle inteligentnie, szałowo, jeśli Cassandra w chwili intymnej zamiast „Och, Bartek”, wypowiedziała imię „Will”? Tak bzdurna rzecz, a czasem po prostu cieszy. Ludzie są idiotami, bo łudzą się, że są dla kogoś kimś wyjątkowym, kimś takim, kto zapamięta jego imię, będzie śnił i nigdy nie powie „dziewczyna w jagodowych płaszczyku”.
- Powrócę Cię jeszcze do życia, nie zaprzeczaj i nie kręć głową – uprzedziła go, kładąc palec na jego ustach. Czy nie jest tak, że łatwiej jest ratować kogoś niż samą siebie? Nauczyłaby go pływać w morzu samotności, cieszyć się z najdrobniejszych rzeczy takie jak pocałunki poranne czy zwykłe zrobienie herbaty, gdy kuchnia wydaje się być „za daleko”. Cassandra byłaby hipokrtyką, gdyby powiedziała, że idealne ciało nie oznacza to samo, co bycie „perfekcyjnym”. W końcu to było tylko ciało, kilka kości wystających, napięta skóra ochraniające gamę mięśni naczyń krwionośnych. Mogłaby się w nie wgryzać, gładzić dłońmi, muskać opuszkami palców, dotykać językiem, lecz czy w ten sposób naprawiłaby jego, tego Bartolomeja Jaro? Każda miłość niszczy człowieka na dany okres czasu, póki się „nie wyleczysz tym, co się zatrułeś”. Mógł być silny fizycznie, zdystansowany i zamknięty w swoich książkach, ale to po oczach właśnie było widać cierpienie wewnętrzne. Przejechała dłońmi po jego torsie, zaznaczając paznokciami ścieżki na jego brzuchu. Jak mogła go uratować, jak mogła w tym wszystkim pomóc i sobie? Wieczne uciekanie do używek, seksu i szaleństw nie pomoże im rozwiązać problemów. Nieważne, nieistotne, zapijmy te smutki, zaduśmy w nieodkrywalnym pocałunku, w przyspieszonych oddechach, zachłannym zapamiętywaniu drugiego ciała na jakiś czas.
- Wychodzi na to, że jesteśmy ze sobą powiązani. Skoro nieskazitelność to taka zła cecha, to muszę powiedzieć Ci Bartolomeju Jaro, że powinniśmy być jakimiś panami zła. – bo czy właśnie to nie świadczyło jak bardzo potrafili siebie zniszczyć? Byli dla siebie surowi, konsekwentni. Idealni władcy! Wcale nie potraktowała to jako coś bolesnego. Taka jest prawda. Nie wiedziała tylko, co stanowiło to „wyższe dobro”. Czy to było minus kolejne pół kilograma, czy może spełnienie marzenia z cyklu „zostałam pokochana”? Nagle poczuła się jakby w ogóle nie znała Bartka. Co stanowiło dla niego te osobiste „wyższe dobro?” Aż szarpnęła mocniej za koszulkę jego, chcąc odpędzić te wszystkie myśli. Prędko zaczęła zdejmować ją z chłopaka, pragnąć dotknąć każdy z jego wyrzeźbionych mięśni, zaznaczyć ich strukturę paznokciami, musnąć delikatnie wargami i zapomnieć się.
- A co jeśli nie pozwolę Ci z niego ot tak sobie wyjść? – spytała, odrzucając materiał gdzieś tam koło regałów. Może powinna sobie wszystko przemyśleć? To całe on i ona? Nie potrafiła nawet się odsunąć i powiedzieć, że wszystko się znów dzieje za szybko. Zachłannie oddawała pocałunki, błądząc dłońmi po plecach chłopaka. Może, jaką ona miała słabość do tej części ciała! Uwielbiała się do nich przytulać, lekko wodzić opuszkami palców, poznając każdy ich fragment. To była zdecydowanie najseksowniejsza część ciała drugiej osoby. Można było wyczytać z nich tak wiele: czy jest spięty, jak pracuje, czy ma dużo zmartwień, czy jest zrelaksowany, czy ktoś go drapał, czy ma siniaki. Objęła go mocniej, gdy tylko czuła, że zaczynają się gdzieś przemieszczać. Cholera, to była zbyt zaawansowana kamasutra dla niej. Mocno złapała go za kark, otwierając na chwilę oczy i z lekkim przerażeniem, patrząc na niego. Przygryzła wargę Bartka, dając im chwilkę na wyrównanie przyspieszonego oddechu. Może powinna więcej założyć na spotkanie z nim? Teraz była już praktycznie naga, a po ciele przechodziły przyjemne, aczkolwiek zimne, dreszcze. Zaczęła całować jego szyję, uszy, żeby potem lekko przejechać językiem po obojczykach, które przecież tak było widać! Teraz nie wystarczy żadna chwila, aby uspokoić oddechy, już przestało to być ważne. Chciała czuć jego, nie przestawać całować i żeby przyjemny gorąc zalał ciało Cassandry. Przysunęła go jeszcze bliżej siebie, o ile to było w ogóle możliwe, dłońmi sięgając aż do jego lędźwi.
- Serce to nie sługa i nie wie co to pany i nie da się przemocą zakuwać w kajdany – walka na cytaty była doprawdy fascynująca. Szkoda, że każdy z nich pasował tak idealnie to ich sytuacji. Czy to nie było tak, że on wciąż myślał o Kostce a ona o Willu? Chciała temu zaprzestać, stąd wykonała znów kolejny ruch, rozpinając spodnie chłopaka i pozwalając im spaść na dół. Jeśli tak miało działać na Cassandrę zioło, to dlaczego nie potraktujemy to jako nową tradycję?
Powrót do góry Go down


Bartolomej Jaro
Bartolomej Jaro

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak lunarny
Galeony : 44
  Liczba postów : 40
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty29/11/2012, 19:32;

Po prostu kocham ogarniać, że mam jeszcze post do napisania. No mówi się, kurcze. Nieważne, biore się. Chociaż zapewne te posty nam skrócę teraz.
Oh dobra już z toba nie dyskutuje. Zapewne poczułby się dość dziwnie gdyby nagle nie wypowiedziała jego imienia, ale zdecydowanie by to zrozumiał, słowem nie skomentował i po prostu przyjął do wiadomości. Jemu samemu mogłoby się nagle coś wymsknąć przecież.
- Nie chce - krótka odpowiedź, ale jak wiele mówiła. Po prostu nie chciał uciekać od tego smutku, najwyraźniej się do tego przyzwyczaił. A może czuł, że jeśli wyleczy się z Kostki to już nic nigdy nie wróci? I potem taka chujnia troche, no bo przecież cholera ją wie. Może to ona nagle zechce do niego wrócić, a on nagle będzie z tego wyprany? Na pewno żałowałby do końca życia, woli w tym pozostać póki istnieje jakiś cień szansy na lepsze jutro, które nie polega ma wymazaniu pamięci, naklejeniu plasterka albo upiciu się. Nie znosił takich prostych metod, które niestety figurowały wśród jego znajomych na pierwszych miejscach list pełnych rad.
- Nie masz wyjścia - oh no biedna Cassandra, w sprawie Bartka jednak często była ograniczona. Nieważne czy byli mistrzami zła, on był czasem królem lodu. Matko kochana jakiś pies mi szczeka za oknem odkąd zacząłem to pisać i mnie zaraz jasny szlag trafi. A nie, chwila. To gdzieś u góry, u sąsiadów. Pewnie psa zamknęli i wyszli, zabije zaraz albo to zwierze albo ich. Dobra, nieważne. Skup się człowieku, w końcu mamy teraz ważną scenę. Wreszcie przestali gadać, myśleć i się zastanawiać, a zwyczajnie oddali się ludzkiej przyjemności jakiej każdy z nas nie raz doświadcza. Nie trwało długo zanim pościągali z siebie ubrania, nie musiała czekać aż silne ramie Bartka obejmie jej plecy przytulając ją do własnego torsu. Całował jej ramiona, szyje i piersi, nie mówił właściwie ani słowa, no jak raz nie miał absolutnie nic do powiedzenia. A może stwierdził, że słowa są zbędne, kto wie? Cóż, coś tam na rzeczy było. A może po prostu chwilowo to ona była zbyt ważna? Chciał jej dać jak najwięcej przyjemności kiedy jego ręce błądziły po jej nogach i biodrach, nie chciał zapomnieć o żadnym skrawku jej ciała. Nie chciał też sprawiać jej zbyt wiele bólu kiedy wgryzał się w jej szyje, starał sie utrzymać jakikolwiek ład kiedy w głowie szumiało mu maksymalnie, a krzyżyk na jego piersi palił niemiłosiernie obijając się o skóre pod wpływem owych szybkich ruchów klatką piersiową wywołanych przyspieszonym tętnem i oddechem. Oh może i Jaro grzeszył, tak na pewno do tego nie podchodził i pewnie się z tego nie wyspowiada. Jak z wielu rzeczy, z których może i powinien? Nieważne. Nic teraz nie było ważne, tylko oni. Zacisnął powieki po raz ostatni drażniąc paznokciami jej plecy, na jego wargach wreszcie pojawił się delikatny uśmiech kiedy jego oddech zwalniał, a on mógł tak zwyczajnie i niewinnie ucałować jej policzek. Dość szybko podciągnął spodnie, zacisnął palce na krzyżyku na moment zastygając w bezruchu. Modlił się? Pewnie nie, może tylko dziękował? Pewnie lepiej nie pytać. Schylił się ponownie by podnieść koc, otulić nim wciąż roznegliżowaną dziewczynę, przy okazji znów ucałować jej włosy. Sięgnął do kieszeni, by wyjąć strzykawkę. Wpatrywał się w nią przez chwilę jakby czekał na coś, odliczał sekundy. W końcu wybiła godzina na jaką czekał, wbił igłę w skórę, nie, to nie było to co powinno być. To w końcu cukrzyk, insulina o konkretnych porach mu się przydaje. Widać nie tak daleko było do świtu normalnych ludzi, on pewnie się zrywał o wiele wcześniej.
- To jest ta chwila kiedy przestaje ci być potrzebny aż do następnego smutku. Ale spokojnie, możemy jeszcze tu posiedzieć i poczytać. Kogo jak kogo, ale mnie z biblioteki nie wyrzucą - odezwał się dopiero kiedy strzykawka była już schowana, a on siedział na regale obok niej na szybko przeczesując swoje włosy co miało im nadać efekt częstego używania grzebienia.
Powrót do góry Go down


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty1/12/2012, 12:08;

Ja chrzanię, sny powinny być zakazane. Niby są odskocznią od rzeczywistości, a potrafią zafundować totalnie beznadziejną noc i to jest nic w porównaniu ze szczekającym psem. Wyobraź sobie, że jedyne, co tu zabija ciszę, to jest kasłanie jakieś starszej babki i wieczne „dzień dobry, jak pani mija dzień?” za oknem. Dlatego nie otwiera się okien w jesień, zaparowane szyby i herbatka to jest to. Nie wiem, jak ze mną dyskutujesz w poście, raczej sobie monologujesz, ale tak, tak mów mi dobrze, dobrze mi mów.
Z wielkimi romantyczkami było tak, że chciały być czyjeś w całości. Nie w połowie, nie wieczorami, nie nad ranem. Cassandra zapewne jak się obudzi z żądzy pożądania będzie miała olbrzymie wyrzuty sumienia. W końcu, czy nie powinni zapominać o swoich miłostkach w inny sposób? Zajęliby się robieniem na drutach niż przygryzaniem wargi, aby nie pomylić imion. Jezu, potrzebuję kawy. Bezmyślny seks nie zawsze był dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza gdy pozostawał między partnerami wiele znaków zapytania.
- Nie pytałam Cię o zdanie. – rzuciła luźno, wykorzystując jego słynne powiedzenie. Jakże nie lubiła je słyszeć. Była po pierwsze dorosła, po drugie wiedziała (czasami), co robi, nawet jeśli to było głodzenie się, niespanie czy upijanie się późnymi wieczorami, aby nic jej się nie śniło. Boże, znowu leci lana, ja chrzanię. Psują nią cały program dobra, nieważne. Mmm, tak więc wracając do meritum, zdecydowanie narzucanie Cassandrze jakiegoś zdania, wiązało się z cichym prychnięciem, na które teraz nie miała totalnie ochoty. Rozpraszał ją każdy dotyk rozgrzanych już dłoni i ust. Nie myślała ani o powrocie Kostki ani Williamia, wszystko skupiło się na żądzy, za którą tak tęskniła. Powinna wszystko przerwać, krzyknąć, że są nierozsądni, że ich egoizm pochłonął cały świat, że będą jak zwykle żałować nagłego wybuchu emocji i ona jest tylko na zastępstwo, jest tą drugą. To wszystko dotrze do Cassandry, gdy na swoich ustach poczuje lekki uśmiech, kiedy pogłaszcze jego włosy, wsłuchując się w nieziemską cisze, w której odbijały się echem ich przyspieszone bicia serc.
Lanasterówna nie wiedziała, czy właśnie tak powinna smakować ta wolność, której pragnęła, lecz kompletnie się w niej zatraciła. Pieściła skórę Bartka opuszkami palców, zostawiając po dotyku zadrapania od paznokci. Rzuciła się w wir, w którym usta błądzą, a dusza się zatraca. Kiedy ugryzł ją w szyję, jęknęła może nieco zbyt głośno (zważając na to, że znajdowali się w miejscu publicznym i woźny mógł ich przyłapać), przymykając powieki. Czuła jak przyjemne ciepło rozchodzi się po całym jej ciele. Całowała zarys szczęki Bartka, szeptała do uszu niestworzone rzeczy, przygryzając jego płatki. Ile za to dostaną modlitw do odmówienia? Zacisnęła dłonie na jego pośladkach, gdy zastygł w bezruchu. Pogładziła po policzku chłopaka, uśmiechając się lekko. Dopiero teraz, gdy zdała sobie sprawę, że jest naga, że właśnie mógł obserwować jej przerażającą chudość, zeskoczyła z drabinki, sięgając po koc. Jednak to on był pierwszy, który złapał za materiał i okrył nim Cassandrę. Teraz dopiero poczuła niewyobrażalny wstyd. Próbowała go zakryć, szukając swoich ubrań. Zajęło to chwilę Cassandrze, lecz nie aż tak długą, bowiem odwróciła się do niego, gdy robił zastrzyk. Cała zadrżała. Podeszła wolnym krokiem do Bartka, opuszkami palców dotykając miejsce po ukuciu.
- Wolisz zostać oddelegowany z medalem? – chłód Jaro teraz był zbyt bolesny. Poczuła się jakby go wykorzystywała jakby spotykała się tylko dla seksu, a potem znikała, zupełnie o nim zapominając. Łaska, która znalazła się w tym zdaniu „ale spokojnie, możemy jeszcze tu posiedzieć i poczytać”, była sztyletem, który wbił się w okolicy jej brzucha. Czuła to uderzenie, ten ból, który zalewał ją od środka, a ona nie potrafiła się znów pozbierać. Sięgnęła po byle jaką książkę z regału, podając mu – Oto i Twój medal. – rzekła nieco wściekła, zerkając na tytuł. Coś o wilkołakach, coś o wampirach, wszystko co nierealne, prawie jakby o nich. Otuliła się bardziej kocem, przygryzając wargę. Odeszła w stronę parapetu, na którym usiadła, podciągając kolana pod brodę. Miał, to co chciał, czego chciał więcej? Nie mogła być Kostką, nie potrafiła ukraść jego serce, myśli.
Powrót do góry Go down


Bartolomej Jaro
Bartolomej Jaro

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak lunarny
Galeony : 44
  Liczba postów : 40
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty2/12/2012, 17:14;

Obserwował miejsce po ukłuciu jakby coś nagle miało sie w nim zmienić. Nie było to jednak dla niego nic dziwnego, niespotykanego czy nowego. Przecież wbijał sobie tą igłe nie pierwszy raz w życiu i będzie ją tak wbijał jeszcze przez długie lata. Zwyczajnie przyzwyczaił się do nakłuwania własnej skóry i uważania na swoją dietę, by nie musieć zostać oddelegowanym do Skrzydła Szpitalnego. Jak widać, ona również była zainteresowana tym fragmentem skóry. Cóż, dla niej to zapewne było coś oryginalnego. Sam nie pamiętał czy kiedykolwiek się przy niej nakłuwał, nie robiło mu to wielkiej różnicy. Nie wątpił jednak w fakt, że nie raz widziała jak robią to jej znajomi czy nawet ona, ale w ich strzykawkach były całkowicie inne substancje. Jaro jak zwykle musi wszystko robić po swojemu, jak widac
- Nie lubie bezsensownego honorowania kawałkiem metalu - odparł zanim jeszcze podsunęła mu pod nos książke. Cóż, zawsze bawili go ci mugolscy żołnierze powyklejani tymi orderami. No i na jasną cholere im to? Niech się cieszą z dobrze wykonanej roboty, a nie się tym szczycą i chlubią. Te wstążeczki będą im przeszkadzały w działaniach, no bzdura okropna. Jednak on nie dostał złotego medalu, dostał książke. O wiele ciekawsze nagroda. Spojrzał na okładkę, uśmiechnął się nawet pod nosem. Ciekawe czy istniała jeszcze jakaś książka na ten temat w bibliotece, której nie czytał albo chociaż nie przeglądał. Ta zdecydowanie do nich nie należała. Chociaż przyjemności mu nie sprawiła wybierając akurat tę lekturę. Spojrzał na nią nawet dość podejrzliwie, jednak szybko te myśli odrzucił. Oh to zdecydowanie niemożliwe, przecież to był przypadkowy wybór, akurat stali w takim nagromadzeniu tytułów, musiała sięgnąć po coś takiego. O dziwo i ona wydawała sie być przybita tą całą sytuacją. Czyżby powiedział coś nie tak? Ugodził w jakąś jej wrażliwą stronę? No tak, kobiety. Jaro nie miał takich odczuć i myśli, od początku był przygotowany na tak zimne słowa. Przecież ona nigdy nie będzie Kostką, a on nigdy nie będzie Willem. Mimo wszystko zsunął się z regału, odłożył książkę i zbliżył się do puchonki. Otulił ją szczelniej kocem, przejechał wierzchem dłoni po policzku
- Dlaczego odbierasz to tak mocno? Przecież nigdy nie będę nim, nie naucze się tego. Tak jak ty nie staniesz się nią. Nie jesteśmy skazani na łagodzącą serce miłość, absolutnie byśmy sobie nie pomogli - mówił cicho, spokojnie, jakby starając się chociaż na chwile ukoić jej nerwy, pozbierać to wszystko dokładnie i nie zalać ją swoim chłodem gwałtownie i na raz, w miare powoli przyzwyczajać do lodu.
Powrót do góry Go down


Cassandra Lancaster
Cassandra Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 620
  Liczba postów : 1718
http://czarodzieje.my-rpg.com/t171-cassandra-villiers
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4274-cass
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty6/12/2012, 12:05;

Co za podłe zakładanie, że Cassandra taplała się w bajorku razem z narkomanami. Nigdy nie widziała, jak ktoś robił sobie zastrzyk. Sama również nie brała dożylnie jakichkolwiek substancji (pomijając kroplówki, jednakże tu wszystko aplikowała przemiła pielęgniareczka, powtarzająca jak mantrę „dziecko co ty z sobą robisz, dlaczego nienawidzisz życia?” A tym bardziej Lancasterówna nie miała zielonego pojęcia, że Bartuś może na cokolwiek być chory. Przecież wyglądał zdrowo, zachowywał się jak zdrowy człowiek – dlaczego akurat jego trafiła śmiertelna choroba? To ona chciała umrzeć, on nie miał prawa. Może dlatego jak zaczarowana, patrzyła, gdy wbijał sobie igłę, a teraz opuszkami palców pieściła miejsce po nakłuciu, czując na skórze ciepłą maź.
- Czy to boli? Dlaczego tak? – spytała kompletnie zdezorientowana. Mówiło się o tym, że „bez papierosa zaraz po jest jak niedokończony”, ale raczej nie myślała o tym, aby taką używkę zamieniać na przerażającą strzykawkę i igłę. W końcu nie wiedziała, co jest w środku, nie miała zielonego pojęcia, czym jest lekko mętnawa substancja o prawie przezroczystym zabarwieniu. Zabrała dłoń, gdy tylko poczuła jego dotyk na sobie. Parzył, czuła jakby przykładał żarzące się łuczywko do skóry dziewczyny i prędko zabierał źródło ciepła, a po wszystkim zostawało małe kółeczko o intensywnie czerwonej barwie. Sama otuliła się kocem, przygryzając wargę. Patrzyła, nieco uparcie, namolnie i wręcz irytująco na coś, co się dzieje za oknem. Dlaczego po prostu nie mogła przestać czuć? Te wybory stawały się zbyt trudne. Działała niesprawiedliwie, wręcz nielojalnie wobec Williama, a nawet Bartka, nawet jeśli zupełnie go to nie obchodziło, co czuje dziewczyna. Przymknęła powieki, odsuwając policzek od jego dłoni.
- Nie chcę, żebyś był nim. Nie chcę żadnego aktorzenia, bo to nie scena. Jedyne, czego od Ciebie zawsze oczekiwałam, to żebyś przy mnie był sobą. – odpowiedziała mu szeptem, nie odwracając wzroku od okna. Nie potrafiła na niego spojrzeć i powiedzieć, że ten cały ich układ jest chory. Mieli przy sobie trwać na szczytach sinusoidy? Tobie jest źle, ja przyjdę do Ciebie, między „źle” a „dobrze” nie istnieje dla Ciebie. Zastanawiała się, jaka była „Kostka”. I nagle poczuła, że musiała być naprawdę wspaniałą osobą, skoro to jej Bartek oddał serce. Jednak rozważania Cassandry prędko ucichły, gdy usłyszała zdanie, mówiące, że są tak naprawdę sobie niepotrzebni. Bo dla kogo miała jeść? Dla siebie? Przecież to było niedorzeczne. Przypomniała sobie, że jeszcze nie wykonała ćwiczeń, a seks zdecydowanie nie można było potraktować jako odhaczenie wysiłku. Musiała się stąd ruszyć, przestać czuć, wariować i spalić kolejne kalorie. Jednak po prostu nie miała siły. Czuła jakby była przykuta do zimnego parapetu, który po drugiej stronie szyby zbierał na swej powierzchni mięciutkie płatki śniegu. – To na co jesteśmy skazani? Czyim jesteś więźniem? – spytała, nawiązując do wiersza, który wręcz był napisany o niej. Jak widać, seks wcale nie był rozwiązaniem, a Cassandra weszła w kolejne stadium depresji. Może właśnie tak działało zioło? Najpierw wspaniale, buch, trach, orgazm, dół. Lancasterówna nie przyzwyczai się do lodu, można przecież śmiało powiedzieć, że była nim zakuwana od dzieciństwa. Dzięki temu, stała się tylko bardzo wrażliwa, czasami za płaczliwa, a zawsze taka jakaś połamana, nieposkładana, niczyja.
Powrót do góry Go down


Elizabeth Raven
Elizabeth Raven

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 168
  Liczba postów : 282
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty27/12/2012, 08:55;

Elizabeth spokojnie weszła do biblioteki i od razu skierowała się w stronę ksiąg mówiących o przeszłości, bo gdzie indziej szukać inspiracji do eksperymentów jak nie w historii. Po długich poszukiwaniach z przykrością musiała stwierdzić że czarodzieje z poprzednich czasów byli niezwykle nudni. Czy nie mogli mieć kogoś takiego jak Da Vinci? powiedziała zirytowana Elizabeth. Po chwili pukała się w głowę, właśnie Da Vinci i jego maszyna latająca. Wszakże ludzie potrafią latać magiczni na miotłach niemagiczni w samolotach, ale bardziej interesująco będzie jak będą mieć skrzydła. O tak skrzydła które są przytwierdzone do kamizelki którą człowiek by założył i mógłby fruwać, ale nie była dobra w zrobieniu planu budowy takiego urządzenia
-Co powinnam zrobić?... No tak mam znajomego który lubił tworzyć takie plany. Powiedziała Eli
Owy znajomy Nazywa się Bartosz i urodził się w Polsce ale przeprowadził się do Wielkiej Brytanii kiedy był mały. Chodziła z nim do podstawówki zanim dostała list z Hogwartu, na pewno jej pomorze. Nie myśląc wiele napisała list opisując dokładnie jak powinien wyglądać plan po czym bardzo prosi o jego realizacje, a jak skończy niech zaniesie lub wyśle do rodziców Elizabeth z prośbą o jej wysłanie tego, oczywiście nie zabrakło pozdrowień dla niego i jego rodziny. Następnie pobiegła wysłać list, po czym odetchnęła z ulgą i była w wyjątkowo dobrym humorze.
zt
Powrót do góry Go down


Hollywood Mooler
Hollywood Mooler

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 92
  Liczba postów : 327
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty9/1/2013, 17:22;

Biblioteka. Najcudowniejsze miejsce na świecie.
No, w każdym razie dla Mooler! Krukonka mogła spędzać całe dni w takim miejscu, jakim była święta BIBLIOTEKA. Nie lubiła tylko ludzi, którzy się w jej kościele zbyt głośno zachowywali. No serio, jakby nie mogli się skupić nad jedną książką i w spokoju opanować tyłek na krześle. Tego jednak dnia mało osób postanowiło się wybrać do kościoła. Oj, grzesznicy! Holly nie grzeszy. Nie, nie.
Było tak słodko, cicho i przyjemnie, więc nic, tylko wybrać już sobie z dziesięć, dwadzieścia książek minimum na pół godzinki. Ene, due, like, fake… Co jest dalej? Nie ważne.
Krukonka skierowała się do regałów. O dobre niebiosa. Zdecydować się na dziesięć, dwadzieścia dzieł? Nie da rady! Stanęła przy pierwszym, lepszym regale i lustrowała wzrokiem książki, mając nadzieję, że znajdzie coś ciekawego, czego by jeszcze nie przeczytała. Misja zakończona porażką. Wszystko już znała na pamięć. Toteż zaczęła ściągać od dołu po jednej, byle jakiej książce. Dochodząc na samą górę, już miała sięgnąć po znajomą lekturę, kiedy zauważyła, iż leży sobie nad ostatnią półką jeszcze coś. I tego czegoś nie znała. Szok! Musiała to zdobyć. Odłożyła wszystkie inne przed chwilą wzięte czytanki. Stanęła na palcach i próbowała chwycić książkę. Do niskich osób nie należała, ale miała trudność ze zdjęciem akurat TEJ książki. No bo, czytanka była dość gruba. I bardzo dobrze.
Popychała ją w swoim kierunku, lekko podskakując, aż w końcu książka zsunęła się. I bam – pacnęła ją prosto w nos, spadając z nieprzyjemnym, dla biednej Hollywood uszu, hukiem na podłogę.
No Holly, gardzisz głośnymi, a sama się zachowujesz jak wariatka wywalająca książki! – zganiła siebie w myślach, marszcząc obolały nos.
- Auuu… cholera. – Warknęła, dalej masując nos, oraz kucając po swoją nową lekturę, leżącą obok jej stóp.
Powrót do góry Go down


Lynnette Thompson
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 260
  Liczba postów : 252
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty11/1/2013, 19:03;

Lynnette ubrana w czarną puchową bluzę, która sięgała jej kawałek za pośladki, trampki i czarne spodnie rurki weszła do biblioteki. Jej włosy były związane w jeden koński kucyk a na twarzy nie było ani grama makijażu, nie miała ochoty się dziś stroić czy ubierać tak jak to miała zwyczaju. W lewej dłoni miała czarną torbę w której była butelka ognistej, dwie szklanki oraz jej ukochane kwaśne żelki. Podeszła do pierwszego lepszego stolika przy oknie i rozejrzała się. Tak jak myślała nikogo tu nie będzie. Torbę położyła na ziemi i usiadła na blacie stołu czekając na swoją przyjaciółkę.
Powrót do góry Go down


Furis Crotalus Ellefsen
Furis Crotalus Ellefsen

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 22
  Liczba postów : 20
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty11/1/2013, 19:29;

Zdążę! Taaak, zawsze to mówił, a później ozłociłby tego, kto wydłużyłby mu dzień o kilka godzin. Niestety doba uparcie miała dwadzieścia cztery godziny z czego nie był zbytnio zadowolony, ale nie pozostało mu nic innego jak udać się do biblioteki i liczyć jak zawsze na szczęście. Przy okazji znajdzie może kogoś kto mu pomoże? Prędzej należałoby powiedzieć wafla, który odwali za niego robotę, ale to pierwsze brzmiało lepiej. Z pergaminami pod pachą i całą resztą niezbędnych rzeczy przekroczył próg biblioteki. Ciężko mu było, bo znalazłby ciekawszy sposób na wieczór, ale nie ma przebacz. Może naprawdę będzie miał szczęście i uwinie się z tym zaskakująco szybko. Nie będzie wtedy musiał marnować wieczoru i wszyscy będą zadowoleni z nim na czele.
Rozwalił się na jednym z wolnych stolików i wyciągnął z kieszeni zmaltretowany pergamin. Miał tam zapisany temat eseju i chociaż starał się skupić, nie miał pojęcia w ogóle o czym mowa. Gdyby się bardziej przyłożył do zajęć... Teraz już nie ma czasu na gdybanie, pora podwinąć rękawy i wziąć się do roboty.
Przelotnie rzucił jeszcze okiem na osoby będące w bibliotece, ale niestety żadnych wafli w zasięgu wzroku. Udał się w głąb alejek i powoli czytając tytuły książek wybierał te odpowiednie. A może tylko te o ciekawszych tytułach? Nie ważne... Ze sporą już stertą wracał do stolika kiedy przed oczami mignęła mu Holly. To akurat nie powinno być dla niego niespodzianką. Czasem nie był pewien czy ona w ogóle wychodzi stąd. Oczywiście nie licząc zajęć. Rzucił książki na swój stolik, robiąc przy tym nie małe zamieszanie i udał się w kierunku dziewczyny. Oparł się o jeden z regałów i obserwując ją czekał, aż w końcu zostanie zauważony. Niestety przegrywał z książkami, ale nie zamierzał jej przeszkadzać. Śmiesznie wyglądała próbując ściągnąć jakiś opasły tom. Mógł jej pomóc, ale po co? Trochę gimnastyki się przyda każdemu.
- No, no Hollywood... - pogroził jej palcem, kiedy narobiła hałasu. - Było poprosić to bym Ci pomógł, a w zamian coś byś dla mnie zrobiła - gdyby dziewczyna zgodziła się mu pomóc bez problemu wyszedłby stąd dużo szybciej. Nie, nie liczył na to, ale pomarzyć zawsze można. Schylił się po książkę i ze zmarszczonymi brwiami zaczął czytać tytuł. Niewiele mu on powiedział. Przysiadł na stoliku, a książkę schował za siebie. - Co powiesz na drobną wymianę? - spytał z uśmiechem i pomachał do jakiejś dziewczyny, która spiorunowała go wzrokiem. Przecież nie był głośno...
Powrót do góry Go down


Elizabeth Raven
Elizabeth Raven

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 168
  Liczba postów : 282
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty11/1/2013, 19:43;

Kilka dni po niespodziewanych wydarzeniach w herbaciarni, spokojnie szłam na umówione spotkanie z Lyn. Miałam na sobie brązową sukienkę z kamizelką, czarne kozaczki w sam raz na chłodnie dni, a włosy miałam spięte styłu spinką w kształcie czarnej róży, tak czarne róże do prawdy są wspaniałymi kwiatami pomyślałam ale przerwałam rozmyślania ponieważ doszłam do umówionego miejsca czyli biblioteki. Po krótkim rozglądaniu znalazłam to czego szukałam, a raczej kogo, spokojnym krokiem podeszłam do przyjaciółki
-Witaj Lyn. Dawno się nie widziałyśmy prawda?
usiadłam przy stoliku opierając się wygodnie o oparcie krzesła na którym usiadłam, zarzuciłam nogę na nogę po czym z lekkim uśmiechem powiedziałam udając konspiracyjny szept
-Nie boisz się problemów jak nas złapią na spożywaniu alkoholu w miejscu publicznym
Po czym zaśmiałam się radośni i krótko.
Powrót do góry Go down


Lynnette Thompson
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 260
  Liczba postów : 252
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty11/1/2013, 20:04;

Thomspon nie miała pojęcia ile czekała na swoją młodszą przyjaciółkę ale kiedy Beth już się pojawiła ślizgonka o mało co nie zakrztusiła się śliną widząc ją ubraną w sukienkę i świetne kozaki. Zeskoczyła ze blatu stołu i usiadła na krześle na wprost niej.
- Świetnie wyglądasz, gdybym wiedziała że tak się odwalisz również bym to zrobiła.
Powiedziała z wielkim uśmiechem na ustach dłonią wskazując na swoje ubrania oraz twarz bez makijażu. Machnęła ręką na jej słowa.
- Przeżyję, najwyżej posprzątam tam jakieś kible czy coś.
Dodała rozbawiona i z torby wyciągnęła dwie szklanki oraz butelkę ognistej. Nalała szkarłatnego trunku do obu szklanek i jedną postawiła przed dziewczyną. Zaraz potem wyciągnęła paczkę żelków i otworzyła ją wyciągając jednego z nich.
- Masz rację długo się nie widziałyśmy a więc opowiadaj mi wszystko co się działo przez ten czas.
Powrót do góry Go down


Elizabeth Raven
Elizabeth Raven

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 168
  Liczba postów : 282
Biblioteka - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty11/1/2013, 20:40;

Uśmiechnęłam się lekko na odpowiedzi przyjaciółki
-Dziękuje za komplement, ale wcale się nie wystroiłam a tak poza tym ty też dobrze wyglądasz Lyn.
Powiedziałam szczerz do dziewczyny, nie zamierzałam się wystrajać i również szczere było to że dobrze wygląda, a wracając do rozmowy
-Skoro tak. Ale mam nadzieje że nikt nas nie przyłapie.
Nie miałam najmniejszego zamiaru czyścić kibli, bo pewnie zabrali by nam różdżki, no ale nie ma to jak dreszczyk emocji, zapewne Lyn ma takie samo zdanie.
-Nie działo się nic wartego uwagi.
Odpowiedziałam szybko, lecz mój umysł skierował się ku wspomnieniu z herbaciarni w której wydarzyło się wiele nieoczekiwanych rzeczy.
-Naprawdę nie wydarzyło się nic ciekawego.
Po chwili ciszy i zatopieniu się w przeszłość oraz ponownym odpowiedzeniu na pytani Lyn zarumieniłam się lekko i upiłam trochę ognistej ze swojej szklanki.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Biblioteka - Page 33 QzgSDG8








Biblioteka - Page 33 Empty


PisanieBiblioteka - Page 33 Empty Re: Biblioteka  Biblioteka - Page 33 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Biblioteka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 33 z 39Strona 33 z 39 Previous  1 ... 18 ... 32, 33, 34 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Biblioteka - Page 33 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
czwarte pietro
 :: 
biblioteka
-