Rząd foteli i stolików, przy których można poczytać w ciszy i spokoju. Nie brakuje tu również ogromnych okien, przy których można się trochę zrelaksować po wielogodzinnym czytaniu.
Tonia uśmiechnęła się z zadowoleniem, widząc, że wszystko idzie po jej myśli. Jak to ona, zaczęła analizę - skoro Val pozwoliła jej na ten zuchwały gest, chciała jej pomóc i przyjąć od niej karmelki, nie obawiając się, że w ich środku znajduje się tabletka gwałtu - jest dobrze! W sumie tak na to patrząc, w Hogwarcie było zadziwiająco dużo osób o odmiennej orientacji. Więc może była jakaś szansa? Zresztą, na miłość Merlina, Tons, ogarnij się i przestań tak myśleć o każdej ładnej napotkanej dziewczynie. Koniec. Tonka z zachwytem patrzyła na siedzącą naprzeciwko Val, otrząsając się dopiero po jej pytaniu. Pokiwała głową z mądrą miną, otwierając księgę od transmutacji. Dziewczyna wytłumaczyła, z czym nie daje sobie rady (Z ŻYCIEM, PSIA MAĆ), niepozornie merdając powoli nogami pod stołem i co jakiś czas, niby przypadkowo, smyrając swoją małą stópką nogę Valerie.
Na odpisy macie 3 dni, po tym czasie Mistrz Gry zdyskwalifikuje nieaktywnego gracza, a reszta będzie mogła swobodnie kontynuować grę.
Miłej zabawy!
Uwaga! Wystąpiła "lekka korekta" zasad gry!
Zasady:
Gargulki
Trzecia w kolejności po Quidditchu i Czarodziejskich Szachach, popularna czarodziejska gra, przypominająca mugolskie kulki. Jedyną różnicą jest to, że w czarodziejskiej wersji kamyki opluwają gracza płynem o różnych magicznych właściwościach za każdym razem, gdy ten traci punkt. Potrzeba do niej 2-6 graczy. Gra polega na strzelaniu kulkami w okręgu o średnicy 35 cali. Każdy gracz ma trzy próby na zbliżenie swoich kulek do jednej, centralnie ułożonej środkowej kulki. Wygrywa ten, kogo kulka po trzech rundach znajduje się najbliżej kulki białej. Gracz, który traci punkty zostaje opluty przez gargulki. Gargulki są wykonane najczęściej z kamienia, jednak istnieją także gargulki wykonane z metali szlachetnych.
Zasady gry
Grę rozpoczyna dowolny gracz. Dalsza kolejność także jest dowolna. Ważne jedynie, by przez cały przebieg gry pilnować kolejki ustalonej w pierwszej rundzie.
Gracz I (rozpoczynający grę) rzuca dwiema kośćmi. Im więcej punktów otrzyma, tym bliżej białej kuli znajduje się jego kulka. Druga kość decyduje o zdarzeniu losowym.
Zdarzenie losowe: 1, 6 - wybijasz kulę gracza, który na dany moment gry ma najwięcej punktów, odejmij mu -3pkt, gracz ten zostaje opluty przez gargulka; jeśli takich graczy jest kilku, wszyscy zostają opluci. 2 - twoja kolejka nie wpływa w żaden sposób na grę, chybiłeś 4 - przypadkowo wybiłeś własną kulę poza pole gry, odejmij sobie -1pkt, zostajesz opluty przez gargulka 3, 5 - trąciłeś jedną ze swoich kul, dodajesz sobie +2pkt
Po każdym poście wpisujesz statystyki, ile zdobyłeś punktów w swojej kolejce, uwzględniając również punkty ujemne dla innych graczy.
Kod:
<zg>Kostki:</zg> wpisz liczbę wyrzuconych oczek <zg>Twoje punkty:</zg> suma pkt +/- punkty z obecnej kolejki <zg>@"Imię Nazwisko innego gracza":</zg> suma pkt +/- punkty z obecnej kolejki <zg>@"Imię Nazwisko innego gracza":</zg> suma pkt +/- punkty z obecnej kolejki
Oplucie przez gargulka
Rzuć kością, aby dowiedzieć się, jaki był efekt działania grgulkowego płynu:
A - zostałeś opluty paskudnie śmierdzącym płynem B - po opluciu zacząłeś lewitować w powietrzu C - płyn, którym zostałeś opluty zafarbował Ci wszystkie ciuchy na różowo D - gargulkowy płyn wyżarł Ci dziury w ubraniu E - gargulek zalepił Ci płynem twarz, jesteś zmuszony milczeć do końca gry F - płyn, którym oberwałeś powoduje nieznośne swędzenie G - masz szczęście, oberwałeś czekoladą w twarz, smacznego H - to bardzo wybuchowe oplucie, bo aż odrzuciło Cię do tyłu I - gargulek chybił, uwiązał Twoją dłoń lepkim płynem do osoby obok Ciebie J - dostałeś gargulkiem prosto w czoło, nabijając sobie guza
Koniec gry
Wygrywa ten, kto po pięciu rundach zdobędzie w sumie najwięcej punktów. Wszyscy przegrani zostają opluci przez gargulki. W przypadku remisu, stosujemy dogrywkę, gracze rzucają po jednej kości, kto wyrzuci największą wartość oczek, wygrywa.
Shenae pierwsza zjawiła się na kolejny spotkaniu Klubu Gargulków. Finałowym zdaje się. Nie wiedziała kogo ma się tutaj spodziewać, ale wcale nie wydawała się zdziwiona, kiedy zjawili się kolejno mieszkańcy domu Roweny Ravenclaw. W końcu była dumna z przynależności do swojego domu, więc można było uznać taką frkwencję niebieskich za dobrą zwiastunkę. Niech wygra Krukon! Znaczy... najlepszy. Poczekała aż wszyscy przysiądą przy przygotowanym stanowisku i zaczęła grę jako pierwsza, nie tracąc czasu. Rzuciła tylko wszystkim przybyłym krótkie: — Cześć. A że była zrażona do rozmów, bo ostatnio trafiła na jakąś niemowę w tych rozgrywkach, czekała aż ktoś inny rzuci jakimś tematem.
Z Lilith nie grała w tą grę aby wygrać. Choć taki miała początkowy zamysł. Po poznaniu jej nie mogła z nią rywalizować. Była zbyt kochaną osobą. Los jednak chciał iż to ona wygrała i miała zmierzyć się z innymi wygranymi osobami w ... finale? Chyba tak można mówić. Była drugą osobą która pojawiła się na umówionym spotkaniu. Nie znała dziewczyny przebywającej w pokoju. Nie chciała jednak siedzieć w ciszy przez cały czas czekając na innych. - Cześć. - przywitała się z nią siadając na przeciw starszej krukonki - Pierwszy raz grasz w tą jakże emocjonującą grę czy może jest inaczej? - oparła łokcie na stoliku kładąc na rękach głowę.
Był w szoku kiedy wygrał. Dziewczyna wciąż się przechwalała, że skopie mu tyłek, bo jest w tym dobra. A jak wyszło?! Wygrał, ale tym razem nie będzie tak łatwo. Nikt nie mówił, że będzie. W końcu to finał. Czego mógł się spodziewać? Jednak się nie poddawał. Wiedział, że na sali nie będzie jedynym krukonem. I sie nie mylił. Tym razem przyszedł do sali o wiele wcześniej niż ostatnio. Uśmiechnął się do wszystkich i przywitał się. Ostatnim razem mógł swobodnie porozmawiać, miał nadzieję, że i tym razem wyjdzie. Kto by zniósł taką ciszę?!
Shenae miał mieszane uczucia co do poczatku rozowy. Clarissa zaczęła temat, ale zadała trochę feralne pytanie. To był drugi etap gry w gargulki. Czy to nie oczywiste, że każdy z nich grał już wcześniej w tą grę? Dlatego zmarszczyła trochę skonfundowana brwi, żeby po momencie rzucić dyplomatycznie: — Grałam jeszcze w Durnia i w coś, co nazywa się Therią. Ale to drugie nie dla wszystkich się nadaje. Kiedyś jeszcze w bludgera... ale osobiście wolę normalny rodzaj gry w Quidditcha, gdzie liczą się umiejętności i technika. A wy? W co jeszcze graliście prócz Gargulków?
Roweno, jaka ona była głupia. Przecież mogła od razu się zorientować, że skoro są w finałach to logiczne, że grali w to wcześniej. Miała nadzieję, że to wszystko przez zmęczenie jakie ostatnio odczuwała. Nawet malowanie nie szło jej najlepiej, a była to jedyna rzecz która zawsze jej się udawała. - Jedynie dureń. Aczkolwiek nigdy nie miałam szczęścia do kart. Jak mówią mugole: kto nie ma szczęścia w kartach ma w miłości... Czy na odwrót to szło... - zamyśliła się na chwilkę. W sumie, czy było to tak ważne? chyba nie. Spojrzała na Adama i uśmiechnęła się do niego. - Czemu nic się nie odzywasz Adaś? - i w tym momencie została opluta przez gargulki. Spodziewała się wszystkiego ale nie tego, że jej ubrania zmienią swój kolor na różowy. Wyglądała jak jedna, wielka, ruda landrynka.
Bardzo był ciekawy kto wygra? Owszem. Przecież na sali zjawili się sami krukoni. Czy nie miała przyjść jeszcze jedna osoba? Chyba olała to. Może coś się stało? Nie miało to już znaczenia. Nie zjawiła się na czas. On by tego tak nie odpuścił. Nawet jeśli przegrana była widoczna gołym okiem. Nie poddawał się tak po prostu! Zaśmiał się kiedy dziewczyny ciuchy zabarwiły się i to na różowo! Już wyobrażał sobie jak on by wyglądał w tym kolorze! Zdecydowanie nie jego kolor. A dziewczyny? Wyglądała w tym słodko. Jak różowa landrynka. - całkiem ci do twarzy.- puścił jej oczko śmiejąc się jeszcze głośniej. To mu chociaż poprawiło humor. - Z gier tego typu chyba też grałem tylko w durnia. Chociaż słyszałem, że jak byłem mały to różnych innych gier mnie uczono. - a kiedy to było?! Nawet tego dobrze nie pamiętał. Kilka zdjęć w domu służyły tylko jako dowód. - przez gadanie to chyba ja mam przewagę. W pojedynku pewną osobę zagadałem i wygrałem, a ostatnio na gargulkach było to samo. Kiedy się nie odzywam to raczej macie przewagę- mruknął. I co się stało! Został opluty. I to mało powiedziany! To było bardzo wybuchowe. Aż go odrzuciło do tyłu. Chyba miał dzisiaj pecha. Gdzie się podziewało jego szczęście?! Pewnie je ktoś zabrał...
Shenae znalazła się pomiędzy flirtem dwóch krukonów. Wycofała się, zajmując się bardziej swoimi gargulkami niż rozmową. Chrząknęła coś pod nosem i oparła się na ręce za sobą, obserwując tą dwójkę. — Długo się wokół siebie czaicie? — spytała bezpośrednio, nie wiedząc czy miała naprawdę podstawy coś podejrzewać, ale wcale by się nie zdziwiła, gdyby tak było. Byłi tak zajęci sobą, że szczęśliwie nie zauważył, ze i jej ciuchy zmieniły kolor na różowy. Pokręciła lekko głową na boki i… okrągła kulka pacnęła ją w czoło. Automatycznie dosięgła dłonią twarzy i westchnęła. — Serio? — pokarało ją za wredne komentarze, dlatego już nic nie dodała. — Ughh — mruknęła sfrustrowana — Znaczy, ze wyciszenie Cię zaklęciem daje nam gwarancję wygranej?
Chociaż Adam uważał, że było jej w tym kolorze do twarzy. Była mu za to wdzięczna, gdyż sama uważała co innego na ten temat. Gdy to chłopak został opluty nie mogła powstrzymać śmiechu. Gargulka była na tyle podła, że odrzuciła go swoim opluciem parę metrów. Albo jej się tylko zdawało, że było to tak daleko. Miała nadzieję, że nic mu się nie stało i będzie w stanie grać dalej. - Najwidoczniej gargulki nie przepadają za tobą. - wyszczerzyła się do niego. Czasami naprawdę się obawiała, że w jego obecności dostanie szczękościsku. Nawet Lotte nie była w stanie wywołać u niej takiego uśmiechu. Słowa starszej krukonki natychmiast ją uspokoiły. Że niby ona i Adam? Skąd on wzięła tak absurdalny pomysł?! Nie było nawet takiej mowy. Przyjaźnili się, to wszystko. Palcem wskazującym zaczęła pokazywać to na siebie to na chłopaka. - Że niby my? - nadal nie mogła uwierzyć w jej słowa. Co chwilę spoglądała na krukonkę to na krukona posyłając im coraz to szerszy uśmiech. - My się tylko przyjaźnimy. - choć na chwilę zmyśliła się nad tymi słowami. Przecież tylko się przyjaźnili, prawda?
Niby on i Clarissa się na siebie czaili? To było absurdalne. Chociaż ostatnio słyszał różne opinie na ten temat. Wielkie mi coś. Miał już coś powiedzieć, ale dziewczyna go uprzedziła. Więc pokiwał głową na potwierdzenie słów. Czy gargulki nie przepadały za nim? Tak, chyba tak, ale przynajmniej nie dostał w czoło. To zawsze coś. Ale wystarczająco go lubiły by był teraz z nimi. - Aż tak bardzo działam ci na nerwy, że chcesz mnie uciszyć?- zapytał spokojnym, nieco nerwowym głosem. Tak, widać było, że od Shenae bije sama pozytywna energia. Aż chciało się pogadać z nią. Postanowił, że ograniczy się by dużo nie mówić. Dziewczyna chyba miała jakiś problem. Zdecydowanie miała. No przecież musiała jakoś odreagować. Musiała sobie ulżyć! No cóż... taki już typ.
D’Angelo nie wydawała się zaskoczona z odpowiedzi dziewczyny. Na początku takich znajomości zwykle niby przyjaciele wzbraniali się przed potencjalną miłością między sobą nawzajem, tutaj jednak widać było zbyt oczywiste przywiązanie, żeby Shenae mogła się mylić, ale co ona tam w zasadzie się znała na związkach. Jej też wróżono jeden z pewnym wilem, a zamiast tego wylądowała z Peruwiańczykiem. Widocznie miała słabość do krukonów. Jednak chyba nie do Hendersona. Uśmiechnęła się do niego niemrawo, trochę krzywo, wzruszając ramionami. — Skarbie, jakbym chciała to już bym to zwyczajnie zrobiła. Sam zauważyłeś, że gadania ułatwia Ci wygraną, a ja nie przyszłam tutaj przegrać — wzruszyła ramionami — to był żart, jakbyś jeszcze nie zrozumiał. Jesteś krukonem, powinieneś takowe chyba szybciej łapać.
Po głowie krukonki w dalszym ciągu krążyły słowa które wypowiedziała starsza koleżanka. Za nic nie mogła się ich pozbyć i przez to zaczynała brać je na poważnie. A może faktycznie coś w nich było... Nie, na pewno nie. Byli przyjaciółmi i nic tego nie zmieni. Ta krótka wymiana zdań między nimi przyciągnęła jej uwagę. Patrzyła to na dziewczynę to na chłopaka z małym uśmiechem na ustach. Coraz bardziej zaczynała lubić tą grę. Czemu nie zdecydowała się wcześniej w nią grać? Nie dość, że miała takie dziwne myśli to jeszcze została opluta przez gargulkę. Może i by jej to nie obeszło, gdyby nie zaczęła lewitować w powietrzu. Na początku trochę się wystraszyła lecz już po chwili można było usłyszeć jej śmiech. - Te gargulki wcale nie są takie złe. - spojrzała na swoich kolegów z uśmiechem.
Nie przyszła tutaj przegrać. Też coś? Wielkie mi rzeczy. Może po prostu lubił dawać fory?! No dobra, bez przesady. Nie był taki, zawsze grał czysto. Wzruszył tylko ramionami i stwierdził, że już nie ma sił odpowiadać. Tylko by dał jej pretekst do jakiś docinków. Ale został opluty. Przeklął cicho pod nosem, ponieważ wszystko zaczęło go swędzieć. Normalnie to by starał się nie drapać by nie uszkodzić skóry, ale nie mógł wytrzymać i... no rozumiecie zaczął nerwowo się drapać! Nawet go nie rozśmieszyło to, że dziewczyna właśnie uniosła się w powietrzu. Niech to diabli! Ledwie co wrócił do gry. Jednak oczywiście wybił swoją kulkę i musiała go opluć. Jak żeby inaczej? Znowu go odrzuciło do tyłu! Ileż tak można było? Czy jemu się zdawało czy została im ostatnia runda?
Shenae nie podobał się przebieg tej runy gargulków. Maź jaką zostala opluta była tak nieznośna w zapachu, że najchętniej pozbyłaby jej się od razu, ale chyba musiała przeczekac do końca gry w obawie, że jak się jej pozbędzie od razu, Gargulek się na niej zemści i potraktuje ją czymś gorszym niż ten plyn. Odsunęła się trochę od reszty, żeby chociaż ich nie drażnić tym zapachem i wstrzymała powietrze. Też się już nie odzywala, właśnie z tej przyczyny. Czekala jedynie na zakończenie tury, żeby móc doprowadzić się do porządku i zostawić gołąbeczki same sobie.
Współczuła Adamowi z całego serca. On naprawdę musiał mieć istnego pecha skoro w jednej rozgrywce zaliczył dwa oplucia przez kulki. Rozumiała jakby to była lewitacja czy zmiana koloru ubrania ale nie, musiała mocno odepchnąć go w tył i jeszcze płyn którym oberwał wywołał najwyraźniej swędzie, gdyż nie mógł się powstrzymać. Spojrzała z pocieszeniem na niego. Miała nadzieję, że szybko skończą tą rozgrywkę i objawy wywołane przez kulki ustaną. Chciała go objąć albo chociaż poklepać po ramieniu ale nie mogła. Nadal lewitowała. Do tego She również została opluta i musiała pzyznać, że nie było to przyjemne. Zapach płynu czuła nawet ona.
I kolejna runda. Śmierdząca sprawa można powiedzieć. Naprawdę tutaj bardzo śmierdziało. Od dziewczyny. No bez urazy! Pewnie krukonka nawet się z tym źle czuła. A co by było gdyby to się wydarzyło w rundzie pierwszej? Tak, na pewno mieliby trudne zadanie. Posłał Clarissie uśmiech pełen obawy. Bardzo chciał, żeby to ona wygrała. Chociaż jemu bardzo zależało na wygranej. Jednak to przeżyje jak to ona wygra. Na szczęście tym razem nie opluła go. Chyba nie zniósłby kolejnej wybuchowej kulki!
@Saturn Leighton, taka cicha i odległa z ciebie planeta... Siedzisz sobie w czytelni, randkując z jakimś opasłym tomiszczem i napawasz się ciszą i zapachem pożółkłych stron. Nagle na horyzoncie pojawia się @Jolene Lancaster, którą być może kojarzysz z widzenia. Dziewczyna niesie naręcze książek, zza których nic nie widzi. Nic dziwnego, że potyka się o dywan i przewraca na ciebie, przy okazji rozbijając ci głowę jakimś wyjątkowo ciężkim tomem z metalowymi okuciami. Czujesz, że po skroni i policzku cieknie ci krew, a dziewczyna najwyraźniej stłukła sobie kolano o róg twojego krzesła. W dodatku siłą rozpędu niemal usiadła ci na kolanach! Jednym słowem jesteście obolali, zakrwawieni, oszołomieni, z kilku książek powypadały strony, a bibliotekarka najwyraźniej zamierza wyrzucić was za drzwi, oburzona takim zachowaniem. Czyżby szykował się wspólny szlaban?
To był dzień wyjątkowo deszczowy, skutecznie niwelujący wszelakie plany związane z wychodzeniem poza ciepłe mury Hogwartu. Błonia, zwykle tak kuszące, tym razem zalane były nieustającym deszczem, a słońce można już było uznać za zaginione. Istne urwanie chmury! Czy jest lepszy moment, aby usiąść sobie na spokojne z dobrą książką i zagłębić się w świecie z czyjegoś umysłu? @Destiny Rogers lubiła czytać, nawet bardzo, a już dawno nie wpadła jej w ręce dobra lektura. Zawsze znajdowało się coś lepszego do zrobienia, ale teraz... Teraz nadarzyła się istna okazja, aby nadrobić zaległości! O dziwo, nie było natłoku prac domowych, nie było żadnego większego rozproszenia. Dziewczyna mogła usadowić się wygodnie na parapecie w czytelni i po prostu zatracić się w treści wybranej powieści. @Elena Grey sama nie wiedziała, jak zawędrowała w to miejsce. Nuciła sobie pod nosem jakąć melodię, która wpadła jej w ucho i może to już wtedy przykuła uwagę Destiny? W każdym razie, Elena czuła, że znalazła się w nieodpowiednim miejscu. Tu było za cicho, za spokojnie. Ona chciała zaszaleć, na Merlina! Zabawić się nieco. Odnalazła wzrokiem Gryfonkę, którą kojarzyła - w końcu były na tym samym roku. Od razu postanowiła nieco pomęczyć towarzyszkę, bo kto to widział, żeby tak ślęczeć nad książką? Może dałyby radę przemknąć do Działu Ksiąg Zakazanych? A może potrenowałyby jakieś zaklęcia? Może po prostu by poplotkowały... Ważne, żeby się działo.
Co roku to samo. Deszcz, deszcz. Jej humor przez to stał się ponury. A ona? Nie miała siły nikomu podokuczać, komu poprzeszkadzać. Nawet Benowi. Dawno w sumie widziała brata, ale co się dziwić? Był z innego domu wiec raczej go nie zobaczy w pokoju wspólnym razem z książką. Jeśli w ogóle gdziekolwiek go spotka to właśnie było najbardziej odpowiednie miejsce. Jednak nie przyszła tutaj po to by szukać brata, ale by trochę poczytać. W końcu Deska i książka nie brzmią tak dziwnie. Sporo czytała, ale ostatnio coraz mniej, musiała to nadrobić! I to szybko. Chociaż ta zmiana musiała zajść w niej. Nie mogła sobie wziąć tak po prostu postanowienia i go spełniać. Takie plany szybko szły w łeb. Najlepiej było po prostu działać a nie mówić, planować. Tak więc tego dnia spędziła na parapecie w czytelni. Wokół panowała cisza- jak w ostatnich dniach prawie wszędzie. Odetchnęła głęboko i zaczęła się wczytywać w książkę, która była dość przyjemna. Balsam dla jej duszy po prostu! Naprawdę. Testy? Prace domowe? Nic z tych rzeczy. Z tych nudów była na czysto. nie dość, że odrobiła to jeszcze się nauczyła. Jak nigdy. Miała tylko nadzieję, że ten rok szkolny minie dość szybko. Przecież zaczynała się pora gdzie dzień bardzo szybko mijał, noce były dłuższe. Nim się obejrzy już będą święta. Ah święta- jak ona je kochała. Z tego co wie jej bliźniaczka jak i reszta rodzeństwa również. W końcu będzie mogła znowu spróbować potraw mamy, nie to że w hogwarcie coś było niedobre, ale w końcu domowe żarcie najlepsze. Nikt tak nie gotował jak mama. Za to ją chyba najbardziej kochała.
Trudno było znaleźć dziewczynę, gdy weszło się do czytelni. Nie chodzi tutaj o ilość osób, które dziś miały potrzebę poczytać - wręcz przeciwnie, to miejsce świeciło pustkami. Tu chodziło o coś całkiem innego. Stolik, przy którym dziewczyna siedziała zastawiony był książkami. Od strony wejścia zasłaniała ją dodatkowo ich pokaźna piramidka. Weszła tu już 20 minut temu i przyniosła do szkoły dosłownie WSZYSTKO, co udało jej się znaleźć na temat, którym to się zainteresowała wczoraj. Jak na razie znała tylko nazwę, którą usłyszała dotychczas tylko raz. Oklumencja. "Leglimencja i oklumencja - magia dla zaawansowanych", "Ochrona umysłu czyli Oklumencja", "Jak ustrzec się przed hipnozą, czyli oklumencja od podstaw" to tylko kilka z wielu tytułów, jakie miała na swoim stoliczku. Widać było, że jest bardzo zmotywowana. Potrzebowała jednak w tym wszystkim pomocy. Dziewczyna była kiepska w organizacji. Poza tym rzeczy wymagające czasu i wielu ćwiczeń nie były jej mocną stroną. Potrzebowała pomocnika, przewodnika i motywatora. Dlatego w zniecierpliwieniu oczekiwała Alice wraz z tą jej całą pracowitością i zaangażowaniem. Pierwszy raz w życiu będzie to bardzo przydatne.
Dziewczyna szła przed siebie ze wzrokiem zabójcy, odstraszając każdego, kto tylko postanowił zwrócić na nią swoje spojrzenie. W przydużej szafie, z włosami odstającymi na wszystkie kierunki. Pod jej oczami znajdowały się sińce, które sugerowały, jak bardzo nieprzespaną noc ma dziewczyna. W końcu dotarła na miejsce i otrzepała szatę z niewidzialnego kurzu, po czym teatralnie westchnęła. Weszła do środka i zaczęła się rozglądać za młodszą siostrzyczką. Siedząca wśród miliona ksiąg Titi wertowała kartki i poszukiwała różnych przydatnych informacji, co było wręcz szokujące. Podeszła do siostry i pomachała liścikiem w powietrzy. - Przybyłam na twe wezwanie, droga pani – wydukała, chociaż nie była w humorze. Odłożyła karteczkę na stoliku i wzięła pierwszą książkę z brzegu. Palcami przejechała po literach i spojrzała na gryffonkę – dlaczego Cię zainteresowała Oklumencja? – zapytała widocznie zdezorientowana – Co Cię tak nagle na to wzięł?
Sam widok Titi w czytelni był już szokujący. Zdarzało jej się czytać, ale raczej robiła to w innych miejscach. Widok Titi, która się uczy? To też się czasem zdarzało, przed egzaminami. Widok Titi, która się PILNIE uczy? Niemożliwe. A jednak właśnie to robiła, gdy zauważyła swoją kochaną siostrę. Podniosła się by cmoknąć ją w policzek na powitanie. Od razu jednak zauważyła, że coś jest nie tak. Nie emanowała z niej ta codzienna radość, a raczej pewnego rodzaju irytacja. - Wszystko w porządku? - Bez ociągania zapytała chcąc wiedzieć, czy może nie ma ważniejszej sprawy niż jej zainteresowanie oklumencją. Kiedy Alice obejrzała jej lektury i zadała pytanie Tori nie zastanawiała się nad odpowiedzią nawet przez chwilę. Powiedziała jej wszystko, co nią kierowało. - Widziałaś, co zrobiła Debride w studenckiej łazience. Ja zorientowałam się, że to nie był pierwszy raz. Nawet, jeśli nie zawsze ona i Chloe robiły to świadomie to zdarzało im się wykorzystywać ten dar dla zahamowania moich buntów i wybryków. Czasem też robiły to 'dla mojego dobra', ale nikt je o to nie prosił. Zniosłabym to, bo pewnie i tak się po studiach wyniosę. Myślałam, że tylko one potrafią się bawić moją głową, ale ostatnio... Ostatnio spotkałam kogoś... - Czy ona się... Uśmiechnęła lekko? TO CHORE zważając na to, co przy tym mówiła - Ten chłopak zaatakował mnie leglimencją. Obejrzał sobie moje wspomnienia, myśli, uczucia... To nie jest tak, że mam coś do ukrycia, sama wiesz że gadam otwarcie o wszystkim - Westchnęła cicho znów wracając do poważnej miny - Nie chcę tylko, żeby ludzie bawili się moją głową. Nie chcę być kontrolowana przez kogokolwiek. Chcę móc się bronić. Przed Chloe. Przed Debride.
Potwierdziła skinieniem głowy, nie chcąc za bardzo dzielić się z nią jakimiś szczegółami, na temat przemyśleń. Jej noc była wypełniona wspomnieniami z przeszłości, co było męczące, gdyż nie mogła zmrużyć przez to oka. Siedziało to jej na umyśle, na głowie. Słysząc, jak gryffonka zaczyna swój wywód, Alice postanowiła usiąść i wsłuchać się w jej słowa otwierając przy okazji książkę na losowej stronie i lustrując ją nieobecnym spojrzeniem. W pewnym momencie podniosła swoje zaskoczone oczy i wlepiła ją w siostrę. Jej usta delikatnie się otworzyły, a palce zacisnęły się na okładce księgi. Poczuła jak przez ułamek sekundy jej całe ciało się spina, z nieznanych jej wcześniej powodów. Zaśmiała się zakłopotana, i pochyliła w stronę Finadabair z delikatnym uśmiechem. - A kimże jest ten chłopak? – zapytała z wielką nadzieją, że siostra podzieli się z nią tą wiedzą. Rodzina Findabairów wiedziała, że Alice to była najlepsza kryjówka sekretów. Swoje ukrywała bardzo skrzętnie i unikała odpowiedzi w mistrzowski sposób. Kiedy siostry dzieliły się z nią jakąś tajemnicą, nigdy nie wychodziła ona na jaw, no chyba, że zagrażała im bezpieczeństwu. Dlaczego tak bardzo zależało jej na tej wiedzy? Dla Titi mogło to wyglądać jak siostrzana ciekawość, zainteresowanie jej ciekawością. Dla Alice miało to szczególne znaczenie. Widać było po jej pierwszej reakcji, że nie obce są dla niej zdolność Liglimencji, czy Oklumencji. Słyszała o nich nie raz i nie dwa. Jednak gdyby spotkała się z kimś, kto mógłby wejść do jej głowy… wolałaby z góry unikać takiej osoby. W swoim umyśle ma sekrety, które powinny zostać już tam na zawsze. Ludzie są nieprzewidywalni i nie zdają sobie sprawy z konsekwencji, jakie mogą wywołać, grzebiąc komuś w umyśle. Czy puchonka kiedyś zastanawiała się nad nauką tych zdolności? Niekoniecznie, miała inne zmartwienia w całym swoim życiu.