Przysłowie to sugeruje, że w naszych oczach inni są bogatsi, szczęśliwsi; jako ludzie mamy tendencję do uważania, że inni mają lepsze życie niż my sami. Może również wskazywać na skłonność ludzi do pragnienia posiadania tego, co jest w rękach innych, bagatelizując tym samym własne osiągnięcia i dobra. Łatwo wpaść nam w pułapkę, gdzie porównujemy się z innymi, zakładając, że ich życie jest bardziej satysfakcjonujące.
Przysłowie może również zostać zinterpretowane jako przestroga przed zazdrością i ukazania, że należy doceniać to, co się posiada, zamiast porównywać się z innymi. Trawa nie zawsze jest bardziej zielona po drugiej stronie płotu; najważniejszym jest cieszenie się z tego, co się posiada, zamiast wyrażać chęć posiadania tego, co należy do innych.
Estella Welland
Hufflepuff
VI klasa
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Przysłowie "Faworyt kierownika nie ma przyjaciół" odnosi się do złożonej dynamiki relacji społecznych w miejscu pracy lub w innych grupach hierarchicznych. Wskazuje na potencjalne negatywne konsekwencje bycia osobą szczególnie wyróżnianą lub faworyzowaną przez osobę zajmującą pozycję kierowniczą czy autorytet. Interpretacja tego przysłowia może być wielowymiarowa. Izolacja społeczna - osoba, która jest postrzegana jako faworyt przełożonego, może spotkać się z niechęcią lub zazdrością ze strony kolegów. Taka sytuacja może prowadzić do izolacji społecznej, gdzie faworyt, mimo swojej pozycji bliskości z kierownictwem, znajduje się poza głównym kręgiem społecznym grupy. Jak pupil nauczyciela pośród innych, słabszych uczniów. Zazdrość i rywalizacja - faworyzowanie jednej osoby przez kierownictwo może wzmagać rywalizację i zazdrość wśród pozostałych członków zespołu. To może prowadzić do pogorszenia relacji międzyludzkich i stworzenia atmosfery pełnej napięć. Na przykład dawanie bonusów w pracy tylko wybranemu pracownikowi. Kwestionowanie kompetencji - kiedy ktoś jest postrzegany jako faworyt kierownika, jego rzeczywiste kompetencje i osiągnięcia mogą być podważane przez innych, którzy mogą przypisywać jego sukcesy wyłącznie protekcji, a nie umiejętnościom czy ciężkiej pracy. Częsty problem pięknej płci w każdym miejscu zatrudnienia. Presja i oczekiwania - bycie faworytem również wiąże się z pewnymi oczekiwaniami i presją ze strony kierownictwa. Osoba ta może czuć ciągłą potrzebę dowodzenia swojej wartości, aby utrzymać swoją pozycję, co może być źródłem dodatkowego stresu. W kontekście pracy zespołowej i budowania zdrowej atmosfery w miejscu pracy, przysłowie to stanowi przestrogę przed nadmiernym faworyzowaniem i jego konsekwencjami dla dynamiki grupowej. Podkreśla wartość równego traktowania wszystkich członków zespołu i promowania środowiska opartego na wzajemnym szacunku i współpracy.
Na wstępie pragnę przeprosić za moją absencję na ostatniej prowadzonej przez Pana lekcji. Niestety na udział w niej nie pozwoliła mi choroba. Przysłowie, które przekazano mi do zinterpretowania brzmi: „Ten, którego imię jest wymawiane, żyje”. Wydaje mi się, że jego znaczenie powiązane jest z sentencją powszechnie występującą potocznie w języku potocznym. „Zapisać się na kartach historii” – wszak czy nie żyje się po to, by pamięć o naszym istnieniu przetrwała nasz ostatni dzień? W kulturze starożytnej Egiptu wielką pamięć odgrywali zmarli i życie pozagrobowe. Mumifikowano zwłoki po to, by pewnego dnia mogły wrócić do życia. Jednakże nikt nie odchodzi naprawdę, nie dopóty trwa o nim jakakolwiek pamięć. Wiadomo, że każdego z nas czeka śmierć. Ale jeśli ludzie – czy to bliscy, czy obcy, będą nas wspominać, nigdy nie znikniemy całkowicie. To jest trwanie w bycie, o którym mówi to przysłowie. Przynajmniej w moim rozumieniu, jeśli chcemy żyć wiecznie, powinniśmy postępować tak, aby inni mieli nas za co wspominać.
Z wyrazami szacunku Veronica H. Seaver
Darby Easton
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Sarnie spojrzenie, opadająca powieka i melodyjny głos. Pachnie olejkiem arganowym.
Dla ułatwienia analizy, rozbiłam powiedzenie na dwie części. Pierwsza, "Człowiek boi się czasu" wydaje się być logiczna - w ludzkiej naturze leży obawa przed mijającym czasem, przed starzeniem się, śmiercią, ale i przed tym, jak ten czas wykorzystujemy. Często wydaje nam się, że nie spędzając go produktywnie, jest on marnowany lub przecieka nam przez palce. Dziwaczną miarą czasu stały się osiągnięcia, głównie te, które można mierzyć zwiększającym się statusem, nabywaniem przedmiotów czy społecznymi awansami. Jeśli takowych nie mamy, czas staje się naszym przeciwnikiem i spędza nam sen z powiek, tym bardziej, że nie można go zatrzymać, a człowiek przemija razem z nim.
Piramidy z kolei są symbolem trwałości i nieśmiertelności, nie tylko miały być miejscem wiecznego spoczynku, ale same przetrwały tysiące lat - w większości niemal w nienaruszonym stanie, niewzruszone na czas, na wojny, na kataklizmy naturalnie i ludzką ingerencję. Stanowią metaforę rzeczy, których nawet czas nie jest w stanie zmienić.
Darby Easton, Gryffindor
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Jednym z najciekawszych wydarzeń w historii czarodziejów tej części świata, według mnie, jest założenie Departamentu Tajemnic. O ile sama instytucja już jest interesująca, a sekrety jej funkcjonowania i badanych w nim aspektów jest szalenie ciekawa, to niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jakie były okoliczności, które wpłynęły na otwarcie właśnie takiego Departamentu, pomiędzy innymi, jakie posiada w swojej wewnętrznej strukturze Ministerstwo. Pierwszymi badaniami, a więc i kolebką powstania, były badania nad tym, czy czarownicy mogą zostać "stworzeni" a nie tylko "urodzeni". Szalenie ciekawa kwestia, po której, w trakcie rozwoju imperium Brytyjskiego, przyszedł czas na badania nad możliwościami umysłów mugoli - społeczeństwo magiczne było pod ogromnym wrażeniem osiągnięć technologicznych i terytorialnych niemagicznej części brytyjskiego społeczeństwa. Wydaje mi się, że poza oczywistymi wydarzeniami historycznymi, wojnami, potyczkami, momentami zwrotnymi w historii czarodziejów, jest wiele takich drobnych rzeczy, o których historii nikt nie pamięta, lub nikogo ona nie obchodzi i z jakiegoś powodu to one wydają mi się najciekawsze.
Lockie Swansea
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Nie zdziwię chyba Profesora pisząc, że najciekawszym wydarzeniem w historii magii było dla mnie wynalezienie samomieszającego kociołka. Może odstaje to nieco przy wszystkich kongresach, czy wojnach goblinów, ale ten nauczany na Pańskim przedmiocie fakt, zrewolucjonizował po części całą branżę eliksirowarską, pozwalając na udoskonalenie przepisów i narodzenie się nowego nurtu w tej dziedzinie magii. Pokazał też wiele problemów, które wynikały z dotychczasowego podejścia czarodziejów do sztuki warzenia eliksirów i pozwoliły naprawić te błędy, choć wielu członków magicznej społeczności do dziś upiera się, że tradycyjna szkoła jest jedyną poprawną.
Maximilian Felix Solberg,
Student Slytherinu
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Według mnie trudno jest wyszczególnić jedno, najważniejsze wydarzenie w historii. Ta nauka to ciąg przyczynowo skutkowy szeregu wydarzeń, jedno wynika z drugiego i wszystko ma swoje konsekwencje. Ale jeśli miałabym wyróżnić jedno z nich, z pewnością było by to polowanie na czarownice. Mugole bali się magii od zarania dziejów, o czym świadczyć mogą przekazy starożytne. Jednak do końca XIV wieku karą za uprawianie czarów było jedynie wygnanie, co zmienił list papieża Mikołaja V do francuskiego Mistrza Inwizycji o przekazaniu tej kościelnej instytucji prawa do zajmowania się wszystkimi przypadkami praktykowania czarów, nawet tych, które nie stały w sprzeczności z naukami kościoła. W 1486 w Niemczech ukazał się „Młot na czarownice” – zbiór przesądów i zabobonów, który mugole obrali za literę prawa w kwestii tropienia i karania magicznych. Zapoczątkowało to falę polowań zakrojoną na całą Europę, w wyniku której zginęły tysiące ludzi. Nie czarodziejów i czarownic rzecz jasna, im z pomocą przychodziła magia. Ale ofiarami byli również niewinni mugole, bo ten typ procesu wykorzystywano bardzo często w osobistych celach. Oskarżano przede wszystkim kobiety, rzadziej mężczyzn (choć tendencja ta była odmienna na peryferiach Europy). Cierpieli głównie przedstawiciele stanów niższych, szlachtę nieczęsto skazywano na śmierć za to „przewinienie”. Wybrałam to wydarzenie, ponieważ uważam, że dobitnie pokazuje zagrożenia płynące z ujawnienia się czarodziejskiego świata. To, losy Venetii czy nawet Achi jasno wskazują na to, że dla bezpieczeństwa nas wszystkich, magia powinna zostać naszą tajemnicą. Nie uważam, że to mugole są szczególnie niebezpieczni, bo historia również pokazuje, jak wielką niszczycielską ma strach w przypadku czarodziejów (mam na myśli dwie Wielkie Wojny Czarodziejów i los Gellerta Grindelwalda). Po prostu wydaje mi się, że to strach jest tu naszym największym wrogiem. Ufna, że historia nauczyła już nas tej lekcji
Pozdrawiam serdecznie Veronica Seaver
#nacechowany: drzemie we mnie zwierzę (zachowanie)