Jak zwykle moja tematyka jeśli chodzi o jakiekolwiek przedstawienia, skłania się głównie ku wodnym tematom. Uwielbiam kiedy przedstawienie jest pełne podwodnych stworzeń, ale nie tylko. Uwielbiam kiedy jest zawarty tam kontakt człowieka z naturą; albo właśnie relacji stworzeń magicznych z czarodziejami oraz czarodziejkami. Dlatego też z pewnością rekwizytem, który zapadł mi najbardziej w pamięć było magiczne jezioro; wyglądało one jak prawdziwe i aktorzy zarówno zanurzali się w nim, jak i chodzili po wodzie, a to zmieniało się w bardzo szybkim tempie. Na dodatek rozszerzało się na scenie z każdym aktem, by w końcu przejąć całą scenę i pozwolić się dotknąć widzom, kiedy przesuwało się ku siedzeniom. Był to naprawdę niesamowity widok. Jednak z racji sentymentu moim ulubionym przedstawieniem jest Nikt nie jest idealny. Głównie z powodu pomieszaniu różnych gatunków. Jednak najbardziej niesamowicie przedstawiony jest tam obraz miłości, która niezależnie od tego w jakim ciele są osoby, jest równie piękna.
Ciągle jest mi powtarzane, że jestem kopią swojej matki... Chociaż walczę z tym, by pokazać, że nie jestem nią tylko sobą. Jedno nas łączy obie uwielbiamy przestawienia magiczne jak i mugolskie. Wśród nich najbardziej ukochałam w sobie musicale, gdzie aktorzy wyśpiewują kwestie. Jasne pewnie każdy lubi coś oryginalnego i nieoczekiwanego. Zwykły zazwyczaj mówią poetycko. Co dla mnie jest trochę sztywne i nie na miejscu. Uwielbiam jak coś się dzieję: radość, smutek czy też grozę. Jeśli chodzi o rekwizyty, jakie zapadły mi w pamięć to takie, które pokazują nieoczekiwane. Jak na przykład lewitacja czy też wysokie skoki. Nie potrafię ich opisać i nazwać, bo się na tym niestety nie znam. Zwykle oglądałam przestawienia. Jeśli miałam brać udział w jakimś to chciałabym by nawiązywało do stworzeń magicznych. Interesuję się nimi i fajnie byłoby odegrać spotkanie z którymś z nich. Chciałam ci powiedzieć, że moim ulubionym przedstawieniem jest Nędznicy... Wspaniałe pokazuje co działo się w czasie rewulucji Francuskiej. Nawiązuje do historii mojej ojczyzny, a raczej mojej mamy. Lecz też pokazuje co naprawdę oznacza miłość, troska, pokuta oraz wybaczenie. Cechy, których niekiedy nam brak w naszych życiach.
Beatrica R. Zakrzewski III rok, Ravenclaw
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
może nie jestem jakimś wielkim koneserem sztuki teatralnej, ale chyba każdemu zarysowują się pewnego rodzaju preferencje. Ja na pewno ulegam kontrowersjom, chętnie sprawdzając jakie zdanie zbuduję na temat, o którym głośno (lub przeciwnie, podejrzanie cicho!). Jako jedno z ulubionych przedstawień śmiało mogę wziąć "Nikt nie jest idealny" - myślę, że porusza ciekawe tematy i przy okazji stawia przed aktorami prawdziwe wyzwania. Kryminalistyczny wątek, wraz z nietypowymi perypetiami głównych bohaterów, skutecznie przyciąga moją uwagę. Jeszcze bardziej musicalową produkcją, do której mam słabość, jest niewątpliwie "Frank-n-stein Horror Story". Może żaden ze mnie profesjonalista, jeśli chodzi o taniec czy śpiew, ale gdybym miał próbować moich sił na scenie właśnie pod kątem muzycznym, to właśnie w tego typu produkcji. Lubię testować granice i przesuwać limity, a oba przedstawienia właśnie do tego zachęcają - do nabrania dystansu, do spróbowania czegoś nowego i pokazania, do czego kto jest zdolny.
moim ulubionym musicalem jest "MERLIN WIZARD SUPERSTAR". Mają świetne teksty i przesłanie piosenek, a aranżacja muzyczna jest doskonała. Rockowe brzmienie przeplatane okazjonalnie balladą sprawia, że w historii miłości Merlina i Morgany (przedstawionej w dośc przystępny, odrobinę komediowy sposób) każdy znajdzie coś dla siebie.
Nessa M. Lanceley, Slytherin, Rok X.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Przyznam się szczerze, że z teatrem nie mam za wiele wspólnego i jedyne przedstawienia, jakie dane mi było oglądać, to te wystawiane w Hogwarcie. Wychowałem się jednak zaczytując się w przeróżnych lekturach, w tym również i dramatach. Zazwyczaj były to sztuki mugolskie, ale przypadkowo nieświadomie natrafiałem też na tytuły pisane przez czarodziei, uznając dane dzieła za przynależące do gatunku realizmu magicznego lub fantastyki. Najbardziej odpowiadały mi te z okresu modernizmu, głęboko dekadenckie, symboliczne, przepełnione depresyjną myślą sztuki miłosne; jak chociażby "Śnieg" gdzie bohaterka odkrywa, że zapraszając do swojego domu dawną przyjaciółkę, tak naprawdę zaprasza skrywaną miłość swojego męża. Urzeka mnie w tym tytule symbolizm tytułowego śniegu i delikatność duszy bohaterki, która choć z łatwością prowokowana mogłaby rzucić śmiertelnym zaklęciem w rywalkę, decyduje się przedawkować eliksir chłodzący. Choć nigdy nie widziałem tej sztuki na scenie, to przed oczami wyraźnie wyrył mi się obraz bohaterki, która w szczerym uczuciu do męża, przez cały czas miała przy sobie rekwizyt, w postaci listu miłosnego skrywanego za fiszbiną biustonosza, byle mieć go blisko serca. Według didaskalii list podczas odczytywania powinien otaczać bohaterkę białawą poświatą, która, a przynajmniej tak mi się wydaje, miała poskreślać, że to właśnie ona jest tytułowym śniegiem. Ah, no i oczywiście najciekawsze sceny, to te przepełnione fałszem uczuć i erotyzmem. Tak dla kontrastu do czystości głównej bohaterki.
zwracam się w ramach zadania domowego z Działalności Artystycznej.
Od momentu poznania magiczego świata stałam się wielką fanką transmutacyjnych zaklęć, a przede wszystkim tych, w których człowiek otrzymuje animalne przymioty albo ulega pełnej przemianie w zwierzę. Nic zatem dziwnego, że przepadam za takimi sztukami, jak Batman, czy Mój Brat Gryf. Oprócz nich ekscytują mnie przedstawienia z ciekawymi zwrotami akcji, czy po prostu dobrymi dialogami, jak Skok na Gringotta, czy Wściekłe Psidwaki. Jeżeli chodzi o najbardziej pamiętne sceny, pierwsza przemiana Bryce'a Wave'a to za każdym razem jest dla mnie wielkie przeżycie, a dialogi z kłótni Morgany z Merlinem w musicalu Morgan Merlin Wizard Superstar mogłabym cytować obudzona w środku nocy. Rekwizyt? Skrzydła Batmana. A za wszystkimi miotłami, które zostają zniszczone przy okazji włamania we Wściekłych Psidwakach nadal płaczę w poduszkę.
Z poważaniem,
Morgan Davies
Gryffindor, VI rok
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
szczerze powiedziawszy nie jestem wielką fanką musicali, ale Frank-N-Stein Horror Show wyraźnie przypadło mi do gustu ze swoją mieszanką grozy i osobliwego humoru. Myślę, że to właśnie sztuki, które są nieco ekscentryczne i podchodzą w nietypowy sposób do znanych motywów. Frank-N-Stein udało się dobrze połączyć lubiane przeze mnie gatunki horroru i komedii w dosyć pomysłowy sposób. W pamięci najbardziej zawsze zapadają mi nieprawdopodobne sceny lub te pełne napięcia. Często są też to kluczowe momenty z przedstawienia i punkty kulminacyjne jak na przykład konfrontacja protagonisty z antagonistą, często prowadzące do spektakularnego finału i happy (lub nie-aż-tak-happy) endu. Z kolei dosyć ciekawym wykorzystaniem rekwizytu było dla mnie użycie wrzeszczącego jojo we wcześniej wspomnianym przeze mnie musicalu. Główny bohater słysząc przeraźliwe krzyki, budzi się przerażony w środku nocy tylko po to, by odkryć, że niewidoczna dotąd na scenie postać mieszkająca z nim w jednym hotelu bawi się wrzeszczącym jojo, co szybko zmieniło grozę całej sceny w komedię. I nawet jeśli nie jest to najwyższej klasy rekwizyt to i tak to jego wykorzystanie zrobiło na mnie niezwykłe wrażenie.
Z wyrazami szacunku, Violetta Strauss(Ravenclaw, VII rok)
Alise L. Argent
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
mamy wiele cudownych przedstawień do wyboru i trudno wybrać jedno, gdy lubi się wszystkie. Na szczególną uwagę zasługuje jednak "Ten jeden raz!". Pozwala docenić życie, dialogi są pełne refleksji i przemyśleń. Pokazuje, jak ważne jest korzystanie z każdego dnia, jakie mamy, bo nigdy nie wiadomo, kiedy wydarzy się coś złego. Przyjaźń, miłość i pożegnanie — wiele wartości, o których młodzież zapomina. Aranżacja muzyczna również jest bardzo dobra.
Alise Argent, Ravenclaw, I rok.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
muszę przyznać, że jako wielkiej pasjonatce muzyki trudno będzie mi wybrać jedną określoną tematykę, która przemawiałaby do mnie najsilniej. Jednak niezwykle miło ogląda mi się rzeczy dosyć pozytywne i lekkie takie jak Hogwarts Musical. Jest to naprawdę przyjemna sztuka w moim odczuciu rozgrywająca się w szkolnych klimatach, która przedstawia losy uczniów z zamiłowaniem do muzyki, z którymi wielu widzów mogłoby się identyfikować. Myślę, że właśnie musicale, które są ściśle związane z przedstawianiem postaci muzyków sprawiają mi najwięcej przyjemności. Uważam również, że najbardziej w pamięć zapadają sceny z początku oraz końca danej sztuki choć jeśli są sceny, które potrafią wzbudzić w widzu większe emocje to te również są dużo gorzej zapominane. Tak jak na przykład scena, w której Profesor odbywa rozmowę ze znajdującym się już w chórze Ślizgonem, który w końcu zwierza mu się i tłumaczy powody swoich zachowań. Zdecydowanie była to poruszająca scena. Dosyć pomysłowym sposobem na wykorzystanie rekwizytów moim zdaniem było zastosowanie mówiącego lustra, które brało udział w przedstawieniu oprócz aktorów, śpiewając razem z nimi jedną z piosenek. Było to na pewno niezwykłe doświadczenie, które zapamiętam chyba do końca życia. Chociaż wciąż wolę słuchać żywych aktorów to jednak podobne rozwiązania potrafią dodać nieco oryginalności do danego przedstawienia.
Z poważaniem, Yuuko Kanoe(Hufflepuff, VIII rok)
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
w związku z nałożoną przez profesora karą (choć nadal twierdzę, że nie do końca słusznie) przesyłam swoją pracę domową.
Nie określiłbym się wielkim koneserem przedstawień, ale to co cenię w nich najbardziej to dynamiczna, trzymająca w napięciu fabuła i niespodziewane zwroty akcji, więc stawiam na wszelkie thrillery, kryminały i tym podobne. Pisząc w skrócie – lubię, gdy coś się dzieje i akcja ani na moment nie zwalnia. Wie Pan, coś w stylu „zaczynamy od wysadzenia bombardą maximą pokoju, a potem wszystko eskaluje bardziej”. Mogę to znaleźć chociażby we „Wściekłych Psidwakach” czy „House of Wands”, w każdym w nieco innym wydaniu. Nie pogardzę też, gdy wszystko okraszone solidną dawką humoru (albo chociaż jego akcentami, też wystarczą), jak w znanym chyba wszystkim klasyku „Nikt nie jest idealny!”. Najbardziej zapadające mi w pamięć sceny? Na pewno takie, po których jedyne słowa jakie cisną mi się na usta to „ale to było dobre” lub „tego zupełnie się nie spodziewałem”. Zwykle mam tak przy dobrze skonstruowanych scenach akcji, głównie pojedynkach i walkach, bo mam wrażenie, że nie lada wyzwaniem dla aktorów jest sprawić, żeby były realistyczne i pozbawione sztuczności. Chociaż moją ulubioną jest jednak ta we „Wściekłych Psidwakach”, kiedy w końcu odkrywają tożsamość zdrajcy. No absolutny majstersztyk! Najlepiej użyty rekwizyt magiczny? Chyba postawiłbym na fałszywe pióro wykorzystane we „Wściekłych Psidwakach”. Niby banalna rzecz, nic szczególnie przykuwającego uwagę, ale jestem zawsze pełen podziwu dla pomysłowości autora w tym, jak niebanalnie wplótł je w całą fabułę.
William S. Fitzgerald Slytherin, VII rok
Vinícius Marlow
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170,5 cm
C. szczególne : krzywy zgryz, dużo pieprzyków, w tym nad górną wargą. Tatuaż na karku, kolczyk w lewym uchu, spora blizna w prawej pachwinie. Na jego ramieniu zwykle siedzi elficzka
Jednym z moich ulubionych przedstawień jest „Mój brat gryf”. Wiem, iż jest on kierowany do młodszych odbiorców, ale uważam, że wzruszające historie opowiadające o pięknie przyjaźni i o tym jak gniew można przekuć w coś dobrego dotyczą każdego człowieka, bez względu na wiek. Dodatkowo podoba mi się, że główny bohater ostatecznie pozostaje w zwierzęcej postaci, to dość świeże i interesujące spojrzenie na opowieść. Poza tym lubię też cudotwórcę, ale głównie ze względu na uzdrowicielską stronę tej historii. Moja mama swego czasu oglądała mugolski serial o bardzo zbliżonym charakterze i w nim było to przedstawione w naprawdę szczegółowy i fascynujący sposób. Powinien Pan kiedyś zobaczyć!
Z wyrazami szacunku
Vinícius Marlow
Hufflepuff, I rok studencki
Clementine Wright
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 163 cm
C. szczególne : niesforna grzywa; śpiący wyraz twarzy; gdy się śmieje, chrząka; akcent Essex
Prawdopodobnie list ten nabierze infantylnego wydźwięku po tym, co zaraz tu napiszę, jednak postaram się odpowiednio uargumentować wybór mojego ulubionego przedstawienia - mianowicie jest nim "Mój brat Gryf". Wiem, że jest to sztuka skierowana głównie do młodszej widowni, jednak uważam, że zawiera w sobie na tyle uniwersalne przesłanie i ukazuje ważne wartości, z których może czerpać zarówno kilkuletnie dziecko, nastolatka, taka jak ja, a także dorośli ludzie, dziadkowie. Sama historia jest wyjątkowo wzruszająca, obrazuje ciężkość losu związaną z ponoszeniem ogromnych strat, jakimi jest utrata bliskich, kochanych osób, a także z próbą łatania powstałych w sercu dziur. Opowiada o prawdziwym poświęceniu, o przejmowaniu odpowiedzialności za los młodszych, słabszych od nas, o bezinteresownej miłości, braterstwie i przyjaźni. Nawiązując jednocześnie do tematu zadania domowego, chciałam dodać, że właśnie takie uniwersalne opowieści najbardziej do mnie trafiają. Doceniam inne tematy sztuk, szczególnie tych z pogranicza horroru - efekty specjalne i czary, których używają aktorzy i scenarzyści, potrafią naprawdę namieszać w głowie! Przenoszenie baśni na scenę będzie jednak moim numerem jeden! Niezwykle doceniam używanie czarów tworzących iluzję - chociażby w przypadku "Mój brat Gryf", gdzie iluzji używa się od początku do końca, transformując ciało aktorów w oczach widzów, by przypominały sylwetki gryfów. (Chociaż słyszałam, że w Stanach podobno do wystawienia tej sztuki zaproszono animaga, którego zwierzęcym odzwierciedleniem był właśnie gryf. Okazało się to jednak niewypałem - całość przemiany i gry na scenie była dla aktora niezwykle wyczerpująca, ponoć wylądował później w szpitalu na kilka dni, by odzyskać siły. Dodatkowo powstał problem z wypowiadaniem kwestii, jako że w zmienionej postaci nie był on w stanie przemawiać ludzkim głosem, toteż wygłaszano jego kwestie zza kulis, a to rodziło techniczne problemy z kiepskim wyczuciem czasu i inne takie. Interesujące, nieprawdaż?). Również magia żywiołów, za pomocą której można stworzyć w sali teatralnej klimat odpowiadający scenie - delikatne lub silne powiewy wiatru, prószący śnieg, ciepłe promienie słoneczne, to wszystko wpływa na odbiór oglądanych scen i pozwala lepiej wczuć się w klimat, na którym zależy artystom. Podobnie magia dźwięku - niektóre kwestie będą wybrzmiewały echem po sali, a inne będą jak szeptane do ucha widza. Również efekty dźwiękowe takie jak śpiew ptaków, odgłosy płynących strumieni, trzaskanie ognia w piecu, szum lasu, wybuchy w oddali - można się z tym nieźle bawić! W kwestii rekwizytów - nie do końca wiem, czy kwalifikuje się to jako rekwizyt, czy jako efekt specjalny, lecz chciałabym nadmienić, jak ciekawym wydaje mi się być użycie peruwiańskiego proszku natychmiastowej ciemności na scenie. Nie wydaje mi się, by był najbardziej optymalny, bowiem zwykłym nox można by było wyłączyć światła w pomieszczeniu i przearanżować układ sceny, lecz proszek taki rzucany w kierunku publiczności może wywołać wiele emocji, a także dać grupie czas na potrzebne zmiany.
Mam szczerą nadzieję, że dobrnął pan profesor do końca mojej pracy.
Moim ulubionym typem spektakli… zdecydowanie takie z pazurem, wie pan, które dają do myślenia i się coś dzieje, a nie jakieś ciągłe monologi na pół godziny. Tak to już mógłbym pójść spać i bym zyskał nawet, nie stracił. Tak więc bym powiedział, że mnie interesują takie spektakle z pogranicza akcji, może trochę dramatu, żeby był wątek miłosny.
Moimi ulubionymi scenami są zdecydowanie te, których się nie spodziewają. Wie pan, tutaj niby chcą się pocałować, ale nie! Buuuuuuuum! Traaaaaaaach, paaaaaaaach! Się okazuje, że nagle przyszli bandyci. To na przykład taka scena adaptowana z Batmana. Takie sceny dodają mi najwięcej adrenaliny i przy nich się nie zasypia.
Z najlepiej użytych rekwizytów to wydaje mi się… o ile mnie pamięć nie myli, była to lewitująca tiara, dzięki niej główny bohater wzleciał na kilka centymetrów w powietrze i udało mu się dzięki temu uniknąć Avady! To był dopiero szok, byłem pewien, że tak zakończy swój żywot! Niemalże podskoczyłem z fotela!
Z poważaniem Dante A. Dear
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Mam kredkę do zawieszania chmur pod niebem Mam pędzel, którym nadaję morzu głębię Soczewkę, co barwi dla mnie świat, jak zechcę Skinieniem wyplenię każde niedociągnięcie
Pragnienie Zostało mi jedno - największe
Wśród wszystkich ulepszeń Ty zostań Kim jesteś.
Morgan Davies
Gryffindor, VI rok
Ostatnio zmieniony przez Morgan A. Davies dnia Czw 25 Cze - 9:31, w całości zmieniany 4 razy
Niech cie nie niepokoja Cierpienia twe i bledy. Wszedy sa drogi proste Lecz i manowce wszedy.
O to chodzi jedynie, By naprzod wciaz isc smialo, Bo zawsze sie dochodzi Gdzie indziej, niz sie chcialo.
Zostanie kamien z napisem: Tu lezy taki i taki. Kazdy z nas jest Odysem, Co wraca do swej Itaki.
Szanowny profesorze Forester
Wiersz ten napisałem kilka miesięcy temu. Nie czułem się wtedy najlepiej, potrzebowałem w jakiś sposób pokrzepić samego siebie i odnalazłem ukojenie właśnie w poezji. Mam jeszcze napisane wiele wierszy, lecz uważam, że to właśnie tym chcę się podzielić z uczniami Hogwartu. Chciałbym, żeby wszyscy wiedzieli, że nie muszą być idealni, że ciężkie dni się zdarzają, ale nie można się poddawać. Odwołanie do Odysa i Itaki odnalazłem przez to, że kiedyś o mitach wspomniał jeden z profesorów i się tym zainteresowałem. Odys jest postacią, która przez większość swojego życia wracała do domu i to porównanie ma być właśnie metaforą wędrówki. Jestem pewny, że moi koledzy znający chociaż trochę mugolski świat zrozumieją referencję.
Swansea, Ravenclaw
** Wiersz to "Odys", Leopolda Staffa ;)
Lyall Morris
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 196
C. szczególne : blizna na dłoni, cierniowa bransoleta, złe intencje
Nie jestem poetą, chociaż czasem piszę... rzeczy. Nie segreguje ich za bardzo, nie nadaję im wartości. Poezja to słabość na którą mogą sobie pozwalać tylko wybitne jednostki. Lubię czytać poezję ale sam piszę jak dziecko.
~*~ wieczorami, przesiadując w wannie, zmywam brudy swego charakteru, robię to wszystko bardzo starannie by wartość wad była równa zeru,
lecz później patrzę w lustro dokładnie, widzę nie to, co wciąż mi się marzy, myślę więc w duchu: "bardzo nieładnie, znowu nie zmyłem nieszczęścia z twarzy".
Lyall Morris Ravenclav, X
*Autor: Mazgaj
Ceinwedd Eurgain Cadogan
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 171
C. szczególne : Ma na twarzy dwie gojące się blizny, resztę ukrywa pod ubraniami.
Poniższy wiersz jest dla mnie bardzo osobisty, wiąże się z uczuciami, które żywię do pewnej osoby o czym bardzo nie chcę się przyznać. Piszę to do Pana w ogromnym sekrecie i mam nadzieję, że umie Pan dochować tajemnicy! Bywają takie dni, bywają takie noce, że nie mogę spać tylko myślę o tych wszystkich życiach, którymi nie żyję, wszystkich przygodach, których nie mam, wszystkich miłościach, których nie doświadczam, wszystkich ludzi których nie poznaję. Wtedy biorę pióro i piszę, bo robi mi się choć trochę lżej...
Ceinwedd Eurgain Cadogan
Twardą ziemię ci przemienię w miękki dywan z mleczy puchu Gdy obrócisz w pył milczenie w jednym słodkim wargi ruchu Głuchą ciemność ci rozświetlę myśli ciepłym światła snopem Gdy cię spłoszy chłód powietrza otulę cię z ciała kocem. Chmurne niebo ci otworzę, żywa ściana deszczu spadnie Zakiełkuje znów w podłożu pestka naszych wspólnych pragnień Zmuszę zmierzch, aby melodią co noc gasił Twój rzęs trzepot Bo gdy sen mych powiek dotknie razem z tobą gdzieś odlecą. Choć jak zefir w mgle poranka ślę u stóp Twych swe marzenia By nie jak mydlana bańka prysły w chwili zapomnienia Zostaw cząstki siebie nikłe w niebach z których nie chcesz wracać Świat i książki, mówią: znikniesz! I że to się nie opłaca... Zbieram ciebie krzty na wargach, złożę obraz z wonnych puzzli, Kiedy zniknie niema skarga zawiśnie we wspomnień próżni Pętam sie w grzech codzienności, przykrywam taflą zwątpienia Aż nastanie nieskończoność, która zdoła mnie posklejać.
Wiersz, który panu wysyłam, jest jednym z moich nowszych dzieł. Nie lubię akurat nimi się dzielić, są dość prywatne; mam nadzieję, że pan zrozumie. Akurat ten, o wdzięcznym tytule Kiedyś, mówi o moich... obawach. Choć jestem w szczęśliwym związku, boję się, że kiedyś to wszystko może runąć. Skończyć się; ta miłość nie będzie tą samą. Bo, tak naprawdę, wszystko kiedyś ma swój koniec, prawda? Gdy umieramy, jesteśmy samotni, z jedynie złudnym wrażeniem, że dookoła nas są ludzie, którym na nas zależy. A jeżeli tracimy miłość - to jakby cząstka nas umierała, zostawiając jedynie bolesną samotność, kłującą nas nieustannie i dającą o sobie znać w chwilach, gdy jesteśmy na to najmniej gotowi. Wszystkie miejsca, w których znajdowaliśmy się wraz z osobą, którą kochaliśmy, również nam o tym przypominają.
Rozumiem, że to jedynie zadanie domowe, lecz lubię podchodzić poważnie do tego, co robię.
Z wyrazami szacunku, Min E. Courtenay, Slytherin
Kiedyś zapomnimy o sobie. Nasze twarze będą sobie obce, a oczy nie zaświecą się jak wtedy, gdy pierwszy raz mówiłeś "kocham". Kiedyś nie będziemy na siebie patrzeć, mimo siedzenia w tym samym miejscu, gdzie po raz pierwszy widziałam, że wciąż na mnie patrzysz. Kiedyś może niedługo, może za rok, może i wcale spojrzenia nie będą się krzyżowały, zostanie ból, choć szybko stłumiony przez inną wybrankę twojego serca. Kiedyś musi nadejść, a wtedy zostanie tylko bolesna samotność
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
nie jestem wybitną poetką, ale na osobnym pergaminie wysyłam Panu wiersz, który swego czasu napisałam mając w pamięci wakacje spędzone w Hiszpanii. Była to próba napisania sonetu o charakterze kontemplacyjnym. Jak mi się to udało nie wiem. Zapraszam jednak do letury.
Z wyrazami szacunku, Violetta Strauss(Ravenclaw, VII rok)
Okrzyk rozchodzi się w tłumie To torreador po arenie sunie Zatacza kręgi płachtą czerwoną Wzbudzając atmosferę nerwową
Obdarza byka zabójczym wzrokiem Odsuwa się od niego prędkim krokiem Gdy ten biegnie ku niemu z impetem Wie, że wygrać nie może z człowiekiem
Skrwawiony cały na ziemię się wali Życie jego ułożone na zepsutej szali Torreador zabija go ze swej ręki
Podobne są człowiecze męki Inni nie pospieszą ku tobie z pomocą Nawet, gdy widzą jak cię w serce godzą
Finnegan Gilliams
Wiek : 20
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : blizny: podłużna na lewym nagarstku, po pogryzieniu na prawej kostce, pooperacyjne na klatce piersiowej
nie chcę zdradzać, jakie wydarzenie mam na myśli w tym wierszu. Przede wszystkim nie jest to istotne. Właściwie nie chcę w ogóle mówić, co chciałam nim przekazać, bo wtedy zamknęłabym możliwość jego interpretacji. Napisałam go dla siebie i uważam, że każdy powinien odczytywać go tak, jak chce. Moim zdaniem to, co autor miał na myśli w ogóle nie jest istotne w dziele literackim. Tak jak w normalnej rozmowie, to jak odebrane zostanie to, co powiemy, nie zależy od naszych intencji tak bardzo, jak od tego, jak zostanie zrozumiane. Poezja nie powinna musieć się tłumaczyć. Nie jestem gotowa, by dzielić się swoją "twórczością" i się do niej przyznawać. Być może nigdy nie będę.
Z poważaniem x
od tamtego dnia słońce wschodzi i zachodzi bardzo nieporadnie od tamtej nocy księżyc gaśnie nieporadnie jakby miał zasnąć z wszystkim na dniach
a gaśnie jak gdyby się mocował całe życie z dniem od tamtego czasu słońce nie pokazuje się w południe wielki błazen któremu plunę pod nogi
niech ma błazen wobec którego wszelka śmieszność wydaje się bezradna wielki to błazen przed którym tańczę kilka kości odsłoniwszy gdy noc zapadnie
Wiersz Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego z tomiku Kamień pełen pokarmu
Haiku to wiersz, którego twórcą jest japoński poeta - Matsuo Basho. W języku japońskim są jedną, ciągłą linią, jednakże w innych językach zapisywany jest w postaci trzech wersów. Łącznie mają 17 sylab. Długie wiersze potrafią poruszyć za serce, ale uważam, że sztuką jest zawrzeć morał w kilku słowach. Dlatego zdecydowałam się na tę formę.
Wiersz opowiada o utracie kogoś ważnego w moim życiu. Tyle chcę zdradzić w tej kwestii.
Puść wolno – mówią kanarek odlatuje wszystko zniknęło
rzadko kiedy sięgam po pióro, żeby splamić pergamin moją, pożal się Merlinie, poezją. Ale czasem, gdy mam za dużo myśli w głowie, przelewam je na papier i chowam do szuflady - niech tam siedzą i pozostaną nieodkryte. Poniższy wiersz jest krótki, aczkolwiek bardzo dobitny i to moja odpowiedź na wszystkie próby zaspokojenia ambicji innych, które niekoniecznie pokrywają się z moimi planami czy marzeniami.
Goniąc motyla, zabiłem swego Ojca. Lecz mam motyla.*
poniżej przekazuję Panu wiersz, czy może próbę zabawy z japońskim haiku, która dotyczy bezpośrednio mojej osoby. Być może domyśla się Pan, dlaczego tak, a nie inaczej spoglądam w przyszłość, ostatecznie jednak dzieci pochodzące z naprawdę sporych rodów z tradycjami, rzadko kiedy mają możliwość dokonania prawdziwego wyboru. Czy tak jest w istocie - nie przekonałam się w pełni, ale sądzę, że mimo wszystko oddaje to dość dobrze myśl o tym, co czeka tych, którzy wywodzą się z rodów z tradycjami, których nie wolno łamać.
Chodź, patrz, nie pytaj, Przeznaczenie jest Zapisane już.
Nie zmieni go łza, Nie zmieni niepewność, To nadszedł twój czas.
Z poważaniem Victoria Brandon VI rok Ravenclaw
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
lubię zapisywać swoje przemyślenia, to pomaga mi poukładać sobie wszystko w głowie, jednak poezja nie jest tym, po co sięgam często i chętnie. Głównie dlatego, że dobrze znam osoby, które odnajdują się w niej znacznie lepiej i wiem, że sam tylko kaleczę tę dziedzinę sztuki. Niemniej zdarza mi się coś napisać. Wiersz, który Panu przesyłam, napisałem będąc w Alpach. To był dla mnie trudny czas, który spędziłem na długich i żmudnych próbach poskładania złamanego serca. Utwór opowiada o tęsknocie za ukochaną osobą i powolnym godzeniu się z jej odejściem.
Elijah J. Swansea
Tak mi się twoja twarz rozpływa i niknie we mnie jak widnokrąg, z którego odejść trzeba. Glos twój, twe oczy, uśmiech jak przelotny wiatr, gdy się o twarz ociera, jeszcze drży we mnie i jak ptak, który tak lekko i ostrożnie w powietrzu waży się, jak gdyby oddechem był -- ulata ze mnie, rozpływa się i niknie. Próżno -- ty wiesz, że w szyby nocnej czerń jak w życie swoje dawne patrzę, lecz ciebie tam już nie ma. Tylko mgła, która w górę się podnosi...
Tadeusz Borowski *** [Tak mi się twoja twarz rozpływa]
Wiera R. Krawczyk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 176 cm
C. szczególne : rude włosy, piegi, wyzywające stroje
Nie przepadam za pisaniem wierszy, zdecydowanie bardziej wolę przelewać myśli za pomocą obrazków, ale tym razem zrobiłam to inaczej. Nie mogłam tego opisać za pomocą obrazu. To tkwiło we mnie bardzo głęboko przez wiele tygodni. O dziwo wyszedł mi wiersz… pijąc herbatę tuż przed snem. Herbaty nigdy dosyć.
Gdy kawa, herbata to za mało... "Proszę bardzo, możemy wypić herbatę. Dwie herbaty. Sto herbat? Bardzo proszę. Jestem gotów wypić z tobą milion filiżanek herbaty, jeśli miałoby to cokolwiek pomóc."