W tej przestronnej klasie na trzecim piętrze odbywają się lekcje zaklęć. Dwa rzędy dwuosobowych ławek czekają na uczniów. Duże okna przepuszczają wiele światła, co nadaje klasie przestronny wygląd. Na regałach po prawej stronie znajdują się wszelakie przedmioty na których można ćwiczyć zaklęcia. Na ścianach wiszą natomiast tablice na których są wypisane podstawowe zasady pojedynkowania się.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - zaklecia
Wchodzisz do Klasy Zaklęć, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Zaklęcia. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Podaj ogólną definicję zaklęcia i opisz, co wpływa na jakość czaru. 2 – Przedstaw szczegółowo zagadnienie zaklęć niewerbalnych. 3 – Podaj po dwa przykłady zaklęć z każdej z grup: zwykłe, ofensywne, defensywne. 4 – Podaj dwa rodzaje przysięgi wieczystej i opisz na czym polegają. 5 – Podaj trzy zaklęcia, do których można dobrać inne przeciwzaklęcia (podaj je) niż Finite. 6 – Podaj trzy zaklęcia ochronne (np. zabezpieczenie terenu przed ludźmi) oraz opisz działanie każdego z nich.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Odpowiednimi zaklęciami uruchom mały tor przeszkód, aby piłka mogła dotrzeć na jego koniec. (Piłka na początku toru - musi spłynąć rynną - wyczarować wodę; dociera do zbyt małej bramki - powiększyć; zbiorniczek z wodą - zamrozić zanim piłka wpadnie do wody; dźwignia - nacisnąć odpowiednim zaklęciem - wtedy piłka dociera na koniec toru). 2 – Zadziałaj na ciecze w wazonach - w pierwszym oczyść, w drugim doprowadź do wrzenia, w trzecim zamroź. 3 – Przejdź przez mały labirynt (musisz obronić się przed stworzeniem, zaatakować jedno oraz pokonać dwie pułapki). 4 – Powiel kamień, a następnie wyrzeźb węża, lwa, borsuka i kruka. Zaznacz ognistym znakiem te zwierzę, do którego domu przynależysz. 5 – Spowolnij trzech przeciwników odpowiednim zaklęciem, a następnie unieruchom każdego za pomocą trzech różnych czarów. 6 – Zadziałaj na cztery przedmioty zaklęciami z każdego żywiołu.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Zaklęcia:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Serena od rana była zła z dwóch powodów. Na pierwszym miejscu oczywiście znalazło się jej roztrzepanie... przez które w ostatniej chwili przypomniała sobie o transmutacji. Naprawdę lubiła ten przedmiot i teraz zgrabnie przejdziemy do tej drugiej niemiłej rzeczy. Otóż przez spóźnienie nie została wpuszczona przez jakiegoś buca z Salem na zajęcia i jeszcze przez to, że się tylko pokazała... straciła punkty! Już dawno nie trafiła na takiego okropnego nauczyciela, który zepsuł jej cały poranek taką zagrywką. Trochę przypadkowo wpadła na Raphaela na korytarzu, bo w sumie powinna być na zajęciach. To oczywiście poprawiło jej na tyle humor, że nawet nie rzucała na wszystko co popadnie błyskawicami z oczu. Nawet wpadła na cudowny pomysł, że zaciągnie go za sobą na Zaklęcia i może przynajmniej na nie uda jej się wejść. Przez to poranne zamieszanie zapomniała się spytać czy nie wybierał się właśnie gdzieś indziej. - Zgadnij co okropnego mnie dzisiaj spotkało - zapytała narzeczonego, gdy już znaleźli się pod salą. Serena nadal nie potrafiła się przyzwyczaić do tego, że na jej palcu znajduje się pierścionek zaręczynowy. Nie, ten dzień nie mógł być okropny... przecież obok miała ukochanego! Trzymając go nadal za rękę, wybrała jakieś miejsca za dala od reszty by jeszcze przez chwilę móc w spokoju porozmawiać. Dość długo nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo tęskniła za takim wspólnym chodzeniem na lekcje.
Shenae zamartwiała się ostatnio o Rience’a, widać chyba niepotrzebnie. Noce, których nie przespała zastanawiając się jak mu pomóc i jak pogodzić to ze wszystkimi obowiązkami, jakie miała na głowie wyraźnie odbiły się na jej zmęczonej twarzy. Zwykle jasna karnacja, niezmącona niczym, co mogloby oszpecić jej skórę, teraz wydawała się jeszcze bledsza. Lekkie półkola pod oczami musiała zredukować zaklęciem i odpowiednim specyfikiem, którego składu wolała nie znać. Weszła do pomieszczenia trochę zasępiona, tym bardziej, że pierwszy w oczy rzucił jej się Hargreaves. Nie wyglądał jakby potrzebował jej interwencji. Może ona działała na niego destrukcyjnie? Ciężko było jej się nad tym zastanawiać. Od kilku dni sypiała coraz gorzej, czując narastający stres coraz większą ilością zaległości w nauce. Dodatkowo starała się w wolnej chwili pomagać swojemu chłopakowi w realizowaniu swoich celów. Nocki zarywała często po to, żeby nadrobić pracę, którą powinna wykonywać w tym czasie. Oczywiście o tym nie wspominała Halvorsenowi, bo nie dałby jej wtedy sobie pomóc. Obok krukona siadła zwykłym przypadkiem, bo nie rozglądała się szczególnie. Rozejrzała się dopiero kiedy już klapnęła na miejscu. O jej zmęczeniu świadczyła chociażby łatwość z jaką oparła się bez słowa na ramieniu Enzo, przymykając oczy. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo jest śpiąca, dopóki nie okazało się, że usnęła w niespełna minutę po tym, jak ułożyła się wygodnie na barku Halvorsena.
White przetarła oczy zaspana. Cały dzień by mogła przespać. Nie czuła się dobrze ostatnio. Bolała ją ręka, a przez tą nijaką pogodę ostatnio wpadła w stan przygnębienia. Szła na zajęcia potykając się o własne nogi. Trochę bała się tych zajęć. Powiedzmy sobie szczerze, magia była niebezpieczna, jeszcze w takich rękach, jakim były ręce niezrównoważonej emocjonalnie krukonki. Obawiała się, co wymyśli tym razem profesor. Westchnęła, kiedy weszła do klasy, po czym pomacała się po tyłku, sprawdzając czy wzięła różdżkę. Na szczęścia miała ją przy sobie. Teraz można było tylko usiąść, a raczej położyć się na ławce i zdrzemnąć, za czym nauczyciel przyjdzie na zajęcia. Miejmy nadzieje, że się spóźni, albo utknął w korkach. C, zaczęła wyobrażać sobie wszelakie scenariusze, jak to profesor zostaje zatrzymany na dłużej przez różne przypadki losu, ale w końcu zdała sobie sprawę, że to nie ma sensu, bo jak mógłby utknąć w korku skoro czarodzieje latają na miotłach lub wolą teleportacje niż poruszanie się pojazdem mugolskim. Oprócz mojej matki. Pomyślała i w tej samej chwili zasnęła z głową na ławce.
Raphael od razu zauważył, że Serena jest dziwnie nachmurzona, nawet jeśli na jego widok natychmiast się rozpogodziła. Sam akurat wracał z lekcji wróżbiarstwa, która trochę się przedłużyła, bo Raphael chciał dopytać się jeszcze o kilka rzeczy, dotyczących czytania z dłoni. Z jakiegoś powodu miał naprawdę niezły dryg do przepowiadania przyszłości i sprawiało mu to dużą frajdę. Nawet jeśli kiedyś przepowiedział koledze, że nie powinien iść na trening quidditcha, bo złamie nogę - i miał rację. Bez protestu zgodził się iść z Sereną na Zaklęcia. Po pierwsze, wszystko nabierało nowego uroku, jeśli robili to razem, a po drugie... po drugie Raphael był bardzo krytycznie nastawiony do swoich umiejętności stricte magicznych i w ramach samodoskonalenia (o którym zaczął myśleć dopiero pod wpływem swojej cudownej narzeczonej) postanowił bardziej się zaprzyjaźnić ze swoją różdżką. Dlatego ścisnął czule dłoń Sereny i pogładził kciukiem pierścionek na jej palcu, czując, że rozpiera go duma i szczęście. - Prawdopodobnie mógłbym to wywróżyć z twojej dłoni, ale... chyba wolę, żebyś po prostu mi powiedziała - powiedział żartobliwie, po czym wolną dłonią przesunął po jej czole, jakby próbując wygładzić zmarszczki irytacji. - Co takiego? Usiadł obok niej i przyglądał się czujnie jej rozemocjonowanej buzi, myśląc sobie, że uwielbia jej ekspresję, mimikę i fakt, że jest taka żywa i emocjonalna. Nawinął na palec kosmyk jej włosów i uniósł pytająco brwi, mając szczerą nadzieję, że obiektywnie nie stało się nic strasznego, a najwyżej nieprzyjemnego i irytującego.
Pokręciła głową wchodząc do sali, od razu w oczy rzuciła jej się śpiąca Crystal. Westchnęła tylko podchodząc do niej, kucnęła obok i przez dłuższą chwilę przyglądała się dziewczynie. W tej postaci wyglądała iście anielsko. W tym duecie to Christa była raczej diablkątkiem, namawiającym do złego. W sumie w dzieciństwie to zazwyczaj ona wymyślała ich wybryki, w sumie w dużym stopniu je realizowała, a jej kuzynce się obrywało. Ile razy była ona na nią zła, ale cóż... przecież ją kochała... przynajmniej taką miała nadzieję. Ze swoim iście niewinnym uśmiechem zbliżyła swoje usta do jej ucha i bardzo wyraźnie, dość głośno powiedziała: -Pobudka panno White! Minus 10 punktów dla Ravenclawu.- wiedziała, że akurat to zrobi na śpiącej dziewczynie wrażenie, więc usiadła zaraz obok udając niewiniątko. Zaczęła wyciągać książki i tylko śmiała się pod noskiem. Żyła z nadzieją, że mały psiukus ujdzie jej na sucho. Przecież Crystal byłoby bez niej smutno. -Chyba musisz przestać imprezować beze mnie nocami. Wtedy spałabym z tobą na ławce i miałabyś święty spokój.- zaśmiała się obracając głową w stronę kuzynki. Koniec spania!
Zaklęcia… Hm no dobra, może być, pomyślała Beth. Nie były to eliksiry, ale w końcu zaklęcia są równie ciekawą lekcją. Więc właściwie była zadowolona, że taka lekcja miała się odbyć. Była jednak bardzo zaspana i zmęczona. Ostatnio co chwila były jakieś lekcje. Ona powoli przestawała wyrabiać. Chyba trzeba będzie coś odpuścić. Cóż, nie byłoby jej szkoda jakiejś historii magii, czy coś, ale wszystkie lekcje były dość istotne, więc nie mogła ot tak nie przyjść. Weszła do klasy zaklęć i właściwie była zaskoczona ilością osób, jakie się pojawiły. Nie wiedziała za bardzo do kogo podejść, więc po prostu stanęła gdzieś z boku i przyglądała się wszystkim z oddali. Nie chciała się za bardzo nikomu naprzykrzać.
Dziewczyna zdecydowanie nie miała ochoty na tą lekcje. Dziś od rana czuła się bardzo osłabiona i miała ochotę przeleżeć następny tydzień w łóżku. To już za parę dni... Z każdą chwilą coraz rzadziej spotykała się z ludźmi i taka lekcja nie była dla miej komfortowym spędzaniem czasu. Mimo to weszła i standardowo usiadła gdzieś na końcu starając się być z dala od wszystkich Z ciekawości rozejrzała się. Standardowo Lilith już była na miejscu. Claro również. Szkoda, że nigdzie nie widziała Edwarda. Chciała chociaż na niego popatrzeć. Dawno już nie widziała ani jego, ani Jaya. Ani choćby Lucasa. Miała wrażenie, że stało się coś bardzo niepokojącego przez ten tydzień. Jednak była zbyt wycofana z życia swoich przyjaciół. Nic już nie wiedziała.
Fyodorovej miało nie zabraknąć i na zaklęciach, na które punktualnie się stawiła. Nie była pewna czy to dobrze, że ostatnio tyle roboty miała przy tych szkolnych rzeczach, bo ledwo jej później czasu starczało na bieganie po lesie. A forsy niezmiennie potrzebowała. Ostatnio jej sekretne interesy dość dobrze się kręciły, to też mogła tatkowi przesyłać regularnie odpowiednią ilość galeonów. Martwiło ją tylko to, że tatko często jej nie odpisywał nawet na te przelewy. Nie to, żeby domagała się jakichś wielkich podziękowań - raczej w takich chwilach martwiła się, czy ten nie śpi w głębokim śniegu. Zawsze po tym momentalnie wysyłała mu wyjca, zmuszając do odpisania, na co zwykle dostawała bardzo krótką odpowiedź "żyję". Zdawać by się mogło, iż jej rodzic miał dość matkowania Zilkowego, ale przecież cóż on by począł bez jej gotówki? To też Fyodorova nic sobie z jego marudnego podejścia nie robiła, bo ten nigdy nie należał do ludzi radosnych, i po prostu wciąż dosyłała mu pieniądze. Przynajmniej czuła, że mniej więcej robi tyle, ile powinna. A ktoś rozsądniejszy od niej, powiedziałby, że nawet za dużo.
Nie chciał jej przewrócić, więc niemalże od razu, kiedy krzesło niebezpiecznie się przechyliło, spróbował oddać Daisy równowagę, ale chyba i tak niezbyt dobrze mu to wyszło. Siedzenie z hukiem uderzyło o posadzkę. - Przepraszam. - rzucił szybko, podpierając jej plecy, aby mogła stanąć wyprostowana. Zauważył, że nie spodobało jej się jego wtargnięcie w jej przestrzeń osobistą, ale i tak nie wycofał się, zwłaszcza, że Manese, podobnie jak ostatnio ciemnowłosa Ślizgonka z eliksirów, zapatrzyła się na niego przez moment. W odpowiedzi jedynie lekko się uśmiechnął i skrzętnie skorzystał z sytuacji, przysiadając się do niej. Ponownie zmierzył jej włosy szybkim, ciekawskim spojrzeniem, tym razem już ich nie dotykając, chociaż i tak miał na to ochotę. - Naprawdę? - zapytał Stokrotkę, przechylając zabawnie głowę w bok jak zaintrygowane zwierzątko. - Są takie lśniące. Nie korzystałaś nigdy z eliksiru nabłyszczającego? Tak, Hargreaves i jego wariactwa o eliksirach. W każdym razie nie udawał, gdyż naprawdę tak mu się skojarzyło. Nie dość, że miała poskręcaną, bujną grzywę to w dodatku zadbaną i pasującą do jej ładnej, młodej buzi. - A tak poza tym, jak masz na imię? - postanowił uzupełnić swój brak wiedzy. - Ja jestem Rience.
Ależ Winona jest pilna, na każde zajęcia przychodzi grzecznie i nie ominie żadnych! Teraz też wchodzi do klasy, całkiem sama bez chłopaka i bez przyjaciela. Rozgląda się dookoła i w zasadzie nie wie jak gdzie ma usiąść i czy powinna trzymać miejsce dla @Deven Quayle, który może również wywali jej potencjalnego towarzysza, jeśli się do niej przysiądzie. Kiedy kieruje się w stronę wolnej ławki, nie może się powstrzymać, żeby nie minąć @Rience Hargreaves i poczochrać go po blond czuprynie, tak jak on wcześniej pociągnął ją za warkocz na lekcji eliksirów. Ach, ależ on jest przystojny, nic nie mogła na to poradzić! Mruga do niego radośnie i kiedy tylko chłopak przestaje się na nią patrzyć, robi minę do @Daisy Manese, wachlując się ręką, by wyrazić swój zachwyt nad wyglądem jej towarzysza. Po drodze chce zaczepić @Carma C. Charisme, ale ta ponownie zajęta jest kimś innym, więc nie chce jej przeszkadzać. W sumie dziewczyna mogłaby usiąść z nią, bo może chociaż o nią Deven nie byłby zazdrosny! - Siema – krzyczy Królowa Teksasu, kiedy siada za @Mikkel Carlsson i @Caroline Carrier. Dźga ich wesoło różdżką w plecy, żeby zwrócili na nią uwagę, tak tam bez konkretnego powodu. - Co tam? – pyta jeszcze elokwentnie, rzucając swoją torbę na ławkę.
Marco Ramirez
Wiek : 37
Dodatkowo : Opiekun Ravenclawu, Animag (Pantera), Zaklęcia bezróżdżkowe
//Zaczniemy wcześniej, bo już jest dużo osób. Jakby ktoś się spóźnił to losuje kostką, co się dzieje.
Brazylijczyk wszedł do klasy i rzucił swoją teczkę i książki na biurko, a sam usiadł na jego skraju. - Witajcie, miło mi bardzo, że się wszyscy stawiliście. Myślałem, żeby Was sparować i od tego zaczniemy. Sam Was podzielę, bo zaraz będzie zamieszanie - popatrzył po klasie i zanotował sobie, kto się pojawił na lekcji. Po czym wziął listę z wypisanymi partnerami i przyczepił do tablicy na początku klasy - Nie jest Was niestety parzyście, więc będzie jedna trójka. Jeśli ktoś ma bardzo krótką pamięć to lista tu wisi, można podejść, ale przeczytam Wam w razie gdyby ktoś jednak czytać nie potrafił. - zażartował sobie, choć pewnie nie wszyscy podzielali jego poczucie humoru.
- Dobra może zacznijmy od planu lekcji. Przede wszystkim lekcja składa się z trzech części. Na początku macie do opanowania proste zaklęcie. Jest to po prostu modyfikacja podstawowego zaklęcia Lumos. Następne dwie części będą polegały na modyfikacji tego zaklęcia w odpowiedni sposób. Zaczynamy od części pierwszej. Zaklęcie brzmi Lumos Spharea - to mówiąc wykonał odpowiedni ruch różdżką i z jej końca wystrzeliła kula światła. Zeskoczył z ławki i podążał w kierunku drzwi. Kula szła za nim. - To jest wasze pierwsze zadanie. Nie powinno być z tym problemu. Ważne jest aby kula podążała za Wami. To właśnie najtrudniejsza część, jeśli chodzi o to zaklęcie. Skoro pracujecie w parach, tak też będzie oceniana Wasza praca na lekcji. Poczekam aż wszystkim uda się wykonać pierwsze zadanie, zanim przejdziemy do następnego.
Obie osoby z pary rzucają jedną kostką. Dla osób, które mają co najmniej 9 punktów w kuferku za zaklęcia i OPCM - zakładacie, że wyrzuciliście 6.
Wyniki kostek:
6 - kula ma idealny kształt i rozmiar. Zgodnie z założeniem podąża za Tobą w kierunku w którym idziesz. Zadanie możesz potraktować za zaliczone. 5 - faktycznie udaje Ci się wyczarować kulę, która podąża w odpowiednim kierunku, ale po przejściu 3 m zaczyna gasnąć. Pewnie byłeś za mało skupiony, dlatego Ramirez nie nakazuje Ci powtarzać zadania, ale upomina, żebyś był bardziej skupiony następnym razem. 4 - Twoja kula wcale nie jest kulą tylko wyraźną elipsą. Nie do końca tak to powinno wyglądać, ale jednak Twoja świetlna elipsa podąża w zamierzonym kierunku. Taka sytuacja zdarza się dość często, więc nie musisz powtarzać zadania. 3 - Twoja kula może i nie ma idealnego kształtu i jest trochę za mała, ale podąża w pożądanym kierunku i wygląda na użyteczną. Zadanie zaliczone. 2 - Twoja kula co prawda wygląda tak jak powinna, ale niestety kompletnie wariuje i jak tylko się ruszysz, wariuje i lata po całej klasie. Wszyscy muszą się uchylić, żeby przypadkiem nie oberwać nią w głowę. Próbujesz jeszcze raz i tym razem Ci się udaje. 1 - nie dość, że Twoja kula ma kształt elipsy to w dodatku wcale za Tobą nie podąża. Wręcz przeciwnie! Leci dokładnie w przeciwną stronę. Co za koszmar. Zadanie zdecydowanie Ci nie wyszło. Powtarzasz je jeszcze raz. Tym razem udaje Ci się wyczarować kulę na tyle poprawnie, że zadanie zostało zaliczone.
Druga osoba oprócz wyrzuconej swojej kostki podaje pod postem sumę oczek z kostek wyrzuconych przez obie osoby.
Dla osób spóźnionych - rzucacie jedną kostką i odpowiednio:
Spóźnienie:
1, 2, 3 - Profesor Ramirez nie jest wcale zdenerwowany i pozwala Ci zostać na lekcji. Rzuca jednak komentarz na temat niepunktualności. Musisz wykonać zadanie sam. Rzucasz dwoma kostkami. Jedna odpowiada jakości wykonanego zadania, a druga będzie Ci służyć jedynie do zsumowania wyników. 4, 5, 6 - Profesor Ramirez nawet nie zauważył, że się spóźniłeś. Podszedłeś do niego pytając o instrukcje, a ten tylko machnął ręką i pozwolił Ci dołączyć do którejś pary.
________ Edit: Czekam do 30.03 do 16 na @Christa White i @Carma C. Charisme na dodanie postu : ) Później zaczynamy drugie zadanie. Jak się nie wyrobicie to najwyżej nadrobicie później.
Ostatnio zmieniony przez Marco Ramirez dnia Wto 29 Mar - 22:17, w całości zmieniany 1 raz
Holly ostatnio miewała gorsze dni na zmianę z lepszymi. Teraz weszła do sali w bardzo dobrym humorze. Było tyle ludzi, ze nie miała na kim skupć wzroku, dlatego błądził on od jednej osoby do drugiej, aż w końcu natrafił na czuprynę brązowych loków. Popędziła w tamtym kierunku, na tyle, na ile pozwoliły jej krótkie nogi i jako, że ławki były długie, a obok @Daisy Manese, siedział tylko jakiś blondyn, którego większość zachwyconych nim pań przedstawiłaby jej jako @Rience Hargreaves. dosiadła się do nich, wtulając się w bok Manese, bardzo z nią stęskniona. Kiedy oparła się na jej miękkiej piersi, jej wzrok padł na wcześniej wspomnianego blondyna. Wpatrywała się w niego swoimi dużymi oczętami nie rozumiejąc gorąca, które objęło jej ciało i policzki, ani palącego ją pożądania, dlatego wzruszyła ramionami i spojrzała upojona bliskością Daisy w jej oczy: — Miałyśmy uważać na hogwartczyków — rzuciła niedyskretnie, bo przed nimi ostrzegała ją Daisy na wizzbooku, dlatego Holly, jako grzeczna przyjaciółka stosowała się do jej rad, zamykając się na grono już poznanych jej tu osób. A kiedy profesor Ramirez zasugerował jej, ze się spóźniła, była bardzo zaskoczona jego osądem, nie rozumiejąc co miał przez spóźnienie na mysli. Po prostu nie zauważyła, że weszła długo po wszystkich, albo może to Ramirez jej nie zauważył? Była taka malutka, że mogła się gdzieś zgubić wśród wszystkich tych głów.
Dawno nie spóźniłem się na zajęcia, ale tego dnia miałem sporo do roboty, więc ostatecznie przyszedłem o parę minut za późno. Miałem jednak sporo szczęścia, bo nauczyciel nawet nie zwrócił uwagi na moje nagłe wtargniecie. Rzuciłem okiem po zebranych osobach, szybko zauważając, że Caro i Wins są już w trójce z Rasheedem, więc musiałem dołączyć do innej dwójki. Gdzieś za nimi wypatrzyłem kuzynkę z jakąś dziewczyną z Hogwartu, więc prosto do nich dołączyłem. Akurat gadała coś do niej Holly tajemniczym głosem o unikaniu ludzi z Anglii. Uniosłem brwi, stojąc za nią i słuchając tej poważnej groźby. - Daj spokój, a co oni niby mogą Ci zrobić? - Zapytałem powątpiewając w jakiekolwiek zagrożenie, ze strony Brytyjczyków, szczególnie, że wyglądało na to, iż ruda miała kontakt z nimi głównie podczas spotkań na partyjki gier. Na imprezie żadnej jej nie widziałem. A, że o wilu mówić mogła, to nie do końca wiedziałem, bo nie zwróciłem na niego takiej uwagi jak ostatnio. Potem przeszedłem do rzucania uroku razem z @Elisabeth Wonderwood i @Daisy Manese, a jako, że z zaklęć byłem całkiem niezły, bo w bractwie sporo je szlifowaliśmy, to też wyczarowanie kuli, która będzie za mną latać, było bardzo łatwe.
Enzo był odrobinę zaskoczony zachowaniem Shenae. Pomyślałby kto, że po eliksirach z taką łatwością do niego podejdzie i zaśnie mu na ramieniu! W każdym razie on nadal odrobinę się na nią boczył, dlatego nawet nie drgnął, kiedy na nim zasnęła, co i tak chyba był lepszym znakiem niż gdyby miał jej teraz robić wyrzuty. Zaczekał w tej pozycji na pojawienie się Ramireza, a kiedy ten wreszcie wszedł do sali, Halvorsen niechętnie szturchnął Shenae. - Wstawaj, śpiąca Morgano. - dźgnął ją w bok, a potem pogłaskał krótko po policzku, licząc na to, że szybko się dobudzi. - Muszę iść. Powiedział, jakby chciał jej trochę pomóc w wybudzeniu się, a kiedy już uwolniła jego ramię, pomaszerował z cierpiętniczą miną w stronę @Serena S. Fluvius. - Profesor Ramirez ma bardzo spaczone poczucie humor. - stwierdził do niej na dzień dobry, zerkając szybko na jej towarzysza. Oboje chyba będą tak samo niepocieszeni z rozdzielenia ich z ich dziewczynami. - Jestem Enzo. Dorzucił jeszcze, bardziej z grzeczności niż z potrzeby, a kiedy @Raphael de Nevers zwolnił miejsce, przysiadł na ławce obok Sereny. Najwyraźniej nie widział sensu w siadaniu na krześle, skoro i tak zaraz będzie musiał wstać, żeby sprawdzić czy jego kula działa. - Lumos Spharea - mruknął już po chwili, wyczarowując perfekcyjną kulę, jaka zgodnie z jego wolą śledziła jego kroki. Chociaż zaklęć nie zawalił tak jak tej nieszczęsnej amortencji.
Kostka: 6
Ostatnio zmieniony przez Enzo Halvorsen dnia Pon 28 Mar - 18:34, w całości zmieniany 1 raz
No tak zadania w parach. Dziewczyna niepewnym wzrokiem zmierzyła ślizgona i posłała mu delikatny uśmiech. Z panem @Mikkel Carlsson miała ciekawe wspomnienia z poprzednich zajęć eliksirów. Do teraz było jej cholernie głupio, rzuciła się na chłopaka i najzwyczajniej w świecie pocałowała na oczach wszystkich. Nie krępowała się ani trochę. Co za wstyd! Jeszcze Jay to wszystko widział… wróć! Dlaczego pomyślała właśnie o nim w tym momencie? Postarała się wyrzucić chłopaka z głowy tak szybko, jak tylko się tam pojawił. Gryffonka pokuśtykała do ślizgona i zaśmiała się zakłopotana. Miała nadzieję, że nie zwróci uwagi na to jak chodzi i na to jak wygląda. - Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało! – powiedziała z wielkim entuzjazmem i tryskając tą wielką radością. Jak zawsze tak bardzo zaraźliwą i wręcz ponadprzeciętną. Pozwoliła sobie pierwszej rozpocząć zadanie. Panienka Nox wyciągnęła różdżkę i odchrząknęła. - Lumos Spharea – wyszeptała. Nad jej głową pojawiła się kula o idealnym kształcie i rozmiarem. Dziewczyna przyjrzała jej się z wielką uwagą jakby szukała na niej chociaż najmniejszej skazy. Tak to się kończy jak się jej perfekcjonistką. Ruszyła przed siebie wolnym krokiem. Nie chciała nadużywać nogi, więc nie robiła zbyt dużego spaceru, upewniła się tylko, że kula podąża za nią i na tym zakończyła zadanie. Mikkaelowi posłała tylko szeroki uśmiech zadowolona ze swojego małego wyczynu.
Adam przez jakiś czas unikał wszystkich. List o imprezie? Nawet go nie otworzył tylko od razu wrzucił do kosza. Mało go obchodziło, co do niego ktoś miał do napisania. W ogóle go nic nie obchodziło. Na zajęcia jednak wypadało iść, nie? Chociaż specjalnie zamierzał się spóźnić. Nie chodziło mu o jakieś wielkie wejście tylko dlatego by podenerwować innych i zrobic szum. I udało mu sie. Musiał pracować sam. Może i lepiej? Gdy patrzył jak są podzieleni to wolał byc sam. z samotnością mu było do twarzy. Chociaż nie zaprzeczał, ze chciałby być w parze z Titi, Christą czy z Katherine. Istniały tutaj osoby z którymi jeszcze się zadawał. Był pod wrażeniem. Pomachał ślizgonce i zajął się pracą. Co mieli robic? Wyczarować kulę, która będzie za nim podążać? To nie lada wyzwanie! Z osób przybywających w klasie dostrzegł Clarissę. Postanowił się skupić na zadaniu. Co z tego, że był sam? Da radę. Był uzdolnionym chłopakiem. -Lumos spharea- wrzasnął a z jego różdżki wystrzeliła taka sama kula co u profesora. Sprawdził czy porusza się za nim. Tak, udało się.
Rasheed nie wydawał się być specjalnie zadowolony z wyboru Ramireza. Wydawało mu się, że nauczyciel z rozmysłem podzielił ich tak, aby niemożliwie się namęczyli, a nie współpracowali. No bo powiedzmy sobie szczerze, co mógł robić Sharker w parze z dwoma blond dziewczynkami z Salem? Chyba tylko się denerwować! Zdołał przekonać się, w miarę, do Cyrusa i Holly, ale z pewnością nie oznaczało to, że nagle zacznie pałać entuzjazmem na myśl o pracy z przyjezdnymi. Bardzo niezadowolony, wstał z ławki, uśmiechając się przepraszająco do Katherine nim opuścił ją, aby podążyć w stronę Caroline oraz Winnie. Nie czekał na dotarcie do ławki i zaklęcie rzucił już po drodze, nie mając z nim najmniejszego problemu. Jego kula miała idealny kształt i rozmiar, oraz śledziła każdy jego krok. Zatrzymał się przed dziewczynami, niepewien tego czy powinien się im przedstawiać, więc całkowicie zignorował wymianę imionami. Liczył na to, że ta lekcja skończy się szybko i będzie mógł wrócić już do Londynu.
Kostka: nie muszę rzucać
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Spojrzała ze zrozumieniem na Rekina. Fajnie, że się do niej dosiadł. Uśmiechnęła się mimo woli do niego. - nie mam ostatnio humoru. Ludzie mi działają na nerwy- wyjaśniła spokojnym tonem. Nagle wszedł profesor i powiedział na czym będą polegały ich zadania. Znowu nastąpił też podział. -powiedz mi na jakiej podstawie oni robią te podziały? Zawsze są beznadziejne- powiedziała zrezygnowanym tonem do @Rasheed Sharker . Nie wiedziała kim jest ten cały Raphael więc nie ruszyła się ze swojej ławki by to on do niej podszedł. W międzyczasie rzuciła zaklęcie. - lumos spharea- wypowiedziała płynnie i wyraźnie a ognista kula powstawała obok niej. Byłoby straszną porażką gdyby zaklęcie jej się nie udało.
Rience był bardzo niepocieszony z rozdzielenia go od @Daisy Manese. Dopiero zaczął się z nią jakoś zapoznawać, a już zniweczono jego plany! Czasami zastanawiał się według jakiego schematu podążają nauczyciele, kiedy tak bezsensownie ich przesadzają. Zanim zdążył pomarudzić, okazało się, że do Stokrotki przysiadła się jakaś rudowłosa dziewczynka (@Hollywood Ainsworth). Hargreaves uznał najpewniej, że to pewnie jej mała siostrzyczka i może pomyliła klasy, kiedy szła na zajęcia dla trzecioroczniaków. Uśmiechnął się do niej miło, ale zanim zdążył jakoś zareagować na jej niedyskretny komentarz, zaczepiła go @Winnie Hensley, czochrając go i puszczając mu oko. Rience posłał w jej stronę całusa, również mało się z tym kryjąc, nim podniósł się z miejsca, aby odszukać swoją parę. - Cóż, do zobaczenia. - rzucił z entuzjazmem w stronę pozostawionej w ławce Daisy, przekonany wręcz, że jeszcze zdążą sobie kiedyś porozmawiać i wyłowił spojrzeniem z tłumu @Oriane L. Carstairs. Półwil podążył w jej stronę, a kiedy zatrzymał się przy niej, wyczarował perfekcyjną kulę. Odrobinę zaskoczony, ale i zadowolony swoim nagłym przebłyskiem geniuszu, przysiadł się do Ślizgonki. - Cześć. - przywitał się z nią nie tracąc entuzjazmu. Zdaje się, że albo wspaniale ukrywał swoje emocje, albo właśnie tego było mu trzeba, aby zapomnieć o Effie - prostego wyjścia do ludzi.
- Nie rozumiem dlaczego wiecznie pracujemy w parach. Jak mamy sprawdzić swoje umiejętności, jeśli non stop opiera się wszystko na drugiej osobie – jęczy Winona do Caroline, z którą zostaje przydzielona. Ma wrażenie, że ich kontakty powoli stają się lepsze i miała nadzieję, że dziewczyna Cyrusa polubi ją tak jak jego nowy BFF, Mikkel! Znaczy nie do końca jak on, bo to byłoby co najmniej dziwne. Wins kładzie torbę obok swojej koleżanki z Salem, wzdychając ciężko. - To bardzo niekompetentny sposób te parowanie… szczególnie, że my jesteśmy w trójce. Swoją drogą jak tam ci się układa z Cyrusem? Spoko? Nie to, że jestem wścibska, ale widziałam, że ta dziewczyna, brunetka ze Slytherinu, trochę się na niego napala – Winona pokazuje mniej lub bardziej dyskretnie głową w stronę Kath, stojącą gdzieś dalej. Cały czas, kiedy nauczyciel coś tłumaczy gada sobie z Caro niczym z najlepszą przyjaciółeczką, dlatego kiedy rzuca zaklęcie idzie jej okropnie, ale nawet nie zwraca uwagi na to co robi jej pseudokula, w końcu po jakimś czasie naprawia błąd klnąc coś pod nosem. – Gadałaś z nim o tym? – gada dalej Hensley. – Boże, ten chłopak jest niesamowicie przystojny. Totalnie tracę przy nim głowę – zmienia na chwilę temat, kiedy @"Rience Hargeaves" wysyła w jej stronę całusa, była bardzo podatna na jego czary. Szybko jednak jej wzrok z rozmarzonego staje się lekko zdziwiony, gdy ich kompan do lekcji podchodzi do nich bez słowa przywitania. Unosi do góry brwi i przez chwilę stoi w ciszy, patrząc to na Ślizgona, to na Amerykankę. - Jesteś niemową, czy po prostu nieuprzejmy – zagaduje w końcu pogodnie Rasheeda, kiedy ten uparcie ignoruje obydwie blondynki, szybko szufladkując go jako buraka numer jeden.
kostka: 1
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Wcześniej popatrzył pewnie na Katherine ze zrozumieniem. Zgadzał się z nią w całej rozciągłości, a w jego zdaniu aktualnie upewniała go Winnie. Nie dał się zwieść tonowi jej głosu, widząc jej uniesione brwi. Zerknął ze średnim zainteresowaniem na świetlną kulę, lewitującą pewnie gdzieś koło jego głowy, nim popatrzył ponownie na jasnowłosą przyjezdną. - O czym mam z Tobą rozmawiać? - zapytał ją, krzyżując ramiona na piersi. Nieświadomie pokreślił tym gestem swój dystans do obu dziewczyn. - Swoje imiona znamy, Ramirez przed chwilą je wyczytywał. Przypomniał tej, która chyba była Winoną. Na gacie Merlina, czemu Ci wszyscy Amerykanie musieli mieć takie dziwaczne imiona, które same się zapamiętywały? To na pewno po to, aby najwięksi podpalacze z tej ich grupy łatwiej przeszli do historii mówionej. - Chyba, że mam Ci wytłumaczyć, dlaczego nie udało Ci się rzucić poprawnie Lumos Spharea? - zapytał, odrobinę złośliwie, ale uśmiechnął się przy tym tak, jakby w istocie gotów był dać jej wykład na temat tego zaklęcia… bo może i był? Tylko nie wiadomo czy Winnie naprawdę chciałaby go wysłuchać, skoro zawierałby stwierdzenia podobne do „zbyt mocno pochłonęły Cię głupotki i nie skupiłaś się na czarowaniu, płytka kowbojko”.
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
W jednej chwili siedziała i rozmawiałą sobie z Lilith, a w drugiej musiała zmienić miejsce gdyż nauczyciel postanowił ich podzielić. Niezadowolona zabrała swoje rzeczy jednak po usłyszeniu z kim ma pracować ucieszyła się. Od razu poszła w stronę @"Vittoria Broockway". Na początku wydawało się jej, że dziewczyna nie ma zamiaru z nikim rozmawiać jednak nie miała za wiele do gadania. - Cześć. - przywitała się siadając obok. Zrozumie jeśli dziewczyna nie będzie chciała rozmawiać. Choć ostatnim razem jak były w parze wyszło im to nawet na dobre. Ciekawe jak będzie tym razem. Od razu po wysłuchaniu nauczyciela do końca, odnośnie zadania, zabrała się do pracy. Wyciągnęła swoją różdżkę. Parę razy powtarzała zaklęcie i za... którymś tam udał... O nie! To zdecydowanie nie była kula którą mieli wyczarować. Nie dość, że nie podążała za nią to leciała w zupełnie przeciwnym kierunku. Totalna porażka. Zrezygnowana oparła się o ławkę patrząc na Vittorię. Miała nadzieje, że dziewczyna choć trochę się rozluźni i powie coś lecz... Cisza. Kręcąc głową zabrała się za powtarzanie zaklęcia i tym razem wyszło jej to nawet poprawnie.
Wcale nie była zła za wkroczenie Rience'a w jej przestrzeń osobistą, wcale jej to bardzo nie przeszkadzało, raczej chodziło o to ciąganie. Nie chciała iść gdzieś pomiędzy hogwartczyków, kiedy jej znajomi byli tutaj. - Naprawdę - odpowiedziała z uśmiechem, znowu się na niego gapiąc. - No, raczej nie. Czasem je prostuję i się wtedy puszą, to wtedy trzeba coś tam... One chyba lubią jak o nich zapominam. Same się magicznie układają. - Trochę dziwnie się czuła, że tak się wypytywał o jej włosy. Może chce zostać fryzjerem? - Daisy. - Też mu się przedstawiała i starała się zapamiętać jego imię. Winnie przechodziła właśnie za Riencem i wystarczyło, że Daisy spojrzała na nią na chwilę i już zaczęła chichotać. Nie zapytała już nawet o nic krukona, bo przyszła Holly, którą Daisy pomiziała po głowie. - Ciii, oni tego nie wiedzą - powiedziała jej na ucho, a potem dodała już głośno: - Po prostu większość z nich nie jest wartych naszej uwagi. - Zerknęła na Rienca, bo właściwie ze względu na niego nie powiedziała "żadne z nich". Pomachała mu chwilę potem, bo ten okropny profesor wszystkich jakoś porozdzielał, a do niej miała dołączyć dziewczyna, której nawet nie kojarzyła z imienia. Całe szczęście, że dołączył do nich Cyrus, bo chyba by umarła! Przywitała się z nim i kiedy on przeprowadził swoją kulę światła, ona zrobiła to też bez jakichkolwiek problemów. - Wymiatamy - wyszczerzyła się do kuzyna, chociaż to zadanie wcale nie było trudne. Spojrzała teraz na puchonkę, mając nadzieję, że nie zepsuje całej ich doskonałej pracy. Co to za głupi pomysł, żeby żeby oceniać grupę, kiedy ćwiczenie było ewidentnie indywidualne?
dużo punkcików, nie rzucam (a razem z Cyrusem jest na razie 12)
Ostatnio zmieniony przez Daisy Manese dnia Pon 28 Mar - 21:26, w całości zmieniany 1 raz
Zaskoczyło ją pojawienie się przy niej @"Rience Hargreavers". A tym bardziej, że wyczarował perfekcyjną kulę. Co on niby, popisywał się przed nią? A może próbował zdenerwować? Wybacz słonko ale na nią to nie podziała. Obserwowała każdy jego ruch jak i mimikę twarzy. Mimo wszystko coś ją pociągało w tym chłopaku. A może to tylko... Will. No tak. Jak mogła na to nie wpaść. - Cześć. - przywitała się w miarę przyjaźnie. Nie chciała aby jej zły nastrój, mimo wszystko, wpływał na ludzi w około niej. Jeszcze tylko brakowało aby na każdego parskała i mówiła niemiłe rzeczy. Jednak nie czas na bezsensowne rozmyślania. Najwyższa pora zabrać się do pracy. Złapała za różdżkę i wypowiadając zaklęcie miała szczera nadzieje, że się uda. No niestety. Może i kula była idealna ale z pewnością szalona. Niestety kompletnie wariowała jak tylko dziewczyna się ruszyła. Wariowała i latała po całej klasie. Wszyscy musieli się uchylić, żeby przypadkiem nie oberwać nią w głowę. Niestety nie była w stanie jej ogarnąć i tak naprawdę nie wiedziała czy ktoś dostał nią czy nie. - Chyba to zaklęcie nie jest dla mnie. - skrzywiła się próbując raz jeszcze. Podczas kolejnej próby udało się jej. Odetchnąwszy z ulgą uśmiechnęła się do kolegi. - Chociaż ta nie wpadła w amok. - oparła się o oparcie krzesła odchylając trochę do tyłu.
Jednak spełniło się to, na co kompletnie nie miała ochoty. Praca w parach. Westchnęła myśląc, że już gorzej być nie może. I gdy zobaczyła idącą Lilith była pewna, że jednak może... Ta jednak skręciła do kogoś innego. To dobrze. Natomiast do niej dosiadła się Clari. Lubiła tą dziewczynę, ale i z nią nie chciała mieć zbyt wiele wspólnego. Dobrze natomiast im się współpracowało, więc była szansa, że wszystko będzie w porządku. Kiwnęła jej głową na powitanie i od razu zabrała się do roboty. Nie ma na co czekać. Zadanie nie należało do trudnych, to też już chwilę później udało jej się stworzyć idealną kulę, a i prowadzenie jej za sobą było zaskakująco łatwe. Spojrzała na krukonkę. Cóż, ta nie miała tyle szczęścia, ale może jakoś uda im się zaliczyć to ćwiczenie. Szczególnie, że za drugim razem wyszło jej już dobrze. - Nie przejmuj się... Każdemu się zdarza - Powiedziała do dziewczyny. Mimo wszystko nie jest bezdusznym potworem. Po prostu ma ważny powód by trzymać się tak na uboczu. Nie chciała natomiast by ta się smuciła.
Raphael pokiwał tylko głową, powiedział kilka słów pocieszenia i ucałował swoją nastroszoną narzeczoną w czółko, nie chcąc, żeby za bardzo się tym wszystkim martwiła. Potem chciał powiedzieć coś jeszcze, ale w tym momencie pojawił się Ramirez i rozpoczęła się lekcja, dlatego Raphael ograniczył się do ściśnięcia dłoni Sereny i posłania jej czułego uśmiechu, który po chwili zniknął. Dlaczego nauczyciel nie mógł im pozwolić dobrać się w pary wedle własnego uznania? Chłopak zmarszczył brwi i zagryzł wargi, podejrzewając, że ta sytuacja nie spodoba się Serenie tak samo jak jemu. Tyle tylko że krukonka miała dzisiaj zły dzień, nic nie szło po jej myśli, a teraz jeszcze mieli się rozdzielić... Westchnął ciężko i posłał swojej ukochanej smutny uśmiech. Dobrze przynajmniej, że chłopak, którego przydzielono jej jako parę wydawał się sympatyczny... i też został rozdzielony ze swoją dziewczyną, co w jakiś sposób wzbudziło sympatię Francuza. - Ja jestem Raphael. Oddaję ci pod opiekę mój największy skarb - zaznaczył żartobliwie, kiedy krukon się im przedstawił. Pocałował Serenę w czoło i uśmiechnął się do niej pocieszająco, mając nadzieję, że ta niespodziewana przeszkoda nie popsuje jej jeszcze bardziej nastroju. Dość sprawnie odnalazł @Katherine Russeau, którą pewnie kojarzył z widzenia i przedstawił się z delikatnym uśmiechem. Niestety, jego spojrzenie ciągle wędrowało w kierunku Sereny. Nie żeby podejrzewał Enzo o jakieś niecne zamiary - Raphaelowi można zarzucić różne rzeczy, ale z pewnością nie był paranoikiem. Po prostu patrzenie na narzeczoną sprawiało mu dużą przyjemność i nie mógł się oprzeć, by nie rzucać jej ukradkowych spojrzeń. Niestety, odbiło się to na jakości jego zaklęcia. Kula wcale nie była kulą, ale jakimś jajem, i nie miała zamiaru podążać za Raphaelem. Ba, uciekała w przeciwnym kierunku, sprawiając, że Francuz czuł się jak ostatnia ofiara losu. Westchnął ciężko i postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem może nie było idealnie (światło nieco spłaszczonej kuli było dosyć słabe, ale dzielnie podążała za Raphaelem), niemniej jednak zdecydowanie lepiej i Ramirez zaliczył mu to zadanie. De Nevers doszedł do wniosku, że stanowczo musi popracować nad swoją umiejętnością rzucania zaklęć, bo inaczej jego różdżka będzie się nadawała wyłącznie do odpalania od niej papierosów.