Siedziała w skupieniu dość długo, skutecznie ignorując dyskutowanie młodszej krukonki z nauczycielem. Czy ona przypadkiem nie zadawała pytań na każdej lekcji? Ruth w końcu zerknęła na Dulce i zaczęło jej świtać, że to chyba ona usiłowała ostatnio prowadzić zażartą dyskusję z Dearem na ostatniej transmutacji. Ostatecznie młoda Szwedka machnęła na to ręką i powróciła do wpatrywania się w tablicę. Całą uwagę na nauczyciela zwróciła dopiero wówczas, kiedy oficjalnie się przywitał. I po przedstawieniu się Ruth o mało nie spadła z krzesła.
Zrobiła czujną, jednak maksymalnie zestresowaną minę, gdy usłyszała, że nauczyciel ma dokładnie tak samo na nazwisko, co Nolan. Poczuła, jakby jakaś gula przewracała jej się w żołądku, uświadamiając sobie, że nowy profesor obrony przed czarną magią może być spokrewniony z jej kierownikiem. Potarła dłonią niecierpliwie kark, próbując przywrócić się do porządku. Nie zajęło jej to na szczęście zbyt wiele czasu, bowiem od razu musiała się skupić na kolejnych zdaniach nauczyciela, których - chcąc nie chcąc - mówił bardzo wiele i każde z nich niosło konkretną treść wymagającą zapamiętania.
Zarejestrowała przede wszystkim, że wizja zajęć pana Keane była bardzo zbieżna z tym, czego oczekiwali uczniowie. A przynajmniej tak jej się wydawało, od zawsze było przecież tak, że uczono ich prawie wyłącznie teorii pozostawiając niemal bezradnym przy ataku wroga. To było bardzo pokrzepiające, tak pokrzepiające, że Ruth była niemal pewna, że ludzie zaczną jak chórem przytakiwać wersji profesora potwierdzając jednocześnie swoją własną. Tymczasem z niepokojem stwierdziła, że nikt nie odpowiedział Alistairowi na pytanie, choć kilka osób zabrało głos. Ruth była ostatnią osobą, która się odzywała na lekcjach, trzeba ją było nieźle przymusić, żeby sama zaczęła dyskusję z nauczycielem, ale teraz zmarszczyła brwi w obawie, że ten miły pan zaraz się na nich zwyczajnie wścieknie.
Podrapała się po skroni licząc na to, że może ktoś powie coś jeszcze i ją odpowiedź ominie niezauważoną, ale jak na złość nie było zbyt wielu chętnych. Naprawdę, nie było jej w smak wygłaszać swoje osobiste opinie, ale z drugiej strony wolała to już mieć za sobą. A może powiedzieć po prostu, że zgadza się z poprzednikiem? Nie, no już bez przesady...
-Myślę, że koleżanka obok poruszyła bardzo istotną dla uczniów kwestię - zaczęła niepewnie, upewniajac się, że nie wchodzi komuś w zdanie i robiąc nieznaczny skłon w kierunku
@Gemma Twisleton.
-Wcześniej byliśmy uczeni prawie wyłącznie teorii, dlatego moim zdaniem nauka nie tylko samych zaklęć ofensywnych, ale też zachowań podczas niebezpiecznych, stresujących z punktu widzenia magii sytuacji i umiejętności radzenia sobie z nimi byłyby dla nas bardzo pomocne - skończyła i w tym momencie zdała sobie sprawę, jak beznadziejnie musi brzmieć. Nienawidziła odzywać się na lekcjach, miała wrażenie, że każdy ją ocenia, poza tym to nie do końca musiała być opinia całej klasy a już na pewno nie nauczyciela. Ostatni raz zabrała głos, to zdecydowanie nie jest jej mocna strona.
Właściwie to chciała dodać, że to tylko jej opinia, czy cokolwiek, ale doszła do wniosku, że tylko jeszcze bardziej się pogrąży, więc wolała już nabrać wody w usta i przeczekać - może nikt nie usłyszał jej pseudo-wywodu? Rany, co za koszmar.