W tej przestronnej klasie na trzecim piętrze odbywają się lekcje zaklęć. Dwa rzędy dwuosobowych ławek czekają na uczniów. Duże okna przepuszczają wiele światła, co nadaje klasie przestronny wygląd. Na regałach po prawej stronie znajdują się wszelakie przedmioty na których można ćwiczyć zaklęcia. Na ścianach wiszą natomiast tablice na których są wypisane podstawowe zasady pojedynkowania się.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - zaklecia
Wchodzisz do Klasy Zaklęć, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Zaklęcia. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Podaj ogólną definicję zaklęcia i opisz, co wpływa na jakość czaru. 2 – Przedstaw szczegółowo zagadnienie zaklęć niewerbalnych. 3 – Podaj po dwa przykłady zaklęć z każdej z grup: zwykłe, ofensywne, defensywne. 4 – Podaj dwa rodzaje przysięgi wieczystej i opisz na czym polegają. 5 – Podaj trzy zaklęcia, do których można dobrać inne przeciwzaklęcia (podaj je) niż Finite. 6 – Podaj trzy zaklęcia ochronne (np. zabezpieczenie terenu przed ludźmi) oraz opisz działanie każdego z nich.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Odpowiednimi zaklęciami uruchom mały tor przeszkód, aby piłka mogła dotrzeć na jego koniec. (Piłka na początku toru - musi spłynąć rynną - wyczarować wodę; dociera do zbyt małej bramki - powiększyć; zbiorniczek z wodą - zamrozić zanim piłka wpadnie do wody; dźwignia - nacisnąć odpowiednim zaklęciem - wtedy piłka dociera na koniec toru). 2 – Zadziałaj na ciecze w wazonach - w pierwszym oczyść, w drugim doprowadź do wrzenia, w trzecim zamroź. 3 – Przejdź przez mały labirynt (musisz obronić się przed stworzeniem, zaatakować jedno oraz pokonać dwie pułapki). 4 – Powiel kamień, a następnie wyrzeźb węża, lwa, borsuka i kruka. Zaznacz ognistym znakiem te zwierzę, do którego domu przynależysz. 5 – Spowolnij trzech przeciwników odpowiednim zaklęciem, a następnie unieruchom każdego za pomocą trzech różnych czarów. 6 – Zadziałaj na cztery przedmioty zaklęciami z każdego żywiołu.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Zaklęcia:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Spóźniony: Nie Kostki - Reducto: 6 Kostki - Reparo: 5
Aiden zaklął pod nosem wpadając do klasy. Wiedział, że nie pozostało mu zbyt wiele czasu, dlatego na lekcje przybył niemalże na styk. Oczywiście, po szkole krążyła plotka o nowym wykładowcy, ale no cóż... Weatherly nie spodziewał się, że pozna go tak szybko. Skinął głową do kilku znajomych i zasiadł na miejscu. Uważnie wysłuchał profesora i przeanalizował zasady, które pojawiły się na tablicy. Nie miał zbyt dobrej pamięci, ale zapisywanie ich uznał za zbędne. W końcu... tak czy inaczej to, czy będzie się do nich stosował zależało wyłącznie od jego humoru. Uśmiechnął się lekko skupiając na zadaniu. Skierował różdżkę na misę i z pewnością w głosie wypowiedział odpowiednie zaklęcie. - Reducto! - Od samego początku wiedział, że udało mu się doskonale wykonać zadanie. W niszczeniu to miał wprawę, a jak. Naczynie pękło, a Aiden zauważył, że i profesor jest jakby zadowolony z jego pracy. No proszę! Gorzej za to poszło z naprawą naczynia, w końcu w przyrodzie zawsze musi być równowaga. - Reparo! - wypowiedział formułkę, jednak odłamki ani drgnęły. Ślizgon ściągnął brwi zastanawiając się, co poszło nie tak. Mógłby przysiąc, że ruch wykonał odpowiednio i to w wymowie musiał coś sknocić. A może było odwrotnie? Nie miał zielonego pojęcia. Westchnął lekko zniechęcony. Przynajmniej jedno dzisiaj poszło dobrze. Zostało mu jeszcze tylko to wypracowanie. Uśmiechnął się do profesora i na pożegnanie skinął głową. Wydawało się mu, że jak na razie to chyba jeden z jego ulubionych nauczycieli i może wyjątkowo na tych zajęciach będzie się starał bardziej niż zazwyczaj? Kto wie? [zt]
Leonardo nie miał dzisiaj zbyt dobrego humoru. Wszystko go denerwowało, nie miał ochoty z nikim rozmawiać, a już na pewno nie miał ochoty pokazywać się na jakiejś śmiesznej lekcji zaklęć z nowym profesorem. Wiedział jednak, że musi się tu pojawić. Każde zajęcia mogły pomóc mu jakoś w nadchodzących OWUTemach i Złotym Sfinksie, chociaż tego drugiego nie był już taki pewien. Jasne, zależało mu, ale co z tego, skoro pierwsze zadanie dało mu w kość tak bardzo, że nie wiedział czy zostanie w ogóle dopuszczony do drugiego? Wywrócił oczami gdy wszedł do klasy, przywitał się z kilkoma znajomymi osóbkami i zajął miejsce gdzieś mniej więcej w połowie klasy. Szybko rzucił okiem na zasady, które zostały wypisane przez profesora, nie starając się nawet jakiejkolwiek zapamiętać. Po co? Przecież nie zrobi nic niezgodnego z regulaminem szkolnym, a czego więcej mógł wymagać od nich profesor? Gdy gliniana miska wylądowała dokładnie przed nim, wstał i odsunął krzesło, stając obok stolika. Reducto i Reparo? Naprawdę? Wywrócił oczami i zabrał się za czarowanie. - Reducto! - zaklęcie udało mu się za pierwszym razem, gliniana miska roztrzaskała się na kawałki, robiąc niezły bałagan. Idealnie. Profesor spojrzał na niego z uznaniem, kiwając głową i uśmiechając się ciepło. Leonardo nie odwzajemnił uśmiechu, gdzieś w duchu zaczął tylko przeklinać swoją szkołę, w której już dawno uczył się tego zaklęcia. Dziwnie zbudowany jest ten program nauczania w Hogwarcie. Trudno, teraz czas na drugie zaklęcie. - Reparo! - - powiedział cicho, wykonując dokładnie taki sam ruch ręką, jaki zrobił profesor. Proszę bardzo, gliniana miska została naprawiona. Leonardo czekał z niecierpliwością na koniec lekcji, a gdy tylko mogli opuścić klasę, jako pierwszy rzucił się do wyjścia, nie chcąc zostać w niej ani minuty dłużej. Do tego to straszne wypracowanie do oddania, ciekawe kiedy uda mu się je napisać.
/zt
Spóźniony: Nie Kostki - Reducto: 6 Kostki - Reparo: 3
Od paru dobrych dni w Hogwarcie krążyły plotki o nowym nauczycielu. Ponoć miał uczyć zaklęć i uroków, więc Gabi z udawaną ciekawością przybyła na lekcję. Na twarz przybrała jeden z tych swoich sztucznych uśmieszków i skierowała się w stronę klasy. Długo jej nie szukała, przecież mimo wszystko Hogwart był jej drugim domem, więc znała jego układ niemal na pamięć. -Dzień dobry. -Rzuciła i rozejrzała się po sali, szukając jakiejś znajomej duszyczki. Skinęła głową do osób, które znała i usiadła w pierwszej lepszej ławce, a gdy nauczyciel dość ostrym tonem tłumaczył co i jak, Gabi pokręciła tylko głową i wywróciła oczami. Ile to ona zasad nasłuchała się w życiu! A jeszcze więcej z nich chyba złamała już po paręnaście razy. Ale cii, nikt o tym nie wie. Przecież ona jest taką grzeczną dziewczynką. Gdy profesor skończył już swój monolog, a uczniowie mogli popisać się swoimi zdolnościami (lub ich brakiem), Gab wstała leniwie z krzesła i odsunęła je na bok, a na jej ławce pojawiło się gliniane naczynie. Mieli je zniszczyć, a później naprawić. Ale zabawa. Westchnęła ciężko i zmarszczyła brwi. -Reducto! -Krzyknęła i przez chwilę była z siebie nawet zadowolona, gdy nagle zauważyła, że odłamała się znacznie mniejsza powierzchnia naczynia. Pozostała część pozostała nieruszona. Szlag! Jak ona nie lubiła, gdy coś jej nie wychodziło. Pokręciła tylko głową i ubolewając nad swoim niepowodzeniem zabrała się za doprowadzenie naczynia do jego pierwotnego kształtu. -Reparo. -Rzuciła i jak na złość nic się nie stało. Powtórzyła zaklęcia jeszcze raz i jeszcze raz, ale wciąż nic. Nie wiedziała co było tego przyczyną. Przecież z zaklęć jest całkiem niezła, a i te nigdy wcześniej nie sprawiały jej trudności. Zirytowana, spakowała się szybko i rzuciła krótkie Do wiedzenia, po czym wyszła z sali.
Spóźniony: Nie Kostki - Reducto: 1->3 Kostki - Reparo: 5
Sara o dziwo na dzisiejsze zajęcia się nie spóźniła. Taak, na serio się nie spóźniła. Zjawiła się nawet w klasie jako jedna z pierwszych osób! Dlatego też siedziała sobie na szkolnej ławce, machając beztrosko nogami i dopiero gdy profesor Scorell zjawił się w klasie, Sara grzecznie zeskoczyła z blatu i zajęła swoje miejsce. Przekrzywiła nieco głowę gdy nauczyciel objaśnił im dzisiejszy cel zajęć i Sareczka jedynie wzruszyła ramionami. Pf, prościzna. Tak się przynajmniej pannie Sullivian wydawało.. Podwinęła rękawy szaty do łokci i wbiła swoje ciemne ślepia w glinianą miskę. Wzięła głęboki oddech, wycelowała różdżką w ów kruche naczynie i śpiewnym, mocnym głosem mruknęła: Reducto! - i.. Sara spowodowała mały wybuch. Być może za bardzo się skupiła lub za bardzo zaufała swojemu geniuszowi ale po raz pierwszy w życiu coś Sarze wybuchło prosto w nos i to na zaklęciach! Przy innych! Sareczka warknęła coś pod nosem, zacisnęła usta w wąską linię i zmierzyła groźnym spojrzeniem te głupie naczynie. Przecież nie pozwoli się skompromitować przy całej klasie! Odetchnęła więc powoli, zamknęła powieki i spróbowała jeszcze raz zaczarować glinianą miskę numero dos ( w końcu pierwszą miskę zniszczyła! ) lecz.. gdy znowu jej się nie udało to Sara bezsilnie opuściła ręce wzdłuż ciała. Niby na pierwszy rzut wydawała się rozluźniona ale smukłe palce Sareczki, niebezpiecznie zacisnęły się na różdżce i chyba tylko obecność profesora w klasie, powstrzymała Sarę od krzyczenia. Otworzyła więc swoje oczęta, rozejrzała się dyskretnie po klasie, przeczesała palcami swoje włosy, które z tej złości najpewniej już się jej zelektryzowały i Sara z determinacją ponownie wycelowała cisowym magicznym patyczkiem w miskę. - Reducto! - zasyczała ostrzegawczo za trzecim podejściem i z uwagą obserwowała jak miska .. ładnie i spokojnie się rozpada na dwie idealne połówki. Sara uśmiechnęła się pod nosem i zadarła wysoko głowę z satysfakcją. W końcu z Zaklęć jest genialna! Kolejna część ćwiczenia nie zadała Sarze trudu i wykonała wręcz perfekcyjny ruch nadgarstkiem przy zaklęciu Reparo. Gdy w końcu udało jej się jako tako wykonać zadanie, wypuściła powoli powietrze ze swoich pobielałych warg i z godnością wyszła z klasy. Za dużo dzisiaj w tej klasie przeżyła! Teraz trzeba się jakoś zrelaksować.. Spóźniony: Nie Kostki - Reducto:1>2>6 Kostki - Reparo: 3>1>6
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Nie mogło go zabraknąć na tych zajęciach, no bo jak to tak to? Był już bliski tego, żeby ogarnąć z czym się je oklumencje i nagle miałby zrezygnować z uczęszczania na zajęcia z tego przedmiotu? Niedoczekanie! Zebrał więc tyłek w troki i poleciał na zajęcia, a nawet się nie spóźnił, co mógł właśnie uznać za swój osobisty sukces, zważywszy na tempo, z jakim powłóczył nogami. Zajął miejsce w ławce i słuchał długiego wywodu nauczyciela, gdzieś po drodze zapisując również w pamięci zasady jakie im podawał. Pomyślałby kto, że Rasheed je zapamięta… no cóż, takie są minusy posiadania pamięci fotograficznej. Niespecjalnie zafascynował go temat, jaki został wybrany. Pomyślałby kto, że reducto i reparo powinni mieć już opanowane. Och, jakże srodze się przeliczyli… a przynajmniej on się przeliczył. Podszedł do zadania chyba ze zbyteczną brawurą, bo jego próby użycia zaklęcia niszczącego kończyły się na tym, że jedynie odłupywał kawałek glinianego naczynia. Westchnął z irytacją, bo oczywiście nie podejrzewał się o tak zaawansowaną tępotę. Mimo wszystko nie dał się zwariować i ostatecznie udało mu się użyć reparo tak dobrze, że bez problemu „połatał” naczynie. To już nieco poprawiło mu humor, więc gdy szedł pisać wypracowanie, czuł, że może jednak nie będzie to tragedia antyczna.
Kolejna lekcja Zaklęć i Uroków weszła powolnym krokiem do klasy i westchnęła cichutko. Dzień dobry. -powiedziała i zajęła swoje miejsce. Wysłuchała poleceń nowego profesora i posłusznie stanęła przed naczyniem stojącym na stoliku. Wycelowała w nie różdżką i skupiła się. -Reducto! -powiedziała pewnym siebie głosem. Nic się nie stało, naczynie stało tak jak wcześniej. Kiedy w końcu roztrzaskała naczynie westchnęła. -Reparo! -powiedziała wykonując obrót nadgarstka. Nic, nic, nic. Naczynie nie chciało sie naprawić. Zdenerwowana próbowała dalej ale nic z tego.Wzięła swoją torbę i wyszła z klasy.
[ z / t ]
Spóźniony: Nie Kostki - Reducto: 1 Kostki - Reparo: 5
Seth również zjawił się na lekcji zaklęć, co w sumie było niebywałym objawieniem. Te lekcje nigdy go jakoś specjalnie nie interesowały, ale może uznał, że raz na jakiś czas wypadałoby się na nich pokazać? Nie byłaby to głupia opcja, zważywszy na to, że ostatnio był na zajęciach… no właśnie… kiedy? Chyba jakoś tak wtedy, gdy wywoływano burze na lekcji. Od tamtego czasu mógł się sufit na głowę walić, ale Lyons wolał siedzieć w swoim mieszkaniu i przez wiele godzin szkicować nowe wzory. Powinien się kształcić właśnie w tym kierunku, skoro przecież nie zamierzał w przyszłości wiązać swojego życia z magią, no chyba że dowiedziałby się, że istnieje jakieś super łatwe zaklęcie, które bardzo by mu pomogło w pracy. Okej, kilka z nich już wykorzystywał, ale najwyraźniej dochodził do wniosku, że one się nie liczą jako używanie magii. No i w sumie racja, bo ile takich zaklęć rzucał podczas jednego tatuażu? Jedno, może dwa? Teraz jednak był na zajęciach i wymruczawszy wręcz przywitanie do profesora, niezbyt uważnie wsłuchiwał się w to co ma do powiedzenia. Seth taki leniwy, że nawet słuchać mu się nie chce, hehs. W każdym razie jego bardziej interesowała część praktyczna i chyba jako jeden z niewielu nie zbulwersował się o to, że nauczyciel każe im ćwiczyć takie proste zaklęcia. Morpheus nie był orłem z zaklęć, dlatego taki powrót do podstaw może mu dobrze zrobić i właśnie wychodząc z tego założenia, zabrał się dziś do pracy. Starał się rzucić poprawne reducto, co stanowiło niezłe wyzwanie. Zaklęcie co prawda wystrzeliło z jego różdżki, ale ułamanie naczynia to nie jest to co chciał osiągnąć. Zrobił kwaśną minę, niespecjalnie zadowolony ze swoich nikłych umiejętności i przeszedł do reparo. Też nie poszło mu dobrze! Kilka części się ze sobą połączyło, ale zważywszy na to, że wcześniej ledwie musnął garczek zaklęciem, teraz to działało na jego korzyść. No cóż, chociaż nie zniszczył całkowicie kolekcji glinianych garnków profesora Scorella. Jęknął w duchu, gdy usłyszał, że mają pisać wypracowanie. Co prawda nie był na zajęciach z Archibaldem, ale słyszał, że on ostatnio też był zainteresowany czytaniem uczniowskich wypocin. Czy oni się wszyscy uwzięli? Mimo wszystko Gryfon jedynie westchnął, bardzo mocno niezadowolony, ale nie marudzący i opuścił salę, aby zacząć skrobać to cholerne wypracowanie.
[zt]
Studenci mają cztery rzuty czy przerzuty? : o z Kontekstu wynika, że przerzuty, no ale zgłupiałam na chwilę. Spóźniony: Nie Kostki - Reducto:5 ->1 -> 1 -> 2 -> 4 Kostki - Reparo:4 -> 2-> 5 -> 2 -> 6
Po tym jak gliniane miseczki wylądowały na stolikach przed uczniami Scorell ruszył ponownie środkowym rzędem obserwując poczynania uczniów. Cały czas trzymał w dłoni swą różdżkę w razie natychmiastowej potrzeby zareagowania. Mimo, iż ufał swojemu refleksowi wolał go nie wystawiać na próbę i nie sprawdzać czy zdąży wyjąć na tyle różdżkę, aby zapobiec ewentualnej katastrofie w klasie. Odwrócił wzrok od podłogi, w którą się teraz wpatrywał i napotkał twarzy Sunny Oriana Saltzman wchodzącej do klasy. – Dzień Dobry Panno Saltzman. – odpowiedział, po czym machnął niedbale ręką i lekko się uśmiechnął dopowiadając. – Nic nie szkodzi, na dzisiejszych zajęciach będzie o wiele więcej hałasu, zapewniam Panią. Gdy tablica, którą wyczarował Scorell do klasy weszła akurat Garbiella. Spojrzał on na nią i odpowiedział uśmiechając się lekko. – Witam Panno Goldenvild Nim zdążył się obrócić, aby spojrzeć na regał z glinianymi naczyniami, czy aby na pewno jest ich tyle, by każdy uczeń mógł otrzymać jedno, przywitał się z Faye Grey. Mimo wszyscy Scorell nie spodziewał się takiej frekwencji i obawiał się, iż nie będzie miał na czym przedstawić poprawnego użycia zaklęć. – Dziękuje serdecznie Panno DeTank za życzenia. Również życzę miłych kolejnych lekcji i powodzenia na nich. Proszę pamiętać, najważniejsze to sięnie przejmować. Kluczem do sukcesu, osiągnięcia perfekcji w danej dziedzinie, jest tylko i wyłącznie ciężka i systematyczna praca! Scorell odchodząc od Marii DeTank zainteresował się poczynaniami innej uczennicy, która nie miała najmniejszych problemów z użyciem zaklęć. Po dostatecznym zbliżeniu dostrzegł, że jest to studentka, a więc takie wyniki były uzasadnione. Przyglądając się uważnie, jak Amelia Woltery niedbale, jak by od niechcenia używa tych zaklęć, mimo tego były jednak skuteczne. Swoją drogą nie zdziwiło go to, student, który ten materiał przerabiał jakiś czas temu nudził się na takich zajęciach, ale jak to twierdzi on sam treningu nigdy za wiele. Odwzajemnił uśmiech do Amelii, gdy ta posłała mu swój na pożegnanie. Mimo wszystko odniósł wrażenie, że Amelia nie była zadowolona z lekcji. Cóż postanowił ją znaleźć i porozmawiać oraz zasugerować poćwiczenie czegoś w ramach rekompensaty. Kolejną osobą, która poprawnie ukończyła zadanie była Sunny. Poprawnie jednak to za mało powiedziane, a sam Scorell nie mógł ukryć dumy, że ma tak zdolnych uczniów. Przyglądał się jej akurat w momencie gdy wykonywała zaklęcia i odniósł wrażenie, jakby robiła to od długiego czasu. Po skończeniu ćwiczenia pożegnał się z nią i zaintrygowany jej osobą spojrzał w kartę. Sunny była z pierwszej klasy, Scorell jeszcze bardziej pękał z dumny. No, no zapowiada się z niej świetny kandydat na czarodzieja w przyszłości. Zobaczymy jak jej pójdzie wypracowanie – pomyślał Scorell.
Lekcja i to do tego jedna z ciekawszych. Leah przezmyśl przesło tylko słowo "nareszcie!". Weszła z uśmiechem do klasy i kulturalnie przywitała nauczyciela. Na zajęciach pojawiła się punktualnie tak jak miała w zwyczaju. Nie znosi się spóźniać. Skryła się więc w zakamarkach sali, by broń Merlinie nikt specjalnie się jej nie przyglądał i zaczęła się produkować. W sumie zawsze mogło być gorzej, choć świadomość, że coś tak prostego poszło jej średnio była dołująca. Pierwsze zaklęcie rzuciła i w sumie tyle można powiedzieć o nim, bo do dobrze rzucanych, a nawet przeciętnie nie należało. Kawałek się odłamał, więc patrząc pozytywnie, a czasami miała takie chwile, był to sukces. Mógł przecież zostać w całość no nie? Przez chwilę zastanawiała się czy go nie zostawić tak ja jest i rzucić kolejne zaklęcie. Doszła jednak do wniosku, że nie miałaby czego naprawiać więc dobiła je i spróbowała rzucić kolejne zaklęcie. Tym razem poszło jej wybitnie. Wszystko było na swoim miejscu, a jej samej wydawało się, że nawet lepiej. Wreszcie miała się z czego cieszyć.
Spóźniony: Nie Kostki - Reducto: 4 Kostki - Reparo: 3
Freya pilny uczeń pojawiła się w sali punktualnie, doceniając niesamowicie fakt, że chyba po raz pierwszy od jej przyjazdu do Hogwartu, jakaś lekcja jest prowadzona faktycznie w klasie do tego przeznaczonej. Przywitała się grzecznie z nauczycielem, z którym wcześniej jeszcze nie miała do czynienia, po czym zerkając na dość logiczne zasady zapisane na tablicy, zajęła jedno z wolnych miejsc. - Reducto! - wycelowała różdżkę w naczynie, a z jej końca wystrzeliło zaklęcie, jednak coś było zupełnie nie tak, jak powinno. Vacheron ściągnęła brwi w konsternacji, nie rozumiejąc, jakim cudem jedno z podstawowych zaklęć mogło jej się nie udać i ułamać tylko kawałek glinianego naczynia. Próbowała się poprawić, jednak nie uzyskując żadnej poprawy, mamrocząc coś wściekle pod nosem, po prostu trzasnęła naczyniem o kant ławki, by je rozbić, bo przecież potrzebowała nieźle potłuczonego przedmiotu do następnej części zadania! - Reparo! - niemalże warknęła, pewna, że i tym razem coś pójdzie nie tak, bo już sprytnie sobie wyjaśniła, że najwyraźniej naczynia są zaczarowane i dlatego są takie oporne na zaklęcia. Jakże mile się zaskoczyła, kiedy wszystkie kawałki posłusznie wróciły na swoje pierwotne miejsce i na jej ławce wylądowało piękne, nietknięte naczynie! Po wykonaniu zadania, dociekliwa Szwajcarka pewnie jeszcze zadała parę pytań nauczycielowi, zanotowała dokładnie temat wypracowania i wymieniła kilka zdań ze znajomymi, którzy także przybyli na zajęcia. Na koniec pożegnała się i wyszła razem z resztą.
zt
Spóźniony: Nie Kostki - Reducto: 3 Kostki - Reparo: 3
Wszyscy byli ciekawi jaki jest ten nowy nauczyciel i jak prowadzi zajęcia, no a przynajmniej Matt był ciekawy. Dobrze, że wybrał taką godzinę bo przynajmniej chłopak mógł się wyspać, gdyby lekcje były o takiej porze to chyba chodziłby na wszystkie. Ba, nawet w środku nie zobaczył zbyt wiele znajomych twarzy więc nawet pewnie nie będzie rozpraszał się gadaniem. Tyle, że jak tak dalej pójdzie to niedługo jego reputacja lenia kompletnie runie. Kiedy dotarł na miejsce usiadł w wolnej ławce i czekał. Pan profesor zrobił dosyć spektakularne wejście, a Matt tylko obserwował i słuchał. Miał jasne i ostre zasady ale w sumie to dobrze bo postrach musi być. Matt dokładnie słuchał o zaklęciach, których się dziś uczyli. Fakt, wydawały się dziecinnie proste. Ale coś mu widocznie nie pyknęło bo nie wychodziło mu. -Reducto - warknął na wazę kolejny raz ale znów mu się nie udało. -No żesz kurw... - niestety nie było mu dane skończyć bo obok ustał nauczyciel i poinformował o niezaliczeniu dzisiejszych zajęć. Cholercia! Na szczęście był na tyle w porządku, że można było się poprawić u niego na kółku. Na domiar złego siła jego zaklęcia była tak duża, że odłamki rozleciały się na całą klasę ale nikomu nic się nie stało. Matt zebrał swoje rzeczy i wyszedł.
Spóźniony: Nie Kostki - Reducto: 5 Kostki - Reparo: -
Nina przyszła na lekcje z iście bojowym nastawieniem. Musiała, MUSIAŁA w końcu zrobić coś dobrze! Gdzie w ogóle ostatnio podział się jej naturalny talent?? Nie ważne, przyszła tu zrobić wszystko jak należy i koniec. Dokładnie wysłuchała tego, co mówił profesor i starała się powtórzyć. -Reducto! - udało się! Zaklęcie poszło w przestrzeń! Niestety nie było na tyle silne żeby zniszczyć ten dzbanek czy cokolwiek to było. Ułamał się tylko kawałek. Myślała, że zaraz strzeli sobie w łeb. Ale spoko, może się uratuje ładnie naprawiając to odszczypnięcie. -Reparo! - to był tylko jeden, mały kawałek i ANI DRGNĄŁ! Serio? Dotąd nie sądziła, że jest aż tak żałosna, że nie może załatać takiej małej dziury zaklęciem. Po prostu jakaś tragedia! Modliła się żeby te zajęcia skończyły się jak najszybciej i żeby mogła już iść do dormitorium, zakopać się w pościeli i zostać tam na wieki.
Spóźniony: Nie Kostki - Reducto: 3 Kostki - Reparo: 4
Jeszcze trochę i by się spóźniła, ale udało jej się wpaść do klasy jeszcze nim nauczyciel zaczął mówić. Usiadła gdzieś tam z brzegu, blisko okna, ale jednocześnie blisko przodu, żeby wszystko dobrze widzieć i słyszeć. Nowy nauczyciel wydawał być się całkiem w porządku, chociaż nie do końca podobały jej się wszystkie punkty tego jego niby regulaminu. Zapisała go na pergaminie, a jak. Nawet jeśli wątpiła, żeby kiedykolwiek miała do niego jeszcze zaglądać. Zabrała się do rozwalania naczynia za pomocą Reducto. Nie od razu wyszło, ale w końcu chyba dostatecznie się skupiło, bo pięknie się rozpadło na małe skorupki, aż miło było popatrzeć. Naprawienie jednak okazało się nieco trudniejsze. Rzucało to głupie Reparo i rzucała, a odłamki jak leżały, tak leżały. Kilka razy wydawało się nawet, że nieco się poruszyły, jakby chciały się złączyć ale rozmyślały się w ostatniej chwili. A pomyśleć, że to takie łatwe zaklęcie powinno być! Co prawda, raczej nie miała okazji nic naprawiać, bo była na tyle ostrożna, że w jej obecności nic się nie psuło, ale tak jej się wydawało. Po chyba setnej próbie kawałki naczynia wreszcie posłusznie się skleiły i to tak ładnie, że nawet nie było widać, że jeszcze przed chwilą leżały osobno. Uśmiechnęła się do siebie, całkiem zadowolona. Oddała naczynie i zabrała się z klasy, miała zamiar od razu przysiąść do wypracowania, chociaż tak naprawdę nie do końca wiedziała o czym tam się rozpisywać. Będzie musiała przysiąść trochę w bibliotece i poszukać.
zt
Spóźniony: nie Kostki - Reducto: 5 5 6 Kostki - Reparo: 1 1 5 5 2 3 nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale pierwsze 4 razy bo jestem studentem, a kolejne 2 bo mam 10 punktów w zaklęciach :face:
Naya również przybyła na lekcje. Zaklęcia bardzo lubi i uważa je za najbardziej przydatny przedmiot w tej szkole. Słyszała też o przybyciu do zamku jakiegoś nowego nauczyciela, toteż udała się na nią z odrobinę większą ciekawością niż zwykle. -Dzień dobry. -Rzuciła i skierowała się w stronę wolnej ławki. Gdy już rozpakowała potrzebne rzeczy, a nauczyciel zaczął dyktować im zasady, Puchonka rozejrzała się naokoło. Uśmiechnęła się do paru osób, które znała i wzrokiem powróciła na tablicę, na której profesor właśnie wypisywał zakazy, nakazy i inne bzdety. Na każdej lekcji to samo...Ile można? Nieco znudzona, otworzyła zeszyt i zaczęła w nim rysować, jak to miała w zwyczaju. Gdy profesor jednak zakończył swój monolog, zamknęła go i powróciła do rzeczywistości. A więc mają zniszczyć gliniane naczynie, a później znów je naprawić? Z pozoru zadanie wydaje się banalne, zwłaszcza, jeżeli jest się na 7 roku. Jednak Nayi jak na złość nic nie wychodziło. NIC. Pierwszy etap okazał się katastrofą. Dziewczyna nie potrafiła za pomocą zaklęcia rozbić naczynia. Zirytowana, podniosła je lekko i puściła, aby móc na czym pracować. Popatrzyła się żałośnie na rozsypane kawałki i pokręciła głową. -Reparo. -Mruknęła i jeszcze bardziej się zezłościła, kiedy nic się nie stało. Powtórzyła zaklęcie jeszcze raz, i jeszcze raz, i następny. NIC. Zamknęła na chwilę oczy i wzięła dwa głębokie oddechy. Była na siebie zła. Zła na to, że nie podołała tak prostemu zadaniu. Podeszła do torby, spakowała ją i nic nie mówiąc opuściła salę.
Spóźniony: Nie Kostki - Reducto: 1 Kostki - Reparo: 4
Mimo że obiecała sobie nigdy więcej się nie spóźniać po wydarzeniach na transmutacji, najwyraźniej i tym razem nie było jej dane dotrzeć na czas. Ivy weszła do klasy czerwona jak cegła. Trudno było jej zapomnieć tamtą lekcję. Nie patrząc na nikogo wokół, usiadła na pierwszym wolnym krześle, jakie znalazła. Miała szczerą nadzieję, że nikt się na nią nie gapi. Była na to duża szansa, biorąc pod uwagę fakt, że większość uczniów zajęta była próbami nad zaklęciem… A skoro już o tym mowa… Ivy rozejrzała się po klasie, usiłując zrozumieć, jaki czar właściwie dzisiaj przerabiają. „Reducto”, dotarło do jej uszu. „Reparo”, usłyszała z drugiej strony. Okej, nie było najgorzej. Przynajmniej wiedziała, jak nazywa się nauczyciel. Scorell chodził po klasie. Być może nawet nie zauważył jej wejścia. Rozłożyła przed sobą wszystko, czego nauczyciel wymagał na dzisiejszych zajęciach. Ułożyła pióro tuż obok kałamarza w najbardziej pedantyczny sposób, na jaki tylko było ją stać, po czym wyrównała pergamin. Obserwując przez chwilę innych uczniów, poszła za ich przykładem. Odsunęła swoje własne krzesło, żeby zrobić sobie miejsce. - Reducto – powiedziała niepewnie, starając się naśladować ruchy różdżką, które wykonywali inni. Nienawidziła takich sytuacji. Znowu jej nie wychodziło… I nawet nie było szans, żeby poprosić o pomoc kogokolwiek. Scorell mówił coś o dodatkowych zajęciach. Może powinna to przemyśleć? Na razie jednak miała na głowie co innego. Uniosła szybko naczynie i uderzyła nim lekko o blat ławki. No, teraz przynajmniej było co naprawiać. Po raz kolejny rozejrzała się wokół, wyłapując z grupy uczniów, którzy ćwiczyli akurat drugie zaklęcie. Skoro już nie wyszło jej za pierwszym razem, chciała przynajmniej spróbować z Reparo. Miała szczerą nadzieję, że nie robi nic niewłaściwego. Z całą pewnością nie zamierzała kłamać, co naprawdę stało się z naczyniem. Jeśli Scorell o to zapyta, powie mu, że Reducto jej nie wyszło. - Reparo – mruknęła cicho, machając różdżką. Chociaż miała cichą nadzieję, że tym razem jej się poszczęści, nie stało się zupełnie nic. Cóż, teraz chyba już nie było sensu pisać wypracowania. Ivy przyciągnęła swoje krzesło i usiadła na nim zrezygnowana. Zawsze była dobra, kiedy szło o magię. Miała nadzieję, że może jeśli jeszcze spróbuje z wypracowaniem... Uwielbiała pisać! Tymczasem jednak znowu musiała przyznać się do porażki przy machaniu różdżką, a to zawsze bolało.
Spóźniony: Tak Kostki - Reducto: 1 Kostki - Reparo: 2
Ostatnio zmieniony przez Ivy Haden dnia Sro 18 Cze - 19:41, w całości zmieniany 1 raz
Echo nie przegapiała zaklęć, bo był to jej ulubiony przedmiot, a do tego owutemy były zbyt blisko, żeby cokolwiek sobie olewać. Na inne przedmioty nie liczyła tak bardzo, jak właśnie na zaklęcia. Chciała też zobaczyć z kim będą mieli do czynienia - nowy profesor, kolejny... Cóż, Hogwart wyjątkowo zatroszczył się o nauczycieli zaklęć i opcm. Nie żeby narzekała, to chyba oznaczało, że miała szanse na jakąś różnorodność i inne podejście. Czytaj: pojawiła się na zajęciach, nawet punktualnie i wysłuchała wszystkiego, co Scorell miał do powiedzenia. Niezbyt spodobała jej się perspektywa pisania wypracowań po każdych zajęciach, zdecydowanie wolała praktykę, a o teorię troszczyła się tylko wtedy, kiedy rzeczywiście tego potrzebowała. Zazwyczaj starała się działać "na czuja". Reducto i Reparo oczywiście znała, ale nie narzekała na temat i po prostu zajęła się tym, co było do zrobienia. - Reducto - mruknęła pod nosem, a mina profesora i efekt, który wywołała, wydawały się idealne. No, może nie idealne, ale przynajmniej bardzo dobre, więc była zadowolona. - Reparo - tu już poszło gorzej, bo mimo tego, że naczynie zostało złożone, miało inny kształt niż powinno. Echo skrzywiła się trochę, ale nie podejmowała kolejnych prób. Bywa, raz lepiej, raz gorzej. Opuściła salę, żeby zająć się swoimi obowiązkami, których końca nie było widać.
Katherine uwielbiała zaklęcia. W końcu była pierwsza w grupie Vesper w projekcie Złotego Sfinksa prawda? Już samo to było u niej powodem do dumy i jeszcze większego niż dotychczas wywyższania się. Każdy jednak widział po jej czynach, że ta jednak jest godną dla innych rywalką i mając różdżkę w ręku potrafi być naprawdę przebiegła i wyjątkowo złośliwa dla innych, a do tego strasznie dobrze czarowała. W dodatku ten jej złośliwy i często nieprzyjemny ton w stosunku do innych uczniów. Katherine była wyjątkowo niemiłą i wredną dziewuchą. Z profesorem jednak wolała być w dobrych relacjach. -Dzień dobry profesorze. Wspaniały pomysł na naukę tego zaklęcia. Gratuluję pomysłu- powiedziała robiąc w ten sposób dwie rzeczy na raz: komplement dla profesora i bycie miłym czyli przywitanie się z nim. Jakoś wobec profesorów nigdy nie miała problemów a oni rzadko mieli problemy ze Slizgonką. Wysłuchała uważnie jakie są reguły a potem wykonała odpowiedni ruch różdżką. -Reducto- światło popędziło w kierunku filiżanki, sprawiając że ta popękała czyli po prostu nieznacznie uległa uszkodzeniu. Udało jej się to za pierwszym razem z czego była bardzo dumna, potem mieli tą filiżankę naprawić. -Reparo- wymówiła w odpowiedniej tonacji i wykonując odpowiedni ruch różdżką, zaklęcie. Filiżanka naprawiła się i nie widać było na niej ani jednej malutkiej ryski. Zadowolona z siebie aż pocieszyła zasmuconą Nayę. -Kochanie, wszystko będzie dobrze. Ćwicz dalej a ci się w końcu uda. Nie można się poddawać- powiedziała po czym przytuliła ją i pozwoliła odejść. Wybiegła natomiast za Matthewem, który widocznie stracił panowanie nad swoimi zaklęciami. Fragmenty porcelany nie wyrządziły jednak nikomu krzywdy.
Skylar do środka sali bez pukania, albowiem uważał, że on nie musi pukać. W końcu jest bogatym ślizgonem pełnej krwi i nikt nie może zwracać mu uwagi. Tak przynajmniej uważał. Po jakimś czasie pobytu w Hogwarcie stwierdził, że powinien częściej odwiedzać salę lekcyjną. Nie poszedł na eliksiry (choć te wychodzą mu lepiej), ale na zaklęcia, które powinien częściej ćwiczyć. Minąwszy framugę drzwi trochę się rozejrzał po sali i zajął samotne miejsce w rogu sali po lewej. Wypakował swoje rzeczy i usiadł na miejsce. Z początku wydawało mu się, że nie ma tutaj nikogo, kogo znał i w sumie tak było. Skylar nie znał nikogo. Tylko niektórych ludzi mógł kojarzyć z korytarzy, ale nic więcej. Nie wiedział jak się nazywają. Po obejrzeniu całej sali i każdej osoby postanowił zabrać się za ćwiczenie. Najpierw reducto, które wyszło. W nie najlepszym stopniu, ale jednak. Kawałek talerza odpadł i rozdrobnił się na jeszcze mniejsze kawałki. Potem spróbował naprawić szkody wyrządzone naczyniu, ale nie udało mu się całkowicie usunąć zniszczeń. Miał jeszcze trochę do poprawienia w swojej technice zaklęć, ale nie było źle. Chyba. Wstał i wyszedł z klasy.
Spóźniony: Tak Kostki - Reducto: 3 Kostki - Reparo: 6
Stark pędziła jak burza, zresztą nie dziwiło jej to. Cały dzień tak miała. Poważnie myślała, czy by jutro nie zrobić sobie wolnego od wszystkich zajęć. W końcu wybrała się na ostatnie (Dzięki Merlinie) zajęcia tego dnia. Była bardzo ciekawa co do tego nowego nauczyciela. Mówił dużo i był trochę "sztywny" jak na jej gust, ale dopiero go poznawała! I tak miała zamiar przychodzić na więcej jego zajęć. Dziś mieli zająć się zwykłymi i prostymi zaklęciami. Jane ustawiła się naprzeciwko glinianego garnka. Hmm, zaklęcie niszczące, to coś w jej guście! - Reducto! - prawie wrzasnęła, ale nawet się tym nie przejęła. Gliniane naczynie... no cóż, delikatnie mówiąc nadawało się do wyrzucenia po tym co zrobiło z nim zaklęcie. No, chyba wyszło perfekcyjnie, sądząc po minie profesora. Była z siebie dumna i uśmiechnęła się z wyższością. W końcu zarobiła parę punktów u tego nowego... Oby teraz się nie zbłaźniła. - Reparo. - powiedziała, tym razem łagodnie. Naczynie skleiło się, ale wzbudziło podejrzenia dziewczyny. No tak! Chyba jakoś krzywo to poszło, bo wyglądało inaczej niż poprawny garnek. Nie naprawiło się dokładnie, ale lepszy krzywo sklejony garnek, niż w ogóle! Czy jakoś tak to szło. Mimo wszystko poszła jeszcze poćwiczyć rozwalanie czegoś i naprawienie. Sprawiało to całkiem niezłą frajdę.
Spóźniony: Nie Kostki - Reducto: 6 Kostki - Reparo: 2
Katniss weszła na lekcję i gdy zobaczyła co rusz rozwalające się i naprawiające naczynia, wiedziała, co będą dziś cwiczyć. Przywitała się z nowym profesorem, po czym zabrała się za to, co jak myślała, było zaklęciami reducto i reparo. Zerknęła kątem oka na tablicę z jakimiś zasadami. Nie to, nie to, nie tamto...Brak rozmowy z innymi? Nawet pomocy? Praca samodzielna cały czas? No cóż, jak kto woli. Blondynka wyciągnęła różdżkę i rzuciła zaklęcie. Dzbanek roztrzaskał się na kawałeczki. Wyszło idealnie! Takie z niej tornado, niszczące wszystko, co napotka. Podchwyciła aprobujący wzrok nauczyciela, uśmiechając się lekko. Czas naprawić zepsute naczynie. Dziewczynie poszło to gorzej, bowiem tylko nieliczne kawałki zespoliły się, a pozostałe nadal tworzyły piękny, bezużyteczny pył. Mimo wszystko, nie było najgorzej. Wybuchło, co nieco się naprawiło. Katniss odgarnęła włosy, które wpadły jej do oczu podczas rzucania zaklęć i wyszła z klasy, powtarzając sobie w myślach o konieczności napisania wypracowania. zt
Spóźniony: Nie Kostki - Reducto: 6 Kostki - Reparo: 1,1,1,6 plus wypracowanie 5,1,4,2
Archibald Blythe
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Wchodzisz do Klasy Zaklęć, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Zaklęcia. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Daeril Kedva oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Kostki: Teoria - pytanie Pierwsza kostka: 1 – Podaj ogólną definicję zaklęcia i opisz, co wpływa na jakość czaru. 2 – Przedstaw szczegółowo zagadnienie zaklęć niewerbalnych. 3 – Podaj po dwa przykłady zaklęć z każdej z grup: zwykłe, ofensywne, defensywne. 4 – Podaj dwa rodzaje przysięgi wieczystej i opisz na czym polegają. 5 – Podaj trzy zaklęcia, do których można dobrać inne przeciwzaklęcia (podaj je) niż Finite. 6 – Podaj trzy zaklęcia ochronne (np. zabezpieczenie terenu przed ludźmi) oraz opisz działanie każdego z nich.
druga kostka: punkty za odpowiedź (1-6)
Praktyka – zadanie 1 – Odpowiednimi zaklęciami uruchom mały tor przeszkód, aby piłka mogła dotrzeć na jego koniec. (Piłka na początku toru - musi spłynąć rynną - wyczarować wodę; dociera do zbyt małej bramki - powiększyć; zbiorniczek z wodą - zamrozić zanim piłka wpadnie do wody; dźwignia - nacisnąć odpowiednim zaklęciem - wtedy piłka dociera na koniec toru) 2 – Zadziałaj na ciecze w wazonach - w pierwszym oczyść, w drugim doprowadź do wrzenia, w trzecim zamroź. 3 – Przejdź przez mały labirynt (musisz obronić się przed stworzeniem, zaatakować jedno oraz pokonać dwie pułapki) 4 – Powiel kamień, a następnie wyrzeźb węża, lwa, borsuka i kruka. Zaznacz ognistym znakiem te zwierzę, do którego domu przynależysz. 5 – Spowolnij trzech przeciwników odpowiednim zaklęciem, a następnie unieruchom każdego za pomocą trzech różnych czarów. 6 – Zadziałaj na cztery przedmioty zaklęciami z każdego żywiołu.
druga kostka: punkty za zadanie (1-6)
Dodatkowe punkty Możesz sobie dodać punkty: +1 za każde 8 punktów w kuferku z zaklęć i OPCM
Oceny Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2 - Troll 3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny
Na końcu posta dodajemy specjalny kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Zaklęcia:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Cóż zrobić i jak żyć? Nadszedł ten moment, w którym wszelkie jego starania miały albo zostać docenione, albo miały okazać się całkowicie bezsensowne, najpewniej za sprawą jakiejś kiepskiej oceny, która skrzywiłaby mu psychikę na wiele, wiele lat. Wybrał aż pięć przedmiotów, dlatego teraz, gdy wchodził do sali, czuł niesamowitą presję, zwłaszcza, że to właśnie zaklęcia miał zdawać jako pierwsze. Były dla niego bardzo ważne, a to przecież pierwszy egzamin, które nie zawsze idą dobrze. Wtedy staje się przed nieznanym, co z kolei może skończyć się totalnym zjedzeniem przez stres. Mimo wszystko Rasheed robił dobrą minę do złej gry. Pomyślałby kto, że tak bardzo przejmie się OWUT’emami… no cóż, najwyraźniej zależało mu na jakiejś ambitniejszej pracy, niż szorowanie na kolanach korytarzy Hogwartu. Wszedł niespiesznie do sali, rozglądając się po niej ostrożnie i uważnie, a gdy zamknął za sobą drzwi, poczuł jak uchodzi z niego część napięcia. Już nie było odwrotu i teraz może być tylko lepiej. Skinął głową znajomemu profesorowi , a także reszcie komisji i zbliżając się do dwóch czar, począł je uważnie obserwować. - Dzień dobry - zaczął, postanawiając chociaż raz zacząć kulturalnie - Rasheed Sharker Przedstawił się, wciąż wlepiając spojrzenie w czarę praktyki. Bardzo był ciekaw cóż takiego go dzisiaj czeka i wręcz nie mógł się powstrzymać przed sięgnięciem po pytanie. Był jednak na tyle cierpliwy, że powstrzymał swoją popędliwość, aby wysłuchać tego, co komisja miała mu do przekazania. Kiwnął powoli głową, potwierdzając, że zrozumiał, po czym niespodziewanie sięgnął po pytanie teoretyczne. Może praktykę postanowił zostawić sobie na deser? Ścisnął kartkę w dłoni, a ta zmieniła kształt i rozpoczęła mówić. Rasheed nie mógł powstrzymać nieprzyjemnego skojarzenia z wyjcem, ale nie dał po sobie poznać, że odrobinę go to odstręczyło. Wysłuchał swojego pytania i westchnął krótko, przeszukując zakamarki pamięci w poszukiwaniu odpowiedzi. Przez moment milczał, formułując myśli, a potem począł mówić, wciąż gniotąc w palcach delikatny papier. - Mamy przysięgę wieczystą zwykłą i wieloosobową. Zwykła polega na tym, że zawierający ją czarodzieje, łączą się ze sobą obietnicą, której nie da się nie dotrzymać, jeśli nie chce się umrzeć. Potrzebny jest do tego gwarant, który zatwierdzi zawarcie przysięgi. Wieloosobowa przysięga wieczysta polega na tym samym, z tym, że obejmuje dużą grupę osób. Chwytają się one za ręce i tworzą krąg. Jedna z osób rozpoczyna przysięgę słowem „jurare”, a potem każda kolejna wypowiada kolejne słowa przysięgi, która łączy ich aż do śmierci każdego z członków zgromadzenia. Do tego rodzaju przysięgi nie jest potrzebny gwarant, ale złamanie jej również kończy się śmiercią. Oba zaklęcia są niewerbalne i dość trudne. - kiedy skończył mówić, poczuł się nieco pewniej. Sądził, że opisał wszystko wystarczająco wyczerpująco i chociaż irytowały go skrobiące samopiszące pióra, zachował zimną krew. Sięgnął następnie po praktykę i wysłuchał swojego zadania. Uśmiechnął się lekko, cóż za banał! Za każdym razem, gdy używał odpowiedniego zaklęcia, mruczał pod nosem jego formułę. Jeszcze nie był na tyle wprawiony w niewerbalnych, aby ryzykować użycie ich na tak ważnym egzaminie. Aquamenti, Engorgio, Glacius, a potem szybkie przesunięcie dźwigni odpowiednim zaklęciem i było już po krzyku. Kiedy wychodził, był pewien, że poszło mu dobrze, ale wyniki i tak dostaną później, prawda?
Sheila była maksymalnie podekscytowana. Pomyślałby kto, że ona będzie chciała zdawać egzamin z zaklęć? No cóż, ja nie pomyślałam do ostatniej chwili, ale punkty z kuferka trzeba wykorzystać, hehs! Tak więc, młodziutka Villadsen, stwierdziła, że dobrze byłoby mimo wszystko mieć jakieś zaplecze, w razie, gdyby nie wyszło jej wróżbiarstwo, a sądziła, że może być ciężko. Ostatnio nie mogła się na niczym skupić, a przecież wróżenie to taka delikatna dziedzina! Tutaj nic nie można robić na siłę i trzeba się starać robić wszystko z finezją oraz otwartością umysłu. Niemniej jednak weszła dziarsko do klasy i posłała komisji swój najpiękniejszy uśmiech, dygając przy tym wdzięcznie. - Witam. Nazywam się Sheila Villadsen i przyjechałam z Salem. Cieszę się, że zostałam dopuszczona do OWUT’emów z tego przedmiotu - po skończonej wypowiedzi znieruchomiała i czekała na instrukcje. Raz i dwa je otrzymała i odważnie sięgnęła pierw po praktykę. To był jej błąd. Może podeszła do zadania ze zbytnim entuzjazmem, ale powielenie kamienia ani trochę jej nie wychodziło. - Ojejku - jęknęła, gdy powtarzane raz po raz zaklęcie spalało na panewce. Nie udało jej się też wyrzeźbić ani jednego zwierzęcia, ale zamaskowała wszystko przeuroczym uśmiechem. - Więc chyba czas na teorię. Powiedziała z pozoru beztrosko, ale od paniki nieco drżał jej głos. Sięgnęła do czary i wyciągnęła z niej karteczkę, która zaraz przydzieliła jej wyrecytowanie trzech przeciwzaklęć. Trochę jej minka zrzedła, gdy okazało się, że Finite nie wchodzi w grę, ale to nic! - Alohomora, którego przeciwzaklęciem jest Colloportus. - rozpoczęła, odginając za każdym razem jeden palec prawej dłoni. - Sonorus, które cofa zaklęcie Quietus oraz Levicorpus i Liberacorpus. Po skończonych zadaniach, po raz kolejny wdzięcznie dygnęła przed komisją i oddaliła się, chcąc poćwiczyć przed egzaminem z Obrony Przeciw Ciemnym Mocom. Czuła, że może się jej to przydać…
Stres? Niekoniecznie, jeśli przed wyjściem z dormitorium wypijesz najlepszą herbatę na świecie, popatrzysz na najśmieszniejsze zdjęcie na świecie, a teraz dumnie będziesz szła przez korytarz uśmiechając się do przyjaźniejszych twarzy. Co prawda stojąc przed salą rzeczywiście spięła się w sobie, dała jednak sobie szansę i wsunęła się do środka po usłyszeniu swojego nazwiska, a po wylosowaniu pytania dygnęła przed komisją (zapewne całkiem niepotrzebnie)! Jeszcze raz zapoznała się zatem z treścią zadania: Podaj po dwa przykłady zaklęć z każdej z grup: zwykłe, ofensywne, defensywne. Pytanie wydawało się jej banalnie łatwe, więc szybko udzieliła odpowiedzi gdzieś po drodze jednak pewnie popełniając błąd, bo jakaś kobieta popatrzyła na nią z niedowierzaniem. Niezrażona Fela uśmiechnęła się jednak potulnie i westchnęła zaraz po starciu z pierwszą częścią tak ważnego dla niej egzaminu! Uzyskawszy jednak sześć punktów nabrała odwagi, co do drugiej części zadania i czekała grzecznie na to co się wydarzy. Nim zdążyła mrugnąć otrzymała zadanie praktyczne i tu już się zestresowała, bo przecież kompletnie nie spodziewała się tego, że ktoś będzie jej kazał przechodzić powielić kamień, a następnie wyrzeźbić węża, lwa, borsuka lub kruka. Zaznaczyła jednak ognistym znakiem te zwierzę, do którego domu przynależała i z uśmiechem doszła do wniosku, że pomimo obawy co do zaklęć to profesor Archibald nauczył ją wielu pożytecznych rzeczy i tak oto otrzymała Wybitny!
Tu musiał być okropny dzień. Logan wstał dzisiaj tak kosmicznie niewyspany, że co rusz zamykały mu się oczy, a to przecież dzień OWUT’emów! W dodatku dziś miał zdawać zaklęcia, czyli jakby nie patrzeć przedmiot, z którego najlepiej sobie radził, dlatego był mocno zmartwiony swoją kiepską kondycją. No cóż, jeśli nie zda, to nic straconego, wszak nie po raz pierwszy zostałby w siódmej klasie… okej, po raz pierwszy, ale i tak już powtarzał poprzednie tyle razy, że nie ma co się dziwić, że po całości mu zwisało to czy pójdzie na studia. Wszedł do sali i wymruczał cicho przywitanie, oraz swoje nazwisko, będąc wyjątkowo niezadowolonym z tego, że jednak tutaj jest. Na cholerę mu to było… Westchnął cicho i po wysłuchaniu instrukcji sięgnął po praktykę. Uruchomienie toru przeszkód było dla niego dziecinną igraszką, więc bez najmniejszego kłopotu przeprowadził przez niego kulkę i zaliczył zadanie na zajebisty. Niestety jeśli chodziło o teorię to chyba doznał jakiegoś zaćmienia umysłowego, bo ot nagle człowiek - encyklopedia, zaciął się i nie potrafił udzielić odpowiedzi na pytanie - pamięciówkę. Machnął na to ręką, wiedząc, że specjalnie dobrze mu nie poszło, ale who cares. Jego rozmyślania na temat porzucenia szkoły stawały się coraz realniejsze. Zet, zet, zet. Porażka!
Zielarstwo minęło. Po nim przyszedł czas na zaklęcia. Ktoś mogłby powiedzieć, że po jedyn egzaminie reszta już jakoś leci. Ale nie dla Nastki, do każdej sali, czuła, że będzie wchodziłą z sercem podchodzącym do gardła. Weszła do sali i zasiadła w ławce. Teoria miała być dla niej niczym. Miała ją napisać i zacząć martwić się praktyką. Cóż bardziej mylnego. Pytanie kompletnie powaliło ją na kolana. Napisała kilka zdań, ale większość z nich nie miała sensu. Czuła jak zbierają jej się łzy pod powiekami. Przecież jeszcze wczoraj recytowała to Snow'owi. Zamrugała parę razy by pozbyć się łez. Praktyka. Praktyka okazała się prostsza. Spowolnienie trzech przeciwników unieruchomienie ich różnymi czarami poszło jej.. o dziwo dobrze. Zacięła sie przy ostatnim nie mogąc sobie przypomnieć jakiegoś trzeciego zaklęci. To jednak poszło jej zdecydowanie lepiej niż praktyka. Z sali wychodziła z mieszanymi uczciami. Czuła, że te egzaminy poszarpią jej nerwy do końca.
Kuferek - Zaklęcia:1 Wyrzucone kostki - teoria: 5 i 2 Wyrzucone kostki - praktyka: 5 i 4 Suma: 6 Ocena: Zadowalający Strona - losowania: tu i tu