W tej przestronnej klasie na trzecim piętrze odbywają się lekcje zaklęć. Dwa rzędy dwuosobowych ławek czekają na uczniów. Duże okna przepuszczają wiele światła, co nadaje klasie przestronny wygląd. Na regałach po prawej stronie znajdują się wszelakie przedmioty na których można ćwiczyć zaklęcia. Na ścianach wiszą natomiast tablice na których są wypisane podstawowe zasady pojedynkowania się.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - zaklecia
Wchodzisz do Klasy Zaklęć, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Zaklęcia. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Podaj ogólną definicję zaklęcia i opisz, co wpływa na jakość czaru. 2 – Przedstaw szczegółowo zagadnienie zaklęć niewerbalnych. 3 – Podaj po dwa przykłady zaklęć z każdej z grup: zwykłe, ofensywne, defensywne. 4 – Podaj dwa rodzaje przysięgi wieczystej i opisz na czym polegają. 5 – Podaj trzy zaklęcia, do których można dobrać inne przeciwzaklęcia (podaj je) niż Finite. 6 – Podaj trzy zaklęcia ochronne (np. zabezpieczenie terenu przed ludźmi) oraz opisz działanie każdego z nich.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Odpowiednimi zaklęciami uruchom mały tor przeszkód, aby piłka mogła dotrzeć na jego koniec. (Piłka na początku toru - musi spłynąć rynną - wyczarować wodę; dociera do zbyt małej bramki - powiększyć; zbiorniczek z wodą - zamrozić zanim piłka wpadnie do wody; dźwignia - nacisnąć odpowiednim zaklęciem - wtedy piłka dociera na koniec toru). 2 – Zadziałaj na ciecze w wazonach - w pierwszym oczyść, w drugim doprowadź do wrzenia, w trzecim zamroź. 3 – Przejdź przez mały labirynt (musisz obronić się przed stworzeniem, zaatakować jedno oraz pokonać dwie pułapki). 4 – Powiel kamień, a następnie wyrzeźb węża, lwa, borsuka i kruka. Zaznacz ognistym znakiem te zwierzę, do którego domu przynależysz. 5 – Spowolnij trzech przeciwników odpowiednim zaklęciem, a następnie unieruchom każdego za pomocą trzech różnych czarów. 6 – Zadziałaj na cztery przedmioty zaklęciami z każdego żywiołu.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Zaklęcia:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Drugie zadanie było dla niej trochę niejasne. Nie zamierzała jednak pytać. Wolała zaobserwować jak inni sobie radzą z tą całą kulą. Przynajmniej nie musiała już pracować z nikim w grupie. W sumie, to po cholerę był w ogóle ten cały podział? Jakoś tego nie rozumiała. W każdym razie po zrozumieniu sensu zadania postanowiła wziąć się za nie. - Lumos spharea – Szepnęła używając różdżki i ponownie wyczarowując kulę. Z tym od początku nie miała problemu. Teraz? Należało ją zatrzymać. Skupiła się więc i wysiliła by to zrobić – Defigo – Kula faktyczne stanęła. Uśmiechnęła się. Teraz musi sprawdzić, czy jej różdżka działa. Rzuciła w stronę swoich włosów zaklęcie „Colovaria” by na chwilę stały się śnieżno białe. Niestety zaraz po tym świecąca kuleczka zniknęła. Cóż, dobre i to.
Raphaelowi nie przyszło do głowy, że Enzo mógł się poczuć niezręcznie przez jego słowa, ale to dość częsty błąd Francuza. Puchł z dumy na myśl, że Serena jest jego narzeczoną i nie czuł najmniejszej potrzeby, żeby się z tym ukrywać. Co prawda nie obcałowywali się na korytarzach, ale wcale nie musieli - nawet ślepy by zauważył otaczającą ich aurę, zdradzającą ludzi zakochanych w sobie po uszy. Dla de Neversa miłość była czymś wspaniałym, czymś, czego nie miał zamiaru się wstydzić i nie wpadł na pomysł, że może nie powinien wciągać w swoje prywatne sprawy przypadkowo napotkanych ludzi. Ale co tam, dopóki Serena nie miała mu tego za złe, nie miał zamiaru się przejmować dyskomfortem Enza. Raphael nie był mistrzem zaklęć, więc nie spodziewał się po sobie rewelacyjnych osiągnięć. Z nich dwojga to Serena była tą zdolniejszą, on nadawał się do przedmiotów w rodzaju wróżbiarstwa czy astronomii, które odpowiadały jego zamiłowaniom i romantycznej naturze. Machnął więc różdżką, ponownie wyczarowując kulę światła, którą spróbował utrzymać w miejscu zaklęciem defigo. Wyszedł z tego guzik z pętelką, bo kiedy wydawało się, że wszystko idzie po jego myśli i udało mu się zatrzymać kulę światła, ta rozpłynęła się bez śladu, zostawiając chłopaka ze zmarszczonymi brwiami i poirytowaną miną. Po chwili jednak wzruszył ramionami z właściwą sobie niefrasobliwością i uśmiechnął się do @Serena S. Fluvius, której na pewno poszło lepiej. W końcu jego narzeczona była krukonką i to bardzo zdolną krukonką!
Słowa krukona podniosły ją trochę na duchu jak i rozbawiły. Taa, jasne - na pewno zwariowała na jej punkcie. Przekręciła jedynie oczyma na te słowa i wsłuchała się w kolejne słowa profesora. Czemu musiał wymyślać co rusz trudniejsze zadania? No czemu. Przecież tego powinni uczyć dorosłych, a nie ich. Oczywiście zdawała sobie doskonalę sprawę z tego, iż był to normalny tok nauczania. Po prostu nie byłaby sobą gdyby nie ponarzekała troszkę w myślach. Widząc jak chłopakowi dobrze idzie przygryzła wargę ze zdenerwowania. - Powinieneś się cieszyć. Mi idzie koszmarnie. - po powiedzeniu tego zabrała się za zadanie. Owszem, kulę udało sie jej wyczarować, jednak gdy już chciała zabrać się za drugie zaklęcie ta znikła. Z westchnieniem zawodu odłożyła swój czarodziejski patyk na stolik.
Spoglądał na @Lilith Nox, kiedy mówiła. To dziwne, bo nie wyglądała na taką jak zwykł ją widywać. W tonie jej głosu brakowało tej nieustępującej nutki optymizmu, do której przywykł i która czasami go bardzo irytowała. - Podziwiam Cię, że się zmuszasz tu przychodzić - przyznał. Gryfonka może i była trochę młodsza i wyglądała na bardzo delikatną istotę, to jednak okazywało się, że mogła być dużo silniejsza i odważniejsza od niego. Musiał przyznać, że mu to imponowało. Takie zacięcie i motywacja. Spowodowało to, że już nawet przez myśl mu nie przeszłoby stwierdzenie, że Lilith jest małą niezdarą. Nie miał zamiaru już ciągnąć tematu. Uśmiechnął się i potwierdził skinieniem głowy niedokończoną myśl dziewczyny. Mikkel należał do ludzi, którzy przy bardziej bezpośrednim kontakcie faktycznie sprawiali wrażenie godnych zaufania. Może i słusznie. Lilith przystąpiła do wykonania zadania. Nie poszło jej może wybitnie, ale według niego nie było źle. Obserwując klasę, raczej nikomu nie poszło wyjątkowo dobrze. Nie stresował się. Po prostu postanowił odbębnić robotę. Wyczarował świetlną kulę, która udała mu się nawet nieźle. - Defigo - rzucił i kula faktycznie się zatrzymała. Zadowolony z siebie zamachnął się, żeby rzucić zwyczajne Accio, a tu nagle jego magiczne źródło światła postanowiło zniknąć. Skrzywił się trochę. - Nie tym razem - skomentował swoje wykonanie zadania. A niby wydawało się takie banalne. Jak widać, źle ocenił stopień zaawansowania tego zaklęcia.
Elisabeth była wciąż zadowolona, że ostatnio zadanie jej wyszło. Kiedy profesor Ramirez wyjaśnił, na czym miało polegać drugie zadanie, miała wrażenie, że to będzie bardzo łatwe. Brzmiało dużo mniej skomplikowanie niż poprzednie, a w końcu z tamtym poradziła sobie perfekcyjnie. Musiał być w tym jakiś haczyk. Obserwowała zmagania pozostałych uczniów i chyba zmieniła zdanie. Tylko nielicznym udało się rzucić zaklęcie na tyle dobrze, żeby kula faktycznie stała w miejscu. Co wydawało się dziwne. Dopóki samemu się nie spróbuje. Ponownie wyczarowała idealną świetlną kulę. Przeszła się kawałek i upewniła, że wszystko jest okej. - Defigo - wyszeptała. Jej kula zatrzymała się. To chyba dobry znak, pomyślała Beth. Poobserwowała kulę wiszącą w powietrzu przez chwilę. Nawet nie zdążyła machnąć różdżką, by sprawdzić, czy może rzucić jakieś łatwe zaklęcie, kiedy świetlna kula zniknęła. Nie było to mistrzostwo świata, ale po wcześniejszych obserwacjach zauważyła, że często się to zdarzało, więc chyba nie było aż tak źle.
kostki: 6 i 1
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Katherine miała wrażenie, że praktycznie ona sama pracuje, a jej partner do ćwiczeń, ma to wszystko całkowicie gdzieś. Za pierwszym razem wyszło mu słabo i nic mu nie wspomniała. -Cześć, Katherine- przedstawiła się, a potem czekała na jego przebieg zaklęć. Tak jak wspomniała wcześniej, zaklęcie mu nie wyszło podczas gdy Kath udało się ono idealnie. W końcu każdy mógł dostrzec, że była na zajęciach, które uwielbiała, a takimi były zaklęcia. W końcu każdy wie kto brał udział w Złotym Sfinksie. Postanowiła, że i tym razem zaklęcie rzuci wręcz pokazowo, by każdy mógł zobaczyć jak świetnie sobie radzi. -Lumos spharea- wypowiedziała dźwięcznie i z gracją zaklęcie, a obok niej wytworzyła się wspaniała świetlista kula. No to super, to zaklęcie już znała, a więc trzeba było wejść na wyższy etap zaklęć i teraz powinna wypowiedzieć kolejne zaklęcie. -Defigo- wypowiedziała i kula teraz nagle zatrzymała się w miejscu. Wszystko idealnie. Usiadła sobie na biurku zakładając leniwie nogę na nogę. Widać było, że panuje nad zaklęciem. Wychwyciła gdzieś w pobliżu wzrok @Rasheed Sharker . -Moglibyśmy pracować razem, przynajmniej wszystko byłoby idealne- powiedziała w jego kierunku z lekkim uśmiechem na twarzy. Widział z kim musiał pracować i że nie był z tego powodu zadowolony. Teraz wyszła pora na sprawdzenie poprawności i siły zaklęcia. -Scribo- rzuciła zaklęcie, przelewając na kartkę papieru swoje myśli i wysyłając ten liścik do Mikkela. Ptaszek z papieru poleciał do chłopaka lądując na jego kolanach. W liście było napisane "Musimy pogadać po zajęciach. Zaczynam wariować, potrzebuję pomocy i rozmowy. K." . Zaklęcie idealnie rzucone, list dotarł do chłopaka, na pewno @Mikkel Carlsson go odebrał. Teraz z kolei ziewnęła i spojrzała na swoją kulę, która nadal nie zniknęła. Spojrzała na swojego partnera. -Postarałbyś chociaż przez chwilę duchem być przy naszym zadaniu? Jeśli ci jednak zależy zamieńmy się. Wolę pracować z człowiekiem, nie fantomem- powiedziała może odrobinę zbyt złośliwie, bo nie miała ochoty wszystkiego na zajęciach robić sama. Tak, łączenie ich w pary było beznadziejne bo nigdy nie mogła być z tą osobą z którą dobrze jej się pracowało. Cudem i tak był fakt, że nie połączono jej z nikim, komu ona chciałaby skręcić kark.
Shenae stała gdzies niedaleko @Rience Hargreaves. Swoją kulę już dawno zdążyla uziemić, dlatego nie chodziła już po klasie, w przelocie tylko zerkając, czy jej magia dalej się utrzymuje. Świeciła jeszcze jasnym blaskiem, dlatego mogła dalej obserwować zaskakująco dobre działania Rience’a. Następnie miała spojrzeć za Enzo, ale coś jej w tym przeszkodziło. Poczuła dziwny napór na płuca. Przez chwilę czuła się, jakby ktoś bardzo silnie uderzył ją z łokcia w plecy, odbierając jej dech. Obróciła się za siebie, chcąc sprawdzić czyja to była sprawka, ale nikt za nią nie stał zamiast tego dostrzegła przedzierającego się między uczniami świetlistymi kulami Enzo. Stanął obok niej, a ona uśmiechnęła się kwaśno, sama nie wiedząc co mu odpowiedzieć. — Wydawało mi się… — zaczęła patrząc dalej za siebie, ale w końcu nic podejrzanego nie znalazła dlatego machnęła ręką — W sumie nieważne — zakończyła odwracając się znów w swoją stronę. Chciała przejść w stronę ławek, ale już przy pierwszym kroku otoczyła ją czerń. Instynktownie chwyciła się ramienia Enzo, czując, że traci grunt pod stopami, tak jak się to dzieje przy szybkim wstawaniu. Cofnęła rękę, dopiero, kiedy wszystko wróciło do normy. Czyżby aż tak gwałtownie się poruszyła? — Wszystko ok. — zapewniła go, chociaż kiedy znów, już spokojniej, skierowała twarz w jego kierunku, poczuła kolejną falę nawrotów zawirowania — ale możesz tu chwilę stać? Tak na wszelki wypadek? — chociaż zawroty na chwilę minęły, nie była pewna, czy zaraz znów się nie powtórzą. Może jednak powinna z rana zjeść śniadanie? — Masz coś jeszcze po zaklęciach, czy wracasz do dormitorium? Nigdy o to nie pytała. Zwykle po prostu jak szli w jednym kierunku to szli, ale była prawie pewna, ze dziwne pulsowanie w głowie narasta zamiast zmaleć.
Trzeba było dziewczynie przyznać, że z wyczarowaniem kuli poszło jej tak samo dobrze jak im. Była tak samo ładnie okrągłą i tak samo gładko sunęła pod sufitem. Posłała nawet puchonce uśmiech aprobaty. Ha, być może to oni będą najlepsza grupą? Daisy miała na to nadzieję, odkąd tylko usłyszała od profesora Marco, że stworzenie grupek ma na celu wyłonienie tej, która najlepiej poradzi sobie z zaklęciami. Musieli tylko skupić się na jeszcze jednym. Cyrusowi nie poszło tak źle, chociaż jego kula zaczęła w końcu wariować. Daisy za to nie miała żadnych problemów z zaklęciem. Kazała kuli zostać w miejscu, po czym wylewitowała odrobinę długopis z ławki. Spojrzała na górę - kula ani drgnęła. Uśmiechakąc się sama do siebie sprowadziła długopis na miejsce i spojrzała wyczekująco na Elisabeth.
Crystal miała już zasypiać, no bo w końcu wykonała pierwsze zadanie bezbłednie i profesor @Marco Ramirez nie miał prawa się do niej przyczepić, gdy nagle zlecił kolejne zadanie. Jeszcze wymagał koncentracji. To było śmieszne, wymagać od C, w takim stanie skupienia, kiedy ta myślała tylko o drzemce. Jeszcze @Shenae D'Angelo przypomniała jej, że jest na lekcji. Przecież wiedziała. - Defigo. - Machnęła różdżką, jednakże tak świetnie jej nie poszło, jak wcześniej. Kula zatrzymała się, a po chwili zniknęła. Aczkolwiek nie było tak źle, innym poszło gorzej. Na szczęście pani perfekt poszło lepiej. Usiadła ponownie w ławce, aby nie przeszkadzać innym, a właściwie żeby nieco położyć się na ławce i chociaż na chwilę zamknąć oczy. Oczywiście, słuchała uważnie co się dzieje w okół niej, jakby trzeba było przejść do kolejnego zadania.
Oczywiście, że @Deven Quayle wchodzi akurat, kiedy Winnie macha do pięknego pół wila. Za to Hensley kiedy go widzi, macha jedynie wesoło do Indianina, pomimo jego nieszczególnie zadowolonej miny. Wins marszczy brwi i odwraca głowę do Caroline, kiedy ten pochodzi gdzieś do Holly. Kiwa energicznie głową, kiedy jej koleżanka marudzi wraz z nią na temat przydzielania do dziwnych par. - Cyrus jest wylewny tylko po alkoholu. Nie przejmuj się, każdy głupiec wybrałby ciebie, a nie tą dziwną dziewuchę. Pewnie po prostu to ona klei się do niego jak mucha – radzi Caroline, jako jego eks dziewczyna i spec od spraw związanych z Lynfordem, notując sobie w głowie, żeby upomnieć Cyrusa za jego złe zachowanie i podpowiedzieć, żeby coś z tym zrobił. W międzyczasie zerka na Devena, która z zajmował się zaklęciem z jej znajomą z Salem. Wins powoli zauważa, że dość często są razem, ale dopóki Obserwator jej nie napisze czarno na białym, że Deven ma dziwne skłonności ku niepełnosprawnej dziewczynie, w życiu nie pomyśli, że ma jakieś zagrożenie. Póki co prawdopodobnie nie widziała jeszcze artykułu. - Deven wydaje się być wiecznie niezadowolony. Na dodatek raz biegnie do mnie, żeby tylko ze mną siedzieć, raz kompletnie mnie olewa jak teraz. Nie mam pojęcia o co chodzi – jęczy do Caroline Wins. Słodkie licealistki siedzą na lekcji i plotkują o chłopcach. Gdyby Winona wiedziała, że Quayle uważa, że wdzięczy się do każdego chłopca, nie byłaby tak delikatna mówiąc o nim. Wins była towarzyska i Deven, którego wprost podrywała, powinien zauważyć, że nie robi dziwnych podchodów, kiedy jest kimś zainteresowana. To w czym on widział flirtowanie, było po prostu żywiołową osobowością Wins. Wracając jednak do lekcji, a nie do jej dram miłosnych. @Rasheed Sharker przywitał się z nią w najmniej grzeczny sposób, jaki mógł. Wins krzywi się i macha na niego ręką. - Jest po prostu nieuprzejmy – oznajmia Caroline, jakby go tutaj nie było. Odwraca się do Ślizgona i robi kręci smutno głową. – Ale mnie pocisnąłeś. Nigdy się po tym nie pozbieram – mówi Winona na odczepne, patrząc na swoją denną kulę. Drugie zaklęcie poszło jej tak samo jak Caroline, na co jedynie wzruszyła ramionami, niezbyt przejęta tym jak idzie jej na lekcji. Uśmiechnęła się tylko wesoło do koleżanki z Salem, widząc, że tak samo im poszło.
Zajęcia wydawały się przebiegać dość spokojnie, a że w jakimś stopniu za nimi przepadała, starała się profesora Ramireza dokładnie słuchać. Zdawała sobie sprawę z tego , że jej koleżanka z pary nie czuła się najmocniejsza akurat z tego przedmiotu, ale pierwsza część poszła im całkiem dobrze. Carma, zmotywowana wcześniejszym sukcesem, ponowie wyczarowała świetlistą kulę, by później bez większych problemów osadzić ją w miejscu. Chwilę później rzuciła na swoją torbę Leviosę, która ostatecznie wylądowała na jej kolanach. Nie mając nic więcej do roboty, a czekając jedynie na swoją koleżankę, zaczęła grzebać w torebce... No, bez większego sensu. - Na pewno dasz sobie radę - powiedziała z uśmiechem do Krukonki, z fascynacją przyglądając się szczotce do włosów, którą znalazła wśród sterty innych rzeczy. Szkoda, że nie wypadało jej poprawiać fryzury na zajęciach.
Z pewnością łatwiej takie rzeczy dostrzec u innych, a nie wtedy siebie samego. Znała to uczucie, gdy wśród znajomych znalazła się jakaś parka i reszta nie wiedziała jak ma zareagować na ich czułości. Gdy poznała Raphaela odkryła, że tak naprawdę nie nic innego nie było ważne w jego obecności. Nie zamierzała się chować po kątach z własną miłością, chociaż wcale nie zbyt przesadnie nie okazywali jej światu. Nawet nie pomyślała, że Enzo mógł się poczuć przez to trochę dziwnie. Potem profesor zadał im kolejne zadanie, więc po prostu postanowiła się na nim skupić jak najlepiej umiała. Wszystko na razie nie sprawiało jej większych trudności i za pomocą Lumos spharea ponownie wyczarowała podążającą za nią kulę. - Defigo - spokojnie machnęła różdżką, uwalniając ją tym samym od poprzedniego zaklęcia. Odgarnęła włosy do tyłu próbując przypomnieć sobie jakieś proste zaklęcie, które nie wprowadzi zamętu w klasie. - Avis Nie zastanawiając się już dłużej wyczarowała kilka ptaszków, które przefrunęły przez całą salę powoli znikając. Opuściła różdżkę, gdy widma kompletnie rozpłynęły się w powietrzu. Za łatwo coś jej szło, więc pewnie polegnie na ostatnim zadaniu. Co nie zmienia faktu, że czuła się zadowolona z uzyskanych wyników. Krukon gdzieś zniknął i dopiero potem dostrzegła, że poszedł do Shenae, więc ponownie poszukała wzrokiem narzeczonego. Na początku chciała nawet do niego pomachać, ale nie miała przecież zamiaru go rozpraszać. Dlatego też została na swoim miejscu i spokojnie czekała na koniec zajęć, po których będą mogli w końcu spokojnie porozmawiać.
12, nie rzucam
12+8=20
Marco Ramirez
Wiek : 37
Dodatkowo : Opiekun Ravenclawu, Animag (Pantera), Zaklęcia bezróżdżkowe
Ramirez przyglądał się poczynaniom uczniów. Większość nie miała większych problemów z tym zaklęciem. Tylko nielicznym nie do końca wychodziło. Rozejrzał się po klasie i klasnął w dłonie. - Cudownie grupo! To teraz najprzyjemniejsza część lekcji. Jak zauważyliście światło, jakie daje wasza kula jest białe. A teraz spróbujemy się trochę pobawić i pozmieniamy kolor naszego światła. To nie jest konieczna umiejętność, aby móc powiedzieć, że przyswoiło się zaklęcie Lumos spharea, ale trzeba przyznać, że jest to całkiem ciekawy bajer. Tak więc do początkowej formuły dodajemy odpowiednią komendę i już! Lumos spharea ruber! - machnął różdżką i wyczarowana kula miała kolor czerwony. Wszyscy uczniowie mieli już w stu procentach opanowane zaklęcie początkowe, więc to była następna okazja, żeby poćwiczyć.
Rzucacie dwoma kostkami. Pierwsza kostka odpowiada kolorowi, jaki przyjmie światło waszej kuli, a druga jakości wykonania zadania.
Kolory światła:
1 - czerwony (ruber) lub do wyboru - różowy (roseus) 2 - pomarańczowy (arantius) 3 - żółty (flavus) 4 - zielony (virdis) 5 - niebieski (caeruleus) 6 - fioletowy (purpura)
Jakość wykonania:
Osoby z liczbą punkcików powyżej 15 w kuferku z zaklęć i OPCM zakładają, że wylosowali 6. 1 - Twoja kula wcale nie zmienia barwy na oczekiwany kolor. Ku zdumieniu wszystkich zaczyna czarnieć i wygląda, jakby była zgniła. Kula nagle wybucha i… (rzuć kostką jeszcze raz, aby sprawdzić) Parzysta - zostajesz cały osypany popiołem, który uleciał z kuli po wybuchu. Nieparzysta - popiołem zostaje osypana osoba, której odpowiedź znajduje się nad Twoją. 2 - Twoja kula zamiast zmienić barwy, zaczyna bardzo szybko jaśnieć w efekcie chwilowo Cię oślepiając. Ramirez machnął różdżką i kula znika, ale Ty wciąż miotasz się po klasie nic nie widząc. 3 - z Twoją kulą nie dzieje się zupełnie nic. Patrzysz przez moment w osłupieniu, czekając na jakiś efekt, ale nie wygląda na to, żeby coś miało się stać. 4 - Twoja kula nie zmienia barwy na oczekiwaną tylko na zupełnie przeciwną w palecie barw. Nie do końca o to chodziło, ale nikt chyba nie zauważył tej pomyłki. 5 - Twoja kula zmienia kolor na taki, jaki powinien być. Jesteś zadowolony, ale nagle kolor zaczyna blednąć. Cóż, przynajmniej udało Ci się na chwilę. 6 - wszystko jest idealnie! Kula zmieniła kolor na dokładnie taki, jaki chciałeś. Jest się czym chwalić.
Na odpis macie czas do piątku (8.04). @Christa White może też w tym czasie nadrobić stratę jednego zadania. Wtedy też dodam krótkie podsumowanie i nagrodzę punktami, umiejętnościami i dodatkową nagrodą dla najlepszej pary/trójki/osoby.
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Miała nadzieję, że już nie będzie więcej zaklęć i będzie mogła udać się do swojego dormitorium ale nie ! Bo jak by inaczej. Przecież zawsze dzieje się tak, że to czego pragniesz jest nieosiągalne. Nie dość, że lekcja trwała dalej to jeszcze musieli kolejne zadanie wykonać. Vittori szło naprawdę dobrze i była z tego szczerze zadowolona jednak mała nutka zazdrości zaczęła się pojawiać. Nie powinna być o to zazdrosna ale co mogła poradzić. Z westchnieniami zabrała się za kolejne zadanie. Kula i zmiana jej koloru? Wydawało się proste. Na jaki kolor mogłaby zmienić swoją kulę... No tak! Czerwony. Bo jakiż by inny. Uniosła różdżkę i wypowiadając zaklęcie zmieniła kolor kuli jednak... Chwila! Ona wcale nie była czerwona. Czyli znów się jej nie udało? No pięknie. Była naprawdę beztalenciem w tej kwestii.
Dziewczyna była dotychczas zadowolona z tego, jak szło jej na lekcji. Mistrzem zaklęć nie była, ale jak widać nie było z nią też najgorzej. W każdym razie gdy nadeszła kolejna "runda" zabawy z kuleczką była pewna, że również nie pójdzie jej najgorzej. Skoro potrafiła ją za sobą prowadzić i zatrzymywać, to dlaczego miało by być ciężko zmienić kolor? Niestety się przeliczyła. Nie dość, że jej kula wcale nie zmieniła koloru na zamierzony (wolała być w paskudnym odcieniu zgnielizny), to jeszcze wybuchła obsypując popiołem najbliżej stojącą osobę, a więc @Clarissa R. Grigori. - Przepraszam - Mruknęła cicho do dziewczyny. Nie chciała znowu zrobić czegoś tak głupiego to też postanowiła już nie próbować. Wsadziła tylko ręce do kieszeni i obserwowała, jak idzie innym uczniom.
Po co to wstawiać? Twój post nie ma realnego wpływu na posty innych graczy, więc nie musisz nam tego oznajmiać, wystarczy napisac post jutro. Pssst. Nie wstawiaj jutro posta w nowym poście, tak jak na ostatniej lekcji eliksirów. Potem ktoś chodzi i sprząta. :P
Po to, żebym nie zapomniała, że mam tu napisać XD
Ostatnio zmieniony przez Vittoria Brockway dnia Pon 4 Kwi 2016 - 19:11, w całości zmieniany 1 raz
Nieznacznie się uśmiechnął, kiedy dostrzegł jak przewraca oczami, ale w zasadzie postanowił nie drążyć. Obserwował jak radzą sobie inni, aż nie przyszła kolej na Oriane. Przyjrzał się jak jej kula zniknęła, a ona westchnęła z rezygnacją i nagle tak jakoś zrobiło mu się przykro, że poradził sobie lepiej niż ona. - Na pewno następne zaklęcie pójdzie Ci lepiej. - stwierdził, z faktyczną pewnością w głosie, chociaż sam nie wiedział skąd ją w sobie bierze. Nigdy też aż tak nie przejmował się pocieszaniem obcych ludzi, ale chyba udzieliło mu się to od czasów, kiedy nieświadomie stał się powiernikiem Shenae. Niemniej jednak, nie chciał zawstydzać dziewczyny, więc popatrzył na nią tylko tymi swoimi błękitnymi oczami, nim skoncentrował wzrok na Ramirezie, wprowadzającym właśnie nowy etap lekcji. Pomyślał o jakimś kolorze, jednak kula profesora zupełnie wybiła go z toku rozmyślań. Też chciał, aby jego światło było czerwone! - Lumos spharea ruber - powtórzył po nim i ku jego zaskoczeniu, ponownie mu się udało. Co prawda tylko na moment, bo soczysta czerwień jego kuli szybko zbladła, ale i tak był zadowolony. Nigdy tak dobrze nie szło mu na zaklęciach jak dziś.
Tak to był BARDZO fajny bajer. Kiedy kula profesora zaświeciła na czerwona, jej oczy aż zabłyszczały z zachwytu. Ona też chciała tak zrobić! Spojrzała na swoją różdżkę z lekką niepewnością, po czym przyjrzała się Mikkelowi. - Czy się zmuszam… – powiedziała bardziej do siebie niż do niego – lubię chodzić na zajęcia, zwłaszcza jak są takie ciekawe! – dodała z wielkim entuzjazmem i szerokim uśmiechem. Była szczęśliwa kiedy miała okazję dowiedzieć się nowych rzeczy. Poznawanie zaklęć, zwłaszcza takich pięknych było czymś niesamowitym i wartym poświęcenia! Dobra, to teraz trzeba wybrać kolor. Pierwszy, który przeszedł jej przez myśl był właśnie czerwony. Uwielbiała tą barwę, ale uznała, że to będzie za proste. Wzięła głęboki oddech i wyszeptała do siebie z… wielką czułością? Ciekawe czemu? - Lumos spharea caeruleus – nad jej głową pojawiła się kula o idealnych kształtach, która mieniła się na piękny niebiesko-błękitny kolor. Rozjaśniała jej twarz, a ona bez opamiętania wpatrywała się w swoje dzieło. Była… przepiękna, budziła w niej dużą dozę szacunku i dziwnego, niewytłumaczalnego zachwytu. - Wow… – wyszeptała zachwycając się tym jak ze zwykłej kuli światła można zrobić prawdziwy, płonący ognik piękna.
Kostki: 5, 6
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Machnął krótko ręką, w bardzo lekceważący sposób traktując cokolwiek co mówiła Winnie. Nie chciał wcinać się w ich inteligentne rozmowy, więc w miarę możliwości stanął na tyle daleko od nich, na ile wypadało, aby wciąż uznawano ich za tę nieszczęsną trójkę i po prostu rozpalał sobie ten ogień nad dłonią. Oczywiście, @Shenae D'Angelo musiała poszukać guza, jak to ona. Jeśli w jej przypadku można było mówić o końskich zalotach, to ona z pewnością ostro by go rwała. Za każdym razem albo go zaczepiała, albo coś wyczarowywała, jak w tej chwili właśnie. Rety, ale te fanki potrafią być irytujące! Remordeo było koniecznym krokiem, a wycelowanie w nią zaklęciem w tym tłumie nie było niczym trudnym, tak samo jak rzucenie tej klątwy w pobliżu nauczyciela. Zaklęcia niewerbalne były tak wygodne… - Lumos spharea caeruleus - mruknął za to, kiedy przyszło im wyczarowywać kolejną kulę, która tym razem miała zmieniać kolor. Jego głos lekko drżał od irytacji, dlatego chyba dobrze, że nikt w tym zamieszaniu nie zwróciłby na to uwagi. Niebieska kula chyba była tym co podświadomie chciał wyczarować, bo sam miał raczej ochotę na uspokajającą zieleń.
nie rzucam, na kolorek 5
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Katherine ziewnęła, powoli te zajęcia stawały się dla niej za proste. Tym razem mieli wyczarować kulę jeszcze raz, a do niej dodać jeszcze inny kolor niż ten typowy biały symbolizujący światło. Na pewno od tych wszystkich kul w sali zrobiło się wyjątkowo jasno. Miała nadzieję, że tym razem jej partner na zajęciach chociaż odrobinę się postara bo chciała i to bardzo wygrać nagrodę od profesora. Gdyby pozwolił im dobrać się samym w pary na pewno jej drużyna by wygrała tą dzisiejszą lekcję. -Lumos spharea purpura- rzuciła po czym usiadła na blacie swojej ławki by obserwować swoją jakże idealną kulę w kolorze purpurowym. Teraz na spokojnie obserwowała jak innym uczniom nieudolnie wychodzi wyczarowywanie magicznych kul i zmiana ich koloru na inne. Cóż, nie każdy był stworzony do tego by trzymać w ręku różdżkę. Co najwyżej mógł tym kijkiem komuś wybić oko. Czego jednak można było się spodziewać po szlamach, które też otrzymały różdżkę i chciały być czarodziejami? No właśnie, beznadziejne stwierdzenie. Czekała z niecierpliwością na dalszy przebieg zajęć.
Nie rozumiał co takiego się z nią działo. Coś w nią uderzyło, ale nie był pewien co, a jej reakcja, kiedy tak się rozejrzała tylko to potwierdziła. Zacisnął wargi, niepewien tego czy powinien podnieść raban na sali, ale wreszcie zrezygnował. To nie byłoby w jego stylu, zresztą w stylu Shenae chyba też nie. Złapał ją, jeszcze zanim zdążyła go chwycić, gotowy na takie chwile słabości. - Jasne. - mruknął, poirytowany do granic możliwości. Posłał jej ostre spojrzenie, ale nie potrafił się na nią długo gniewać, kiedy prawie mu tu mdlała. - Mhm. Potwierdził mruknięciem swoją gotowość do pozostania przy niej. Zresztą i tak nie zostawiłby jej teraz, nawet gdyby o to poprosiła. Puścił jej ramiona, ale wciąż przypatrywał jej się oceniająco, jakby tylko czekał aż zemdleje. - Praktycznie nie. - odpowiedział, co oznaczało mniej więcej to, że miał, ale skoro Shenae była w takim stanie to się nie wybierał. Rozejrzał się po klasie, kiedy zorientował się, że ciąg dalszy zajęć nastąpił bez jego uwagi. Wyciągnął różdżkę i machnął nią od niechcenia, wyczarowując ogniście czerwoną kulę, idealnie oddającą jego stan emocjonalny. Stan wkurzenia i na bagatelizowanie sprawy przez Krukonkę, jak i na tę dziwną sytuację. Nie minęło kilka sekund, a kolor zbladł co jednak nie przeszkodziło Enzo w dalszym boczeniu się.
czerwona kuleczka z piąteczką, bo napisałam w kostkach w odwrotnej kolejności, chyba że tak nie można, to łamanie prawa i w ogóle gdzie ta czaro policja
Był dziwnie mrukliwy, a kiedy Enzo robił się mrukliwy to nic dobrego nie wróżyło. Wpatrywała się w niego długo. Owszem, bagatelizowała problem. Gdyby wiedział ile razy czuła się podobnie po treningu, co ignorowała, decydujac się, ze nabieranie formy jest znacznie ważniejsze od jej zdrowia, pewnie byłby zły. Szczęśliwie nie miał o tym pojęcia, a D’Angelo mogla zakładać, ze przegięła dzisiaj z treningiem, czy zwyczajnie z niedojedzeniem. Czasami z rozpędu zajmując się wieloma czynnościami w ciągu dnia, zapominała o posiłku. Wspierała się na ramieniu Enzo chwilę, ale nie wykorzystywała go do końca zajęć w tym celu, wyczuwając między nimi napięcie. — Enzo… — zaczął czarować, więc nie przerywała mu. Zajęła się swoim zadaniem, ale jak tylko rzuciła idealnym zaklęciem, nie miała tego okazji sprawdzić. Szkoda, jej kula przybrała idealny kształt i kolor i nie zgasła, nawet wtedy, kiedy D’Angelo osunęła się w ciemność, najpewniej wpadając w ramiona Halvorsena. Zaklęcia jedna wyczerpywały organizm, a ona czuła nagłe, zbyt silne uderzenie zawrotów głowy, żeby temu zapobiec. Omdlenie nie trwało długo, bo przymykała powieki tylko przez chwilę, zaraz próbując przebić się do kontaktu z rzeczywistością, ale poczuła nagły światłowstręt, kolejne zawirowanie i tym razem odpadła na dłużej. Sorry Enzo! Bycie chłopakiem wiąże się z wielką odpowiedzialnością.
Chociaż on w nią trochę wierzył. Była mu wdzięczna za to. Sama nie potrafiła w siebie uwierzyć. Ostatnio wszystko jej nie wychodziło. Wiedziała doskonale, że i to zadanie jej nie wyjdzie. Wybrała sobie jedyny kolor z jakim czuła się najlepiej - zielony. - Lumos spharea virdis. - przez długą chwilę wpatrywała się w swoją kulę lecz nic się jej nie stało. Żaden zielony kolor jej nie zafarbował, a szkoda. Chciałaby zobaczyć jakby to wyglądało. - Mówiłam, to nie dla mnie. - odparła z uśmiechem w stronę chłopaka. Oby było to już ostatnie zadanie.
Chyba troszeczkę się zamyśliła, jednak kiedy zauważyła, że większość uczniów wykonuje swoje zadania z niemałym zaangażowaniem, sama postanowiła chociaż spróbować się skupić. W końcu trzeba było się czegoś nauczyć, po to tutaj było. Część druga zajęć wyszła jej naprawdę średnio. Nie była zadowolona, popatrzyła na Carmę marszcząc brwi. Zastanawiała się co takiego złego zrobiła, że jej kula zaraz po zatrzymaniu po prostu zniknęła. Przez chwilę tak stała próbując dojść do wniosku, co było nie tak, jednak na takie przemyślenia będzie czas po zajęciach, a nie teraz. Uśmiechnęła się jednak i spróbowała ze zmianą koloru. Wymówiła zaklęcie najpierw przywołujące kulę światła. Poszło jak spłatka. Przynajmniej tak jej się wydawało. Chciała, żeby jej kula była niebieska. Uwielbiała ten kolor, był iście krukońki. Czy nie byłoby super potrafić coś takiego i wykorzystać to np. podczas meczu Quidditcha? Uśmiechnęła się na tę myśl, po czym machnęła różdżką. Niebieski, niebieski... niebieski! Jak zwykle coś nie wyszło, jednak jej kula była idealnie czerwona. Eh... westchnęła, jednak chyba nikt nie zauważył, że była to jakaś tam pomyłka. Po prostu tak miało być... tak zamierzała utrzymywać do końca zajęć. Piękna, krwista czerwień, niczym piękne róże, które uwielbiała. O tak... to był bardzo dobry argument!
Gdy tylko Zoe usłyłszałą polecenie od razu wzieła się do roboty. Dziewczyna postanowiła zmienić światło na zielony, więc powiedziała - Lumos sphare virdis -. Kula zmieniła kolor na zielony. Udało się, pomyślała. Nagle kolor zaczoł blaknąć. No nie znowu, martwi się puchonka. A tym razem miało być idealnie, rozpacza. Patrzy z lekką zazdrością na udane zaklęcia. Czemu mi nigdy nie wychodzi, zastanawia się Zoe. No cóż tak najwyraźniej musi być, podsumuje. Kostka 5 Kolor 4
z/t
Ostatnio zmieniony przez Zoe Everhill dnia Pią 15 Kwi 2016 - 19:06, w całości zmieniany 1 raz
Do tej pory szło jej całkiem nieźle. Może nie do końca tak idealnie jak by chciała, ale jednak nie miała sobie niczego do zarzucenia. Następna część zadania brzmiała całkiem ciekawie. Od razu przyszło jej na myśl, żeby jej kula miała kolor żółty. Idealnie się zgrywał przecież z kolorami jej domu, więc jakby inaczej. Mocno skupiła się na tej konkretnej barwie. -Lumos spharea fluvius - szepnęła cicho i machnęła różdżką. Przez moment poczuła przypływ szczęścia, bo jej kula nie była już biała, ale… Była fioletowa. No nie. Nie tak miało być. Chciała, żeby była żółta, a tu pokazał się kolor zupełnie przeciwny. Rozejrzała się po klasie i liczyła, że nikt, a zwłaszcza profesor Ramirez nie zauważy tej małej pomyłki. Coś musiało jej pójść źle i tym akurat była zmiana barwy kuli. Mówi się trudno. W końcu nie była to jakaś okropna porażka. Miała tylko nadzieję, że jej trójka wciąż ma szansę na zdobycie tej nagrody, o której mówił Ramirez. Była całkiem ciekawa, co to mogłoby być. No i liczyła na to, żeby nie były to po prostu punkty dla domu.
Mikkel był ostatnio strasznie rozkojarzony. Wszystko wydawało się sprawiać mu problemy. Nawet jego ukochana transmutacja. Gorszy okres, pomyślał. Lilith znów poradziła sobie bardzo dobrze, a on znów bał się, że pójdzie mu gorzej. Zadanie od Ramireza wydawało się znów być dziecinnie proste. Zmiana barwy kuli… Przecież kolorki przedmiotów zmieniali już w drugiej klasie szkoły. No cóż.. Pierwszy kolor jaki przyszedł mu do głowy to był oczywiście zielony. Dobrze mu się kojarzył. Zdecydował się jednak na żółty, bo tak. Właściwie nie znalazł żadnego wytłumaczenia na dokonanie takiego wyboru. Nie był to jego ulubiony kolor, ba, wręcz go nie lubił. Może to właśnie skłoniło go do decyzji. - Lumos spharea fluvius - mruknął i bardzo uważnie machnął różdżką. Wcale nie zaskoczyło go, że zaklęcie nie wyszło. Kula zaczęła momentalnie jaśnieć i jaśnieć. Wydawała tak jasne światło, że Mikkel patrząc na nie, kompletnie stracił wzrok. Nie był w stanie nic zobaczyć. Usłyszał, że profesor Ramirez sprawił, że kula zniknęła, ale on wciąż nic nie widział. Zaczął iść w stronę, z której, jak pamiętał, znajdowały się ławki. Ale wpadł na kogoś… Musiała to być @Lilith Nox, bo jako jedyna stała w pobliżu. - Przepraszam, Lilith - powiedział, wystawiając ręce do przodu z obawy, że znów na kogoś wpadnie. W końcu doczłapał się do ławki bez niepotrzebnych ofiar. Usiadł i próbował uspokoić wzrok. W końcu odzyskał zmysł widzenia, ale teraz trochę bolała go głowa. - Ja się chyba do tego nie nadaje - przyznał zrezygnowany.