W tej przestronnej klasie na trzecim piętrze odbywają się lekcje zaklęć. Dwa rzędy dwuosobowych ławek czekają na uczniów. Duże okna przepuszczają wiele światła, co nadaje klasie przestronny wygląd. Na regałach po prawej stronie znajdują się wszelakie przedmioty na których można ćwiczyć zaklęcia. Na ścianach wiszą natomiast tablice na których są wypisane podstawowe zasady pojedynkowania się.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - zaklecia
Wchodzisz do Klasy Zaklęć, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Zaklęcia. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Podaj ogólną definicję zaklęcia i opisz, co wpływa na jakość czaru. 2 – Przedstaw szczegółowo zagadnienie zaklęć niewerbalnych. 3 – Podaj po dwa przykłady zaklęć z każdej z grup: zwykłe, ofensywne, defensywne. 4 – Podaj dwa rodzaje przysięgi wieczystej i opisz na czym polegają. 5 – Podaj trzy zaklęcia, do których można dobrać inne przeciwzaklęcia (podaj je) niż Finite. 6 – Podaj trzy zaklęcia ochronne (np. zabezpieczenie terenu przed ludźmi) oraz opisz działanie każdego z nich.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Odpowiednimi zaklęciami uruchom mały tor przeszkód, aby piłka mogła dotrzeć na jego koniec. (Piłka na początku toru - musi spłynąć rynną - wyczarować wodę; dociera do zbyt małej bramki - powiększyć; zbiorniczek z wodą - zamrozić zanim piłka wpadnie do wody; dźwignia - nacisnąć odpowiednim zaklęciem - wtedy piłka dociera na koniec toru). 2 – Zadziałaj na ciecze w wazonach - w pierwszym oczyść, w drugim doprowadź do wrzenia, w trzecim zamroź. 3 – Przejdź przez mały labirynt (musisz obronić się przed stworzeniem, zaatakować jedno oraz pokonać dwie pułapki). 4 – Powiel kamień, a następnie wyrzeźb węża, lwa, borsuka i kruka. Zaznacz ognistym znakiem te zwierzę, do którego domu przynależysz. 5 – Spowolnij trzech przeciwników odpowiednim zaklęciem, a następnie unieruchom każdego za pomocą trzech różnych czarów. 6 – Zadziałaj na cztery przedmioty zaklęciami z każdego żywiołu.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Zaklęcia:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Tarin nudziła się na lekcji, nie przeszkadzała ani nic. Myślała tylko o tym jak szlama może prowadzić zajęcia. Na tej lekcji po raz pierwszy nie dokuczała nikomu, zasypiając czekała na koniec lekcji.
Post musi mieć co najmniej 5 linijek - upomnienie. Dopisz te trzy i pójdzie w niepamięć
Miła nauczycielka. Wygląda na naprawdę pozytywnie nastawioną. Może więc Corin aż się odechce broić na jej lekcjach. Bo jak wszyscy wiemy – była zmorą wielu nauczycieli. Ot potworek lubiący rozwalać każdą lekcję. Kiedyś mało brakło, żeby powiesiła nauczyciela pod sufitem. Ale to było niechcący! Ale czy na pewno? W każdym bądź razie co do lekcji zaklęć to naprawdę była ciekawa tego, czego może się nauczyć. Bo było wiele takich, które musiała poćwiczyć, a miała z nimi problemy. Słysząc imię nauczycielki od razu skojarzyła je z Włochami. Fajnie. Zawsze chciała tam pojechać. Może by się w końcu opaliła? Bo w taką porę roku jak teraz to ona prawie jak trup wyglądała! Taki chodzący wampir bez wampira! O! No, ale czas wrócić do lekcji. Nie może się przez całą zamyślać. - Nazywam się Cornelia Brockway Somerhalder – Podała swoje imię i dwa nazwiska. Dlatego, że oba były w pełni poprawne i niektórzy nie potrafili zapamiętać tego drugiego, którego używała zdecydowanie częściej. Ale cóż. Namyśliła się. Co lubi? Czego nie lubi? O! Już wie co może zdradzić. - Lubię śpiewać. Nie lubię dzieci pucholandii... - Mruknęła wyliczając i jedno i drugie na palcach jakby powiedziała niesamowicie wiele rzeczy i się już w nich pogubiła. A co do jej ulubionego zaklęcia to.. To.. Ona ma ulubione zaklęcie? Osz kurde mać. Zamrugała zastanawiając się. Nosz kurde nie wiem. Nawet ja wszechwiedząca autorka nie wiem. No, a przecież nie powie, że Crucio, czy inne czarnomagiczne... Bo chociaż ich użyła, to ulubione nie są. - Accio? Bo mi się nigdy nie chce po nic ruszyć dupy... I Chłoszczystość, bo nie lubię zamiatać? - Bardziej to mówiła do siebie niż do nauczycielki, ale co tam. Nasunęła bardziej czapkę ciesząc się, że nikt się nie czepia o jej maskujący strój. I paczcie! Prawie jej nie zauważono! Działa działa waaaa!
Rozglądała się znudzona po klasie. Nikt nowy nie wchodził. Po chwili jednak pojawiła się...Chiara! Ej, serio, Desiree się tak jakby stęskniła za przyjaciółką więc gdy ta się do niej dosiadła zdobyła się nawet na lekki uśmiech. Co ją skłoniło żeby tu przyjść....-Heeej. Generalnie to...trzeba Slytherinowi punkty nabić, nie można pozwolić, żeby Puchar Domów zgarnął jakiś Pucholand. A że z tego przedmiotu akurat najgorsza nie jestem dlatego wpadłam. A ty? Kurde, dawno cię nie widziałam. Co robisz na zaklęciach? -przyjrzała się Ślizgonce, która nie często bywała na lekcjach, a jeśli już to po to by coś nabroić. W sumie Desiree nie miała po co się jej czepiać, bo robiła to samo ale teraz...-Czarka, słońce. Nie psoć za bardzo, okej? Dla dobra Slytherinu rzecz jasna. - weszły dwie kolejne osoby. Gryfonka, którą Des kojarzyła z sali końca, więc lekko kiwnęła jej głową. Potem weszła Tarin, którą dosyć znała, to przywitała i ją. Nauczycielka wstała i się przedstawiła. Czyli Włoszka. No, nie najgorzej. Ale zadała dziwne pytania...Jakie to Des lubi zaklęcie...- Desiree Weaver. Lubię,eee...grać na gitarze, nie lubię...różowego koloru. A moje ulubione zaklęcie...yyyy...Abdico Visus. Bycie niewidzialnym to za...znaczy, świetna sprawa. - dobra, jąkała się jak nie wiem ale jakoś odpowiedziała.
Och, dlaczego każda pierwsza lekcja musiała zaczynać się tak samo? Przewróciła teatralnie oczami i spojrzała na nauczycielkę znudzonym spojrzeniem. Pierwsze pytanie przemilczała, ale na resztę to ona chętnie odpowie. A czemu by nie. - Lubię… alkohol. I seks. W tym polecam się na przyszłość. – Uśmiechnęła się niewinnie po czym bez zmrużenia okiem kontynuowała: - a nie lubię grzeczności i regulaminów. I tak są tylko po to, żeby je łamać. O zaklęciach gadać nie miała zamiaru, bo ich nie lubiła. Używała je i znała, bo była zbyt dużym leniem, żeby robić cokolwiek ręcznie, ale nie przepadała za nimi. Nudne to. - Taa… ta jędza od numerologii ostatnio odebrała nam punkty. Wredna suka. – Wyszeptała jak rozjuszona kotka, znowu odwracając się do przyjaciółki. – Co tu robię… przyszłam… się pouczyć. – Tu uśmiechnęła się asymetrycznie, mrugając do towarzyszki. - Ależ… przecież ja nie zamierzałam rozrabiać! Skąd ci to przyszło do głowy? – Uśmiech nie znikał jej z twarzy a w dłoni pojawiła się różdżka, którą swobodnie okręcała między palcami. Huhu, przecież ona jest aniołkiem! A różdżką chce sobie... podłubać w nosie, o.
Rozglądała się po nowo przybyłych. Prawie sami Ślizgoni. Jedna Gryfonka. Dobrze, w końcu odrobią punkty. Nauczycielka zaczeła się przedstawiać, wyglądało na to że jest Włoszką...Niedaleko Chorwacji...Ech. Zadała niezwykle dziwne pytanie, na które ciężko było znaleźć odpowiedź więc Tori długo się zastanawiała. Przecież każde zaklęcie jest fajne i użyteczne, no nie? Ślizgonka wsłuchała się w odpowiedzi innych. Studentka podała zaklęcie jakiego jeszcze Vic nie znała, pewnie było na poziomie studenckim. Niewidzialność...no, fajnie by było ją umieć, to fakt. Gdy nadeszła jej kolej na odpowiedź uśmiechnęła się wesoło i kiwnęła nauczycielce i reszcie głową. -Victoria Silverstone. Uwielbiam rysować a nie cierpię...ych, Historii Magii. - taaa, nuda jak nie wiem. - A moje zaklęcie... Perrciculum. Często się przydaje. - dobra, nie używała tego zaklęcia nigdy, ale znała jego działanie i wydawało jej się ciekawe.
Wysłuchała odpowiedzi każdego z uczniów. Desiree wydała jej się miłą i ciekawą osobą. Może miała mylne pojęcie o ślizgonkach? Zdawało jej się raczej, że będą rzucać uwagi w pewien sposób niemiłe i obraźliwe. Do tego będą pokazywać, że w ogóle nie obchodzą się lekcją. Cornelia również nie wydała jej się jakaś szczególnie groźna. Od zwykła uczennica z Gryffindoru, która raczej nie powinna jej wadzić. Victoria, również nie wydawała się być jakoś szczególnie podła, niemiła. Wręcz w przekonaniu Gianny wyglądała na osobę nieśmiałą. I lekcja mogłaby być naprawdę spokojna. Ale oczywiście była tutaj jeszcze Chiara. I ona nie pozwoliła by umysł włoszki w całości przełamał ów przekonanie, że ślizgoni są cóż... Są jacy są. Salazarowati można by rzec. - Z takim ogłoszeniem to lepiej się wydrzeć na korytarzu niż w sali z samymi uczennicami – Odpowiedziała niewczynie słysząc co lubi. Już była pewna jednego, z nią będą kłopoty. Tylko jeszcze nie wiedziała jak duże. Uśmiechnęła się i odwróciła w stronę tablicy. Machnęła różdżką a na niej napisało się „Podział zaklęć”. - Zacznijmy od teorii. Proszę o podział zaklęć. Im dokładniej tym lepiej.
Cornelia słysząc ów Chiare zaśmiała się cicho pod nosem. Powinna nienawidzić Slytherinu i najczęściej właśnie to okazywała. Ale cóż, ów dziewczyna wydawała się być całkiem fajna. Szczególnie, że ten alkohol i seks nie ważne czy poważnie i czy żartobliwie podkreślony, to jednak w stroju maskującym chowa się przy ścianie nimfomanka i coś wie o tym polecaniu się na przyszłość. Chociaż nie musiała się na szczęście jak to ujęła nauczycielka, drzeć na korytarzu. Słysząc, że nauczycielka w końcu ma jakieś pytanie i będzie chciała przydzielić punkty uśmiechnęła się delikatnie. - Zaklęcia podstawowe i zaklęcia złożone... Albo zaklęcia zwykłe, zakazane oraz przeciwzaklęcia – Przedstawiła na głos ten najprostszy podział nie rozwlekając się za bardzo i mając nadzieję, że za to też załapię się na kilka punkcików. Ostatnio Gryffoni mieli nawet mniej niż te posrane puchoniska! Trzeba było coś z tym zrobić!
Uśmiechnęła się przymilnie do nauczycielki. - Ależ oczywiście, proszę pani. Zapamiętam. - Yhym... taa... jasne. Wcale nie. O, już jej to wypadło z głowy. Kurczę. Jaka szkoda. - Ale gdyby pani zmieniła zdanie... wie pani, gdzie mnie znaleźć. Nie, żeby kusiła los. Skąd. Po prostu tak jakoś jej się wyrwało. Zawsze miała problemy z taktem i jakoś nie próbowała ich zwalczać. Żyła sobie z nimi w idealnym układzie. I tyle. Przy pierwszym pytaniu nauczycielki miała ochotę walnąć głową w blat stołu. DLACZEGO? Przyszła tu CZAROWAĆ. Już chciała coś powiedzieć, ale uprzedziła ją jakaś Gryfonka. Co do zaklęć...O ile te pierwsze były raczej nudne, to ostatnie strasznie ją intrygowały. Chciałaby od razu przejść do praktyki. Cholera, przecież przyszła tu czarować, a nie wkuwać. Czyżby się powtórzyła? Nic nie szkodzi, może dzięki temu coś do kogoś dotrze. No dalej... niech powie "wyciągnijmy teraz różdżki, poczarujemy trochę" chyba że rozwiną punkt o zaklęciach zakazanych. Jeśli tak, to ona bardzo chętnie się wypowie. Albo... - Zwykłe dzielą się na defensywne, ofensywne i pomocnicze, przeciwzaklęcia na kończące i leczące a zakazane na niewybaczalne i czarną magię. Przejdziemy już do praktyki? Nie, żeby tak jej się spieszyło tylko po to, żeby pomylić zaklęcie, które zaplanowała nauczycielka z jakimś innym, robiącym więcej zamieszania. Skąd.
Roześmiała się słysząc odpowiedź przyjaciółki na pytanie nauczycielki. No tak. Zawsze szczera. Desiree nie odpowiedziała w ten sam sposób tylko dlatego, że...no w sumie nie wiem czemu. - Haha, nie no. Dobra jesteś. - pochwaliła przyjaciółkę z lekkim uśmieszkiem. - słyszałam, słyszałam...ta cała Hampson, nie? Wredota. Serio jest taka beznadziejna? -spytała z zaciekawieniem, ale też lekko się krzywiąc. Wiele słyszała o tej profesorce. No jak ktoś taki może uczyć w ogóle? A, i ponoć była też krewną dyra. Więc pewnie dlatego tu pracuje. Nie ma to jak załatwiać sobie posadę przez rodzinę. Gdy usłyszała odpowiedź na pytanie co Chiara tu robi ponownie się roześmiała. -Uważaj, bo uwierzę. Chiara Ana Morello. Aniołek w czystej postaci. - wyciągnęła palec by zakreślić aureolę nad głową przyjaciółki mrugając do niej. - Uważaj, wydłubiesz sobie oko. -wytknęła dziewczynie język gdy ta bawiła się różdżką. Słysząc komentarz nauczycielki na słowa jej koleżanki tylko wywróciła oczami i lekko westchnęła zrezygnowana. A więc teoria. Pytanie było...no cóż. Banalnie łatwe, jak dla pierwszoklasistów. Dlatego brunetka ani myśląc wyciągnęła rękę do góry i nie czekając aż profesorka da jej możliwość glosu zaczęła odpowiadać na pytanie. -No więc tak. Są zaklęcia ofensywne, stosowane najczęściej w pojedynkach i służące do ataku. Na przykład Drętwota, która paraliżuje, czy Petrifikus Totalus. Potem mamy zaklecia defensywne, do obrony takie jak Protego wytwarzające wokół nas tarczę. Dalej są zaklęcia kończące działanie innych zaklęć, na przykład Nox czy Finite. Są też zaklęcia pomocnicze, potrzebne w życiu codziennym jak Lumos, czy Chłoszczyść. Potem zaklęcia nieszkodliwe, które wyczarowują na przykład jakiś przedmiot, na przykład Orchideus wyczarowujący bukiet kwiatów. Przemieszczające, takie jak Accio i Wingardium Leviosa oraz niewybaczalne: Avada Kedavra, Crucio i Imperio. Istnieje też gama zaklęć transmutacyjnych. To chyba wszystko. - miała nadzieje, że wyczerpała temat.
Ostatnio zmieniony przez Aileen Desiree Weaver dnia Sob 25 Lut 2012 - 21:58, w całości zmieniany 1 raz
No cóż. To oczywiste, że wszystkim śpieszy się tylko do czarowania. Ale wprowadzenie niestety musiało być. Jednak nie martwcie się. Miała w głowie jeszcze tylko jedno pytanie, a potem miała pomysł na zaklęcie, które może nauczyć uczniów akurat dzisiaj. Żeby nie zrobili zbyt wiele szkód. - Tak. Na pewno od razu pójdę do ciebie jeśli zmienię zdanie – Odezwała się troszkę ironicznie, ale nie jakoś kpiąco i westchnęła. Czekała na odpowiedzi na temat tego, o co przed chwilą zapytała. Kiwnęła głową słysząc Gryffonkę. Dwa podziały, nie szczegółowo. Dobrze. Przynajmniej jakąś tam wiedzę ma. Potem ów Chiara. No, tu już lepiej. Jeden podział jednakże bardzo dobrze wypunktowany. Może była troszkę irytująca i zbyt niecierpliwa, ale przynajmniej mądra. A to Gianna cieniła w uczniach najbardziej. Tych, którzy nie byli w stanie odpowiedzieć na jej pytania nawet proste po prostu gnoiła. No, może to złe słowo. Traktowała z góry. Jest nauczycielką i obowiązuje ją bezstronność, ale czasem jednak łamała tą zasadę. W Końcu jest tylko człowiekiem. - Bardzo ładnie dziewczyny – Des powiedziała chyba najwięcej. Wprawdzie prosiła tylko o powiedział, ale cieszyła się, że uczennica ze Slytherinu jest nad wyraz aktywna. A to była kolejna ważna rzecz dla byłej krukonki. - Ok. A teraz jeszcze jedna rzecz i przejdziemy do praktyki. Proszę o trzy złote zasady przy wymawianiu zaklęć – Kiwnęła głową i w pewien dziwny sposób spojrzała na Cornelię. Czyżby zaklęcie, którego mieli się uczyć miało dotyczyć właśnie jej? Może będą ją zamieniać w coś?
Nuda i nuda na lekcjach, cały czas to samo. Tarina nudząc się wymyślała jak może zadawać ból innym, przypomniała sobie staruszkę która przy niej umierała. Na jej twarzy zagościł uśmiech. Już za niedługo koniec lekcji, już za niedługo będzie mogła dokuczać szlamom, już czuła tą satysfakcję z tego co będzie robić. Szlamy uczyły się zaklęć tych co ona już potrafiła. Byli tutaj też uczniowie czystej krwi, niektórzy z innych domów ale ważne że nie szlamy. Porozglądała się po klasie i stwierdziła że jest tu chyba najpiękniejszą osobą.
Kolejne łatwe pytanie jak dla pierwszej klasy. No, ale cóż. Po pierwsze łatwo było zdobyć punkty. Po drugie taka powtórka może nie była jakoś szczególnie potrzebna, ale jak na pierwszą lekcje to chyba na prawde jedyne, co powinno się przeprowadzić. Bo nauczycielka pokazała, że jest naprawdę cóż... Bardzo prosto jej się przypodobać. I kolejne banalne pytanie. Zamyśliła się troszkę. Jak to było? - Zaklęcia powinno się wymawiać dobitnie i z przekonaniem. Powinno się być skupionym i spokojnym przy ich używaniu. No i... Eee. A tak. Trzeba pilnować, żeby formułka była dobrze powiedziana – Mruknęła krótko. Zastanawiała się, czemu nauczycielka tak dziwnie się na nią spojrzała. Boże! Zamienią ją w mysz i zjedzą! Albo.. Albo! W każdym bądź razie jezu, dlaczego ona? Była grzeczna! Co ta baba planuje? Nie lubi jej juuuż aaaa!
Rozejrzała się po klasie. No chyba wszystkie są aktywne, ale ona oczywiście najbardziej, muahahahahahaha. Gdy usłyszała kolejne pytanie aż ziewnęła. Znowu było łatwe a Corin nie powiedziała wszystkiego. - Trzeba też zwracać uwagę na akcent. Zaklęcie źle wypowiedziane pod tym względem nigdy nie będzie równie dobre i skuteczne, jak to rzucone z akcentem położonym na odpowiednią sylabę. Jeśli nie mamy wprawy w rzucaniu danego uroku, to może się zdarzyć, że przez źle położony akcent zaklęcie w ogóle nie zadziała. Ostatnią ważną uwagą jest to, aby nie być spiętym podczas rzucania zaklęcia i nie usztywniać szczęki. Należy się rozluźnić, by wypowiedzieć słowa zaklęcia jak najbardziej naturalnie.
Lilly biegła przez szkołę, musi się pośpieszyć musi coś wymyślić. Nie dość że spóźni się na zajęcia to jeszcze nic a nic na nie nie umie! To nie uczciwe! To zniewaga, ale chyba najważniejsze jest to żeby była. Już widziała drzwi do klasy gdy jej obraz się poruszył, a ona spotkała się z podłogą. No kurza stopa! Wstała i podeszła do drzwi, otrzepała się i spojrzała ostatni raz na siebie. No cóż, można by powiedzieć, że wyglądała normalnie, jak to zawsze ona. Obandażowana niezręcznie lewa dłoń, która dawała o sobie znać cały czas od kąt uciekła ze skrzydła szpitalnego. Jaka ona jest zła na siebie. Przez większość czasu stała przed drzwiami, by wreszcie wziąć głęboki wdech i utworzyć je niepewnie. Wejrzała przez szparę od drzwi przestraszona. - Ano… emmm przepraszam za spóźnienie… Mogę wejść? – spytała niepewnie spoglądając przestraszona na nauczycielkę. Widząc tyle osób nie chciała się tłumaczyć z tego, że mimo iż jest tu już jakiś czas to zgubiła się! Najzwyczajniej w świecie zabłądziła!
-Ładnie Desiree. Chociaż muszę ci powiedzieć, że zwracanie uwagii na akcent nie jest aż tak ważne. Ponieważ jeśli jesteś w sytuacji gdy musisz działać szybko nie myśli się o akcencie. Dlatego raczej o tym nigdy nie wspominam. Ale co do spięcia to masz rację. - Skomentowała dopełnienie wypowiedzi ślizgonki. Cieszyła się, że odpowiada ponad program. Cornelia troszkę zdawała się olewać lekcję, więc nie zachwycała się jej wypowiedziami aż tak. - A ty, co masz do powiedzenia? - Spytała ślizgonkę, która się jeszcze w ogóle nie odezwała i wydawała się cały czas nudzić. Oj nie lubiła takiego ignorowania. Bo w końcu mogła na lekcje nie przychodzić, skoro chce po prostu na niej być i tyle. Już chciała zacząć mówić jednakże w tym momencie do klasy wpadła jakaś biedna, zmęczona Gryffoneczka. Pewnie zrobiłaby jej wykład na temat przychodzenia w połowie lekcji, ale pierwsze co zauważył to zabandażowana dłoń. Najwyraźniej stała jej się jakaś krzywda i przez to dziewczyna trafiła do Skrzydła Szpitalnego a nie do Klasy Zaklęć. Gianna westchnęła i uśmiechnęła się, a więc nawet przez chwile na jej twarzy nie pojawiła się nawet jakoś szczególnie surowa mina. - Dobrze, wejdź. Tylko proszę, jeśli będziesz wiedziała, że się spóźnisz to wyślij mi sowę. Inaczej dostaniesz zadania karne i to dotyczy wszystkich. A teraz usiądź z którąś z koleżanek i przedstaw się jeszcze – Skomentowała ów sytuację po czym usiadła za biurkiem i odsunęła szufladę. Wyjęła z niej podręcznik. Zerknęła na jedną z ostatnich w nim stron i kiwnęła głową. - Świetnie. No, to podstawę mamy już za sobą. Teraz będziemy ćwiczyć zaklęcie, które zazwyczaj jest na poziomie studiów, ale może się okazać bardzo przydatne. Bo gdyby koleżanka Cornelia je znała, to nie musiałaby się ubierać jak żołnierz w okopach. Mam na myśli Chamaeleonisum. Czy ktoś wie, jakie dokładnie działanie ma to zaklęcie? Może ktoś już próbował je kiedyś zrobić i może nam troszkę streścić jak wygląda taka sytuacja? Desire, ty jesteś studentką. Powiesz nam coś o tym? Albo ktoś inny? - Przedstawiła im plan na teraz. Uznała, że dzisiaj nie ma potrzeby, by zaczynać jakieś proste zaklęcia typy Accio. Zrobi im takie dobre wejście w magię, takie TADAM! A potem przejdą do tego, co jej nie wychodziło w wieku szkolnym, ale dla większości osób jest naprawdę łatwe. Cóż. Ona niegdyś naprawdę kaleczyła zaklęcia. A teraz? Jest ich nauczycielką. Parodia.
BYła z siebie serio dumna, ale jednocześnie się na siebie denerwowała. Zachowywała się trochę jak Krukonka. No ale co poradzić, lubiła zaklęcia a pytania były niezwykle proste. Nagle do klasy wleciała jakaś spóźniona Gryfonka. A, Lillyanne. Ta, która umie przewidywać przyszłość. Desiree skrzywiła się nieznacznie przypominając sobie ich spotkanie w parku. Wtem nauczycielka ogłosiła, że zaczynają praktykę i ogłosiła, że będą się uczyć...o kurczę, mega zaklęcie. Kameleona. Gdy została spytana o jego działanie zastanowiła się chwilę. -Jasne. To zaklęcie Kameleona. Zaklęcie, dzięki któremu dana osoba zyskuje możliwości kameleona, mugolskiego zwierzecia. - nie jest widoczna na żadnym tle, wtapia się w otoczenie. Bardzo przydatne gdy chcemy się ukryć. - odpowiedziała mechanicznie. - Przystawiamy do siebie różdżkę i wypowiadamy je. Czujemy jakby przez nasze ciało przebiegły strugi zimnej wody (czy coś tam, w HP i ZF coś takiego było ale nie pamiętam) i o, nie widać nas. -zakończyła swoją odpowiedź nie mogąc się doczekać aż zaczną używać zaklęcia.
Lilly dygnęła delikatnie w ramach podziękowania, że nauczycielka ją wpuściła. Skuliła się delikatnie zarumieniona i wydukała. - Jestem Lillyanne Sangrienta… miło mi. – po tych słowach ruszyła do najbardziej oddalonej ławki. Usiadła sama. Nie chciała, by ktoś jej przeszkadzał. Nie chciała brać nawet udziału w lekcji, no ale cóż. Nie miała humoru i wszystko ją dobijało, była nieźle rozkojarzona i czuła się trochę opuszczona. Zaczęła oglądać wszystkich i wszystko co jest w klasie by zając czymś sobie czas. Trzeba nadrobić Punkty dla Gryffku. Trzeba się postarać!
- Dziękuję bardzo Desire. Oczywiście za pomoc mi zostaniesz wynagrodzona punktami – Ślizgonka zdecydowanie od dzisiejszej lekcji jest jedną z jej ulubionych uczennic. Kto by pomyślał? Naprawdę widząc ją po raz pierwszy uznałaby, że będą z nią same kłopoty. Ale teraz... Oj chyba zostanie jej pupilkiem! Bo naprawdę już sporo sobie nazbierała. - Lillyanne. Cieszę się, że jesteś. Prosiłabym cię, żebyś w ramiach krótkiego przypomnienia zajrzała do podręcznika lub powiedziała mi z pamięci dwie rzeczy. Na jakie dwie grupy dzieli się budowa różdżki i jakież są jej parametry – Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. Chciała, by dziewczyna też mogła zdobyć parę punktów. W końcu to najwyraźniej nie jej wina, że się spóźniła a Gryffindor i tak nie ma jak na razie szans dogonić innych domów.
Brązowowłosa dziewczyna spojrzała na nauczycielkę niepewnie. Nie miała zamiaru się odzywać, ale skoro już została spytana, to nie może tego pytania olać. Wstała i zaczęła mówić. -Zewnętrzna, Wewnętrzna. – Nie miała ochoty składać to w jakieś konkretne zdanie, nie miała na to sił. – Drewno, Długość, Elastyczność, Rdzeń, Specjalna właściwość. – to wszystko co wydukała Gryffonka. Nie była w dobrym humorze, jej wypowiedzi przypominały bardziej odpowiedź robota, niż przyjaznej dziewczyny z Gryffindoru. Jej ton był oschły, a twarz nie wyrażała nic. Gdy skończyła wypowiedź usiadła z powrotem.
- Dziękuję Lilly. Bardzo ład... - Chciała ją oczywiście pochwalić, jednak nagle usłyszała trzepot sowich skrzydeł. Nagle na jej głowie usiadła czarna, napuszczona i brudna sowa trzymając w dziobku byle jak oderwany skrawek papieru. Gianna zamrugała zaskoczona i wzięła ów nieudolnie napisany list. Wygoniła szybko ptaszysko, żeby jej z niej nie przeskoczyły jakieś pchły na włosy. Szybko przeczytała o co to chodziło. Skrzywił się delikatnie dowiadując się, że w jej gabinecie stał się mały... Wypadek. Aha, pewnie jakbyś pierwszoklasiści uznali, że łajnobomby i jej krzesło są świetnym połączeniem. Westchnęła udręcznona. - Przepraszam was wszystkich. Muszę natychmiast wyjść. Macie wolne – Szybko pozbierała swoje rzeczy i przerzuciła torbę przez ramie. Machnęła różdżką by na tablicy zapisało się polecenie. - Proszę, by na zadanie domowe napisać mi działanie, przebieg oraz zalecenia przy używaniu wybranego przez siebie zaklęcia. Najlepsze zostanie odczytane na lekcji i to będzie następne zaklęcie jakiego się nauczymy. A tak! I za tydzień jest test z podstawowych zaklęć. Muszę być pewna, że je potraficie – Skończyła już przy samych drzwiach po czym wybiegła z klasy.
Wparowałam do klasy jak poparzona, zapewne nieźle już spóźniona. Nie było to w mojej naturze lecz dzisiaj wyjątkowo nie potrafiłam się ogarnąć. Usiadłam w swojej ławce i wyciągnęłam na ławkę książkę. Poprawiłam swoją szatę a następnie z leksza zmierzwione włosy. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem rozglądając się po klasie. Wsłuchiwałam się w to co mówiła pani profesor starając się mniej więcej załapać co dzisiaj przerabiamy.
Marco Ramirez
Wiek : 37
Dodatkowo : Opiekun Ravenclawu, Animag (Pantera), Zaklęcia bezróżdżkowe
Marco spokojnie przechadzał się po zamku jako pantera - wszyscy już przecież wiedzieli kim jest i nikogo jakoś to specjalnie nie dziwiło. Dlatego przemierzał spokojnie korytarze, będąc przynajmniej pewnym, że nikt go niepotrzebnie nie zaczepi - choć nie, żeby nie lubił rozmawiać z podopiecznymi! Po prostu skoncentrowany był na tym, aby zacząć jak najszybciej lekcję zaklęć. Którą miał z grubsza już zaplanowaną. Mianowicie uczniowie i studenci, o ile ci przyjdą, będą w sposób praktyczny wykorzystywać zdobytą przez te wszystkie lata nauki wiedzę. Bo zapewne każdy znał już podstawowe formułki czarów, jednak mało kto umiał się nimi posługiwać. A przynajmniej w ten sposób, aby były skuteczne. Poza tym profesor Ramirez chciałby nauczyć innych ogłady podczas pojedynku. A nie, żeby rzucać avadami na prawo i lewo, w dodatku w plecy konkurentowi, heheh. Kiedy dotarł pod klasę, transmutował się z powrotem w człowieka i nacisnął klamkę. Wszedł spokojnie do pomieszczenia, oglądając je ze wszystkich stron. Machnął różdżką, którą wyciągnął zza paska i zrobił tu porządek. Otworzył też na chwilę okno, aby sala się wywietrzyła. A potem pod działanie czarów poszły ławki - odrzuciło je pod sam koniec klasy, przylegając ściśle do ściany, jedna na drugiej. Cóż, potrzebowali miejsca do pojedynków, prawda? Dlatego poustawiane były jedynie krzesła, w półkole. Także to tam powinien się udać każdy chętny zdobywania wiedzy praktycznej z zaklęć. Na środku udało się zachować dużo przestrzeni, to bardzo dobrze. Marco uśmiechnął się na ten widok, po czym różdżką zamknął okno, uznawszy, że tyle świeżego powietrza wystarczy. Sam zaś po tym wszystkim usiadł półdupkiem na biurku, w rękach obracając magiczny patyk i z uśmiechem oczekiwał na tłumy (HAHA) uczniów i być może studentów!
Benja nawet nie wiadomo co podkusiło, żeby pójść na lekcję Zaklęć. Według niego posługiwał się nimi na tyle dobrze, że nie musiał się przykładać do tego przedmiotu zbyt specjalnie. Ale coś w nim powiedziało, że może być ciekawie. Wielkie Schody to nie był dla niego problem. Na takowy natrafił na trzecim piętrze! Oczywiście pomylił sobie sale i trafił do Izby Pamięci, całkowicie zdziwiony, bo był przekonany, że ma doskonałą pamięć. Po chwili rozmyślenia jednak trafił do sali, gdzie wszedł wolnym krokiem. Najbardziej z wszystkiego zdziwiło go ułożenie krzeseł i brak ławek. Co się stało? Jakiś rewolucyjny nauczyciel, chce w końcu trzymać kontakt z uczniami? No tego dawno nie było! - Dzień dobry - mruknął szybko i ruszył się pod okno. Czemu przyszedł sam? Bo chociaż chwile chciał spędzić na osobności. No i nikt z jego "ambitnych" kumpli nie chciał dodatkowo chodzić na takie lekcje. No cóż, pięć minut chwały właśnie chyba wygasa, czy to nie przykre? Trzeba coś z tym zrobić. Rozsiadając się na krześle zaczął nerwowo podrygiwać stopą. Ciekawe, czy tego nauczyciela coś denerwuje?
Zaklęcia to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Tygryskiem nie była, no ale kto jej zabroni wtargnięcia na lekcję i zaprezentowania wszystkim jaki ma OGROMNY talent w czarowaniu. Słyszycie to słowo? OGROMNY!... Do tego stopnia, że kończy się to dłuższym posiedzeniem za a) atakowanie innych uczniów b) „przypadkowe” atakowanie nauczycieli c) robienie sobie krzywdy. Trzecie i pierwsze najczęściej się pojawiało. I to nie jej wina, że łatwo się denerwuje! A jak ma różdżkę... I jest zdenerwowana... No to się zazwyczaj źle kończy. Ale co się będzie, na lekcje trza iść. Jak zwykle wyróżniała się czym moi państwo? A no brakiem szaty szkolnej na sobie. Czarne leginsy, fioletowa bluza do połowy ud i nieodzowne zielone trampki – choć czasem biegała po całych Hogwarcie w skarpetkach, ale to głównie w w lato. Z tego również była dobrze znana. O dziwo jednak tym razem nawet, jeśli jej nie ubrała to miała przewieszoną przez ramię - na wszelki wypadek jakby była potrzebna i musiałaby jednak ją założyć. - Bry – Rzuciła na powitanie bez jakiegoś większego zaangażowania w to słowo i ruszyła na miejsce, w którym to powinna stać. Wcisnęła ręce w kieszeni bluzy i mając w głęboki poważaniu czy ktokolwiek już poza nią przybył do sali stała sobie bujając się na nogach.
Wspięła się powolnym krokiem na trzecie piętro i skierowała w stronę klasy zaklęć. Gdyby się tak nie nudziła w dormitorium na pewno by na lekcję nie przyszła. Ona i nauka? Dobry żart! Stając przed drzwiami prowadząc do sali przez myśl jej przebiegło, że może jednak aż tak to się nie nudzi, ale nacisnęła klamkę i weszła do środka. Rozejrzała się po sali. Od razu zauważyła nietypowe ustawienie ławek. Uniosła kącik ust w lekkim uśmiechu. No, może i nie będzie to czas zmarnowany. - Dzień dobry. - Przywitała się bez większego entuzjazmu i ruszyła w kierunku krzeseł. Usiadła i rzuciła swoją torbę gdzieś obok. Westchnęła cicho zdając sobie sprawę, że z powodu braku ławek nie będzie mogła oddać się bazgraniu po pergaminie gdy lekcja zacznie się dłużyć. Usadowiła się względnie wygodnie na krześle i spojrzała na swoje rozsznurowane glany. Z braku lepszego zajęcia podciągnęła jedną nogę na krzesło i zaczęła wiązać prawego buta.
Ym, Ewcia. Czego?! Nie widzisz, że Spóźnisz się. Co? Znowu. Ale że niby gdzie? Ech ty pierdoło... na lekcje Zaklęć. Dzisiaj? A toto jutro przypadkiem nie miało być? Nje, dzisiaj, za kilka minut. Aee... Przez chwilę stałam jak słup z rękami pokrytymi świeżą krwią. Nie, nie zabiłam nikogo, chyba że upolowany przez Falcona zając się liczy... Tak, tak, mój kochany sokół przyniósł mi w prezencie zakrwawione truchło zwierzaczka... No cóż, niezbadany jest umysł tego ptaszka. Ale mniejsza z tym, znowu wszyscy się będą czepiać że się na zajęcia spóźniam! Szybko wywaliłam prezent za okno dormitorium (nawet się nie krzywiąc na dźwięk złorzeczeń kierowanych w moją stronę przez ofiarę latającej padliny), chwyciłam różdżkę wpychając ją do kieszeni spodni, jednym ruchem zarzuciłam torbę z podręcznikami na ramię i wyprysnęłam z wieży jak huragan potrącając po drodze kilka osób. Zleciałam wręcz ze schodów na trzecie piętro i szybko dopadłam drzwi klasy. Dopiero przed nimi uspokoiłam się, poprawiłam za duży czarny sweter i weszłam do klasy. - Dobry - przywitałam się z nauczycielem i rozejrzałam, szukając kogoś znajomego. I podeszłam do Corn, trącając ją ramieniem na powitanie. Zauważyłam że wszystkie cztery osoby w klasie przyglądają mi się ze zdziwieniem. Ewcia... Hm? Masz nadal krew na rękach. - Yyyyyy... - zerknęłam na dłonie i uśmiechając się przepraszająco szybko wytarłam je w sweter, rzucając Corn spojrzenie mówiące "nie pytaj".