Na drugim piętrze znajduje się od wielu lat nieużywana, zakurzona klasa. Jest ona dość przestronna i znajdują się w niej jedynie porozstawianie stare stoły, oraz różne rupiecie składowanie w kącie. Obecnie jest to ulubione miejsce Irytka do bałaganienia. Czasem przychodzą tu jednak także i uczniowie chcący poćwiczyć w spokoju zaklęcia przed kolejną lekcją.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob 6 Wrz 2014 - 17:46, w całości zmieniany 1 raz
- Silence Shout jest świetne - przyznała. Co jak co, ale ta nazwa przypadła jej do gustu. Nie była aż tak bardzo oklepany. Nie zauważyła, że Jonatan ciągle się na nią gapi. Dopiero, kiedy zauważyła gniewne spojrzenie Koni, odwróciła się w jego stronę. Faktycznie, on się na nią patrzył! Zakochał się czy co? Zaraz, zaraz. Istniała taka możliwość. On MÓGŁ się w Verze zakochać. Dziewczyna odwróciła głowę. Sądziła, że coś w tym jest. Że Tenebres może coś do niej czuć. W sumie pochlebiało jej to. Nie! Przecież to była przerażająca perspektywa. Wzięła gitarę i zaczęła brzdąkać jakieś dźwięki, które nie tworzyły żadnej zaskakującej melodii. - Ja się nie powieszę - powiedziała beznamiętnie podnosząc głowę. Spojrzała na dwójkę Ślizgonów. Czy oni mieli jakieś złe plany w stosunku co do niej? Koni jeszcze rozumiała, ale Namida?
- Nie no,... żal mi go... Może,... po prostu poczekajmy, aż sami się wykończą? - mruknął cicho... No, przecież nie powie Connie, że podoba mu się jej brat! ... To by ją chyba zraniło jeszcze bardziej, a tego raczej nie chciał... - Nie to, ze się mądruje - rzucił nieco głośniej, na forum klasy - ale nie powinno być raczej "Silent shout" ? - spytał trochę niepewnie...
- To mnie musisz pilnować, bo ja cierpliwość szybko tracę- Odburknęła nadal niezadowolona, jednak chwilę później po prostu westchnęła i uśmiechnęła się lekko. - Nie żeby coś... Ale ma to jakieś tłumaczenie? - Mimo, iż od dawna funkcjonowała w Anglii, to nie rozumiała do końca tego języka, a francuski akcent dodatkowo ubarwiał niektóre słowa. - Może skończyć to spotkanie? Za dużo owocnego z tego wszystkiego nie wyszło. Dam wam znać, jak będzie już zwyczajna próba. A, i popytajcie ludzi. Jedna osoba do chórków oraz tekściarz by się przydał.
Jonatan spojrzał niechętnie na siostrę i Namidę. Najwyraźniej oboje byli niezadowoleni. Trudno. Jakoś specjalnie się tym nie przejął. Wiedział od początku jakie będą reakcję, ale po prostu postanowił to zignorować. Westchnął głęboko. Czas na łów. Jonatan zdecydowanie nie był mistrzem podrywu. Korzystał tylko z manier, które wyniósł z rodzinnego domu. Podszedł do Ver i ujął jej dłoń, jednocześnie biorąc ją z gitary. Złożył na niej delikatny pocałunek. -Wyskoczyłabyś gdzieś ze mną?- Zaczął po prostu, bez jakiś głębszych ceregieli.
Zasnął trochę na ławce ale w końcu się obudził zobaczył że jest więcej osób. Wstał z ławki. -Nie masz przyjaciół Adrianie? Hmm... zaraz jednego dostaniesz. Wyjął różdżkę po czym wymówił czar . -Jęzlep Chłopak już nic nie powie żadnego czaru co to za ulga. -Flippendo Popchnęło chłopa aż się przewrócił. David podszedł do niego zacisną pięści i zaczął uderzać chłopaka po twarzy. Krew polała się na podłogę , pamiętał akcję na balu byłą bardzo podobna. -Wiesz za co dostałeś? Za dwa powody pierwszy : twarz! drugi! z Koni nigdzie nie pójdziesz. Czaisz? A teraz won z klasy! Przylazłeś tu bez pytania i mi przeszkadzasz!
Po myślniku spacja, a przed przecinkiem natomiast spacji nie ma. Popraw.
Spojrzała na Davida zdziwiona jego nagłą reakcją. -Z łaskie swojej Connie- Mruknęła z początku, niezadowolona. David był nienormalny. Spontaniczny, wiecznie rozpoczynał bójki... Imponował jej. Trochę się nawzajem przypominali. -A po drugie, czemu niby nie pójdzie? Zazdrosny jesteś?- Wytknęła język w jego stronę, czekając na odpowiedź. Co do Adriana, nie miała zamiaru rzucić mu się na pomoc. Co to, to nie. Nie umrze, a i może ktoś inny skoczy po pielęgniarkę. Ona na pewno nie.
Chłopak dostał jeszcze parę razy, David wziął go za ręce i pociągnął do drzwi otworzył je i wyrzucił chłopaka. -Oczywiście że zazdrosny kochanie. Uśmiechnął się mówiąc żartem. -Obudził mnie i dostał denerwuje mnie wbija tu i szuka przyjaciół i szczęścia o nie. -Aha i jaką nazwę wymyśliliście? -A może hmmm... e tam nie wiem
Spacja po myślniku, pamiętaj też o przecinkach. "Uśmiechnął się, mówiąc żartem" -> Jakoś mi tak nie pasuje. Może: "Uśmiechnął się, mówiąc pół żartem, pół serio"...?
Uniosła brew. -Widzę, że agresja jest przejawem wielkiej miłości, jaką do mnie żywisz - Stwierdziła podchodząc do niego i opierając się ręką o jedną z ławek. Spoglądała na niego, po czym lekko oblizała usta. Ciekawe jaką dostanie na to reakcję. - Dziękuję, że mnie bronisz przed nowymi znajomymi - Dodała głosem pełnym sarkazmu.
Prychnął tylko kiedy zobaczył Davida bijącego tego drugiego. Thomson chyba jest nie wyżyty skoro każdego bije. A jaki zazdrosny po prostu brak słów. - Mogłeś go jeszcze podgryźć. Powiedział do niego z Sarkazmem. - Mnie on też wkurza ale to nie powód by go tłuc. Przecież nic takiego jeszcze nie zrobił.Włożył rękę do kieszeni z różdżką na wypadek, gdyby David i na niego się rzucił.
Nie użyłeś ani jednego przecinka. Chociaż nie. Użyłeś, ale i tak wstawiłeś go w złe miejsce. Odsyłam do poradnika, gdzie uzyskasz informacje "Jak pisać poprawnie".
Nami, widząc tą kłótnie stwierdził, że wyjaśni później tą różnice Connie,... teraz miał ochotę stąd iść, szczególnie, kiedy widział jak Jonatan zarywa do Veronique... Aż mu się słabo robiło... - To jak, kończymy to spotkanie? ... No, w takim tempie, to wątpię, żebyśmy wyrobili się na bal Halloween'owy...
Spojrzała na Namidę. - Masz rację, kończymy. A następnym razem zrobimy już normalną próbę - Poprawiła w notesiku nazwę, na zdaniem przyjaciela poprawniejsza. Niech każdy ma w to jakiś wkład. - Idzie już - Mruknęła. Za owocne to to wszystko nie była. Szczególnie, ze tak mało osób. Ich strata. Przynajmniej nie będą się już mieli prawa wykłócać o nazwę.
Wstał przeciągnął się. - No to na razie. Powiedział do wszystkich. - A ty David wyluzuj trochę. Zwrócił się bezpośrednio do niego. Zarzucił sobie gitarę na ramię i zebrał swoje rzeczy. Po chwili już go nie było.
Ruby wstała i zarzucając swój bas na plecy, pomachala dlonia do zebranych i bez slowa wyszła. Czuła odrazę do Davida i trzeba przyznać, że sama chętnie by mu przyłożyła. Była już raz świadkiem jak pobił kogoś bez powodu i nie zaimponowąło jej to.
Otworzył drzwi do sali i rozejrzał się niepewnie. Na szczęście, była pusta. Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi z cichym trzaskiem. Od razu zdjął z siebie szkolną szatę, przerzucając ją przez jedno z krzeseł, różdżkę kładąc obok na ławce. Zdjął również golf, pozostając już w samym podkoszulku i dżinsach. Mimo cudownej przemiany materii spostrzegł, że przytył, a nie mógł sobie przecież pozwolić na zaniedbanie swojej niesamowitej figury! Postanowił zacząć od jakiś prostych ćwiczeń, przysiady, pompki, skłony i jakieś ćwiczenia żeby rozciągnąć zastane mięśnie. Pomyślał, że pewnie będzie miał niezłe zakwasy na następny dzień, ale ostatnio strasznie się zaniedbał, to teraz musi pocierpieć...
Pchnęła drzwi do pustej klasy i przeszła przez próg. Miała na sobie kolorową, zwiewną sukienkę, która falowała z każdym ruchem dziewczyny. Podeszła szybko do okna i je zamknęła aby zimny wiatr już tu się nie dostał. Stała tak przez chwilę obserwując to co się dzieje za szybą, z każdym podmuchem powietrza z drzew spadało sporo kolorowych liści. Okropna pogoda.
Weszli razem z Pat do klasy, Dante oczywiście otworzył przed nią drzwi, a gdy oboje znaleźli się w środku zamknął je po cichu. Całą drogę myśli zaprzątała mu Cir. Cholera... Miał przy sobie Pat, a zamiast skupiać się na niej, cały czas zastanawiał się, gdzie może być Cirilla. Coś tu było nie tak. Oparł się o drzwi i spojrzał na ślizgonkę, po czym wyjął papierosa i umieścił go między wargami. Odpalił go niewerbalnym Incendio, po czym zaciągnął się dymem mrużąc oczy. Przez moment patrzył na Pt w milczeniu i zastanawiał się, czy nie opuścić sali i nie iść odnaleźć Cir, stwierdził jednak, że to głupota i popełniłby w ten sposób jeden z największych błędów, jakie kiedykolwiek popełnił. W końcu obiecał sobie, że załatwi to szybko, a potem sobie pójdzie. W przerwach między zaciąganiem się dymem i wydychaniem go odezwał się. - Pat jak mniemam nie zaprosiłaś mnie tu, żebyśmy siedzieli na jakiejś ławce i gapili się na siebie, więc... może przejdziemy od razu do rzeczy? - zapytał unosząc jedną brew do góry pytająco. Zaraz wyrzucił na podłogę niedopałek papierosa i przydeptał go butem.
Oparła się o ścianę z lubieżnym uśmieszkiem. O nie, nie, nie, nie zamierzała załatwiać tego SZYBKO. Jak już decydowała się uprawiać z kimś seks, to robiła to JAK NALEŻY. I nie przyjmując do wiadomości myślenia o jakiś Cirillach. Spodobały się jej jego niecierpliwość i zdecydowanie, więc odrzuciła włosy na plecy i uśmiechnęła się szerzej. -Proszę bardzo. -szepnęła, rozpinając skórzaną kurtkę. Potem zaś zarzuciła chłopakowi ręce na szyję i zaczęła go namiętnie całować
Szli za rękę prosto do Pustej Klasy, Mike był bardzo podekscytowany. Gryfon rozejrzał się po Sali, nikogo nie było. Usiadł na jednej z ławek i zapytał. - No to co mi chciałaś powiedzieć ?- Dalej czekał w milczeniu na odpowiedz. Patrzył Taurie prosto w oczy z uśmiechem.
(Jeśli chodzi o wydarzenia powyżej to następujące odbywają się w innym czasie :))
Usiadła się obok niego. Postanowiła sobie na razie pogadać. -Wyspałeś się?- spojrzała na jego twarz. No chyba logiczne że się nie wyspał. Skarciła się w myślach. Znów na chwilę wróciła myślami do wczorajszych wydarzeń.
Mike był nawet bardzo niewyspany. Ale nie chciał tego okazywać przed Taurie. - Wiesz, tak średnio. Dość wcześnie się obudziłem.- Odpowiedział Michael. - A ty jak spałaś ?- zapytał Puchonki. Wpatrując się w jej piękną twarz. - Mam nadzieję że dobrze. - dodał jeszcze, po czym zamilkł czekając na odpowiedź.
Ostatnio zmieniony przez Mike Wards dnia Pon 22 Lis 2010 - 18:29, w całości zmieniany 1 raz
Uśmiechnęła się ponuro, wiedziała kiedy ktoś kłamie. Miała taką wrodzoną intuicję. -Wyspałam się, i to bardzo. Ale to był bardzo dziwny i długi sen. Na początku goniły mnie króliki na miotłach, a potem...- zarumieniła się. Spojrzała mu w oczy. Co bardzo często robiła, bo bardzo jej się podobały. -No potem to było już fajniej. Ale też trochę dziwnie. A co do wczorajszego...- zastanowiła się na chwilę co chce właściwie powiedzieć. Wiedziała co ma na myśli ale nie wiedziała jak to ująć.
Mike też się zrumienił. Patrzył Taurie prosto w jej śliczne oczy. 'Mike opanuj się" powtarzał sobie w duchu. Przez okna sali wpadało światło, idealnie oświetlając ławkę na której siedzieli. Patrzyli sobie prosto w oczy. Michael również nie wiedział co ma powiedzieć. Po prostu zamknął oczy i zaczął przybliżać swoją twarz do twarzy Taurie...
Ostatnio zmieniony przez Mike Wards dnia Pon 22 Lis 2010 - 18:30, w całości zmieniany 1 raz
Serce Taurie przyspieszyło. Doskonale się rozumieli. A w tej chwili wszystko co bardzo chciała było blisko niej. Zamknęła oczy. Kiedy ich wargi zetknęły się, serce Taurie niemal podeszło jej do gardła. Objęła go by przedłużyć pocałunek. Dziewczyno opanuj się! On ma dopiero 13 lat! Podpowiadał jej rozsądek. Ale oczywiście miała to gdzieś. Jak zwykle, kierowała się sercem nie rozumem.
Cały świat Mike zniknął, nie było dla niego ani Hogwartu, ani tej sali, ani nawet tej ławki, dla niego teraz istniała tylko ona. Wszystkie jego myśli wyparowały z głowy. Teraz ważna była tylko Taurie i ta chwila " Oby trwała ". Całował ją najczulej jak tylko potrafił. Czuł jej rękę na plecach. Było cudownie.
Ostatnio zmieniony przez Mike Wards dnia Pon 22 Lis 2010 - 18:34, w całości zmieniany 1 raz
Przebiegł ją dreszcz. Było jej tak przyjemnie. Ręka Taurie wplotła się w jego włosy. Chciała go przyciągnąć jak najbliżej się dało. Trwali tak w pocałunku jeszcze chwilę, po czym Taurie przerwała błogość pocałunku żeby zaczerpnąć tchu. Ale nie odsunęła się od niego. Lekko zdyszana stwierdziła że z bliska jego oczy są jeszcze ładniejsze. Przytuliła się do niego. -Mniej więcej to chciałam powiedzieć.- roześmiała się.
- Ja też - odpowiedział Mike wracając na ziemię. Był zarumieniony. On i Taurie ciągle się do siebie uśmiechali. Michael mocniej ją objął. - Wiesz? Ja chyba cię kocham - szepnął dziewczynie. Jego rumieńce się powiększyły. Następnie przez chwilę nastało milczenie podczas którego on i ona patrzyli sobie prosto w oczy...
Ostatnio zmieniony przez Mike Wards dnia Pon 22 Lis 2010 - 18:36, w całości zmieniany 1 raz