Na drugim piętrze znajduje się od wielu lat nieużywana, zakurzona klasa. Jest ona dość przestronna i znajdują się w niej jedynie porozstawianie stare stoły, oraz różne rupiecie składowanie w kącie. Obecnie jest to ulubione miejsce Irytka do bałaganienia. Czasem przychodzą tu jednak także i uczniowie chcący poćwiczyć w spokoju zaklęcia przed kolejną lekcją.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob 6 Wrz 2014 - 17:46, w całości zmieniany 1 raz
- Jeśli uda Ci się przemycić różdżkę, pójdzie dużo szybciej. - mrugnął do niej, kończąc sie ubierać. - Musze już iść... Na pewno jeszcze nie raz Cię pomęczę swoją obecnością. Do zobaczenia! Namida chwycił klamkę, i jeszcze machając do Connie drugą ręką otworzył drzwi i wyszedł z klasy.
Machnęła mu raz i kilka sekund patrzała w mejsce, w którym rpzed chwilą stał. Westchnęła i jeszcze na chwilę usiadła w ciszy na ławce. Rozejrzała się dokładnie po klasie. Kolejne miejsce dość miłych wspomnień. W końcu powstała i ruszyła wolnym krokiem przed siebie. A nóż widelec zdarzy sie coś ciekawego.
Jakimś cudem wpadła do pustej klasy. Chyba rozpierała ją adrenalina. Chciała uniknąć niepotrzebnego szlabanu. Na pewno nie zmądrzałaby po nim i tylko zniszczyłaby sobie paznokcie. Nie przejmowała się konsekwencjami... Mówi się trudno! To nie jej wina, że nauczyciel opcm taki jest. Zastanawiała się jak rozplanować wolny czas, który spędziłaby na szorowaniu czegoś tam... Ale jakoś nic nie przychodziło jej do głowy. Może odwiedzi swoją rodzinkę, czyli nauczycielkę od historii magii. Ciekawe czy wie, że w tym roku Mia nie ma zamiaru uczęszczać na jej lekcje? Lepiej jej tego nie mówić.
Eli weszła brutalnie do pustej klasy, w której nigdy nie odbywały się zajęcia. Ciągnęła za sobą Cirillę... Szły za rączkę, co pierwszaki dziwnie się na nie patrzyły, ale nie obchodziło ja to. Odwróciła się na pięcie w stronę Cirilli... Pocałowała ją znów, ale tym razem śmiało i namiętnie. Kiedy Eli odkleiła się od Ciri to wtedy spojrzała na nią. - I co robimy? - uśmiechnęła się szyderczo panna Bryant.
Nie obchodziły jej dziwne spojrzenia innych, w tej chwili liczyła się tylko Elianna i smak jej ust... Ciekawe, jak smakują inne części jej ciała. Czy równie słodko, a może jeszcze bardziej? Po kolejnym pocałunku była jeszcze bardziej rozochocona. Przezornie wyciągnęła różdżkę i rzuciła zaklęcia Colloportus i Muffliato. Nie chciała, aby ktoś im przeszkodził. Po czym odrzuciła ją na bok. - To - rzekła, po czym przyciągnęła ją do siebie i pocałowała czule w kark, robiąc przy tym ładną malinkę. Po chwili wróciła znowu do ust. Rękoma przesuwała delikatnie po jej plecach, a potem pieściła jędrne pośladki Elianny.
- Cirilla! - krzyknęła, bo poczuła dziwne uczucie do niej. Niby podniecenie, niby ciekawość. Te uczucia mieszały się ze sobą. Pragnęła Cirilli bardzo i miała nadzieję także, że jej uczucie się nie wyda... Nikt się o tym nie dowie. Tylko ona i ona. One. Przytuliła ją mocno do siebie. Kiedy ją całowała poczuła się bardzo szczęśliwa. Najszczęśliwsza na świecie...
Patrzyła w oczy Elianny, w których widziała głód i pożądanie. Te same uczucia widać było i u Cirilli. Oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, że ten fakt nie może wyjść poza nie dwie. Popchnęła Puchonkę lekko na krzesło i usiadła na jej kolanach, nie przerywając pocałunku. Po jakimś czasie jednak oderwała się niechętnie od słodkich ust dziewczyny. - Eli, moja słodka Eli, moja, tylko moja, moja słodka - powtarzała to jak mantrę, głaszcząc ją po jej rudych włosach.
- Twoja Elianna - powiedziała tuląc się do Cirilli jeszcze bardziej. - Chcesz się ze mną pieprzyć Cirillo ? Chcesz?! - Elli odkleiła się od Cirilli i wpatrywała się w jej twarz - Pokaż mi, jak wy Ślizgoni pieprzycie się na co dzień! - warknęła do niej. - Pokaż to co potrafisz, Ślizgonko! - wykrzyknęła jej i usiadła na biurku. Czekała na znak od ukochanej. Miała nadzieję, że jej nie spłoszyła swoją natychmiastową zmiennością... W ciągu pół godziny z grzecznej Puchonki zmieniła się w dziką kotkę... Mrau...
- Moja - powtórzyła jeszcze raz. Patrzyła oniemiała na Eliannę, która zmieniła się nie do poznania. Nawet dla niej był to szok, nie spodziewała się takiego zachowania, nie po Puchonce, którą zawsze miała za uosobienie łagodności i cnoty. A tu proszę... Miła niespodzianka. - A jak myślisz? Oczywiście, że chcę - rzekła gardłowo. Podeszła do niej pospiesznie i pochyliła nad nią. - Nie będziesz mogła się ruszyć - dodała zmysłowo, po czym pocałowała ją brutalnie. Cirilla była ogarnięta już ogniem pożądania, chciała dostać jak najszybciej od Elianny to, co ona jej oferowała. Zerwała z niej bluzkę, a jej ręce powędrowały ponownie na plecy dziewczyny. Zdziwiła się, wyczuwając pod palcami blizny. Oderwała się od Eli. - Skąd je masz? Te blizny? - zapytała nagle dziwnym głosem.
Elianna miała dość nietypową minę. Taką, jakby zmieszaną... Zastanawiała się, co powiedzieć. Czy powiedzieć jej prawdę? A co jeśli sobie wymyśli, że Eli jest wilkołakiem? Nie chciałaby tego. - Cóż... - zaczęła panna Bryant, siadając na biurku. - Gdy byłam mała zaatakował mnie wilkołak. To było w nocy i do tej pory nie wiem, kto mi to zrobił. Na szczęście mnie tylko mocno podrapał, a nie ugryzł. Wujek mnie uratował. Akurat przyjechał wtedy na święta, bo gdyby nie on to bym była wilkołakiem... - posmutniała dziewczyna - Do tej pory te zdarzenie mi się śni. I ciągle mam wrażenie, że ten wilkołak, który chciał mnie ugryźć jest gdzieś w pobliżu... - Elianna wpatrywała się w twarz Cirilli - Nie chcę być wilkołakiem i mam nadzieję, że nigdy nie będę. - westchnęła, a potem, aby sobie poprawić humor pocałowała namiętnie Cirillę w usta.
Słuchała uważnie tej historii. Nie dziwiła się, że Puchonka miała obawy przed mówieniem czegokolwiek. Przez tyle czasu Cirilla odnosiła się do Elianny z wrogością, że nieufność byłaby naturalną reakcją z jej strony. A ta jednak zdecydowała jej się zwierzyć. To znaczyło wiele dla Ślizgonki. Miała ona ludzkie uczucia, mimo że na co dzień bardzo rzadko je okazywała. I Ciri nawet współczuła Eli. Mruknęła z zadowolenia, gdy Puchonka pocałowała ją. Nie opierała się i odwzajemniła pocałunek. Zachęciło to Cirillę, która pozbyła się swojej koszuli, której guziki jak na złość nie chciały się rozpiąć. Zdjęła ją w końcu i rzuciła w kąt. Oderwała się do Elianny i wzięła głęboki oddech. Po czym zabrała się do całowania ramion Puchonki. Robiła to powoli i delikatnie, centymetr, po centymetrze.
Weszła do pustej klasy ze złowrogim wyrazem twarzy. No oni sobie chyba w szyszki lecą! Wdrapała się po tych wszystkich stopniach, na wieże astronomiczną z nadzieją na to, że przez następną godzinę będzie siedzieć na tyłku i odpoczywać na lekcji a tu nagle widzi imprezę swojej znajomej, a Astronomia okazuje się być w pustej klasie. Więc co miała zrobić? Zwleka się w dół, spowrotem po tych wszystkich schodach, przez pietra, aż na drugie i do pustej sali. Otworzyła drzwi z trzaskiem. Usiadła w jednej z zakużonych ławek kładąc głośno torbę i wyjmując z niej rzeczy. Była wkurzona, chociaż to zdecydowanie było mało powiedziane. Rozejrzała się z zamiarem zabicia pierwszej lepszej osoby, która to nawinie jej się pod rękę. Chodźby miał to być sam nauczyciel.
Położył książki na biurku i zabrał się do przeglądania rupieci, znajdujących się wewnątrz biurka. Od dawna nie był w tej klasie. Ostatnim razem na początku ostatniej klasy w Hogwarcie. Bardzo lubił to miejsce. Wyciągnął z torby jedną ze swoich książek i zaczął czytać. Dzisiaj zamierzał zrobić lekcję o Gwiazdach i Gwiazdozbiorach. Niestety, ponownie on i uczniowie skazani byli na teorię. Z powodu niesprzyjającej oglądaniu gwiazd pogody, zapowiadała się ponownie, dosyć nieciekawa lekcja. Luke westchnął i zamknął książkę, żeby rozejrzeć się po klasie, czy ktoś przyszedł. W tym samym momencie, trzasnęły drzwi. Zaskoczony widokiem zdenerwowanej Ślizgonki, zaniemówił, jedynie wstając i zapisując na ruchomej tablicy temat:
Weszła do klasy, o dziwo bardzo mało spóźniona. Prowadził ją przystojny facet, więc i nie miała zamiaru zbytnio się wygłupiać. Przerzuciła włosy w tył i patrząc w kierunku Luke'a uśmiechnęła się. Dobrze, że nie miała już kaca po urodzinach Cherry. Mała miksturka potrafi zdziałać cuda. - Dzień dobry. - Odezwała się zajmując jedno ze stanowisk. Po chwili przeczytała temat, który mieli dziś przerabiać. Nie był zły, mogła zostać na całej lekcji, ale to już zależało od ogólnej atmosfery i ludzi, którzy mieli się pojawić.
Ostatnio zmieniony przez Angie Davis dnia Sob 2 Paź 2010 - 20:10, w całości zmieniany 1 raz
Wszedł nerwowym krokiem do klasy. -Przepraszam za spóźnienie musiałemm.... -E nie ważne chyba pan mi nie odejmie punktów? Usiadł w pierwszej lepszej ławce. -Pogoda dziś nie najlepsza na gwiazdy co? Powiedział do nauczyciela. -Ale przeżyjemy wszystko da się zrobić
Ostatnio zmieniony przez David Thomson dnia Sob 2 Paź 2010 - 20:10, w całości zmieniany 1 raz
Wszedł do klasy trzaskając za sobą drzwiami. Usiadł z tyłu w ławce i popatrzył na zegar. Jego spóźnienie nie było tak duże jak zazwyczaj, bo prawie znikome. Nie mógł się otrząsnąć po imprezie u Cherry, dobrze że nie został tam dłużej z Angie i Melanie... Wyciągnął pióro i zeszyt, jak zwykle dla widoku i na tym zaprzestał. Zastanawiał się kiedy przyjdzie reszta klasy.
Co prawda nie była aż na wieży astronomicznej, ale w pokoju wspólnym dowiedziała się, że lekcje zostały przeniesione. Czym prędzej pośpieszyła do klasy, już i tak była spóźniona! - Dzień dobry, Luke - powiedział, stając w drzwiach. Och, ta klasa była okropna! Widać, że rzeczywiście pusta i dawno nie używana, bo po całym pomieszczeniu walały się jakieś niepotrzebne graty rozrzucone zapewne przez bywających tu czasem uczniów i Irytka, a ławki były zakurzone. Usiadła przy tej, której ktoś niedawno musiał używać, ponieważ była dość czysta i wyjęła potrzebne przedmioty.
- Jestem tylko ja? - Mruknęła widząc, że nauczyciel zdąrzył już zapisać temat, a nikt więcej nie pojawił się w klasie. Zdziwiła się trochę. Zawsze myślała, że astronomia jest popularnym przedmiotem, jednym z najciekawszych. A tu nagle historia magii bardziej popularna? Naprawdę dziwne. Wzięła swój pergamin, zamoczyła pióra w atramencie i zamaszystym pismem, z serduszkami nad i, co swoją drogą kompletnie do niej nie pasowało, zapisała to, co pojawiło się na tablicy.W tym samym momencie doszły kolejne dwie osoby. To jednak nie bedzie sama uczyć się "pilnie". David i Angie. No nie. Z tego co słyszała, byli parą. Jeszcze się zaczną migdalić! Zaklnęła pod nosem. I kolejni. Bell i jej kochany kumpel z dziecinstwa. Uśmiechnęła się do obojga, po czym postanowiła zagadać do Gryffona. -Co tam?
Na widok kogoś o sympatycznym wyrazie twarzy, odetchnął trochę i kiwnął głową w kierunku dziewczyny, odwdzięczając się przy okazji podobnym uśmiechem. Po kolei, zaczęli zbierać się uczniowie. To dodało mu trochę otuchy i zaklęciem, rozdał wszystkim zebranym podręczniki. - Niestety, będziemy musieli się dziś zająć teorią. - odezwał się wreszcie, mówiąc jak zawsze, swoim charakterystycznym barytonem. - Tak na początek, kto mi powie, czym jest Gwiazda? - zawsze zaczynał od pytań. Odpowiedzi nie były obowiązkowe, jednak gdy odpowiedziało się poprawnie, była oczywiście nagroda - punkty. Kilka nowych twarz, zaintrygowało go. Może wreszcie, zacznie więcej osób przychodzić na jego lekcje? Kto wie.
Zapisał temat. -Słyszał jak jakaś dziewczyna klnie. David wstał biorąc swoje przedmioty, podszedł do ławki Shakura i usiadł obok niego. -Można nie? Zioom chyba że nie to sobie pójdę. -Masz jeszcze jakiś towar? Szepnął do Shakura tak że tylko on to usłyszał. -Ludzie twierdzą że zmieniłeś mnie na bardziej czarnego człowieka. Heheee Zaśmiał się cicho. -Chyba nie odejmiesz mi punktów? Dużo osób się spóźniło.
- Niestety, to co zwykle, lekcja. - Odparł znudzonym głosem Shakur. Jednak kiedy zobaczył Connie dzisiejsze studiowanie astronomii nie wydało mu się wcale takie złe. - A u Ciebie? - Był nawet ciekawy pytania, które zadał. - Skończył mi się zeszyt. Pożyczysz kartki? - Zapytał. Koniec zeszytu nastąpił nie przez jego całkowite zapisane, a przez różne jaskółki, które tworzył z jego kartek.
Weszła do sali i rozejrzała się. - Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. - Pierwsza lekcja i spóźnienie, tak, to całą Mel. Usiadła na wolnym miejscu i napisała temat.
Gwiazda to ciało niebieskie będące skupiskiem związanej grawitacyjnie materii, w której zachodzą reakcje syntezy jądrowej. Wykrzyczał David. -Chyba dobrze co? Zaśmiał się.
-Gwiazda to kuliste ciało niebieskie stanowiące skupisko powiązanej grawitacyjnie materii w stanie plazmy. Najbliższa Ziemi gwiazda, Słońce, jest źródłem większości energii na Ziemi. Inne gwiazdy można obserwować na nocnym niebie, gdyż wtedy nie przyćmiewa ich Słońce. Najlepiej widocznym na sferze niebieskiej gwiazdom od dawna nadawano różne nazwy, łączono je także w gwiazdozbiory. Astronomowie pogrupowali gwiazdy oraz inne ciała niebieskie w katalogi astronomiczne, które zapewniają ujednolicone nazewnictwo tych obiektów- Wyrecytowała formułkę, zerkając tylko raz na strone w podręczniku. Miała to wszystko wykute na blachę, ale i dobrze rozumiała co mówi, o dziwo. Błagała niebiosa o przynajmniej 10 punktów. Musi odrobić to, co ostatnio straciła. Przecież Slyth nie może być gorszy od Gryffonów.
-Eeee nauczyciel pytał się co to gwiazda! -A ty mówisz wszystko słuchaj ze zrozumieniem. Powiedział złośliwie ale mądrze. Niech słucha tak samo czyta ze zrozumieniem. Przecież to dziewczyna z czwartej klasy ma jeszcze problemy ze zrozumieniem
Ostatnio zmieniony przez David Thomson dnia Sob 2 Paź 2010 - 20:24, w całości zmieniany 1 raz
Jej, ależ osób było na tej lekcji! Dotychczas najwięcej przyszło chyba cztery i to na tą, która była jakoś wyjątkowo późno... Może uczniom po prostu nie chciało się wchodzić aż po tylu schodach, tylko po to, żeby uczestniczyć w lekcji? Gwiazda. Każdy wiedział co to jest i gdzie, ale bardziej naukowo? - To ciało niebieskie... zbudowane z materii, jakby sklejonej ze sobą. O, powiązanej grawitacyjnie materii w stanie plazmy - zacytowała z podręcznika. - Są źródłem energii dla otaczających jej planet i istot, jeśli takie się na nich w ogóle znajdują. I właśnie mam naszą gwiazdę, Słońce. Spojrzała na Connie, która całą swoją wypowiedź przeczytała z podręcznika. Jak tak można?