W klasie króluje tajemniczy kurz, a spokój emanuje z każdego zakątku mistycznego pomieszczenia. Wyborne witraże ozdabiają okna od wewnętrznej strony pomieszczenia, zaś na zamek od zewnątrz tracą wpływ. Młoda nauczycielka przyozdobiła każdą ławkę zielonymi i przydługawymi obrusami, co stylowo kontrastuje teraz z ścianami. Ściany zaś pokrywają wymyślne wzorce, powstałe już na początku legendarnego zamku. W pomieszczeniu brakuje świeżego powietrza, a stłumione światło resztkami sił wpada do klasy przez harmonijnie określone witraże. Dokładnie o godzinie 19:30 światło tworzy malowniczą mozaikę węża, lwa, borsuka i kruka. Herbów wszystkich domów Hogwartu.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Historia magii
Wchodzisz do Klasy Historii Magii, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Historię Magii. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany znany Ci Aden Morris oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Traustnitz. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoi czara, z której unosi się niebieski dym. Na niej świeci się napis „teoria. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować dwa pytania i odpowiedzieć na nie lub wykonać polecenie. Gdy sięgniesz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z historii magii i run można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
pytanie nr 1:
Pierwsza kostka:
1 – Z czego zasłynął Burdock Muldoon? Podaj lata jego życia. 2 – Podaj kilka faktów z życia Gellerta Grindelwalda oraz podaj lata jego życia. 3 – W jaki sposób Gregory Przymilny zdobył fortunę? Czyje zaufanie zdobył? 4 – Podaj kilka faktów z życia Morgany le Fay. Czyją siostrą (przyrodnią) była? 5 – Opisz Urica Niegodziwego i wyjaśnij z jakimi stworzeniami miał do czynienia. 6 – Kim była Wendelina Dziwaczna i z czego zasłynęła?
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
pytanie nr 2:
Pierwsza kostka:
1 – Uporządkuj chronologicznie obrazy związane z bitwą o Hogwart. 2 – Zniszcz zaklęciem Bombarda modele twierdz, które poległy przed XV wiekiem. 3 – Po cechach charakterystycznych rozpoznaj czarodzieja - widzisz go w wysokim lustrze. 4 – Po wizualizacji rozpoznaj wydarzenie - zanurzasz głowę w myślodsiewni. 5 – Oczyść czaszkę z piachu i pyłu, uważając, aby jej nie uszkodzić w żaden sposób. 6 – Rozpoznaj legendarne artefakty i przyporządkuj je do odpowiedniego czarodzieja.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - historia i runy:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 1:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 2:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za pytania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 17:35, w całości zmieniany 1 raz
Spódniczka z literką nie mówiła mu prawie nic. Dlatego strzelił najbliżej, jak się dało, ale niestety chybił i to zdaje się całkiem sporo. Zaczynał się czuć sfrustrowany, zwłaszcza że wszyscy inni poza Jenn już zgadli. Kiedy maź zaczęła falować, zaczynał nabierać nadziei, że pojawi się coś, co go naprowadzi bardziej. Ale spódniczka pozostała spódniczką, tylko literki się zmieniły. Przedtem było F, teraz były dwie: D.U. zaczął gorączkowo przeszukiwać własną pamięć, czy słyszał o kimś o takich inicjałach, nie licząc postaci, którą wymienił Emrys. Czy było możliwe, że dostali tę samą postać? Musiało tak być. A nawet jeśli nie, to Krukon nie miał innych typów. Postanowił odpowiedzieć, chociaż i tak miał wrażenie, że to nie to i coś istotnego w tej wskazówce mu umyka. - Jedyna osoba o takich inicjałach, jaką znam, to Dolores Umbridge. - Brzmiał na zrezygnowanego. Nie był dobry w zgadywanki, wolał konkretne wnioski na podstawie konkretnych informacji. Ale nadal nie lubił przegrywać, a wyglądało na to, że tak będzie, bo Jenn na pewno zgadnie.
Jej odpowiedź była improwizacją, nie spodziewała się, że zgadnie za pierwszym razem. Właśnie dlatego załamała się, kiedy nauczyciel pochwalił Emrysa. Jak mógł znać odpowiedź przy pierwszej próbie, a ona nie? Czyżby jednak trochę za mało przygotowała się do tej lekcji. Wydawało jej się, że to co widzi strasznie trudno do czegoś przyporządkować, ale najwidoczniej inni nie mieli z tym problemu. Na szczęście jej strzał okazał się być trafny. Z jednej strony odetchnęła z ulgą, z drugiej, czuła lekki niedosyt satysfakcji, bo zdawała sobie sprawę, że więcej było w tym szczęścia niż wiedzy. Nie zamierzała się jednak tym przejmować, ważne, że się udało i nie musiała tak jak inni uczniowie brać udziału w drugiej rundzie. Niecierpiliwie czekała na kolejne zadanie, w międzyczasie robiąc jakieś bazgroły na brzegu kartki. Teraz, kiedy chodziła do szkoły tworzyła ich dużo więcej i chociaż zdecydowanie nie nazwałaby ich rysunkami, bo często nie przeradzały się w nim konkretnego, sprawiały jej coraz więcej przyjemności i nawet miała czasami ochotę przenieśc je na czystą stronę. W zasadzie była trochę ciekawa zajęć artystycznych na które jeszcze nie trafiła.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Jenna była wybitnie zdegustowana tym, jaki obrót przybrała ta lekcja. To ona miała świetne wyniki z kartkówki. To ona była przygotowana. To ona się starała, a tymczasem znowu poszło jej gorzej niż jakimś przypadkowym uczniom, którzy pewnie trafili tu bardziej przez przypadek, niż z premedytacją. Wybitnie zniechęcona spojrzała znów na maź, która wciąż pokryta była licznymi kwiatami. Teraz jednak zaczęła powoli nabierać więcej kształtu. Jenna zobaczyła sylwetkę bez głowy, odzianą w starą, połataną, damską szatę w ziemistych kolorach. Serio? Inni mieli inicjały i oczywiste wskazówki, a ona czarodzieja w szacie. Czarodziejkę. No to mniej więcej połowa czarodziejskiej populacji się łapała. - Profesor Sprout. - rzuciła wreszcie, bo to była jedyna poza Nevilem postać, która kojarzyła jej się z zielarstwem. Trafi to trafi, a jak nie, to trudno. Jenna poczuła swego rodzaju wypalenie naukowe.
Dwójka krukonów wciąż pracowała nad swoimi postaciami dostając łatwiejsze bądź trudniejsze wskazówki. Jenna faktycznie miała nieco trudniej, na co Aden nie miał absolutnie wpływu. -Panie Hasting, Panno Hastings bardzo dobrze! Zdobywacie po dziesięć punktów dla Ravenclaw. - Pochwalił dzieciaki, którym udało się zgadnąć za drugim razem swoje postaci, a ich figurki od razu zamieniły się w pełne postaci uśmiechając się do pierwszorocznych. -Na tym zakończymy dzisiejszą lekcję. Jako zadanie domowe proszę was o krótkie wypracowanie na temat postaci, jakie przypadły wam dziś w udziale. Figurki są dla was mam nadzieję, że dzięki nim choć trochę uda wam się dowiedzieć więcej o tych wyjątkowo ciekawych postaciach w historii Hogwartu. - Usiadł za biurkiem mając jeszcze dużo pracy przed sobą i czekał aż dzieciaki opuszczą salę. Potrzebował trochę spokoju, by móc w pełni skupić się na swoich dalszych obowiązkach.
//zt dla wszystkich. PD wskoczy w ciągu kilku minut :*
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Kiedy Puchon wszedł do sali, była zimna i pusta. Tak jak miało być, bo zaraz po wyjściu z dormitorium stwierdził, że tylko popaprańcy emocjonalni albo osoby, którym zależy na edukacji będą na pierwszych, porannych zajęciach po przerwie zimowej. On nawet nikomu nie żałował, po prostu sam planował jedynie przejść ze spanka A do spanka B pośrodku bezludnej klasy. No i to się bardzo udawało. Niemrawym krokiem sunął się wzdłuż ściany, opierając na niej ciężką głową. Zamiast krwinek w żyłach płynął mu karp zaś mózg zmienił się w kapustę z grzybami. Czy to coś, czego warto żałować? Absolutnie nie! Więc kiedy chłodne powietrze otoczyło jego twarz - Wacław poczuł się szczęśliwy. Chciaż wciąż mu czegoś brakowało do wielkiego samospełnienia. Co rusz polewał swoją twarz wodą. W azylu, na którym usiadł kurz trywialności i niechęci pracowników zamku do sprzątania jakiegoś nieużywanego schowka na książki związane z... To mogło być ciekawe z czym. Wodzirej wstał, aby zobaczyć jakąś książkę w tymże domu wiedzy a kiedy już nawet podszedł do szafki i jego oczom ukazał się dziwny tytuł, śmiało stwierdził, że sala od HMu to najlepsza sala do spania. Wrócił na swoje miejsce, oddając się okowom spanka. Niemniej, kiedy twarz już wyzbyła się wilgoci, Wacław znów potrzebował zanurzyć swój łeb w wiadrze. Mógłby je ze sobą taszczyć z dormitorium, ale Polak mądry po szkodzie.
Zoe Brandon
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Zbliżał się koniec semestru, a to oznaczało ostatni dzwonek na przyłożenie się do nauki - zwłaszcza tych przedmiotów, na których jej zależało. Dlatego zmusiła się do zerwania z łóżka o jakiejś dzikiej porze, o której wszyscy normalni ludzie pewnie jeszcze spali, strzelenia kawusi na rozbudzenie i dotarcia do klasy historii magii; dziarski spacer ożywił ją na tyle, że w momencie w którym do niej weszła, była już całkiem rozbudzona i energiczna. I pierwsza, jeśli nie liczyć drzemiącego błogo w kącie sali Puchona. Pożałowała, że nie ma ze sobą żadnego kocyka którym mogłaby go przykryć i tym samym wznieść spanko kolegi na wyższy poziom, po czym przemknęła bezszelestnie obok niego i zajęła miejsce w jednej z ławek, po cichutku i ostrożnie wykładając na blat podręcznik, pergaminy i inne takie takie. Do lekcji było jeszcze sporo czasu, więc by go sobie umilić, zaczęła bazgrolić bezmyślnie na kawałku papieru, głównie serduszka, kwiatuszki i Lognweia pożeranego przez smoka.
/można się dosiadać zapraszam
Thomas Maguire
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam piękne, wypielęgnowane loki i prawnicze powiedzonka na podorędziu
Dziarskim krokiem wchodzę do sali i gdy tylko zauważam Zosię w rogu sali, uśmiech na mojej twarzy robi się szerszy. Podbijam do przyjaciółki energicznie i kłaniam się delikatnie. – Uszanowanko – witam się jak dżentelmen, po czym przysiadam się tuż obok. Już mam zagadywać o przerwę świąteczną, kiedy dostrzegam jej majestatyczne dzieło sztuki. Z wielkim zainteresowaniem zerkam co też szkicuje na pergaminie i o ile te serduszka i kwiatuszki są miłe dla oka, tak ktoś zjadany przez smoka frajer sprawia, że wzdrygam się mimowolnie. – Najgorsza możliwa śmierć ever – krzywię się; mam wrażenie, że od wypadku Ruby mam większe flashbacki z Wietnamu na widok smoków niż ona. – Już miałem pytać czy to mi tak źle życzysz, bo niefortunnie dopasowałem ci prezent, ale widzę, że ten absztyfikant ma naprawdę słabą fryzurę, więc od razu odpadam – ze skromnością godną największej królewny odgarniam grzywkę z czoła i wzdycham, jakbym nie miał żadnego wpływu na doskonały wygląd moich loków. – Jestem tak PODEKSCYTOWANY tą lekcją, że zaraz skonam. Przysięgam, jakby nam z marszu wjebali zaklęcia z panem Alexem to bym pewnie dalej ślinił poduszkę, a tak? Siedzę tu zwarty i gotowy, nawet krawat ładnie zawiązałem i koszulę wyprasowałem, o, zobacz – wypinam pierś do przodu, żeby Zocha mogła ocenić ilość zagnieceń, a raczej ich brak. – W domu non stop nawijali o tym Wizengamocie, że jeszcze długa droga, aby zostać mecenasem… Ale wiesz co? Oczy tych niedowiarków się otworzą, gdy moje się zamkną, będą mi mokasyny czyścić – mówię butnie, z radością szkalując ojca i braci. Jestem tak nakręcony, chuj wie w sumie czym, że aż szturcham swoją towarzyszkę w ramię. – A co powiesz na to, żebyśmy po lekcji poszli gdzieś, ten teges, no, na obrzeża Hogsmeade, tam za Poziomką mieszka taki typ, który ma w asortymencie rzeczy, o których się najstarszym merlinom nie śniło? – macham zachęcająco brwiami, szczerze licząc, że Zośka jest otwarta na nowe przeżycia, bo jak nigdy mam chętkę na otworzenie nawet i siódmego oka. – Co się złego może wydarzyć – podpieram dłonie o biodra, gotowy wyjść tu i teraz, żeby zaznać w życiu trochę przyjemności.
Święta były pięknym okresem dla większości populacji, ale jak widać na pewno nie dla Adena Morrisa, który stwierdził, że lekcja z samego rana po przerwie bożonarodzeniowej będzie doskonałym pomysłem. Miała zupełnie inne zdanie na ten temat, ale cóż mogła zrobić poza wstaniem o brzasku i orzeźwiającym marszem w stronę klasy. Nie sądziła, że uda jej się tu dotrzeć, toteż gdy tylko wbiła do środka i zajęła wolne miejsce, poczuła przemożną dumę - tę samą, kiedy minister przyznał jej order Merlina. I gdyby ktoś pytał to uważała, że totalnie za to poświęcenie należał jej się kolejny. Niemrawo umościła się na krześle, wyciągając z torby zgniecioną paczkę krakersów wątpliwej jakości. Nie mając jednak innego wyboru, wpakowała jednego do gęby i czekała zmarnowana na rozpoczęcie zajęć.
/zapraszam, można się dosiadać!
______________________
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Bazyl i historia magii to romans, jakiego świat czarodziejski nie widział. Czytał książki historyczne zanim zaczął czytać bajki i tak już od wieku smarkatego czuł ogromny pociąg do poznawania tego czym kształtował się świat w jakim żyli teraz. Pospiesznie przemierzał korytarze szkoły, byleby tylko sie nie spóźnić, przecież nigdy by sobie nie wybaczył takiej porażki. Życiowej, osobistej, emocjonalnej, honorowej. Wpadł do sali i rozejrzał się, nim z ulgą dostrzegł, że nauczyciela jeszcze nie ma. Rzucił torbę pod ławkę koło @Marla O'Donnell i przysiadł się, marszcząc brwi na jej niemoc. - Aż takie dobre święta? - zagaił nieco sztywno, bo nie był pewien w ogóle o co może chodzić. Nie przyszło mu przecież do głowy, że ktoś mógł nie być nastawiony i pełen energii na wieść o lekcji historii magii dotyczącą dyskryminacji z samego rana. On sam oczywiście był już nabuzowany, imaginując sobie, że stawia się w wizengamocie i zaraz będzie odgrywał życiową rolę imaginując sobie swój przyszły zawód.
Aden wolne spędził w swoim zaufanym gronie przyjaciół. Świętowanie było czymś, co robił z klasą, jak zresztą wszystko, czego podejmował się w swoim życiu. Zajęcia były ustalone na wczesną porę, jako, że trzeba wrócić do rzeczywistości nawet po największej i najwygodniejszej labie, a nic tak nie zmotywuje młodych umysłów do pracy, jak potężna dawka informacji z samego rana oraz wysiłek intelektualny, jakim jest niewątpliwie dyskusja na temat światopoglądu. Wszedł do klasy krokiem dumnym, był dumnym człowiekiem, w nienagannej szacie, niosąc pod ręką podręcznik w eleganckiej, czerwonej obwolucie. Spojrzał na garstkę obecnych w klasie uczniów, a później na elegancki zegarek zdobiący jego nadgarstek. - Dzień dobry szanownemu państwu. - powiedział spokojnie, nie za głośno, nie będzie się z nimi przecież przekrzykiwał. Odłożył z troską podręcznik na ławkę i zajął miejsce, po czym zaczął przeglądać pergaminy, które pozostawił na biurku ktoś znacznie mniej uporządkowany i słabiej zorganizowany od niego- Witam po świętach, mam nadzieję, że mieli państwo okazję się wybawić i spędzić czas z najbliższymi. - powiedział nie podnosząc wzroku znad kartek- Nic tak nie nastraja do życia, jak godzina wciągającej dyskusji. - złożył papierzyska i powiódł wzrokiem po chłopcach i dziewczętach w klasie, którym posłał bardzo oszczędny uśmiech. - Cieszę się, że w ramach uniknięcia spóźnienia zdecydowali się państwo przyjść nawet wcześniej. Doceniam skrupulatność i przykładanie się do mojego przedmiotu. - splótł ręce na blacie i zmarszczył lekko brwi- Wciąż mamy chwilę nim zajęcia rozpoczną się oficjalnie, aczkolwiek w ramach nagrody za nadgorliwość dam państwu... fory. - wskazał ręką gablotę pod ścianą sali, w której znajdowały się podręczniki dotyczące różnych zagadnień z Historii Magii i gestem zachęcił uczniów i uczennice, by się nimi zainteresowali. - Na dzisiejszych zajęciach omawiać będziemy przejawy rasizmu, klasizmu i nietolerancji w świecie magicznym na przestrzeni dziejów. Zachęcam by poszukać sobie jakiejś ciekawej książki, którą podczas następnych etapów zajęć będą państwo mogli się posiłkować. Odsunął lekko krzesło od biurka i złożywszy dłonie na podołku przyglądał się uczniom, jeśli zdecydowali się wziąć książki z półki. - Proszę mi powiedzieć, jakie przychodzą państwu do głowy przykłady związane z tematem dzisiejszej lekcji. Zachęcam do kontrargumentowania przykładów podanych przez kolegów i koleżanki. Na zajęciach cenię umiejętność sprytnego wyciągania i budowania argumentów, prosze się nie bać kontrargumentować poglądów kolegów, nawet, jeśli to się nie do końca zgadza z waszymi osobistymi opiniami.
Informacje o zajęciach Zajęcia będą miały forme konkursu, w którym w każdym poście postać może zdobyć daną ilość punktów. Po zakończeniu zajęć osoba z najwyższą ilością punktów otrzyma punktowaną nagrodę rzeczową, zaaprobowaną przez moderację. Każdy etap wymaga wypowiedzi ustnej na minimum 250 znaków, eleganckiej, pełnymi zdaniami. Za każdą taką wypowiedź można zdobyć 10 punktów. Na lekcję można jeszcze przychodzić, zgodnie z zapowiedzią, do 4.01 do godziny 23:59 Każdy, kto przyszedł na zajęcia przed pojawieniem się Adena otrzymuje na start +5 punktów.
Etap 1 W tym etapie postacie (te, które już są w sali i te, które jeszcze przyjdą) mogą wypowiedzieć się odnośnie pytania zadanego przez nauczyciela (przykłady rasizmu, klasizmu i nietolerancji). Każda postać może udzielić odpowiedzi w jednym temacie (jeden przykład) na jeden post. Za każdą unikatową odpowiedź postać otrzymuje 10 punktów. Za odpowiedź zawierającą przykład, który został podany wcześniej 5 pkt. Za kontr-argument (podważenie przykładu podanego przez innego gracza) 7 pkt.
Etap 2 pojawi się najpóźniej 9.01, przy czym od 5.01 przyjście na zajęcia będzie wiązało się ze spóźnieniem!
W swoich odpisach będę podsumowywać też Wasze zebrane punkty w razie jakby ktoś się martwił i nie wiedział jak liczyć. Po prostu pobawmy sie w dyskusje na tych zajęciach, ja będę martwić się matematyką!
W razie co kontakt pod: alien#6478
Kodzik:
Kod:
<zgss>Punkty w kuferku z HM:</zgss> <zgss>Ekwipunek:</zgss> <zgss>Punkty zdobyte na lekcji:</zgss> <zgss>Ilość podanych przykładów:</zgss> (łącznie ze wszystkich postów) <zgss>Ilość kontr do przykładów innych:</zgss> (łącznie ze wszystkich postów)
Ostatnio zmieniony przez Aden Morris dnia Pią Sty 06 2023, 20:34, w całości zmieniany 1 raz
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Punkty w kuferku z HM: 3! Ekwipunek: - Punkty zdobyte na lekcji: 5 Ilość podanych przykładów: 1? Ilość kontr do przykładów innych: -
Czemu ludzie zaczęli zbierać się w tej sali, kiedy on sobie spał? To była zagadką, którą postanowił na początku zignorować, bo jakoś wielce go nie obchodziła. Może jakieś poranne kółko realizacji twórczych? Bądź inna, ciekawa głupotka, którą dało się zdzierżyć. Puchon nawet nie pomyślał, żeby otworzyć oczy. Dopiero głos profesora zdolny uśpić nawet istotę, która zmieniła swoją krew na czysta kofeinę, zreflektował chłopaka i ten podniósł zaspany kark ponad swoje nikłe chęci do przeżycia tego dnia. Początkowo miał nadzieję, że się przesłyszał i fakt, że jakaś dyskusja będzie się rozgrywać to nie znaczy również o jego uczestnictwie. Zaś potem się się odpalił, a jego wewnętrzna, czuła przewodniczka zapaliła w nim chęć do podzielenia się frustracją związaną nietolerancją tudzież wszelką niesprawiedliwością społeczną z szerokiego spektrum dziejów magicznych. Wacek wiedział o nich tyle, co nic, ale heloł. Każdy ma we łbie jakieś podstawy. Nieśmiało podniósł rękę, czekając aż będzie mógł zabrać głos. Tego wymagała kultura dyskusji, co nie? Zwłaszcza, że ta obecna będzie miała wymiar bardziej cząstkowego konfliktu racji. - Chciałbym zacząć od tego, iż współczesny świat nie jest przystosowany do przyjęcia niektórych zasad i norm sprzed kilku wieków. Dlatego sądzę, że najbliższym nam przykładem klasizmu są domy, do których przydziela nas Tiara. Chyba każdy z nas zna legendę tego w jaki sposób założyciele Hogwartu poszukiwali uczniów pod swoją opiekę. No, cóż, to chyba nic innego jak selekcja naturalna i odrzucanie kandydatów na podstawie odgórnie założonych oczekiwań. Co przypomina hodowlę psów wręcz. - Zmarszczył brwi, słysząc własne porównanie i niezbyt wiedział o co mu chodzi. - Po prostu zwierzęta poddawane selekcji muszą mieć idealne uzębienie, sprawdza się im rozmiar, sierść czy wiele innych rzeczy, aby w ogóle miały szansę wystąpić w jakiś zawodach, prawda? Więc czy tu nie jest podobnie? Jesteś czystej krwi, ale mało odważny? Super! Salazar cie pokocha? O, twoje IQ wykracza ponad normę? Ekstra, Rowena pragnie cię mieć u siebie. Nie mam zamiaru w tym momencie chwalić Helgi Hufflepuff, ale jeśli kiedykolwiek ktokolwiek z was pomyślał chociaż, że Dom Borsuka to miejsce dla wyrzutków albo osób niedopasowanych w pewien sposób to zastanówcie się, proszę, skąd wzięło się takie przekonanie oraz ile musi się w nim kryć złośliwości. - Nikt nie obiecywał, że Hogwart jest miejscem dla wszystkich. Jednak skoro nim nie jest to pewne społeczne wykluczenia dalej wiąże się z nietolerancją pewnych stanów rzeczy.
Ostatnio zmieniony przez Wacław Wodzirej dnia Sro Sty 04 2023, 02:19, w całości zmieniany 1 raz
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Punkty w kuferku z HM: 20 Ekwipunek: różdżka Punkty zdobyte na lekcji: 5 Ilość podanych przykładów: 1 Ilość kontr do przykładów innych: 1
Przysłuchiwał się wypowiedzi nauczyciela z brwiami nieco uniesionymi, nieco zmarszczonymi, w minie konfuzji łamanej przez powątpiewanie, ale to zupełnie nie dlatego, że podważał jego słowa. Nie był po prostu pewien, czy na tej scenie ludzie są wystarczająco trzeźwi czy obudzeni do jakiejkolwiek dyskusji, a co dopiero dyskusji na tak poważne tematy. Pokręcił jednak głową, nim wstał i z ochotą przygarnął sobie i Marli na ławkę kilka książek o czarodziejskich incydentach zeszłego wieku, bo pamiętał o kilku sprawach sądowych dotyczących właśnie takich rozterek. Miał zaraz odpalić się z jakimś wywodem, kiedy usłyszał Wacka, a od tego sie nie spodziewał tak rozbudowanej wypowiedzi o tak wczesnej, porannej porze. Z uwagą skupił się na tym, co chłopak mówił i trudno byłoby mu się w normalnych warunkach nie zgodzić, ale rozumiał, że intencją nauczyciela było zmobilizować ich do dyskusji, a jako przyszły prawnik chciał z zapałem ćwiczyć obronę opinii nawet takich nie do końca zgodnych z własnym sumieniem. Podniósł rękę, by podjąć rękawicę po @Wacław Wodzirej i zwróciwszy się do niego rozkleił usta w uśmiechu. - Rozumiem Twoją argumentację i punkt widzenia, ale myślę również, że przesadnie uwypuklasz negatywy selekcji i charakterystykę poszczególnych domów. Osobiście będąc wychowankiem domu Slytherina nie uważam się za osobę mało odważną, nawet, jeśli urodziłem się w rodzinie krwi czystej, nie mugolskiej. Geneza wyborów założycieli nie jest chwalebna, ale o pierwsze, jest tradycją, a bez tradycji zatracamy swoją tożsamość, wartości, jakie założycielom przyświecały. Pomimo różnic, zjednoczeni. Ponadto, dużo łatwiej mi rozmawiać o rozterkach związanych z trudami bycia wychowywanym przez rodziców o antymugolskich poglądach z kimś, kto podobnych trudności mógł doświadczyć, samemu będąc w rodzinie z takimi tradycjami, którego spotkam i z którym bliżej i łatwiej będzie mi nawiązać przyjaźń w ramach własnego dormitorium. - nie uważał tak. Ale uważał, że to dobry kontrargument. Osobiście po dziś dzień fantazjował o tym, że jest tak naprawdę borsukiem i być może trochę prawdy było w tym, że chciał obcować z wychowankami domu Helgi, bo przy nich czuł się znacznie lepiej niż przy innych ślizgonach. Tego jednak mówić na głos nie planował. - Przejawem dyskryminacji, jaki chcę przedstawić, jest sposób, w jaki traktuje się i "posiada" domowe skrzaty. Większość magicznych rodzin posiada takiego opiekuna domu, który usłużnie i ochoczo pomaga przy obowiązkach, przez co przekonany jestem, że czarodziejom łatwo jest założyć i traktować skrzaty jak podrzędne istoty. Nierzadko poniżane, traktowane bez szacunku, wykorzystywane ponad limit swoich możliwości stają się jedynie żywymi narzędziami, którymi się wysługujemy. - w myślach miał skrzatke swojej babci, której pierdolnieta czarownica zaszyła usta magiczną nicią, by ta nie była w stanie zdradzać jej tajemnic i wzdrygnął się.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Punkty w kuferku z HM: 3 Ekwipunek: różdżka Punkty zdobyte na lekcji: eee Ilość podanych przykładów: 1 Ilość kontr do przykładów innych: chyba 1??
Podniosła nieprzytomny wzrok na @Basil Kane; dopiero po chwili dotarło do niej pytanie, jakie jej zadał. – Och, nie. To znaczy tak, święta były wspaniałe, ale historia magii z samego rana to nie jest szczyt moich marzeń – uśmiechnęła się lekko i podsunęła w jego stronę paczkę krakersów, gdyby podobnie jak ona nie zdążył zjeść śniadania. Na widok wchodzącego nauczyciela otrzepała okruszki z wygniecionego mundurka i zerknęła na niego ciekawsko, wręcz przebierając nóżkami na wieść o temacie lekcji. Nie potrzebowała podręczników czy książek, aby wymienić kilka przykładów czy przygotować się do rozmowy - jako naczelny adwokat diabła zdobywała doświadczenie w tej kwestii każdego dnia, a szlifowana od dziecka wrażliwość na czyjąś krzywdę czy nietolerancję, której sama zaznała, tylko ułatwiała jej wytoczenie odpowiedniej argumentacji. Przez kilka pierwszych minut siedziała cicho, mieląc słowa Wacka i Basila. Nieszczególnie wyspana, potrzebowała czasu, aby się rozkręcić i móc zaangażować w dyskusję w typowy dla siebie sposób. Czyli w stu procentach. Dopiero gdy jej ślizgoński towarzysz zakończył mówić, machnęła dłonią, aby zwrócić na siebie uwagę. – Wacław – pokracznie wymówiła imię Puchona – ma sporo racji. Ale nie nazwałabym tego selekcją naturalną czy oczekiwaniami. Raczej wpakowaniem do jednej grupy ludzi o podobnych poglądach czy cechach charakteru, co przecież nie jest aż tak złe. Jasne, jakiekolwiek podziały są bzdurne i często potęgują istniejące różnice. Jednak Tiara nie jest bezmyślnym kapeluszem, powszechnie wiadomo, że była ona biegła w legilimencji i doskonale odczytywała dominujące cechy i motywacje, jakimi się kierowała dana osoba. Basil słusznie zauważył, że często łatwiej jest nam się dogadać z ludźmi, którzy mają podobne idee do tych naszych. W podziale na cztery domy najbardziej krzywdzące jest powtarzanie stereotypów dotyczących każdego z nich. Nawet w żartach – wzruszyła ramionami. – Na pewno plusem tej selekcji jest fakt, że dzięki niej z góry jesteśmy związani z jakąś mniejszą grupą. A to się wiąże z zaspokojeniem ważnej dla człowieka potrzeby przynależności. Bo prościej jest, z perspektywy jedenastolatka, szukać pierwszych sprzymierzeńców w mniej licznych gromadkach wśród podobnych z charakteru jednostek – wypuściła powietrze i poprawiła się na krześle, będąc w swoim żywiole. Merlinie, gdyby za samą możliwość gadania i przedstawiania swoich poglądów mogła zdobywać oceny czy zaliczać dalsze etapy wykształcenia, byłaby doktorem habilitowanym. – Co do wypowiedzi Bazyla odnośnie skrzatów – totalnie się zgadzam i jestem przeciwna wykorzystywaniu ich jako darmowej siły roboczej. Tutaj, moim skromnym zdaniem, nie ma żadnego argumentu za tym, aby dalej, w XXI wieku zgadzać się na takie coś. To po prostu czyste skurwysyństwo – aż ze złości zacisnęła dłonie w pięści, nawet nie orientując się, że przeklęła, aż tak poruszona losem biednych skrzatów. Tak jak i nie przejęła się szczególnie, że przemawia pewnie zdecydowanie zbyt długo. – No a przykład nietolerancji jest bardzo prosty. Czystość vs nieczystość krwi. To tym podziałem powinniśmy się martwić. Bo chociaż wydawałoby się, że żyjemy w czasach, kiedy przejmowanie się statusem krwi powinno być dawno za nami to nic bardziej mylnego. Nie zliczę ile razy zostałam gorzej potraktowana przez jakieś durne przeświadczenie, że mugolskie korzenie są mniej warte niż te czyste, nieskażone – skrzywiła się. – Wszystko zapoczątkował Salazar, już te setki lat temu uważając, że nauka magii to przywilej dla czarodziejów ze szlachetnych rodów. A warto wspomnieć, że wtedy, w świecie mugoli, czarownice były srogo prześladowane, więc jego chęć selekcji wynikała raczej ze strachu niż jakiegokolwiek rozsądnego planu. Całkiem niedawno, w obliczu zawirowań politycznych między partią promugolską a proczarodziejską były masowe akty terroru wobec zwolenników jednej lub drugiej strony. Wiele moich przyjaciół z czystokrwistych rodów dostawało listy z pogróżkami, palono im domy albo, jak na przykład w Hogsmeade, w pubie pod trzema miotłami, wprowadzono ograniczenia kto może wejść do środka a kto nie. Jestem w stanie zrozumieć strach przed tym, co nieznane, ale szykanowanie czy segregacja z tak błahego powodu jak pochodzenie rodziców? Nawet nie wiem jak to nazwać – wyprostowała nogi pod ławką, szalenie dumna ze swojego wywodu, ale jednocześnie poruszona tak ważnymi kwestiami społecznymi.
______________________
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Punkty w kuferku z HM: 3 Ekwipunek: - Punkty zdobyte na lekcji: 5 Ilość podanych przykładów: x Ilość kontr do przykładów innych: Ze 2? XD Może 3.
Powrót ze drzemki do rzeczywistości miał ten problem, że ludzie słyszeli twoje słowa i na nie reagowali. Puchon nawet niekoniecznie był świadom, co powiedział, bo sobie bredził od rzeczy, a teraz wypadało mu się ustosunkować. To że do wypowiedzi kolegów ze szkoły - mniejszy problem. Ale jakaś obrona swojego stanowiska. No, tutaj zaczynał się niemały problem. Należało w końcu wiedzieć jakie ma się stanowisko. Niemniej Wacław czekał aż będzie mógł mieć swoją kolej do wypowiedzenia się. - No, @Basil Kane, wiesz - uśmiechnął się niezręcznie i chciało mu się śmiać. - Oczywiście, że skupiam się na negatywnym aspekcie selekcji zapoczątkowanym przez założycieli Hogwartu, bo takie było zadanie - uciekł spojrzeniem daleko od wszystkich w sali. Nie musiał się tłumaczyć, przecież zadanie zdawało się istotne. Niemniej Wodzirej poczuł się winien, że w ogóle poruszył taki temat. Zapewne też poczucie winy wpędziło go w te skromne wyjaśnienia. - Idąc jednak za ciosem. Odwołując się do twoich słów, Bazyliuszu, odnośnie tradycji... - umilkł nagle. Chciał się powołać na to, że Niemcy w 1939 tredycyjnie eksterminowali Żydów, bo mieli obrzezane kutasy, ale to przykład spoza magicznej historii. Stąd Wacławowi przez moment zabrakło argumentacji i tak wisiał na świeczniku wobec oczekiwaniu wszystkich na odpowiedź. - Tradycyjnie wiele różdżek robi się, krzywdząc magiczne stworzenia. Zatem, dalej, budowanie tradycji sprawia ból postronnym. Na naszym początkowym przykładzie - Tiary Przydziału - ktoś z czasem może czuć się źle w domu, w którym zaczynał swoją edukacje w naszej szkole. Odnośnie różdżek, tradycyjnie wychodzimy na egoistów, stawiających się wyżej niżeli żywe istoty. I tutaj zapewne Profesor Morris mógłby rzucić przykładem Pani Magiizoolog, która długie lata walczyła o zmianę definicji istoty w klasyfikacji magicznych zwierząt - wiedział, że taka babka była. I tyle, ale jakieś inne osiągnięcia, lata życia bądź nazwisko - nie przesadzajmy. - Natomiast jeśli chodzi o zdanie @Marla O'Donnell w tym temacie to chyba nie umiem jakkolwiek jej zaprzeczyć. Przecież sam podział uczniów na mniejsze grupy społeczne jest jak najbardziej super. Problemem są, co najwyżej, uczniowie z kompleksem małego penisa - wywrócił oczyma, dla niego oczywistym było, że kobiety też przez to cierpią - oni właśnie potęgują różnice między podopiecznymi konkretnych domów. - Rozłożył ręce, bo już tylko tyle miał do dodania. Temat skrzatów domowych umyślnie pominął, oddając głos kolegom z innych domów. On sam nigdy nie doświadczył posiadania jednego z nich. Miał zatem bronić ich posiadania i wyzysku wobec tego, że nigdy takowych przyjemności nie doświadczył? Tak, w sumie to mógł tego bronić. - Idea posiadania domowego skrzata nie jest złą samą w sobie. Jedynie czarodzieje profanują prawo do posiadania takiego podopiecznego, wykorzystując je w szerokim aspekcie możliwości czy, jak wspomnieli moja koleżanka i mój kolega, wykorzystywanie ich ponad możliwości. Wciąż pozostaje czarodzieje, którzy są wręcz zależni od skrzatów domowych. Wszyscy ci niepełnosprawni, starsi albo schorowani. Skoro już pojawił się temat tradycji to ja spotkałem się z okrucieństwem wobec skrzatów domowych dopiero przez czarownice i czarodziejów na Wsypach. W moim rodzimym kraju jest taki demon jak Domownik, właściciele domu się nim opiekują zaś on w podzięce pomaga im w pracach domowych. Zatem prawdą jest, jak powiedział Bazyliusz, tradycja nas kształtuje. Należy mieć świadomość kiedy z nią zerwać i kiedy ona kształtuje nas na złe osoby. - Czy to było na temat? Może. Prawie wręcz na pewno. Wacek obecnie cieszył się, że nie miał takiego moralnego problemu nigdy. Nie chciał też go mieć. Bardzo nie chciał. - Jesteśmy córkami i synami naszych matek i ojców - zaczął w odpowiedzi na słowa Gryfonki - potrzebujemy segregacji na krew czystą i nieczystą. - Słyszał swoje słowa. Będzie musiał je przepić shotami ze spirytu po tych zajęciach, bo inaczej nie zdzierży swojego bluźnierstwa. - To jest świadoma decyzja kulturowa naszych przodków. Utrzymanie czystości krwi to szlachetny zwyczaj, który kultywuje tradycje nieznane przez adeptów magii pochodzenia mugolskiego. Nie możemy zapomnieć o czystokrwistym pochodzeniu i jego wyższości wobec krwi mieszanej. Czemu? Bo rody czystej krwi częściej mają potomków z chorobami genetycznymi i problemami psychicznymi. Jakim bylibyśmy nietolerancyjnym społeczeństwem, zabraniając im rozmnażania się w swoim wąskim gronie? - Skończył bardzo sarkastycznie i ta cała pseudo-kontrargumentacja wobec Marilii miała jedynie się z nią zgodzić. Bo nic nie usprawiedliwia takiego skurwysyństwa, powtarzając za Gryfońską prekursorką. - Poza problemem krwi jest również problem płci. Bo ile znanych czarownic, zajmujących się czarną magią zna nasza historia? Ze dwie? I to zajmujące się walką z klątwą wilkołactwa. Czyli tak naprawdę były to wielkie uzdrowicielki, czyli, jest to skierowanie magii uzdrawiania i określanie jej jako "babską". To jest nader krzywdzące. - Bo przecież czarownice również mogą świetnie zajmować się czarnomagiczną praktyką!- Albo czy znamy jakąś kobietę, która miała we władaniu Czarną Różdżkę? Nie? Czyli wracamy do motywu mężczyzn, leczących swoje kompleksy ze wzgląd na zabawą wielką pałką. To żałosne. Czemu, jako mężczyźni, jesteśmy tacy żałośni?! - Ramiona upadły mu w sporym powątpiewaniu.
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Punkty w kuferku z HM: 22 Ekwipunek: różdżka Punkty zdobyte na lekcji: 27 so far Ilość podanych przykładów: 1 Ilość kontr do przykładów innych: 1
Przysłuchiwał się rozwijającej dyskusji i zmarszczył brwi, bo niekoniecznie mógł się ze wszystkimi we wszystkim zgodzić. Oczywiście, podejmowane przez nich tematy były bardzo ważne, słuchanie ich opinii bardzo ciekawe, ale ani nie planował tu ze wszystkimi złapać się za ręce śpiewając kumbaja, ani specjalnie naginać swoich poglądów, by zaskarbić sobie czyjąkolwiek sympatię. Z reguły był przecież taki małomówny na trzeźwo, a jednak w temacie dysput związanych z czarodziejskimi prawami, obyczajami czy historią, niemal siedział na krawędzi krzesła, słuchając wszystkich i paląc się do tego, by się trochę poprzekomarzać. Kłócenie się przecież było jego ulubioną formą spędzania czasu. - Nie przesadzajmy, że to wszystko wina Salazara. - uniósł brwi- Koncepcja czystości krwi nie jest jakąś wyjątkową cechą ludzi krwi magicznej. Od zarania dziejów i czasów człowieczych można spotkać się z nietolerancją na tej płaszczyźnie i choć rozumiem, z Twojej perspektywy jako osoby reprezentującej stronę krwi, jak to ujęłaś, nieczystej, to jednak w dzisiejszych czasach otwarte przejawy nietolerancji są już chyba reliktem. Nie chce podważać tego, jak odczułaś tych niesprawiedliwości, ale jesteś pewna, że związane one były z czystością Twojej krwi? - zagaił z zainteresowaniem, ciekaw Marlowych doświadczeń. Łatwo było mu się wymądrzać na takie tematy, jego rodzina może nie należała do ścisłej elity rodów krwi błękitnej, ale w historii jego rodziny pierwszym ewenementem była Unka, która poślubiła mugolaka. Jeśli więc chodziło o krwi puryzm, był świadkiem pierwszorzędnym.- Być może łatwo mi to mówić, mam ten przywilej, że nie doświadczyłem stricte prześladowań, a jeśli nawet, to możliwe, że nie dopuściłem ich do głowy, ale... nie jest trochę tak, że ogień się pali tak długo, jak długo dokładamy do niego drwa? Rozumiem intencję nagłaśniania przejawów nietolerancji, ale czy to nie jest właśnie pożywką dla tych, którzy o ten puryzm walczą? - zastanowił się na głos, nim zwrócił uwagę na słowa Wodzireja. Miał wrażenie, że puchon mówił dokładnie o nim samym. Przecież nie tak dawno temu zdradził mu w tajemnicy, że marzy mu się bycie członkiem domu Helgi. Pomimo to zachował niewzruszony wyraz twarzy, skupiając się bardziej na merytorycznych argumentach, niż na byciu wewnętrznie poruszonym tym tematem. - Proces produkcji różdżek jest właściwie tak samo krzywdzący, jak proces produkcji czegokolwiek pochodzenia odzwierzęcego. Oczy traszek w eliksirach czy inne ścięgna nietoperzy, kły węża czy smocza krew, idąc Twoim tokiem rozumowania powinniśmy więc zrezygnować ze wszystkiego, co mogłoby krzywdzić stworzenia, bo niby czemu te magiczne miałyby mieć wyższe prawa niż niemagiczne. - uniósł brwi- Różdżki, jako narzędzia magiczne, i tak przeszły już daleką drogę od czasów dawnych, kiedy czarodzieje korzystali z kosturów i ferul. Trudno mi więc podeprzeć ten argument jako słuszny w ramach dyskusji na temat tradycji i jej wartości czy też szkodliwości. - z jednej strony trudno było mu się nie zgodzić z tym, że dla czarodziejskiej wygody wiele istot musiało znosić cierpienia, ale z drugiej strony na barkach słabszych zawsze przecież opierał się rozwój. - Moglibyśmy czerpać z innych kultur i nauczyć się odpowiedniego traktowania swojej domowej pomocy. Skrzaty z natury są uległe i ich godnością jest potrzeba służenia, ale czy nie jest to właśnie narzucone przez dziesiątki, kto wie, może i setki lat wykorzystywania? - nie znał się na skrzatach, ani na tym od jak dawna są one takimi sługusami. Chciałby nawet kiedyś doświadczyć buntu skrzatów, jak niegdyś buntów goblinów. Zamyślił się nad tą wizją nawet na chwilę, nim nie parsknął w reakcji na bardzo poważny argument Wacka, po czym pokręcił głową. - No tak, bo czystokrwiste rody to, co jeden wygląda jak Habsburg. - powiedział to na tyle cicho, by nie było uznawane za jakiś argument w dyskusji i zachichotał, imaginując sobie takich zmutowanych Brandonów czy innych preferujących chów wsobny Whitelightów. W końcu wszyscy wyglądali jak kopie siebie, może coś w tym było rzeczywiście..? - No nawet niekoniecznie zgodzę się z tym babskim uzdrawianiem. Ojcem lecznictwa przecież był Eskulap, a nawet większość znanych w magicznym świecie szpitali ma za patronów czarodziejów, a nie czarownice. - pokręcił głową - Być może ta dysproporcja wyłania się z innego, często mylnego przekonania o wyższości mężczyzny nad kobietą. Niewątpliwie przecież można zauważyć, jak daleko w tyle za światem i kulturą mugolską jesteśmy w wielu aspektach życia, takich jak, chociażby podstawy edukacji, wygoda życia, wynalazki. Zawierzając naszą codzienność magii, przestajemy rozwijać wszystkie inne płaszczyzny i stąd też zatwardziała starczość poglądów. - czytał ostatnio książkę o matematyce i się zafascynował. Było to jak magia, ale bez magii.
Moriss przysłuchiwał się wypowiedziom uczniów, widząc jednak, że jedynie część z nich była chętna i skłonna podjąć się głębszej dyspucie zaczął prowadzić jakieś swoje notatki, na jednym z wolnych pergaminów, zapisując i zakreślając sobie tylko znane notatki. Marszczył czasem brwi, a czasem kiwał głową z uznaniem, przyglądając się temu, jak elokwentnie i jak wprawnie operowali piękną angielszczyzną, kiedy tego rzeczywiście chcieli. Niechlujstwo językowe zawsze niezwykle go mierziło i nader doceniał uczniów potrafiących wysławiać się jak należy w momentach do tego odpowiednich. - Bardzo rzeczowe argumenty panno O'Donnell, panie Wodzirej, panie Kane. Jestem pod wrażeniem zarówno państwa zasobu słownictwa, jak i umiejętności odbijania argumentów, nawet, jeśli niekoniecznie się państwo z takimi poglądami zgadzają. - podniósł się i wyjął różdżkę, którą stuknął w tablicę, by znikły z niej zapiski z poprzednich zajęć- Taka drobna rozgrzewka miała pomóc państwu przed głównym zadaniem dzisiejszej lekcji, mam nadzieję, że podejdziecie do tematu równie kreatywnie, wybierając równie bogate słownictwo i poglądy. - stuknął w tablicę raz jeszcze, a na niej zaczęła pojawiać się treść zadania pisemnego, będącego drugim etapem zajęć.
Podsumowanie etapu 1 Na podstawie wypowiedzi postaci podliczyłam punkty. Możecie sprawdzić tabelkę poniżej i w razie gdyby ktoś uważał, że niesprawiedliwie, bądź coś pominęłam, bądź jest jakaś nieścisłość - proszę o kontakt.
1. kontra czystości krwi 2. kontra tradycje kosztem zwierząt 3. seksizm
Etap 2 Na podstawie podjętej w etapie pierwszym dyskusji podaj argument i kontrę przejawu nietolerancji w świecie magicznym. Na wybrany temat podaj argument "za" oraz argument "przeciw" danemu przykładowi. Min. 500 znaków...
Przykład inny niż już podane 5 pkt Przykład podany w dyskusji 2 pkt Argument "za" inny niż podane wyżej 5 pkt / "przeciw" 5 pkt Argument "za" użyty w dyskusji przez kogoś 2 pkt / "przeciw" 2 pkt
W najlepszym przypadku (przykład, który się wcześniej nie pojawił, oryginalne "za" i "przeciw") to 15 pkt. W najgorszym (przykład, który już został podany i argumenty, które już padły) 6 pkt.
Przykłady z dyskusji::
- Podział na domy w Hogwarcie - Skrzaty domowe - Czystość krwi - Tradycja kosztem zdrowia zwierząt magicznych - Seksizm magicznego świata
Dam czas do 25.01 ale jak zapostujecie wcześniej, to wcześniej rozliczę i wszyscy będą szczęśliwsi... Jakby coś było niejasne to piszcie do mnie: alien#6478
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Punkty w kuferku z HM: 3 Ekwipunek: - Punkty zdobyte na lekcji: 44, lol Ilość podanych przykładów: - Ilość kontr do przykładów innych: -
Wziął głęboki wdech, aby potem wydymać z siebie powietrze po tej całej rozmowie. Tak chyba czuli się ludzi pozbawieni duszy i sumienie. Zmęczeni, popękani i smutni. Trzeba poświęcić tyle gniew i nienawiści, aby oddać racje działaniom krzywdzącym coś lub kogoś. To naprawdę bolało Puchona fizycznie. Aż rozlał się na krześle, szukając momentu na odpoczynek. Ale nie, po co, męczmy studentów do ostatniej kropli krwi w ich ciele. Wacek walnął głową o stół, a potem przystąpił do pisania.
Dezaprobata otwartości seksualnej w magicznym świecie.
Świat magii zdaje się nie mieć problemu z akceptacją wielości seksualnych orientacji. Problemem jest jednak ostracyzm, któremu poddaje się członków magicznej społeczności z o tyle otwartą głową, aby nie robić z aktu seksualnego tematu tabu. Cytując tu wielką Polkę o niemałym impakcie społecznym: to tylko seks, a nie sentymenty. Wracając jednak do wspomnianego ostracyzmu, wynika on z niechęci, niechęć zaś wynika ze strachu i to własnie on, najczęściej, stanowi motor do nienawistnej narracji wobec kogoś tudzież czegoś. Co się z tym wiąże - nietolerancji. Z jednej strony, trudno się temu dziwić. Magiczne społeczeństwo przerażająco przypomina te mugolskie w Wiekach Ciemnych, kiedy bardzo wiele rzeczy uznawanych współcześnie za zwykłe, stanowiły dewiacje seksualne i wiązały się od razu z możliwością bycia opętanym w mugolskim rozumieniu tego incydentu. Zatem czarodziejska nietolerancja do seksualnego wyzwolenia okraszona jest zasadą decorum, dobrego smaku i stylu. Niezaprzeczalnie to bardzo istotna sprawa wobec grup społecznych dbających o czystość krwi, własną dostojność, pielęgnującą rodowe tradycje. Oddawanie czci przodkom jest istotne w każdym istniejącym oraz potencjalnym społeczeństwie, nic więc dziwnego jak dużo uwagi poświęca się odpowiedniemu ubiorowi, wyważeniu słownictwa bądź zachowań około koieteryjnych publicznie. Z drugiej stroni godzi to w wolność obywatela magicznego świata oraz odwiecznym zasadom dualizmu. Mugolskie Wieki Ciemne dążyły do harmonii. Zatem na każdym rynku głównym w znaczącym mieście naprzeciwko Kościoła znajdował się dom uciech publicznych. Społeczność czarodziejska zaś zdaje się ukryć seksualność z publicznego świecznika. O magicznym seks-workingu mówi się tyle, co nic. Zaś samo przyznanie się do hedonistycznego podejścia wobec aktów seksualnych wywołuje coś więcej niż zdegustowanie. To wszystko nie pozwala społeczeństwu na psychofizyczny rozwój.
Skończył pisać swoje bzdury z niejaką dumą. Chciał jeszcze dodać, że sam planuje otworzyć magiczny burdel, ale profesor uznałby to jeszcze za zaproszenie i co za tym idzie, za łapówkę. Wacka nie było stać na takie bzdety.
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Punkty w kuferku z HM: 22 Ekwipunek: różdżka Punkty zdobyte na lekcji: 39
Skinął głową, słysząc wskazówki nauczyciela, wyjął kartki papieru i zaczął pisać jakiś wywód o nietolerancji. Właściwie daleko się zastanawiać nie musiał, ale przy tylu pomysłach trudno było mu się zdecydować. Ostatecznie postawił na esej o tym: Czy dobrym czy złym jest nierówne traktowanie innych, rozumnych istot magicznych. Oczywistym jest, że skrzaty domowe są źle traktowane i służalcze przez setki lat presji społecznej i psychologicznej, ale w przeciwieństwie do skrzatów domowych, gobliny, które również są podporządkowane i które również wytrzymały lata społecznej i psychologicznej presji ze strony czarodziejów, udowadniają, że być rasą, która nieustannie opiera się sugerowanej przez czarodziejów wyższości. W rzeczywistości istnieje wiele dowodów na to, że gobliny należą do najpotężniejszych gatunków innych niż ludzie w serii, więc jak czarodziejom udaje się odmówić im równych praw? Odpowiedź na to pytanie idzie w parze z dowodem na to, że gobliny są równie potężne i równych umiejętnościom jako czarodzieje; gdy ujawnia się każda z ich zdolności do równego działania z czarodziejami, ujawniają się również bariery, z którymi czarodzieje utrzymują ich podporządkowanych. Niektóre z tych dowodów pochodzą z historycznej relacji Newta Scamandera o roli, jaką gobliny odegrały w zmianie procesu decyzyjnego Rady Czarodziejów. Na przykład gobliny to inteligentna rasa, która stała się istotną częścią społeczeństwa czarodziejów; prowadzą Gringotta, czarodziejski bank, który daje im znaczną kontrolę nad czarodziejską gospodarką. Niestety, w miarę rozwoju wydarzeń pojawiają się wskazówki, że kontrola goblinów nad Gringottem nie jest ostateczna i że gobliny mogą już nie zajmować stanowisk w jedynej instytucji, w której miały równy status z czarodziejami; w końcu kontrola goblinów nad Gringottem była zagrożona, gdy Voldemort przejął kontrolę nad Ministerstwem. Jeśli gobliny (które mimo wszystko zademonstrowały swoją siłę i spryt) nie mogą się bronić, jak inni, tacy jak olbrzymy, trytony/syreny i centaury mają mieć nadzieję obronić się przed czarodziejską niesprawiedliwością? Międzynarodowa Konfederacja Czarodziejów spotkała się po raz pierwszy we Francji, gdzie Gobliny próbowały wziąć w niej udział - zostały jednak wyparte. Ponownie, gobliny (jak również wszystkie inne istoty) zostały odseparowane od procesu podejmowania decyzji, który rządzi większością ich magicznej społeczności. Podczas gdy takie decyzje były oczywiście szkodliwa dla relacji czarodziejów i nie-czarodziejów, najbardziej ostateczną metodą tworzenia zróżnicowania mocy między czarodziejami a innymi była decyzja czarodziejów o odmowie komukolwiek poza sobą prawa do noszenia różdżki, stworzona w „Klauzuli trzeciej Kodeksu używania różdżek ”. Bez różdżek, które rozszerzałyby ich moce, gobliny i wszyscy inni byli ograniczeni w sposobach ochrony przed wszelkimi zagrożeniami. Jak wiadomo, skrzaty domowe konsekwentnie milczą, ale nigdy nie widzimy innych, takich jak wilkołaki, kwestionujących stygmatyzację wilkołaków. Uważam, że należy pamiętać o sytuacji wszystkich magicznych istot i sprawiedliwie traktować tych, którzy są świadomi siły, płynącej z używania magii. Zakończył swoją pracę podpisem i złożył na brzegu ławki, by nauczyciel mógł ją zebrać wraz z innymi.
Po otrzymaniu wszystkich wypracowań przejrzał je pobieżnie i odłożył na swoje biurko. Był zadowolony, bo choć frekwencja była niewielka, to uczniowie żywo zaangażowali się nie tylko w dyskusję, ale i napisani bardzo ciekawe eseje. - Dziękuję Państwu za udział w zajęciach, czas kończyć. Od osób, które nie dopisały do końca swoich wypracowań oczekuję, by postarały się bardziej przy odrabianiu pracy domowej. - skierował się do biurka i podniósł przyniesiony na początku zajęć, obłożony czerwoną skórą licową tomik, z którym skierował się do ławki @Wacław Wodzirej. - Gratuluję, panie Wodzirej, za wybitne zaangażowanie w lekcję otrzymuje pan ten unikatowy tom. Jest to jeden z tomów opisujących polowania na czarownice w czternastym wieku. Mam nadzieję, że będzie to interesująca lektura. Zapraszam na kolejne lekcje, jeśli wciągnie się pan na tyle, by zebrać komplet. - uśmiechnął się, bardzo oszczędnie, do puchona i machnięciem ręki najwyraźniej zakomunikował, że uczniowie mogą sobie już iść.
Etap wejściowy Lekcja Historii Magii Prowadzi @Harmony Seaver Termin pisania do 23.04. godz. 20:00
Aden był już w tak znajomej sobie sali dużo wcześniej, by przygotować wszystkie części składowe nowej lekcji. Na jej zrobienie czekał aż do ostatnich minut oddania pracy domowej po czym… Jednak poszedł spać. Dlatego teraz siedział nad małą rozgrzewką dla uczniów, wymyślając hasła do krzyżówki w oparciu o to, co napisali, a także kilka innych czarodziejów. Gdy skończył, powielił zaklęciem pergamin i przeszedł do dalszego wymyślania. Nie miał ochoty na strasznie trudną lekcję czy egzaminy, chociaż należał do tych bardziej dokładnych nauczycieli, sam też czasami chciał mieć wolne czy chwilę wytchnienia. Nawet Aden czuł ducha wiosny, więc zamiast zakopywać się nad sprawdzaniem testów, wyczarował kilka hologramów. Hologramy te były tej samej wielkości, wysokości, nie miały żadnych cech szczególnych, wyglądały jak manekiny sklepowe i, póki co, tylko stały przy jednej ze ścian klasy. Kiwając głową na swoją dobrą robotę usiadł na miejscu i witał każdego ucznia, który wchodził do klasy.
Na razie mechanicznie nic się nie dzieje! Po prostu wejście do klasy. Wchodząc, widzicie Adena przy biurku ze stosem pergaminów, a przy jednej ze ścian stoi dużo tak samo wyglądających hologramów!
Zjawiłam się w sali dość wcześnie, planując wykorzystać ta krótką chwilę na zajęcie się czytaniem książki. Wolałam tego nie robić w pokoju wspólnym, żeby później nie musieć gonić z językiem na brodzie, jak przegapie godzinę rozpoczęcia. Przywitałam się z profesorem, spoglądając ukradkiem na hologramy, po czym zajęłam miejsce przy pierwszym lepszym stanowisku. Zerknęłam jeszcze zaciekawiona na stos papierów, nad którym pochylał się Morris, zastanawiając się, co tym razem mężczyzna dla nas przygotował. Historia magii uczona w Hogwarcie była nieco odmienna od tego, co przedstawiano nam w rodzinnej szkole. Była też całkiem ciekawa, z czym zapewne nie zgodziła by się większość uczniów. Westchnęłam cicho, wyciągając książkę od transmutacji i otworzyłam ja, kładąc na biurku. Położyłam łokcie na blacie i oparłam głowę o ręce, pogrążając się w lekturze.
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Przez chwilę rozważał, czy nie ominąć zajęć, by lepiej przygotować się do zadań, które ostatnio pączkowały mu w robocie jak te kwiatki na drzewkach na wiosnę, ale o ile ostatnie eliksiry sobie odpuścił, tak uznał, że Morrisa zostawić nie pozwoli mu chyba godność. Ciągnąc na ramieniu torbę ciężką od papierologii zawitał w klasie bez słowa, wylewny Bazyliusz i usiadł przy jednej z ławek z przodu, witając się uprzednio z profesorem. Rozejrzał się, by upewnić, że lekcja nie wygląda jakby się miała zaraz zacząć, więc korzystając z chwili jeszcze względnego spokoju - choć jak zwykle nie spodziewał się tłumów na akurat tym przedmiocie - nadrobi dzisiejszą gazetkę, do której od śniadania nie mógł się dobrać. Był szalenie ciekaw tego, jak społeczeństwo czuło się w związku z nieudolnością Ministerstwa w opanowywaniu smoczej sytuacji, wiele się o tym plotkowało w kuluarach jego miejsca pracy, w ciszy więc nadrabiał sobie co ciekawsze artykuły nim zebrali się wszyscy.
Zoe Brandon
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
- No i co... było miło świrować u Forestera na artystycznej i runach i się skończyło - jęknęła żałośnie, stłumiwszy ziewnięcie, wyjątkowo negatywnie nastawiona na zajęcia z historii, które nie dość że nie zapowiadały się na szczególnie ciekawe, to jeszcze odbywały się o najgorszej możliwej porze - rano. Całe szczęście, że miała u swojego boku niezawodne wsparcie mentalne w postaci @Thomas Maguire, który od jakiegoś czasu stał się też jej wiernym towarzyszem nie tylko w pracy ale i na niemalże każdej lekcji. Nic dziwnego, w końcu nie tylko za sklepową ladą, ale i w szkolnej ławce byli prawdziwym dream teamem, a nawet jeśli zdarzyło się, że z danych zajęć wyszli z kompletnie nieposzerzoną wiedzą, to przynajmniej ubawieni po pachy i z wymienionymi najświeższymi plotkami. - Czytałeś coś przed lekcją...? Ja nic k o m p l e t n i e, zabrałam się w Dziupli za wiosenne dekoracje i chyba do północy plotłam ornamenty z kwiatków, no i byłam taka wyczerpana że nawet nie miałam siły otworzyć podręcznika. Ale wyszło przepięknie, wyślę ci potem fotkę na wizie i padniesz z wrażenia. Mogę wam takie zrobić do Poziomki, myślę że takie petuniowe girlandy pięknie by ożywiły piwnicę Augusta i może w końcu przestałoby tam tak walić jego skarpetami i czardidasem! Swoją drogą, wiesz gdzie on jest? Której damie dotrzymuje dziś towarzystwa, byłej czy obecnej? - zainteresowała się losami przyjaciela, znaczącym uniesieniem brwi dając wyraz tego że jego zażyłość z dawną ukochaną budzi jej pewne wątpliwości. - Dzieńdoberek profesorze, o, a co to za ekipa! Witam państwa! - po wejściu do klasy ukłoniła się uprzejmie nauczycielowi oraz stłoczonym w kącie hologramom, szczerze zainteresowana cóż to za cuda, bo do tej pory na historii magii towarzyszyły im głównie zwoje pergaminów i opasłe tomy książek. Zajęła miejsce w ich ulubionej ławce i rzuciła do mecenasa wesoło: - Dobrze że wyprasowałam mundurek i jakoś się prezentuję, może jak się postaram to któryś z tych hologramów się zlituje i pójdzie ze mną na Celtycką Noc. Zobacz, może też znajdziesz kogoś dla siebie. Ten przy oknie wygląda jakby miał bardzo bogatą osobowość no i niebanalną urodę.
Thomas Maguire
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam piękne, wypielęgnowane loki i prawnicze powiedzonka na podorędziu
Kiwam głową zaspany, kiedy @Zoe Brandon trafnie podsumowuje nasze położenie. To nie tak, że nie chcę iść na historię, bo to jedyny przedmiot, który uwielbiam i na którym faktycznie mam okazję wykazać się wiedzą. Ale pora zajęć jest po prostu nieludzka. W przeciwieństwie do Zosi nie maskuję ziewania, bo ogólnie wyglądam jak siedem nieszczęść – mam rozchełstany mundurek, wielkie sińce pod oczami, a loki każdy w inną stronę. Gdy Zofinda pyta czy coś czytałem, momentalnie się rozbudzam. – A to trzeba było coś czytać? – dopytuję przerażony, bo co jeśli nagle przez noc z głowy wyparowały mi wszystkie paragrafy, daty i nazwiska? – Koniecznie te fotki pokaż – ekscytuję się, bo szybko zapominam o moim dzisiejszym nieprzygotowaniu. Chichoczę też, kiedy przyjaciółka proponuje przystrojenie Poziomki, a zwłaszcza pokoju Augusta. – Będzie przeszczęśliwy, wybierz jak najbardziej jaskrawe kolory, pięknie skomponują się z jego obecnym wystrojem – zaśmiewam się w najlepsze. – U mnie też przydałoby się wprowadzić trochę życia, także ZAPRASZAM – składam szczodrą ofertę, bo najwidoczniej za mało czasu spędzamy razem. I tak wiem jak to się skończy, że będziemy z jakimś fikuśnym drinkiem siedzieć na werandzie i omawiać ostatnie soczyste skandale i wpadki celebrytów albo innych uczniów. Gdy pada troskliwe pytanie o naszego ziomka aż marszczę brwi, bo zastanawiam się czy powinienem się już o niego martwić. – Śpi. Jak zlazłem do tej jego jamy spytać czy idzie na najważniejszy przedmiot w szkole to mi burknął, że mam spierdalać z tą historią – relacjonuję naszą uprzejmą poranną konwersację. – Myślisz, że coś się kroi? To dobry chłopak, nic by nigdy nie zrobił. Chociaż Julka ostatnio na treningu też była zainteresowana jakimś typem… Mam nadzieję, że Psidwaczek trzyma różdżkę na pulsie i wszystko obserwuje – ściszam głos i wbijam do klasy, gdzie od razy kłaniam się profesorowi i wtóruję Zosi w jej dzieńdoberku. Z podobnym zainteresowaniem przyglądam się hologramom i próbuję wydedukować czym się dziś będziemy zajmować. Trajkot przyjaciółki kwituję śmiechem i zasiadam tuż obok niej. – O nie, a ja dziś jak ostatnia fleja – z udawanym dramatyzmem zerkam na swój niewyjściowy outfit. Zerkam na delikwenta przy oknie i surowo oceniam to jak się prezentuje. – Ale widzisz to spojrzenie? To nawet my mamy więcej rozgarnięcia na mordzie jak siedzimy na transmutacji – wydaję swój werdykt, świetnie się bawiąc.
______________________
i read the rules
before i break them
Josephine Harlow
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Zawsze starannie wykonany manicure.
Historia magii z pewnością dla większości nie była jednym z tych porywających przedmiotów. Tu bitwa, tam jakiś znany czarodziej, nie wspominając o wszystkich wynalezionych zaklęciach i innych bzdetach. Nie było chyba człowieka, który ogarnąłby tak obszerny temat i miał tę wiedzę w małym palcu. Sama skupiała się głównie na rzeczach, które mogły jej się przydać w przyszłości, wychodząc z założenia, że po co ma zaprzątać sobie głowę jakimiś niepotrzebnymi informacjami. Nie miała aż tak wielkiej głowy i dobrej pamięci (a nawet chęci), żeby działać inaczej. Gdzieś po drodze do klasy historii magii spotkała jeszcze @Irvette de Guise i razem z nią ruszyła na podbój lekcji. W trakcie ostatnich zajęć ze starożytnych run nie rozerwały sobie nawzajem gardeł, więc to tylko dobrze wróżyło na przyszłość. - A to co? - mruknęła, kiedy zaraz po wejściu do sali oprócz profesora przywitał je rząd hologramów. Wyglądało to może nawet nieco niepokojąco, taka mała armia hologramów przypominających manekiny sklepowe stojąca sobie jakby nigdy nic pod ścianą w klasie. Wzruszyła jednak ramionami i udała się w stronę jednej z wolnych ławek. - Będziemy przeprowadzać jakieś wywiady z tanimi wersjami znanych czarodziejów?
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Irvette z kolei naprawdę lubiła historię magii wiedząc, jak wiele można się nauczyć z przeszłości. Co prawda były to zupełnie inne lekcje niż te, które pamiętała z Francji, bo skupiały się bardziej na Wielkiej Brytanii, ale wciąż były dla dziewczyny równie fascynujące szczególnie, pod względem politycznym. Dlatego też, wspólnie z Jo, chętnie kroczyła do jednej z klas na pierwszym piętrze. -Nie mam pojęcia, ale może to nie jest głupi pomysł. - Mruknęła, patrząc na znajdujące się nieopodal hologramy i przy okazji szukając dla nich jakiejś wolnej ławki. -Chociaż co do taniości wykonania, masz trochę racji. - Szepnęła na tyle cicho, że tylko Harlow mogła ją usłyszeć, bo nie chciała, żeby te słowa dotarły do uszu profesora. Niespecjalnie potrzebowała też uwagi innych obecnych uczniów na swojej opinii, więc uznała, że podzieli się nią tylko z towarzyszącą jej ślizgonką.