Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pokój Czterech Pór Roku

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 11 z 19 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 15 ... 19  Next
AutorWiadomość


Audrey Delilah Primrose
Audrey Delilah Primrose

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Metamorfomagia, teleportacja
Galeony : 1004
  Liczba postów : 1900
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyNie Cze 26 2011, 20:05;

First topic message reminder :




Jest to jedno z wyjątkowych pomieszczeń Hogwartu. Jeśli przyjdziesz tu zimą, możesz mieć... lato! Jego wyjątkowość polega na tym, że - używając odpowiedniego zaklęcia - można zmienić porę roku. Na ścianie, naprzeciw wejścia, wypisane są cztery czary, każdy dotyczący innej pory roku.

Ver factus - wiosna
Aestate Fieri - lato
Autumno Fieri - jesień
Hieme Fieri – zima


Rzucone odpowiednio zaklęcie zmienią pogodę na charakterystyczną dla danej pory roku. Zimą może spaść śnieg, jesienią drzewa zgubią liście, wiosną zrobi się cieplej i zaczną kwitnąć kwiaty, a latem będzie upał. Oczywiście można też trafić na burze, zamiecie, deszcze, gradobicia... Wszystko zależy od szczęścia! Warto jednak spróbować, jeśli z utęsknieniem czeka się na ulubioną ćwiartkę roku.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Daisy Manese
Daisy Manese

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pałkarz
Galeony : 1
  Liczba postów : 1800
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11001-daisy
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11249-listy-do-daisy#303189
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11219-daisy-manese
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyNie Mar 18 2018, 21:53;

Dawno już nie sekundowałam - ostatnio chyba w zeszłym roku. Nie wiem właściwie dlaczego zgłosiłam się do takiej roli - na pewno doskonale poradziłabym sobie w pojedynkach i niejednego jeszcze pokonała. Może jestem dla nich zbyt dobra? To chyba wyszło tak pod wpływem chwili, kiedy ogłoszono, że pilniej niż uczestników, poszukują sekundantów, a ja jako prefekt i całkiem niezła z obrony, byłam idealnym kandydatem. Ubieram czarną spódnicę i czarną pelerynę, która niezmiennie mówi o tym do jakiego domu należę. Usta mam pociągnięte czerwienią i uśmiecham się szeroko, kiedy wchodzę do sali, a tam czekają na mnie już przeciwnicy. Kieruję różdżkę w nieokreślone miejsce i mruczę Ver factus i natychmiast przychodzi wiosna. Robi się zielono, gdzieś w tyle śpiewają ptaki.
- Cześć, Mef - witam się ze ślizgonem, na Harriette tylko spoglądając. Wolałabym stać po przeciwnej stronie pojedynkowej areny niż ona, a nie po środku, jak teraz. Nie wiem jakie nadzieje wiąże z moją osobą Mefisto, podobnie jak nie mogę zrozumieć jego upodobania do cierpienia. Jedno jest pewne - skoro jestem sekundantką, będę dbała, żeby to do tego nie doszło. - Powodzenia - mówię, chwilę nim zaczynają rzucać zaklęcia. Mef trafia bezbłędnie, więc wzdycham, bo to wyjątkowo szybko i rzucam Finite na gryfonkę. Wydaje się, że ten pojedynek szybko może się skończyć, ale znam Wykeham na tyle, że wiem, że łatwo nie odpuści.
Powrót do góry Go down


Harriette Wykeham
Harriette Wykeham

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Dodatkowo : pałkarz Gryffu
Galeony : 1921
  Liczba postów : 2189
https://www.czarodzieje.org/t12489-harriette-morana-wykeham#336490
https://www.czarodzieje.org/t12491-poczta-ettie#336603
https://www.czarodzieje.org/t12492-harriette-wykeham#336605
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyPon Mar 19 2018, 04:13;

Tak szczerze to nie lubiła pojedynków. Były zwyczajnie idiotyczne. Nie wymagały w zasadzie niczego prócz refleksu i to niekoniecznie jakiegoś wybitnego, bo było wiadomo, kto atakuje i jeszcze trzeba było czekać na swoją kolej. Brakowało jej jednak prawdziwych wrażeń, a z braku laku i głupi, szkolny klub pojedynków mógł ujść.
Nie witała się ani z Noxem, ani z Manese. Nie przyszła tu na pogaduchy, a już na pewno nie ze Ślizgonami. Chciała tylko odreagować odrobinę miotając kilkoma zaklęciami i wrócić do jakichś sensowniejszych zajęć.
- Jasne - mruknęła znudzonym tonem na pytanie przeciwnika - Panie przodem.
Nie kłaniała się jednak, a zaledwie skinęła mu głową. Za to była tak pewna siebie, że w momencie, w którym rzucał zaklęcie, rozłożyła ręce, zachęcając go niewerbalnie do ruchu. Jej błąd. Ledwie zdążyła podnieść różdżkę, widząc ruch jego warg, kiedy obie ręce przylgnęły jej do ciała. Rozpoznała zaklęcie jeszcze zanim zobaczyła promienie - w końcu było jej "ulubionym". Nie było bardzo widowiskowe, ani trudne, ani nawet oryginalne, za to na pewno praktyczne. Na pewno nie wymieniłaby go jako najciekawszego zaklęcia, ale i tak jego używała najczęściej, gdy dochodziło do konfrontacji. Ze skrępowanym przeciwnikiem można było zrobić wszystko od rozmowy, po wybijanie zębów - Orbis nadawało się więc do prawie każdej sytuacji. Lata używania go, sprawiły, że zaczęła traktować je trochę jak "swoje", szczególnie, że mało kto doceniał je przez jego banalność. Porażka denerwowała Ette zawsze, ale użycie przeciwko niej czegoś, co uważała za własne i - peryfrastycznie mówiąc - wpadanie we własne dołki, doprowadzało ją do szału.
Wciąż związana, zacisnęła z wściekłością dłoń na różdżce tak mocno, że zbielały jej palce, a na twarz - w myśl zasady, że nic w przyrodzie nie ginie - wstąpiły jej rumieńce. Nie musiała nawet zastanawiać się nad zaklęciem. Manese ledwie zdążyła zdjąć z niej Orbis, a Ettie już celowała w Noxa różdżką, rzucając niewerbalne Collardo.

Atak: 3
Obrona: -
Ilość trafień: 1
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptySro Mar 21 2018, 19:08;

Trzeba przyznać, że Mefisto spodziewał się trochę większych trudności - najwyraźniej wyczucie czasu miał na tyle dobre, że nie było na co narzekać. Wykeham mimo wszystko znana była z naprawdę porządnych umiejętności machania różdżką, a on sam mistrzem Zaklęć czy Obrony Przed Czarną Magią nie był. Może to dlatego, a może z grzeczności, wybrał na początek tak ugodowe zaklęcie jak Orbis. Nie było mu dane napawanie się widokiem spętanej Gryfonki, bo niestety Daisy, jako sekundantka, musiała swoje zadanie wykonać.
Świetliste więzy jeszcze nie zniknęły, gdy strużka energii pomknęła w stronę Noxa; uniósł różdżkę, czując już, że spóźni się o krótką chwilę. Protego rozbrzmiało w jego głowie o pół sekundy za późno, choć i tak zdawało mu się, że nie posiadało tej naturalnej siły. Za to skutek tajemniczego zaklęcia... cóż, w pierwszej chwili Mefisto miał ochotę zaśmiać się i poinformować dziewczynę, że coś jej nie wyszło. Nie był aż takim ignorantem, aby nie wiedzieć o istnieniu uroków wymagających czasu, bądź szczególnych okoliczności. W tym przypadku wystarczyło zaczerpnięcie powietrza... i nagle nie mógł przestać. Pociągnął nosem, pozwalając aby powietrze wypełniło jego płuca; w końcu rozchylił wargi, łapczywie dostarczając tlen do swojego organizmu. Zmarszczył lekko brwi, walcząc z urywanym oddechem pełnym chaosu, bo Mefisto nie dusił się, ale notorycznie nabierał powietrza, zupełnie instynktownie. Miał nawet spytać co się działo, ale nie wydusił nawet słowa, zaklęty w dziwnym procesie hiperwentylacji. Z tego wszystkiego nie wpadł nawet na niewerbalne Finite...

Atak: -
Obrona: 5
Ilość trafień: 1
Powrót do góry Go down


Daisy Manese
Daisy Manese

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pałkarz
Galeony : 1
  Liczba postów : 1800
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11001-daisy
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11249-listy-do-daisy#303189
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11219-daisy-manese
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptySob Mar 24 2018, 22:35;

Mam rację co do gryfonki, ledwo uwalniam ją spod uroku, a już atakuje. Nie wiem czy Mef się tego nie spodziewa, czy może zwyczajnie jej nie docenia, ale wiem, że bym tego nie robiła, gdybym była na jego miejscu. Widzę, że próbuje się bronić, ale jest już za późno. Nawet nie wiem jakim zaklęciem oberwał, ale podejrzanie milczy, więc na pewno coś mu jest. Rzucam Finite - raz, drugi, trzeci, ale wciąż chyba nie działa. Nadal nie jestem pewna co się dzieje, głupie zaklęcie niewerbalne. Ale jakby... oddycha bardziej? Wydaje mi się, czy z każdym moim Finite nabiera jakby więcej powietrza? Czy oddychając za bardzo można się udusić? Nie mam pojęcia i nie chcę się dowiedzieć. Skup się, Daisy, jak trudne może być poprawne rzucenie tak prostego zaklęcia? Udaje się dopiero za czwartym razem, Mefisto może w końcu normalnie oddychać.
- Sorry - mruczę pod nosem, w obecnej chwili sekundowanie wydaje mi się trudniejsze niż samo pojedynkowanie. Oni jakoś nie mają problemów z używaniem czarów, ich zaklęcia śmigają jak zawsze. Wycofuję się w bezpieczne miejsce, poza zasięg różdżek, teraz atakuje @Mefistofeles E. A. Nox i nie chcę oberwać zabłąkanym za sprawą zakłóceń urokiem.

3 > 6 > 6 > 4
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptySob Mar 24 2018, 23:38;

Merlinie, to było dziwne.
Mefisto nie mógł przestać oddychać do tego stopnia, że nawet słowa nie potrafił z siebie wydusić - wydawało mu się, że pogrążył się w jakimś dziwnym transie, podczas którego jedyną możliwą do wykonania czynnością było branie kolejnych oddechów. Łapczywie, niespokojnie, jak gdyby każdy mógł być tym ostatnim. I wszystko byłoby jak najbardziej w porządku, gdyby nie fakt, że zaczynał się męczyć i, co gorsze, nużyć. Miał u boku Daisy i pokładał w niej niesamowitą nadzieję, bo jego niewerbalne Finite nie zaskutkowało ani odrobinę. W końcu poczuł, jak tajemniczy urok Wykeham ustępuje, a on nareszcie czuje się normalnie. Nie tracił ani sekundy, od razu nakierowując różdżkę na Gryfonkę i posyłając w jej stronę nieco koślawe Tarantallegra. Oczywiście, musiał się na tym pośpiechu przejechać, bowiem urok skrzętnie ominął Etkę i uderzył gdzieś w ścianę, za wiele szkód nie czyniąc. Mefisto parsknął ze złością, powstrzymując się od komentarzy. Mógł dać sobie kilka sekund na odzyskanie trzeźwego umysłu, ale nie...
I teraz znowu był podatny na działania Wykeham, a wystarczyło jej jedno udane zaklęcie, aby oficjalnie przegrał pojedynek. Hej, nawet trochę się tego spodziewał - chyba powinien cieszyć się z tej jednej szansy, którą dostał, bo Gryfonka znana była z wyśmienitych umiejętności. Szkoda, że tyle mu nie wystarczało i mimo wszystko pragnął wygranej...
- Decydująca chwila - wyrzucił z siebie, obracając różdżkę w palcach.

Atak: 1 przerzucone na 2
Ilość trafień: 1
Powrót do góry Go down


Harriette Wykeham
Harriette Wykeham

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Dodatkowo : pałkarz Gryffu
Galeony : 1921
  Liczba postów : 2189
https://www.czarodzieje.org/t12489-harriette-morana-wykeham#336490
https://www.czarodzieje.org/t12491-poczta-ettie#336603
https://www.czarodzieje.org/t12492-harriette-wykeham#336605
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyNie Mar 25 2018, 03:03;

Na początku myślała, że Nox w ten dziwny sposób się dusi, potem dopiero dotarło do niej, że było wręcz odwrotnie. Na ułamek sekundy zbiło ją to z tropu, ale zaraz potem uniosła kącik ust, przyglądając się zmaganiom chłopaka. Do tego Manese nie była w stanie zdjąć z niego zaklęcia. Ette nawet nie kryła już rozbawienia.
Wiedziała, że zaklęcie po prostu zadziałało odwrotnie przez zakłócenia, ale nie zamierzała dać im tego po sobie znać. Zresztą bardzo podobał jej się ten efekt. Był ciekawszy niż jakieś proste podduszanie. Zastanawiała się, czy może udałoby jej się to powtórzyć, wynaleźć. Odkrywanie zaklęć musiało być fascynujące. Ona sama nie dzieliłaby się swoimi wynikami, żeby zaskakiwać przeciwników, a po śmierci mogłyby zostać opublikowane i przynieść jej sławę i nieśmiertelność. Fajna opcja.
Manese w końcu udało się zdjąć z Noxa zaklęcie, co Ettie skwitowała parsknięciem. Uniosła różdżkę, żeby obronić się przed atakiem chłopaka, ale trudno powiedzieć czy odniosłaby sukces, bo nawet w nią nie trafił.
Tym razem nie śpieszyła się z kontrą. Na widok rozbijającego się na ścianie zaklęcia, zarechotała głośno, zginając się wpół.
- O Morgano - wyprostował się i przechyliła głowę, patrząc na Noxa niby z politowaniem, a jednak z czystą złośliwością w oczach i na rozciągniętych w uśmiechu ustach - Byłam dla Ciebie zdecydowanie zbyt ostra. Pewnie wolałbyś zapomnieć o tym upokorzeniu, co? Obliviate.
Nie bez powodu rzuciła zaklęcie werbalnie. Po pierwsze: chciała podburzyć jego morale, dając do zrozumienia, że uważa, że niewerbalne są dla niego za wysoko zaczepioną poprzeczką. Po drugie: Obliviate było dość zaawansowanym zaklęciem i chciała popisać się przed starszymi Ślizgonami. Po trzecie: proste Finite nic by tu nie dało i chciała, żeby Manese o tym wiedziała. Nie była jednak na tyle uprzejma, żeby wymazywać z pamięci Noxa kompromitujące zdarzenie, tak jak twierdziła. Chciała zmodyfikować jego wspomnienia tak, żeby myślał, że przyszedł tu pojedynkować się ze Ślizgonką. Mogłoby wyjść z tego coś zabawnego.

Atak: 4
Obrona: 1, ale nieważne
Ilość trafień: 1
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyNie Mar 25 2018, 03:28;

Nie wiedział, że z panny Wykeham taka nieznośna cholera - również się uśmiechnął, na ten osobliwy rechot, który z siebie wydała. Okazywała stanowczo zbyt dużo pewności siebie, a Mefistofeles wiedział jak wielkim błędem mogło być takie zachowanie; bądź co bądź, zdarzało mu się je praktykować. Tym razem po prostu wzruszył niewinnie ramionami, nie broniąc honoru po tamtym żałośnie nietrafionym zaklęciu.
- Ubawiłaś się, co? - Spytał za to, unosząc dumnie brodę, jak gdyby skrywał jakąś istotną tajemnicę; zupełnie tak, jakby zaklęcie posłane obok Harriette miało tylko wybić ją z rytmu. Nie spodziewał się ataku tak płynnie wtrąconego w konwersację, choć trzeba tu przypomnieć, że był dalej odrobinkę oszołomiony po podejrzanym zaklęciu. Machnął różdżką błyskawicznie, działając w pełni instynktownie. Protego zniwelowało urok Gryfonki, a Mefisto niemal zadrżał z niedowierzaniem. Chciała zmodyfikować jego pamięć? Rzucała Obliviate? Nie czekał ani chwili, wlepiając w nią poddenerwowane spojrzenie i pozwalając, aby niewerbalne Ceruisam jej dosięgnęło. Zaklęcie posłane z taką energią trafiło w dziewczynę szybko, nie dając żadnej szansy na obronę.
Och, wygrał.
- Spodziewałem się czegoś... więcej. - Skrzywił się odrobinę teatralnie, obrzucając Etkę mało przyjaznym spojrzeniem. No, to byłoby na tyle. Zerknął zaraz na Daisy, aby puścić jej oczko. Nie było tak źle!


Atak: 6!
Obrona: 3
Ilość trafień: 1
Powrót do góry Go down


Harriette Wykeham
Harriette Wykeham

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Dodatkowo : pałkarz Gryffu
Galeony : 1921
  Liczba postów : 2189
https://www.czarodzieje.org/t12489-harriette-morana-wykeham#336490
https://www.czarodzieje.org/t12491-poczta-ettie#336603
https://www.czarodzieje.org/t12492-harriette-wykeham#336605
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyNie Mar 25 2018, 15:13;

Rozproszył jej zaklęcie, więc kolejne wycelował w nią, nie w Manese. Ettie również machnęła różdżką, ale  już przy końcu ruchu, poczuła, że ta się rozgrzewa. Syknęła odruchowo, przerzucając ją do drugiej dłoni i złapała ją przez odrobinę za duży sweter. Nie czekając na jakże skuteczną sekundantkę sama rzuciła na siebie niewerbalne Finite. I tak było za późno... Gdyby wytrzymała, mogłaby udawać, że  zaklęcie wcale jej nie trafiło. Spojrzała na prawą dłoń, na której pozostał zaczerwieniony, bolesny pasek. Co to dla niej? Dwa razy w życiu niemal dokonała samospalenia - powinna była wytrzymać. Przeniosła wściekłe spojrzenie na Noxa.
- Więcej mógłbyś nie wytrzymać - syknęła, ale po chwili dodała z błyskiem w oku - Albo nie wytrzymałby ściany. Drobna sugestia - kolejnego pojedynku domagaj się na powietrzu - dyskretny ruch różdżką, który był właściwym powodem jej nagłego rozgadania, zamarkowała dodatkowo, włożeniem jej od razu potem do kieszeni - Gratki.
Uśmiechnęła się krzywo, po czym wyszła z sali. Za drzwiami z każdym krokiem grymas na jej twarzy nabierał jednak wesołości. Co ją obchodził jakiś durny szkolny pojedynek, z jakimś przygłupem. Sukces w tej idiotycznej zabawie z ukłonami, kolejnością ruchu i innymi pierdołami nie byłby w stanie dać jej tyle satysfakcji, co drugie Obliviate rzucone w Ślizgona niewerbalnie. Nie miała w prawdzie zbyt wiele czasu, żeby wymyślić jakąś naprawdę dobrą modyfikację pamięci, ale wspomnienie listu, które zasadziła w jego głowie bawiło ją wystarczająco. Żałowała tyko tego, że nie będzie mogła oglądać efektów swojego dowcipu.

//zt

Mef, to jedyne co mi przyszło do głowy xDDD Możemy to rozegrać albo i nie, albo zostawić na jakieś retro, albo co tam zechcesz. Wiem, że chcesz (8

FINITE
Kostka: 6->4
Punkty w kuferku:
• z zaklęć - 67
Liczba możliwych przerzutów w wątku:
• wg statystyki z zaklęć - 6
Wykorzystane przerzuty:
• wg statystyki z zaklęć - 1

OBLIVIATE
Kostka: 6->6->4
Punkty w kuferku:
• z zaklęć - 67
Liczba możliwych przerzutów w wątku:
• wg statystyki z zaklęć - 6
Wykorzystane przerzuty:
• wg statystyki z zaklęć - 3
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyNie Mar 25 2018, 21:19;

Nie przejął się uwagą odnośnie ścian, bo tak szczerze mówiąc, to zdanie przesadnie wyszczekanej Gryfonki kompletnie go nie obchodziło. Możnaby rzec, że Mefisto miał całkiem pozytywne podejście do Wykeham - zaimponowała mu na debacie z mugoloznawstwa, a poza tym świetnie radziła sobie na miotle. I dzięki niej oberwał tłuczkiem! Gdyby jeszcze tylko nie była tak nieznośnie nieznośna (to słowo idealnie odwzorowuje jej charakter), to może coś by z tej relacji wyszło. A tak, to tylko rzucali sobie pseudo-kąśliwe komentarze, wraz z zaklęciami akceptowalnymi przez zasady Klubu Pojedynków.
Zwyciężył, tak więc nie musiał przejmować się jej gadaniem. Po prostu machnął lekceważąco ręką, zupełnie nieświadomy tego, że w tym wszystkim dodatkowo oberwał zaklęciem. I to tym cholernie nieprzyjemnym, które uprzednio tak go zirytowało. Odprowadził Etkę beznamiętnym spojrzeniem, by w końcu poważnie opuścić różdżkę i tyle.
- Dzięki - rzucił do @Daisy Manese, osobiście uznając rolę sekundanta za wyjątkowo istotną. W końcu gdyby nie Ślizgonka, to dalej by się dziko hiperwentylował. - Dobra, muszę lecieć, Fairwyn coś ode mnie chciał i wypadałoby do niego zajrzeć... - Złapał torbę, pożegnał dziewczynę cmoknięciem w policzek, a następnie udał się prosto do gabinetu nauczyciela starożytnych run.

/zt <3
Powrót do góry Go down


Daisy Manese
Daisy Manese

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pałkarz
Galeony : 1
  Liczba postów : 1800
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11001-daisy
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11249-listy-do-daisy#303189
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11219-daisy-manese
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyPon Mar 26 2018, 01:03;

Co się dzieje? Nie mam pojęcia. Zaklęcia śmigają wyjątkowo szybko, nawet nie jestem pewna kto obrywa, a kto nie, a chyba powinnam, skoro to ja jestem sekundantem i potem mam przekazać ostateczny wynik. Tymczasem czuję się całkiem bezużyteczna. No dobra zaklęć jest jakieś dwa (albo trzy, w sumie to nie jestem pewna, to taka ciężka matematyka), ale i tak kolejne ataki postępują wyjątkowo szybko. Słyszę Obliviate z ust gryfonki i nie wiem co myśleć - przecież to zupełnie nie jest zaklęcie pojedynkowe, bardziej raczej zastanawia mnie jak ma intencje i o czym konkretnie chce, żeby Mef zapomniał. Ten się jednak nie daje i po chwili trafia - nie kryję radości, nawet klaskam ze dwa razy. Szczerze mówiąc, myślałam, że wynik będzie jednak odwrotny (sorki, Mef), tym bardziej pozytywnie zaskakuje mnie wygrana przyjaciela. A masz, wredna gryfonko! Oboje nie zauważamy jej ukradkowego zaklęcia, bo gdybym tylko o nim wiedziała, to na pewno starałabym się coś zrobić - w jakikolwiek sposób cofnąć jego efekty, chociaż na magii umysłu znam się tyle co nic. Gdzieś międzyczasie mówię o tym, że Mefisto wygrał, zupełnie jakby o tym nie wiedzieli i że zostanie powiadomiony o kolejnym etapie pojedynków.
- Co? Och, jasne... - Stoję jak ten słup soli, tylko przez sekundę zastanawiając się co mogło być tak ważne, bo szybko wyrzucam z myśli tę nieistotną sprawę, po czym sama też sobie idę.

zt
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyWto Kwi 17 2018, 13:51;

Nie wiem, co mnie podkusiło, by napisać do Nessy. Może czysta złośliwość powiązana z tym, że od zawsze mam ją za królową lodu – zupełne przeciwieństwo Blaithin, choć z pozoru są do siebie podobne. Poza tym nawet jeśli lubię ładną pogodę, to tęsknię za śniegiem, którego nie było zbyt wiele w tym roku. Głównie plucha, przez którą nie dało się nawet wyjść na błonia.
Powinienem korzystać z tego, że przyszła wiosna i podkraść trochę jabłek dla różeczników z kuchni, ale chyba nic im się nie stanie, jeśli dostaną swój obiad trochę później. Zamiast tego kręcę się po zamku, szukając pomieszczenia, o którym wspominali jacyś trzecioklasiści w dormitorium. Oczywiście zamiast sprawdzić od razu i nie błądzić po korytarzach, najpierw napisałem do Lanceley, dlatego teraz modlę się w duchu, bym jednak trafił tam przed nią i nie wyszedł na głupka.
Nie wiem, dlaczego szukam Pokoju Czterech Pór Roku w głównej części zamku. Być może zmyliło mnie stwierdzenie, że znajduje się na czwartym piętrze. Otwieram każde nieznane mi drzwi po kolei, przeszkadzając przy tym wielu osobom (czym jednak niezbyt się przejmuję), by w końcu uświadomić sobie, że zupełnie zapomniałem o skrzydle zachodnim. Wykończony poszukiwaniami w końcu tam trafiam i jak zwykle okazuje się, że cel mojej wędrówki znajduje się w ostatnim miejscu, w którym bym szukał. Cudownie.
Wchodzę do środka i rozglądam się. Póki co panuje tu pogoda adekwatna do tej, jaką mamy na zewnątrz. Ciekawe, czy pokój zmienia się automatycznie, czy też ostatnia osoba pojawiła się tu w grudniu, marząc o cieple. Na ścianie znajdują się cztery inkantacje, po których wnioskuję, że mają zmieniać otoczenie. Mam nadzieję, że moja różdżka nie będzie świrowała tak jak ciągle to ostatnio robi, bo nie chcę się ośmieszyć przed Nessą nieznajomością najprostszych czarów. Nie dałaby mi po tym żyć. Nie będę jednak próbował teraz, bo skoro stwierdziłem w liście, że zrobimy tę zimę razem, to na nią poczekam.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyWto Kwi 17 2018, 16:02;

Siedziała w dormitorium, pochłonięta lekturą i podjadaniem czekoladowych cukierków. Była to jej wizja idealnego, samotnego popołudnia wolnego od zajęć. Nie marnowała czasu na lenistwo, a wypożyczona z biblioteki księga na temat transmutacji była wciągająca i ciekawa. Pomimo kuszących promieni słońca, rześkiego wiatru i kwitnących kwiatów, nie miała ochoty na spacer. Była pewna, że błonia zapełnione są bandą idiotów, której wolała unikać i tym samym nie zaznałaby przyjemności z otoczonej wiosenną szatą wędrówki. Przez chwilę nawet miała myśl, aby zabrać skrzypce i udać się do jednej z opuszczonych sal lekcyjnych w celu treningu, jednak poznawanie nowych zaklęć tego dnia wydało się jej ciekawsze od flirtu smyczka ze strunami. List, który otrzymała, wywołał zaskoczenie na jej drobnej, bladej buzi i skutecznie odwrócił uwagę od napisanego niewielką czcionką tekstu. Nessa też nie mogła zrozumieć, co mogło podkusić Gryfona do zaoferowania jej udziału w jakże szalonym, niecnym planie. Czemu akurat ona? Nie byli jakoś specjalnie blisko, a charakter różowego bardziej zdawał się współgrać z jej płonącą kuzynką. Wydała z siebie ciche mruknięcie zastanowienia, uśmiechając się zadziornie pod nosem i snując teorie dotyczące motywów chłopaka. Ostatecznie jednak złapała za pergamin i odpisała, wstając z łóżka i odkładając tomisko na stolik nocny. Ślizgonka przeciągnęła się leniwie i zaczęła zbierać do wyjścia.
Pokonanie korytarzy i dotarcie do wskazanego miejsca nie zajęło jej dużo czasu. Korytarze były niemalże puste, każdy zdawał się korzystać z oferowanego przez wiosnę, pięknego dnia. Słyszała echo swoich kroków roznoszące się po korytarzu, a wysokie, zamkowe okna wpuszczające słoneczne promienie sprawiały, że zostawiała za sobą cień. Pewnym ruchem złapała za klamkę i weszła do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Omiotła je spojrzeniem orzechowych oczu i uśmiechnęła się pod nosem na widok jasnego, błękitnego nieba. Podeszła do stojącego już w izbie chłopaka i stanęła obok, przekręcając głowę w bok. Zlustrowała go wzrokiem od góry do dołu.

- Thatcher, nie wiem, co Ty brałeś skarbie, że wybrałeś akurat mnie — ale jeśli chodzi o zimę, to trafiłeś pod właściwy adres. Mów mi dalej Królowa Lodu, a może się zaprzyjaźnimy.- rzuciła z tym swoim charakterystycznym uśmieszkiem w jego stronę, odgarniając na bok kosmyk rudych włosów. Wizja Holdena w roli bałwanka wydała się jej kuszącą opcją na popołudnie.
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyWto Kwi 17 2018, 16:54;

Skoro mowa o cukierkach, to mam ogromną ochotę na coś słodkiego, ale w moim plecaku leżą tylko te czkawkowe, których nadal nie wyjąłem od miesiąca, bo ciągle o tym zapominam. Nie będę ich teraz jadł, bo się nie uwolnię od czkawki, a nie mam nic do picia. Śniegowi z tego pokoju też nie ufam, bo kto wie, czy magia nie zamraża czasem wody z toalety piętro wyżej. A wolałbym uniknąć żółtego napitku w ustach.
Przyglądam się jeszcze przez chwilę inkantacjom wyrytym na ścianie, próbując sobie uświadomić, która z nich dotyczy zimy. Ostatecznie decyduję się na ostatnią, bo brzmi najbardziej mroźnie. I kojarzy mi się z grecką Chione ze starych mitów, więc dlaczego by nie.
Dla odwrócenia uwagi od głodu (czemu ja wiecznie jestem głodny?) wyciągam różdżkę z kieszeni kurtki i obracam ją w rękach. W zamku jest chłodno i czasami śmieszy mnie to, że muszę się ubrać, gdy wchodzę do środka z dworu. Przez zakłócenia magiczne wszystko świruje, a kamienne mury nijak nie chcą się dostosować do normalności, do jakiej przywykliśmy. Jak mugole radzili sobie w średniowieczu bez takich udogodnień? Teraz są bardziej zorganizowani, więc jakoś funkcjonują, ale i tak mnie to zawsze zadziwia. Nie mam pojęcia, dlaczego ostatnimi czasy tak bardzo ciągnie mnie do historii. Wcześniej niezbyt interesowała mnie ta tematyka, a ostatnio wyciągam ciekawostki i pytania jak z rękawa.
Nawet nie zauważam, gdy obok mnie pojawia się Nessa, dopóki dziewczyna się nie odzywa. Zbyt mocno się ostatnio zamyślam i nie wiem już, czy to przez eliksir euforii, czy przez coś innego.
- Dlaczego wciąż uważasz, że coś biorę? – zastanawiam się na głos, choć jej stwierdzenie nie mija się z prawdą. Nie przyznaję się jednak zbyt wielu osobom do mojego związku z Euforią, bo odebraliby mi możliwość kontaktu z ukochaną, a raczej ciężko ją będzie zastąpić. - Czy tam, skąd pochodzisz, jeżdżą na niedźwiedziach polarnych? – pytam jeszcze zaczepnie, by zmienić temat z pomocy humorystycznych. - Bo nie wiem, czy ci takiego zapewnię, ale lód jak najbardziej.
Odchodzę od niej, kierując się na środek pokoju i kieruję różdżkę przed siebie, by rzucić zaklęcie. Nie do końca wiem, co robię. Nie czuję się też pewnie z moim wilowatym patykiem, który ostatnimi czasy jest bardziej kapryśny od tych stworzeń. Co za czubek wymyślił, by wkładać ich włosy w kawałek drewna? I jaka siła mści się na mnie, wciskając mi w ręce coś takiego?
- Hieme Fieri – mówię, wykonując obrót różdżką, który jest bardziej popisowy niż niezbędny. Uśmiecham się zadziornie do Nessy, bo coś zaczyna opadać z sufitu. Czyżbym miał rację co do wody z toalety? Wyciągam rękę, by złapać płatki śniegu na dłoń, ale okazuje się, że to brązowawe ziarna, z którymi niezbyt się przyjaźnię od czasów wycieczki do Egiptu. - Co do... – zaczynam i zamieram w pół słowa, bo nie wiem, co się dzieje. Patrzę w górę i widzę chmurę burzową, jedną z tych pustynnych, z której jak szalone opadają ziarna. Zasypują jednak tylko środek pomieszczenia, oszczędzając Nessę, która nadal stoi w miejscu, gdzie ją zostawiłem.
Macham różdżką jak głupi, powtarzając zaklęcie, ale nic się nie dzieje. Co za wredna menda. Może naprawdę powinienem pogadać z Fairwynami, by mi zaprojektowali coś nowego?
- Hieme Fieri, Hieme Fieri, Hieme Fieri – powtarzam jak katarynka i walę różdżką w powietrzu, aż w końcu burza piaskowa zmienia się w śnieżną – naturalną dla tego pokoju – i obsypuje podłogę oraz nas delikatnymi płatkami. - Widzisz, obiecałem ci zimę i dotrzymałem słowa – mówię, siląc się na wyluzowany ton, jak gdyby nic się nie stało, ale jednak w moim głosie słychać trochę niepewności wywołanej wadliwością różdżki. Otrzepuję się z piachu, który chwilę temu spadał mi na głowę. Trochę dziwnie mi patrzeć na Nessę, bo od zawsze radzi sobie z zaklęciami o wiele lepiej ode mnie, więc przyglądam się, jak zamek naprawdę zmienia się w śnieżną krainę i próbuję złapać kilka płatków na język. Są idealnie białe, więc nie powinny mieć styczności z toaletami.

kostki: 6, 5, 5, 2
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyWto Kwi 17 2018, 20:19;

Gdyby Ness potrafiła czytać w myślach, byłaby już wtedy pewna, że Holden jest nietuzinkowym i z pewnością będącym pod wpływem człowiekiem. Kto normalny wpadłby na takie rozwiązanie? Nie pomyślałaby o tym, żeby zmiany pór roku łączyć z toaletą wyżej i ewentualnym przeobrażeniem jej zawartości na niewinne płatki śniegu.. Na jego pytanie o tym, skąd podejrzenia dotyczące zażywania przez niego środków, uniosła nieco brwi i uśmiechnęła się zadziornie. Nie mogła uwierzyć, że naprawdę o to zapytał! Westchnęła cicho, kręcąc głową z niedowierzaniem. Nigdy nie sądziła, że to złe i była święcie przekonana, że nie jej o tym decydować. Wbrew pozorom była dość rozsądna i poważna, gdy przychodziło co do czego. Zachowanie chłopaka było jednak tak nieprzewidywalne, dzikie wręcz..
- Serio? Bo niemożliwe jest, aby człowiek trzeźwy bądź normalny — wybierz sobie — miał takie akcje jak Ty Lemurze. Nie mam opinii osoby łatwej w obyciu, ale za mną nigdy owoce nie biegały. A Ciebie ostatnio gruszki prześladowały, o ile pamięć mnie nie myli. Nie przejmuj się jednak skarbie, to tylko ja.- zaczęła z delikatnym wzruszeniem ramion, zastanawiając się, czy aby na pewno przytoczyła najlepszy z możliwych przykładów, które mogłyby świadczyć o jego winie. Nie musiał się jednak denerwować, ruda nie mieszała się w sprawy innych i nie zamierzała. To czy faktycznie pozwalał sobie na wspomagacze, czy nie było tylko i wyłącznie sprawą gryfona. - Tak Thatcher, mamy duże stado w Dolinie Godryka, które latem zimuje w jaskini pod posiadłością. No nie mogę doczekać się tej obiecanej Krainy Śniegu.
Odparła z nutką rozbawienia w głosie, faktycznie mając przed oczyma stado białych, puchatych misiów. Musiała przyznać, że wizja posiadania jednego z nich jako wierzchowca wydawała się niezwykle kusząca. Tylko jak ona oznajmiłaby rodzicom, że zamiast motoru mają sfinansować jej niedźwiedzia? Splotła ręce pod biustem, obserwując poczynania chłopaka. Zważywszy na propozycje i anomalie magiczne, sama wsunęła na ramiona skórzaną kurtkę i cieplejsze, sięgające kolan kozaki na grubszym i stabilniejszym obcasie tak, aby dodać sobie centymetrów. Ponadto postawiła na krótkie szorty z wyższym stanem i butelkowozieloną koszulkę. Przekręciła głowę na bok, pozwalając by burza rudych włosów opadła na lewe ramię, a następnie zacisnęła palce na ramionach. Nie mogła doczekać się urzeczywistnienia planu tego wesołego i z pewnością jednego z najbardziej lubianych chłopaków szkole. Ktoś z jego osobowością nie mógł mieć wrogów i nawet jeśli doprowadzał ją tak często na skraj cierpliwości, to nie potrafiła go ot, tak skreślić. Był zabawnym stworzeniem, groźnym w swojej nieprzewidywalności. Nie lubiła, gdy ktoś przejmował kontrolę i gdy zaczynała gubić grunt pod stopami, a z Holdenem wszystko było możliwe. Czemu intuicja podpowiadała jej, że szykuje się naprawdę dobre przedstawienie? Asem z zaklęć nie była, ale pamiętając szczęście towarzyszące różowemu i okoliczności.. Parsknęła śmiechem, gdy Thatcherowa buźka pokazała grymas związany z przywołaniem piasku, a nie płatków śniegu. To rozczarowane, niezadowolenie.. Ojej, czyżby nie był fanem klimatu pustynnego? Nie mogła przestać chichotać, gdy niczym opętany machał różdżką i wykrzykiwał inkantację raz po razie, czekając na właściwy efekt. Była pod wrażeniem jego determinacji nawet jak pokazywał przy tym tak komiczny styl. Ness była niemalże pewna, że w cholerę ten pokój zepsuję i straci swoje magiczne właściwości, zanim faktycznie przywoła im tu gęsty, puszysty śnieg, ale jednak! Klasnęła w dłonie z uznaniem, nieco może sarkastycznie, ale zawsze , gdy zaklęcie przywołało ogromnych rozmiarów chmurę, z której z wolna zaczęły opadać piękne, srebrne płatki. Ruda odchyliła głowę do tyłu, wysuwając dłoń i łapiąc je na koniuszki palców. Miały rozmaite kształty, jednak pod wpływem ciepła bijącego od Lanceley topniały równie szybko, co się pojawiały. Padał jednak na tyle szybko, że zielona wcześniej trawa przybierała białą szatę.
- No, no! Słowny z Ciebie mężczyzna. Brakuje tylko lodu i niedźwiedzi. - zaczęła, przenosząc na niego spojrzenie i podchodząc bliżej. Wydała z siebie ciche mruknięcie, jakże zaczepne w swoim brzmieniu.- Teraz będziemy czekać, aż zamienisz się w bałwanka?
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptySro Kwi 18 2018, 20:26;

To pełne politowania spojrzenie tylko mnie utrwala w przekonaniu, że niepotrzebnie się odzywam. A wystarczyło tylko wzruszyć ramionami i udawać, że nie wiem, o czym Nessa mówi. Jest okropnie spostrzegawcza i to mnie w niej martwi najbardziej, bo ma dar, którego ja nie posiadam. A kiedy tak na mnie patrzy, mam wrażenie że przewierca mnie oczami na wylot, a w jej głowie rodzi się plan, jak rozłożyć mnie na części pierwsze i sprawdzić, w jaki sposób funkcjonuję. Widać dla wielu uczniów i studentów jestem jedynie ciekawym eksperymentem naukowym, a w twierdzeniu tym szczególnie wojują siódmoroczni Puchoni.
- To może pozostańmy przy tym, że jestem po prostu dziwny – proponuję, szczerząc się do niej po raz kolejny, tak jakby mnie nie ruszały jej uwagi. Zdaję sobie sprawę, że często wystarczy na mnie po prostu spojrzeć, żeby się zorientować, że przesadzam z eliksirem euforii. Nie chcę jednak, by plotki na ten temat krążyły po całej szkole. Wie o tym niewiele osób, bo dowiedziały się przypadkiem. I ufam całemu temu gronu, skoro dotąd żaden nauczyciel nie wygnał mnie do profesor Bennett na dywanik. - Wiesz, że tak się tylko mówi, kiedy ma się na coś ochotę? – mówię jej na przekór, bo chociaż wtedy mówiłem to z pełną premedytacją, by zrobić z siebie jeszcze większego idiotę, to potem przez cały wieczór i tak wydawało mi się, że widzę wszędzie jedzenie, tak bardzo byłem głodny. Wciąż jestem, mój brzuch gra sobie wesoło marsza, ale ignoruję go, bo gdybym zamierzał go zadowalać, umówiłbym się z Nessą w kuchni. - Ale wiesz, że to nie jest strefa klimatyczna odpowiednia dla tego gatunku? – dodaję jeszcze, mimo że sam zacząłem temat niedźwiedzi polarnych. Doskonale wiem, że Ślizgonka po prostu ciągnie mój żart, ale zaznaczenie tego jest silniejsze ode mnie. Jeśli kiedyś będę bogaty, to wykupię wszystkie zwierzęta ze sklepów zoologicznych i wypuszczę je na wolność, o ile nikt nie udomowi ich na tyle, że nie poradzą sobie same.
Wspomnienie Egiptu nieco psuje mój humor i ostudza entuzjazm. Brakuje tu tylko nundu i szafiarki w postaci buchorożca, ale mam nadzieję, że nagle ich nie przywołam. Kto wie, co może się stać, kiedy moja różdżka już do końca zeświruje. Patrzę trochę zrezygnowany na ten przeklęty patyk, gdy już wywołuję śnieg i po raz kolejny w ciągu tego tygodnia mam ochotę go złamać. Nie stać mnie jednak na nowy, więc póki co muszę się powstrzymać. Jednak gdy odłożę już galeony (co idzie mi dość wolno, bo tak rzadko widzę grubsze pieniądze, że jestem niemiłosiernie rozrzutny), pierwszym co zrobię, będzie rozwalenie tego badziewia na części pierwsze.
Wciskam różdżkę do kieszeni kurtki, a gdy Nessa się do mnie zbliża, kładę jej rękę na ramieniu i pochylam się nieco, by spojrzeć jej w oczy. Typowa zagrywka Terry'ego, gdy czegoś chce i muszę szczerze przyznać, że nie mogę się powstrzymać, by jej nie użyć. Dziwnie jest znajdować się po drugiej stronie.
- Myślę, że z racji wzrostu ty prędzej zostaniesz bałwankiem – stwierdzam i drugą ręką zgarniam sobie z ramienia puch, który spada już z sufitu w ilościach hurtowych, po czym dmucham nim Nessie prosto w twarz, zanim rozpuści mi się w dłoni. - Widzisz, do twarzy ci w białym bardziej niż w zieleni.
Trochę się z niej śmieję, co nie jest godnym zachowaniem wobec damy, ale lubię się tak drażnić z Lanceley. Bywa złośliwa – nawet bardzo często – ale dobra z niej kumpela i tego się trzymam. Wiem, że nie odbierze mojego zachowania źle i odpłaci mi pięknym za nadobne, na co trochę liczę. Szczerze to mam nawet nadzieję na bitwę na śnieżki, ale póki nie napada więcej śniegu, nie ma ona sensu. Na dodatek przez ten puch przemakają mi trampki, bo oczywiście nie pomyślałem o tym, że zmrożona woda może być mokra. A skoro i tak czy siak wrócę stąd tak, jakbym wpadł w ubraniu do fontanny, to dlaczego by się nie zabawić?
Odsuwam się od Ślizgonki i siadam na ośnieżonej podłodze. Od razu czuję jak zimno rozchodzi się po moim ciele, więc kładę się na plecach i zaczynam machać rękami i nogami by stworzyć orła. Nie ma jeszcze dostatecznie dobrego podłoża, więc prześwituje mi z mojego niekształtnego dzieła trawa, ale kto by się tam przejmował?
- Fairwyn jeszcze żyje, czy doprowadziłaś go już do zawału? – pytam zaczepnie i biorę ręce za głowę, by się podeprzeć. Śnieg z sufitu opada mi prostu na twarz, więc przymykam oczy. Na dodatek nadal leżę na śnieżnotrawiastym orle, przez co prawdopodobnie moje spodnie przybiorą od spodu zielonkawą barwę.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyCzw Kwi 19 2018, 17:35;

Nie było ludzi idealnych, a każdą mocną cechę zdobywało się dzięki poświęceniu innej, robiąc z niej wadę. Słabość, której każdy się wypierał i robił wszystko, aby ją zamaskować. Były to bowiem łatwe do wykorzystania, dające możliwość zranienia części osobowości. Idąc tym tropem, Ness w zamian za swoje wątpliwe umiejętności towarzyskie i mocną gębę, która była najczęstszym powodem braku głębszych relacji towarzyskich, potrafiła obserwować. Brak emocjonalnego zaangażowania umożliwiał jej skutecznie czytanie między wierszami, obiektywizm zaś trzeźwe i sprawiedliwe dla własnego kodeksu moralnego oko. Potrafiła dostrzec drobne szczegóły, cień rumieńca na policzku czy tęskne, krótkie spojrzenie. Nigdy nie zastanawiała się, czy było to dobre, czy złe, jednak przyglądacie się światu zza kotary ignorancji, sprawiało rudej przyjemność.
- Niewątpliwie. Nie mnie oceniać i wtrącać się w Twoje decyzje, bo nie są moją sprawą. Pamiętaj jednak, że za każde dziwactwo prędzej czy później przyjdzie Ci w jakiś sposób zapłacić. Pytanie, czy będziesz w stanie skarbie.- odparła ze wzruszeniem ramion, lustrując go nadal wzrokiem. Obcasy skutecznie ułatwiały jej życie, gryfon był bowiem wysokim młodzieńcem, a dzięki nim nie musiała tak wysoko zadzierać głowy. Pasma miedziany włosów drgnęły pod wpływem jej ruchu, a z piersi wydobyło się ciche westchnięcie zrezygnowania. Nie było siły na Thatchera, jak i na nią, pozostali niereformowalni i może właśnie dlatego mogli stanowić tak niebezpieczny i nieprzewidywalny duet. -Olśniło mnie różowiutki. Powinniśmy częściej łączyć siły i siać chaos, pomyśl, ile ciekawych rzeczy moglibyśmy zrobić! No i ile niedźwiedzi z doliny zostałoby uratowanych, przed nieszczęsnym losem.
Rzuciła jeszcze w jego stronę, przenosząc wzrok gdzieś do góry i patrząc na zachmurzone niebo, obsypujące wszystko dookoła srebrnymi płatkami śniegu. Wyglądały naprawdę pięknie, a towarzysząca ślizgonce ekscytacja uniemożliwiała odczuwanie zimna. Miała naprawdę przedni humor. Holdenowe burczenie w brzuchu wybiło ją z zamyślenia nad śnieżnymi gwiazdkami i sprawiło, że uniosła brew. Wtedy też chłopak zbliżył się, naruszając jej przestrzeń osobistą i patrząc na nią góry. Prychnęła niczym niezadowolony lis, mierząc go spojrzeniem intensywnie orzechowych oczu. Trzeba przyznać, że wykorzystania tego zagrania w tak niewskazującym na niego momencie wcale się nie spodziewało, co sprawiło, iż dziewczyna nawet nie drgnęła z miejsca.
- Mieliśmy inną umowę, Ty miałeś zos..- przerwała, czując śnieg na twarzy i mimowolnie mrużąc oczy. Znów prychnęła, tym razem rozbawiona, starając się zachować powagę i nie wybuchnąć śmiechem. Czego innego mogła spodziewać się po gryfonie, którego drugim imieniem była zabawa? Uniosła dłoń i przetarła oczy, dziękując bogom za wodoodporny tusz do rzęs. Drugą rękę również uniosła, wbijając mu palec w okolice żeber. Ot, tak, dla rewanżu. Zdążyła zauważyć, ze śniegu nadal było zbyt mało, aby mogła wykorzystać go w ramach zemsty. Na szczęście było to tylko kwestią czasu.- Oh, dojrzałe. Naprawdę. Poza tym-halo - rudemu we wszystkim ładnie. Chociaż butelkowa zieleń lepiej komponuje się z moją karnacją.
Kontynuowała pół żartem, pół serio. Zadziornie uśmiechnęła się pod nosem, atakując go ponownie i próbując złapać palcami w taki sposób okolicę klatki piersiowej, aby sprawdzić, czy ma łaskotki. Takie informacje były niezwykle skuteczne przy planowaniu obrony. Holden drgnął z miejsca, widocznie zaabsorbowany warunkami pogodowymi i niczym małe dziecko na lizaka — rzucił się na śnieg, tworząc kształty i zapewne próbując się rozgrzać. Musiała mu oddać, że ten jego dziecięcy urok niewątpliwie był zaletom. Czasem zazdrościła mu tak beztroskiego podejścia do życia, bo sama była stworzeniem dość poważnym. Niewiele myśląc podeszła do niego i kucnęła obok, rysując długim, czerwonym paznokciem wzroki na białej, miękkiej tablicy. A ta była ogromna, bo przecież cała łąka zmieniała się w śnieżną równinę. Pytanie chłopaka sprawiło, że przeniosła na niego wzrok i wydała z siebie ciche mruknięcie zastanowienia, przekręcając głowę w bok. Wolną dłoń skierowała w jego stronę, ostrożnie zrzucając mu śnieg z twarzy. Większość pewnie uznałaby ten gest za niewłaściwy czy wręcz intymny, jednak dla Lanceley przychodził bardzo naturalnie.
- Przecież ja mu nic nie robię. Dlaczego miałby dostać zawału? Może gdyby jeszcze postrzegał mnie jako dziewczynę, a nie utrudniającego mu życie potwora to by się przejmował, a tak? Wydaje mi się, że po prostu się przyzwyczaił do moich prób zmuszenia do go asertywności. Też jest uparty, ma pozbycie się problemu, którym jestem przed nosem, a nic z tym nie robi. - zaczęła ze spokojem, świdrując wzrokiem jego twarz. Cofnęła dłoń, zgarniając na bok włosy i pozwalając sobie na powrót do rysowania za pomocą drugiej ręki, rysując serduszko obok wcześniej powstałego trójkąta.- Hmmm.. A właśnie, bo miałam zapytać. Korzystając z okazji, że spędzamy romantyczny czas we dwoje -powiedz mi, co zrobiłeś Theo, że tak się Ciebie wstydzi? Znęcałeś się nad nim na zajęciach? To takie urocze stworzenie. Swoją drogą Thatcher, nie bądź dla niego okropny. To dobry dzieciak.
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyPią Kwi 20 2018, 20:43;

Bycie obserwatorem nie jest i nigdy nie było moją mocną stroną. Zbyt ciężko się koncentruję, zaś za łatwo wpadam w stany, gdy rzeczywistość do mnie nie dociera. Skupiam się na teraźniejszości, na zbyt wielu sprawach naraz, by poświęcić sekundę więcej na przeciągłe spojrzenie. Nie potrafię się zatrzymać, dlatego wydaje się, że jestem ślepy. Powinienem zwolnić, nie traktować dnia jak sekundy, a doceniać sprawy minuta po minucie.
- Najwyżej nałożą na mnie komornika – stwierdzam, choć nie mam pojęcia, o jakiej cenie ona mówi. Dziwakiem jestem od zawsze, więc dlaczego miałbym płacić za coś, na co nie mam wpływu? Euforia to co innego, ale póki nie domagają się za nią zapłaty większej niż siedemnaście galeonów (albo dziewięciu przy ładnym uśmiechu do Blaithin lub Caluma), to jakoś daję radę. Uśmiecham się do niej trochę zadziornie, ale gdzieś z tyłu głowy staram się na szybko znaleźć sposób, by zmienić temat z uzależnień, bo jak tak dalej pójdzie, Nessa dowie się wszystkiego, a tego wolałbym uniknąć. - Nagle chcesz chronić niedźwiedzie, które podobno są uwięzione w twoim domu rodzinnym? – pytam podejrzliwie, dalej się z nią drocząc. Niedźwiedzie polarne są super, ale lepiej, jeśli żyją na swoich terenach,bo nawet w Szkocji bywa latem dość gorąco.
Nie jestem przekonany, czy dmuchnięcie jej śniegiem w twarz jest dobrym pomysłem, ale i tak to robię, bo mnie to bawi. Nessa nie ma ze mną zbyt łatwo, bo też nauczyłem się przy niej, że bycie miłym nie popłaca. Okazujemy sobie sympatię w zupełnie inny sposób, a takie irytowanie się nawzajem też ma poniekąd swój urok. Nie wyobrażam sobie, żebym miał w ten sposób traktować Theo czy Marcelinę, ale przy Lanceley wszelkie chwyty dozwolone.
- Uczepiłaś się tych butelek. Mogę Ci załatwić sukienkę z tych po kremowym piwie – proponuję, choć te są akurat brązowe. Za cholerę jednak nie wiem, co to za odcień zieleni, bo zielony to zielony, niezależnie od tego, czy to trawa, butelka od alkoholu czy żaba. Chociaż muszę przyznać, że te niebieskie są o wiele ładniejsze.
Rudowłosa próbuje mnie łaskotać, ale stoję niewzruszony, choć na moich ustach błąka się uśmiech. W końcu jednak nie wytrzymuję i odsuwam się od niej pod pretekstem śnieżnego orła. Mam łaskotki i to okropne, ale ona nie musi o tym wiedzieć, bo jeszcze wykorzysta to do swoich niecnych celów. A ja jestem w stanie przywalić jej z łokcia, jeśli za bardzo ją poniesie i nad tym nie zapanować.
Przez stapiający się z moim ubraniem śnieg jestem cały mokry. Trochę mi zimno, ale ignoruję to uczucie. Może nawet się przeziębię, zwłaszcza po szoku jakiego zaznam, kiedy wyjdę na zewnątrz, ale teraz o tym nie myślę. Ciężko mi wybiegać w przyszłość, kiedy tyle się wokół mnie dzieje.
Krzywię się trochę, gdy Nessa zrzuca mi śnieg z twarzy. O ile wcześniej utrzymywał się całkiem nieruchomo, powoli topiąc pod wpływem ciepła mojej skóry, tak dziewczyna zostawia mi na policzku mokrą i okropnie zimną smugę.
- Zostaw – mówię i z automatu unoszę dłoń, by odsunąć rękę Ślizgonki, choć sama mnie ubiega. Przeciągam się i siadam, by lepiej widzieć dziewczynę, a roztopiony śnieg spływa mi po plecach. Ubrania są tak zielone, że raczej już tego nie odpiorę bez potraktowania materiału mocnymi czarami. A różdżka wyczerpała baterie, więc mam utrudnione zadanie.
- Jemu jest chyba dobrze w jego własnym świecie – przyznaję, bo tak naprawdę nigdy nie udało mi się rozgryźć Fairwyna. Jest chodzącą zagadką, ale i tak nie potrafiłbym go nienawidzić. Mimo wszystko podziwiam go, że ze swoim usposobieniem nadal wytrzymuje z Nessą. Ona potrafi zadziwiać, a gdy ktoś nie czuje się zbyt pewnie w towarzystwie, raczej ma – krótko mówiąc – przesrane. Opieram brodę o kolana i trochę się kulę, bo jednak zamarzam, a śnieg wciąż spada nam na głowy. Nie potrafię zatrzymać tego zaklęcia, więc jesteśmy skazani na posiedzenie w zaspie. Wciąż jednak przyglądam się z uwagą dziewczynie, bo jej słowa są dość dziwne. - A to nie jest tak, że wszyscy Krukoni tak mają? – pytam ją całkiem szczerze, bo ze wszystkich Krukonów, jakich znam, naprawdę tylko Calum nie zamyka się w sobie. - Nic mu przecież nie zrobiłem. Wiesz, że jestem grzeczny. A ten „dzieciak” jest starszy od nas – zauważam jeszcze, unosząc przy tym brwi, bo dziwi mnie, że Lanceley nazywa Theo dzieciakiem, albo nawet uroczym stworzeniem. - Jest w porządku, polubiłem go, więc czemu miałbym się znęcać? Masz liść we włosach, pewnie z przejścia lata w zimę.
Wyciągam rękę i strącam jej go z głowy, a potem przyglądam się, jak opada prosto w śnieg i wkrótce znika w puchu. Jestem trochę skonsternowany, bo wszyscy wokół traktują Thidleya, jakby miał sobie nie poradzić w życiu. Nie zauważyłem, żeby cackali się tak z Terrym, więc dlaczego mieliby z Theodorem? Nie pytam jednak o to Nessy, bo dziwnie mi jest obgadywać z nią Krukona, zwłaszcza że niewiele jeszcze o nim wiem.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptySob Kwi 21 2018, 00:49;

Komentarz o komorniku skwitowała wzruszeniem ramion i niewinnym uśmieszkiem, nie chcąc, dalej ciągnąc tego tematu. Był uzależniony czy nie był — nie było to i zapewne nie będzie jej sprawą, a nawet jeśli coś się stanie, przynajmniej nie mogła zarzucić sobie milczenia i ignorowania jego optymizmu. Chociaż patrząc na Holdena nie sądziła, że jej słowa dadzą mu cokolwiek do myślenia. Miała wrażenie, że opinia szkolnego błazna rozbrzmiewa tak głośno w jego głowie, że nie jest w stanie funkcjonować poważnie. Takie były uroki bujnego życia towarzyskiego.- Skarbie, żyjemy w świecie pełnym magii. Skoro w tej komnacie możesz manipulować pogodą i klimatem, to co za problem robić to w piwnicy w Dolinie Godryka?
Odparła tak, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Mieli szczęście, że w przeciwieństwie do mugoli, mogli korzystać z daru związanego z magią. Lanceley starała się jednak ograniczać jej wpływ na swoje życie, stwierdzając wiele lat temu, że wyręczanie się nią we wszystkim uwstecznia i ogranicza. W końcu największe sukcesy osiągało się własnymi rękoma. Przyglądała mu się uważanie, pozwalając sobie odgarnąć niesforny kosmyk włosów za ucho, lustrując bezczelnie jego twarz. Jako osoba bezpośrednia i szczera ceniła sobie, gdy odwzajemniano się jej tym samym. Była przez to trudnym przeciwnikiem, niemalże niemożliwym do zaskoczenia. Prychnęła rozbawiona, rozkładając teatralnie ręce w akcie bezsilności.- Jestem święcie przekonana, że i w sukni z butelek wyglądałabym oszałamiająco. Chociaż chyba brąz niespecjalnie mi pasuje.
Mruknęła cicho, śledząc wzrokiem kroplę po śnieżnym płatku, która spływa mu policzku. Niczym łza, mieniła się na tle bladej od zimna skóry Holdena. Jak zwykle doszukiwała się drugiego dna! Ostatecznie jednak poprzestała na wzruszeniu ramion, zabierając rękę ze śniegu. Otrzepała dłonie, wycierając je następnie w suchy materiał szortów. Wstała zgrabnie, opierając przez chwilę ręce na biodrach, przybierając zawadiacką pozę. Uśmiechnęła się delikatnie, patrząc na znajdującego się w śniegu gryfona.
- Każdemu jest dobrze w świecie, który kontroluje. Problem w tym, że nie mogę pogodzić się z tym, że stać go najwięcej. Że może mieć realny wpływ na otoczenie, a wyciąganie rąk po to, czego chcemy nikomu krzywdy nie robi.- zaczęła z westchnięciem, robiąc krok do tyłu. Wiedziała, że jest marnym wzorem do naśladowania, ale potrafiła zachęcać innych do znalezienia w sobie siły. Ciężko było przetrwać w otaczającym ich świecie bez pewności siebie. Nie miała jednak za złe innym, że oceniali lub traktowali ją tak, a inaczej. Rudej było to obojętne tak długo, jak mogła pozostawać w zgodzie z samą sobą. Miała nadzieję, że każdemu uda się znaleźć taką niezawodną receptę przetrwania. Wyciągnęła ręce do góry, przeciągając się leniwie i przez chwilę zawieszając spojrzenie na sztucznym nieboskłonie. Była pewna, że będzie zaglądać do tej komnaty znacznie częściej w przyszłości. - Nie wiem, większość ignoruję. Nie potrzeba mi stada ptaszyn, gdy mam już swoją ulubioną. Chociaż ta cichutka kropelka w morzu błękitu, przyjaciółka Theo wydaje mi się interesująca. Mam brzydki nawyk oceniania książki po okładce, pewnie o tym wiesz.
Przerwała, powracając do niego wzrokiem. Faktycznie, jej ocena Holdena nie była zbyt łaskawa. Nie widziała żadnego sensu w jego sposobie bycia i funkcjonowania, tak jakby jego priorytetem było tkwienie w centrum i błyszczenie. Zupełnie, jakby było to jego paliwo. Teraz jednak, mając okazję spędzić z nim więcej czasu i chwilę pogadać, miała wrażenie, że brakuje mi wewnątrz jakiegoś elementu. Czegoś, co go uzupełni. Widząc, jak dygocze, a do tego jest głodny i brzuch gra mu marsza, wywróciła oczyma. Wyjęła różdżkę z kieszeni wewnętrznej odzienia, zaciskając ją w dłoni. Zsunęła swoją przydużą kurtkę z ramion, narzucając mu ją na plecy i znów kucając obok, pozwalając sobie nawet bez mrugnięcia okiem zsunąć liścia z głowy. Widać, jemu też takie gesty przychodziły całkiem naturalnie. Zabawne, jak ich relacja przypominała tańczące parabole. Holden był po prostu Holdenem, Nessa była Nessą i nie było w tym absolutnie niczego innego.
- Wiem. Theo wzbudza jednak we mnie instynkt obronny, niczym bezbronny szczeniak, na którego trzeba mieć oko. Nie dziwie się, że przyjaźni się z wężykiem. Są podobni, tylko ptaszyna wydaje się mimo wszystko delikatniejszą stroną tego duetu. Tak Cię tylko uprzedzam Thatcher, że gdyby był tak onieśmielony, bo się nad nim znęcasz, to przestałabym być taka znośna i miła dla Ciebie Mocno mogę ukąsić, jadowicie. Może po prostu zazdrości Twojego łatwego obycia z ludźmi. - odparła nieco przydługim monologiem, następnie gestem dłoni przerzucając włosy na lewą stronę. Znów wstała, wyciągając do niego rękę, aby i jemu pomóc się podnieść. Uśmiechnęła się zadziornie. Ślizgonka była całkiem znośna do rozmów, dopóki ktoś nie nadepnął jej na odcisk albo nie zaczął się obrażać za brutalnie szczere słowa. Była święcie przekonana, że młody krukon nie byłby zachwycony mianem szczeniaczka.- Wstawaj, jesteś cały mokry. Nadal chcesz bitwę na śnieżki złotko czy może jednak zawołamy trochę słońca?
Obróciła różdżką, którą trzymała w dłoni opuszczonej luźno wzdłuż ciała. Sama nie wiedziała dlaczego, ale może warto było dać gryfonowi szanse na znalezieniu się na liście osób, z którymi faktycznie można było przyzwoicie i względnie ambitnie spędzić czas.
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyNie Kwi 22 2018, 22:01;

Przyglądam się Nessie z uwagą, bo nie do końca rozumiem jej słowa i podejście do świata. Ja w przeciwieństwie do niej nie potrzebuję ciągłej kontroli, chociaż miło jest czasem panować nad otoczeniem. Wolę jednak spontaniczność i improwizację, bo bez tego nie ma prawdziwej zabawy. Planowanie jest okropnie nudne, tak samo jak rozdzielanie innym zadań i pewność, że na pewno to wykonają. Czy nie o to chodzi w życiu, żeby sobie pozwolić na spuszczenie Losu ze smyczy i niech się dzieje, co chce?
- Może jemu jest dobrze, kiedy się nie wychyla? – zastanawiam się na głos i wydaje mi się, że mam rację, bo chociaż sam jestem często narwany, to wiem, że zmienianie człowieka na siłę nic nie da, bo prawdziwa natura prędzej czy później się odzywa. Można ją tylko czasem zatuszować, tak jak ja to robię z eliksirem euforii, ale nic nie trwa wiecznie i dlatego mój dobry humor powoli słabnie, pozwalając, by owładnął mną zalążek powagi i – co dziwne – jakiejś inteligencji i przemyślanego zdania. - Nikt nie kontroluje jego, ani on nie kontroluje nikogo innego, a skoro tak jest, to sam sobie ustawia życie, co nie? Nie musi się do nikogo dostosowywać, ani tym bardziej denerwować, że się jego nie słuchają.
Ale co ja mogę wiedzieć na ten temat? Nie potrafię zapanować nad samym sobą i swoimi emocjami, a co dopiero nad innymi ludźmi. Może trochę zazdroszczę Nessie, że ma odpowiedź i sposób na wszystko, bo ja nie potrafię kierować się rozumem. Zawsze wygrywają uczucia i intuicja, ale przez to czuję się lepiej.
- Masz na myśli tę rudowłosą Wróżkę Chrzestną? - pytam, ignorując nazwanie Theodore'a ptaszyną. Trochę mnie bawi to, jak Nessa określa ludzi zwierzętami, ale w jej głowie jestem lemurem, więc zawsze to lepsze, niż lew. Na niego się nie nadaję, a na dodatek nadal mam traumę w stosunku do kotowatych po wycieczce do Egiptu. Niestety muszę oglądać jeden taki okaz na swojej własnej szacie, a całe mnóstwo innych mijam na korytarzach. Nie jest to nienawiść spowodowana niczym innym. Po prostu koty mnie nie lubią, więc dla zasady ja nie lubię ich. Nie chciałem krzywdzić tamtego nundu, ale wciąż prześladuje mnie w snach. - Jest całkiem miła.
Zaskakujące, że choć tak się od siebie różnimy, mamy podobne zdanie o otaczających nas ludziach. No może poza Fairwynem, którego Lanceley aż nadto się czepia. Ale nie mam zamiaru mu pomagać, bo jest ode mnie starszy i większy, więc powinien sobie poradzić z takim skrzatem bez problemu.
Spoglądam na Nessę, gdy zdejmuje swoją kurtkę i zastanawiam się, co chce z nią zrobić, skoro jest tu naprawdę zimno. W pierwszej chwili myślę, że może planuje usiąść na ziemi i nie pobrudzić sobie ubrania, ale ona zarzuca mi okrycie na plecy. Posyłam jej zdziwione spojrzenie, ale i tak uśmiecham się lekko, bo nie spodziewałem się po niej tak opiekuńczego gestu. Zwłaszcza w stosunku do mnie, gdy sam sobie zasłużyłem na zamarzanie, bo rzuciłem się na śnieg jak małe dziecko. Doceniam to, bo to naprawdę miłe, ale i tak zdejmuję jej własność i zarzucam z powrotem na jej własne plecy, bo nie może przecież marznąć dla mojej własnej korzyści.
Śmieję się na uwagę o tym, że Theo jest jak szczeniak. W stereotypowym brzmieniu może i tak, ale jak sobie przypominam, jakim niszczycielem był mój pies, kiedy był mały, to naprawdę ani trochę nie pasuje. Instynkt obronny załącza się chyba jednak u nas obojga, choć pokazujemy go w zupełnie różny sposób.
- Tak cię tylko uprzedzam – przedrzeźniam ją – że jeśli będziesz się znęcać, to ja też gryzę.
No może nie dosłownie, ale i tak mam wrażenie, że to Lanceley onieśmiela Thidleya i Fairwyna bardziej niż ja. No bo przecież ja się zachowuję w stosunku do nich w miarę normalnie, w przeciwieństwie do Nessy ciągającej Ślizgona za marynarkę.
Podaję rękę dziewczynie i pozwalam się nieco pociągnąć w górę. Ostatecznie jednak podnoszę się o własnych siłach. Ociekam wodą i zaczynam dygotać z zimna jeszcze bardziej. Kiedy wybierałem to miejsce, nie sądziłem, że temperatura też będzie zbliżona do tej realnej. W innym wypadku wziąłbym jakiś sweter i mniej dziurawe buty.
- Może zróbmy wiosnę – stwierdzam, bo jakoś przechodzi mi ochota na bitwę, kiedy cały zamarzam. - Uczynisz honory? Moja różdżka chyba jest zepsuta.
Czekam, aż Lanceley rzuci odpowiednie zaklęcie, ale i tak trzymam w pogotowiu własny patyk, na wypadek gdyby zamierzała nas tu utopić nagłym stopieniem się zamieci śnieżnej. Trawa prześwituje już tylko w miejscu, w którym przez dłuższy czas siedziałem, a śnieg na mojej głowie i ramionach topi się, zostawiając mokre, chłodne plamy. Na sto procent się tutaj pochoruję.[/b]
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyWto Kwi 24 2018, 19:05;

Wydała z siebie ciche mruknięcie zastanowienia dotyczące słów, których użył gryfon. Miały sens, brzmiały wyjątkowo prawdziwie i nawet gdyby chciała, to nie mogłaby zaprzeczyć. Zdawała sobie sprawę, że ślizgonowi jest najwygodniej i czuje się najbezpieczniej w sposobie funkcjonowania, który wybrał. Wiedziała, że psuje mu nerwy i prawdopodobnie ma na nią alergię, ale.. Nessa nie mogła zrozumieć, dlaczego tak bardzo marnował swój potencjał. Gdyby był tylko odrobinę pewniejszy siebie.. Uważała, że jej ulubiona żmija jest wyjątkową personą i niczego, poza szczyptą odwagi nie należało zmieniać. A to mu przychodziło tak ciężko! I nawet jak przeszkadzało mu to, co z nim robiła, a raczej jemu robiła — to cóż, nadal z tym nic nie robił. Przymknęła na chwilę oczy, następnie przejeżdżając opuszkami palców po swoim karku i tym samym wypuszczając powietrze ze świstem spomiędzy warg.
- Wiem, że mu tak dobrze. To nie tak, że o kontrolę mi chodzi złotko. Po prostu on nie powie wprost, że coś mu nie odpowiada. Będzie to znosił, zwłaszcza jeśli wychodzi to z inicjatywy kobiety. Nie powinno tak być. - zaczęła, unosząc powieki i powracając spojrzeniem na swojego lemurowego towarzysza. Zabawne — im więcej czasu z nim spędzała, tym łatwiej przychodziła im rozmowa, a ruda coraz lepiej rozumiała jego i sposób jego funkcjonowania, który przy bliższym poznaniu wcale nie wydawał się taki głupi i bezmyślny. Przyglądała mu się chwilę jeszcze w milczeniu, po czym spojrzała ku górze- śnieg zaczynał sypać coraz mocniej.-To nie jest tak, że ja wszystko planuje i mam pod kontrolą.. Że to świat się dostosowuje do mnie. Wiem, że jestem nieznośna, ale to rzecz, która wychodzi mi naturalnie, bo nie pozwalam sobie zabierać czegoś albo robić czegoś, na co nie mam ochoty.
Dodała ze wzruszeniem ramion, robiąc pół kroku do tyłu. Była mistrzem adaptacji, dostosowywała się bardzo szybko i nawet najgorszy z możliwych scenariuszy nie sprawiał, że potrafiła ugryźć się w język i pohamować swoje szczere słowa. Zdawała sobie sprawę z własnych wad, jednak ludzie idealni nie istnieli i jej samej one nie przeszkadzały — wręcz przeciwnie — więc czemu miała cokolwiek z tym robić, skoro przejawiały same korzyści? Z zamyślenia wyrwało ją pytanie Holdena o wróżkę, które wywołało na jej bladej buźce rozbawiony uśmieszek. Był równie kreatywny w wymyślaniu określeń co ona!
- Tak, chyba tak. Chociaż jestem pewna, że żaba ma w sobie więcej siły i determinacji, niż sama o tym wie.- rzuciła nonszalancko, powracając wzrokiem do twarzy siedzącego na ziemi gryfona. Sama nie wiedziała, dlaczego każdej osobie, którą lubiła trochę bardziej, dopasowywała zwierzęcy totem. Może gdzieś tam w środku faktycznie wierzyła, że przynosi to szczęście i pomaga? Jej dłoń powędrowała w stronę prawej kieszeni szortów, gdzie wsunęła palce, jakby sprawdzając, czy coś jest w środku. Nie zrobiła jednak nic poza tym, skupiając całą swoją uwagę na rozmówcy, który jakoś tak postanowił zrezygnować z jej kurki, znów zarzucając jej skórzane odzienie na ramiona. Nie zwracała uwagi na temperaturę dookoła, dopóki ta nie stawała się wyjątkowo upierdliwa i nieznośna, a rudej nie było jeszcze na tyle zimno, by zacząć dygotać. Nie była też personą, która zwracałaby uwagę na takie gesty i traktowała je jako zachowanie szczególne — dla każdego, kto wpasowywał się w tą drugą kategorię niż obojętność zrobiłaby to samo.
- Uparta z Ciebie bestia, Thatcher. Będziesz chory. - mruknęła w jego kierunku z uniesioną nieco brwią, nie chcąc się jednak narzucać i wsuwając grzecznie kurtkę na ramiona. Zgrabnym ruchem uwolniła spod materiału burzę płomiennych włosów, rozrzucając ją po plecach i pozwalając dalej żyć własnym życiem. Oparła dłoń na biodrze, nieco może zaskoczona aż tak rozbawioną reakcją różowego na porównanie szczeniaczka do Theo. A może Theo do szczeniaczka? On naprawdę taki był! Chociaż wiedziała, że to może być też kwestia jej silnego charakteru i zwyczajnej siły, drzemiącej w tak niepozornej istocie. Wysunęła dłoń w jego stronę, prychając cicho i dając mu delikatnego pstryczka w czoło, gdy skorzystał z jej sztuczki z uprzedzeniem.
- Nieładnie tak ściągać! Byłam pierwsza. Nie znęcałabym się nad nim, nigdy. Ty gryziesz, ja kąsam.. Ciekawe, które z nas wyszłoby cało z tej potyczki?Jad i tak by Cię dobił, nawet jakbyś odgryzł mi głowę.- cofnęła dłoń, opierając ją znów na biodrze. Mimo bycia w domu Godryka, chłopak niezbyt kojarzył się jej z wielkim, dzikim i agresywnym kotem. Uroczy, rozrywkowy lemur bardziej pasował. Ona sama nie potrafiła znaleźć na siebie odpowiedniego, zwierzęcego opiekuna — bo czy wąż był najlepszą opcją? Nigdy nie zauważyła, że onieśmielała kogoś swoimi naturalnymi reakcjami i notorycznym naruszeniem przestrzeni osobistej. Byli ludźmi, przecież takie gesty powinny być czymś normalnym! Pociągnęła go, ułatwiając podniesienie się Jak na zabójczy metr i pięćdziesiąt siedem centymetrów, była silnym skrzatem. - Wiosnę? Jak sobie życzysz. Dziś spełniam życzenia.
Oznajmiła z nonszalancją w głosie, cofając dłoń i odwracając się tyłem, aby podejść i odczytać zaklęcie. Jak trudne mogło być rzucenie go? Zacisnęła palce na swojej ciemnej, orzechowej niczym oczy różdżce. Chociaż nie, to kłamstwo — kijek był z czarnego orzecha, a ślepia panny Lanceley były zdecydowanie w odcieniach ciepłego brązu.
- Ver factus!- powtórzyła, wykonując odpowiedni ruch dłonią. Odchyliła głowę do tyłu i spojrzała następnie w niebo, aby z uśmiechem przywitać słońce, które powinno zacząć wyglądać zza chmur.. Zamiast tego jednak stało się najgorsze! Zakłócenia magiczne sprawiły, że uzyskany efekt znacznie różnił się od tego, czego chciała właścicielka. Błyskawica przecięła niebo, które momentalnie nabrało granatowej barwy. Gwałtowny wiatr uderzył w ślizgonkę i gryfona, a ogromne i zimne krople deszczu zaczęły opadać w dół niczym zabójcze pociski. Pomimo pięknego zapachu, który towarzyszył temu wszystkiemu — obydwoje byli w ciągu kilkunastu sekund przemoczeni do suchej nitki. Na szczęście dla Nessy, jej siarczyste przekleństwo zagłuszone zostało przez kolejny grzmot, a ona kolejny raz machnęła różdżką. Tym razem mimo delikatniejszego ruchu i wyraźniejszej intonacji, nie stało się nic. Zupełnie jakby jej magiczny patyk był z czegoś niezadowolony! Brew jej drgnęła niebezpiecznie, a drobne palce mocniej zacisnęły się na drewnianej rękojeści. Kolejny raz spróbowała, zamykając oczy i licząc następnie do dziesięciu, aby przypadkiem nie wybuchnąć. Na szczęście dla całej tej komnaty — deszcz ustał, zabierając ze sobą jej złość. Uniosła powieki, obracając się woku własnej osi i stając przodem do Holdena. Prychnęła, zsuwając przemoczoną kurtkę z ramion i zostawiając w przemoczonej, przylegającej do ciała koszuli. Odgarnęła proste, długie i wyjątkowo pomarańczowe włosy na plecy, zatrzymując na nim spojrzenie.
- Nie komentuj tego nawet Thatcher! A jeszcze lepiej, nie mów nikomu. To przez te cholerne zakłócenia.- rzuciła jedynie tonem, który nie zniósłby sprzeciwu. Westchnęła głośniej, czując pierwsze, nieśmiałe promienie słońca na przemoczonym ciele. Podeszła do niego, rzucając skórę gdzieś na ziemie i siadając obok niej, ignorując leżący jeszcze na ziemi śnieg. I tak była cała mokra. Wskazała ręką miejsce obok siebie, kładąc następnie różdżkę na rzuconym wcześniej na śnieg odzieniu. Na szczęście krajobraz zmieniał się w komnacie dość szybko, więc mogli poczuć pierwsze uderzenia ciepłego wiatru. - Trzeba było zrobić lato. Szybciej byśmy wyschli.

____
kostki:1,5,2
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyPią Kwi 27 2018, 23:22;

Kręcę głową trochę z niedowierzaniem, że Nessa naprawdę chce kogoś zmieniać na siłę. Przecież to nie jest łatwy proces, a jeśli ktoś nie ma zamiaru nic ze sobą zrobić, to się tego nie przezwycięży żadną siłą. No chyba że brutalną, wydziobując komuś oko i wyłamując palce, ale śmiem wątpić, że Lanceley wpadłaby na coś tak okropnego względem przyjaciela. Zresztą chyba bym jej sam coś zrobił, gdyby zamierzała w ten sposób wpływać na ludzi.
- Ness, ja ci próbuję powiedzieć, że jeśli Caesarowi jest dobrze z samym sobą, to nic z tym nie zrobisz – mówię, by trochę opanować jej entuzjazm względem Fairwyna, bo to się naprawdę źle skończy, choć nie mam pojęcia, dla której ze stron. - Może daj mu na chwilę spokój, to się jeszcze zaniepokoi i sam się odważy do ciebie odezwać. Poza tym, no sama spójrz, mówisz, że nie lubisz robić nic wbrew sobie albo tego, na co nie masz ochoty. On ma tak samo.
Mam nadzieję, że w ten sposób chociaż trochę uchronię Fairwyna przed klątwą rudych chochlików, które ostatnimi czasy otaczają nas ze wszystkich stron. Uśmiecham się jednak do Nessy, by trochę złagodzić sytuację, bo sam nie wiem, jakim cudem doszło do tego, że kłócimy się o Ślizgona, o którym ja wiem mniej niż z astronomii, a to się rzadko zdarza. Swoją drogą ciekawe, jak oni się dogadują z Theo, skoro obaj są tacy milczący. Albo to tylko pozory i kiedy nikt nie patrzy, przekrzykują się nawzajem i wyrzucają z siebie każde słowo, którego unikali przy ludziach. Dziwny typ człowieka, dość interesujący, ale dla mnie zupełnie obcy. I może dlatego w pewnym sensie nie umiem dać Thidleyowi spokoju: bo jestem ciekawy jego osoby.
- Żaba? – dziwię się, nie do końca wiedząc, o czym ona mówi. - Jaka żaba?
Te porównania Lanceley do zwierząt są czasem aż nadto zaskakujące. Chociaż muszę przyznać, że jestem ciekawy, co takiego by do mnie przypisała, gdyby nie narzucił jej się mój lemurzy ogon przyprawiony mi na lekcji Swanna. Pewnie jakąś cyrkową małpę, albo inne równie tragiczne zwierzątko, którego sam nie byłbym w stanie znieść, bo dwie rozrywkowe dusze w jednym pomieszczeniu to czasem aż nadto. O, kapucynka. To by mi nawet odpowiadało, zwłaszcza że mają równie głupie uśmiechy, co i ja.
- Mówisz? Będę cię obserwował – stwierdzam, opierając głowę na dłoni, żeby okazać ironicznie moje zainteresowanie jej teorią. - A odrastają ci głowy jak hydrze? – pytam jeszcze, bo to byłoby ciekawe połączenie. Nie jestem pewien, czy naprawdę wyszłaby zwycięsko z tej potyczki, ale też nie mam ochoty próbować, bo wiem, że może się to serio źle skończyć. Same groźby wystarczą, nawet jeśli pozostaną jeszcze długo niespełnione.
Obserwuję, jak Królowa Lodu sprawia mi obiecaną wiosnę, ale nie wszystko idzie po jej myśli. Mimo wszystko wolałbym chyba burzę piaskową, chociażby miała przywołać najgorsze wspomnienia, niż taką prawdziwą z piorunami, jaką przywołuje Nessa. Woda cieknie na nas jak z ogromnego prysznica. Ciekawe, czy w mają taki w Łazience Prefektów? Krążą o niej różne opowieści, ale wszystkie są od siebie tak różne, że nie wiem już, w co wierzyć. A też sam nie mam i prawdopodobnie nie będę miał okazji się przekonać. Zresztą kto by się przejmował wielką wanną z bańkami i – o ile mówią prawdę – zjeżdżalnią, kiedy leje mu się na głowę woda jak z wiadra?
Mimo że powinienem być wściekły, znów zaczynam się śmiać. Cieknie ze mnie, ubranie wchłonęło mi wodę i cały dygoczę, ale i tak nie mogę przestać rechotać. A to wszystko na widok Ślizgonki.
- Wyglądasz jak zmokła kura – stwierdzam, a jej włosy w połączeniu z wodą stają się ciemniejsze, a przez to wściekle czerwone. - Albo jak indyk po starciu z puszką czerwonej farby.
W końcu się jednak opanowuję i siadam tuż obok dziewczyny, bo jakie mam inne wyjście? Mógłbym się stąd niby ulotnić, ale lepiej tego nie robić, dopóki nie wyschnę, bo woźny wkurwi zdenerwuje się na mnie bardzo mocno, jeśli zostawię za sobą mokrą ścieżkę z czwartego piętra aż do wieży Gryfonów. Ale skoro i tak z nas cieknie, to czemu by nie spróbować temu zaradzić? Gorzej już chyba nie będzie, więc sięgam po różdżkę i gdy Nessa nie patrzy, celuję w nią, mrucząc pod nosem: Silverto. O dziwo, z patyka wydobywa się ciepłe powietrze, które z automatu osusza ubrania dziewczyny i jej włosy, sprawiając przy okazji, że włosy jej się puszą, jakby poraził ją prąd. Znów prycham ze śmiechu, ale może tego nie zauważy.
- Proszę bardzo, lato w pigułce – stwierdzam i rzucam zaklęcie po raz drugi, tym razem na siebie, choć nie wiem, czy nie jest to zbędne, bo zaraz po tym zapominam, że wokół nadal jest mokro i kładę się plecami na trawnik, który pokrywają jeszcze ostatki śniegu i całe mnóstwo wody. Ciecz przesiąka przez moją kurtkę, przez co znów czuję nieprzyjemne zimno na plecach.

kostki: 2x2
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyWto Maj 01 2018, 22:53;

Trzeba przyznać, że po części sama nie rozumiała, dlaczego tak się na to uparła. Odkąd się poznali, minęło przecież już pięć lat i obydwoje zdążyli dorosnąć. Z początku nie traktowała tego aż tak poważnie, nie sądziła, że będą w stanie nawiązać ze sobą jakąkolwiek relację. Wyszło, jak wyszło. Była słowna, głupio było wycofać się jej z danego słowa — miała też nieodparte wrażenie, że gdy odpuści to kontakt im się najzwyczajniej urwie. Słuchając Holdena, cmoknęła pod nosem, niechętnie przyznając mu rację. Żmijka wcale nie przeszkadzała jej taka, jaką była, a ona sama szukała sobie głupich usprawiedliwień. Odchyliła głowę do tyłu, przymykając oczy i przecierając je dłonią. Była honorowa zawsze, bez względu na okoliczności.
- Cholera. Wiesz, że masz rację? Może faktycznie powinnam Cię posłuchać. Zresztą.. - wzruszyła ramionami, prostując się i pozwalając sobie na zgarnięcie włosów na bok. Wlepiła w niego swoje orzechowe ślepia. Nie była dobra w takich rozmowach, nigdy nie potrafiła jasno powiedzieć, o co jej chodzi. Wszystko poza jej własną głową było na tym świecie zdaniem Lanceley banalnie proste. No, może jeszcze rośliny były problematyczne, bo nigdy nie potrafiła z nimi współpracować. Ostatecznie wyjdzie na to, że decyzja i tak będzie należała do ślizgona. - Zresztą i tak kończy zaraz szkołę. Skończy mi się czas, dotrzymam słowa i dam mu spokój. I tyle.
Dodała w końcu z kolejnym westchnięciem spomiędzy warg. Nie sądziła, że zdziała cokolwiek w ostatnie półtora miesiąca szkoły, kiedy potrafiła zrobić niczego poza zniechęceniem go do siebie przez ostatnie lata. Nie uznawała ich dyskusji za kłótnie, stąd też posłała różowemu delikatny uśmiech i zrobiła krok w jego stronę, kiwając głową na wzmiankę o żabie. No tak, mógł nie wiedzieć. Nessa miała tendencję do wyznaczania ludziom ich zwierzęcych amuletów.
- Theo. Mówię tak na niego. Żaba. - wytłumaczyła krótko, następnie przybierając poważną minę i kiwając głowę, unosząc ręce do góry i rysując nimi okrąg wołku swojej głowy. - Tak! Jak odetniesz jedną, to będą dwie — a nie jestem pewna, czy szkoła wytrzymałaby mając dwie Nessy na korytarzach.
Zagryzła dolną wargę, starając się zachować powagę i nie wybuchnąć gromkim śmiechem, chociaż bardzo chciała. Nie trwało jednak długo, aż rudowłose stworzenie parsknęło i szczery, delikatny śmiech rozniósł się po pomieszczeniu. Ness nie sądziła, że będzie w stanie bliżej zapoznać się z gryfonem i tym bardziej tak dobrze bawić się w jego towarzystwie. Może czasem potrzebowała po prostu kogoś, kto do życia podchodzi z takim dystansem jak ona? Zaczęły się czary, różdżka z czarnego orzecha poszła w ruch i dziewczyna już recytowała zaklęcie.
Nie poszło tak, jak miało. Zdążyła tylko zamknąć oczy, gdy struga deszczu uderzyła w nią, przemaczając ubrania do suchej nitki. Zrobiły się cięższe, przykleiły się do jej ciała, jeszcze bardziej ukazując jej drobność. Odchyliła głowę do tyłu, pozwalając, by chłodna woda spływała jej po twarzy i szyi, znikając gdzieś w mokrym materiale bluzki. Nie była najlepsza w pływaniu, chociaż nie groziło jej utopienie po wpadnięciu do zbiornika, gdzie nie miała gruntu, a nadal stanie w deszczu sprawiało rudej niewątpliwą radość. Zaczarowana komnata spełniała wszystkie zachcianki, a w powietrzu rozniósł się przyjemny zapach, który zawsze towarzyszył tak nagłym ulewą. Słowa Holdena sprawiły, że wyprostowała się i odgarnęła włosy z twarzy, czując, jak lepią się jej do placów. Uniosła brew, lustrując go wzrokiem.
- Myślisz, że Ty wyglądasz lepiej z tym purpurowym beretem na głowie złotko? To spójrz w lustro. - odparła mimo wszystko również rozbawiona całą tą sytuacją. Nie była zła. Siedziała grzecznie na ziemi, podnosząc wzrok na jaśniejące niebo. Deszcz ustał, słońce znów nieśmiało przebijało się przez chmury i posyłało dwójce uczniów swoje podnoszące na duchu ciepło. Drgnęła nieco, gdy zaklęcie Holdena zadziało i omiotło jej ciało przyjemnym ciepłem, susząc ubrania i włosy, które teraz naelektryzowane stały na wszystkie strony. Przesunęła po nich dłonią, zaczesując je do tyłu i następnie kierując swoją uwagę na gryfona.- Dzięki Holden. Wiesz? Nie jesteś tak bardzo irytujący, jak przypuszczałam.
Rzuciła w jego stronę z uśmieszkiem,następnie idąc w jego ślady i kładąc się do tyłu gwałtownie, uderzając plecami o mokrą ziemię. Niosący się z nią chłód zostawił nieprzyjemny dreszcz na ciele ślizgonki, jednak ona zdawała się nie zwracać na niego uwagi. Burza rudych włosów rozsypała się po trawie, kontrastując z jej zielonym kolorem. Przekręciła głowę w jego stronę, układając dłonie na swoim brzuchu i splątując ze sobą palce. Może jednak miała szanse na swoje miłe popołudnie. Ostatnimi czasy bezsenność dawała jej w kość, a czytanie opasłych ksiąg i gra na skrzypcach nie wystarczały, aby uciszyć krzyczące myśli.- Chcesz zagrać w pytania?
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptySro Maj 02 2018, 00:49;

- Weź mi wytłumacz, dlaczego akurat żaba? – pytam ją zdziwiony, może trochę zbyt mocno naciskając na ostatnie słowo. To skojarzenie jest dość dziwne, zwłaszcza że od razu przypomina mi się lekcja zaklęć, na której po raz pierwszy siedziałem właśnie z Theodorem (bo tej u Edgara nie ma co liczyć, skoro od razu pogonił mnie do innej ławki i skończyłem sam) i machnąłem żabę z origami. Nessa nie mogła widzieć, jak mu ją zostawiam na ławce, bo wyszła przede mną, dlatego też jestem zaintrygowany, skąd się u niej wzięło akurat to zwierzę. Albo to ja jestem po prostu paranoikiem i przejmuję się błahostką, która nie powinna mieć najmniejszego znaczenia.
Nessa się śmieje, a ja śmieję się razem z nią, bo nic innego mi nie pozostaje. Oboje jesteśmy przemoczeni tak, że można by z nas wycisnąć litry wody. Otrzepuję się trochę ze zbędnych kropel jak mój pies po kąpieli w jeziorze, więc wszystko rozbryzguje się wokół mnie, a to, co znajdowało się na moich włosach, spływa mi po twarzy do oczu, nosa i ust. Smugi są zimne, ale idealnie współgrają ze słońcem, które oświetla nas z góry, choć jest jedynie iluzją.
Ciekawi mnie, czy gdybym zbliżył się do tej żółtej kuli nad nami, byłbym w stanie je dotknąć? Czy oparzyłoby mnie? A może nigdy bym do niego nie dotarł, bo iluzja powiększałaby się w nieskończoność, ukazując mi prawdziwe niebo? Albo to zwykła lampa, jak te mugolskie neony i zupełnie nic by mi nie zrobiła. Sufity w Hogwarcie są fascynujące, a mało kto zwraca na nie uwagę – zwłaszcza na te magiczne, rozgwieżdżone, pełne chmur lub błękitne jak najczystsza woda. Przywykliśmy do tego, że otacza nas magia i nie jest już tak zaskakująca, jak pierwszego dnia w szkole, kiedy nie miało się nigdy do czynienia z tak ogromnym jej natężeniem.
- Nie mamy tu luster – stwierdzam z przekąsem. - Złotko.
I może to lepiej, że ich tu nie ma, bo jeśli wyglądam podobnie do Nessy, to pękłbym ze śmiechu już na amen. I skończyłoby się holdenowanie. Na szczęście jednak moja różdżka chociaż raz nie zachowuje się jak wila z okresem i pozwala na poludzkie wysuszenie nas obojga. Nie żebym po chwili znów nie stał się mokry od rzucania się na przemoczony trawnik. Swoją drogą przydałoby się tu jakieś koszenie, ale nie będę siedział z nożyczkami i przycinał źdźbeł od linijki.
- A ty nie jesteś tak wkurzająca jak na czystokrwistą bogaczkę przystało – mówię, choć powinienem ugryźć się w język, ale Nessa się raczej nie obrazi. Przynajmniej nie powinna i taką mam nadzieję, bo ostatnimi czasy zbyt często muszę naprawiać swoje błędy i zaczyna mnie to przerastać. - Pytania?
Jestem zaskoczony, że ktokolwiek chciałby ze mną w coś takiego grać, bo zazwyczaj mają mnie za głupka, który nic sobą nie reprezentuje, tylko robi z siebie błazna. Ludziom wydaje się, że mnie znają, podczas gdy nic o mnie nie wiedzą, ale nie jestem pewny, czy chcę ryzykować tę grę z Lanceley. Chociaż... Co pada w Pokoju Czterech Pór Roku, zostaje w tym miejscu na zawsze, a nie wydaje mi się, żeby rudzielec był wielką paplą, na wypadek gdybym chlapnął za dużo wstydliwych pierdół.
- Czemu nie – przyznaję, wciąż patrząc na sztuczne niebo nad nami. Jest błękitne, ale krąży po nim kilka szarawych obłoków, które zwiastują wiosenną mżawkę. Mam jednak nadzieję, że ta nigdy nie nadejdzie, bo jesteśmy już zbyt mocno przemoczeni, a pogoda w zamku nie może być gorsza niż ta prawdziwa na zewnątrz. - Naprawdę trzymacie niedźwiedzie polarne pod domem? – wyrywam się z pierwszym pytaniem, cholernie głupim, ale pół żartem pół serio jestem tego ciekawy. Niby powinienem pozwolić damie na rozpoczęcie, ale wcale nie musi tego traktować jako grę, a jedynie luźne przypomnienie kwestii, o której rozprawialiśmy, tworząc jeszcze zimę.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptySob Maj 05 2018, 02:06;

To było dobre pytanie. Dlaczego Theo kojarzył się jej z żabą? Nadmuchała policzki, przypominając tym samym trochę rudego chomiczka w stanie kontemplacji. Wpatrywała się gdzieś w przestrzeń przed sobą, pozwalając, by niesforny kosmyk włosów drażnił jej szyję i policzek. W którym momencie zdecydowała, że Thìdley jest właśnie żabką? Będąc osobą pokroju Nessy, która niczym adwokat diabła odpowiedź ma na wszystko i podejmuje decyzje w ułamki sekund — zwyczajnie zapomniała. Uniosła dłoń, przeczesując palcami włosy i odgarniając je na plecy, powracając orzechowym spojrzeniem na gryfona.
— Bo one są niepozorne. Niby takie małe, bezbronne stworzenie, a potrafi być równie jadowite i przebiegłe co wąż, agresywne jak lew i cwane jak kruki. — odparła w końcu po dłuższej chwili ciszy, wzruszając delikatnie ramionami. Zdawała sobie sprawę, że pomimo aury, którą w jej opinii miał — był twardszy, niż myślała i nawet on sam myślał. Do wszystkiego po prostu potrzeba było czasu, a Theo miał go jeszcze wiele.
Śmiech to zdrowie, a różowy był wymarzonym partnerem do zabawy i popraw humorów. Miał w sobie coś, co wyróżniało go na tle idiotów, którzy błądzili po zamku, trwoniąc czas. Nie mieli ze sobą wielu okazji do rozmów tak prywatnych, jak ta, jednak ruda już sądziła, że był osobą, która nie zostawiłaby drugiej osoby samej, w potrzebie. Az takimi personami najlepiej śmiech rozbrzmiewał. Nie mogła powstrzymać kolejnego chichotu, gdy niczym pies, otrzepał się z kropel wody, a buza różowych włosów ułożyła się w zabawny sposób. Był taki naturalny we wszystkim, co robił. To zdecydowanie była najmocniejsza strona Thatchera. Pasował do świata magii znacznie bardziej niż zadufane w sobie dzieci rodów czysto-krwistych, które dawno zgubiły płynącą z niej radość. Na jego słowa prychnęła cicho, nie robiąc sobie nic, a nic z nazwania jej złotkiem! Przecież sama tak robiła równie notorycznie! Zlustrowała go wzrokiem, uśmiechając się pod nosem w charakterystyczny dla siebie sposób.

—A szkoda, sreberko. Gwarantuje Ci, widok niezapomniany. — rzuciła z wrodzoną nonszalancją i odrobiną prowokacji w głosie. Potwór z Loch Ness pozwolił sobie wyciągnąć do góry ręką, bezsensownie łapiąc powietrze między palce. Nie przeszkadzał jej bijący od ziemi chłód czy wilgotne ubrania, które Holden dopiero co zdążył wysuszyć. Nie zwracała uwagi na takie pierdoły, gdy czas leciał jej tak szybko i przyjemnie. Leżeli na sztucznej, magicznej trawie. Beztrosko niczym dzieci pozbawione jakichkolwiek problemów i przemyśleń, chociaż na chwilę. Przyglądała mu się po tym, jak obróciła głowę w jego stronę, zaciskając palce na materiale koszuli. Nadal grzecznie leżały gdzieś na brzuchu, wyjątkowo nie naruszając przestrzeni osobistej rozmówcy.
— Wow, to chyba największy komplement, jaki ostatnio dostałam. A nie, czekaj! Czarni rycerze nie dostają takowych, zapomniałam. No tak, pytania. Wiesz, jedno za jedno. O co chcesz i jak chcesz. Jak nie odpowiesz to przykro mi, ale trzeba wykonać jakieś wyzwanie. To proste i zabawne.— zakończyła swoją nieco przydługą wypowiedź wzruszeniem ramion, prostując głowę i uśmiechając się pod nosem. Przymknęła powieki, pozwalając, by wachlarz kruczoczarnych rzęs opadł w dół i kontrastował z bladym, subtelnie zarumienionym od zimna policzkiem. Całe szczęście, że szminkę na ustach miała magiczną i zmycie jej czymś innym niż zaklęciem bądź specjalną chusteczką nie było możliwe. Zanuciła coś pod nosem, nasłuchując dźwięków otoczenia. Komnata ta idealnie je oddawała, pozwalając autentycznie zapomnieć o tym, że nie przebywało się na zewnątrz tylko wśród zamkowych murów. Słysząc pytanie gryfona, znów wydała z siebie mruknięcie zastanowienia, nie unosząc nawet powiek. Nie przeszkadzało jej, że zaczął.
— Chyba nie. Nie wiem właściwie. Mój ojciec nie lubi, gdy schodzę do piwnicy i podziemnych korytarzy. Byłabym wściekła, gdyby te niedźwiadki faktycznie tam żyły. — odparła zgodnie z prawdą, wyobrażając sobie, jak przerośnięte maskotki o białym futrze biegają pod podłogą ich salonu. Czy jej ojciec potrzebowałby armii misiów? Nie była pewna, był jeszcze dziwniejszym człowiekiem niż ona i właśnie dlatego wytwarzał tak wyjątkowe instrumenty. Pomysły na nowe projekty także wydawały mu się nie kończyć, zupełnie jakby muzyką chciał przejąć władzę nad światem. Dziewczyna drgnęła, zastanawiając się co najpierw zapytać Holdena. —Czy śpisz jeszcze z maskotką? Jeśli tak to jaką? — pytanie wyrwało się spomiędzy jej warg szybciej, niż zdążyła przemyśleć jego zadanie. Była mistrzynią pytań dziwnych i normalnym ludziom całkiem niepotrzebnych. Ness jednak wierzyła, że właśnie takie małe szczegóły czynią człowieka wyjątkowym. Na ich podstawie najlepiej można było go ocenić.
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyNie Maj 06 2018, 01:45;

Wyobrażam sobie dwór Lanceleyów jak ogromne zamczysko, niemalże labirynt, po którym spacerują niedźwiedzie polarne w rycerskich zbrojach. Nie są uwięzione w piwnicy, a wolne i na dodatek kroczą dumnie na czterech łapach, przez co wyglądają groźniej, niż gdyby były podobne ludziom. Korytarze nocą są mroczne, oświetlone bladym płomieniem świec, lecz za dnia jest tam żywo od barw, głośno od rozmów i śmiechów. I mimo że ta wizja wydaje się ładnym obrazkiem, nie czułbym się dobrze w nadwornym klimacie. Dobre maniery, szarmanckie zachowanie i eleganckie stroje uciekają przede mną z przerażeniem – nie na odwrót.
- I nie próbowałaś nigdy się tam zakraść? – pytam zszokowany poza grą, bo naprawdę nie pojmuję, jak można w takiej sytuacji słuchać rodziców. Ja bym pewnie uznał, że chowają przede mną coś ciekawego. Najwyżej bym zginął, ale byłbym usatysfakcjonowany tym, że sprawdziłem, a nie zastanawiałem się do końca życia, co mnie ominęło.
Podnoszę rękę i zakrywam dłonią słońce z iluzji, by sprawdzić, jak wyglądają promienie, kiedy prześwitują mi przez palce. Sprawia to, że widzę przed oczami kolorowe plamki i pewnie zepsuję tym sobie wzrok, ale nie przestaję obserwować tego dziwnego zjawiska. Mam wrażenie, że trochę się zawieszam myślami, kontemplując nad naturą, żabami i butelkową zielenią, o której wciąż mówi Nessa, a której odcieniu nadal nie rozumiem. Nie znam się na kolorach aż tak wybitnie, chociaż wiele z nich odróżniam.
Parskam śmiechem, gdy docierają do mnie słowa Nessy i odrywam wzrok od słońca, by skierować spojrzenie na rudzielca. Ogniki tańczące mi przed oczami wywołują wrażenie, jakby jej włosy płonęły i mam ochotę sprawdzić, czy naprawdę tak jest, ale szybko rezygnuję, bo jeszcze by mnie trzepnęła.
- Serio, Nessa? – pytam, choć bardziej retorycznie, bo zdaję sobie sprawę, że naprawdę oczekuje ode mnie odpowiedzi. - Przypomnij sobie, z kim mieszkam w dormitorium. Wyśmialiby mnie za pluszaki.
A już z pewnością wszędzie widziałbym ironiczny uśmiech Terreya, o którym nie dałby mi zapomnieć. Chłopaki zwijaliby się ze śmiechu, gdybym się co noc przytulał do pluszowego zwierzaka, a z pewnością wyczailiby coś tak infantylnego nawet w bałaganie, który panuje w naszym pokoju. Co innego w Hogsmeade, gdzie mama co rusz wtrąca się do tego, jak wygląda mój i mojego brata pokój, który musimy dzielić. Powiesiła na ścianach jakieś głupie lampki, z których ta czerwona świeci się akurat centralnie na nosie postaci z jednego z moich plakatów. Rudolf Czerwononosy – no dzięki, mamusiu. A na dodatek moje łóżko robi chyba za zbiorowisko wszystkich pluszaków, które kiedykolwiek z bratem dostaliśmy lub skombinowaliśmy z maszyny stojącej na ulicy, bo młody pozbył się ich ze swojego posłania.
- Mam kilka w domu – mówię w końcu, ale nie już tak pewnie jak wcześniej, bo to totalnie głupie. - Nie żebym chciał spać z nimi celowo. Po prostu się rzucam na łóżko bez zrzucania wszystkiego, co tam leży – dodaję jeszcze dla sprostowania, żeby sobie nie pomyślała, że jestem przedszkolakiem.
Znów patrzę w niebo, tym razem unikając jednak słońca, a obserwując pojedyncze obłoczki, jakie się na nim pojawiają i znikają, gdy tylko dotrą do krawędzi sufitu. Czuję się, jakbyśmy byli zamknięci w szklanym akwarium, którego świat kończy się na kantach.
- Myślałaś kiedyś, żeby urządzać czarodziejom mieszkania? – pytam z czystej ciekawości, choć nadaje się to do gry. - Albo ogrody. Znasz się na kolorach, fakturach, a to otoczenie to też częściowo dzieło twojej wyobraźni – wyjaśniam jeszcze i od razu moje myśli wędrują w kierunku mojej przyjaciółki, która wyjechała dawno temu zagranicę i dawno już nie mam od niej żadnych wieści. Pewnie robi karierę gdzieś w Japonii, pokazując Azjatom, że mogą żyć zupełnie inaczej. A ja – taki frajer życiowy – wciąż siedzę w Anglii, licząc na to, że sponsoring Caluma będzie trwał wiecznie.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 EmptyPon Maj 07 2018, 20:33;

Dom rodziny rudej zdecydowanie nie był zamczyskiem, chyba że mowa o domostwie dziadków na wyspie Skye — dworek tam faktycznie, był dość duży. W Dolinie Godryka znajdował się normalnych rozmiarów, przytulny domek ze sporym ogrodem i działką. Nie miała pojęcia jednak jak daleko Holdenowa wyobraźnia zawędrowała, tworząc przy tym scenariusz godny ekranizacji. Z pewnością wizję tą podsumowałaby gromką salwą śmiechu. Leżała jednak obok niego na wilgotnej po ich poprzednich przygodach trawie, wpatrując się w błękitne niebo i sunące po nim obłoki. Niby to zwyczajne popołudnie, a jak miała wrażenie, że nigdzie nie bawiłaby się lepiej. Potwór miał nawet trochę wyrzutów sumienia, że różowego ocenił tak szybko, nawet jeśli postępowała tak z każdym i była to wada ogromna, paskudny wręcz nawyk — podobnie jak stukanie paznokciami. Na jego słowa prychnęła cicho, odwracając głowę w jego stronę i obdarzając go spojrzeniem.
—Oczywiście, że próbowałam. Mój ojciec jednak ma oczy dookoła głowy i radar, jakoś za każdym razem mnie powstrzymuje, jak próbuję się tam dostać. Ahh te rodzinne brudy i sekrety. Pewnie poza niedźwiedziami trzyma tam jeszcze projekty nowych instrumentów.—odparła z nutką rozbawienia w głosie, wzruszając delikatnie ramionami. Ojciec zawsze strzegł swojej prywatności, zwłaszcza jeśli chodziło o interesy. Jako czysto krwiści pilnowali, aby nikt nie próbował przejąć ich działalności lub ruszyć z podobną, chcąc, aby nazwisko Lanceley zawsze kojarzyło się z muzyką i najlepszymi w magicznym świcie przyjęciami. A przynajmniej Nessa to odbierała w ten sposób.
Ponownie wyprostowała głowę, przymykając oczy i ciesząc się spokojem. Leniwe kołysanie drzew dochodzące do jej uszu sprawiało, że sama zaczęła pod nosem nucić jakąś melodię. Genów nie da się oszukać, muzykę miała we krwi. Czekała też pełna obaw na pytanie ze strony gryfona. Był pod tym względem jak ona — można było spodziewać się po nim absolutnie wszystkiego. Nie chodziło o to, że skłamałaby w odpowiedzi — nie miała problemu chyba z żadnym tematem — tylko po prostu o efekt zaskoczenia. Ona sama lubiła pytać o wszystko, zadawać najdziwniejsze i najbardziej nieprzewidywalne pytania na świecie, bo sama reakcja człowieka na nie mówiła jej naprawdę wiele. Na jego "serio" uniosła jedną powiekę, zerkając na niego kątem oka, uśmiechając się zadziornie pod nosem.

—Zawsze da się przemycić maskotkę, niezależnie z kim dzielisz dom czy dormitorium. Chociaż faktycznie, mogliby nie dać Ci żyć, gdyby ją znaleźli.—odparła z westchnięciem, delikatnie wzruszając ramionami. Nagle dziewczyna okręciła się gwałtownie, kładąc się tym samym na brzuchu. Podparła się łokciami o ziemię, opierając twarz na dłoniach i wlepiając orzechowe ślepia w gryfona. Burza potarganych włosów opadała jej na plecy i ramiona, układając się puklami na trawie. Zgiętymi nogami machała w powietrzu wesoło, wypuszczając ze świstem powietrze spomiędzy warg. Przyjemnie było czuć promienie słońca na wilgotnych ubraniach. Widziała zamyślenie na jego twarzy, zupełnie jakby przypominał sobie o czymś ważnym. Po chwili jednak odezwał się, rozwiewając wszelkie wątpliwości Lanceleyówny. Po wysłuchaniu jego odpowiedzi wzruszyła jedynie ramionami, znów, nieco nonszalancko. Nie widziała przecież w tym nic złego — w spaniu z pluszakami. —Przecież jesteśmy na tyle dorośli, by samemu decydować z kim lub z czym śpimy. Nie widzę nic złego w tym, że ktoś śpi z maskotką. Masz ich tak dużo, że nie chce Ci się ich ściągać z łóżka?
Zapytała na końcu, zatrzymując wzrok bezpośrednio na jego oczach. Nie wiedzieć czemu, gryfon wyglądał jej na fana przytulanek. Pasowały do jego pokrętnej, fajnej osobowości. Przecież Holden na swój sposób był uroczym i pociesznym stworzeniem. Lemurem dokładniej. Na myśl o tym jedną z dłoni opuściła wzdłuż ciała, sięgając do przedniej kieszeni spodenek i wyjmując coś, zaciskając sznurek między palcami. Westchnęła cicho po wysłuchaniu jego pytania, kręcąc przecząco głową.
— Jestem Lanceley, Holden. Wychowali mnie w otoczeniu muzyki, sprawili, że zakochałam się w niej od brzdąca i zawsze będzie to najbliższe mojemu sercu zajęcie. Dodatkowo.. Jestem jedyną ich córką, następcą głowy rodu. Pewnie przejmę rodzinny interes, zajmując się produkcją i projektowaniem instrumentów. Chociaż ciekawie byłoby spróbować urządzać wnętrza. To byłoby niewątpliwie zabawnym wyzwaniem. —zaczęła, marszcząc delikatnie nos, po czym podniosła się do pozycji siedzącej, wyciągając do góry dłonie i przeciągając się leniwie z cichym mruknięciem. Odgarnęła włosy na plecy, przeczesując je palcami i następnie bezceremonialnie, bez uprzedzenia — jak zwykle, niezwykle naturalnie i bez widzenia przeszkody w naruszaniu czyjeś przestrzeni osobistej — chwyciła rękę chłopaka, wysuwając ją do przodu. Wędrowała wzrokiem pomiędzy jego nadgarstkiem, na którym wiązała zrobioną przez siebie bransoletkę, a jego twarzą.
— Jesteś bardziej jak rzeka czy jak jezioro? Wiesz, chodzi mi o stałość albo zmianę prądów. Teoretycznie odpowiedź obserwującemu Cię nasuwa się sama, jednak ocenianie książki po okładce jest złe. Pomimo Twojej żywotności, wydajesz mi się dość stały. —kontynuowała ze spokojem w głosie. Zacisnęła nieco rzemyki, kończąc wiązanie ozdoby i przyjrzała się swojemu dziełu z zadziornym uśmieszkiem, odstawiając jego dłoń na miejsce. Swoje zaś grzecznie ułożyła na swoich kolanach. Nie oczekiwała podziękowania lub czegokolwiek innego. Nessa była człowiekiem, który nie potrafił postępować wbrew sobie i robić czegoś na siłę, więc jeśli dochodziło już do takich sytuacji z jej strony, to robiła je bezinteresownie i zwyczajnie dlatego, że chciała. Miała na to ochotę.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 QzgSDG8








Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty


PisaniePokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty Re: Pokój Czterech Pór Roku  Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pokój Czterech Pór Roku

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 11 z 19Strona 11 z 19 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 15 ... 19  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pokój Czterech Pór Roku - Page 11 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Skrzydlo zachodnie
 :: 
czwarte piętro
-