Do tej przytulnej klasy na szczycie wieży północnej, można jedynie wejść przez klapę w podłodze, do której prowadzi srebrna drabina będąca na siódmym piętrze. Wnętrze klasy wyglądem przypomina poddasze, bądź też herbaciarnię. Znajduje się tam około dwadzieścia stolików, a wokół nich małe pufy. Na co dzień okna są tu zasłonięte grubymi zasłonami, co sprawia, że pokój jest oświetlony jedynie dzięki wielu lamp w czerwonych kloszach. Na półkach w rogu pomieszczenia znajduje się natomiast wiele filiżanek i szklanych kul.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Wróżbiarstwo
Wchodzisz do klasy Wróżbiarstwa, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Wróżbiarstwo. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Griffin Robertson oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Ardeal. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Pierwszy egzamin czeka Cię z ceromancji, czyli wróżenia z wosku lanego na taflę wody. Oczywiście, tym razem nie są dostępne książki, które powiedziałby Ci znaczenie odlanego symbolu. Druga część egzaminu dotyczy aleuromancji, czyli sztuki wróżenia z mąki, a zasadzie za pomocą niej. Nie jest to najprostsza sztuka, jednak na egzamin idealna. Tym razem jednak wszystkie kształty z niej są już przygotowane, tak samo jak opisy, które musisz odpowiednio przyporządkować.
Zasady: Rzucasz dwiema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z astronomii i wróżbiarstwa można dodać +1 do punktów.
Opis wyników:
zadanie nr 1:
wynik:
1 – Odlany kształt to ni mysz, ni wydra, coś na kształt świdra. Całkowicie nie wiesz jak się do tego zabrać, postanawiasz więc napisać znaczenie symboliczne kleksa z atramentu. Ciekawy sposób, jednak chyba nie to przedstawia odlew. Wielka szkoda! 2 – Rozpoznajesz odlew, jednak nie znasz jego znaczenia. Wielka szkoda, że ten dział w książe ominąłeś, uznając go za dziecinnie prosty. Najwyraźniej taki nie jest, bo twoje proroctwa całkowicie nie mają sensu. 3 – Wosk rozlał ci się w pojedyncze kropelki, najwyraźniej za wolno go lałeś. Przez to nie da się z nich wiele wyczytać. Wyjmujesz się więc z wody w kolejności, w jakiej je złapałeś, po czym układasz obok siebie i piszesz znaczenie otrzymanego kształtu. Może parę punktów ci za to policzy komisja. 4 – Nie jest źle, stworzony z wosku kształt nie jest najprostszym, ale przynajmniej coś o nim wiesz. Piszesz swoją odpowiedź bez większego problemu, masz jednak nadzieje, że w kluczu nie ma na ten temat więcej informacji. 5 – Odczytanie symbolu nie sprawiło ci większej trudności. Po chwili przechodzisz do kolejnego zadania, uznając to za banalne. Cóż… Spodziewałeś się, że ten egzamin do najtrudniejszy nie należy. 6 – Twój odlew okazał się tak prosty, ze by podnieść jak najbardziej wynik za to zadanie, postanawiasz napisać dodatkowo jego znaczenie w innych kulturach. Z uśmiechem na twarzy przechodzisz rozwiązywać dalej egzamin.
zadanie nr 2:
wynik:
1, 2 – Niestety źle przyporządkowałeś większość opisów. Najwyraźniej trzeba było się uważniej wczytać, bo wbrew pozorom tam wszystko było napisane. Ach, te skutki stresu! 3, 4 – Większość przyporządkowałeś jak należy, jednak nie okazało się to tak proste, jak mogło by się wydawać. Wszystko przez tę małą ilość czasu, na zrozumienie czytanego tekstu, jakby komisja sądziła, że każdy uczeń zna te opisy na pamięć. 5, 6 – Opisy okazały się być miłym zaskoczeniem, gdyż nie trzeba było posiadać ogromnej wiedzy, by przyporządkować je dobrze, tak jak to w twoim przypadku było. Skoro już wszystko zrobione, to teraz tylko czekać na wspaniałe wyniki!
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - astronomia i wróżbiarstwo:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Kostka - zad. 1:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Kostka - zad. 2:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek za zadania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
-Z kartami sporo ostatnio pracowałem, więc myślę że nie będzie tragedii. - Pomijając fakt że znał się na wielkich arkanach, a na małych to już kurde nie do końca. Ale chyba źle mu pójść nie powinno. Z wróżbiarstwa nie był najlepszy bo niekiedy dosyć kiepsko interpretował to co miał odczytać. Na przykład te felerne kosmogramy na poprzedniej lekcji. -A ty? Jak sobie z kartami radzisz? - No i wtedy wleciał ich kochany niezbyt żywy nauczyciel. No i dopiero wtedy zwrócił większą uwagę na kartę jaka przed nim była. Wziął ją więc w dłoń i obrócił. Przedstawiała kobietę z sześcioma monetami. Dosyć łatwa mu się trafiła musiał przyznać. Zapisał więc na pergaminie że karta którą otrzymał, to Sześć Monet. Kojarzy mi się z czymś pozytywnym. Możliwe że bogactwem albo szczęściem. Głównie wpływa na to sama kolorystyka karty, która jest wypełniona prawie cała barwami ciepłymi. No i to było w sumie na tyle. Nic więcej za bardzo w tej karcie nie widział. Odłożył więc pióro na bok i spojrzał na kolegę. -I jak Ci poszło? - Spytał się szeptem żeby nie przeszkadzać nikomu innemu obecnemu na lekcji.
Punkty z Wróżbiarstwa: 3 Wróżbarstwo vs Astronomia: żadna Najmocniejsza strona: ONMS Znak zodiaku:
Całkiem szczerze, to nie miała pojęcia dlaczego szła na tę lekcję. Z wróżbiarstwem miała tyle wspólnego co z trollem górskim, a i tak do trolla pewnie było jej bliżej. Nigdy nie rozumiała tego całego wróżenia z fusów czy tam innych kart i właściwie to sądziła, że to wszystko to kompletny scam. Nie zmieniało to jednak faktu, że właśnie szła do klasy z powodu sobie całkowicie nieznanego, ale miała termos z gorącą czekoladą, którą ukradła, albo raczej wykorzystała swoją przyjaźń ze skrzatami w kuchni. — Przysięgam, że po meczu tak mnie wszystko boli, że czuję się jakbym przebiegła sto kilometrowy maraton — żaliła się @Archie N. Darling, ciężko wzdychając. Doskonale wiedziała dlaczego tak ją wszystko bolało, tym bardziej, że wszystko odnosiło się do tułowia i lewego ramienia, które dostały w kość nie tak dawno temu. Ruby jednak nie chciała słuchać już więcej o tym, że powinna odpoczywać, odpuścić i inne tego rodzaju bzdury. Co jej nie zabiło, to pewnie kiedyś spróbuję ponownie, ale na razie żyła i miała się całkiem nieźle. Ostatnio jej kontakt z Persim i Hope był znikomy, nie chciała tego pokazywać, ale niesamowicie ją to bolało. Westchnęła cicho, kiedy nie zobaczyła ich na kolejnej lekcji, ale zaraz potem, jakby przypominając sobie, że jest wśród ludzi, przykleiła na twarz uśmiech. Cieszyła się przynajmniej, że z Archibaldem na nowo zaczęli się dogadywać i choć nie miała pojęcia czy byli przyjaciółki, czy Merlin wie kim, to miała kogoś, komu mogła wygłosić swoje żale. Maguire nie była stworzona do samotności, potrzebowała w swoim życiu ludzi jak powietrza, choć większość z nich ją wkurzało. — Siema!! — przywitała się ze znajomymi twarzami, obecność Irvety za to jawnie ignorując — Z kim w ogóle są te zajęcia, obiło mi się o uszy, że z jakimś asystentem, ale jakoś nie pamiętam, żeby Flynn wziął kogoś nowego — zastanawiała się na głos, licząc na to, że ktoś coś może wie, musiała się nastawić na wypadek, gdyby to miał być ktoś pokroju Pattona.
______________________
without fear there cannot be courage
Archie N. Darling
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : Bardzo jasne oczy, kolczyk w języku, dużo biżuterii, kokosowy zapach, irlandzki akcent, dźwięczny głos
Punkty z Wróżbiarstwa: 0 Wróżbiarstwo vs Astronomia: Astronomia... Najmocniejsza strona: Działalność Artystyczna! Znak zodiaku: Skorpią
Miał wrażenie, że w życiu nie spędzał z Ruby tyle czasu, co teraz - co miało jakiś sens, skoro ze sobą zamieszkali, ale jednak zakładał, że będą się starali schodzić sobie z drogi, a tymczasem... cóż, okazało się, że wcale nie było to takie potrzebne, bo nie mieli jeszcze żadnych większych spięć, chociaż to na nich nie tak dawno temu opierała się ich relacja. Archie nie zamierzał patrzeć darowanemu jednorożcowi w zęby i po prostu cieszył się tym, że ich znajomość - jakkolwiek dziwna i nieokreślona by nie była - działała i nie sprawiała nikomu kłopotów. - I co, chcesz na Wróżbiarstwie sprawdzić jak długo ci się zakwasy utrzymają? - Dopytał z rozbawieniem, bo naprawdę nie miał pojęcia czemu w ogóle idą na tę lekcję - może dlatego, że w ostatniej chwili odwołali wcześniejsze zajęcia z Zaklęć, a może po prostu chcieli przetestować tajemniczego asystenta? Na informację o lekcji wpadli zupełnie przypadkiem, a później od żartów z kryształowych kul przeszli do wspinania się do drabinie prowadzącej wprost do sali. - W ogóle niewiele wróżbiarskich informacji obiło mi się o uszy - przyznał, z uśmiechem witając wszystkich obecnych w sali, a do @River A. Coon nawet lekko machając, nim nie przygasł odrobinę na widok @Irvette de Guise, witając ją dalej pogodnie, ale subtelniej. Nie miał pojęcia co tam dokładnie działo się między nią a Ruby i trochę wolał nie wnikać - lubił Ślizgonkę, a na chwilę obecną znał strzępy strony Gryfonki, więc... więc chyba lepiej było zachować bezpieczny dystans od tej sytuacji. - Och, kawa, jak cudownie, możemy jednak częściej chodzić na te zajęcia... - stwierdził, rozglądając się najpierw uważnie, by później nalać sobie do filiżanki trochę kawy, bo skoro wszystko było już gotowe i stało na środku, to chyba nie szkodziło się poczęstować... - Zawsze mi się ta sala kojarzyła z takim zatęchłym zapachem kadzideł i brakiem światła i w ogóle - zdradził, prawie potykając się o jedną z puf, której nie zauważył na swojej drodze do randomowego stoliczka.
Eugene 'Jinx' Queen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Przekłute uszy; czasem noszony kolczyk w nosie; drobne i mniej drobne tatuaże; pomalowane paznokcie; bardzo ekspresyjny sposób bycia; krwawy znak
Punkty z Wróżbiarstwa: 2! Wróżbiarstwo vs Astronomia: Na razie astronomia bo nauczyciel jest bardziej hot Najmocniejsza strona: Gry miotlarskie Znak zodiaku: Baran
- Uwielbiam wróżbiarstwo przecież - oburzam się, kiedy Marlena poddaje w wątpliwość moją chęć pojawienia się na kolejnej już lekcji. Ja sam nie wiem, kiedy zrobiłem się aż taki ambitny, że nie dość, że nie opuszczam (aż tak) zajęć, to jeszcze faktycznie ruszyłem się zarabiać na utrzymanie. Idzie mi lepiej niż po postanowieniach noworocznych. - Plus może będzie na kim zawiesić oko. Musimy trzymać rękę na pulsie, jakby pojawił się ktoś warty randkowania - tłumaczę przyjaciółce, obiecując sobie już od jakiegoś czasu, że ja ją jeszcze wyswatam z jakimś porządnym chłopakiem. Problem w tym, że wielu takich nie chodzi do Hogwartu. - Oho, a patrz kto tu jest. - Gdy tylko przekraczamy próg klapy wskazuję Marlenie głową @Ruby Maguire, cmokając z oburzeniem na jej towarzystwo - oczywiście uwielbiam @Archie N. Darling, ale akurat w tym momencie mam obowiązek pozłościć się trochę na przyjaciółkę, więc ostentacyjnie wcale nie witam się z tą dwójką. - A mnie na wizbooku to olała. Przygruchała sobie faceta i już o przyjaciołach zapomina - narzekam jeszcze wystarczająco głośno, aby słowa dotarły do Maguire, by mogła przemyśleć swoje zachowanie. Naturalnie więc kieruję nasze kroki do stoliczka okupowanego przez @River A. Coon i @Basil Kane. Pchany jestem ciekawością, co tak naprawdę dzieje się pomiędzy moim przyjacielem i czasami wspominanym przez niego Ślizgonem. Chyba też częściowo potrzebuję się upewnić, że między nami dalej wszystko jest w porządku. W locie łapię więc pufę od sąsiedniego stolika i dostawiam ją, wskazując Marlenie, aby sobie przysiadła. - A co tak wszyscy się boją częstować? Komu kawy, komu herbaty? - pytam w miejsce powitania, bo najwyraźniej nowa praca, pierwsza praca, zainspirowała mnie do tego stopnia, że jestem gotowy serwować im wymarzone napoje. Przelotnie spoglądam na Bazyla i Marlę, by ostatecznie na dłużej zatrzymać wzrok na Riverze, zanim ponaglająco unoszę brwi. W skupieniu nawet wybieram filiżanki; dla Marli dobieram gryfońską, zachwycającą czerwienią i złotem, Bazylowi nalewam napar do czarnej, zdobionej srebrnymi ornamentami, eleganckiej jak on sam, a dla Rivera odszukuję naczynie zdobione kwiatami podobnymi do tych na firankach mieszkania mojego i Marli. - Bazyl, wieki cię nie widziałem. Przestałeś przychodzić na szlabany - komentuję wreszcie z żalem, gdy przysiadam po turecku na pufie z własną kawą, wciskając się pomiędzy Rivera i Marlę, kolanem zaczepiając o przyjaciółkę. - Czy tylko moją motywacją na tę lekcje jest fakt, że wierzę, że asystent będzie hot? Asystenci zazwyczaj są hot.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Punkty z Wróżbiarstwa: 1 Wróżbarstwo vs Astronomia: żadna Najmocniejsza strona: transmutacja Znak zodiaku: lew
Zmarszczyła brwi, bo Jinx jak zwykle wykazał się doskonałą argumentacją, gdy zapytała go o powód pójścia na wróżbiarstwo. – No wiadomo, do niczego innego się tak nie przykładasz jak do wróżo – pokiwała kpiąco głową, ale machnęła ręką na te oczywiste kłamstwa; była już na etapie, kiedy śmiało stwierdzała, że wszystko jest lepsze niż samotne siedzenie w domu i odganianie uporczywych myśli. – Aha i sądzisz, że sobie jakiegoś absztyfikanta wywróżę z kart? – spojrzała na przyjaciela, ale gdy tylko wypowiedziała to na głos to wcale nie zabrzmiało to tak głupio. – Może mi w końcu tarot albo fusy powiedzą dobitnie, żebym się wystrzegała metamorfomagów – wyśmiała samą siebie i swoje niezbyt udane wybory życiowe, ale zamiast rozpocząć mentalną krucjatę, zgodnie z prośbą skupiła się na obecności @Ruby Maguire w towarzystwie @Archie N. Darling. Kiwnęła głową w ich stronę, ale tylko delikatnie – oczywiście w ramach solidarności z Jinxem, wszak jej obowiązkiem było trzymanie jego strony, nawet jeśli konflikt jej bezpośrednio nie dotyczył. – Chyba już wiem komu obrzucimy chatę smoczym łajnem w Halloween – wtrąciła swoje trzy knuty, od razu szepcząc Eugeniuszowi na ucho „totalnie musimy to zrobić, komukolwiek”. Machnęła jeszcze do @Drake Lilac. – Drejczi, weź no się nie wygłupiaj i pochilluj przed lekcją – uśmiechnęła się do niego, kiedy go mijała, a chwilę potem już siadała tuż przy @River A. Coon i @Basil Kane. – Elo – przywitała się elokwentnie. – Kawę – poprosiła przyjaciela, pozerkując ciekawsko to na niego to na Rivera, próbując wyczuć na czym aktualnie stoją. – Nasz drogi Jinx ma ogromne aspiracje zostać najlepszym barmanem ever – plotła radośnie, a potem odsunęła się, aby zrobić Queenowi miejsce. – To brzmi jak twoja motywacja do czegokolwiek – szturchnęła go w kolano z uśmiechem. – Jestem ciekawa jak długo pociągniesz w Geometrii, jak się dowiesz, że większość klientów to stare pryki. Wcale się stamtąd nie zwolniłam z tego powodu!
______________________
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Punkty z Wróżbiarstwa: 41 Wróżbiarstwo vs Astronomia: wróżbiarstwo Najmocniejsza strona: uzdrawianie (oraz wróżbiarstwo z powodu jasnowidzenia) Znak zodiaku: lew
Może nie powinien tu przychodzić, chuj wiedział, ale z drugiej strony nie chciał odpuszczać czegoś, co mimo wszystko było dla niego ważne i w jakimś tam, kurwa, stopniu, było jego częścią. Ostatecznie więc postanowił przyleźć na zajęcia, może nawet jakoś się socjalizować, chociaż ostatnio było na tyle chujowo, że naprawdę miał znowu problem z tym, żeby wbić się na właściwy kurs. Te wszystkie pojebane koszmary, jakie go prześladowały, te zjebane lęki, które właziły mu na łeb, na pewno w niczym mu nie pomagały. Tylko nie mógł cały czas się na tym skupiać, Walsh miał w tym względzie rację i musiał ruszyć dupę, żeby się faktycznie czymś zająć, a nie tylko siedzieć w miejscu i modlić się o lepsze jutro. Tak więc wlazł do klasy, przy okazji machnąwszy do tych osób, które znał nieco lepiej, zastanawiając się, czy nie uda mu się tutaj zaraz czegoś odpierdolić, czegoś, co mimo wszystko okaże się jakimś popieprzonym koncertem życzeń, z którego trudno będzie mu uciec. Ostatecznie był jasnowidzem i prawdę mówiąc, wszystko się mogło z tego powodu zjebać, w dosłownie każdej chwili, więc zapewne właśnie z tego powodu ostatecznie machnął na to wszystko ręką. Najwyżej będzie faktycznie cyrk na kółkach, a jego umieszczą w jakimś zakładzie zamkniętym, żeby w końcu się ogarnął.
______________________
Never love
a wild thing
Salem Latif
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 190cm
C. szczególne : Zapach kadzideł, ślady farb na dłoniach, bardzo dużo pierścionków, mocny arabski akcent
Wejście do Klasy Wróżbiarstwa z wdziękiem jest niemożliwe, a ja jak zwykle wyklinam to w myślach, gdy wspinam się po prowadzącej do pomieszczenia drabinie. Profesor Ellery nie ma tego problemu i jestem całkiem pewny, że to właśnie dlatego Wróżbiarstwo dalej odbywa się na poddaszu - zepchnięte tam dodatkowo wątpliwościami, które szerzone są przez niedowiarków świata magicznego, jakby naprawdę symbol dostrzeżony w fusach mógł tak bardzo różnić się od astronomicznego ustawienia gwiazd czy bulgoczącego ostrzeżenia kociołka, który zaraz ma wykipieć przez złe składniki. - Dzień dobry - witam się, jeszcze kucając przy wejściowej klapie, by delikatnie ją domknąć i tym samym odciąć się od potencjalnych rozproszeń, nawet jeśli wcale nie jestem szczególnie przeciwny spóźnialskim. - Widzę, że niektórzy już się poczęstowali - bardzo dobrze, nie krępujcie się, nie widzę sensu w sztywnych lekcyjnych zasadach na moich zajęciach - zaznaczył, automatycznie mówiąc nieco wolniej, niż miał w zwyczaju, bo to właśnie na lekcjach przypominał sobie o ostrym akcencie, który potrafił zniekształcić większość słów. Teraz wydawało mu się, że jest jeszcze gorzej, bo kilka ostatnich miesięcy spędził u rodziny, znikając z hogwarckiego życia bez większych wyjaśnień. - To żadna pułapka, nie będziemy się dzisiaj zajmować wróżeniem z fusów - dodaję, nie mogąc powstrzymać drobnego uśmiechu, bo zdaję sobie przecież sprawę z tego, że filiżanki na Wróżbiarstwie kojarzą się z tylko jednym. - Chcę dzisiaj poruszyć temat astrologii - zahaczymy więc przy Wróżbiarstwie o Astronomię, ale nie tylko, co zobaczycie w drugiej części lekcji. Wróżbiarstwo jest bardzo bagatelizowane w świecie magicznym, a tak naprawdę to szeroka dziedzina, która czerpie z wielu innych... i nawet jeśli czasem wydaje się, że to tylko bajki, to i one bywają potrzebne dorosłym - kontynuuję, przechadzając się niespiesznie po sali, by w końcu przysiąść na krawędzi jednego ze środkowych stolików, różdżką przywołując sobie filiżankę i dzbanek ze wzbogaconą cytrusami herbatą. - Zaczniemy od tego jaki kto ma znak zodiaku... podzielę was w pary, żeby znaki się nie powtarzały. Chcę, żebyście zagłębili się w ducha tego znaku - żebyście sprawdzili cechy, dowiedzieli się o nim jak najwięcej i skonsultowali to ze swoim partnerem. Często ludzie uważają, że nie mają żadnych cech swojego znaku, ale warto pamiętać o tym, że charaktery zawsze ewoluują - opowiadam, robiąc przerwę na upicie łyka herbaty, po czym odstawiam ją na bok; przywołuję z drobnego regału kilka książek i rozsyłam je po stolikach, żeby każdy miał dostęp do potrzebnych materiałów. - Spróbujcie dowiedzieć się jak najwięcej. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do swojego znaku zodiaku lub potrzebuje dokładniejszych informacji, mapy nieboskłonów znajdują się w tamtym regale i możecie wyszukać odpowiednią datę - wyjaśniam, a następnie sprawdzam jakie zodiaki sparowały się same i łączę tych, którzy nie mają od razu wybranego towarzystwa. - I nie bójcie się pytać - Wróżbiarstwo to przede wszystkim zadawanie pytań...
Proste zadanko! Znajdujecie jak najwięcej informacji o znakach zodiaku i omawiacie je między sobą, czyli: Archie i Ruby pracują razem, więc Archie szuka informacji o Lwie (Ruby), a Ruby szuka informacji o Skorpionie (Archiem). Konsultują na ile się zgadzają ze znalezionymi informacjami. Możecie szukać różnych aspektów, np. tego jak znaki zachowują się w konkretnych sytuacjach (związkowych, profesjonalnych, rodzinnych), ale przede wszystkim proszę o wypełnienie kodu, który znajduje się poniżej. Korzystać możecie z dowolnych źródeł, nie powinno być problemu ze znalezieniem informacji po wygooglowaniu "znaki zodiaku cechy", ale daję kilka opcji w ramach pójścia na łatwiznę: astroweb, znaki-zodiaku, zodiacsign, twojstyl, astrology (compatibility). Nie ruszamy teraz chińskich zodiaków!
<zgss>Zodiak:</zgss> wpisz zodiaka swojego partnera <zgss>Zalety:</zgss> wypisz min. 3 zalety <zgss>Wady:</zgss> wypisz min. 3 wady <zgss>Element:</zgss> powietrze/woda/ogień/ziemia <zgss>Kompatybilność:</zgss> podaj najbardziej kompatybilny znak zodiaku (dowolne kryterium, np. idealny partner/przyjaciel) <zgss>Kolor:</zgss> wypisz kolor wiązany ze znakiem zodiaku <zgss>Szczęśliwe numerki:</zgss> wypisz min. 1 szczęśliwy numerek wiązany ze znakiem zodiaku
Info dla spóźnialskich:
Salem nie będzie karał za spóźnienie, ALE ze względu na potrzeby lekcji proszę, by spóźnialscy przychodzili już w parach, dzięki czemu będą mogli od razu wykonywać zadanie. Najlepiej, by znaki w parze się nie powtarzały, ale jeśli nie będzie innej opcji - trudno, będziecie robić to samo! Jeśli ktoś bardzo chce przyjść, ale nie może znaleźć pary, to niech odezwie się do mnie (PW albo discord Mean Love#0847), to będzie opcja pracowania z Salemem.
Czas macie do piątku 28.10 włącznie, później pojawi się mój post z drugim etapem!
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Bazyl siedział pomiędzy wesoło gawędzącymi gryfonami i czuł się jak debil, bo z jednej strony chciał przyłączyć się do lekkich ploteczek i śmiesznych żartów, a z drugiej, widząc lotność z jaką sobie dokazują i jak sprawnie dobijają piłeczkę żartów miał uczucie, że jego mózg utknął w beczce ze śluzem gumochłona na poprzednich zajęciach. Patrzył więc to na jedno to na drugie, a potem, kiedy dostał filiżankę to patrzył, a owszem, na filiżankę. Dopiero zagajony przez Eugene poświęcił mu znów odrobinę uwagi, starając się pozbyć z ramion dziwnego uczucia dyskomfortu, którego jeszcze nie umiał sprecyzować. Zerknął przelotnie do filiżanki, którą otrzymał River, jakby chciał się upewnić w Merlin wie czym. - Ano nie ma już Maxa, który by mnie w te szlabany wrabiał. - odpowiedział, zgodnie z prawdą, bo to Solberg był głównie winny wszystkim jego radościom i cierpieniom ostatnich lat na płaszczyźnie odbywanych kar. Robiąc usta w dzióbek, bo przecież herbata piekielnie gorąca (wcale nie, ale Bazyl delikates) upił łyk, a potem drugi, przenosząc wzrok na Marlę. Już otwierał usta, by rzucić jakimś okropnym i złośliwym komentarzem, że nikt kto zajmuje się wróżbiarstwem nie może być ani atrakcyjny, ani nawet normalny, ale zaraz mu się odwidziało. Kiedy Latif pojawił się w sali Kane odstawił filiżankę, szkoda byłoby ją upuścić i zmrużył oczy, by lepiej widzieć. Mimo półmroku i jego słabego wzroku, zdawało mu się, że spojrzenie wykładowcy lśni zagadkowo, jakby jego własną bystrością. Z podejrzliwością powąchał raz jeszcze swoją filiżankę, jakby miał nadzieję, że jego znikoma znajomość eliksirów pomogłaby mu wyczuć, czy jego porcja nie była doprawiona jakimś halucynogennym specyfikiem.
Przesunął pufę zgodnie z przykazem, obracając się przodem do Coon'a i łapiąc jedną z przelatujących mu nad głową książek. - To kiedy masz urodziny... - zapytał kartkując pierwszy rozdział książki by otworzyć na miniaturowych mapach nieba. Wiedział dobrze, że dwudziestego grudnia, przestudiował przecież wtedy w nocy cały jego wizbookowy profil jak jakiś psychopata, ale nie zamierzał się do tego przyznawać. Pociągnął lekko nosem i podniósł oczy na gryfona, wyczekując odpowiedzi. Porozrzucane poduchy kusiły, by się na nich porozwalać jak leniwce i książki czytać bardziej dla przyjemności niż z obowiązku, Kane miał jednak obawę, że jeśli przeniesie się w tej chwili do pozycji bardziej horyzontalnej to nic go nie uratuje i rzeczywiście uśnie na lekcjach.
Freddie Moses
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
- No kurwa no, Tomasz - jęczę na przyjaciela, jakby to była tylko i wyłącznie jego wina ze nadal chichoczemy nad wizbookiem, skoro zaraz rozpocznie się jedyna sensowna dla mnie lekcja w Hogwarcie. Zrywam się z miejsca, poprawiam wąski dresik i podwijam rękawy borsukowego mundurka, jakbym miała się iść lać z Tomkiem, a nie zapierdalać szpagatami na zajęcia. Oczywiście w bieganiu jestem chujowa i nawet taki frajer jak Maguire mnie przegania dość łatwo, więc potem muszę wykorzystać niebywałą siłę moich mięśni, bo kiedy chce szybko wejść do sali wróżbiarstwa, łapię go z całej siły za chabety i ściągam w dół, by upadł na chude dupsko. Sama zaś wchodzę bardzo szybko (przez co głośno) do sali, pozostawijąc w tle jęczącego Krukona. - Przepraszam - mruczę kiedy rozglądam się po sali i chichoczę jeszcze pod nosem z durnego ziomka i próbują poprawić swojego rozpadającego się koczka na czubku głowy. Nawet nie słyszę co tam Maguire za mną majaczy. I w ogóle ledwo wiem co mamy robić. Bo zamieram jak idiotka kiedy widzę, że lekcje prowadzi Salem. Z pewnością ktoś powinien nas o tym poinformować. Czy przypadkiem w tamtym roku nie zrezygnował z Hogwartu nie pojechał gdzieś tam gdzieś, czemu znowu tu jest? Dobrze, że jest tu jak zwykle duszno, a ja przed chwilą biegłam, więc dyszę jak pojebana (no naprawdę, super dobrze), ale mam na co zwalić fakt że jestem czerwona jak burak. - Dziędobrę- mamroczę coś pod nosem kiedy próbują znaleźć jakieś miejsce sobie i Tomkowi; próbuję też skupić się cokolwiek na naszym zadaniu, ale trudno powiedzieć czy słucham z zaangażowaniem czy tylko podziwiam pięknego nauczyciela. - Jesteś panną. - Ni to pytam ni stwierdzam, doskonale już to wiedzą, bo wróżbiarstwo do czegoś zobowiązuje. Otwieram jakieś mapy nieba tylko dla niepoznaki, bo tak naprawdę wertuję wizbooka w tej stercie ksiąg, zbyt rozproszona by szukać w poważniejszych źródłach. - Wiesz co całkiem pasuje do ciebie ta panna. Właśnie z tym mi się kojarzysz z nietolerancyjnym, wnikliwym, krytycznym bucem. Mój dziadek też był panną i też straszna pizda to była - mówię i chichoczę pod nosem z własnego niesamowitego żartu, zapisując te wszystkie cechy. - Jakie kryterium mam wybrać? Jezus maria, wszystko mówi co innego... - stwierdzam wertując setki stron wizbookowych wróżbitów Matthew i innych, nawet zerkam na poważniejsze źródła by coś znaleźć, ale to wcale nie takie proste. - Wpisuję Ci siebie i byka, bo mają najwięcej głosów. Byk ma chyba więcej, ale też chcę być w tym miksie. Ja pierdole. Patrz co za skrajności w naszych znakach: Panna zarzucać mu będzie wyuzdanie, nie doceni jego namiętnej natury, będzie zazdrosna i rozczarowana, potrzebuje bowiem opiekuńczości i czułości. A w drugim... Z drugiej strony te jego namiętności służą Pannie, bo Skorpion kruszy blokady seksualne Panny i ta staje się naprawdę interesującą kochanką. Ona bierze sobie trochę jego agresji, a on jej wyciszenia. I skąd tu wiedzieć co jest prawdą? - pytam z westchnieniem, przeglądając najróżniejsze scenariusze między panną i skorpionem zamiast faktycznie szukać mu prawdziwego maczingowego związku. Przynajmniej trochę zakopuję się w temacie, odwracam się plecami do Salema, podciągając kolana pod brodę. Skupiam się więc na pierdoleniu z Tomaszem, nieszczególnie poważnie, bo też znaki zodiaku uważałam za jedną z najbardziej wyświechtanych dziedzin, które mojemu darowi nie pomagały się wcale rozwijać. A to było dla mnie najważniejsze. - Wyglądasz na zodiakarę, Tomasz - stwierdzam jeszcze podnosząc wzrok znad sterty niezbyt używanych ksiąg i mrużę oczy, udając że oceniam przyjaciela.
Zodiak: panna Zalety: efektywność, wnikliwość, uważność, cierpliwość; Wady: pedantyczność, nietolerancyjność, spory krytycyzm, częsty pesymizm; Element: ziemia Kompatybilność: podaj najbardziej kompatybilny znak zodiaku (dowolne kryterium, np. idealny partner/przyjaciel) Kolor: fioletowy Szczęśliwe numerki: wypisz min. 1 szczęśliwy numerek wiązany ze znakiem zodiaku
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
No dobra, jednak nie mieli wróżyć z fusów, a bawić się w interpretacje znaków zodiaku. Ruda doskonale znała swój i wiedziała, jakie cechy mu odpowiadają. Co więcej, była z nich dumna, zarówno z tych pozytywnych, jak i z wad, które ponoć się koziorożcom przypisywało. Dzisiaj jednak miała analizować posadzonego obok niej partnera, którym okazał się, ku wielkiemu niezadowoleniu dziewczyny, gryfon. Do samego Brewera specjalnie nic nie miała, ale ostatnio na widok każdego w czerwonych szatach miała jakieś chore chęci mordu. -No więc, kiedy się urodziłeś? - Zapytała z uśmiechem numer osiem na ustach, nie chcąc być niegrzeczna mimo wszystko. -Lew? Bardzo gryfońsko. Zobaczmy, co takiego o Tobie piszą. - Sięgnęła po książkę i zaczęła wyszukiwać odpowiedniego rozdziału, by po chwili lektury móc wybrać najważniejsze fakty i nie tylko podzielić się nimi z Maximilianem, ale też spisać je na pergaminie. -No więc zacznijmy od oczywistości. Nie brak Ci odwagi i pewności siebie, co też bywa Twoją wadą, gdyż lwy skupiają się mocno na sobie i mają tendencje do egoizmu, a nawet narcyzmu. Jesteś pracowity i hojny, co się akurat ceni. Lubisz obdarowywać innych prezentami, a najlepsze, co możesz innym dać, to Twoje poczucie humoru, które jest niewątpliwie duże. Z drugiej strony jesteś zaborczy i uparty, co według tekstu wynika albo z troski o innych, albo z bardzo zamkniętego umysłu. Więc, albo chcesz dobrze dla wszystkich i myślisz, że tylko Twoje rozwiązanie w tym pomoże, albo masz się za Boga i po prostu niemożliwe jest zmienienie Twojego zdania. - Zaczęła, patrząc z zaciekawieniem na Brewera, jakby próbowała wyczytać, czy to wszystko zgadza się z tym, jaki chłopak naprawdę jest. -Bez wątpienia masz ognisty temperament. W końcu lwy należą też do tego żywiołu, choć wiele osób uważa, że powinny należeć do ziemi. Jest to też tożsame z tym, że Twoje ciało niebieskie to słońce, a kolory to żółcie, czerwienie i pomarańcze. Kompatybilnie dogadasz się najbardziej z wodnikiem i bliźniętami. Znasz pewnie jakieś osoby o tym zodiaku i możesz sobie porównać, czy choć trochę się to zgadza. - Wtrąciła nieco od siebie, zastanawiając się, z kim ona ma po drodze w tym kontekście. Nigdy o tym nie myślała, ale pewnie z którymś dość dobrze ugruntowanym znakiem, a nie rakami, czy innymi wodnikami. -W skrócie jesteś gwiazdą w każdym sensie tego słowa. Brylujesz w towarzystwie, ale masz się też za lepszego niż inni i chętnie to okazujesz. - Wzruszyła ramionami, nie widząc za bardzo w tym problemu. Jakby się zastanowić, nieco to opisywało też ją. -Co do miłości to niezły z Ciebie Casanova. Lubisz zgrywać macho i zawsze masz wokół wianuszek wielbicieli, ale oczywiście podchodzisz do tego lekkodusznie i brak Ci stałości w uczuciach. - Podsumowała, spisując to wszystko, by w razie czego nie musieć znów grzebać w tekście w poszukiwaniu tych samych informacji, a mieć wszystko pod ręką. -No to teraz Twoja kolej. - Zachęciła chłopaka, w myślach podsumowując, że i tak już gryfoni sobie opowiadają o jej wadach i nie potrzebuje kolejnej mądrej analizy ze strony wychowanków tego domu, ale nie miała za bardzo innego wyjścia.
Unoszę wzrok znad memów, bo nie wiem skąd to nagłe przekleństwo i popłoch, a także bojowa poza. Nie spodziewałem się, że prawniczy żarcik, który jej pokazałem, wywoła tyle agresji. Już mam otwierać mordę, że zaraz wyjaśnię o co w nim chodziło i niepotrzebnie robi awanturę, ale przypominam sobie o wróżbiarstwie – co potwierdza widok zapierdalającej Moses. Wzdycham ciężko i pakuję swoje manatki, a z racji tego, że jestem prawdziwym sportowcem (w końcu wspaniale zagrałem w ostatnim meczu) prędko ją doganiam. Nie dane jest mi wejść do klasy jako pierwszy, bo Fredka z wrażliwością godną buchorożca spycha mnie ze schodów. Klnę pod nosem, ale nie mam sposobności, żeby jawnie się wkurwić, bo lekcja zdążyła się już zacząć. Szturcham ją tylko i spoglądam na dawno niewidzianego asystenta, któremu kiwam głową w ramach powitania i przeprosin za to niezbyt eleganckie wejście. – Witam – mówię błyskotliwie (na pewno bardziej niż dziędobrę Freddie) i ciągnę przyjaciółkę w stronę wolnego stolika. Siadamy i zerkam na te książki i mapy nieba, z których nic nie rozumiem. Ale Salem wyraźnie powiedział, że we wróżbiarstwie chodzi przede wszystkim o dopytywanie – otwieram więc wizbooka na stronie wróżki Matyldy, bo przeglądanie jej pierdolenia to moje guilty pleasure i kto jak kto, ale ona na pewno zna odpowiedź na pytanie jakim człowiekiem jest Fryderyka. Przechodzę do wpisu dotyczącego skorpiona, aby zweryfikować to, co podała z faktami. – Skorpiony doskonale znają się na robieniu pieniędzy. Widzisz? Będzie z ciebie rekin biznesu, Matylda pisze, że powinnaś być w tej kwestii prawdziwym wirtuozem i że od najmłodszych lat pewnie wytrwale budujesz swój kapitał – informuję. – Ile już tam skrytek u Gringotta masz wypełnionych hajsem? – pytam trochę prześmiewczo, bo bawi mnie to opieranie się o zodiaki i zbyt ogólne opisy, które pasowałyby nawet do trolla górskiego. Fredka w odwecie też zaczyna mnie szkalować, bo jakiś szarlatan napisał, że panny są nietolerancyjnymi bucami. Cierpliwie słucham co ma dalej do powiedzenia i jednocześnie czytam psychoanalizę jej znaku. – Prawdą jest to, że panny są naprawdę interesującymi kochankami – kwituję słowa psiapsi z zawadiackim uśmiechem, a nuż się skusi sprawdzić! Potem sięgam po pergamin, bo jestem gotowy do zanotowania jej wad i zalet. – Pięknie zdążyłaś się podsumować – wyuzdana i agresywna – sprytnie wychwytuję to, co sama przed chwilą powiedziała. – Skorpion nie przebiera w słowach, obca jest mu sztuka dyplomacji, najpierw burzy, a potem buduje nowe, wpada w skrajności, najczęściej egocentryzm bierze górę nad jego innymi cechami… – wymieniam kolejne wady, żeby choć trochę wyrównać rachunki za porównanie mnie do pizdowatego dziadka. – Partnerzy skorpiona muszą być inteligentni, praktyczni i uczciwi. Cały ja – unoszę delikatnie ramiona w górę, bo cóż mogę poradzić na to, że jestem taki doskonały. – …kiedy się zakochują, mają tendencję do bycia obsesyjnymi, zaborczymi i przytłaczającymi – kontynuuję swój wywód, wyśmiewając te bzdury pod nosem. – W skrócie, jakbym był zodiakarą to prędzej bym napluł na kodeks karny niż został twoim ziomkiem – podsumowuję to, co nawypisywała Matylda i odsuwam książki od siebie.
______________________
i read the rules
before i break them
Eugene 'Jinx' Queen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Przekłute uszy; czasem noszony kolczyk w nosie; drobne i mniej drobne tatuaże; pomalowane paznokcie; bardzo ekspresyjny sposób bycia; krwawy znak
Nie zwracam zupełnie uwagi, że ktoś może czuć się w naszym towarzystwie niekomfortowo, kiedy dla mnie wszystko - każdy gest, każdy docinek - podszyty jest zapraszającą naturalnością. Nie mam jednak w zwyczaju na siłę ciągnąć nikogo za język, więc łatwo mi pomijać wzrokiem Basila, gdy chłopak zanika w swojej własnej cichości. - Och, mówiłem, że będzie hot - szepczę konspiracyjnie w stronę Marleny, gdy nauczyciel wyłania się, korzystając z klapy w podłodze; połowicznie zgrabne wejście przekonuje mnie, że również jest zwykłym czarodziejem, nawet jeśli przyjemnie opinające się na jego ciele materiały próbują wmówić mi przeciwną tezę. - Ale dla mnie chyba taka ósemka łamana na dziewiątkę. Dziesiątki zgarniają kręconowłosi blondyni... - stwierdzam na zaczepkę, niewinnie szturchając kolanem Rivera, ale spojrzeniem dalej wiernie trwając przy przyjaciółce, jakby była jedyną adresatką wypowiedzi. Po chwili dociera do mnie, że poza powierzchowną atrakcyjnością, w rysach twarzy mężczyzny jest coś znajomego; potrzebuję jednak chwili, aby w mojej głowie skojarzenie przeskoczyło. - Ej, ale on już chwilę nas uczył, nie? Zamiast skupić się na słowach wprowadzenia, w mojej głowie zaczynają tworzyć się potencjalne scenariusze, czemu hottie-wróżbita zniknął z Hogwartu; i cierpię prawdziwe katusze, nie mogąc ich skonsultować z Marleną. - Słuchaj, podryw zodiakary to totalnie "czy twoim elementem jest ogień, bo już na sam twój widok mnie rozpala" - szepczę w stronę przyjaciółki, śmiejąc się sam pod nosem ze swojego żartu i notując pilnie, że Marlena była niczym innym, jak ognistym Lwem. - Dobra, zobaczmy, co tu o tobie napisali... Zaczniemy od złych cech, bo te łatwiej u ciebie zidentyfikować - decyduję, od razu robiąc unik ciałem, jakbym spodziewał się jej kościstych palców w moich żebrach. Kartkuję podręcznik mało uważnie, bardziej przebiegając wzrokiem po tekście niż go czytając. - Co my tu mamy... Arogancja. Podobno masz wrodzony egoizm, skłonność do koncentrowania się na samej sobie i wielką dumę, bo chcesz udowodnić innym swoją wyższość... autor musiałby widzieć cię na imprezach, jak rzygasz w krzaki. Obok dumy, to ty nawet nie stałaś. - Kręcę głową, bo zdecydowanie te cechy nie pasują do mojej Marleny, a przynajmniej ja odnalazłbym trafniejsze wady. - O, upór z kolei na pewno tak. Jak już sobie coś postanowisz, to stado hipogryfów by cię nie odwiodło. I niecierpliwość też oczywiście pasuje, pięciu minut na dupie nie umiesz usiedzieć - jak ja zresztą, więc czy to taka wada... - zastanawiam się na głos, by zaraz przejść do zalet, które już lepiej oddają charakter mojej przyjaciółki. Pewna siebie, lojalna, bezinteresowna, kreatywna, hojna, namiętna... Aż głupio się tak ze wszystkim zgadzać, ale co mogę zrobić, że mam taką pozytywnie lwią bff. - O skoro już przy namiętnościach jesteśmy, to sprawdzimy naszą kompatybilność... "Ogień jest tradycyjnie kompatybilny z powietrzem ze względu na takie cechy jak bycie wolnym duchem, niezależność, towarzyskość." Blablabla, pierdolenie. Wpisuję ci barana, a nie jakieś dwulicowe bliźnięta - informuję przyjaciółkę, kręcąc głową na te ewidentne błędy popełnione przez autora książki, który chyba jednak wcale nie znał się na astrologii. - A dobra, czekaj, tu jest coś jeszcze. "Baran i Lew razem są znakami niezwykle kompatybilnymi, jak na astrologię." Wreszcie coś z sensem! "Te dwa znaki mają wielkie zrozumienie i są wiecznie gotowe do wzajemnego uzupełniania się w różnych domenach. Lew i Baran są awanturniczą parą BFF. Ich relacja pełna jest plotek, przygód i debat - a w związku z debatami, mogą doświadczać także mnóstwa kłótni. Dobrą wiadomością jest to, że nikt nie chowa urazy i nie będzie długo wściekły. Dzięki ich niekończącej się energii przyjaciele spod znaków Barana i Lwa dążą do tego, by być najlepszymi, jakimi tylko mogą być" awwww, aż się wzruszyłem. - Przykładam sobie rękę do serca w tych emocjach; co prawda nie wierzę za bardzo w horoskopy i ustawienia gwiazd, ale i tak mam w sobie wewnętrzną potrzebę do odnalezienia tej zgodności naszych zodiaków i byłbym bardzo oburzony, gdyby nastawiały nas przeciwko sobie. - To ty może sprawdź partnerską. Może nie karty, a horoskop ci amanta wywróżył - sugeruję, poruszając żartobliwie brwiami.
Payton Kingston III
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.83
C. szczególne : no więc odstające uszy i mina księcia, a także okulary na nosie dla lansu w sensie, żeby mądrzej wyglądać, zawsze pachnie inaczej bo kocha olejki, perfumy i takie rzeczy
Zodiak: Wodnik Zalety: kreatywność, ciekawskość, ekscentryczność Wady: nieprzystosowany, dziwiak, zadufany w sobie, niecierpliwy Element: powietrze Kompatybilność: interesujący związek z Baranem Kolor: błękitny Szczęśliwe numerki: 17, 40 i 76
Payton nie lubił, jak się pokazywało na niego palcem (@Basil Kane) chyba, że miało się na myśli: patrz to ten przystojny Kingston, z tymi cudownymi włosami i uśmiechem Herkulesa. Gdzieś mu jednak to umknęło, starał się nie patrzeć w stronę Kane, a ten właśnie miał towarzystwo w postaci Coona. Siedział na krzesełku, z nudów się bujając, jednocześnie uważając, żeby nie potłuc wróżbiarskiej porcelany. Przyglądał się chwile @Drake Lilac, który robił za jakiegoś kujona albo zgrywał taiego, bo zaraz od notatek przeszedł do grubego tomiszcza. Zraz to wpadła zgraja gryffonów, a Queen postanowił częstować kawą i herbatą. - No właśnie Drake, co ty wyrabiasz? Powtarzasz do wróżbiarstwa? - Na twarzy Kingstona weszło totalne niezrozumienie i nieogar, gdy przysiadł się do @Drake Lilac, całkowicie aprobując słowa Marli. Powinien unikać wychowanków z domu Godryka Gryffindora, ale Lilac wydawał się całkiem jak nie gryffon i miał ponad dwa metry wzrostu można czuć się bezpiecznie przy takim ochroniarzu, chyba że ma się takiego kolosa za wroga, ale Pay nie zamierzał robić sobie z Drake nieprzyjaciela. Zaraz to pojawił się ten tajemniczy asystent, który od razu zrobił na Kingstonie dobre wrażenie. Ta lekcja go tak interesowała, jak haluksy jego babki, dlatego z chęcią skorzystał z zaproszenia Latfia "częstujcie się". - Chcesz herbatę czy kawę? - Postanowił nie być bucem i zrobić koledze coś do picia, jeśli chciał, w końcu profesor oznajmił, że nie będzie wróżenia z fusów. Zaopatrzony w herbatkę, rozkoszował się przez chwile jej aromatem, aby zaraz to skupić się na Lilacu, ku swojemu wielkiemu niezadowoleniu. - To jesteś Wodnik hmm... - Ślizgon z miłą chęcią postanowił skorzystać z książek, które Salem im podesłał na stolik. Wpatrywał się w litery i obrazki. - No więc tu piszą, że jesteś kreatywny, ciekawski i ekscentryczny. Bardzo towarzyski i sympatyczny. Z wad to jesteś zadufanym w sobie dziwakiem, no nie patrz tak na mnie. Nie ja to napisałem. - Spojrzał na gryffona, wzruszając ramionami. - Czekaj tu jest ciekawsze, miłość... A nie jednak w tej rubryce nie masz nic ciekawego. - Westchnął, nie chcąc czytać o bratnich duszach i szczerości co za bujdy, a gdzie seks horoskop. Odpowiednia pozycja, aby zdobyć kochankę spod znaku czy coś takiego.
Zerknęła na wchodzącego asystenta, a przez konspiracyjny szept Jinxa zmieniła ciekawskie spojrzenie na to oceniające. Zmrużyła oczy, jakby to miało pomóc jej w podjęciu decyzji czy Salem jest hot czy nie, ale przyjaciel nawet nie dał jej dojść do głosu, od razu przyklejając mu odpowiedni numerek. Łypnęła tylko na niego wymownie, gdy tak szarmancko wspomniał o blondwłosych loczkach, mimo wszystko doceniając, że tak lojalnie skupiał się głównie na niej. – Tak, brawo, bystrzaku – złączyła dwie dłonie w geście, jaki zazwyczaj robiły matki, gdy ich pociechy dodały dwa do dwóch i po stu latach zauważyły coś oczywistego. Już chciała rozpocząć żwawą debatę co też się z nim do tej pory działo, ale obiekt ich plotek wystartował z zajęciami, tłumacząc czym się będą dzisiaj zajmowali. – O no ja bym się nawet sekundy nie zastanawiała, gdyby ktoś tak do mnie wystartował – zachichotała i zgarnęła książkę, otwierając ją na odpowiednim znaku. Uznała, że nie pozostało im nic innego jak czerpać jak największą przyjemność z tego zadania, dlatego w szampańskim nastroju pominęła haniebną uwagę przyjaciela, że posiada wyraźne wady. – Co za bzdury, przecież jestem chodzącym ideałem, a nie arogancką egoistką – z fałszywym oburzeniem przewróciła oczami, nie wątpiąc w to, że Jinx znajdzie o wiele bardziej pasujące negatywne cechy. – Ej, umówiliśmy się, że to tylko chwila słabości. W pojedynku kto częściej rzygał… Ech, wygrałabym, ale to kwestia większego doświadczenia i wieku, gówniarzu – wypomniała mu z uśmiechem, który pogłębiał się z każdym kolejnym zdaniem Eugeniusza, bardzo trafnie opisującym jej charakter, a także dopasowanie do takiego barana jak on. – No i wszystko jasne, nawet w gwiazdach jest zapisana nasza przyjaźń, już nigdy się ode mnie nie uwolnisz. Teraz jestem zmuszona analizować na podstawie znaków zodiaku ludzi, którzy się wokół ciebie kręcą, a nie charakteru. Bo jak trafisz na kolejnego lwa to chyba odpalę ten przypisany mi egocentryzm – zastrzegła żartobliwie i zabrała się za analizowanie swojego bff. – Słuchaj, tu piszą, że jesteś urodzonym przywódcą, więc olej Geometrię, od razu na stołek ministra magii się pchaj. „Odwaga pozwala mu śmiało podejmować wyzwania, przez co z łatwością zyskuje szacunek podwładnych”. Widzisz? Miałbyś 100% głosów, a na pewno, gdybym głosowała tylko ja. Tak jak i ja nie cierpisz stać w miejscu, ciągle do czegoś dążysz i jesteś aktywny, co pięknie łączy się z porywczością i impulsywnością. Bez kitu, zaproponowałabym ci nalot na gabinet Patola to nie zastanawiałbyś się ani przez sekundę. „W relacjach bywa bezpośredni, ale mieć go w swoich szeregach to jakby trafić szóstkę na loterii w Proroku”. PRAWDA, do tej pory pamiętam jak kiedyś powiedziałeś mi, że chujowo wyglądam w tym swetrze. Oczywiście wyjebałam go tego samego dnia, co najmniej jakbyś był modowym guru… – aż się wzdrygnęła na to żywe wspomnienie pojawiające się w jej głowie. – „Najpierw mówi i działa, dopiero potem myśli.” Zgadzałoby się, ale ty nigdy nie myślisz, więc druga część do wyjebania – wystawiła mu język, przechodząc do czegoś o wiele ciekawszego niż podsumowanie najważniejszych cech. – Zaraz ci tu stworzę profil wybranka. Pomijając oczywiście lwa, wspominają o strzelcu albo wodniku. „Nuda w łóżku z baranem ci nie grozi.” NO NIEŹLE. „Jest typem niezmordowanego podrywacza. Śmiało rozpoczyna rozmowę, roztaczając swój ognisty urok. Nie zniesie rutyny, więc jego związek powinien być fascynujący i utrzymany w tonie aktywnej przygody”. Czyli masz przejebane, bo cała reszta pierdoli coś o stałości i ustatkowaniu – podsumowała i parsknęła, bo chyba dawno nie zaangażowali się tak w jakieś zadanie jak teraz. – Jesteśmy po prostu perfekcyjni i to inni muszą się do nas dostosować.
______________________
Bee May Valentine
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Nie musiał wcale wierzyć we Wróżbiarstwo, by wybrać się na lekcję - wydawało mu się, że one są po prostu zawsze jakieś takie luźniejsze i tym samym przyjemne, chociaż pewnie po prostu poomijał wszystkie te, na których można było sobie przewidzieć tragiczną śmierć. Zresztą, Bee nie do końca rozumiał dlaczego akurat wróżenie z kryształowych kul miało być niewiarygodne, skoro latanie na miotłach i rzucanie zaklęć patyczkami ewidentnie robiło robotę. - Vassie! - Zawołał, przeskakując już niecierpliwie z nogi na nogę, bo Wielkie Schody absolutnie nie chciały go przepuścić, a on próbował na ostatniej prostej dogonić @Wacław Wodzirej, którego imienia kompletnie nie potrafił nauczyć się wymawiać, przez co też w końcu się poddał, wymyślając jakąś względnie pieszczotliwą i coś mającą wspólnego ksywkę. I wcale nie oczekiwał, że Puchon faktycznie zareaguje, więc tym bardziej przyspieszył, przeskakując drobną wyrwę między schodami i nieeleganckim ślizgnięciem wpadając na swoją ofiarę. - Idziesz na Wróżbiarstwo? Spóźnimy się na tysiąc procent - sapnął narzekająco, próbując się jak najszybciej zebrać w sobie, chociaż dyszał jeszcze trochę nawet wtedy, gdy już przechodzili przez klapę i witali się z prowadzącym zajęcia asystentem. - Dobra, czekaj, jaki zodiak? Ja jestem Bykiem - zdradził od razu, pospiesznie wertując podręcznik w poszukiwaniu wodzirejowego Strzelca. - Hojny, towarzyski, liberalny, optymistyczny, no chyba Strzelce nie mają wad, co? - Zaśmiał się cicho, pozerkując właściwie pierwszy raz na innych obecnych w sali, więc też uśmiechając się do kilku znajomych twarzy. - Nie ma problemu z poznawaniem nowych ludzi, prowadzi bujne życie towarzyskie... o, jest też niecierpliwy i niesłowny, to bardzo niepuchońskie z twojej strony - wyrzucił swojemu towarzyszowi. - Kompatybilność... O, na przykład z Wodnikiem, znasz jakieś Wodniki? Ej, nie kręciłeś kiedyś z jakimś Wodnikiem? Miłość Strzelca i Wodnika, hm... Together, the two can fly without fear of falling- wyczytał, chwytając się za serce z wrażenia. - No jeśli nie kręciłeś, to zdecydowanie powinieneś zacząć.
— Nie jestem wcale taka pewna czy to zakwasy, ale jak komuś o tym powiesz, to przykleję ci dynię na głowie zaklęciem trwałego przylepca, wiem gdzie mieszkasz — rzuciła do Archiego i wbiła mu łokieć w żebra, bo była przekonana, że to nie tyle zakwasy, co jej ostatnie kontuzje, które zdecydowanie za mocno nadwyrężyła na meczu, uznając, że oczywiście nic a nic jej nie jest i w ogóle nigdy nic nie było. Zaraz potem do klasy wszedł Jinx i Marlena, gadając jakieś kocopoły, a jej trzecie oko podpowiedziało jej, że mówią o niej. Trzecie oko, albo niezbyt dyskretny wzrok @Eugene 'Jinx' Queen. — Co ty pierdolisz, nikogo nie olałam! — zawołała absolutnie oburzona na takie zarzuty, bo co jak co, ale swoich gryfońskich braci i siostry w życiu by nie olała, nawet jakby umierająca była. Nie miała więc pojęcia o co mu chodziło, aż nawet wyjęła z torby wizzbooka i ze zmarszczonymi brwiami go otworzyła, a kiedy nic nie znalazła – uniosła książkę nad głowę, pokazując Queenowi, że zamienił się chyba mózgiem z trollem górskim. — Co ty mi sowę wysłałeś?? Chyba zabłądziła, jak tak. W końcu jednak przyszedł nauczyciel, ale Ruby nie zamierzała tak tego zostawić, o nie, nikt jej bezczelnie nie będzie posądzać o takie rzeczy, za to do Azkabanu powinni wysyłać, naprawdę. Uniosła lekko brew kiedy słuchała Latifa i jeśli miała być szczera, to przypomniała sobie, dlaczego tak rzadko bywała na tych zajęciach. Nieszczególnie w to wszystko wierzyła, żeby nie powiedzieć, że wcale. Zawsze kojarzyła takie rzeczy ze swoją sąsiadką, no starą sąsiadką, która podsuwała jej pod nos starsze wydania Czarownicy i mówiła, że powinna sobie znaleźć jakiegoś barana. Bardzo długo myślała, że pani Cork po prostu obraża mężczyzn, co było całkowicie zrozumiałe, dopiero później do niej dotarło, że gadała o zodiaku. — No dobra, nie znam się na tym za bardzo, dasz wiarę? — chwyciła jakiś podręcznik i zaczęła go wertować w poszukiwaniu skorpiona — Zakładam, że skorpiony są tak wredne jak ich zwierzęcy odpowiednik, ale całe szczęście nie jesteś jakiś niski — skupiła się na chwilę na tekście, chociaż jakoś szczególna ta koncentracja nie była, bo zaraz potem uniosła brwi — Oj Archibald, masz więcej wad niż nie, przykro mi, manipulujesz, zazdrościsz, pamiętasz wszystko — uniosła na niego spojrzenie — No i napisali, że nie zapominasz dawnych ran, to pewnie dlatego tak długo mnie nie lubiłeś, chociaż jestem wspaniała — wyszczerzyła się w jego kierunku — Napisali też, że doskonale sobie radzisz z pieniędzmi, potwierdzam, i powinieneś być aurorem, średnio cię w tym widzę, a poza tym to twoim słabym punktem jest układ rozrodczy — powiedziała z pełną powagą, choć zaraz potem parsknęła śmiechem, co to za głupoty — Pani Cork kazałby sprawdzić ascendant i księżyc jeszcze, bo zawsze mi powtarzała, że słońce to niewiele mówi, ale wtedy zazwyczaj przestawałam jej słuchać — wzruszyła ramionami.
______________________
without fear there cannot be courage
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Zodiak: Koziorożec Zalety: szczodrość, dojrzałość, odpowiedzialość Wady: przywiązuje zbytnią wagę do opinii innych, niepewność, ponuractwo Element:ziemia Kompatybilność: Byk Kolor: czarny Szczęśliwe numerki: 3, 21 i 84
Uśmiechnął się zarówno do Marleny jak i Paytona którzy skomentowali jego siedzenie w książkach. No tak, w sumie takiej reakcji mógł się spodziewać. Chociaż to dopiero Kingstona postanowił wyprowadzić z błędu. - Nie, nie do wróżbiarstwa. - Odłożył wszystkie swoje zapiski i książki do torby. Oczywiście te zbędne na lekcji wróżbiarstwa. Ku jego zaskoczeniu pojawił się profesor Latif, którego bardzo dobrze wspominał. I tak, nadal liczył na powtórkę Lekcji ze spankiem. - Może być herbata. - Jeśli miał coś pić na wróżo to właśnie herbatę, która była całkiem dobrej jakości. Posłodzi sobie całkiem zdrowo, czyli po prostu zaklęciem zmieniając jej smak na słodszy. Wysłuchał spokojnie opisu swojego zodiaku. - No, niektóre rzeczy muszę przyznać że się zgadzają. - No, całkiem sporo. Przynajmniej z jego perspektywy. Wiadomo że inni postrzegają go inaczej niż on sam siebie. Z resztą chyba wiele ludzi miało podobnie. - No dobra. Ty jesteś koziorożcem, nie? - Jeszcze dla pewności się zapytał zanim w ogóle zaczął wertować księgę w poszukiwaniu opisu koziorożca. -Według książki koziorożec to najczęściej pracowity i ambitny realista. Odpowiedzialny i poważny. Często zdarza się że uważa, że wie lepiej, co jest dla innych dobre. Bardzo długo chowa urazę i ma manię oszczędzania. Bierze do siebie opinię innych osób... Za to ponoć zdobycie serca koziorożca nie jest Ciężkie, ponieważ wystarcza zasypywać go komplementami. - Ogółem się podlizywać. Nie za bardzo miał pojęcie ile w tym było prawdy ponieważ nie znał Paytona aż tak dobrze żeby to stwierdzić. Mógł na pewno z marszu odrzucić to że jest poważny. - O, podobno dobrze będziesz się dogadywać z Bykiem.
River A. Coon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Zmarszczył nos w niezadowoleniu i machnął ręką nisko na znak, że Payton nie zaliczał się do kandydatów na godne towarzystwo i takiej wymówki do rozdzielenia się wcale nie zaakceptuje. I to wcale nie tak, że miał cokolwiek do Ślizgona, bo ten wcale nie podpadł mu niczym konkretnym, a zwyczajnie wydawał mu się nieco zbyt nudny w swoim poczuciu humoru, nawet jeśli Basil wcale zabójczo też się nim nie odznaczał. - Ciągnięcie daje szybszy efekt - zaprotestował, przez chwilę nawet nieco próbując ukryć cisnący mu się na usta uśmiech rozbawienia, gdy opadał na twardawą pufę od razu siadając na niej po turecku. - Ale akurat ten materiał się nie rozciąga… - mruknął ciszej, w poczuciu modowego obowiązku, bo przecież ich szkolne szaty przystosowane były do tego, by przetrwać z nimi całe lata. Łypnął jeszcze ciekawsko na Kane'a, zastanawiając się czy ten powolnie zacznie przestawiać się na milszą wersję siebie, do czego - jak święcie sobie wmawiał - chłopak miał tendencję pod wpływem jego towarzystwa. Zmrużył prowokacyjnie oczy, a nawet rozchylił już usta gotowe do zaczepnego komentarza, a jednak dał rozproszyć się nadejściem Gryfonów, bo choć na widok @Drake Lilac kiwnął tylko głową, to przy @Ruby Maguire ożywił się już nieco mocniej, uśmiechając się szerzej, by zaraz do niej i @Archie N. Darling pomachać ostentacyjnie, chcąc ściągnąć ich bliżej. Umierał z ciekawości by móc lepiej przyjrzeć się ich dynamice, woląc na własne oczy sprawdzić czy słowa Darlinga były prawdą czy może jednak to on sam na tyle chciał w nie wierzyć w tamtym momencie, że pozwolił sobie na ich nadinterpretację. - Właściwie to żadne pomieszczenie, w którym znajdują się kryształowe kule, nie powinno być zbytnio nasłonecznione, bo taka kula potrafi przez to spalić coś tak szybko, że nie zdążyłbyś nawet pomyśleć o Aquamenti - wyrzucił z siebie, zwyczajnie musząc się odezwać w drobnym poczuciu dyskomfortu w niewiedzy kiedy i czy w ogóle Basil postanowi włączyć się do rozmowy dyskredytując go przed jego własnymi znajomymi. Starał się więc nie patrzeć na niego w ogóle, nie chcąc prowokować go do reakcji zamiast tego skupiając całą swoją energię na odpowiednio radosnym powitaniu @Eugene 'Jinx' Queen i @Marla O'Donnell. - Nie tylko aspiracje ma ogromne. Bardzo dokładnie to sprawdziłem - zapewnił od razu, z nieskrywaną dumą w głosie, puszczając rozbawione oczko do Marli, zanim nie dodał z teatralnie niewinną miną, a nawet i dłonią na piersi, że "Potencjał. Potencjał też ma ogromny". Ciche gaspnięcie zachwytu samo opuściło jego usta, gdy oburącz otulał już po szopowemu podaną mu filiżankę, która nawet wewnątrz ozdobiona była pojedynczymi kwiatkami w tak cudownie mdłych kolorach, że i od razu sama herbata w środku zaczynała pachnieć i smakować zwietrzałymi przez lata ziołami. I nawet jeśli nie podziękował za podany mu napar, to przecież jego spojrzenie błyskające wesoło do Jinxa musiało robić to za niego, aż ten nie przepędził jego nieskalanej myślą radości poważnymi rozważaniami o atrakcyjności domniemanego asystenta. - Jak bardzo stare pryki? - podpytał, mimowolnie wpadając w konspiracyjny szept, bo dał rozproszyć się tym komentarzem wtedy, gdy zdążył już ściągnąć brwi, gotów rozpocząć jakże intelektualną dyskusję o tym, czy bardziej hot są asystenci czy jednak nauczyciele. Zanim jednak bardziej zdążył pogrążyć się w swoich rzadko podzielanych przez innych skłonnościach, do klasy wspiął się już wspomniany asystent, rozwiewając wszelkie wątpliwości o swojej atrakcyjności. Gdy tylko usłyszał, że pracować mają w parach od razu przykleił dłoń do Bazylowego ramienia, intensywnie wgapiając się w Salema, by ten skorzystał ze swoich umiejętności wróżbity i przewidział, że czeka go śmierć, jeśli postanowi ich rozdzielić. I to nie tak, że jakkolwiek potrafiłby wytłumaczyć dlaczego muszą być razem w parze, a jednak instynktownie czuł, że nie bez powodu to akurat Bazyla tutaj ze sobą przyciągnął, a więc i nie powinien tego przeznaczenia przerywać. Rozplótł szybko nogi, nie wstając nawet z miejsca przeciągając swoje pufę bliżej Ślizgona, by uśmiechnąć się do niego równie szczerze i szeroko, co i zupełnie bezmyślnie w otępiałym oczekiwaniu na jego ruch. Zbystrzał nagle nieco, orientując się, że spóźnił się na złapanie jednej z szukających potrzebujących książek, więc tylko z cichym "Och" rzucił się na powrót do swojej filiżanki herbaty, by zająć czymkolwiek ręce. - Dwudziesty grudnia. Rok też ma znaczenie? - odpowiedział, od razu zadając pytanie, ale i nie czekając ani chwili, by móc uzyskać na nie reakcję, zamiast tego gestykulując żywo wolną dłonią, gdy wyrzucał z siebie dalej: - Dwa tysiące czwarty. Sprawdzałem kiedyś z ciotką papiery o której, ale no jak chuj sobie nie przypomnę, na pewno jakoś w nocy, bo matka mówiła, że darłem ryja aż do rana.
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Znaki zodiaku? Dobra, tego gówna jeszcze nie odpierdalał i przez chwilę zastanawiał się, czy na serio jest to coś, nad czym mógł, powinien, chciał i cała reszta srania w banie, w ogóle się pochylać. Nie bardzo miał jednak wyjście i ostatecznie usiadł z Irvette, przyglądając się jej, zastanawiając się, czy za chwilę nie wlepi mu szlabanu na ryj, tylko z powodu tego, że istniał. Jakieś plotki do niego docierały, więc prawdę mówiąc, spodziewał się dosłownie wszystkiego, mając to jednocześnie w dupie. Nic zatem dziwnego, że podawszy jej datę swojego urodzenia, uśmiechnął się nieco zaczepnie, czekając na to, co może mu powiedzieć. Wiele rzeczy go bawiło, na wiele innych pokiwał głową, zgadzając się z nimi w pełni, aczkolwiek bycie jebanym Casanovą rozbawiło go do tego stopnia, że naprawdę parsknął, wywracając przy okazji oczami. - Wygląda na to, że ze mnie całkiem walnięty Król Słońce, moja rogata duszo - stwierdził, nieco rozbawiony, również koncentrując się na zadaniu, jakie zostało przed nim postawione, wiedząc doskonale, że teraz to sobie w chuja lecieć nie może i musi się jakoś ogarnąć, żeby coś powiedzieć, więc zaczął od postaw, za jakie uznał element, szczęśliwe numery oraz kolory, które w dużej mierze pasowały mu do siedzącej przed nim dziewczyny. W jaki sposób, w chuj nie wiedział, ale po prostu był pewien, że tak jest. - Lećmy dalej. Twoje zalety to zdecydowanie sumienność, dojrzałość i solidność, więc pewnie można tutaj również mówić o perfekcjonizmie i jakiejś niezłomności. Reguły zostały po coś ustanowione i trzeba się ich trzymać, dlatego tak bardzo ich pilnujesz na każdym kroku. No, dobra, nuda, nuda, nuda. Co tam dalej - stwierdził, przeglądając książkę, robiąc przy okazji notatki i chociaż sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie patrzył na to, co robi, jego pismo pozostawało stosunkowo wyraźne. - Wady, to pewnie coś, czego nie chcesz słuchać, ale jedziemy. Zdecydowanie chłód emocjonalny. Do tego za wszelką cenę dążysz do sukcesu, a każda porażka to dla ciebie coś, z czym sobie nie radzisz, a twoje zachowania są schematyczne. Max podrapał się po brodzie, zastanawiając się nad tym, co właśnie czytał, musząc przyznać, ze wiele się z tego zgadzało, nawet więcej, niż przypuszczał, a w miarę mówienia, dostrzegał tego coraz więcej. No wręcz idealna, jebana pani prefekt, cud, miód, orzeszki i chuj, dupa oraz kamieni kupa. Przekartkował książkę, a później pstryknął, gdy przypomniał sobie o jeszcze jednej kwestii. - Kompatybilność głównie z bykiem i rybami, może jakieś znasz i powiesz, mi, czy tak jest. Jakbyś szukała faceta, to wygląda na to, że jakieś serca połamiesz, bo jesteś skupiona na pracy i to dla ciebie najważniejsze, a tak to jesteś poważna, zdyscyplinowana i ułożona.
______________________
Never love
a wild thing
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Zodiak: Strzelec Zalety: otwartość, szczerość, wielkoduszność, Wady: impulsywność, nachalność, nieodpowiedzialność Element: ogień Kompatybilność: doskonała kompatybilność z zodiakalnym lwem Kolor: czerwienie i bordo Szczęśliwe numerki: 3, 5 i 8
Podniósł na niego wzrok, kiedy tak entuzjastycznie przysunął się bliżej i zauważył, że ten gamoń nie złapał przelatującej książki. Przechylił więc głowę poprawiając turecki siad na poduszce, złapał gryfona za dżinsy i przyciągnął bliżej, tak że ich poduchy się stykały, a on mógł oprzeć kolana o kolana Coon'a. Otworzył książkę na mapie nieba tak, by River mógł też widzieć i przesunął palcem według wykresu. - To będzie strzelec. Blisko, bo ja jestem z dwudziestego siódmego. - podsunął mu książkę, żeby ten mógł rozszyfrować jaki jest jego osobisty, oziębły znak zodiaku. Obserwował z bliska jego twarz, zauważając pojedyncze piegi, co był osiągnięciem w tym półmroku z jego kaprawymi oczami. Przejął po nim książkę odchylając się lekko tak, żeby Rakun nie mógł podglądać i zerkając na niego znad krawędzi podręcznika zaczął szukać wszelkich mądrości o jego zodiaku. - No więc proszę proszę, towarzyski idealista z planety Jowisz. Aktywny, lubiący wolność i zabawę. - oblizał kciuk i przewrócił kilka stron- Ale ale, nie taki idealny ten nasz książę. Impulsywny, choleryk, nie lubi podporządkowania. - uniósł brwi na tę nowinę. Nigdy nie patrzył na ludzi pod kątem ich zodiaku, ale im więcej czytał o Riverze, tym prędzej był skłonny uwierzyć w to, że coś w tym jest. Podręcznik mówił, że ze strzelcami należało postępować otwarcie, szczerze i uczciwie, co mózg Bazyla przetłumaczył bardzo prostolinijnie na "podawaj krótkie, zrozumiałe komendy, jak do psa" i nawet mu taki układ odpowiadał. Odchrząknął: - Nie lubi owijania w bawełnę ani niepotrzebnych gierek. Imponuje mu status społeczny, oczytanie i ludzie mający pieniądze. - pokręcił głową- Żywioł ognia do Ciebie pasuje. - uśmiechnął się dziwnie znad książki- Najlepsza para dla strzelca? Lew. Połączy ich kreatywność i pasja. - przeczytał, ale wzrok mu uciekł zaraz do koziorożca, z którym kompatybilność wynosiła przerażające zero. Sięgnął po swoją filiżankę i upił łyk zamykając książkę. Położył ją między nimi, opierając filiżankę na kolanie gryfona. - I co się zgadza, co nie zgadza? - uniósł pytająco brwi.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Punkty z Wróżbiarstwa: Szalony 1 punkt Wróżbiarstwo vs Astronomia: wróżbiarstwo Najmocniejsza strona: eliksiry Znak zodiaku: Strzelec
Tuptając sobie do tej sali, która chyba została ustawiona jakoś w pokrętnym miejscu, aby łatwo usprawiedliwiać spóźnienia bądź subtelnie sugerować, by w ogóle się nie pojawiać na zajęciach. W końcu wróżbiarstwo, ugh, mogłoby się odbywać jedne zajęcia na początku roku, na których to przewiduje się swoją ocenę końcową i tyle. Czyż ten plan nie brzmi pięknie? No trochę brzmi. Ano i z takich pięknych rozważań Puchon został wyrwany, z lekką konsternacją spojrzał się za siebie. Czy @Bee May Valentine ma jakaś magiczną chorobę gardła czy mówi w języku Wodzirejowi nieznajomym? - No to jeśli się spóźnimy to w sumie osoba, która prowadzi zajęcia powinna to przewidzieć, więc w sumie to nawet nie tak, że się spóźnimy tylko... - słowa uwięzły mu w gardle, bo bardzo nie chciał myśleć o tym, że się spóźnią, ale lepiej ubrać w słowa tego się już nie dało. - Nie no, spóźnimy się - westchnął, przyznając przed sobą ów gorycz prawdy. Ale ważne, że szybko nadrobili temat zajęć i zajęli się zadaniem! - No ja jestem jakimś strzelcem? - Chciał pomóc, ale w pamięci swojego znaku nie miał i dopiero upewniwszy się w podręczniku od kiedy do kiedy strzelce królują w kalendarzu - mógł potwierdzić informacje Puchonowi. - Ale proszę mi nie mówić, że jestem niesłowny - dodał z teatralnym smutkiem, ale przekąs, chowający się w tonie głosu wybijał na twarz uśmiech, który mienił się w kolorach najzabawniejszego z żartów - Kręcić z wodnikiem to jedno, być z wodnikiem to drugie. Ale jakbyś mnie zapytał dwa lata temu to powiedziałbym ci, że ten - aby nikomu nie robić niesmaku, Wacław przewertował podręcznik Bee, znajdując tam rozdział o Wodnikach. Prędko zeskanował tekst spojrzeniem i odłożył otwarte stronice przed oczy kolegi, zaznaczając palcem fragment tekstu. Ten mówił o tym, że wodniki ani nie są najlepszymi kochankami, ani a sfera życia nie jest dla nich najważniejsza. Nie to, co u jakiś lwów, ale w końcu nie samymi stosunkami człowiek żyje. - To prawda - pokiwał nawet głową, aby potwierdzić słowa podręcznika swoim doświadczeniem. - Dobrze, mój drogi, zobaczymy co mądre książki mówią o tobie - Wacek najpierw zaczął szukać informacji o Baranie, bo w sumie byk i baran to prawie to samo zwierzę. Jednak pod ciężarem sugestywnego spojrzenia - zmienił obszar swoich poszukiwań na Byka. - Ale jak powiem ci jakie mają wady Byki to nie będzie ci przykro? - Upewnił się jeszcze zanim przystąpił do tegoż trudnego czynu. - Twoją wadą jest inercja, super, cokolwiek to znaczy - spojrzał raz jeszcze na słowo, którego znaczenie rozmywało mu się w zakątkach mózgu poświęcanego niewiedzy. - Ale też smutek, szałowa wada, bo przecież ludzie nie mają prawda odczuwać niepozytywnych emocji. Upór. Czy jesteś uparty? I uważasz to za wadę? - W gruncie rzeczy mądra książka aż tak bardzo mądrych rzeczy nie powiedziała. - Ale za to twoją zaletą jest materializm. Bardzo nie chce mówić tego głośno, ale mam wrażenie, że ktoś tutaj kłamie i nie jestem to ja - był to podręcznik. - Zmysłowość, o proszę, jak bardzo ogólnikowo to nazwane została oraz pragmatyzm. Idealnego partnera powinieneś szukać o Ryb. Podobno jeśli ma się Ryby w Wenus to jest się super osobą do kochania - wrzucił w ramach ciekawostki zodiakary, którą oczywiście Wacław nie był.
Zodiak: Koziorożec Zalety: Odpowiedzialny, pracowity, cierpliwy Wady: sztywny, bezwzględny, zbyt wymagający Element: ziemia Kompatybilność: Panna Kolor: szary Szczęśliwe numerki: 21
Zamrugał w drobnym zaskoczeniu, zaraz już uśmiechając się mimowolnie pod hojną bliskością, która napawała go nadzieją, że i trzeźwy Bazyl potrafi być całkiem miły. Spojrzenie samo uciekło mu do @Eugene 'Jinx' Queen, w jakiejś durnej nadziei, że i on akurat spojrzy w ich stronę, bo przecież potrzebował świadka tych gestów, który będzie mógł później rozstrzygnąć jak dużo sobie jedynie wyobraża. - Już? - zdziwił się może nieco głośniej niż powinien, powracając spojrzeniem do Bazyla, by od razu pochylić się nad podsuwaną mu książką, w pierwszej chwili jedynie udając, że cokolwiek z tego rozumie. Po kilku spięciach brwi i przygryzieniach dolnej wargi w skupieniu, strzelił cicho w oszukanej pewności "Koziorożec", spojrzeniem domagając się od dwukolorowych tęczówek potwierdzenia. I to nie tak, że nie wierzył w potęgę wróżbiarstwa, a jednak mimowolnie dawał się zaskakiwać z każdym kolejnym słowem, które trafiało go swoją trafnością, a więc i w pewnym momencie wepchnęło go też w niedowierzanie. - To wszystko stąd teraz wyczytałeś? - wypalił, w ten sposób mimowolnie przytakując na zadany mu osąd, zaraz sięgając po książkę, by pospiesznie otworzyć ją na jeszcze przed chwilą oglądanych przez Bazyla stronach. - Sam jesteś impulsywny choleryk… - burknął cicho, naburmuszając się nawet mocniej, gdy szybko wpadł na potwierdzenie tekstowe Bazlich słów, więc i gwałtownie przeskoczył kilka stron dalej, by natknąć się na opis Koziorożca.- Chociaż w papierach tego nie masz… - przyznał ściągając brwi w skupieniu, bo wcale wyłapywanie odpowiednich sensów z pospiesznie czytanej książki nie szło mu tak dobrze, gdy wszędzie wokół było tak wiele rzeczy, które były w stanie go rozproszyć - znajomy śmiech jednego z Gryfonów gdzieś obok, łaskoczące otarcie się kolana o kolano Bazyla czy nawet chwiejny ciężar jego filiżanki na jego nodze. - W skrócie to tak… Idziesz po trupach do celu… wymagasz dużo od siebie i innych, przez co boisz się, że umrzesz samotnie, a jednocześnie jesteś dobrym husband material, bo ogarnąłbyś finanse, poradziłbyś sobie z odpowiedzialnością i em, byłbyś wierny - wyrzucił z siebie, mimowolnie gestykulując żywo dłonią, bardzo starając się wymienić zalety znaku, który po pobieżnym zapoznaniu wydawał mu się niezwykle sztywny i nieprzyjemny. - Ale ogólnie… - przerwał sam sobie, bo dłonią szturchnął własną filiżankę, rozlewając nieco naparu na stolik, więc i zaraz zacisnął ręce na krańcach książki, wygodnie opierając je o Bazylowe nogi, gdy łapał czuniej jego spojrzenie. - Ogólnie to w chuj nudny ten koziorożec się wydaje. Satysfakcjonuje Cię to? - podpytał ciszej, pochylając się nawet nieco w trzymającym go poczuciu poufności. - Nie wolałbyś wziąć takiego strzelca?
Zdążył się wesoło uśmiechnąć do @Eugene 'Jinx' Queen i towarzyszącej mu @Marla O'Donnell, a już zaraz unosił brew w zaciekawieniu, gdy okazało się, że wśród Gryfonów chyba panuje jakiś rozłam, którego Ruby nie zamierzała zostawić w spokoju - co, cóż, ciężko stwierdzić jak miało wyjść. Archie postanowił po prostu się w to nie mieszać i siedzieć sobie grzecznie ze swoją kawą, by większe zainteresowanie wyrazić dopiero na widok pana Latifa. - Też się nie znam, ale to zawsze tak ładnie brzmi - zauważył z lekkim wzruszeniem ramionami. Było coś pociągającego i niemalże poetyckiego w tej wizji zapisanej w gwiazdach i innych dziwnych znakach przyszłości. Wziął drugi podręcznik, cicho sobie nucąc pod nosem w poszukiwaniu Lwa. - Kłamstwa, same kłamstwa - zaprzeczył ze śmiechem na to, co wyczytała Maguire. - No, taka wspaniała, że aż apodyktyczna... podobno jak się wpuści Lwa do Ministerstwa Magii, to cały budynek się zatrzęsie - no podręcznik nie poleca - odbił gładko, rozpraszając się dopiero przy ascendancie i księżycu, o którym Ruby wspomniała. - Pani Cork, tamta stara? A to jej się trzeba słuchać koniecznie, ale to może innym razem... chociaż nie wiem czy cię przekonam, bo lwy są takie uparte i egoistyczne, pewnie mnie nie słuchasz - westchnął z udawanym żalem. - Lojalna, pełna pasji... i twój kolor to złoto, co jeśli Tiara Przydziału kieruje się zodiakami przy przydzielaniu domów? Jaki kolor mi dałaś? Czerwony? - Zdziwił się, kręcąc z niedowierzaniem głową. - Jesteś kompatybilna z Bliźniętami, a twoja relacja ze Skorpionem, o, to jest ciekawe... burzliwa. - Może jednak w tym coś było? Archie zerknął nieco nerwowo na Ruby, zaraz wracając jednak do czytania, bo mógł sobie nie wierzyć, ale i tak chciał sprawdzić co jeszcze podręcznik może mu podpowiedzieć o ich relacji.
Salem Latif
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 190cm
C. szczególne : Zapach kadzideł, ślady farb na dłoniach, bardzo dużo pierścionków, mocny arabski akcent
Przechadzam się niespiesznie po sali, rozdaję jeszcze kilka bardziej specjalistycznych podręczników tym, którzy chcą poszukać więcej informacji i zapewniam, że można je sobie pożyczyć, byle kiedyś do mnie wróciły; nie mam w sobie tyle taktu, by powstrzymać się od odbicia zaskoczenia wchodzącej do sali Puchonki, więc zamieram na chwilę w bezruchu dokładnie tak, jak @Freddie Moses. Walczę z cisnącym mi się na usta uśmiechem, zakrywam go filiżanką, gdy upijam jeszcze łyk herbaty, samym spojrzeniem badając na ile dziewczyna jest zaskoczona na mój widok, a na ile jest z niego zadowolona. - Zapraszam, panno Moses - zachęcam ją dalej, wskazując nawet na jakiś konkretny stolik... muszę też skinąć głową chłopakowi, który jej towarzyszy, chociaż nieszczególnie mnie on teraz interesuje. W ogóle niewiele mnie teraz interesuje poza wybadaniem co siedzi w głowie Puchonki. Muszę jednak poprowadzić lekcję dalej, więc chociaż absolutnie nie mam na to ochoty, to w pewnym momencie z brzdękiem odstawiam filiżankę i subtelnym odchrząknięciem próbuję ściągnąć na siebie uwagę rozgadanych uczniów. - Moi drodzy, przejdziemy dalej - decyduję, podchodząc do jednej z niskich szafek przy ścianie, by wyciągnąć z niej po kolei kilka pudeł, które posyłam na puste stoliki. - Jeśli chcecie, możecie dalej czytać o zodiakach, możecie też spróbować przepowiedzieć najbliższą przyszłość dla konkretnych znaków - uczulam jednak, że do tego potrzebna będzie lepsza znajomość astronomii, bo niezbędna będzie praca z mapami nieboskłonu. Dla tych, którzy nie czują się na siłach, by poświęcać więcej czasu astrologii, mam trochę materiałów... na amulety. Możecie zrobić naszyjniki, bransoletki, breloczki, co tylko wam się podoba, ale proszę o sprawdzenie najpierw jakie rośliny przypisane są waszym znakom zodiaku, bądź miesiącom urodzenia. Możecie poszukać też poszczególnych materiałów czy kamieni, jest tu trochę okruchów ametystów, pereł czy rubinów, które nie są szczególnie cenne, ale mają tak same właściwości jak wielkie bryły, które skupują jubilerzy - opowiadam. - Możecie opierać się na kolorach, które dobraliście do znaków i na liczbach, umieszczając - przykładowo - szczęśliwe trzy kamienie dla Strzelca.
Możecie wybrać, które zadanie chcecie wykonać... albo zrobić oba! Pierwsze polega na analizowaniu mapy aktualnego nieboskłonu, by wyczytać przyszłość dla konkretnego znaku zodiaku. Drugie to samodzielne robienie amuletów w dowolnej postaci, co możecie wykonywać z zapewnionych przez Salema materiałów. Poniżej trochę szczegółów!
1. Przepowiadanie przyszłości:
To zadanie jest trudniejsze i Salem raczej nie poleca go dla amatorów. Jeśli chcecie je wykonać, rzucacie kostką k6 i sprawdzacie swój wynik - należy zajrzeć też do modyfikatorów, bo negatywne są obowiązkowe!
Modyfikatory:
• Jeśli wybrałeś Astronomię ponad Wróżbiarstwo możesz dodać 1 • Za każde 5pkt z Wróżbiarstwa i Astronomii możesz dodać 1 • Jeśli jesteś jasnowidzem możesz dodać 2 • Jeśli nie wybrałeś ani Wróżbiarstwa, ani Astronomii, musisz odjąć 1 • Jeśli napisałeś w poście o niechęci czy braku wiary do Wróżbiarstwa bądź znaków zodiaku, musisz odjąć 1
1 - Nic nie umiesz wyczytać, gwiazdy skaczą po pergaminie jak oszalałe. Idzie ci tragicznie, a podczas prób... cóż, albo zalewasz mapę jakimś napojem, albo ją rozrywasz, albo bazgrzesz po niej piórem. Tak czy tak, jest zniszczona, a to nowa mapa. Tracisz 15 punktów domu przez swoją nieuwagę. 2 - Coś tam znalazłeś, coś wymyśliłeś... Wychodzi na to, że wybrany przez ciebie znak będzie bardzo szczęśliwy, bo straci kogoś bliskiego i załamie się sukcesami w pracy, które przyniosą mu mnóstwo pieniędzy - tych zaś będzie za dużo i za mało jednocześnie. Możesz spróbować jeszcze raz i ponownie rzucić kostką bez uwzględnienia modyfikatorów (ani pozytywnych, ani negatywnych), ale wtedy zabraknie ci czasu na robienie amuletu. 3 - Niezbyt sobie radzisz z mapami, które są przecież czarodziejskie - wyczuwają od razu twoją niepewność. Masz problem z interpretacją układów gwiazd i wydaje ci się, że one nawet teraz się uparcie zmieniają... i możesz mieć rację, bo magiczny tusz spływa z pergaminu na twoje dłonie, by po nich wspinać się dalej. W kolejnym wątku możesz jeszcze mieć na sobie trochę takich tymczasowych "tatuaży", które prezentują planety i gwiazdy w najprzeróżniejszych ułożeniach! 4 - Nawet sobie radzisz, chociaż nie można zignorować drobnych braków w twoich interpretacjach. Wysnute przez ciebie przepowiednie są albo zbyt radosne, albo zbyt negatywne - musisz dorzucić kostką k6, gdzie wynik parzysty oznacza radosne, a nieparzysty negatywne. Wynik może wpłynąć chwilowo na twój humor! 5 - Dobrze ci idzie, chociaż niektórych ułożeń gwiazd nie jesteś pewny. Niezależnie od tego jaki znak sprawdzasz, w pewnym momencie wpadasz w podręczniku na rozdział o swoim własnym - z ciekawości, bądź przypadkowo, przepowiadasz trochę przyszłości dla siebie. Ta maluje się bardzo pozytywnie i od razu czujesz przyjemny zastrzyk energii! 6 - Wszystko, co widzisz na mapie, ma swoje wyjaśnienia w podręczniku. Udaje ci się ułożyć barwny, ciekawy horoskop, który nie opiera się na samych tragediach, ale nie przewiduje też podejrzanie dużo sukcesów. Za swój trud i doskonałe wyczucie dostajesz dodatkowe 15 punktów domu!
2. Amulety:
To proste zadanie, gdzie znowu macie sporo luzu. Możecie korzystać z najprzeróżniejszych materiałów i tworzyć swoje amulety - to może być pleciona bransoletka z kawałkami muszli, breloczek wysadzany perełkami czy wisiorek z suszonymi płatkami wybranego kwiatka. W internecie możecie znaleźć na różnych stronach jakie kwiaty przypisane są do jakiego miesiąca urodzin, tak samo z kamieniami szlachetnymi - dla przykładu daję manzuko z kamieniami i deccorię z roślinami. Nie ma tu żadnych kostek i pułapek, to przede wszystkim ma być zabawa!
Obowiązkowy kod:
Kod:
<zgss>Przepowiadanie:</zgss> jeśli podjąłeś się 1 zadania, wpisz wynik kostki i modyfikatorów <zgss>Amulet:</zgss> jeśli podjąłeś się 2 zadania, wpisz opis amuletu - możesz dodać też zdjęcie poglądowe czy rysunek; za kreatywność i zaangażowanie mogę dodać kilka punkcioszy dla domu!
Czas macie do 4.11 włącznie!
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Przepowiadanie: w następnym poście Amulet: jest to bransoletka z wiązanego rzemyka, zabezpieczającego trzy wybrane z pudełka kamienie: lazuryt, topaz i chryzokola
Przyglądał mu się, kiedy ten wziął się za kartkowanie książki. Ta nadgorliwość wydała mu się przez chwilę nawet urocza, szczególnie że przed momentem przecież czytał o tym, że mu to wszystko było pisane w gwiazdach. Uniósł filiżankę do ust i obserwował go, z dokładnie takim chłodem i sztywną oziębłością, jaką opisywali w książce, popijając herbatę po to, by odstawić naczynko na powrót na gryfońskie kolano. Wydawał się go oceniać, jakby to była wina Rivera, że miał tak badziewny i drętwy znak zodiaku, ale tego nie robił, choć świdrował go spojrzeniem z zagadkową miną. - Zgadza się. - powiedział w pewnym, przypadkowym momencie, po tym, jak przeprocesował jego słowa w głowie.- Boje się, że umrę samotnie, ale może jak taki dobry ze mnie husband material to nie będzie tak źle. - puścił mu oczko o tej sinej tęczówce. Oparł łokieć o drugie kolano Rakuna i podparł się dłonią o policzek, zerkając na niego z ukosa. - Interesuje Cię, co mnie satysfakcjonuje? - uniósł pytająco brwi- Tam jest napisane, że strzelec ma ogromne potrzeby… - urwał, wskazując podbródkiem na książkę, w której rzeczywiście potrzeby związane z satysfakcją były rozpisane szczegółowo, w końcu strzelec był znakiem Jowisza, który swoim podopiecznym dawał wszystkiego w obfitości. Westchnął, podnosząc znów filiżankę do ust i dopijając cokolwiek w niej zostało- A może jakiś koziorożec by Cię kiedyś zaskoczył i okazał się nie taki sztampowy. - odstawił naczynko na stolik i wyprostował plecy by lekko się przeciągnąć. Zaraz jednak odwrócił się do profesora, by wysłuchać wstępu do dalszej części lekcji i ze słabością w kolanach znów złapał się na tym, że przyglądał się Salemowi przesadnie entuzjastycznie, a jego głosu mógłby słuchać codziennie do snu. Odchrząknął biorąc jedno z pudełek, które wylądowało na stole, bo choć mając do wyboru wróżbiarstwo i astronomię wolałby astronomię, to jednak mogąc nie wybierać żadnego z powyższych, śmiało stawiał na kamienie. Poza tym, zawsze był dobry w robótkach ręcznych. - No więc, eee... - wykręcił głowę, by zerknąć do książki trzymanej przez Rivera i obrócił parę stron z powrotem na strzelca- Muszą być niebieskie. - uniósł brwi, bo to coś bardzo specyficznego jak na magiczne kamienie- Lazuryt, pomaga w skupieniu i codziennej pracy. Git. - przyjrzał się obrazkowi i pogrzebał w pudełku- Co tam jeszcze? Eeem... chryzokola, pomaga nie ulegać wpływom innych ludzi. - wyłowił łezkę z pudełka- I na koniec może topaz, wnosi porządek do życia strzelca i pozwala ułożyć życie miłosne. - pogmerał chwilę i wyjął z pudełka piękny odłamek nieoszlifowanego topazu, wyglądającego jak okruch miętowego cukierka- Słyszałem, że Ci sie to może przydać. - mruknął jakoś pod nosem, biorąc rzemyk i zabierając się za wiązanie supełków. Wbrew pozorom Bazyl miał wcale nie najgorszy talent plastyczny, lubił robienie biżuterii, kiedy miał jeszcze siostrę często pocieszał ją, kiedy wracała z wakacji u babci robiąc jej korale z jarzębiny, czy pierścionki z połyskujących kamyków.
Freddie Moses
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Przepowiadanie: kostka 5 i mnóstwo dodatnich modyfikatorów więc ponad 6 Amulet: super bransoletka
Udaje mi się zaszyć z Tomaszem na jakimś super miejscu, by odczytywać te znaki, a nie próbować złapać spojrzenie Salema. Całe szczęście, że mój ziomek jest gadatliwy i absorbujący przy tym zadaniu, to moje skupienie przestało lawirować gdzieś między zapachami kadzidła. Patrzę z powątpiewaniem na Tomka, kiedy twierdzi że będę rekinem biznesu. Co jak co, ale akurat z tego moja rodzina z pewnością nie jest znana. Parskam śmiechem kiedy Maguire uśmiecha się zawadiacko, kiedy znajduje jakieś pochwały na temat seksualności panny. - Jasne - mówię ponownie parskając i zasłaniam aż ręką usta, żeby nie zacząć rechotać głośno jak to ja. - Wyuzdana i agresywna - powtarzam po raz kolejny te słowa i robię niby-zalotną minę creepera, machając brwiami. Kręcę głową kiedy Tomasz nadal czyta mój opis, a z każdą minutą jest coraz gorzej. - Ja jebię, nienawidzą skorpionów w tych horoskopach. Nie wiem co im zrobiliśmy. Ja jestem złotym człowiekiem - mówię z westchnieniem. Wady Tomasza brzmiały trywialnie z tymi które dawali mojemu znakowi. Na szczęście ten etap lekcji się w końcu skończył, a ja niepewnie musiałam się odwrócić się w kierunku Salema, by posłuchać co mamy dalej robić. Całe szczęście drugi etap był moją ekspertyzą. Najpierw jednak biorę po zastanowieniu kilka bursztynów oraz garść najróżniejszych malutkich koralików, które po prostu chciałam dodać. Zaangażowana jak nigdy rozkładam się z mapą nieba. - Na miesiąc Ci przepowiem - oznajmiam i pierwsze co robię to znajduję dni, w których niby coś ważnego ma się wydarzyć w życiu Tomasza. Robią pośpieszne notatki, a jeśli Tomek próbuje mi coś powiedzieć - ignoruję go przez kilka minut. W końcu podsuwam się do niego, by usiąść obok i macham dłonią, by dał mi swoją rękę. - Będę robić Ci bransoletkę, nawlekając Ci na nadgarstek, ok? Jak kogoś dotykam to lepiej mi idzie przepowiadanie - mówię i biorę dłoń Tomasza, skrupulatnie nawlekam nowe koraliki, co raz dotykając go specjalnie. Od czasu do czasu przestaję i próbuję wyłapać jakieś szczątki przyszłości Tomasza. Wtedy nachylam się nad jego kalendarzem, który mu robię i zapisuję po prędko co mi się wydaje że widzę. - Kurde, nie wiem czy kłótnia z najlepszym ziomkiem czy siostrą. Ciepłe uczucia połączone z irytacją są trudne do ogarnięcia - mówię w pewnym momencie zamierając nad jakimś dniem i trzymając Tomka teraz za łokieć. - A tu coś nie tak ze szkołą, chyba z przedmiotem który lubisz... Na szczęście masz bransoletkę z bursztynem, który podobno pomoże ci odprężyć i zaufać życiu - wtrącam, pokazując mu palcem na to co tworzę mu na rzemyku. Kontynuuję moją pracę, nadal trochę robiąc mu amulet i czasem zrywając się z powrotem do moich przepowiedni Tomaszowych. - E... nie wiem jak to rozumieć. Chyba kogoś poderwiesz. Strasznie dużo ciepłych uczuć - mówię i rysuję pod koniec miesiąca serduszko, bo nie potrafię tego rozszyfrować. Jestem już coraz bardziej zmęczona próbami nurkowania w życie Maguire'a, więc w końcu odsuwam od siebie moje zadanie. Przecieram oczy, jakby to one a nie moje zmysły głównie w tym uczestniczyły. Podnoszę rękę do góry, by dać @Salem Latif znak, że skończyłam. Może i byłam lekko zawstydzona przy nim, ale nie mogłam się powstrzymać od takich błahostek jak pokazanie, że jasnowidzenie idzie mi znacznie lepiej niż kiedyś. Podsuwam swoją pracę, nadal pracując sobie nad bransoletką Tomasza. - Wybrałam z mapy nieba dni w których miał mieć coś ciekawszego i wyczułam mniej więcej co to. Trochę oszukiwałam - przyznaję i pokazuję na czoło; bynajmniej nie żeby puknąć się w łeb, a wskazać na trzecie oko. Zerkam też na sekundę na Latifa, ale potem uciekam wzrokiem z powrotem do bransoletki, którą właśnie zawiązuję Tomaszowi. - Było mi łatwiej, bo znam nieźle Tomasza i jego aurę przyszłości łatwo odczytać, bo to prosty chłopak - mówię i pod koniec szczerzę się do Maguire'a. Nie wiem czy to ostatnie było prawdziwym powodem, ale zawsze miło było czasem go poszkalować. Mam nadzieję, że zachowuję się super naturalnie, nic po mnie nie widać, nie mam akurat niczego między zębami, a ewentualne rumieńce można przypisać dusznej sali.
Eugene 'Jinx' Queen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Przekłute uszy; czasem noszony kolczyk w nosie; drobne i mniej drobne tatuaże; pomalowane paznokcie; bardzo ekspresyjny sposób bycia; krwawy znak
Przepowiadanie:6 a nawet 7 za moją sympatię do nauczyciela astronomii Amulet: może później
Spoglądam niby na pokazywaną mi książkę @Ruby Maguire, ale moje oburzenie jest większe niż wiarygodność jej dowodów - wiem przecież doskonale, że do niej pisałem. Komentuję to wszystko jedynie czymś w stylu "pierdolisz teraz, pewnie skasowałaś", nie zamierzając dopuszczać do siebie możliwości, że to ja się mylę. Zamierzam zapomnieć o tym przykrym incydencie na czas lekcji, ale osoba Maguire narzuca mi się zupełnie automatycznie, gdy rozmawiamy z Marlą o zodiakach. - A ty wiesz, że Ruby też jest lwem? - pytam więc, choć miałem nie przejmować się wyrodną przyjaciółką; wydaje mi się jednak, że Marlena zasługuje, by wiedzieć, jak blisko znajduje się to potencjalne zagrożenie jej pozycji. Potem już się nie wcinam, słuchając uważnie, co dziewczyna ma do powiedzenia na mój temat - i zaśmiewam się przy tym tak bardzo, że oblewam się zawartością filiżanki. - NIE MOGŁEM POZWOLIĆ ŻEBYŚ Z SIEBIE PAJACA ROBIŁA PRZECIEŻ - unoszę się zdecydowanie w zbyt głośnym tonie na wspomnienie o tym felernym swetrze, który Marlena co jakiś mi wypomina, jakbym zrobił coś złego, a nie uratował jej godność, dumę i twarz. - Może powinienem na wizbooka dodać jakiś anonimowy wpis. "Aktywny seksualnie Baran poszukuje temperamentnego Strzelca lub Wodnika dowolnej płci do fascynujących łóżkowych przygód na terenie Hogwartu - lub wszędzie indziej. Tylko poważne propozycje" - chichoczę pod nosem, czując jak policzki bolą mnie już od tych żartów i ogólnej wesołości, więc aż muszę wziąć kilka dłuższych oddechów, aby się uspokoić, szczególnie że nauczyciel zabiera ponownie głos, by zlecić nam następne zadanie. Z ciekawością spoglądam na materiały do amuletów, ale uznaję, że tym możemy się zająć później; szkoda przerywać tak dobrą passę. - Nie no, jesteśmy poważnymi wróżbiarzami, oczywiście, że przepowiadamy sobie przyszłość. Nauczyłem się przecież mapy nieba na astronomii z Leighton - stwierdzam zatem, sięgając po arkusz z dużą pewnością siebie, którą nadrabiam absolutne braki podstawowej wiedzy. Zacieram ręce, naprawdę starając się skoncentrować na tej mapie. - Hm, generalnie listopad zastanie cię pośród dwóch burzowych zaćmień, które mogą wpływać na Twoje osobiste i zawodowe drogi... Słońce Skorpiona w czwartym domu, jakaś re-tro-gradacja... tbh nie wiem, czy ja mówię jeszcze po angielsku, no ale generalnie coś tu wskazuje na nowy rozdział w twoim życiu. Powinnaś pozostać otwarta na perspektywy, bo twój urok będzie szczególnie silny i w twoim życiu może przewijać się wielu adoratorów - czyli w sumie norma, szkoda tylko, że zawsze chujowi. Nie widzę, żeby jakiś układ gwiazd sugerował wielką miłość, więc zgaduję, że będziesz musiała jeszcze chwilę na to poczekać. Ale to dobrze, wreszcie będziemy mogli iść do baru razem wyrywać i rozbijać pary - pocieszam ją, bo w zasadzie uważam, że bycie singielką jakiś czas może dobrze jej zrobić. Związki to naprawdę wcale nie taki inteligentny pomysł. - Zwróć uwagę, czy nie używasz pracy lub dużej ilości zajęć do odwrócenia pewnych emocji. Pokaż swoją wrażliwą stronę i wróć do swoich prawdziwych uczuć... Generalnie dobrze to chyba wygląda dla ciebie. Tu w jednym miejscu tylko- nie jestem pewny, ale chyba piszą, że coś z początku pozytywnego może zamienić się w tragedię, więc w najbliższych dniach powinnaś być ostrożna. Ale przepowiednia nie byłaby przepowiednią bez jakiejś tragedii. Pewnie chodzi, że ojebiesz coś dobrego, a potem spędzisz dzień w kiblu - macham ręką lekceważąco. Oddając swoją interpretację nauczycielowi - oczywiście bez dodatkowych komentarzy - nie spodziewam się, że faktycznie coś z moich słów może mieć sens, ale punkty dla Gryffindoru nie mogą kłamać.