Najchętniej to zostałaby w swoim pokoju, zakopana pod grubym kocem, sama ze sobą i swoim nieszczęściem. Nie mogła jednak unikać lekcji w nieskończoność. Nie po to zapłaciła za powtarzanie klasy równowartość połowy nowego sprzętu do quidditcha, żeby kolejny raz zawalić rok. To był ten dzień, w którym musiała w końcu pojawić się na zajęciach, pierwszy raz od zeszłego semestru. Mało kto wiedział o tym, że nie zdała i czuła się z tym nieswojo. Idąc szkolnymi korytarzami, miała wrażenie, że wszyscy się na nią gapią i ją oceniają, choć tak naprawdę mało kto zwracał uwagę na niczym niewyróżniającą się Puchonkę w szkolnym mundurku. Tylko w jej własnej głowie odgrywał się mały dramat. Minęła chwila, zanim nacisnęła klamkę i weszła do sali. Stała tak pod drzwiami, walcząc sama ze sobą, aż ktoś z tyłu jej nie ponaglił. Nawet nie zwróciła uwagi, kto to był, po prostu wzięła głęboki wdech i weszła do środka, byle tylko zejść z drogi i nie rzucać się w oczy. Szybko przemknęła do ostatniej ławki i usiadła, nieco się garbiąc, jakby w ten sposób miało ją być mniej widać. Ukradkiem rozejrzała się po sali, aby sprawdzić, kto jeszcze przyszedł na transmutację. Nie wszystkich rozpoznała, dostrzegła jednak kilku znajomych Puchonów i mimowolnie się uśmiechnęła. Jak dobrze było ich widzieć! Miała ochotę podbiec do każdego z osobna, wyściskać, zapytać o to jak im minęły wakacje, przytulić, dowiedzieć się, czy aby na pewno wszystko w porządku i jeszcze raz wyściskać, z całą swoją borsuczą miłością. Pozostała jednak na miejscu, bo na razie nie chciała skupiać na sobie uwagi. Najpierw musiała pogodzić się ze swoją porażką i oswoić się z myślą, że powtarza rok i to wcale nie jest nic nadzwyczajnego, nie ona pierwsza i nie ona ostatnia! Poukładanie sobie tego w głowie wymagało jednak czasu...
/Zapraszam, można się przysiadać!
Autor
Wiadomość
Terry Anderson
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
Poziom szacunku do Craine'a TRANSMUTACJI: 10 Poziom strachu: 10 - do zawału jeden krok
Transmutacja była jedyną dziedziną, która sprawiała mu jakąkolwiek radość i satysfakcję w całym tym zwariowanym magicznym świecie. Sztukę zamieniania jednej rzeczy w coś zupełnie innego uważał za zwieńczenie wszystkiego, czego się w tej szkole uczyli (a raczej tego, czego uczyć się powinni, bo z faktyczną nauką bywało wszak różnie. Nie zrażało go ani to, że był to jeden z najtrudniejszych działów zaklęć, ani wielogodzinne ćwiczenia, ani nawet postać wicedyrektora, który nie posiadał w sobie choćby krztyny empatii czy ciepła. Wiedział, że zajęcia u Patola były wymagające - doskonale pamiętał ile osób wyszło z nich z płaczem, kiedy byli jeszcze na pierwszym roku – ale zdawał sobie sprawę, że jeśli udałoby mu się sprostać niebotycznym wymaganiom, które stawiał im profesor, to nie było takiego transmutacyjnego zaklęcia, z którym by sobie nie poradził. Na lekcję przyszedł punktualnie i nawet udało mu się zawiązać równo krawat, czym – jak miał nadzieję – zrekompensuje nieco raczej marną prezencję. Po burzliwej końcówce wakacji, pechowym rozpoczęciu roku i ubiegłotygodniowej lekcji tańca, po której miał ochotę skoczyć z wieży astronomicznej, Terry nie wyglądał najlepiej, a czuł się jeszcze gorzej. Nie mógł jednak pozwolić sobie na wagary, a już na pewno nie u Pattona, ubrał więc na koszulę najwygodniejszy sweter, jaki posiadał i kilkoma zaklęciami upodobnił go do szkolnego mundurka. Z kubkiem termicznym w ręce zajął miejsce z przodu klasy, przez całą drogę do ławki unikając wzrokiem obecnych już w klasie Ślizgonów. Jak to się stało, że wszystkie jego szkolne problemy były obecnie związane właśnie z wychowankami domu Węża? Przywitał się z nauczycielem i zająwszy miejsce wyłożył na blat przygotowane zawczasu notatki, z których kilka dni temu uczyli się z Lily. Zobaczymy, ile zapomniał przez wakacje…
Poziom szacunku do Craine'a TRANSMUTACJI: 3 Poziom strachu: 10
Lily przyszła na transmutację wyglądając tak jakby mniej zjawiskowo. Zupełnie jakby czar wili dał nogę na samą myśl o spotkaniu się z Pattonem twarzą w twarz. Już w ostatnim roku lekcje transmutacji stały u Blackwood pod znakiem zapytania. Pierwszy semestr robiła w amerykańskiej szkole, gdzie nauczycielka transmutacji była szalenie miła i tłumaczyła wszystko w bardzo ciekawy i praktyczny sposób. Starcie z Pattonem było dla Lily jak kubeł zimnej wody, który przypomniał jej, dlaczego tak transmutacji nie lubi. Wchodząc była tak zestresowana, że zapomniała się przywitać, o czym przypomniało jej dopiero skrzywienie się profesora na jej widok. Pięknie. Nie ma to jak podpaść z miejsca zaraz po wejściu do klasy. Usiadła po drugiej stronie Aiyany niż Fern, a że zupełnie nie podzielała yankowej nieświadomości, szokował ją spokój, z jakim podchodziła do spotkania z Crainem. "Myślicie, że przeżyjemy?" odpisała pytaniem na pytanie pierwszaczki. "Ćwiczyłam cały zeszły tydzień z Terrym, mam nadzieję, że Patton mnie nie wyrzuci z klasy." No właśnie, bo co tutaj robiła? Jako studentka wcale nie musiała tu siedzieć. A jednak miała pewne ambicje, choć dalekie od ślizgońskich i odwagę mierzenia się z własnymi słabościami, choć nie tak dużą jak gryfoni. Dodatkowo nie była krukonką, więc w puchońskiej naiwności wierzyła, że może dzisiaj nie będzie tak źle, i że puchońska praca zaowocuje, pozwalając przełamać własne słabości i kompleksy. Gdzie ją to miało zaprowadzić? Trudno powiedzieć.
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Poziom szacunku do Craine'a i TRANSMUTACJI: 8 (ma szacunek do każdego przedmiotu, ale to normalne, a nie jakieś silne uczucie) Poziom strachu: 3 (no ma dyskomfort, ale bez przesady)
Aneczka nie była przesadną fanką transmutacji. Od lat miała raczej nędzne wyniki z tego przedmiotu, a sam Craine budził w niej dyskomfort i strach. Tak było kiedyś, kiedy była dzieckiem. Teraz, jako dorosła studentka, dumna Prefekt Naczelna, nie bała się niczego. Ot, uważała, że profesor wykonuje swoją pracę i choć jest surowy, to jest też nauczycielem, dlatego po prostu nie może ich zranić bardziej, niż przykrym słowem. Zaraz po wejściu do sali przywitała się z nim, obdarzając go nawet grzecznym uśmiechem, a potem zajęła miejsce w pierwszym rzędzie, ale z boku, pod ścianą, tak by dobrze widzieć, ale nie być na pierwszej linii frontu.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Poziom szacunku do Craine'a TRANSMUTACJI: 6 (lekcje transmy ją ciekawią, ale nie te z Crainem) Poziom strachu: 10 (uwaliła klasę, więc się boi, że Craine ją obśmieje przy wszystkich)
Panna Hastings nie wiedziała, czego spodziewać się po Pattonie. Lekcje z nim zawsze wywierały na niej nieprzyjemne uczucie, ale tym razem to było coś więcej. Uwaliła klasę, więc z poziomu szczura z pewnością spadła w oczach wicedyrektora gdzieś w towarzystwo zagrzebanego w ziemi pędraka. Do dzisiaj pamiętała, jak Craine się wypowiadał o nieukach, nierobach i nieudacznikach. Jenn obecnie czuła całą sobą przynależność do tej ostatniej grupy podludzi. Weszła do klasy, bąknęła ciche powitanie i usiadła tak, żeby być możliwie niewidzialną, strasznie żałując, że miejsca za Solbergiem i Lockiem są już zajęte.
Aoife Dear-Aasveig
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Farbowane na biało włosy, bardzo jasna cera, trochę piegów na nosie, jasnobłękitne oczy, ubiera się jak gotka.
Poziom szacunku do Craine'a TRANSMUTACJI: 1 (Aoife ogólnie nie ma w sobie zbyt wiele szacunku) Poziom strachu: 1
Powrót do szkoły nie był dla Aoife niczym przyjemnym, a uziemienie w zamku, bez możliwości wychodzenia dalej, niż do Hogsmeade, w dodatku z zakazem samotnego spacerowania po Zakazanym Lesie, były dla niej najwyższą karą. Wciąż pielęgnowała urazę do Camaela, jak z resztą wiele uraz ogólnie, dlatego przelewała niechęć na niemal całą resztę kadry nauczycielskiej. Craine nie był wyjątkiem i Dearówna była gotowa na ewentualną konfrontację, jeśli dziad się do niej jakkolwiek przyczepi. Weszła do sali kompletnie olewając nauczyciela i rzuciła torbę pod ławkę, siadając w pozycji wskazującej na ogólne znudzenie i dystans do każdego, kto z jakiegoś powodu czułby potrzebę zagadania do niej.
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Poziom szacunku do Craine'a TRANSMUTACJI: 10 (jedna z jego wiodących dziedzin) Poziom strachu: 4 (nie tyle strach, co zdystansowanie i niepewność, co tu właściwie zastanie)
Zajęcia u nauczycieli, którzy teoretycznie mogli go znać, sprawiały Nicholasowi ogromny dyskomfort. Z opowieści kuzynostwa wiedział, że w szkole było z niego niezłe ziółko, a pierwsza reakcja profesor Aniston na jego widok tylko to potwierdzała. Istniało zatem duże prawdopodobieństwo, że niegdyś wywinął nauczycielowi jakiś numer, a zdążył się już przekonać, jakie legendy krążyły o samym Pattonie. Z ogólną rezerwą, niepewny tego, jak wszystko się potoczy, Nicholas wszedł do sali i usiadł w ostatnim rzędzie, nie chcąc mieć kogokolwiek za plecami. O swoje umiejętności się nie bał - transmutacja weszła mu w krew tak bardzo, że nie sądził, by poziom szkolny mógł go jakoś zaskoczyć. Cały jego lęk brał się zdecydowanie z przyczyn społecznych.
Poziom szacunku do Craine'a TRANSMUTACJI: 8 (do Craine'a 0) Poziom strachu: 4 (niby się trochę boi, ale bardziej go nienawidzi i chętnie by mu rozjebała klasę)
Niezależnie od całej nienawiści do Pattona Craine'a, Adela nie mogła przepuścić pierwszej lekcji w roku szkolnym - przez okres wakacji bardzo stęskniła się za łobuzowaniem, a niestety na eliksiry z O'Malleyem dziwnym trafem się nie wyrobiła. Weszła do sali w ostatniej chwili. Była ubrana w mundurek, żeby nauczyciel nie mógł się przyczepić, jednak była w tym spora doza bezczelności - rozwiązany krawat, kolorowe przypinki i pszczółkowy plecaczek od @Lockie I. Swansea niszczyły doniosłość tego hogwarckiego stroju. Uwaliła się w ostatniej ławce, rozmyślając nad tym, jaką rozróbę mogłaby zrobić podczas tych zajęć.
Poziom szacunku do Craine'a TRANSMUTACJI: 8 (od kiedy zaczeło mu wychodzić ;p ) Poziom strachu: 3 (bez przesady, jest SEAVEREM )
Transmutacji nie zamierzał ominąć, a że akurat trafił się Patol, trudno. Obecność Prefekt Naczelnej zwiększała jego odporność na ludzi pokroju profesora. - Dzień dobry panie profesorze - przywitał się grzecznie, jak to on. Może i wyglądał na nieokrzesanego, ale dobre wychowanie otrzymał. Zaraz potem jego twarz rozjaśnił uśmiech, kiedy zobaczył kobietę swojego życia, do której dołączył. Po drodze machnął jeszcze to Nico. Ciągle nie mógł się przyzwyczaić, że widuje go na zajęciach w szkole, i to po tej same stronie nauczycielskiego biurka. Na tej lekcji jeszcze bardziej musiał nad sobą panować, żeby zbyt jawnie nie okazywać swoich relacji z panną Brandon. Szedł o zakład, że Patton by to natychmiast wykorzystał przeciwko niemu. Ale sama jej obecność tuż obok wystarczyła, żeby czuł się szczęśliwy i gotowy na starcie z legendą Hogwartu.
Kiedy tylko wybiła godzina trzecia, machnął na drzwi ręką, zamykając je gwałtownie i zakluczając, by nikomu nie przyszło do głowy, że ma możliwość ucieczki spóźnienia. Lodowatym spojrzeniem obiegł klasę, licząc ilość swoich dzisiejszych ofiar wyzwań w postaci uczniowskiej gawiedzi i oceniając stopień przerażenia na ich twarzach, ważąc dzięki temu, czy był w nich cień refleksji i dać im wyważony zestaw pytań, czy jednak trzymać się swojej wieloletniej zasady głoszącej, że litość to zbrodnia. - Nie łudzę się, że cokolwiek pamiętacie, ale dam Wam szansę zrehabilitowania się. - powiedział wyniosłym tonem, jakby zakładał, że mają się z czego rehabilitować. Bowiem według niego mieli, jako, że odgórnie twierdził, że nic nie potrafią - możliwość zadośćuczynienia powinni więc traktować jako miły gest dobrej woli z jego strony.
ETAP I
Wejściówka: Jeżeli uczniowie myśleli, że u każdego nauczyciela na początku roku będą spacerki, rękodzieło i zbijanie bąków, to byli w błędzie. Craine, zanim podejmie się kolejnej, żałosnej próby nauczenia uczniów czegokolwiek, sprawdza, coście zdążyli zapomnieć przez wakacje.
Pytań jest 10, by dowiedzieć się, na ile z nich udało Ci się prawidłowo odpowiedzieć, rzuć kość litery, gdzie A - 1, B - 2, C - 3 itp.
Studenci: Za każde 20 pkt w kuferku mogą dodać 1. Uczniowie: Za każde 10 pkt w kuferku mogą dodać 1.
Modyfikatory: - Wiadomo, że szacunek do transmutacji == szacunek do Crane'a i na odwrót. Jeśli wstawiłeś w kodzie cokolwiek poniżej 8, musisz rzucić kością litery dwa razy i wybrać gorszy wynik. - Jeśli poziom strachu w Twoim kodzie (czyli również i na Twojej twarzy) wynosił więcej niż 5 (czyli od 6 w górę) możesz do wyniku dodać 1 pkt, uznając, że Craine ocenił go za wystarczający i dostałeś normalny zestaw pytań. Jeśli wynosił on poniżej 5 (1-5) od wyniku odejmij 1 pkt, bo Craine dał Ci trudniejszy set. - Za wadę: dwie lewe różdżki (transmutacja) odejmij 1 pkt.
Skala ocen: Wybitny: - według Crane'a żaden z Was nie jest wybitny. Powyżej oczekiwań: 10 Zadowalający: 9 Nędzny: 7 - 8 Okropny: 5 - 6 Troll: 0 - 4
Ostatnio zmieniony przez Patton Craine dnia Czw 19 Wrz 2024 - 20:40, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Litera:E Modyfikatory: + 5 za kuferek -1 za strach OCENA: Z
-Nie bój dupy, zapłacisz tylko za swoją. - Wyciągnął język w stronę @Lockie I. Swansea , by po chwili dać się zawlec gdzieś na tył klasy. On akurat nie miał problemu z siedzeniem bliżej Pattola. Koleś był straszny, ale nie aż tak. Szczególnie, jak się było ogarniętym z transmutacji, a Max, który pracował właśnie nad zostaniem animagiem i douczał się w każdej wolnej chwili, raczej o tego grona już należał. A przynajmniej sam w końcu był w stanie powiedzieć takie coś na głos. -Cudnie. Gdyby nie Troll od O'Malleya, to pewnie ten byłby mój pierwszy w tym roku. - Mruknął, gdy Craine rozdawał pergaminy. Nie czuł się głupi, ale wiedział, jak takie kartkówki u tego starego grzyba wyglądają. Musiał się maksymalnie skupić. Postarał się włączyć ten sam tryb, który odpala się w jego mózgu automatycznie, gdy tylko zaczyna pracę z kociołkiem i o dziwo chyba zadziałało. Solbergowi udało się odpowiedzieć na całe dziewięć z dziesięciu pytań. Na ostatnie zabrakło mu po prostu czasu, bo musiał wszystko ze szczegółami rozpisać, żeby Craine się do niczego nie dopierdolił.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Litera:C Modyfikatory: +3 za kuferek, -1 za strach, OCENA: Okropny
Parsknął cicho, ale zaraz zerknął na Profesora z przestrachem, bowiem wiedział, że Craine uśmiech i jakikolwiek przejaw radości traktował jako osobisty afront. Usiadł i wyjął, o dziwno, podręcznik do transmutacji, gotów na cokolwiek przyniesie los. Okazało się, że los przyniósł wejściówkę, na którą jęknął bezgłośnie. Niby człowiek się mógł spodziewać, a jednak i tak był zaskoczony, że patol od samego początku będzie ich jebał w poprzek. Westchnął, patrząc na zestaw pytań i poczuł, że słabnie. Skupiał się, zmóżdżał, próbował wycisnąć z głowy ostatnią kroplę swojej wiedzy - na próżno. Gdzieś ten wybitny, którego zarobił na koniec roku, mu się odwybitnił ewidentnie, a on sam się chyba intelektualnie uwstecznił. Ostatecznie zdołał odpowiedzieć bez problemu na połowę pytań, przy szóstym zaciął się w iment, a reszta? Wyglądała jak hieroglify, które mu się śniły nocami i równie wiele rozumiał z nich, co z tych sennych hieroglifów. Oddając pracę miał jedynie nadzieję, że nie dostanie na start trolla.
Litera:H Modyfikatory: nie znam strachu, więc -1 OCENA: 7- G, czyli nędzny
Rozmawiały sobie wesoło z Clementine, czekając na rozpoczęcie się zajęć, kiedy to drzwi nagle huknęły niemiłosiernie, aż Imogen się nieco wystraszyła na ten dźwięk. Rozejrzała się po klasie, zaskoczona tym, jak wielu uczniów przybyło na zajęcia i jęknęła głośno, kiedy to profesor oznajmił, że czeka ich wejściówka. Co jak co, ale kartkówka na samym początku roku szkolnego, jako sprawdzenie ich wiedzy po wakacjach, nie była czymś, co napawało Imogen optymizmem. Niemniej, chciał nie chciał, musiała ją napisać, tak jak wszyscy inni, którzy przyszli na te zajęcia. Kiedy profesor rozdał arkusze z pytaniami zerknęła na swój i zaskoczona stwierdziła, że te pytania były naprawdę trudne. Westchnęła i zaczęła skrobać piórem odpowiedzi na te pytania, gdzie na pewno znała odpowiedź, zostawiając te trudniejsze na koniec. Szybko okazało się, że na dziesięć pytań, znała odpowiedzi na 7, więc oceniła swoje umiejętności i wiedzę całkiem nieźle. Niestety, profesor nauczający transmutacji, ocenił je zaledwie jako "nędzny", co wywołało oburzenie u Imogen.
Fern A. Young
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Litera:J Modyfikatory: - 1 za brak strachu OCENA: Zadawalający
Zajęła sobie miejsce w towarzystwie @Aiyana Mitchelson i @Lily Blackwood, a kiedy przeczytała wiadomość od jedenastolatki, nie wiedziała, co ma odpisać. W pierwszej chwili miała ochotę dać jej do zrozumienia, że jeśli nie wylecą z lekcji przy pierwszym złowrogim spojrzeniu Craine'a to na pewno się czegoś nauczą, ale czy zaklęcia? Potem przeniosła wzrok na wiadomości od Blackwood i wzruszyła ramionami. Właściwie Fern nie obchodziło to czy przeżyją, może dlatego podchodziła do tego tak na luzie. Równie dobrze Patton mógł ją wyrzucić, jedynie, z czego Young się cieszyła to, to, że nie słyszy jego wrednego, ironicznego głosu. Głuchota była błogosławieństwem. Zabrała się za wejściówkę ze spokojem i opanowaniem, może dlatego nauczyciel dał jej trudniejsze pytania. Przypominała sobie całkiem szybko potrzebną jej wiedzę z transmutacji i okazało się, że wcale jej tak źle to nie poszło. Oddała i swoją pracę, z obojętnością, ale też nie beznadzieją. Przemknęła spojrzeniem po niektórych tych bardziej przerażonych twarzach, zastanawiając się, jak mogła jeszcze rok temu stresować się lekcjami z Pattonem. Mogła, ale wtedy jej jeszcze zależało na zdaniu, na przyszłości, na życiu.
Litera:G Modyfikatory: -1 za strach OCENA: Okropny
O transmutacji nie wiedziała praktycznie niczego. Przyszła na te zajęcia z myślą, że nauczy się czego nowego. Zamiast tego, dostała do napisania test. Co więcej, nauczyciel miał w szanownym poważaniu to, z którego roku był uczeń, katując wszystkich na równi. Nie wiedziała przez to, kto w tej szkole był gorszy. On czy O'Malley. Może każdy z nich miał w sobie coś okropnego. Jedno wiedziała na pewno, szykował się kolejny przedmiot, który będzie musiała nałogowo ćwiczyć. Kiedy dostała test, była już silnie zestresowana. Nie rozumiała niczego - ani pytań, ani przygotowanych na zagadnienia, odpowiedzi. Jedenastolatce nie pozostało nic innego, jak tylko modlić się w duchu o dobrze zaznaczone odpowiedzi. Miała jedynie dwadzieścia pięć procent na to, że udzieli poprawnej odpowiedzi. Nie mogła też w żaden sposób wykluczyć potencjalnych błędnych możliwości, gdyż nie znała tematu. Nawet nie wiedziała, że dostała ten trudniejszy arkusz. Nie zastanawiała się nad odpowiedziami, choć wszystko i tak czytała. W tej chwili poddawała się czystemu przypadkowi, nieświadoma tego, ile szczęścia miała na tym teście. Podanie sześciu poprawnych odpowiedzi z dziesięciu możliwych, w tego typu teście graniczyło wręcz z cudem. Jedenastolatka dokonała zatem czegoś niemożliwego, unikając Trolla.
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Litera:A Modyfikatory: -1 za poziom strachu OCENA: 0 = Troll
Aneczka uśmiechnęła się do Tima, a Craine musiał odebrać to jako wyraz jakiejś szczególnej buty i arogancji, bo zaserwował jej taki zestaw pytań, że mimo swej sumienności i pracowitości nie była w stanie zbyt wiele z tego wykrzesać. Mimo wszystko starała się napisać cokolwiek, choć z każdą chwilą serce jej biło coraz mocniej. Niekontrolowany wzrost ciśnienia, niewyleczona wciąż neurogna, stres i puf! Kałamarz na stole panny Brandon eksplodował, zalewając jej kartkę i wszystkie w pocie czoła zapisywane odpowiedzi, a częściowo również jej nienaganny mundurek oraz mundurek Tima, który siedział obok. Ania wstrzymała oddech, bo teraz była pewna, że Craine wyrzuci ją z sali, a nerwy z tym związane potęgowały ryzyko ataku presury, o której Patton tak jak cała kadra doskonale wiedział.
Aoife Dear-Aasveig
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Farbowane na biało włosy, bardzo jasna cera, trochę piegów na nosie, jasnobłękitne oczy, ubiera się jak gotka.
Litera:I oraz A Modyfikatory: -1 za poziom strachu OCENA: 0 = Troll
Wejściówka? Serio? Aoife wywróciła oczami i zgarnęła kartkę z pytaniami. Kogoś tu chyba zdrowo pogrzało. Ślizgonka nie zamierzała wypruwać flaków na przedmiocie prowadzonym przez takiego dupka jak Patton, który w dodatku nie zaliczał się do ścisłej czołówki jej ulubionych. Siedziała na obowiązkowej lekcji w szkolnym więzieniu, bo rodzice znów nie dali się przekonać, żeby przepisać ją z powrotem do norweskiej placówki. Nie zamierzała też udawać, że się nauczyciela boi, albo że jej jakkolwiek zależy, więc zamiast pisać odpowiedzi na pytania, całe resztki sił twórczych włożyła w rysowanie. I to nie byle jakie! Pióro z zaangażowaniem kreśliło bardzo prosty wzór obejmujący dwa koła oraz podłużny owal, układający się w powszechnie znany kształt falliczny. Tyle miała do powiedzenia Craine'owi, a gdy skończyła, resztę wejściówki przesiedziała bezczelnie patrząc na nauczyciela, rzucając mu tym samym nieme wyzwanie.
Clementine Bardot
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 173
C. szczególne : Ubrania umorusane farbą olejną; włosy w artystycznym nieładzie i uśmiech - naprawdę zachwycający
Nauczyciel był nieprzyjemny, tak jak zresztą wspominała Imogen. Być może lata przekazywania wiedzy zniszczyły w nim pokłady bycia w porządku wobec uczniów i studentów. Przyjęła jednak kartkę, na którym były wypisane pytania z trudniejszego zestawu. Niektóre zaskoczyły nawet ją, jakby przestała się łudzić, że cokolwiek uda jej się dzisiaj ugrać. Starała się odnaleźć we wspomnieniach odpowiedzi, jednak spora część zagadnień plasowała się w pułapie nieosiągalnym z dalszej edukacji, aniżeli tej z poprzednich lat. Musiała więc pogodzić się ze sromotną porażką, co tylko roznieciło w ciemnowłosej Francuzce pokłady ogromnej irytacji i niezadowolenia. Gdy skończyła, spojrzała na towarzyszącą jej gryfonkę. - Skoczymy potem na jakąś herbatę czy coś? - poprosiła ledwie słyszalnym szeptem @Imogen Skylight, by zaraz potem przeżyć nerwowe załamanie w głębi serca.
Litera:C Modyfikatory: -1 za poziom strachu OCENA: 2=Troll
Sprawdzian na pierwszych zajęciach. Ten ziom chyba sobie postawił za punkt honoru, żeby zrazić do Transmutacji, kogo tylko się da. Zdenerwowanie Ani udzieliło mu się w sporym stopniu, więc pytania, na które patrzył, mogłyby równie dobrze być napisane po chińsku, braile'm, i to przez dyslektyka. Wiedział, że na zajęciach z Craine'm nie miał najmniejszych szans na dobrą ocenę, więc nie przejmował się tym specjalnie. Zaznaczył na chybił trafił kilka odpowiedzi, kiedy wyczuł, że poziom stresu jego ukochanej dotarł w okolice punktu krytycznego, ale zanim sięgnął po różdżkę, żeby aktywować jej bransoletę, już było po sprawie. Kałamarz na jej biurku zrobił efektowne bum, niszcząc całą pracę panny Brandon i dorabiając gustowny wzorek na ich mundurkach. Mocno zacisnął szczęki, żeby nie wybuchnąć śmiechem, bo sytuacja była tak kuriozalna, że aż śmieszna. Zwłaszcza że śmiech stanowił jego naturalny odruch w sytuacjach stresowych. Najspokojniej w świecie aktywował kapsułkę z lekiem uspokajającym i uśmiechnął się do swojej dziewczyny. - Dobrze, że atrament nie był czerwony. - rzucił suchym żartem, żeby trochę rozładować atmosferę.
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Wejściówka kompletnie go zaskoczyła. Na tle grzybków i biegania za wulgarnymi kunami wyglądało to zaskakująco szkolnie. Nico nie miał nic przeciwko, jednak w zestawieniu z tym, na czym polegała jego wiedza praktyczna transmutacji szczegółowej w oparciu o jubilerską obróbkę metalu i kamieni szlachetnych, znajomość szkolnych regułek wypadała wyjątkowo blado. Wczytał się w pytania, zastanawiając się czym do cholery jest prawo objętościowe Feya-Cossaca i reguła przekory Maze'a, wpisując na chłopski rozum odpowiedzi tam, gdzie z rocznego doświadczenia pracy z transmutancją mógł coś wywnioskować, a potem gapił się w kartkę jak sroka w gnat i myślał o tym, jak bardzo wiedza szkolna różni się od tej stosowanej. Nauczyciel ewidentnie był nakręcony na swój przedmiot i podchodził do niego z niezdrową ambicją, co sprawiało, że od razu przydzielił go w myślach do Slytherinu.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Najgorsze z przeczuć Hastings nie spełniło się, a przynajmniej JESZCZE nie. Przecież po tym, jak Craine zbierze wejściówki i spojrzy na jej pracę może się okazać, że nie zostawi na niej suchej nitki. Tym bardziej, że z tych nerwów Jenn nie miała pojęcia, o co właściwie chodzi w pytaniach, które padały. Odnosiła nawet wrażenie, że profesor się pomylił i dał jej zadania dla wyższej klasy. W końcu nie trudno o coś takiego, kiedy zajęcia prowadzone są w tak zróżnicowanej grupie. A może zapomniał, że była w trzeciej, a nie w czwartej klasie, tak jak powinna? Może miał o niej za dobre zdanie i dał jej trudniejsze pytania? Nie. Patton nie miał o nikim za dobrego zdania. A ona musiała teraz siedzieć i czekać jak na ścięcie.
Ani Fern, ani Yaneczka nie wydawały się nawet w połowie tak zestresowane jak Lily, więc Blackwood poczuła się na tym placu boju zupełnie sama. Zanim jeszcze dostali wejściówki, zerknęła w popłochu na @Terry Anderson, który ją przygotowywał i którego bała się zawieść, a potem już musiała skupić się na pytaniach. Dała z siebie naprawdę wszystko. Korepetycje, których udzielił jej Anderson w zeszłym tygodniu okazały się zbawienne, bo dzięki nim Lily była w stanie napisać cokolwiek. Wisiała nad kartką do ostatniej chwili, w pocie czoła uzupełniając jeszcze tu i tam jakieś brakujące słowa, albo przekreślając odpowiedzi i pisząc je na nowo, czasem błędnie.
Terry Anderson
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
Litera:I (9 pkt) Modyfikatory: +3 (kuferek) + 1 (mum pick me up im scared) OCENA: 13 - PO
Wejściówka. Po pięciu latach lekcji z Pattonem, Terry nie był nawet w najmniejszym stopniu zaskoczony, kiedy nauczyciel rozdał im pergaminy z długim na dwa łokcie zestawem pytań. Prawdę powiedziawszy jeden teścik i tak był dość łagodnym przejawem profesorskiego terroru – równie dobrze mógł przecież kazać im jeszcze raz podchodzić do ubiegłorocznych egzaminów, by sprawdzić, czy cokolwiek wyciągnęli z popełnionych wówczas błędów. Z miną wyrażającą dojmującą beznadzieję schował notatki z powrotem do torby i zabrał się za rozwiązywanie przygotowanych przez Patola zadań. Po kilku minutach zmarszczył brwi – czyżby mu się wydawało, czy może wicedyrektor stracił dawną surowość? Podejrzliwie przeczytał pytania jeszcze raz, i po raz kolejny, szukając ukrytych pułapek, jednak nic takiego nie rzuciło mu się w oczy. Może to nauczycielska starość, a może zeszłotygodniowe powtórki z Lily dały zamierzony efekt, w każdym razie Terry skończył udzielać odpowiedzi jeszcze przed czasem i był niemal pewien, że większość z nich rozwiązał poprawnie. Prawidłowe odpowiedzi bynajmniej nie oznaczały jednak dobrej oceny, a przynajmniej nie na lekcjach transmutacji.
Litera:H Modyfikatory:-1 pkt (za mało się boję, więc trudniejszy zestaw) OCENA: 7 - Nędzny
Może i mogła spodziewać się wejściówki, jak przystało na coroczne powitania tego jebanego psychola Craine'a. Może i mogła się na nią nauczyć, szczególnie biorąc pod uwagę, że o mały włos nie oblała z powodu transmutacji. Ale zadajmy sobie filozoficzne pytanie: po chuj? Mimo swojego olewczego stosunku do nauczyciela i trudności z przyswajaniem wiedzy z przedmiotu, szanowała transmutację per se, więc nawet w jej głowie osiadły jakieś tam ilości wiedzy, które zapewne u normalnego nauczyciela pozwoliłyby jej spokojnie zdać początkowy test na jakąś przyjemną Zetkę. Tak czy siak, dostać Nędzny u tego starego pierda, nie było żadnym powodem do wstydu.
Litera:H Modyfikatory: -1 za strach OCENA: 7 – Nędzny
Patton Craine podobno wzbudza postrach, ale uczniowie wyglądają na wyluzowanych, zwłaszcza ta Ślizgonka, chyba Dear. Ale z tego co zdążyłem zauważyć przez ostatni rok, ona chyba niezbyt wieloma rzeczami się przejmuje. Chciałbym móc powiedzieć to samo o sobie w sytuacjach innych niż stresujący nauczyciele – bo z tym akurat idzie mi całkiem nieźle. Kiedy nauczyciel wchodzi do sali, zapada cisza. Mogę się nie bać, ba, nie boję się, ale wynika to z tego, że wiem, jak się zachować. Mój brak strachu to nie głupkowate żarty, luźna postawa i brak szacunku, wręcz przeciwnie. Wynika z tego, że krzyki i groźby po wielu latach doświadczeń nie robią na mnie wrażenia. Jeśli czegoś jednak nauczono mnie poza tańcem, to szacunku do swoich mistrzów. Prostuję się więc, wpatruję w niego z uwagą i wyglądam jak wzorowy uczeń. Nie krzywię się na wieść o wejściówce, choć w żołądku czuję ciężar, sięgam po pióro i skupiam się na tym, by przypomnieć sobie cokolwiek z zeszłego roku. Mam za sobą owutemy, więc na szczęście w mojej głowie zostają jakiekolwiek informacje, nawet jeśli moja ogólna wiedza, zwłaszcza praktyczna, jest na poziomie SUMów.
Patton nie miał litości, a im smutniejszą uczniowie mieli minę, tym bardziej czuł się usatysfakcjonowany. Rozdając egzaminy, był zdegustowany tym, jak niektórzy z nich wyglądali (nie mając na sobie mundurków), tym, jak niektórzy patrzyli (stanowczo zbyt błogim, a więc nie-skupionym spojrzeniem), a nawet tym, jak niektórzy oddychali, bo sapali i marnowali pozostałym tlen. Po kolei odbierał od każdego jego pracę, mogąc już jednym rzutem oka ocenić, czy była warta jakiejkolwiek uwagi - miał za sobą setki dziesiątki lat doświadczenia jako nauczyciel transmutacji i różne idiotyzmy spod uczniowskiego pióra w życiu widział. Wziął kartkę @Maximilian Felix Solberg i uniósł brwi, bo nie było tam kompletnych bzdur, a pewien był, że dał mu trudniejszy arkusz. Przeniósł wzrok na rzeczonego ślizgona, mrużąc podejrzliwie oczy, bo miał podejrzenia, że ten zwyczajnie ściągał, ale Craine nie wiedział jak. Jeszcze. - Zadowalający. - wycedził - Niestety... - dodał pod nosem. Na szczęście siedzący obok niego @Lockie I. Swansea nie zawiódł oczekiwań, a raczej ich braku. Patton był pewien, że jego wybitny na koniec roku był jakąś niewybaczalną pomyłką systemu i z zadowoleniem uśmiechnął się złośliwie: - Okropny. Tu bez zaskoczeń. - choć zaskoczeniem było, że nie troll, bo zza takowego uważał rosłego ślizgona. Kiedy podszedł do @Imogen Skylight praktycznie wyciągnął jej pracę spod długopisu i obrzucił oceniającym wzrokiem. Po metamorfomagu spodziewał się znacznie, znacznie więcej! - Nędzny. Spodziewałem się więcej. - wycedził i ruszył do następnej uczennicy. Zostało mu przekazane, że @Fern A. Young nabawiła się problemów słuchowych, co stanowiło pewien problem w dynamice prowadzenia zajęć, niemniej głuchota nie zwalniała z posiadania wiedzy. Zacisnął usta, widząc, że nie napisała okropnych bzdur, jakich by się po niej spodziewał (w końcu nie wyrażała żadnych oznak przerażenia, kiedy dawał jej trudniejszy zestaw pytań). Machnął ręką, jako mistrz magii bezróżdzkowej, a napis Zadowalający. pojawił się na blacie jej biurka i po chwili zniknął. Wziął kolejną pracę do rąk, chłodno przyglądając się pierwszorocznej puchonce, która wyglądała na zdezorientowaną. - Do lekcji warto się czasem przygotować. - zakręcił palcami, przywołując egzemplarz "Wprowadzenia do transmutacji dla początkujących" Emeryka Switcha, który wylądował na blacie @Aiyana Mitchelson z trzaskiem - Okropny. Kiedy zobaczył uśmiechającą się @Anna Brandon, aż mu się zatrzęsła warga od wyrazu zniesmaczenia. Uśmiechy na lekcji były oznaką braku skupienia, a brak skupienia to brak szacunku do przedmiotu. Oczywiście się nie mylił! Kałamarz trzasnął z hukiem, rozlewając tusz po całej ławce, wywołując na twarzy nauczyciela minę pomiędzy zniesmaczeniem takim obrotem spraw, a satysfakcją, że się nie mylił. Wiedział, że prefektka cierpi na neurognę, nie uważał tego jednak za okoliczności łagodzące: - Jeśli się Pani źle czuje, proszę udać się do Skrzydła Szpitalnego, a nie zakłócać porządek lekcji. - prychnął, po czym zaklęciem oczyścił bałagan, a jej umorusaną tuszem pracę posłał prosto do kosza. Równie nieprzychylnym spojrzeniem obrzucił @Thomas Seaver, który jeszcze żartował sobie z całej sytuacji. Wziął do ręki jego pracę i uniósł brwi: - Zamiast na żartach, na Pana miejscu skupiłbym się na edukacji. - powiedział sucho. Jeśli jednak myślał, że wybuch Brandonówny nim wstrząśnie, to to, co zobaczył na kartce @Aoife Dear-Aasveig przebiło jego wszelkie oczekiwania. Wziął jej pracę do rąk, niemniej na twarzy malowała mu się absolutna dezaprobata. Przeniósł lodowate spojrzenie na Dear'ównę: - Nie interesuje mnie Pani fantazja. Ale skoro Panią interesują świństwa... - wykonał gest w stronę uczennicy, wyczarowując jej solidny świński ogon - ...to może Pani poszukać rozwiązania na świński problem. Poza klasą. - kolejne zaklęcie posłało jej krzesełko pod same drzwi, co miało być wystarczająco wymownym wywaleniem z lekcji. Zatrzymał się następnie przed ławką @Clementine Bardot, której twarzy jeszcze nie znał, ale wcale mu nie było z tego powodu żal. Była nową uczennicą, co nie zmieniało faktu, że oczekiwał od niej równie wiele co od innych. Czyli niezbędnego minimum (które było bardzo dużym minimum). - Jeszcze ma Pani czas na pogawędki? - uniósł brwi i przywołał jej taki sam podręcznik do podstaw transmutacji co Aiyanie - Skoro tak, zachęcam do uczenia się, a nie planowania schadzek. Troll. @Nicholas Seaver był kolejną, nową twarzą na zajęciach, nie wyglądał jednak na pierwszorocznego, tylko dorosłego chłopa, przez co zarobił spojrzenie pełne politowania, bo Patton widział, że ten starał się nazmyślać coś na swojej kartce, ale były to strzały daleko od celu. - Troll. - westchnął, a przechodząc koło biurka @Jenna Hastings nawet nie marnował oddechu, tylko i jej rzucił na blat Podręcznik do podstaw transmutacji. Przy pracy @Lily Blackwood zatrzymał się na dłuższą chwilę, próbując rozszyfrować co tan namondziła, nakreśliła i nabazgrała. Trzeba było pamiętać, że Craine nienawidził uczniów, owszem, ale tylko tych, którzy ewidentnie się nie uczyli, mieli olewczy stosunek, czy nie zachowywali się przyzwoicie. Dawał szansę przecież każdemu, więc i nad pracą puchonki spędził dłuższą chwilę, próbując w odpowiedziach znaleźć coś, co pozwoli jej się wykaraskać z trolla. - Okropny. - skinął ostatecznie zdawkowo głową. Odwrócił się w stronę @Terry Anderson i wziął jego pracę. Tak jak uczeń przed chwilą czytał zestaw pytań w poszukiwaniu pułapki, tak teraz zdawało się, że Craine z niedowierzaniem czyta to, co puchon napisał, szukając jakiegokolwiek wytłumaczenia, czemu poszło mu aż tak dobrze. Przeniósł podejrzliwe spojrzenie na twarz Andersona. - Powyżej oczekiwań, panie Anderson. Widzę, że w wakacje nie było obijania. - puchon z egzaminów końcowych również otrzymał taki wynik, co mogło wskazywać na to, że przynajmniej jeden tu posiadał rozum i godność człowieczą. Craine uznał to za wyjątek potwierdzający regułę. Wziął do ręki kartkę z pracą @Adela Honeycott i uniósł brwi. Jakąś wiedzę posiadała, ale czy była to wiedza satysfakcjonująca Craine'a? - Nędzny. - oznajmił łaskawie. Kiedy zwrócił swoją uwagę na @Daniil Egorov, zacisnął usta, niczym surowy nauczyciel baletu. Widział po ślizgonie, że ten miał klasę i umiał się zachować, wyglądał na skupionego i w jakikolwiek sposób przejętego lekcją, co w jakimś stopniu złagodziło impakt uderzenia dezaprobaty w jego głosie, kiedy ocenił jego pracę na: - Nędzny.
Craine następnie odesłał sprawdziany do jednej z teczek w kartotekach uczniowskich, bo było oczywistym, że zamierzał pilnować tych wyników i mogli się spodziewać, że to nie ostatnia wejściówka w tym roku. Kolejnym gestem wyczarował na tablicy skomplikowane równania i wzory transmutaacyjne. - Wasze żenujące wyniki zmuszają mnie, by po raz kolejny powtarzać z wami podstawy i teorię, bo z takimi brakami strach pozwalać wam cokolwiek czarować. - splótł ręce za plecami i zaczął przechadzać się po klasie. Głos miał monotonny i trudny do słuchania, co nie pomagało ani jemu być bardziej interesującym, ani uczniom dobrze skupić się na tym co mówił - Dziś omówimy sobie fundamentalne prawa magiczne, ustanowione przez Adalberta Wafflinga, w tym również prawa elementarnej transmutacji. - zaczął prowadzić wykład - Radzę uważać i skupić się, bo na koniec lekcji sprawdzę wasze notatki. - rzucił z błyskiem w oku, sugerującym, że tylko czyha na to, by popełnili błąd!
Wykład
Patton Craine opowiada o fundamentalnych prawach magicznych, a Ty fundamentalnie walczysz ze sobą, by nie skonać, nie rozpłakać się, albo nie przybić czołem gwoździa w blat ławki, zasypiając, bo jego głos jest mocarniejszy od dobrze uwarzonego eliksiru słodkiego snu. Podsumuj wyniki wszystkich swoich rzutów, by wiedzieć, ile wynosisz z tej lekcji i jak dobrze poszło Ci robienie notatek (a także, jaką ocenę otrzymujesz na koniec).
Kości: Rzut k6 - na to, jaki jest poziom Twojego skupienia: 1 - dramat, ledwie dociera do Ciebie co Patton mamrocze pod nosem. (0) 2,3 - nie jest to ani łatwe, ani przyyjemne, ale coś zapamiętujesz z tego potwornego monologu (1) 4 - głowa Ci sie chwieje od senności. Dorzuć k6: parzysta - udaje Ci się utrzymać ja prosto, kiedy przechodził Craine i jakoś tak Cie to zestresowało, że coś usłyszałeś/łaś i zanotowałeś/łaś (1) nieparzysta - akurat Ci się gibnęła, jak przechodził Craine i zdzielił Cie w potylicę notesem, (-1) 5,6 - może ta wejściówka Cie zmotywowała, a może rzeczywioście zainteresowały Cie prawa magiczne. Słuchasz z uwagą! (2)
Kość litery - na to, jak wpływa na Ciebie magiczny głos Pattona Craine'a: Samogłoska - lepiej niż najlepsza kołysanka. W pewnym momencie rzeczywiście przysypiasz. (0) Spółgłoska - wiesz, że to zdradliwa melodia, walczysz ze sobą, wytrzeszczasz oczy, może dajesz sobie lepa w twarz? (2)
Rzut k100 - na jakość notatek, jakie jesteś w stanie robić, podczas wykładu: 1-20 - nie zapisujesz nic, pod koniec lekcji masz dosłownie pustą kartkę... (0) 21-40 - na brodę Merlina, cudem cokolwiek notujesz, bo masz wrażenie, że jakaś klątwa ciągnie Twoje powieki ku ziemi, a wszystko co pojawia się spod twojego długopisu dwoi i troi Ci się w oczach (1) 41-70 - jesteś skupiony/a ale tylko trochę, może to dobry moment, żeby podglądnąć co notuje osoba obok Ciebie? Dorzuć k6: parzysta - udaje ci się nieco odpisać od osoby obok, ma to nawet sens (2) nieparzysta - próbujesz coś odpisać, ale zauważa to Craine i wali w głowę notesem (1) 71-90 - nie jest to twój ulubiony temat, może nawet nie jest to Twoja ulubiona lekcja, ale jesteś w szkole, żeby się uczyć, więc cośtam notujesz... (3) 91-100 - jesteś psychopatą, spijasz wiedzę z ust Craine'a, jakby mówił o najpiękniejszych rzeczach tego świata, cudach nad cudami, a może po prostu liczysz na to, że jak dobrze przyciśniesz na początku roku, to będzie lżej potem? (4)
Modyfikatory: - osoby, które otrzymały podręcznik po pierwszym etapie, mogą przerzucić k100, ale drugi wynik jest wynikiem ostatecznyym, - osoby, które dostały nędzny i wyżej, mogą pomóc osobie, której wypadnie samogłoska, jeśli napiszą w swoim poście, że szturchają ją, by nie zasnęła. Wtedy ta osoba rozpatruje swój wynik jako spółgłoskę, - Studenci: za każde 20 pkt w kuferku mogą dodać do końcowego wyniku 1 LUB dodać połowę swoich punktów kuferkowych do k100 - Uczniowie: za każde 10 pkt w kuferku mogą dodać do końcoweego wyniku 1 LUB dodać pulę swoich punktów kuferkowych do k100 - za cechę: silna psycha - udaje Ci się przetrwać monotonię głosu Crraine'a, możesz przerzucić dowolną kość z wyborem lepszego wyniku, - za wadę: słaba psycha - nie masz psychy by to znieść, musisz rzucić kość litery dwa razy, - za bycie pierwszaczkiem @Aiyana Mitchelson może dodać do końcowego wyniku 1 bo Craine załóżmy podsunął jej jeszcze jakieś dodatkowe materiały. - @Fern A. Young załóż, że leci Ci transkrybcja tego wykładu jak napisy nad Twoją ławką.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Zadowalający u Craine`a był jak zdobycie Nobla. Maxowi to wystarczało, a fakt, że nauczyciel był niepocieszony jego wynikiem, tylko poprawiało chłopakowi humor. Rozwalił się na krześle, gotów na kolejny etap lekcji, gdy zauważył, że Aoife dostała zaklęciem. Prychnął, maskując śmiech kaszlem, by zaraz jęknąć nad stołem, gdy okazało się, że z praktyki dzisiaj nici i był skazany na kilkadziesiąt minut słuchania czczego pierdolenia o jakiś nudnych rzeczach. -Weź mnie dobij. - Wymruczał do @Lockie I. Swansea , po czym wyjął pergamin, pióro i przyszykował się do tej męki. Miał wrażenie, że słowa do niego docierają, ale sensu to za wiele w nich nie ma. Zapisywał, co uważał za ważne, zastanawiając się w międzyczasie nad wieloma innymi sprawami. Jednocześnie jakimś cudem przyswajał to, o czym Pattol opowiadał, choć jeszcze nie był tego do końca świadom, co rusz zastanawiając się, czy już wypada mu przebić si piórem i wykrwawić na śmierć. Zdecydowanie byłoby to przyjemniejsze od tej tortury.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees