Najchętniej to zostałaby w swoim pokoju, zakopana pod grubym kocem, sama ze sobą i swoim nieszczęściem. Nie mogła jednak unikać lekcji w nieskończoność. Nie po to zapłaciła za powtarzanie klasy równowartość połowy nowego sprzętu do quidditcha, żeby kolejny raz zawalić rok. To był ten dzień, w którym musiała w końcu pojawić się na zajęciach, pierwszy raz od zeszłego semestru. Mało kto wiedział o tym, że nie zdała i czuła się z tym nieswojo. Idąc szkolnymi korytarzami, miała wrażenie, że wszyscy się na nią gapią i ją oceniają, choć tak naprawdę mało kto zwracał uwagę na niczym niewyróżniającą się Puchonkę w szkolnym mundurku. Tylko w jej własnej głowie odgrywał się mały dramat. Minęła chwila, zanim nacisnęła klamkę i weszła do sali. Stała tak pod drzwiami, walcząc sama ze sobą, aż ktoś z tyłu jej nie ponaglił. Nawet nie zwróciła uwagi, kto to był, po prostu wzięła głęboki wdech i weszła do środka, byle tylko zejść z drogi i nie rzucać się w oczy. Szybko przemknęła do ostatniej ławki i usiadła, nieco się garbiąc, jakby w ten sposób miało ją być mniej widać. Ukradkiem rozejrzała się po sali, aby sprawdzić, kto jeszcze przyszedł na transmutację. Nie wszystkich rozpoznała, dostrzegła jednak kilku znajomych Puchonów i mimowolnie się uśmiechnęła. Jak dobrze było ich widzieć! Miała ochotę podbiec do każdego z osobna, wyściskać, zapytać o to jak im minęły wakacje, przytulić, dowiedzieć się, czy aby na pewno wszystko w porządku i jeszcze raz wyściskać, z całą swoją borsuczą miłością. Pozostała jednak na miejscu, bo na razie nie chciała skupiać na sobie uwagi. Najpierw musiała pogodzić się ze swoją porażką i oswoić się z myślą, że powtarza rok i to wcale nie jest nic nadzwyczajnego, nie ona pierwsza i nie ona ostatnia! Poukładanie sobie tego w głowie wymagało jednak czasu...
/Zapraszam, można się przysiadać!
Autor
Wiadomość
Aoife Dear-Aasveig
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Farbowane na biało włosy, bardzo jasna cera, trochę piegów na nosie, jasnobłękitne oczy, ubiera się jak gotka.
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 46 Modyfikatory: - Za efekt 51-75 w poprzednim etapie: +5 oczek do kostki k100 Wynik końcowy: 46 + 5 = 51 Efekt zaklęcia: 51-75: Poszło Ci naprawdę nieźle! Potrzebny dorzut? Nie
Aoife spojrzała na Astrid krótko, a chociaż nie powiedziała ani słowa i z jej miny nie dało się odczytać emocji, kiedy wróciła swoją uwagą do @Tuilelaith Brennan, jej ton był ciut spokojniejszy. - Pasują. - stwierdziła z łaskawością królowa śniegu, a potem tym samym tonem dodała uwagę, która mogła być znacząca, a wcale nie musiała. - Wiesz, że lilie są trujące? Zmianę par przyjęła z obojętnością. Trafiła do @Lilian Eldridge, której zupełnie nie znała, ale która przypadła jej do gustu swoją odważną stylizacją. Ifka lubiła ludzi, którzy nie bali się wyrażać siebie poprzez strój i nieznajoma zdawała się zaliczać właśnie do tej kategorii. Wyciągnęła rękę do krukonki w geście powitalnym, co samo z siebie stanowiło niebywałej rangi zaszczyt. - Ifa. - przedstawiła się krótko, a potem przeszła do swojego zadania. - Zobaczymy jak będziesz wyglądać w bieli. Crinus Muto! Znów wyszły pasemka zamiast jednolitej zmiany. Znów inaczej, niż Dearówna planowała, ale i tak prezentowało się to całkiem nieźle. Norweżka przyjrzała się krytycznie swojemu dziełu, a potem wyraziła dość krytyczną opinię. - W turkusowych pasmach wyglądałabyś lepiej. Albo w kobaltowych.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 83 Modyfikatory: - +5 za każde 10pkt w kuferku z transmy = +60 - +5 za każde 20pkt z zaklęć = +20 - -2 za poprzedni etap Wynik końcowy: 83+60+20-2 = 161 Efekt zaklęcia: 101+ Potrzebny dorzut? Nie
Zamrugał tylko oczami, gdy Vodder dała mu porady. Skupienie i wyczucie niekoniecznie było tym, co chłopaka charakteryzowało i o ile to pierwsze jeszcze potrafił z siebie wykrzesać, gdy mu zależało, to jednak zmęczenie blokowało w nim tę zdolność skutecznie, jak właśnie pokazał. -Wiesz co, ja chyba serio już lecę na oparach. - Przyznał @Lockie I. Swansea , gdy nauczycielka skupiła się na innych i choć Solberg przesadzał z siłą zaklęć, zamiast ledwo co je z siebie wykrzesać, to jednak ten brak kontroli właśnie był sygnałem, że coś jest nie tak. Zaraz też pożegnał go smutną minką, gdy kobieta dobrała go w parę z jakimś puchonem. -Elo. Max. - Przedstawił się krótko chłopakowi, niecierpliwie obracając w dłoni różdżkę. Kurewsko chciało już mu się jarać i noga zaczęła niecierpliwie mu podskakiwać. Spojrzał aż na zegarek zastanawiając się, ile tych katuszy będzie musiał jeszcze znieść. -To w co Cię zamienić? - Zapytał zaraz, a gdy uzyskał odpowiedź już przygotował się do ponownego rzucenia inkantacji. Skupienie i wyczucie. Niby proste, niby do zrobienia, ale raczej nie w stanie, w którym Max się znajdował. Uniósł różdżkę, wyobrażając sobie piękny kałamarz na miejscu stojącego przed nim chłopaka i już zaczynał wymawiać zaklęcie, gdy kątem oka dostrzegł Lockiego w parze z @Kate Milburn. Nie słyszał, jak Vodder ich dobierała, a biorąc pod uwagę rzeczy, ten widok całkiem wytrącił Maxa z równowagi. Poczuł, jak serce na chwilę mu zamiera, a emocje zaczynają buzować, tworzą wraz z natrętnymi myślami burzę nie do pokonania. Nie był jednak w stanie powstrzymać już zaklęcia, nad którym całkiem stracił kontrolę. Nim jeszcze Nykos w pełni przyzwyczaił się do swojej nowej postaci, delikatne, zdobione szkło kałamarza pękło, obryzgując lekko atramentem osobę obok. Solberg mógł tylko mieć nadzieję, że była to kwestia złamanej kości, a nie czegoś, za co faktycznie mogli skazać i jego i Vodder na wieczne męki w Azkabanie.
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Nykos Lush
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : ma bardzo jasne oczy, jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 70 Modyfikatory: - Za nastrój 7 i wyżej, +5 oczek do kostki k100 - Za efekt 51-75 w poprzednim etapie: +5 oczek do kostki k100 Wynik końcowy: 70 + 10 =80 Efekt zaklęcia: 76-100: Idealnie rzucone zaklęcie! Potrzebny dorzut? Nie
Skinął głową, kiedy @Adela Honeycott zabrała się za swoje zadanie, swoim spokojem znacznie odstając od jej nerwowości. Nie wydawał się mieć jakichkolwiek wątpliwości, co do jej umiejętności, a nawet jeśli - wydawał się samym uśmiechem przekonywać, że i tak będzie dobrze. - Zmartwiłbym się dopiero, gdyby to powiedział ktoś inny. - zapewnił, kiedy ostrzegała przed zakusami na jego tyłek, łapiąc ją za kolana. Zgodnie z oczekiwaniami, zaklęcie poszło jej wyśmienicie, a on zaśmiał się cicho, bo lisiej kity wcale się nie spodziewał. Kiedy podeszłą do nich Vodder, starał się jak najpiękniej zaprezentować swój nabytek, by pokazać, jak utalentowaną miał partnerkę. Gdy przyszedł czas na zamianę partnerów, puścił rękę Adeli, zwracając się w stronę @Anna Brandon zz lekkim, może nawet niepewnym uśmiechem. Nieszczególnie lubił rozmawiać z innymi ludźmi: - Tylko mi jej nie uszkodź. - poprosił Prefekt Naczelną, z iskrą rozbawienia w oczach, po czym skierował się do swojego nowego partnera w ćwiczeniach, którym był nie kto inny, jak sam Maximilian Solberg. - Elo. Wiem. - odpowiedział na to powitanie, bo cóż, trudno było nie wiedzieć, kim był Max Solberg. Na dodatek całkiem niedawno posłał tłuczek na mordę jego ukochanej, więc Lush dokładnie wiedział, kim jest rosły ślizgon przed nim. Zgodził się, by być pierwszym obiektem do ćwiczeń i może to nie najlepiej, bo kiedy Max wzburzony gorejącymi w nim uczuciami do Kate rzucił w niego zaklęciem, ten spękał i to dosłownie - pryskając tuszem na osobę obok. Przy pomocy nauczycielki wrócił do swojej wcześniejszej postaci, chwilę będąc jeszcze skołowanym, ale zapewnił, że niczego sobie nie połamał, po czym spojrzał na Solberga, jakby chciał zapytać, czy ten jest gotów, czy może to on potrzebuje chwili na uspokojenie się. - Ja używam zwykłego herbivors. - zapowiedział, by ślizgon nie miał zbyt wysokich oczekiwań. Zastanowił się dobrze, jakimi kwiatami ozdobić mu głowę i nie mógł wyprzeć z głowy pomysłu o cymbidium. Dlaczego? Cóż, to wielka zagadka... Rzucił zaklęcie, które wyszło mu nawet lepiej niż ostatnio, czyniąc Maxa na chwilę właścicielem głowy pokrytej storczykami.
/ osoba pode mną może zostać opryskana tuszem!
Trevor Collins
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 10 Modyfikatory: - za każde 10 pkt z transmutacji +5pkt - za każde 20 pkt z Zaklęć +5 pkt - efekt 76-100 (82) +10 pkt Wynik końcowy: 10 + 20=30 Efekt zaklęcia: 26-50 Potrzebny dorzut? Tak (I) - link powyżej - zaklęcie udało się ale słabiej niż planowałem @Nicholas Seaver
Wywrócił oczami kiedy Astrid podeszła po to aby się z niego nabijać. Ugryzł się w język aby nie odpowiedzieć w nieoficjalny sposób bo pamiętał jej prośbę aby zachować pozory normalności w miejscu publicznym. Gdy został oddzielony od Benjamina to niechętnie wstał choć teraz gdy się szczerzył to prezentował się znacznie lepiej niż chwilę temu. Puścił oko Benjaminowi i przeorbitował do Gryfona, którego widział na swojej parapetówce ale nie zamienił z nim nigdy żadnego słowa. - Serwus. Ustaw się z lepszego profilu. - zażartował na dzień dobry, nie bawiąc się w oficjalne zapoznawanie skoro pili alkohol z tego samego kotła. Rościł sobie prawo do pierwszeństwa. - Dodajmy ci trochę koloru.- oznajmił tonem znawcy kierując różdżkę w stronę jego włosów. Najpierw spróbował rzucić czar niewerbalnie by zaszpanować przed Astrid jednak różdżka ledwo się zajarzyła. Wywrócił oczami i następny czar wypowiedział na głos - Octopode. Blask wniknął w kosmyki włosów chłopaka i wiedział już, że efekt był słabszy niż zamierzał. Nie mógł pozwolić aby ten prezentował się tak znikomo więc udając, że znowu poprawia czar, z pomocą magii splótł trzy mackowate kosmyki ruszających się włosów w warkocza. Przygryzł kącik ust aby się nie roześmiać. - No zobacz, do twarzy ci. Ale zmień mnie w karalucha jak Lilian to sprowadzę całą rzeszę innych robaków i namówię je na osobiste zapoznanie się z tobą. - mówił pół żartem pół serio. Ba, ktoś taki jak Imogen byłby w stanie uwierzyć, że Trevor mógłby coś takiego zrobić. Liczył jednak, że chłopak wziął sobie do serca słowa Astrid. - Poproszę coś bardziej majestatycznego. - dodał aby złagodzić swoja poprzednią wypowiedź. Zerknął w kierunku Benjamina, którego wzrok wydawał się kierować w ich stronę raz na jakiś czas.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 79 Modyfikatory: +5 za 20 pkt zaklęcia +10 za przedział w poprzednim etapie -5 za cechę nieogarnięty chochlik Wynik końcowy: 79 +5+10-5 =89 Efekt zaklęcia: Idealnie rzucone zaklęcie! Potrzebny dorzut? Nie
Ostatecznie nie poszło jej źle, a nauczycielka nie miała nawet cienia negatywnego komentarza, którym mogłaby jakkolwiek okrasić efekty jej pracy, co było dla Kate zaskoczeniem samym w sobie, jako że jej podrygi transmutacyjne do tej pory nie pozostawiały wiele do życzenia. Imogen prezentowała się pięknie w swoim rudym afro, które wyjątkowo dobrze pasowało do jej piegów, ale nie zdążyły za bardzo skomentować tego faktu, ani nawet pośmiać się z idei wzajemnego powiększania biustu, ponieważ profesor Vodder zarządziła zmianę par i zaczęła krążyć po klasie, łącząc wszystkich w nowe dwójki. Uśmiech, którym żegnała przyjaciółkę, zbladł nieco, gdy zorientowała się, z kim przyszło jej pracować dzisiejszego dnia. - Cześć - przywitała się, próbując zamaskować swoją konsternację za rozciągniętymi w lekko wymuszonym uśmiechu ustami, jak zwykle czerwonymi jak wino. Przesiadła się, by znaleźć się w jednej ławce i ciasna, dzielona przez nich przestrzeń okazała się być nieco duszna i zapięta pod szyją koszula nagle zaczęła ją uwierać. Zwalczyła jednak chęć, by ją poluzować i odpiąć dwa guziki, skupiając się na zadaniu, które miała przed sobą. A rzucanie zaklęć w Lockiego było obecnie wyzwaniem dla jej koncentracji. - Używałam tylko crinus muto, także nic strasznego - poinformowała go, nim odchrząknęła cicho i skierowała różdżkę w jego włosy, wyobrażając sobie jego ciemne blond loczki w nieco innym wydaniu. Dla zachowania przynajmniej pozorów skupienia, przymknęła na moment oczy i z lekko zmarszczonymi brwiami wykonała obrót nadgarstkiem, wymawiając formułę. Spojrzała następnie na niego i przez moment nie była w stanie zapanować nad cisnącym się na jej usta chichotem na widok jego nowej fryzury. Czarne, proste pasma opadały mu na twarz, przez co wyglądał trochę jak członek subkultury emo. Ograła uśmiech jako zadowolenie z powodzenia zaklęcia, co było już drugim sukcesem dzisiejszej lekcji - a takich lekcji transmutacji Kate nigdy w życiu nie zaznała. - Twoja kolej - powiedziała, przygotowując się... W zasadzie na wszystko. Nie wiedziała, co chłopak robił wcześniej, bo patrzyła ciągle na Imogen, toteż nie wiedziała, czy zmieni ją w fotel, paproć, czy oślizgłego ślimaka.
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 90 Modyfikatory: - Za każde 10 z transmutacji +5 = 35 pkt - Za każde 20 z zaklęć +5 = 15 pkt - Cecha: świetne zewnętrzne oko +5 - wynik poprzedniego etapu +10 Wynik końcowy: dużo za dużo Efekt zaklęcia: 101 i więcej: O Merlinie, poniosła Cię fantazja! Potrzebny dorzut? Nie
Był zadowolony ze swojego wyniku, do momentu, kiedy nauczycielka okazała mu aprobatę - wtedy się rozmyślił jednak i uznał, że nie chce już za dobrze wypadać na tej lekcji. Na szczęście po tym, jak Solberg zrobił z niego mózgową breję, mógł mieć do tego przynajmniej wymówkę. - trudno się dziwić. - przyznał, bo wiedział jak intensywne życie ostatnio prowadził Max i uważał, że połowę biedy sam se brał na łeb, to jednak był jego przyjacielem i nawet jeśli uważał, co uważał, to był przy nim. Podniósł się z ławki, by usiąść, gdzie go pokierowała nauczycielka i kiedy dupę koło niego usadziła @Kate Milburn poczuł, jak robi mu się niewiarygodnie zimno. Nigdy nie miał wypracowanych odruchów radzenia sobie z emocjami, bo skutecznie uchylał się przed nimi jak dzika kaczka w sezonie myśliwskim i kiedy jakieś go trafiały - czuł, że umierał. Wpatrywał się w nią martwym wzrokiem zdechłej ryby, czując, że znowu dysocjuje i choć widział, jak jej usta wymawiają "cześć" to był zbyt zajęty przepychanką w swojej głowie, która jak najlepszy sabotażysta, wypchnęła mu wspomnienie z lekcji muzyki, po to, żeby mu przypomnieć, kiedy ostatnio Milburn siedziała tak blisko niego, że stykały im się kolana. Mówiła coś więcej, jego włosy zmieniły się w dramatyczną czarną grzywkę, jakże pasującą do jego obecnego nastroju, a on skupiał się jedynie na tym, żeby się nie zerzygać. Podniósł różdżkę, mając w głowie krzaczek mięty. Krzaczek mięty. Krzaczek mięty. Po prostu, zmień ją w krzaczek mięty. - Virherba. - wypluł z siebie inkantację, owszem, zmieniając ją w coś, ale na pewno nie było to miętą. Milburn rozprysnęła się po okolicy długimi wiciami trującego bluszczu, wprowadzając Loka w stan pomiędzy wstydem a zaskoczeniem i dopiero profesor Vodder zdołała ją doprowadzić do poprzedniego stanu.
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 78 Modyfikatory: - Za efekt 1-25 w poprzednim etapie: -5 oczek do kostki k100 - Za cechę nieogarnięty chochlik -5 oczek do kostki k100 Wynik końcowy: 78 - 10 = 68 Efekt zaklęcia: 51-75: Poszło Ci naprawdę nieźle! Potrzebny dorzut? Nie
Kiedy Aneczka odzyskała pełną widzialność, uśmiechnęła się serdecznie do Wacława. Może i jej własne zaklęcie nie poszło tak jak powinno, ale to podpatrzone od Bena już zupełnie się sprawdziło. To uspokoiło pannę Brandon, która zwykle przed lekcjami z rzucaniem zaklęć czuła się niepewnie. Profesor Vodder pokiwała jej głową, czar się udał, wszystko było jak trzeba, nikt nie ucierpiał. To raczej powód do zadowolenia! Z kolei brak stresujących porażek pozytywnie wpłynął na jej pewność siebie i skuteczność czarów. - Obiecuję nie uszkodzić damy twojego serca - przyrzekła solennie @Nykos Lush, ze śmiertelną powagą w głosie, ale jej oczy błyszczały wesoło, a na ustach malował się uśmiech. - Tylko z nieco dłuższymi siekaczami, ale profesor Vodder czuwa nad wszystkim! Przywitała się serdecznie z @Adela Honeycott, po czym wyjaśniła jej, co zamierza zrobić. Nie robiła podejścia do zaklęcia, które jej nie wyszło, od razu przeszła do podpatrzonego Densaugeo. Poszło zupełnie przyzwoicie, choć zmiana zębów była minimalna. W przypływie dobrej woli można było uznać, że gryfonka po prostu miała tak od urodzenia. - Wygląda nienajgorzej - oceniła puchonka, patrząc na efekt swoich czarów. - Ale we własnym uzębieniu z pewnością będzie ci wygodniej. Myślę, że lepiej będzie, jak profesor Astrid cofnie zaklęcie, wtedy mniejsze ryzyko, ze nie wypełnię obietnicy złożonej Nykosowi!
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 62 Modyfikatory: + 25 za 52pkt z dziedziny transmutacji w kuferku + 15 za 62pkt z dziedziny zaklęćw kuferku + 10 oczek do kostki k100 Za efekt 76-100: Wynik końcowy: 62 + 25 + 15 + 10 = 112 Efekt zaklęcia: 101 i więcej: O Merlinie, poniosła Cię fantazja! Potrzebny dorzut? Nie
Zjeżył się wewnętrznie na słowa Astrid, ale nie odpowiedział. Dla niego to wcale nie była zabawa. Wojna może również nie, ale jednak za reakcje odpowiadały podobne mechanizmy. Wiedział, że są w sali, wiedział, że patrzą na niego inni. I kiedy odrobinę się uspokoił, był nawet w stanie powstrzymać się od gwałtownej reakcji na widok podniesionej przez Lilianę różdżki. Nie obronił się, nie zaatakował. Tylko tyle i aż tyle mógł zrobić dla tej dziewczyny, która mimo wszystko nie mogła być wiedźmą z wyspy. Tamtą zabił. A ta z pewnością należała do świata żywych. Kiedy nastąpiła rotacja, Nicholasowi z trudem przyszło oderwanie wzroku od krukonki, którą instynktownie postrzegał jako zagrożenie. W końcu musiał się jednak skupić na nowym partnerze ćwiczeń, którym okazał się Trevor. Mieli okazję się już spotkać, nie mieli okazji porozmawiać. Okazji, ani też szczególnego powodu, bo zawsze obok działo się coś ważniejszego niż pogawędka dwóch nieznajomych. - Niektórzy mówią, że jestem wodnym stworzeniem - przytoczył słowa swojej młodszej kuzynki dla rozluźnienia atmosfery, choć i tak wyszło dość sztywno. - Macki wpasowują się w ten obraz. Na tę "groźbę" zjeżył się wewnętrznie jeszcze bardziej, ale w duchu powtarzał sobie, że to przecież żart. Ot, po prostu nie mógł się odprężyć, a kątem oka wciąż kontrolował to, co robiła Liliana. Wrócił uwagą do Trevora dopiero wtedy, gdy ten wyraził życzenie przemiany w coś bardziej majestatycznego. - Wedle życzenia - powiedział krótko Seaver i machnął różdżką, pakując w zaklęcie odrobinę więcej mocy, niż by wypadało. I w ten oto sposób magia zgęstniała i zawirowała, a chwilę później w miejscu krukona pojawił się najprawdziwszy kruk, całkiem spory, o piórach barwy głębokiej, pobłyskującej wręcz granatem czerni.
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 44 Modyfikatory: + 20 (kuferek) - 2 (poprzedni etap) - 5 (nieogarnięty chochlik) Wynik końcowy: 44 +13 = 57 Efekt zaklęcia: Poszło Ci naprawdę nieźle! Na sam koniec rzucania zaklęcia, nieco się zdekoncentrowałeś, przez co brakowało Ci idealnego wykończenia, ale możesz być naprawdę zadowolony ze swoich efektów! Potrzebny dorzut? Nie
- Chryste, Fern, nic Ci nie jest? – zapytał, kiedy już nauczycielka przywróciła dziewczynie normalną postać – Przepraszam, chyba trochę przesadziłem z zaklęciem. Dobrze się czujesz? Było mu trochę głupio, w końcu sam porwał się na magię, której do tej pory nie ćwiczył, a która należała do naprawdę skomplikowanej dziedziny transmutacji. Mimo wszystko chciał spróbować, chciał się rozwijać, bo ile można zmieniać strukturę włosów z kręconych na proste. Nie chciał jednak zrobić koleżance krzywdy, dlatego w duchu dziękował niebiosom za to, że profesor Vodder była w pobliżu, by odczarować Ślizgonkę. Upewniwszy się, że Fern na pewno może brać udział w dalszej części zajęć, posłał jej ostatni przepraszający uśmiech i wstał, by zająć miejsce obok przydzielonego mu partnera. - Hej, Terry. – przywitał się nieśmiało, bo nie miał pojęcia czy chłopak w ogóle go kojarzył. Był od niego starszy, chyba w wieku Lockiego, więc istniała spora szansa, że nie przejmował się takimi knypkami jak Anderson. Mimo wszystko piegowate policzki zarumieniły się lekko, kiedy usiadł obok Krukona. – Eeee no to ten… zostaniesz dziś biedronką, okej? – wyciągnął różdżkę – Gotowy? – zapytał, po czym rzucił zaklęcie, tym razem wkładając w nie zdecydowanie mniej mocy. Na pierwszy rzut oka mogło wydawać się, że wyszło mu idealnie, jednak przy bardziej drobiazgowej inspekcji w oczy rzucało się kilka niedociągnięć takich jak brak jednego skrzydła czy wyrastające z owadziej główki dwa ciemnobrązowe włosy. Nie był to satysfakcjonujący Puchona efekt, ale przynajmniej tym razem chłopak nie miał problemu z cofnięciem zaklęcia. – Wszystko okej? – upewnił się, bo jednak takie zmienianie postaci to nie byle spacerek – Dobra, to teraz Twoja kolej.
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 13 Modyfikatory: +5 za cechę eventową "świetne zewnętrzne oko" +10 za efekt 76-100 w poprzednim etapie Wynik końcowy: 13 + 15 = 28 Efekt zaklęcia: 26-50 - magia działa, ale zabrakło skupienia Potrzebny dorzut? Tak, dorzut literki - efekt pozytywny, choć słabszy od pożądanego
Zmianę par Krukonka przyjęła z ulgą, choć zrozumiałe było, że pozostanie roztrzęsiona nie tylko do końca lekcji, ale i dnia. Nie wiedziała czemu, ale znowu miała wrażenie, jakby właśnie bez powodu została okrzyczana przez matkę, tyle że tym razem do poczucia niepokoju i własnej bezwartościowości przyczynił się ktoś zupełnie jej obcy. Czuła, że z tego względu będzie potrzebowała wiele czasu na siebie na regenerację, toteż jej plany bardziej kierowały się w stronę opuszczenia kolejnych zajęć i kontemplacji na błoniach z Gryfem w wychudzonej dłoni, aniżeli udania się na kolejną lekcję, gdzie ryzykowała kolejną interakcję międzyludzką. Jej humor uległ znacznemu poprawieniu, kiedy spotkała swoją kolejną partnerkę do ćwiczeń, czyli @Aoife Dear-Aasveig. Faktycznie, było to swego rodzaju zaszczytem zostać uznaną za równą sobie przez inną, równie unikatową postać z hogwarckiego grona. - Lilian, bardzo mi miło - odwzajemniła gest w typowym dla siebie, zaczepnym stylu, pokazując, że wcale nie jest takim płaczkiem, za jakiego pewnie uszła w oczach niektórych po zetknięciu z Nicholasem. Oceniła swoją przemianę w towarzyszącym jej lustereczku i pokiwała głową, myśląc sobie, że w sumie mogłaby tak eksperymentować na co dzień; dotychczas ograniczała się po prostu do kształtu fryzur. Byłaby to jeszcze jedna wymówka, by móc ćwiczyć zaklęcia. - Mogę to sobie wyobrazić. Wariacje niebieskiego to najlepsze kolory - odrzekła, wcale nie sądząc tak tylko dlatego, że były to kolory jej domu. Rzeczywiście, niebieski najczęściej objawiał się w jej garderobie, może poza zielonym. - Exemplar - podjęła się działania ze swojej strony niemal natychmiast, ale że oczywiście nadal była w pewien sposób rozproszona niedawnym wydarzeniem, jej pierwotne zaklęcie wprowadziło jedynie minimalne zmiany w ubiorze Ślizgonki. - Hmm, brakuje mi szczegółów, dopracujmy to - mruknęła, widząc, że obrany przez nią wzór fleur-de-lis jest wybrakowany przez wzgląd na jej słabe skupienie. Machnęła różdżką jeszcze raz, tym razem lepiej wizualizując sobie symbole, a te rozkwitły na materiale i nabrały esów-floresów oraz cieniowania. Lilian cmoknęła z lekką dezaprobatą; widziała, że jest lepiej, ale nadal odczuwała pewien niedosyt. - Mogłoby być lepiej, ale jak na amatorszczyznę dostatecznie.
Ostatnio zmieniony przez Lilian Eldridge dnia Pon Lis 11 2024, 23:16, w całości zmieniany 1 raz
Trevor Collins
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Schował różdżkę do kieszeni i rozłożył ręce na boki, gdy Nicholas celował w niego zaklęciem. Nie był pewien czy ma się spodziewać czegoś ekstra czy totalnej porażki ale fakt faktem przyjmował przemianę z uniesionym podbródkiem. Z całym szacunkiem, transmutacja własnego ciała była dlań chlebem powszednim więc nic go nie zdziwi. Czar, który w niego wniknął… był silny, wyciągnął z niego głęboki dech. Zakręciło mu się w głowie, przez chwilę świat wirował i nie wiedział gdzie jest góra a gdzie dół. Czuł, że się przewraca choć przecież jego stopy nie odrywały się od podłogi. Uczucie nie przeminęło nawet gdy otworzył oczy. Świat był wielki, jakby ktoś potraktował je spotęgowanym czarem zwiększającym. Mimowolnie jego maleńkie serduszko tłukło się w maleńkich trzewiach i drgnął, zauważając swoje rozłożone skrzydła. Zajebiście czarne! Zrobił parę kroków… mikro podskoków w stronę ściany, tuż obok wielkich nóg Nicholasa… i uzmysłowił sobie, że jest ptakiem. Chciał wybuchnąć śmiechem ale zakrakał… że prawie posikał się ze śmiechu. Zamachał skrzydłami bo chciał sprawdzić jak się lata, skoro ma okazję to dlaczego miałby nie skorzystać z chwili nabycia doświadczenia? Rozbiegł się… podskoczył… zamachał skrzydłami… zgubił pióro… i gdy wzniósł się na kilka metrów walnął łbem w szybę. Zabolało mocno. Skrzydła nie ogarnęły, że wypadałoby przestać się ruszać więc odruchowo dalej nimi trzepotał, odbijając się o szkło dwa razy zanim… niechcący wypadł przez uchylone okno… prosto na zewnątrz… Przestraszony zmianą lokalizacji i gabarytów zaczął spadać bo spanikował, że zaraz zostanie z niego krwawa miazga, jeśli dotrze w tym stanie na ziemię. Instynkt zadziałał prawidłowo więc nerwowo machał skrzydłami wszak od tego zależało jego życie. Zatoczył krzywy łuk i wzbił się nieco wyżej w powietrze. Nie miał bladego pojęcia gdzie leci ani tym bardziej jak skręcać, jak hamować, jak spowolnić lot lub jak zawrócić… chaotycznie szukał punktu zaczepienia lecz marny był z niego kruk. Z każdą chwilą oddalał się od okien i zamku, nie wiedząc co ma robić? Jak lądować? Co się robi z ogonem?! Jedyne co wiedział, to że znajduje się zbyt wysoko i jeśli teraz czar Nicholasa przestanie działać to lekcja transmutacji w najlepszym przypadku skończy się połamaniem kończyn. W głowie miał jedynie myśl “machaj skrzydłami bo inaczej zginiesz, machaj skrzydłami bo inaczej zginiesz…”
| zt |
Tuilelaith Brennan
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : wysoki wzrost, lekko wystające przednie zęby, zamiłowanie do błyskotek, zapach kwiatowych perfum, głęboka blizna na łydce po wycięciu obscero
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 83 Modyfikatory: -5 za wynik 1-25 w poprzednim etapie -5 za cechę eventową "dwie lewe różdżki" Wynik końcowy: 83 - 10 = 73 Efekt zaklęcia: 51-75 - poszło nieźle, ale przez rozproszenie zabrakło wykończenia Potrzebny dorzut? Nie
Na dwuznaczną sugestię Aoife jedynie uśmiechnęła się przekornie, bo jej wypowiedź mówiła sama przez siebie i nie potrzebowała dodatkowych dopowiedzeń. Gdzieś tam w sercu mogła nawet poczuć pewne ukłucie zazdrości, bo jasnowłosa emanowała swoistą pewnością siebie, czego w ostatnich czasach Tuilelaith aż zanadto brakowało. Ślizgonka jednak wierzyła w to, że na wszystko nadejdzie czas i że nie kazdego droga życiowa jest identyczna, a i podczas wychodzenia z dołka można nieuważnie wpaść w kolejny, więc starała się nie narzucać na siebie presji wyłącznie dlatego, że zainspirowała ją do tego silna osobowość. Za chwilę miała mieć do czynienia z kolejną parą, co zaakceptowała bez większych emocji. Przydzielonego jej do współpracy Puchona tak naprawdę ledwo co kojarzyła, najwidoczniej obracał się w środowisku zupełnie różniącym się od jej towarzystwa. - Hejka. Tuilelaith - przedstawiła się krótko, kiwając głową do @Wacław Wodzirej, po czym przyjęła pozycję bojową, choć zupełnie nie było to potrzebne, co właściwie umiejscawiało ją w komicznym świetle. - Wybrałam sobie Secare, mam nadzieję, że na tobie lepiej wyjdzie. Średnio u mnie ze skupieniem - zagaiła jeszcze, żeby rozluźnić atmosferę, a może raczej samą siebie. Tym razem zaprzeczyła wypowiadnym przez siebie słowom, bo zaklęcie powiodło się, głównie dzięki bardziej wyrafinowanym ruchom różdżką i głośniejszą inkantacją, zastępującą mamrotanie pod nosem. - Prawie idealnie - zaśmiała się, bo Puchon miał teraz stójkę jak duchowny, z tym, że brakowało jej przedniego detalu. Tuilelaith zgrabnie wycofała zaklęcie i czekała na odwdzięczenie się. W międzyczasie zaobserowała kątem oka, że jeden z uczniów został przemieniony w kruka i właśnie opuszczał salę nietypową drogą... Ciekawe te hogwarckie zajęcia, nie ma co; warto było wracać z Munga.
Już miała się ochoczo brać za powiększanie cycków @Kate Milburn, bardzo zadowolona z pomysłu przyjaciółki, kiedy to niestety nauczycielka zarządziła zamianę par. Imogen jęknęła pod nosem, ale nie zamierzała dyskutować. Po prostu wstała z zajmowanego miejsca i poszła za nauczycielką aby zacząć współpracować z... nową miłością Clementine? Imogen zaskoczona uniosła brew ku górze. Co za zbieg okoliczności... Nie umknęło jej uwadze zachowanie Gryfonki w towarzystwie tego chłopaka, kiedy to przybyli na lekcję. Obejrzała się za siebie, cholernie ciekawa, kto przypadł Kate i aż wytrzeszczała oczy, gdy dostrzegła, że jest to Lockie. Niemniej, nie mogła nic na to poradzić, toteż postanowiła skupić się na swojej pracy. Nic dziwnego, że w końcu Imogen się uśmiechnęła w stronę @Royce Baxter i odchrząknęła. - Bądź grzeczny i się nie ruszaj, bo mam dziwne wrażenie, że jak Cię uszkodzę, to Clem uszkodzi mnie - ostrzegła chłopaka, po czym, tak samo jak w przypadku Kate, wzięła jego rękę pomiędzy swoje palce i wyszukała kilka znamion. Następnie rzuciła odpowiednie zaklęcie. Tym razem poszło jej zdecydowanie lepiej, bo po chwili nie było po nich nawet śladu. Wyszczerzyła się zadowolona z siebie w stronę chłopaka. - Dobra, to teraz ty się baw, tylko błagam, nie wydłub mi oczu - poprosiła jeszcze po czym zaczęła czekać na to, aż Royce użyje na niej swojego zaklęcia.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 1 xD Modyfikatory: +20 za kuferek -5 za poprzedni etap Wynik końcowy: 1+21-5 = 16 Efekt zaklęcia: Nie wydarzyło się kompletnie nic. (Zmieniam zaklęcie) Potrzebny dorzut? Tak zmiana zaklęcia - udane
Puchon nie lubił wymiany par w trakcie zajęć, wolał mieć jedną osobę towarzyszącą od początku do końca, wtedy sukcesy cieszyły bardziej a porażki smakowały mniej gorzko. Bez uśmiechu pożegnał Aneczkę i ten dopiero wkradł mu się na twarz, widząc nową partnerkę. - Ładnie dziś wyglądasz - rzucił w jej stronę bardzo luźno w ramach owocnej współpracy. Dał się Ślizgonce oczarować bez najmniejszego zawahania. - Zawsze chciałem się znaleźć na Calendario Romano. - Wyznał szczerze, chociaż wiele mu jeszcze brakowało do bycia włoskim księciem. Po czym sam znów przystąpił do zaklęcia kameleona i chociaż wcześniej efekt udało mu się osiągnąć połowicznie tak teraz... Stało się całe nic. Wacuś tłuk różdżką w powietrzu jeszcze dwa razy. Zmienił rękę i spróbował raz jeszcze i tyle z radości dnia dzisiejszego. Miał już się załamać, ale ujrzał idącą nauczycielkę, przez co się przeraził i postanowił szybko zmienić zaklęcie na prostsze. - Sumptuariae Leges - powiedział pewnie, machając różdżką, a szata dziewczyny zmieniła się w strój zakonnicy wyjęty z klasztoru o błękitnych habitach. Pewnie coś maryjnego. -Przepraszam, spanikowałem i nie miałem pomysłu - rzucił dziewczynie wielce speszony, że musiała mu asystować przy tej serii niefortunnych zdarzeń. Przynajmniej Wacław miał jakiś sukces na tej lekcji! Kiedyś mu się należało.
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 17 Modyfikatory: +10 za idealne rzucenie w poprzednim etapie zajęć Wynik końcowy: 17 + 10 = 27 Efekt zaklęcia: 26-50: Magia zaczęła działać, choć brakowało Ci skupienia na odpowiednim rzuceniu zaklęcia. Potrzebny dorzut? Tak, C - zaklęcie w połowie udane
Powodzenie swojego wcześniejszego zaklęcia zawdzięczał wyłącznie temu, że po wysłuchaniu polecenia od nauczycielki, szybko z @Trevor Collins wzięli się do pracy, przez co nie zauważył @Nicholas Seaver wchodzącego do pomieszczenia. Dopiero, gdy znalazł się przy Lilianie, czy dosłownie miejsce przed ich ławką, dostrzegł go i jego reakcje na ciemnoskórą krukonke. Nie trzeba było być geniuszem by, mając Benjamina wiedzę o Gryffonie, skojarzyć dziewczynę z boginem Seavera. Podobieństwo nie było uderzające, w końcu była przynajmniej o połowę młodsza i ładniejsza, ale najwyraźniej wystarczające by przywołać mężczyzny traumatyczne wspomnienia. Patrzył, jak rzuca na dziewczynę zaklęcie zgodne z poleceniem nauczycielki, a jednak dalekie od tego, jak powinno wyglądać zachowanie ucznia na lekcji. Nie zamierzał mu tego wypominać, czując ulgę, gdy nauczycielka w porę interweniowała, zwracając uwagę na jego niecodzienne zachowanie. Normalność, która po tym nastała miała trwać zaledwie chwilę, ponieważ prof. Vodder postanowiła zmienić pary w których ćwiczone są zaklęcia. Słysząc nietypowe imię młodej ślizgonki był pewien, że to ta urocza dziewczyna o której opowiadał mu krótko Skylight. Następnie, gdy do jego uszów doszło z kim będzie współpracował Trevor, nieruchomiał. Nie był w stanie odwzajemnić uśmiechu, którym tak ciepło pożegnał po młodszy Collins, odchodząc w stronę Gryffona. Benjamin miał wrażenie, że jego koszmar senny miał właśnie się ziścić. To jednak tylko uprzedzenia, które musiał odłożyć na bok, jeśli miał dotrwać do końca lekcji. Podszedł do @Fern A. Young, którą rozpoznał po samopiszącym piórze obok. Uśmiechnął się na powitanie, sądząc, że od nauczycielki zdążyła się już dowiedzieć jak się nazywał i ponowne przedstawianie się było zbędne. - Ja zacznę - oznajmił bez przekonania, obserwując jak jego słowa zamieniane są tuszem na pergaminie w litery bardziej zrozumiałe dla Ślizgonki. Dostrzegając, że nie ma nic przeciwko, wyciągnął ponownie różdżkę. Nie mógł znaleźć w sobie skupienia, które teraz podzielone było między rzucane zaklęcie, a Trevora i Nicholasa, którzy w innej części sali, obrzucali się zaklęciami. Słowo Densaugeo rozbrzmiało wraz z odpowiednim ruchem różdżki, a stróżka światła pomknęła w stronę ust dziewczyny. Te kilka sekund, miało być ostatnimi podczas których przejmował się jeszcze zadaniem powierzonym przez nauczycielkę. Przednie zęby Ślizgonki wydłużyły się delikatnie, opierając się na połowie wysokości jej dolnej wargi. Zaklęcie nie udało się Benjaminowi najlepiej, ale tak rozproszony, mógł się cieszyć, że w ogóle coś się udało. - Może przefarbujesz mi włosy? - zaproponował, nie zauważając wcześniej jaką część ciała zmieniała dziewczyna u partnera z Hufflepuff. Oczywiście, to była tylko propozycja, przez co jego ton był życzliwy i niezobowiązujący... czego pewnie przeklęte pióro nie oddało nawet w połowie tak dobrze jak powinno. Poczekał chwilę aż dziewczyna obłoży go swoim zaklęciem Colovaria, zerkając od czasu do czasu, nie w te stronę, w którą powinien. - Nieźle - stwierdził, gdy już dziewczyna dała z siebie tyle ile mogła. Może efekt nie był powalający, ale jak na jego to i tak nieźle, że młodej czarownicy się udało. Uśmiechnął się... a potem usłyszał uderzenie czegoś o okno w sali. Pewniej odwrócił głowę w stronę dźwięku, obserwując, jak po drugim takim uderzeniu, Trevor pod postacią kruka, wypada przez okno. Momentalnie wbiło go w ziemię z przerażenia. Ptasi móżdżek Trevora mógł mieć najróżniejsze pomysły, ale to wyglądało jak wypadek, z którego mogła zostać po nim rozpaćkana plama z pierzem. Patrzył jeszcze chwilę w stronę okna, po czym pożegnał się z Fern. Skierował kroki do @Astrid Vodder, która na pewno jak i on, zauważyła całe niefortunne zdarzenie. - Pani profesor, wyjdę go poszukać. - oznajmił, będąc pewny, że i bez jej zezwolenia, właśnie to zamierzał zrobić. Miał jednak na tyle oleju w głowie by nie bagatelizować nauczycielki, która dodatkowo mogła mieć jakieś sugestie odnośnie zaistniałej sytuacji. Wysłuchał co miała mu do przekazania, po czym wyszedł z sali, jak wcześniej zapowiedział.
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 65 Modyfikatory: - cecha: świetne zewnętrzne oko +5 - cecha: nieogarnięty chochlik -5 - Za efekt 76-100 +10 - za 10 punktów z transmy +5 - za 20 punktów z zaklęć +5 Wynik końcowy: 65 + 25 - 5 =85 Efekt zaklęcia: 76-100: Idealnie rzucone zaklęcie! Potrzebny dorzut? Nie
Niestety, nadeszła pora, by na moment rozstać się z dupą @Nykos Lush (i rzecz jasna z całym chłopakiem), co z perspektywy Adeli nie było specjalnie przyjemne, ale niestety – tak czasem bywa. Dziewczyna ruszyła w stronę @Anna Brandon gotowa na dalsze ćwiczenia. Niestety, Puchonka wybrała zdecydowanie mniej przyjemne zaklęcie – nie dało się ukryć, że wielkie zęby były zdecydowanie mniej przyjemne niż kwiatowe włosy. Na cale szczęście (dla Adeli, nie dla Anny) zaklęcie wyszło tak sobie, więc efekt nie był spektakularny – zęby Honeycottówny faktycznie urosły, ale na tyle nieznacznie, że gdyby powrót do stanu normalnego okazał się problemem, to dziewczyna byłaby w stanie pokazać się w nich na ulicy. Następnie nadeszła jej kolej. Adela poinstruowała Annę w materii tego jakie zaklęcie planuje rzucić. Gdy już wszystko było jasne, dziewczyna skupiła się, by po chwili ponownie rzucić niewerbalne zaklęcie dorabianego ogona. Tym razem obdarzyła swoją partnerkę w ćwiczeniu, długim pręgowanym ogonem charakterystycznym dla tygrysa.
Fern A. Young
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 42 Modyfikatory: - Za posiadanie cechy eventowej silna psycha, lub świetne zewnętrzne oko +5 oczek do kostki k100 Wynik końcowy: 42 + 5 = 47 Efekt zaklęcia: 26-50: Magia zaczęła działać, choć brakowało Ci skupienia na odpowiednim rzuceniu zaklęcia. Postanowiłeś spróbować jeszcze raz. Rzuć kostkę literka. Samogłoska oznacza, że zaklęcie zadziałało, choć w o wiele słabszy sposób niż planowałeś. Spółgłoska oznacza, że zaklęcie było w połowie udane. Potrzebny dorzut? Tak D - Spółgłoska oznacza, że zaklęcie było w połowie udane.
Zabawa z @Terry Anderson w manicure była całkiem fajna, Fern również zapomniała, że jest na lekcji transmutacji. Na sugestie Terrego kiwnęła głową, możliwe, że mogłaby domalować jakieś wzorki, ale patrząc na wykonane przez nią zaklęcie to połowicznie. Na uwagę profesor wzruszyła niepewnie ramionami, ale skoro Vodder prawie niemal ją pochwaliła, uśmiechnęła się, bo u Craine'a za takie coś z pewnością dawno wyleciałaby z klasy. Entuzjastycznie zgodziła się na przemianę w biedronkę, chociaż kręciło się jej w głowie od tej nowej perspektywy. Nawet chciała spróbować latania. Nadal jednak była głuchym owadem. Anderson był diabelnie dobry w tę transmutację, jak rzucał zaklęcia to jak sam szatan. Fern jednak nie miała pojęcia, że może rzucić je za mocno. Na pewno był bardziej zaangażowany w lekcje niż ślizgonka, bo mimo głuchoty miała wrażenie, że jakieś niewidzialnie brzęczenie w głowie co chwile ją rozpraszało. Nawet relaks przy paznokciach nie poprawił jej koncentracji, a tym bardziej bycie biedronką... za mocno. Dała znać, że wszystko z nią w porządku i puchon nie ma co się martwić, uśmiechnęła się jeszcze do niego i pokazała kciuk w górę. Potem cała jej uwaga skupiła się na @Benjamin O. Bazory, z którym się przywitała jak to głucha uprzejmym gestem niż słowem. Nie znała go za dobrze, ale z pewnością był jakoś spokrewniony z nauczycielem zaklęć, jednak nie wnikała w to. Większość uczniów miała swoich krewnych w Hogwarcie i to wcale nie tak rzadko okazywali się oni pracować jako kadra szkoły. Przytaknęła tylko, kiedy zaproponował, że zacznie, aby zaraz cieszyć się wydłużonymi zębami. Myślała, że i Benowi pofarbuje paznokcie, ale skoro chciał włosy. Totalnie nie miała nic przeciwko i rzuciła colovaria caeruleum, celując różdżką w jego czuprynę. Ponownie uzyskała efekt połowiczny. Połowa włosów zaczynając od czubka głowy krukona zmieniła się na niebiesko. Fern nie kombinowała z kolorami, malując swoich partnerów na transmutacji w barwy ich domów. Spojrzała w stronę okno, kiedy chłopak również skierował tam wzrok i chociaż nie za wiele zrozumiała, to Ben postanowił wyjść z sali, ale najpierw się z nią pożegnał, pomyślała, że naprawdę jest spoko. Pamiętała, że Aiyana mówiła jej coś o nim, że dobry jest z eliksirów. Może wcale nie taki gorszy niż Solberg? Postanowiła, że kiedyś go o to zapyta.
Tristan Collins
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188
C. szczególne : Mnóstwo tatuaży, rozmierzwione włosy, czarne ciuchy - raczej typ oldschoolowy, aniżeli ten "na czasie"; umówmy się, moda lat 90 jest niepowtarzalna
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 14 + dorzut - 2 Modyfikatory: - Wynik końcowy: 14; parzysta Efekt zaklęcia: Terry przeżył, nic mu się nie stało Potrzebny dorzut? Nie
Był tragiczny w transmutacji i każdy - kto o tym, rzecz jasna, wiedział - nie podjąłby się świadomej współpracy ze starszym Collinsem. I choć nie zrobił wcześniej krzywdy Henrykowi, to propozycja Astrid, by zmienić pary wydała mu się strzałem w kolano, bowiem... Wygłupienie się i wysłanie jakiegokolwiek ucznia bądź studenta do skrzydła szpitalnego, było bardziej niż pewne. Spojrzał na młodzika, który się do niego dosiał, starając się odgrzebać w pamięci jego twarz. Podejrzewał, że mógł być w wieku Trevora, więc tym bardziej żywił głębokie wyrzuty sumienia, gdy docierało do niego, że chłopak miał połowiczne szanse na doświadczenie eksplozji swojego nosa. Cóż, los bywa niezbadany, dlatego gdy wyrwano go z zamyślenia, posłał przepraszający uśmiech w stronę puchona. - Tristan - przedstawił się, choć nie sądził, że młodszy partner miał zapamiętać to imię. Dzieliły ich zapewne lata świetlne we wszystkim, a już na pewno w tym, że mózg Collinsa nadal pracował na wolniejszych obrotach niż kiedykolwiek wcześniej. - Zawsze to lepiej niż jakiś gumochłon czy bobek lunaballi - stwierdził bez namysłu, pozwalając użyć na sobie transmutacyjnej inkantacji. Żałował jedynie, że nie był w stanie zauważyć swojego nowego wcielenia, nawet nie ogarniając, że w podobnym momencie jego brat wyleciał z sali, pozostając ptakiem. Po kilku chwilach wrócił więc do swojej naturalnej formy, przeczesując machinalnie rozmierzwione włosy, na których punkcie miał subtelną obsesję. - Jeśli nie mam na sobie tego czerwonego pancerza w kropki, to jest w porządku - roześmiał się półgębkiem, po czym ujął swoją różdżkę. - Powiększę ci nos, bo nie jestem jakimś wybitnym gościem z tego przedmiotu, więc mam nadzieję, że twoja twarz pozostanie na właściwym miejscu - wyjaśnił jeszcze, byle tylko zabezpieczyć się przed ewentualnymi pretensjami. Engorgio. Zaklęcie nie dało żadnego efektu, ani tym bardziej nie wyrządziło ani jednej szkody, na co krukon odetchnął z wyraźną ulgą. Skwitowaniem żałosnych umiejętności było jednak wywrócenie oczami - w ten typowy dla siebie sposób, a następnie wzruszył ramionami. - No popatrz, Merlin nad tobą czuwał - zażartował, zastanawiając się czy w tym roku uwali ten konkretny przedmiot.
Transmutacja, etap II Wylosowana kostka k100: 66 Modyfikatory: - Punkty z transmy: 29 = + 10 punktów - Efekt powyżej 101 = -2 punkty - Świetne zewnętrzne oko = + 5 punktów Wynik końcowy: 66 + 10 - 2 + 5 = 79 Efekt zaklęcia: Idealnie rzucone zaklęcie Sumptuariae Leges Potrzebny dorzut? Nie
Było jej tak strasznie wstyd, że nie panowała nad płonącymi policzkami i kosmykami włosów, które przez kilka ułamków sekund mieniły się różnymi odcieniami, nim nie odeszła od Baxtera. Czuła, że to faux pas jest kompletnie irracjonalne, zważywszy na swoje opowieści o zamiłowaniu do transmutacji, którą tak bardzo kochała. Cóż, życie jest brutalne, a zajęcia z Vodder trwały nadal. Posłała jeszcze ostrzegawcze spojrzenie @Imogen Skylight, kiedy ta skomentowała w ten zuchwały sposób swoją próbę czarowania na ślizgonie, bo... Nie sądziła, że ktokolwiek zauważy jej zawstydzenie i rozanielone spojrzenie, gdy na niego spoglądała. Przyjaciółka jak widac miała nader wprawne oko, lecz Francuzka nie miała szansy odpowiedź, musząc się wycofać. Zmieniła więc swoje miejsce i podeszła wolnym krokiem do @Clara Hudson, mając nadzieję, że nie zrani jej w żaden sposób, bo zaklęcie używane przez nią nie należało do najłatwiejszych, a mimo to starała się skupić. Robiła dobrą minę do złej gry, odgarniając gęste pukle na plecy. - Wierzę, że nie skończysz w skrzydle szpitalnym, serio - powiedziała z dozą spokoju, po czym wypowiedziała konkretne słowa, obserwując jak ubranie puchonki zmienia się pod wpływem magii. Kąciki ust Clementine drgnęły nieco ku górze, a ulga uderzyła w nią z impetem. Widocznie problem leżał w osobie, na którą należało nałożyć urok i emocjach, które temu towarzyszyły. - No proszę, teraz masz na sobie uroczy sweterek w truskawki - stwierdziła bez namysłu, dumna z wykonanej przez siebie pracy. - To teraz twoja kolej.
Clara Hudson
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162
C. szczególne : tatuaż przy prawym cycku (podgląd w kp - bez cycka, zboczuszki)
Odpowiedziała jej nauczycielka. To tyle, jeżeli chodziło o pozostanie niewykrytą. - Przepraszam, niechcący przecież - bąknęła do kobiety na wpół skruszona, na wpół obrażona. Raczej, że ławka nie była miejscem do spania. Ona wybrała kanapę, to ją przegonił duch, a teraz nie dość, że bolała ją szyja, to jeszcze dostała ujemne punkty. Nie dyskutowała jednak, bo kłótnie z nauczycielami rzadko kiedy się opłacały, a ona miała już wystarczająco dużo dram w życiu. Zakłopotana szukała wzrokiem kogoś bez pary i straciła już wiarę w powodzenie tej misji, kiedy podeszła do niej @Clementine Bardot. -Dzięki - odetchnęła z ulgą. - Już się bałam, że będę musiała prosić o pomoc. - Kiwnęła głową w stronę Vodder, której nie zamierzała już wchodzić w drogę. Oczy zaświeciły jej się, kiedy Gryfonka wspomniała skrzydło szpitalne. - Nie krępuj się - uspokoiła ją, wzruszając ramionami. Chciała dać do zrozumienia, że wszystko jej jedno, choć wcale tak nie było. Po cichu liczyła na to, że koleżanka zrobi jej jakąś niedużą krzywdę. Bardot poradziła sobie jednak bez problemu. - Ja ci tego samego nie zagwarantuję, ale obiecuję, że osobiście cię tam odprowadze i będę ci towarzyszyć przez cały czas rekonwalescencji. - Nie kłamała, chociaż gdyby przyszło co do czego, Clem nie mogłaby za bardzo liczyć na jej uwagę. Miała za to przynajmniej tyle przyzwoitości, żeby nie wysyłać tam dziewczyny celowo. -I z góry przepraszam, ale nie znam zbyt wielu transmutacyjnych zaklęć - uprzedziła, po czym rzuciła densaugeo, czując wyrzuty sumienia. Powiększanie zębów było bardzo brzydka odpowiedzią na wyczarowanie sweterka, ale tak się składało, że złośliwe zaklęcia były Clary specjalnością. Lepiej było chyba rzucić zaklęcie, które miało się z grubsza opanowane niż próbować wyczarować miły efekt, który skończyłby się jej pobytem w szpitalu. Lepiej dla Clementine przynajmniej. Choć ona też mogła mieć mieszane uczucia, gdy Clara dorobiła jej imponującej wielkości siekacze.
Modyfikatory: - 20+ z zaklęć =+5 - spanie na lekcji =-10 Wynik końcowy: 93 + -5 =88 Efekt zaklęcia: idealnie rzucone zaklęcie Potrzebny dorzut? Nie
Astrid Vodder
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172
C. szczególne : Okulary w rogowej oprawce, często czuć od niej dym papierosowy, wygląda na młodszą niż w rzeczywistości jest, szwedzki akcent, burdel w życiu i na głowie
Astrid dalej niespiesznie krążyła wokół uczniów, obserwując dalej jak z większym i mniejszym zaangażowaniem radzili sobie z postawionymi przed nimi zadaniami. Niektórzy nie byli zbyt zadowoleni z tego, co należało zrobić, inni za to podeszli do wszystkiego ze zbyt dużym entuzjazmem. Astrid korygowała tam, gdzie ta korekta była potrzebna i tłumaczyła, jakie błędy popełnili tak, aby każdy wyniósł z tej lekcji jak najwięcej. Niemniej wiele się wydarzyło po drodze, bo oto okazało się, że Astrid musiała ratować wielu uczniów, którzy nie potrafili odczarować swoich kolegów i o dziwo, w tej części zajęć, kobieta miała ręce pełne roboty. Może właśnie dlatego chwilę trwało, nim dostrzegła, że oto @Trevor Collins, został przemieniony w kruka czy cholerą inną wronę i wesoło wyleciał przez okno. Przerażenie odmalowało się na jej twarzy, kiedy zrozumiała, co to dla niej oznaczało. Zaklęła siarczyście po norwesku i przeczesała mimochodem włosy. Na szczęście koniec lekcji zbliżał się wielkimi krokami. - Dołączę do Ciebie tuż po lekcji- oznajmiła @Benjamin O. Bazory, kiedy ten stwierdził, że pójdzie szukać Collinsa. Nie mogła przecież zostawić klasy bez opieki. Niedługo potem zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec zajęć. - Ok, dziękuję wam za dzisiaj. Jeśli ktoś ma jakieś pytania, to proszę złapać mnie później, bo teraz muszę iść ratować jednego Krukona - to powiedziawszy, poczekała jak ostatni maruderzy opuszczą salę, pospieszając ich w odpowiedni sposób, po czym sama wyszła z klasy i puściła się niemalże biegiem w stronę wyjścia z zamku. Nie ma to jak bieganie po błoniach w ramach codziennej aktywności fizycznej...
Zt dla wszystkich!
Bardzo dziękuję wszystkim za udział w lekcji, przepraszam za opóźnienie związane z jej rozliczeniem. Wszystkie punkty domów i kuferkowe zostaną wam rozdane wkrótce!
Udział w 1 etapie - 5pkt Udział w 2 etapach - 10pkt Zakres 50-100 1 etap: 5pkt Zakres 50-100 2 etap: 5pkt