Najchętniej to zostałaby w swoim pokoju, zakopana pod grubym kocem, sama ze sobą i swoim nieszczęściem. Nie mogła jednak unikać lekcji w nieskończoność. Nie po to zapłaciła za powtarzanie klasy równowartość połowy nowego sprzętu do quidditcha, żeby kolejny raz zawalić rok. To był ten dzień, w którym musiała w końcu pojawić się na zajęciach, pierwszy raz od zeszłego semestru. Mało kto wiedział o tym, że nie zdała i czuła się z tym nieswojo. Idąc szkolnymi korytarzami, miała wrażenie, że wszyscy się na nią gapią i ją oceniają, choć tak naprawdę mało kto zwracał uwagę na niczym niewyróżniającą się Puchonkę w szkolnym mundurku. Tylko w jej własnej głowie odgrywał się mały dramat. Minęła chwila, zanim nacisnęła klamkę i weszła do sali. Stała tak pod drzwiami, walcząc sama ze sobą, aż ktoś z tyłu jej nie ponaglił. Nawet nie zwróciła uwagi, kto to był, po prostu wzięła głęboki wdech i weszła do środka, byle tylko zejść z drogi i nie rzucać się w oczy. Szybko przemknęła do ostatniej ławki i usiadła, nieco się garbiąc, jakby w ten sposób miało ją być mniej widać. Ukradkiem rozejrzała się po sali, aby sprawdzić, kto jeszcze przyszedł na transmutację. Nie wszystkich rozpoznała, dostrzegła jednak kilku znajomych Puchonów i mimowolnie się uśmiechnęła. Jak dobrze było ich widzieć! Miała ochotę podbiec do każdego z osobna, wyściskać, zapytać o to jak im minęły wakacje, przytulić, dowiedzieć się, czy aby na pewno wszystko w porządku i jeszcze raz wyściskać, z całą swoją borsuczą miłością. Pozostała jednak na miejscu, bo na razie nie chciała skupiać na sobie uwagi. Najpierw musiała pogodzić się ze swoją porażką i oswoić się z myślą, że powtarza rok i to wcale nie jest nic nadzwyczajnego, nie ona pierwsza i nie ona ostatnia! Poukładanie sobie tego w głowie wymagało jednak czasu...
/Zapraszam, można się przysiadać!
Autor
Wiadomość
Nykos Lush
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Punkty w kuferku z transmutacji: 0 Punkty w kuferku z zaklęć: 6 Nastrój: 10 Praca domowa: nie istniałem chociaż pewnie bym odrobił, lol
Wstyd sie przyznać, że utknął w szklarni, więc biegnąć pospiesznie na piąte piętro dopiero po drodze sprawdzał, czy nie zostawił niczego na ławce roboczej i z pewnym żalem do samego siebie zorientował się, że owszem. Wizzbook. Co za żenada. Zatrzymał się przed drzwiami do klady Transmutacji i zajrzał do środka, by się upewnić, czy jeszcze mu się uda na ostatnią chwilę wślizgnąć niepostrzeżenie i trochę się uchylając, jakby się migał od wjebania komuś w kadr cykanego zdjęcia, bokiem przeszedł do ławki, przy której siedziała @Adela Honeycott. Wsunął się na miejsce koło niej i objął ją krótko, by musnąć wargami jej skroń. - Hej. - uśmiechnął się - Myślałem, że nie zdążę. Na szczęście ta, to nie Patol, nie? - mruknął szeptem, grzebiąc w torbie w poszukiwaniu notesu.
Tristan Collins
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188
C. szczególne : Mnóstwo tatuaży, rozmierzwione włosy, czarne ciuchy - raczej typ oldschoolowy, aniżeli ten "na czasie"; umówmy się, moda lat 90 jest niepowtarzalna
Punkty w kuferku z transmutacji: 0 Punkty w kuferku z zaklęć: 11 Nastrój: 5 Praca domowa: Nie, bo nie było Trisa chyba na forum jeszcze albo nie miał koloru, dont remembah
Sam nie wiedział, czy chciał być w Hogwarcie. Irytowało go większość spraw, ale nie z powodu przyjaciół, a wszechogarniającej bezczynności, która przytłaczała krukona ponad miarę. Nie umiał się wszak odnaleźć w tym wszystkim. Nie tak jak przed ponad dwoma laty, gdy Elsie była obok, wspierając go w każdej najmniejszej czynności. Aktualnie nie było nikogo, dlatego staczał się niemal każdego dnia, zastanawiając - dlaczego wrócił. Potem przypominał sobie kazania od Trevora, Veronici, Lyry i czasem od Ricky'ego, który jako jeden z niewielu nie podjął się wywierania na nim presji, że Anglia była jego domem. Starszy z braci wcale tego nie czuł, a może... Nie chciał tego czuć? Wszedł do klasy bez większego przekonania, zapału czy chęci. Odszukał wzrokiem brata, a potem Benjamina, do których postanowił podejść, bo gdyby miał zjazd przy Astrid, to zapewne wzięłaby go na pogadankę, na co wcale nie był gotowy. Już nawet bardziej nie mógł być, wszak w jego umyśle szalało istne tornado, gdy raz za razem próbował analizować codzienność, do której doprowadził. - Gdybym zaczął umierać, to wyrzućcie mnie przez okno - zaproponował, stając obok chłopaków i posyłając im wymowne spojrzenie. Nie był na kacu, ani tym bardziej po jakichkolwiek prochach. To życie go dopadło tym razem - pełne frustracji i niezadowolenia, przez co nie umiał zapanować nad czarnowidztwem.
Punkty w kuferku z transmutacji: 5 Punkty w kuferku z zaklęć: 5 Nastrój: 7 Praca domowa: nie
Wymiana zakończyła się już dawno temu, ale los pokarał go po powrocie tak ciężką groszopryszczką, że zjawił się w Hogwarcie z dwumiesięcznym poślizgiem, lekko podłamany ilością materiału którą będzie musiał nadrobić i tak zmotywowany, że prosto z gabinetu Wang, u której poskładał wszystkie stosowne papiery, ruszył na pierwsze zajęcia - z transmutacji. Prawdopodobnie powinien był pójść w ślady dziewczyny która prawie go staranowała i pobiec w stronę klasy, ale szanujmy się, nie zamierzał aż tak się poświęcać i wpadać do środka jak jakiś nieokrzesany troll. Szedł sobie spokojnym krokiem, z nostalgią wspominając o ile przyjemniejsze dla oka były bogato zdobione korytarze w Beauxbatons i zastanawiając się kim jest ta nowa nauczycielka - i o ile straszniejsza niż Patol mogła się okazać. Oby wcale, bo zjawił się w progu sali na granicy spóźnienia, co u starego profesora byłoby prawdopodobnie przyczyną odjęcia stu punktów i wyrzucenia go przez okno, a mimo wszystko wolałby się jednak czegoś dziś nauczyć. Od razu podszedł do @Royce Baxter, praktycznie ignorując wszystkich innych w klasie, bo wiadomo że za tym łysym obwiesiem stęsknił się najbardziej. - Bążur mesje, a ty co tu robisz, pomyliłeś klasę z kiblem? - powitał go z kulturą oraz światowym akcentem, wyciągając rękę żeby w ramach uzupełnienia z impetem łupnąć go w ramię - i dopiero wtedy się zorientował, że Rojsowi towarzyszyła k o l e ż a n k a (@Clementine Bardot), na widok której zrezygnował z ciosu i udał, że chciał się tylko przeciągnąć czy podrapać. - O, yy, widzę że masz towarzystwo - speszył się trochę, bo nie dość, że początkowo zupełnie ją zignorował jak jakiś cham, to jeszcze była świadkiem niezbyt subtelnej zaczepki wobec ziomka. - Cześć, Henryk jestem, to ten, nie będę przeszkadzał - dopiero teraz przedstawił się już naprawdę kulturalnie oraz uprzejmie i usiadł w ławce za nimi, nie wdając się w dłuższe dyskusje, bo ostatnie na co miałby ochotę tuż po powrocie, to wysłuchiwanie stękania Rojsa, że przeszkodził mu w podrywie. Nie miał wątpliwości, że coś tu się święciło, bo przecież kto jak kto, ale taki Baxter na pewno nie zjawiłby się na transmutacji z innego powodu niż chęć zaimponowania kobiecie.
Ostatnio zmieniony przez Henry Finch dnia Nie Lis 03 2024, 13:53, w całości zmieniany 1 raz
Punkty w kuferku z transmutacji: 17 Punkty w kuferku z zaklęć: 22 Nastrój: 10 Praca domowa: Nie
Trudno było uwierzyć, że się nie spóźniła, a już tym bardziej, ze pojawiła się w klasie przed Nykosem. Taka sytuacja nie należała do codziennych, szczególnie podczas transmutacji, która nie była pierwszym wyborem Honeycottówny. Przez moment czuła wręcz niepokój, że u chłopaka coś nie gra, lecz gdy w końcu się pojawił, na twarzy Adeli zakwitł najpiękniejszy z uśmiechów. - Hej skarbie - szepnęła. Czy pojawiła się na tej lekcji głównie z powodu towarzystwa @Nykos Lush? Być może, ale co w tym złego? W finalnym rozrachunku można było dojść do wniosku, że nowy związek sprowadza Honeycottównę na dobrą, proszkolną drogę.
Astrid Vodder
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172
C. szczególne : Okulary w rogowej oprawce, często czuć od niej dym papierosowy, wygląda na młodszą niż w rzeczywistości jest, szwedzki akcent, burdel w życiu i na głowie
Było już kilka minut po dzwonku i normalnie Astrid nigdy się nie spóźniała. Tego dnia jednak wszystko wskazywało na to, że nic nie może ułożyć się dobrze, toteż na pierwszą lekcję zmierzała bardzo spiesznym krokiem, nie do końca w idealnym nastroju. Niemniej nie była tym typem osoby, który to zamierzał wyżywać się na uczniach za swój zły humor. Lekcję trzeba było przeprowadzić i to było w tym wszystkim najważniejsze. Nim weszła do klasy, zaciągnęła się po raz ostatni papierosem, po czym zamieniła go w guzik i schowała do kieszeni swojej spódnicy. Poprawiła okulary na nosie po czym otworzyła drzwi do klasy i weszła do środka. Tak, jak się tego spodziewała, panował tutaj delikatny rozgardiasz, toteż gwizdnęła raz, głośno, aby zwrócić uwagę uczniów na siebie. - Ok, zajmijcie już swoje miejsca, proszę - oznajmiła, po czym sama podeszła do biurka nauczycielskiego. Oparła się o nie pośladkami i zaplotła dłonie na wysokości klatki piersiowej. Rozejrzała się po uczniach, a kiedy ostatni rozmowni ucichli, Astrid uznała, że to czas, aby sama rozpoczęła swoją część zajęć. - Witam serdecznie stałych bywalców i tych, których spotykam po raz pierwszy. Moje pierwsze pytanie brzmi: kto odrobił zadaną pracę domową? - poczekała, aż odpowiednie osoby podniosą ręce do góry, bądź w jakikolwiek inny sposób dadzą znać, że zaliczają się właśnie do tego grona. W odpowiedzi Astrid pokiwała głową. - Prace domowe na moich zajęciach nie są obowiązkowe, jednak znacząco ułatwiają i wpływają na wasze odczuwanie lekcji. Jak wspominałam wcześniej, tutaj spotykamy się przede wszystkim po to, aby praktykować to, co wcześniej mieliście poznać w teorii. A dzisiejszym tematem zajęć jest transmutacja ludzka. W waszych referatach musieliście napisać na temat różnych sposobów transmutacji czarodzieja, jednak dzisiaj na zajęciach skupimy się przede wszystkim na zaklęciach i ich używaniu. Na początek proszę, aby każdy z was wymienił zaklęcie, które pozwoli na transmutowanie częściowe lub całkowite czarodzieja oraz zdefiniowanie, jakie efekty powinniśmy po użyciu tego zaklęcia uzyskać. No, proszę. - Astrid spojrzała po kolei po każdym uczniu czekając na to, aż wymienią znane przez nich zaklęcia. Dała chwilę każdemu na zastanowienie, a kiedy ktoś nie bardzo wiedział, co powiedzieć, delikatnie naprowadzała na coś, co przyszło jej do głowy, a co uczniowie powinni znać. -Dobrze skoro każdy coś zna, to czas to przećwiczyć. Bardzo proszę, aby każdy z was, tak jak siedzicie w ławkach, zaczął testować zaklęcie na sąsiedzie z waszej ławki. Gdybyście potrzebowali mojej pomocy, śmiało, zapraszam! - to powiedziawszy, Astrid odepchnęła się od ławki i zaczęła chodzić wokół uczniów, gotowa pomóc im na tyle, aby nie zmienili się w całkowicie inne czy dziwne cosie.
Witajcie!
Dzisiejsza lekcja nie będzie tak skomplikowana, jak poprzednia, obiecuję!
Z racji tego, że Astrid się spóźniła i wy jeszcze macie na to szansę, o ile macie parę do ćwiczeń.
Tak jak Astrid wspomniała, proszę, abyście wzajemnie na sobie przećwiczyli zaklęcia, które odpowiadają waszemu progowi umiejętności transmutacji. Innymi słowy, idziecie do spisu, wybieracie odpowiednie zaklęcie, którego można użyć na człowieku i rzucacie je na siebie nawzajem. Dobieracie się samodzielnie, jeśli ktoś nie ma pary, proszę dać znać, taka postać będzie mogła przećwiczyć swoje zaklęcie albo na innym chętnym uczniu, albo na samej Astrid. Zanim jednak zabierzecie się za rzucanie danego zaklęcia, musicie o nim opowiedzieć na głos.
Tak jak wspomniałam, w miarę możliwości, zaklęcia nie mogą się powtarzać, bądźcie kreatywni. Bardzo proszę, aby do mnie na PW/discorda, pisać o tym, o jakim zaklęciu będzie mówiła wasza postać, zanim pojawi się wasz post. Poniżej będzie znajdować się lista zajętych zaklęć wraz z osobą, która będzie go używać. Będzie ona przeze mnie uzupełniana na bieżąco, według kolejności zgłoszeń. Jeśli pojawi się sytuacja, gdzie zaklęcia się skończą i braknie takiego dla waszej postaci, dajcie znać, coś pomyślimy, aby nikt nie czuł się poszkodowany ;)
Aby poprawnie rzucić zaklęcie, należy rzucić kostkę k100 i dodać odpowiednie modyfikatory, które ułatwiają lub utrudniają zaklęcie. Modyfikatory i wynik kości k100 sumują się, przy czym na koniec otrzymujecie wynik i powodzenie swojej postaci w rzucaniu wybranego przez was zaklęcia.
Efekty:
Spoiler:
1-25: Nie wydarzyło się kompletnie nic. Było to dość żenujące w twoim wykonaniu, więc na szybko podpatrzyłeś zaklęcie, którego użyła inna osoba i spróbowałeś go użyć, byle tylko coś osiągnąć. Rzuć k6 i wybierz zaklęcie z niższego progu niż wynosi Twój w dziedzinie transmutacji (jeśli miałeś zaklęcie z zakresu "proste", wybierasz dowolne z zakresu "wczesnoszkolne", nawet jeśli już jest ono w użyciu). Oczka 1 i 4 oznaczają, że zaklęcie się nie udało. Oczka 2, 3, 5, 6 - zaklęcie udane.
26-50: Magia zaczęła działać, choć brakowało Ci skupienia na odpowiednim rzuceniu zaklęcia. Postanowiłeś spróbować jeszcze raz. Rzuć kostkę literka. Samogłoska oznacza, że zaklęcie zadziałało, choć w o wiele słabszy sposób niż planowałeś. Spółgłoska oznacza, że zaklęcie było w połowie udane.
51-75: Poszło Ci naprawdę nieźle! Na sam koniec rzucania zaklęcia, nieco się zdekoncentrowałeś, przez co brakowało Ci idealnego wykończenia, ale możesz być naprawdę zadowolony ze swoich efektów!
76-100: Idealnie rzucone zaklęcie! Wszystko poszło Ci jak po maśle i nie masz żadnego punktu, do którego mógłbyś się w tym przypadku doczepić. Astrid widziała to i była naprawdę zadowolona z Twoich osiągnięć!
101 i więcej: O Merlinie, poniosła Cię fantazja! Użyłeś zdecydowanie zbyt dużo mocy magicznej, przez co twój kolega z ławki skończyłby nieźle pokiereszowany, gdyby nie szybka interwencja profesor Vodder! Jego ciało przetrwało bez większego uszczerbku, ale czy wasza znajomość to przetrwa?
Modyfikatory:
Za każde 10pkt z dziedziny transmutacji w kuferku, +5 oczek do kostki k100
Za każde 20pkt z dziedziny zaklęć w kuferku, +5 oczek do kostki k100
Za nastrój 7 i wyżej, +5 oczek do kostki k100
Za nastrój 4 i mniejszy, -5 oczek do kostki k100
Za odrobioną pracę domową, +5 oczek do kostki k100
Za posiadanie cechy eventowej silna psycha, lub świetne zewnętrzne oko +5 oczek do kostki k100
Za posiadaną cechy eventowej dwie lewe różdżki lub nieogarnięty chochlik -5 oczek do kostki k100
UWAGA! Postać musi użyć wszystkich modyfikatorów, które są dla niej adekwatne!
Proszę o umieszczeni poniższego kodu w swoim poście!
Kod:
<zg>Transmutacja, etap I</zg> <zgss>Wylosowana kostka k100: </zgss> [url=TUTAJ WPISZ]Tutaj wpisz wynik![/url] <zgss>Modyfikatory:</zgss> - Wymień wszystkie modyfikatory, które dotyczą Twojej postaci - Wymień wszystkie modyfikatory, które dotyczą Twojej postaci - Wymień wszystkie modyfikatory, które dotyczą Twojej postaci <zgss>Wynik końcowy: </zgss> Kostka k100 + Wszystkie modyfikatory =[b] Wynik[/b] <zgss>Efekt zaklęcia: </zgss> Wpisz zakres, w którym znajduje się Twoja postać <zgss>Potrzebny dorzut? </zgss> [color=#339966]Tak [url=tutaj wpisz]tutaj wpisz jaki[/url] - efekt[/color] / [color=#993333]Nie [/color](wybierz jedno)
Jeśli macie jakiekolwiek pytania odnośnie tego, jak to powinno być liczone, czy ogólnie względem lekcji, zapraszam śmiało na PW do Astrid lub Imogen, bądź na mojego discorda (tam szybciej można mnie złapać).
Termin pisania: 7/11/2024 godzina 18
Ostatnio zmieniony przez Astrid Vodder dnia Sro Lis 06 2024, 07:26, w całości zmieniany 7 razy
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 32 Modyfikatory: - Za każde 10 z transmutacji +5 = 35 pkt - Za każde 20 z zaklęć +5 = 15 pkt - Nastrój +5 - PD +5 - Cecha: świetne zewnętrzne oko +5 Wynik końcowy: 32 + 65 = 97 Efekt zaklęcia: 76-100: Idealnie rzucone zaklęcie! Potrzebny dorzut? Nie
Jakoś chwilę zdysocjował, myśląc o zaplanowanym wyjeździe, którego termin zbliżał się wielkimi krokami, kiedy Vodder pojawiła się znikąd jak duch. No, oczywiście weszła normalnie drzwiami jak każdy normalny człowiek, ale tego już nie zauważył. Tylko jej nagłe zmaterializowanie się przy biurku, jak zaczęła mówić. Zacisnął lekko wargi, obserwując ją i zastanawiając się, jak ktokolwiek mógł być stałym bywalcem, skoro dotychczas widzieli się tylko raz i przeszło mu przez myśl, że może są jakieś dodatkowe zajęcia z transmutacji, o których nic nie wiedział. Kiedy przyszła jego kolej na odpowiedź, myślał chwilę - a to bolesne - bo ani chciał szczególnie pierdolnąć jakąś coloravią, ani za bardzo przesadzić animagusem. - Virherba to zaklęcie transmutujące całe ciało człowieka w roślinę, co z technicznego punktu widzenia powinno być względnie łatwe, jako że to przemiana organizmu wielokomórkowego w organizm wielokomórkowy, przy czym funkcje życiowe rośliny są dalece odbiegające od ludzkich, dlatego zaklęcie to może być dużym wyzwaniem dla czarodzieja. - pociągnął nosem i poprawił się na krześle, odwracając się przodem do @Maximilian Felix Solberg i patrząc mu w oczy, wyznał - Na lekcji u Patola niestety udało mi się zamienić w paprotkę i nie wykitować, miejmy nadzieję, że tym razem pójdzie lepiej. - powiedział ciszej, tylko do kumpla, po czym odchrząknął, chcąc zabrać się za prezentację. Wykonał odpowiedni gest różdżką, pilnując, by doprecyzować każde zgięcie nadgarstka, po czym wyraźnie wyartykułował: - Virherba! - z intencją przemiany Maxa w piękną, wielką, rozłożystą różę. Uchwycił kwiat w palce, uśmiechając się do siebie, ale bardzo lekko i bardzo skrycie, żeby przypadkiem nie wyglądać na zbyt zadowolonego. Zaprezentował nauczycielce wynik swojej pracy, po czym odczarował go. - Sorry, nie wyszło. - wyznał, bo przecież mógł chociaż trochę go sponiewierać.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 51 Modyfikatory: - +5 za każde 10pkt w kuferku = +60 - +5 za każde 20pkt z zaklęć = +20 - -5 za nastrój - +5 za PD Wynik końcowy: 51 + 60-5+5+20 = 131 Efekt zaklęcia: 101+ trochę za mocno Potrzebny dorzut? Nie
Ledwo owiał wzrokiem twarz @Kate Milburn , nie rejestrując jej krótkiego uśmiechu. Był obecny ciałem, ale jego duch zajmował się czymś zupełnie innym. Niestety musiał się wysilić, kiedy do sali weszła nauczycielka i zaczęła tłumaczyć im zadanie. Cóż, przynajmniej tym razem nie wyglądało na to, że Max spierdoli z sali w połowie swojej prezentacji. -Działaj swoje cuda, mistrzu. - Oddał się w ręce @Lockie I. Swansea, niespecjalnie garnąc się do zadania. Różdżka swędziała go do jedynego zaklęcia, którego rzucić w klasie nie mógł więc liczył na to, że przez te kilka sekund uda mu się jakoś uspokoić. Po chwili już prezentował się jako dorodny kwiatek, co było dość dziwnym uczuciem, jeśli miał przyznać. -Następnym razem postaraj się bardziej. - Odpowiedział z ledwo widocznym uśmiechem, gdy już wrócił do swojej postaci. -Virsubdito zamienia człowieka w wybrany przedmiot. Jest to problematyczne o tyle, że trzeba wyzbyć się jakoś wszelkich oznak żywotności pacjenta, ale nie jest niemożliwe. - Pokrótce streścił swój plan na ćwiczenie i powrócił do kumpla, przez chwilę zastanawiając się, w co by go tutaj zamienić. W końcu wypowiedział inkantację, a Lockie zaczął się kurczyć i marszczyć, by w końcu zmienić się w galaretowaty model mózgu, choć trzymane w Maxie negatywne uczucia sprawiły, że zaklęcie było zbyt mocne i struktura modelu zaczęła powoli pękać, a wypełnienie mózgu rozlewać się wokół nich. Max nie zdążył zareagować, bo Vodder już kontrolowała sytuację, przywracając Swansea do jego oryginalnego stanu. -Sorry, na trzeźwo mam niedociągnięcia. - Przeprosiny były szczere, ale reszta pozostawała w sferze żartu. Oczywiście te słowa rzucił tylko do ślizgona, gdy już Astrid znalazła się poza zasięgiem słuchu.
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Nykos Lush
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 70 Modyfikatory: - Za nastrój 7 i wyżej, +5 oczek do kostki k100 Wynik końcowy: 70 + 5 = 75 Efekt zaklęcia: 51-75: Poszło Ci naprawdę nieźle! Potrzebny dorzut? Nie
No i choćby się pasjonował transmutacją jak zielarstwem, to kiedy mu się tak pięknie uśmiechała, trudno mu było przypomnieć sobie, co to jest skupienie. Położył jej rękę niepozornie na nogach, przyciągając ją pod ławką trochę bliżej siebie, jednocześnie obserwując wchodzącą do klasy nauczycielkę. Nie wyglądała znajomo, ale zdążył przegapić już trochę zajęć z transmsutacji w tym semestrze - za dużo czasu spędzał w szklarni, a Pszczoła niekoniecznie przypominała mu o zajęciach, które jej samej nie pasjonowały. Wysłuchał instrukcji nauczycielki, unosząc powoli brwi, bo ostatnie czego chciał, to dorobić Adeli niechcący trzecie oko na czole, chociaż, jak tak teraz na nią spojrzał, z trzecim okiem wyglądałaby zapewne równie słodko jak z dwoma. - Spróbuje Herbifors, co? - uśmiechnął się, wyciągając palce do jej jasnych włosów - Trochę szkoda, ale też będzie pięknie. - zapewnił, podwijając rękawy i biorąc do ręki swoją nieco wygiętą, ciemną różdżkę.- Jest taki kwiat, który nazywa się kosmos czekoladowy. - uniósł lekko brwi w rozbawieniu, bo zarówno kosmos jak i czekolada wybitnie mu do Honeycott pasowały. Obrócił się na krześle, by siedzieć przodem do niej i machnął różdżką, wymawiając wyraźnie inkantację zaklęcia, a złote włosy Honeycott zaczęły powoli pęcznieć w aksamitne, ciemnoczerwone kwiaty.
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Punkty w kuferku z transmutacji: 41 Punkty w kuferku z zaklęć: 19 Nastrój: 6 Praca domowa: Nie Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 6 Modyfikatory: - +20 za kuferek (transma) - +5 za nastrój Wynik końcowy: 6+20+5 = 31 Efekt zaklęcia: Działa w połowie Potrzebny dorzut? Tak G - zaklęcie w połowie udane
Stał między lustrem, a ulubionym kaktusem w pokoju wspólnym puchonów. Jedną rękę miał lekko opartą na biodrze, a drugą trzymał na głowie, jakoby silnie nad czymś myślał. Tak też było w rzeczywistości - chłop mocno rozkminiał, co miał teraz zrobić, bo o czymś ważnym zapomniał. Po czym wyszła jego opoka - niemal niczym Wenus na obrazie Botticelli'ego, ale schludna, ubrana i uśmiechnięta - @Anna Brandon. - Idziesz na transme? - Oświeciło go, kiedy zobaczył jakiś podręcznik czy coś podobnego w ręku dziewczyny. Nagle mgła w głowie chłopaka się rozwiała, a on uśmiechnął się i nawet wyprostował jak student na UJcie ze trzy stulecia temu. - Mogę z tobą? - Można orzec, iż chłopak nie zostawił jej wyboru, niemniej uszanowałby jej wolę i jedynie kroczył pół metra za nią w tę samą stronę, na te same zajęcia. Ot, Wacław też nie przygotował się tak bardzo jak ona. Gdzieś w pośpiechu znalazł swoją różdżkę za kaktusem, otrzepał ją z ziemi i ruszył chyżo, aby się poedukować. - Christoffa Tailora podobno wydaje nową powieść - jej ostatnia książka wstrząsnęła Wacławem niemal tak bardzo jak śmierć Księżnej Diany, a o obydwu przypadkach dowiedział się ze dwie dekady po zdarzeniu. I po tak miło zagajonej rozmowie, Puchoni usiedli w ławkach, słuchając preludium do zajęć. - Um, zaklęcie kameleona powinno być w porządku? Tak sądzę. Sprawia, że człowiek staje się bardzo wtopiony w tło. Dla kogoś nieuważnego bądź ślepego staje się niewidzialny. - Tak się elokwentnie wypowiedział, korzystając ze swoich 3 sekund atencji. Wypróbował je na Annie i do połowy wyszło. Pomijając, że od pasa do góry nie było widać dziewczyny a samego Wacka od pasa w dół.
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 67 Modyfikatory: + 5 oczek za dobry humor + 5 oczek za 10 z transmutacji + 5 oczek za 20 z zaklęć + 5 oczek za świetne zewnętrzne oko - 5 oczek za nieogarniętego chochlika Wynik końcowy: 67 + 20 - 5 = 82 Efekt zaklęcia: 76-100:Idealnie rzucone zaklęcie! Potrzebny dorzut? Nie
Gdy jej grecki bóg położył dłoń na nogach Adeli, ta ostatnie co miała w głowie to transmutację. Najchętniej opuściłaby z nim salę, by pomarzyć o tym i tamtym, eksplorując różne odcienie dotyku. Na jej nieszczęście, Vodder akurat weszła do klasy, co znacznie utrudniało wybranie się na spontaniczne wagary. Nie było jednak zbyt wiele czasu na smutki, bo trzeba było zabrać się do roboty. Z perspektywy Adeli transmutowanie @Nykos Lush nie było szczególnie zachęcające – i nie chodziło tu już nawet o fakt, że zapatrzona w niego, absolutnie nie miała ochoty na żadne zmiany formy, a raczej po ludzku bała się, że go uszkodzi. Nie była z transmutacji jakaś tragiczna, ale jednak co innego eksperymentować na jakimś losowym pomiocie od Dearów, a co innego, gdy trzeba było to zrobić na swoim własnym chłopaku. Najpierw jednak była kolej Lusha, który zajął się włosami Honeycottówny z adekwatną czułością. Adela zachichotała na wspominkę o kosmosie czekoladowym, a chwilę później była oczarowana faktem, że jej głowa została udekorowana dziesiątkami kwiatów. Efekt był naprawdę zniewalający i choć na co dzień lubiła swoje jasne pasma, to ucieszyła się z tej chwilowej transmutacji. Bardziej nerwowo zrobiło się, gdy nadeszła jej kolej. Przez chwilę miała problem z wybraniem zaklęcia, jakby w głowie pojawiła się jej pustka. Po chwili jednak wpadła na pomysł. - Uważaj na dupkę – powiedziała do chłopaka, kierując w jego stronę różdżkę. Rzucone niewerbalne zaklęcie dorabianego ogona, spowodowało, że chwilę później Puchonowi wyrósł imponujący, lisi ogon.
Punkty w kuferku z transmutacji: 0 Punkty w kuferku z zaklęć: 5 Nastrój: 7 Praca domowa: nie
Idę niespiesznie korytarzem z beztroskim poczuciem, że absolutnie nic nie muszę. Nie ma w planie aktualnie żadnej lekcji (a przynajmniej tak mi się wydaje), zgodnie z ideą no days off trening mam już za sobą, prace domowe same się odrobią - no żyć, nie umierać. Pogwizduję wesoło pod nosem, wpatrzony bardzo uważnie w czubki swoich butów i ujebany korytarz, kiedy znienacka czuję jak ktoś odbija się od moich pleców. W pierwszym odruchu łapię zbłąkanego i nieuważnego wędrowca, żeby się przeze mnie wyjebał i już mam otwierać gębę z uprzejmym pytaniem jak leziesz?, gdy moim oczom ukazuje się uroczy uśmiech należący do Clementine. Parskam śmiechem, kręcę z niedowierzaniem głową i słucham co Gryfonka ma na swoją obronę, ale zamiast tego słyszę, że zamierza mnie użyć jako usprawiedliwienie i zabrać na lekcję transmutacji. - CO - pytam więc nieco zdezorientowany, bo ze wszystkich zaproszeń na randki, to wydaje się być najbardziej osobliwe. No ale nie pozostaje mi nic innego jak się zgodzić, skoro będzie fajnie. Zanim cokolwiek mówię, z jej strony pada obietnica, której w żaden sposób zignorować nie mogę. - Ok, jedna lekcja transmy za stuprocentową frekwencję na miotłach, deal! - sprytnie dopasowuję ten plan do siebie i swoich preferencji i pozwalam jej się zaprowadzić do klasy, jeszcze w międzyczasie coś gadając, że przysięgła na źródełko, więc może liczyć na moje dziarskie nawoływanie na każdą lekcję quidditcha jaka się w tej szkole odbędzie do końca mojej kadencji. I bardzo mi się ten układ podoba. Ledwo siadamy w ławce i dociera do mnie głos, przez który z wrażenia łapię się za serce. - Ociechuj, mesje Ąri - z równie piękną francuszczyzną witam ziomka i tak jak on zaniechał klepnięcia mnie po bratersku w ramię (mam nadzieję, że nie znalazł se w tym Bąbatą jakiegoś żabojada, z którym się zaziomkował bardziej niż ze mną…), tak ja już wstaję, żeby uściskać go serdecznie i z czystej sympatii przyjebać mu parę razy pięścią między łopatki, absolutnie wzruszony tym niespodziewanym reunionem. Przez ten rollercoaster emocji zupełnie zapominam, że w ogóle jestem w klasie, a wszystkiemu przygląda się niczego nieświadoma Klementyna. Do pionu doprowadza mnie niemrawe przywitanie Heńka, przez co szybko się ogarniam. - No, Clem, pozwól, że ci przedstawię - to Heniek, prawdziwy artysta, filantrop i człowiek, z którym można hipogryfy kraść, wrócił właśnie po wymianie z lekkim opóźnieniem, bo się nabawił jakiegoś syfilisa we Francji - macham dłonią, żeby pokazać wielkość persony jaką jest ten ghul Finch, po czym wskazuję z uśmiechem moją piękną koleżankę. - Henryk, to Klementyna, moja dobra znajoma, która niebawem wygryzie Madame Malkin i Mesje Koltą. W dodatku mnie tu przytargała, także już nic więcej mówić nie muszę - patrzę rozpromieniony na Gryfonkę, a gdy z powrotem zajmujemy swoje miejsca, obracam się jeszcze do przyjaciela. - Ja, ty, Hibiskus. Dzisiaj wieczorem - oznajmiam mu, nie mogąc się doczekać jak mu powiem, że kod zniżkowy Latoria dalej działa.
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 98 Modyfikatory: +5 za nastrój -5 za lewe różdżki Wynik końcowy: 98 Efekt zaklęcia: 76-100: Idealnie rzucone zaklęcie! Potrzebny dorzut? Nie
Po przemowie nauczycielki, która mnie nijak zainspirowała, zabieram głos, żeby mieć to jak najszybciej za sobą. - Herbifors zmienia włosy w kwiaty - mówię krótko to co w ogóle pamiętam, przytaczając zaklęcie jakie często zdarzało mi się testować na starszej siostrze. Tylko tak jak u Royleen robiłem to złośliwie, tak u Clem moje działania pozbawione są jakichkolwiek złych intencji. - Słyszałem, że masz dziś urodziny i choć prezent sama sobie postanowiłaś odebrać parę dni temu - patrzę na nią znacząco, bo przecież bezlitośnie zajebała mi moją ulubioną ortalionową bluzę, czego oczywiście nie mam jej za złe - to patrz teraz na to - aż chrząkam z przejęcia i dwa razy kręcę kółko nadgarstkiem, żeby go rozgrzać. - Herbifors - mówię pewnie, a jej pojedyncze kasztanowe loki, ku mojemu zdziwieniu, zmieniają się w malutkie stokrotki. - Wyczarowałbym ci cały bukiet, ale to zakres materiału dla drugoklasistów, czyli daleko poza moim zasięgiem - wyśmiewam swoje umiejętności transmutacyjne i odgarniam jej dorodną stokrotkę za ucho. - Wszystkiego najlepszego!
Nie pogadała zbyt długo z Kate, ponieważ za chwilę przyszła nauczycielka i zaczęła opowiadać o tym, co będzie dzisiejszym tematem zajęć. Imogen zaczęła jej słuchać i naprawdę ucieszyła się z faktu, że postanowiła odrobić zadaną pracę domową. Dzięki temu naprawdę miała jakiekolwiek większe pojęcie na temat tego, co w ogóle dzisiaj mieli robić. Kiedy przyszła jej kolej, poszukała w głowie odpowiedniego zaklęcia. Tak się złożyło, że to konkretne nawet niedawno ćwiczyła! - Abscedo pozwala na tymczasowe ukrywanie blizn, znamion i innych niedoskonałości skórnych - wyjaśniła na szybko to, co na temat tego zaklęcia pamiętała. Poczekała na aprobatę nauczycielki, a kiedy wszyscy zabrali się do pracy, Imogen obróciła się twarzą w stronę @Kate Milburn. Zatarła ręce, po czym sięgnęła do torby, aby wyjąć z niej swoją różdżkę. - Dobra, mam nadzieję, że Cię nie uszkodzę - powiedziała, sięgając po rękę Gryfonki. Kiedy ta ją jej podała, Imogen poszukała na jej przedramieniu jakiegoś pieprzyka. Następnie wycelowała w niego różdżką i dotknęła go delikatnie jej końcem, wypowiadając przy tym inkantację. I faktycznie, znamię zaczęło znikać, na co Imogen uśmiechnęła się sama do siebie. Niemniej zdekoncentrowała się w ten sposób, przez co znamię nie zniknęło całkowicie, jedynie w jakichś osiemdziesięciu procentach. - Ej, nie poszło tak źle - stwierdziła, obracając przedramię przyjaciółki pod różnymi kątami tak, aby przyjrzeć się swojemu dziełu. Naprawdę mogło jej pójść zdecydowanie gorzej.
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 96 Modyfikatory: - Wynik końcowy: 96 Efekt zaklęcia: 76-100 - idealnie rzucone Potrzebny dorzut? Nie
Uczniowie coraz liczniej schodzili się do sali. Uniósł, na dosłownie kilka sekund, rękę w geście powitania do @Imogen Skylight, która wydawała mu się w lepszym humorze niż przy tych kilku spotkaniach, które do tej pory mieli za sobą. Widząc, że skierowała się w kierunku innej Gryffonki, nie wiódł dalej za nią wzrokiem. Zwłaszcza, że niedługo po niej na sali pojawiła się @Clementine Bardot, którą cieszył się, że widział na zajęciach po jej kilkunastodniowym pobycie w szpitalu. Nie pamiętał czy na ostatnich zajeciach u prof. Vodder również uczestniczyła, jednak w cichości swojej głowy zamierzał odnotować, że te zajęcia mogą być jednymi z jej kierunkowych. Uśmiechnął się, tylko na chwilę kierując w jej stronę spojrzenie, by następnie ponownie zwrócić uwagę na @Trevor Collins. Ten, jak zawsze z nosem w wizzengerze, był zajęty rozmową z kimś. Nie zamierzając naruszać granic jego prywatności, wyjął kilka pergaminów do przejrzenia i omiatał je wzrokiem, aż do momentu wejścia na sale nauczycielki. Wysłuchał, co prof. Vodder miała im do przekazania, szukając w pamięci jak najprostszego zaklęcia transmutacyjnego. Wolał zaprezentować pierwszoroczne zaklęcie z świetnymi rezultatami niż silić się na coś, co teoretycznie powinno być na jego poziomie by ostatecznie skończyło się to fiaskiem. Nauczycielka podeszła do niego jako do któregoś już studenta z rzędu, przez co miał wystarczająco wiele czasu by w myślach stworzyć zarys wypowiedzi. - Densaugeo, wydłuża zęby. Transmutowany podczas niego jest zębodół. Komórki miazgi nadprodukują warstewki szkliwa i zębiny. Świeże warstwy, w miarę przesuwania się, ulegają mineralizacji. Tworzą się również nowe więzadła w obrębie zębodołu potrzebne do utrzymania masywniejszych siekaczy. - przedstawiał przyswojoną przed laty wiedzę w nieco bardziej dorosłym języku, posługując się raczej powszechnie znanymi pojęciami. Starał się wyczerpująco omówić temat by uniknąć pytań, w odpowiadaniu na które mógłby już nie być dobry. Poczekał na reakcje nauczycielki, a gdy przyszła jego kolej na zaprezentowanie zaklęcia w praktyce, sięgnął po różdżkę. - Uśmiechnij się. - Stwierdził do Trevora, który został przy nim, w czasie w którym @Tristan Collins poszedł pracować z sąsiadem Bazorego. W tamtej chwili Benjamin nie zastanawiał się czy to właśnie Henrego kanape skłotował Tris, była jednak szansa, że z czasem i o to zapyta starszego Collinsa. Spokojnie wycelował zaklęciem Densaugeo w uśmiech Trevora, wyraźnie inkantując zaklęcie. Delikatna smużka światła, w ułamek sekundy, pomknęła w jego stronę, rozjaśniając jego dwa przednie zęby. Wydłużenie zębów trwało tyle, co mrugnięcie okiem. Kilka dodatkowych centymetrów jego jedynek sprawiało, że wyglądał komicznie. Benjamin był zadowolony, że zaklęcie udało się rzucić bez żadnego problemu.
Trevor Collins
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 68 Modyfikatory: +5 za każde 10 pkt z transmutacji +5 za każde 20 pkt z Zaklęć +5 za nastrój Wynik końcowy: 68 + 15 =83 Efekt zaklęcia: 76-100: Idealnie rzucone zaklęcie! Potrzebny dorzut? Nie
Wyszczerzył się do Lilian, a potem przeniósł wzrok na brata, który snuł się niczym duch i na szczęście siadał w pobliżu. Gdyby nie były to zajęcia ich szwagierki to pewnie by zagadywał go na różne tematy. Odchylił się do niego z rozbawioną miną. - Nie ma problemu. Akurat nauczysz się rzucania czarów pod presją bo jak spadniesz z piątego piętra to Irytek będzie mieć przyjaciela. - przecież nie mógł puścić płazem jego prośby. Gotów był wrócić do przeglądania wizzengera gdyby nie nadejście nauczycielki. Ta to zawsze wyglądała jakby wyszła z okładki "Czarownicy". I jak zawsze mało co zwracała uwagę na Collinsów, jakby przez jakiś czas nie nosiła tego samego nazwiska. Zaplanował wyciągnąć kiedyś za uszy Tristana i wybrać się w odwiedziny do małej bratanicy. Słuchał jednym uchem tego, co mówiła i dopiero wyprostował plecy słysząc słowa Benjamina. - I ty chcesz to wszystko mi zrobić? To może ja wyskoczę przez to piętro? - roześmiał się w głos i zaraz to zasłonił usta gdy zdał sobie sprawę, że tworzył hałas. Westchnął nad swoją niedolą i gdy miał wymyślić które zaklęcie nałoży na Benjamina, miał zagwozdkę. - Emm... bo ja wiem. Może "Octopode" aby zębaty dobrze wyglądał w towarzystwie mackowatego. - jego odpowiedź bardzo odbiegała od ambitnej, dorosłej, szczegółowej wypowiedzi Benjamina. Nie potrafił jednak się temu oprzeć bo przecież za moment będą wyglądać śmiesznie. Wywrócił oczyma, gdy dostał polecenie uśmiechnięcia się. - Tristan będzie mi to wypominać do końca życia. - miał nadzieję, że brat oberwie ciekawym zaklęciem. Obrócił się na krześle przodem do Benjamina i wyszczerzył się tak pociągająco jak potrafił, a wszystko po to, aby go rozpraszać, dekoncentrować... a skąd! Poszło mu to tak dobrze, że sam Trevor wybuchnął śmiechem. Miał problem z zasłonięciem swoich zębów. - Musiały to być górne? Nie mogłeś mi zrobić wilkołaczych? - zapytał nieco zmienionym głosem i wyrazistością przez zbyteczną długość zębów. Wycelował różdżkę w kierunku włosów Benjamina i z wysoko uniesioną brodą, użył czaru niewerbalnego "Octopode", które bardzo gładko przemieniło kosmyki w zgrabne macki ośmiornicy. Miał na tyle taktu, aby zadbać by nie sterczały niczym irokez.
C. szczególne : Mnóstwo tatuaży, rozmierzwione włosy, czarne ciuchy - raczej typ oldschoolowy, aniżeli ten "na czasie"; umówmy się, moda lat 90 jest niepowtarzalna
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 36 + H (rzucam engorgio) Modyfikatory: brak Wynik końcowy: 36 Efekt zaklęcia: Magia zadziałała w połowie po dorzucie literki Potrzebny dorzut? Nie
Tristan był dobrym bratem, jeszcze lepszym ziomkiem, choć niewielu mu aktualnie ufało, a on kompletnie nie rozumiał d l a c z e go. Wierzył słowom Ryśka, że kto nie przeżył przygody, to nie mógł pojąć, że spontaniczność targająca młodocianym sercem jest silniejsza, aniżeli rozsądek, bo ten krukon zgubił miesiące temu, jakby wypierając z podświadomości, że należało dorosnąć. Piotrusiowi też tak mówili, a on nie zamierzał iść w jego ślady i walczyć z piratami. Obrócił się mimowolnie do Benjamina i Trevora, wzdychając ciężko, bo choć nie miał nikomu za złe, że jego para tkwiła zapewne na drugim końcu sali czy w ogóle mogła się nie zjawić, to sam miał ochotę na ewakuację. W głowie szumiało mu od słów Astrid; czuł, że mógł wysadzić całe pomieszczenie, wszak transmutacja i ten konkretny Collins nie szły w parze. Nigdy właściwie nie mieli po drodze, a sztuka, jaką było ingerowanie w ciało swoje czy kogokolwiek innego, cóż... Wiązała się z ryzykiem i poświęceniem, na które nie był gotów. Nie - pod swoim adresem. I to wtedy swoim bystrym okiem dostrzegł jasnowłosego chłopca, do którego postanowił podejść, ryzykując ich jestestwem na rzecz zadania od Vodder. - Honorowo uprzedzę - zaczął spokojnie, chcąc wyjść na pełnego elokwencji i czystego współczucia, bo naprawdę było mu żal młodzieńca, który musiał doświadczyć czaro-talentu Collinsa. Na potwierdzenie tych słów, złapał się za tors w geście pełnym skruchy. - Jeśli coś ci wybuchnie, to Astrid powinna temu zaradzić, a jak nie... To zabiorę cię do skrzydła - i rozbrajająco się uśmiechnął, wszak na Verę i Lyrę zawsze to działało; kto wie - może na Fincha także? - Masz problemy z oddychaniem? Jeśli nie, to nic - sięgnął po różdżkę, celując w twarz ślizgona. - Z większym nosem będzie na pewno łatwiej, choć możesz też czuć całkiem sporo fatalnych zapachów - zawyrokował poważnie, a niedługo później spomiędzy jego warg uleciało zaklęcie: engorgio, które dla pewności powtórzył dwa razy, w którymś momencie gubiąc prawidłowy ruch ręką, a nochal ledwie poznanego Henryka faktycznie zaczął się zmieniać. Nie przybrał on gargantuicznych rozmiarów, ale na tyle sporawych, że Collins był całkiem z siebie zadowolony. - No, całkiem-całkiem, Tristan jestem - przedstawił się po dżentelmeńsku, mając nadzieję, że ten wybaczy mu to opóźnione uchybienie.
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 26 Modyfikatory: - Za odrobioną pracę domową, +5 oczek - Za posiadanie cechy eventowej silna psycha, lub świetne zewnętrzne oko +5 oczek do kostki Wynik końcowy: 26 + 10 = 36 Efekt zaklęcia: 26-50: Magia zaczęła działać, choć brakowało Ci skupienia na odpowiednim rzuceniu zaklęcia. Postanowiłeś spróbować jeszcze raz. Rzuć kostkę literka. Potrzebny dorzut? Tak D - Spółgłoska oznacza, że zaklęcie było w połowie udane.
Pierwsza na linii jej wzroku pojawiła się @Lilian Eldridge uśmiechnęła się do dziewczyny, dobrze pamiętając ich kosmiczną podróż na lekcji u profesora Carltona. Potem w progu pokazał się @Terry Anderson i dzień, nie mógł nie zacząć się lepiej. Klasowy prymus Pattona chciał się dosiąść, Fern nie miała nic przeciwko, dlatego wyszczerzyła się do puchona i pokiwała głową. Nadal dobrze wspominała ich wypad do Hogsmeade, a także prezent, który dostała od niego. Liczyła na to, że będzie mogła się jakoś odwdzięczyć, chociażby na lekcji eliksirów, albo pomóc przy pracy domowej, gdyby Anderson sobie nie radził. Ostatnio przed świętami mieli tyle nauki, że nie wiedziała kiedy uda znowu im wyskoczyć się na jakiś wypad do Hogsmeade. Przybycie nauczycielki na chwile odwróciło jej uwagę od przyjaciela i Fern zaczęła wpatrywać się w samopiszące pióro, które przekazywało jej, co Vodder mówi. Podniosła rękę, kiedy tylko Astrid zapytała o odrobioną pracę domową. Zadowalający to nadal dobra ocena, zwłaszcza z transmutacji, dlatego Fern miała nadzieje, że równie zadowalająco pójdzie jej dzisiaj. Musiało, jej parą na zajęciach był Terry i kiedy tylko nauczycielka wspomniała o testowaniu zaklęć na swoich sąsiadach z ławki, Young niemal rozpromieniła się na dobre. No bo co mogłoby się stać, gdy była w rękach Terrego, mistrza transmutacji? Już miała w głowie mało skomplikowane zaklęcie. Napisała na kartce wiadomość dla @Astrid Vodder, która wymagała opowiedzenia o zaklęciu, lecz ślizgonka mogła tylko napisać.
Colovaria zmienia kolor, należy oprócz zaklęcia wypowiedzieć kolor po łacinie. Moja inkantacja będzie brzmieć Colovaria flavum, co oznacza żółty. Zamierzam przemalować paznokcie Terrego na ten borsuczy kolor.
Wyciągnęła dłonie przed puchona, pokazując mu, że ma tak zrobić, jakby przyszedł robić sobie paznokcie u makijażystki i rzuciła colovaria flavum, celując różdżką elegancko w paznokcie Andersona z zamiarem zmiany ich na żółty odcień. Być może Fern nie była odpowiednio skupiona, bo zaklęcie udało się tylko w połowie i to dosłownie. Paznokcie chłopaka zmieniły się na żółto, ale nie całe. Na szczęście każdy został umalowany. Ciekawy wzór, chociaż nie to konkretnie planowała Young, ale przecież Vodder nie mogła powiedzieć, że zaklęcie w ogóle jej nie wyszło.
Terry Anderson
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 83 Modyfikatory: +20 za kuferek (transma) + 5 za humor - 5 za ceche nieogarnięty chochlik Wynik końcowy: 83 + 20 = 103 Efekt zaklęcia: 101+ trochu za mocno, nie umiem cofnąć zaklęcia Potrzebny dorzut? Nie
Odwzajemnił uśmiech i zajął miejsce obok Ślizgonki, wyciągając na blat podręcznik i niezbędne przybory szkolne. Zamykał właśnie torbę, by odstawić ją na ziemię kiedy jego uszu doleciał znajomy głos, na dźwięk którego kąciki ust Puchona uniosły się mimowolnie. - Wypraszam sobie! – obruszył się, choć w zielonych oczach błysnęły iskierki niezbyt dobrze skrywanej dumy. Daleko mu było do kujona, jednak niedawne sukcesy na lekcji u Patola czy podczas ich małego eksperymentu na grudkach złota nieco podbudowały jego dosyć jednak wątłą samoocenę w kwestiach związanych z magią. Dobrze było czuć się w czymś dobrym, przynajmniej raz. Odetchnął z ulgą, kiedy okazało się, że referat, którego zapomniał oddać nie był obowiązkowy. To nie tak, że nie chciało mu się go napisać, ale z nadmiaru innych obowiązków chłopak najzwyczajniej w świecie nie zdążył odesłać go na czas, choć miał nawet napoczęte dwa pierwsze akapity wypracowania. Transmutacja ludzi interesowała go wielce, od pewnego czasu nosił się zresztą z chęcią zdobycia dodatkowej wiedzy w temacie animagii, jednak kiedy poprosił wicedyrektora o zgodę na wypożyczenie poświęconej temu zagadnieniu książki, nauczyciel praktycznie go wyśmiał, stwierdzając, że chłopak jest znacząco za młody i ma niewystarczającą wiedzę, by porywać się na coś takiego. Terry wzdrygnął się na samo wspomnienie tej rozmowy – nie planował przecież zostawać animagiem, chciał po prostu o tym poczytać coś więcej niż jeden lakoniczny rozdział w podręczniku. - Działaj cuda. – uśmiechnął się do Fern, upewniając się wcześniej, że jej samopiszące pióro zapisywało wypowiedziane przez niego słowa. Bez skrupułów wystawił w jej stronę obie dłonie, niczym na wizycie u zaufanej kosmetyczki, ani trochę nie przejmując się, kiedy zaklęcie nie udało się w pełni. – Ty, nieźle to wygląda. Umiałabyś mi domalować na nich jakieś wzorki? Są chyba takie naklejki nie? Może borsuki? – na moment zapomniał, że mieli przecież rzucać zaklęcia na siebie nawzajem, zamiast tego odrywając kawałek papieru i transmutując go w ozdobne naklejki na paznokcie, które podpatrzył kiedyś u koleżanek. Podsunął je Ślizgonce, puszczając jej przy tym oczko i ponownie wystawiając dłoń. Usługa manicure musiała być kompletna. Kiedy skończyli, przyszła kolej na jego zaklęcie, które miał upatrzone już od dłuższego czasu, jednak nie miał nigdy okazji, by je na kimkolwiek wypróbować. – Chciałbym Cię zamienić w biedronkę, jeśli nie masz nic przeciwko. – wyjaśnił, zanim w ogóle chwycił za różdżkę – Tylko na chwilę, profesor Vodder będzie cały czas obok, tak na wszelki wypadek, ale jeśli masz coś przeciwko to daj znać, wymyślę coś innego. Otrzymawszy jej zgodę, Puchon przeszedł do działania, skupiając się bardziej niż zwykle na zawartej w podręczniku instrukcji. Wyobraził sobie, jak kości Ślizgonki kurczą się, a włosy wtapiają się w skórę, która z kolei przemienia się w chitynową osłonkę. Wszystko wydawało się w porządku, biedroneczka poderwała się nawet do lotu, tyle że Terry za żadne skarby nie potrafił przywrócić Fern do jej ludzkiej postaci. – Yyy, Pani Profesor? Może Pani podejść? Nie umiem jej odczarować. – zawołał nauczycielkę z lekką paniką w głosie. Jezu, byle nie zrobił jej krzywdy…
No i, kurde, faktycznie zasnęła, bo kiedy otworzyła oczy, w sali była już nauczycielka, a ludzie rzucali na siebie zaklęcia. Do tego każdy jakieś inne, więc nawet nie szło się zorientować, co się działo. Z drugiej strony, skoro do tej pory nikt nie zwrócił na nią uwagi, to może powinna była z tego skorzystać i przeleżeć tak już do końca lekcji. Problem był tylko taki, że od niewygodnej pozycji zdrętwaiły jej ramiona i bolał ją kark. Dodatkowo, to że póki co, nikt jej nie przyłapał na kimaniu, nie oznaczało, że się ten stan rzeczy uchowa. A tak miała jeszcze szansę, dołączyć ukradkiem. O ile ktoś jej powie, co się robili. - Ej, pssst... - nie podnosząc głowy zbyt wysoko, sięgnęła ręką, żeby sztuchnąć najbliżej siedzącą osobę. - Co się dzieje?
------------------------------------------ Jak ktoś jakimś cudem jeszcze nie ma pary, to może mnie uratować. A jak nie to @Astrid Vodder, daję znać, że już nie śpię i niech się dzieje wola nieba xD
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 90 Modyfikatory: +5 za statystyki z zaklęć - 5 za nastrój - 5 za cechę nieogarnięty chochlik Wynik końcowy: 90+5-5-5 =85 Efekt zaklęcia: 76-100: Idealnie rzucone zaklęcie! Potrzebny dorzut? Nie
Kate podniosła wzrok znad podręcznika, patrząc szeroko otwartymi oczami na przyjaciółkę, która bardzo swobodnie dosiadła się do niej z niewybrednym hasłem. Dziewczyna spojrzała w bok, czy przypadkiem nikt siedzący nieopodal nie zwrócił uwagi na słowa Imogen i nie zaczął podejrzewać jej o cierpienie na wyjątkowo eksplodujące rozwolnienia, nim skupiła się na powrót na piegowatej twarzy. - Uwierz mi, wolałabym mieć sraczkę niż tu siedzieć - powiedziała i była w tym naprawdę szczera, jako że transmutacja była jednym z najmniej lubianych przez nią przedmiotów, a po ostatnich przejściach z Crainem w roli głównej nie pozostawiał wątpliwości fakt, że stała o krok od rezygnacji z niego raz na zawsze. Jakoś będzie musiała pogodzić się z myślą, że nigdy nie będzie w stanie sprawnie zmienić przeciwnika w roślinę doniczkową albo uczynić szczura koniem, no ale trudno się mówi, prawda? Zatrzasnęła podręcznik nieco zbyt głośno, niż pierwotnie zamierzała, choć stanowiło to dobitne podsumowanie jej kapitulacji. Lekcja zaczęła się dość szybko i okazało się, że mieli rzucać zaklęcia na siebie nawzajem, co niespecjalnie napawało Kate radością, ale liczyła, że znacznie wprawniejsza w transmutacji Imogen po pierwsze nie zrobi jej samej krzywdy, a po drugie nie obrazi się, jeśli Milburn spartoli sprawę. A szanse na spartolenie były wyjątkowo wysokie. Podała rękę dziewczynie, która wyjątkowo pieczołowicie szukała na niej jakiegoś znamienia lub pieprzyka, finalnie znajdując ciemniejszy punkcik, który za sprawą zaklęcia zaczął znikać. - Kurde, mogłam Ci kazać ukryć tego syfa na mordzie, który męczy mnie od dwóch dni - mruknęła do niej pod nosem i nie mogła powstrzymać się od cichego rechotu, rozbawiona własnym żartem. Zaraz jednak musiała zabrać się za pracę, więc przedstawiła nauczycielce koncepcję Imogen w wydaniu afro z lat osiemdziesiątych. Rzuciła na nią Crinus Muto, dzięki któremu na głowie Skylight jej własne blond kosmyki zwinęły się w ciasne, sterczące ku górze rurki w wyjątkowo jaskrawym, pomarańczowym kolorze. - Sorry, chciałam, żeby to był bardziej kasztan - skomentowała z lekkim śmiechem, choć efekt zaklęcia był bardzo dobry. Zdecydowanie lepszy, niż się spodziewała! - Pewnie umiałabyś to zrobić bez mojego czary mary - dodała, wzruszając ramionami. - Immy, co za zmarnowany potencjał... Mogłaś powiększyć mi cycki engorgio! - dodała, klepiąc się w głowę z miną mówiącą tylko tyle, że po raz kolejny zmarnowały okazję na czaderski eksperyment.
Clementine Bardot
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 173
C. szczególne : Ubrania umorusane farbą olejną; włosy w artystycznym nieładzie i uśmiech - naprawdę zachwycający
Ekscytacja rozsadzała dziewczęce serce, gdy zorientowała się, że Baxter nie oponował. Z drugiej strony - nie mógł; wymyśliła ogrom niewielkich przysług i dopiero przeszła do ich realizacji, a czym była ukochana lekcja transmutacji w obliczu zajęć z miotlarstwa? Niewielką skazą na utracie cennego czasu. Nieskromnie można więc zauważyć, że ten wspomniany już czas, spędzać miał z Klementyną, która od pierwszej chwili zderzenia z nim, uśmiechała się tak pięknie, jakby nie pozwalając na jakikolwiek frazes sprzeciwu. Ach, ta francuska pewność siebie... Kiedy usłyszała jednak jego sugestię o tym, że do końca roku miała zjawiać się na treningach(?), ćwiczeniach - czymkolwiek to nie było - Quidditcha, to wydęła usta, przypominając rybkę rozdymkę, która oburza się na pomysł pełen abstrakcji, wszak miotłą umiała jedynie zamiatać ganek w domu babci Marii. Zajęli odpowiednie miejsce, a już po chwili dostrzegła zmierzającego w ich kierunku żwawym krokiem jasnowłosego chłopca. Zuchwałego w swej prostocie i jakże otwartego względem Rojsa. Kierując się bystrością umysłu uznała go za przyjaciela wspomnianego ślizgona, dlatego i w jego kierunku pozwoliła sobie na iście urokliwy sourire. Bądź co bądź - wyginając w ten przyjazny, nieco słodki sposób wargi, można byłoby pomyśleć, że gryfonka stała się w Hogwarcie podstrzałą duszą towarzystwa. - Och, milordzie, jeszcze chwila, a spłonę rumieńcem - zażartowała, kierując te słowa zarówno do Fincha, jak i swojego partnera, po czym już w pełni skupiła się na nauce. Astrid mówiła, tłumacząc każdy aspekt, a Francuzka niemalże zachłysnęła się perspektywą, w której mogła pokazać swoje umiejętności. Uwielbiała tę sztukę, tak zbliżoną do jej codziennych zajęć, że jak już czymś faktycznie miała imponować, to tym... Nie - próbą utrzymania się na drążku wykończonym gęstym włosiem, bo przecież to szło jej równie karykaturalnie, co wszelkie formy aktywności fizycznej z wykluczeniem tańca. Tak, w tym wyjątkowo też była całkiem niezła.
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 90 Modyfikatory: - Transma 25 punktów w kuferku + 10 pkt - Nastrój 10 +5 pkt - Odrobiona praca domowa + 5 pkt - Świetne zewnętrzne oko + 5 pkt Wynik końcowy: 90 + 25 =115 Efekt zaklęcia: 101 i więcej - Sumptuariae Leges Potrzebny dorzut? Nie (wybierz jedno)
- O, nie-nie-nie, ten zaskakujący prezent podarowałeś mi sam... Przypominam, że przemoczona tkwiłam z powodu ratowania twojego tyłka, a nie własnego widzimisię - puściła mu oczko, a następnie pozwoliła swojej "wewnętrznej ja" uraczyć się dzikim pląsem, bowiem nie sądziła, iż kurtka ortalionowa zostanie z nią na zawsze. Dała mu przestrzeń na czary, o których wspominał, a kiedy jej kosmyki włosów pokryły się enigmatycznymi stokrotkami, nie umiała powstrzymać cichego chichotu pełnego nastoletniej wesołości. Zamarła dopiero w chwili, gdy Baxter przekroczył granicę, ale w sposób, który wymusił na niej przybranie rozmarzonego wyrazu twarzy. Spoglądała na niego zachwycona, zdezorientowana i wyglądająca, niczym mały niuchacz, któremu ofiarowano najbardziej wartościowe złoto. Odchrząknęła nagle. - Ekhem, no tak, mersi buku! - powiedziała siląc się na spokojny ton, choć wypieki na policzkach były aż nader widoczne. Sięgnęła wreszcie po swoją różdżkę. - Sumptuariae Leges, pozwoli mi zamienić twoje ciuchy w garnitur, bo skoro już spełniasz moje marzenia, to dlaczego nie kolejne? - i wypowiedziała to zaklęcia, wyobrażając sobie konkretny krój i kolor, lecz... Była tak uradowana swoimi podarkami i wprawiona w doskonały stan, że skupienie Klementyny pozostawało całkiem sporo do życzenia. Moc inkantacji okazała się za silna, dlatego kiedy dostrzegła, że ramiona chłopaka przybierają kształt rękawów, dłonie mankietów koszuli, zaś nogi zwykłych nogawek - zamarła. - Merde! Merde! Merde! Pani Vooder! - jęknęła niemal rozpaczliwie, nie wiedząc jak to naprawić, bo... Cóż, była tylko nastolatką, oczarowaną po raz pierwszy młodym mężczyzną, zatem nie należało jej winić, że tytuł lady transmutacji wisiał aktualnie na włosku.
Transmutacja, wejściePunkty w kuferku z transmutacji: 7 Punkty w kuferku z zaklęć: 7 Nastrój: 6 Praca domowa: nie
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 25 Modyfikatory: za cechę nieogarnięty chochlik -5 oczek Wynik końcowy: 25-5=20 Efekt zaklęcia: 1-25 Potrzebny dorzut? Tak 5 - zaklęcie udane, podpatrzone
Aneczka była sumienna i obowiązkowa, dlatego spóźnienia na lekcję były dla niej czymś niedopuszczalnym. Niestety była też bardzo zapracowanym prefektem naczelnym, dlatego jedne obowiązki niekiedy odciągały ją od drugich. Z tego właśnie powodu wiedziała, że na zajęcia z transmutacji punktualnie dotrzeć nie zdąży, co nieco zepsuło jej idealny nastrój. Poprawił go za to szanowny @Wacław Wodzirej, który również nieco zaginął w czasie i przestrzeni. - Oczywiście! Będzie i szalenie miło - powiedziała z promiennym uśmiechem panienka Brandon do swojego zeszłorocznego bohatera, który tak rycersko pomógł jej w starciu z potłuczonymi fiolkami i z żabim mózgiem. - Christoffa Taylor? Masz na myśli autorkę podręczników o terapii dziecięcej? Puchonkę zaskoczyły zainteresowania kolegi ze studiów, ale w żadnym wypadku nie oceniała. Ba! Pochwalała tak oryginalne pasje! Niewiele jednak o tym rozmawiali, bo dotarli pod salę, w której humor pani prefekt spadł jeszcze mocniej. Nie dość, że zupełnie przegapiła, że było jakieś zadanie domowe, to jeszcze zupełnie jej nie poszły próby czegokolwiek własnego. To zaś spowodowało konieczność podpatrzenia zaklęcia od innej osoby, a konkretnie od @Benjamin O. Bazory, naśladując jego Densaugeo, na szczęście skutecznie.
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Transmutacja, wejściePunkty w kuferku z transmutacji: 52 Punkty w kuferku z zaklęć: 62 Nastrój: 1 Praca domowa: nie
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 45 Modyfikatory: + 25 za 52pkt z dziedziny transmutacji w kuferku + 15 za 62pkt z dziedziny zaklęćw kuferku - 5 za nastrój 1 Wynik końcowy: 45+40-5=80 Efekt zaklęcia: 76-100: Idealnie rzucone zaklęcie! Potrzebny dorzut? Nie
To wcale nie tak, że Nicholas przyszedł ze złym nastawieniem do klasy. Transmutację lubił, korzystał z niej codziennie, pasjonowała go w ujęciu artystycznym. Spóźnienie nie obeszło go jakoś szczególnie, tym bardziej, że nauczycielka również się spóźniła. Trochę nie wiedział, co ze sobą zrobić, dlatego zdał się na decyzję Astrid, która wskazała mu parę, z którą miał pracować. I dopiero kiedy spojrzał na przydzieloną mu osobę, całe pozytywne nastawienie, a także cała neutralność rozprysnęły się jak bańka mydlana. Oto stał koło niego bogin we własnej postaci, czy może raczej w swej młodszej, ładniejszej i nie tak psychotycznej jak oryginał wersji. A jednak to była ona. Ciemnoskóra czarownica w ciut zwariowanej estetyce, której wrogi umysł Nicholasa nie zamierzał uznawać za artystyczną. Oczy mu pociemniały, wpatrując się w nieznajomą krukonkę z czystą nienawiścią w spojrzeniu, a mózg ledwo przyswajał inne rzeczy, które się działy na lekcji. Mieli rzucić na siebie zaklęcia? Niedoczekanie. Nie pozwoli, żeby wcielenie jego Nemezis celowało w niego czymkolwiek. Zanim @Lilian Eldridge zdążyła chociażby unieść różdżkę, Seaver bezczelnie skorzystał ze swojej przewagi i ze zręcznością iluzjonisty wystrzelił w dziewczynę niewerbalne Humanum blatta, z chłodną precyzją przemieniając ją w karalucha. I chociaż sam więcej się nie poruszył, w głębi serca żywił szczerą nadzieję, że ktoś w klasie przypadkiem zdepnie paskudnego insekta, odsyłając młodą wiedźmę na tamten świat.
Aoife Dear-Aasveig
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Farbowane na biało włosy, bardzo jasna cera, trochę piegów na nosie, jasnobłękitne oczy, ubiera się jak gotka.
Transmutacja, wejściePunkty w kuferku z transmutacji: 3 Punkty w kuferku z zaklęć: 12 Nastrój: 9 Praca domowa: nie
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 56 Modyfikatory: + 5 za nastrój 9 Wynik końcowy: 56+5=61 Efekt zaklęcia: 51-75: Poszło Ci naprawdę nieźle! Potrzebny dorzut? Nie
Aoife miała w bardzo głębokim poważaniu to, jaką osobę dostanie do pary. Dzisiejsze zajęcia odbywały się z absolutnie jedyną nauczycielką, którą w tej szkole szanowała i która budziła w niej respekt. Astrid znała jeszcze ze Stavefjord, gdzie czarownica była opiekunką akurat jej grupy, a przez dużą zażyłość pani Vodder z panią Aasveig, matką Aoife, kobieta była jedną z bardzo nielicznych wtajemniczonych w prawdziwe powody przeniesienia dziewczyny do Hogwartu. A przez to też jedną z nielicznych osób świadomych tego, że nastolatka bawiła się czarną magią. Jej partnerką okazała się starsza dziewczyna z jej domu. I dobrze, bo dzięki temu istniała większa szansa, że się nie wygłupią i że profesor Vodder spojrzy na nią przychylnym okiem. Wciąż nie miała pewności, czy nauczycielka miała do niej żal, czy nie. Astrid nie należała do gatunku ludzi, z którego dało się czytać jak z otwartej księgi. Była tajemnicza, miała swoje metody wychowawcze i z jakiegoś powodu nawet panna Dear-Aasveig nie chciała jej zaleźć za skórę. Dlatego na lekcji bardzo chciała zabłysnąć i wykazać się zdolnościami. - Crinus Muto - powiedziała, celując w przeciwniczkę. Nie bawiła się we wstępy czy uprzedzanie partnerki. Miała zadanie do wykonania i chciała je zrealizować jak najlepiej. Poszło jej całkiem nieźle, choć zamiast jednolicie białych włosów, które planowała dla @Tuilelaith Brennan, uzyskała pasemka, a zamiast perfekcyjnych fal wyszło lekkie spuszenie. - I tak jest lepiej niż było. - rzuciła jak zwykle urocza i słodka Ifcia, po czym w zwięzłych słowach przedstawiła co właściwie zrobiła i jak działało zaklęcie, które zaprezentowała. Właściwie to sama używała go od czasu do czasu, gdy farba nie chciała dobrze złapać, a w odrostach kolor trzymał się zbyt sztywno. W końcu nie chciała, by inni byli świadomi, że jej naturalną barwą włosów była krucza czerń.
Lilian Eldridge
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : unikatowy styl ubioru, artystyczny makijaż, wymyślne fryzury, przekłute septum, unoszący się za nią zapach Błękitnych Gryfów
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 70 Modyfikatory: +5 za cechę eventową "świetne zewnętrzne oko" +5 za odrobioną pracę domową Wynik końcowy: 70 + 10 = 80 Efekt zaklęcia: 76-100, idealnie rzucone zaklęcie Potrzebny dorzut? Nie
Po poleceniu Vodder Lilian zaczęła przeszukiwać w zasobach swojej pamięci zaklęcie, które mogłaby wykorzystać i przy tym się nie zbłaźnić. Zdawało jej się, że nie miała z kim za bardzo dobrać się w parę, ale trafił jej się spóźniony @Nicholas Seaver, choć o entuzjazmie z jego strony nijak można było mówić. Mało powiedziane, chłopak okazywał wobec niej jakąś dziwną, nieuzasadnioną według niej wrogość, przez której mur raczej nie dało się przebić. Nie wiedziała, czym było to spowodowane, a jej paranoiczne myśli podpowiadały jej, że jej najgorszy sen się ziścił - została przez kogoś znienawidzona jedynie przez wzgląd na istnienie. Nie zdołała nawet się odezwać czy zareagować, bowiem migiem została przetransformowana w karalucha - wyjątkowo przebrzydłe w jej opinii stworzenie, którego nawet sugestia bycia w pobliżu przyprawiała ją o dreszcze. I choć profesor szybko zareagowała i rozprawiła się z czarem, to Lilian miała na zawsze zakodować we wspomnieniach krótkotrwałą egzystencję w formie insekta. Przywrócona do normalnej postaci, trzęsła się z frustracji i zażenowania, szybko przypominając sobie formułę wybranego zaklęcia. Nie zamierzała go przedstawiać, tak jak i nie zrobił tego jej lekcyjny partner - po prostu wymamrotała ciche, lecz pewne Exemplar i zmieniła schludny ubiór Gryfona, teraz pokryty wzorami prosto z mugolskiej, hawajskiej koszuli. Miała nadzieję, że tym w pokraczny sposób pokazała, że nie ma żadnych złych zamiarów.
Tuilelaith Brennan
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : wysoki wzrost, lekko wystające przednie zęby, zamiłowanie do błyskotek, zapach kwiatowych perfum, głęboka blizna na łydce po wycięciu obscero
Transmutacja, etap I Wylosowana kostka k100: 8 Modyfikatory: -5 za cechę eventową "dwie lewe różdżki" Wynik końcowy: 8 - 5 =3 Efekt zaklęcia: 1-25, nic się nie wydarzyło, zgapiam od innych Potrzebny dorzut? Tak, zaklęcie z niższego progu - 6, próba udana
Na Merlina, wymyśl teraz jeszcze zaklęcie i dobierz się w parę. Drugi aspekt zajęć nie był aż tak zniechęcający, bo rozwiązał się praktycznie sam, kiedy do gry weszła młodsza koleżanka z domu. Kojarzyła ją co nieco, bo również miała typowo irlandzkie imię, a to jednak rzadko spotykane, toteż Tuile odczuwała pewną dozę sympatii co do niej, nawet jeżeli zamieniły ze sobą bodajże kilka słów w całym swoim życiu. Brennan czuła jednak presję, by udowodnić swoje umiejętności, jako że reprezentowała najstarszą warstwę uczniowską w szkole, a te, mimo że uległy znacznej poprawie na przestrzeni lat, to jednak nie dorównywały zdolnościom posiadanym przez nią w bardziej abstrakcyjnych przedmiotach. Toteż zaklęcie przez nią wybrane było w teorii dziecinnie proste i zapobiegające niewypałowi. Najpierw czar rzuciła białowłosa towarzyszka, kreując wariację na temat jej fryzury, którą nawet by na co dzień nie pogardziła, jeśliby odjąć mankamenty wynikające z nieco słabszego czaru. Następnie przyszła pora na magię drugiej ze Ślizgonek. Biorąc przykład z @Aoife Dear-Aasveig, dziewczyna nie tłumaczyła zaplanowanego zaklęcia, tylko od razu zabrała się do rzeczy. Oczywiście w ostatniej chwili zabrakło jej wiary we własne możliwości, toteż użyte przez nią pierwotne Secare nie spowodowało właściwie nic. Tuilelaith sapnęła pod nosem i rozejrzała się szybko po sali, mając nadzieję na podpatrzenie czyjegoś czaru i naprawienie błędu, by Aoife nie pomyślała, że ma do czynienia z kompletnym beztalenciem. Widząc, jak inna osoba używa Herbifors, szybko podchwyciła tę ideę i przy sprawnym machnięciu różdżką przekształciła włosy drugiej z wychowanek Domu Węża w białe lilie. - Pomyślałam, że ci się spodobają - skomentowała lakonicznie, decydując się na wstrzymanie uwagi o tym, jakie to zaklęcie i co można nim wyczynić, bo efekt był jasny i widoczny.
Astrid Vodder
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172
C. szczególne : Okulary w rogowej oprawce, często czuć od niej dym papierosowy, wygląda na młodszą niż w rzeczywistości jest, szwedzki akcent, burdel w życiu i na głowie
Astrid przechadzała się pomiędzy uczniami, zatrzymując tam, gdzie ewidentnie widziała, że pojawił się problem, czy konieczność interwencji z jej strony. Kiwnęła z aprobatą głową w stronę @Lockie I. Swansea, widząc jak świetnie poradził sobie z postawionym przed nim zadaniem. Tutaj przynajmniej Astrid upewniła się co do tego, że nie straciła, stawiając akurat na tego ucznia. Dobrze się stało, że Astrid była niedaleko, bo w innym wypadku @Maximilian Felix Solberg pewnie spaliłby pół klasy swoim zaklęciem, lub zabił drugiego ucznia, a to wyglądałoby naprawdę źle w aktach Astrid. Nic dziwnego, że kobieta cieszyła się, że była na tyle blisko, aby móc zareagować. - Nieco więcej skupienia i wyczucia- pouczyła chłopaka, uśmiechając się do niego zachęcająco. W końcu ta próba nie była aż tak zła, tylko niedoszacowana. Pochwaliła również @Nykos Lush ponieważ jego próba okazała się naprawdę niezłą. Brakowało tam tylko delikatnego dociągnięcia, ale i tak poradził sobie naprawdę dobrze z czarem, którego użył. Zatrzymała się na sekundę przy @Wacław Wodzirej - Następnym razem proszę dokładniej popracować nad ruchem różdżki. Trzeba nieco bardziej zdecydowanie stuknąć nią - poinstruowała chłopaka. Pokazała mu ruch, jak powinien on wyglądać, po czym ruszyła dalej. - Bardzo ładnie. Udało się Pani uzyskać piękny kolor - Pochwaliła @Adela Honeycott, uśmiechając się szeroko na widok ogona, jaki udało jej się wyczarować. Uśmiechnęła się również w stronę @Royce Baxter, który to zamienił włosy swojej koleżanki w stokrotki. Astrid pomyślała, że stało się to bardzo popularnym zaklęciem. Stanęła przy @Imogen Skylight i przyglądała jej poczynaniom. - No faktycznie, nieco więcej skupienia i byłoby bardzo dobrze - skomentowała jej własne poczynania, a potem podeszła do @Benjamin O. Bazory który to zajął się wydłużaniem zębów jej ex szwagrowi. Astrid parsknęła śmiechem widząc to. Nawet nie przypuszczała, że ta lekcja przyniesie tyle fajnych efektów. Zaraz to jednak @Trevor Collins wziął się do roboty, a Astrid obserwowała to z zainteresowaniem. - Muszę przyznać, że zgrabna zemsta - oznajmiła po czym skupiła się na kolejnym z jej ex szwagrów @Tristan Collins, który to powiększył nos innego chłopaka. - No muszę przyznać, że innowacyjne użycie engorgio - przyznała Astrid z uśmiechem. Poprawiła okulary na nosie i ruszyła dalej. Zatrzymała się przy @Fern A. Young i pokiwała głową z aprobatą na jej odpowiedź napisaną na kartce. Uśmiechnęła się na widok rezultatu rzuconego zaklęcia. - Wie Pani, technicznie borsucze barwy to żółty i czarny, więc można uznać, że czarnego jeszcze nie zdążyła Pani dodać - mrugnęła do Fern a potem musiała się skupić, ponieważ to @Terry Anderson postanowił przemienić Fern w biedronkę. Czujnie obserwowała jego działania, z zadowoleniem zauważyła, że rzucił zaklęcie bardzo dobrze tylko... no właśnie, jeszcze należało je cofnąć. - Spokojnie Panno Young, nie zostanie pani biedronką na całe życie - stwierdziła luźnym tonem, po czym rzuciła zaklęcie, które odczarowało dziewczynę. Spojrzała potem na Terry'ego - Następnym razem polecam delikatniejsze zaklęcie na początek - mrugnęła do niego, dalej się uśmiechając, po czym ruszyła dalej. Pech chciał, że Astrid w końcu dotarła do @Clara Hudson. Zmarszczyła brwi, widząc, że ta śpi w najlepsze na ławce. Zapatrzyła się na nią, ciekawa kiedy dziewczyna w końcu się obudzi. A kiedy to się już stało. - Panno Hudson, szkolna ławka to nie jest miejsce do spania. Hufflepuff traci 10 punktów. Jeśli już się pani obudziła, to proszę znaleźć sobie parę do kolejnego etapu lekcji - oznajmiła Astrid tonem nie znoszącym sprzeciwu. Na jej ustach już nie błąkał się uśmiech, tylko stalowa pewność siebie. Pokiwała głową widząc, jak ze swoim zaklęciem poradziła sobie @Kate Milburn i ruszyła w stronę @Clementine Bardot, która to akurat wzywała pomocy. Potrzebowała sekundy czy dwóch, aby zapoznać się z sytuacją, po czym szybko przerwała rzucony przez nią czar. - Rozproszyła się pani na koniec - oznajmiła, choć była w stanie zrozumieć dlaczego dziewczyna miała problemy z koncentracją. Rumieniec na jej policzkach mówił wszystko. Pokiwała głową w stronę @Anna Brandon widząc, że choć pierwotnie zaklęcie jej się nie udało, to ostatecznie poradziła sobie z tematem, choć użyła zaklęcia, które już zostało wykorzystane. @Nicholas Seaver nie patyczkował się i bardzo szybko przemienił swoją partnerkę @Lilian Eldridge w karalucha. - Panie Seaver, to jest zabawa, a nie wojna - oznajmiła lodowatym tonem Astrid, po czym bez najmniejszego problemu odczarowała dziewczynę. - Proszę o tym pamiętać, na kolejnych moich lekcjach, bo inaczej zacznę wyciągać poważniejsze konsekwencje z nieodpowiedniego zachowania - po tym słowach, nie czekając na jakąkolwiek dyskusję, ruszyła dalej. Podeszła do @Aoife Dear-Aasveig i choć zawsze przyglądała się jej uważniej niż innym uczniom, nie dała tego po sobie teraz poznać. - Złośliwości nie są potrzebne - skomentowała tylko słowa Aoife i skierowała swój wzrok na @Tuilelaith Brennan która to powinna odpowiedzieć innym zaklęciem dziewczynie. Pokiwała głową, kiedy zamiast włosów, Ifka miała białe lilie. Astrid zerknęła na swój zegarek, a widząc, jak wiele czasu już minęło, gwizdnęła głośno, aby powstrzymać uczniów od od rzucania kolejnych zaklęć. - Ok, poszło wam świetnie, ale idziemy dalej. Proszę, zamieńcie się parami i rzućcie te same zaklęcia na innej osobie. - oznajmiła i znów, kiedy uczniowie i studenci przesiedli się między sobą, zaczęła chodzić między nimi i po raz kolejny poprawiać/ oceniać ich działania.
Witam na kolejnej części lekcji transmutacji!
Zadanie jest takie samo, jak poprzednio, czyli wybieramy zaklęcia transmutacyjne, które nadają się do transmutacji ludzkiej i używamy go na drugiej osobie. Tym razem użyłam jakże cudownego narzędzia generatora grup losowych, który to automatycznie podzielił was na poniższe pary:
W tym etapie lekcji, udział mogą wziąć tylko postacie wymienione powyżej (wszyscy którzy napisali post w pierwszym etapie). Nie można już dołączać do lekcji.
W tych parach ponownie używacie zaklęć, które wybraliście w poprzednim etapie. Aby ich użyć, ponowie rzucacie k100 i dodajecie/odejmujecie od wyniku odpowiednie, wymienione poniżej modyfikatory:
Efekty:
1-25: Nie wydarzyło się kompletnie nic. Było to dość żenujące w twoim wykonaniu, więc na szybko podpatrzyłeś zaklęcie, którego użyła inna osoba i spróbowałeś go użyć, byle tylko coś osiągnąć. Rzuć k6 i wybierz zaklęcie z niższego progu niż wynosi Twój w dziedzinie transmutacji (jeśli miałeś zaklęcie z zakresu "proste", wybierasz dowolne z zakresu "wczesnoszkolne", nawet jeśli już jest ono w użyciu). Oczka 1 i 4 oznaczają, że zaklęcie się nie udało. Oczka 2, 3, 5, 6 - zaklęcie udane.
26-50: Magia zaczęła działać, choć brakowało Ci skupienia na odpowiednim rzuceniu zaklęcia. Postanowiłeś spróbować jeszcze raz. Rzuć kostkę literka. Samogłoska oznacza, że zaklęcie zadziałało, choć w o wiele słabszy sposób niż planowałeś. Spółgłoska oznacza, że zaklęcie było w połowie udane.
51-75: Poszło Ci naprawdę nieźle! Na sam koniec rzucania zaklęcia, nieco się zdekoncentrowałeś, przez co brakowało Ci idealnego wykończenia, ale możesz być naprawdę zadowolony ze swoich efektów!
76-100: Idealnie rzucone zaklęcie! Wszystko poszło Ci jak po maśle i nie masz żadnego punktu, do którego mógłbyś się w tym przypadku doczepić. Astrid widziała to i była naprawdę zadowolona z Twoich osiągnięć!
101 i więcej: O Merlinie, poniosła Cię fantazja! Użyłeś zdecydowanie zbyt dużo mocy magicznej, przez co twój kolega z ławki skończyłby nieźle pokiereszowany, gdyby nie szybka interwencja profesor Vodder! Jego ciało przetrwało bez większego uszczerbku, ale czy wasza znajomość to przetrwa?
Modyfikatory:
Za każde 10pkt z dziedziny transmutacji w kuferku, +5 oczek do kostki k100
Za każde 20pkt z dziedziny zaklęć w kuferku, +5 oczek do kostki k100
Za efekt 1-25 w poprzednim etapie: -5 oczek do kostki k100
Za efekt 51-75 w poprzednim etapie: +5 oczek do kostki k100
Za efekt 76-100: +10 oczek do kostki k100
Za efekt 101 i więcej: -2 oczek do kostki k100
Za posiadanie cechy eventowej silna psycha, lub świetne zewnętrzne oko +5 oczek do kostki k100
Za posiadaną cechy eventowej dwie lewe różdżki lub nieogarnięty chochlik -5 oczek do kostki k100
UWAGA! Postać musi użyć wszystkich modyfikatorów, które są dla niej adekwatne!
@Clara Hudson - jako, że Twoja postać nie użyła zaklęcia w poprzednim etapie, automatycznie masz modyfikator -10 oczek do kości k100.
Proszę o umieszczeni poniższego kodu w swoim poście!
Kod:
<zg>Transmutacja, etap II</zg> <zgss>Wylosowana kostka k100: </zgss> [url=TUTAJ WPISZ]Tutaj wpisz wynik![/url] <zgss>Modyfikatory:</zgss> - Wymień wszystkie modyfikatory, które dotyczą Twojej postaci - Wymień wszystkie modyfikatory, które dotyczą Twojej postaci - Wymień wszystkie modyfikatory, które dotyczą Twojej postaci <zgss>Wynik końcowy: </zgss> Kostka k100 + Wszystkie modyfikatory =[b] Wynik[/b] <zgss>Efekt zaklęcia: </zgss> Wpisz zakres, w którym znajduje się Twoja postać <zgss>Potrzebny dorzut? </zgss> [color=#339966]Tak [url=tutaj wpisz]tutaj wpisz jaki[/url] - efekt[/color] / [color=#993333]Nie [/color](wybierz jedno)
I ponownie, jeśli macie jakiekolwiek pytania względem lekcji, zapraszam śmiało na PW do Astrid lub Imogen, bądź na mojego discorda (tam szybciej można mnie złapać).