Tuż przy wiszącym moście znajduje się to niezwykłe miejsce. Nikt nie wie kto, kiedy i po co ustawił tutaj te kamienie. Możliwie, że były jeszcze nim zbudowano Hogwart. Każdy kto usiądzie w środku, zamknie oczy i w zupełne ciszy wsłuchiwać się będzie w otaczające odgłosy ma szanse usłyszeć ciche szepty zamieszkujących to miejsce duchów.
Szczerze powiedziawszy, wcale by się aż tak bardzo nie zdziwiła, gdyby w plotkach o meblach w sali transmutacyjnej było jakieś ziarenko prawdy. Po Pattonie spodziewać się można było wszystkiego, a przemiana niereformowalnych uczniów w ławkę czy coś podobnego była dosyć wygodna, biorąc pod uwagę możliwość 'wkopania' kałamarnicy w nagłe zniknięcie biedaka. Oczywiście był to najbardziej czarny scenariusz jaki mogła sobie wyobrazić i chyba nie do końca prawdopodobny (bo przecież dyrko by do niczego takiego nie dopuścił), ale co tam. Niektóre rzeczy trzeba sobie tłumaczyć nawet w tak pokrętny i absurdalny sposób. - Uwielbiam. Wiesz, teraz to jeszcze pikuś, bo wszyscy jesteśmy tak naprawdę dorośli, ale te kilkanaście lat temu to nie mam zielonego pojęcia, jak rodzice dawali radę to wszystko ogarnąć. W sensie nas - całą gromadkę dzieciaków i jeszcze przygotowania. Przecież to musiał być istny armagedon - zaśmiała się na samą myśl. Myślała już o tym kiedyś i nawet zapytała mamę o to, jak sobie wtedy radzili, ale ta tylko wybuchnęła śmiechem i odparła, że 'ma się swoje sposoby'. Słysząc kolejne słowa Maxa prychnęła niby urażona i posłała mu najbardziej piorunujące spojrzenie, na jakie było ją stać. - Uważaj, Solberg, bo jak sobie nagrabisz to nie będę już więcej taka milutka - powiedziała, grożąc mu przy tym palcem, tak dla podkreślenia, że mówi całkowicie na serio. Tak tak, a krowy umieją latać. - To chyba... dobrze? - Bardziej spytała, niż rzeczywiście odpowiedziała i przekrzywiła przy tym głowę w bok. Nie potrafiła stwierdzić, czy to dobrze, czy nie, biorąc pod uwagę to, co się wydarzyło. Na plus zdecydowanie było to, że wrócił do domu i zapewne miał tam jakieś zajęcie, więc może choć na chwilę udało mu się oderwać myślami. - Weź, aż mam ciarki - rzuciła jedynie, kiedy wspomniał o selekcji naturalnej. Chociaż faktycznie w tej szkole działy się takie rzeczy, że taka opcja mogła nie jednej osobie przebiec przez myśl. Ale i tak mroziła krew w żyłach, bo to mocno kłóciło się z ogólnymi założeniami na temat szkół. - O, czyli klasyka - samo się stało - parsknęła, ale do śmiechu to jej akurat było daleko. Mogło to zabrzmieć mocno średnio, ale nie chciała być złośliwa ani nic takiego. - Dobra, zostawmy to już może, też nie chcę cię męczyć, bo to musi być okropne. Nie będę ci matkować, jesteś zbyt duży na takie rzeczy - dodała po krótkiej chwili, chcąc przejść na nieco inne tematy, już nie tak bezpośrednio związane z tamtą sytuacją, bo zdawała sobie sprawę, że naprawdę nie było to dla niego nic przyjemnego. Poza tym kim była, żeby jeszcze bardziej to rozgrzebywać? - Hm, no skoro sam proponujesz, to żal nie skorzystać - odparła, aby następnie spojrzeć mu w oczy i nareszcie można było dostrzec u niej nikły ślad rozbawienia. - I mam ci uwierzyć? No nie wiem, nie wiem... Czasem kłopoty same nas znajdują, więc wiesz. A co do tego drugiego, to nawet nie śmiem się łudzić, że nic więcej, jak to ująłeś, wokół ciebie nie jebnie. Marzenie ściętej głowy - rzuciła. To było po prostu niemożliwe, nie ma się co okłamywać. - Co powiesz na kubek gorącej czekolady jak już wrócimy do zamku? Chyba że masz jakieś inne plany, to wtedy kiedy indziej, wiesz, gdzie mnie szukać - zaproponowała, nie ruszając się jednak jeszcze z miejsca. Nie spieszyło jej się do wychodzenia z igloo.
Trafienia: Cel ataku: @”Maximilian Felix Solberg” Atak: 7 +3 (podanie) = 10 Obrona: Punkty kuferkowe: 28 Przerzuty: 0/4
Śmiał się w duchu z ich rozmowy, z tego, co się działo, z rozmowy z Solbergiem, z tego jak z Fern wyglądali przy niemal zawodowych pałkarzach. Jednak… Było to na swój sposób przyjemne. Kto wie, może powinien jednak przyjść na kolejny trening Ślizgonów? Nawet jeśli nie miał ochoty za bardzo bawić się w quidditch, to wciąż mógł się dobrze bawić z innymi. A jeśli trening miałby wyglądać podobnie…? To z pewnością powinien się zastanowić dwa razy nad trafieniem Solberga. Co prawda poczuł satysfakcję, gdy farba rozlała się na nim, ale nie trwała długo. Szczęsliwie Fern zdołała się obronić, jednocześnie posyłając tłuczek w jego stronę. Takiej okazji nie mógł zmarnować, więc przyłożył się i uderzył mocno w stronę Solberga.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Trafienia:★ Cel ataku:@Fern A. Young Atak:7 Obrona:1,2 -> 1 na 6, 2 na 3 na 4 => Ostatecznie 6 i 4 = 10! Punkty kuferkowe: 106pkt. Przerzuty: 3/11
Spuścił z tonu, ale nie dlatego, że dawał Fern taryfę ulgową. Nie z nim takie numery. Wyczuł jednak, że tak jak dziewczyna obrała sobie na cel Lockiego, tak on został na celowniku Norwooda. Nie przeszkadzało mu to ani trochę. On jednak nie miał zamiaru ograniczać się w kwestii przeciwników. Następny tłuczek Jamiego wyczuł już lepiej i płynnie się przed nim uchował, by zaraz zrobić zawrotkę, praktycznie w miejscu i odbić przez ramię. Ponownie celował w Fern, a charakterystyka odbicia sprawiła, że ponownie nie było ono może szalenie mocne. Nie siła się liczyła, ale skuteczność i liczył, że tym razem ją zwiększy, bo nie mógł przecież zrobić aż takiej siary i przegrać w swojej grze. Co to, to nie.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Fern A. Young
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Trafienia:★★★ Cel ataku: - Atak: - Obrona:4 tłuczek przejmuje @Jamie Norwood Punkty kuferkowe: 0 Przerzuty: -
Wcześniej po prostu musieli mieć szczęście, albo Max się rozproszył ładną twarzą Norwooda. Tym razem obronił się ponownie i wycelował w nią. Wiedziała, że mimo lekkiego machnięcia pałką przez Solberga, nie da rady się wybronić. Była już naprawdę wykończona tym lataniem, obrywaniem, a kolory, które zdobiły jej ubrania i twarz mieniły się haniebnie. Oczywiście spróbowała uniknąć uderzenia, ale była za wolna i oberwała w prawy bok. Na szczęście nie bolało to tak jak wcześniej, chociaż nadal było to irytujące, gdy farba rozbryzgnęła się po oczach. Jamie przejął tłuczek, a ona zleciała na ziemie i oddała się pod opiekę nauczycieli, którzy pilnowali ich... zdrowia. Wskazała na oczy, bo przydałoby się je czymś zakroplić, naprawdę nie chciała być też ślepa. Kiedy mogła już obserwować pojedynek, skierowała wzrok na Jamiego. Może uda mu się jeszcze trafić Maxa albo Lockiego, nie był zły w te klocki. Może sam lepiej sobie poradzi niż z nią.
I został sam. Było mu trochę żal Fern, która okazała się jednak silniejsza, niż początkowo zakładał. Ostatecznie naprawdę długo się utrzymała na miotle pod ostrzałem tłuczków i należało jej się w tym względzie uznanie. Oberwała również tyle razy, że z pewnością była obolała. Miał nadzieję, że farba nie zaszkodzi jej oczom, bo cóż... To że nie słyszała już musiało być utrudnieniem, a co dopiero, gdyby jeszcze nie widziała... Jednak nie było czasu na zastanawianie się nad problemami obcych ludzi.
Jamie rozejrzał się, pospiesznie dostrzegając lecącego tłuczka, po czym pospieszył swoją miotłę, chcąc chociaż w ten sposób zwiększyć siłę uderzenia. Raczej na niewiele się to zdało, ale przynajmniej próbował. Zamachnął się pałką i uderzył w piłkę, jak potrafił, czując w momencie zderzenia z tłuczkiem, że to wciąż było za mało. Zdecydowanie powinien pomyśleć o powrocie na treningi i ćwiczeniu na pozycji pałkarza.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Trafienia:★ Cel ataku:@Jamie Norwood Atak:4 Obrona:6,3, przerzut 3 na 2 na 6 = 12 Punkty kuferkowe: 106pkt. Przerzuty: 1/11
Fern zotała wyeliminowana, co było pocieszające krokiem do sukcesu. Co prawda Jamie trzymał się dobrze, aż za dobrze, ale był sam, a to jakoś zawsze zmieniało grę. Oczywiście, że prefekt ponownie obrał sobie Solberga na cel. Max był na to gotowy i zrobił efektowny unik, bawiąc się tym wszystkim. Leciał między głazami, próbując wyczaić najlepszy moment do ataku i był pewien, że taki właśnie znalazł. Podleciał do piłki, wziął zamach i.... Ptak praktycznie wleciał mu na mordę, przez co pałka ledwo musnęła piłkę i przeleciała zdecydowanie za daleko celu, nie mówiąc już nawet o tym, że siła tego uderzenia praktycznie nie istniała. -Co jest do kurwy nędzy... - Warknął do siebie, bo o ile początek miał bardzo dobry, tak nagle wszystko zaczęło się jebać i nie miał pojęcia dlaczego.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Trafienia: Cel ataku:@Lockie I. Swansea Atak:10 Obrona: Punkty kuferkowe: 28 Przerzuty: 0/4
Widząc, jak Max szykuje się do ciosu, Jamie był pewien, że zada kolejne silne uderzenie i znów będzie konieczne wicie się na drągu. Jednak ku jego zaskoczeniu Solberga niemal zaatakował ptak, sprawiając, że nie zdołał uderzyć właściwie tłuczka. Na coś takiego trudno było się nie zaśmiać i po chwili powietrze przecięło parsknięcie Norwooda, który zawracał za tłuczkiem, aby samemu przypuścić atak na przeciwników. Może i został sam, ale wciąż miał szanse.
- Widać zwierzęta dbają, żebyś mnie nie uszkodził – odpowiedział jeszcze Maxowi, nim doleciał na Zmiataczce do tłuczka i przymierzył się do uderzenia. To, w końcu było silniejsze od poprzednich. Może nie idealne, może nie bezbłędne, ale zdecydowanie silne. Jednak tym razem Jamie nie celował w Maxa, uznając, że takie ataki stają się zbyt przewidywalne. Dlatego wycelował w Swansea, który jak on, wciąż pozostawał czysty w trakcie tej rozgrywki. Kto wie, może teraz to się zmieni? Liczył na to, obserwując jak piła leci szybko w stronę drugiego Ślizgona.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Emocje jak na grzybobraniu, obserwował tłuczek latający we wszystkie strony, samemu uchylając sie, jakby sie migał od roboty - czyli dokładnie tak, jak zawsze. Może jakby to był tłuczek, który groziłby śmiercią, byłby bardziej zaangażowany? Czasami fantazjował o tym, że mu rozbije łeb i dylemat moralny żyć czy nieżyć rozwiąże sie sam. Niestety - z kolorowymi tłuczkami to nie miało znaczenia. Nie zdążył mrugnąć, kiedy Fern odpadła z gry, co nie było rozsądne, bo jak juz mrugnął, to tłuczek leciał prosto na niego. Zdezorientowany nie wiedział czy wiać, czy uderzać, w związku z czym dostał na klate wielkim rozbryzgiem neonowej zieleni. Będzie bezpieczny na drodze... Spojrzał na Maxa, rozkładając bezranie ramiona, wytarł krople farby z ryja i kiwnłą głową, by ten pilnował, bo sędziowie już posyłali w powietrze nową kulę.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Trafienia:★ Cel ataku: podanie do @Lockie I. Swansea Atak:6 Obrona: - Punkty kuferkowe: 106pkt. Przerzuty: 1/11
Robiło się coraz bardziej gorąco. Bez ślizgonki gra wcale nie stała się łatwiejsza. Trzy napełnione testosteronem olbrzymy stanęły naprzeciw siebie z zamiarem przypierdolenia koledze, a to nigdy nie brzmiało specjalnie dobrze. -Uważam to za jawne oszustwo, ty wilowaty oszuście. - Rzucił z udawaną urazą, bo choć na ptaka był nieco wkurwiony, to wątpił, by Jamie postanowił tak wykorzystać swoje geny. Obserwował, jak Lockie dostaje z farby i skrzywił się. Nie wyglądało to ani trochę dobrze. Obydwoje mieli po jednym trafieniu, a ta menda trzymała się, jakby nie zamierzała odpuścić, dopóki nie stanie nad ich pokrytymi kolorowymi farbami truchłami. Przyszedł czas na zmianę taktyki, a raczej na powrót do tego, co robili najlepiej. Max wzniósł się w górę, podlatując pod tłuczek i sprawnie podał go do Lockiego wiedząc, że ten już będzie dobrze wiedział, co z nim zrobić.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Trafienia:★ Cel ataku:@Jamie Norwood Atak:2,2 -> 2,5 +3 = 10 Obrona: - Punkty kuferkowe: 60 Przerzuty: 5/8
Jak się chce poszaleć, to zawsze tak wychodzi niefortunnie. Chcieli z Maxem zabawić się inaczej, niż zwykle i wychodziło im to tak, że nawet takie dwa jebane tłuki skumały, że nie za dobrze. Kiedy oberwał, podziałało to na niego jakby trzeźwiąco i chyba ten widok bycia obrzyganym na zielono otrzeźwił też Maxa. Miał wrażenie, że kiedy ich spojrzenia sie skrzyżowały, dwie szare komórki nagle dostały sprzężenia i mogli zacząć działać tak, jak zawsze. Teamwork is a dreamwork. Niemal automatycznie zanurkował, kiedy Solberg wystrzelił w górę, bo wiedział przecież, co się szykuje. Usłyszał uderzenie w tłuczek, wyhamował i gwałtownie odbił w górę w Norwooda.
- Was jest dwóch, więc trzeba wyrównać szanse nawet przy pomocy ptaków - odpowiedział Maxowi, zawracając Zmiatacza, próbując ustawić się tak, żeby nie stracić tłuczka z oczu. Widział, że Solberg i Swansea przestali się bawić. Wyraźnie bycie obryzganym przez farbę im się nie podobał i Jamie nie wiedział, czy w poprzedniej rozgrywce któryś z nich był w ogóle trafiony. Być może w ten sposób została urażona ich duma, czy po prostu własnie podsycił ich głód pałowania… Niemniej, gdy Max podał tłuczek do Lockiego, Jamie był pewien, że kolejne uderzenie zostanie zakończone nokautem. Pomylił się, ale niewiele, kiedy ostatecznie oberwał i również jego ubranie zostało poplamione farbą. Szanse zostały całkowicie wyrównane. Zaraz też nadleciał kolejny tłuczek i Jamie nie czekał na nic, uderzając w niego, celując w Solberga. W końcu nadeszła pora dzielić uwagę po równo.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Trafienia:★★ Cel ataku: - Atak: - Obrona:9 Punkty kuferkowe: 106pkt. Przerzuty: 1/11
Widać nie tylko im włączyła się wola walki. Nie było nic lepszego niż praca zespołowa tej dwójki gamoni, ale zasady były takie, że nie mogli ratować sobie dupy nawzajem. W spierdalaniu byli zdani sami na siebie i o ile Jamie nie miał z tym problemu, tak Max raczej gonił za tłuczkiem nim go unikał. Gdy Norwood przypuścił atak znów zawiódł go więc refleks i oberwał niebieskim glutem w prawe ramię. -Pierdolę, nigdy więcej tego szkolnego gówna. - Splunął gdzieś w dół żałując, że nie wziął swojej miotły, bo miałby z nią o wiele większe szanse na sprawne zwroty. Możliwe, że omelał głowę któregoś z pilnujących ich nauczycieli, ale nie miało to znaczenia. Teraz, gdy zostało mu jedno trafienie, musiał wznieść się na wyżyny.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Trafienia:★ Cel ataku:@Jamie Norwood Atak:12 Obrona: - Punkty kuferkowe: 60 Przerzuty: 5/8
Taka była prawda. Przestali się bawić. Byli w końcu pałkarzami i trzeba było trzymać jakiś pałkarski fason. Bludger z kolorowymi tłuczkami był haniebny, Swansea wciąż nie czuł się podekscytowany, ale fakt, że Norwood tak dzielnie radził sobie przeciwko nim dwóm był poważnym zaskoczeniem. Jednocześnie Lockie myślał o tym, że to kolejny argument, by naczelny jednak nie rezygnował z gry w drużynie, bo ewidentnie ma talent, szczęście i potrzebną do tego staminę. Tłuczek wizgnął w powietrzu, rozbijając się na ubraniu Solberga, na co Sweansea zrobił krzywą minę. Tak. Nie. Będzie. Gdy nowy tłuczek wszedł do gry, zatrzymał się, czekając aż ten do niego doleci. Poprawił uchwyt na pałce i w ostatniej chwili odchylił się, by w uderzenie włożyć dosłownie całą swoją siłę.
Trafienia:★ Cel ataku:@Lockie I. Swansea Atak:2 - 2 = 0 Obrona:A Punkty kuferkowe: 28 Przerzuty: 0/4
Prawdę mówiąc, sam nie wiedział, jakim cudem jeszcze utrzymywał się na miotle. Jakim cudem uniknął na Zmiataczu dwóch nokautów Solberga, ale nie było czasu, żeby nad tym się zastanawiać. Najważniejsze było, że właściwie grał na nerwach pozostałej dwójki robiąc odpowiednie uniki i barwiąc ich stroje farbą. Nie wierzył, żeby miał szansę ich pokonać, kiedy został sam, ale nie zamierzał poddawać się, gdy wciąż miał szansę pociągnąć jednego za sobą. Usmiechnął się pod nosem, kiedy zobaczył, że Swansea wyraźnie zaczynał nastawiać się na ostrą walkę i nie mylił się, że za moment pośle tłuczka w jego stronę z całą mocą. Jamie jednak zamiast wystraszyć się podobnego ataku, chwycił się mocno miotły i w odpowiedniej chwili odwrócił się do góry nogami, kolejny raz unikając nokautu. - Teraz ty chcesz, żebym tańczył? Chyba trochę za dużo wymagacie - rzucił do nich, próbując wyrównać lot miotły, ale przez to właściwie przegapił tłuczek, który poszybował w stronę Swansea. Pieprzone Zmiataczki.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Trafienia:★ Cel ataku:@Jamie Norwood Atak:6,1 -> przerzucam 1 na 6 Obrona: - Punkty kuferkowe: 60 Przerzuty: 4/8
Obserwował lot posłanego tłuczka i skrzywił się, widząc, że Norwood znowu się przed nim uchylił. Pomyślał przez chwilę, że musi chyba poprosić Jamiego o pomoc w organizacji treningu, żeby zdradził swoje szybkie gibkie taktyki. - Jak łasica, nie jak wąż. - zaśmiał się, kiedy Jamie do niego krzyknął - Nie musisz tańczyć. Po prostu spadnij z miotły! - zasalutowął mu pałką. Gdy Jamie uderzył tłuczek nawet mu się szkoda chłopa zrobiło, tak słabo machnął pałką. Popatrzył za smętnie lecącym tłuczkiem i gdy ten się rozbił, a w niebo wzleciał kolejny, Swansea zaśmiał się już w głos, nim po raz kolejny nie posłał w jego stronę pocisku jak z armaty.
Trafienia:★ Cel ataku:@Lockie I. Swansea Atak:7-2 = 5 (skuteczne, ale nie silne) Obrona: I Punkty kuferkowe: 28 Przerzuty: 0/4
- Zapomnij, nie mam ochoty tak łatwo odpaść - odpowiedział, próbując zignorować irytację z powodu swojego marnego odbicia. Z drugiej strony naprawdę trudno odbijało się tłuczek po unikaniu tak silnych i szybkich uderzeń. Słysząc śmiech Swansea był pewien, że kolejny cios będzie równie silny i się nie mylił. Ale… On sam wciąż miał siły. Szeroki uśmiech pojawił się na twarzy Norwooda, gdy znów szarpnął za trzonek miotły, obracając się wokół jego osi, unikając ciosu. - Łasica Norwood? Chyba zaczyna mi się podobać - odpowiedział ze śmiechem, a gdy kolejna piłka nadleciała po tym, jak poprzednia się rozprysnęła, był już gotowy. Wiedział, że w porównaniu z ciosami Lockiego jego uderzenia były kpiną, ale kto wie, może własnie to go zaskoczy i nie zdąży uniknąć uderzenia?
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Trafienia:★ Cel ataku:@Jamie Norwood Atak:7 Obrona:1,6 -> przerzucam 1 na 5 = 11 Punkty kuferkowe: 60 Przerzuty: 3/8
Pokręcił głową, zawisając na chwilę w powietrzu, bo to, co wyczyniał Norwood było już naprawde jak sztuczki cyrkowe. Uniósł brwi, gdy ten kolejnym, szalonym wygobasem uniknął posłanego przez niego zupełnie bezlitośnie tłuczka. Przechylił głowę, patrząc na blondyna ze szczerym niedowierzaniem. Zaczynał naprawdę myśleć, że chłop z takim szczęściem i gibkością może powinien wygrać i dość do samego szczytu. Tak długo, jak zwycięzcą będzie ślizgon to Lockie będzie zadowolony, a jak to będzie ślizgon o takich cyrkowych umiejętnościach? - Mistrz Cyrkowy Łasica Norwood. - odpowiedział mu ponownie, ze śmiechem. Złapał mocniej trzonek szkolnej miotły, szykując się na nadlatującą piłkę, a gdy prawie go dosięgła poderwał szczyt trzonka, by z rozmachem odesłać go w stronę Prefekta Naczelnego, przy drągu tancerza, pierwszego tego imienia, cyrkowej łasicy i króla neonowych tłuczków. Czy coś...
Trafienia:★ ★ Cel ataku:@Lockie I. Swansea Atak:6 (meh, skuteczne ale słabe) Obrona:9 Punkty kuferkowe: 28 Przerzuty: 0/4
Śmiał się, ale też czuł zmęczenie podobnymi podrygami. Co prawda unikanie nokautu miało taki plus, że przynajmniej nie skończy z tłuczkiem na twarzy, ale z drugiej strony wyciągąło z niego wszystkie siły. Na efekt nie musiał długo czekać, bo po chwili nie zdążył uniknąć kolejnego ataku Swansea. - Kurwa - mruknął, kiedy farba rozlała się na jego ubraniach. Dwa trafienia. Jeszcze jedno i odpada, a przed sobą miał zirytowanego Swansea… Odetchnął i gdy pojawiła się kolejna piłka znów spróbował zaatakować Lockiego. Jedno uderzenie. Honorowe...
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Trafienia:★ ★ Cel ataku:@Jamie Norwood Atak:10 Obrona:1,3 -> przerzucam 1 na 5 = 8 Punkty kuferkowe: 60 Przerzuty: 2/8
Gra nabierała rumieńców, a Lockie czuł, jak jego mięśnie zaczynają informować o początkach zmęczenia. W normalnych meczach miotlarskich, praca pałkarza była rozłożona w czasie, a cała rozgrywka toczyła się na wielu płaszczyznach. Teraz, kiedy praktycznie wymachiwał pałką cały czas, czuł jak męczą mu się plecy. Atak nie był tak silny jak poprzednie, ale dosięgnął celu i rozbił się o Prefekta Naczelnego, na co Swansea odpowiedział uśmiechem. Może to była taktyka, zamiast go po prostu kasować, powoli go wymęczy - taka sama taktyka, jak ta, którą Norwood stosował przeciw niemu i Maxowi? Lockie zgarnął włosy z twarzy. Pośmiali się co ich, ale ogarniało ich obu zmęczenie. Trzeba było to załatwić raz, a dobrze. Gdy Jamie zaatakował, Swansea już wiedział, że źle się ustawił. Zdołał jedynie obrócić się bokiem, by tłuczek robił się o jego bark, a nie klatę i odsunąć głowę, by eliksir nie wleciał mu do oczu. Zakręcił ramieniem, w którym rzeczywiście poczuł uderzenie, po czym, gdy nadleciał kolejny tłuczek, posłał go w stronę Norwooda.
Trafienia:★ ★ ★ Cel ataku: @Lockie I. Swansea Atak: - Obrona:10, 7 - więc 7 czyli lipa Punkty kuferkowe: 28 Przerzuty: 0/4
No i stało się - nadeszło ostatnie trafne uderzenie i koniec meczu. Jamie co prawda próbował jeszcze uniknąć uderzenia, ale tłuczek i tak rozbił się o jego ramię, tym samym przyczyniając się do zakończenia gry jego porażką. Nie mógł powiedzieć, żeby nie czuł zawodu, ostatecznie każdy na jego miejscu byłby niezadowolony, ale nie mógł narzekać. Zdołał uniknąć wszystkich nokautów, a dzięki temu ani Lockie ani Max nie wyszli z rozgrywki absolutnie czyści. - No nic, powodzenia w finale i obyście wygrali - powiedział, kiedy wylądowali na ziemi i z zadowoleniem oddał Zmiatacza nauczycielowi. Nie znosił tych starych mioteł i kto wie, jak wyglądałby wynik, gdyby każdy mógł latać na swojej, albo drużynowej… Teraz za to była pora na ciepłą kąpiel dla rozgrzania obolałych miejsc.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Wracając do domu, najczęściej nie miał czasu, siły i chęci zajmować się warzeniem eliksirów. Choć robił to z zamiłowania, zajmowanie się tym w pracy i na studiach, bywało nawet dla niego odrobinę męczące. Przez to, by zmienić nieco otoczenie, postanowił wyjść z warzeniem eliksirów za mury szkoły na błonie, gdzie jesienny wiatr mógł nieco utrudniać zadanie, ale poza tym, nie było możliwości zagrożenia nikomu, poza sobą, przypadkowo nieudanym eksperymentem. Sięgnął do szkolnej torby, wyciągając tylko niezbędne rzeczy takie jak kociołek, cynowa łyżeczka do mieszania, butelka z wodą i składniki alchemiczne. Rozłożył wszystko na nieco klapniętej trawie przed sobą, dokładnie przeliczając czy żadnego składnika mu nie brakuje. Do samomieszającego kociołka przelał wodę, którą najczęściej wybierał jako bazę pod eliksiry lecznice. Zaklęciem 'Fovere' powoli ogrzewał ją, ponieważ w polowych warunkach nie ryzykował warzenia eliksiru nad otwartym ogniem. Czas nie grał roli, po zajęciach miał go aż nad to. Dłuższy czas jedynie słuchem oceniał, czy woda w kociołku zaczynała już wrzeć. Charakterystyczny szum burzliwego poruszania się płynu przykuł jego uwagę by sięgnąć po woreczek z korą wiggenu, którą następnie wsypał do naczynia. Od tego momentu mógł obserwować jak żółtymi stróżkami składnik uwalnia się, zabarwiając stopniowo ciecz. Tafla wody delikatnie poruszała się, pokazując, że kociołek działał poprawnie, magiczną siłą wywołując mieszanie się zaczątku eliksiru. Minęło kilkanaście minut zanim kociołek ponownie nabrał odpowiedniej temperatury, a roztwór nabrał odpowiedniej, jednolitej, kanarkowej barwy. Wraz z tym, zaczął dodawać pozostałe zioła, których magiczne właściwości miały wzmocnić lecznice działanie wcześniej dodanego składnika. Delikatne ruchy nadgarstka, które podtrzymywały zaklęcie podgrzewające, spowolniły. W ten sposób Benjamin sprawił, że kociołek był ogrzewany znacznie wolniej co miało powodować, że w trakcie warzenia roztwór nie odparuje nadmiernie. W takich warunkach, nad lekko wrzącym eliksirze, Bazory nie odczuwał chodu listopadowego popołudnia. Konieczność poczekania kilkudziesięciu minut nie była dla niego nurząca. Poza doglądaniem kociołka i utrzymywaniem zaklęcia, cieszył się widokiem otaczającej go przestrzeni. Warząc tego samego dnia, tylko kilka godzin wcześniej, ten sam eliksir, pamiętał dokładnie pozostałe kroki, dlatego nie potrzebował zaglądać do książki lub podręcznika. Przez ten krótki czas mógł być lekko rozkojarzony i zamyślony, czemu jesienna aura sprzyjała. Białe obłoki par wydobywające się z kociołka dały mu jednoznaczny sygnał, że warzenie dobiegło końca. Roztwór o klarownej, neonowozielonej barwie był tym, co chciał uzyskać, przez co łagodny uśmiech satysfakcji pojawił się na jego twarzy. Odłożył różdżkę na bok, nie potrzebując dłużej czarować, po czym sięgnął po apteczną fiolkę, która znajdowała się na dnie jego rzeczy. Jesienny wiatr szybko wystudził zawartość kociołka, przez co nie zajęło niewiele czasu zanim mógł przelać eliksir do małego pojemnika z ciemnego szkła. Ostrożnie schował go w odpowiednią przegródkę, by delikatne szkło nie rozbiło się. Pozostało mu jedynie posprzątać swoje rzeczy i powolnym krokiem skierować się do Hogsmeade, z którego będzie mógł bezpiecznie teleportować się do domu.