Kości / Litery / Przerzuty:4 Kuferek:72 Własny sprzęt: Varápidos (+6) Wykorzystany sprzęt drużyny: kask (+1), ochraniacze (+1), koszulka (+1), kompas (+1) Łączna liczba punktów: 82 Pozostałe przerzuty: 7/8
Chociaż starała się bardzo, nie była w stanie niczym zastąpić tej adrenaliny, która towarzyszyła jej podczas rozgrywek. I właśnie dlatego tak bardzo kochała Quidditcha. Rywalizacja i zabawa, które świetnie ze sobą współgrały - uwielbiała to. Dodatkowo wrzawa widzów na trybunach w tle, dodatkowo zagrzewała ją do walki i nie wyobrażała sobie ich zawieść. Po przejęciu piłki, wiedziała, że nie ma wyjścia i musiała zdecydować się na podanie do Gryfona, który po chwili również został otoczony i wrócił kafla ponownie w jej dłonie. Sprawnie go przyjęła i wystrzeliła ku obręczom, aby szybko rozeznać się która z nich jest jednocześnie najbardziej dostępna dla niej, ale też najmniej w zasięgu O'Connora. Celując w jedną z bocznych poderwała się z miotły, aby wyskoczyć ku górze i stosując Łomot Finbourgha wykonać szarżę na pętle.
Autor
Wiadomość
Eugene 'Jinx' Queen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Przekłute uszy; czasem noszony kolczyk w nosie; drobne i mniej drobne tatuaże; pomalowane paznokcie; bardzo ekspresyjny sposób bycia; krwawy znak
K6:5 na 6 Kuferek: 23 GM Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: Błyskawica, kask, koszulka, rękawice (+7pkt) Łączna liczba punktów: 30 Pozostałe przerzuty: 1/3
To jest jakiś kurwa żart, żeby tyle czasu minęło, a my dalej tylko przerzucamy między sobą piłkę. Nie podoba mi się to wcale i z odrobiną niesmaku obserwuję jak raz za razem coś się pierdoli, choć miało być tak przyjemnie i prosto. Naszą szansę odnajduję, kiedy po kolejnej fenomenalnej obronie Drake'a to Marla pierwsza przechwytuje kafel, a potem podaje go mi. Z przyjaciółką świetnie się rozumiem, więc bez problemu piłka gładko wpada w moje ręce, a potem równie gładko z zaskoczenia je opuszcza. Teraz albo nigdy....
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
K6:3 Kuferek: 18 Wykorzystany sprzęt drużyny: Błyskawica (+4), kask (+1), ochraniacze (+1), rękawice (+1), gogle (+1), koszulka (+1) i kompas (+1) = +10 Łączna liczba punktów: 28 Pozostałe przerzuty: 0/2
Ten mecz szedł jak krew z nosa i w dodatku przegerywali jakimś marnym 10:0, co to miało być. Nie to, żeby Ruby nie rozpierały emocje, w końcu była na boisku, a to były jej ostatnie trzy lata, kiedy będzie mogła latać w meczach quidditcha. Była żądna krwi, szczególnie teraz, kiedy naprawdę chciała, by chociaż zremisowali, bo przegrana z krukonami była czymś, czego nie zniesie. Szczególnie, że przegra ze swoim bratem, porażka podwójna. — DAJESZ JINX — krzyknęła, kiedy jej przyjaciel zabierał się do rzucania kafla – ze wspaniałą kombinacją! – a ona w tym czasie ponownie obrała sobie za cel Jessicę. Wycelowała w swojego ukochanego tłuczka i ponownie z całej siły go odbiła. Poczuła jednak nagle rwący ból w swoim tułowiu, co sprawiło, że piłka nieco zboczyła ze swojej trasy. Cholera jasna, w nosie miała to, że jeszcze nie powinna tak bardzo się nadwyrężać, mają wygrać, nieważne jakim kosztem. Chwyciła się jednak pod bok i skrzywiła, starając się to zignorować i skupić na rozgrywce.
______________________
without fear there cannot be courage
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
K6: Whatever Kuferek: 11 Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: wszystko Łączna liczba punktów: 21 Pozostałe przerzuty: 1/2
Zaczęło się dziać, niestety nie na korzyść Krukonów - Gryfoni chyba dostali skrzydeł albo ich żądza krwi ogarnęła. Niestety, wychodziło na to, że krwi Jess, bo przypuścili zmasowany atak na pętle, przy których dziewczyna dzielnie wisiała i nawet jako-tako dawała sobie radę. Jak widać, wszystko do czasu - bo Eugeniusz odwalił taki wygibas z poplątaniem, tak podkręcił tego cholernego kafla, że Smith musiałaby być istnym jasnowidzem, żeby w ogóle przewidzieć jego trajektorię. Tak więc się stało, że nie obroniła. Dwa do jednego, cóż... Westchnęła z frustracją, ale gra toczyła się dalej. Przynajmniej nie oberwała (jeszcze) tłuczkiem.
K6:2 - podaję Kuferek: XXX Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny:Nimbus 2015 (+4), kask quidditchowy (+1), zestaw ochraniaczy (+1), koszulka quidditchowa (+1), para gogli (+1), para rękawic z cielęcej skórki (+1), frotka treningowa (+1) i kompas miotlarski (+1) Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 1/1
No i klops. Przez to że straciła piłkę lwy się odegrały i wyrównały wynik. Warknęła wściekle na ten mało przyjemny fakt i kiedy tylko Jess podała jej kafla, wykonała wściekły szturm w kierunku bramek rywala "upuszczając" piłkę wprost do rąk Thomasa, który miał świetną okazję do strzału. Zwłaszcza że ich kochana pani kapitan się zasadzała do ataku tłuczkiem na ich obrońcę. No jeśli kędziorek tego nie trafi, to osobiście podłoży mu do łóżka pokrzywy. Mecz toczył się już naprawdę długo, więc miała nadzieję że Vicka zdąży złapać znicza zaraz po tej akcji.
Mecz był pięknie brzydki. Wszyscy grali niemal bezbłędnie, dlatego też wynik był jaki był, czyli 10 do 10. Cudowni obrońcy, dzielni pałkarze i ścigający, którsy musieli sobie z tym wszystkim radzić. A do tego nieobecni szukający, którym w znalezieniu znicza nie pomagała pogoda. Z każdą minutą zaczynało wiać i padać coraz mocniej. W pewnym momencie osoby siedzące na trybunach nie tylko mokli, ale też nic nie widzieli przez zacinające strugi zimnego deszczu. A było to zaledwie preludium, bo rzęsisty deszcz zastąpiła burza. I to taka z piorunami, które zaczynały uderzać niebezpiecznie blisko boiska. Sędzia z niechęcią musiał przerwać spotkanie, tak więc inauguracyjny mecz zakończył się w pełni zasłużonym remisem.
Przegapił już jeden mecz, pierwszy w tym roku szkolny, ale jak to mówią - nie ważne, jak się zaczyna, ważne jak się kończy. Z tego, co zdążył się zorientować rozgrywka między Gryffindorem i Ravenclaw nie była spektakularna, żeby nie powiedzieć, że była nudna. Już od rana czuł się dziwnie, jakby go całe ciało swędziało, jakby go energia roznosiła a na każde słowo związane z quidditchem zaczynał się głośno śmiać. Zbyt głośno. Można byłoby pomyśleć, że cieszył się na mecz, który miał sędziować, ale ta radość była zbyt szalona. W końcu jednak nadszedł ten moment, gdy z uśmiechem godnym mugolskiego Jokera i śmiechem na ustach przeleciał w zwisie leniwca przez boisko głośno krzycząc, że nadszedł czas na odrobinę rozrywki. - A więc dobrze! Ma to być gra, piękna gra, taka w której tłuczki latają jak oszalaaaaałe między wami! Mam widzieć pot i łzy a nawet krew na tym piachu! Macie zdobyć punkty, zmiażdżyć przeciwnika! Borsuki! Pokażcie swoje kły! Węże! Pokażcie jak potraficie pluć jadem! Macie. Dać. Nam. Emocje! Skoro pozostałe drużyny nie potrafiły tego zrobić - zawołał w końcu, okrążając obie drużyny, aż zawisł pomiędzy nimi, zaklęciem otwierając kufer, z którego kolejno wyskoczyły piłki. Tłuczki od razu śmignęły w powietrze, znikając na moment wszystkim z oczu, ale każdy mógł być pewny, że powrócą w wielkim stylu. Złoty znicz błysnął lekko, nim oddalił się w mgnieniu oka a już po chwili wszystko jakby na moment zwolniło, gdy kafel został wyrzucony w powietrze. Przechwyt przez drużynę Ślizgonów został skomentowany jedynie głośnym śmiechem Josha.
______________________
Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
K6:1 Kuferek: 1pkt Kostka na szaleństwo:nie działa Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: całość Łączna liczba punktów: 11 Pozostałe przerzuty: 0/1
Nie wierzyła w to, że dała się wciągnąć w grę na boisku w czasie meczu przeciwko Hufflepuffowi. Jakby nie patrzeć to jednak Qudditch nie należał do jednej z jej głównych pasji, ale ponownie: Irvette była naprawdę przekonująca i nawet to nieszczęsne wydarzenie z treningu nie powstrzymało jej od tego, aby wystartowała. Co prawda na pozycji ścigającego, ale chyba jakoś da sobie radę. Nie spodziewała się tylko tego, że jej refleks okaże się na tyle szybki, że da radę pochwycić kafla jako pierwsza w meczu. Udało jej się już obyć ze szkolną miotłą na tyle, że wykonała szybki zwrot i pognała na pętle przeciwnej drużyny, chcąc od razu zaatakować. Może i na dobre im to wyjdzie.
Andrew Park
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : włosy zwykle znajdujące się w lekkim nieładzie, promienny uśmiech, zawsze ma przy sobie talię kart tarota
K6:3 po przerzucie Kuferek: 5 Kostka na szaleństwo:nie działa Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: cały Łączna liczba punktów: 15 Pozostałe przerzuty: 0/1
I oto miał nastąpić niezwykle ważny debiut sportowy w życiu młodego Parka. Jakimś cudem udało mu się wkręcić do drużyny Hufflepuffu, która potrzebowała wyraźnie kogoś kto mógłby się pojawić na boisku. I właśnie tym kimś był Andrew, który wspaniałomyślnie zgłosił się na ochotnika. Nie spodziewał się tylko, że jego zdanie będzie aż tak trudne. Sam początek meczu, a już rozpoczęła się na niego szarża ślizgońska. W zasadzie nawet nie ulokował się dobrze na pętlach, a tutaj już takie rzeczy się dzieją. Rzucił się do obrony nieco w panice i chyba przez to właśnie nie był w stanie złapać kafla, który jednak poleciał w zupełnie innym kierunku. Mógł jedynie patrzyć na tę wpadkę i rozpocząć od nowa mecz podaniem do Bee.
Bee May Valentine
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
K6:5 - 2 K100 i litery: - Kuferek: 0pkt Kostka na szaleństwo:nieaktywna Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: 1 Nimbus 2015 (+4), 1 kask quidditchowy (+1), 1 para rękawic z cielęcej skórki (+1), 1 para gogli (+1), 1 koszulka quidditchowa (+1), 1 sportowy ochraniacz (+1) i 1 kompas miotlarski (+1) Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 0/1
Właściwie nie wiedział jakim cudem się zaczepił w drużynie - chyba głównie dlatego, że nie potrafił odmawiać, a podobała mu się sama idea przynależności do czegoś więcej. I nie zamierzał odmawiać opcji zagrania w meczu, zwłaszcza skoro mógł z boiska entuzjastycznie machać do @Basil Kane, mając szczerą nadzieję, że Ślizgon w końcu porządnie mu wybaczy dramat z festynu... nawet, jeśli Puchoni epicko wygrają. Tuż przed samym rozpoczęciem zaszły drobne zmiany w składzie i Bee nie miał pojęcia skąd znalazł się na pozycji ścigającego, ale absolutnie nie zamierzał narzekać. Jakby już coś miało go denerwować czy martwić, to tylko deszcz, bo lało się na nich niemiłosiernie i żadna magia nie mogła zmienić tego, że to po prostu nie była dobra pogoda do gry... jednak mecz musiał trwać, nawet jeśli rozpoczęty zjawiskową akcją Ślizgonów. - NARCYZ, ŁAP! - Wydarł się, mając szczerą nadzieję, że cokolwiek słychać w tym chaosie, gdy podawał ledwo złapanego kafla do kumpla z drużyny, nie mając za bardzo jak uciec z pułapki ewidentnie nieźle przygotowanych do gry Węży.
Narcyz Bez
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Wiecznie goszczący na ustach uśmiech, twarda angielska wymowa z wyraźnymi końcówkami
Choroba: nie obowiązuje K6:4 Kuferek: 10 Własny sprzęt: Błyskawica (+6) Wykorzystany sprzęt drużyny: kask, rękawice, ochraniacze, koszulka (+4) Łączna liczba punktów: 20 Pozostałe przerzuty: 2/2
Trudno mi uwierzyć, że to ma być już mój ostatni rok w Hogwarcie. Mam wrażenie, że zrobiłem za mało, osiągnąłem zbyt niewiele, nie przeżyłem wcale tych wszystkich wielkich przygód, o których się często mówi, wspominając lata nastoletnie. Quidditch jest jedną z tych rzeczy, które wydawały się być poza granicą moich możliwości, zbyt stresujący, zbyt intensywny, zbyt wystawiający na widok - dopóki nie zostałem wciągnięty do drużyny i okazało się, że naprawdę się w tym sprawdzam. Zdarzyło mi się grać już chyba na wszystkich pozycjach i bycie ścigającym jest chyba moją ulubioną rolą, szczególnie kiedy gram w tak dobrym towarzystwie jak Ola i Bee, do których uśmiecham się nieco nerwowo, kiedy słyszę w jaki sposób mecz rozpoczyna Profesor Walsh. Akcję zaczynają Ślizgoni, a błyskawiczną bramkę komentuję gaspnięciem z pogranicza podziwu i przerażenia. Nie czuję się na siłach, aby powtórzyć ten wyczyn, więc gdy w moje ręce trafia kafel od Bee, pospiesznie przerzucam piłkę do koleżanki, która znajduje się w zdecydowanie korzystniejszej pozycji.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
K6:6 Kuferek:64 Kostka na szaleństwo:2, nie ma choroby Własny sprzęt: Błyskawica i wszystko co mam (łącznie +12) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 76 Pozostałe przerzuty: 7/7
Ostatnie dni były dla niej niczym prawdziwy rollercoaster i przez całe to zamieszanie praktycznie zapomniała o meczu, który mieli rozegrać ze Ślizgonami. Cudownie to o niej świadczyło i aż sama pacnęła się otwartą dłonią w czoło, kiedy sobie to uzmysłowiła, bo przecież quidditch zawsze był jej bliski. Tym bardziej zrobiło jej się przykro, gdy dotarło do niej, że to już jedno z ostatnich spotkań, jakie stoczy w borsuczych barwach. I nie była w tym sama. Razem z drużyną weszła na boisko, gdzie po gwizdku profesora rozgrywka rozpoczęła się niesamowicie szybko. Nim się obejrzała miała w dłoniach kafla od Narcyza i oceniając swoją pozycję, zdecydowała się na oddanie rzutu, z wykorzystaniem kombinacji, a bo co. Nie miała zamiaru ułatwiać Ślizgonom życia.
Marcus Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.73
C. szczególne : Spory tatuaż rekina przepływającego z wysokości lewej łopatki na prawą stronę karku.
K6:6 Kuferek: 0 Kostka na szaleństwo: Niby nie (5) Własny sprzęt: Nope Wykorzystany sprzęt drużyny: Cały Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 1/1
Siedzę na miotle, majtając swobodnie nogami i przysłuchując się odgłosom zaciętego meczu. Można by rzec, miejsce VIP. Nikt inny nie przygląda się bowiem starciu, z jego centrum. Jak tu dotarłem? Otóż spacerując korytarzami, ktoś chwycił mnie za kołnierz, ciągnąc w stronę boiska. "Ratuj honor Ślizgonów", mówili. "Bez Ciebie przegramy!", wołano jeszcze w szatni, przywdziewając mnie w jakieś ochraniacze, niczym w tę zbroję rycerską. Gry miotlarskie były mi zupełnie nie po drodze, ale jak na Brandona przystało, wykazałem naturalny talent do latania. To jest, udało mi się nie spaść ze swojego środka lokomocji. Podobno ustawiłem się nawet we właściwym miejscu, własnym ciałem broniąc jednej spośród pętli. "BRANDOOON!", wrzasnął ktoś z tłumu. Obracałem się właśnie w stronę dźwięku, kiedy potężny wstrząs szarpnął moją miotłą."Yeeeeee! Piękna obrona!", zawołał ktoś pełnym radości głosem. Najwyraźniej szło mi całkiem nieźle...
Freddie Moses
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
K6:C Kuferek: 5 Kostka na szaleństwo: nie ma Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny:caly sprzet Łączna liczba punktów:to co za sprzet Pozostałe przerzuty: 1/1
Ponieważ stosunkowo niewiele osób grało wcześniej w qudditcha od słowa do słowa, ja w końcu zgłosiłam się na szukającą. W końcu grałam z moim licznym rodzeństwem często, więc może i uda mi się coś tam złapać. A jak nie to kto będzie miał mi za złe - i tak nigdy nie grałam na tej pozycji. W przeciwieństwie od Arcziego Darlinga, który już miał jakieś zasługi i na dodatek był gwiazdą estrady. I na dodatek był przystojny. Co za irytujący człowiek, ludzie nie powinni mieć tyle zalet. W każdym razie wychodzę razem z drużyną w tą paskudną pogodę i macham wesoło do mojego ślizgońskiego przeciwnika. Latam sobie jak najbliżej @Archie N. Darling, bo w końcu skoro coś tam potrafi, pewnie szybciej coś złapie niż ja.
Archie N. Darling
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : Bardzo jasne oczy, kolczyk w języku, dużo biżuterii, kokosowy zapach, irlandzki akcent, dźwięczny głos
K6:2 i 4 i F K100 i litery: - Kuferek: 6pkt Kostka na szaleństwo:aktywna - moc, czyli chęć zysku! Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: 1 Nimbus 2015 (+4), 1 kask quidditchowy (+1), 1 para rękawic z cielęcej skórki (+1), 1 para gogli (+1), 1 koszulka quidditchowa (+1), 1 sportowy ochraniacz (+1) i 1 kompas miotlarski (+1) Łączna liczba punktów: 16 Pozostałe przerzuty: 1/1
Cóż, poprzedni trening zdecydowanie nie podszedł mu do gustu, ale to nie zmieniało faktu, że Archie całym sercem był za Ślizgonami i ani myślał omijać meczu. Przyszedł na boisko, które zmieniło się już prawie w bagno, z uśmiechem na ustach - skierowanym przede wszystkim do @Irvette de Guise, bo wydawało mu się, że jest jej to w jakimś stopniu winny. Nie miał jak wcześniej pokazać, że zależy mu na drużynie, ale zamierzał zmienić to już teraz. Jeśli dobrze kojarzył, to szukająca Puchonów była jasnowidzką, a to wydawało mu się niemalże niesprawiedliwe; nie odzywał się jednak w tej kwestii, koncentrując się tylko na wypatrzeniu w deszczu znicza, bo chyba nigdy nie czuł aż takiej chęci zwycięstwa, jak teraz. Należała mu się chwała zakończenia meczu - nawet, jeśli jeszcze się na to nie zapowiadało!
K6:2 Kuferek:5 Kostka na szaleństwo:4 Własny sprzęt: brak Wykorzystany sprzęt drużyny: komplet (+10 GM) Łączna liczba punktów: 15 Pozostałe przerzuty: 1/1
Choć ich kapitan był właściwie historią, nikt nie chciał się zbłaźnić. Czy to z własnej dumy czy z lęku przed Irv, która potrafiła być przerażająca, gdy chciała i wymagająca. Skoro trening przed meczem był szalony, wymagający i niebezpieczny, trudno powiedzieć, czego powinni się spodziewać, gdyby okazało się, że przegrają. Z tego powodu starał się jak mógł, żeby pomimo lodowatego deszczu odebrać piłkę Puchonom. Widział, jak Ola z kombinacją pełną gracji, jeśli można było tak powiedzieć, atakuje ich pętle, ale Brandon nie dał się wykiwać. Norwood odebrał od niego pętlę i ruszył w drugą stronę. Początkowo chciał sam atakować pętle Hufflepuffu, jednak w ostatniej chwili zdecydował się podać kafla do Miny. Postanowił udawać chociaż, że potrafi grać zespołowo...
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
K6:3 Kuferek: 1pkt Kostka na szaleństwo:nie działa Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: całość Łączna liczba punktów: 11 Pozostałe przerzuty: 0/1
Nie spodziewała się, że już na początku spotkania uda jej się zdobyć gola i wyprowadzić drużynę na prowadzenie. Może jednak faktycznie Irv wiedziała co robi w momencie, gdy prosiła ją o to, aby jednak wystartowała w tym meczu. Niestety, ale jej szczęście nie mogło trwać wiecznie, bo oto przy kolejnej akcji, gdy tylko Jamie rzucił jej kafla to nie była w stanie odebrać odpowiednio tego podania. Nie podleciała wystarczająco blisko, a to spowodowało jedynie, że ścigający z przeciwnej drużyny mogli na spokojnie zabrać piłkę i rozpocząć własną ofensywę. Niech to Salazar pierdolnie.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
K6:5 Kuferek: 0 Kostka na szaleństwo:Wieża, czyli ciągła czujność Własny sprzęt: n/d Wykorzystany sprzęt drużyny: całość Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 1/1
Co ona tutaj robiła, trudno było powiedzieć. Coś. Zapewne udawała, że wie, o co dokładnie chodzi w tej grze, chociaż to były raczej pomówienia, bo nie była zbyt rewelacyjna, jeśli mowa o sporcie. Będąc dokładnym, była absolutnie beznadziejna. Ot, klasyczne beztalencie, któremu jakimś cudem podano pałkę, a ono uznało, że jakoś sobie poradzi. I zdecydowanie to "jakoś" było motywem przewodnim tego meczu. Chociaż oczywiście Carly bardzo dzielnie uśmiechała się do pozostałych członków swojej drużyny, przybierając odpowiednio bojowy nastrój, mają świadomość, że od teraz każdy był jej wrogiem. Prawie każdy, ale, że na grze znała się tak cudownie, jak na wróżbiarstwie, była pewna, że coś sknoci. Udało jej się to wcześniej, niż podejrzewała, kiedy zaliczyła klasyczne pudło, co ani trochę jej się nie podobało, więc nadęła policzki, jak jakiś wściekły chomik. Tłuczek minął zawodnika, a ona uznała, że tak zdecydowanie nie wyglądała stała czujność i uznała, że przy kolejnej okazji po prostu wpakuje ten tłuczek w gębę pierwszego lepszego Ślizgona, którego zobaczy.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Bee May Valentine
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
K6:5 K100 i litery: - Kuferek: 0pkt Kostka na szaleństwo:nieaktywna Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: 1 Nimbus 2015 (+4), 1 kask quidditchowy (+1), 1 para rękawic z cielęcej skórki (+1), 1 para gogli (+1), 1 koszulka quidditchowa (+1), 1 sportowy ochraniacz (+1) i 1 kompas miotlarski (+1) Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 0/1
Z żalem obserwował jak akcja z tak pięknymi podaniami im nie wychodzi - dali się kompletnie osaczyć, to było po prostu bez sensu, a Bee nie miał pojęcia jak pomóc. Rzut Aleksandry wydawał mu się fenomenalny, a jednak obrońca Ślizgonów przechwycił kafla i tyle z tego było; oczywiście, nadszedł czas na kolejną próbę. - Damy radę, damy radę - wymamrotał, przede wszystkim sam do siebie. Tak się skupił na złapaniu kafla od Marcusa, że kompletnie zapomniał o deszczu i tym, że wszystko było mokre i śliskie. Przez chwilę jeszcze walczył z utrzymaniem uparcie uciekającej mu piłki, ale jeden zwrot w ucieczce przed tłuczkiem wystarczył, by Bee zaklął pod nosem... już z pustymi rękoma.
K6:6 Kuferek:5 Kostka na szaleństwo:4 Własny sprzęt: brak Wykorzystany sprzęt drużyny: komplet (+10 GM) Łączna liczba punktów: 15 Pozostałe przerzuty: 1/1
Widział, że powinno się trzymać jak najbliżej ścigających przeciwnej drużyny. Wywieranie presji było najlepszym sposobem na wytrącenie z równowagi, a dzięki temu na przechwycenie kafla. Nie musiał długo czekać. Co prawda zaczynał zastanawiać się, czy może nie mógłby po prostu sfaulować Puchona, skoro sędzia chciał pot, łzy i krew na piachu, ale nagle zobaczył, że Valentine wypuścił kafla z rąk. Jak można tak po prostu wypuścić piłkę z ręki? Nie zastanawiał się nad tym, ale zanurkował za piłką. Nie miał również zamiaru podawać do kogokolwiek. Owinął ramię wokół kafla, przyspieszając lot wprost na pętle, których próbował bronić jeden z przyjezdnych. Całkiem ciekawy, ale to nie oznaczało, że powinno się dawać mu fory. Uśmiechnał się lekko pod nosem, rzucając do jednej z pętli, licząc na to, że chłopak nie zdoła tego obronić.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
K6 + przerzuty:2- podanie do Hariela Kuferek: 21pkt Kostka na szaleństwo: Brak Własny sprzęt: brak Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus (+4) , kompas (+1) , koszulka (+1) , gogle (+1), rękawice (+1), ochraniacze (+1) Łączna liczba punktów:30pkt. Pozostałe przerzuty: 3/3
Mecz z Hufflepuffem miał być pierwszy w tym sezonie i Irvette była równie wkurwiona co podekscytowana. Nie miała za wiele wiary w ślizgonów po ostatnim treningu, ale nie mogła przecież im tego powiedzieć. Walnęła więc w szatni jakąś wielką motywacyjną mowę, że są super i trzeba znowu zdobyć Puchar żeby utrzeć innym nosa. Oczywiście mówiła o współpracy i daniu z siebie wszystkiego i na tym skończyła, nie chcąc przesadzać. Poza tym wolała żeby czyny przemawiały za nich. Wyleciała na boisko odziana w średnim humorze, a gwar na trybunach za wiele jej nie pomógł. Była świadoma, że większość będzie kibicować puszkom, ale jakoś niespecjalnie ją to obchodziło. Jako pałkarka miała tylko jeden cel i chciała go spełnić w dwustu procentach. W końcu wybrzmiał gwizdek i rozpoczęto grę. Zawodnicy ruszyli z kopyta, a Irvette krążyła między zawodnikami wypatrując tłuczka i najlepszej okazji do posłania go w kierunku przeciwnika. Ślizgoni rozpoczęli grę posiadając kafla i ścigający robili co mogli. Nie trzeba było długo czekać na pierwsze punkty dla Slytherinu, co Ruda skwitowała tylko szybkim spojrzeniem na swoich ścigających. Reszta już umknęła jej uwadze, bo wypatrzyła tłuczka i idealny cel, który akurat z kaflem śmigał na bramkę węży. Była już przy żelaznej piłce, gdy zorientowała się, że z tej pozycji nie ma szans trafić w ucznia z wymiany. -[b]Harry, przejmij![b] - Krzyknęła do przyjaciela, wykonując zamach pałką i podając do chłopaka tłuczka.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Hariel Whitelight
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
K6:2 drugie podanie wiec trafiam Kuferek: 5 Kostka na szaleństwo:ofc slysze glosy Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny:caly sprzet Łączna liczba punktów:to co za sprzet Pozostałe przerzuty: 1/1
Nie był to zbyt dobry dzień na mecz. Już tam pół biedy pogoda, fakt że nie mamy kapitana i takie tam. Najgorsze było, że od rana coś było nie tak. Słyszałem dziwaczne głosy, które co raz szkalowały mnie niesłychanie, wywlekając wszelkie najgorsze rzeczy z mojego życia. Mówię to nawet @Irvette de Guise i zastanawiam się czy aby na pewno powinienem grać. Ale zero współczucia dostaję od swojej kochanki i przyjaciółki. W kompletnej rozsypce idę na boisko, co raz oglądając się za siebie bardzo zestresowany. Trudno jest mi ogarniać mecz, próbować bronić zawodników, palować innych i ignorować złośliwe podszepty. Jestem prawie pewny że się popłaczę jak będzie już koniec. Jednak póki co dzielnie przyjmuję podanie od Irv, by dać miejscu Jamiemu na strzał. Posyłam tłuczek w stronę ślicznego Andrzeja.
Freddie Moses
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
K6:A Kuferek: 5 Kostka na szaleństwo: nie ma Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny:caly sprzet Łączna liczba punktów:to co za sprzet Pozostałe przerzuty: 1/1
Mecz zaczął się w najlepsze i idzie nam chyba całkiem nieźle. Chyba, bo gówno widzę. Starałam się wcześniej przewidzieć wynik, ale poszło mi chujowo, za to wiedziałam jaka zupa na obiad będzie, więc zawsze coś. Nie wiem jak mogliśmy z Arczim cokolwiek zobaczyć w tej pogodzie i kręcę się obok niego jak bąk. - Ej Arczi! Może nam coś pośpiewaj! - krzyczę do kolegi z przeciwnej drużyny. Mam nadzieję, że wspólnie pośpiewamy jakieś hity chociaż żeby się rozgrzać na miotłach. I przy okazji może znajdziemy znicza i razem złapiemy w tym super duecie.
Archie N. Darling
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : Bardzo jasne oczy, kolczyk w języku, dużo biżuterii, kokosowy zapach, irlandzki akcent, dźwięczny głos
K6: - K100 i litery:D Kuferek: 6pkt Kostka na szaleństwo:aktywna - moc, czyli chęć zysku! Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: 1 Nimbus 2015 (+4), 1 kask quidditchowy (+1), 1 para rękawic z cielęcej skórki (+1), 1 para gogli (+1), 1 koszulka quidditchowa (+1), 1 sportowy ochraniacz (+1) i 1 kompas miotlarski (+1) Łączna liczba punktów: 16 Pozostałe przerzuty: 1/1
Teoretycznie miał świadomość, że szukający zazwyczaj latają niedaleko, ale teraz jakoś dziwnie podejrzane wydawało mu się zachowanie Freddie - ale nie narzekał, bo przede wszystkim to nie miał komu. Chciał wygrać, chciał chwałę i epickość złapania znicza, bo pamiętał jakie to cudowne uczucie, a teraz nie obchodziło go absolutnie nic poza zasmakowaniem go raz jeszcze. Chętnie przelatywał tak, by raz gwałtownie przyspieszyć i zmylić Puchonkę, albo nawet przecinał jej drogę, z drobnym uśmieszkiem na ustach ganiając za zniczem, którego nie widział już od dłuższego czasu. W tym deszczu to nawet żaden błysk mu nie mignął, na litość merlinowską. Grunt, że reszta drużyny jakoś sobie radziła i Puchoni nie wyglądali najlepiej - może i oni powinni się schować przed deszczem, tak jak złota skrzydlata piłeczka? - Zaśpiewam cały koncert jak już wygram, nie bój nic!
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
K6:6 Kuferek: 0 Kostka na szaleństwo:Wieża, czyli ciągła czujność Własny sprzęt: n/d Wykorzystany sprzęt drużyny: całość Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 1/1
Nie miała pojęcia, co się dookoła niej działo. Naprawdę! Wszystko działo się tak szybko, a ona za tym nie nadążała, chociaż kiedy na raz gotowała sto rzeczy, nie miała problemów z czymś podobnym. Pewnie właśnie dlatego udało jej się w końcu zorientować, że Andrew był w niebezpieczeństwie, a ona na coś podobnego zdecydowanie nie mogła pozwolić. Cóż, być może również inne czynniki grały tutaj jakąś rolę, chociaż tak naprawdę trudno było powiedzieć, czy MOGŁO mieć to jakiś związek z tym, co się działo. Z tym, że Carly niczym dzielny rycerz na białym rumaku, rzuciła się, żeby faktycznie bronić ich obrońcy, choćby i własną piersią, co zapewne byłoby niesamowicie wręcz bolesne. Niezależnie od wszystkiego, obrona jej się udała, chociaż na pewno nie była piękna, żeby nie powiedzieć, że była beznadziejna, ale miała się czym pochwalić, bo okazało się, że Andrew nie stracił swoich pięknych zębów, a to już na pewno wpisywało się w stałą czujność!
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Andrew Park
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : włosy zwykle znajdujące się w lekkim nieładzie, promienny uśmiech, zawsze ma przy sobie talię kart tarota
K6:3 Kuferek: 5 Kostka na szaleństwo:nie działa Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: cały Łączna liczba punktów: 15 Pozostałe przerzuty: 0/1
Andrzej już wiedział, że ten mecz skończy w Skrzydle Szpitalnym. Głównie przez to, że ktoś mu spuści wpierdol po tym jak wpuścił tyle bramek do środka. Tego był po prostu pewien. Ale z drugiej strony jak miał się skupić na obronie w pełni, gdy gnał na niego w pełnej prędkości tłuczek. Już szykował się do uniku, ale w ostatnim momencie obroniła go koleżanka z domu, która wykazała się naprawdę świetnymi umiejętnościami i wyczuciem. Szkoda tylko, że nie zrobiła tego wcześniej, bo spanikowany Park nie miał wystarczająco czasu, aby wykonać jakąś niezwykle zaawansowaną obronę. Wpadł jak kuna w agrest i nie do końca wyrobił z akcją... Zamiast ochronić pętle przed kaflem z impetem wpierdolił się przez nią razem z piłką, co było chyba najdurniejszym zagraniem jakie mógł poczynić, ale to był tylko wypadek! Zaraz też, czując jak z zażenowania policzki płoną mu mocnym rumieńcem wykonał szybki przerzut do Oli. Merlinie, czuwaj nad jego duszą.