Kości / Litery / Przerzuty:4 Kuferek:72 Własny sprzęt: Varápidos (+6) Wykorzystany sprzęt drużyny: kask (+1), ochraniacze (+1), koszulka (+1), kompas (+1) Łączna liczba punktów: 82 Pozostałe przerzuty: 7/8
Chociaż starała się bardzo, nie była w stanie niczym zastąpić tej adrenaliny, która towarzyszyła jej podczas rozgrywek. I właśnie dlatego tak bardzo kochała Quidditcha. Rywalizacja i zabawa, które świetnie ze sobą współgrały - uwielbiała to. Dodatkowo wrzawa widzów na trybunach w tle, dodatkowo zagrzewała ją do walki i nie wyobrażała sobie ich zawieść. Po przejęciu piłki, wiedziała, że nie ma wyjścia i musiała zdecydować się na podanie do Gryfona, który po chwili również został otoczony i wrócił kafla ponownie w jej dłonie. Sprawnie go przyjęła i wystrzeliła ku obręczom, aby szybko rozeznać się która z nich jest jednocześnie najbardziej dostępna dla niej, ale też najmniej w zasięgu O'Connora. Celując w jedną z bocznych poderwała się z miotły, aby wyskoczyć ku górze i stosując Łomot Finbourgha wykonać szarżę na pętle.
Autor
Wiadomość
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
K6:6 Kuferek: 19pkt Wykorzystany sprzęt drużyny: całość Łączna liczba punktów: 29 Pozostałe przerzuty: 2/2
Pałkarz Hufflepuffu krzyżował im nieco plany na znokautowanie poszczególnych zawodników, ale to nic takiego. Szkoda tylko, że ich obrońca spierdolił i puścił kafla. Wyglądało na to, że muszą teraz nieco się przyłożyć do gry i spróbować nadgonić punkty. Dlatego też po raz kolejny zdecydowała się na zaatakowanie Puchonki strzeżącej pętli po żółtej stronie. Ona żółta, dom żółty miała... pasowała do tego hufca Hogwarckiego. W każdym razie, gdy tylko Huang udało się namierzyć znajdujący się niedaleko tłuczek, przygotowała się do wyprowadzenia silnego backhandu. Wszystko po to, aby posłać piłkę wprost do borsuczki.
K6:1 Wykorzystany sprzęt drużyny: komplet Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 1/1
Mój szeroki uśmiech zamienił się w szeroki wyraz niezadowolenia. Przekląłem głośno, mogąc sobie na to bezkarnie pozwolić. Przeciwna pałkarka pokazał mi środkowy palec, na co ja odpowiedziałem ukazaniem zębów. Była taka mała, że na ziemi to nie dostawałaby mi pewno do ramion. Co jest małe i dużo pyszczy? No właśnie. Ponownie w kierunku naszych pętli poleciał kafel i tłuczek. Chamskie zagranie, typowe dla gryfonów. Skoro nie mogą czystą grą pokonać naszej świetnej Yuuko, to trzeba jej przywalić w brzuch, nie? Moje bardzo czyste serce nie mogło na to pozwolić. Niestety, tym razem nie zdążyłem dolecieć na czas. Warcząc pod nosem, począłem krążyć w pobliżu pyskatej pałkarki, chcąc przy najbliższej okazji poczęstować ją jej własnym lekarstwem.
K6: - Kuferek: 5pkt Wykorzystany sprzęt drużyny: całość Łączna liczba punktów: 15 Pozostałe przerzuty: 1/1
Dotychczas szło im naprawdę dobrze, ale oczywiście sytuacja musiała się zmienić. Bo oto po raz kolejny ta sama gryfońska pałkarka posłała w jej kierunku tłuczek, który niestety tym razem przedarł się przez puchońską obronę przeciwtłuczkową. W zasadzie nawet gdyby miała jakieś większe umiejętności miotlarskie to pewnie i tak nie byłaby w stanie uniknąć tego rozpędzonego pocisku. Impet uderzenia sprawił, że nieco obróciła się na miotle, przekrzywiając się na niej, ale wciąż dzielnie się trzymała trzonka pomimo ogromnego bólu przeszywającego lewe ramię, w które uderzyła ją żelazna piłka. Niestety w tym czasie kafel, będący w posiadaniu Marli mógł ładnie przekroczyć linię pola karnego i przelecieć przez jedną z obręczy. Cóż... w takim razie gra trwała dalej i mogła jedynie wznowić ją podaniem.
Narcyz Bez
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Wiecznie goszczący na ustach uśmiech, twarda angielska wymowa z wyraźnymi końcówkami
K6:4,4,4 i 6 Kuferek: 10 Własny sprzęt: Błyskawica (+6) Wykorzystany sprzęt drużyny: kask, ochraniacze, koszulka, rękawice Łączna liczba punktów: 20 Pozostałe przerzuty: 2/2
- Ja nie jestem pewny dla kogo ty grasz - śmieję się w odpowiedzi, widząc, że chyba nawet obrońca Gryfonów nie przejął się szczególnie straconą bramką. Ja z kolei czuję w klatce piersiowej przyjemne ciepło dumy, że udało mi się coś w tym meczu. I skoro osiągnąłem już tę jedną rzecz, to mógłbym uznać, że już nie muszę się martwić dalszym przebiegiem meczu, bo nie zepsułem swojej części. Zamiast tego jednak napełnia mnie swego rodzaju... nadzieja. I niedosyt? Nie wyobrażam sobie zejść z tego boiska jako przegrany. Podlatuję na chwilę do @Freya Grönlund, żeby sprawdzić jak koleżanka się trzyma. - Hej, jak idzie? Jak Ty masz problem ze zniczem, to ty patrz na Morgan i po prostu ją przegoń. Dasz radę - uśmiecham się ciepło i pokazuję jej zaciśnięty kciuk zanim wracam na swoją część boiska. Teraz jest jakoś łatwiej, napędza mnie motywacja i adrenalina. Gdy kafel ląduje w moich dłoniach, błyskawicznie posyłam go znowu w pętle, nie wątpiąc ani przez chwilę, że trafię.
Zephaniah van Wieren
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
K6: 1 K100 i litery: -- Kuferek: 26 Własny sprzęt: -- Wykorzystany sprzęt drużyny: Full drużynowe = 10pkt Łączna liczba punktów: 36 Pozostałe przerzuty: 0/3
– Głównie dla siebie, ale skoro mogę sprawić, że inni będą też radośni to i gram dla nich. – Dodał na ostatnio moment dopóty nie pomachał na pożegnanie i znowu nie skupił się na meczu. Klasycznie rzecz biorąc - stał na bramie. Jedyne co miał robić to faktycznie bronić. Dlatego do pewnego momentu wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że zabolała go... proteza. Ból fantomowy przeszedł przez jego rękę, a on sam nie potrafił zrobić "kroku dalej". – Kurwa. – Powiedział sobie, ale nie w kierunku Puchona. Po prostu teraz los chciał sprawić, że poszło mu gorzej. Ale cóż... Gol dla Puchonów.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
K6:2 Kuferek: 19 Własny sprzęt: moja miotła co daje +6 Wykorzystany sprzęt drużyny: wszystko poza miotłą Łączna liczba punktów: 31 Pozostałe przerzuty: 1/3
Niestety jego szarża nie przyniosła żadnego skutku. Na szczęście dziewczynom się udało zdobyć punkt i odrobić trochę strat. Niestety Cyzio strzelił Zephowi kolejnego gola. Mogą się tłumaczyć tym że chłop ma jedną rączkę sprawną. Tym razem zamiast bezmyślnie zaszturmować na pętlę, szybko podał kafla ścigającej której już udało się zgarnąć bramkę. Normalnie powinien za to Marli flaszkę albo dwie postawić. Nie minęło wiele czasu aż usłyszał dźwięk oznajmiający koniec meczu. Rozejrzał się i... O MÓJ KURWA MERLINIE MORGAN ZŁAPAŁA ZNICZA! To szokowało, bo mecz się skończył wyjątkowo szybko. Myślał że zdążą jeszcze trochę polatać.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
K6:4 Kuferek: 12 Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: nimbus (+4), kask (+1), ochraniacze (+1), rękawice (+1), koszulka (+1) Łączna liczba punktów: 20 Pozostałe przerzuty: 2/2
Z zapartym tchem obserwowała lot kafla do pętli Puchonów i parę sekund później spełniło się jej marzenie. Trafiła! ZDOBYŁA PUNKTY DLA DRUŻYNY!!! Uśmiechnęła się szeroko i gdyby nie to, że musiała się jakoś trzymać miotły, wystrzeliłaby ręce do góry w geście największego szczęścia. Mecz jednak trwał dalej, a Narcyz bardzo szybko się zemścił, wbijając kolejną bramkę. Ale była na to gotowa - trzymała się blisko Drake'a, aby w razie czego mu pomóc i gdy nadeszła ku temu okazja, przechwyciła piłkę i po raz trzeci podleciała do pętli przeciwników, celując ją w sam środek obręczy. I wtedy usłyszała gwizdek oznajmiający koniec meczu. Rozejrzała się dookoła, a radość wymalowana na twarzach Gryfonów oznaczała jedno - wygrali. W y g r a l i.
______________________
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
K6:2 Kuferek: 5pkt Wykorzystany sprzęt drużyny: całość Łączna liczba punktów: 15 Pozostałe przerzuty: 1/1
Sytuacja nie była zbyt kolorowa. Nawet nie widziała tego, że szukające rzuciły się w pogoń za zniczem. Była przede wszystkim skupiona na tym czy jakiś ścigający nie zbliża się w jej kierunku z kaflem. I wtedy dostrzegła szarżującą w jej kierunku Marlę. Całe szczęście początkowy ból w ramieniu zdołał już przeminąć, choć wciąż czuła, że jest ono obolałe i najprawdopodobniej będzie jej jeszcze dokuczało w najbliższym czasie. Jakimś cudem udało jej się zareagować wystarczająco szybko, aby chwycić kafla i uratować pętlę przed kolejnym golem, który mógł powędrować na konto Gryfonów. Szkoda tylko, że akurat w tym czasie rozległ się sygnał, który oznaczał koniec meczu, a krótkie rozeznanie się w sytuacji pozwoliło jej ocenić, że niestety to nie Freya była tą, której udało się złapać znicza.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
To była jedyna rzecz, która pojawiła się między uszami rudowłosej, gdy tej udało się wreszcie znicza rozgryźć, dogonić, wykiwać i pochwycić na wieczne niewolnictwo. Zajęło jej to, z jej perspektywy, zdecydowanie zbyt dużo czasu, ale ostatecznie zdobyła to, po co się tu pojawiła. Pozostali mieli po drodze wzloty i upadki, gole, straty, przebłyski i epizody pokroju SAMOLUBY Hope, ale to na jej barkach ciążyło największe obciążenie dla wyniku i to ona, o dziwo z całkiem stoickim spokojem i cierpliwością, uniosła je. Zakończyło się tak, jak powinno. Kiedy już wylądowała, Quidditch wreszcie przyprawił ją o szeroki uśmiech. Pełen dumy i to dumy z nich wszystkich.
K6 + przerzuty: 6, 6 K100 / Litera:97, E Kuferek: 132 GM Własny sprzęt: full +13 Łączna liczba punktów: 145 Pozostałe przerzuty: 8/14
Kici kici, złoty zniczu, kochany ty mój! Jak nie było, tak nie ma. To znaczy... gdzieś tam był. Ale ja go nie widziałam. A Morgan? Czy widziała? Zawładnął mną niepokój. Muszę być szybsza, muszę się bardziej skupić. Dla Puszków! Uspokoiłam się nieco, gdy podleciał do mnie @Narcyz Bez. Chciałam w końcu wyglądać profesjonalnie, na pewną siebie i swojego sukcesu szukającą. Odpowiedziałam lekkim uśmiechem i, korzystając z chwili względnego spokoju, poprawiłam swoją pozycję na miotle. — Dzięki, ja patrzuję za zniczem ciągle, ale bez efektu. — odpowiedziałam i dopiero wtedy poczułam, jak zmarzła mi twarz. Była cała napięta, jakbym nie otwierała ust od wieków. — Ja będę ją obserwować, niczym cień! — dodałam trochę w żartach, a trochę na serio. Trzeba się uczyć od lepszych, więc podążanie za Davies było naprawdę rozsądnym pomysłem. — Świetny rzut! — wykrzyczałam już to w momencie, w którym odlatywałam w kierunku Szukającej Gryffindoru, ale mam nadzieję, że usłyszał. W międzyczasie padło jeszcze kilka świetnych rzutów, ale ja widziałam je jak przez mgłę. Dlaczego? Bo właśnie mignęło mi coś złotego. Wiadome coś. Popędziłam trochę na oślep, na czuja, nie trwało to długo, bowiem... po krótkiej chwili Morgan złapała skrzydlatego uciekiniera. Ja nie byłam nawet blisko. Ale... mimo to... nie czułam się źle. Zasłużyli na wygraną. To był wyjątkowo dynamiczny mecz. I gdy tylko wylądowaliśmy na ziemi, podbiegłam do swojej drużyny, by się z nimi uścisnąć. Emocje jeszcze ze mnie nie zeszły, ale już czułam, że niedługo padnę i zasnę na dobre kilkanaście godzin. Chciałam jeszcze pogratulować @Morgan A. Davies, ale czy była szansa na to, że się do niej dopcham? Nie przepadam za tłumami, a teraz była najjaśniejszą gwiazdą Gryffindoru. Czy będę niekoleżeńska, jeśli tylko się uśmiechnę i pomacham z bezpiecznej odległości?
<zg>K6:</zg> [url=link]#[/url] <zg>K100 i litery:</zg> (tylko dla szukających) <zg>Kuferek:</zg> GM <zg>Własny sprzęt:</zg> wpisz <zg>Wykorzystany sprzęt drużyny:</zg> <zg>Łączna liczba punktów:</zg> X <zg>Pozostałe przerzuty:</zg> Y/Z
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
K6:2 Kuferek: 183 Własny sprzęt: Błyskawica (+6), różdżka (+5), rękawice (+1), koszulka (+1), gogle (+1), kompas (+1), pióro Galeschina (+2) Łączna liczba punktów: 200 Pozostałe przerzuty: 20/20
Wiedział, że to nie będzie łatwy mecz – Krukoni mimo wszystko stanowili mocny skład i od dłuższego czasu nie przegrali żadnego starcia. Sam przez braki musiał nie tylko naprędce zebrać jakiś skład, ale również porobić pewne roszady i mógł mieć tylko nadzieję, że będzie to wystarczające, żeby byli tą ścianą, o którą Ravenclaw się rozbije w swoim pędzie po kolejny Puchar z rzędu. — Dobra, moje Węże, niech każdy da z siebie wszystko oraz jeszcze trochę i skopmy te ich pierzaste zady! — zwrócił się dopingująco do swojej zbieraniny jeszcze przed wylotem na boisko, wyrzucając przy tym pięść w górę, żeby dodać im animuszu. Po tradycyjnym uścisku między kapitanami zajął swoją zwyczajową pozycję, a kiedy tylko kafel został wyrzucony w górę, rozpoczynając oficjalnie mecz – od razu śmignął w jego kierunku, zgarniając go w tym kotle towarzyszącym początkowi gry. Zaraz potem zrobił ostrą nawrotkę i skierował się ku pętlom przeciwników, chcąc maksymalnie wykorzystać zamieszanie, ale niestety napotkał po drodze na opór. Dał znak Whitelightowi, który znajdował się na znacznie lepszej pozycji do kontynuowania akcji, żeby przygotował się do odbioru podania i jak tylko sytuacja była wystarczająco dogodna cisnął w jego kierunku kafla.
Hariel Whitelight
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
K6:1 Kuferek: 2 :D Wykorzystany sprzęt drużyny: cały Łączna liczba punktów: tylko ze sprzętu mam 1 przerzut Pozostałe przerzuty: 1/1
Całkiem lubiłem grać w qudditcha. Treningi były strasznie męczące dla kogoś kto ma tyle wspólnego ze sportem co ja, ale ostatnimi czasy całkiem nieźle sobie radziłem. Lubiłem też moich ziomków z drużyny, jako że wtedy przynajmniej miałem faktycznie męskich przyjaciół, nie same koleżanki. Zwykle pałowałem razem z Irvette i stanowiliśmy już całkiem zgrany zespół. Ale ponieważ nasz ścigający się rozchorował okazało się, że muszę dziś zmienić pozycje. Oczywiście byłem ma tyle świetny, że to to mnie wybrał Will bym razem z nim leciał. Klepię po plecach Jamesa i dopraszam się o pocałunek w policzek na szczęście od Irv. Oczywiście dostaję go od Farrisa. Ledwo mecz się zaczyna, a ja już mam w dłoniach kafla. Nie jestem może zwykle ścigajką, ale treningi zawsze są wielowymiarowe, na różnych pozycjach, więc wcale się nie martwię. Mknę do bramki, mijam wszystkich opieszałych krukonów, obrończyni całkowicie się zakręca przy moich kocich ruchach i oczarowana mną kompletnie, przepuszcza bramkę.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
K6:no zjebałam Kuferek: 180G Własny sprzęt: całość Łączna liczba punktów: 197 Pozostałe przerzuty: 16/19
'Pójdź na obronę', mówili. 'Będzie fajnie', mówili. A przynajmniej tak jej wmawiała Brooks, która stwierdziła, że ze względu na braki kadrowe najlepiej będzie jeśli pójdzie na obronę. W końcu miała największe doświadczenie w polu, bo reszta zawodników poza kilkoma starymi wyjadaczami to był młody narybek. I posłuchała jej. 'Jasne, Juls. Przecież ty wiesz najlepiej'. Tak... Chuja wiedziała. Taka była prawda. Obie najwyraźniej zapomniały o tym, że raczej Strauss nie radziła sobie tak dobrze mając pętle za plecami zamiast przed sobą. I to było widać, bo pierwsza akcja meczu, a ona już wpuściła kafla. - SCHEIßE!- siarczyste przekleństwo dało się słyszeć wyraźnie od strony pola bramkowego, gdy podkurwiona już Strauss zbierała piłkę po strzelonym golu i postanowiła przerzucić go do jednego ze swoich ścigających. Cholerne węże.
K6:3->6 Kuferek: GM Własny sprzęt: wpisz Wykorzystany sprzęt drużyny: Łączna liczba punktów: X Pozostałe przerzuty: 0/1
– Ej, brat. Sądzisz, że jak nam się uda to dadzą nam więcej pograć w następnym meczu? A ponoć jak przegramy to profesor Voralberg rzuci nas na pożarcie tej kałamarnicy w jeziorze. Ale nie wiem czy wierzyć, bo to jakiś ten no... Ślizgon nam mówił. – Powiedział Piffy Duff, drugoroczny wzięty wraz ze swoim bratem Luffy Duffem do drużyny Krukonów. Nie chciał zostać zjedzony, był jeszcze na tyle młody. Zawsze mogli wziąć kogoś starszego. Albo Luffy'ego. Rodzice chyba mogą zrobić mu kolejnego brata, co nie? Nadal byli jeszcze młodzi. No to przeszli do akcji. Chyba ten no... Yyy... czas ich naglił. Nagle dostało mu się kafla od pięknej dziewczyny z któregoś roku. Chyba nazywała się Strauss... Chłopak złapał niemrawo kafla, który jeszcze podskakiwał mu w dłoniach i ruszył, bziuu, naprzód - rzutem wręcz naprzeciw wrogom. Ciekawe czy teraz ten czarny z siódmego roku złapie piłkę!
K6:5->1 Kuferek: GM Własny sprzęt: -- Wykorzystany sprzęt drużyny: Łączna liczba punktów: X Pozostałe przerzuty: 0/1
Lamar Jerkins był faktycznie trochę przygłupi, ale na bramce znał się jak nie wiadomo kto. Chłopak był rosły jak dąb, śmierdział trochę jak troll, ale przynajmniej mamusia była dumna jak dowiedział, że dostał się do drużyny. Tylko mało grał i to dlatego. Kiedy ostatecznie doszło do tego, że mógl zagrać to aż podskakiwał w miejscu. A teraz? Teraz to kurde bronił. Hehe. Było bardzo dobrze. Leciał na niego jakiś knypek, który chyba pierwszy raz na miotłę wbił. A tu proszę, zaraz mu jednak wpakował nieładną brameczkę. – Gówniaku, zasrany, zasmarkany! Zaraz sam ci wpakuję kafla w twój zakazany las! – Odgroził się Lamar.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
K6:3 → 4 Kuferek: 183 Własny sprzęt: Błyskawica (+6), różdżka (+5), rękawice (+1), koszulka (+1), gogle (+1), kompas (+1), pióro Galeschina (+2) Łączna liczba punktów: 200 Pozostałe przerzuty: 19/20
Jak na razie zapowiadało się, że podjął dobrą decyzję – Harielowi udało się zgrabnie dokończyć rozpoczętą przezeń akcję, zdobywając na ich konto pierwsze punkty w meczu, co mogło pozytywnie wpłynąć na ich morale. Wyrzucił pięść w górę w geście radości, po czym pokazał Whitelightowi uniesiony kciuk w górę nim wrócił do śledzenia akcji na boisku. Krukoni niestety zdołali się dość szybko odkuć, ale jeszcze nie było się czym martwić. Odebrał piłkę od obrońcy, by następnie nawrócić i pokierować się ku przeciwnej stronie boiska, ale ponownie po drodze zrobiło się zbyt gorąco, by mógł bezpiecznie kontynuować manewr. Podał więc piłkę do lecącego w zasięgu rzutu Hariela, licząc na to, że ten zdoła powtórzyć swój mały sukces sprzed kilku chwil, dzięki czemu choć na moment odzyskają przewagę.
Hariel Whitelight
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
K6:1 przerzucone z 5 Kuferek: 2 :D Wykorzystany sprzęt drużyny: cały Łączna liczba punktów: tylko ze sprzętu mam 1 przerzut Pozostałe przerzuty: 0/1
Ledwo strzeliłem widowiskowego gola, a już drużyna Ravenclawu przejmuje kafla i leci do pętli. Zbieram się by pognać za ich szukającym Krukonów, ale marnie mi idzie, bo tamci już strzelają gola. Wzdycham na to, że reszta mojej drużyny to partacze i przejmuję piłkę od Willa. Nasz kapitan widzi, że mi idzie znacznie lepiej niż nawet jemu, więc podaje mi kafla, bym ponownie przystąpił do ataku. Wymijam kilku ścigających, ale uznaję że może przydać mi się pomoc. - Irv! - krzyczę do mojej pałowej partnerki kiedy widzę jak leci tuż obok mnie. Porozumiewamy się bez słów, bo ta wali bardzo celnie w obrończynię Kruków. Na szczęście pałkarz Ravku jest niekompetentny i nie udaje mu się pomóc Strauss. Jego partnerem jest Darek, który też pewnie nie widzi dobrzy, bo oczy ma nadal pełne łez po Jessice, więc Irv i James nie mają dużej konkurencji. Uśmiecham się uprzejmie do Violetty i macham jej wesoło, zanim nie odlatuję z powrotem do gry.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
K6 + przerzuty:6 Kuferek: 13pkt Własny sprzęt: brak Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus (+4) , kompas (+1) , koszulka (+1) , gogle (+1), rękawice (+1), ochraniacze (+1) Łączna liczba punktów: 22pkt Pozostałe przerzuty: 2/2
Pierwszy mecz w nowym semestrze miał okazać się dla ślizgonów jednym z najważniejszych. Pierwszy raz od dawna nie grali o zachowanie resztek dumy, a o podium. Niestety skład nie był najmocniejszy i trzeba było go wspomóc. Ruda przyzwyczaiła się już do tego, że pełniła zastępczą rolę na boisku, a z pałką w ręku czuła się coraz pewniej szczególnie, że nawet nieźle jej to wychodziło.. Choć wciąż nie darzyła tego sportu wielką sympatią, to jednak o ustalonej godzinie znalazłą się w ślizgońskiej szatni i ubrała drużynowe szaty, zaciskając mocniej gumki trzymające w ryzach jej burzę loków. Po wysłuchaniu przemowy Williama , zostawieniu Harry`ego na łaskę pocałunku innego członka drużyny i chwyceniu za szkolny sprzęt w końcu wylecieli na boisko, a tam jak zawsze czekał na nich gwar wzbudzony przez kibiców z całej szkoły. Irv zrobiła rundkę honorową, po czym zajęła swoją pozycję angażując swoje maksymalne skupienie, gdy tylko wybrzmiał gwizdek sędziego..Znów miała współpracować z Jamesem na pozycji pałkarki, więc była względnie spokojna. WIedziała, że tworzą zgrany duet, choć nie sprawiało to, że miałą zamiar jakkolwiek odpuścić. Była zła, oczywiście, że tak, bo z całego serca nienawidziłą tu być i pocić się w powietrzu, ale nie zmieniało to faktu, że była maksymalnie skupiona. Niedługo później pierwsze punkty wleciały na konto ślizgonów dzięki bezbłędnej akcji Hariela. Ruda przesłała mu oczko i szeroki uśmiech z drugiego końca boiska w ramach docenienia tej dobrej roboty i zajęła się tłuczkami. Chwilę po tym niestety krukoni od razu wyrównali, ale był to przecież dopiero początek meczy, więc nie było to coś, czym by się szczególnie przejmowała. Musiała skupić się na swojej robocie, więc tak też zrobiła. Harry i Will ponownie przypuścili atak na bramkę przeciwnika, ale Ruda już nie była w stanie ich obserwować, bo właśnie nadlatywała okazja by sama mogła co nieco pokazać. Podleciała do pędzącej w jej kierunku żelaznej kuli i odbiła ją z całych sił w kierunku Strauss, która broniła pętli dla krukonów. Cel miała bezbłędny, a siłę na tyle dobrą, że pałkarka przeciwnej drużyny nie dała rady wybronić swojej koleżanki, przez co Viola oberwała rozpędzonym tłuczkiem, tym samym ułatwiając Harielowi strzelenie bramki.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
K6:1 → 3 Wykorzystany sprzęt drużyny: cały jaki mogę Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: nie ma już
Anthony Athalar wcale nie czuł się dobrze na miotle i tym bardziej wymierzając tłuczki w twarze innych osób, ale tylko tak mógł udowodnić tacie, że jest prawdziwym mężczyzną. Ten stale mu przypominał, że zielarstwo było „dla bab” i powinien przestać bawić się w ziemi. Niechętnie więc postanowił dołączyć do quidditchowej drużyny Krukonów, udając, że bardzo mu się to podoba, ale tata był zadowolony, więc zaciskał zęby z każdym kolejnym treningiem i każdym kolejnym meczem. Wskoczył na miotłę, wysłuchał słów pani kapitan i z westchnieniem zrobił jakieś tam okrążenia, żeby chociaż trochę się rozgrzać. W głowie wciąż miał informacje o pasożytach tykwobulwy, bowiem do ostatniej minuty przed meczem pisał o tym referat, a mecz mu przerwał jego fascynującą lekturę. Uznał jednak, że skoro już się na boisko pofatygował, to się nawet postara, tym bardziej, że Julia wydawała mu się szalenie inspirującą osobą. Posłał uśmiech do drugiego pałkarza i skupił się na przebiegu wydarzeń na boisku, nie chcąc, by cokolwiek mu umknęło, przecież i tak już tu tracił czas. Szybko całkiem się zorientował, że ta ruda pałkarka strzela w ich obrończyni, pochylił się nad trzonkiem miotły i wypruł w powietrze z zamiarem jej obrony. Jak już zostało jednak wspomniane – nie najlepiej czuł się na miotle. Cała ta szybkość trochę go przeraziła i zupełnie nie trafił w lecący tłuczek. O mamo, oby ojciec się nie dowiedział. Spojrzał tylko przepraszająco na Violettę, o ile jeszcze żyła.
Kości / Litery / Przerzuty:18 (po 3 przerzutach) Kuferek: 193 Własny sprzęt: Bodzio (+7 GM), kask (+1 GM), kompas (+1 GM), rękawice (+1 GM), gogle (+1 GM), ochraniacze (+1 GM), różdżka (+5 GM), znak zorzy (+1 GM), koszulka (+1 GM), ochraniacz na zęby = 15 Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 193+19 = 212 Pozostałe przerzuty: 18/21
Nie było co się oszukiwać. Skład Krukońskiej drużyny klejony był na ślinę i nie mogła z tym nic zrobić. Plakaty, listy, zachęty nie działały. Drużynowa szatnia świeciła pustkami, i choć wkurwiało ją to niemiłosiernie, to po prostu robiła to, co mogła. A więc ubrała się w sprzęt i była gotowa do meczu, choćby mieli zagrać i w okrojonym składzie. Choć wygrana wydała się niemal niemożliwa, to jednak nie miała zamiaru składać broni i, gdyby trzeba było, latałaby dwa razy szybciej, aby uzupełnić brakujące luki. Nie mając zbyt dużego wyboru, przetasowała nieco pozycjami, aby zaskoczyć rywala. Czy coś z tego wyjdzie? Okaże się wkrótce. Dziś oddała pałkarskie obowiązki w cudze ręce, a sama skupiła się na pozycji szukającego. I choć radziła sobie zazwyczaj dobrze, kiedy w grę wchodziło poszukiwanie znicza, to jednka nie mogła powiedzieć z całą pewnością, że jest to dla niej najbardziej komfortowe rozwiązanie. W sporcie nie chodziło jednak o komfort, a o spryt i wyniki, dlatego też kręciła się w prestworzach na swej czerwonej miotełce w poszukiwaniu małej piłeczki. I póki co szło jej to gorzej, niż jakiemuś plebejuszowi z drużyny Zielonych.
Matthew C. Gallagher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
K100 i litery:90 Kuferek: 64 Wykorzystany sprzęt drużyny: komplet Łączna liczba punktów: 74 Pozostałe przerzuty: 7/7
Tęsknił za tym wspaniałym uczuciem wiatru we włosach, a na mecz przeciwko Krukonom czekał niecierpliwie już od kilku dni. Nie oszczędzał się, każdą wolną chwilę poświęcając treningom na błoniach. Dni rozpoczynał z kolei od porannego joggingu, aby zadbać o nienaganną formę i nie zawieść kolegów i koleżanek ze szkolnej drużyny. Wreszcie przywdział na ramiona szmaragdową, ślizgońską szatę, wskoczył na wypożyczoną ze schowka miotłę – powinien wymienić w końcu wymienić swoją na lepszy model, ale to pomińmy – a kiedy tylko w uszach wybrzmiał mu sędziowski gwizdek, wzbił się w przestworza, rozglądając się czujnie za połyskującym złotem zniczem. Nie oczekiwał cudów, raczej trudno było upatrzyć tę zwycięską kulkę w pierwszych minutach meczu, chociaż historia znała już różne przypadki, a kto wie… może los się do niego uśmiechnie?
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
K6: - Kuferek: 180pkt Własny sprzęt: całość Łączna liczba punktów: 197 Pozostałe przerzuty: 16/19
O nie. Jesteśmy zgubieni. No zajebiście. Kolejna prosta akcja, którą musiała zjebać. Chociaż przynajmniej tym razem to akurat związane było z tłuczkiem, który został posłany w jej kierunku, a jakoś nie został przez nikogo zatrzymany. Piękny mecz. 12/10. Bardzo poleca. Coś czuła, że po tym spotkaniu będzie potrzebowała jakiegoś urlopu. Najlepiej w sanatorium nad morzem. Tak na trzy tygodnie, żeby się zregenerować. Po raz kolejny nie przyszło jej nic innego niż tylko, ignorując ból w prawej łydce, gdzie kiedyś upierdzielił ją inferius, sięgnąć po przerzuconego kafla i podać go do jednego ze ścigających. Oby tylko tym razem coś dobrego z tego wynikło.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
K6:2 - podanie do Ruby Kuferek: 56 Własny sprzęt: Miotła (+6) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 62 Pozostałe przerzuty: 6/6
Mecz Krukoland - Wężokraj zapowiadał się dość ciekawie. Przede wszystkim Ravenclaw testował na szpicy nowych zawodników, Brooks szukała znicza, Violka - o dziwo - wisiała między słupkami, a Shaw miał nowego towarzysza od pałki. W Slytherinie z tego co wiedział też było parę nowych osób - pozostało więc tylko rozegranie spotkania. Pierwszy kontakt z tłuczkiem Shaw miał w sytuacji, kiedy padło już parę bramek. Czarne piłki zawsze były dość leniwe na początku spotkania, a nierozgrzany Krukon jedynie odbił piłkę w stronę drugiego pałkarza Ravenclawu i odleciał z powrotem gdzieś w okolice środka boiska, czekając na kolejną, możliwe że lepszą, okazję.
K6:2 Wykorzystany sprzęt drużyny: cały jaki mogę Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: nie ma już
Anthony’emu trochę się zrobiło przykro kiedy tak przepuścił okazję do wykazania się. Latał sobie po boisku i obserwował co się dzieje, przeklinając pod nosem, kiedy Slytherin zdobył kolejnego gola i to w dodatko przez jego niekompetencje. Naprawdę chciał się wykazać, bo okropnie się bał, że Julia go wyrzuci z drużyny i będzie musiał się przed tatą tłumaczyć. Nagle jednak Darren postanowił podać mu tłuczka, a wniebowzięty kolejną szansą postanowił, że tym razem nie da dupy. Zacisnął więc zęby i z całej siły posłał piłkę w Williama, chcąc znokautować kapitana ślizgońskiej drużyny, bo co zrobią bez kapitana, prawda? Zdumiony patrzył jak tłuczek leci dokładnie tam gdzie chciał, ale szybko jego entuzjazm zgasił pałkarz wężów, który trochę jak kryminalista wyglądał. Anthony wymamrotał pod nosem niemiłe słowa pod adresem Jamesa, ale szybko rozejrzał się dookoła, czy na pewno nikt go jednak nie usłyszał.