W samym centrum błoni rozciąga się ogromne jezioro. Uczniowie często tu przychodzą, szczególnie w gorętsze dni, gdy chłodna woda jest wprost idealnym sposobem by choć odrobinę się ochłodzić. Jest to również idealne miejsce, by przy cichym plusku małych fal obijających się o brzeg, odrobić lekcje, bądź poczytać książkę. Czasem można zaobserwować tu ogromną kałamarnicę, leniwie przebierającą swoimi mackami.
Sama nawet nie zauważyła, jak wiele zmian w jej życiu wprowadziło pojawienie się Dunbara pod tym mostkiem w Hogwarcie. Kompletnie nieświadomie cały czas towarzyszyło jej dziwne przeświadczenie, że za chwilę obudzi się z tego snu i znów będzie tą Larą, która wręcz rozpaczliwie potrzebowała pomocy. Tymczasem dzień mijał za dniem, a ona wciąż miała obok siebie kogoś, kto był w stanie wyciągnąć ją nawet z największego bagna emocjonalnego. Nic więc dziwnego, że nawet teraz, kiedy zwyczajnie miała ochotę kląć na czym świat stoi, siedząc obok Dżemiego, jakoś nie mogła tego zrobić. Bo nagle przestawała widzieć w tym sens. Bo wolała się delikatnie uśmiechać zamiast wprowadzać się w jeszcze większą złość. No i nie ma co ukrywać, jego uśmiech był tak zaraźliwym że nie sposób było przejść obok niego obojętnie. Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak pozytywny wpływ na nią posiadał. Nadal towarzyszył jej uśmiech na ustach kiedy przedstawiał jej doskonały plan stania się kopią słynnego hrabi. - Raczej nie polecam tych soczewek. Z tego co zauważyłam bardzo łatwo dzięki nim wystraszyć ludzi - na całe szczęście, jego nie wystraszyła, bo dalej dzielnie siedział obok niej. A może to właśnie dlatego że nie mógł obecnie zobaczyć jej oczu? Prychnęła pod nosem na wzmiankę o Irytku. Nienawidziła serdecznie tego gada od momentu, kiedy jej noga pierwszy raz przekroczyła próg zamku. Na samą myśl, że mogła jeść coś, do czego on coś dorzucił, brało ją na mdłości. Już miała rozchylić palce swoich dłoni, aby sprawdzić, o co mu dokładniej chodziło, ale jednak nie było jej to potrzebne. Od razu po słowach przeszedł do czynów, gdzie po chwili z równie wielką gorliwością go całowała, kompletnie nie zwracając uwagi na cały świat wokół nich. Przecież przyzwolenie otrzymali od samego prefekta naczelnego! Grzechem by było nie skorzystać. Jakoś tak instynktownie przesunęła się do niego jeszcze bliżej, całkowicie zatracając w tej cudownej pieszczocie. Co jak co, ale doskonale wiedział, jak poprawić jej nastrój. Odsunął się w końcu, nawet nie wiedząc, dlaczego to robi. Oddech miała mocno przyspieszony, a wzrok wrócił do normalności, co przywitała z nieskrywaną ulga. Złapała dłoń chłopaka i podniosła się z zajmowanego miejsca. - Ruszaj tyłek, miałeś mi pokazać swój autorski taniec - uśmiechnęła się do niego zachęcająco, bo miała dziwne przeczucie, że jeśli, zostaną dłużej w tym miejscu, to skończy się to szlabanem za bardzo nieodpowiednie zachowanie. - A do mnie i sukni się nie przyzwyczajaj - dodała, by pociągnąć go w stronę parkietu.
Bal majowy:
Wielki Bal Majowy
Taniec otwierający
Gdy namiot zamieni się w wielobarwne motyle, na scenie pojawia się zespół, który daje znać, że nadszedł czas otworzyć bal tradycyjnym tańcem Beltane. Pierwsza na parkiecie pojawia się Dyrektor Wang w akompaniamencie samego Ministra Magii, a za nią drepta kochany przez wszystkich Profesor Craine z dyrektorka Mahukotoro. W momencie, gdy wchodzicie na parkiet, wasze stroje wyjściowe zamieniają się w te tradycyjne, które mieliście okazję szyć podczas przygotowań (nie martwcie się, ponownie zmieniają się na wasze szaty galowe, po zakończeniu otwierającego utworu). Z każdą kolejną parą na parkiecie, jeden z użytych do dekoracji kwiatów zakwita, symbolizując obecność tych, których przez Bitwę o Hogwart już z nami nie ma.
Utwór otwierający
Zasady: Do tańców na otwarcie święta zaproszony jest każdy czarodziej, pamiętajcie jednak, że odbywa się on w parach! By wziąć udział w wydarzeniu, każdy musi rzucić kością k6, by dowiedzieć się, co stało się w trakcie układu! Każdy czarodziej, który wziął udział w lekcjach tańca może jednorazowo przerzucić kostkę.
Wydarzenie:
1. Oh nie! Magiczna zamiana stroju nie zadziałała na Tobie! Doskonale wiesz, że miałeś swoje tradycyjne przebranie gotowe, ale magia musiała cię złośliwie ominąć. Musisz tańczyć w swoim balowym stroju.
2. Duchy Beltane musiały stwierdzić, że chyba za szybko przebierałeś nogami, albo po prostu chciały sobie zażartować, bo przy każdym Twoim kroku z ziemi wyrastają nowe pnącza kwiatów i łapią cię za kostki!
3. Zaklęcie faktycznie sprawiło, że na czas tańca pojawił się na Tobie tradycyjny strój z przygotowań. Jednak magia chyba kiepsko na niego wpłynęła, bo zmienił rozmiar. Rzuć k6, liczba parzysta oznacza, że jest trochę za luźny i co chwila musisz go poprawiać w trakcie tańca bo się z ciebie zsuwa. Liczba nieparzysta oznacza, że jest trochę zbyt ciasny i z każdym kolejnym krokiem coraz mocniej rozchodzi się w szwach.
4. Tak pięknie wirujesz w tańcu, że wróżki postanawiają wyróżnić ciebie i Twojego partnera, swoją magią unosząc Was trochę ponad tańczące pary. Chociaż znajdujecie się jakiś metr nad ziemią, nie czujecie niewygody.
5. Duchom Beltane spodobał się Twój taniec, nie tylko to widzisz, ale i czujesz i przeżywasz, gdy Twoje włosy zostają ozdobione całym welonem świeżych, polnych kwiatów.
6. Tańczysz jak natchniony, jakby same duchy tego święta w ciebie wstąpiły! I nie ma w tym aż tak dużo przesady. Ty i Twój partner zaczynacie widzieć wokół siebie migające niczym gwiazdy sylwetki, które tańczą wśród Was i nikt inny zdaje się ich nie dostrzegać. Nie czujesz jednak z tego powodu przerażenia, a letnie ciepło, to dobry omen. Kroki tańca zdają ci się przy nich naturalnie proste, a blask jaki niosą duchy zdaje się z Tobą zostać. Do końca balu twoje oczy świecą się tysiącem gwiazd.
Magiczna moc ognia!
Tradycja mówi, że ogniska, rozpalane podczas obchodów Beltane, nie były stosami przypadkowo zebranych drewienek i chrustu. Ich magiczna moc tkwiła bowiem w odpowiednim przygotowaniu. Trzech ludzi trzykrotnie udawało się, by zgromadzić drewno z dziewięciu gatunków drzew. Dopiero tak odpowiednio przygotowane ogniska płonęły świętym ogniem Beltane. Wydarzenie to trzeba było jednak trochę zmodyfikować, by każdy uczestnik mógł wziąć w niej udział! Na okazję balu użyto zaklęć, by zasadzone specjalnie drzewa były gotowe do ścięcia i stworzenia z nich wielkich ognisk na obchodach. Każdy czarodziej może dołożyć się do tej zabawy i za pomocą zaklęć przynieść jeden z dziewięciu gatunków drewna. Kto wie, może i na niego spłynie błogosławieństwo celtyckiej nocy!
Zasady: Każdy czarodziej, który decyduje się dołożyć własny bal drewna, rzuca kostką eliksiru. Każdy eliksir to inny gatunek drzewa, a co za tym idzie - inne błogosławieństwa lub przekleństwo. By dowiedzieć się, czy moc magicznego ognia była po Twojej stronie, rzuć k6, gdzie wynik parzysty oznacza dar, z kolei nieparzysty - nieszczęście.
Dąb - bełkoczący napój
Parzysta:
po odstawieniu balu na ognisko, czujesz przyjemną sensację w gardle, zupełnie jakbyś jadł najdelikatniejszą z czekolad, a zaraz po tym przychodzi otwartość umysłu. Nie wiesz skąd i w jaki sposób, ale niezależnie od języka, którym ktoś się posługuje, rozumiesz wszystko, do tego stopnia, że nawet szmery zwierząt stają się dla ciebie czytelne. Do końca balu jesteś w stanie używać dowolnego języka jak najlepszy czaroglota! Jeżeli zdecydujesz się wziąć udział w przywoływaniu magicznych istot, ignorujesz rzut kością i sam wybierasz, co przyjdzie.
Nieparzysta:
czujesz dziwną sensację, jakby ogień zajął ci całe gardło jak podczas najgorszego zapalenia. Boli cię krtań i migdałki, dostajesz ataku kaszlu, ale nawet przepicie wodą nie pomaga na ból. Ten znika dopiero po kilku minutach, za to zostawia za sobą ślad - co zdanie mylisz jakieś słowa i mieszasz ich znaczenia. Chcesz powiedzieć jedną rzecz, a wypada jej zupełne przeciwieństwo, lub coś zupełnie niepowiązanego z całym tematem. Oby twój partner był dobry w języku migowym!
Jesion - euforii
Parzysta:
wraz z ułożeniem stosu, czujesz też niesamowicie przyjemne ciepło na ustach, jak po najwspanialszym pocałunku! Aż nie możesz się nie uśmiechnąć! Czyż ten dzień nie jest wspaniały? Śmiech sam formuje ci się w gardle, a ty masz wprost doskonały humor! Odczuwałeś zmęczenie? Całkowicie minęło i nie zapowiada się, by wróciło! Jeżeli dosięgnie cię dowolny negatywny efekt fizyczny na jakiejkolwiek atrakcji podczas balu - możesz go jednorazowo zignorować.
Nieparzysta:
wieczór ledwo co się zaczął, a ty już odczuwasz zmęczenie, jakby przenoszenie tego drewna wyssało z ciebie wszelkie siły. Chcesz się bawić, ale oczy zdają ci się same zamykać. Do końca wieczoru będziesz chodził senny, a jeżeli chcesz wytrzymać i skorzystać z wszystkich atrakcji, lepiej po każdej uwzględnij jakąś krótką formę odpoczynku!
Klon - postarzający
Parzysta:
czujesz ciepło pod czaszką, nie jest to jednak nieprzyjemne uczucie, a przyjemne, jak położenie się na poduszcze. Jeżeli bolała cię głowa, uczucie to przechodzi, a zamiast niego pojawia się olśnienie. Twój umysł otwiera się na wiele tematów, jakby w ciągu kilku minut pochłonął wiedzę wielu ksiąg. Jeżeli zdecydujesz się wziąć udział we wróżeniu, rozpatrujesz tylko wynik pozytywny wylosowanej wróżby.
Nieparzysta:
masz wrażenie, jakby twoja głowa płonęła a migrena rozchodziła się ognistym bólem przez całe twoje ciało, wypalając na nim znaki czasu. Rzuć k6, gdzie każde oczko to kolejne 10 lat, o które postarzyło Twoją postać do końca balu.Postać odczuwa fizycznie wszystkie efekty wylosowanego wieku.
Wierzba - amortencja
Parzysta:
czujesz ciepło w sercu, które aż zaczyna Ci mocniej bić, jakbyś przeżywał zakochanie zupełnie na nowo i ze zdwojoną siłą. Po chwili sama sensacja znika, ale uczucie zostaje i to nie tylko Tobie. Jeżeli przyszedłeś tutaj z partnerem, obydwoje odczuwacie cudowny przypływ miłości, jeżeli twój partner wylosował negatywny wynik tutaj, może go zignorować. Jeżeli przyszedłeś tutaj sam, roztaczasz wokół siebie aż do końca balu nieodpartą aurę kuszącą do flirtowania, roznosząc przy tym zapach amortencji.
Nieparzysta:
wraz z ciepłym uczuciem w sercu czujesz też coś innego, amortencję. Amortencję, która nachodzi cię zewsząd, im bardziej kogoś lubisz - tym mniej ją czujesz. Im bardziej kogoś nienawidzisz - tym bardziej nie jesteś w stanie powstrzymać się przed adorowaniem tej osoby i traceniem dla niej głowy.
Lipa - Gregory’ego
Parzysta:
ogień postanowił podarować ci moc nieodpartej perswazji, aż po samą umiejętność hipnozy. Jesteś w stanie swoich rozmówców tak głęboko przekonać do bycia ich przyjacielem, że są w stanie zrobić absolutnie wszystko dla Ciebie, cokolwiek im nie rozkażesz.
Nieparzysta:
równie silnym uczuciem co przyjaźń jest i nienawiść, nie wiesz dlaczego, ale przyciągasz do siebie gniewne spojrzenia. A może i nie tylko je same? Wybierz postać, która dostanie disadvantage na następnym rzucie - będzie musiała rzucić podwójną kostką i wziąć jej gorszy wynik. Do końca balu wraz z tą postacią stajecie się najbardziej zaciętymi wrogami.
Buk - spokoju
Parzysta:
ciepło, które rozeszło się po Twoich ramionach jak najlepszy masaż zdaje się sprowadzać na Ciebie dużo spokoju. Wciąż chcesz się bawić, jest to jednak dużo większy relaks psychiczny, niż z początku zakładałeś. Wszelkie troski odchodzą w niepamięć, a ty możesz po prostu skupić się na wspaniałym tu i teraz. Jeżeli dosięgnie cię dowolny negatywny efekt psychiczny na jakiejkolwiek atrakcji podczas balu - możesz go jednorazowo zignorować.
Nieparzysta:
czujesz się tak, jakby ktoś zrzucił na twoje barki ciężar całego tego drewna, które dopiero przeniosłeś. Tematy, które chodziły za Tobą w trakcie ostatnich dni stają się dużo bardziej obecne, a Ty sam odczuwasz więcej zmartwień. Rzuć k6 przy każdej próbie pójścia na atrakcję. Wynik parzysty oznacza, że przełamujesz wątpliwości i bierzesz w niej udział. Wynik nieparzysty sprawia, że nie jesteś się w stanie przemóc i musisz zaczekać, aż Twój partner na bal wróci z atrakcji.
Brzoza - felix felicis
Parzysta:
ogień dosłownie Cię pobłogosławił, gdy przechodzić obok jednego z już płonących ognisk, przenosząc swój bal drewna, płomień zatańczył na twojej ręce. Nie oparzył Cię jednak, a zostawił malutki znak iskierki, który zostanie z Tobą do końca dnia. Póki go nosisz, czujesz, jakby żadne nieszczęście nie mogło stanąć na Twojej drodze. Zdobywasz jeden przerzut kostki i wybranie lepszego wyniku na dowolnej atrakcji. Wraz z wykorzystaniem przerzutu znak znika.
Nieparzysta:
- gdy dokładałeś bal do ognia, ten zatańczył na Twojej dłoni, parząc ją boleśnie i zostawiając czarne smagi, które będą widoczne aż do końca dnia. Póki go nosisz, czujesz, jakby widniało nad Tobą złe fatum. Przy następnej atrakcji musisz rzucić podwójnie i wybrać gorszy wynik. Wraz z wypełnieniem przerzutu znak znika.
Olcha - ridikuskus
Parzysta:
czujesz, jak nagłe ciepło rozchodzi się po Twoim ciele aż po same stopy! Które same rwą Cię do tańca! Magiczna atmosfera tego miejsca sprawia, że chcesz się bawić i szaleć do rana, a aura tak cię dopadła, że aż roztaczasz ją dookoła siebie nieodpartą charyzmą! Wszystkie Twoje żarty są śmieszne dla innych (nawet, jeżeli nigdy byś nie pomyślał, że śmieszne mogłyby być) i każdy kto się do ciebie zbliży od razu zyskuje lepszy humor! Dzisiaj po prostu nie da się ciebie nie lubić!
Nieparzysta:
masz wrażenie, jakby podłoże zaczęło cię palić! Przestępujesz z nogi na nogę, ale to nic nie pomaga, masz wrażenie, jakby ktoś podpalił twoje stopy, choć przecież nie są w ogniu! Sensacja znika po chwili, a wraz z jej gorącem masz wrażenie, że zrobiło Ci się trochę zimniej i mniej swobodnie. Może nie zauważasz tego od początku, ale Twoje poczucie humoru na pewno. Zabawa sama w sobie jest przyjemna ale dlaczego wszyscy tak słabo żartują? Ich kawały i zaczepki jakoś szczególnie cię nie bawią, a gdy sam próbujesz opowiedzieć dowcip - rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że się udał. Wynik nieparzysty znaczy, że wyszedł obraźliwie i nietaktownie. Lepiej do końca zabawy uważaj na język!
Topola - veritaserum
Parzysta:
wraz z błogosławieństwem ognia przyszło i błogosławieństwo prawy. Twoja aura staje się tak ciepła i kojąca, niczym płomienie w kominku, że ktokolwiek z Tobą rozmawia nie jest w stanie Cię okłamać.
Nieparzysta:
prawda potrafi być przekleństwem, szczególnie, gdy samemu jest się zmuszonym do jej mówienia. Ktokolwiek by cię dziś o coś nie zapytał - musisz odpowiedzieć szczerą prawdą.
Dowolny gatunek - bujnego owłosienia Nie ma swoich kostek, wybierz dowolny rodzaj drzewa! Pamiętaj, żeby wciąż rzucić k6 na efekt!
Wróżby
Jako ukłon w stronę ważnego wydarzenia, szkoły i Ministerstwa, centaury postanowiły dodać cegiełkę do tego wydarzenia. Obserwując obchody z polany na skraju lasu, chętnie przyjmują każdego, kto chce dowiedzieć się, co gwiazdy zapisały na temat jego przeszłości. Ostrzegają jednak, że nie zawsze są to wiadomości dobre.
Ze względów technicznych jesteśmy zmuszeni umieścić wróżby w osobnym poście, znajdziecie go z poście poniżej!
Jedzenie
Z okazji Beltane krasnoludzcy kucharze sporządzili najlepsze, celtyckie menu! Wszystkie potrawy zapisane w historii zarówno ludzi jak i magicznych istot zostały przygotowane z najwyższą starannością, a o ich smaku może poświadczyć sam fakt, że od miesiąca były testowane przez czarodziejskich adeptów gotowania pod czujnym okiem mistrzów tego fachu! W sam dzień Beltane otwarta kuchnia wrze emocjami zapalonych krasnoludów równie mocno, co cudownymi zapachami. Roześmiane istoty zapraszają do próbowania tych specjałów, oczywiście razem z obowiązkowym kuflem miodowego piwa! Jedzenie kosztuje 10 galeonów, opłatę odnotuj w odpowiednim temacie! Rzuć k6 by zobaczyć, jakie danie krasnoludy przygotują dla Ciebie!
Panicium - potrawka prosa, fasoli i soczewicy z dodatkiem warzyw i mięsa, gotowana podobnie jak risotto.
Efekt:
- to był naprawdę dobry i pożywny posiłek, który dodał ci sił! I to wiele sił! Tyle, że byłbyś w stanie podnieść nawet trzech krasnoludów! Lepiej panuj nad swoimi ruchami, po jednym klepnięciem w pień możesz obalić drzewa. Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund efekt się utrzyma.
Laverbread - stworzony z wodorostów, które po zagotowaniu przekształca się w puree, dodaje do niego bekon i piecze na kształt bułeczki.
Efekt:
- nie tylko wodorosty są wyjęte z wody, ty też tak wyglądasz! Zupełnie nagle stajesz się przemoczony do ostatniej nitki, a twoje włosy i strój unoszą się i falują, jakbyś cały czas był pod powierzchnią wody! Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund efekt się utrzyma.
Ciasto hevva - ostro przyprawiane, sypkie ciasto z dodatkiem suszonych owoców w środku.
Efekt:
- czyż to nie było aż zbyt ostre?! Niby słodycz, ale jak piecze! I to tak bardzo, że po każdym zdaniu zioniesz ogniem! Rzuć k6 żeby zobaczyć, ile rund efekt się utrzyma.
Colcannon - kremowe puree ziemniaczane wymieszane z kapustą i podawane z szynką.
Efekt:
- kremowość była tak doskonała, że przeszła i na ciebie. Twoja skóra lśni, błyszczy i aż zachęca, żeby ją pogłaskać. Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund będziesz posiadać nieodparty urok wili.
Tablet - wytwarzana z cukru, skondensowanego mleka i masła, które jest gotowane do stanu miękkiej kuli i pozostawiane do skrystalizowania. Często jest przyprawiany wanilią, a czasem zawiera kawałki orzechów.
Efekt:
- słodki jak ciągutki i lepki jak ciagutki. Przyjemna słodycz nie rozchodzi się tylko w Twojej buzi ale i po tobie całym, przyklejając do Ciebie pierwszą osobę, którą dotkniesz! Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile odpisów (łącznie) będziecie ze sobą sklejeni.
Haggis - żołądek zwierzęcy nadziewany sercem, wątrobą i płucami owcy, zmieszany z owsem, łójem, przyprawami i cebulą, jest o wiele bardziej apetyczny, niż się wydaje. I często podaje się go z rzepą i ziemniakami.
Efekt:
- w trakcie jedzenia czujesz dziwne mrowienie w ciele, a po jego zakończeniu wyrastają ci:
Spoiler:
Rzuć k6 by się przekonać Króliczy ogon Rogi jelenia Skrzydła kruka Kolce jeże Orle szpony Owcze kopyta Rzuć k6 by zobaczyć, na ile postów utrzyma się efekt
Skakanie przez ogniska
Tradycyjnie planujący długie wyprawy ludzie przeskakiwali przez ogień trzykrotnie, aby zagwarantować sobie pomyślność. Gdy płomienie nieco przygasały, przeskakiwały przez nie młode kobiety, którym miało to zagwarantować dobrych mężów. Do zabawy przyłączały się także dzieci. Gdy w palenisku zostawał niemal sam żar, po popiołach przechodziły nawet kobiety ciężarne, z nadzieją, że przyniesie im to szczęśliwe rozwiązanie. Tlące się pozostałości po ognisku rozrzucano pomiędzy roślinami, aby zapewnić owocny plon. Każda rodzina zabierała także żarzące się węgle, by rozpalić nimi ogień w domowych paleniskach. Na balu można dołączyć do kultywowania tej tradycji, wiele małych ognisk tli się wśród ludowych instrumentów i wesołej muzyki, a odważni czarodzieje mogą spróbować trzykrotnie skoczyć nad płomieniami dla zapewnienia sobie pomyślności! Oczywiście, nic co daje szczęście, nie może być takie łatwe, magiczny ogień też chce się bawić! Co chwilę to bucha w górę, to dymi straszliwie, to obniża się do najdrobniejszego żaru, by zaraz podnieść się znowu. Sami mówimy, tylko dla najodważniejszych!
Zasady: Każdy czarodziej, który decyduje się wziąć udział w skakaniu przez ogniska, rzuca kością litery na wydarzenie, jakie spotkało ich podczas trzykrotnego pokonywania płomieni. Jeśli masz cechę gibki jak lunaballa dostajesz jednorazowy przerzut dowolnej kości.
wydarzenia:
A jak Ała jak boli! - jak widać wysokie loty to Twoja domena (i to nawet bez miotły)! W ostatnim momencie przed wybiciem się do skoku mocniejszy płomień buchnął tuż przed Tobą! Żeby w niego nie wpaść, skoczyłeś naprawdę wysoko, a magiczny ogień postanowił dołożyć do tego swoje trzy galeony i uniósł cię na dymie jeszcze wyżej. Przez chwilę czułeś się, jakbyś latał! Dopóki nie uderzyłeś głowa prosto w gałąź… Będzie bolało. B jak Beltane! - czujesz ducha święta aż po… Samego swojego ducha! Magiczny dym tworzy Twoje kopie, która pomagają Ci przeskakiwać, wręcz przenoszą Cię przez płomienie! C jak Confringo - gdy skaczesz nad ogniem, zmienia się on we fioletowo różowe płomienie! Każde Twoje lądowanie kończone jest dźwiękiem głośnym jak wybuch, któremu towarzyszą iskry lecące spod Twoich stóp! Rzuć kością k6. Jeżeli wynik jest parzysty, wszystko to tylko niegroźne efekty na pograniczu iluzji. Jeżeli wynik jest negatywny, wybuchy te ogłuszają cię do tego stopnia, że przez dwie następne rundy masz problemy ze słuchem. D jak Dymi się - wydaje ci się, że całkiem nieźle poradziłeś sobie ze skokami… Dopóki nie poczułeś smrodu spalenizny i Twoim oczom nie ukazał się dym, kopcący się z Twojego stroju! Lepiej szybko go ugaś! E jak Erupto Ignem - nie wiadomo czym aż tak zdenerwowałeś duchy Beltane, ale te postanowiły się Tobą nieźle zabawić, przy każdym skoku posyłając z ognia w Twoją stronę kule białego ognia! Rzuć 3k6, gdzie każda liczba parzysta to trafienie przez kulę, a nieparzysta - chybienie. Jeżeli udało się trafić dwa lub trzy razy lepiej, żeby ktoś uzdrawianiem przynajmniej 15 pkt szybko obejrzał te rany. F jak Feniks - to było przerażające! I dla ciebie i dla całej widowni, kiedy przy jednym ze swoich skoków potknąłeś się, lądując prosto w ogniu! Magiczne płomienie jednak nie zrobiły ci krzywdy, zamiast tego zatańczyły między Tobą, po czym otworzyły drogę, wypuszczając cię przy ozdobie szkarłatnego blasku. G jak Gumochłon - to zdecydowanie nie Twój dzień! Sukienka zbyt ciasna? Nogawka w spodniach za długa? A może wymęczyłeś się na tańcu? Cokolwiek by to nie było, zdecydowanie utrudnia ci skoki, co chwilę się potykasz i lądujesz zdecydowanie zbyt wcześnie, by nazwać to bezpiecznym. Twoje buty mogą ci tego nie wybaczyć… H jak Halucynacje - chcesz przeskoczyć przez ogień, a zamiast tego dym zajmuje całą Twoją wizję, zamykając cię w całej mgle obrazów. Rzuć k6, wynik 1-2 oznacza, że jakiekolwiek obrazy się tam nie pojawiły, wprawiły się w rozbawiony nastrój; 3-4 zapewniły ci flirciarski nastrój; 5-6 sprawiły, że posmutniałeś, może pomoże przytulenie drugiej połówki? I jak Inkantacja - może przypodobałeś się jakiejś wróżce, a może ta po prostu się nad Tobą zlitowała, cokolwiek by to nie było, jedna z nich właśnie towarzyszy Twojej przeprawie i wypowiada magiczne słowa, które zmuszają ogień do posłuszeństwa i zmieniają do w zwykłe płomienie. Od razu łatwiej skakać! Choć może warto też zapamiętać tę inkantację? Zyskujesz +1pkt do Zaklęć! J jak Jasnowidz - nie wiesz skąd ta nagła jasność myślenia, ale wszystko zwalnia i czujesz się, jakbyś mógł przewidywać następne wydarzenia. Wiesz, w którym momencie ogień buchnie, w którym ustąpi, jakby twoje wyczulenie stało się wręcz magicznym zmysłem. Tańczysz przez ogień jak natchniony, dając przy tym niezły popis.
Tańce przy ogniskach
Tańce przy wielkich stosach ogniskowych miały przynieść szczęście i ochronę przed wszelkimi chorobami, był to także sposób na zjednanie się z naturą i czczenie nadejścia lata. Wielkie stosy zapaliły się wielkim, magicznym ogniem, a pomiędzy nimi wygrywa skoczna, taneczna, tradycyjna muzyka z taką pasją, jakby grajkowie mieli nigdy się nie zmęczyć! Wszystkie czarodziejskie istoty, które były zaproszone do przygotowań, wychodzą teraz na środek pomiędzy stosy i zaczynają tańce, zachęcając wszystkich magów do dołączenia! Niech radość Beltane i stukot rozgrzanych stóp usłyszą nawet po same gwiazdy! Sam magiczny ogień też zdaje się tańczyć, swoimi płomieniami i dymem tworząc kształty i sylwetki rozbawionych, magicznych istot wielu gatunków, zjednoczonych w obłędnym, opętańczym wręcz tańcu. Kto wie, może jeśli wystarczająco długo będziesz patrzeć w ogień i on zdradzi ci ciekawe historie.
Zasady: W tańcach można brać udział nieograniczoną ilość razy! Będą trwać od samego rozpalenia stosów aż po wschód słońca, nieustannie czcząc witające świat lato. Każdy czarodziej może na nie wchodzić i z nich wychodzić, jednak za każdym razem musi rzucić na kość litery określającą wydarzenie. Efekty działają od wejścia na parkiet do zejścia z niego - przy ponownym wejściu należy rzucić na nowy efekt.
Wydarzenie:
A jak akrobacje - muzyka, rytm, taniec, śpiew cała ta atmosfera jest niesamowita! Porywa cię taniec i bawisz się nieziemsko! I to całkiem dosłownie! Ogień widząc jak oddałeś się zabawie, sam postanowił się do tego dołożyć, zgarniając ciebie i Twojego partnera pomiędzy ogień! Płomienie Was nie parzą, chcą z Wami tańczyć i uczestniczyć w tej zabawie, dosłownie niesiecie ze sobą po trawie ognisty huragan! B jak bajki na dobranoc - wydawało ci się, że ogień coś opowiadał, malował płomieniami fascynujące sceny aż zapatrzyłeś się na niego za bardzo. Nagle całe to kołysanie tańca staje się dużo mniej pobudzające, a wręcz usypiające. Historia opowiedziana przez ogień sprawia, że oczy same ci się przymykają. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że płomienie skutecznie opowiedziały ci bajki do snu i wręcz słaniasz się w ramionach partnera, musicie na chwilę odejść na bok, żebyś odpoczął. Wynik negatywny oznacza, że co prawda wygrywasz ze snem, ale Twoje kroki są bardzo niezsynchronizowane, jakby ciało i tak zdecydowało się pójść spać. C jak cacanki macanki - czy Twój partner od zawsze był tak pociągający? Do stopnia, w którym nie możesz opanować swoich rąk? Masz ochotę komplementować swojego partnera w najbardziej naturalny i nieskrępowany sposób - swoim własnym dotykiem, by wiedział, jak bardzo jest pożądany. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że zauważasz, że coś jest nie tak i że nie panujesz nad rękami, to nic nie zmienia względem ich błądzenia po ciele partnera, ale możesz się z tego wytłumaczyć. Wynik nieparzysty oznacza, że zupełnie zwariowałeś na punkcie drugiej osoby, a magia, która zawładnęła Twoimi dłońmi, włada i umysłem. D jak z dymem poszło - magicznemu ogniowi bardzo musi się podobać Twój taniec, bo jedna z dymnym postaci podchodzi do ciebie i Twojego partnera, próbując cię co chwila wyrwać z jego rąk i samej z Tobą zatańczyć. E jak epilepsja - z początku roztańczony, buchający ogień i wszystkie jego obrazy są przepiękne, niesamowite! Przyglądasz się im w zachwycie aż… Zaczynają migać zbyt szybko! Czy to figury w ogniu przyspieszyły w obłąkańczym tańcu, czy sprowadziły to też na ciebie?! Nie wiesz, jednak strasznie kręci ci się w głowie, obrazy zaczynają wirować i migać zupełnie jak płomienie i dym na tle nocnego nieba. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że kręcenie w głowie stało się tak obezwładniające, że aż ty dołączyłeś do niego! Wirujesz zupełnie jak ogień, znajdując się umysłem niemalże poza ciałem! Wszystko się kręci, faluje i jest niesamowite! Wynik negatywny oznacza, że było to za dużo bodźców jak na Twoją głowę, omdlewasz na parkiecie. F jak firebird - nie wiesz co w ciebie wstąpiło, czy masz doświadczenie z tańcem, czy też nie, nagle czujesz się jak profesjonalny artysta. Skąd znasz te wszystkie ruchy? Te wszystkie taneczne skoki? Nie masz pojęcia, ale nagle wykonujesz firebirda, ku zaskoczeniu nie tylko wszystkich tańczących, ale i samego ognia. Płomienie wystrzeliwują w Twoją stronę i… Tworzą dla ciebie ogniste skrzydła. Od teraz aż do zejścia z parkietu możesz z nich korzystać jak z prawdziwych skrzydeł w trakcie tańca. G jak goły i wesoły - ależ przy tych ogniach gorąco! Kto by się spodziewał, że może być aż tak upalnie w angielską noc! Jeżeli masz na sobie okrycie wierzchnie, czujesz potrzebę jego zdjęcia, rozpięcia koszuli czy rozsunięcia zasuwaka sukienki. Cokolwiek, byle tylko choć trochę się schłodzić! H jak harce hulańce! - oddajesz się tańcu z partnerem i wspólnej zabawie tak bardzo, że aż gubisz buta! Lepiej byłoby go znaleźć, choć wśród rozhulanych świętujących może to nie być najprostsze. Rzuć k6, wynik to ilość razy, gdy ktoś na ciebie wpadł, podeptał itd. podczas poszukiwań. I jak i do kółeczka - jeżeli myślałeś, że potańczysz ze swoim partnerem, pomyśl jeszcze raz! Magiczne istoty wszelkich gatunków zaciągają cię do wspólnego, szaleńczego koła tańca, co chwilę zamieniając się w tym, kto prezentuje swoje ruchy na środku! Niech twój partner uwzględni tańczenie w kółku w swoim wylosowanym wydarzeniu! Rzuć k6, jeżeli wynik jest parzysty Twoje ruchy tak spodobały się magicznym istotom, że aż wyczarowały ci ozdobne ognie przyczepione do Twoich obcasów, żeby pokazać, jak niesamowity z ciebie tancerz! Jeżeli wynik jest negatywny, ogień bynajmniej nie jest ozdobą, to najprawdziwsze płomienie, mające parzyć Twoje stopy, byś szybciej nimi przebierał! Bierz się w obroty, to nie walc! To Beltane! J jak jak ja cię kocham! - wiesz, że przecież nie wybrałeś swojego partnera na przyjście na bal bez powodu, ale teraz wydaje się to tak proste i jasne! Niezależnie od tego, co Was łączyło przed tym tańcem, teraz czujesz się, jakby Twoje ciało, serce i dusza należało do tej jednej osoby i chcesz jej całe je oddać. Bliskością, przytuleniem, pocałunkami, jakkolwiek pokazać, jak bardzo Twoja miłość jest wręcz ognista!
Słup majowy
W Celtycką Noc mężczyźni przygotowywali go ze ściętego drzewa, z którego usuwano gałęzie i tak powstały pal, wbijano w ziemię, a następnie przyozdabiano roślinami i wstążkami. Na szczycie umieszczano kwietny wianek. Wokół tego słupa odbywały się tańce. Uczestnicy podczas trwającej zabawy trzymali w rękach kolorowe wstążki, które splatały się w tańcu, tworząc barwne wzory na majowym słupie. Na obchodach balu także pojawiły się majowe słupy, przyozdobione wieloma wiankami stworzonymi przez czarodziejów i wyposażone w wiele wstążek, by każdy mógł wziąć udział w zabawie. Weseli grajkowie zapewniają wspaniałą, taneczną muzykę, która aż sama zaprasza do pójścia w tan, a wesołe śmiechy i piski goniących się uczestników zapowiadają wspaniałą zabawę!
Zasady: W zabawie w słupy majowe można brać udział w parach bądź też osobno. By dołączyć do zabawy, należy postępować zgodnie z kostkami!
Jeżeli bierzecie udział w zabawie w parze - tylko jedna osoba rzuca na kolor. Jeżeli nie masz pary i jeszcze nie masz osoby do której chcesz dołączyć - rzuć na swój kolor. Jeżeli nie masz pary i chcesz łapać inną osobę bez pary - bierzesz ten sam kolor co ona.
Rzut k6 na kolor wstążki:
1. Fioletowy - nawet jeżeli druga osoba to tylko twój przyjaciel lub, co gorsza, wróg(!) nie możesz odeprzeć uczucia, że jest po prostu przepięknym człowiekiem. Tego wieczoru wszystkie jego cechy fizyczne podobają ci się najbardziej na świecie. To twój ideał! 2. Żółty - czujesz się niesamowicie zawstydzony przy drugiej osobie, Twoje serce cały czas nieznośnie łopocze ci w klatce, a Ty sam masz nieustanną ochotę się rumienić. Słowa z trudem przechodzą ci przez gardło, jesteś zbyt onieśmielony swoim wybrankiem i masz po prostu chęć schować się w jego ramionach… Jednocześnie płonąc przy tym ze wstydu. 3. Niebieski - jesteście dla siebie całkowicie i bezapelacyjnie stworzeni! Do tego stopnia, że o cokolwiek druga osoba nie poprosi, pierwsza wykona wszystko. Oczywiście działa to w dwie strony. 4. Różowy - łączy Was nie tylko kolor wstążki, ale i każda myśl. Dosłownie. Po złapaniu za wstążkę łapiecie ze sobą połączenie myślowe, mogąc rozmawiać telepatycznie! 5. Zielony - czy kiedykolwiek byliście tak spragnieni dotyku? Chyba jeszcze nigdy. Nie możecie się od siebie oderwać, a każdy kontakt fizyczny jest na wagę złota. Macie ochotę cały czas trzymać się za ręce, przytulać… A może i nawet coś więcej? 6. Pomarańczowy - zapłonęło w was nie tylko ciepłe uczucie do partnera, ale coś znacznie bardziej niebezpiecznego - pożądanie. Macie ochotę być ze swoim partnerem dużo bardziej fizycznie, nawet teraz rozglądając się, gdzie moglibyście uiścić parę figli. Rzuć kostką k6 i podziel ją przez dwa, by dowiedzieć ile postów utrzymają się efekty, po zakończeniu tej atrakcji. Podzielony wynik zaokrąglamy w górę.
Jeżeli jesteście parą - sami ustalacie jak długo się goniliście i czy finalnie udaje się Wam złapać. Jeżeli dobraliście sobie partnera dopiero w trakcie zabawy, każde z Was rzuca k100. Wygrywa wyższy wynik; jeżeli należy do osoby goniącej, udaje jej się złapać osobę łapaną; jeżeli należy do osoby łapanej, udaje jej się uciec przed osobą goniącą.
Kiedy już udaje Wam się odnaleźć w ganianym tańcu na około majowych słupów, Wasza wstążka związuje Was ze sobą jako symbol partnerstwa. Jeżeli bierzecie udział w zabawie w parze - tylko jedna osoba rzuca na związanie (ta, która nie rzucała na kolor). Jeżeli nie miałeś pary i rzucałeś na kolor - teraz dogoniona osoba rzuca na związanie.
Rzut k6 na związanie:
1. Nadgarstki - nic niezwykłego, wstążka tradycyjnie związała Wasze dłonie. 2. Talia - wstążka związała was w pasie w pozycji idealnej do tańca! Może czas wykorzystać tę sytuację? 3. Kostki - wstążka wycelowała naprawdę nisko i związała Was w kostkach, powodzenia z dograniem ruchów! 4. Łopatki - jest to zdecydowanie dziwna pozycja, gdy stoicie odwróceni do siebie plecami i związani na wysokości łopatek… Co teraz? 5. Ręce - wstążka zdecydowała się związać Wasze ręce po całej długości, opakowując je jak jakąś mumię. 6. Głowy! - Beltane naprawdę strzeliło wstążce do… Nitek? Związała Was głowami, przodem do siebie, stwarzając fantastyczną sytuację do zacieśniania więzi. No co? W takiej pozycji na pewno łatwo szeptać sobie swoje sekrety!
Rzuć kostką k6 i podziel ją przez dwa, by dowiedzieć ile postów utrzymają się efekty, po zakończeniu tej atrakcji. Podzielony wynik zaokrąglamy w górę.
Wiklinowe kukły
Jedną z tradycji Celtyckiej Nocy jest palenie wiklinowych kukieł na znak nadejścia lata. Czarodzieje przez cały miesiąc tworzyli te wspaniałe, magiczne figury, by teraz w swoim finalnym tańcu i pokazie mogły zapłonąć w imieniu Beltane i na szczęście ich twórcom. Zanim jednak całkowicie spłoną, prezentują one ostatnie, magiczne układy, mające uczcić celtycką noc i pomyślność wszystkich czarodziejskich stworzeń. Ich przedstawienie jest naprawdę piękne, powoli tląca się wiklina, płomienie sięgające coraz wyżej, aż do nieba, pachnący dym, od którego zapachu aż lepiej rozumie się przekaz i emocje, aż widzi się obrazy, które kukły chcą wymalować swoimi ruchami. Im dłużej przyglądacie się temu tańcowi, tym głębiej przeżywacie emocje towarzyszące pożegnaniu chłodnej pory roku w imię odrodzenia. Wszak wiklina, z której ludziki były wykonane, była magiczna.
Rzuć k6 na towarzyszącą emocję:
1. Radość! Coś się kończy a coś zaczyna, a to coś może być czymś pięknym i wesołym! Tak jak te obchody! Uśmiech sam wychodzi ci na usta, masz ochotę krzyczeć o tym, jak jest cudownie! Wesołe tańce kukieł sprawiają, że chcesz wraz z nimi zakręcić się po raz ostatni, by zaraz dzielić się tą radością ze swoim partnerem. Życie jest piękne! 2. Nadzieja! Dostrzegasz w tańcu kukieł opowieść o tym, że nie wolno się poddawać. Że cokolwiek by się nie działo, jutro też będzie dzień. Chciałeś coś dzisiaj zrobić? Powiedzieć o czymś drugiej osobie? Przyznać się do czegoś? To najlepszy na to czas, teraz wszystkie wątpliwości mogą spłonąć razem z kukłami i przynieść ukojenie. 3. Smutek! Układ wiklinowych ludzików był bardzo poruszający, do stopnia, w którym omal nie chciało ci się płakać. Wiesz, że to wesołe święto, ale złapała cię nagła nostalgia. Czy jest coś, za czym tęsknisz? Do czego chciałbyś powrócić? Może coś utraconego? Czujesz, jak to napływa do ciebie wraz z tymi tańcami i ich wizjami, płonąc w ogniu na Twoich oczach… 4. Zakochanie! Kukły opowiadają najpiękniejszą historię miłosną! A miłość ta… Chyba ty też możesz mieć na nią szansę? Jeżeli jesteś ze stałym partnerem, przeżywasz zakochanie zupełnie na nowo i nie możesz oderwać się od swojej drugiej połówki. Jeżeli jeszcze nie wyznałeś tej osobie miłości, cóż, czujesz przemożną ochotę przytulenia jej, pocałowania, powiedzenia wszystkiego, co leży na dnie serca. Kiedy, jak nie teraz? 5. Złość! Widzisz w tym tańcu kukieł gotowość do przejścia dalej, ale ty jeszcze sam na to nie jesteś przygotowany! To za szybko! Zbyt dużo na raz! Nikt nie pytał się o zdanie, czy życzysz sobie takich zmian. Jeżeli jest w twoim życiu teraz coś, co doprowadza cię do szału, złości lub chociaż zmarszczenia brwi w dezaprobacie, teraz się nasila. Musisz natychmiast wyżyć się z tych wszystkich emocji! 6. Ciekawość! Nowy początek to nowe możliwości, a w pokazie wiklinowych lalek widzisz ten niesamowity zapęd do odkrywania, całą gamę przygód, o których opowiadają swoim tańcem! Ty też chcesz na przygodę! Najlepiej już, teraz natychmiast! Jesteś gotowy podjąć się każdego wyzwania, a jeżeli ktoś ci coś zaproponuje, wszystko bierzesz dosłownie, gotowy wykonać to od ręki! Efekty trwają aż do przejścia na następną atrakcję, chyba że autor będzie chciał, by zostały na dłużej, może wtedy rzucić kostką k6, efekty utrzymają się przez x÷2 następnych rund po zakończeniu tej atrakcji (wynik zaokrągl w górę).
Kulning
Na przygotowaniach do święta wszyscy czarodzieje mogli zapoznać się z tą starożytną techniką przywoływania zwierząt. Teraz, kiedy oficjalny taniec rozpoczął obchody tak, jak tradycja nakazała, a ogniska na cześć świętego ognia i nadejścia lata zostały rozpalone, można zacząć zapraszanie innych istot do dołączenia do obchodów, by wspólnie czcić ten dzień połączenia z przyrodą i przyjścia urodzaju. Bariery obronne nie pozwolą niczemu i nikomu niebezpiecznemu dostać się na teren obchodów, ale każda dusza o czystych zamiarach i chęciach złożenia hołdu rozpoczynającemu się lecie może wkroczyć pomiędzy czarodziejów. Trzeba je tylko zaprosić śpiewem.
Zasady: Każdy czarodziej, który decyduje się wziąć udział w kulningu, rzuca kością k100, gdzie trafienie w okrągły numer (10, 20, 30… itd.) oznacza przyjście magicznego stworzenia. Magiczne stworzenia dokładnie rozumieją czym jest to pradawne święto i przyniosą dar czarodziejowi, który je wezwał. Nie martwcie się jednak, każdy numer sprowadza jakieś zwierzę, wszak przyroda nie odmówiłaby tak dobremu zaproszeniu.
Rzuć k100 by zobaczyć, co przyszło:
1-9 - stado zająców wybiegło spomiędzy krzaków i zaczęło skakać pomiędzy Twoimi nogami, zapraszając Cię do chwili wygłupów, po której z powrotem odbiegają w las. 10 = Abraksan - Przed Tobą pojawił się przepiękny, złoto-brązowy pegaz, który z gracją podszedł do Ciebie, kłaniając się lekko. Pozwolił się dotknąć i wtedy, zauważasz, że jedno z piór w jego skrzydłach ma zupełnie inna, śnieżnobiałą barwę. Abraksan potrząsnął swoim ciałem, a pióro wylądowało tuż obok Ciebie. W oczach istoty widzisz znak, że jest to prezent, który możesz ze sobą zabrać. Pióro pegaza zastąpi Ci dowolny składnik odzwierzęcy II lub III poziomu, przy warzeniu eliksirów uzdrawiających! 11-19 - dwa lisy wychyliły noski ze swoich norek i przez chwilę podejrzliwie na Ciebie zerkają, jednak po usłyszeniu Twojego śpiewu witają cię swoim własnym, lisim chichotem. 20 = Żabert - Może spodziewałeś się czegoś majestatycznego, ale Twój śpiew przywołał niezwykle nieelegancką krzyżówkę żaby i małpy. Żabert uśmiecha się do Ciebie, ukazując ostre zębiska, pomiędzy którymi można jeszcze dostrzec resztki jakiejś biednej jaszczurki, która stała się jego dzisiejszą kolacją. Twoją uwagę szybko jednak odwraca podarek, który zwierzę Ci wręcza, po czym szybko znika pomiędzy pobliskimi krzakami. Otrzymujesz fałszoskop. 21-29 - cała chmara świetlików musiała poczuć wibracje Twojego głosu, bo wyleciały z gęstego lasu, zdobiąc Cię swoim blaskiem jak najpiękniejszym ze strojów. Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund zostaną na Tobie, zapewniając efekty świetlne. 30 = Błędne ognik - Ogniki musiały wyczuć, że w jakimś sensie potrzebujesz wsparcia i przybyły oświetlić Ci życiową drogę. Podążasz za nimi przez krótki moment, a gdy w końcu zatrzymujecie się, istoty tworzą niewielki krąg nad wydrążoną w drzewie dziuplą. Wkładasz tam dłoń i ze zdumieniem wyciągasz z niej kompas marzeń. 31-39 - gdy śpiewasz kulning, co kilka nut odpowiada Ci wycie. Dopiero po kilku powtórzeniach zdajesz sobie sprawę, że wycie to jest coraz głośniejsze, albo raczej - bliższe. 40 = Nieśmiałek - malutka, zielona istotka wdrapuje się do Ciebie po najbliższej gałęzi drzewa i zaczyna bujać się w rytm kulningu. Nieśmiałek był zdecydowanie za mały, żeby dać radę coś do Ciebie dodźwignąć, ale bardzo chętnie spędza z Tobą czas, a nawet w pewnym momencie wchodzi na Twoje ramię. Co więcej nie chce z niego zejść, znajdując sobie wygodne miejsce w Twoim stroju! Aż do końca balu towarzyszyć Ci będzie Nieśmiałek. Jeżeli napiszesz jednopostówkę pobalową, możesz zatrzymać go jako swoje zwierzątko. 41-49 - wydaje ci się, że nic nie przyjdzie, wszak niczego dookoła siebie nie widzisz. Myślisz tak, dopóki nie czujesz tupotu małych stóp na swoim ciele… I pod strojem! Udało Ci się przyzwać myszy! I chyba stwierdziły, że stanowisz darmową podwózkę do jedzenia! Przyzywać zwierzęta już umiesz, ale czy potrafisz je odganiać? 50 = Elf - O mało co, a zdeptałbyś niewielkiego elfa, który przeglądał się właśnie w pobliskiej kałuży. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że istota nawet Cię nie zauważyła, ale za to, gdy potrząsnęła skrzydełkami, trochę elfiego pyłu spadło na Ciebie. Czujesz, że promieniejesz niezwykłym, naturalnym pięknem, przyciągając spojrzenia do końca balu. Otrzymujesz +1pkt. do DA. Wynik nieparzysty oznacza, że istota zauważyła Twoją obecność. Znając elfią próżność, prawisz jej komplement, a ta z zachwytu podarowuje Ci nieco swojego pyłu. Elfi pył zastąpi Ci dowolny składnik odzwierzęcy, podczas warzenia eliksirów zwykłych: prostych lub złożonych! 51-59 - stado sarenek wyszło na łąkę, słuchać Twojego kulningu. Z początku tylko się Tobie przyglądały, jednak po pierwszym oswojeniu się, zaczęły spokojnie rzuć trawę w Twoim towarzystwie. 60 = Jednorożec - Masz wyjątkowy zaszczyt, bo oto podchodzi do Ciebie majestatyczny jednorożec. Delikatnie i niepewnie pozwala Ci się pogłaskać po pysku, po czym sam trąca Cię swoją głową, w przyjaznym geście. Czujesz, że coś twardego spada Ci na dłoń. Kawałek rogu jednorożca odłamał się i został podarowany Ci w prezencie. Róg jednorożca zastąpi Ci dowolny składnik każdego poziomu do eliksirów leczniczych 61-69 - spomiędzy krzaków wyłania się bardzo rozpoznawalna głowa, a później całe ciało. Skunksa da się poznać wszędzie, ten jednak, w przeciwieństwie do stereotypów, nie unosi ostrzegawczo ogona, a po prostu przygląda Ci się z daleka, kiwając główką do rytmu. 70 = Kudłoń - Dzisiejsze święto jest doprawdy magiczne. Twój kulning przywołał kudłonia, co jest o tyle niesamowite, że te zwierzęta zwykle mocno stronią od ludzi. Tym razem jednak spotkał Cię zaszczyt nie tylko w postaci interakcji, ale i prezentu. Istota podarowuje Ci jeden ze swoich włosów. Włos kudłonia zastąpi jeden, dowolny składnik odzwierzęcy, przy warzeniu eliksirów zwykłych. 71-79 - locha razem ze swoimi małymi dzikami wyszła z lasu usłyszawszy Twój kulning. Normalnie samice bronią swoich młodych agresywnie, ale po usłyszeniu pieśni wiedziała, że mogła bezpiecznie podejść. Małe warchlaczki radośnie kwikają, podbiegając do Ciebie za każdym razem, gdy zaczynasz śpiewać i odbiegając, gdy zaprzestajesz. 80 = Lunaballa - Widzisz, jak w Twoją stronę radośnie przebiera nóżkami jedna z najsłodszych, magicznych istot. Wielkie oczy lunaballi błyszczą, odbijając światło gwiazd i księżyca. Dorzuć k6. Wynik parzysty oznacza, że otrzymujesz od zwierzęcia lunaskop. Wynik nieparzysty sprawia, że trafia Ci się fiolka ze łzami lunaballi, które zastąpią Ci dowolny składnik roślinny przy warzeniu eliksirów leczniczych progu zaawansowanego lub wyżej! 81-89 - choć większość ptaków nocą śpi, są gatunki, które są aktywne. Jedna z sów musiała usłyszeć Twój śpiew. Nie wiedziałeś, że się zbliża, skrzydła sowy są bezszelestne, dopóki nie wyłoniła się w świetle ognia w całej swojej okazałości. Ląduje Ci na ramieniu, coś pohukuje i po kilku chwilach wraca w mrok nocnego nieba. 90 = Paqui - Wśród wszechobecnych kolorów i kwiatów dostrzegasz, że jeden z barwnych krzaków zaczyna się do Ciebie zbliżać. Po chwili widzisz, że to nie roślina, a zwierzę - przepiękny, magiczny paw. Istota widocznie chciała dołączyć do wszechobecnych śpiewów, bo zaczyna gruchać, jakby chciała zharmonizować się z Twoim kulningiem. Co prawda jest to raczej przykra dla uszu muzyka, ale warto przeżycia, gdyż po chwili paqui rozkłada swój ogon, podarowując Ci jedno ze swoich piór. Pióro paqui może zastąpić Ci dowolny składnik przy specjalnych eliksirach! 91-99 - na łąkę wychodzi sam król lasów, wielki jeleń o wspaniałym porożu. Przygląda Ci się uważnie, bada spojrzeniem, fuka nieufnie. Rzuć k6, jeżeli wynik jest parzysty, jeleń uznaje Twój śpiew i kłania się delikatnie, by zaraz w Twojej obecności zjeść trochę trawy. Jeżeli wynik jest nieparzysty, jeleń unosi się dumnie na dwóch nogach, po czym biegnie w kierunku lasu. 100 = Hipogryf - na pewno nie spodziewałeś się takiego gościa, a i gość ten nie spodziewał się tak godnego zaproszenia, na które chętnie i równie godnie odpowiedział. Wylądował przed Tobą, wpatrując się w Ciebie ciekawskim wzrokiem. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że pozwolił Ci się pogłaskać i nawet dotknąć swoich skrzydeł. Wynik nieparzysty sprawia, że hipogryf, gry tylko pogłaskałeś jego skrzydła, kładzie się na ziemi, zapraszając Cię na swój grzbiet i krótką, podniebną przejażdżkę. Jeżeli jesteś z partnerem, on także może z Tobą wejść na grzbiet hipogryfa.
Modyfikatory do rzutu:
Wzięcie udziału w nauce kulningu na przygotowaniach do Beltane pozwala na rzucenie dwiema kostkami wydarzenia i wybranie lepszej opcji. Dowolna specjalizacja z ONMS pozwala na przerzut dowolnej kostki w tej atrakcji lub +/- do 2 punktów z dowolnej kostki z tej atrakcji. Każde 10pkt z ONMS w kuferku pozwala +/- do 2 punktów z dowolnej kostki z tej atrakcji. Cecha powab wili pozwala na przerzut dowolnej kostki w tej atrakcji. Cecha świetne zewnętrzne oko pozwala na +/- do 2 punktów z dowolnej kostki z tej atrakcji.
Wodne wianki
Jedną z tradycji Celtyckiej Nocy jest puszczanie wianków na strumieniach, jeziorach czy rzekach, chcąc zaskarbić sobie przychylność rzecznych duszków. Nie bez powodu czarodzieje mieli szansę zapleść swoje własne wianki w trakcie przygotowań do święta. Miały one być nie tylko ozdobą i pamiątką, ale także częścią obchodów. Jeżeli jednak ktoś nie zrobił własnego wianka, nie musi się martwić. Miasto wykupiło ich wiele od uczestników przygotowań, mając cały zapas dla chętnych do uczestnictwa w zabawie. Tej nocy cała okolica wrze od magii, wrze także i rzeka, bulgotając na dziwne sposoby. Nad powierzchnią unoszą się wodne bąbelki, wśród szumu prądu słychać psotliwe, radosne śmiechy i śpiewy, a co jakiś czas coś gdzieś pluska w nietypowy sposób. A, jeżeli masz szczęście, dasz radę dostrzec kształty stworzone z wody przypominające ludzi, wyglądające znad nabrzeżnych kamieni. Duszki wodne także zgromadziły się na Beltane, czekając na swoje własne dary. Czy zdecydujesz się puścić z nurtem swój wianek i zobaczyć, czy zadowala on te żywiołowe istoty?
Zasady: Każdy czarodziej może wziąć udział w zabawie w wodne wianki, wystarczy, że rzuci kostką k6 na reakcję duszków. Jeżeli czarodziej robił swój własny wianek na przygotowaniach do święta, może rzucić kostką dwa razy i wybrać bardziej odpowiadający mu wynik.
1 - kilka wodnych postaci wyłania się spod tafli śmiejąc się i chichocząc. Wyciągają w Twoją stronę dłonie. Z rzeki zamiast szumu zaczyna napływać muzyka, a Ty nie umiesz odmówić im tańca, wchodząc z nimi za rękę do kółka na wodzie. Kto by pomyślał, że będziesz się razem z nimi nad nią unosić? Cóż za wspaniałe uczucie! Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że w porę orientujesz się w ich zamiarach i po chwili przyjemnego tańca wycofujesz się z tafli; wynik nieparzysty oznacza, że popadasz w zatracenie w ich tańcach, aż w końcu wrzucają Cię do wody! Sam nie potrafisz z niej wypłynąć przez ich magię! Lepiej niech ktoś szybko cię wyłowi! 2 - wianek złapała bardzo kształtna wodna duszka, która uwodzicielskim krokiem podchodzi do Ciebie i, nim się orientujesz, kradnie Ci pocałunek swoimi wodnymi ustami. I choć ci go zabrała, w darze zostawiła coś w zamian - teraz to Ty czujesz przemożną potrzebę całowania każdej osoby, która zamieni z Tobą słowo. Rzuć kostką k6, efekty utrzymają się przez x÷2 następnych rund po zakończeniu tej atrakcji (wynik należy zaokrąglić w górę) 3 - nim jeszcze zdążyłeś położyć wianek na tafli wody, spod rzeki wyskakuje bardzo zalotny wodny duszek w taki sposób, że ozdoba ląduje na jego głowie. Nie tylko to zwraca Twoją uwagę, ale i naszyjnik na jego szyi. Duszek szybko nachyla się, żeby pocałować cię w policzek w podziękowaniu, a kiedy zauważa, że przyglądasz się jego biżuterii, ściąga ją z siebie i ci ją zakłada. 4 - jeden z wodnych duszków siedział na brzegu i przygrywał melodię na niewielkim instrumencie, kiedy obił się o niego wianek. Duszek wydawał się tym nie tylko zachwycony ale i zawstydzony, złapał wianek, spojrzał w Twoim kierunku i pomachał szybko, wydawało się, że z nim zniknie, ale wtedy spod wody wypłynęła do Ciebie w zamian za ten kwietny dar magiczna karimba (+2 OPCM). 5 - wystarczyła chwila nieuwagi, a może po prostu nie spodziewałeś się, że trzy nastoletnie, wodne duszki wyskoczą na ciebie spod wody jak krokodyl. W jednej chwili dostrzegasz ruch, w drugiej już jesteś pod powierzchnią, kiedy te ściągają cię na dno. Nie chciały ci zrobić krzywdy! Tylko popsocić i coś pokazać… Zapominając, że czarodzieje nie oddychają pod wodą! Oby ktoś był obok, bo nie chcą cię puścić! To było przerażające przeżycie, przez następny miesiąc na wszystkie czynności kostkowe związane z wodą rzuć podwójnie i wybierz gorszy wynik. 6 - wianek wpłynął wprost na głowę jednego, bardzo młodego wodnego duszka. Kształt wodny ma wielkość zaledwie kilkuletniego dziecka i wyraźnie ucieszyło się ono z prezentu. Wychodzi do Ciebie na brzeg i… Rozcina swoją wodną powłokę? Pokazuje Ci, żebyś wystawił dłonie, na które nalewa Ci wody i instruuje migowo do jej wypicia. Magiczna woda młodego wodnego duszka sprawia, że możesz wyleczyć dowolną, chorobę, która nie jest śmiertelna. Jeżeli na żadną nie chorujesz, możesz zatrzymać ją sobie jako jedną z dwóch opcji - eliksir wiggenowy lub felix felicis.
Głosowanie na Majową Królową i Zielonego Człowieka
Tradycyjnie spośród grona niezamężnych panien wybierano Majową Królową, która następnie dobierała sobie „małżonka” – Zielonego Człowieka. Nazwa ta wywodzi się od dawnego boga natury i odrodzenia. Parę sadzano na ukwieconym powozie i obwożono po całej osadzie. Mieli oni symbolizować boską parę, jedność słońca i ziemi. Na obchodach jednak nie chciano nikogo wykluczyć, a także dać równe szanse na zostanie wybranym do tej fantastycznej atrakcji, jaką jest przejażdżka kwiecistym powozem po nieboskłonie, zaprzęgniętym w Aetany! Każdy czarodziej biorący udział w balu może zagłosować na Majową Królową i Zielonego Człowieka! Co więcej, nie trzeba wcale trzymać się przypisanych płci, nikt nie powiedział, że Majowy nie może być Król!
Zasady: Każdy czarodziej może głosować! Każda postać ma jeden głos! Prosimy, by oddawane głosy pasowały do głosującej postaci (przecież nikt nie głosowałby na swojego zaciętego wroga do dania mu takiej nagrody). By oddać swój głos należy wypełnić kod i wysłać go na konto Słodkiej Swatki w prywatnej wiadomości!
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Kto jak kto, ale Hawthorne zawsze była chętna na wszelkie różne aktywności, które tylko były związane z zielarstwem. Jamie wcale nie musiał namawiać jej na zbieranie składników do eliksiru, bo to było coś w czym powinna się idealnie odnaleźć. Nie wiedziała tylko na co się pisze, bo najwyraźniej Norwood miał niezwykle ambitne plany zakładające zbieranie porannej rosy, którą można było spotkać przed świtem. Tyle dobrego, że z każdym dniem słońce wstawało coraz później, co wcale jednak nie przekładało się szczególnie na funkcjonowanie Ślizgonki o tej porze. - Dzięki - odpowiedziała, przyjmując od niego herbatę. Półwil jak zawsze okazał się być dobrym przyjacielem, który dobrze pamiętał jej preferencje, gdy chodziło o napoje. Upiła od razu łyk i syknęła pod nosem, gdy oparzyła sobie delikatnie język. Cóż, przynajmniej dzięki temu będzie jeszcze bardziej rozbudzona. - Na razie się nie używa. Trzeba byłoby dokładniej przestudiować jej działanie i wtedy zadecydować do czego moglibyśmy jej użyć. Na ten moment strzelam, że raczej chodziłoby o jakieś bardziej transmutacyjne eliksiry chociaż mogę się mylić. Może też po protu potęgować działanie używanych składników oraz minimalizować ryzyko zachodzenia między nimi niepożądanych reakcji - sama nie miała pewności skąd właściwie wzięła się u niej taka gadatliwość i to w dodatku o podobnej godzinie. Czyżby jednak Jamie naszprycował jej czymś herbatę? - Myślę, że może coś w tym być. Księżyc ma niesamowite właściwości także zapewne rosa wystawiona na jego działanie może również w jakiś nabywać specjalnych... właściwości - to powtórzenie w wypowiedzi chyba najlepiej świadczyło o tym, że jednak nie do końca była rozbudzona czy też znajdowała się u szczytu swoich możliwości umysłowych. Jednak zamiast zagłębiać się w tę jakże zajmującą kwestię postanowiła podobnie jak przyjaciel przylgną do ziemi z jedną z fiolek i zbierać widniejące na trawie krople do przygotowanego wcześniej naczynka. Miała jedynie nadzieję, że faktycznie uda im się ich nałapać całkiem sporo, a przy okazji swoimi ruchami nie sprawi, że więcej z tego spadnie na ziemię niż do fiolki.
- Właściwie woda księżycowa z Avalonu bodajże, też była silna. Więc teoria, że woda nabiera specjalnych właściwości od światła księżyca nie byłąby taka zła. Ona wzmagała działanie składników, dzięki czemu eliksiry są silniejsze, niż gdyby przygotować je na zwyklej wodzie - zgodził się z przyjaciółką, podsuwając fiolkę do kolejnych źdźbeł trawy, wpuszczając pojedyncze krople do środka. - Wydaje mi się, że poranna rosa może łagodzić działanie eliksirów, nie zmniejszając ich efektów. Wiesz, skoro jest używana do tego dla przyszłych animagów, a proces podobno nie należy do przyjemnych. No i jeśli zwykła woda jest neutralna, księżycowa wzmaga działanie, to ta mogłaby je łagodzić… Ale tak jak mówisz, potrzeba więcej testów na niej - dodał jeszcze, po chwili wzdychając ciężko, kiedy krople nie chciały wpadać do fiolki we właściwym tempie. Należało być ostrożnym i nie dotykać ich za bardzo, aby nie zaważyć na tym, z jaką siłą mogły działać w eliksirach. - W tym tempie to my nic nie zbierzemy… - mruknął, sięgając po różdżkę, aby po chwili wypowiedzieć ciche chorus omnia i patrzeć, jak krople rosy unoszą się obok nich, gotowe, żeby podstawić pod nie fiolkę. Teraz również musieli uważać. Kiedy tylko Norwood próbował pierwszą z lewitujących kropel złapać do fiolki, ta poruszona spadła na trawę, rozbijając się na mikrokropleki, niezdatne do zebrania. Musiał bardziej skupić się na tym, co robił, chcąc zebrać pełną fiolkę, aby móc na niej później testować swoje pomysły.
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Wysłuchiwała uważnie słów Jamiego i przytaknęła na jego słowa, bo według niej były one po prostu sensowne. Przynajmniej tak to wyglądało w jej opinii. Zdawało się, że akurat, co do tej kwestii byli zdecydowanie ze sobą zgodni. - Myślę, że to też zależy od miejsca, w którym zbierasz i fazy księżyca. Niektóre miejsca są po prostu z natury bardziej przesycone magią, a do tego księżyc w pełni daje ci więcej światła niż w czasie nowiu. To zdecydowanie mogłoby również przekładać się na siłę oraz właściwości wody księżycowej - dodała jeszcze, bo była to całkiem ważna kwestia do poruszenia przy omawianiu wymienionego przez nią składnika. - To co mówisz ma sens. Z drugiej strony skoro animagowie dopiero zaczynają proces transformacji to może jakoś wzmagać ich własne zdolności i sprawiać, że dzięki temu cała przemiana jest łatwiejsza. Trudno stwierdzić na ile może to być swoisty katalizator dla magii, który pozwala na lepsze rozejście się jej po ciele przy zachowaniu kontroli a na ile po prostu ogranicza nieprzyjemne doznania - dodała, bo tutaj najpewniej potrzebowaliby opinii kogoś kto znał się zarówno na eliksirach i stosowanych w nich składnikach jak i na transmutacji, a szczególnie animagii. Może powinni z tą kwestią zwrócić się do Whitelighta? Ze swego rodzaju zdumieniem obserwowała to jak Norwood znudzony najwyraźniej tradycyjnym zbieraniem kropelek do fiolki postanowił postawić na mniej konwencjonalne metody, które obejmowały używanie zaklęć na zebranej na trawie rosie. Z początku wydawało się, że to może się udać, ale widać było pewne mankamenty tej metody. - Może ty polewitujesz te krople, a ja je pozbieram? Sam tego nie ogarniesz, bo ci wszystko się porozbryzguje - zaproponowała, chcąc złapać do fiolki wcześniej podniesioną przez Jamiego rosę.
Tym razem to on pokiwał głową, zgadzając się ze słowami przyjaciółki. Stopień nasycenia światłem księżyca, czas, w jakim dany składnik był pozyskiwany, z pewnością miało znaczenie. Jednak to wszystko składało się na siłę wody lub rosy księżycowej, które były używane w tak wielu eliksirach, że nie chciało się ich wymieniać. Jak w takim razie sprawa wyglądała z poranną rosą? Słońce miało znaczenie? A może rosa sama w sobie była dobrym elementem eliksirów, może nadawała się bardziej niż zwykła woda, była delikatniejsza? - Dobra, to zbieraj wpierw ty, a później spróbujemy jeszcze zebrać tak normalnie, jakby się okazało, że lewitująca poranna rosa jest zbyt magiczna do eliksirów - zgodził się, podając Minie również swoją fiolkę, rzucając raz jeszcze zaklęcie, które uniosło kolejne krople rosy w powietrze. Przez cały czas zastanawiał się nad tym, co mówiła Mina, próbując znaleźć powód używania, a także nieużywania porannej rosy w eliksirach. W końcu zmarszczył lekko brwi, spoglądając na niezwykle delikatne krople, które lewitowały między nimi. - Może jeszcze inaczej powinniśmy do tego podejść. Dlaczego czasem dodaje się samą wodę do eliksirów? Aby miał właściwą konsystencję, aby łatwiej łączyły się konkretne składniki. W przeciwnym wypadku mielibyśmy więcej maści leczniczych niż eliksirów, ponieważ papki z liści wymieszane z kawałkami skrzydeł, czy skrzeku nie będą nadawać się do spożycia, jeśli nie dodasz do tego wody, mleka, alkoholu, choć tego chyba nie próbowano. Może rosa jest po prostu łagodnym nośnikiem… Choć w sumie to przed momentem powiedziałaś… Co ty na to, żeby spróbować naszych wegańskich eliksirów też w wersjach z poranną rosą? Przetestowalibyśmy jej działanie, albo żeby dodać jej zamiast księżycowej rosy do innych eliksirów i zobaczymy, co się stanie - zaproponował, mówiąc o wiele więcej, niż zwykle, co zdecydowanie można było uznać za efekt wypitej o tak wczesnej porze mocnej kawy.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Jeśli chodziło o kwestie naukowe to dwójka Ślizgonów wyjątkowo często się ze sobą zgadzała i uzupełniała swoje wypowiedzi o kolejne całkiem logiczne i sensowne fakty. Może powinni napisać razem pracę dyplomową na koniec Hogwartu? To z pewnością byłoby cudowne zwieńczenie ich trudów i działań w dziedzinie eliksirów. No, ale tym mogli zacząć się przejmować w późniejszym terminie, gdy faktycznie przyjdzie im pisać tę cholerną pracę. - Dobra, o tym nie pomyślałam. W takim razie może przygotujemy eliksiry w dwóch wersjach? Jedną z normalną porcją rosy, a drugą z pomniejszoną? Zobaczymy wtedy jak bardzo różnią się od siebie - zaproponowała, bo mimo wszystko skoro używali teraz zaklęć na kroplach to mogli doprowadzić do tego, że jednak nieco zaingerują w jej właściwości. Miała nadzieję, że tak się jednak nie stanie. Zgodnie ze słowami Norwooda, zaczęła zbierać krople rosy do trzymanej fiolki, co z pewnością było nieco dziwne. W końcu chwytanie w naczynie lewitującej wody było całkiem nowym doświadczeniem, ale przynajmniej szło jej to nieco szybciej niż gdyby miała pochylać się nad każdym ździebkiem. - To prawda. A jednak najlepiej wchłaniają się składniki przyjmowane doustnie - przyznała, odnosząc się do słów Jamiego. Nie sądziła, aby musiała dodawać coś od siebie. - Jeśli chodzi o inne zamienniki wody to z pewnością alkohol by się najlepiej sprawował. Wchodzi w dobrą reakcję z wieloma składnikami, a do tego posiada zdolności odkażające. Co do tych twoich eksperymentów to możemy spróbować. Nic nie stoi na przeszkodzie. Miała wrażenie, że ostatnio właściwie nie robili nic innego poza rozmawianiem na temat eliksirów i próbowaniem swoich sił w robieniu jakiś eksperymentalnych mieszanek lub też modyfikowaniu już istniejących mieszanek. Nie żeby jej to przeszkadzało. W końcu może dzięki temu zrewolucjonizują eliksirowarstwo.
- Dobra, możemy i tak. A na wszelki wypadek zbierzmy jeszcze jedną fiolkę tak tradycyjnie, po ździebełku. Będziemy mieć przynajmniej jedną porcję tradycyjnej porannej rosy, bez ewentualnych zmian - dodał jeszcze, ponownie unosząc część kropli w powietrze, czekając aż Mina uzupełni obydwie fiolki, do których zaczęli zbierać składnik. W tym czasie sięgnął do torby, aby wyjąć jeszcze jedną fiolkę. - Ale z drugiej strony, myślisz, że naprawdę wszyscy zbierają je kropla po kropli z każdego źdźbła, albo każą to zrobić skrzatom? - zastanawiał się jeszcze na głos, mimowolnie czując niechęć do podobnego zajęcia. Mogłoby to być wyjaśnienie, dlaczego nie ma tak wielu eliksirów z poranną rosą, ale przecież księżycową także trzeba było w jakiś sposób zbierać. Jeśli nie tak samo, to pozostawała do rozwiązania zagadka - jak to robili inni eliksirowarowie. - To jeszcze zastanówmy się, co próbowalibyśmy zrobić z tej porannej rosy. Dictum jest robiony z księżycowej rosy, więc moglibyśmy spróbować zamienić ją na poranną i sprawdzić działanie. Eliksir euforii ma wodę księżycową w składnie, ale można i z nim spróbować się zabawić, dając poranną rosę zamiast wody. W tym drugim przypadku, może udałoby się stworzyć mniej uzależniającą wersję - zastanawiał się wciąż na głos, a gdy dostrzegł, że Mina kończy zbieranie rosy, sam kontynuował powolne wpuszczanie kropli do ostatniej fiolki, licząc na to, że zdąży uzbierać całą, nim rosa wyparuje w pierwszych promieniach słońca.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
- Brzmi jak dobry plan - przyznała, zabierając się za dalsze zbieranie znajdujących się w powietrzu kropel, bo w zasadzie nie widziała jeszcze żadnego lepszego rozwiązania niż to, na które wpadł Norwood. - Nie wiem. Może mają jakiś wodnych magów, którzy sprawiają, że pobliska rosa sama się pcha do fiolek? - zasugerowała, bo nie była ekspertka w dziedzinie zaklęć, ale może były też takie, które mogłyby pomóc w panowaniu nad wodą i przemieszczaniu jej w odpowiednie miejsce w narzuconym jej kształcie. - Myślę, że to jak najbardziej dobre pomysły. Możemy również sprawdzić ją pod kątem tego czy samodzielnie posiada jakieś właściwości albo dodawać ją do innych eliksirów, w których podobne składniki nie występują i zobaczyć jaki będzie miała na nie efekt - zaproponowała, pochylając się, by skorzystać jeszcze z tych ostatnich chwil, gdy mogła zgarnąć do jednej z fiolek jeszcze nieco rosy prosto z trawy. Chociaż musiała przy tym odejść kawałek dalej, bo zaklęcie Jamiego jednak zadziałało na wodę znajdującą się w promieniu kilku metrów. Odwróciła jeszcze głowę w kierunku widocznej linii horyzontu, aby zbadać to ile czasu im zostało mniej więcej do wschodu słońca i definitywnego końca zbierania składnika. Wyglądało na to, że były to ledwie minuty, z których musieli skorzystać. Nie chciała jednak też zbytnio tego przeciągać, aby nie zanieczyścić porannej rosy zwyczajną, bo to mogłoby w oczywisty sposób wpłynąć na jej jakość.
W końcu poranna rosa wypełniała ich fiolki, gotowa do użycia w eliksirach, choć jeszcze dwójka Ślizgonów nie była pewna, jak ją wykorzystać. Pomysły same nasuwały się jeden za drugim, a rozwiązań nie mieli żadnych. Jamie wyciągnął przed siebie nogi, rozsiadając się wygodniej na trawie, nie przejmując się, że była jeszcze mokra. - To jak tak myślimy już, to może warto przemyśleć, czy będziemy badać jej właściwości w zwykłym, cynowym kociołku, czy sięgniemy po jakieś lepsze? - zapytał, spoglądając w bok na przyjaicółkę. Mimo wszystko, choć pozornie rodzaj kociołka nie powinien mieć wpływu na przygotowywwany eliksir, wszyscy wiedzieli, że niektóre rodzaje nadawały się bardziej do eksperymentów. Z drugiej strony, jeśli zamierzali przeprowadzac eksperymenty, lepiej było nie zmieniać kociołka, aby mieć pewność, że uzyskane efekty zawdzięczają rosie. - Mamy chyba jakieś cztery plany działania na rosę… To może inaczej - zaproponował, nie mając najmniejszego zamiaru przestawać teoretyzować. - Zakładając, że jest łagodnym nośnikiem dla pozostałych składników. Z czym próbowałabyś ją połączyć? Ja sięgnąłbym chyba po kolce szpiczaka. Albo po rącznika. Jest trujący, fakt, ale może w połączeniu z poranną rosą nadawałby się do eliksirów - zapytał, spoglądając na przyjaciółke, zastanawiając się, czy zdecydują się testować wpierw znane już receptury, czy spróbują od razu czegoś nowego. - I co miałaś na myśli mówiąc o sprawdzeniu właściwości rosy czy sama posiada właściwości?
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
W zasadzie kolejne teorie oraz pomysły odnośnie właściwości porannej rosy oraz tego jak mogliby ją zastosować w praktyce co jakiś czas zasilały głowy Ślizgonów, którzy nagle mieli wyjątkowo sporo koncepcji. Można było nawet się obawiać tego czy na pewno uda im się je zrealizować ze względu na ograniczoną ilość składnika. Cóż, najwyżej będą musieli powtórzyć całą tą poranną akcję raz jeszcze, by zdobyć więcej ingrediencji. - Nie mam pojęcia. Czy w ogóle ma to jakąś większą różnicę? Oczywiście mówię o tym jak wpływa na eliksiry, bo wiem, że różnią się pod względem wytrzymałości i pojemności, a niektóre w dodatku mogą same mieszać wywary, odejmując ci roboty - odpowiedziała, bo jednak nie znała się jakoś szczególnie na samych kociołkach. Może faktycznie zastosowany metal mógł wpłynąć jakoś na składniki, które w nim się znajdowały? Choć nie powinno to mieć znaczenia. Inaczej nauczyciele na pewno byliby dużo bardziej wybredni, gdy chodziło o listę inwentarza dla młodych czarodziejów oraz wyposażenia sali. Na pewno jednak chciałaby, aby okoliczności warzenia różnych wariantów eliksirów były jak najbardziej do siebie zbliżone, aby mogli zapobiec występowaniu większej ilości zmiennych, które mogły wpłynąć na ostateczny efekt ich eksperymentów. To jednak na pewno jeszcze mieli do przemyślenia, gdy przyjdzie już co do czego. - Możemy spróbować z rącznikiem, ale wtedy wypadałoby przygotować na wszelki wypadek także antidotum. Wiesz, że zdarzają się wypadki - przypomniała mu, bo jednak w przypadku jakiegokolwiek badania eliksirów powinni mieć przy sobie gotowe odtrutki. - Po prostu chodziło mi o wypróbowanie czy wypicie czystej rosy przyniesie jakiś skutek. W końcu to też ją ciekawiło i jej zdaniem dobrze byłoby to również sprawdzić.
- Właściwie to zastanawiam się, czy te z lepszych materiałów nie są jednak… Wiesz, no jednak składniki reagują na wszystko, ale w sumie z drugiej strony masz rację. W końcu wtedy na eliksirach byłby problem, chyba że z tego powodu każą mieć konkretny kociołek, aby uczyć się od podstaw bez dodatkowych efektów - stwierdził z namysłem, sam nie będąc już pewnym, czy naprawdę materiał kociołka miał wpływ na eliksiry. Nie chciał jednak ryzykować zniszczeniem eliksiry przez użycie innych niż zwykle narzędzi. Zaraz też pokiwał głową zgadzając się ze zdaniem, że potrzebowali antidotum, jeśli zamierzali sięgnąć po trujące rośliny. To było coś, co zdecydowanie powinni mieć przy sobie za każdym razem, kiedy tworzyli swoje eksperymenty. Powoli Jamie dochodził do wniosku, że zbliżał się ten moment, kiedy mogli wybrać jeden z tradycyjnych eliksirów i spróbować zrobić jego lepszą, ale wegańską wersję. - Po prostu wypić? - powtórzył po Minie, marszcząc nieco brwi. - Nie sądzę, żeby w takim wydaniu miała jakiekolwiek działanie. W końcu rano i stworzenia i my chodzimy po niej i nie zauważyłem żadnego wpływu na buty, czy na mnie, choć… Możemy spróbować, jeśli znajdziemy w składziku. W końcu wypite może działać inaczej, ale wydaje mi się, że rzeczywiście będzie to raczej nośnik dla innych substancji, katalizator, niż coś innego - rozwinął swoją myśl, nim w końcu podniósł się z ziemi proponując aby wracali do zamku na śniadanie.
+
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
- W zasadzie masz rację. Jeśli kociołek byłby słabej jakości i nieodpowiednio wykonany to faktycznie mogło by dojść do jakiś reakcji. W końcu metal koroduje, pokrywa się nalotem i może ulec uszkodzeniu pod wpływem eliksirów, a potem wniknąć w jego skład. To samo jednak się tyczy tego, że musielibyśmy się upewnić czy na pewno zostały uprzednio dokładnie wyczyszczone, aby nie znajdowały się w nich resztki poprzednich wywarów - kiedy tak wyliczała, dochodziła do wniosku, że chyba najmniej problematyczne byłyby kociołki jednorazowego użytku, ale na pewno przy pomocy zaklęć uda im się je doczyścić tak, aby nie było wątpliwości, co do ich stanu. W zasadzie nawet, gdyby nie sięgali po trujące składniki to lepiej było mieć pod ręką antidota. Nigdy nie mogli mieć pewności, co do tego jak faktycznie wyjdzie im eliksir i czy jakieś składniki nie zaczną wchodzić ze sobą w niewłaściwe reakcje, powodując skutki uboczne. Na pewno wiele ryzykowali. Chociaż na pewno dużo trafniej można było to powiedzieć o ich obiektach testowych. - Czasami efekty można zaobserwować dopiero po przyjęciu składnika w formie doustnej. Chociaż nie wiem też ile powinno się tego zażyć. Niemniej faktycznie spore szanse są na to, że działać będzie to jak katalizator lub środek neutralizujący niechciane zmiany - odpowiedziała, zamykając finalnie fiolki zebranej rosy i ruszając zaraz za przyjacielem w stronę zamku chociaż jej samej nie towarzyszył jakoś głód. Zamiast pójść na śniadanie wolałaby dużo bardziej po prostu położyć się w łóżku i pospać dodatkową godzinę.
z|t x2
+
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Przed krukonami został ostatni mecz, który był kluczowy w rozgrywkach o puchar Quidditcha. Właśnie dlatego Jenn nie mogła odpuścić i dokładała wszelkich starań by przygotować się do tego jak najlepiej. Miała też cichy plan, żeby namówić Christiana na dołączenie do drużyny, ale kuzyn zdawał się w tym temacie bardzo oporny. Perswadowała mu to od tygodnia, aż wreszcie dała za wygraną i stwierdziła, że co będzie to będzie i że nie należy chłopaka do tego zmuszać, bo się tylko zniechęci. Sama zaś przebrała się w sportowy strój, związała włosy i ruszyła na spotkanie z przygodą. No, a może z masakrą i terrorem, bo takie wrażenie robiły na niej lekcje z Antoszą. Ale dobrze. Przed ostatnim meczem tego właśnie potrzebowała. Pod warunkiem, że nie nabawi się z tego wszystkiego kontuzji, która wykluczy ją z meczu.
Lily nie czekał już w tym roku szkolnym żaden mecz, dlatego na zajęcia przyszła wyłącznie w celach rekreacyjnych. Miała w nosie jak jej pójdzie, chciała po prostu cieszyć się aktywnością na świeżym powietrzu. Lekcja nad jeziorem w środku maja to było coś wspaniałego i zamierzała się tym rozkoszować, nawet jeśli nauczyciel da im popalić. - Dzień dobry, profesorze! - posłała mu promienny uśmiech, zabarwiając powitanie odrobiną czaru wili. Zrobiła to całkowicie z premedytacją, chcąc pobawić się nieco tym strasznym, groźnym trenerem. Była na miejscu jedną z pierwszych osób. Miała na sobie sportowy strój nie do końca przystający do szkolnych standardów. Ale przecież było tak gorąco! A ona chciała pochwalić się swoim pięknym ciałem i przewrotnie rozpraszać męską część uczestników lekcji. W końcu była półwilą i miała dziś bardzo psotny nastrój.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Koniec roku i wpierdol od Avgusta? Tego Max nie odmawiał nigdy. Nie wiedział, co tym razem nauczyciel dla nich szykuje, ale patrząc na lokalizację miał podejrzenia, że chciał utopić ich w jeziorze. Brzmiało jak dobre spędzenie popołudnia, to też Solberg bez zastanawiania się, zabrał swój sprzęt i ubrany w krótkie gacie poleciał na błonia. Przywitał się radośnie ze wszystkimi zgromadzonymi. O mało co a nie odpaliłby szluga na poczekaniu, ale mimo letniej wersji dresiku i okularów przeciwsłonecznych na głowie, przypomniał sobie, że wciąż jest na terenie szkoły, gdzie jakimś cudem, za jaranie szlugów mogą wlepić Azkaban, bo przecież jest to zbrodnia na miarę Voldemorta. Czekał więc grzecznie, gotów na każdy rodzaj Antoshkowych tortur, jakie miotlarz dziś dla nich miał w zanadrzu.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Przez ostatnie tygodnie plątało się po niej jakieś dziwne, tajemnicze choróbsko, które na zmianę odchodziło i przychodziło, falami uniemożliwiając jej udział w szkolnym życiu w stopniu, w jakim by pragnęła. Nawet ostatni mecz, który grali przeciwko Hufflepuffowi musiała odpuścić, bo pielęgniarka zasugerowała, że lepszym wyjściem będzie dla niej zawinięcie się w pościel i faszerowanie całego ciała eliksirem pieprzowym, od którego miała już nie tylko poparzone gardło, ale także odruch wymiotny na samą myśl o nim. Jedynym promyczkiem w ostatnim czasie okazała się wiadomość na wizzengerze od @Royce Baxter, że niedługo pojawi się w końcu w szkole. Jego przedłużająca się nieobecność nieco martwiła dziewczynę, lecz cóż więcej miała zrobić, jak czekać? - Jak tam? - wyszczerzyła się do Ślizgona, gdy zetknęli się gdzieś w drodze nad jezioro. Dogadali się, że oboje zamierzają popisać się swoim masochizmem poprzez wzięcie udziału w kolejnej lekcji Avgusta. - Powiem Ci, że nie mam zbyt wielu oczekiwań - rzuciła w kontekście zbliżającego się wycisku. - Ostatnio tak często bywałam w skrzydle, że chyba mam już założoną kartę stałego pacjenta - dodała żartobliwie, nawiązując do swojego paskudnego, niechcącego się skończyć przeziębienia - a co tam, może by do tego dołożyć złamaną rękę? Szkielewzro w tym roku jeszcze nie zaliczyła! Przełożyła swoją miotłę z jednej ręki do drugiej, by tą pierwszą swobodnie zahaczyć o ramię chłopaka, leniwie wspierając się na nim w drodze nad jezioro. Coś zakręciło ją w nosie i początkowo pomyślała, że to po prostu pozostałości poprzedniego kataru, lecz nagle w jej głowie zaświtała bardzo głupia idea, by spróbować podstawić Royce'owi nogę. - Orientuj się! - zapowiedziała psikus, śmiejąc się głupkowato i wystawiając na bok jedną stopę, licząc, że chłopak chociaż uda, że się potknie.
Chris stawiał coraz mniejszy odpór namowom Jenn, żeby przyłączyć się do drużyny quidditcha. Tak naprawdę lubił latanie na miotle i aktywność fizyczną, a mecze dawały jedno i drugie. Ale postanowił poczekać do treningu, wtedy jej powie, że chce być ścigającym. Ale może Kuzynka zaproponuje mu inną pozycje, w końcu znała się na tym dużo lepiej. Stawił się nad jeziorem w sportowym stroju i ze szkolną miotłą w ręku. - Cześć Jenn, podobno pan Avgust potrafi dać wycisk, to prawda? - Chris nie miał jeszcze do czynienia z osławionym Antoshą Avgustem i był bardzo ciekawy jak będzie wyglądać lekcja. Nie stresował się specjalnie, bo trening po którym czołgasz się do łazienki, to dobry trening.
Widok Kasi to pierwsza miła rzecz, której doświadczam w ciągu ostatnich tygodni. Sytuacja w domu była napięta na tyle, że wycofałem się z jakiejkolwiek aktywności. Staram się nie myśleć o zaległościach, o swojej drużynie czy o egzaminach. Skupiam się na mojej pięknej towarzyszce, która była ze mną w tych trudnych chwilach. I bardzo to doceniam. Dlatego uśmiecham się do niej szeroko; dla zwykłego obserwatora był to zwykły szelmowski wyszczerz, dla kogoś, kto znał mnie trochę dłużej – wyrażenie szczerej radości i uosobienie ulgi. Jej proste pytanie zbija mnie z tropu, bo kompletnie nie wiem co odpowiedzieć, ale stawiam na starą sprawdzoną nonszalancję i beztroskę. – Stabilnie – wzruszam ramionami i całuję ją wesoło w policzek, naprawdę zadowolony, że mam teraz obok siebie właśnie ją. – Wszyscy zgodnie stwierdzili, że mam wypierdalać do Hogwartu, bo nawet podłogi dobrze nie umiem umyć i jestem kompletnie bezużyteczny – żartuję sobie, po czym dodaję z nieco większą powagą: – Jest znacznie lepiej, nie tak łatwo zajebać Baxtera. Ojciec powoli wraca do zdrowia, a moja siostra ogarnia to, co najważniejsze – zdaję pokrótce sprawozdanie. – A u ciebie? – dopytuję z troską i ciekawością. Unoszę brew, gdy Kasia mówi, że nie ma zbyt wielu oczekiwań. – I to jest właśnie twój największy błąd. Wymyśl najgorszy czarny scenariusz, pomnóż go przez sto i być może w pięciu procentach będziesz gotowa na piekło jakie zgotuje nam Antek – paplam i wręcz nie mogę się doczekać tej lekcji. – Nie miałem zbyt wielu okazji do latania, więc jest duże prawdopodobieństwo, że za jakąś godzinę pielęgniarka będzie składała moje szczątki – parskam śmiechem, ale Gryfonka postanawia sobie zażartować. Mój refleks szachisty jak zwykle pozwala mi całkiem nieźle zorientować się co planuje. I z pełną świadomością co się dzieje – ląduję na trawie, ciągnąc dziewczynę za sobą. – Słuchaj, wystarczyło powiedzieć, że wspólne wyjście na zajęcia to tylko pretekst – chichoczę pod nosem i macham brwiami, po czym szybko podnoszę się z ziemi i podaję jej rękę. – Ale na tak intensywną rozgrzewkę nie mamy już czasu – szczerzę się, bo choć sytuacja nam sprzyja to ostatnie czego nam trzeba to spóźnienie u Avgusta.
Choć w lutym przeżywali dość upojne, paradoksalnie gorące chwile, biorąc pod uwagę, że miały miejsce w zamarzniętej, śnieżnej zaspie, obecnie nie uciekali się do aż takich czułości. Pozostali w swoim życiu, owszem, utrzymywali kontakt nawet regularnie, będąc dla siebie wzajemnym wsparciem, lecz uprzednio wzniecony ogień (podżegany podstępną amortencją), przygasł nieco, przeradzając się w zgoła innego rodzaju sympatię. Co los złączył, człowiek niech nie rozdziela, czy jakoś tak. Jego nieobecność w ostatnim czasie nieco odbiła się na jej samopoczuciu, bo czuła się w zamku trochę bardziej samotna, niż do tego przywykła. - To chyba dobrze - skwitowała na starcie, zdając sobie sprawę z otwartości i prostoty pytania. Teoretycznie najgorzej z takiego wybrnąć, ale jemu udało się to całkiem nieźle! Już po chwili otworzył się nieco i ujawnił jej więcej szczegółów odnośnie ostatnich tygodni spędzonych poza szkołą. - To wspaniale! Poślij papie Baxterowi pozdrowienia z mojej strony! Cały ten czas trzymałam za niego kciuki! - dodała, szczerząc się do niego, czując w piersi narastającą ochotę na psoty. Jakkolwiek to brzmi. Pytanie o to, co u niej, wywołało na jej twarzy konsternację. Niby nadrabiała mu na bieżąco wszystko, co się działo w szkole, ale pewne elementy świadomie odpuściła. Jak chociażby incydent z KRT... - A, powiem Ci, że bywało lepiej - mruknęła, gryząc policzek od środka i mieląc w myślach, czy się przyznać do swojego ekshibicjonistycznego epizodu, czy lepiej tego nie robić. - Możliwe, że dojdą do Ciebie informacje o mojej bieliźnie. Albo o byciu miss mokrego podkoszulka, w zależności od tego, o którym kółku będziesz słyszał plotki - dodała, starając się ograć lekkie zawstydzenie śmiechem. Prawda była taka, że oba te wydarzenia nieco zaważyły na jej obecnej pewności siebie. Momentami wpadała w paranoję, że ludzie rozmawiają o jej różowych majtkach, które nieumyślnie pokazała całkiem licznej grupie osób. W innych momentach doskonale wiedziała, że o nich mówią, bo nie kryli się oni z tematem konwersacji. Podłożenie nogi nie było zbyt przemyślane, biorąc pod uwagę fakt, że uwiesiła się jego ramienia i zapomniała go puścić, gdy tak leciał jak kłoda na trawę. Pisnęła na poły z zaskoczenia, na poły z radości, po czym jęknęła, gdy spotkanie z ziemią okazało się twardsze, niż się spodziewała. - Musisz mi uwierzyć, że na tego typu atrakcje wybrałabym inne miejsce. Krzaki jakieś chociaż - zawtórowała mu śmiechem, łapiąc go za przegub ręki, by dźwignąć się z powrotem do pionu. Z wielkim trudem powstrzymała cisnący jej się na usta żart, jak to właśnie poleciała na niego.
Szczerze powiedziawszy Adeli było strasznie głupio - ostatnio totalnie zawaliła latanie na miotłach, mimo że dotąd naprawdę to lubiła. Próby z Carterem pożerały masę czasu, a na dodatek kolejny szlaban w cieplarni uniemożliwił jej udział w kluczowym dla Gryfonów meczów. No cóż - trochę zjebała i należało to naprawić, dlatego bez żadnych wymówek ruszyła na trening. Niestety, po drodze na błonia, już niemal klasycznie dopadły ją widziadła - w ostatnim okresie męczyły ją praktycznie codziennie, bardzo utrudniając funkcjonowanie. Tym razem pojawiła się wizja, której dotąd nie znała, co napawało ją jeszcze większym przerażeniem. Za jej pleców dolatywał okropny krzyk, który doprowadził do tego, że chciała tylko uciekać, uciekać i uciekać. Gnała tak długo, dopóki nie wywróciła się niedaleko swojej finalnej destynacji. Dopiero wtedy oprzytomniała, z trudem znosząc kolejny upadek - ostatnio było ich zdecydowanie za dużo. Wstała, otrzepała się i powoli podążyła na miejsce zbiórki, mocno podminowana. Nie podeszłą do Kate, bo widziała, że ta rozmawia z Roycem, a w obliczu inby z Lockiem wydawało się to całkiem rozsądnym rozwiązaniem. Pomachała do @Maximilian Felix Solberg, jednak ze względu na zniszczone morale, zrezygnowała z zagadywania go.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Wystrzeliła z Poziomki absolutnie zdegustowana tym, że tak się zagadała z @Augustine Edgcumbe przy porannej kapuczinie, że niewiele brakowało, aby się spóźnili. - Jak przyjdziemy sekundę po czasie to jestem pewna, że będzie nam kazał napisać esej o jakichś pierdach. Cyrylicą, oczywiście. Albo ześle na Sybir. Albo po prostu nas w tym jeziorze utopi - biadoliła pod nosem, w pośpiechu truchtając do zamku. - Zosia mówiła, że jest pewna, że Antek ma znajomości z samym carem - dodała szczerze przejęta, bezgranicznie ufając osądom Zofii Brandon-Williams. - Boże dasz wiarę, że to pewnie jedna z ostatnich lekcji i za parę miesięcy będziemy t ę s k n i ć za Avgustem? - koniec roku zbliżał się nieubłagalnie, a ona coraz bardziej odczuwała, że jedna w większych przygód w jej życiu po prostu się zakończy. - Chociaż ja po ostatnim meczu z Huffem czekam na propozycje klubów, bo moim skromnym zdaniem profesjonalna liga to idealne miejsce dla takiego wrodzonego talentu jak ja - nie omieszkała wspomnieć jak świetnie jej poszło, a przy okazji umilić im ten półmaraton wesołym ględzeniem. - Masz coś po lekcjach? Jest promka w McMagic, że jak kupisz zestaw powiększony McMerlina to gratis dorzucają eleganckie szklanki, uważam że to uczciwa cena, będą na drineczki - beztrosko zagadywała do swojego towarzysza, który w wyśmienitym humorze (o czym świadczyła jego mina) dreptał obok. W końcu dotarli nad to nieszczęsne jezioro, a ona cała zdyszana walczyła z pokusą, aby położyć się na trawie. Zamiast tego, oparła czoło o ramię Augusta i czekała ledwo żywa na prawdziwy wycisk.
______________________
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Kto by przypuszczał, że taki ze mnie gadatliwy człowiek i przez ploteczki ze mną o mały włos nie spóźniliśmy się na lekcję. A jednak czasem druga osoba czyni cuda, która ma tyle do powiedzenia, że nawet ja angażuję się w rozmowę. Poskutkowało to jednak tym, że ledwo skończyliśmy kapuczino, a już musieliśmy lecieć pod szkolne bramy. Na dodatek teleportacją, bo inaczej pewnie byśmy nie zdążyli. Nienawidziłem teleportacji, nawet łącznej, bo przecież Gryfonka musiała mi pomóc z tym okropnym czarodziejskim środkiem transportu. Teraz już nie w sosie szedłem szybkim krokiem w kierunku lekcji Antka. - Mam nadzieję, że da mi zabrać psa na Sybir - stwierdzam tylko jakby to miało być najgorszą z rzeczy, które wymieniła Marlena. - W Rosji już nie ma cara - oznajmiam tylko psując zabawę. Ja osobiście wierzyłem w jedną czwartą tego co mówiła Zosia. W końcu wierzyła we wróżby. Chociaż oczywiście była moją super psiapsi. - Myślisz, że będziemy akurat za nim tęsknić? - pytam niepewnie na tak odważne stwierdzenie. - No to dobrze, przynajmniej będziesz na nas mnóstwo zarabiać - stwierdzam na te przechwałki dotyczące meczu, które słyszę już tysięczny raz, więc nie chce mi się zarzucać jej komplementami. Już ją wystarczająco pochwaliłem wcześniej. - Brzmi jak randka, której nie mogę odmówić - komentuję zaproszenie mnie akurat na McMagica, a wtedy w końcu dobiegamy nad jezioro; wzdycham głęboko, zmęczony i kładę dłoń gdzieś na talii opierającej się o mnie Marleny.
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Biegnąc przez błonia miał nadzieje, że nie będzie ostatnim gamoniem, który dotarł na zajęcia, ale wszyscy wiedzieli, że najważniejsze to się nie spóźnić. Avgust był przyjemny jak sraczka z rana i bez pretekkstów by uprzykrzać uczniom życie i choć był lepszy od Patola, to jedynie o odrobinę. Zdyszany zatrzymał się przy grupie, trochę się kuląc, a trochę garbiąc, coby go było widać jak najmniej i by się nie rzucał w oczy nikomu, a już szczególnie Antoszy. - Elo... - powiedział do swoich ulubionych gryfonek @Kate Milburn i @Adela Honeycott, maskując ręką beknięcie, bo akurat - niespodzianka - jadł zanim tu przybiegł i mu się całe jedzenie teraz podekscytowało w brzuchu. Będzie bełt jak nic na tej lekcji, już to czuł w śliniankach. Klepnął @Royce Baxter w ramię, patrząc nań porozumiewawczo, bo już mu podprogowo sugerował pojedynek na miotłach o honor za miniony sezon i skierował kroki do @Maximilian Felix Solberg. - W wakacje złapałem fuchę w budce z hotdogami i kupie se chyba w końcu normalną miotłę. - wyznał przyjacielowi.
Antosha Avgust
Wiek : 46
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185
C. szczególne : mocny rosyjski akcent, niski głos; poważny, nieprzystępny i mało ekspresyjny
Czekał na skraju jeziora na zgraję tych patałachów, z niecierpliwością wyczekując ich nadejścia, bo to miała być o s t a t n i a organizowana przez niego lekcja - potem już tylko egzaminy, zakończenie roku, wakacje i przez bite dwa miesiące nie będzie musiał patrzeć na potykające się o własne miotły łamagi. Tak, zdecydowanie nie był nauczycielem z powołania. - Dzień dobry, dzień dobry, dla kogo dobry dla tego dobry - mamrotał do pojawiających się niezbyt tłumnie na miejscu zbiórki uczniów, na żadnego nie zwracając większej uwagi, dopóki nie pojawiła się wśród nich @Lily Blackwood, uczennica kompletnie Antkowi nieznana, ale do której z marszu poczuł niespodziewany przypływ czystej sympatii. Odwzajemnił jej uśmiech ciepło i sympatycznie i prawdopodobnie był to pierwszy raz w całym jego życiu, kiedy wyglądał tak milutko na lekcji. Sam się zdziwił, skąd u niego taka reakcja, ale z jakiegoś powodu postanowił pójść za ciosem i zafundować wszystkim miłe traktowanie. Tak dla zabawy. Dla odmiany. Dla hecy. Bo nagle do niego dotarło, że wszyscy znajdujący się w zasięgu jego wzroku mają miny jakby chcieli umrzeć albo już umarli. No, z drobnymi wyjątkami. - A co wy tacy nieżywi? - rzucił do całej grupy; zawsze na początku miał zwyczaj rugania młodzieży za byle co i tym razem padło na kiepskie humory, chociaż jego ton wskazywał raczej na zwykłe zagadanie, a nie czepianie się. Wszystko za sprawą pięknej pogody, nadchodzących wakacji, wielu godzin spędzonych na tzw autorefleksji - no i oczywiście zaczarowanego uśmiechu Puchonki. - No, w końcu! Rodion i Katiusza przyszły uśmiechnięte, zadowolone, zamiast gdzieś łajdaczyć się to razem na lekcji czas spędzają, widzicie, b a r d z o f a j n i e - pochwalił @Royce Baxter i @Kate Milburn, których chwilę wcześniej widział w oddali, tarzających się beztrosko po trawie i postanowił wyrozumiale nie traktować tych zalotów jako pajacowania. Obok dostrzegł też @Adela Honeycott która wyglądała jak siedem nieszczęść. - Adelka, a ty co, cała jesteś? Rzuć sobie Chłoszczyścia na dresik, pobrudzony masz - poradził uprzejmie, dedukując po śladach trawy i błota że dziewczyna musiała się porządnie przewrócić w drodze nad jezioro. Kiedy tuż przed rozpoczęciem zajęć na miejsce dotarła @Marla O'Donnell, Antek powitał ją oklaskami i to wcale nie ironicznymi. - Witam gwiazdę ostatniego meczu! Słuchajcie, gdyby wszyscy grali w quidditcha tak, jak Milena z Puchonami, to świat byłby pięknym miejscem - skwitował poetycko, kiwając głową do dziewczyny w mega aprobacie, a potem rozpoczął lekcję dmuchnięciem w gwizdek. - MOI DRODZY - zaczął, nie zarządzając żadnego rygorystycznego dwuszeregu ani niczego podobnego, tylko po prostu zaczął mówić, machając nonszalancko gwizdkiem zawieszonym na smyczy z logo fabryki słodyczy Honeycott (prezent od Gwen). - Dzisiaj zrobimy sobie taki test waszych umiejętności jak na olimpiadzie. Który mi powie, jakie są dyscypliny na miotłopięcioboju i czym różni się klasyczny od nowoczesnego? - rzucił banalne pytanie, gotów nawet szastnąć jakimiś punktami za poprawną odpowiedź - To właśnie dzisiaj zrobimy i zobaczymy, kto najlepszy jest. Będzie nagroda, proszę postarać się. No. To powodzonka. Lecimy - zarządził dziarsko, zagwizdał raz jeszcze i przystąpił do wyjaśniania krok po kroku co mają robić. - Ach. Jak któreś pływać nie potrafi to... - wstyd, hańba i kompromitacja, proszę utonąć i nie zawracać głowy -...niech powie, tak? - dodał, przypominając sobie na koniec o pewnej ważnej kwestii, mianowicie że należałoby jednak zadbać o to żeby nikt nie umarł. W końcu miał być dziś miły, a topienie dzieci raczej nie należało do takich czynności.
Rozgrzewka
Na początek rzuć k100, które oznacza to na ile skuteczna była szybka i intensywna rozgrzewka zafundowana wam przez Antka: bieganie wokół jeziora i różne wygibasy aktywujące mięśnie. Wynik 1-49 oznacza, że nie poszło ci najlepiej i tylko bardziej się zmęczyłeś, dlatego do ostatecznego wyniku dodaj 1. Wynik 50-100 oznacza, że poszło ci świetnie, a morale wzrosły, dlatego od ostatecznego wyniku odejmij 1.
I przechodzimy do gwoździa programu:
Pięciomiotłobój czarodziejski
Pierwsza zasada mechaniki jest taka jak zwykle u Antoszki: rzucamy 5xk6, które po kolei odpowiadają za kolejne konkurencje. Ofc potem dorzucamy kostki wyszczególnione w każdym opisie. Druga zasada: im mniej oczek, tym lepiej. Trzecia zasada: za każde 15 punktów z GM w kuferku można przerzucić dowolną kostkę, liczy się drugi rzut.
FAQ:
punkty kuferkowe liczą się bez sprzętu, jak z kostek i modyfikatorów wyjdzie ujemny wynik k6 to po prostu znaczy że poszło wam super, nie można pisać po terminie, za jeden post będzie jeden punkt do kuferka a za dowolne rozbicie lekcji na dwa posty - dwa punkty, ta ostatnia emotka symbolizuje rzucany kafel okej XD
1. Pałowanie Pierwszą konkurencją jest pojedynek siły i precyzyjności, a twoje zadanie to zwalenie przeciwnika z miotły za pomocą tłuczka. Fabularnie każdy staje w szranki z każdym aż wyłoniony zostaje zwycięzca i według otrzymanych miejsc zdobywacie punkty; mechanicznie byłoby to zbyt skomplikowane dlatego pierwsza k6 mówi o tym jak ogólnie komu poszło. Im mniej oczek, tym mniej razy obrywasz.
Modyfikatory:
-1 za cechę "silny jak buchorożec (siła fizyczna)" -1 za bycie pałkarzem w drużynie +1 za cechę "rączki jak patyki (siła)"
Za każde oczko k6 dorzuć k100 - każdy wynik 70 i więcej oznacza mocne stłuczenie które będzie ci doskwierało przez resztę lekcji.
2. Pływanie Co ma pływanie do latania? Nic, ale to nie ma znaczenia, bo w kolejnej dyscyplinie miotłoboju musisz wskoczyć do jeziora i przepłynąć wyznaczony dystans jak najszybciej. Im mniej oczek, tym krótszy czas osiągasz. Dodatkowo dorzuć k6 na przygodę w wodzie, która może wpłynąć na wynik K6.
Przygody:
1 - coś podejrzanego smyra cię po stopie, a ty tracisz czas na próbę uwolnienia się z tych szponów; okazuje się że to tylko glon. Dodaj 1 do czasu. 2 - źle nabierasz powietrza i opijasz się wody, w której woźny chyba wcześniej wypłukał mopa. Po wyjściu na brzeg robi ci się niedobrze. Wymiotujesz. 3 - atakuje cię agresywna ryba i gryzie po kostkach! Przeżyjesz, ale będzie bolało do końca lekcji, ktoś koniecznie musi ojojać twoją ranę. 4 - wpadasz w dziwny wir i dodajesz 2 do czasu, bo zamiast płynąć do przodu kręcisz się w kółko. Jeśli ktoś ci pomoże i wyciągnie, oboje dodajecie po 1. 5 - ale heca, dostrzegasz gdzieś niedaleko mackę kałamarnicy (a może to tylko jakiś badyl?), jej widok motywuje cię do ucieczki. Odejmujesz 1 od czasu. 6 - wpadasz w jakieś sitowie i nie dość że rozdzierasz sobie strój, to jeszcze jesteś cały poharatany.
3. Lot przez płotki Stajesz na trzonku i lecisz, a gdy napotykasz przeszkodę, przeskakujesz ją i lądujesz z powrotem na miotle. Im mniej oczek, tym mniej trudności ci to sprawia.
Modyfikatory:
-1 za cechę "gibki jak lunaballa (zwinność)" +1 za cechę "połamany gumochłon"
Za każde oczko k6 dorzuć literę. Samogłoska oznacza, że po prostu nie przeskoczyłeś przeszkody, ale nie zrobiłeś sobie krzywdy. Spółgłoska - że zahaczasz o płotek lub źle lądujesz na miotle i w efekcie nabijasz sobie guza, siniaka, coś łamiesz, obijasz itp. Przy 4 i więcej spółgłoskach spadasz z miotły i nie kontynuujesz miotłoboju. Dorzuć wtedy k100 i jeśli wypadnie 70 i więcej, umierasz wymagasz pomocy skrzydłoszpitalnej.
4 i 5. Lot przełajowy ze strzelaniem goli Dwie ostatnie dyscypliny są połączone. Przelatujesz przez powietrzny tor przeszkód, co jakiś czas natrafiając na stację z kaflem i pętlą, do której musisz trafić. Łącznie jest ich pięć.
Modyfikatory:
-1 do latania za cechę gibki jak lunaballa (szybkość) -1 do rzucania za bycie ścigającym w drużynie
Im mniej oczek, tym sprawniej lecisz. Szczegóły poniżej:
Latanie:
0 - śmigasz jak podniebna primabalerina, wykorzystujesz jedną z przeszkód do imponującej akrobacji 1 - idzie ci tak dobrze, że żadna z napotkanych przeszkód nie wpływa na twój lot 2 - silny wiatr spycha cię lekko z toru 3 - silny wiatr spycha cię lekko z toru, lekko uderza cię czyhająca na was gałąź bijącej wierzby 4 - silny wiatr spycha cię lekko z toru, mocno uderza cię czyhająca na was gałąź bijącej wierzby, oślepia cię słońce i zbaczasz na chwilę z trasy 5 - silny wiatr spycha cię lekko z toru, mocno uderza cię czyhająca na was gałąź bijącej wierzby, oślepia cię słońce i zbaczasz na chwilę z trasy, obrywasz jednym z wypuszczonych przez Antka tłuczków 6 - silny wiatr spycha cię lekko z toru, mocno uderza cię czyhająca na was gałąź bijącej wierzby, oślepia cię słońce i zbaczasz na chwilę z trasy, obrywasz jednym z wypuszczonych przez Antka tłuczków a na koniec zaplątujesz się w lewitującą pajęczynę
Im mniej oczek, tym celniej rzucasz:
Rzucanie:
0 - robisz show z kombinacją! 1 - trafisz we wszystkie pętle 2 - pudłujesz raz 3 - pudłujesz dwa razy 4 - pudłujesz trzy razy 5 - pudłujesz cztery razy 6 - pudłujesz pięć razy
I to by było na tyle!!! Niech wygra najlepszy! Proszę o uzupełnienie kodu:
Ostatnio zmieniony przez Antosha Avgust dnia Pią Maj 31 2024, 17:59, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
0.Rozgrzewka:67 (-1 do ostatecznego wyniku) 1.Pałowanie:6 -> 4 -> 5-> 6 ->2 -1(pałowanie w drużynie) oraz 68 (ledwo nic mi się nie dzieje) 2.Pływanie:3 i 1 przygoda (+1 do ostatecznego wyniku) 3.Skakanie:4 -> 2 oraz 2 spółgłoski 4.Latanie:2 - wiatr lekko mnie spycha z lotu 5.Rzucanie:3 - dwa pudła Łączny wynik: 11 przerzuty 1/6
-Nowy mistrz parówy w okolicy? Na pewno wpadnę umilić Ci ten czas. - Odpowiedział @Lockie I. Swansea, gdy ten pochwalił się swoją nową robotą. Co jak co, ale szanował, że chce kupić sobie w końcu własny sprzęt. Ile można walczyć o życie na tych starych szkolnych szczotach. W końcu jednak Avgust zapowiedział, co będą dzisiaj robić i Max nie mógł się ucieszyć bardziej. Wiele wyzwań, zamiast jednego? Wchodził w to w ciemno, od razu przechodząc do rozgrzewki, która wyszła mu świetnie i dodatkowo poprawiła humor i nabuzowała do dalszego działania. A że pierwsze było pałowanie, to Max już w ogóle latał ze szczęścia. Podleciał naprzeciw swojego przeciwnika i pięknie jebnął mu z tłuczka. Cel, siła i refleks były na miejscu. Może nie idealnie, ale ślizgon nie mógł narzekać. Do tego nie oberwał sam. W ostatniej chwili uchylił się przed lecącą na niego kupą żelaza i mógł kontynuować zawody. Zeskoczył z miotły do wody, gotów ochłodzić się nieco w jeziorze. Uwielbiał pływać, ale coś dzisiaj nie miał do tego szczęścia. Poszło mu trochę wolniej, bo coś złapało go za kostkę i nim Max zorientował się, że to tylko glony, stracić sporo czasu na niepotrzebne szarpaniny.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
0.Rozgrzewka:76 (-1 do końcowego wyniku) 1.Pałowanie:1 (-1 za bycie pałą slytherinu, więc w sumie 0 i dalej nie kminie) 2.Pływanie:3 i przygoda 5: -1 do wyniku, czyli ostatecznie 2 3.Skakanie:3 - E, J, C 4.Latanie:1 - idzie ci tak dobrze, że żadna z napotkanych przeszkód nie wpływa na twój lot 5.Rzucanie:4 przerzut za kuferek na 3 - pudłujesz dwa razy Łączny wynik: 8
- Jak będzie taki ruch jak w cukierniczym w zeszłe wakacje, to wpadaj często, bo mi nie będą schodzić parówy. - wspomniał bartdzo drętwy sezon w budce z pączkami, w której złapał się na 1/4 etatu w zeszłe wakacje. Lubił słodycze, ale po dwóch tygodniach już nie mógł patrzeć na pączki, którymi żywił się przez tamten czas na śniadanie, obiad i kolację. Kiedy Avgust zaczął opowiadać o lekcji, Swansea dostrzegł na ziemi piekną czapkę niewidkę, którą oczywiście załozył na głowę, by pocieszyć się niewidzialnością. Chciał zaraz spłatać komuś psikuza, ale chwilę później czapeczka zniknęła, uświadamiając go, że znów padł ofiarą wróżkowego pyłu. Wzruszył ramionami i zabrał się za ten pięciomiotłobój, obawiając się, że go Avgust zaraz zauważy i mu z myśli wyczyta, jak wielką miał niechęć do tych ćwiczeń. Zabrał się za rozgrzewkę, bo to w sumie była najmilsza część. Lubił biegać, więc przebieżka wokół jeziora jedynie podniosła mu ciśnienie, przygotowując na dalsze wyzwania. Kiedy okazało się, że pierwsza konkurencja to pałowanie, uśmiechnął się jak szczerbaty na suchary. - I to sie rozumie. - powiedział, entuzjastycznie biorąc za pałę, bo ogólny rozpierdol brzmi jak coś bardzo wesołego. Wymachiwał pałą bezmyślnie, czyli jak zawsze, umykając tłuczkom i zakusom innych, lawirując w powietrzu jak ta pierdolnięta calineczka - choć nie pierdolnięta, bo udało mu się uniknąć wszystkich ataków. Drugi etap polegał na pływaniu, a to już mogło być męczące, szczególnie po takim pocinaniu przez przestworza. Rzucił na ubrania zaklęcie wodoszczelności, bo oczywiście nie zamierzał się rozbierać i wskoczył do wody. tak jak i czuł, nie był w najlepszej formie, kątem oka jednak zobaczył kurewsko wielką mackę kałamarnicy, która zmotywowała go do pędu niczym motorówka. Wyskoczył na brzegh niby ten karaś i łapiąc oddech nawet się nie oglądał, w obawie, że owa macka okaże się zwykłym pniakiem dryfującym w wodzie i będzie dopiero wstyd. Osuszył ubrania i chwycił za miotłę, by udać się w stronę toru z płotkami. Nie był nigdy baleriną, więc jak wystartował, już wiedział, że ma przesrane. Pierwszą przeszkodę jeszcze jakciemoge, drugą zahaczył stopą, więc lądując na miotle zsunął się i przywalił w nią kolanem, przez co jeszcze kolejna prawie ściągnęła go z miotły. Ostatecznie jednak pokonał tortury i obejrzał się na @Maximilian Felix Solberg, zainteresowany jak mu idzie, choć spojrzeniem sugerował mu, ze w myślach uważa Avgusta za psychopate.
Ostatnio zmieniony przez Lockie I. Swansea dnia Wto Cze 04 2024, 23:02, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Obiecał Lockiemu, że na parówy to on zawsze chętny i w razie potrzeby sam mu ten biznes pociągnie. W końcu parówa to nie mięso, jeść można nawet w post, czy coś. Rozmowa została przerwana przez zarządzenie Avgusta, więc Solberg rzucił się w wir sportowych przeżyć i próby przetrwania. Początkowo nie szło mu źle, ale w jeziorze zdecydowanie zwolnił. Swansea wyprzedzał go dosłownie o krok i Max miał misję, nie dać mu zrobić z siebie frajera. Odpowiedział na spojrzenie kumpla wielkim uśmiechem. Może i Antoshka był psychopatą, ale Max to lubił. Poobijanie się w zdrowy sposób było o wiele mądrzejsze niż inne jego pomysły. Podszedł do płotków z nadzieją, ale niestety życie szybko sprowadziło go na ziemię. Poobijał się chłop dwa razy na tyle mocno, że siniaki będą wyjątkowo bolesne jeszcze przez długi czas. Ostatni etap poszedł mu zdecydowanie najgorzej. Wiatr spychał Maxowi miotłę, co wpłynęło też na celność chłopaka, która zazwyczaj nie była aż taka tragiczna. Tym razem był jednak królem pudła. Przeklął sobie pod nosem na to wszystko i zakończył pięciobój, w miarę zadowolony z wymęczenia, jakie Avgust im zorganizował.