Po środku szkoły znajduje się sporych rozmiarów dziedziniec z równo przystrzyżoną trawą. Z każdej strony otaczają go mury zamku. Na samym środku stoi natomiast duża fontanna, zawsze zbierająca wokół siebie chcących odpocząć po lekcjach, uczniów.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob 6 Wrz - 18:06, w całości zmieniany 2 razy
Była za milusia… a chłopak najlepiej wiedział jaka ona jest… na pierwszy rzut oka jest super milusia, na drugi rzut oka jest milusia, a na koniec… no cóż tego trzeba się przekonać. Prawdę mówiąc jeszcze nikomu się chyba to nie udało. Spojrzała na niego, a jej oczka zabłyszczały, wróciła na czworaka i podeszła do niego bliżej, posadziła swój zgrabny tyłeczek na ziemi. Zatrzymała się przed nim, położyła dłoń ja jego dłoni nie odrywając od niego tego intensywnego spojrzenia. Jej szmaragdowe, jak to ktoś kiedyś powiedział kocie oczy wpatrywały się w niego ze zwierzęcą ciekawością – była ciekawa, ale również niepewna tego co robi. Złapała jego rękę podniosła wieko i spojrzała co kryje się pod spodem.
A na koniec robi się do tego jeszcze słodka! Dorzucimy cukier i różne śliczności to straci palce i będzie chodziła w krótkiej sukience w paski. Oczywiście wszystkie te skojarzenia należą do autorki. Naoki nie ogląda jakiś durnych kreskówek. Zdarzało się pooglądać jakieś dobre anime, ale to też nigdy nie interesowało go na tyle, by ściągać każdy odcinek każdej serii jaka wyszła. Miał bardziej... Ciekawe rzeczy do roboty. Bardziej dojrzałe. Podstępem mówisz... Urzeczony oczywiście puścił jej wieczko. Przewrócił oczami. No niech się maluszek cieszy. Szczególnie, że w środku leżały dwa duże kawałki jakiegoś ciasteczka. Takiego wypasionego ciasteczka. Cale czekoladowe, z polewą czekoladową i posypane na górze kolorowymi cukiereczkami, które na obu ciachach tworzyły coś na kształt japońskiego znaczka – dwa inne znaczki.
Na ustach dziewczyny pojawił się uśmieszek. Jej wzrok wrócił do chłopaka, jej spojrzenie nie zmieniło się wcale, a wcale. - No to teraz mam dylemat… – wyszeptała i oblizała usta zadowolona. – Ciastko, czy ciacho... – wymruczała pod nosem i wzięła rękę, kładąc ją na policzku, drugą ręką podparła się w łokci. Jej wzrok skierował się w niebo, a usta delikatnie uchyliły w zamyśleniu. W końcu wybrała, spojrzała na niego, a oczy nie przestawały się błyszczeć, położyła jedną rękę na jego ramieniu i… przygniotła go do ziemi. Wisiała nad nim, a jej kaskada włosów zasłoniła ich twarze dając im odrobinę prywatności. - Ciastko zostawię sobie na drugie… deser zjada się przed obiadem – wydukała i wpiła się w usta chłopaka namiętnie i wielką zażartością.
Uśmieszek? O, to mu się już zaczęło podobać. Całkiem całkiem... Ciekawą miał kochankę, to trzeba Naokiemu przyznać. Jednak ten moment... Coś w tym momencie wydawało mu się, że się nie zgadza. Taki hasło w jej ustach. Czyżby się droczyła z nim, żeby mu potem dokuczyć? A może chciała mu wręcz przeciwnie – sprawić przyjemność? I ten ruch... Kochana przestań. Przestań, bo nam tu oszaleje i się na ciebie rzuci. A jak mu nie pozwolisz, to biedny niewyżyty będzie szukał innych cycków na to i owo. Hm... Nie. Prędzej zaszantażowałby ją ten sposób mwahaha! Oczywiście jak to miał zwyczaju pozwolił jej się przygnieść do ziemi. Inaczej siłowałaby się na jego ramieniu z głupią mina. Niegrzeczna dziewczynka... Gdyby jej matka żyła, to na pewno dostałaby szlaban za głoszenie takich niemoralnych czynów... JAKI DESER PRED OBIADEM! Aczkolwiek w tym momencie... Mniami mniami mniami. Odwzajemnił. Równie zachłannie. Oczywiście już po chwili odwracając ją tak, że to on był górą. Nie da jej dominować. Od tego on jest w tym ich trójkącie. Hm... Przepraszam, czy Naoki może sobie jeszcze jedną laskę dobrać? Jakoś woli figury o parzystych bokach! Kwadracik... Sześcian... SZEŚCIOKĄT! TAK! SZEŚCIOKĄT!
JAK MOŻNA BYŁO ZJEŚĆ NAJPIERW OBIAD?! No… można było, jak obiad składał się z ciasta, lodów i wielu innych słodkości – ona była maniaczką takich typu rzeczy. Najpierw się je deserek, a potem myśli o pożywnym posiłku… ale to nie ważne, bynajmniej nie teraz. Może i by się siłowała, a jakby się siłowała to by się na niego obraziła, że nie pozwolił jej zrobić tego… co mu się tak spodobało. Poczuła ziemie na swoich plecach. Spojrzała na niego tym swoim pożądającym spojrzeniem. Nie chciała dominować, chciała żeby to on miał władzę, robił z nią co mu się żywnie podoba, ale oczywiście do pewnego stopnia. Są też rzeczy, na które ona sobie na pewno nie pozwoli. A mu się oberwie, jeżeli będzie chciał je na niej wymusić. Pocałunki były przyjemne i tak długo wyczekiwane przez dziewczynę… jednak za nudne. Po prostu leżeli na ziemi i się całowali, dlaczego to musiało wyglądać tak! Ona chciała, żeby było inaczej, ciekawiej, odsunęła go trochę od siebie i w milczeniu spojrzała na jego twarz. Jej mina mówiła jedno, że może się całować, ale w jakiś niezwykły i zaskakujący sposób.
Czyż słodki, czekoladowy pocałunek nie smakowałby równie dobrze, a może nawet i lepiej? I tylko z tego powodu mądrze byłoby zjeść najpierw ciasto. Przedzierać się przez ten afrodyzjak tworzony z kakao, aż w końcu dotrzeć do cudownych doznań, jakie dawał inny smak. Smak jego warg, który mógł sprawić, że nawet najbardziej nieustępliwa osoba odwzajemniłaby i przeżyłaby kosmos. Miał władzę. Robił z nią co chciał. Jedną dłoń opierał obok jej głowy. Drugą wplatał w jej włosy tworząc taką bliskość, jaka jemu odpowiadała najbardziej. Może i się odsunęła... Ale on na to nie pozwolił. Zignorował jej przekaz, jej minę. Tak po prostu. Egoista robił tylko to, co sam chciał robić. I chwilowo miał gdzieś to, że ona wolałaby inaczej. Ciekawe... Ciekawe, czy przekroczył ten stopień, kiedy bardziej się nad nią pochylił, puścił jej włosy a ręka zmieniła swoje miejsce. Dotknęła jej uda. Przesuwała się po nim powoli. Delikatnie. Tylko opuszkami palców. W dół i w górę. W górę, aż wsunęła się pod górną część jej garderoby. Na brzuch, który lekko drażniła swym ciepłym dotykiem.
Co tam ciasto! Dziewczyna może i miała fobie na punkcie słodkości, ale bardziej pożądała jego w tym momencie… chociaż jakby postanowił jej zjeść jej część to pewnie by mu przywaliła i zjadła oba, nie zostawiając mu nawet okruszka – za karę. Miał władzę – dała mu ją. Robił z nią co chciał – pozwalała mu na to. Gdyby nie to, chłopak nie miałby takiej swobody. Gdyby był dla niej tylko okruszkiem na kartce papieru zdmuchnęłaby go nie przejmując się nim. On nie mógłby robić z nią co chce, nie miałby tej władzy, gdyby ona nie chciała, żeby ją miał. Pocałunek wrócił, na początku niechętnie go przyjęła, zwłaszcza, że jej prośba została odrzucana, no ale pocałunek, to pocałunek, mimo iż był troszkę monotonny to nadal był dla niej wspaniałym doznaniem. Postanowiła bez względu na wszystko zanurzyć się w tym pocałunku i zapomnieć o problemach. Poczuła jak jego ręka błądzi po jej ciele, podobało się jej to… do momentu, kiedy przypomniała sobie o czymś co zmieniło tą sytuację całkowicie.
Dziewczyna obudziła się dosyć późno. Leżała pomiędzy stertą książek, które przewróciły się z półki i uderzyły w nią w trakcie snu. Victorique wpatrywała się niezadowolona w przestrzeń. Chciała dalej spać, jeszcze odpocząć, ale w takich warunkach nie dało rady. Wstała więc i rozciągnęła się niczym kotka. Jej oczom rzuciła się koperta… koperta zaadresowana właśnie do niej. Wstała i niepewnie wzięła ją do ręki, pierwsze co jej przyszło na myśl, to fakt, że ma kolejnego cichego wielbiciela, jednak gdy ją odwróciła dostrzegła niewielki napis:
Nikola Nightmare
Słowa wypisane drżącą dłonią co było bardzo wyraźnie. Dziewczyna przeczesała włosy i usiadła na skraju łóżka nie wiedząc co zrobić z tym faktem. Postanowiła zajrzeć do środka. Zaczęła czytać
Droga Victorique, Myślałam o tym wszystkim co się mi… co się nam zdarzyło i doszłam do jednego wniosku. Nie możemy dalej walczyć, ponieważ to nic nie daje, jedynie komplikuje nasze życie coraz bardziej i bardziej. Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia, jednak jeśli twoja duma nie pozwoli ci jej przyjąć poniesiesz stosowne konsekwencje. Kontynuując, musimy również szanować siebie nawzajem. Dlatego też masz moje pozwolenie, możesz robić z moim ciałem wszystko co ci się podoba, oczywiście oczekuję tego samego z twojej strony, jednak nie pozwolę Ci tylko na jedną rzecz…
Victorique wpatrywała się w ostatnie zdania w ciszy i spokoju. To był dobry pomysł… to było przemyślane i miało sens. Skoro nie mogą żyć osobnie, muszą nauczyć się żyć razem, tylko jak ona da radę powstrzymać się… zwłaszcza przy Naokim.
Jej oczy zabłyszczały, zmieniły swój wyraz na wielkie zdziwienie, Nikola położyła dłonie na jego torsie i odepchnęła go w miarę możliwości. Czuła jak jego ręka błądzi po jej brzuchu, nie chciała tego, chociaż nie wspomnę jakie uczucia towarzyszyły jej przy tym. - Przestań… proszę Cię… – powiedziała zarumieniona i odwróciła spojrzenie. Z pewnych względów się cieszyła, jednak ta sytuacja była dosyć krępująca… Victorique nie musiała się wycofywać… mogła po prostu to zatrzymać, a nie zwalać tego wszystkiego na nią. Była jednak szczęśliwa, że wysłuchała jej prośby.
Swobodę oczywiście, że miałby mniejszą. Ale pewnie i tak zrobiłby to, co chce. Jest większy... Sporo większy. Jest silniejszy... Dużo silniejszy. Jeśli nie doprowadziłby do czegoś pięknymi oczami, to zawsze to może zrobić na sposób właśnie siłowy. Ale to już nie byłoby takie szczególne. Wręcz przeciwnie. Byłby czymś na kształt kolejnego drania, który lata po ulicy i gwałci bezbronne niewiasty. Wprawdzie miał tylko jedną na oku, ale co za różnica czy jedna, czy kilka. Świadomość tego jaki jest, a dokładnie tego jaki nie jest... To dzięki niej Viki i Nikola mogą się czuć bezpieczne przy nim. Bo nawet, jeśli nie wiadomo czego się można po nim spodziewać to i tak ten chłopak potrafi się zachować jak przystało na partnera życiowego. Czułość i poczucie bezpieczeństwa – to trzeba dawać, żeby otrzymać całą gamę przyjemności, jakie płyną ze związku. Nic dziwnego, że jej się podobało to, co robił. Miał przecież takie sprawce paluszki. Wodząc wokół pępka zastanawiał się... Jak daleko da mu się posunąć? Na pewno dziedziniec nie jest dobry miejscem do niektórych rzeczy i o tym wiedział sam. Ale na co mu pozwoli kobieta owładnięta namiętnością i jego urokiem? Wszystko przepadło dość szybko. Jednak nie rezygnował tak łatwo. Zatrzymał rękę. Leżała nieruchomo. Ale on skoro już był zmuszony oderwać się od jej ust teraz przechylił się w prawo by dojść do jej ucha i wyszeptać krótkie dwa słowa. - Na pewno? - Jestem pewna, że to zwykłe pytanie może stanąć ćwiekiem w gardle, kiedy już i Nikola i Viki poznały do czego do chłopak jest zdolny. Chodzi oczywiście o jego umiejętności w pewnych tematach. W gładzeniu, głaskaniu, drażnieniu... Sprawianiu niezrozumianej przyjemności jednym ruchem. Będąc tak bliska płatka jej uszka cmoknął je delikatnie.
Gabriel Lacroix
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legimilencja & oklumencja, teleportacja
Gabriel leżał w swoim dormitorium szczęśliwy z życia. Bo czemuż tu nie być szczęśliwym? Leżał sobie spokojnie w slipkach, nikt mu nie wisiał na uchu, a co ważniejsze w ręku miał szklankę z Jackiem Danielsem. Żyć nie umierać! Ale wszystko , co dobre musi z czasem przeminąć. Tym razem to jego kotka postanowiła zepsuć dzień Gabrielowi. Otóż owa kotka zaczęła go drapać i gryźć, a co gorsza zaczęła się dobierać do jego szklanki! - Spadaj wstrętna alkoholiczko! – Warknął, lecz kotka kompletnie nic sobie z tego nie zrobiła i co gorsza zaczęła przed, nim uciekać! Co strzeliło temu kotu do łba tego nie wiem. Gabriel ubrał się, jak zwykle w czarne spodnie i równie czarną koszulę. Wypił zawartość szklanki i ruszył na polowanie kota-alkoholiczki! Prawdę mówiąc, nie miał najmniejszej ochoty na wychodzenie z dormitorium i przemierzanie korytarzy wśród szeptów i chciwych spojrzeń. Chciał mieć trochę spokoju tylko tyle, czy to tak wiele? No, ale trzeba było płacić swoją cenę za bycie w centrum zainteresowania. W ten właśnie sposób Gabriel doszedł do dziecińca, a raczej wbiegł próbując złapać kotkę, która czmychnęła na kolana do puchonki i zaczęła mruczeć. Gabriel stał jeszcze z daleka prawdopodobnie jeszcze niezauważony i obserwował przez chwilę tamtejszą sytuację. Teraz rozumiał dziwaczne zachowanie kota tylko niech ktoś mi wyjaśni, czy to jest normalne? Czy ten kot to jakiś pieprzony telepatka czy co? Ech nie ważne.. Gabriel poprawił swoją koszulę i zgrabnym ruchem różdżki wyczarował piękną białą Lilię. Cóż on znowu kombinował? No cóż czas pokaże zaś, tymczasem spokojnie podszedł do „pary” I uśmiechnął się wszystkim znanym uśmiechem, który nie zawsze wróżył coś miłego i przyjemnego, ale samo pojawienie się Gabriela było niczym zwiastun nadciągającej burzy. Gabriel podniósł chłopaka za koszulę z kolan dziewczyny i porzucił go gdzieś obok zaś kwiatka wręczył Nikoli z tajemniczym uśmiechem i lekko się kłaniając. - Piękny kwiat dla pięknej dziewczyny. – Powiedział łagodnie. Że co? Czy ja się przesłyszałem? Czy on prawił jej.. Komplement?! Chyba jestem jeszcze pijany… Dopiero po chwili zwrócił uwagę na drugą osobę. Japończyk? Koreańczyk? A mniejsza z większym! - Mam nadzieje, że przeszkadzam. – Powiedział z uśmiechem i jak zwykle z swoją nonszalancją, która tym razem nie była skierowana do puchonki. Świat staje na głowie doprawdy..
Ta nagła zmiana charakteru nie bardzo przydała się dziewczynie. Wpatrywała się w chłopaka z nadzieją, że tak po prostu sobie wstanie, ale kto normalny tak by zrobił? Kiedy zbliżył się do jej ucha zamknęła oczy i wstrzymała oddech. Czy na pewno? Tak na pewno. Ale dlaczego słowa nie chciały przedrzeć się przez jej krtań. Tak bardzo się bała, czy po prostu nie potrafiła nic powiedzieć? Na jej policzkach pojawiły się rumieńce, a ona spojrzała w niebo zakłopotana. Co ona miała teraz zrobić? W końcu wypuściła z płuc powietrze, które zadrżało i jeżeli zostaw w takiej pozycji musiało podrażnić jego ucho. Wtedy stało się coś dziwnego. Dziewczyna poczuła jak na jej kolana coś wchodzi, jedna łapka, druga łapka. Kicia poczłapała do niej i najwidoczniej próbowała się wcisnął pomiędzy Naokiego, a Nikolę. Dziewczyna trochę się rozluźniła, spoglądała na kotkę zdezorientowana i pewnie Naoki mógłby zrobić z nią co mu się żywnie podoba, gdyby nie przybył właściciel kotki, który chyba przyszedł odebrać swoją własność. Nikola nie zorientowała się nawet co się stało. Po chwili Naoki leżał gdzieś niedaleko niej na trawie. Może i był wysoki, ale widocznie nie był zbyt ciężki, oczywiście dla puchonki to nadal było za dużo, żeby go podnieść lub cokolwiek innego. Dziewczyna poprawiła bluzkę zarumieniona i spojrzała na niego. Wzięła kwiatek do ręki i spojrzała na niego… mega zdziwiona. On tak serio? Komplementował ją?! Normalnie koniec świata. - Gabriel… Dziękuje… – wyszeptała i zaczesała kosmyk włosów za ucho. Spojrzała niepewnie na Japończyka nie wiedząc, czy przypadkiem mu się nic nie stało. Chciała podejść i spytać się czy jest dobrze, ale jakoś tak… ogarnął nieopisany strach, bała się zrobić cokolwiek, wykonać jakiś ruch. Dlaczego? Nie wiedziała. Bała się jakby coś miało się złego teraz stać. Spojrzała niepewnie na Naoki’ego, a później na Gabriela.
I think when it's all over, It just comes back in flashes, you know? It's like a kaleidoscope of memories. It just all comes back. But he never does. I think part of me knew the second I saw him that this would happen. It's not really anything he said or anything he did, It was the feeling that came along with it. And the crazy thing is I don't know if I'm ever gonna feel that way again. But I don't know if I should. I knew his world moved too fast and burned too bright. But I just thought, how can the devil be pulling you toward someone who looks so much like an angel when he smiles at you? I guess I just lost my balance. I think that the worst part of it was losing me...
Cudowna atmosfera. To, co się między nimi działo sprawiało, że jego zmysły unosiły się pod niebiosa i zdecydowanie nie zamierzały stamtąd opaść. Podobno jak ludzie umierają, to widzą niebo. A jeśli on ma je teraz przed sobą, to znaczy, że źle z nim? Nie... To nie niebo. To jego prywatny anioł. Anielica. Która w pełni jego władzy nie potrafi mu odmówić rozkoszy. Dobrze wiedział, że nawet gdy postawi jej jasny wybór ona albo się zawaha... Albo da mu robić na co miał ochotę. Ale czekał... Jeszcze czekał na jej odpowiedź, która był pewien, że rozbawi go i to bardzo. No mów skarbie... A może przytłacza Cię wspaniałość tego, co doświadczasz? Wszakże jego dłoń wciąż leży na twojej nagiej skórze i dotyka jednego z krągłych boczków. Zdziwiło go to, że nagle przestali być sami. Kot... Nie przepadał za kotami. Jak już nie raz wspomniał zdecydowanie wolał psy. A najchętniej dobermana. Takiego wielkiego, z ogromnymi kłami w spienionym pysku. Taki, który zeżarłby tą futrzastą kulkę na kolację i jeszcze by mu było mało. Ale na noc nie powinno się przejadać. Kolejne zdziwienie. Nawet się nie spostrzegł, kiedy to poczuł szarpanie za koszulę. To drogi materiał, więc dał się podnieść. Jakoś nie widzi mu się być potarganym, bo jakiś plebs lubi się wtrącać. Szczególnie, że ma jeszcze tylko jakiś tuzin takich! Usiadł kawałek dalej, ale nie na długo. Dajcie spokój. Pewnie nawet gdyby był oszołomiony to ogromna duma i narcyzm nie pozwoliłyby mu na pokazanie, że cokolwiek mu się dzieje. Uniósł brew spoglądając na jakiegoś bałwana. No proszę... - Nikola... Poważnie? Kolejny? - Mruknął do niej nie zmieniając miny, a jego jak to miał w zwyczaju chwilowo ignorując. Wszakże jak na razie nie tknął nawet damy jego serducha. A spróbowałby. Przestałoby być miło. Szczególnie, że skoro jest ślizgonem to autorka podejrzewa, że w starciu bez różdżek miałby problem. A Naoki potrafił dać w ciry bez patyczka i zanim ktoś magiczny artefakt wyciągnie.
Gabriel Lacroix
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legimilencja & oklumencja, teleportacja
Tak kolejny egocentryczny zakochany w sobie po uszy i wszechmocny dupek do kolekcji. Doprawdy? Serio? Poważnie? Aż mi słabo… Gabriel obrzucił chłopaka obojętnym spojrzeniem. Więc to był ten cały Nao-coś tam, jakoś tam. Cholera miał słabą pamięć zwłaszcza do tych Chińskich czy tam Koreańskich, co, kto lubi. I o niego tak Viki się w, tedy z, nim kłóciła? Doprawdy osoba, która się uważa za taką potężną i kompletnie najlepszą oniemiała na widok czegoś takiego? Aż trudno w to było uwierzyć, ale cóż.. Gabriel spojrzał się na kota, który najwidoczniej się usadowił i wcale nie zamierzał z stąd odchodzić, co nie do końca pasowało chłopakowi, bo miał na dzisiaj inne plany, ale znał futrzaka na tyle, by wiedzieć, że gdy tylko się odwróci z chęcią odejścia ten kochany kot wbije mu w plecy swoje pazurki w geście protestu. Czasami nienawidził tego kota równie mocno, co kochał. Gabriel ostatnio zmienił podejście do ludzi i do świata, co nie jedna osoba mogła odczuć i zadać sobie pytanie, co w tym razem ten chłopak gra, ale to wiedział tylko on, a może jeszcze nic nie wiedział? Oczywiście brakowało tu jeszcze tylko Viki do kompletu zamiast Nikoli i mamy teatrzyk gotowy! Dopiero, by Gabriel mógł się zanudzić na śmierć ponownie słuchając jakiegoś idiotycznego wykładu wszechmocnej panny „V” Ech czasami żałował, że niektórych osób po prostu nie może zabić… Naprawdę. Gabriel usiadł obok Nikoli jak, gdyby nigdy nic i spojrzał się na nią wymownie z tym swoim tajemniczym uśmiechem, który nigdy nie mógł być zwiastunem czegoś dobrego. Czy, chociaż raz nie mógł się gdzieś pojawić, by nie stwarzać konfliktu? Najwidoczniej nie. - A, więc co tam u mojej ulubionej puchonki nowego? – Zapytał jak, gdyby nigdy nic z niewinnym uśmiechem. Chciał dodać, że odbija swej „przyjaciółce” Chłopaka, ale jednak wolał ten temat jeszcze przemilczeć, bo przecież nie należy wywoływać wilka z lasu nazbyt wcześnie.. Najpierw niech ów wilk trochę zgłodnieje.. A nic, taka tam mroczna wizja Gabriela.
Dziewczyna najeżyła się jak kotka i spojrzała na niego zadowolona. - O co ci chodzi z tym kolejnym! – warknęła w jego stronę zarumieniona. Ona nic nie robiła, no! Ona po prostu była miła, a faceci byli dziwni i rzucali się na nią jak ja jakąś zdobycz w lesie. Ona naprawdę nie wiedziała co ma z tym zrobić. Nikola spojrzała nerwowo na Naoki’ego, a później na Gabriela, spojrzała na kotkę naprawdę nie wiedząc co zrobić. - I co teraz? – spytała ją. W przeciwieństwie do Naoki’ego ona kochała koty i nawet jakby miał tego dobermana w domu, to ona nie pozwoliłaby pożreć swojej kotki… WRÓĆ! TEGO NIE BYŁO! Gabriel usiadł obok niej, a ona spojrzała na niego zdziwiona, uśmiechnęła się delikatnie. Prawdę mówiąc bała się tego co może się stać, właśnie teraz. Przytuliła do siebie kotkę i spojrzała na Japończyka, a później na Gabriela… ta cisza była przytłaczająca.
Naoki zdecydowanie było imieniem bardzo prostym... Więc jeśli chłopak ma problem z zapamiętaniem czegoś takiego, to lepiej wybrać się do lekarza po jakieś odpowiednie leki wspomagające pracę mózg. Starość nie radość mówi się... Ale w tym momencie to on był starszy, więc do zdecydowanie nie pasowało. Sporo starszy. I wyższy, co jak zwykle pozwalało mu na wszystko na około najzwyczajniej w świecie patrzeć z góry. Uwielbiał to. Pan wszechświata to mało powiedziane! Trochę bardziej zaczął się irytować widząc, że chłopak się przysuwa, ale cóż. On też miał koleżanek, nawet sporo. I nie dość, że również przebywał z nimi w podobnych odległościach, to jeszcze one miały cycki, w które nie śmiał się nie pogapić. Ah, przypomniały mu się jego nadzieje z pociągu do Hogwartu. Szkoda, że zamiast tego o czym marzył dostał dwa wilkołaki w przedziale. I szkoda, że nie mógł wtedy byś tam, gdzie Kruszynka i wspierać jej. - O Mikiś... Chodzi mi o stado adoratorów. Czuję się taki wyobcowany – Skomentował z oczkami pieska, który to został mocno pobity przez właściciela potwora, który był ślizgonem i nosił anielskie imię mimo braku anielskiej duszyczki. Ot taka luźna metafora słodziaku. Ale wracając, odwrócił się lekko w bok z niby to smutną miną. Normalnie, jakby nadal byli sami, a on chciał się z nią tylko drażnić. Zresztą... Znał ją. Zaraz będzie ją miał u swych stóp. A jeśli nie... To mamy zawsze piękne, cudowne WSZYSTKO. Pamiętasz kochanie? A właśnie, żebym nie zapomniała. Będzie miał dobermana i jeśli tego psiaka o pewnie bardzo inteligentnym imieniu będzie panna Pusia zaczepiać, to Naoki spuści ze smyczy tego potwora. A potem zaciągnie Viki, ewentualnie Nikolę do sypialni i wypuści swojego potwora... Lalalala... Gwizdu gwizdu...
Stwierdzenie, że miał koleżanki nie było złe, ale autorka wkurzyła się czytając zdanie, to jeszcze one miały cycki… A CO NIKOLA NIE MIAŁA?! Co za obelga, dobrze, że jej nie słyszała! - Weź przestań – skomentowała jego słowa i spojrzała na Gabriela, który całkowicie zignorował Naokiego, jednak nie miał zamiaru iść, jakby chciał ja pilnować, jakby dążył do… do czego? Niewiadomo. Westchnęła. Myślała, że będzie gorzej, na szczęście oboje zachowali trzeźwość myślenia i było w miarę spokojnie. Jak na razie. Dziewczyna spojrzała na Japończyka i pokiwała głową. Boże zabij mnie tu i teraz, niech grom z jasnego nieba przywali we mnie i spali mą dusze, może się błąkać w wiecznych odmętach, byle żeby tylko uwolnić mnie z tego złego świata! Pomyślała i padła na ziemie. Leżała niezadowolona. Nie dość, że czterech facetów się nią interesowało, to teraz dwóch z nich spędzało z nią czas i co ona miała teraz zrobić? Jeżeli zajmie się bardziej Naokim, Gabriel będzie zły, jeżeli zajmie się bardziej Gabrielem, Naoki będzie wściekły… zwłaszcza, że w tym tygodniu nie posiadała do końca własnej woli. Spojrzała na Gabriela niepewnie nie podnosząc się z ziemi. Gabriel, wszystko w porządku? Wydajesz się być nieobecny… Pomyślała i zamknęła powieki.
Nie wiem, czy miała. Nie widział jeszcze, a pod tymi wszystkimi ubraniami mogło się to i owo schować. Niech się rozbierze, to poszuka. Może są tam gdzieś na plecach? (dop. xD) - Nie przestanę. Jestem zazdrosny. Musisz być taka miła dla wszystkich kochanie? - Skomentował patrząc na nią tylko kątem oka i ukrywając to, że się w tym momencie uśmiecha dość cynicznie. Żarty żartami. Ale naprawdę wkurwiało go to, że wiecznie ktoś się pojawia. Wiecznie ktoś się wtrąca. Jeśli tak dalej pójdzie, to chłopak może się poczuć nawet zdradzany, a to źle poprowadzi ich dalsze losy dalej. A do tego jeszcze śmiała nie podejść i go nie pocieszać mówiąc, że to on jest najważniejszy na świecie i w ogóle. Nic tylko na kolano i zdzielić po tyłku. Jeśli się zajmie bardziej Gabrielem, to on nie będzie wściekły. On sobie po prostu stąd pójdzie. Dobrze, że nie dane jej będzie zdecydować o swoim losie. Teraz jej życie było w jego ciepłych dłoniach. - Idziemy dziecinko – Powiedział oczywiście w wydźwięku w pełni rozkazującym. Oj oj, zaczął korzystać skubany i to od razu bardzo stanowczo. Ciekawe, kiedy jego rozkazy będą po mugolsku mówiąc jak z grubej rury.
Gabriel Lacroix
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legimilencja & oklumencja, teleportacja
Gabriel nie zważał na nic uwagi. Nikola go kompletnie zignorowała i sama przy tym wszystkim się pogubiła. Co robił w tym czasie Gabriel, gdy duchowo go nie było? A to taka słodka niespodzianka, która jak mniemam niedługo wyjdzie na światło dzienne. Tymczasem Gabriel słyszał myśli dziewczyny i trudno było mu się powstrzymać od wesołego śmiechu jednak mu się to udało! Uff zuch chłopak czarodzieje są z ciebie dumni! Moxie została mianowana na jej kotkę? Czyżby to było przejęzyczenie czy ukryty podtekst? No i te pioruny z nieba no przecież łatwiej było poprosić o to Gabriela! Przecież wystarczyła jedna mała myśl… Boże, widzisz i nie grzmisz! Pewnie jak zwykle żeś zachlał się pałę i śpisz. Już na nikim nie można polegać. Och, to przecież wcale nie była Gabriela wina! Po pierwsze to nie przyszedł tutaj z własnej woli tylko przez swojego kota, którego zapragnął ścigać sam nie wie , po co zaś po drugie to nie jego wina, że przy, nim zawsze musi się coś dziać. Czasem z jego winy czasem nawet bez jego udziałów, ale nigdy nie mogło zabraknąć przy, nim atrakcji to wszak jest wpisane w ustawę narodową czarodziejów! Inna sprawa, że to, co dla Gabriela jest zabawą dla innych może okazać się sadystyczną wizją i inne takie porównania… Nie chce mi się dzisiaj na nie. No ba! I wykrakał! To znaczy ja wykrakałem.. Zresztą to nie ważne. Moxie, która szykowała się do skoku skoczyła nagle zaskakując przy tym (chyba) wszystkich a jej ostre pazurki wycelowane były w nadlatującą sowę, która jednak sprytnie jej uniknęła zrzucając list na kolana Gabriela i szybko uderzając skrzydłami, by jak najszybciej się oddalić zaś Moxie widocznie niezadowolona wróciła do swego wcześniejszego miejsca. Może zmieniła właściciela z Gabriela na Nikolę? Czy ja o czymś nie wiem? Gabriel tylko rzucił okiem na list, na Moxie i na sowę a na jego ustach wykwitł kpiący uśmiech skierowany cholera wie, do kogo i czego. Gabriel przyjrzał się kopercie i zmarszczył brwi
Moxie poluję tylko na jedną sowę zresztą Iskierka rozpoznałbym wszędzie. Nie ma innej tak śnieżnobiałej sowy z czarną plamką na prawym skrzydle. Charakter pisma należy do „Matki”, Co tym razem? Czemu tym razem wysłali domową sowę, a nie jak zawsze jakąś urzędową? Pismo jest pochyłe i nie do końca wyraźnie. Czyżby była zdenerwowana? A może miała kaca? Nie przecież ona nie piję, o czym ja myślę?
Gabriel zmagał się ze sobą czy wyrzucić list od razu czy wpierw go przeczytać jednak mimo wszystko zwyciężyła ciekawość. Kilka słów i ślady łez to wszystko. Chłopak patrzył się gdzieś przed siebie z tym samym uśmiechem, by po chwili wyciągnąć różdżkę i podpalić list. - Mort rassemble sa récolte noire.. – Wyszeptałby po chwili przenieść wzrok na Nikolę. Musiała na niego spojrzeć, bo nikt, by nie wytrzymał takiego napięcia, by się nie odwrócić w tą stronę, chociaż na chwilę. Jego twarz była taka jak zawsze z tym samym uśmiechem i spojrzeniem. Ach, te oczy, to spojrzenie… Ona potrafiła w nich czytać, więc co mogła przeczytać? Może przeczytała pytające spojrzenie „Mam się tym zająć” A może obojętne „Nie licz na moją pomoc ja i tak mam to gdzieś” A może to było spojrzenie rozkazujące „Nie mieszaj się w to” Może zaś jeszcze jakieś inne? Więc co przeczytała w jego oczach? Chyba to , co chciała w nich przeczytać… Gabriel patrzył się na nią w ręku trzymając list z kopertą, które zajęły się ogniem. Co było w tym liście, że Gabriel się „obudził” i postanowił go spalić? Mam wątpliwości czy kiedykolwiek się tego dowiemy, chociaż, kto wie? Przecież ten chłopak kochał zaskakiwać!
Wrrr, autorka pożera wzrokiem krukona, a raczej drugą autorkę, która śmiała tak pomyśleć! - Tak muszę… – powiedziała siadając, spojrzała na Gabriela kątem oka – taka jestem – wyszeptała trochę niepewnie i westchnęła pod nosem. No i co teraz? Będą się kłócić, siedzieć w ciszy, czy będą sobie dokuczać? Nie zgadła z żadnym. Naoki wypowiedział dwa słowa, jeszcze takim tonem, że dziewczyna zadrżała, westchnęła pod nosem. No i się zaczęło… Pomyślała i uśmiechnęła się w stronę Gabriela. W tym momencie stało się coś… dziwnego? Można to tak nazwać. Kotka na jej kolanach najeżyła się i wyskoczyła w powietrze polując na przelatującą obok sowę. Na szczęście sowa uniknęła tego ataku i opuściła list na jego kolana. Dziewczyna spojrzała zaciekawiona na chłopaka, a później na list, który dostał. Może jednak Gabriel jest zajęty… - Wybacz, ale muszę iść, obiecałam mu coś. – powiedziała i wstała oddając kota właścicielowi i podchodząc dosyć szybkim krokiem do Naoki’ego. Kiedy już do niego podeszła odwróciła się i spojrzała Gabrielowi głęboko w oczy. Co one mówiły? Nie wiedziała, nie rozumiała z tego nic, a nic. Jak na razie pożegnała ślizgona gestem głowy i podążyła za Naokim. Obiecała, to obiecała, a ona dotrzymuje obietnic.
Tego dnia Ivy nie mogła na niczym się skupić. Wszystko ją denerwowało i irytowało. Próbowała poczytać książkę, pouczyć się, czy chociaż odrobić lekcje, ale nie mogła się za to zabrać. W końcu postanowiła trochę ochłonąć i się przejść. Po uporządkowaniu nieco swojego łóżka, wyszła z dormitorium i skierowała się w stronę wyjścia z pokoju wspólnego. Jej celem był dziedziniec. Lubi na nim przebywać. Czasem można z kimś porozmawiać, kogoś spotkać. Nieco wkurzona swoim zachowaniem wparowała na Krużganki. Usiadła na jednej z kamiennych ławek i zaczęła rozmyślać. Myślała nad szkołą, nad tym, że nagle wszystko zaczęło ją wkurzać, nad ludźmi. Obserwowała uczniów, przebywających na świeżym powietrzu, na dziedzińcu, lub na krużgankach. Nerwowo zaczęła przeczesywać swoje blond włosy, później zamknęła oczy i opadła na twardą kolumnę, głęboko oddychając.
Szedl dziecincem i zobaczyl lezaca Ivette - Witam spiaca krolewno - powiedzial po czym usiadl kolo dzewczyny . Nie byla za bardzo zadowolona wiec spytal - cos sie stalo ? niezle wkurzona jestes . -zapytal po czym rozgladnal sie dookola . Ladnie tu bylo a nigdy nie chodzil na dzieciniec . Polozyl sie obok Ivette i popatrzyl na nia . Usmiechnal sie do niej po czym zamknal oczy - po jutrze ide do Munga . -powiedzial znienacka . Ulozyl sie wygodniej i podciagnal rekaw u nogi i pokazal bandaz caly zakrwawiony . -ktos rzucil zaklecie na moja noge - odparl zakladajac na noge rekaw .
Z rozmyślań wyrwał ją dobrze znany dziewczynie głos. Mimowolnie się uśmiechnęła i otworzyła oczy. Przed nią stał Oliver. Ivy traktowała chłopaka jak brata. Zawsze przy niej był gdy go potrzebowała, pomagał, doradzał. Lubili razem żartować i wygłupiać się. Bez wątpienia jest jej najlepszym przyjacielem. Przesunęła się trochę, aby zrobić mu miejsce i ułożyła się wygodniej. -Zły dzień. -Odpowiedziała krótko na zadane przez chłopaka pytanie. Przez krótką chwilę leżeli i nie odzywali się. Nie była to krępująca cisza, tylko taka, w której można się nad czymś chwilę zastanowić. Nie trzeba słów, żeby dogadać się z drugim człowiekiem. Ivy lubiła cisze. Lubiła rozmyślać i obserwować co się dzieje naokoło. Zdziwiła się gdy usłyszała słowa Olivera. Uniosła brwi i i spojrzała się na niego. -Jak... - Zaczęła, ale chłopak kontynuował swoją wcześniejszą wypowiedź. Podciągnął nogawkę i oczom dziewczyny ukazał się zakrwawiony bandaż. Ivy skrzywiła się lekko i delikatnie dotknęła palcami opatrunku. -Kiedy to się stało? -Popatrzyła się na chłopaka z widocznym zmartwieniem i dodała ciszej -Kto Ci to zrobił?
- 8 dni temu nad jeziorem drgnelo mnie i noga juz nie moglem ruszac a dopiero wczoraj zaczela krawawic jak cholera . - odpowiedział po czym rozgkądnął się po dziedzińcu . zamknął oczy chowając bandaż za nogawką . Wyjął z plecaka magiczne lustro do porozumiewania się . - masz . mam drugie mozemy sie komunikować kiedy chcemy . [.b] - odpowiedział uśmiechnięty dalej z zamknietymi oczami . - [b] A ty co robilas przez tydzien gdy nie widzielismy sie ? - zapytał uśmiechnięty bawiąc suę różdżką .
Spokojnie wysłuchała chłopaka. Chyba trochę za bardzo się martwiła, ale cóż...taka już była. Uśmiechnęła się lekko i wzięła od przyjaciela lusterko. -Dzięki. -Przyjrzała mu się, chwilę poobracała w dłoni, po czym schowała do torby i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. -Szczerze, to nie za wiele rzeczy. Uczyłam się, spotykałam ze znajomymi, szłam spać, znów się uczyłam, jadłam, szłam spać. Wiesz, takie codzienne czynności. -Odpowiedziała zgodnie z prawdą. Dziewczyna cały tydzień, kiedy nie widziała się z Oliverem po prostu się nudziła. Owszem, od czasu do czasu się z kimś spotkała, ale to co innego. -Ostatnio rzadko się widujemy. Ivy przypomniało się ich pierwsze spotkanie, kiedy dziewczynie niefortunnie wypadły książki. Chłopak pomógł jej i tak w sumie zaczęła się ich przyjaźń, chociaż na początku ich rozmowy zupełnie się nie kleiły, były nudne i drętwe. Machinalnie uśmiechnęła się na to wspomnienie i przeczesała swoje włosy.
- Wiem ,dlatego bedziemy musieli to nadrobić jak wyjde z Szpitala . Ciekawe dlaczego się nudziłaś - uniósł dwa razy brwiami i zaśmiał się . Jemu przez większość czasu też się nudziło nie mógł wytrzymać wolnego czasu ktorego nie spedził z Ivy więc jak wroci z szpitla będzie z nią spędzać jak najwięcej czasu . - A coś robiłaś jeszcze ? Tęskniłem za tobą - poczochrał jej włosy i usiadł obok niej .
Zaśmiała się, kiedy chłopak wykonał dobrze znany jej gest brwiami. Lubiła gdy to robił. Naprawdę, ten chłopak potrafił zawsze poprawić jej humor...ZAWSZE. Tak, to dziwne, ale prawdziwe. I niech tak już zostanie. -Tak, wmawiaj to sobie dalej. -Powiedziała, odpowiadając na stwierdzenie chłopaka, że nudziła się, bo się z nim nie widziała. Oczywiście była to prawda, więc Ivy po paru sekundach wybuchła śmiechem. Chwilę później już oboje nie mogli się od niego powstrzymać. Po paru minutach uspokoili się i powrócili do rozmowy. -Hmm...nic ciekawego. -Odpowiedziała po czym szturchnęła chłopaka łokciem i popatrzyła na niego z wyrzutem. Poprawiła sobie rozczochrane przez przyjaciela włosy i z pretensją dodała -Przecież wiesz, że nie lubię, gdy mi tak robisz. Ivy tęskniła za chwilami spędzanymi z Oliverem. Za ich wygłupami, niezbyt mądrymi rozmowami, a nawet za ich bezsensownymi kłótniami, których swoją drogą było bardzo mało. Na szczęście... -Ja też tęskniłam. -Uśmiechnęła się i spojrzała na chłopaka. -Tak w ogóle to wiesz na ile idziesz do Munga?
- do czasu az mi ta noge sprawia ze bedzie sie dali chodzic i nie bedzie tryskac strumieniem krwi - odpowiedzial po czym objal dziewczyne reka . - ty moja mala jedzo - to bylo jego popularne ale oczywiscie zartobliwe przezwisko na Ivy . Lubial sie z nia droczyc i szturchac palcem w brzuch . Nigdy nie zapomni jak krecilo mu sie w glowie i dzgnal ja wyzej niz miala brzuch . Jak sie razem z tego smiali az sie usmiechnal z wspomnien - Pamietasz jak cie dzgnalem tu - zapytal wskazujac na jedna piers Ivy .