W samym centrum błoni rozciąga się ogromne jezioro. Uczniowie często tu przychodzą, szczególnie w gorętsze dni, gdy chłodna woda jest wprost idealnym sposobem by choć odrobinę się ochłodzić. Jest to również idealne miejsce, by przy cichym plusku małych fal obijających się o brzeg, odrobić lekcje, bądź poczytać książkę. Czasem można zaobserwować tu ogromną kałamarnicę, leniwie przebierającą swoimi mackami.
Autor
Wiadomość
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Baza wyniku:67 Zdarzenie losowe:6 Uzbierane punkty: G Punkty w kuferku: 10 Bonusy: 10 - trytoński (kuferek) Wynik końcowy: 97 + 7 = 104
Chłodne uderzenie o taflę wody. Ach, jak on nienawidził, jak również kochał spontaniczność. Zetknięcie się ze światem całkowicie odmiennym, z którym nie miał do czynienia, powodowało, że Felinus, mimo swoich uprzedzeń do syrenowatych, zwyczajnie zapomniał o licznych problemach, z jakimi miał przez nie do czynienia. Całe szczęście tylko, że ból nie odzywał się w taki sposób, iż paraliżował jego ruchy całkowicie; utrata jąder nie była fajną sprawą i nikomu tego nie życzył. A przynajmniej nie wtedy, gdy człowiek się tego nie spodziewa, choć to właśnie Violetta Strauss jest w tym wszystkim najbardziej poszkodowana. Chyba nawet wolał bardziej utratę zdolności do reprodukcji i przymusowe hormony niż utratę głosu, a tym samym zdolności komunikacyjnych; okrzykiem wezwie pomoc, jądrami już mniej. Spotkanie z wielką kałamarnicą było dziwne, aczkolwiek ostatecznie nie obarczyło ich dwójki żadnymi większymi szkodami - a przynajmniej taką miał nadzieję, gdy poczuł ukłucie w obrębie podbrzusza, będące zapewne reakcją organizmu na potencjalne ściśnięcie, a także po prostu... czystym zbiegiem okoliczności. Sam Lowell nie mógł sprawdzić, czy wszystko z nim jest w porządku, dlatego pozostawało tylko liczyć, że organizm wyda z siebie odpowiednie bodźce bólowe i pozwoli odpowiednio szybko zareagować, choć nie podejrzewał. — Max, randkę... żeby z ośmiornicą? Za niedługo zacznę wierzyć w plotki, że bierzesz wszystko, co się rusza. — zaśmiał się pod nosem, gdy różdżkę schował do kieszeni i tym samym po prostu popłynęli dalej. Tak oto przemieszczali się - Olę porwała syrena i naprawdę nie mogli z tym nic zrobić, a wyścig trwał dalej. Powoli zbliżali się do mety, nawet jeżeli sam Felinus miał z tym naprawdę spore problemy, aczkolwiek jego zdolności pływackie zostały skutecznie sprowadzone do ziemi za pomocą ławicy plumek. I tak jak w przypadku Solberga, te postanowiły przyczepić się do jakichkolwiek wolnych części ciała, ale tylko i wyłącznie kończyny górne wraz ze szyją. Podgryzające poniekąd, naruszające prywatność, jaką odznaczał się student. — Uważaj na syreny, one to są dopiero perfidne. — zarzucił półżartem. Faolán zmarszczył jednocześnie brwi, by tym samym, poprzez skupienie oraz determinację, zabrać z siebie przysysające się do wszystkiego magiczne stworzenia i rzucić je w dal. Niestety, jedna była na tyle upierdliwa, że nie chciała go puścić - dopiero większe rozwiązanie siłowe dało rady, a plumka z rozmachem wylądowała we włosach Solberga, wplątując się w kosmyki za pomocą swoich śmiesznych nóżek. Trytony miały niezły ubaw. — Daj, pomogę ci. — rzucił spontaniczne podniesienie kącików ust do góry, by następnie podpłynąć i dość ostrożnie, za pomocą smukłych, bladych palców zebrać z włosów rybę i rzucić ją siną w dal, byleby jak najdalej. Zwierzę wykonało paręnaście obrotów, zanim powróciło do swojej pełnej sprawności i tym samym podpłynęło do pozostałej ławicy. — No to chyba plumki mamy już zaliczone, ośmiornicę też... ciekawe, co będzie dalej. — zastanowił się, ale czasami o niektórych rzeczach wolał po prostu nie wiedzieć.
I Uzupełnię o kodzik
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Baza wyniku:92 - Zdarzenie losowe:2+2=4 Uzbierane punkty:H=8 -15pkt (zdarzenie) Punkty w kuferku: 9pkt Bonusy: Korzystam z pomocy Felka <3 (+10pkt) Wynik końcowy: 102pkt
Śmiech pod wodą był dość specyficznym uczuciem, ale Max nie mógł się powstrzymać, słysząc reakcję Felka na jego czułe określenie Kałamarnicy. -Hej! W tym zamku się nie ocenia. - Zażartował i pokazując mu język popłynął dalej. Czuł się naprawdę świetnie. Nie fizycznie, bo pod tym względem miał wrażenie, że cofnął się o jakieś pięć lat treningów, ale psychicznie. Bawił się po prostu wyśmienicie zwiedzając podwodny świat okolic Hogwartu, a do tego chłodna woda dodawała mu nieco wigoru. Na ciele Maxa widać było lekkie ciarki spowodowane jego ubiorem, a raczej jego brakiem. Mimo to ślizgon dziarsko płynął przed siebie. Bez pomocy Felinusa nie poradziłby sobie z rybką tak sprawnie. Zapewne skończyłoby się na wyrwaniu kępy włosów i podniesionym ciśnieniu, a raczej nie był to najprzyjemniejszy scenariusz. -Na szczęście tutaj ich nie ma więc mam nadzieję, że nasze straty ograniczą się do tych moralnych.I ewentualnie godności, jeżeli jeszcze jakaś została. - Solberg naprawdę współczuł Felkowi utraty jąder, ale puchon sam podpuścił go do żartów z tej sytuacji, a Max nie był znany z odpuszczania podobnych sytuacji. Dobrnęli do końca i Felix musiał przyznać, że czuje pewien niedosyt. Wciąż mieli jeszcze czas nim skrzeloziele przestanie działać. Ślizgon zaczął więc rozglądać się za jakąś rozrywką. -Ty, ciekawe co tam jest. - Powiedział nagle widząc w oddali jakiś tajemniczy błysk. Nie czekając na reakcję Lowella, zaczął odpływać od mety. Po chwili poczuł, że porwał go jakiś magiczny prąd, z którego nie mógł się wydostać. Jako, że był osłabiony, chwilę zajęło mu dojście do siebie, a wtedy był już oddalony od mety o mały kawałek. Zaklął pod nosem i zaczął wracać się do miejsca, w którym czekała na nich łódka.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Czw Paź 01 2020, 03:34, w całości zmieniany 1 raz
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Baza wyniku:67 Zdarzenie losowe:3 Uzbierane punkty: B, +15 Punkty w kuferku: 10 Bonusy: 10 - trytoński (kuferek) Wynik końcowy: 104 + 15 + 2 = 121
Związki, związki, a jedyny jaki miał przed sobą, to ten słuszny. A tak naprawdę to prychnięcie wydostało się spomiędzy jego warg, gdy usłyszał słowa, że w tej szkole się nie ocenia. No właśnie... tak średnio. Szkoła, która przyjmuje tylu uczniów, musi mieć wyrobione opinie oraz zdania; nie bez powodu Lowell poddał zdanie kolegi wprost w wątpliwość, aczkolwiek ostatecznie skończył z uśmiechem na twarzy, przeradzającym się poniekąd w ironię losu. — Jesteśmy w jeziorze, poza zamkiem. Poza, a nie w nim. — wyłapał nieprawidłowość. Gdyby Ślizgon powiedział, że są w Hogwarcie, to wtedy mógłby przytaknąć grzecznie główką, ale skoro napomniał, że w zamku... to postanowił poddać w wątpliwość słowa należące do przyjaciela. Ostatecznie jednak nie wiedział, czy dalsza dyskusja w sprawach relacji międzygatunkowych i ewentualnych konsekwencjach miałaby jakikolwiek sens, dlatego po wyrzuceniu miękkiej plumki w odmęty wody, Felinus przystąpił do ratowania biednego kolegi, który musiał mieć do czynienia z tym samym stworzeniem, ale zaplątanym we włosach. — Godność? Co to godność? Nie widziałem, nie słyszałem. — uśmiechnął się. Lowellowi naprawdę dopisywał dobry humor; może też jakoś nie był wspaniały pod względem fizycznym, ale psychicznie po prostu było lepiej. Profesor Leonardo zapewnił im rozrywkę, która pozwoliła wyciągnąć samych siebie z melancholii i po prostu zapomnieć na chwilę o sprawach codziennych, a zabawa była przednia. Nie bez powodu zatem Felinus pod wodą był znacznie częściej poddany własnym, dobrym emocjom, aniżeli kamiennej twarzy i nadmiernemu spokojowi. Do tego, nikt ich jakoś nie obserwował, a przynajmniej miał nadzieję. — Zostaw to światło, chyba że chcesz powtórkę z Luizjany... — no nie posłuchał się i zamiast pomyśleć, to podpłynął do nieznanego, niezidentyfikowanego obiektu. Chłopak strzeliłby sobie facepalma, lecz ostatecznie pomógł mu ogarnąć się i powrócić do siebie ewentualnie zaklęciami uzdrawiającymi, kiedy to młode trytony, widząc potencjalny tor i łapki niedźwiedzia, postanowiły również wkroczyć do akcji i się trochę pościgać. — Dawaj, popłyniemy za nimi i może będziemy mieli skróconą drogę. — powiedział, wykonując własne słowa, nawet jeżeli brzmiały one zbyt hipokrytycznie w zakresie tego, co wcześniej mówił do Solberga.
| edit później, do wyniku mam +2 (B) i +15 = 121
Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Czw Paź 01 2020, 21:18, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Baza wyniku:92 - Zdarzenie losowe:6+4=10 Uzbierane punkty:C=3 Punkty w kuferku: 9pkt Bonusy: - Wynik końcowy: 105pkt
Oczywiście, że to co powiedział Solberg ani trochę nie odzwierciedlało rzeczywistości.W zamku było pełno uprzedzeń i pochopnego oceniania -Chodziło mi o "zamek". No wiesz, jako społeczeństwo... Eh.. Już nawet metafory nie można zarzucić. - Teatralnie przewrócił oczami, bo skoro Felek się czepiał to Max musiał się do dyskusji włączyć. Kwestia utraconej bądź nie godności, miała rozwiązać się szybciej niż przypuszczali. W tej jednak chwili beztrosko dryfowali sobie po wodach jeziora, a jedynym zmartwieniem, jakie powinni mieć to czas, który pozostał im nim przestaną być przystojnymi syrenami, a zaczną się najzwyczajniej w świecie topić. -Słyszałem legendy o godności, ale jeszcze nie znalazłem, jak chcesz możemy poszukać razem. - Naprawdę nie spodziewał się, że lekcja ONMS przyniesie mu tyle frajdy. Nawet jeżeli były to tylko zajęcia dla chętnych, Max czuł się po prostu zrelaksowany. Oczywiście musiał zignorować ostrzeżenie Felinusa. Skoro trytony były po ich stronie, nie uważał, że może stać mu się naprawdę coś złego. Poza tym, przecież światło było symbolem nadziei, a nie śmierci. Chyba, ze światełko w tunelu. Albo głębokiej wodzie. Brzmiało dość znajomo. W końcu jednak Max wrócił do Lowella, a gdy ten postanowił dołączyć do trytońskiego maratonu, ślizgon bez zastanowienia popłynął za nim. Solbergowi szło to o wiele wolniej aż w końcu czuł, że całkowicie staje w miejscu. Tylko jego los mógł postawić w takiej sytuacji, gdy mając na sobie tylko JEDNĄ CZĘŚĆ GARDEROBY musiał zahaczyć nią o jakiś wystający pal. Dodając do równania pęd, Solberg poczuł tylko, jak jego nagie pośladki wychodzą na podwodne światło dnia, a bokserki zostają zsunięte z jego ciała. Jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów w tamtej chwili. Takiego pecha się dzisiaj nie spodziewał. Całe szczęście nie znał wstydu, a nagość była dla niego tak samo komfortowa, co sytuacja, gdy chodził ubrany. Zawrócił się więc i ze wszystkimi swoimi atutami na wierzchu, zaczął próby odzyskania bokserek. Niestety nie udało mu się to nawet, przy pomocy magii. Felek, który musiał podpłynąć by zobaczyć tę chwilę hańby Maxa, podał ślizgonowi pewien pomysł. -Zawsze chciałem wykąpać się tu nago. Kto by pomyślał, że zrobię to na lekcji. - Powiedział szczerze zaczynając podwodne akrobacje. Przez chwilę korzystał z tej "wolności", by niepostrzeżenie, wychodząc z fikołka, wycelować różdżkę w Lowella. Rzucił niewerbalne Diffindo, które przecięło koszulkę puchona i przyciągnął do siebie unoszące się leniwie w wodzie kawałki pociętego materiału, z których następnie zrobił sobie przepaskę na biodra. Nie chciał wymachiwać swoim "sprzętem" przed Leonardo, gdy w końcu wyjdzie na powierzchnię. -Dzięki za spódniczkę. Nie martw się, zwrócę. - Rzucił jeszcze w stronę puchona, który obecnie patrzył się na niego z gołą klatą. Równowaga w przyrodzie została zachowana.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Czw Paź 01 2020, 18:37, w całości zmieniany 1 raz
Gunnar Ragnarsson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : blizna z pazurów wzdłuż kręgosłupa do połowy pleców; na ramionach tatuaże run nordyckich wpisanych w islandzką, mistyczną symbolikę i zarys skalnych grani
On dostrzegł @Bird Burroughs od razu. Jej złote włosy wyróżniały się na tle innych sylwetek. Obserwował ją na chwilę przed tym zanim przeniósł wzrok przed siebie na drewniane łódki. Kiwnął jej głową na machnięcie jej dłoni i jeszcze chwilę utrzymał spojrzenie dopóki w zasięgu jej osoby nie dostrzegł kogoś jeszcze. @Freja Nielsen pojawiała się jak niechciany gnom ogrodowy zawsze w Twoim ogródku... Posłał jej uśmiech o szczególnym, ironicznym grymasie w odpowiedzi na jej powitanie. I w tym dokładnie momencie wrócił z syknieciem do łódek. Uwaga zawieszona na węzłach miała rozluźnić napięte ramiona, kiedy przechylił głowę na bok, przyglądając się wiązaniom. – Cumowały je różne osoby o różnym stopniu zaa... – urwał, bo to nawet nie było interesujące. Odpowiedział instynktownie, chwilę później z większym zainteresowaniem przyglądając się @Keyira Shercliffe, która właśnie rozkładała się obok niego na trawie. Z początku jedynie podciągnął lekko jedno kolano pod siebie, poprawiając ułożenie ręki na jego zagięciu. Jego wzrok snuł się od łydek Slizgonki, przez jej talię do oczu, a wnioskując po intensywności tego spojrzenia, wcale nie próbował tego ukryć. Parsknął za to, rozbawiony jej stwierdzeniem. – Good kisser? – uniósł jedną brew w przepływie nagłego zaangażowania rozmowa, poruszając się dynamicznie w miejscu, żeby zmienić pozycję. Oparł się przedramieniem obok jej barku, mając dodać coś jeszcze, ale zamiast tego na moment zawisł w bezruchu nad jej twarzą, patrząc w jej tęczówki oczu. W końcu jednak uniósł to spojrzenie znad jej twarzy na nadchodzącego profesora i po prostu wyprostował się w miejscu. – Wrócimy do tego. Zbierając się z ziemi, w przepływie nagłej, niespodziewanej uprzejmości, wyciągnął do niej pomocną dłoń, teraz przysłuchując się już poleceniom nauczyciela. Nie mógł ukryć kacikowego uśmiechu na wspomnienie o przemierzaniu jeziora wyznaczonymi trasami. W końcu coś co odpowiadało jego upodobaniom. Choć wolał, żeby to był las, po kursie trytonskiego wizyta w odmętach hogwarckich wód mogła być tylko lepsza od poprzedniej, kiedy ledwie wydukiwal kilka słów w rozmowie z syrenami. – Hej, Profesorze! Uniósł rękę w powietrze, żeby rzucić mu się w oczy, chociaż w ale nie musiał, bo jego donośnym tonem wyraźnie dbał o to, żeby wszyscy go usłyszeli. – Mogę z pierwsza grupą? Dopiero po dokonaniu pierwszych sprawunków związanych z przygotowaniem do zanurzenia się w wodzie, mógł w końcu poczuć przyjemny chłód oblewający jego ciało. Nawet pomimo zaszytego wcześniej eliksiru pieprzowego. Dał się ponieść chwili. Zniecierpliwiony, zbyt podekscytowany, ginąć pod taflą na chwilę zapomniał o wyznaczonej trasie. Zamiast tego po prostu wypłynął tam, gdzie go pognała intuicja.
Baza wyniku:27 Zdarzenie losowe:4 Uzbierane punkty: n/d Punkty w kuferku: 73 Bonusy: w tym poście wykorzystuje pkt z kuferka Wynik końcowy: 27 + 73 (kuferek) - 15 (zdarzenie losowe) = 85
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Baza wyniku:78 Zdarzenie losowe:8 > 6 > 9 > 4 Uzbierane punkty:J - 10 Wynik końcowy: 74 (zapomniałam dodać sobie za syrenę, więc +15 xD) | 89 - 15 + 10= 84
Próbując wrócić na właściwy tor trasy, dość niezgrabnie brnąc przed siebie ni to płynąc, ni to podciągając się o różnorodną wodną roślinność, próbował najwidoczniej przeciąć jakiś skrót szybkiej podróży trytonów, bo w jednej chwili stracił z oczu złotą boję, ku której zmierzał i dał zakręcić się niespodziewanemu w spokojnych wodach jeziora nurtowi. Wystarczyło kilka sekund kompletnej dezorientacji, by wpadł w panikę, na chwilę gubiąc poczucie gdzie jest góra, a gdzie dół, tylko dzięki magii skrzeloziela mogąc uspokoić się pod świadomością, że nie może zachłysnąć się zimną tonią, ani zostać przez nią w pełni pochłonięty. Dla większego spokoju zerknął jeszcze na zegarek na swoim nadgarstku, by upewnić się, że czas z życiodajnymi skrzelami jeszcze się nie kończy, a więc nie mógł też jeszcze poddać się i wystrzelić snopu iskier w górę, by przywołać do siebie pomoc. Z trudem rozprostował zaciśnięte na wodorostach palce, by zmusić się do poszukiwań złotej boi od nowa, zaraz przywołując do siebie więcej światła prostym Lumos.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Baza wyniku:67 Zdarzenie losowe:11 Uzbierane punkty: G, +10 pkt dla domu Punkty w kuferku: 10 Bonusy: 10 - trytoński (kuferek) Wynik końcowy: 121 + 7 = 128
Lowell wiedział o tym doskonale. Wystarczyło po prostu spojrzeć na pozostałych, by zauważyć, że opinie powstają, niezależnie od wcześniej przyjętych schematów. Po prostu to jest coś, nas czym człowiek w normalnej sytuacji nie jest w stanie opanować - za każdym razem powstaje w jego umyśle zdanie. Zdanie to, odpowiednio wykształcone, sprawia wrażenie trudnego do przesunięcia - i nic bardziej mylnego, bo tak po prostu jest. A im dłużej dana opinia trwa, tym prędzej można zauważyć, jak ktoś się jej kurczowo trzyma. Dopiero spory szok albo praca nad tą niedoskonałością może zmienić początkową opinię, która potrafi zarosnąć i stać się pewnego rodzaju... tradycją. — Nie na mojej warcie. Wiesz przecież, że szukanie kruczków i luk w regulaminie to moja działka. — uśmiechnął się, poniekąd szyderczo, aczkolwiek bez żadnych złych intencji. Ot, po prostu zwrócił mu uwagę na to, że są teraz w jeziorze i nie każdy jest w stanie pojąć metaforę. A jeżeli nie pojąć, to po prostu ją zauważyć - tak oto rozszerzyli realny problem właśnie o nich, choć Lowell nie czuł tak naprawdę ciężaru odpowiedzialności; pomimo wcześniejszych słów, bywał dla bliskich tolerancyjny, chyba że chodzi o ich zdrowie oraz życie. Nie bez powodu wyznawał zasadę, iż dopóki dana sprawa to nie dotyczy lub tym, na których mu zależy, to po prostu nie ma sensu wpakowania się w dodatkowe problemy. Puchon już miał odpowiedzieć na pytanie, już miał wysunąć odpowiednio złożone zdania, naniesione w piękną otchłań jeziora, że tak, iż może poszukać, ale nie obiecuje owocnych starań, a przynajmniej przy ich dwójce. Co mu przerwało? Może nie śmieci, które znalazł na dnie i które chciał posprzątać, by prawdopodobnie mieć z tego jakieś profity. Solberg niefortunnie utknął w jednym miejscu, przyczyniając się do stracenia jednej, będącej jednocześnie jedyną, części garderoby. Roślinność jeziora zwyczajnie zsunęła mu te odzienie, pozostawiając Maximiliana w stroju Adama, a on... no cóż, nic sobie z tego nie robił. Felinus nawet po prostu zrobił facepalma, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu, który nasunął się od razu na pierwszą myśl. Widok przyjaciela w takiej ilości ubrań był na tyle niespodziewany, że aż chaotyczny, a w nawiązaniu do poprzednich słów... Aż zawrócił, przyglądając mu się uważnie. — Autentycznie to teraz już bezpowrotnie straciliśmy twoją godność. I zbyt prędko jej nie znajdziemy. — prychnął, mając zamiar jednocześnie posprzątać cały ten bałagan i zarobić parę punktów u Leonardo, kiedy to obserwował liczne fikołki Maximiliana. — Korzystaj, póki możesz. Nie wiadomo, czy ci się nadarzy już jakakolwiek okazja. — powiedziawszy, osobiście nie miał nic przeciwko, ale... Jedno wiedział na pewno - jeżeli ten będzie chwalił się swoim sprzętem na lewo i prawo to ktoś prędzej czy później będzie musiał zwrócić na to uwagę, a tego nie chciał. Już nawet, kiedy ten wychodził z jednego, chciał otworzyć usta, zaproponować pomoc, gdy ten niespodziewanie nakierował na niego różdżkę i pozbawił go koszulki za pomocą Diffindo. Czarny materiał zwyczajnie zniknął z jego torsu, pokazując w zamian blade, kościste skazy. Nie była to przyjemna konfrontacja, tym bardziej że znak runiczny był całkiem widoczny... no i wolał z tym jakoś nie popierdalać przy nauczycielach. Rytuał był w końcu nielegalny. — Wystarczyło zapytać, to bym Ci nawet i spodnie użyczył. — skrzyżował ręce na torsie, by następnie narzucić na siebie Calefieri, gdy poczuł, jak gęsia skórka przejmuje kontrolę na jego ciałem. — Ale szanowny pan Solberg nie może albo zaczekać, albo zapytać. Dziewczynom też tak zdejmujesz ubrania? — rzuciwszy w jego stronę mimowolny uśmiech, kiedy ten już zawiązał swoją nową spódniczkę, wyszczerzył się i tym samym przygotował już kolejne zdania. — Spódniczkę pozwolę Ci zachować - na pamiątkę. Mam tyle czarnych koszul, że wręcz straty nie odczuję, a ten kamień milowy musisz jakoś upamiętnić. — ostatecznie sprawa koszulki mu zwisała, a w znalezionej na dnie jeziora reklamówce trzymał sobie po prostu śmieci. Jakby nie było, latanie nago po dnie jeziora nie należało do czegoś codziennego. — Poza tym, Max, nie znałem Cię od tej strony. Spódniczki? Dowiaduję się o tobie coraz to bardziej dziwnych rzeczy. — zaśmiał się.
Zbieram śmieci, 121 + 7(G) = 128, system binarny joł
Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Czw Paź 01 2020, 21:20, w całości zmieniany 2 razy
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Baza wyniku:78 Zdarzenie losowe:8 > 6 > 9 > 4 > 2 Uzbierane punkty:I - 9 Wynik końcowy: 93
Ledwie zdążył zawiesić na krańcu swojej różdżki przyjemnie rozświetlające widok światło, a od razu zdało mu się, że coś błysnęło w kępce wodorostów zaledwie dwa mery od niego. Wzburzył wodę wokół siebie, by podpłynąć do błyskotki w pełnej mocy swojej puchoniej naiwności, zastanawiając się już czyją zgubę udało m się odnaleźć, dość pewny tego, że to podczas rozpoczęcia roku, ktoś z pierwszoroczniaków niechcący upuścił coś ze swojej łódki, gdy zachłysnął się nagle zachwytem na widok Hogwartu. Z pewnym grymasem obrzydzenia sięgnął dłonią do łaskoczącej go w dłoń roślinności, by zaraz unieść brwi w zaskoczeniu, że błyszczący skarb nie okazał się niczym konkretniejszym, a zwykłym galeonem, a więc i odnalezienie prawowitego właściciela okazać się mogło niemożliwe. Wsunął monetę do tylnej kieszeni spodni, niemal w tym samym czasie dostrzegając kolejny błysk, a unosząc różdżkę z wciąż rozświetlonym Lumos - jeszcze kolejny, by na końcu trasy swojego wzroku dostrzec jasny punkt świetlistej boi. Uśmiechnął się mimowolnie z tego, ile wzlotów i upadków przeżył już podczas wykonywanego zadania, by zbierając równiutkie piętnaście galeonów pokonać trasę, która dzieliła go do powrotu na prawidłową trasę.
Keyira Shercliffe
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Baza wyniku:60 Zdarzenie losowe:8 Uzbierane punkty: - Punkty w kuferku: 33 pkt (nie dodaję do wyniku) Bonusy: - Wynik końcowy: 60 pkt + 15 pkt (zdarzenie) = 75 pkt
Uśmiechnęła się, gdy Gunnar w zamyśleniu faktycznie odpowiedział na jej pytanie, a potem nagle urwał, jakby uważał, że stroi sobie z niego żarty. Nie stroiła. Niemniej faktycznie nie liczyła na żadne konkretne wyjaśnienie. Nie zdołała tego jednak w żaden sposób skomentować, gdyż wszystkie słowa utknęły jej w gardle, gdy dostrzegła spojrzenie, jakim bezwstydnie powiódł po jej ciele. Uniosła brew, gdy zaraz potem ułożył się obok, ale na szczęście na horyzoncie pojawił się nauczyciel, który przerwał wiszące w powietrzu wątpliwości i zmusił ich do odłożenia rozmowy w czasie. Z jakiegoś powodu Keyira odniosła wrażenie, że jej islandzki towarzysz nie zrozumiał ewidentnego nawiązania do ich jednorazowej, wakacyjnej przygody w podziemnych tunelach, co wydało jej się nie tyle przykre, co... intrygujące. Udawał czy też może faktycznie nie wiedział co miała na myśli? Próbował zrobić jej na złość, wyprowadzić ją z równowagi czy może wydawało mu się, że zasmuci ją, jeśli sprowadzi ich pocałunek do zwykłej, przyziemnej rozrywki, jakich w ostatnich latach doświadczył zbyt wiele, by móc je wszystkie spamiętać? Nawet jeśli była to prawda, nie czuła się urażona. Skinęła mu tylko zdawkowo i podniosła się do pionu, korzystając z jego pomocy, jak gdyby nigdy nic. Otrzepała spodnie na tyłku, poprawiła luźną, męską kurtkę i podwinąwszy rękawy ruszyła w ślad za nauczycielem. Forma zajęć wyraźnie ją podekscytowała, chociaż nie śpieszyło jej się, by zostać wypchniętą przed szereg. Weszła za grupą do losowej łódki i zastosowała się do poleceń, nie chcąc narażać swojego zdrowia kosztem zabawy. Nawet jeśli oznaczało to użycie akurat skrzeloziela, którego działanie w pierwszej minucie było okropnie nieprzyjemne. Kiedy już miała to za sobą, zdjęła ze stóp buty i zrzuciła zbędne okrycie, a następnie zgrabnym łukiem wskoczyła do wody, by tam poddać się pierwszemu, napotkanemu nurtowi. Tak było o wiele łatwiej niż walczyć z żywiołem wody. Nie minęła dłuższa chwila, gdy Shercliffe dostrzegła pierwszego złotego niedźwiedzia, ale zanim zdążyła skierować się ku niemu, na jej drodze stanęła syrena. Dziewczyna zatrzymała się, machając miarowo nogami, by nie opaść niżej i przyjrzała się uważnie magicznej istocie. Nawet bez znajomości trytońskiego języka zrozumiała, że kobieta ma jej coś do pokazania. Ufając w zapewnienie profesora, że zajęcia zostały odpowiednio zabezpieczone, studentka ruszyła za nią, podświadomie tylko rejestrując, że oddalają się od wyznaczonej trasy. Nim się obejrzała, mogła podziwiać nie tylko syreni ogon, ale także majestatyczne, trytońskie budowle, o których kunszt i wykończenie wcześniej tych stworzeń nie podejrzewała. Na ogół chyba bardzo mocno strzegły swojej prywatności i niezależności, więc Keyira uznała to za doskonałą okazję, by dowiedzieć się o nich czegoś więcej. Uznała, że później przekaże te informacje wujowi. Okazało się, że syrena po prostu poprowadziła ją skrótem, pozwalając ominąć spory kawałek drogi, którą zaplanował dla nich nauczyciel. Shercliffe podziękowała jej najlepiej, jak umiała i popłynęła dalej, machając zdawkowo na pożegnanie.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Zdecydowanie nie planował wpływać w plątaninę wysokich wodorostów, wciąż pamiętając nie tylko ich nieprzyjemną oślizgłość, ale też to, jak łatwo się w nie wplątać, a jednak zwyczajnie z braku wprawy poruszania się pod wodą, gdy próbował podpłynąć wyżej, to nie tylko odbił za bardzo w lewo, ale też nijak nie zwiększył swojej wysokości, skupiając się zwyczajnie na tym, by stale zbliżać się do widocznej w oddali boi. Zaklął, bardziej w myślach, niż faktycznie wypuszczając bąbelki spomiędzy ust, gdy szarpnął już nogą, próbując wyrwać kostkę z wodorostowego sidła. Nagle jednak krzyknął głucho, czując gwałtowne szarpnięcie w dół i dając się wystraszyć zagrożeniem, którego nie potrafił nie tylko nazwać, ale nawet sensowniej na nie zareagować. Zdążył tylko wycelować wciąż utrzymywanym Lumos w dół, bo ledwie dostrzegł błyszczące ślepia i rząd drobniutkich zębów, a te już zniknęły zupełnie, zabierając ze sobą nieprzyjemny chwyt na nodze, choć sam Skyler miał wrażenie, że wciąż czuje go na sobie, nie tylko gdy z grymasem bólu kręcił stopą w próbie rozruszania naruszonej kostki, ale też gdy odpływał już dalej, próbując jak najszybciej odsunąć się od podejrzanej kępy.
Gunnar Ragnarsson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : blizna z pazurów wzdłuż kręgosłupa do połowy pleców; na ramionach tatuaże run nordyckich wpisanych w islandzką, mistyczną symbolikę i zarys skalnych grani
Baza wyniku: 27 Zdarzenie losowe:7 (ranię sobie nadgarstek) Uzbierane punkty:G - 7 Punkty w kuferku: 70 Bonusy: 10 (zapytanie Maxa o drogę) + 10 (zapytanie trytona o drogę w j. trytońskim) Wynik końcowy: 85 (ostatni wynik) + 20 (bonusy) + 7 (literka)= 112
Gunnar nie był do końca pewien, gdzie dokładnie w tym momencie się znajdował. Po tym, jak nie śledził trasy na początku i z racji tego, ze dotychczas nie natchnął się na żaden z punktów, który na szlaku oznaczony był złotym niedźwiedziem, ze spokojem mógł stwierdzić, że odkrywał własne tajemnice hogwarckich głębin. Niedokładnie te, jakimi chciał się z nimi podzielić profesor. Właśnie przedzierał się przez wysoką trawę, szukając drogi na skróty, choć jeszcze nie wiedział dokąd miała prowadzić, kiedy rzuciło się na niego stado druzgotków. Więc w swojej pamięci mógł przeszukać informacji o tym, gdzie znajdowało się ich siedlisko, ale... cóż, pomogłoby mu, gdyby w pierwszej kolejności znalazł chociaż jeden punkt orientacyjny wyznaczonej przez nauczyciela trasy. Chwilę potem czyjeś szpony ściągnęły go ku dnu. Tryton. – Hej, poczekaj! - zawołał za nim, reflektując się zaraz później łamanym trytońskim: – Widziałeś złotego niedźwiedzia? - tyle dokładnie potrafił powiedzieć, zanim zgubił wątek, zamiast tego poruszając tematy podmorskiego życia syren. Nic dziwnego, że zanim wrócił na szlak, zdążył zapomnieć jaki kierunek wskazał mu morski stwór. Szczęśliwie na trasie spotkał Maximiliana, który mógł mu pomóc rozwikłać tę zagadkę. Zakładając, że odpowiednio zinterpretowałby Ragnarssonowe machanie rękoma, w imitacji atakującego niedźwiedzia. Z odrobiną mniejszego szczęścia, Solberg mógł pomyśleć, że Gunnar szukał nie punktu z niedźwiedziem, a Wielkiej Kałamarnicy...
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Baza wyniku:78 Zdarzenie losowe:8 > 6 > 9 > 4 > 2 > 7 > 7 i przerzut na 5 Uzbierane punkty:G - 7 Wynik końcowy: 104
Nigdy nie uważał się za ambitnego, a jednak nie potrafił zwyczajnie odpuścić, po każdym potknięci licząc na to, że los znów się do niego uśmiechnie i pomoże jakoś nadrobić stracony czas, bo zwyczajnie... nie chciał być tym, który zawiedzie reprezentując Dom Borsuka. Chciał być przykładem, że jeśli jest się wystarczająco zdeterminowanym, to można pokonać nawet znienawidzony przez siebie żywioł i przepłynąć - czy może dokładniej przeciągnąć się - przez całą wodną trasę, nawet jeśli normalnie swoje możliwości nie przekraczają zwykłego dryfowania na powierzchni lub wczepienia się w swojego chłopaka jak w żywą i niezwykle atrakcyjną boję. Dlatego brnął przed siebie bez przerwy, czasem nawet i dłońmi badając grząski grunt, czasem tylko łapiąc się wodnej roślinności, a momentami nawet mając wrażenie, że zaczyna rozumieć jak prawidłowo wykorzystywać opór i opływowość ciała, by może i dość nieefektywnie, ale jednak płynąć. I idiotycznie zdążył już się ucieszyć, że widzi koniec trasy, gdy nagły ścisk oplatający go w pasie i gwałtowne szarpnięcie, wyrwało go z tej naiwnej radości i dumy, bo choć w jednej dłoni wciąż kurczowo ściskał różdżkę, to mimo wychłodzenia organizmu poczuł nieprzyjemną falę gorącej paniki, która odmówiła mu prawa do jakiegokolwiek działania. Zaszamotał się bezsilnie, próbując wyswobodzić się z czułości kałamarnicy, dusząc w sobie irracjonalną chęć zawołania Mefisto, jakby ten naprawdę był w stanie pomóc mu w każdej sytuacji. I w pierwszej chwili, gdy tylko poczuł, że dusząca macka zaczyna go wypuszczać, naiwnie pomyślał, że to jego nieme błaganie naprawdę przyniosło skutki, dopiero później orientując się, że uwolniła go para trytonów, którym nie szczędził podziękowań, prosząc ich również o pozdrowienie swojej przewodniczki, której zawdzięczał to, że w ogóle miał jeszcze szansę pokonać wyznaczoną trasę w dostępnym dla niego czasie. Obolały, przemarznięty, posiniaczony, naznaczony licznymi pseudomalinkami i z wciąż bolącą od łap druzgotka kostką, dotarł w końcu do ostatniego znaku niedźwiedzia, desperacko wczepiając się w czekającą tam boję, by z ulgą zachłysnąć się rześkim powietrzem, łapiąc je zachłannie nie z samej potrzeby wygasającego już w działaniu skrzeloziela, ale z samej niechęci do pozostania pod powierzchnią przeklętego jeziora choćby o sekundę dłużej. Objął kurczowo złotą boję, odrywając od niej jedną dłoń, by nerwowo zaczesać mokre włosy w tył, zaraz z głośnym plaśnięciem powracając do swojego chwytu. - Nigdy więcej. Nigdy, kurwa, więcej - wymamrotał pod nosem, nieco sam zaskakując się tym jak słabo jego głos przebija się przez głośne oddechy, które jego ciało łapało falowaniem piersi, paradoksalnie odczuwając zmęczenie dopiero wtedy, gdy opuszczał już wyciągającą z niego wszelką energię wodę.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Baza wyniku:92 - Zdarzenie losowe:Było3+4=7 Uzbierane punkty:E=5 Punkty w kuferku: 9pkt Bonusy: - Wynik końcowy: 110pkt
Faktycznie puchon był dobry w szukaniu takich niuansów. A jeszcze lepiej szło mu informowanie o nich Maxa, który zazwyczaj był stroną popełniającą jakiś błąd. Jeszcze bardziej roześmiał się na słowa o utraconej godności. Pływanie nago jeszcze nie było przecież najgorszym, co Max odpierdolił w życiu. A nawet w tej szkole. -Tak było szybciej. Poza tym, nie będę Ci spodni podpierdalał. - Proszenie było typowo puchońską zagrywką. Solberg czasami przejawiał przecież jakieś oznaki przynależności do Domu Węża i teraz właśnie nadszedł jeden z tych momentów. Z drugiej jednak strony, gdyby spodziewał się że Felinus będzie wyjątkowo niezadowolony z jego poczynań, zapewne by tego nie zrobił. -Niektóre to lubią. - Wzruszył ramionami pozostawiając ocenę prawdziwości tych słów przyjacielowi. Właśnie zaczął płynąć dalej, gdy Felek zakwestionował jego dobór odzieży. -Jak na Szkota przystało jestem z nimi zaznajomiony. - Raz w życiu miał na sobie kilt i było to dla niego dość interesujące przeżycie. Zazwyczaj jednak zdecydowanie preferował spodnie. Miał dodać coś jeszcze, gdy Felka porwały trytony na jakąś wycieczkę po trytonlandzie. -Nie uciekaj! Już płynę się ubrać! - Krzyknął jeszcze za puchonem, ale ten już znikał za wodnym horyzontem. Max musiał więc kontynuować wycieczkę dalej solo. Daleko nie zaszedł, gdy spotkał Gunnara, który zapytał go o drogę. Solberg chętnie wskazał mu najbliższy drogowskaz i sam zainteresował się czym innym. Krzakami. Nie byle jakie, ale podwodne krzaki. Jako że był sam i się nudził postanowił wetknąć tam głowę, a to skończyło się... Spotkaniem z druzgotkami. Na szczęście cholery nie były wyjątkowo agresywne. Pociągnęły Maxa za prawy nadgarstek i zaczęły dość usilnie prowadzić go na dno. Po kilku chwilach uznały jednak, że Solberg-tarzan nie jest wystarczająco intrygujący i zostawiły go w spokoju. -A to jebańce. - Mruknął do siebie rozmasowując obolały nadgarstek. Miał przeczucie, że siniak, który dzięki nim powstał, tak szybko nie znikie. O bólu już nie wspominając.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Czw Paź 01 2020, 23:04, w całości zmieniany 1 raz
Keyira Shercliffe
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Baza wyniku:60 Zdarzenie losowe:12 Uzbierane punkty:B - 2 Punkty w kuferku: 33 pkt (nie dodaję do wyniku) Bonusy: - Wynik końcowy: 75 pkt + 2 pkt = 77 pkt
Znalezienie kolejnego niedźwiedzia nie było trudne. Keyira podpłynęła ku niemu leniwie, nie śpiesząc się jakoś szczególnie, ale w pewnym momencie zatrzymała się, dostrzegając wyraźną zmianę w ogólnym oświetleniu. Woda, im bliżej dna, tym z reguły przepuszczała mniej światła, ale dziewczyna miała wrażenie jakby nagle znalazła się o wiele głębiej, niż jeszcze chwilę temu wskazywała na to jej pozycja. Także w atmosferze coś się zmieniło. Odruchowo potarła ramiona, na których pojawiła się gęsia skórka i dopiero wtedy poczuła gwałtowniejszy ruch wody. Silniejszy nurt popchnął ją dalej raz w jedną, raz w drugą stronę, co zdecydowanie nie było naturalne. Zaalarmowana Shercliffe zerknęła przez ramię, a serce niemal podeszło jej do gardła - w jej stronę, z zatrważającą prędkością, płynęła właśnie Wielka Kałamarnica. Studentka wyrwała gwałtownie do przodu, chcąc jak najszybciej oddalić się od stworzenia. Zostanie czyjąś kolacją nie było ani trochę zachęcające; wybierając się na lekcję nawet w najśmielszych wyobrażeniach nie potrafiłaby chyba obmyślić podobnego scenariusza. Poruszała ramionami i nogami najsilniej jak tylko mogła, ale to i tak nie uchroniło jej przed starciem z magicznym stworzeniem. Keyira wzdrygnęła się, czując na nodze oślizgłą mackę i okręciła się wokół własnej osi, gotowa wbić piętę w bok bestii, kiedy kałamarnica drugą odnogę owinęła wokół jej talii, łaskocząc ją. Zamiast jednak ją połknąć czy ogólnie skrzywdzić, zwierzę po prostu podwiozło ją kawałek dalej, po czym odpłynęło, szturchając ją na pożegnanie. Ślizgonka odetchnęła głęboko, rozmasowując sobie obolały mostek. Nie ma co, jak tak dalej pójdzie, naprawdę dostanie zawału.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Baza wyniku:67 Zdarzenie losowe:8 Uzbierane punkty: +15 do wyniku, E, +10 pkt dla domu Punkty w kuferku: 10 Bonusy: 10 - trytoński (kuferek) Wynik końcowy: 121 + 15 + 5 = 141
Gdyby miał popierdalać z fujarą na wierzchu, w zimnym i pozbawionym łaski temperaturowej jeziorze, to chyba by oszalał. Nie czułby wstydu, może tylko trochę będąc postawionym w sytuacji wydobywającej przez membrany umysłu nieswoistość, co nie zmienia faktu, iż jest to po prostu naturalna reakcja; nie każdemu dane jest chodzić z pewnością bez jakiejkolwiek odzieży. Tym bardziej, że on nie miał czym się chwalić, tak na dobrą sprawę. — Aż tak się ich boisz? Spokojnie, nie gryzą. Nikomu jeszcze krzywdy nie zrobiły, a patrz, jakie grzeczne. — powiedziawszy, przepływał kolejne odmęty jeziora, szukając wskazówek pozostawionych przez nauczyciela, by następnie unieść tęczówki w stronę Solberga i tym samym zamyślić się na chwilę, aczkolwiek ostatecznie udzielić... krótkiej, lakonicznej odpowiedzi. Szczęście, że nie miał zbytnio do czynienia z wilczurami, które oznaczył kolejno pod własną kopułą czaszki. — Być może. — nie potwierdził, ale też i nie zaprzeczył, wszak nie słynął w szkole z podbojów miłosnych i ucieleśnianiu się z innymi w schowkach na miotły. Nigdy jakoś się tym nie przejmował, a gdy usłyszał kolejne słowa, uśmiechnął się pod nosem. — O, czyli jesteś Szkotem? Ilu ja się dzisiaj rzeczy dowiaduję... — on, jako rodowy Brytyjczyk, nie nosił kiltu. W sumie, po co i na co? Nie uważał tego za wygodną opcję; bardziej zaznajomiony był oczywiście ze spodniami. Nim się jednak zdołał obejrzeć, nim cokolwiek zdołał zrobić innego, jego uwagę zwróciła podwodna istota. Syrena, wszak inaczej nie mógł jej nazwać ze względu na wygląd, najwidoczniej zauważyła w Felku błysk czegoś znanego - a przynajmniej tak podejrzewał, wszak potem okazało się, że ta, krążąca wokół niego i wyglądająca przyjaźnie przedstawicielka świata całkowicie odmiennego dla ludzi, ma coś ciekawego do pokazania. Wywnioskować to można było nie tylko poprzez jej mimikę twarz, lecz także poprzez słowa, które, brzmiące niczym melodyjna pieśń, stały się jasne oraz przejrzyste dla samego studenta pod wpływem wcześniejszej nauki trytońskiego. Powolne, spokojne, zrozumiałe, aczkolwiek z pewną nutą ekscytacji we własnym głosie. Na umyśle Felinusa pojawił się zgrzyt; pamiętał doskonale, że kiedy przemierzał przez mokradła, syreny nie były dla niego takie miłe. Nie bez powodu zatem pojawiły się pewne wahania, a wcześniejszy humor trochę zanikł w odmętach własnych wspomnień, zamiast pod taflą jeziora - czy mógł jej zaufać? Teoretycznie są tutaj z nauczycielem, więc nic nie powinno aż takiego się stać, aczkolwiek... no właśnie. Piętno spotkania z syrenami błotnymi nosił aż do dzisiaj, w związku z czym ostatecznie, niezbyt pewnie, ale łagodnie postanowił dać chwycić się za dłoń i tym samym zaprowadzić do tego, co ta istota chciała mu pokazać; był jednak gotów wyciągnąć z kieszeni różdżkę i tym samym poddać się próbie natychmiastowej ucieczki oraz uwolnienia, gdyby oczywiście zaszła taka potrzeba. Drugą wystosował środkowy palec wobec Maximiliana i pokazał język. Czekoladowym oczom, które były pod taflą jeziora dość chłodne, ukazał się dość niecodzienny widok - słynne, trytońskie budowle, które ta cywilizacja wzniosła poprzez własny trud i niezrozumiałe dla ludzi techniki. Widać było, że kamień został poddany próbie czasowej - liczne pęknięcia dodawały mimo wszystko i wbrew wszystkiemu niepowtarzalnego uroku, którego Felinus nie będzie mógł wyzbyć się z pamięci. Całego uroku dodawało światło, użyte w ramach posiadania różdżki; całość miała niesamowicie przyjemny dla duszy klimat. Musiał jednak powrócić i odnaleźć przyjaciela. Całę szczęście, długo to nie trwało, bo syrena wskazała mu odpowiednią drogę. — Co mnie ominęło? Zaliczyłeś już jakąś syrenę? — rzucił żartem i tym samym począł płynąć dalej.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Baza wyniku:92 - Zdarzenie losowe:6 (+15) Uzbierane punkty:B=2 Punkty w kuferku: 9pkt Bonusy: - Wynik końcowy: 127pkt
No tak, nigdy nie rozmawiali o swoich korzeniach, a akcent Maxa nie był na tyle jednoznaczny. Chociaż mógł dawać dość wyraźną wskazówkę na temat pochodzenia ślizgona. -W połowie. W drugiej hiszpanem. - Streścił mu krótko swoje drzewo genealogiczne, które było zdecydowanie bardziej skomplikowane niż dwa rody, które się ze sobą połączyły. Kilt, który Max nosił był wynikiem zakładu ze znajomymi. Wydał na niego naprawdę dużo forsy, ale było warto. Nie mówiąc już o dziewczynie, którą na swój tradycyjny strój wyrwał. Samotne pływanie w jeziorze nie było tym samym, co spędzanie tego czasu z Felkiem. Dlatego też, mimo krótkiej rozłąki, ucieszył się gdy ponownie zobaczył przyjaciela. -Syreny nie, ale miałem małą orgię z druzgotkami. Cholerstwa są niesamowicie silne. - Przyznał z lekkim zamyśleniem. -A jak tam Twoja wycieczka? Poznałeś tajemnica Atlantydy? - Był ciekaw, co Felinus zobaczył podczas spacerku z syreną. Pech chciał, że puchon wpadł w jakiś prąd, który zaczął spychać go w przeciwnym kierunku. Solberg przewrócił oczami i przyciągnął go do siebie prostym zaklęciem. -Weź mnie nie zostawiaj znowu. - Powiedział, gdy stanął twarzą w twarz z Lowellem. Wtedy też zobaczył nadpływającą ku nim syrenę. O dziwo tym razem istota podpłynęła do ślizgona. Max musiał się skupić, by zrozumieć, co ona mówi, a w końcu uznał, że nic nie straci jak pójdzie za nią. Tym razem to jemu dane było odkryć tajemne miasto trytonów. Jego architektura wprawiła chłopaka w ogromne zdziwienie. Nie wiedział, że trytony mają aż tak rozwiniętą kulturę i cywilizację. Spędził z syreną sporo czasu nim ta odprowadziła go na wyznaczoną przez Leo ścieżkę.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Pią Paź 02 2020, 00:04, w całości zmieniany 1 raz
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Baza wyniku:67 Zdarzenie losowe:4 Uzbierane punkty: -15 do wyniku, F, +10 pkt dla domu Punkty w kuferku: 10 Bonusy: 10 - trytoński (kuferek) Wynik końcowy: 141 - 15 + 10 (pomoc) + 6 = 142
Felinus zazwyczaj nie patrzył na korzenie i drzewa genealogiczne innych ludzi. Mógł, owszem, ale czy miało to sens? Może, pomimo różnic kulturowych, ostatecznie go nie zauważał - sensu w zakresie takich, a nie innych poczynań. Nie bez powodu zatem powoli, ostrożnie i uważnie słuchał kolegi, chociaż ostatecznie nie przykładał do tego aż tak sporej wagi. Trochę mógł podejrzewać, że Solberg nie jest rodowitym Brytyjczykiem, co nie zmienia faktu, iż zaskoczyła go ta multikultura w zakresie jego pochodzenia. Powinien się chyba przyzwyczajać do takiego stanu rzeczy, zwróciwszy uwagę na dzisiejsze uwagi i inne tego typu rzeczy, które powstawały w ogólnej kulturze. — O proszę, proszę. Czyli mam rozumieć, że słoneczne klimaty nie są ci obce? — słoneczne dziewczyny, plaże, podejście niektórych lasek oraz, przede wszystkim, otwarta kultura. Zawsze go to zastanawiało, lecz ostatecznie nie lubił patrzeć przez pryzmat przyjętych schematów, w związku z czym jedynie posłał uśmiech, zanim usłyszał o orgii z druzgotkami. No tak, kim byłby Max, gdyby nie odpierdalał na lewo i prawo? — No nie mów mi, że się znowu w coś wpierdoliłeś. — naprawdę go kusiło do tego, by przyznać sobie soczystego facepalma, aczkolwiek ostatecznie się przed tym powstrzymał, spoglądając na kolegę z pewnego rodzaju dozą ciekawości. Gdzie mógł oberwać, gdzie mógł dostać wpierdol? Nie bez powodu spojrzeniem czekoladowych oczu przelatywał poprzez kolejne partie ciała, by następnie zauważyć nikły, aczkolwiek widoczny zgrzyt - prawa ręka, prawy nadgarstek. Ewidentnie zasiniony, z odstającymi obrażeniami - a raczej drobnymi, aczkolwiek te nie mogły umknąć Lowellowi. — Episkey. — wypowiedział, kierując różdżkę w stronę urazu. Jakoś nie obawiał się rzucania zaklęć uzdrawiających pod wodą, nawet jeżeli ruchy były ograniczone i spowolnione. — A polecam, nie jest zbyt kosztowna, a nawet możesz nieźle się zabawić. Długo jednak jego podróż nie trwała. Kiedy to postanowił skupić mniejszą uwagę na otoczenie, zwyczajnie wpierdolił się w prąd, który zaczął go popychać do tyłu i uniemożliwiał ukończenie (ponowne) trasy w wyznaczonym przez siebie czasie. Nim się jednak obejrzał, to właśnie Max przyciągnął go do siebie zaklęciem, za co był mu cholernie wdzięczny. Nawet jeżeli nie prosił o pomoc, to mimo wszystko pozwoliło mu to na oszczędzenie sporej ilości czasu. — Aż tak o to się boisz? Ucieknę i cię zostawię samego, nie mam nic innego do roboty w sumie. Dzięki za podsunięcie pomysłu. — nakreślił mimowolny uśmiech pod wodą, jakoby próbując tym samym przekonać go do tych słów, aczkolwiek gdy tylko się obejrzał, zauważył, jak trytony porywają jego kolegę i tym samym, chcąc mu pokazać coś niezwykłego, po prostu pozbawiają go towarzystwa. Lowell przekręcił oczami tak samo, jak Solberg podczas rzucania zaklęcia. — Ty hipokryto, następnie mówisz mi, żebym cię nie zostawiał, a teraz odprawiasz takie ceregiele? Nawet nie musisz wracać, tęsknić nie będę. — rzuciwszy żartem, ruszył przed siebie, zastanawiając się nad wielkością jeziora i tym samym tego, co im może jeszcze ono pokazać.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Baza wyniku:92 - Zdarzenie losowe:6+5=11 Uzbierane punkty:G=7 Punkty w kuferku: 9pkt Bonusy: Wynik końcowy: 134pkt +10pkt dla Slythu
Interesował się obcymi kulturami, dlatego też uwielbiał poznawać ludzi, którzy wychowali się w innych krajach i tradycjach niż on. Drzewo genealogiczne Maxa było wyjątkowo popierdolone. Prawda była taka, że mimo typowo hiszpańskich rysów, widocznych tu i ówdzie, Solbergowi bliższa była kultura Norwegii. Kraju męża jego matki. Mężczyzny, którego nawet nigdy nie poznał. -A właśnie, że nie. Przynajmniej nie do końca. - Temperament miał charakterystyczny dla południowej Europy, a jego otwartość również pasowała do tego, co miał w głowie Felinus. Wbrew pozorom, ślizgon miał w sobie wiele ze Szkota, chociaż nie były to aż tak uwypuklone cechy. -Stary znalazłem takie zajebiste krzaki! Gunnar z takich wypłynął i musiałem sprawdzić, co tam jest. Liczyłem na jakieś ponętne zielsko, które może się przydać, no ale druzgotki postanowiły poprowadzić mnie za rękę na dno jeziora. - Opowiedział wszystko Felinusowi z uśmiechem na twarzy. Nie żałował pomimo obolałej ręki. -Weź, nie trzeba było. - Jak zawsze Lowell przybył mu z odsieczą, mimo tak niewielkiej szkody na zdrowiu. Oczywiście, ze przywołał do siebie puchona z powrotem. Jak przed chwilą udowodnił, zostawianie go samego nie kończy się najlepiej. Potrzebował swojego talizmanu (nie)szczęścia. -I tak wiem, że będziesz! - Krzyknął jeszcze nim oddalił się z trytonem. Jakie było zdziwienie Solberga, gdy powrócił do kumpla tylko po to, by zastać go w samych gaciach. -Widzę przygotowałeś się na mój powrót. - Przesłał mu podwodnego buziaczka dłonią, by następnie nieco spoważnieć. -A tak serio, co MNIE ominęło? - Zapytał będąc naprawdę ciekawym genezy tej historii. Słuchając odpowiedzi Felka dostrzegł jakiś syf niedaleko i postanowił to posprzątać. Nie będzie żaden niekulturny cham im jeziora zaśmiecać. Na szczęście w tym całym pierdolniku znalazł też reklamówkę, więc nie musiał z tymi śmieciami w rękach kontynuować podróży.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Pią Paź 02 2020, 18:07, w całości zmieniany 2 razy
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Baza wyniku:67 Zdarzenie losowe:10 Uzbierane punkty:A, +10 pkt dla domu Punkty w kuferku: 10 Bonusy: 10 - trytoński (kuferek) Wynik końcowy: 142 + 1 (xD) = 143
Obce kultury zdawały się przyciągać może nie tyle swoją historią i rysami twarzy, a właśnie... innością. Innością przedzierającą się przez membrany umysłu, innością, która zaciekawia. Nie bez powodu istnieją dwie skrajne reakcje na coś, co jest odmienne, tudzież na coś, co odchodzi od pojętych norm - albo ciekawość, albo nienawiść. Felinus zawsze starał się zachować złoty środek, tudzież odpowiedni dystans między pierwszą a drugą reakcją, co nie zmienia faktu, iż ostatecznie częściej stawał się zaintrygowany. A przede wszystkim wplątujący się tam, gdzie nie powinien się wplątywać. Mruknął cicho pod nosem, zastanawiając się nad słowami Solberga w zakresie własnego pochodzenia, by następnie rzucić ponownie na siebie Calefieri. Nie było zbyt ciepło w wodach jeziora hogwarckiego, w związku z czym musiał sobie jakoś radzić, a ciepłolubność, no cóż, oznaczała się brakiem tolerancji na chłód wody muskającej jego ubrania oraz skórę. Zastanawiał się, które cechy bardziej dominują u chłopaka, lecz ostatecznie porzucił te myśli, w pełni oddając się wycieczce w towarzystwie przedstawicieli trytońskiego miasta, w międzyczasie wsłuchując się w słowa Maximiliana. — I bardzo, kurwa, dobrze. Żadnego ponętnego zielska na mojej warcie. — powiedział rozbawionym głosem, by następnie zaobserwować zmianę na ciele Maximiliana i ją po prostu naprawić. Sam jakoś zapomniał siebie sprawdzić, skoro Wielka Kałamarnica znalazła w nim ciekawy obiekt do zabawy, w związku z czym ignorował kompletnie występujące u siebie siniaki, jak również ślady po plumkach. — Uznaj to za moją litość, że nie znalazłeś tam niczego innego. — napomknąwszy, odwrócił się na pięcie, aczkolwiek szybko powrócił wzrokiem ciemnych oczu w stronę kolegi, którego trytony postanowiły porwać. Nie odpowiedział na pytanie; pozwolił na to, by Solberg sam wywnioskował, czy będzie za nim tęsknić, czy też i nie. Co powie mu intuicja, niech natomiast zachowa dla siebie. Długo jego stan beztroski nie potrwał - wystarczyła chwila nieuwagi, by po prostu zahaczyć spodniami o wystający pal, a następnie, gdy proste próby i zaklęcia nie dawały rady, zwyczajnie się ich pozbyć. Nie bez powodu zatem spodnie stały się już na zawsze częścią podwodnego świata, a sam Felinus musiał powracać w bokserkach. Nie miał pod tym względem wstydu, ale mimo wszystko i wbrew wszystkiemu na nogach miał już sporo blizn, w związku z czym nie należało to do przyjemności. Obnażanie faktów z przeszłości, nawet jeżeli momentami miał kompletnie wylane, stanowiło zazwyczaj nietypowe pytania i konieczność odpowiedzi. — Zawsze i wszędzie. — uśmiechnął się, spoglądając ze spokojem w oczach na Maximiliana, rozciągając własne mięśnie. Geneza historii... no cóż, nie była aż tak skomplikowana, jak Solbergowi mogło się wydawać. Ciche westchnięcie, skupienie uwagi i następnie obserwowanie własnych efektów. — Ściągnąłem. Znudziły mi się, ot co. Wiesz, jakie one są niekomfortowe? — zapytał się z rozbawieniem we własnym głosie, by następnie spoważnieć i podzielić się prawdziwą historią, pozbawioną przekoloryzowania. — Tak samo, jak ty straciłeś ostatnią część garderoby. Równowaga w przyrodzie została zachowana.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Baza wyniku:92 - Zdarzenie losowe:1+2=3 Uzbierane punkty:C=3 (+10) Punkty w kuferku: 9pkt Bonusy: Wynik końcowy: 147pkt +10pkt dla Slythu
Max również czuł zimno. Szczególnie teraz, gdy pozbawiony był spodni, temperatura zaczynała dawać mu w kość. Nie miał zamiaru jednak zmieniać tej sytuacji. Dzięki temu czuł, że żyje. Więcej bodźców pozwalało mu oderwać swoje myśli od rzeczy nieprzyjemnych tak samo jak cuda podwodnego swiata w pobliżu Hogwartu. -A nóż bym znalazł jakiegoś przydatnego do eliksirów chwasta! Nie możesz podcinać mi skrzydeł w temacie nauki. - Oni chyba nie potrafili rozmawiać na poważnie. A przynajmniej pod wodą im to za dobrze nie wychodziło. -Ehh... Nawet skarbów nie można poszukać. - Westchnął ciężko i odwrócił się, by dalej oddać się podwodnej turystyce. Widok Felka bez spodni zdecydowanie zaskoczył Maxa, chociaż raczej nie aż tak bardzo jak to, co musiał niedawno oglądać puchon. -Od początku mówię. Najlepiej pływa się bez spodni. Czemu nikt mnie tutaj nie słucha. - Zaśmiał się widząc w oddali Felkowe odzienie, które utknęło na jakimś drewnie. Czyli nie tylko on padł pułapką trytońskich płotów. Skoro już była mowa o trytonach, właśnie ślizgon kilka wypatrzył i postanowił za nimi podążyć. Znowu. Jeszcze nie nauczył się, że może nie były to najlepsze pomysły. Tym razem jednak się to Solbergowi opłaciło i znalazł jakiś zajebisty skrót, który popchnął go do przodu.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Pią Paź 02 2020, 02:54, w całości zmieniany 1 raz
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Baza wyniku:67 Zdarzenie losowe:7 Uzbierane punkty:A, +10 pkt dla domu Punkty w kuferku: 10 Bonusy: 10 - trytoński (kuferek) Wynik końcowy: 143 + 1 (xD) = 144
Felinus nie potrzebował dodatkowych bodźców. O ile był mocno tolerancyjny na ból, w związku z ostatnimi wydarzeniami, o tyle jednak nie potrafił ścierpieć chłodnej wody, która zaczynała mu dawać się we znaki, kiedy to stracił już górną część garderoby. Nie wymagał opcjonalnych rzeczy, które mogłyby wpłynąć ostatecznie na jego umysł, w przeciwieństwie do przyjaciela, który brnął właśnie w największą ilość sygnałów wysyłanych przez organizm. Różnili się pod tym względem; częściej Faolán wolał oddać się melancholii, aniżeli właśnie Ślizgon; jemu stan apatyczny nie przeszkadzał. Nie przejmował się nim, starając się odnaleźć dodatkowe źródło potencjalnej siły. Student pokręcił zniechęcony głową. Owszem, nie może mu podcinać skrzydeł do nauki i chęci wydobycia z jeziora czegoś nowego, co nie zmienia faktu, iż ostatecznie nadal mógł się zastanawiać nad jego czystością. Zauważyłby, gdyby coś postanowił odpierdolić, to pewne. Ale czuł się za niego odpowiedzialny, nie zamierzając dopuścić do wystąpienia jakiejkolwiek podobnej sytuacji. — Bo zazwyczaj dziewięćdziesiąt procent słów, które mówisz, nie mają sensu? — zarzucił złośliwie, spoglądając dość szybko w stronę trytonów, za którymi Max postanowił podążyć. On jednak, w kępie bliżej nieokreślonych porostów, znalazł... złotą, niedźwiedzią łapę? Zaciekawiony postanowił do tego wszystkiego podejść, tudzież wysunąć lewy nadgarstek, w prawej dłoni trzymając nową różdżkę, którą zdołał zakupić u Fairwynów; to nie był jednak dobry pomysł. Nim się obejrzał, nim jakkolwiek zdołał zareagować, druzgotek postanowił skutecznie zacisnąć własne kończyny, powodując mimowolny, delikatny ból i tym samym pociągnąć Lowella na dół. Czując natomiast upór, magiczne stworzenie ostatecznie puściło nadgarstek, pozostawiając go po tej szarpaninie obolałym. Kusiło go spróbować spotkać raz jeszcze, zobaczyć na własne oczy, w związku z czym przystanął przy tej istocie na ciut dłuższy moment, zanim powrócił do zabawy. A dogonienie Solberga trochę jednak potrwa.
| 7 k6 + A = 144 xD
Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Pią Paź 02 2020, 20:34, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Baza wyniku:92 - Zdarzenie losowe:6+6=12 Uzbierane punkty:H=8 Punkty w kuferku: 9pkt Bonusy: Wynik końcowy: 155pkt +10pkt dla Slythu
Wiedział, że nie ma zaufania. Nie tylko u puchona, ale przede wszystkim u samego siebie. Zbyt mało czasu jeszcze minęło, ale Max się starał. Było to cholernie trudne, ale robił wszystko, co w jego mocy by nie zawieść znowu przyjaciela. -To zostaje całe dziesięć procent życiowych mądrości! - Nie zauważył, że tym razem to Felek postanowił przeszukać pobliskie zielska, bo w najlepsze płynął sobie za trytonami. Gdyby obserwował kumpla zapewne ostrzegłby go przed czającymi się w zaroślach druzgotkami. Max zaczął nawet w pewnej chwili zastanawiać się, gdzie zgubił puchona, ale nim pomyślał chociażby o zawróceniu i szukaniu go, poczuł jak coś chwyta go w pasie. Nie musiał być geniuszem żeby poznać dotyk Wielkiej Kałamarnicy. Wciąż jeszcze pamiętał, jak cudownie bolał moment ściskania przez nią żeber, więc już odruchowo wstrzymał oddech. Szybko jednak przekonał się, że tym razem gigantyczna istota miała zupełnie inne zamiary. Zaczęła w swój kałamarnicowy, nieudolny sposób łaskotać ślizgona, a że ten kompletnie został zaskoczony, od razu odczuł łaskotki i zaczął zwijać się ze śmiechu. -Proszę, przestań! - Zdołał wydusić między kolejnymi wybuchami śmiechu. Czuł, że już długo nie wytrzyma i gdy już myślał, że dotarł do tej magicznej granicy, Kałamarnica postanowiła przestać i najzwyczajniej w świecie go przytulić. Widać Solberg jakimś cudem zyskał sobie jej sympatię.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Baza wyniku:67 Zdarzenie losowe:12 Uzbierane punkty:[https://www.czarodzieje.org/t19690p182-kostki#589922]J[/url], +10 pkt dla domu Punkty w kuferku: 10 Bonusy: 10 - trytoński (kuferek) Wynik końcowy: 144 + 10 (J) = 154
Pokręcił głową, niezadowolony. No tak - te dziesięć procent słów mógł uznać za mądrość, ale nie zawsze; poprawiwszy własne włosy, które opadały mu na oczy, uśmiechnął się ostatecznie, by wydobyć z siebie parę słów. — Teoretycznie, ale, biorąc pod uwagę statystykę, te dziesięć procent słów może obejmować ewentualne lekcje bądź zajęcia dodatkowe, podczas gdy poza nimi nadal używasz dziewięćdziesięciu procent pierdolenia o głupocie. — zaznaczył. To, że uznał tyle słów, wcale nie musiało oznaczać, że Max w każdej swojej wypowiedzi dodawał coś mądrego. Woda, o dziwo, zdołała się zmienić w sposób zauważalny, pozostawiając tylko jego, Maximiliana w oddali oraz... Wielką Kałamarnicę, płynącą wprost w ich stronę, zajmującą się na początku jego przyjacielem. — Hej, przekąski, chipsy? A może kondomy? Nigdy nie wiesz, co cię spotka. Jak skończycie, to daj znać! — zanucił, patrząc na randkę ślizgońskiego bluszczu ze stworzeniem. Nieźle się bawili, bo kałamarnica zobaczyła w nim równie dobre źródło śmiechu i postanowiła się nad nim trochę potorturować. Do czasu, aż nie zauważyła sylwetki bladego chłopaka, która okazała się być równie ciekawym obiektem zabaw; podpłynęła i równie skierowała wobec niego własne kończyny. Poczuł uderzenie gorąca, bo nie wiedział, jakie ona może mieć intencje, gdy wysunęła wprost w jego stronę macki, na które wolał uważać, lecz ostatecznie poczuł po prostu łaskotki; niekontrolowane, niesforne, nawet jeżeli dziwne i międzygatunkowe, to uczucie łaskotania nie przemijało. Naturalna reakcja organizmu spowodowała salwę śmiechu, a następnie próbę obronienia się przed ogromnym stworzeniem; Felinus nawet o mało co nie puścił różdżki, starając się ją smukłymi palcami bardziej przytrzymać; podwodne zwierzę nie chciało odpuścić, a każda próba obrony, czyli odtrącenia macek, kończyła się na tym, że Wielka Kałamarnica atakowała po prostu gdzieś indziej. Nawet postanowiła go na chwilę przytrzymać, najwidoczniej znajdując w śmiechu coś w rodzaju czynnika, który ją ciekawił; odnóże skutecznie owinęło się wokół jego kostki, by następne mogły po prostu atakować; z czasem, gdy próbował się bronić, i w taki sposób radziła sobie istota. Dopiero po krótszych torturach ta postanowiła puścić Puchona i odprowadzić go kawałek wraz z Maximilianem, któremu najwidoczniej też wpadła w oko. Nie można było nie zauważyć błagań o równe puszczenie, co tych Solbergowych. Dopiero po nich Wielka Kałamarnica uznała, że na dzisiaj koniec tortur i zwyczajnie zostawiła Lowella w wyimaginowanym spokoju. — Patrz, mamy nowego przyjaciela. — machnął jej dłonią, a ta zrobiła to samo za pomocą wszędobylskich macek, jakoby zdając się tęsknić za kontaktem z nimi, aczkolwiek ostatecznie najwidoczniej rzeczywiście przyjaźń międzygatunkowa istnieje i zaskrobali sobie sympatię ogromnego stworzenia z hogwarckiego jeziora. — A powoli skrzeloziele przestaje działać. To co, powracamy? — zaproponował, czując ten upływ czasu i to, jak stał się on perfidnie bezlitosny.
144 + 10 (J) = 154
Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Pią Paź 02 2020, 20:35, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Baza wyniku:92 - Zdarzenie losowe: Zostało tylko 2 Uzbierane punkty:F=6 Punkty w kuferku: 9pkt Bonusy: Wynik końcowy: 161pkt +10pkt dla Slythu +15G
Nieważne jak bardzo by się starał, nie dało się przekonać innych, że z jego słów padają mądre słowa. Oczywiście zdarzały mu się przebłyski geniuszu, ale tak naprawdę Max był jeszcze dzieciakiem, który tylko dzięki wystarczająco długiemu stażowi życia osiągnął pełnoletniość. -Chętnie bym coś zjadł, gdyby mój żołądek nie był właśnie ściskany do granic wytrzymałości. - Odpowiedział na ironiczną propozycję kumpla. To całe pływanie naprawdę sprawiło, że zrobił się głodny. Nim jednak Felek zorganizował jakiś podwodny bufet, sam znalazł się w objęciach Kałamarnicy. -Ooo postanowiłeś dołączyć do naszej randki. - Zażartował przyglądając się tej słodkiej scenie. Na szczęście puchon zajął istotę na tyle, że ta postanowiła rozluźnić uścisk na ciele Solberga, przez co chłopak znów mógł normalnie funkcjonować. -Warto mieć kontakty i tutaj, ale masz rację, czas wracać na powierzchnię. - Czuł, że cudowne właściwości zażytej rośliny powoli zanikają. Jeśli nie dotarliby w odpowiednim czasie na powierzchnie musieliby kombinować, jak przetrwać w tych głębinach. Ponownie docierali do ostatniej bojki, gdy Max dostrzegł tajemniczy blask nieopodal. Jak zwykle nienauczony z własnych doświadczeń i pozbawiony zdrowego rozsądku postanowił sprawdzić, co kryje się za przysłowiowym zakrętem. -Ej stary, patrz! Podwodna skarbonka! - Powiedział podpływając do Felinusa e znalezionymi przed chwilą 15 galeonami. - Tego się tutaj nie spodziewałem! - Nie wiedział, czy jakiś uczniak zgubił monety, czy może to Leo nie zauważył straty, gdy szykował dla nich trasę. Skoro jednak nikt tych pieniędzy nie szukał, Max uznał, że może je zachować.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Pią Paź 02 2020, 18:10, w całości zmieniany 1 raz
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Baza wyniku:67 Zdarzenie losowe: ostatnie, czyli 2 Uzbierane punkty:C, +10 pkt dla domu Punkty w kuferku: 10 Bonusy: 10 - trytoński (kuferek) Wynik końcowy: 154 + 3 (C) = 157
Dorosłość stała się w sumie czymś w rodzaju konieczności, jeżeli chodzi oczywiście o Lowella; kiedy tylko osiągnął pełnoletność, musiał porzucić swoje korzenie swobody ducha dziecka we własnym ciele i go po prostu stłumić. Dopiero relacja z Solbergiem umożliwiła mu zapomnieć o własnych problemach i zwyczajnie skupić się czasami bardziej na siebie oraz własnym zdrowiu - nawet jeżeli tamten dopuścił się chwilowej utraty zaufania, która ostatecznie odcisnęła jakieś mniej widoczne, aczkolwiek istniejące piętno. Nie bez powodu zatem stawał się przy nim bardziej rozluźniony, a także częściej pozwalał na to, by emocje od jednego z wilczurów zwyczajnie wydostawały się na zewnątrz. Powoli go oswajał. Powoli zyskiwał jego zaufanie. Ostatni z psów, pies czasów przyszłych. — Ode mnie byś nie wziął? — zapytawszy się, zbyt długo jego sytuacja nie była różowa; nim się obejrzał, a to właśnie Wielka Kałamarnica na nim zacisnęła własne macki, by następnie przyczynić się do podobnego wydarzenia w postaci ściśnięcia żołądka. — Taaa... wiesz, w kupie jakoś raźniej. Stęskniłem się. — mruknął, by tym samym oddać się napadowi śmiechu i napiąć własne mięśnie. Dopiero po dłuższej chwili został puszczony oraz odprowadzony, kiedy ta postanowiła dać im obu odpoczynek i zwyczajnie zająć się własnymi, podmorskimi sprawami. Dziwne, aczkolwiek miłe doświadczenie. — A kto wie, może kiedyś się przydadzą. O ile nie utopimy się tutaj. — puścił oczko do Wielkiej Kałamarnicy, która ostatecznie zniknęła im z pola widzenia, by następnie zacząć szukać boi. Raczej wolałby nie utonąć, chociażby ze względu na to, jak cholernie nieprzyjemna to musi być śmierć, jedna z najgorszych. Nie chciałby czuć, jak woda zalewa jego pluca i skutecznie go podtapia, pozostawiając na pastwę losu. Żywioł wody jest życiodajny, ale równie perfidnie niebezpieczny. Wolałby osobiście nie mieć z nim do czynienia od tej gorszej strony. Dotarł do tajemniczego blasku wraz z Maximilianem, spoglądając na zebrane przez Solberga galeony. Cały ten bagaż był dość dziwny, lecz ostatecznie, zbierając ze sobą te wszystkie fanty, mógł liczyć na jakiś bonus od profesora... o ile ten nie zaczął się martwić ich brakiem, jako że są dość mało podlegającym zaufaniu uczestnikami lekcji. A przynajmniej w parze. — Ty, patrz, kolejne, ślepotko. — przeczesał miejsce obok tego, gdzie ślizgoński bluszcz znalazł monety, a po krótszym zetknięciu zwyczajnie również zyskał piętnaście galeonów. Jak uroczo. — Ktoś najwidoczniej miał pecha... na naszą korzyść. — brzdęk monet pod wodą nie był zbyt znaczący, ale wyczuwał chropowatą powierzchnię gotówki i to mu wystarczało do szczęścia.
154 + 3 (C) = 157
Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Pią Paź 02 2020, 20:37, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Baza wyniku:92 - Zdarzenie losowe: Zostało tylko 2 Uzbierane punkty:F=6 Punkty w kuferku: 9pkt Bonusy: Wynik końcowy: 161pkt +10pkt dla Slythu +15G
Kwestia jedzenia wciąż pozostawała średnia, chociaż z Felkowe tosty jakoś mu wchodziły. Pomagało też to, że puchon jadał z nim. Może nie wiele, ale zdecydowanie było to lepsze niż nic. -Już nawet prywatności pod wodą nie szanują. - Odpowiedział śmiejąc się razem z kumplem. W końcu może akurat Max nie miał ochoty na taki trójkącik. Jakoś nigdy nie widział siebie z puchonem i to jeszcze w towarzystwie Wielkiej Kałamarnicy. -Znając nas na pewno. Lepiej jednego przyjaciela więcej niż wroga. - Jako, że Max co chwila plątał się w inną dziwną sytuację, wolał mieć sojuszników w każdym środowisku, w którym kiedyś mógł wylądować, a dzisiejsze spotkanie z trytonami nasunęło mu pewien pomysł... -Specjalnie dla Ciebie zostawiłem. - Pokazał Felkowi język, bo jasne jak Leosiowe boje było, że Max je oczywiście przeoczył. -Pech jednego jest szczęściem drugiego, co nie? - Dodał jeszcze zabójczo mądrą mądrość i zaczął powoli wynurzać się z jeziora. W końcu dotarł do łódki, którą dzielił z puchonami. Najpierw wrzucił do niej różdżkę i worek ze śmieciami, a następnie podciągnął się i sam padł na jej dno. Dopiero teraz poczuł, jak bardzo się tym wszystkim zmęczył. A do tego wyglądał jakby niewiadomo co pod wodą przeżył. Całe ciało w plumkowych malinkach, obolały nadgarstek i przepaska zrobiona z pociętej Felkowej koszulki, która zastępowała mu brak normalnego odzienia. W skrócie, obolały goły i wesoły. Schował znalezione pieniądze do kieszeni bluzy, by przypadkiem ich nie zgubić. -Ciekawe jak tam reszta. Myślisz, że oddadzą nam Olę? - Zapytał Felinusa, gdy ten już pojawił się w łódce.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees