W tej średniej wielkości klasie znajdującej się na pierwszym piętrze, od lat odbywają się zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. Ze względu na średnie wymiary pomieszczenia, dwa rzędy ławek są stosunkowo blisko siebie ustawione. Nie jest to najlepiej oświetlona klasa. Jednak ściany zdobią różne lampy dające nieco jasności. W rogu pomieszczenia, nieopodal biurka nauczyciela, znajduje się gablota na której można znaleźć wiele nieco poniszczonych już książek dotyczących OPCM.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - OPCM
Wchodzisz do Klasy Obrony Przed Czarną Magią, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Obronę Przed Czarną Magią. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Aash Al Maleek. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak działa zaklęcie Riddikulus? Na czym się go używa? 2 – Jak bronić się przed dementorem? Opisz działanie odpowiedniego zaklęcia. 3 – Podaj trzy odmiany zaklęcia Protego i opisz każdą z nich. 4 – Podaj trzy sposoby na wykrycie trucizn. 5 – Jak postępować w przypadku natknięcia się na podejrzane, magiczne artefakty? 6 – Wymień trzy zaklęcia niewybaczalne i opisz je.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Obroń się przed zaklęciem Drętwota trzema różnymi zaklęciami defensywnymi. 2 – Znajdź i zneutralizuj trzy pułapki magiczne. 3 – Zastaw dwie pułapki - na człowieka i dowolne stworzenie. 4 – Ukryj się przed członkiem komisji, używając nie więcej niż trzech zaklęć. 5 – Pokonaj trzy boginy. 6 – Używając tylko zaklęć defensywnych, przez dwie minuty nie daj przeciwnikowi do siebie podejść.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - OPCM:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Prawdę mówiąc, Cherry niezbyt lubiła lekcje Obrony Przed Czarną Magią. Niesamowicie peszyło ją uczęszczanie na zajęcia prowadzone przez dyrektorkę - nie mogła się do tego przyzwyczaić. Ilekroć na Bennett wpadała, to zaraz się plątała i gubiła we własnych myślach, bo jednak trochę inaczej patrzyła na nauczyciela, a na dyrektora. Zdawało jej się, że to wywiera dodatkową presję, a Wiśnia wcale się na tych lekcjach nie popisywała. Nie była szczególnie zdolną czarownicą, nad czym jej matka zawsze bez skrupułów ubolewała; przynajmniej z miotłą sobie radziła, co ratowało ją w oczach ojca. I to na miotle jej zależało. Wiśnia nie potrafiła posiąść się z radości, która towarzyszyła jej od momentu podjęcia się pracy w Muzeum Quidditcha - nieistotne, że nie wzięto jej pod uwagę na stanowisko przewodnika, jej jak najbardziej pasowało rozpoczęcie od małych kroczków; mogła sprzedawać bilety! Samo to wydawało jej się fenomenalne. Zajarała się tak mocno, że nawet kiedy miała przerwę pomiędzy lekcjami, to siedziała z nosem w książce Jak spaść z miotły, traktującej o niebywale ryzykownych akrobacjach powietrznych. Nic dziwnego, że zjawiła się w sali tuż przed rozpoczęciem zajęć; wciągnęła się w lekturę i zapomniała o całym świecie. W końcu weszła do pomieszczenia, pomrukując "dzień dobry", chociaż dyrektorki jeszcze tu nie było. Znalazła wolne miejsce, usiadła i wyjęła różdżkę, doczytując o zmodyfikowanym Zwisie Leniwca.
Autor
Wiadomość
Saskia Larson
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
C. szczególne : Duże, piwne oczy oraz charakterystyczny pierścionek z lisem na lewej dłoni.
Uniosła do góry brwi, słysząc odpowiedź Wacława - czy on jej w ogóle nie słuchał? No dobrze, z tym słuchaniem to przesadziła, ale widać było, że chłopak chyba w ogóle olał jej wkład w lekcję i nawet nie zaszczycił spojrzeniem pergaminu, na którym wypisała ofensywne zaklęcia, stwierdzając, że tylko tego im brakuje. Może też miał gorszy dzień? Cmoknęła niezadowolona, przenosząc wzrok na ślizgona, o którym wiedziała tyle, że to przedstawiciel rodu Dear i chociaż z oczu mu średnio patrzy, to jakoś najbliżej jej do niego było w trakcie dzisiejszej lekcji. — Dear ma racje, Sonus fragore ma sens — zapisała na kartce, powtarzając czynność stukania w notes, co by zwrócić na siebie uwagę. Tym razem jednak machnęła Wacławowi piórem po nosie, żeby zwrócić jego uwagę. Wyglądała na to, że przypadła jej rola skryby, posłusznie więc skreśliła niepasujące zaklęcia, pozostawiając tylko te, które zadziałałyby w trakcie bliskiego spotkania z Czarnołuskim Lanternsharkiem. I tak wyglądało na to, że czas się kończy, a współpraca wewnątrz grupy szła im tak o, srako. — Wszyscy się zgadzają?
ZAKLĘCIA OFENSYWNE: Drętwota, Nullanullae(tylko w zwarciu), Orbis ZAKLĘCIA TRANSMUTACYJNE: Vertebranimatum ZAKLĘCIA DEFENSYWNE: Arresto Momentum
Szybko zerknął na listę sporządzoną przez Cleo. Dobrze że to ona pisała. Osobiście bazgrał nieco niewyraźnie, a jej pismo było miłe dla oka. Jeśli chodziło o treść, to zdecydowanie się zgadzał. Udało się im wykreślić te nieprzydatne w danej sytuacji zaklęcia i pozostawić jedynie te, które jednak można było na spokojnie zastosować. - Chyba wszystko jest w porządku. Mamy to - Rzucił z malutkim uśmiechem. Odnośnie Orbis rzucił jeszcze krótkim infem w stronę Harmonijki. - Prawda. Gdy spęta się im pysk łagodnieją. Orbis w sumie moogłoby zastąpić wędzidło. Tak myślę. - Nie jest to coś czego by próbował w praktyce bez przygotowań, ale zdecydowanie zasługiwało na zbadanie. - Chociaż szczerze... Nie wiem czy Nullanullae nie powinno być skreślone. Nie możemy zapominać że jeśli dochodzi do walki z Kelpie, to znaczy że jesteśmy pod wodą. A jej opór raczej skutecznie hamowałby wystrzeliwane igły. Przez to ich dystans byłby dużo krótszy. Zaklęcie miałoby dobrą skuteczność tylko i wyłącznie na bardzo blisko. - Troszkę liznął mugolskiej wiedzy, a i z doświadczenia wiedział że niektóre obiekty pod wodą nie poruszają się zbyt szybko.
Valerie Lloyd
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Grupa: X Czy zgadujesz jakie to stworzenie sam? Nie
Zaklęcia ofensywne: Drętwota, Nullanullae (tylko w zwarciu), Orbis Zaklęcia transmutacyjne: Vertebranimatum Zaklęcia defensywne: Arresto Momentum
Zachichotała, słysząc uwagę Leroya. Co do pracy w ich grupie nie mogła narzekać - wygląda na to, że wszystko przebiega sprawnie i bez większych niespodzianek. Przeczytała z uwagą to, co napisała Cleopatra. Zgodziła się z nią w dwóch kwestiach. - Och tak, z pewnością nagły porost włosów u kelpie niezbyt pomoże w przypadku kryzysowej sytuacji. A co do tego lidera, proszę bardzo. Niech Remy się wykaże, zresztą ma gadane jak mało kto. - Zgadzała się z nią co to Orbis, a kwestia Arresto Momentum była dla niej taka logiczna, że nie ulegało wątpliwości to, że to zaklęcie powinno znaleźć się na ich liście. Pokiwała również głową ze zrozumieniem na to, co powiedział Drake. Osobiście Nullanullae nie było zaklęciem, które pierwsze przyszlo jej do głowy. O wiele chętniej postawiałby na klasykę taką jak Drętwota czy właśnie zaklęcie spowalniające. Jako, że od dłuższego czasu nie zabierała głosu, postanowiła pokrótce podsumować do następuje. - Okej, czyli mamy tak. Z atakujących drętwota, bo to must have zawsze i wszędzie. Nulluanulle ale tylko z bliskiej odległości i Orbis. - Tu spojrzała na Harmony z łagodnym uśmiechem na twarzy. - Leroy wskazał, że z transmutacyjnym nada się tylko Vertebranimatum, a Arresto Momentum przyda się z grupy zaklęć ochronnych. Czyli co, wszystko wiemy? - spytała, aby raz jeszcze się upewnić, spoglądając na rysunek przedstawiający kelpie.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Zaklęcia ofensywne: Immobilus, Expulso i Relashio Zaklęcia transmutacyjne: Vera Verto Zaklęcia defensywne: Accenure
Słuchał dziewczyn trochę jednym uchem, zastanawiając się, czy Papamobile miała ich za debilu czy faktycznie wymienione zaklęcia były mylące lub zaawansowane. Co do tego drugiego mógł się zgodzić i w sumie gdyby był w piątej klasie to pewnie miałby z tym problem, ale obecnie, widząc propozycje transmutacyjnych rozwiązań mógł tylko uśmiechnąć się pod nosem. -Vera Verto i tyle, chociaż chętnie zrobiłbym prywatny świstoklik z takiego gada. - Poczatek wypowiedzi rzucił do wiadomości ogólnej, ale koniec był już tylko dla tych, którzy z nim współpracowali. @Elaine Morieu i @Marcella Hudson wykonały kawał dobrej roboty przy swoich zaklęciach więc nie pozostawało nic innego jak czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
- Wszystkim grupom dziękuję. - odezwała się Mila po kilku minutach. Zabrała się za szybkie sprawdzenie przy każdym stoliku, jakie zaklęcia wybrali, aby przypadkowo nie przeprowadzili prezentacji błędnie. - Państwo chyba mnie nie słuchali, jak opowiadałam o użyciu Flipendo w obronie przez trytonem. W walce z lanternsharkiem to też jak najbardziej będzie mieć zastosowanie. Proszę dodać Flipendo do listy. - poprawiła grupę Y, która jako jedyna popełniła błąd.
Fabularnie: cała wasza grupa staje przed klasą przy tablicy, na której wypisuje konkretne wybrane do walki z danym stworzeniem zaklęcia. Omawiacie pokrótce co to za zwierzę, jakie są jego słabe punkty, co jest jego siłą, później zaklęcia; jak działają, dlaczego uważacie, że mogłyby się przydać, jaką taktykę obralibyście. Trwa to jakieś dziesięć minut. Następnie kilka słów od profesorki.
Mechanicznie: Prezentuje cała grupa, ale mówi przede wszystkim jedna osoba wybrana przez was. Ten powiedzmy "lider" ma za zadanie rzucić 2k6. To będzie bazowy wynik od jakiego startujecie. Kluczem jest zdobyć jak najwięcej punktów, bo taka grupa zyska mnóstwo punktów za najlepszą prezentację (+10 dla domu dla każdego członka oddzielnie), więc warto się postarać. A punkty będzie można zdobywać przez cały ten etap, albowiem pozostali członkowie grupy mają w swoich postach do wyboru: - pomóc swojej grupie - przeszkadzać przeciwnej grupie - nic nie robić
1. Opcja pomocy zakłada, że przykładowo dopowiadacie jakąś ciekawostkę, wyjaśniacie szerzej któreś pojęcie, pomaganie w dobraniu odpowiednich słów liderowi, no wszystko co sobie wymyślicie. I zawsze dostaniecie za to +2 punkty do ogólnego wyniku drużynowego. 2. Opcja przeszkadzania zakłada, że specjalnie coś robicie, co utrudnia innym prezentowanie, przykładowo zadajecie jakieś podchwytliwe, głupie pytania zbijające z pantałyku, głośno rozmawiacie, rozpraszanie lidera, posyłacie w niego papierowe samolociki, jak profesor nie patrzy i tego typu rzeczy. Tutaj należy rzucić literką. Samogłoska mówi, że wam się udaje i tamta drużyna odpisuje aż -6 punktów od swojego ogólnego wyniku. Ale spółgłoska to bycie zauważonym w swoich niecnych poczynaniach przez nauczycielkę (nie będzie za to minusowych punktów dla domu, ale mogą być innego rodzaju konsekwencje, na przykład szlaban). Także jest ryzyko, ale może być również spory zysk, jeśli chcecie obniżyć czyjś wynik, aby wyjść na przód. Maksymalnie wynik grupy może spaść do 0. 3. Nicnierobienie to natomiast robienie nic, więc niczym nie rzucacie, nic nie zyskujecie, nic nie tracicie.
Uwaga! Każdy z grupy oprócz lidera może napisać do trzech postów, a w każdym ma wybór. Może trzy razy pomagać swojej drużynie, może dwa razy pomóc, raz przeszkodzić, może trzy razy nic nie robić, to już wy wybieracie. Możecie też napisać tylko jeden post. Lider musi napisać przynajmniej jeden, może więcej, ale nie pomaga ani nie przeszkadza. Uwaga, tu się może nieco rypnąć chronologia, więc proszę się tym nie przejmować i jeśli chcecie napisać, że przeszkadzacie X to uznajecie, że akurat mają swoją prezentację i tyle.
Kod dla lidera
Kod:
<zg>Lider X/Y/Z</zg> <zg>2k6:</zg> wpisz
Kod dla pozostałych członków grupy:
Kod:
<zg>Grupa:</zg> X/Y/Z <zg>Co robię?</zg> Pomagam | Przeszkadzam X/Y/Z | Nic <zg>Wynik grupy po moim działaniu:<zg> wpisz liczbę
Grupa: Z Co robię? Pomagam Wynik grupy po moim działaniu: + 2 pkt
Nie znają się, może tylko z lekcji, z korytarzy, ze spotkań kółek pozalekcyjnych lub na boisku walcząc o puchar Quidditcha. W takich momentach przypominają sobie imiona, z tymi, z którymi współpracują lub rywalizują, albo i nie. Praca w grupie idzie im całkiem dobrze. Marcella nie ma problemu z dostosowaniem się, Ela wydaje się puchonką znającą na rzeczy i Max również się nie obija, tylko Danio im coś przysnął. Może nie chce angażować się w ich pracę to nic. Hudson nie ma mu tego za złe, każdy potrzebuje czasami odetchnąć. Uśmiecha się za to do Elaine, kiedy nauczycielka ją chwali. Ma szczęście, że w jej drużynie jest taka zdolna wychowanka Helgii Hufflepuff. Nie rozumie, dlaczego Maximilian chciałby mieć za wyrośniętą jaszczurkę świstoklika. Pewnie przy takiej podróży można byłoby dostać strzałką z jego ogona i zrobić sobie krzywdę. Przychodzi czas na nich stają przy tablicy przed całą klasą. Już wcześniej uzgodnili, że to Solberg przejmie pałeczkę lidera. Chłopak zaczyna prezentacje Afanca. - Trucizna w nich zawarta jest w stanie uśpić nawet dorosłego czarodzieja. - Dodaje słodkim głosikiem krukonka, chcąc pomóc Maxowi, chociaż tak mu świetnie idzie.
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
- Noooo jak zmienisz kelpie w grzyba! - spróbowała wytłumaczyć @Leroy Baxter, świergotając przy tym wesoło, mają nadzieję, że to wytłumaczy chłopakowi żart. Zaraz jednak jej uwagę zwróciła @Cleopatra I. Seaver, pisząc o tym, by to ona właśnie prezentowała wszystkie zgromadzone przez nich informacje. Od razu spojrzała na kuzynkę rozentuzjazmowana taką możliwością, uwielbiała występować przed innymi, nie ważne czy miały to być łyżwy, czy przemówienie o walce z kelpie. - Jeżeli jesteście pewni to... Pewnie! - skwitowała chichotem i zasalutowaniem drużynie, a zaraz zaśmiała się jeszcze bardziej na komentarz @Valerie Lloyd. - Coś w tym jest, jak się nie ma w głowie, to trzeba mieć gadane, prawda? - wyszczerzyła się rozbawiona, a zaraz klasnęła w dłonie i zabrała się za szybkie spisywanie kluczowych punktów, o których mówiła jej grupa. - O rany! Orbis jako wędzidło? Nie pomyślałam o tym w ten sposób! Koniecznie trzeba o tym zaprezentować! - ucieszyła się do @Drake Lilac, od razu ekscytując się tak kreatywnym pomysłem. - Powiem, że to twoje spostrzeżenie! - obiecała natychmiast, uważając, że Gryfon zasługiwał na pochwałę także od nauczycielki. - No dobra... Chyba mam wszystko, co potrzebne. Jakbym coś miała pomylić, nie bójcie się kopnąć mnie w kostkę - posłała im swój promienny uśmiech i wstała, gotowa opowiadać.
Grupa: Y Co robię? Pomagam (żebyśmy się bardziej nie pogrążyli) Wynik grupy po moim działaniu: + 2 pkt
Wacław Wodzirej wygląda na takiego co w kieszeni ma pełno kasztanów. Chyba coś żuje w buzi i jak widać, sam mógłby przejąć pałeczkę lidera. Gale'owi się to trochę nie podoba, nie to pierwsze ani drugie, ale to ostatnie. Właściwe to trochę skłamał, że wszystko mu jedno. Wujek Wodzirej nadaje się tylko do reklamy piwa z tym dziwnym wąsem pod nosem albo przedstawiciela handlowego mugolskich ciągników. Gdzieś tam kątem uchem słucha jego rozwinięcia zastosowania zaklęcia flipendo. Jego słowa mają chyba jakiś sens, a jednak krukonka nie wpisuje tego zaklęcia. Nawet profesor Papadakis wtrąca się w słowa puchona. Czyta kartkę Saski, która, chociaż jego nazwiska z błędem nie napisała. Wzrusza ramionami — zostaje mu przytaknąć i tu popełnia błąd, kiedy nauczycielka postanawia tylko ich grupie zwrócić uwagę, że jej nie słuchali. Trudno. Ta ich współpraca idzie im jak krew z nosa, czyli wcale. Przychodzi im stanąć przy tablicy i czekać, aż Terry zacznie, to on jest liderem. Dear ustawia się przy Larson, ale postanawia jednak przybliżyć się do Andersona. Niemowa tutaj nic nie zdziała, a ślizgon mógł. Nie widzi mu się ta współpraca, od początku to nie jest fajne, jednak nie zamierza pozwolić, aby jego drużyna pogrążyła się całkowicie. Nie są rodziną, nikt ich nie zmusi do spędzenia gwiazdki razem przy jednym stole, ale są grupą, która wymaga, chociażby odrobiny wsparcia. Swoją drogą sądził, że święta z Wodzirejem, Andersonem i Larson mogłyby być lepsze niż z jego familią. - Pamiętaj Acusdolor, to jest to zaklęcie żądlące. - Szepczę do Andersona, nim ten zacznie, bo krukonka wpisała na kartce ten czar, ale nie jego nazwę.
Grupa: X Co robię? Przeszkadzam Y, ale mam F, więc wynik grupy Y bez zmian Wynik grupy po moim działaniu: 7
W grupie pracowało mi się miło i właściwie nie czułam się nawet za bardzo ich kulą u nogi. Coś tam dodałam od siebie, kiwnęłam głową, posłałam uśmiech. Robota wykonana. Teraz nadszedł czas na znacznie gorszą część zajęć. Nie trzeba chyba mówić, że mnie takie przemowy publicznie okropnie stresowały. W gruncie rzeczy i tak nie mogłam ich przeprowadzać, no chyba że w języku migowym, ale wcale nie znałam go aż tak dobrze. Ciężko mi wchodziła nauka gestów. Jak ktoś uważał, że ze względu na bycie niemą będę w tym równie świetna, co w zaklęciach niewerbalnych to się srogo pomylił, bo ja w obu przypadkach byłam kompletną porażką. Ze swoją prezentacją na środek wyszła inna grupa. Dwójka Puchonów, Krukonka i Ślizgon. Nie znałam żadnego z nich zbyt dobrze. I jakoś tak coś mnie podkusiło, aby próbować im utrudnić pracę. Chyba naprawdę chciałam, aby to nasza grupa zdobyła te punkty i pochwałę od nauczycielki, każdy się tak starał. Dlatego złożyłam naprędce kilka ptaków z origami i posłałam je za pomocą delikatnej magii w stronę prezentujących. Zanim jednak mogłam ich tym trochę porozpraszać już zobaczyłam, że ptaki znikają, a kiedy zerknęłam na profesor zauważyłam, że to ona się ich pozbyła, a do tego tak mnie zgromiła wzrokiem, że wewnętrznie umarłam i nic już absolutnie nie miałam zamiaru robić w kwestii psucia czyichś prezentacji. Zapadłam się w sobie i schowałam w ławce przerażona występkiem.
Grupa: X Co robię? Pomagam Wynik grupy po moim działaniu: 9
Leroy nadal patrzył na @Harmony Seaver jakby nie rozumiał co do niego mówiła. No bo właściwie nie rozumiał. Zmieni kelpie w grzyba, ale o jaką znowu zupę chodziło? Kto jadł zupę na święta? Nieważne. Wyszedł razem z resztą grupy na środek i stanął obok ich liderki-Gryfonki. Dziewczyna miała charyzmę oraz lekkość wypowiedzi. O tę stronę jej wystąpienia się nie martwił. Z merytoryką może być już różnie, dlatego kiedy tylko schodziła z tematu lub za bardzo się ekscytowała, co na pewno ujmowało profesjonalizmowi ich prezentacji, zgodnie z prośbą delikatnie trącał butem jej kostkę. Nawet nie kopał, bo to przesada, ale dawał znać, żeby nie zbaczała ze ścieżki i pozostawała spokojną.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Laski kazały mu iść i reprezentować grupę, to też zamierzał się spisać w tym zadaniu. Może nie był wielkim znawcą krokodyli, ale co nieco tam wiedział, więc zaczął swoją prezentację od ogólnych cech afanców, a szczególnie od tej najciekawszej, czyli od zatrutych strzałek, które posyłały w stronę przeciwników. -Dokładnie tak. Próbowano nawet wykorzystać je do Wywaru żywej śmierci, ale skończyło się to zdecydowanie nieżywą śmiercią. - Dodał jeszcze ciekawostkę od siebie, uśmiechając się przy tym. Może i on robił z siebie debila na oczach wszystkich, ale przynajmniej miał odpowiednie wsparcie od dziewczyn, które zdecydowanie nie próżnowały, raz po raz pomagając mu i wtrącając informacje, o których on zapomniał, czy też po prostu nie miał pojęcia.
Lider Y 2k6:3+1 = 4 Końcowy wynik grupy 6 (Gale pomógł wcześniej niż ja wrzuciłam post)
Kiedy wyszli na środek, by zaprezentować efekt swojej współpracy, niemal natychmiast okazało się jasne, że będą mieli pod górkę. Jeżli podczas przygotowywania odpowiedzi na zadane przez profesorkę pytania ktoś z nich jeszcze się łudził, że uda im się popisać wiedzą, to teraz już z pewnością poszedł po rozum do głowy. Choć byli całkiem nieźle przygotowani - w końcu poprawnie zidentyfikowali wodne stworzenie i niemal bezbłędnie dobrali środki obrony, to podzielenie się wynikami pracy przed całą klasą najwyraźniej przerosło ich możliwości. Terry coś tam mamrotał pod nosem, ze wzrokiem spuszczonym na własne buty, czując jak szkarłatny rumieniec wypływa na jego piegowatą twarz. Dlaczego u diabła zgłosił się na ochotnika, by reprezentować ich grupę? Trzeba było zostawić tę część Wacławowi, który na pewno wypadłby dużo lepiej od niego. Z każdą kolejną minutą chłopak coraz usilniej modlił się w duchu o szybki koniec męczarni w postaci opuszczenia klasy i powrotu do własnego dormitorium.
Grupa: Z Co robię? Pomagam Wynik grupy po moim działaniu: 9
Jako, że młodszy ze ślizgonów wpadł w swego rodzaju marazm i niezbyt udzielał się w lekcji, miałyśmy z Marceliną łatwe zadanie w wybraniu lidera grupy. Wrobienie w tę rolę Maxa, z posłaniem mu uśmiechu na zachętę, było planem zasługującym na przybicie sobie piątki. Gdybym znała krukonkę bardziej, to nawet bym się nie krępowała zrobić tego faktycznie, tu i teraz. Zamiast tego naciągnęłam się zadowolona. - Słuchaj, jako nasz przywódca możesz wyjaśnić wszystkim grupom, dlaczego afanc mógłby zostać genialnym świstoklikiem. - puściłam oko do Maxa, dodatkowo wystawiając mu język. Kiedy przyszła kolej na naszą grupę, stanęłam obok moich członków drużyny pierścienia, słuchając, jak lider pięknie wygłasza przedstawioną przez nas pracę. - Samo stworzenie potrafi stać się niewidzialne, co pozwala mu na niespodziewane zaatakowanie swojej ofiary. - dodałam swoje trzy grosze, kiedy uznałam, że ta informacja powinna zostać dopowiedziana.
Valerie Lloyd
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Grupa: X Co robię? Pomagam Wynik grupy po moim działaniu: 11
Gdy przyszła kolej na grupę X, Val wyszła na środek razem z resztą. Przez chwilę stała jak paprotka, po prostu ładnie się uśmiechając, bo była p e w n a, że Remy świetnie sobie poradzi. Poza tym pomagał jej też co nieco Leroy, który w dosyć subtelny sposób podpowiadał, kiedy zbaczała z kursu. Ach te wymowne spojrzenia, są jak te kokosowe praliny – wyrażają więcej niż tysiąc słów. Cierpliwie słuchała tego, co ma do powiedzenia Harmony, która w sumie na początku dawała czadu, a po pewnym czasie wyraźnie zwolniła. Przez chwilę zbierała myśli w słowa i zrobiło się tak nieprzyjemnie i niezręcznie. Val postąpiła krok przed siebie i rzuciła do reszty grup. - A wiecie że Arresto Momentum, czar spowalniający, został wynaleziony przez Daisy Pennifold w 1711? Pierwotnie używano go w quidditchu, aby spowolnić ruch kafla, ale jak dobrze wiemy, ma wiele innych zastosowań. Na przykład dzięki niemu można zyskać cenny czas do ucieczki – dorzuciła, zachęcając gestem Remy, aby kontynuowała swoją wypowiedź. Mogła tylko mieć nadzieję, że jej pomogła.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Grupa: Y Co robię? Przeszkadzam Z (E) Wynik grupy po moim działaniu: mojej 6, ale X - 5
Może i warto pomagać innym, ale wykorzystując swoje atuty, Wacław postanowił trochę poprzeszkadzać grupie @Drake Lilac. Czemu? Głównie przez to, że Puchon nie umiał patrzeć sobie w twarz po tym co się stało w namiocie z Gryfonem na ostatniej wycieczce, ale Drejk musiał mieć podobnie. Więc gdy tylko ich spojrzenia się złapały, Wacław sugestywnie zaczął na niego spoglądać. Coś gestykulował brwiami aż w końcu postanowił zdjąć z siebie wierzchnie ubranie, zostając głównie w białej koszuli, w której miał rozpięty guzik o jeden zbyt daleko. Nie był pewien czy jego drużyna to doceni, ale z racji, że działał spontanicznie to nie miał czasu na dyskusje względem tego, co teraz jest moralne, a co nie jest. Na pomoc przyjdzie jeszcze czas, teraz trzeba było prowadzić batalię umysłową z największym nerdem w klasie. - Chcemy zachlać mordę po wszystkim? - Gdzieś w międzyczasie zaproponował @Terry Anderson na uszko
Grupa: Z Co robię? Pomagam Wynik grupy po moim działaniu: 11
Trzeba przyznać, że żaden chłopak nie oprze się uroku takich ślicznych, sprytnych dziewczyn, którym po prostu grzech jest odmówić czegokolwiek, dlatego to Maximilian staje na czele grupy niczym charyzmatyczny lider. Chłopak ma gadane, może to ten jego urok osobisty tak działa? Idzie im świetnie. Marcella postanawia nie spoczywać na laurach. Kiedy przechodzą do omawiania zastosowania zaklęć, postanawia dodać coś od siebie, aby Solberg dalej mógł świecić niczym prawdziwy przywódca teamu Z. - Zaklęcie Immobilus, jest bardzo dobrym czarem przeciwko Afancowi, może nas uratować przed trującymi strzałkami, spowalniając je i dając nam czas na zneutralizowanie przeciwnika lub ucieczkę. - Wygłasza te oczywiste informacji, aby dalej zostawić pałeczkę liderowi i Elaine, która również udziela się tak entuzjastycznie.
Grupa: Y Co robię? Pomagam Wynik grupy po moim działaniu: 8
Ślizgon co jakiś czas zerka na Terrego, z początku wiadomo trema, lekki stres może to przytłoczyć najdzielniejszego puchona, ale nawet jeśli dobrze im idzie, to Anderson nagle ścisza swój głos, mamrocząc, jakby nie był pewny tego, co właśnie wychodzi z jego ust. Sam przecież chciał, a teraz... Jedyna osoba krukonka, która nadawałaby się do tego, jest niemową. Za szybko przyszło mu ocenić Wodzireja i jego dziwnego wąsa pod nosem. Chłop widać, że miał gadane, ale w jaką stronę to by poszło, kiedy postanowiłby prezentować ich przed całą klasą, może lepszą niż oddać tę pałeczkę szlamowatemu koledze. Ma nadzieje, że Anderson dobrze przedstawił czarnołuskiego laternsharka. W końcu sam zgadł co to za stworzenie. Gale'owi nie po drodze jest z ONMS, dlatego może podpowiedzieć coś rówieśnikowi o zaklęciach. - Sonus Fragore rzucimy po prawej lub po lewej stronie naszego przeciwnika, a wtedy głośny trzask powinien na jakiś czas odwrócić jego uwagę...- Dodaje profesjonalnie, mniej markotnie niż Terry, ale nie wie, czy to coś pomoże. Spojrzenie kieruje do @Wacław Wodzirej, robiąc minę nakazującą: "Weź, pomóż koledze puchonowi". Może wypad na zachlania mordy to słaba motywacja. Zdecydowanie Anderson powinien golnąć sobie przed występem jeden czy dwa kieliszki czystej ognistej whisky.
Grupa: Y Co robię? Przeszkadzam Z (H) Wynik grupy po moim działaniu: moja 8, Z 11 - bo mi się nie udaje
W normalnych warunkach, nie miałaby nic przeciwko liderowaniu. Zawsze umiała wybronić swoje braki gadką, ułożyć słowa tak, że brzmiało, jakby była specjalistką w danym temacie. Teraz jednak, jedyne co mogła, to odstawić pokaz pantomimy, ryzykując, że profesor jest fanką takich przedstawień. Pech tak chciał, że w ich drużyna okazała się zbieraniną ciekawych jednostek - Dear coś buczał i mruczał pod nosem, zadzierając go tak, że dziwnym było, że jego czubek jeszcze nie przyklei mu się do czoła, Wacława ciężko byłoby powstrzymać przed dysputą o życiu seksualnym morskich stworzeń, ona sama nie robiła najlepszego wrażenia, a młody puchon... wydawało się, że w tym przypadku był idealnym kandydatem na lidera. Skoro nie mogła podpowiadać, uznała, że chociaż poprzeszkadza subtelnie. Okazja sama zawędrowała jej pod stopy - miała osiem nóg i czarny, włochaty odwłok. Poruszała się powoli, niemal ospale, wystarczająco, by pochwycić pająka w dłoń, gdy Saskia udawała, że poprawia sobie klamerkę przy bucie. To, że nie bała się tych stworzeń w dużej mierze łączyło się z faktem braku czucia w prawej dłoni. A dzięki temu, jej mózg nie rejestrował tych ośmiu odnóży smyrających ją po skórze. Plan był prosty, namierzyła wzrokiem grupę @Elaine Morieu - pamiętałą tą małą puchoneczkę z lekcji eliksirów, kiedy to wiedzą zachwyciłaby samą Rowenę Ravenclaw, zakładając, że i teraz stanowi mocne ogniwo wiedzy. Przysunęła się o kilka kroków, niby od niechcenia, zerkając przez okiennicę, planując szybkim ruchem odstawić pająka na ławkę, o którą się teraz opierali, zajęci przekazywaniem sobie szeptem informacji. Jednak gdy otworzyła dłoń... okazało się, że jej towarzysz na gapę postanowił chyba wysiąść na innym przystanku, korzystając z przestrzeni pomiędzy niezbyt mocno zaciśniętymi palcami.
Grupa: Z Co robię? Pomagam Wynik grupy po moim działaniu: 13
Wspieranie naszego wielkoluda musiało wyglądać nieco zabawnie. Raz, że wyglądałyśmy przy nim jak dzieci, a dwa, stojąc po jego obydwu stronach, mogłyśmy się przyrównać do szepczącego na ucho anioła i demona - to, która była którą było raczej oczywiste. W pewnym momencie oparłam się bezwiednie o ławkę, obok której po chwili przeszła @Saskia Larson. Zerknęłam na nią, nie bardzo wiedząc, czego krukonka może od nas chcieć. Zamiast się szwendać po klasie, powinna pomagać swojej grupie, nie? Z drugiej strony, mogłabym powiedzieć to samo o Daniilu. Przewróciłam oczami, odrywając rękę od ławki i pochylając się nad pracą, którą przygotowaliśmy, by móc dodać coś od siebie. - Natomiast relashio stanowi świetny sposób na odgonienie afanca. Jest to zaklęcie bardziej uniwersalne, niż tylko do radzenia sobie z druzgotkami. - postanowiłam kontynuować to, co mówiła Marcella, wymieniając drugi z trzech wybranych zaklęć ofensywnych.
- No wiecie co... Mam wrażenie, że niektórzy tutaj próbowali swoim kolegom przeszkadzać. Panna Seaver, panna Larson - macie szczęście, że nie wlepię wam szlabanów, ale na żadnych innych moich zajęciach nie chcę widzieć podobnych zagrywek z waszej strony. - spojrzała na obie dziewczęta naprawdę surowo i ewidentnie mówiła poważnie. - Na razie po prostu zostaniecie po zajęciach i posprzątacie całą salę. A tak to wszystkim grupom gratuluję, naprawdę dobrze się spisaliście. Jestem pod niemałym wrażeniem, myślę, że w starciu z którymś z tych stworzeń przynajmniej jedno z was zdołałoby ocalić życie! - uśmiechnęła się wesoło. - Zbierajcie się już, to koniec zajęć. Przemyślę zabranie was nad jezioro. Wygoniła resztę uczniów, pozostawiając tylko te dwie uczennice, które musiały poświęcić dodatkowe pięć minut na ogarnięcie pomieszczenia.
Egzamin z Obrony Przed Czarną Magią w tym roku opiera się o umiejętność rozpoznania czarnomagicznego przedmiotu, określenia leżącej na nim klątwy i unieszkodliwienia jej. W drugim etapie egzaminu, uczeń musi zreferować swoje działania i opisać wnioski, wraz z pomysłami na rozwiązanie napotkanych problemów i usprawnienie klątwołamania przedmiotu, który przypadł mu podczas egzaminu.
Przeklęty artefakt
W pierwszym etapie każdy uczeń dostaje zapieczętowaną skrzynkę, zawierającą artefakt magiczny obłożony klątwą. Trudność zadania i skomplikowanie klątwy dostosowywane jest do poziomu wiedzy, jakiego oczekuje się od uczniów danej klasy.
Mechanicznie: Rzut 1 - rozpoznanie klątwy Otwarłszy skrzynkę, widzisz przedmiot. Możesz mu się przyjrzeć, zapoznać się z jego powierzchnią, możesz poszukać czy jest czymś oznaczony, opisany, czy coś może wskazać Ci, z czym masz do czynienia.
Rzuć k6 by rozpoznać jakiego rodzaju klątwą został obłożony przedmiot. (przykładowe: klątwa czasu, klątwa pecha, klątwa słowno-mentalna, klątwa rytualna)
Wyniki rzutu:
1 - Masz niepewny pomysł na to co widzisz, ale układasz w głowie prawidłowy plan działania. +10 do k100 na łamanie klątwy 2 - Równie dobrze mógłbyś patrzeć na swojego buta. Przedmiot wygląda jak każdy inny. 0 3 - Błędnie rozpoznajesz klątwę, ale jesteś przekonany do swojej racji. Będzie to problemem później... -10 do k100 na łamanie klątwy 4 - Namyślasz się prawie cały dostępny czas, ostatecznie podejmujesz decyzje i choć trwało to długo - wiesz co robisz. +20 pkt do k100 na łamanie klątwy 5 - Bezbłędnie i w mig rozpoznajesz symbole wypisane na przedmiocie. Wiesz dokładnie co to za klątwa. +30 do k100 na łamanie klątwy 6 - Masz niepewny pomysł na to co widzisz, ale układasz w głowie prawidłowy plan działania. +10 do k100 na łamanie klątwy
Rzut 2 - złamanie klątwy Po analizie przedmiotu masz za zadanie złamać klątwę, jaką przedmiot jest obłożony. W zależności od twojej wiedzy, umiejętności i przygotowania się, oraz tego jak umiejętnie rozpoznałeś, jaki jest problem z danym przedmiotem, uda Ci się odczarować przedmiot w skrzynce. Lub nie.
Rzuć k100 by dowiedzieć się, jak dobrze poszło Ci łamanie klątwy.
Wyniki rzutu:
0-9: Dramat. Nie udaje Ci sie nic wskórać. Próbujesz do limitu czasu, ostatecznie ponosząc porażkę. 5pkt 10-29: Nie jest to dobre rozwiązanie. Próbujesz i udaje Ci się nadwyrężyć klątwę na przedmiocie, ale niestety, nie można powiedzieć, byś go od niej uwolnił. Dostajesz punkty za starania tho... 10pkt 30-59: Coś udaje Ci się wskórać, przedmiot może nie jest całkowicie oczyszczony z czarnej magii, ale z pewnością stanowi mniejsze zagrożenie, niż na początku egzaminu. 15pkt 60-89: Odnosisz sukces. Udaje Ci się złamać klątwę ciążącą na przedmiocie i prawidłowo go zabezpieczyć. 20pkt 90-100: jest to praca wybitna. Posługujesz się magią z wprawą i finezją, zwracając pozytywną uwagę nauczycielki. Nagradza Cię dodatkowymi punktami za kunszt pracy. 25pkt
Rzut 3 - zmienne Podczas pracy z klątwami istnieje zawsze margines niepowodzenia. O ile w łamaniu klątwy nie wypadł ci najwyższy próg, musisz liczyć się z tym, że jakiś odprysk magiczny może pokrzyżować Ci plany. Jest to ryzyko wpisane przy pracy z czarnomagicznymi przedmiotami.
Rzuć kość litery by dowiedzieć się, czy przytrafiło się to Tobie.
A - Niespodziewany odprysk zaklęcia uderza Cie w oko. Początkowo nic nie czujesz, ale w następnym wątku po egzaminie nic nie widzisz na jedno oko. Niestety, Papadakis zauważa to i obniża Ci ocenę końcową o jeden stopień za niezachowanie bezpieczeństwa pracy. J - Pomimo złamania klątwy, w ostatniej chwili zauważasz podchwytliwość zadania. Na spodniej części przedmiotu znajduje się glif z opóźnionym uaktywnieniem. Udaje Ci się go wyłapać i opisać, Papadakis jest pod wrażeniem i z uśmiechem podwyższa Ci końcową ocenę o jeden stopień, za wybitną ostrożność przy pracy.
Referat
Po rozprawieniu się z przedmiotem magicznym, z którym przyszło Ci się mierzyć, w kolejnej części egzaminu masz za zadanie zreferować cały proces. Opisz, z jakim przedmiotem przyszło Ci pracować, jaką był obłożony klątwą, jakie podjąłeś kroki, by zabezpieczyć przedmiot, złamać klątwę i jakie przyniosło to skutki. Możesz opisać swoje błędy, możesz zwrócić uwagę na rzeczy, które chciałbyś zrobić inaczej.
Wynik referatu definiuje rzut kością literową:
Kość litery Samogłoska 20 pkt Spółgłoska 10 pkt
Dodatkowo: Możesz rozpisać ten referat tekstowo w treści posta. W zamian za to dostaniesz dodatkowe punkty. Referat tekstowy +15 pkt (200 słów/1500 znaków)
Modyfikatory
• Obecność na przynajmniej dwóch lekcjach OPCM w tym roku (3) +10pkt • Odrobienie przynajmniej jednej pracy domowej z OPCM w tym roku (2) +5pkt • Za napisanie przynajmniej jednej samonauki z OPCM/zaklęć w tym roku +10pkt • Postać młodsza niż 3 miesiące +10pkt • Jeśli Zaklęcia i OPCM to Twój najwyżej punktowany przedmiot, możesz przerzucić dowolną kość z wyborem lepszego wyniku. • Za każde 10 pkt z OPCM w kuferku możesz dodać 1pkt • Za cechę: nieogarnięty chochlik -5 pkt • Za cechę: bez czepka urodzony, musisz przerzucić kość "zmienne" w pierwszym etapie. • Za cechę: świetne zewnętrzne oko, łatwiej zauważasz klątwę +15 pkt • Za cechę: silna psycha (opanowanie) możesz przerzucić kość na rozpoznanie klątwy i wybrać lepszy wynik
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Po poranku z sowami przyszedł czas na kolejną wizytę u Papasmurfa. Tym razem podczas egzaminu z OPCM, który był dla Maxa o wiele większą zagadką niż pitu pitu na zaklęciach. Szedł więc do klasy z czystą ciekawością w sercu i gdy otrzymał przeklęty artefakt, o mało co nie posikał się ze szczęścia. Na szczęście wróżkowe ekscesy nie rzuciły mu się jeszcze na pęcherz, ale wciąż nie było z nim najlepiej. Nie potrafił się do końca skupić, błądząc myślami bardziej ku czarnej magii, niż ku obronie przeciwko niej i ściąganiu klątwy, jaką ewidentnie miał przed sobą. Czuł tę zakazaną energię i to, jak woła go do siebie, by ponownie po nią sięgnąć, ponownie dać się ponieść i zapomnieć. Jakimś cudem ocknął się z tych rozmyślań, podając z ogromną pewnością siebie jakąkolwiek diagnozę i stojąc przy swoim w nadziei, że nie będzie to aż tak dalekie od prawdy. Niestety było, więc gdy przyszło mu tę klątwę złamać, dobrał zupełnie złe metody. Co prawda zorientował się i dokonał korekcji myślenia, ale to już nie miało znaczenia, bo nie zdążył po prostu wszystkiego zawrzeć na pergaminie. Czas egzaminu minął, a ślizgon, wcale nie zadowolony, odszedł w stronę lochów, biorąc na klatę ten nędzny Zadowalający. Miał tylko nadzieję, że Paco nie będzie go przez to od nowa męczył w kwestii wspólnych pojedynków.
Przyszedł na egzamin z duszą na ramieniu po raz kolejny już podczas tego wspaniałego tygodnia maglowania. Nie był w stanie nic przełknąć przez cały dzień, a już po porażce na numerologii żal mu było samego siebie. Spojrzał na Papadakis wzrokiem zbitego szczeniaka, Merlin raczy wiedzieć czemu, bo Mila nie należała do osób, które by się tym przejęły. Otrzymał swoją skrzynkę i odpieczętował ją, patrząc na znajdujący się wewnątrz przedmiot. Wpatrywał się w niego jak sroka w gnat, bo poza tym, że to bardzo ładna, kamienna figurka żółwia, to nie miał pojęcia, jaki ma związek z klątwami. Poczuł, że mu słabo, bo jak ma zdejmować klątwę, skoro nie wie co się dzieje. Zaczął mamrotać jakieś inkantacje, machając różdżką nad żółwiem i licząc na to, że któraś z tych inkantacji odczaruje przynajmniej część złej mocy, jaka została w nim zaklęta. Nie był przekonany co z tego wyszło, więc kiedy Papadakis oznajmiła mu, że wcale nie za dobrze, odetchnął, bo przynajmniej w tym mógł coś zrobić. Kiedy za zadanie miał zreferować odprawiony proces, wiedział, że na bank pójdzie mu lepiej. Od pół roku pracował nad zaklęciotwórstwem, analiza i referowanie wyników były dla niego chlebem powszednim, z pasją więc podszedł do tematu.
Referat (216 słów):
Przedmiotem mojej analizy był kamienny żółw. Na oko figurka wydawała się być zupełnie naturalnie wyglądającym przedmiotem ozdobnym, co przeszkodziło mi w pobieżnej ocenie obejmującej ten przedmiot klątwy. Praktyka, jaką jest klątwołamanie jest szalenie intrygująca, własnie szczególnie kiedy chodzi o przedmioty pozornie niewinne, po których nie widać jak czarna magia obejmuje ich materię. Po próbach łamania klątwy sobie znanymi, prostymi sposobami, udało mi się jedynie odrobinę umniejszyć złej energii, jaką przedmiot był wypełniony. Dopiero po tym, jak nauczycielka poinformowała mnie, że przedmiot obłożony jest klątwą uciekającego czasu, zrozumiałem, w których miejscach popełniłem błędy. Klątwy uciekającego czasu to pomniejsze przekleństwa, utrzymujące się na przedmiotach nawet przez całe pokolenie. Mogą oddziaływać na swoje otoczenie, a nawet całe domostwo, jeśli rzucona klątwa jest silna, bądź przedmiot nią obłożony ma duży potencjał magiczny. Klątwy uciekającego czasu sprawiają, że czarodzieje obcujący wokół takich przeklętych przedmiotów tracą rachubę czasu, nie są w stanie dopilnowywać swoich obowiązków i przestają być wiarygodni w swoich estymacjach. Nie wszystkie znane nam klątwy są spektakularne, nie wszystkie krzywdzą fizycznie, niektóre wystarczy, że zaburzą czarodziejowi rytm dnia i z sukcesem zniszczą mu tym nie tylko reputacje, ale i długoterminowe możliwości budowania pozytywnych relacji, chociażby biznesowych. Wiedząc już, z jaką klątwą mam do czynienia, podjąłbym inne działania, zaczynając od wyizolowania intencji zaginania czasoprzestrzeni, dzięki której złamanie klątwy byłoby prostszym procesem.
Przeklęty artefakt Rozpoznanie:6 +10 do łamania Łamanie:11, czyli 10 punktów Zmienne:I i ze względu na cechę bez czepka urodzony B Referat Ocena:H 10 punktów Pisemnie: tak +15 punktów Modyfikatory - Lekcja - Lekcja + 10 - Kuferek +10 - Cecha - bez czepka urodzony przerzut - Cecha - świetne zewnętrzne oko +15 Ostateczna ocena: 10 + 10 + 15 + 10 + 10 + 15 = 70 (Wybitny)
Kolejny przedmiot, już przedostatni. Wiedziała o tym i niemalże czuła powiew wolności, co mogło brzmieć źle, ale nie przejmowała się tym zbyt mocno. W końcu spędziła w tej szkole dostatecznie wiele czasu i przyszła pora na dorosłość. Drogi do tego broniły jednak czarnomagiczne przedmioty. Zamknięte w skrzynce. Tego oczywiście mogła się spodziewać, mogła to przewidzieć, ale skoro tego nie przewidziała, to teraz musiała zacząć działać. Przyglądała się uważnie przedmiotowi, pamiętając, żeby go nie dotykać, a w jej głowie powoli kiełkował pomysł na to, co się przed nią znajdowało i z czym się to wiązało. Dostrzegła delikatne drżenie powietrza, ale to wiele jej nie mówiło, za to wiedziała, a przynajmniej zakładała, że wie, jak do sprawy podejść. Okazało się bowiem, że rozwiązanie, jakie przyszło jej do głowy w czasie badania niewielkiego naszyjnika, nie było wcale właściwe i okazało się, że całe jej zamierzenia poszły psidwakowi pod ogon. Nie zamierzała się jednak zniechęcać, bo to jeszcze nie było końcem świata, więc najnormalniej w świecie postanowiła podejść poważnie do referatu, w którym zamierzała ująć wszystkie swoje wątpliwości i problemy. To było najlepsze rozwiązanie, a ona była naprawdę niezła w teorii. I chociaż udało jej się zorientować, z czym się mierzy, miała wyraźny problem z praktyką. Cóż, ostatecznie nie zamierzała zajmować się łamaniem klątw, była twórcą, ale jak widać, twórcą całkiem zmyślnym.
Referat:
Za przedmiot mojej analizy posłużył niewielki wisiorek, wykonany ze stopu srebra, o mało szczegółowych obrysach. To przedmiot, w którym stosunkowo łatwo umieścić różnego rodzaju klątwy, gdyż nie zwraca na siebie szczególnej uwagi, pozostając w gruncie rzeczy całkowicie nijakim. Właśnie z tego powodu prosto przegapić coś, co mogło zostać w nim zakorzenione i gdyby nie delikatne drżenie powierzchni, z całą pewnością nie byłoby możliwe wskazanie, że jest to przedmiot przeklęty. Aura wokół naszyjnika była słaba, co pozwalało domniemywać, że i klątwa nie jest najmocniejsza, ale było to założenie błędne, podyktowane brakiem odpowiedniego doświadczenia. Drżenie aury i delikatne połyskiwanie, przypominające cień, sugerowało, że mam do czynienia z klątwą pecha. Jest to jeden z najpopularniejszych rodzajów klątw, z którymi czarodzieje mogą mierzyć się właściwie każdego dnia. Przedmioty codziennego użytku przyjmują je bardzo łatwo, a im częściej mówi się, iż dana rzecz wywołuje pecha, tym wyraźniej zdaje się to wzmacniać samo zaklęcie. Może to być założenie błędne w swym założeniu, ale różnego rodzaju badania naukowe dowodzą, że ta część magii odpowiedzialna za pecha, jest podatna na podobne działania. Być może wynika to z faktu, iż pech zwykł karmić się złym losem. Najważniejsze w postępowaniu z podobną klątwą jest wyizolowanie głównego członu, który miał o pechu przesądzać. Znajduje się on w głębi przedmiotu, często ukryty pod nagromadzoną przez czas czarnomagiczną osłoną. Moim błędem było założenie, iż klątwa jest młoda, a zatem nie sięgnęłam dostatecznie głęboko, samej musząc mierzyć się z przekleństwem pecha. Złe podejście do złamania tego typu klątwy, powoduje bowiem odbicie jej w stronę czarodzieja próbującego swych sił i może prowadzić - zależnie od mocy zaklęcia - to chwilowego przejęcia działania takiej klątwy. Z tego też wnoszę, iż w najbliższym czasie mogę borykać się z chwilowym pechem, ale stanowi to również ważną naukę na przyszłość.
z.t
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Ricky McGill
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Temat tegorocznego egzaminu z obrony przed czarną magią nieco go zdziwił, bo dotychczas testy z tego przedmiotu opierały się na sprawdzaniu ich wiedzy z zakresu używania zaklęć ofensywnych i defensywnych w praktyce, a tymczasem okazało się że będzie musiał łamać klątwę. Przez moment pożałował, że w ogóle tu przyszedł, bo nie czuł się ani trochę pewnie w tej dziedzinie magii, no ale cóż, było już za późno żeby się wycofać. Przedmiotem, z jakim przyszło mu się mierzyć, był szklany kielich grawerowany w jakieś fikuśne esy-floresy i wyglądający na pierwszy rzut oka całkiem niewinnie i zupełnie normalnie. Im dłużej mu się przyglądał, próbując dostrzec jakieś sygnały o zaklęciu czarną magią, tym bardziej mu się wydawało że to jakaś podpucha i rzecz jest zupełnie zwyczajna, wcale nie zaklęta. Do zdejmowania klątwy przystąpił więc po dłuższym wahaniu, bardzo niepewnie, a w dodatku niesamowicie speszony badawczym spojrzeniem obecnej w sali profesor Papadakis, która oceniała każdą jego decyzję i ruch różdżki. Ostatecznie udało mu się lekko zmniejszyć natężenie klątwy, chociaż sam nie był pewny co zrobił nie tak - a może od samego początku podjął złe kroki, bo nie wiedział z czym konkretnie ma do czynienia. Na koniec zreferował dosyć pobieżnie swoje działania, bo czuł że z pustego to i Merlin nie naleje i zależało mu już tylko na tym, żeby wydostać się z klasy z obojętnie jaką oceną. I tak też zrobił, z Nędznym na koncie i wielką ulgą, że ma już kolejny z głowy.
Przeklęty artefakt Rozpoznanie:3, czyli -10 na k100 do łamania klątwy Łamanie:39 przerzucone na 91 - w sumie 81 (bo -10 za złe rozeznanie) Zmienne:F, czyli nie dotyczy Referat Ocena:B Pisemnie: tak Modyfikatory - dowolny przerzut za to, że zaklęcia/OPCM są najlepszą statystyka (wykorzystane na k100) - +15 za cechę eventową świetnie zewnętrzne oko (spostrzegawczość) Ostateczna ocena: 20 + 10 + 15 (cecha) + 15 (rozpisanie) = 60 (PO)
Gdy weszła do sali egzaminacyjnej, była nieco bardziej czujna i skupiona. Zaklęcia zawaliła koncertowo, toteż chciała się wykazać chociaż na OPCM. Co prawda w tym roku nie broniła pracy i nie zdawała OWUTEM-ów, ale jak każda Krukonka lubiła wiedzę dla wiedzy. Pal licho, co na stopnie powiedzą rodzice - Vera sobie musiała udowodnić, że potrafi. Otworzyła skrzynkę i zerknęła do środka. Wiedział, że jeśli jest przeklęty to nie należy go dotykać. Obejrzała go jednak bardzo dokładnie, zobaczyła wyryte na nim runy i oznaczenia i stwierdziła, że ma chyba do czynienia z klątwą rytualną. Błędnie, jak się potem okazało, bo oczywiście, co na szczęście nie miało decydującego znaczenia dla wyniku egzaminu, ale na pewno co nieco utrudniło jej życie… Gdy przyszedł czas, wyjęła różdżkę i zaczęła łamać klątwę. Musiała się nieźle natrudzić, żeby na tym etapie zorientować się, że wcześniej popełniła błąd, ale mimo to udało jej się osiągnąć przyzwoity rezultat. Nie był co prawda to kunszt magicznych możliwości, jednak mogła chyba być z siebie zadowolona. Kolejną częścią egzaminu był referat. Usiadła w ławce, zamoczyła pióro w atramencie i przez chwilę myślała. A potem zaczęła pisać.
referat, 219 słów:
...Miałam za zadanie zbadać przedmiot, który wyglądał naprawdę niepozornie. Był to posrebrzany puchar z ozdobnym, jak się zdawało grawerem, w którym zaklęta była klątwa rytualna. Tak wydawało mi się na początku, ale wraz z upływem czasu w kolejnym etapie egzaminu zrozumiałam, że chodziło o inne zaklęcie. Czarna magia jest bardzo niebezpieczna, a niuanse, które różnią poszczególne magiczne formuły niezwykle drobne. Jednak jak wiadomo, jedna pomyłka może wiele kosztować. Koniec końców zweryfikowałam zaklęcie, którym obłożono puchar - była to klątwa zaginionego czasu. Klątwołamanie jest niezwykle trudną sztuką, w praktykowaniu której jest nieocenione jest doświadczenie. Jeśli miałabym wskazać, gdzie popełniłam błąd, to z pewnością powiedziałabym, że niesłuszne było zbyt pospiesznie “zweryfikowanie” klątwy. Gdybym tylko zwróciła większą uwagę na oznaczenie, które było zakryte pod podwójnym dnem, być może byłoby mi łatwiej na etapie łamania zaklęcia. Jej złamanie nie byłoby możliwe, gdyby nie zrozumienie jej istoty. Klątwa zaginionego czasu polega w pewnym sensie ta tym, że czas umyka i zmienia się nasza percepcja - za każdym razie, gdy spogląda się na zegar, nie jest się w stanie przeczytać godziny. Zupełnie jak we śnie, czas w naszym rozumieniu przestaje być ciągły i linearny. Dlatego aby ją pokonać należy określić jedno ważne wydarzenie ze swojej przeszłości i ugruntować w określonym czasie. Porze dnia, miesiącu, roku. To wspomnienie jest punktem wyjścia do odnalezienia zagubionego czasu i pokonania klątwy…
#nacechowany: drzemie we mnie zwierzę (zachowanie)