W tej średniej wielkości klasie znajdującej się na pierwszym piętrze, od lat odbywają się zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. Ze względu na średnie wymiary pomieszczenia, dwa rzędy ławek są stosunkowo blisko siebie ustawione. Nie jest to najlepiej oświetlona klasa. Jednak ściany zdobią różne lampy dające nieco jasności. W rogu pomieszczenia, nieopodal biurka nauczyciela, znajduje się gablota na której można znaleźć wiele nieco poniszczonych już książek dotyczących OPCM.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - OPCM
Wchodzisz do Klasy Obrony Przed Czarną Magią, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Obronę Przed Czarną Magią. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Aash Al Maleek. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak działa zaklęcie Riddikulus? Na czym się go używa? 2 – Jak bronić się przed dementorem? Opisz działanie odpowiedniego zaklęcia. 3 – Podaj trzy odmiany zaklęcia Protego i opisz każdą z nich. 4 – Podaj trzy sposoby na wykrycie trucizn. 5 – Jak postępować w przypadku natknięcia się na podejrzane, magiczne artefakty? 6 – Wymień trzy zaklęcia niewybaczalne i opisz je.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Obroń się przed zaklęciem Drętwota trzema różnymi zaklęciami defensywnymi. 2 – Znajdź i zneutralizuj trzy pułapki magiczne. 3 – Zastaw dwie pułapki - na człowieka i dowolne stworzenie. 4 – Ukryj się przed członkiem komisji, używając nie więcej niż trzech zaklęć. 5 – Pokonaj trzy boginy. 6 – Używając tylko zaklęć defensywnych, przez dwie minuty nie daj przeciwnikowi do siebie podejść.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - OPCM:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Prawdę mówiąc, Cherry niezbyt lubiła lekcje Obrony Przed Czarną Magią. Niesamowicie peszyło ją uczęszczanie na zajęcia prowadzone przez dyrektorkę - nie mogła się do tego przyzwyczaić. Ilekroć na Bennett wpadała, to zaraz się plątała i gubiła we własnych myślach, bo jednak trochę inaczej patrzyła na nauczyciela, a na dyrektora. Zdawało jej się, że to wywiera dodatkową presję, a Wiśnia wcale się na tych lekcjach nie popisywała. Nie była szczególnie zdolną czarownicą, nad czym jej matka zawsze bez skrupułów ubolewała; przynajmniej z miotłą sobie radziła, co ratowało ją w oczach ojca. I to na miotle jej zależało. Wiśnia nie potrafiła posiąść się z radości, która towarzyszyła jej od momentu podjęcia się pracy w Muzeum Quidditcha - nieistotne, że nie wzięto jej pod uwagę na stanowisko przewodnika, jej jak najbardziej pasowało rozpoczęcie od małych kroczków; mogła sprzedawać bilety! Samo to wydawało jej się fenomenalne. Zajarała się tak mocno, że nawet kiedy miała przerwę pomiędzy lekcjami, to siedziała z nosem w książce Jak spaść z miotły, traktującej o niebywale ryzykownych akrobacjach powietrznych. Nic dziwnego, że zjawiła się w sali tuż przed rozpoczęciem zajęć; wciągnęła się w lekturę i zapomniała o całym świecie. W końcu weszła do pomieszczenia, pomrukując "dzień dobry", chociaż dyrektorki jeszcze tu nie było. Znalazła wolne miejsce, usiadła i wyjęła różdżkę, doczytując o zmodyfikowanym Zwisie Leniwca.
Autor
Wiadomość
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Scenariusz nr 1: cztery poprawne odpowiedzi (8PKT) Scenariusz nr 2: trzy poprawne odpowiedzi (6PKT) Modyfikatory i przerzuty: 5/5 przerzutów. Wynik z cz. teoretycznej: 14PKT
Część Praktyczna
Aura pokoju:37 > 93 Pula punktów63 + 52 - 5 = 110 Siła zaklęcia 50 Precyzja 30 Potencjał 30 Modyfikatory i przerzuty: 2/3 przerzuty (użyty wyżej) Wynik z cz. praktycznej: 15PKT
Wynik
Punkty: 29PKT Ocena: Wybitny.
Kolejny dzień wymagał od niego powtórzenia materiału względem OPCM. I chociaż Lowell nie miał okazji być na zajęciach profesora Reeda (którego de facto znał trochę z innych względów), o tyle jednak nie próżnował pod względem nauczania tego przedmiotu innych osób, jak również samego siebie. Starał się podszkolić innych, w związku z czym pewne rzeczy z tej dziedziny wchodziły samoistnie do umysłu i pozwalały na to, by zachowały się w mniej lub bardziej szczątkowym stanie. Mimo jednak wewnętrznej walki, student postanowił powtórzyć materiał, by nie zostać niczym zaskoczonym, wszak chciał mieć dobre oceny i nie zamierzał psuć sobie końcowego papierka własnymi słabościami bądź czymkolwiek innym, co mogłoby wpłynąć koniec końców na ostateczny wynik z tego przedmiotu. Czekając przed salą, było całkiem sporo uczniów z jego rocznika. Mimo to z nimi nie rozmawiał, poprawiając jedynie materiał koszuli, którą miał akurat na sobie. Czy stresował się? Poniekąd tak. Mimo to potrafił działać pod presją czasu, wszak życie od niego właśnie tego wymagało, w związku z czym swoistość stania nieopodal ściany i opierania się o nią zdawała nieść ze sobą znacznie większe znaczenie. Oddychał spokojnie, a gdy wreszcie mógł wejść do sali - równie zrównoważenie przysiadł na jednym ze stanowisk, by potem, zgodnie z poleceniami kadry, zapoznać się z treścią polecenia arkusza i udzielić na nie stosownych odpowiedzi. Jak się okazało, profesor Shawn nie próżnował pod względem teorii i nie zdecydował się na proste pytania zamknięte, dając swobodę wypowiedzi. Pierwszy scenariusz zdawał się być jakoś znajomy, a sam opis tego, gdzie się znajdował i z jakimi efektami się zmagał... nie bez powodu postawił na dwa potencjalne stworzenia. Smutek od zarania dziejów był powodowany przez dementory albo przez boginy, a jedynymi zaklęciami, by je odpędzić, było wyczarowanie świetlistego strażnika (w pierwszym przypadku) bądź użycie zaklęcia Riddikulus. Scenariusz numer dwa był bardziej złożony i wymagał od studenta bardziej skrupulatnego sprawdzania treści. Sama biżuteria od początku wydawała się być obarczona klątwą (co napisał), wszak piana z ust nie wydawała się być normalna, a kiedy człowiek - nie - stworzenie ruszyło do ataku na łące okrytej wysokimi trawami - trudno było zastosować jakiekolwiek zaklęcie żywiołu trawiącego, który mógłby również pożreć użytkownika. Nowonarodzony inferius, którego należało przetrzymać, pozostawał wrażliwy tylko i wyłącznie na Petrificus Totalus. Część praktyczna obarczona była czymś kompletnie innym, choć całkiem podobnym do tego, z czym miał wcześniej do czynienia. Na szczęście opanowanie, refleks i doświadczenie - gdy nieznajomy cisnął w niego zaklęciem po dłuższym czasie, na co potencjalnie był przygotowany - zdawało się nieść ze sobą pożądane skutki. Wyciszywszy swój umysł, by skoncentrować jak najbardziej przepływ magii przez różdżkę i równie skutecznie się obronić. Defensywny czar poszedł w ruch poprzez niewerbalne jego użycie, a Lowell - mimo iluzji, jaką wytwarzał ten pokój - zdołał skutecznie się obronić. Bez zbędnego sprawiania kłopotów, kiedy to magiczna bariera została postawiona, zakończył tym samym egzamin, udowadniając, że w dorosłym życiu, do którego przecież zmierzał, zdoła uratować nie tylko siebie, lecz także najbliższych.
[ zt ]
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Scenariusz nr 1:4pkt (dwie poprawne odpowiedzi) Scenariusz nr 2:4pkt (dwie poprawne odpowiedzi) Modyfikatory i przerzuty: - Wynik z cz. teoretycznej: 8pkt
Część Praktyczna
Aura pokoju:43 Pula punktów31 > 51 + (30- 5) = 76 Siła zaklęcia 30 Precyzja 25 Potencjał 21 Modyfikatory i przerzuty:Wykorzystany przerzut k100 za kuferek Wynik z cz. praktycznej: 5 + 5 +2 = 12pkt
Wynik
Punkty:8 + 12 = 20pkt Ocena:Z
Powoli zbliżał się koniec jej tegorocznego zmagania z egzaminami i pierwszej sesji w Wielkiej Brytanii. Trzy egzaminy zostały jej do zdania, a pierwszym miał być ten z OPCM. Tradycyjnie wszystko zaczęło się od części teoretycznej. Została postawiona przed dwoma scenariuszami i musiała powiedzieć, jak sobie w nich poradzi. O ustaleniu źródła problemu w żadnym z przypadków nie miała najmniejszego problemu. Dobrze te problemy znała zarówno dementora i bogina w scenariuszu pierwszym jak i inferiusa w drugim. Trochę dłużej musiała zastanowić się nad tym, jak staruszek wykitował, by ostatecznie wykluczyć Avadę i na tym zakończyło się jej powodzenie w tym temacie. Przeszła więc do części praktycznej. Znalazła się w zupełnie innej scenerii, gdzie żadnej ruch czy krok zdawał się nijak wpływać na jej otoczenie. Ruda poczuła, jak rośnie w niej stres, który nagle osiągnął punkt kulminacyjny, gdy zielony promień pomknął w jej kierunku. Od razu machnęła różdżką i wytworzyła wokół siebie barierę, która miała ją przed tym ochronić. Może do perfekcji było jej daleko, ale liczyło się, że defensywa odniosła pożądany skutek i ślizgonka wyszła z tej części praktycznie bez zadrapania. Zadowolona, że to już koniec, pożegnała się z profesorem i opuściła pole walki.
//zt
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Scenariusz nr 1:4 (8 pkt) Scenariusz nr 2:2 (4 pkt) Modyfikatory i przerzuty: 1 za świeżą postać, 2 za punkty w kuferku. Wynik z cz. teoretycznej: 12 PKT
Część Praktyczna
Aura pokoju:65 Pula punktów75 + (28 - 5) = 98 Siła zaklęcia 40 Precyzja 28 Potencjał 30 Modyfikatory i przerzuty: za świeżą postać Wynik z cz. praktycznej: 15 pkt
Wynik
Punkty: 12 + 15 = 27 Ocena: Wybitny
Obrona przed czarną magią była jednym z jego ulubionych przedmiotów, więc poniekąd nie mógł się doczekać egzaminu z tego przedmiotu. Mimo tego że zaczynał się on od tej mniej lubianej przez niego części. Chodziło oczywiście o teorię, która mimo wszystko pozostawała dosyć ważną częścią tej dziedziny. Na powtórzeniu wiadomości, które mieli pod koniec maja teoria poszła mu całkiem zgrabnie, więc był dobrej myśli i starał się nie zmącić sobie umysłu wszelkimi negatywnymi myślami, które czyhały na uczniów podczas sprawdzianów. Pierwszy scenariusz wydawał się bardzo znajomy i pasowały mu tylko dwa stworzenia dementor albo bogin, a metoda na tę dwójkę była raczej znana. Przeciwko boginowi należy użyć zaklęcia Ridicullus, a do przegnania dementora, Expecto Patronum. Tak jak pierwszy scenariusz nie sprawił mu żadnych trudności, to nad drugim musiał się chwilę zastanowić. Napisał o tym że staruszek stał się prawdopodobnie inferiusem, a umarł przez przeklętą biżuterię. Jednakże podał nieodpowiednie zaklęcie. Zamiast oczekiwanego zaklęcia pełnego porażenia ciała, napisał o zaklęciu Orbis, co raczej przełożyło mu się na punkty za to zadanie. Po teorii w końcu nadszedł czas na praktykę. Salę do której wszedł nagle ogarnęła ciemność, a on na ślepo szedł przed siebie starając się być czujnym. Było tak przez kilka minut zanim spostrzegł szybujące w jego kierunku zaklęcie. Szybko więc wykonał odpowiedni ruch różdżką i wymówił odpowiednią inkantację. -Metusque.- Piaskowa tarcza zasłoniła go przed zaklęciem, a on miał jeszcze moment na wykonanie kontrataku. Dlatego w odpowiedzi rzucił swoje zaklęcie w kierunku z którego nadleciał czar. A było to zaklęcie pełnego porażenia ciała, które oczywiście rzucił werbalnie. -Petrificus Totalus- Zaklęcie poleciało w przestrzeń i nawet nie wiedział czy trafił napastnika. Egzamin dobiegł końca, a on otrzymał za swoje wysiłki odpowiednią ocenę. Zadowolony opuścił salę.
/zt
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Scenariusz nr 1:2 > 6PKT (Trzy poprawne odp.) Scenariusz nr 2:1T > 6PKT (Trzy poprawne odp.) Modyfikatory i przerzuty: 3 przerzuty kuferkowe Wynik z cz. teoretycznej: 12pkt.
Część Praktyczna
Aura pokoju:82 > 21 Pula punktów95 + (34-5) = 124 Siła zaklęcia 44 Precyzja 40 Potencjał 40 Modyfikatory i przerzuty: 2 przerzuty kuferkowe (wykorzystany 1 na aurę) Wynik z cz. praktycznej: 15pkt
Wynik
Punkty: 15+12 = 27pkt Ocena: W
Padał powoli na ryj. Trochę przeklinał się, że wziął sobie na bary tyle egzaminów, choć z drugiej strony chętnie dojebałby sobie jeszcze kilka. OPCM nigdy nie było jego najmocniejszą stroną, co zresztą wielokrotnie w życiu udowodnił, dlatego też przystępując dziś do egzaminu nie miał co do niego praktycznie żadnych oczekiwań. Serce chciało zdać jak najlepiej, ale rozumowi wystarczało cokolwiek powyżej Trolla. Nie wiedział nawet, czy ze względu na zawieszenie rekrutacji w jego przypadku, mógłby powtarzać ostatnią klasę, czy również musiałby przeczekać cały rok. W tej chwili jednak nie przejmował się tym, gdy siadał do teoretycznej części egzaminu. Była ona banalnie prosta dla ślizgona, który wiele podobnych rzeczy w życiu widział. Odgadnięcie bogina nie stanowiło żadnego wyzwania, tak samo jak identyfikacja inferiusa i bogina. Przez chwilę zastanawiał się nad śmiercią staruszka, ale i tutaj udzielił ostatecznie odpowiedzi, która okazała się prawidłowa. Widać teoria nie leżała u niego aż tak, bo okazało się, że na większość pytań odpowiedział prawidłowo. Przyszedł jednak czas na praktykę i tutaj Max bał się najmocniej. Nerwowo ściskał w dłoni różdżkę, która zdecydowanie nie lubiła go słuchać. Wziął głęboki oddech, myśląc o wszystkich czarach, jakie mogą mu się przydać, gdy nagle został poddany atakowi i zareagował praktycznie instynktownie. Napastnik dostał dużo mocniejszy wpierdol, niż Max się spodziewał. Był miło zaskoczony, a jeszcze szerzej uśmiechnął się, gdy usłyszał od Shawna, że otrzymał ocenę Wybitną. Podziękował mu, doskonale pamiętając ich spotkanie na Nokturnie, a następnie opuścił salę nie mając wiele czasu przed kolejnym egzaminem.
//zt
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Scenariusz nr 1:6 (8pkt) Scenariusz nr 2:2 przerzucone na 6 (6pkt) Modyfikatory i przerzuty: 1/2 (25pkt) Wynik z cz. teoretycznej: 14pkt
Część Praktyczna
Aura pokoju:65 Pula punktów1 ale przerzucam na 28 + (25-5) -> 48 Siła zaklęcia 30 Precyzja 15 Potencjał 3 Modyfikatory i przerzuty: 0/1 (kuferek) Wynik z cz. praktycznej: 9
Wynik
Punkty: 14 + 9 -> 23 Ocena: PO
Kolejny dzień i kolejny egzamin. Tym razem z obrony przed czarną magią, która zawsze go fascynowała i właśnie dlatego postanowił wybrać ten przedmiot do zdawania. Co tam powtórzył, zanim pojawił się tego dnia na miejscu, aby w jakim stopniu być przygotowanym na pytania, które przygotował im Reed. Nawet nie pomyślał o ściąganiu i to nie dlatego, że uznawał to za oszustwo, ale dlatego, że najzwyczajniej w świecie nie potrafił ściągać. I szybciej było coś na poczekaniu wymyślić, ewentualnie zacząć lać wodę, niżeli pocić się, aby wyciągnąć na dwie sekundy ściągę trzymaną w nogawce, po czym po chwili znowu ją schować i nic z tego nie mieć. Na szczęście pierwszy etap, mimo że teoretyczny, nawiązywał do praktyki. Dwa scenariusze, w których nauczyciel zawarł potencjalne niebezpieczeństwa, które mogły ich spotkać. W pierwszej z opcji Hunter opisał dokładnie to, o czym mówiła historia. Dementor i bogin. To, jak sobie z nimi poradzić, było wręcz banalne, a przynajmniej do napisania na teście. Natomiast pod drugim scenariuszem, czytając go po raz drugi, po chwili zastanowienia naskrobał "inferius", by dalej opisać prawdopodobne użycie klątwy, którą ktoś nałożył na naszyjnik. Po części pisemnej, przyszedł czas na stawienie czoła temu, co zorganizował profesor, prowadząc go do pewnych drzwi. Gdy tylko je otworzył i przekroczył próg, zobaczył jakby długi korytarz, który nie kończył się, kiedy on wchodził do pomieszczenia. Szedł powoli, z różdżką wyciągniętą przed siebie, trzymaną w pogotowiu, w razie jakiegokolwiek zagrożenia. Był pewien, że to się pojawi i tak właśnie się stało. Zobaczył rozbłysk światła, pędzącego w jego kierunku i musiał zareagować błyskawicznie. Zaklęcie niesione formułą, którą wypowiedział wystrzeliło z jego różdżki, po to aby kilka metrów przed nim stworzyć tarczę, która oddzieliła go od czaru, posłanego w jego stronę. Na szczęście moc zaklęcia defensywnego była na tyle silna, że powstrzymała atak potencjalnego przeciwnika. Wziął głęboki oddech, widząc rozpływający się powietrzu zielony płomień, po czym rozejrzał, nadal z różdżką w pogotowiu, aby po chwili usłyszeć o zakończonym egzaminie i dowiedzieć się o wyniku. Był z siebie zadowolony.
Scenariusz nr 1:1 przerzucone na 6 Scenariusz nr 2:5 Modyfikatory i przerzuty: 2/3 (33pkt) Wynik z cz. teoretycznej: 14pkt
Część Praktyczna
Aura pokoju:34 przerzucone na 25 przerzucone na 96 Pula punktów87 + (33- 5) -> 115 Siła zaklęcia 50 Precyzja 33 Potencjał 32 Modyfikatory i przerzuty: 0/2 (kuferek) Wynik z cz. praktycznej:
Wynik
Punkty: 15pkt Ocena: W
Nie wyobrażał sobie zakończenia kolejnego roku w Hogwarcie bez przestąpienia do egzaminu z obrony przed czarną magią. W tamtym roku Cortez dała im niezły pokaz wszystkich możliwych zagrożeń, jakie mogą ich spotkać w najbardziej niesprzyjających okolicznościach i spodziewał się, że i w tym roku młodziutki profesor nie pozostanie w tej kwestii w tyle. W końcu wszyscy powinni potrafić bronić się przed niebezpieczeństwem, a powiedzmy sobie szczerze w magicznym świecie nie trzeba było daleko szukać, aby takowe się napatoczyło. Czuł się naprawdę dobrze przygotowany do testu, a więc, kiedy mężczyzna rozdał im kartki, od razu wziął się do roboty. Miał do przetworzenia i przeanalizowania dwa scenariusze, w których musiał po pierwsze rozpoznać, z czym ma do czynienia, a po drugie dodać konkretne działania. Dla niego nie było nic prostszego, bo o ile wiedział dokładnie jak postąpić w obydwóch przypadkach, o tyle zrobienie tego w prawdziwym życiu wymagałoby od niego dużo więcej skupienia i umiejętności. Zwłaszcza jeśli chodziło o bogina, któremu bardzo ciężko było stawić czoła, zważywszy na fakt, że przybierał postać jego martwej siostry, którą kochał ponad życie. Po napisaniu części teoretycznej, znalazł się przed tajemniczymi drzwiami. Nacisnął klamkę, aby wejść i jego oczom ukazało się duże pomieszczenie. Wszedłszy do środka, zrobił krok, a potem następny i kolejny. Wydawało mu się jednak, że pokój ciągle jest tak samo ogromny i chociaż szedł, donikąd się nie zbliżał. To jeszcze bardziej wymorzyło jego czujność, przez co zacisnął mocniej palce na różdżce, aby powoli kroczyć dalej. W pewnym momencie spostrzegł zielony płomień, który sunął w jego stronę i nie czekając ani chwili wypowiedział najprostsze zaklęcie tarczy, próbując odgrodzić się od zagrożenia i obronić przed nim. Błyskawicznie otoczyła go kopuła niewidzialnej bariery, od której obił się czar niewidzialnego przeciwnika, skutecznie udaremniając mu atak. Ślizgon odwrócił się jeszcze za siebie, aby zobaczyć, czy z drugiej strony także ktoś nie postanowił go zaatakować, a kiedy to sprawdził, usłyszał głos nauczyciela, oznajmiający koniec egzaminu. Kiedy dowiedział się jaką ocenę otrzymał, na jego ustach od razu pojawił się uśmiech i nie znikał z nich, aż do momentu wyjścia z sali. Naprawdę dobrze mu poszło. I było ciekawie. Tak jak zawsze na zajęciach obrony przed czarną magią.
|zt|
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Scenariusz nr 1:3 poprawne odpowiedzi (6pkt) Scenariusz nr 2:3 poprawne odpowiedzi (6pkt) Modyfikatory i przerzuty: wykorzystane 5 przerzutów za 78pkt w kuferku Wynik z cz. teoretycznej: 12pkt
Część Praktyczna
Aura pokoju:95 Pula punktów82 + 73 = 155 Siła zaklęcia 60 Precyzja 50 Potencjał 45 Modyfikatory i przerzuty: - Wynik z cz. praktycznej: 15pkt (udane trzy kategorie) + 8pkt + 6pkt + 6pkt = 35pkt
Wynik
Punkty: 12pkt+35pkt=47pkt Ocena: Wybitny
Nie było mowy o tym, aby Strauss ominęła egzamin z Obrony Przed Czarną Magią. W końcu to był jeden z jej ulubionych przedmiotów także musiała się na nim pokazać. I to z jak najlepszej strony. Jeśli chodziło o kwestie związaną z teorią to naprawdę miała za sobą już tyle dziwnych akcji, że te hipotetyczne z opisanych zadań nie stanowiły dla niej większego problemu. Zwłaszcza drugi scenariusz, w którym chodziło o inferiusa, a z tymi... miała już nawet własne doświadczenia po pobycie w Luizjanie. Potem z kolei przyszła pora na praktykę. Rzucanie zaklęć było dla niej czymś naprawdę naturalnym. Wychowywała się w magicznym środowisku, nie ruszała się nigdzie bez różdżki, a nawet dwóch od pewnego czasu, bo dzięki temu miała pewność, że cokolwiek się wydarzy będzie mogła do niej sięgnąć i zacząć działać. Posłusznie przeszła do kolejnego pomieszczenia. Ogarnęła ją ciemność. Nagle miała wrażenie, że znajdowała się wśród nieograniczonej przestrzeni i nieważne w którą stronę skierowała swoje kroki i tak miała wrażenie jakby poruszała się w miejscu. Wszystko to zostało przerwane nagłym pojawieniem się zielonego błysku, który mknął w jej stronę. Reagowała automatycznie. Zaciśnięta na różdżce dłoń wykonała odpowiedni gest, wyczarowując odpowiednią barierę tuż przed nią, o którą rozbił się promień zaklęcia. Cóż... Wyglądało na to, że to było na tyle. Egzamin miała za sobą i to chyba zdany w naprawdę dobrym stylu.
z|t
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Scenariusz nr 1:5 – 3 odp (6 pkt) Scenariusz nr 2:4 → 4 → 1 → 5 – 3 odp (6 pkt) Modyfikatory i przerzuty: 1/4 przerzuty za kufer (44 pkt) Wynik z cz. teoretycznej: 12 pkt
Część Praktyczna
Aura pokoju:8 → 58 Pula punktów80 + 44 - 5 = 119 Siła zaklęcia 50 Precyzja 35 Potencjał 34 Modyfikatory i przerzuty: 1/2 przerzuty za kufer (44 pkt) Wynik z cz. praktycznej: 15 pkt
Wynik
Punkty: 12 + 15 = 27 pkt Ocena: W
Nie wyobrażał sobie pominięcia obrony przed czarną magią, która to widniała wysoko na jego liście, więc bez żadnego zastanowienia uwzględnił ten przedmiot w puli egzaminów, do których przystępował w tym roku. Zrobił sobie szybką powtórkę, więc czuł się w miarę pewnie, choć nigdy się nie krył z tym, że był znacznie większym fanem praktyki niż teorii, gdy zajmował miejsce w jednej z ławek, a przed nim wylądował arkusz. Widniały na nim dwa przedstawione scenariusze, które musiał przestudiować i odgadnąć z czym ma do czynienia i jak sobie z tym powinien poradzić. Przeanalizował oba uważnie, dochodząc do wniosku, że nie jest to absolutnie nic wykraczającego ponad jego wiedzę. I być może ta pewność siebie odrobinę go zgubiła, bo przy pierwszym jedno z pytań… najzwyczajniej w świecie pominął z czego sobie nie zdał sprawy przed oddaniem pergaminu. Z pozostałymi kwestiami nie miał jednak żadnych problemów, bo opisane sytuacje były raczej dość jednoznaczne i naprawdę nie musiał się nad nimi praktycznie głowić. Z czystym sumieniem mógł przejść do części praktycznej. Pomieszczenie, w którym się znalazł spowijał absolutny mrok, co tylko wzmogło jego czujność i wyostrzyło zmysły, choć te zdawały się być kompletnie bezużyteczne na ten moment; starał się jednak za wszelką cenę nie dać zwariować, nawet jeśli czuł się tu zwyczajnie nieswojo. Ślizgon zacisnął mocniej palce na swojej różdżce i powoli ruszył przed siebie… a przynajmniej tak mu się wydawało, bo w tej nieprzeniknionej ciemności czas i przestrzeń zdawały się zupełnie tracić na znaczeniu. Nie byłby w stanie dokładnie określić, ile dokładnie czasu tu spędził, ale na pewno była to ładnych kilka minut nim przed nim błysnął zielony ogień i począł wyraźnie mknąć ku niemu. Postawienie bariery, o którą rozbił się płomień, było czystym odruchem, tak jak i wyprowadzenie kontrataku z użyciem niewerbalnego zaklęcia petryfikującego z zamiarem spacyfikowania potencjalnego napastnika. Egzamin w tym momencie dobiegł końca i wszystko wróciło do normy, a on mógł z zadowoleniem opuścić klasę, zwłaszcza po usłyszeniu swojego wyniku.
| z/t
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Scenariusz nr 1:4 poprawne odpowiedzi (8pkt) Scenariusz nr 2: 2 poprawne odpowiedzi (4pkt) Modyfikatory i przerzuty: dla nowych postaci, kuferkowy Wynik z cz. teoretycznej: 12pkt
Część Praktyczna
Aura pokoju:22 (-5pkt) Pula punktów53 przerzucone na 100 + 10 - 5 + 10 = 115 Siła zaklęcia 45 Precyzja 35 Potencjał 30 Modyfikatory i przerzuty: nowa postać, kuferek Wynik z cz. praktycznej: 15 + 6 + 4 + 4 = 29
Wynik
Punkty: 12pkt+29pkt=41pkt Ocena: Wybitny!
Obrona Przed Czarną Magią była całkiem ciekawym przedmiotem także nic dziwnego, że Huang postanowiła wziąć udział w egzaminie poświęconym tej dziedzinie. Do sali weszła nastawiona na to, że z pewnością będzie to udany egzamin. I tak też chyba było, bo gdy tylko usiadła w ławce i nadszedł arkusz z pytaniami teoretycznymi to nie miała większego problemu z odpowiedzeniem na ewentualne scenariusze przedstawione na pergaminie, a potem to już wiadomo... część praktyczna. Znalazła się w ciemnym pomieszczeniu. Choć oko wykol, nigdzie nic nie było widać. Nawet jeśli chciała się poruszyć to na nic się to zdawało. Wszystko wyglądało chociaż raczej nie wyglądało kompletnie tak samo i miała wrażenie, że chociaż się porusza to i tak tkwi w miejscu. I wtem nagle pojawił się nagły rozbłysk. Szkoda tylko, że było to zaklęcie wymierzone wprost w nią. Bardzo złe zaklęcie. Mulan reagowała właściwie instynktownie wykonując szybki ruch różdżką, aby rzucić przed sobą Protego. I chyba jeszcze nigdy nie wyszło jej tak jebitne zaklęcie. Normalnie obrona lepsza niż Polaków na Westerplatte. Oby tylko Reed to docenił, bo włożyła całe serce i duszę w to Protego.
z|t
Narumi O. Carmichael
Rok Nauki : III
Wiek : 17
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.64 m
C. szczególne : Urocza buźka, przyozdobiona lekkimi piegami widocznymi tylko dla wprawnego oka.
Scenariusz nr 1:3 - jedna poprawna odpowiedź (2 pkt) Scenariusz nr 2:3 - dwie poprawne odpowiedzi (4 pkt) Modyfikatory i przerzuty: postacie, które zostały założone po 01.02.2021 mają po jednym przerzucie k6 na każdy scenariusz Wynik z cz. teoretycznej: 6 pkt
Część Praktyczna
Aura pokoju:58 Pula punktów100 + 0 pkt (- 5 pkt + 10 pkt z modyfikatora) = 105 pkt Siła zaklęcia 45 Precyzja 30 Potencjał 30 Modyfikatory i przerzuty: Modyfikator dla początkujących: postacie, które zostały założone po 01.02.2021, a na dodatek dostają bonusowo 10 punktów do rozdania pomiędzy Siłę zaklęcia/Precyzję/Potencjał. Wynik z cz. praktycznej: 15 pkt
Emocje już ostygły po pierwszych egzaminach, z którymi przyszło mi się zmierzyć. Każdy dzień i test wydaje się coraz bardziej nużący, nawet jeśli lekko odczuwałam tremę. Chyba przestało mi zależeć, ale też wiedziałam, że Obrona Przed Czarną Magią musi mi pójść lepiej niż Transmutacja, czy Eliksiry. Nie znałam też za wielu zaklęć, teoria nie była nigdy moją mocną stroną, a czasem nawet w praktyce zawodziłam. W końcu nie posądziłabym siebie o wysoki potencjał magiczny, ale kto wie, moje ciało było młode, ulegało nie tylko hormonom, ale także magii, która płynęła w moich żyłach. Zasiadłam do testów, czytając scenariusze, które zostały nam przedstawione na pergaminach. Pierwszy sugerował dość mroczne spotkanie z dementorem. Ta pierwsza odpowiedź przyszła mi na myśl, wiec ją zapisałam. Nie udzieliłam jednak dalszych prawidłowych odpowiedzi — w sumie nie wiedziałam, co mogę tu jeszcze napisać. Nie marnując ani chwili dłużej szybko zabrałam się za drugi scenariusz. Wydawał się on znacznie straszniejszy od poprzedniego, jakbym czytała jakąś powieść grozy. Od razu się domyśliłam, że chodzi tu o nowonarodzonego inferiusa i klątwę, która została nałożona przez naszyjnik. Nie rozpisałam się szczególnie. Nie udzieliłam też wszystkich odpowiedzi, ale miałam nadzieje, że to wystarczy. Dezorientacja takie uczucie wywołuje we mnie pokój, do którego weszłam w celu zdania praktyki. Mam wrażenie, że nie ma początku ani końca, że świat się zatrzymał albo umarłam. Nie poddaje się iluzją. Nie oddziałuje na mnie to miejsce. Nagle ciemność zostaje rozdarta przez zielony promień. Ściskam mocno różdżkę. Intuicyjnie wypowiadam to najprostsze zaklęcie Protego. Przechodzi przeze mnie moc, dziwna intensywność magii, którą czuje być może pierwszy raz, a może to tylko złudne wrażenie wywołane przez aurę pokoju?
| zt
Aslan Colton
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Scenariusz nr 1: 3 (2 pkt) przerzucone na 6 (8 pkt) Scenariusz nr 2: 2 (2 pkt) przerzucone na 1 (2 pkt) Modyfikatory i przerzuty: 2 przerzuty za kuferek Wynik z cz. teoretycznej: 10 pkt
Część Praktyczna
Aura pokoju:67 Pula punktów71 + (21 - 5) = 87 Siła zaklęcia 32 Precyzja 30 Potencjał 25 Modyfikatory i przerzuty: 1 przerzut za kuferek (niewykorzystany) Wynik z cz. praktycznej: 15 pkt
Wynik
Punkty: 25 Ocena: PO
Po dwóch egzaminach, z których otrzymał najwyższe oceny, OPCM spędzało mu sen z powiek. Nieszczególnie się do tego przedmiotu przykładał, kierowany zniechęceniem do niego, kiełkującym od maleńkości. Powtarzając sobie w myślach, że to ostatnie takie tortury w jego życiu, powlókł się do sali, wcale niegotowy na ten festyn spierdolenia, jaki miał zaraz zaprezentować. Pierwszy scenariusz okazał się jednak zajebiście prosty; prędko zanotował, że chodzi o dementora i bogina, a także zaklęcia niezbędne do poradzenia sobie w takiej sytuacji. Przy drugim miał już spory problem, bo za chuja nie miał pojęcia z czym miał do czynienia i w jaki sposób się przed tym obronić, analizując jednak opis, doszedł do wniosku, że staruszek umarł na skutek klątwy, nałożonej na tym piekielnym naszyjniku. Well, nie spodziewał się fajerwerków, ale i tak nie wypadł aż tak źle jak się spodziewał. Praktyka była znacznie gorsza, bo miał refleks kulawego psidwaka - potrafił działać pod wpływem presji, ale ratując innych, a nie swoje własne życie. Stojąc w tym ciemnym pomieszczeniu, skupiał się na tym, aby nie zwariować. Szybko pojął, że to tylko próba zdekoncentrowania i prawdopodobnie coś zaraz jebnie znienacka, dlatego oczekiwał na sąd ostateczny z różdżką w pogotowiu. Zielone światło, przecinające mrok, błyskawicznie pobudziło jego mięśnie do działania. Prędko więc rzucił zaklęcie defensywne Accenure, tworzące dookoła niego niewidzialny mur i broniące go przed inkantacją. Nie czekał potulnie na kolejny atak i sam wytoczył jeden w stronę domniemanego przeciwnika. I to chyba całkiem udany, bo Reed, pojawiający się znikąd, oznajmił koniec egzaminu, podając mu ocenę. Powyżej Oczekiwań. Jeśli miał być szczery to jego wynik faktycznie przeszedł jego najśmielsze oczekiwania.
/zt
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Obrona przed czarną magią podobnie jak zaklęcia zdecydowanie należała do jego ulubionych przedmiotów i to praktycznie od pierwszych zajęć na jakie zdarzyło mu się przyjść. Pracę domową oczywiście miał i szczerze... Na ten przedmiot jak zwykle nie szczędził atramentu, bo prawie cały kałamarz mu na to poszedł, a i tak starał się być oszczędny w słowach i nie lać wody. Kiedy tylko wszedł do klasy, ta magicznie odleciała w stronę biurka Profesora Reeda. Miło było zobaczyć jak od czasu wykopalisk coś leci od niego, a nie w niego. Zwłaszcza że klątwa postanowiła się na tej lekcji nie odpalić. I w sumie dobrze, bo to mogłoby się dla niego nie najlepiej skończyć. Zajął miejsce, wyjął swoje rzeczy z torby, które następnie ułożył i zabrał się za czytanie notatek z poprzedniego roku i w międzyczasie też trochę obecnego podręcznika. Nie żeby już tego nie robił wcześniej, ale czymś czas przecież zabić musiał, bo Profesora Reeda jeszcze w sali nie było, a i ludzi jeszcze nie przylazło za wiele.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
To nie był jej dzień, zdecydowanie. Poltergeist, który się na nią uwziął pod wpływem klątwy Lancastera, znacznie utrudniał jej życie. Jak by i tak nie miała ciężko z jedną klątwą i Irytkiem latającym po szkolnych korytarzach. Teraz Irytek miał konkurencję, bo Bulwa, jak ochrzciła beczkowatego jegomościa, robił wszystko, aby Brooks pękła. I ona o tym wiedziała, dlatego robiła wszystko, aby nie dać mu tej satysfakcji. Duch zamienił język w jej książce na serbski? Nic nie szkodzi. W gwizdkowej owsiance znalazła się nóżka kurczaka? Zjadła ją na jego oczach, denerwując poltergeista jeszcze bardziej. Ten jednak nie dawał za wygraną, czemu dał dowód przed lekcją Obrony przed Czarną Magią. Krukona, pomieszkująca obecnie w dormitorium, skończyła właśnie pastowanie miotły i powoli zaczynała zbierać się na zajęcia. Otworzyła więc kufer, aby wyjąć notatnik i wypożyczone książki, kiedy to w twarz wybuchł jej jakiś dziwny proszek. Głośny chichot nad głową utwierdził ją w przekonaniu, że to będzie długa i wyczerpująca wojna, a potencjalne zwycięstwo będzie tym Pyrrusowym. Kiedy poszła do łazienki, aby ocenić szkody i spojrzała w lustro, mimowolnie zaniosła się śmiechem. Jej włosy miały bowiem kolor gumy balonowej. Żadne zaklęcie ani szampon nie dały rady zmyć koloru, tak więc zrezygnowana narzuciła na ramię plecak i ruszyła w kierunku Sali. Na wstępie zaniosła nauczycielowi pracę domową, nie pozwalając na to, aby w tak prostych czynnościach odciążała ją magia, a gdy pergamin leżał już na jego biurku, zajęła jedną z dalszych ławek.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Była naprawdę ciekawa, co będzie przedmiotem pierwszej w tym roku lekcji OPCM. Zadanie domowe nakierowało ją jedynie tyle, że może to mieć coś wspólnego z pojedynkami, ale szczerze nie chciała tutaj wyciągać pochopnych wniosków. Bardziej obawiała się, jak ta lekcja przebiegnie dla niej. Ruda ostatnio zauważyła, że z jakiegoś chorego powodu ciągną do niej czasem metalowe przedmioty, jakby stała się jednym, wielkim chodzącym magnesem, co zdecydowanie nie wróżyło dobrze na lekcji kogoś, kto posiadał metalową protezę. Bezpiecznie usiadła więc gdzieś w dalszym kącie klasy, by jak najbardziej zniweczyć działanie tej klątwy i czekała na rozpoczęcie zajęć.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Od czasu wyprawy do ruin Camelotu (Jess dalej trudno było w to uwierzyć) - Smith nieustannie nosiła przy sobie czarny lakier do paznokci. Przyczyna tego była oczywista: klątwa. Niektórzy stali się chodzącymi magnesami, innym puszczała się krew z nosa, jeszcze inni stawali w płomieniach - a co trafiło Krukonkę? Czerniejący paznokieć. No szlag by tego martwego minstrela trafił - kto do cholery wymyślał te klątwy? Pół biedny gdyby był to proces bezbolesny, gorzej, że w losowych momentach dziewczyna po prostu czuła jakby paliczek jej palca zaczął rozkładać się jeszcze za życia. Pięć minut cierpienia. Z zegarkiem w ręku wymierzyła wszystko co do minuty, już wiedząc, że kiedy tylko zacznie się charakterystyczne mrowienie, musi się gdzieś zaszyć i najlepiej potraktować Jęzlepem. Spokojnym krokiem zmierzała więc do klasy OPCM na zajęcia z Reedem - poprzednia lekcja z tym profesorem była... dość szczególna. Smith doskonale pamiętała starcie z inferiusami - i to jak większości poszło wręcz tragicznie (oprócz Darrena, który naturalnie zmiótł wszystkie manekiny). Była ciekawa co tym razem mężczyzna wymyślił - zwłaszcza jeśli lekcja miała w jakiś sposób wiązać się z pracą domową, którą nauczyciel zadał. Po drodze postanowiła jeszcze osłodzić sobie swój upstrzony przypadkowym bólem żywot - i wyjęła z kieszeni jedną z czekoladowych żab. Słodkiego płaza zwinnie uchwyciła, od razu odgryzając mu głowę i przednią łapkę - a podczas pałaszowania reszty przyjrzała się karcie, która jej się trafiła. Wielka fioletowa ropucha - właściwie to Smith nie wiedziała z jakiej racji uznawana była za stworzenie magiczne, choć swego czasu wielu czarodziei miało je jako zwierzątka domowe. Cóż, darmowa ingrediencja do eliksirów. — Serwus — przywitała się od progu, dostrzegając, że Shawna jeszcze w klasie nie ma. Przygładziła mimowolnie szkolną szatę w miejscu, gdzie przypięta została odznaka prefekta i rozejrzała się po obecnych czujnym, szarym spojrzeniem. Skinęła głową do Drake'a i Irvette - prefektki Ślizgonów, po czym odłożywszy machnięciem różdżki pergamin z wypracowaniem na biurko nauczyciela podeszła do @Julia Brooks, przysiadając obok niej w ławce. — Klątwa? — spytała zwięźle, z lekkim uśmiechem zerkając na OCZOJEBNE włosy Krukonki. — Mi tylko gniją i odpadają paznokcie, a mój Darren okresowo ślepnie — streściła krótko z kwaśnym uśmiechem, chowając Glamdrig do wewnętrznej kieszeni szaty.
Hope U. Griffin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Miała wrażenie, że w swoim wypracowaniu dla profesora Reeda napisała stek bzdur i szczerze bała się momentu, w którym w końcu to przeczyta. Ratowało ją to, że oddawali prace na zajęciach, a więc profesor prawdopodobnie nie zdąży ich przeczytać, w każdym razie nie wszystkich. Oddanie pracy było dodatkową motywacją do przyjścia na zajęcia, choć te zawsze plasowały się w topce jej ulubionych szkolnych przedmiotów. Ostatnio jeszcze bardziej zyskały dla niej na znaczeniu, bo ubzdurała sobie, że łamaczka klątw to zawód stworzony dla niej i na pewno się w nim spełni. Sama chyba w to nie wierzyła, ale cóż, trzeba było mieć jakiś cel, skoro na koniec roku czekały ją owutemy. Usiadła w jednej z końcowych ławek, bo prezencja (i usposobienie chyba też) profesora napawała ją niepokojem i mimo sympatii do przedmiotu nie widziała potrzeby, aby tak bardzo się do niego zbliżać. Wyciągnęła różdżkę i z braku lepszego zajęcia zaczęła polerować drewno rękawem swetra.
Energicznym krokiem przemierzała korytarz na pierwszym piętrze, zmierzając w stronę klasy do obrony przed czarną magią z @Hariel Whitelight u boku i kończąc właśnie czytanie pracy domowej przyjaciela. - ...zapewne ten, który byłby lepszym tancerzem. - zakończyła i spojrzała na towarzysza z niedowierzaniem, parskając jednocześnie śmiechem i w geście bardzo wielkiego oburzenia pacnęła go pergaminem po głowie - Harry, oczadziałeś? Jesteś niedorzeczny, jak byk wylądujesz u Reeda na dywaniku za te brednie - skwitowała - Ale w sumie... może takie sam-na-sam z nim to nie byłaby zła opcja - stwierdziła, szturchając go przy tym zaczepnie z krzywym uśmieszkiem. W końcu Harry był tak łasy na dosłownie wszystko, co się ruszało, że pewnie i on nie pogardziłby takim przystojnym, młodym profesorem. Kiedy dotarli do środka, ich prace domowe same pofrunęły na stosik piętrzących się już pergaminów na biurku nauczyciela, a Franka skierowała już znacznie wolniejsze kroki w stronę ławek z samego przodu, bo zamierzała poświęcić całą (albo chociaż większość) swoją uwagę pilnemu zdobywaniu wiedzy, a nie pogaduszkach gdzieś w kącie. Po drodze zaczepiła jeszcze siedzące razem @Jessica Shaw i @Julia Brooks. - Witam szanowne panie! Brooks, strasznie nie twarzowy ten kolor, wróć do brązu - rzuciła uprzejmie na powitanie, brutalne słowa krytyki osładzając koleżankom pozostawionym w przelocie na ich ławce czekoladowym wafelkom, które zrobiła wczoraj wieczorem z nudów, po czym zajęła upatrzone sobie wcześniej miejsce, a gdy tylko usiadła, poczuła to znajome uczucie towarzyszące uaktywniającej się klątwie. Cudownie. Jak zwykle fenomenalne wyczucie czasu. - Harry... - jęknęła, machając na oślep ręką, dając znak żeby podał jej jakąś chusteczkę i opuściła głowę nad ławką, posłusznie czekając, aż krew przestanie spływać jej z nosa - bo zdążyła się już przekonać, że nie ma żadnego innego rozwiązania na jej przypadłość.
Hariel Whitelight
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Mimo uderzenia pergaminem od Franki, chichoczę radośnie na jej słowa, bo pewnie ma rację. By jakoś przykryć moje ewentualne złe wrażenie pracą domową ubrałem się dziś bardzo elegancko w mundurek szkolny i wyglądałem jak bardzo poprawny uczeń. No dobrze może to nie był jedyny powód, chciałem po prostu skrzętnie przykrywać swoje ewentualne czarne dłonie na ciele. Podwinięte rękawy przestały być moim przyjacielem. Jednak na słowa Moses krzywię się lekko za czarnymi okularami. - U Reeda? Co ty mówisz. Facet wygląda totalnie zbyt przerażająco jak na mój gust... Może Tobie by bardziej pasował? Ja wybieram jego rudą asystentkę - mówię, bo przecież moja przyjaciółka wcale nie była szczególnie lepsza ode mnie jeśli chodzi o związki, stałość w nich i inne tego typu głupoty ważne sprawy. Idę sobie za Frankie, chociaż przyznam, że wolałbym zaszyć się gdzieś z tyłu i jedynie udawać jakąkolwiek pracowitość. Ale trudno. Uśmiecham się miło do Hope i Irvette, które mijam. Zaś moja towarzyszka zwalnia przy dwóch krukonkach, by rzucić jednej z nich komentarz dotyczący jej specyficznych - różowych włosów. - Moim zdaniem są bardzo interesujące, Brooks - oznajmiam powtarzając nazwisko @Julia Brooks po Frankie, zaś tonem naśladując Camaela. Psuję jednak niemalże perfekcyjną imitację brata, bo również obniżam lekko okulary - dziś zielone lenonki, by puścić oko do nieznanej mi dziewczyny. Ledwo siadamy, a Moses już macha łapskami na oślep, a ja natychmiast wyciągam różdżkę, by przywołać z torby chusteczki. Od kiedy moja przyjaciółka ma ataki krwotoków praktycznie się z nimi nie rozstaję. Nie panikuję już jak na początku kiedy nagle zaczynała broczyć krwią. Teraz z całkowitym spokojem przykładam chusteczkę do nosa dziewczyny, przytrzymując jej głowę w ramach pomocy i poklepująco klepię po ramieniu drugą dłonią. - Przynajmniej ja dziś nie mam czarnej łapy na sobie - mówię jakby to miało ją jakkolwiek pocieszyć.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Ta cała afera z klątwami była mu – tak jak i zapewne wszystkim – mocno nie na rękę, choć sam trafił na coś względnie nie utrudniającego codziennego funkcjonowania. Okazyjne świecące na czerwono ślepia nie były w końcu jakąś dużą niedogodnością, mógł przy tym wyglądać jedynie trochę przerażająco, większy problem stanowił tutaj fakt, że musiało to jakoś wpływać na magiczne stworzenia, a tak się składało, że miał psa jednej z magicznych ras, więc dość szybko się o tym przekonał. Zwierzak w takich momentach stawał się nagle zauważalnie nieufny, raz nawet pokazał mu zęby, co się nigdy wcześniej nie zdarzyło – mimo gabarytów Bludger był raczej taką pocieszną i hiperaktywną pierdołą. Dziś chociażby się przed nim schował, więc nawet bez patrzenia w lustro wiedział, że klątwa była aktywna. Musiał poważnie zastanowić się co z tym fantem zrobić, bo jeden Merlin wiedział, ile to wszystko potrwa, a nie chciał zwierzęcia niepotrzebnie stresować. Niemal w równym stopniu czuł się dotknięty zawieszeniem treningów i meczy Quidditcha, co traktował dość osobiście, jako iż stanowiło to ważny aspekt jego życia – powód był zrozumiały, jasne, ale taka niespodziewana i nie wiadomo jak długa przerwa ani trochę nie pomagała w odbudowie podupadłej formy drużyny. Nic więc dziwnego, że ostatnimi czasy humor miewał raczej średni i dawało się to po nim łatwo zauważyć. Cała reszta toczyła się jednak – prawie – normalnym rytmem, w tym oczywiście zajęcia, a dziś w planie figurowała obrona przed czarną magią. Upewniwszy się, że nie zapomniał pracy domowej skierował się ku odpowiedniej klasie – zaraz po przekroczeniu progu pergamin od razu poszybował w kierunku nauczycielskiego biurka, lądując na obecnym tam już stosiku innych prac. Rozejrzał się szybko po pomieszczeniu, krótkim salutem pozdrowił co bardziej znajome twarze, by następnie zająć jedną z pustych ławek bliżej końca klasy i rozsiadłszy się wygodnie na krześle oczekiwać rozpoczęcia lekcji.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Jenna w związku z nadchodzącą lekcją OPCM robiła sobie wielkie nadzieje. Napisała naprawdę rzetelną, wyczerpującą pracę na podany temat i miała ogromną nadzieję, że zostanie to docenione. Liczyła na to, że nauczyciel zwróci uwagę na literaturę uzupełniającą i że będzie zadowolony jej znajomością podziału aspektów wpływających na pojedynki. Była strasznie dumna z tego zadania. Pomijając zadanie domowe, była również solidnie przygotowana do samych zajęć. Przygotowywała się przecież razem z Christianem i razem z Drakem, ćwicząc poważne zaklęcia, a nie jakieś tam sztuczki! Była bardzo podekscytowana tym wszystkim. Kiedy weszła do klasy w towarzystwie @"Christian Hasting", niosąc pracę domową, ta niespodziewanie wyfrunęła jej z ręki i poszybowała w stronę pustego biurka nauczycielskiego. - Łał. - powiedziała, patrząc w tamtą stronę. Później odwróciła się w stronę klasy i zerknęła na towarzystwo. Zobaczyła @Drake Lilac, z którym tak pilnie się ostatnio uczyła. Pomachała mu, pozwalając sobie na uśmiech, bo miała dzisiaj naprawdę, ale to naprawdę dobry humor. Później odnalazła spojrzeniem @Julia Brooks, rozpoznając ją dopiero po chwili, początkowo zmylona kolorem jej włosów. Posłała jej pełne zaciekawienia spojrzenie, przekrzywiając lekko głowę, jak zdziwiony kociak, odnotowując, żeby zapytać ją później, czy to taka zmiana na stałe. Wodząc dalej wzrokiem po klasie rozpoznała Irvette, ale Ślizgonkę akurat całkowicie rozmyślnie zignorowała, udając, że nie zauważyła jej wcale, aż wreszcie dostrzegła Hope i się zmieszała. Nie była pewna, jakie podejście będzie miała do niej Gryfonka po tym, co się stało z Ruth. I kiedy tak siedziała w ogólnej szczęśliwości, czekając na nauczyciela i uśmiechając się do Julki i Drakea, nagle stało się coś, co sprawiło, że radość znikła z jej buźki. Coś ją zabolało w nosie, a potem kap, kap, zaczęły spływać czerwone kropelki, kap kap kap, coraz szybciej. Sięgnęła dłonią pod nos, nie wiedząc, co ją łaskocze i gdy niespodziewanie krew trysnęła gwałtownym strumieniem, obficie zalewając dziewczynce usta, dłonie i szkolny mundurek. - Ch-christian...? - spytała, kompletnie zdezorientowana, patrząc na zalane szkarłatem dłonie, a jej oczy robiły się coraz większe. Była w totalnym szoku, więc siedziała tak, nie mogąc się poruszyć.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Nie po to ślęczała nad esejem z OPCM milion lat, żeby teraz nie pójść na lekcję - a w chuj jej się nie chciało. Niedbale poprawiła szkolny mundurek, wcisnęła do kieszeni pergamin z pracą domową oraz różdżkę i pomknęła do klasy, podśpiewując pod nosem irlandzkie przyśpiewki o niezbyt cenzuralnym wydźwięku. Wpadła do środka zziajana; miała nieszczęście natknąć się po drodze na Irytka, wyposażonego w arsenał itemów do przeróżnych psikusów, na które akurat dzisiaj wyjątkowo nie miała ochoty. Spierdalała więc czym prędzej, w biegu poprawiając włosy i zagłuszając poltergeista swoim niezbyt anielskim głosem. Odłożyła pogniecioną kartkę ze swoimi marnymi wypocinami na biurko. - O ja pierdolę, ale się zmachałam - wyznała @Irvette de Guise, kiedy bezpardonowo się do niej przysiadła, już z daleka widząc jej bujną, rudą czuprynę, odznaczającą się na tle ślizgońskiego outfitu. - Prawie oberwałam łajnobombą w mordę - wyjaśniła pokrótce, teatralnie ocierając pot z czoła. Po chwili poczuła nieprzyjemne łaskotanie w nosie, a kiedy spojrzała w dół, dostrzegła krople krwi, kapiące na spódnicę. - To już jest żart, mam krwotok po raz osiemdziesiąty szósty tego dnia - jęknęła, przykładając do twarzy rękaw swetra, brudząc sobie przy okazji śnieżnobiałą koszulę.
Ostatnio cholernie źle sypiał... I to nawet nie ze względu na wizję, czy niepokojące go bóle głowy, a przez to, że cholerne szczurzyska żyły najlepszą wersją swojego życia właśnie wtedy, kiedy się ściemniało. Nie do końca wiedział czemu stwierdziły one, że najlepszym celem ich ataku będzie akurat Rylan, ale już od jakiegoś czasu ciągnęły się za nim niczym cień. Nigdy nie miał nic do zwierząt... Ba! Nawet, na przekór wszystkiego, starał się nie wyrządzać im krzywdy, kiedy plątały się między jego nogami, czy co gorsza spały między jego ubraniami. Niewątpliwie bardzo szybko oswajały się również z zamkowymi murami i innymi uczniami, bo biorąc pod uwagę ich początkowe pierwsze próby ataków i ukrywanie się, to z czasem naprawdę zasymilowały się do poziomu standardowego otoczenia uczniów w Hogwarcie. Nic więc dziwnego, że na zajęcia wszedł z dość... Nieprzyjemną aparycją. Oczy miał strasznie podkrążone, pobladły na twarzy był jeszcze bardziej niż zazwyczaj, a ze zmęczenia nawet nie chciał się do nikogo odzywać, bo język mu się tak plątał, że wydawać by się mogło, że nie jest zdolny do prawidłowej artykulacji. Zajął wolne miejsce w ławce, kiedy z jego torby praca domowa wyrwała się samoistnie i poleciała w kierunku profesora Reeda. Opadł bezszelestnie na taflę ławki lekko przygarbiony opierając głowę o jedną rękę, drugą zaś ociężale i leniwie wyciągając podręcznik i notatki z poprzednich lat. Liczył na coś prostego i niewymagającego skupienia. Miał taką małą, szczerą nadzieję.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Uśmiechnęła się nieznacznie, kiedy obok niej pojawiła się Jessica Shaw, nowa prefekt Krukonów. Trzeba było przyznać, że nowa dyrektorka znała się na ludziach i do pełnienia tej funkcji nie mogła wybrać lepszej osoby. Shaw była spokojna, wyważona, stanowiła wzór dla młodszych i ogólnie to nie było się do czego przyczepić. No, może jedynie do tego, że nie przychodzi na treningi drużynowe!
- Yup, yup yup yup – potwierdziła podejrzenia dziewczyny, po czym wykrzywiła twarz w rozbawionym obrzydzeniu, kiedy ta pokazała jej palucha z odrastającym paznokciem. – Ślepnie? No pięknie. Chociaż pierwszaki będą zachwycone. Prefekt bez wzroku? To wręcz zaproszenie do psocenia – dodała jeszcze, odmachując młodej Jennie, która również zawitała na lekcje. W ogóle, zainteresowanie dzisiejszą lekcją okazało się zaskakująco duże, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że obecność na niej była możliwa tylko dla tych, którzy napisali wpierw obszerne wypracowanie. Nie minęło wiele czasu, kiedy usłyszała dobrze znany głos, należący do dobrze jej znanej osóbki.
- O, Moses. Widzę, że stylowa policja jak zawsze na posterunku. Kudos. – uśmiechnęła się zaczepnie, z miłym zaskoczeniem przyjmując od dziewczyny wypiek. – Zresztą, Twój kolega rozumie, że można albo się wyróżniać, albo stanowić tło dla innych. Fajne okulary. Pasują ci do… eee… no pasują ci – dodała niezgrabnie do nieznajomego towarzysza młodej Moses, który przypominał jej nauczyciela transmutacji, gdyby nie liczyć braku kolczyka oraz faktu, że nosił szkolny mundurek. Kiedy jednak dostrzegła zmagania Hastings z własnym nosem, odsunęła krzesło od ławki, przeprosiła grzecznie towarzyszy i podeszła do małej Krukonki.
- Hej – powiedziała cicho, stając za dziewczynką, po czym delikatnie położyła jej dłoń na potylicy, przechylając głowę do dołu. – Kiedy leci ci krew z nosa, nigdy nie odchylaj głowy do tyłu. W ten sposób możesz zakrztusić się krwią. Albo krew i flegma spłyną ci do żołądka i będziesz wymiotowała jak kocur. Przechylaj głowę do przodu, tak jak teraz – poinstruowała dziewczynkę, po czym z kieszeni szaty wyciągnęła chusteczkę do nosa, przerwała ją na pół i wręczyła Jennie. - Wsadź je sobie do nosa i nie zmieniaj pozycji. A jak ci się nie poprawi, to zabiorę cię do Whitehorn – dodała, rzucając niewerbalnie tergeo na stolik pokryty kropelkami krwi. Na odchodne poczochrała jeszcze dziewczynkę po długich włosach i wróciła na swoje miejsca, a mijając ławkę, w której siedziała @Marla O'Donnell, która również bawiła się w krwawy gejzer, bez słowa położyła jej paczkę chusteczek, żeby nie musiała męczyć tego biednego swetra.
Klątwa Lancastera nie działa Christian nie był taki pewny siebie jeśli chodzi pracę domową. W porównaniu z tą, która stworzyła Jenna, jego była mierna. Nie umiał i nie lubił mówić ani pisać o sobie, więc napisanie tych wszystkich mocnych i słabych stron szło mu bardzo opornie. Obiecał sobie, że następnym razem przełknie dumę i poprosi kuzynkę o pomoc. Kiedy weszli do sali, także przywitał się z @Julia Brooks i @Drake Lilac, nawet do nich pomachał. Do Julki nawet się uśmiechnął. Pamiętał, jak fajnie ich potraktowała na treningu, jakby wcale nie byli pierwszakami. Po zajęciu miejsca rozglądał się po sali, jak zwykle ciekawy jej wygładu, nagle usłyszał dziwnie zmieniony głos Jenn. Odwodził się i zobaczył, że z jej nosa kapie krew. Szybko przypomniał sobie, co należy robić w takich sytuacjach. Sam na treningach czasami musiał sobie z tym radzić. Sięgnął do torby po chusteczki, żeby podać jedną przyjaciółce. Ale kiedy się odwrócił już stałą koło niej Julia, która pewnie szybciej zauważyła, co się dzieje. Udzieliła dokładnie tej samej rady, której on chciał udzielić, więc nie pozostało mu nic innego, jak przyglądać się i czekać z gotową chusteczką, czy krwotok faktycznie sam ustąpi. Czuł się trochę zły na siebie, że to nie on uratował Jenn. Ale ważne, że otrzymała pomoc. Tak czy inaczej, jego twarz wyrażała zmartwienie oraz skrywane niezadowolenie z całej sytuacji. Właściwie nawet nie wiedział, czemu tak mu zależy, żeby być bohaterem dla Jenn. Może poza tym, że jak to chłopak chciał zrobić wrażenie na dziewczynie. A ostatnio nie szło mu to najlepiej i to przez zwykłego pecha.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Akurat lekcji z kimś takim jak Reed nie mogła przegapić. Liczyła na to, że znowu wymyśli coś równie niekonwencjonalnego i szalonego jak bitwa przeciwko inferiusom, która była naprawdę wymagająca i stanowiła dla niej spore wyzwanie. Cały czas liczyła również na to, że klątwa jednak nie uaktywni się w czasie zajęć, bo wtedy musiałaby działać całkowicie na ślepo. Ewentualnie ratować się przy pomocy zaklęć, mając nadzieję, że przynajmniej dzięki nim coś zdziała i będzie w stanie widzieć swojego przeciwnika. Złożyła posłusznie wcześniej napisane wypracowanie na temat pojedynków, a następnie zajęła jakieś z wolnych miejsc.
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Oto i ona, zaklęciarka Gryffindoru taka jak z koziej dupy trąba weszła na włości i złożyła panu szanownemu choć wciąż nieobecnemu swoje zadanie domowe, które odfrunęło na biurko. Co prawda była tam masa lania wody i innych zabiegów stylistycznych, które sprawiły, że pisząc o niczym nabiła limit słów wymagany przez profesora. Ważne, że limit się zgadzał, a ocena to już nie bardzo ją obchodziła na tym etapie. Swój bilet na zajęcia już miała w postaci świstku pergaminu z jej monologiem skryby. Ciekawiło ją w zasadzie, co tym razem mieliby robić i czy będą to jakieś hardkorowe testy lub wyczyny, wymagające od niej jakiegoś pomyślunku i minimum zdolności magicznych. W sumie poprzednia lekcja w wykonaniu Reeda była niezwykle ciekawa i czekała na to, aż znowu wymyśli coś podobnego do bitew z inferiusami.